• Nie Znaleziono Wyników

Problem autorstwa czwartej ewangelii

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Problem autorstwa czwartej ewangelii"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

Jacek Bolewski

Problem autorstwa czwartej

ewangelii

Collectanea Theologica 48/3, 203-214

1978

(2)

C o llectanea T heologica 48(1978) fase. I II

KS. JA C E K B O LEW SK I S J, W ARSZAW A

PROBLEM AUTORSTWA CZWARTEJ EWANGELII

R e flek sja dotycząca osoby a u to ra c z w artej ew angelii z n a jd u je o p arcie w fak c ie, że sam a ew an g elia p rz y p isu je te j sp ra w ie n ie m a łą w agę. Ś w iad ­ czy o ty m przed e w szy stk im w zm ian k a 21, 2 4 :1 „Ten w łaśn ie uczeń daje św iad ectw o o ty c h sp raw ac h i o n j e n a p is a ł”. K o n te k st pozw ala stw ierdzić w sposób n ie u le g ają cy w ątp liw o ści, że chodzi tu o um iłow anego ucznia Je z u sa , k tó reg o los b y ł p rze d m io te m poprzedzającego dialo g u C h ry stu sa z P io tre m (w. 20—23). Czyż a u to r ew an g elii nie je st w ięc w sk az an y d o sta ­ te cz n ie jasno, zdecydow anie w y ra ź n ie j n iż w pozostałych ew an g eliach ?

S p ra w a n ie je s t je d n a k ta k a p ro sta. J u ż bow iem dalszy ciąg w. 24 („A w iem y, że św iadectw o jego je s t p ra w d z iw e ” ) w sk az u je n a jego pocho­ d zenie spod r ę k i kogoś innego, k to p rz e m a w ia w im ien iu ja k ie jś w iększej g ru p y osób („w iem y”). Za w y łączeniem z te j g ru p y um iłow anego ucznia p rz e m a w ia fa k t, że sposób m ów ienia o nim w p o p rzed n ich w iersz ac h zdaje się z a k ła d ać jego śm ierć. W śród egzegetów p a n u je od d a w n a zgodna opinia, że m a m y tu do cz ynienia z w k ład e m ta k zw anego r e d a k to ra , to znaczy k o ­ goś zw iązanego z u m iło w an y m uczniem i o ta cz ają cy m go k ręg ie m , z a św ia d ­ czającego po śm ierci ucznia o praw d ziw o ści jego św ia d ec tw a i d o łą cz ają­ cego d o ń cały ro zd z iał 21. N a ty m tle ulega p ew n e j re la ty w iz a c ji stw ie r­ d zenie z 21, 24, że to w łaśn ie u m iło w a n y uczeń je s t a u to re m całego sp isa­ nego dzieła. Do k w estii te j po w ró cim y jeszcze w d alszy m ciągu niniejszych rozw ażań.

K olejnym , b a rd z ie j jeszcze isto tn y m p roblem em zw iązanym z a u to r­ stw em je s t p y ta n ie o tożsam ość um iłow anego ucznia. W edług tra d y c ji był n im J a n A postoł, S yn Z ebedeusza; trz e b a je d n a k p rzyznać, że zharm o n izo ­ w a n ie te j o pinii ze św iad ectw em sam ej ew angelii stanow i p ow ażny problem . P o pie rw sz e bow iem , żadne z m ie jsc ew angelii, gdzie u czeń ó w w ystępuje, n ie z a w iera n a jd ro b n ie jsz e j n a w e t alu z ji, ja k o b y chodziło tu w łaśn ie o J a ­ na. Po d ru g ie zaś, w iz e ru n e k a u to ra , w y ła n ia ją c y się z n ap isan e g o przezeń d zieła (a ja k w iadom o, jego osobow ość oraz szczególna w iz ja teologiczna w y cisn ęła n a cz w a rte j ew a n g elii o w iele siln iejsze p iętno, niż to m ia ło m ie j­ sce n a p rz y k ła d w p rz y p a d k u synoptyków ), n ie p a s u je zbytnio do obrazu, ja k i m a m y sk ą d in ą d o Ja n ie , sy n u Zebedeusza.

Rozbieżność ta je st dziś stw ie rd z a n a przez w iększość egzegetów , choć ró żn ią się oni co do je j in te rp re ta c ji. P o stro n ie k ato lic k iej p rz e w a ż a ła d o ­ tą d te n d e n c ja , b y zgodnie z tra d y c ją u zn ać tożsam ość um iłow anego ucznia z A postołem J a n e m o raz by w k o n se k w e n cji p rzy p isa ć specyficzne rysy ew angelii, n ie p a su ją c e do sy lw e tk i J a n a , jego „se k re ta rz o w i”, k tó ry w y­ chodząc od św ia d ec tw a A postoła n a d a ł m u — pod n atc h n ie n ie m Duch? Ś w iętego — szczególnie ro z w in ię tą głębię teologiczną. W ty m k ie ru n k u po szły w ielk ie k o m e n tarze R. E. B r o w n a * i M. F. B r a u n a * o raz począ

1 W szystkie odnośniki do m ie jsc c z w a rte j ew an g elii zaw ierać b ę d ą tyłki cy fry ro z d z ia łu i w iersza, bez żadnego zn a k u literow ego.

* R. E. B r o w n , T h e G ospel A cco rd in g to John, t. I (Ch. 1—12), Nev Y ork 1966; t. I I (Ch. 13—21), N ew Y o rk 1970.

* F. M. B r a u n , Je a n le T h éologien et son évangile d ans l’Ëglise ancien

(3)

204

K S . J A C E K B O L E W S K I S J

tkow o ta k ż e m o n u m e n ta ln e dzieło R. S c h n a c k e n b u r g a t R óżnice m ię ­ dzy n im i polegały jed y n ie n a ro z m a ite j ocenie sam odzielności ow ego „se­ k r e ta r z a ”. Po stro n ie p ro te sta n c k ie j n a to m ia st w y su w an e b y ły różne, od­ m ie n n e od tra d y c ji hipotezy co do osoby um iłow anego ucznia, p rz y czym tra k to w a n o go rac zej ja k o p oręczyciela sto jąc ej za cz w a rtą ew an g elią t r a ­ dycji, m n ie j zaś ja k o jej rzeczyw istego a u to ra .

W n in ie jsz y m a rty k u le zo stan ą p rze d staw io n e o raz p rz e d y sk u to w a n e d w a m ia ro d a jn e i a u to ry ta ty w n e głosy, k tó r e p odjęły w o sta tn im czasie te m a t a u to rs tw a c z w a rte j ew angelii. P ierw szy z n ic h w y ra ża n o w e sta n o w isk o w spom nianego już, w ybitnego egzegety k ato lick ieg o R. S c h n ą c к e n b u r - g a 5, k tó r y n a zakończenie sw ego trzytom ow ego k o m e n ta rz a d o Ja n o w e j ew an g elii ra z jeszcze p ow rócił do k w e stii je j au to rstw a . D ru g ą pozycją, k tó ra z a słu g u je n a szczególną uw agę, je s t dzieło znanego te o lo g a-b ib listy О. С u 11- m a n n a , · w y ro słe z ro zszerzen ia w stę p u d o planow anego przez niego k o m e n ­ ta rz a. O ba głosy p o ja w iły się p ra w ie rów nocześnie: S c h n a c k e n b u r g zna sta n o w isk o C u l l m a n n a, choć jego o s ta tn ią p ra c ę c y tu je ty lk o w b ib lio g ra ­ fii; C u l l m a n n n a to m ia st z n a je d y n ie w cześniejsze sta n o w isk o S c h n a c ­ k e n b u r g a, w y rażo n e jeszcze p rze d re w iz ją dok o n an ą w o sta tn im tom ie k o m e n tarza . O ba sta n o w isk a są pod w ielo m a w zględam i zbliżone, choć ró żn ią się co do zasad n iczej k w e stii a u to ra c z w a rte j ew angelii. W ychodząc od tego, co w spólne, p o sta ra m y się d a le j u chw ycić sens istn iejący c h różnic o ra z z a ­ p roponow ać w ła s n e stan o w isk o w o p a rc iu o d o d atk o w e arg u m en ty .

I. Rozróżnienie m iędzy um iłowanym uczniem Jezusa a Janem A postołem

J a k ju ż w spom nieliśm y, w iększość egzegetów je s t d zisia j zgodna co do ego, że w y ra ż a ją c a się w c z w a rte j ew an g elii osobow ość a u to ra , u to ż sa m ia - îego w m yśl 21, 24 z um iło w an y m uczniem , ja k rów nież jego język i styl w ykazują zn aczn e różnice w p o ró w n a n iu z obrazem A po sto ła J a n a , pozo sta­ wionym przez synoptyków o ra z p rze z k o ścieln ą trad y c ję. C i badacze, k tó rz y :hcieli zachow ać m im o w szystko — zgodnie z tra d y c ją — tożsam ość um iło­ wanego u c z n ia z Ja n e m , m u sie li w ięc p rzy ją ć, że specyficzny ję zy k o ra z w i- :ja teologiczna w sk a z u ją n a różnego od niego „ s e k re ta rz a ” , k tó ry spisał iw angelię w op arciu o św iadectw o um iłow anego ucznia, n azn ac za jąc je p rzy ;ym p ię tn e m w łasn ej, w y b itn e j i o ry g in a ln e j osobowości.

D o ta k ie g o ro zw ią zan ia p ro b lem u p rzy c h y la s ię ró w n ież S c h n a c k e n - ) u r g w e w stę p ie do sw ego k o m e n ta rz a z r. 1965, w idząc w pow yższej h ipo- ;ezie m ożliw ość uw zg lęd n ien ia zaró w n o staro k o ścieln ej tra d y c ji o a u to rstw ie syna Z ebedeusza, ja k i tego obrazu, ja k i n a su w a an aliza sa m eg o d zieła (I, 86). Dalsza p ra c a n ad k o m e n tarze m d o p ro w a d ziła S c h n a c k e n b u r g a do r e ­ wizji poprzed n ieg o sta n o w isk a. W a rty k u le z 1970 r. w y su w a on in n ą hipotezę, irz e d sta w ia n ą ju ż zre sztą w cześniej p o stro n ie ew angelickiej, o d d ziela ją cą im iłow anego ucznia od A po sto ła J a n a 7.

D ecy zja ta je s t w y n ik ie m p ew n e j b a rd z iej ogólnej op cji m etodologicznej, ctórą dobrze je s t sobie uśw iadom ić. C hodzi o p rzy z n an ie p ie rw sz e ń stw a w ew - lę trz n e m u św ia d ec tw u sam eg o P ism a św., n ie zaś św ia d ec tw u tra d y c ji.

N sw ej o sta tn ie j w ypow iedzi z 1975 r. S c h n a c k e n b u r g m ów i je d n o ­

4 R. S c h a n c k e n b u r g , Das Jo h a n n e se va n g eliu m , cz. I, F re ib u rg —B a- el—W ien 1965, cy to w an e d a le j w edług 3-go w y d an ia z 1972 r. ja k o (I, n u m e r trony).

5 R. S c h n a c k e n b u r g , Das Jo h a n n eseva n g eliu m , cz. III, F re ib u rg — Jaseł—W ien 1975, cy to w an e d a le j ja k o (III, n u m e r strony).

• O . C u l l m a n n , Der j ohanneische K reis, T ü b in g e n 1975, cy to w a n e d a - ej ja k o (ОС n u m e r strony).

7 R. S c h n a c k e n b u r g , E vang.— K a th . K o m m e n ta r z u m N T , V o ra rb e i-

(4)

P R O B L E M A U T O R S T W A C Z W A R T E J Ę W A N G E L II

205

znacznie: „P o m ijam y ze w zględów m eto d y czn y ch późniejsze św ia d e c tw a k o ś­ cielne, id e n ty fik u ją c e um iłow anego u cz n ia z A postołem J a n e m , sy n em Z eb e­ deu sza i b ra te m J a k u b a , gdyż o p ie ra ją się one o sta te czn ie n a w n io sk ach z sa m ej Ja n o w e j ew an g elii (dotyczy to ró w n ież problem aty czn eg o św ia d ec tw a Ire n e u sz a o p re z b ite ra c h w A zji M niejszej). P ra g n ie m y ra z jeszcze zbadać w e w n ętrz n e św iad ectw o te k stó w J a n o w y c h ” (III, 443).

M eto d a t a o d pow iada ściśle p o stę p o w an iu b ad a cz y ew angelickich, w śród k tó ry c h należy ju ż od d a w n a d o n iek w estio n o w an ej trad y c ji. D latego w nioski, do ja k ic h d ro g a ta prow adzi, p rz e d sta w ia m y tu ta j w ślad z a C u l l m a n n e m , k tó reg o re k o n s tru k c ja d a je o b raz n a jb a rd z ie j p rzek o n y w a jąc y .

1. S y l w e t k a a u t o r a c z w a r t e j e w a n g e l i i

W ychodzim y od w ew n ętrz n eg o św ia d ec tw a c a łe j ew angelii. O znacza to, że choć p rz y jm u je m y w końcow ej je j p o sta ci w k ła d trz e c h różn y ch czy n n i­ k ó w (u stn a w zględnie sp isa n a t r a d y c j a źródeł p rze d jan o w y ch ; e w a n g e ­ l i s t a , k tó ry p o słu g u jąc się źró d łam i n a p isa ł zasadniczy trzo n ew an g elii i jest o d p ow iedzialny za k o n ce p cję całości o ra z za specyficzne w ą tk i teologiczne d zieła ; r e d a k c j a , czyli je d n a lu b k ilk a osób z k ręg u ew an g elisty , odpo­ w ied z ia ln a z a o sta te czn ą p o sta ć ew angelii), to je d n a k ze w zg lęd u n a ic h p o ­ w iąz an ie tr a k tu je m y je jako zgodne i sp ó jn e św iadectw o. C u l l m a n n u s p r a ­ w ied liw ia sw o ją m eto d ę w n a s tę p u ją c y sposób: „O strożność, ja k ą za ch o w u ­ jem y, za n im d o k o n am y ro zró żn ie n ia m iędzy au to re m ew angelii, re d a k to re m czy re d a k to ra m i o raz źródłam i, n ie pochodzi z zasadniczego k o n se rw aty zm u czy b r a k u zm ysłu k rytycznego, lecz przeciw nie, z tro sk i o o b iek ty w izm oraz z u siło w an ia, aby w m ia rę m ożności u n ik n ą ć z b y tn iej dow olności w bu d o w a­ n iu hipotez, ja k k o lw iek są one n ie u n ik n io n e i w sw ym roboczym c h a ra k te ­ rze w sp ie ra ją b ad a n ia . W obliczu sprzecznych często w ynik ó w b a d a ń w y d aje się, że ryzyko p rz y p isa n ia z b y t w ielu rzeczy re d a k c ji kosztem a u to ra je st p rz y n a jm n ie j ró w n ie duże, je śli n ie w iększe, od niebezp ieczeń stw a p rzy p isa­ n ia zbyt w ielu rzeczy au to ro w i. M usim y bow iem przyznać m u zdolność w y ­ b o ru i oceny w ed łu g w łasn y ch zam ysłów sta rszy c h tra d y c ji, a n aw e t źródeł. N ależy ró w n ież uw zględnić rzecz n a s tę p u ją c ą : jeśli ja k iś pogląd, k tó r y k o m e n ­ ta rz e p rz y p isu ją zw y k le red a k to ro w i, w y d aw ał się jem u n ie do pogodzenia z in n y m i tw ie rd z en ia m i p ie rw o tn e j ew angelii, to czy rzeczyw iście je s t tak tru d n o p rz y ją ć w pew nych w y p ad k a ch , że ju ż sa m au to r p ie rw o tn e j e w a n ­ g elii p rze w id y w a ł m ożliwość p odobnej k o m b in a c ji? ” (ОС 11).

T ra k tu ją c w ięc ew an g elię ja k o źródło in fo rm ac ji o je j au to rze, o jego osobow ości i fo rm a cji d u ch o w o -k u ltu ro w e j, o trzy m u jem y n a s tę p u ją c y obraz (por. ОС 70—71): a u to r-e w a n g e lista pochodzi z kręg ó w żydow skich, różnych od głów nego p rą d u ju d a izm u i noszących ślad obcych w pływ ów . K u lt św ią ­ ty n n y uw aż a on z a zniesiony, gdyż Boża obecność zw iązała się od W cielenia z osobą C h ry stu s a i w y m ag a o d d a w n ia czci „w D uchu i w p ra w d z ie ”. W szczególny sposób in te re s u je się J a n e m C hrzcicielem i zależy m u n a zw a l­ czaniu se k ty , rozw ażającej fu n k c ję C hrzciciela niezależnie od fu n k c ji Jezusa. P rz y w iąz u je ta k że d u ż ą w ag ę d o m is ji w S a m a rii i d o u w y d a tn ie n ia roli tych, k tó rz y ta m głosili ew angelię, czyli jerozolim skich „h e lle n istó w ”.

Szczególne z a in te re so w an ie d la Ju d e i, n a k tó re w sk a z u je do b ó r o p o w ia­ d ań , n asu w a przypuszczenie, że a u to r ew a n g elii pochodzi w łaśn ie z Judei. D w u n astu n ie o d g ry w a w cz w a rte j ew an g elii p raw ie ż a d n ej ro li ja k o g ru p a (są ty lk o raz em w ym ien ien i w 6, 70); w y stę p u ją n a to m ia st in n i uczniow ie, i to szczególnie bliscy Jezusow i, ja k N a ta n a e l czy Ł azarz. M ożna stąd w nioskow ać, że sa m a u to r rów nież n ie n ależ y d o D w u n astu . W ystęp u jące w ew an g elii p ostacie w sk a z u ją n a p o w iąz an ia z in n ą w a rs tw ą społeczną, niż z k ręg ie m g alile jsk ic h rybaków . A u to ro w i należy w reszcie p rzy p isać znaczne w ykształcenie. D ow odzi tego jego teologiczna o cen a życia Je zu sa , zd ra d zając a pew ne form y m y ślen ia ju d aizm u , k tó r y uleg ł w pływ om hellenistycznym .

(5)

206

K S . J A C E K B O L E W S K I S J

2. A r g u m e n t y C u l l m a n n a p r z e c i w a u t o r s t w u J a n a U zy sk an y z analizy ew an g elii o b raz jej zasadniczego a u to ra zn aczn ie od­ biega od tego, co w iem y o Ja n ie , sy n u Z abedeusza, na pod staw ie św ia d ec tw a synoptyków . W te j sy tu a c ji m ożliw e jesit d w o jak ie w yjście:

1) albo zachow am y tra d y c y jn ą tożsam ość um iłow anego u cz n ia z Ja n e m , a z a bezpośredniego a u to ra e w a n g elii u zn a m y członka g ru p y Ja n o w e j, k tó ry m im o sw ego p o w iąz an ia z m istrz e m w y k a z u je d u ż ą sam odzielność i o ry g in a l­ ność um ysłow ości i k u ltu ry ,

2) albo też, n ie ro zd zielając a u to ra ew an g elii od um iłow anego ucznia (w św ie tle 21, 24 u to żsam iająceg o obie te postacie), s ta je m y w obec koniecz­ ności rozd zielen ia um iłow anego u cz n ia o ra z J a n a A postoła.

R óżnicę m iędzy obydw om a ro zw ią zan iam i m ożna rów n ież w y razić n a s tę ­ p u jąco : p ierw sze z nich, d la d o ch o w a n ia w iern o ści tra d y c ji, m usi in te r p re to ­ w ać szeroko 21, 24, gdzie m ow a je st o „ n a p isa n iu ” dzieła p rzez um iłow anego ucznia; d ru g ie zaś, d la do ch o w an ia w iern o ści św iad ectw u P ism a , że um iło ­ w a n y u czeń n a p isa ł ew angelię, m usi od ejść od tra d y c ji co do tożsam ości ow e­ go ucznia.

C u l l m a n n stoi całkow icie n a d ru g im stanow isku. Co w ięcej, p olem i­ zu jąc z a u to ra m i k ato lic k im i u siłu ją c y m i zachow ać św iadectw o tra d y c ji, m ów i on, że p rze d e w szystkim trz e b a się uw olnić od p rz y jm o w a n ia a priori, że um iłow anego ucznia należy szukać koniecznie pośród D w u n astu : „Nie w olno n a m w ychodzić od tra d y c ji sy noptycznej, b y rozw iązać p ro b lem J a n o ­ w y ” (ОС 79). W Ja n o w y m o p o w iad a n iu o O sta tn ie j W ieczerzy Je z u sa , podczas k tó re j u m iło w a n y uczeń spoczyw ał u Jeg o b o k u , nic n ie p o zw ala n a w y cią g ­ nięcie w n io sk u , że b y ła ta m obecna ty lk o g ru p a D w u n astu . C h a ra k te ry sty c z n e je st p rz y tym , że w szystkie m iejsca w ew angelii, w k tó ry ch w y stę p u je u m i­ ło w an y uczeń, m ów ią rów nież o P io trze. O bie p o stacie są sobie ja k b y p rz e ­ ciw staw ione, choć istn ie ją c a m iędzy n im i d y s k re tn a k o n k u re n c ja nie dopusz­ cza m yśli o ja k ie jk o lw ie k polem ice. W łaśnie to p rze ciw sta w ien ie dow odzi, że uczeń n ie należy do D w u n astu , lecz je st p rze d staw ic ie lem p e w n e j szczególnej grupy, ta k ja k P io tr je st p rze d staw ic ie lem D w u n astu .

Szczególnie je d n a k ro zd z iał 21 zd a je się w yklu czać przypuszczenie, b y r e ­ d a k to r, k tó ry go n ap isał, w sw ych a lu z ja c h do um iłow anego u cz n ia m ia ł na m yśli J a n a , sy n a Zebedeusza. M ianow icie 21, 2 w y klucza uczniów , k tó rz y byli św ia d k am i cudow nego połow u ry b p rz y u k a z a n iu się Z m a rtw y c h w stałe g o n ad Je zio rem T y beriadzkim . P oza P io trem , T om aszem , N ata n ae le m i obydw om a synam i Z ebedeusza są jeszcze obecni d w a j anonim ow i „in n i” uczniow ie. W 21, 7 u m iło w a n y uczeń zw rac a się do P io tra . P rzy jm o w ać, że b y ł on je d n y m z dw óch synów Z ebedeusza w y m ienionych w 21, 2 w y d aje się n a jb a rd z ie j n ie p ra w d o p o d o b n ą hip o tezą (CO 79), gdyż ja k m ógłby re d a k to r złam ać tu sw oją zasad ę p rzem ilczan ia im ien ia uczn ia, ta k ściśle w szędzie zach o w y w an ą? Z w iększym p raw d o p o d o b ień stw em n ależy w ięc p rzy ją ć, że u m iło w a n y uczeń je st je d n y m z ow ych „in n y ch ” z 21, 2 — ty m b a rd z iej że ta k ie sam o o k re ś­ le n ie „in n y ” w yró żn ia go rów n ież gdzie ind ziej (18, 15).

;3. A r g u m e n t y S c h n a c k e n b u r g a p r z e c i w a u t o r s t w u J a n a S c h n a c k e n b u r g z a jm o w a ł początkow o tra d y c y jn e stanow isko, k tó re dla w y ja śn ie n ia różnic m iędzy J a n e m A postołem a p rzy p isy w a n ą m u e w a n ­ gelią w pro w ad zało postać „ s e k re ta rz a ” , w yciskającego w łasn e piętn o n a spi­ san y m przez siebie dziele. W a rty k u le z r. 1970 stanow isko to zostało p o d d a n e rew iz ji, k tó re j słuszność a u to r b ro n i ró w n ież obecnie, w zakończeniu sw ego k o m e n tarza . Z astrzeg a się w p raw d zie, że nie m ożna u zn ać za niem ożliw ą id e n ty fik a c ji um iłow anego ucznia z J a n e m , jeśli p o tra k to w a ć owego u cz n ia nie ja k o a u to ra ew angelii, lecz ty lk o ja k o stojącego za n ią p oręczyciela je j

(6)

P R O B L E M A U T O R S T W A C Z W A R T E J E W A N G E L II

207

praw dziw ości. P raw d o p o d o b ień stw o te j id e n ty fik a c ji w y d aw ało się je d n a k S c h n a c k e n b u r g o w i coraz b a rd z ie j w ątp liw e, d la n a s tę p u ją c y c h ra c ji (por. III, 460—461):

a) N aoczne św iadectw o sy n a ry b a k a zn a d je zio ra G en e za re t w in n o by6 b a rd z ie j u ch w y tn e . M ożna w p ra w d z ie w sk azać n a n ie k tó re k o n k re tn e d a n e 0 działalności J a n a C hrzciciela i o u czniach, k tó rz y przeszli od niego do J e ­ zusa; je d n a k n ie m ożna w sposób bezpieczny ocenić, czy re la c je te pochodzą od św ia d k a naocznego, czy te ż zo stały zd o b y te w in n y sposób. P oza ty m w ła śn ie o d ziałalności Je z u sa w G alilei ew an g elia p rz e k a z u je n a m b ard z o n iew iele; p u n k t ciężkości spoczyw a n a p o dróżach do Jero z o lim y i n a w y d a ­ rze n ia c h w sam ym m ieście;

b) T ru d n o b y łoby w ytłum aczyć anonim ow ość um iłow anego ucznia, gdyby u k ry w a ł się za nim A postoł Ja n . M ożna b y jeszcze zrozum ieć, że n ie ch c ia ł on w y m ien iać sam ego siebie; dlaczego je d n a k r e d a k to r m ia łb y przem ilczeć jego im ię, k tó re przecież było w śró d p ie rw o tn y c h gm in pow szechnie znane? A n alo g ia z w y p ad k ie m „n auczyciela spraw iedliw ości” w Q u m ra n zaw odzi, p oniew aż w p rz y p a d k u J a n a n ie chodziłoby o człow ieka, k tó ry po siad a z n a ­ czenie je d y n ie w e w n ą trz g ru p y , lecz o osobistość z n a n ą i cenioną w całym p ie rw o tn y m c h rz eśc ija ń stw ie, ja k to w y n ik a z ew angelii synoptycznych 1 z D ziejów A postolskich.

A nonim ow ość um iłow anego u cz n ia sta je się n a to m ia st zro zu m iała, jeśli fa k ty c z n ie b y ł on p o stacią stosunkow o n ie z n a n ą w p ie rw o tn y m ch rz e śc ija ń ­ stw ie. D opiero później zaczęto o nim m ów ić, u ży w a jąc ta k ic h sam y ch o k re ś­ leń , ja k ie i dziś m ogłyby p rze m aw ia ć za tożsam ością u m iłow anego ucznia z A postołem Ja n e m : człow iek z n ajściślejszego k rę g u uczniów , zw iązany szczególnie z P io trem . K rą g J a n o w y n ie chciał w żadnym w y p a d k u in sy n u o ­ w ać w sposób fałszyw y te j tożsam ości, ale p oniew aż w K ościele pow szechnym I I w. p ra w ie ju ż n ie p o sia d an o in fo rm a c ji o u m iło w a n y m u czn iu i było się zd an y m n a ogólne ro zw ażan ia, doszło w ięc do u to żsam ien ia go z Ja n e m .

4. K o n s e k w e n c j e o d r ó ż n i e n i a u m i ł o w a n e g o u c z n i a o d J a n a

J a k ie są k o n se k w e n cje f a k tu , że ob aj w y b itn i a u to rz y — zarów no С u 11- m a n n, ja k i S c h n a c k e n b u r g — są zgodni w k w estio n o w an iu p rz y jm o ­ w a n e j tra d y c y jn ie tożsam ości um iłow anego uczn ia Je zu sa w cz w a rte j e w a n ­ gelii? W u ję ciu S c h n ą c к e n b u r g a now e stanow isko n ie pociąga z a sobą głębszych skutków . Istn ie n ie uczniów P ań sk ic h , n ie należący ch do k rę g u D w u n astu , u w aż a on za p o tw ie rd z o n e przez c y ta t z P a p i a s z a , p rzy to czo n y w H istorii K ościoła E u z e b i u s z a z C ezarei. J e s t ta m m ow a o n ie ja k im A ry stio n ie , o d g ry w a ją cy m p e w n ą ro lę w p rze k a z y w a n iu ap o sto lsk iej tra d y c ji. W ow ym św ia d ec tw ie z p ie rw sz ej połow y I I w., k ie d y to w yszło ju ż z użycia o k reśla n ie w szy stk ich w ierz ący c h m ia n em „uczniów ”, w y ra że n ie „uczeń P a ń ­ sk i” oznacza o taczan e szacunkiem im ię ty ch , k tó rzy osobiście w idzieli .jesz­ cze P an a.

Z a ta k ieg o w łaśn ie czcigodnego św ia d k a, k tó ry d la gm iny, o d d alo n ej już od p ierw szej g en e racji ch rz eśc ija n , s ta ł się w ażn y m przekazicielem tra d y c ji, m ożna u w ażać rów nież um iłow anego ucznia. T rz eb a się pogodzić z fa k te m , że p o zo staje on dla n a s anonim ow y, gdyż p ró b y id e n ty fik a c ji go, czy to z Ł az arze m (w św ietle 11, 5. 36) czy z J a n e m M arkiem , to w arzy szem św. P a ­ w ła, a później św. P io tra , tr u d n o u zn ać za p rze k o n y w a jąc e. Is to tn e je st w każd y m razie, że m a m y do cz ynienia z w iary g o d n y m św ia d k iem z czasów Je z u sa , k tó reg o zw iązan e z nim osoby (re d ak c ja) u z n a ją i sz a n u ją ja k o p o rę ­ czyciela o trz y m a n e j tra d y c ji słów i czynów P a n a . W artość ew an g elii zw ią za­ n e j z u m iło w a n y m uczniem zo staje ty m sam ym w p e łn i zach o w a n a i u z a sa d ­ nio n a (III, 462).

(7)

208

K S . J A C E K B O L E W S K I S J

R ów nież d la C u U m a n n a w a rto ść Ja n o w e j ew an g elii n ie zo staje w n i­ czym o sła b io n a p rzez odm ów ienie u m iło w a n em u uczniow i jego tra d y c y jn e j tożsam ości. W idzieliśm y bow iem , że sa m a ew a n g elia n a s u n ę ła m yśl pow yższej rew iz ji, zaś św iadectw o tra d y c ji s ta je się u ch w y tn e dość późno, bo dopiero u I r e n e u s z a , około r. 180. C u l l m a n n idzie je d n a k jeszcze d alej. R e­ zy g n a c ja z łączen ia ew angelii z członkiem g ru p y D w u n astu oznacza w edług niego m ożliw ość dalszej re w iz ji naszego o b raz u pierw o tn eg o ch rz eśc ija ń stw a. J e ś li bow iem c z w a rta ew a n g elia o p ie ra się n a św ia d k u nao czn y m różnym od D w u n astu i n a tra d y c ji ró żn ej od tr a d y c ji synoptycznej, to m ożna dojść do w niosku, że w p rz y p a d k u g ru p y Ja n o w e j m a m y do czynienia z k ręg ie m ró w ­ noległym (koncentrycznym ), różnym od zasadniczego stru m ie n ia p ierw otnego ch rz e śc ija ń stw a . Z daniem C u l l m a n n a k rą g Ja n o w y w yw odziłby się z h e te - ro d o k sy jn y ch p rą d ó w w ju d a izm ie czasów C h ry stu sa, n a to m ia st D w u n astu oraz zw ią za n a z n im i tra d y c ja w sk a z u ją n a zak o rzen ien ie w ju d a izm ie ofi­ cjaln y m . Różne n a s ta w ie n ia obu ty c h g ru p d e te rm in u ją rów n ież ich p o sta w ę ch rz e śc ija ń sk ą , co z n a jd u je sw ój w y ra z z je d n ej stro n y w teologii sy n o p ty ­ ków , z d ru g ie j zaś stro n y — w w izji cz w a rte j ew angelii.

T a p ara leln o ść obu tra d y c ji w in n a być uw zględniona rów n ież pod w zglę­ d em chronologicznym . N o rm aln ie p rz y jm u je się ja k o coś oczyw istego, b y sto ­ su n e k „synoptycy — ew an g elia J a n a ” w idzieć pod w zględem chronologicznym ja k o sukcesję: w ychodzi się cd h ip o tety czn ej d a ty p o w sta w a n ia ew angelii synoptycznych, by dojść do d a ty p o w sta w a n ia c z w artej ew angelii. P on iew aż za k ła d a się p rzy ty m u je j a u to ra znajom ość co n a jm n ie j ew angelii św. Ł u ­ kasza, w ięc ja k o n ajw c ze śn ie jsz ą d a tę p rz y jm u je się r. 80. T ym czasem , zd a­ niem C u l l m a n n a , coraz b a rd z ie j zaczyna się n arz u cać niezależność a u to ra c z w a rte j ew an g elii nie od tra d y c ji syno p ty czn ej, lecz od w y ro sły ch z niej ew a n g elii. Je śli do tego w olno b yłoby p rzy ją ć, że a u to r ów je st św iadkiem naocznym , p rz y n a jm n ie j d la n ie k tó ry c h w y d a rz e ń z d ziejów Je z u sa (czego n a to m ia st nie m ożna pow iedzieć o żad n y m z synoptyków ), to n a su w a łb y się w niosek, że p ie rw o tn e spisanie c z w artej ew an g elii je st p rz y n a jm n ie j ta k samo d aw n e , a m oże n a w e t d aw niejsze, niż sp isan ie n a jsta rsz e j spośród ew angelii sy noptycznych (ОС 101).

S. C z y u m i ł o w a n y u c z e ń j e s t a u t o r e m c z w a r t e j e w a n ­ g e l i i ?

Zgodność sta n o w isk a obu w y b itn y c h badaczy co do konieczności o dróż­ n ie n ia um iłow anego ucznia Je zu sa od J a n a A postoła n ie p ro w a d zi je d n a k do zgodności w k w estii a u to rstw a . Rzecz zn am ien n a, że o becna o p in ia C u l l ­ m a n n a p o k ry w a się z sądem , k tó ry S c h n a c k e n b u r g w y ra z ił w swoim a r ty k u le z 1970 r. W te j hipotezie a u to re m ew an g elii b y łb y różny od J a n a u m iło w a n y uczeń Je zu sa , n a któ reg o w sk a z u je św iadectw o re d a k c ji z 21, 24. W k o ń cu je d n a k ro zw iązan ie to w y d ało się S c h n a c k e n b u r g o w i n ie za­ d o w ala ją ce , gdyż oznaczałoby ono, że a u to re m je s t naoczny św iad ek o p isy w a­ n y ch w y d arzeń . Tym czasem k ry ty k a lite ra c k a te k s tu p ro w a d zi do w y ró ż n ie­ n ia w n im w k ła d u pochodzącego z w cześniejszych źródeł. O bok przyjm ow ar- nego ju ż d aw n ie j „źródła zn ak ó w ” (S e m e ia -Q u e lle) coraz silniej n a rz u c a się istn ie n ie p rze d jan o w ej re la c ji o m ęce i zm artw y c h w sta n iu , k tó rą ew an g elista w y k o rz y sta ł począw szy od ro zd z iału 12. W obec fa k tu , że źró d ła te n ie m ogły u sta lić się zbyt w cześnie, tru d n o p rzy ją ć, by zechciał się n im i posłużyć n a ­ oczny św iadek.

In n y m a rg u m e n tem przeciw p rzy p isy w a n iu a u to rs tw a ew an g elii n ao czn e­ m u św iadkow i je st, zdaniem S c h n a c k e n b u r g a, obecność w ew angelii (w ro zd z iała ch 5, 7 i 9) odniesień do pro b lem ó w a k tu a ln y c h dopiero w p ó ź ­ n iejszy m sta rc iu z ju d a izm em (np. w y łączan ie z synagogi za p rz y z n aw an ie się do Je z u sa — 9, 22). T ak i p u n k t w idzenia „w ypada ra c z e j p rzy p isa ć czło­ w iek o w i, sto jąc em u p o środku późniejszych polem ik, aniżeli nosicielow i t r a ­

(8)

P R O B L E M A U T O R S T W A C Z W A R T E J E W A N G E L II

209

d ycji, k tó ry spogląda w stecz n a Je z u sa i n a Jeg o spory z przy w ó d cam i ży­ dow skim i, dotyczące k w estii inaczej p o sta w io n y ch ” (III, 458).

P o zo stałe zastrzeżen ia dotyczą sposobu, w ja k i ew an g elia m ów i o u m i­ ło w an y m u czniu Je zu sa . T ru d n o sobie w yobrazić, by użył on w sto su n k u do siebie sam ego tego p rete n sjo n a ln eg o o k reśle n ia ; nie n a d a w a łb y sobie rów n ież ow ych id e alizu ją cy c h rysów , ja k ie po stać ta p o sia d a n a k a r ta c h ew an g elii (szczególna zażyłość z P an em , p rz y k ła d n a w ia ra w Z m a rtw y c h w stan ie , p o w ie­ rze n ie m u M aryi, a w ra z z n ią w szy stk ich w ierzących). Do tego w szystkiego dochodzi p rze k o n an ie , że 21, 24 nie d o m a g a się w sposób jednoznaczny, b y u m iło w a n y u czeń n a p isa ł ew angelię. W sw ym a rty k u le z 1970 r. S c h n ą c - k e n b u r g p rzy w ią zy w ał jeszcze d u żą w agę do dosłow nego ro zu m ien ia uży­ tego przez re d a k c ję grapsas (napisał). O becnie je d n a k , w k o m e n ta rz u do owego w iersza, stw ierd za: „owo m in im alisty c zn ie brzm iące tłu m ac ze n ie, że

grapsas w sk a z u je n a ucznia ja k o p oręczyciela tre śc i nap isan eg o d zieła, w y ­

d a je się być u sp raw ie d liw io n e w całym k o n te k ście w ypow iedzi. W yrażenie nie stoi bow iem sam o d la siebie, lecz je st dołączone do zasadniczego stw ie rd z en ia, że u czeń sk ła d a św iadectw o o ty c h rzeczach. Je śli m a rty ró n dotyczy w p ie r ­ w szym rzęd zie jego ustnego św ia d ec tw a, to sta je się zrozum iałe, że re d a k c ja p o w o łu je się n a a u to ry te t u cz n ia ró w n ież co do dzieła u trw alo n e g o n a piśm ie, zaw ierając eg o pochodzące od u cz n ia u stn e tra d y c je i św ia d ec tw a” (III, 446). I d o d a je d alej: „chodzi w ięc głów nie o m a rty ria owego uczn ia; p ise m n a fo r­ m a, w y m ie n io n a w m iędzyczasie, je st w ażn a, ale n ie stoi w c e n tru m z a in te ­ re so w a n ia ” (III, 447)! P oza ty m „św iadectw o n ie m u si oznaczać, że s k ła d a ­ ją c y je p rzeży ł w szystko ja k o św iad ek naoczny. O znacza ono rac z e j p o ręc ze­ nie rzeczy re la cjo n o w a n y ch w ew angelii. R odzaj św ad ectw a, o ja k ie tu chodzi, zo staje w y jaśn io n y w św ie tle 19, 35, gdzie m ow a je s t n ie w ą tp liw ie o u m iło ­ w an y m uczniu. (...) W zm iankow ane tu .w idzenie’ zachow uje sw ój sens w id ze­ n ia cielesnego, ale szczególny a k c e n t w sk a z u je n a głębsze znaczenie” (III, 453).

T rzeb a p rzyznać, że szero k ie tłu m ac ze n ie 21, 24 m a w ielu zw olenników w śró d egzegetów , k tó rzy w p ro w a d z a ją postać „ s e k re ta rz a ”. P rz y z n a ją c m u ro lę p o d rzę d n ą w sto su n k u do um iłow anego ucznia, m ożna bow iem u zn a ć za w łaściw ego a u to ra ew an g elii w ła ś n ie ow ego ucznia. W ydaje się je d n a k , że w obec z a ry so w u jąc ej się jednocześnie te n d e n c ji, by p rzy z n aw ać ew angeliście (a w ięc te m u , k to fak ty c zn ie sp isał zasadniczą część ew angelii) p e w n ą n ie z a ­ leżność, szero k a in te rp re ta c ja „ n a p isa n ia ”, odnosząca je, m im o p o stu lo w a n ej sam odzielności ew an g elisty , do um iłow anego ucznia, sta je się n ie u sp ra w ie d li­ w iona.

C u l l m a n n fo rm u łu je n a s tę p u ją c e p y ta n ie : „Czy re d a k to r, w y ra ż a ją c y w 21, 24 tożsam ość a u to ra z u m iło w a n y m uczniem , n ie poszedł je d n a k tro ch ę za daleko — m im o w szystko to, co w iem y o an ty czn y m p isa rs tw ie p se u d o n i- m ow ym — k ie d y bezpośrednio po b a r d z o k o n k r e t n y c h (podkreślenie ОС) w y pow iedziach o u czn iu stw ie rd z a, iż to w łaśn ie on n a p is a ł te rzeczy, p odczas gdy w iedziałby, że w rzeczyw istości n a p isa ł je k to ś in n y ? ” (ОС 88). W te n sposób stanow isko z a ję te przez S c h n a c k e n b u r g a nie zysk u je a p ro b a ty C u l l m a n n a, choć tru d n o tu m ów ić o bezp o śred n iej polem ice. G dyby a u to r ew an g elii p o w o ły w ał się n a różnego od siebie poręczyciela, to b yłoby rzeczą b ard z iej n a tu ra ln ą w y m ien ić jego nazw isko, niż je przem ilczeć. W p raw dzie S c h n a c k e n b u r g tłu m ac zy obecnie tę anonim ow ość fa k te m ,ż e ów u czeń b y ł rzeczyw iście n ie zn a n y w szerszych k rę g a c h p ie rw o tn e g o ch rześ­ c ija ń s tw a , lecz to sam o m ożna b y pow iedzieć o in n y c h postaciach, w y stę p u ­ ją cy c h ty lk o w cz w artej ew an g elii (Ł azarz, N ikodem ). W ystarczyło w ym ienić je w ew angelii, b y s ta ły się szerzej znane! S tan o w isk o C u l l m a n n a w k w e stii a u to rs tw a je s t w ięc n a s tę p u ją c e : „R ezygnuję z ro zró żn ie n ia m iędzy au to re m a poręczycielem , ty m b a rd z ie j że ze w zględu n a zdecydow anie o k reślo n ą osobow ość lite ra c k ą i teologiczną a u to ra ro la p oręczyciela po zo sta­ ła b y ca łk ie m n ie o k re ślo n a” (ОС 88).

(9)

210

K S . J A C E K B O L E W S K I S J

II. Autorem czwartej ew an gelii jest um iłow any uczeń Jezusa

E o zw iązan ie p ro b lem u a u to rs tw a c z w a rte j ew angelii, ja k ie zap ro p o n o w ał C u l l m a n n, o p ie ra sią n a ja sn y c h i p rz e k o n y w a jąc y ch p rz e sła n k a c h . W y­ chodzi o n od z re k o n stru o w a n ia d an y c h o osobie a u to ra ew angelii, k tó re m oż­ n a w ydobyć z sam ej an a liz y jego dzieła (u za sad n ie n ie ta k ie j m etody zostało ju ż om ów ione w yżej), z pom iniąciem w szakże w szelkich w zm ian e k o u m iło ­ w an y m u czn iu (1, 40; 13, 23—26; 18, 15; 19, 26n; 19, 35; 20, 3—10; 21, 7. 20—23. 24). Z kolei an a liz a w y o d rę b n io n y c h w yżej te k stó w p ozw ala s c h a r a k te ­ ryzow ać bliżej owego ucznia; u zy sk an y n a te j drodze o b ra z u zu p e łn ia h a r ­ m o n ijn ie z re k o n stru o w a n y w cześniej o b raz au to ra . Do cech w ym ien io n y ch ju ż poprzednio, m ożna dołączyć n a s tę p u ją c e ry sy : jeśli an o n im b y ł d aw n y m ucz­ n iem J a n a C hrzciciela, ja k to stw ie rd z a w y ra źn ie 1, 35, to m ożna p o ją ć za­ k otw iczenie a u to ra w h e tero d o k sy jn y m ju d aizm ie, a ta k ż e z a u w aż aln ą w jego dziele po lem ik ę p rze ciw sekcie pow o łu jącej się n a C hrzciciela. D alej zostaje ro zja śn io n y sto su n ek do w a rs tw społecznych, różnych od ty ch , k tó ry m i w w iększości z a jm u ją się synoptycy: 18, 15 m ów i bow iem o znajom ości z a rc y k ap ła n em . S tą d też m oże pochodzić duże z a in te re so w an ie ew an g elii dla p ro b lem u św ią ty n i, św iąt żydow skich i ry tu a ln y c h zw yczajów . Z n am ien n e jest, że w ła śn ie opow iad an ia, w k tó ry c h w y stę p u je anonim ow y uczeń, ja k np. pie rw sz e sceny w otoczeniu C hrzciciela, a zw łaszcza później dzieje m ęki, n ależ ą do ty ch , w k tó ry c h m ożna n a jp e w n ie j odnaleźć rz e te ln y rd z e ń h isto ­ ryczny. W reszcie in fo rm a c ja r e d a k to ra w 21, 23, że ów uczeń m ia ł n ie um rzeć, n a s u w a przypuszczenie, iż o sią g n ął on późny w iek i przeżył w szy stk ich in ­ nych św ia d k ó w naocznych. F a k t te n p a s u je do w łaściw ego naszej ew angelii ro zw aż an ia życia Je z u sa z p ew n e j odległości, z p ersp e k ty w y , w k tó re j r e la ­ cjo n o w an e w y d a rz e n ia zo stają pogłębione przez re fle k s ję teologiczną (ОС 83).

1. K r y t y c z n a o c e n a s t a n o w i s k a S c h n a c k e n b u i g a z p o z y c j i C u l l m a n n a

P rzytoczone w yżej p o ró w n an ie p rze m aw ia za słusznością re d a k c y jn e j in ­ fo rm a c ji o a u to rstw ie um iłow anego ucznia. Czy je d n a k e w a n g elista m oże być św ia d k iem naocznym ? W idzieliśm y w yżej, że S c h n a c k e n b u r g k w estio ­ n u je to, p o su w ając się aż do stw ie rd z en ia, że „bezpośrednie sp isan ie ew angelii przez um iłow anego ucznia, k tó ry b y ł n a d to b ard z o p o su n ięty w la ta c h , je st n ie p ra w d o p o d o b n e” (III, 458).

С u 11 m a η n zdaje sobie sp raw ę z w y su n ię ty ch zarzutów : obecność w ew an g elii — obok w arto ścio w y ch pod w zględem h isto ry czn y m tra d y c ji czy w spom nień — ja w n ie późniejszych elem entów , w sk az u ją cy ch n a z a aw a n so w a­ ne, d ru g o rz ęd n e sta d iu m ro zw o ju tr a d y c ji i w y d ają cy c h się n ie do pogodzenia z naocznym św iadectw em ; d alej w ielk a różnica m iędzy w ysoce teologiczną u J a n a n a u k ą Je zu sa a „p ro stszą” n a u k ą o K ró lestw ie Bożym u sy n o p ty ­ ków ; d a le j tru d n o ść psychologiczna: czy św iad ek naoczny, k tó ry w o k reślo ­ nym czasie dzielił życie z Jezusem , m ógłby ta k m ów ić o w yw yższonym i złączonym z Bogiem C h ry stu sie, ja k to czyni a u to r c z w a rte j ew angelii? (ОС 83).

W za rz u ta c h ty c h rozpoznajem y za strze że n ia w y su w an e rów n ież przez S c h n a c k e n b u r g a. T rudności n ie są je d n a k n ieprzezw yciężalne. F a k t k o rz y sta n ia ze źródeł m ożna w y tłu m aczy ć ty m , że ew a n g elista w chodzi w r a ­ chubę ja k o św iad ek naoczny tylk o d la ograniczonej liczby p rze k a z a n y c h w y ­ d arzeń . „K iedy piszem y b io g rafię zm arłego p rzy ja cie la , z k tó ry m w sp ó łp ra ­ cow aliśm y w o k reślonym o k resie jego życia, to ta k sam o sz u k am y in fo rm a c ji u in n y ch , k tó rz y m ogliby coś pow iedzeć o nie znanych n a m b ezp o śred n io e ta ­ pac h jego życia” (ОС 84).

Co do głębszego teologicznego u ję c ia „p ro stsze j” n a u k i o K ró lestw ie Bo­ żym , ja k o arg u m e n tu przeciw naocznem u św iadectw u, C u l l m a n n pisze:

(10)

P R O B L E M A U T O R S T W A C Z W A R T E J E W A N G E L II

211

„Za ty m za rz u te m k ry je się prześw iadczenie, że au to re m je s t p ro sty r y b a k z G alilei. T ym czasem po k azaliśm y , że a u to r i jego otoczenie pochodzą z istn ie ­ jącego w czasach Je z u sa h etero d o k sy jn e g o ju d a izm u , w k tó ry m obok n a u k ap o k a lip ty cz n y ch żyw e b y ły h ellen isty cz n o -sy n k re ty cz n e p rą d y . T ru d n o zro­ zum ieć, dlaczego p rze d staw ic ie le tego ty p u ju d a izm u nie m ogliby przyłączyć się do Jezu sa. B yłoby rac zej dziw ne, gdyby w ł a ś n i e (pod k reślen ie ОС) oni n ie czuli się p rzez N iego pociąg n ięci” (ОС 84—85).

N a istn ie n ie w n a u c z a n iu Je z u sa elem en tó w p rze p o w iad an ia, różnego od tego, k tó re n a ogół r e f e r u ją synoptycy, w sk a z u ją ta k ie w iersze, ja k choćby M t 11, 27: „N ik t n ie zna O jca, ty lk o Syn, i n ik t n ie zna S yna, ty lk o O jciec”. W każd y m raz ie te n ty p n a u c z a n ia rza d k o ty lk o k ie ro w a łb y się do w szy st­ k ic h uczniów . U J a n a stoi ono n a pierw szym p la n ie, podczas gdy u synop­ ty k ó w w y ła n ia się je d y n ie sporadycznie. Czy n ie może tu w chodzić w grę ja k a ś szczególna n a u k a Je zu sa , w p ra w d zie n ie ta je m n a , ale je d n a k n a swój sposób in ty m n a , k tó rą n ie w szyscy zn ali, a k tó rą a u to r cz w a rte j ew an g elii p rz e k a z a ł n a m w swój w olny sposób? Te p y ta n ia w sk a z u ją p rz y n a jm n ie j, że tru d n o ść psychologiczna, o k tó re j b y ła m ow a w yżej, nie je s t n ie do p rze zw y ­ ciężenia. Czy św iad ek n aoczny m ógł m ów ić o jedności Je z u sa z B ogiem i jego p ree g zy ste n cji, a ta k ż e pozw alać sobie n a m ów ienie w im ien iu Je zu sa ? M u­ sim y zw ażyć n a szczególny zw iązek, ja k i m iędzy Jezu sem a u czn iam i stw o ­ rz y ły p ew n e Jeg o w ypow iedzi, w y ra ż a ją c e szczególną św iadom ość synow ską; zw iązek te n nie p o zw ala n a żadne p o ró w n a n ie z n o rm a ln y m zw iązkiem za­ chodzącym m iędzy ra b b im a jego u cz n ia m i (ОС 85—86).

D alej, co do w ysuw anego przez S c h n a c k e n b u r g a a rg u m e n tu , że gdyby e w a n g elista b y ł isto tn ie u czniem Je zu sa , to nie u ży w ałb y w sto su n k u do siebie p rete n sjo n a ln eg o o k reśle n ia „um iłow any u czeń”, to m ożna w ra z z R. E. B r o w n e m przypuścić, że sa m e w a n g elista p isa ł o sobie ja k o „in­ n y m u c z n iu ”, czego ślad z n a jd u je m y jeszcze w 18, 15 i 20, 2. D opiero re d a k ­ cja d o d ałab y słow a „ten, któ reg o Je z u s m iło w a ł”. F a k t opuszczenia tego do­ d a tk u w 18, 15 m ógłby być przy p ad k o w y . Je śli zaś w 1, 37 uczeń n ie został jeszcze ta k n azw an y , to m ogło to pochodzić stąd, że chodziło o pierw sze sp o tk a n ie z Jezu sem ; szczególne uczucie, k tó ry m go Je z u s d arzy ł, u ja w n iło się dopiero podczas ostatniego Jego p o b y tu w Jerozolim ie, zw łaszcza podczas O sta tn ie j W ieczerzy (ОС 77).

W reszcie co do z a rz u tu , że gdyby e w a n g elista b y ł u m iło w an y m uczniem , to n ie n a d a w a łb y sobie ow ych id e alizu ją cy c h cech, ja k ie postać ta n ie w ą tp li­ w ie p o siad a, n ależ y zauw ażyć, że ta k i sposób p rz e d sta w ie n ia je s t stosow any przez ew an g elistę rów nież w sto su n k u do in n y c h postaci (N ikodem , S a m a ry ­ ta n k a itd.). Z aró w n o osoby, ja k i w y d a rz e n ia z życia Je z u sa m a ją dla e w a n ­ gelisty znaczenie „typiczne” , gdyż poza sw ym h isto ry czn y m osadzeniem w sk a ­ z u ją jednocześnie n a a k tu a ln ą sy tu a c ję w K ościele (ОС 78).

W św ietle do k o n an ej a n a liz y opinii S c h n a c k e n b u r g a i C u l l ­ m a n n a n a s u w a się w niosek p o k ry w a ją c y się ze stanow iskiem C u l l m a n - n a : a u to re m c z w a rte j ew an g elii je s t anon im o w y uczeń, ró żn y w każd y m r a ­ zie od A postoła J a n a i sc h a ra k te ry z o w a n y p rzez sw ych uczniów o kreśleniem „ten, któ reg o Je z u s m iło w ał”. S tan o w isk o to z n a jd u je d o d atk o w e p o tw ie rd z e­ n ie w a rg u m e n ta c h , k tó ry c h d o sta rc za bliższa a n a liz a p ew n y ch szczególnych fra g m e n tó w ew angelii.

2. D o d a t k o w e a r g u m e n t y n a r z e c z a u t o r s t w a u m i ł o w a n e g o u c z n i a

Isto tn e znaczenie d la w y ja ś n ie n ia k w e stii a u to rstw a m a, obok 21, 24, rów ­ nież 19, 35: „P ośw iadczył to te n , k tó ry w idział, a św iadectw o jego je s t p ra w ­ dziw e, a on w ie, że m ów i p raw d ę, ab y ście i w y w ierz y li”. U derza od ra z u podobieństw o tego w iersza do w spom nianego ju ż i o m aw ianego 21, 24: „To jest uczeń, k tó ry o ty c h rzeczach zaśw iadczył i n a p isa ł to, a m y w iem y, że jego

(11)

212

K S . J A C E K B O L E W S K I S J

św iadectw o je s t p raw d ziw e”. P on iew aż zaś 21, 24 n ależy n ie w ą tp liw ie p rz y ­ pisać re d a k to ro w i, n a su w a się w ięc przypuszczenie, że spod jego rę k i w yszedł rów n ież 19, 35. Do takiego w n io sk u dochodzi isto tn ie S c h n a c k e n b u r g , choć p rzy z n aje , że sam o tylk o p o ró w n a n ie stylistyczne obu w ierszy n ie ro z­

strzy g a k w estii jednoznacznie; dopiero podobieństw o treśc i p rze sąd z a n a k o ­ rzyść r e d a k to ra (III, 340).

W ynik te n nie pozostaje bez w p ły w u n a d y sk u sję k w estii a u to rstw a . Je śli bow iem oba w iersze łączą się ze sobą n a płaszczyźnie re d a k c y jn e j, w ów czas ulega re la ty w iz a c ji w aga sfo rm u ło w an ia o „n a p isa n iu ”, bo w m yśl 19, 35 głów ny a k c e n t p a d a n a św iadectw o, i to św iadectw o naoczne. G dyby n a to ­ m ia st 19, 35 pochodziło od ew a n g elisty , w ów czas 21, 24 należało b y rozum ieć ja k o św iadom e n aw ią z a n ie doń przez re d a k to ra , k tó ry p ra g n ą ł u z u p e ł n i ć u w ag ę e w a n g elisty w isto tn y m szczególe: że m ianow icie te n , o k tó ry m m ów i 19, 35, je s t a u to re m s p i s a n e g o św iad ectw a. Inaczej 21, 24 nie w nosiłby nic now ego w p o ró w n a n iu z 19, 35 i byłoby fa k ty c zn ie jego zbędnym p o ­ w tórzeniem .

A rg u m en ty , k tó re d oprow adziły S c h n a c k e n b u r g a do p rz y p isa n ia 19, 35 re d a k c ji, nie są p rzek o n y w ające. Po p ierw sze: d la u sta le n ia , k to jest a u to re m 19, 35, nie w y starczy p o ró w n a n ie tego w iersz a z 21, 24, bo ich n ie ­ w ątp liw e p odobieństw o m ożna w y jaśn ić zarów no pochodzeniem spod te j sa ­ m ej ręk i, ja k i przez n aw ią za n ie późniejszego a u to ra do w cześniejszego. Po d rugie: tru d n o zgodzić się z a rg u m e n tem , że ew an g elista zw ykł w pro w ad zać sw oje k o m e n ta rz e inaczej, niż to m a m ie jsc e w 19, 35 (III, 340). S pośród w y ­ m ien io n y ch p rzez S c h n a c k e n b u r g a m ie jsc (2, 22; 12, 16 o r a z 6, 64. 71; 12, 6 o raz 12, 33; 18, 9. 32) w szy stk ie (z w y ją tk ie m 12,16) sta n o w ią k o m e n ta rz do słów k tóregoś z u czestników ew angelicznej scen y (Jezusa, Żydów , Ju d a sza ), podczas gdy w 19, 35 sta n o w ią one d o d a te k do fa k tu , i to nie ty le k o m e n tu ­ jący go (bo to czynią słow a 19, 36), co u w y p u k la ją c y . W w yliczonych przez S c h n a c k e n b u r g a p rz y k ła d a c h chodzi zaw sze o k o m e n tarze , k tó re w spo­ sób isto tn y w sk a z u ją n a głębszy sens i ex p lic ite go o k re śla ją . N ato m ia st 19, 35 m ożna b y z pow odzeniem opuścić i p rze jście od 19, 34 do 19, 36 byłoby n a w e t gładsze, co zresztą stan o w iło d la B u l t m a n n a ra c ję , by 19, 35 p rz y ­ pisać późniejszej red a k cji.

Z d ru g ie j stro n y m ożna w skazać n a szereg p rzy k ła d ó w zdań, p rz y p isy ­ w an y c h przez sam ego S c h n a c k e n b u r g a ew angeliście, k tó re za cz y n ają się podobnie, ja k 19, 35. J e s t rzeczą zn am ien n ą, że szczególnie w iele ta k ic h p rzy k ła d ó w m ożna znaleźć w rozdziale pierw szym , i to w z d a n ia ch odnoszą­ cych się do św ia d ec tw a C hrzciciela: 1, 5.10b.l4c.l9.20.32; 3, 13 itd. R o z strzy g a­ ją ce w y d a je się p o ró w n a n ie 19, 35 z 1, 20: „i w yznał, i n ie zaprzeczył, i w y ­ z n a ł”. S am S c h n a c k e n b u r g pisze w k o m e n ta rz u do tego w iersz a o „n ie­ zw ykłym i pełn y m n ac isk u sposobie m ó w ie n ia” i d o d aje: „T en sposób m ó w ie­ n ia n ie d a się w p ełn i w y jaśn ić szczególną w łaściw ością sty listy c zn ą” (I, 276). P o dobieństw o fo rm a ln e do 19, 35 je st u d erz ają ce : p o tró jn e kai, d alej — w obu p rz y p a d k a c h trz e c i człon sta n o w i zasadniczo p o w tó rze n ie pierw szego (analogię tę p o tw ie rd z a p rzy jm o w a n e dziś przez w iększość egzegetów u to ż sa ­ m ien ie ek ein o s z 19, 35c z ho heorakós z 19, 35a: chodzi tu o tę sa m ą osobę p atrz ąc eg o i św iadczącego); w reszcie oba w iersze z a w ie ra ją o dniesienie do s y tu a c ji w spółczesnej ew angeliście: w 1, 20 do Ż ydów — uczniów J a n a C hrzciciela, k tó rzy go u w aż ali za M esjasza (I, 276), zaś w 19, 35 do w ie rz ą ­ cych, u k tó ry c h św iad ectw o ew an g elisty m a d oprow adzić do po g łęb ien ia (już istn iejące j) w iary.

Z auw ażono ta k ż e w cześniej (R. E. B r o w n, dz. cyt., 952), że św iadectw o z 19, 35 sta n o w i in k lu z ję za m y k a ją c ą św iadectw o J a n a C hrzciciela, zap o cząt­ k o w an e w 1, 20. W naszy m u ję ciu in k lu z ja ta dotyczy fo rm a ln e g o n ac isk u n a w ag ę św iad ectw a. C hodzi z je d n ej stro n y o św iadectw o o tw ie ra ją c e ziem ­ sk ą działalność Je zu sa , z d ru g ie j zaś stro n y — o św iadectw o, k tó re p rzy p ie - czętowuj.e d o k o n an ie się Jeg o dzieła i za p o w iad a jednocześnie, w zn a k u w y­

(12)

P R O B L E M A U T O R S T W A C Z W A R T E J E W A N G E L II

213

p ły w ając ej k rw i i w ody, jego k o n ty n u a c ję przez D ucha Ś w iętego i s a k ra ­ m enty. Tego ro d z a ju in k lu z ji nie p rzypiszem y re d a k c ji, gdyż n ie ją, lecz ew an g elistę uw ażam y za a u to ra m iste rn y c h k o n stru k c ji fo rm aln y ch , służących do u w y p u k le n ia teologicznej m yśli i kon cep cji ew angelii. T ak w ięc zw iązek m iędzy 1, 20 i 19, 35 oraz fa k t, że 1, 20 pochodzi od ew angelisty, n arz u ca przypuszczenie, że rów nież 19, 35 w yszło spod jego ręki.

Za pochodzeniem 19, 35 od ew an g elisty , inaczej niż to ocenia S c h n ą c - k e n b u r g, p rze m aw ia w sposób szczególny an a liz a m iejsca, ja k ie 19, 35 za jm u je w kontekście całej sceny u krzyżow ania. O tóż ju ż S c h n a c k e n - b u r g zw rócił uw agę, że w ra m a c h Ja n o w e j re la c ji o m ęce obie je d n o stk i n a rra c y jn e , um ieszczone po śm ierci Je zu sa , tzn. a k c ja żołnierzy (19, 31—37) oraz h o norow a posługa obu blisk ich Jezu so w i d o sto jn ik ó w żydow skich (19, 38—42) są sobie przeciw staw io n e w podobny sposób, ja k p rze d śm iercią ro z­ dzielenie szat oraz scena z n ie w iastam i i uczniem , któ reg o Je z u s m iłow ał. P ew n a odpow iedzialność tk w i rów n ież w tym , że w 19, 21 je st m ow a o ż ą d a­ n iu w y su n ię ty m w obec P iła ta przez żydow skich a rc y k ap ła n ó w , zaś w 19, 31 Żydzi d o m a g a ją się od P iła ta , by u k rzy ż o w a n y m po łam ać nogi. „Ze w zględu n a personae d ra m a tis ew an g elista p ro je k tu je , z c a łą pew nością św iadom ie, obraz iden ty czn y pod w zględem fo rm y , chociaż te ra z (tzn. po śm ierci) w sil­ niejszym n aw ią z a n iu do swego źródła. Ż ąd a n ie w rogo n astaw io n y c h Ż ydów pro w ad zi w ed łu g p la n u Bożego — za p o śred n ictw em P iła ta i jego żołnierzy, k tó rzy nie są niczym innym , ja k ty lko o rg an a m i w ykonaw czym i — do c a ł­ kiem innego re z u lta tu , do p ełn ej najw yższego znaczenia sceny o bjaw ienia. E w an g e lista p ra g n ie to u ja w n ić w sw ojej p rze m y śla n ej pod w zględem te o lo ­ gicznym p re z e n ta c ji” (III. 336).

Z auw ażona pow yżej sy m e tria sceny u k rzy ż o w a n ia każe n am zw rócić u w ag ę n a zw iązek m iędzy 19, 35 i 19, 24c. W sw ym k o m e n ta rz u do tego o s ta t­ niego w iersza S c h n ą c к e n b u r g zauw aża: „ In te re su ją c e je st p o ró w n a n ie z 12, 16: p ery k o p a o w jeździe do Jero z o lim y zostaje z a m k n ię ta cy tate m z P is ­ m a, do któ reg o w 12. 16 ew an g elista dołączą k o m e n tarz, u ży w a jąc całkiem podobnego zw ro tu ta u ta epoiesan (a u tó )” (III, 321). S postrzeżenie S c h n ą c - k e n b u r g a m ożna posunąć o k ro k dalej. P o ró w n an ie z 12, 16 pozw ala stw ierdzić, że 19, 24c pełn i fu n k c ję dodatkow ego św iadectw a, iż czynności żołnierzy były rzeczyw iście zgodne ze słow am i P ism a. T a k ą w łaśn ie fu n k c ję pełni bow iem w sposób jednoznaczny 12, 16: „Z p oczątku jego uczniow ie tego nie zrozum ieli. Ale gdy Je z u s został u w ielbiony, w ów czas p rzypom nieli sobie, że to o N im było n a p isa n e i że to M u uczy n ili”. O prócz o dniesienia c y ta tu z P ism a do o pisanej u p rzednio sceny, m a m y tu ra z jeszcze p o d k reślo n e z n a ­ ciskiem , że scena m iała rzeczyw iście p o d an y w yżej przebieg.

T en sw oisty ..krąg h e rm e n e u ty c z n y ” , w k tó ry m n a jp ie rw f a k t zostaje odniesionv do w y jaśn iające g o go c v ta tu z P ism a, a n astęp n ie — ja k b y dla zam k n ięcia k ręg u — od P ism a p o w ra ca się raz jeszcze do p o tw ie rd z en ia w y j­ ściow ego fa k tu , jest ch a ra k te ry sty c z n y dla ..w spom inającego” św iadectw a ew angelisty, dokonyw anego pod d ziałan iem D ucha Św iętego (14, 26; 15, 26— 27). M ożna przypuszczać, że za tego ro d za ju św iadectw em k ry je się p ew n a su b te ln a apologetyka. u p rze d zając a Cezy o d p o w iad a ją ca na) zarzu t, że p rz y to ­ czone przez ew a n g elistę fa k ty zostały „w y sn u te” (D i b e 1 i u s, por. III, 345) z odnośnego c y ta tu z P ism a. N acisk ew an g elisty na p raw dziw ość w y ja śn io ­ nego ju ż w św ietle P ism a fa k tu , nacisk, k tó ry czyni w ra że n ie czegoś zbęd­ nego (III, 321) i nie w noszącego nic now ego, p ły n ie w ięc z in te n c ji od d alen ia w szelkiej w ątpliw ości co do rzeczyw istości ta k w yjaśnionego fak tu .

D ochodzim y zatem do stw ierd zen ia, że 19, 24c przy p ieczęto w u je p ra w d z i­ w ość f a k tu w y jaśnionego u przednio w św ietle P ism a. D la ew an g elisty n ie jest w ięc te n w iersz an i zbędny, an i też nie zakłóca on w ydźw ięku c y tatu , ja k tego chce S c h n a c k e n b u r g . Jeżeli te ra z przy w o łam y n a m yśl stw ierd zo n ą w yżej sy m e trię dw óch scen przed śm iercią Je zu sa (żołnierze i niew iasty ) z dw iem a scenam i po śm ierci (żołnierze i uczniow ie) oraz fa k t, że sy m e tria

(13)

214

K S . J A C E K B O L E W S K I S J

ta została stw orzona przez ew an g elistę rozm yślnie, w ów czas m ożem y oczeki­ w ać, że rów nież po m ęce ew an g elista dołączył w łasne św iadectw o, p o d k re śla ­ ją ce z nacisk iem praw dziw ość p rze d staw io n y c h fa k tó w oraz ich in te rp re ta c ji. S y m e tria każe n am szukać tego św iad ectw a pom iędzy obiem a scenam i po śm ierci Jezu sa, a w ięc d o k ład n ie w m iejscu, gdzie w y stę p u je 19, 35! T rudno sobie w yobrazić, aby tego m isternego d o p ełn ien ia zam ierzonej sy m e trii nie dok o n ał sam jej a u to r-ew a n g elista.

Z n am ien n e je st dalej, że 19, 35 czyni n a pierw szy rz u t oka w rażenie zbędnego i zaciem niającego k o n te k stu , zu pełnie analogicznie, ja k 19, 24 c. T ym czasem stanow i on n ie sły c h an ie silne potw ierdzenie danego św iadectw a, ja k b y k u lm in a c ję tego, co w sposób b ard z iej subtelny zostało zaznaczone w 19, 24c. T ru d n o przypuszczać, by tego decydującego ak c en tu zab rak ło w dziele ew angelisty i dopiero re d a k c ja m ia ła dokonać u zupełnienia.

P o d aliśm y w cześniej ra c je , d la k tó ry c h naszym zdaniem p rzy p isa n ie 19, 35 ew angeliście pozw ala (w św ietle 21, 24) stw ierdzić, że pisze on tu ta j o so­ bie sam ym . W tym sam ym k ie ru n k u p ro w a d zi n as obecnie an aliza 19, 24c. W iersz te n nie m ów i w p ra w d zie bezpośrednio o osobie sk ła d ające g o za w a rte tu św iadectw o, lecz fa k t, że n aw ią zu je on w y ra źn ie (m en — de — por. III, 321) do n a s tę p u ją c e j po nim sceny z n ie w iastam i pod krzyżem , św iadczyć może, że w łaśn ie tu ta j, w śród stojących pod krzyżem , z n a jd u je się św iadek p raw dziw ości opisanych w ydarzeń.

U derza jąc e jest, że 19, 35 nie w y m ien ia um iłow anego ucznia, p o ja w ia ją ­ cego się dopiero w n astęp n y m w ierszu. W każdym raz ie ew a n g elista n ie m a żadnej tru d n o ści, b y „ u jaw n ić” owego ucznia w chw ili, k ie d y p a d a n a ś spoj­ rzenie u m ierająceg o Jezu sa. U w aża za oczyw iste, że jego obecności należy się rów nież dom yślić w 19, 35 oraz w 19, 24c. D yskrecja, z ja k ą k s z ta łtu ją c y tę scenę ew a n g elista m ówi tu o obecności um iłow anego ucznia, jeszcze ra z każe n am przypuszczać, że je st nim on sam . Jego św iadectw o zab rzm i z ca łą m ocą w 19, 35, w ieńcząc św iadectw o z 19, 24c oraz k o ro n u ją c nie tylk o w y d arze n ia spod krzyża, lecz rów nież w y p e łn ia ją c e się w nich św iadectw o całego życia Je zu sa , k tó re m u tow arzyszył od początku (15, 27).

IL PROBLEMA DELL’AUTORE DEL QUARTO VANGELO

L ’artico lo p ré se n ta e d isc u ta i re c e n ti ris u lta ti su ll’argom ento, b asandosi sul terzo volum e dei com m entario di S c h n a c k e n b u r g e sul libro dj C u l l m a n n dedicato al „circolo g iovanneo”. V iene so ste n u ta la nécessita délia d istin zio n e t r a il discepolo am ato da G esń e l’A postolo G iovanni, d ’ac- cordo colle razio n i dei d u e au to ri. Dopo a v e r discusso le conseguenze di q u e sta constatazione, si affe rm a , d ’aecordo con C u l l m a n n e contro S c h n a c k e n b u r g , ehe l’a u to re del q u a rto vangelo sia d a id e n tific a re col discepolo am ato da Gesń, diverso tu tta v ia d a ll’Apostolo. A lla fine vengono p re s e n ta te a ltre rag io n i p e r T au to ric itâ del discepolo am ato da Gesń. L ’a ttr i- buzione del v. 19, 35 a ll’ev a n g elista (via il parag o n o con 1, 20 da u n a p a rte e con 19, 24 d a ll’a ltr a p a rte ) ci fa co n sid erare 21, 24 com e u n am pliam ent.o di 19. 35 d a p a r te del re d a tto re e perciô l ’accento sullô „scriv ere” in 21, 24 si fa ta lm e n te fo rte da no n p o te r essere com preso solo in un senso vago.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Choć różne sposoby argum entacji mogą być często korzystne lub naw et nieodzowne, jednak pam iętać należy zawsze o potrzebie przeko­ nania dziecka, że

Problem autorstwa listu Jakuba Collectanea Theologica 50/4,

Temat widzenia Boga w Jezusie zakłada objawienie się Boga w ciele, wiarę w zbawcze słowo Boże poświadczone przez Jana Chrzciciela, roz­ wój wiary chrześcijańskiej od

Aczkolwiek w ostatnim dziesięcioleciu utworzono w Polsce wiele nowych wydziałów teolo­ gicznych, powstały też nowe czasopisma i wydawnictwa, mający tak długą i piękną

Jeszcze trudniej uzasadnić obecność w prologu drugiej wzmianki o świadectwie Jana Chrzciciela: „Jan daje o Nim świadectwo i gło­ śno woła: «Ten był, o którym

Interesującą częścią książki jest rozdział trzeci, w którym autor mie- rzy się z zadaniem analizy godności człowieka jako wartości aksjologicznej, czyniąc to w oparciu

Wskazano najważniejsze przepisy prawne regu- lujące ewidencjonowanie wykonywanych przez funkcjonariuszy i pracowników policji czynności w ramach prowadzonych postępowań

Bermel zajmuje się w swojej pracy tymi właśnie wariantami, dzieląc je odpowiednio na standard Czech (spisovná čeština) i common Czech (obecná čeština).. Słusznie zauważa