• Nie Znaleziono Wyników

Biuletyn katechetyczny

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Biuletyn katechetyczny"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

Władysław Kubik, Elżbieta

Młyńska, Danuta Jaguś, Barbara

Rozen

Biuletyn katechetyczny

Collectanea Theologica 59/2, 83-96

(2)

59 (1989) fase. II

BIULETYN KATECHETYCZNY

Z aw artość: I. SY M PO ZJU M K A TEC H ETYC ZNE K U L — A T K 1988. 1. R ola i m ie jsc e św ie c k ic h w k a tech ezie. 2. Z aan gażow an ie k a tech ety św ie c k ie g o w K o ściele. 3. P o w o ła n ie k a te c h e ty św ieck ieg o . II. W Y CH O W A NIE DO RO­ Z U M IE N IA ZN A C Z E N IA SY M BO LU I SY M BO LIZO W A N IA . 1. Inform acja o sy tu a c ji k a tech ety czn ej w S zw ajcarii. — 2. R ola sym b olu i sy m b o lizo w a ­ nia w katech ezie,*

I. SY M PO ZJU M K A T EC H ET Y C ZN E K U L — A T K 1988

D n ia 26 k w ie tn ia 1988 r. w L u b lin ie od b yło się k o lejn e sp otk an ie stu ­ d en tó w k a te c h e ty k i A k a d em ii T eo lo g ii K a to lick iej i K a to lick ieg o U n iw e r sy ­ te tu L u b elsk iego.

W zw ią zk u z S yn od em 1987, k tó ry za jm o w a ł się za g a d n ien iem roli la i­ k a tu w K o ściele, tem a t sym p ozju m brzm iał: K a te c h e c i św ie c c y . R efera ty g ło s ili ta k że św ie c c y stu d en ci k a tech ety k i w zg lęd n ie św ie c c y k atech eci.

S p otk an ie rozp oczęło się jak z w y k le od p rzy w ita n ia i życzeń ow ocn ych obrad, sk iero w a n y ch p rzez w ła d ze u czeln i w L u b lin ie pod a d resem w s z y ­ stk ich u czestn ik ó w sym pozjum .

N a program p rzed p ołu d n iow y zło ży ły się trzy refera ty . G ło sili je dr E lżb ieta M ł y ń s k a , a b so lw en tk a K U L u oraz m gr lic. D an u ta J a g u ś i m gr lic. Z ygm u n t J a m r ó z ·— p rzed sta w iciele stu d en tó w A T K . P o p o łu ­ d niu o d b y ły się za jęcia , a k ty w izu ją ce w szy stk ich u czestn ik ów , prow ad zon e p rzez dr E. M ł y ń s k ą n a tem a t roli, zadań, „k łop otów ” k a tech ety św ie c ­ k iego. P od czas rozm ow y p rzed sta w io n o ta k że sw o iste św ia d e c tw a p o w o ła n ia k a te c h e ty św ieck ieg o .

P o n iżej z a m ie s z c z a m y p od sta w o w ą treść d w u referatów , opracow aną przez sa m y ch p releg e n tó w oraz św ia d ectw o a b so lw en tk i A T K B arbary R o ­ ż e n . T e trzy w y stą p ie n ia podczas sp o tk a n ia obrazują w y sta rcza ją co z a sa d ­ niczą treść poruszaną podczas ca łeg o jed n od n iow ego sym pozjum .

ks. W ła d y s ła w K u b ik SJ, W a r s z a w a -K r a k o w 1. M iejsce i rola św ieckich w katechezie

Z ajęcie s ię p rob lem atyk ą św ieck ich w K o ściele z jed n ej stron y jest n ie ­ w ą tp liw ie zn ak iem n aszych czasów , a z d ru giej — w y d a je się być po prostu m odą. O tym , że je s t zn a k iem w sp ó łczesn o ści św ia d czy fa k t oddolnego o ż y w ie n ia w K o ściele. Z najd u je on sw ó j w y ra z w dużym za in tereso w a n iu św ie c k ic h stu d ia m i teologiczn ym i. P o ja w ia ją się coraz to n o w e ru ch y typ u k a tech u m en a ln eg o w K ościele, a ponadto p ap ież i b isk u p i p o św ięca ją ś w ie c ­ k im dużo u w a g i w d ok u m en tach sob orow ych , syn o d a ln y ch oraz in n y ch ro­ dzajach sw o ic h w y p o w ied zi. J ed n o cześn ie jednak sło w o „ św ie c k i” od m ien ia się na am bonach, podczas narad p a ra fia ln y ch i przy in n y ch okazjach, n a ­ d ając m u w ielo ra k ie za b a rw ien ie treścio w e i em ocjon aln e, co w g ru n cie rzeczy n ie przyn osi szczególn ego p ożytk u ży ciu w sp ó ln o t ek lezja ln y ch . P rzez p o w ierzch o w n e p o d ejście do zagad n ien ia la ik a tu p ow od u je się jego w y o d ręb

-* R ed ak torem n in iejszeg o b iu le ty n u jest ks. W ła d y sła w K u b i k SJ, W arszaw a-K rak ów .

(3)

84

n ien ie w K o ściele. T aka sy tu a c ja su g eru je p on ow n y d u alizm sta n o w y , przy czym św ie c c y zdają się sta n o w ić p ew n ą k on k u ren cję d la d u ch ow n ych . T y m ­ c za sem K ościół jest jeden. W m y śl soboru sta n o w i on w sp ó ln o tę ochrzczo­ nych , lu d B oży, sak ram en t p o w szech n eg o zb aw ien ia. W yod ręb n ien ie p ro b le­ m u św ieck ich w rozw ażan iach teo rety czn y ch m a o ty le sen s, o ile śled zi się ich m iejsce i rolę w k o n tek ście ca łeg o K ościoła, p ojm ow an ego w sp ó ln o to w o , a fu n k c je la ik a tu w y p ro w a d za z jego isto ty . v

S koro doktryna Soboru W atyk ań sk iego II i S yn od u 1987, ok reślająca dziś sposób u rzeczy w istn ia n ia się K ościoła, op iera się n a b lisk o d w u ty się c z ­ n ym d ośw iad czen iu , trzeb a w e w szelk ich próbach zg łęb ia n ia zagad n ien ia u d ziału św ieck ich w k a tech ezie sięgn ąć n a jp ie r w do h istorii. D o czasu soboru w y ra źn ie za ry so w u ją się trzy eta p y in teresu ją ceg o nas zagad n ien ia: św ie c k i w k a tech ezie K o ścio ła p ierw szy ch w iek ó w , św ie c k i w o k resie śred n io w iecza i w ep oce n o w ożytn ej.

a) W p ierw szy ch w ie k a c h ś w ie c k i b y ł przede w sz y stk im czło n k iem w sp ó l­ n oty ch rześcija ń sk iej. T a k ie w sp ó ln o ty o b ejm o w a ły ca łe rod zin y i są sie d z ­ tw a, k tóre tr w a ły w n au ce A p ostołów , na m o d litw ie i ła m a n iu ch leb a oraz św ia d czen iu p om ocy p otrzeb u jącym (por. D z 2, 42). W szyscy ochrzczeni sta ­ n o w ili w te d y p od m iot p rzep ow iad an ia i św ia d ectw a . N ie dochodziła do g ło su odrębność stan ow a. O chrzczonych c zło n k ó w g m in y ok reślało się jako „ w y ­ braną część O jca”, „ ow czarn ię C h ry stu so w ą ”, jako w ierzą cy ch , „w y b ra n y ch ”, b r a c i1. G dy n a to m ia st p o ja w iło się słow o „ la ik ”, m iało ono zn a czen ie p o zy ­ ty w n e, bo w yp row ad zan o je od sło w a laos, i oznaczało lu d w y b ra n y w p rze­ c iw ie ń s tw ie do n iech rze ścija ń sk ieg o ś w ia t a 2.

P o m ięd zy d u ch o w n y m i a św ie c k im i zaczęto rozróżniać, z ch w ilą gdy do K ościoła n a p ły w a ły m a sy n a w ra ca ją cy ch się osób. D o d u ch o w ień stw a z a li­ czano w ó w cza s b isk u p ó w , k a p łan ów , d iak on ów , n atom iast fu n k cje św ie c ­ k ich sp row ad zan o do zadań k a tech isty , lek tora; ś w ie c k i m ógł te ż g łosić k a z a n ia 3.

K a tech eza w czasach a p ostolsk ich m ia ła ch arak ter n au czan ia k ró tk o ­ trw a łeg o i zb iorow ego. T ak n au czał np. św . P io tr w dniu P ię ćd ziesią tn icy (Dz 2, 14— 40). Od p o czątk u m ożn a było sp otk ać u boku A p o sto łó w ludzi św ie c k ic h g ło szą cy ch C hrystusa. M ów ią o ty m D zieje A p o sto lsk ie i listy św . P a w ła , w k tó ry ch cią g le p ozd raw ia o n sw o ich w sp ó łp ra co w n ik ó w , z a ­ rów n o m ężczyzn , jak i k o b iety .

W czasach p oap ostolsk ich , jak z a św ia d cza O rygenes, ch rześcija n ie ch o­ d zili od m ia sta do m iasta, od w io sk i do w io sk i, zd ob yw ając w c ią ż n ow ych w y zn a w có w . T ertu lia n z k o le i m ó w ił, że św ie c c y , przez w y k o n y w a n ie róż­ nych zaw od ów , d ocierali z oręd ziem e w a n g eliza c y jn y m do w sz y stk ic h n iem a l ś r o d o w is k 4. G dy n a to m ia st w y k sz ta łc ił się k atech u m en at, p ierw szą e w a n g e ­ liza cję za in tereso w a n y ch ch rztem p rzep row ad zali z w y cza jn i czło n k o w ie g m i­ ny, a p otem p rzek a zy w a li ich n a u c z y c ie lo m 5. N a u czy ciel ■— z zasad y ś w ie c ­ ki — p rzy jm o w a ł od k a n d y d a tó w do ch rztu eg za m in i badał ich in ten cje, w a ru n k i życia i zd oln ość do słu ch a n ia S ło w a B ożego. N a stęp n ie na drodze tr z y le tn ie j fo rm a cji p rzek a zy w a ł k atech u m en om d o k tryn ę ch rześcijań sk ą. P o ręczy ciel z k o lei — ta k że ś w ie c k i — od p ow iad ał za ich fo rm a cję m o ­ raln ą 6.

1 J. M i c h a l i k , M ie jsc e ś w ie c k ic h w sp o łe c zn o śc i c h r z e ś c ija ń s k ie j, A ten eu m K a p ła ń sk ie 78 (1986) nr 464, 68.

2 E. W e r o n, L a ik a t i a p o s to ls tw o , P aris 1973, 9— 10.

3 J. G a u d e m e t , Ś w ie c c y w p ie r w s z y c h w ie k a c h K o ścio ła . C om m unio 7 (1987) n r 39, 15.

4 J. M i c h a l i k , d z. c y t., 69.

5 B. M o k r z y c k i , D ro g a w ta je m n ic z e n ia c h rze śc ija ń sk ie g o , W arszaw a 1983, 140.

(4)

b) W p ierw szy ch w iek a ch o b o w ią zk iem k a tech ezy ob arczeni b y li n a u ­ czy ciele, p oręczy ciele i ca ła gm ina, n a to m ia st gd y zaczęto ch rzcić dzieci, sta ła się ona p o w in n o ścią rodziców . W w ie k a c h śred n ich zm ien iło się zu ­ p ełn ie p ierw o tn e ob licze K ościoła, a św ie c c y z p odm iotu n a u cza n ia sta li się jego przed m iotem . Z azn aczył się b o w iem m ocn o sta n o w y ch arak ter K ościoła. L aicy n ie p rzy jm o w a li ś w ię c e ń i ty m różn ili się od du ch ow n ych . Ś w ieccy sta w a li się n ieja k o ch rześcija n a m i d ru giej k a teg o rii ze w zg lęd u n a n iezn a ­ jom ość ła cin y . Z asadnicze w ię c k o m p eten cje w K o ściele p rzejm o w a li du­ ch ow n i, a św ie c c y sta n o w ili n ie w y k w a lifik o w a n ą m asę. W te n sp osób tw o rzy ł się K o śció ł n au czający i słu ch a ją cy 7.

W w ie k a c h od V II do X V w y o d ręb n iły się w y ra źn ie trzy m iejsca k a ­ tech ezy , a m ia n o w icie dom rodzinny, p arafia i szkoła. Z d ecy d o w a n ie jednak d o m in o w a ła w ty m czasie k atech eza rodzinna, za którą o d p ow ied zialn ość p o ­ n o sili w sz y sc y czło n k o w ie rod zin y, z w y k le sta rsi w o b ec m ło d s z y c h s. N ieo d ­ łą czn y m i w sp ó łp ra co w n ik a m i w k a tech ezie rod zin n ej b y li rodzice c h r z e s t n i9. Obok rod zin y k a tech eza od b y w a ła się przy p arafii. J ej a d resatam i b y li d orośli św ieccy . Tu p rzy g o to w y w a n o ich do k a tech ezy r o d z in n e j10. W szk o ­ ła ch n a u cza li d u ch ow n i, a słu ch aczam i często b y li k an d yd aci do k a p ła ń ­ stw a n . O rygin aln ą fo rm ę k a tech ezy z a in sp iro w a ł św . F ra n ciszek z A syżu , p o sy ła ją c ty sią c e św ie c k ic h braci, b y a p o sto ło w a li p iosen k ą e w a n g elicz n ą i rad ością ch rześcija ń sk ą 12.

c) W czasach n o w o ży tn y ch n a stą p iło rozbicie jed n o liteg o d otąd sp o łe ­ czeń stw a p rzez n a sila ją ce się prądy la ick ie. D ecyd u jące zn aczen ie m iało w y stą p ie n ie L utra, k tó ry od rzu cił k o n cep cję K ościoła h ierarch iczn ego i n a u ­ czał o K o śc ie le n iew id zia ln y m . K ościół w ed łu g n ieg o b y ł sp ołeczn ością lu d zi św ieck ich i ty lk o ś w ie c k ic h 13. W zw ią zk u z p o w y ższy m Sobór T ry d en ck i p o ­ n o w n ie w y o d ręb n ił w K o śc ie le dw a sta n y , p rzyp isu jąc d u ch o w n y m m . in. w ła d zę rząd zen ia w ie r n y m i u . T akże w d efin icji K o ścio ła p o d k reśla n o asp ek t w ła d z y 15. D u ch ep o k i sp rzy ja ł u trzy m y w a n iu h ierarchiczn ego obrazu K o­ ścioła. Z aczęto go ró w n ież tra k to w a ć jako in sty tu cję w y c h o w a w c z ą le. W do­ b ie refo rm a cji i Soboru T ryd en ck iego k a tech eza nie p rzesta ła b yć p ie lę g n o ­ w a n a przez dom y c h r z e ś c ija ń s k ie 17, a le zw rócono te ż w ię k sz ą u w a g ę na k a ­ techezę. sy stem a ty czn ą w p a r a f ii18. N a jw ięk szą jednak ran gę zd ob yw ało n au czan ie r e lig ii w szk ołach . Do zadań n a u czy cieli r e lig ii sto p n io w o p rzy ­ go to w y w a n o św ieck ich , ale za to ro d zin a p o w o li d y sp en zcw a ła się z od p o­ w ie d z ia ln o śc i za k a te c h e z ę 19.

7 D. E m e i s , K. H. S c h m i t t , G ru n d k u rs. G e m e in d e k a te c h e se , F r e i­ burg 1986, 11.

8 A . B a r t h , D as H a u sk a te c h u m e n a t in d e r G esch ich te u n d im a ll­ g e m e in e n , w: B. D r e h e r , K a te c h e s e G e m e in d e , S ty ria 1970, 74.

9 L. L e n t n e r , K a te c h e tis c h e s W o e r te rb u c h , F r eib u rg -B a sel-W ien 1961, 363. 10 R. M u r a w s k i , T e o lo g ic zn e p o d s ta w y k a te c h e z y d o ro sły c h , A te n e ­ um K a p ła ń sk ie 71 (1979) nr 424— 425, 186—>187. 11 J. D a j c z a k , K a te c h e ty k a , W arszaw a 1956, 271. 12 Por. F. A . S u l l i v a n , C h a r y z m a ty i o d n o w a c h a r y z m a ty c z n a , W ar­ sza w a 1986, 42. 18 E. W e r o n , d z. c y t., 12. 14 T a m że , 13.

15 E. O z o r o w s k i , K o śc ió ł. Z a ry s e k le z jo lo g ii k a to lic k ie j, W rocław 1984, 246.

18 T a m że , 249.

17 J. A. J u n g m a n n , K a te c h e tik , F r e ib u r g -B a se l-W ie n 1965, 18. 18 J. D a j с z a k, d z. c y t., 291.

(5)

d) O m ów ione p o w y żej p rzem ian y zachodzące n a odcinku p odm iotu k a ­ tech ezy d op row ad ziły do obudzenia n o w e j św ia d o m o ści w K o ściele i tę sk n o ­ t y za p rzy w ró cen iem jeg o p ierw o tn eg o obrazu. Id ee, k tó re d o szły do głosu n a ostatn im soborze, k sz ta łto w a ły s ię już w X IX w . W p o szu k iw a n ia ch te o lo g ó w p rób ow an o w ó w cza s odchodzić od d u a listy czn eg o pojm ow an ia K o ś c io ła 20. D o g ło su zaczęło dochodzić p o n o w n ie w id z e n ie K ościoła jako ludu B ożego. Te d ążen ia u ja w n iły się n a jsiln ie j w ośrodku ty b in d zk im , a le n ie ­ s te ty n ie zo sta ły p od jęte przez Sobór W atyk ań sk i I м.

N o w e sp ojrzen ie n a ro lę św ieck ich w k a tech ezie k szta łto w a ło się m . in. pod w p ły w e m nu rtu od n o w y m a teria ln o -k ery g m a ty czn ej. J. A. Ju n gm an n b o w ie m w la ta ch trzy d ziesty ch n aszego w ie k u w sk a z a ł na g ło sz e n ie E w a n ­ g e lii jako p o d sta w o w e za d a n ie K ościoła. K a tech eta tra k to w a n y d otych czas jako n a u czy ciel św ie c k i czy d u ch o w n y m ia ł być odtąd zw ia stu n em D obrej N o w in y i jako p rzed sta w iciel K o ścio ła w in ie n b y ł w p row ad zać k a tech izo w a - n y ch w w ia rę, ży cie litu rg iczn e, ży cie w sp ó ln o t i a p o s t o la t22 N a jw a żn iejszą rzeczą n ie b y ła teraz sp raw a, ja k i stan rep rezen tu je k a tech eta , ale czy jest a u ten ty czn y m św ia d k iem K ościoła.

P rek u rsoram i soborow ej te o lo g ii la ik a tu b y ii Y. C ongar i K. R ahner. Y. C ongar p rób ow ał d efin io w a ć p o jęcie „ św ie c k i” w zw ią zk u z p o d sta w o ­ w y m od k ryciem , że K o śció ł jest w sp ó ln o to w y ii in sty tu cjo n a ln y , je s t jed n ością lu d u B ożego, a jed n o cześn ie h ierarch iczn ą organ izacją. K. R ahner n a to m ia st w y łą c z y ł z p o jęcia „ laik ” św ie c k ie g o k a tech etę, jako p e łn ią c e g o fu n k cję f a k ­ ty c z n ie n ależącą do h ie r a r c h ii2S.

D y sk u sję nad za g a d n ien iem la ik a tu w różn ych k ręgach K o ścio ła d o p eł­ n ił Sobór W atyk ań sk i II. Z god n ie z nauką soboru ś w ie c k i to przez ch rzest w łą czo n y w lu d B oży — laos, a ponadto „ św ię ty ”, „ w y b ra n y ”, „um iłow an y w C h ry stu sie” i zarazem u c z e stn ic z ą c y w p otrójn ej m isji C h ry stu sa i K o ­ ścioła: k a p ła ń sk iej, p rorock iej i k r ó le w s k ie j Ά. To, co różn icu je św ieck ich od du ch ow n ych , jest tzw . „ św ieck i ch arak ter” (K K 31).

P osob orow y d ok u m en t C a te c h e si tr a d e n d a e w sk a zu je na trzy p o d sta w o ­ w e m iejsca k a tech ezy : p arafię, rod zin ę i szkołę. A le ponadto doku m en t w y lic z a sto w a rzy szen ia , ru ch y i u grupow ania. W e w sz y stk ic h ty c h m ie j­ scach św ie c k i u czestn iczy w tw o rzen iu i rea liza cji k a tech ezy . Z godnie z so ­ b orow ą w iz ją K ościoła w sp ó łczesn eg o p rzy w ią zu je się w a g ę do realizacji k a tech ezy w k ażd ym ze w sp o m n ia n y ch środ ow isk . W edług C a te c h e si tr a ­ d e n d a e w sp ó ln o ta p arafialn a, jako zajm u jąca szczeg ó ln e m ie jsc e , w in n a p o­ zostać k r zew icielk ą oraz in sp ira to rk ą k a tech ezy (CTr 67). N ic te ż dziw n ego, że S yn od R FN (1974) stw ierd za z n acisk iem : „C ała p arafia jest p od m iotem k a te c h e z y ” 26. W ty m o k reślen iu m am y k lu cz do n a leży teg o rozu m ien ia tak m iejsca , jak i roli św ie c k ic h w k a tech ezie. C ała p arafia b o w iem , to znaczy w sz y sc y razem , ta k w iern i, ja k i k ap łan i, są za n ią o d p o w ied zia ln i. K o n s ty ­ tu c ja d o g m a ty c zn a o K o ś c ie le stw ierd za: „P asterze K ościoła, id ą c za p rzy ­ k ła d em P an a, sob ie n a w z a je m i in n y m w ie r n y m oddają p o słu g i du ch ow e, w ie r n i zaś ochoczo św ia d czą w sp ó ln ie pom oc p asterzom i nau czycielom . T ak to w rozm aitości dają św ia d ectw o jed n ości p rzed ziw n ej w C iele C h ry stu so ­

20 F. B l a c h n i c k i , K a te c h e ty k a fu n d a m e n ta ln a , S k r y p t d la s tu d e n ­ tó w K U L , L u b lin 1970, 93.

21 E. O z o r o w s k i , d z. c y t., 250— 256.

22 Por. M. F i n k ę , O d n o w a k a te c h e ty c z n a , w: P o d tc h n ie n ie m D ucha Ś w ię te g o , P o zn a ń -W a rsza w a -L u b lin 1964, 562— 582.

28 E. W e r o n, d z. c y t , 14— 18.

24 Por. J. G. P a g e , T eo lo g iczn e p o d s ta w y p o sła n n ic tw a ś w ie c k ic h , C om m unio 7 (1987) n r 39, 49— 63.

25 D as k a te c h e tis c h e W ir k e n d e r K irc h e , A r b e its p a p ie r , w : G e m ein sa m e S y n o d e d e r B is tü m e r in d e r B u n d e sre p u b lik D eu tsch la n d , F reib u rg 1977, A4.

(6)

w y m ” (KK 32). Ś w ie c k ic h za tem n ie m ożn a tra k to w a ć jak o e le m e n tu za­ stęp czego w p arafii, a le jako czy n n ik stru k tu raln y.

N ie m ożn a jed n ak w stw ie r d z e n iu „cala p arafia p od m iotem k a te c h e z y ”, u p a try w a ć to ta ln ej a k ty w iz a c ji k a tech ety czn ej w szy stk ich czło n k ó w p arafii. Z d ru giej jed n ak stron y b y ło b y n iep o ro zu m ien iem , g d y b y sp ra w ę k a tech ezy p o w ierzy ć ty lk o n iek tó ry m w iern y m , a resztę z w o ln ić od o d p ow ied zialn ości za nią **. W sp óln ota p a ra fia ln a , k tó ra ż y je w iarą p ierw o tn eg o K ościoła i u m o żliw ia k o n ty n u a cję przek azu w ia ry , sta je się n ieja k o „ ży w y m k a te ­ ch izm em ”, k tó ry lu d zie stu d iu ją w p ierw szej k o lejn o ści. A K o śció ł lo k a ln y u rzeczy w istn ia się, w y p e łn ia ją c trzy p o d sta w o w e fu n k cje tj. m a rty rię, li­ tu rg ię i d ia k o n ię 27. W drożenie do n ich jest zad an iem k atech ezy.

M artyria jest tu rozum iana jako g ło s z e n ie S ło w a B ożego. Z adaniem ka­ te c h e z y jest w ię c d op ro w a d zen ie k a tech izo w a n y ch do św ia d o m ej d ecy zji w ia ­ ry i k o n sek w en tn eg o o p o w ied zen ia się za C hrystusem . T o za d a n ie sta je przed w sz y stk im i człon k am i K ościoła. B y ło te ż jed n ym z eta p ó w w c z e sn o ­ c h rześcija ń sk ieg o k a tech u m en a tu , k tó ry i d zisiaj sta je się w zorem k a te c h e ­ zy (O rędzie d o lu d u B ożego 8).

P a ra fia sta je s ię p on ad to „ży w y m k a tech izm em ”, gd y sp ra w u je litu rgię. K a tech eza p rzy g o to w u je d o w ła śc iw e g o p rzeży w a n ia litu rg ii, d ocen iając e le ­ m en t św ię to w a n ia i w d ra ża ją c k a tech u m en ó w do litu rg ii. Ś w ie c k i, m ający św ia d o m o ść p otrzeb y św ię to w a n ia , z jed n ej stron y n ie za n ied b u je litu rg ii, a z d rugiej p ie lę g n u je św ię to w a n ie rodzinne i p rzy ja cielsk ie и .

D alszą k o n sek w en cją zjed n o czen ia z C h rystu sem je s t słu żb a braciom . M iłość b raci jest n ieod zow n ą k o n sek w en cją w y n ik a ją cą z a k cep to w a n y ch praw d w ia ry i B ożego O b jaw ien ia. W obec w ie lo r a k ie j nęd zy w ś w ie c ie tak du ch ow ej, ja k i m a teria ln e j ch rześcija n in p o w in ien być w r a ż liw y na p otrze­ by lu d zk ie *·.

C ała p arafia p od m iotem k a tech ezy oznacza rów n ież, że zarów no k a te ­ ch eci, jak i k a tech izo w a n i u czestn iczą w p rocesie ob ustronnego o d d zia ły w a ­ nia przez k a tech ezę, a w ię c to k a te c h e c i i k a tech izo w a n i m ają g ło sić sobie n aw zajem E w a n g elię, u czestn iczy ć w litu r g ii i słu ży ć w m iło śc i braciom .

C hociaż C a te c h e si tr a d e n d a e w y m ie n ia oprócz p arafii rodzinę, szk ołę, sto w a rzy szen ia i ru ch y jako środ ow isk a k a tech ezy , rola św ieck ich , jak i w s z y ­ stk ich czło n k ó w K o ścio ła n ie u leg a w n ich zm ian ie. Z m ien iają się jed y n ie fo rm y o d d zia ły w a n ia , n atom iast k a tech eza zarów no w dom u, jak i w szk o­ le i w in n y ch środ ow isk ach , dom aga się rea liza cji na różn y sposób p o d sta ­ w o w y c h fu n k c ji K o ścio ła poprzez in fo rm a cję, fo rm a cję i in icjację.

W so b o ro w ej d efin icji św ieck ieg o , zw raca się u w a g ę n a tzw . „charakter ś w ie c k i” jako czyn n ik różn icu ją cy go od d u ch ow n ych . Z p ew n o ścią obecność św ie c k ic h w życiu sp ołeczn ym , p o lity czn y m i gosp od arczym d a je im w ię k ­ szą m o żliw o ść k o n fro n ta cji E w a n g elii z życiem , a przez to czyn i św ia d ectw o ich w ia ry b ardziej w ia ry g o d n y m i b lisk im zw y cza jn ej lu d zk iej eg zy sten cji. T en jed n ak czyn n ik , z p u n k tu w id z e n ia teologiczn ego, a w szczególn ości e k lezjo lo g iczn eg o n ie sta n o w i o isto cie p o sła n n ictw a św ie c k ic h w k a tech ezie. W ym agania sta w ia n e g ło sic ie lo m E w a n g elii, jak ró w n ież ich zadania, w y n i­ k a ją b o w iem przede w sz y stk im z w e w n ętrzn ej isto ty K ościoła.

S tąd te ż n ie n a leży u leg a ć ek scy ta cji, p o w ierzch o w n y m tra k to w a n iem 25 T a m że.

w D. E m e i s, D ie G e m e in d e a ls V o ra u ss e tzu n g u n d Z iel d e r K a te c h e se , K a tech etisch e B lä tter 101 (1976) nr 3, 192.

28 K. H. S c h m i t t , G ru n d fo rm e n d e r G e m e in d e k a te c h e se . E lem en te ein es G e m e in d e k a te c h u m e n a te s, w : G e m e in d e k a te c h e se , ö s te r r e ic h is c h e P a - s to ra lta g u n g 29. b is 31. D e z e m b e r 1980, W ien 1981, 44—47.

21 K . L e h m a n n , W as is t ein e c h ristlic h e G e m ein d e? C om m unio 1 (1972) n r 6, 489—490.

(7)

prob lem u zaan g a żo w a n ia św ie c k ic h w K o ściele i w k a tech ezie — tak o sta tn io m od n ym — ale docierać trzeba do źród eł p o w o ła n ia i p o sła n n ictw a św ie c k ic h w K o ściele, b y ich m isję czy n ić m iarod ajn ą do zadań K ościoła.

E lż b ie ta M ły ń sk a , B ia ły s to k 2. Z aan gażow an ie św ie c k ie g o k a tech ety w K o ściele

D uch Ś w ię ty w d zień P ię ć d z ie sią tn ic y o tw o rzy ł d rzw i W ieczern ik a i n i­ gd y ich n ie zam k n ął. T en sam D uch Ś w ię ty w czasie Soboru W a ty k a ń sk ie­ go II szerok o rozw arł d rzw i K o ścio ła dla św ieck ich .

K im są i jak z a a n g a żo w a li się w sp raw y K o ścio ła ci, k tórych d ok u m en ­ ty n a zy w a ją św ieck im i? P rzy n a leżą on i do K ościoła i m ają ud ział w jego p o sła n n ictw ie na m o cy ch rztu i bierzm ow an ia. C hcą p ielg rzy m o w a ć w raz z b raćm i ż y ją c y m i w św ie c ie do n ieb iesk iej ojczyzn y. D ecy d u ją się żyć w śró d nich sa m o tn ie lu b w rod zin ie. C hcą rozu m ieć św ia t i lu d zi, d o św ia d ­ czać na cod zień ich cier p ień i radości, d la teg o n ie p rzyjm u ją św ię c e ń k a ­ p ła ń sk ich i n ie sk ła d a ją ślu b ó w zakonnych.

W ielu z n ich od n alazło k o n k retn e m iejsce w K o ściele jako k atech eci. To zad an ie o d czy ta li jako sw o je ży cio w e p ow ołan ie. W n im u sły sz e li głos C hrystu sa „P ójdź za M ną” i poszli. Z d ecyd ow ali się od p ow ied zieć n a nie ca ły m sw o im życiem , k o n sek w en tn ie dzień po dniu. Odtąd K o śció ł stal się ich dom em , ich ojczyzn ą, b ez k tó rej żyć n ie potrafią. T rzeci Synod. A r c h i­ d iecez ji W arszaw sk iej w 1974 rok u n a zw a ł ich w y zn a w ca m i i p rzek azicie­ lam i w iary.

J a k ie tr e śc i za w iera o k r e śle n ie „zaan gażow an ie”?

S ło w n ik p op raw n ej p o lszczy zn y podaje d w a zn aczen ia sło w a zaan gażo­ w ać: 1. p rzy jm o w a ć do pracy, zatrudniać; 2. w ią za ć z czym ś m a teria ln ie lu b m oraln ie, w cią g a ć w coś, z o b o w ią zy w a ć.1 W św iad om ości lu d zi z a a n g a ­ ż o w a n ie jest rozu m ian e jako pasja, czy li coś, na czym kom uś bardzo zależy. C zło w iek zaa n g a żo w a n y n ie b aczy n a tru d i w y siłe k . C ech u je go w ew n ę tr z n e zatrosk an ie o osob ę lu b sp raw ę, k tóre w y ra ża się w zew n ętrzn y m działaniu. In n i ak cen tu ją zak och an ie, z a fa scy n o w a n ie, czy li d ziałan ie, w k tóre w k ład a się całe serce. Z aan gażow an ie o d czy ty w a n e jest też jako realizacja ż y c io w e ­ go p ow ołan ia, p od jęcie d ecy zji n a całe życie, n a jlep szy projek t życia.

a) Z a a n g a ż o w a n i e j a k o u m o w a o p r a c ę

P rzy jęcie k a tech ety do p ra cy za leż y od w ie lu czyn n ik ów . L iczba zatru d ­ nion ych św ieck ich k a tech etó w k szta łtu je się różn ie w różn ych diecezjach. D ecy d u ją o tym w a ru n k i p rop on ow an e przez p roboszcza i w y m a g a n ia sta ­ w ia n e przez k a tech etę. W sp om n ian y już syn od m ó w ią c o w a ru n k a ch pracy i zab ezp ieczen iu m a teria ln y m k a tech etó w p odkreśla, że „sk u teczn ość w y s ił­ k ó w k a tech etó w za leż y od z a p e w n ie n ia im o d p ow ied n ich w a ru n k ó w pracy zarów n o od stron y m oraln ej, jak i m a teria ln ej. (...) J e st rzeczą k on ieczn ą za p ew n ien ie od p ow ied n iego zaplecza m aterialn ego, jak iego w y m a g a ją w ła ś c i­ w e fo rm y d zia ła n ia k a tech ety czn eg o . S zczególn ą trosk ą n a leży otoczyć św iec­ k ie o sob y k a tech izu ją ce, zadbać o w aru n k i ich życia. K a tech etk i otrzym u ją za sw ą pracę w y n a g ro d zen ie z k a sy p a ra fia ln ej w e d łu g norm u sta lo n y ch przez K u rię d iecez ja ln ą ” 2. T ak ie są propozycje synodu.

K o n k retn e w a ru n k i życia i p racy k a te c h e tó w św ieck ich są bardzo różne. J e śli problem w y n a g ro d zeń został już w cz ę śc i ro zw ią za n y i znorm alizow an y,

1 S ło w n ik p o p r a w n e j p o ls z c z y z n y , pr. zb. pod red. W itold a D o r o ­ s z e w s k i e g o , W arszaw a 1973, hasło: a n g a żo w a ć, s. 15.

2 K u ria M etrop olitaln a W arszaw sk a, T r z e c i S y n o d A r c h id ie c e z ji W a r ­ s z a w s k ie j, W arszaw a 1975, 87.

(8)

w a ru n k i życia k a tech etó w p o zo sta w ia ją w ie le do życzen ia. P r a w d z iw y pro­ b lem sta n o w i tzw . „w a rszta t p ra cy ”. W w ie lu w y p a d k a ch k a te c h e ta n ie m a od p ow ied n io p rzygotow an ej salk i, n ie m ó w ią c już o pom ocach k a te c h e ty c z ­ nych. J e ż e li p a ra fia n ie zn ajd u je fu n d u sz y n a ich zak u p ien ie, k atech eta sta je n ieraz w o b ec d y lem a tu — k u p ić ch leb czy k sią żk ę pom ocną do w ła śc iw e g o nauczania.

P racod aw cą k a tech etó w św ieck ich jest proboszcz. On u sta la k on k retn e w a ru n k i pracy, p od p isu je u m ow ę. D la teg o m oże się zdarzyć, że po zm ian ie proboszcza jego n a stęp ca m oże — lu b n ie — r esp ek to w a ć u m o w ę p o p rzed ­ nika. M a p raw o zaproponow ać w ła sn e w aru n k i, k tóre k a tech eta m oże p rzy ­ jąć lu b szu k ać n o w ej p arafii.

D o pracy k a tech ety czn ej u p ra w n ia m isja k an on iczn a, którą w y d a je K uria d iecezja ln a . K a tech eto m zak on n ym p rzyzn aje się ją na czas pracy w p arafii, św ie c k im — n a jczęściej ty lk o n a rok.

b) Z a a n g a ż o w a n i e j a k o p o s t a w a

W sp om n ian y już synod n a zy w a k a te c h e tó w n a jp ierw w y zn a w ca m i, p o­ te m p rzek a ziciela m i w ia r y — i k o lejn o ści te j zm ien ić n ie m ożna.

Z aan gażow ać się jako k a tech eta , zn aczy w ię c zd ecyd ow ać się być ś w ia ­ dom ym w y zn a w cą C hrystusa. Chcąc C h rystu sa w y zn a w a ć, trzeba Go n a j­ p ierw poznać, pokochać, n au czyć się n a śla d o w a ć i to przez całe życie. W iel­ k ą p rzygodą z C h rystu sem p o w in n y być stu d ia teologiczn e. S tu d ia to „czas n a rzeczeń sk i” — C h rystu s jest w y b ra n y m O b lubieńcem , k a tech eta zaś m iłu ją ­ cym , ale n a jp ierw u m iłow an ym . M a w ię c k a tech eta k ażd ego dnia d o św ia d ­ czać m iło ści O b lubieńca, pozn aw ać Jego n au k ę i do N ieg o się upodabniać. P o w in ien u czyć się od p ow iad ać na Jego m iło ść sw o ją m iło ścią , m iłością, k tórej n ig d y dosyć. Z a fa scy n o w a n ie C h rystu sem , zak och an ie się w N im jest e w a n g elicz n y m skarbem , k tó ry się odnalazło.

C złow iek ob d arow an y ch ce się jed n ak sw o im szczęściem d zielić z in ­ nym i. N ie ch ce być ty lk o w y zn a w cą , a w ię c d ecy d u je się być p rzek azicielem w ia ry . T a d ecy zja to uroczyste „zaślu b m y” — św iad om e, dob row oln e i ra­ dosne, bo zrodzone z o b u stron n ej m iło ści i do m iłości. P o te m p ozostaje ju ż w sp ó ln e ż y c ie z C h rystu sem na dobre i złe, z C h rystu sem , k tó rem u ślu b u ­ jem y m iło ść w ted y , k ied y od n osim y su k cesy i w te d y , gd y d ośw iad czam y tru d n ości i p orażek. Jest to w iern o ść do koń ca, aż do śm ierci w Jego K ościele, za w sze z N im , oraz u czciw o ść w g ło szen iu Jego nauki. D roga p ięk n a, choć trudna, bo n ie jest ła tw o budzić w ia r ę w przedszkolakach, k tóre w u śm ie ­ chu k a te c h e ty m ają dostrzec u śm iech m iłu ją ceg o ich B oga i n au czyć się N im o ddychać przez ca łe życie; p rzek azyw ać w ia r ę tym , k tórzy po raz p ierw szy m ają przyjąć B oga, aby u w ierzy li, że On d la n ich stał się C h leb em i zaczęli dośw iad czać głod u teg o C h leb a przez ca łe życie; w y zn a w a ć C hrystusa w ob ec ty ch , k tórych ż y c ie sta w ia w ob ec sa m o d zieln y ch i tru d n ych decyzji, by p o ­ szli za C h rystu sem jed yn ą D rogą, jed yn ą P raw d ą, jed y n y m Ż yciem .

C hcąc sp rostać w y m ie n io n y m zad an iom k a tech eta m u si być zaan gażow an y bez reszty. W szy stk ie jego zd oln ości, ta le n ty w in n y słu żyć tej jednej sp ra­ w ie. D la teg o k a tech eta w in ie n p am iętać, że słu ży C h rystu sow i i przybliża do N iego k atech izoy/an ych , ta k że w te d y , gd y p rzy g o to w u je p rzed sta w ien ia tea tra ln e, d ek oracje, śp iew . S w o im zaan gażow an iem p o w in ien zarażać dzieci i m łod zież, p am iętając jednak że „Praca k a tech ety czn a w p arafii m u si być zh arm on izow an a z d zia ła ln o ścią du szp astersk ą, aby k a tech izo w a n i czuli się coraz b ard ziej czło n k a m i sw e j w sp ó ln o ty w w ierze i otrzym ali coraz p ełn iej p raw d ę i ła s k ę p rzez sw ó j u d zia ł w litu r g ii i życiu p a r a fii” s. W szelka d zia ­ ła ln o ść p ow in n a się d ok on yw ać „w śc isłe j jed n ości ze sw o im i k a p ła n a m i” (DA 10).

(9)

S o lid a rn o ści w d ziałan iu n ie m oże zabraknąć. D ziałaln ość duszp astersk a w p arafii jest w sp ó ln a , bo prow ad zi do u d ziału w e w sp ó ln e j litu r g ii i życiu tej sa m ej p arafii. W szy stk ie u roczystości p a ra fia ln e ogóln od u szp astersk ie czy zw ią za n e bezp ośred n io z d zia ła n iem k a tech ety czn y m p ow in n y być w sp ó l­ n ą sp raw ą w sz y stk ic h k a tech izu ją cy ch , d u ch o w n y ch i św ieck ich , n a m iarę ich zd oln ości i o d p o w ied zia ln o ści każdego. B ez w sp ó ln o ty k a tech izu ją cy ch tru d n o b u d ow ać w sp ó ln o tę k a tech izo w a n y ch i w sp ó ln o tę parafii.

M iejscem sp o tk a n ia i b u d ow ania w sp ó ln o ty jest E u ch arystia. W iele tru ­ du w y m a g a p rzy g o to w a n ie co n ied zieln ej M szy św . z czyn n ym u d zia łem d zie­ ci i k a te c h e ty — szczeg ó ln ie św ie c k ie g o , k tóry m ieszk a nieraz w d użej o d ­ le g ło śc i od kościoła. Z tej jednak sp ra w y rezygn ow ać n ie m ożna, m im o w ie lk ic h p oczątk ow ych trudności.

K ażd y k to się trudzi, ch ce zobaczyć ow oce sw e j pracy, w ię c k a tech eta też ch ce cieszy ć się sw o im i o sią g n ięcia m i. N ie za w sze jest to m o żliw e, ale k a tech eta m a za w sze pow ód do radości. J est w y zn a w cą C hrystusa i p rzek a­ zic ie le m w ia ry , d do n ieg o r ó w n ież odnoszą się sło w a C hrystusa: „C ieszcie się, że w a sze im io n a za p isa n e są w n ie b ie ” (Łk 10, 20). Ta ob ietn ica p ow in n a m ob ilizow ać do jeszcze w ię k sz e g o zaan gażow an ia w rea liza cji p ow ołan ia, którem u na im ię „k atech eta ś w ie c k i”.

D a n u ta Jaguś, W a r sza w a 3. Pow ołanie katechety św ieckiego

U k o ń czy w szy szk o łę śred n ią, po około trzech la ta ch pracy w sw o im za­ w o d zie (u k oń czyłam tech n ik u m rolnicze) zaczęło się w e m n ie dziać coś, co ok reślam jako p rzeb u d zen ie na -wartości dane przez B oga, n a N ieg o sam ego, n a Jego n a u k ę. W łaśn ie w ty m czasie u sły sza ła m w o g łoszen iach p a r a fia l­ n ych , że w e W łocław k u organ izow an y jest kurs k a tech ety czn y . W ted y tak jak b y się w e m n ie coś p oruszyło, jakaś tęsk n ota, p ragn ien ie czegoś m ało jeszcze sk on k retyzow an ego. P o d jęcie tego k u rsu okazało się dla m n ie n ie ­ m o żliw e. O d b yw ał się w ieczorem . D ojazd y o tej porze z m ojej m ie jsc o w o ­ śc i (ok. 30 km ) w y k lu c z a ły tę sp raw ę. J e ż e li coś jest n iem o żliw e i w y d a je się być n ierealn e, m g liste, m ało k on k retn e, p ozostaje ty lk o u k ry te głęb ok o w e w n ętrzu — i ta k b yło w m oim przypadku.

N ie pam iętam , ile u p ły n ęło czasu do n astęp n eg o w y d a rzen ia , ale działo się to w p rzeciągu roku. P rzeczy ta ła m w ja k iejś g a zecie, że w O lszty n ie jest stu d iu m k atech ety czn e d la p racu jących . Z n ów jak b y m o cn iej m i ser c e z a ­ biło. O budziła się jakaś siła p rzyciągan ia do k atech izow an ia. M uszę p o w ie ­ dzieć, że ok oliczn ości zew n ętrzn e, środow isko, w k tórym żyłam , n ie m ia ły w p ły w u na m oje za in tereso w a n ia . W yk on yw an a praca d a w a ła m i sa ty sfa k cję, lu b iła m ją. O b iek ty w n ie n ie m ia ła m p otrzeb y szu k a n ia czegoś innego. Ż ad­ nego bezp ośred n iego k on ta k tu z k siężm i czy k a tech eta m i n ie p osiadałam . 13 ła t ud ziału w k a tech iza cji też n ie m iało w p ły w u na rozb u d zen ie m oich z a in tereso w a ń k a tech ety czn y ch . P o p rzeczytan iu in form acji o stu d iu m k a te ­ c h ety czn y m b y ła m jednak g o to w a jechać, pod jąć ja k ą k o lw iek pracę i uczyć się. P o w ied zia ła m o ty m m ojej m am ie — b yła przerażona. S am a w ie d z ia ­ łam , że to szaleń stw o,. d alek ie obce m iasto i ja sam a. R odzice by się z a ­ m artw ili.

W krótce p o ja w iło się coś n ow ego — m o żliw o ść u czestn ictw a w r ek o lek ­ cjach dla m łod zieży p racu jącej w M agd alen ce k. W arszaw y. P ojech ałam . O d k ryciem dla m n ie n a jw ięk szy m b y ł fak t, że osoby św ie c k ie są zaan gażo­ w a n e w p row ad zen iu rek o lek cji. P o m y śla ła m sobie, że ja te ż b ym ta k m o ­ gła — i zostałam . Z ap rop on ow ali m i to lu d zie organ izu jący rek olek cje. W ie­ działam jed n ocześn ie, że n ie k o n k retn a słu żb a rek o lek cjo m m n ie p ociągnęła, ale p ragn ien ie b ezp ośred n iego zaan gażow an ia w K o ściele. W ted y d o w ied zia ­ ła m się o istn ien iu . A TK . Ta u czeln ia m iała m n ie p rzygotow ać do m ojej

(10)

p rzyszłej p racy rek o lek cy jn ej. P rzez k ilk a la t stu d ió w byłam jed n ocześn ie tak zaan gażow an a w ośrodku rek o lek cy jn y m , że n ie m y śla ła m o szu k an iu cze­ goś in n ego. A le p am iętam , g d y o b serw o w a ła m m oją k o leża n k ę, p rzygoto­ w u ją cą d zieci do I K om u n ii ś w ię te j, o d ezw a ło się caś z tęsk n o ty , a n a w et zazdrości, że to n ie ja, że d a lek a ode m n ie ta k a p raca w d ziałaln ości, którą p odjęłam . W ym ien ion e m o ty w y n ie b y ły jednak jeszcze ta k siln e, by m n ie sk ło n iły do zm ian y pracy.

N a trzecim roku stu d ió w d oszed ł nam jed en w y k ła d z k a tech ety k i. P a ­ m iętam , że to, co n a jp ierw dotarło do m n ie podczas w y k ła d ó w , n ieja k o m n ie za in try g o w a ło , b yło n ieu sta n n e n a w ią z y w a n ie w w y k ła d zie do chrztu św . D opiero na ty m w y k ła d z ie z k a tech ety k i zaczęłam rozu m ieć, czym jest ch rzest i jak n iezm iern ie w ażn ą jest rzeczą cią g łe p o w ra ca n ie .n a k a tech ezie do chrztu jako źródła ch rześcija ń sk iej form acji. P o za ty m u sły sza ła m , że w k a tech ezie n ie chodzi o p rzekaz h isto rii b ib lijn ej, a le o a k tu a lizo w a n ie w y d a rzeń b ib lijn y ch jako d zieją cy ch się tu i teraz w ży ciu k ażd ego c z ło w ie ­ k a, m a ją cy ch zn aczen ie d la każdego. W y k ła d o w ca u czył, jak to robić. Zro­ zu m iałam jakże jest to w ażn e, żeb y ta k w ła śn ie p row ad zić k a tech ezę, że w ła śn ie ta k a k a tech eza m a sen s i w ied zia ła m , że ch cia ła b y m m óc to w y k o rzy sta ć.

Po trzecim roku te o lo g ii ogóln ej trzeba b yła w yb rać k ieru n ek sp e c ja li­ zacji. W ybrałam k a te c h e ty k ę jako sp ecjalizację. U w a ża ła m , że tu ta j n a jlep iej przygotu ję się do p rzyszłej pracy rek o lek cy jn ej. A le IV i V rok stu d ió w to p o w o ln a ew o lu cja m oich z a in tereso w a ń zd ecy d o w a n ie ku k a tech ezie. K o le j­ n e n o w e w y k ła d y z k a te c h e ty k i b y ły jakby o tw iera n iem m i oczu n a rze­ czy w isto ść do tej pory n ieznaną. O d k ryw ałam k a tech ezę, ja k iej n ie znałam , k a tech ezę k tórej p od m iotem i cele m je s t m ło d y czło w ie k , m a ją cy b yć p a rtn e­ rem n a drodze w ia ry , partn erem , k tó reg o trzeb a poznaw ać. D o w ied zia ła m się, że k a tech eza m a być w sp ó łtw o rzo n a przez u czn iów i prow ad zącego, że nie m a być w y łą c z n ie w y k ła d em . To w sz y stk o b yło d la m n ie n ow e, ale jed n o cześn ie in t e r e s ^ r c e , bardzo ciek a w e. P otrzeb a zw racan ia u w a g i na przeżycie, na d o św ia d czen ie w k a tech ezie — to w sz y stk o d aw ało n a d zieję na k a tech ezę, która m oże r z e c z y w iśc ie o tw iera ć lu d z i n a w ia r ę , n a B oga, k tó ­ ra m a szan sę d aw ać zrozu m ien ie, czym jest K o śció ł i uczyć od p ow ied zialn ości za niego. D a w a ły to ćw iczen ia m etod yczn e, k tóre w y k o n y w a liśm y . Z oba­ czyłam , że w p rostych, w sp ó ln y c h ćw iczen ia ch m ożna w ię c e j przek azać niż w n a jlep iej p rzy g o to w a n y m 45 -m in u to w y m w y k ła d z ie . D o strzegłam w artość p racy zesp o ło w ej zarów n o dla fo rm a cji in telek tu a ln ej, jak i d la k sz ta łto ­ w a n ia ch rześcija ń sk iej o sob ow ości człow ieka. S tw ierd ziła m , że dużo ła tw ie j jest m ó w ić o K o śc ie le jako w sp ó ln o cie, gd y m a się jak ieś pojęcie w sp ó ln o ­ ty. G dybym sam a teg o n ie d o św ia d czy ła , n ie p rzypuszczałabym , że coś po­ dobnego jest na k a tech ezie m o żliw e — m ia n o w icie, że z g ru p y k a te c h e ty c z ­ nej m ożna u czy n ić w sp ó ln o tę.

G dy rozp oczęłam sp ecja liza c ję b y ła m zaskoczona k lim a tem pan u jącym w grupie, do k tórej w eszłam . T o n ie b y ła jakaś grupa, lecz w sp ó ln o ta bar­ dzo otw arta, a jed n ocześn ie bardzo ze sobą zżyta. N ie d o św ia d czy ła m tego stu d iu ją c n a te o lo g ii ogóln ej. S am a się teraz p rzekonałam , jak bardzo p om a­ ga p rzyjazn a a tm osfera, pan u jąca w grupie, w p rzyjm ow an iu p rzek a zy w a ­ n y ch treści, w w y p o w ia d a n iu w ła sn eg o zdania bez lęk u , w o tw iera n iu się. I zrozum iałam , jak w ie le za leży od p row ad zących grupę, od p ow ied zialn ych za nią by ta k i k lim a t w y tw o r z y ć — a w ię c od k a tech ety . O b serw u jąc n a ­ szy ch w y k ła d o w có w , ich sto su n ek do nas — stu d en tó w , n iejak o ty c h k a te - ch izow an ych , ich sto su n ek w z a je m n y do sieb ie — zob aczyłam i zrozum iałam , że k a te c h e ta sw o ją p ostaw ą, ca łą sw o ją o so b ow ością m oże d okonać w ię c e j n iż zasob em posiad an ej w ied zy . U czy ła m się i u czę, że m ożna p rzyjm ow ać z sza cu n k iem „ n ajgłu p szą” w y p o w ied ź, że w d ysk u sjach , rozm ow ach p ro w a ­ d zący w y k ła d n ie jest ty lk o tym , k tó ry w y ja śn ia i m a o sta tn ie, zd an ie, ale w sp ó ln ie szuka, d o cen ia now ą m y śl, n o w e rozw iązan ia, sp ostrzeżen ia innych.

(11)

92

To rodzi za u fa n ie, zach ęca do an g a żo w a n ia się, do ak ty w n o ści. C zyni z w y ­ c h o w a n k ó w w sp ó łp a rtn eró w . T ak ie tra k to w a n ie m łod ych lu d zi uw ażam za w a ru n ek ich rozw oju. W k a te c h e z ie jest w ię c n iezm iern ie w ażne.

Z d ob yw ając te coraz to n o w e d ośw iad czen ia, ro sło w e m n ie p ra g n ien ie w y k o rzy sta n ia ich, p o d jęcia k a tech izo w a n ia . U w ażam , że k atech eza, którą na ra zie p ozn aję teo rety czn ie,' d aje szansę, b y czło w ie k sta w a ł się bardziej czło w ie k iem zgod n ie z B ożym zam ysłem . C hcę tem u służyć.

B a rb a ra R o żen , W a r sza w a II. W Y C H O W A N IE DO R O Z U M IEN IA

ZN A C Z E N IA SY M BO LU I SY M BO LIZO W A N IA

K s. prof, dr A m b roise В i n z z F ryb u rga S zw a jca rsk ieg o g ościł w śród stu d e n tó w k a tech ety k i A T K w roku 1988. J est on p rzew od n iczącym E u rop ej­ sk iej E k ip y K a tech ety czn ej oraz p rofesorem k a te c h e ty k i na W yd ziale T eolo­ g iczn y m w e F ryburgu. P oza tym , jest o d p o w ied zia ln y za fo rm a cję k a te c h e ­ tó w św ieck ich w D iecezja ln y m In sty tu cie K a tech ety czn y m . Oto obszerne str e ­ szczen ie jego w y k ła d u .

1. In form acja o sy tu a c ji k a tech ety czn ej w S zw a jca rii

M ieszkam w sercu E uropy, w m a ły m kraju, k tó ry liczy 6 500 000 m ie sz ­ k ań ców . P o sia d a 26 k a n to n ó w 26 różn ych rządów , 26 sy ste m ó w szk oln ych , 26 różn ych rela c ji m ięd zy K o ścio łem a p a ń stw em . W S zw a jca rii m am y 4 k u ltu ry i 4 język i: n iem ieck i, fran cu sk i, w ło sk i i starorom ań sk i. K raj liczy 6 d iecezji. W każd ej z n ich są różne sy ste m y w y c h o w a w c z e i różne u sto su n k o w a n ie się p a ń stw a do K ościoła. D o d iecezji, w k tórej p racu ję (F ry­ burg) n a leżą 4 k an ton y. N a ogóln ą liczb ę m ieszk a ń có w F ryb u rga 85®/» sta ­ n o w ią k a to licy . N a u k ę r e lig ii p row ad zi się w szkole. W G en ew ie, w m ieście Ś w ia to w e j R ad y K o ścio łó w , m a m y ob ecn ie 55% k a to lik ó w i ca łk o w ite ro z­ d z ie le n ie K o ścio ła od p ań stw a. W L ozan n ie m ieszk a ok. 30% k a to lik ó w . T u ­ taj K o śció ł refo rm o w a n y — p ro testa n ck i je s t K o ścio łem p ań stw ow ym .

N a u w a g ę za słu g u je fa k t, że w G en ew ie i L ozan n ie k atech iza cja od b yw a się podobnie jak w P o lsc e p rzy p a ra fii, z tą różnicą, że m a m iejsce w d o ­ m ach rodzin n ych , a n ie w sa la ch k a tech ety czn y ch . W e F ryb u rgu , gd zie nauka r e lig ii od b yw a się w szk ole, m am y 3000 k a tech etó w p om ocn ik ów i 80 — z aw od ow ych , k tó rzy w sp ie r a ją p o m o cn ik ó w i d latego k atech eza w 30% p row ad zon a jest przez św ieck ich .

K a tech eza d zieci n a jm ło d szy ch jest p o zo sta w io n a rodzicom . Ich zad an iem jest budzić w ia r ę u ich w ła sn y c h d zieci. N ie w sz y sc y rod zice te n o b ow iązek sp ełn ia ją . R odzice św ia d o m i w a żn o ści sp ra w y zb ierają się raz w m iesią cu przy p arafii, rozm aw iają ze sobą i p rzygotow u ją m a teria ł do przerob ienia z d ziećm i w dom u. J e żeli w y ty c z n e u stalon e podczas ro zm ów rea lizu ją su ­ m ien n ie, m ożna się sp od ziew ać rozbudzenia w ia r y zarów no u rod ziców jak i u dzieci. P oza k a tech ezą w dom u rod zin n ym raz w m iesią cu sp o ty k a ją się rod zice i d zieci na w sp ó ln y c h n a b ożeń stw ach . W G en ew ie oba w y zn a n ia zb ierają się w ó w c z a s razem : raz w k o śc ie le k a to lick im , raz w zborze pro­ testan ck im .

M ałe d zieci w w ie k u szk o ln y m sp otyk ają się w dom u k a tech etk i w o k ó ł sto łu , w gru p ach 6-—7 o so b o w y ch , p o n iew a ż d ziecięca k a tech eza o d b y w a się ta k że w dom u ■—■ łą czn ie z p rzy g o to w a n iem do sak ram en tów . W parafii 1 0 -tysięczn ej m a m y ok. 300 k a tech etó w św ieck ich . K ap łan i prow adzą k a te ­ ch iza cję dopiero p o czą w szy od k la sy V.

J eżeli chodzi o u d ział w k a tech ezie u czn ió w po 12 roku życia, ty lk o ok. 30% k a tech izo w a n y ch p ozostaje n a k a tech ezie. K ied y ś o b liczy liśm y , ile g o ­

(12)

dzin k a te ch ety czn y ch p rzeżyw a dzieck o w ca ły m życiu. U w zg lęd n ia ją c różne o k oliczn ości d o tyczące k a te c h e ty i k a tech izo w a n eg o , doszliśm y do w n iosk u , że ty ch god zin jest 18 w ciągu roku, zaś w ca ły m ży ciu k a tech izo w a n eg o około 130.

. M ieszk am w n ajb ard ziej zsek u la ry zo w a n y m sp o łeczeń stw ie, K o śció ł jest w n im zd ecyd ow an ą m n iejszo ścią i n ie m a żad n ego w p ły w u n a ży cie sp o ­ łeczne. S p ośród 50% k a to lik ó w — p ra k ty k u ją cy ch jest ty lk o ok. 15%. N ie ­ m n iej p ra w ie p o ło w a rod ziców k a to lick ich w łą c z a się w proces w y ch o w a n ia relig ijn eg o d ziecka. U d ział w n ied zieln ej M szy św . n ie jest n ie s te ty zn ak iem p rak tyk i w ia ry . W ielu b o w iem p rzych od zi n a M szę św ., ale n ie in teresu je się k a tech ezą . J est i od w rotn ie.

D w a z ja w isk a są w S zw a jca rii szczeg ó ln ie in teresu ją ce: k a tech u m en a t d ziecięcy i k a tech u m en a t d orosłych — p row ad zon e n a w zór k atech u m en atu w p ierw o tn y m K o ściele. K a tech u m en a t d ziecięcy trw a n ajm n iej 2 lata. W o­ kół jed n ego nieoch rzczon ego dzieck a tw o rzy się m ałą w sp ó ln o tę K ościoła, do k tó rej n ależą rodzice, k to ś z d alszych k rew n y ch , ochrzczony k olega, k o ­ leżan k a, czy li d zieci i starsi. W y ch o w a n ie do w ia ry dok on u je się n iejak o m ięd zy p o k o len ia m i w tej u tw orzon ej sp ecja ln ie d la danego d zieck a w sp ó l­ n ocie. W 1987 roku ok oło 100 d zieci zostało o ch rzczon ych w w ie k u 8— 11 lat. Co rok u p rzy b y w a tak że około 100 d orosłych ochrzczonych. K atech u m en at d orosłych u w a ża się w S zw a jca rii za szczeg ó ln e zad an ie K ościoła.

Ż y jem y razem z b raćm i o d łączon ym i i p rób u jem y razem z n im i p rze­ prow adzać m ię d zy w y zn a n io w ą n au k ę relig ii. Tak jest w G en ew ie w k lasach V i VI. N a le ż y tu za u w a ży ć, że p o w szech n ie się p od k reśla, iż is tn ie je ró ż­ n ica m ięd zy tym , co g ło szą k a to lic y , a tym , co m ó w ią p ro testa n ci np. na tem a t E u ch arystii. R ozm aw iam y na te n tem a t z d ziećm i, ab y w ie d z ia ły , w co w ie r z y k atolik , a co w y zn a je p rotestan t. W p rak tyce zd ajem y sob ie jednak sp raw ę, że g d y b y śm y k o n k retn ie za p y ta li k a to lik ó w po M szy św . co p rze­ ż y li przed ch w ilą , p raw d op od obn ie n ie w e w sz y stk ic h w y p o w ied zia ch do­ strzeg lib y śm y w y ra źn ą w ia r ę w r z eczy w istą obecność C hrystusa w N a jśw ię t­ szym S a k ra m en cie. Z k o le i p rotestan ci, b yć m oże p ra w ie w 50% o d p o w ie­ d zielib y po sw o im n ab o żeń stw ie, że r zeczy w iście sp o tk a li się z C hrystusem ob ecn ym w E u ch arystii. P rzek on an ia teo rety czn e n ie za w sze id ą w parze z praktyką.

2. R ola sy m b o lu i sy m b o lizo w a n ia w k a tech ezie

Jeszcze przed n ie w ie lu la ty w jed n ej z m iejsco w o ści n ą p ołu d n iu F ran cji istn ia ł zw y cza j, że gość, k tó ry ta m za w ita ł, o trzy m y w a ł dzban źródlanej w od y, sym b ol przyjaźn i. P o za ty m n ie w oln o b yło czerpać z p o ­ toku, k tó ry w y p ły w a ł ze źródła, bo jego w o d a za sila ła położony na k rań cu w io sk i m łyn , ta k bardzo p otrzeb n y do w yrob u m ą k i i o liw y . W in n ej m iejsco w o ści, k ied y para n o w o żeń có w w y ch o d ziła z k o ścio ła , sk ra­ plano ją w odą. N a stęp n eg o d n ia szła do stu d n i, b y prać b ielizn ę. Znak w o d y b y ł tam czym ś w a żn y m i oznaczał przyn ależn ość do w sp ó ln o ty . D ość często tę w io sk ę n a w ied za ła pow ód ź. W oda groziła śm iercią. N iszczy ła pola, w in n ice, o b iek ty m ieszk a ln e. G dyby w tej w io sc e k a p ła n tłu m a czy ł sym b ol w o d y potrzeb n ej do ch rztu, b y ło b y to zbędne. Z naczen ie sym b olu w o d y zn ali tam w szy scy .

P rzed la ty lu d zie ż y li w św ie c ie , w k tó ry m p ew n e sp raw y b y ły o c z y w i­ ste. S y m b o lik a w o d y b yła jasna. O b ecn ie w n aszym sp o łeczeń stw ie u p rzem y­ sło w io n y m p ra w ie nic n ie jest jasne. N a stą p ił zanik rozu m ien ia sym b oli.

Co m ó w i sło w o sym b ol? N a czym p olega sym b olizow an ie?

O k reślen ie to pochodzi z języ k a greck iego. Z naczy razem łączyć. C zym b yło to sło w o dla G reków ? G dy d w óch lu d zi sp otyk ało się razem , zap rzyjaź­ n iło się, szu k an o znaku, k tó ry b y p o tw ierd za ł za w artą p rzyjaźń. B y ł nim

(13)

zw y k le p rzedm iot, k tó ry łam an o na d w ie połow y. K ażd y z p rzyjaciół otrzy­ m y w a ł p o ło w ę p rzedm iotu. I le razy sp o ty k a li się znow u, m o g li d w ie p ołow y p rzed m iotu razem złączyć i n a m a ca ln ie p otw ierd zić za w a rtą przyjaźń. W s y m ­ bolu n ależy w ię c w y ró żn ić znak dostrzegaln y, k tóry w sk a zu je n a jakąś r z e ­ c z y w isto ść n ie w id z ia ln ą i od k ryw an ą rela c ję znaku, w tym w y p a d k u przed ­ m iotu , do te j rzeczy w isto ści.

T ak w ię c do z a istn ie n ia sym b olu potrzebne są trzy elem en ty : w id zia ln y p rzedm iot, rzeczy w isto ść n ie w id z ia ln a i rela cja m ięd zy p rzed m iotem w id z ia l­ n ym i n iew id zia ln ą rzeczy w isto ścią . Sam m a teria ln y przedm iot n ie jest je ­ szcze sym bolem . S ta n o w i go całość za w a rta w trzech w y ż e j w y m ien io n y ch elem en tach . M y, k a tech eci, często sam przedm iot m a teria ln y u w a ża m y za sym bol. T ym czasem , np. sam ch leb n ie jest jeszcze sym b olem , a le ch leb w y ra ża rzeczy w isto ść d zielen ia się. Z atem ch leb i rela cję zachodzącą m ię ­ dzy k o n k retn y m Chlebem a rzeczy w isto ścią d zielen ia czegoś z in n ym i, czyli fa k te m w sp ó ln o ty , m ożn a dopiero n azw ać sym b olem .

S y m b o lizo w a n ie to n ajb ard ziej p od sta w o w y , p ralu d zk i akt, a sam czło­ w ie k jest najb ard ziej ch a ra k tery sty czn y m sy stem em sym b oliczn ym . C złow iek b o w iem n iejak o tw o rzy sie b ie w ak cie sym b olizow an ia, w sw o im w e w n ę tr z ­ n ym p sy ch iczn y m ak cie, w k tó ry m zd ob yw a rela cje do sieb ie, do in n y ch łu d zi i do św ia ta . T e rela c je w y ra ża w d ążen iu do w ied zy , w ła d zy i p o sia ­ dania. W w y m ie n io n y c h trzech sy stem a ch rela c ji zachodzi ten sam proces. C złow iek tw o rzy sieb ie, przy czym n ie d zieje się to au tom atyczn ie. W od ­ n a jd y w a n iu rela c ji do sam ego sie b ie dostrzega czło w iek jak b y jak iś „m u r” o d d zielający go od n ieg o sam ego. S ta n o w i go jego w ła sn a skończoność i p o­ czu cie b ezsen su , k tóre go otacza. C złow iek stara się je pokonać na drodze poznania. C hce coraz w ię c e j w ied zieć , p ozn aw ać. P rzezw y cięża sk oń czon ość i b ezsen s przy p om ocy zd ob yw an ej w ied zy , ale za w sze w rela c ji do sw o je g o „ja”, do sie b ie sam ego. W yd aje m u się, że posiad ając rozległą w ie d z ę tym sam ym n a b y w a w ięk szeg o znaczenia, w artości.

N a drodze zd ob yw an ia stosu n k u w ła sn eg o „ja” do in n y ch ludzi, ta k że n a ­ tr a fia czło w iek n a m ur — ty m razem m ur sam otn ości. P rób u je go p rzezw y ­ ciężyć, stosu jąc stra teg ię n acisk u na d rugiego czło w iek a . A n a liza d y n a m ik i prób za w ła d n ięcia siłą dru giego czło w iek a , n a jczęściej p ok azu je, że u jej p o d sta w y m ożna odkryć lęk przed za grożen iem ze stron y d ru giej osoby. S to so w a n a p o sta w a siły , p rzem ocy jest w rzeczy w isto ści próbą op an ow an ia p oczucia n ęk a ją cej czło w ie k a sam otn ości, próbą p o d ejm o w a n ą na gru n cie p rzek on an ia, że ten jest w a żn iejszy , kto jest w ię k sz y rangą.

W reszcie zobaczm y, jak tw o rzy czło w ie k sto su n ek w ła sn eg o „ ja ” do św iata. O dczuw ając p u stk ę m ięd zy sobą a św ia tem , w szęd zie czu je się n ie n a sw o im m iejscu . P o d ejm u je stra teg ię w y k o rzen ien ia p rzeży w a n ej p u stk i na drodze dążenia do posiadania. W ydaje m u się, że ty m bardziej św ia t opa­ nu je, im w ię c e j b ęd zie posiadał.

Jezu s C hrystus ta k że ro zw in ą ł trzy stra teg ie sta w a n ia się dojrzałym czło w ie k iem , ale ca łk iem p rzeciw n e w stosu n k u do tych , k tóre ch ce czło ­ w ie k zbudow ać na drodze w ied zy , siły i p osiadania.

P r z e c iw ie ń stw e m zd o b y w a n ia zn aczenia w ła sn e g o „ja” n a drodze w ied zy je s t p rzy jęcie sieb ie ta k ieg o , jak im się jest, jako daru B oga. C odziennie m ogę B ogu za te n dar d zięk ow ać. D ar w ia r y p ozw ala m i p rzyjm ow ać sieb ie jako dar B oga.

W tw o rzen iu rela c ji do in n y ch lu d zi C h rystu s p roponuje m iłość i służbę, a n ie siłę i au torytet. P o p rzez m iłość, przebaczenie, słu żb ę m oże c zło w ie k jed y n ie sk u teczn ie p o k o n y w a ć sam otn ość. C h rystu s p otęp ia od d zia ły w a n ie siłą na in n ych , aby ich sob ie podporządkow ać.

W o d n iesien iu do św ia ta stra teg ią J ezu sa C hrystusa jest rezy g n a cja ze w szy stk ieg o , ab y dop iero w te d y , w p ełn ej w o ln o ści w ob ec św ia ta , m óc eg zy sto w a ć.

(14)

W tych trzech stra teg ia ch C hrystu sa ła tw o dostrzec rady ew an geliczn e. W oparciu o n ie w sz y stk o n a b iera sensu. U b ó stw o tw o rzy w ła śc iw ą relację do św ia ta , czy sto ść —■ do sam ego sieb ie, a p o słu szeń stw o — do in n y ch ludzi.

T ak w ię c w e w sz y stk ic h trzech stra teg ia ch szu k an ia rela c ji czło w ie k a do sie b ie sam ego, do in n y ch lu d zi i do św ia ta m am y do czy n ien ia z p raw d ziw ym sy m b o lizo w a n iem . K on k retem w id zia ln y m jest człow iek , rzeczy w isto ścią , która n ie podpada bezp ośred n io pod zm y sły , jest tw orzon e „ja” człow ieka, te n drugi c zło w ie k ogóln ie biorąc i ś w ia t ta k że w zn aczen iu ogóln ym . P o ­ m ięd zy ty m i „p artn eram i” zach od zi rela c ja tw o rzen ia c z ło w ie c z e ń stw a na drodze w ied zy , siły i p osiad an ia lu b na g ru n cie rad w sk a za n y ch p rzez C hrystusa: u b ó stw a , czy sto ści i p o słu szeń stw a lu b in aczej m ów iąc: daru m iło ści, słu żb y i rezygn acji.

P ow ra ca ją c teraz do sy m b o lu ch leb a w rela c ji do w sp ó ln o ty trzeba po­ w ie d z ie ć w yraźn ie, że o b ecn ie g łó w n a tru d n ość w y n ik a stąd, że n ad al po­ słu g u jem y się ch leb em jako przed m iotem m a teria ln y m w a żn y m do za istn ie­ nia sym b olu , a le często p o zo sta je on b ez r e la c ji do n ie w id z ia ln e j r z e c z y w isto ­ ści, k tó rą w y ra ża w sp ó ln o ta . C iągle m am y jeszcze znak, ale na sk u tek braku r e fle k sji te n znak za tra cił sw ó j p ełn y sen s. S tąd podczas M szy św . ch leb eu ch a ry sty czn y dla w ie lu n ie posiada zn aczen ia w sp ó ln o ty B oga z lu d źm i i lu d zi p om ięd zy sobą. N aszym zadaniem ; jest nadać sen s tem u zn ak ow i, aby on n ad al tw o rzy ł w sp ó ln o tę i n a b iera ł c o ra z w ięk szeg o zn aczen ia w o d n ie­ sien iu do w sp ó ln o ty , aby czło w ie k d oszed ł do p rzekonania, że bez E u ch ary­ stii n ie m oże żyć w p ra w d ziw ej, n iep o d w a ża ln ej jed n ości z B o g iem i braćm i. N a jczęstszy m b rak iem m ło d y ch lu d zi jest to, że nie są w sta n ie sy m b o ­ lizo w a ć, to zn aczy reflek to w a ć, od k ryw ać rela cje m ięd zy tym , co jest zn a­ k iem a oznaczaną, n iep od p ad ającą pod zm y sło w e p ozn an ie rzeczy w isto ścią . S tąd ch arak teryzu je ich chęć n a ty ch m ia sto w eg o osiągan ia. C hcą od razu w sz y stk o posiąść. N ie są zd oln i do r e fle k sji, do czek an ia. W y ch o w a n ie do rozu m ien ia sym b olu p o leg a zatem szczeg ó ln ie na stw arzan iu sy tu a cji, w k tó ­ rych b y m ło d zież d ośw iad czała n o w y ch relacji. S y m b o lizo w a n ie n astęp u je b o w iem w ted y , gd y d ostrzega się n o w e relacje. N p. w e w sp ó ln o cie w opar­ ciu o te re la c je w ie le sp ra w n ab iera sen su , jak: n a leżen ie do w sp ó ln o ty , p rzy jęcie jej reg u ł itp. N a jp ie r w jed n ak trzeba w y tw o r z y ć d ośw iad czen ie szczęścia w e w sp ó ln o cie, przeżycia u sz c z ę śliw ie n ia w niej. Jezus C h rystu s to sp raw iał, że rela c je m ięd zy lu d źm i sta w a ły się u szczęśliw ia ją ce. W spólnota m u si być przed e w sz y stk im g o to w a p ow ied zieć: m ożesz zn aleźć u nas m ie j­ sce, czy li m u si być o tw a rta na in n ych , aby lu d zie m ogli się poczuć w n iej zad ow olen i.

Co m am y czyn ić jako katech eci?

J e ste śm y o d p o w ied zia ln i za k lim a t w e w sp ó ln o cie k a tech ety czn ej, by m ięd zy lu d zk ie u sto su n k o w a n ia , rela c je m o g ły dojść w n iej do głosu . W sp ól­ notę trzeb a jed n ak tw o rzy ć i ją popierać. Z a p ierw szą zasadę w y ch o w a n ia na leży przyjąć zw racan ie się do d zieck a po im ien iu . N a p ierw szy m sp otk an iu d zieci p o w in n y się zapoznać, b y m o g ły się do sieb ie zw racać po im ien iu . P on ad to dobrze będzie, jeśli k a te c h e ta pójdzie z dziećm i do k a n cela rii para­ fia ln e j i p okaże im k sięg ę, w k tórej zap isan e są im io n a dzieci. N ie c h się dow iedzą, że każde im ię jest dla B oga w a żn e, że B óg zna je po im ien iu . M ożna b o w iem za ry zy k o w a ć tw ierd zen ie, że jeżeli zab iera się c zło w ie k o w i im ię, a daje się m u n u m er, w ó w cza s zab iera się m u jego godność. N ie ste ty n a w et w k a to lick ich szp italach m ó w i się o ch orych np. spod n u m eru 13, 15, bądź w p racy — o lu d ziach spod n u m eru ta k ieg o czy innego.

In n y m w a żn y m czy n n ik iem jest zab aw a, k tó ra uczy d ostrzegan ia w ła ­ sn y ch rela c ji do in n ych . M ożna np. p olecić zam knąć oczy i p o m y śleć o k tó ­ rym ś k o led ze czy k o leża n ce, jak on (ona) dzisiaj w y g lą d a , jak jest ubrany. J eżeli n ie p o tra fię sobie od p o w ied zieć na te p ytan ia, to znaczy, że nie zw ró ciłem n a n ich u w agi. T ak ie za jęcie n ie jest rozryw k ą, a le u czen iem się tego, co sta n o w i cen tra ln y p u n k t p rzep o w ia d a n ia w iary, m ia n o w icie od k

Cytaty

Powiązane dokumenty

Autor stwierdza, iż w kwestii wartościowania literatury trudno o precyzyjne i kompletne kryterium.Opowiada się za ocenę artystyczną wolną od politycznych, moralnych

Koniecznego, Zakład Oydaktyki Literatury i Języka Polskiego (doc. Łojek), Zakład Językoznawstwa

Po przedstawieniu klasyfikacji rodzajów, ról oraz funkcji ironii przechodzi do jej opisu jako formy interpretacyjnej , kładąc szczególny n a ­ cisk na

Zbiór zawiera rękopisy, maszynopisy, druki, korekty autorskie, książki z autografami, wycinki prasowe, afisze, foldery, pocztówki, taśmy magnetofonowe, zdjęcia i

Polakowski 3.: Problemy motywacji w procesie nabywania doświadczeń literackich przez młodzież szkół średnich.. Polakowski 3.: Typy kultur pedagogicznych w pracy

Wypowiedzi uczestników zebrano w grupy tematyczne: ocena stanu literatury i życia literackiego, polityka kulturalna, dorobek prozatorski, poezja polska 1945-80,

W artykule omówiono ewolucję i założenia myśli krytycznej Brzozowskiego, do momentu wyraźnego zaostrzenia konfliktu pi­ sarza z literaturą Młodej Polski (rok

Główny walor pisarstwa Nowaka dostrzega w ukazaniu dramatyzmu losów wywodzących się ze wsi inteligen­ tów, nie w opisach przyrody czy w apoteozie folkloru, akcent