• Nie Znaleziono Wyników

Możliwość zrównoważonego rozwoju kultury

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Możliwość zrównoważonego rozwoju kultury"

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

Wiesław Sztumski

Możliwość zrównoważonego rozwoju

kultury

Folia Philosophica 20, 227-238

2002

(2)

n o w iła dość je d n o litą cało ść i b y ła w m iarę dobrze zintegrow anym sy ste­ m em . W praw dzie w w y nik u podziału pracy od sam ego p o czątku d oko n y w a­ ło się rozw arstw ienie w obrębie k u ltu ­ ry na sferę m aterialn ą i duchow ą, ale dopiero od czasów n o w o ży tnych o b ­ serw uje się w yraźnie zary so w aną i p o ­ stęp u jącą dw utorow ość i ja k b y n ieza­ leżn y rozw ój obu ty ch sfer kultury. C o raz o strzejszy staje się p o d z ia ł na k u ltu rę m a te ria ln ą i d u c h o w ą w c z a ­ sach ośw iecen ia i w ted y zau w aża się coraz w iększe dysp ro p orcje w tem pie ich rozw oju. W m iarę um acniania się i u p o w szech n ian ia się n ajp ierw p a ra ­ d y g m atu u ty lita ry zm u , a p ó źn iej k o ­ m ercjalizm u zaczyna się pogłębiać róż­ nica m iędzy tem pem rozw oju kultury m aterialn ej i d u ch o w ej, co sk u tk u je p o g łęb ia n ie m się p rze p a śc i m ięd zy nim i. R ośnie p rzew aga pierw szej sfe­ ry kultury nad sferą drugą, d o m i n a ­ c j a k u l t u r y m a t e r i a l n e j n a d d u c h o w ą . W o becnych czasach je s t to szczególnie w idoczne. Znaczne spo­ w o ln ien ie p o stę p u k u ltu ry duchow ej

odnotow uje się w tych krajach i regionach, w których w w ynik u burzliw ego rozw oju gospodarki rynkow ej i p ostępu technicznego szybciej p o d nió sł się poziom życia ludzi o raz ich zam ożność. M ożna zaryzykow ać tw ierdzenie, że rozw ój sfery duchow ej p o zo staje ja k b y w odw rotnej prop orcji do ro zw o ­ ju m aterialnych w aru n kó w życia ludzi, a w ięc do rozw oju sfery ku ltury m a­ terialnej. Przy tym , parad o k saln ie, im szybszy rozw ój k ultury m aterialnej, tym w olniej ro zw ija się kultu ra duchow a, tym szybciej następuje jej d ezin ­ teg racja i degradacja. L epszy poziom życia i w yższy kom fort (w sensie m a­ terialn y ch w arunków egzystencji) im p lik u ją m niejsze zap otrzebo w anie na postęp w d ziedzinie ku ltu ry duchow ej. W k onsekw encji odbija się to ujem

-WIESŁAW SZTUMSKI

Możliwość zrównoważonego

rozwoju kultury

(3)

nie na sferze duchow ości, któ ra je s t n ajw ażniejszym , bo typow o ludzkim , składnikiem zew nętrznego i w ew nętrznego środow iska człow ieka.

Tu p o trz e b n e je s t p ew n e w y ja śn ie n ie, aby u n ik n ąć n iep o ro z u m ie n ia . K ultura duchow a rozw ija się, oczyw iście, w tzw. k rajach w ysoko ro zw in ię­ tych i je s t n a n ią o grom ne zap o trzeb o w an ie sp o łeczn e. M no ży się liczba instytucji, im prez i ludzi zaangażow anych w k u ltu rę duchow ą, p o stępu je jej um asow ienie; tylko że w w y n ik u tego w łaśn ie u m aso w ienia k u ltu ra d u ch o ­ w a ro zw ija się tam ja k b y w p lan ie h o ry zo n taln ym , a nie w w ertyk aln y m . D latego tru d no m ów ić tu o ro zw o ju w sensie doskonalenia, czyli o postępie. W ydaje się jed n ak , że w n ajb liższym czasie zap an u ją o biektyw ne w arunki do u m acnian ia się tendencji do d o skonalenia k ultu ry duchow ej, b y procesy rozw ojow e w obu obszarach ku ltu ry m ogły przebiegać w takim sam ym tem ­ pie i dopełniać się w zajem nie. D o prow adzenie do zrów no w ażon ego ro zw o ­ ju ku ltury m aterialnej i duchow ej w ydaje się m ożliw e w zw iązku z ro zw o ­ je m ekofilozofii. R odzi się tym sam ym nadzieja na zaham ow anie procesu dalszej d egradacji sfery duchow ości - tego n iezm iern ie w ażneg o środ o w i­ ska ludzkiego. N iszczen ie go, zw łaszcza św iadom e, bo za przyzw o leniem ludzi, niesie ryzyko k atastro falny ch n astęp stw dla dalszych losów gatunku ludzkiego. W raz z prop ag acją św iadom ości ekologicznej oraz kształtow aniem p o staw i d ziałań p ro ek o lo g icz n y c h zary so w u je się o b iek ty w n a szan sa na um ożliw ien ie dalszego rozw oju, n a przetrw anie i n a ew entu aln e w ydłużenie czasu eg z y ste n cji lu d zk o ści n a Z iem i. O c zy w iście, za w sz e je s t ryzyk o zw iązane z w ątpliw o ścią, czy ludzie w ogóle zech cą z tej obiektyw nej szan ­ sy i m ożliw ości skorzystać. W ym agałoby to radykalnej zm iany stylu m y śle­ nia, przy zw y czajeń , p o stęp o w an ia, a tak że o d n o szen ia się do śro d o w isk a zew nętrznego, przyro d niczego i społecznego, zm iany m entalno ści - a w ięc znacznego w y siłku i w yrzeczeń. N ie w iadom o, czy ludzie ze ch c ą po djąć ten trud, czy też żyć w ygodnie i w w aru n k ach w zrastająceg o ko m fo rtu poddać się procesow i d egradacji i sam ozagłady.

Tak w ięc, ew olucję gatunku ludzkiego cechują dw a ciągi rozw ojow e i dwa rodzaje p ostępu, które sk ład ają się na rozw ój cyw ilizacyjny i w y ty czają jeg o przebieg. Jeden - to ciąg zm ian, w istocie rzeczy postępow ych, a w ięc postęp w dziedzinie k u l t u r y m a t e r i a l n e j ; odnosi się on do techn iki i g osp o ­ darki. D rugi - to ciąg zm ian zachodzących w dziedzinie k u l t u r y n i e m a t e ­ r i a l n e j ; obejm uje on n au k ę i to, co zw ykło się rozum ieć ja k o duchow ość. N ie są to ciągi niezależne od siebie; k u ltu ra m aterialna interferu je z k u ltu rą duchow ą. C zasem je d n a drugiej p rzeszkadza, czasem w sp o m ag ają się w z a ­ jem n ie. P rzep latan ie się tych subdziedzin ku ltu ry i zw iązki m iędzy nim i nie

są przedm iotem n in iejszy ch rozw ażań.

K ultura n iem aterialna nie zaw sze charakteryzuje się postępem . N atom iast ciąg zm ian (rozw ój) w subdziedzinie k ultury m aterialnej m a w zasadzie ch a­ rakter postępow y. Jednak p ostęp w ym aga określenia odpow iednich kryteriów

(4)

ew aluacyjnych - u zn an ie czegoś za p o stępow e zależy p rzecież od kryteriów w arto ścio w an ia - a te są w zasadzie dow olnie definiow ane i um ow ne. Jeśli m a ją charak ter ilościow y, w ym ierny lub m ierzalny, to za ich p o m o cą dość łatw o udaje się określić ja k ie ś zm iany ja k o „p o stęp ow e” . G orzej je s t, gdy k ryteria p o stępo w o ści s ą jak o ścio w e; w ów czas ocena m a jaw n ie sub iekty w ­ ny i arb itra ln y ch arakter. P o d staw o w y i sto su n k o w o n a jp ro stsz y sk ład n ik kultury m aterialnej stanow i technika; dość dobrze daje się j ą charaktery zo ­ w ać w sposób ilościow y, co w znacznym stopniu ułatw ia o cenę zm ian w niej się dokonujących. D latego stosunkow o łatw o w sensie obiektyw nym (raczej: intersubiektyw nym ) m ożna m ów ić o p o stęp ie w d ziedzinie techniki. A le z a ­ stanów m y się, ja k im kryterium postęp ow o ści p o słu g u ją się ludzie w odnie­ sieniu do techniki. D laczeg o i z jak ie g o p u nktu w id zenia m ów i się o p o stę ­ pie tech niczn ym ? K ry teriu m p ostępu w tech n ice m oże p o ch o d zić z sam ej techniki (techniczne kryterium ) albo spoza techniki. M a ono zaw sze zw ią­ zek z pojęciem racjo n aln o ści odnoszącej się do bud ow y urząd zeń tech n icz­ nych, do procesu w ytw órczego (technologicznego) i do działań inżynierskich. K ryteria te są także zw iązane z m ożliw ościam i zasp ok ajan ia potrzeb lud z­ kich i ze skutkam i d ziałaln o ści tech n icznej. P rzed e w szy stk im u p o d staw p o ję c ia p o stę p u tec h n icz n e g o leży je d n a k w a rto śc io w a n ie ek o n om iczne: postęp kojarzy się zazw yczaj i głów nie z opłacaln o ścią produkcji, ze zm niej­ szeniem zu życia m ateriałó w (surow ców ), energii, czasu pracy oraz z ilo śc ią w y tw a rz an y c h dóbr. S ą o c z y w iśc ie je s z c z e in ne k ry te ria . N ajrz a d z ie j u w zględn ia się k ry teria społeczne.

R óżne k ry teria ocen y p o stęp u w tech n ice fu n k cjo n u ją w zasadzie n iez a ­ leżnie od siebie; rzadko łączy się je z sobą. D latego ja k a ś zm iana d okonana w obszarze tech n iki m oże być u zn an a w edłu g jed n e g o k ry terium oceny za postępow ą, a w edług innego - nie. T ym czasem postęp tech n iczn y pow inno się oceniać za po m ocą k r y t e r i u m s y s t e m o w e g o , które łączyłoby oceny techniczne, ekonom iczne, ekologiczne, estetyczne, społeczne itd .1 R odzi się je d n a k w ątpliw ość: czy w w yniku zasto so w an ia system ow ego (k om plek so ­ w ego) k ry te riu m o c en y zm ian zach o d z ą c y ch w sfe rz e tec h n ik i m o żna w ogóle m ów ić o jak im k o lw iek postępie. W ydaje się, że p ostu lat zastoso w a­ nia kryterium system ow ego do oceny p ostępu w technice je s t n iew y k onal­ ny. N atom iast m ożna i trzeb a oceniać zm iany w technice za p o m o cą w szy st­ k ich (w m iarę m ożliw ości i potrzeby) kryteriów cząstkow ych i ostatecznie oceniać coś jak o postępow e, gdy przew ażą oceny cząstkow e. Jest jeszcze inna m ożliw ość: oceniać ze w zg lędu na to, co najw ażn iejsze dla ludzi: jed n o stek , społeczności i gatu n ku ludzkiego. A le to w ym aga odw oływ ania się do k ry ­ teriów jak o ścio w y ch . M im o zatem że w p rzy p ad ku techn iki dyspo nu jem y

' Zob. W. S z t u m s k i : Sur le critérium de système du développement technique. „Collo­ que Mondial Association d’Econometrie Appliquée” 1986 [Istanbul].

(5)

kryteriam i ilościow ym i oraz dość dobrze zdefiniow anym i kryteriam i rac jo ­ nalności technologicznej i ekonom icznej, nie potrafim y w sposób jedn ozn acz­ ny określić p o stęp u technicznego. N a ogół z re sz tą ocen ia się postęp tech ­ niczny za p o m o cą k ry terió w cząstkow ych ilościow ych. Jeśli u jaw n ia ją się tru d n o ści i w ątp liw o ści w u sta le n iu , czy m a się do czy n ie n ia z p o stęp em w dziedzinie techniki, to co dopiero w innych składnikach lub subsystem ach kultury m aterialnej, w których praw ie w cale nie m a m ożliw ości p o słu g iw a ­ nia się w ym iernym i kryteriam i.

A ja k m a się spraw a z postęp em w dziedzinie k ultu ry duchow ej? Jakie w o d n iesie n iu do niej n a le ż y sto so w ać k ry te ria , aby u n ik n ąć w p ły w ó w c z y n n ik ó w su b iek ty w n y ch , e m o c jo n aln y c h , czasam i irra cjo n a ln y c h oraz ideologii? Z p ew n o śc ią nie da się i chy b a nie pow inno się określać postępu w kulturze duchow ej za p o m o cą kryteriów ilościow ych, takich ja k liczba kin, teatrów , u tw o ró w litera c k ic h , m u zy czn y ch ; te lic z b y m o g ą co najw yżej św iadczy ć o w zro ście w sen sie um aso w ien ia, d o stęp n o ści o raz n asy ce n ia insty tu cjam i i w y tw o ram i k u ltu ry d u ch ow ej, a w ięc w ja k im ś sensie o j e j rozw oju, ale nie o postępie. G w ałtow ny w zro st liczby w yd aw any ch książek lub różnego rodzaju utw orów m u zycznych nie oznacza p o d w y ższen ia stop ­ nia ich doskonałości. W ręcz przeciw nie, im w ięk sza „m asów k a”, tym w ię­ cej kiczów , szm iry itd. P odobnie ja k w przy p ad ku k u ltu ry m aterialnej, n a ­ leżało b y i tutaj p o słu g iw a ć się ja k im ś k ry te riu m k o m p lek so w y m , któ re uw zg lędn iałob y zarów no ilość, ja k i jak o ść . A le czegoś takiego nie w y p ra­ cow ano. Jeśli zatem w yznacznikiem cyw ilizacji je s t kultura, m aterialna i d u ­ chow a, to czy w ogóle m a sens m ów ienie o p ostępie cyw ilizacyjnym ? Czy przypadkiem nie dzieje się tak, że rozw ój społeczny zw iązany je s t z b ila n ­ sem zysków i strat, czy nie obow iązuje tu zasada zachow ania status quo: jeśli gdzieś zyskuje się, to g dzie indziej traci? W ydaje się, że po stęp społeczny, rów nież w sferze kultury, dokonuje się raczej w św iadom ości zbiorow ej, a nie w rzeczyw istym św iecie, nato m iast p o jęcie p o stępu należy raczej do ję z y k a ideologii. Czy w obec tego w yrażenie „postęp społeczny” nie je s t n azw ą pustą, fikcją, hipostazą, hasłem albo po prostu p ustosłow iem ?

P rzypuśćm y je d n a k - m im o tych w ątpliw ości w yn ikający ch z dyw agacji n atu ry og ó ln iejszej - że zg o d n ie z lin io w y m czy w z ro sto w y m m o d elem rozw oju, opierając się tylko na kryterium ekonom icznym (lub jak im k o lw iek innym k ry teriu m ilo ścio w y m , w ym iernym lub m ierzaln y m ), rzeczyw iście do ko nuje się p o stęp w k u ltu rz e m aterialn ej i d uchow ej w m ia rę ew olu cji gatunku ludzkiego.

W dotychczasow ej histo rii obydw a ciągi zm ian p o stęp ow ych w d zied zi­ nie k u ltu ry d o k o n y w ały się w zasa d z ie n ie z a le ż n ie, c h o ciaż z p e w n o śc ią przenikały się w zajem nie i stym ulow ały. (Pod p o jęciem niezależno ści ro zu ­ m iem brak uw arun k o w an ia w zajem nego, a nie od działyw ania, p rzenik ania się itp.). P rzebiegały one ja k b y obo k siebie, bez d o sto sow an ia się, d o p aso ­

(6)

w ania w zajem nego do siebie. C zęsto rozw ojow i k ultury m aterialnej i du cho ­ wej tow arzyszyła ryw alizacja; p rzecież rozw ój w jed n ej i drugiej d ziedzinie dokonuje się za pośred n ictw em ludzi - oni s ą b ow iem tw órcam i i nośn ika­ m i rozw oju i to oni ro zw ijając sw oje sfery zainteresow ań, k o n k u ru ją z sob ą oraz ryw alizują.

K o n k u ren cja w zg lę d n ie ry w a liz ac ja zap an o w ała ró w n ież w d ziedzin ie kultury, zw łaszcza odkąd tw órczość kultu raln a zaczęła funkcjonow ać ja k o to w ar na rynku, a w ięc w m iarę ury n k o w ian ia kultury. W konsekw encji tej ry w alizacji ob a ciągi ro zw o jo w e lu d zk o ści u leg a ły i nadal u le g a ją coraz w iększem u rozszczepieniu; pow ięk sza się rozbieżność m iędzy tem pem ich p rzebieg ów , celam i i ten d en cjam i. W tej d y w erg en cji o d z w ie rc ie d la się niezgodność in teresó w ludzi zaangażow anych w rozw ój każdej z tych sub- d zie d z in kultury. O ile w k u l t u r z e a n t y c z n e j r o z w ó j k u l t u r y m a t e r i a l n e j p o z o s t a w a ł w ś c i s ł y m z w i ą z k u z r o z w o j e m k u l t u r y d u c h o w e j - tutaj m ożna m ów ić o w zajem nym u w arunkow aniu i dość dużej zb ie ż n o ści, p rzy n ajm n iej w w arstw ie teo rety czn ej, w p o staci poszukiw an ia złotego środka - to później zaczyn a się rysow ać p r z e p a ś ć m i ę d z y p o s t ę p e m w s f e r z e m a t e r i a l n e j i d u c h o w e j . Z a c zę ­ ła się ona pogłębiać od m om entu, gdy w raz z rozw ojem go spodarki ry n k o ­ wej i k a p ita liz m u p o stęp k u ltu ry m aterialn ej, p rze d e w szy stk im tech n ik i, zaczął p rzy n o sić w y m iern e zy sk i i z ap ew n iał p a n o w a n ie je d n e j g rup y lub klasy sp ołeczn ej nad in n y m i gru p am i lub k lasam i sp ołeczn ym i. (W o sta t­ nich czasach u św iad o m ion o sobie ro lę i znaczen ie ku ltu ry duchow ej w w a l­ ce o p an o w an ie, o d o m in a c ję im p e ria ln ą w św iecie. W zw ią zk u z tym o b ­ serw u je się sw o isty „ im p erializm k u ltu ro w y ”2. B yć m o że n a d e jd ą lepsze czasy dla ro zw o ju k u ltu ry d u ch o w ej). F u n k cjo n o w ał i u m ac n iał się sw o ­ isty algorytm sp rz ę ż e n ia z w ro tn eg o d o d atn ieg o m ięd zy o p ła c a ln o śc ią (z y ­ skiem ) i p o stę p e m tech n iczn y m . B ez p rze sa d y m ożn a stw ierd zić, że n ie ­ m al całe zaan g a ż o w a n ie je d n o s te k i z b io ro w o ści k o n c e n tro w a ło się w okó ł po stęp u tec h n iczn eg o , a w ra z z nim p o stę p u w p o z o sta ły ch su b d zied zin ach k u ltu ry m aterialn ej.

N iem ałą rolę odegrały w tym procesie koncepcje determ inizm u ekonom icz­ nego i autom atyzm u społecznego, głoszone przede w szystkim pod w pływ em m arksistowskiej teorii rozw oju społecznego. W ierzono, że zm iany w warstw ie ekonom icznej i produkcyjnej są czynnikiem determ inującym zm iany w p ozo­ stałych w arstw ach system u społecznego i im plikują je z m ocą konieczności oraz że zm iana struktury tzw. bytu społecznego (m aterialnych w arunków b ytow a­ nia społeczeństw a) w yw ołuje autom atycznie odpow iednie zm iany w obszarze św iadom ości społecznej, rów nież kultury duchow ej.

2 Zob. I dem: European Integration, Universalisai, Cultural Imperialism. „Dialogue and Universalism” 1998, Vol. VIII, No. 5-6.

(7)

P ostęp w sferach k u ltu ry duchow ej ch arak tery zow ał się o w iele w o ln iej­ szym tem pem niż w k u ltu rze m aterialnej. Jeśli zaś do k o n y w ał się po stęp w sferze k u ltury duchow ej, to z reguły w tych obszarach kultury duchow ej, które były b ezpośrednio zw iązane z postępem ku ltury m aterialnej i stym u­ low ały go oraz sankcjonow ały. W sytuacji gdy czynniki m aterialne osiągały kres m ożliw ości p rzy czy n iania się do w zro stu efektyw ności pracy i o p łacal­ ności działań, okazało się, że da się w ykorzystyw ać do tego czynniki d u ­ chow e. Z tej m ożliw ości skw apliw ie sk orzystano i k o rzysta się nadal w co­ raz w y ższy m stopniu. W zw iązk u z tym n a stą p ił g w ałto w n y rozw ój ty ch dy scyplin n auk hum anisty cznych (a w ięc w sferze k u ltu ry duchow ej), które zap ew n iały w zro st w ydajności p racy i opłacalności działań - a w ięc zysku (i w yzysku). P ozostałe sfery k ultu ry duchow ej rozw ijały się o w iele w olniej, g łów n ie dzięk i tra d y c jo m i sw oistej inercji. N a w et filo z o fia zo sta ła w to w przęgnięta: w je j ram ach zro dziła się p rzecież p rak seo log ia - ogólna teo ­ ria spraw nego działania.

W k rajach , w k tó ry ch n ajw cześn iej zap an o w ał kap italizm , p o s t ę p k u l t u r y m a t e r i a l n e j z n a c z n i e z d y s t a n s o w a ł p o s t ę p k u l t u ­ r y d u c h o w e j i w dalszym ciągu w m iarę rozw oju gospodarki rynkow ej p rzy sp ie sz a się tem p o w z ro stu p o zio m u k u ltu ry m ate ria ln e j, zanied b u jąc jed n o cześn ie albo ledw ie tolerując rozw ój k u ltu ry duchow ej. L obby „m ate­

rialistó w ” je s t o w iele silniejsze niż „sp iry tu alistó w ” w d ziedzin ie kultury. D alszem u w zrostow i przew ag i stopnia i tem p a rozw oju ku ltury m aterialnej nad k u ltu rą duch o w ą sp rzy jają zarów no niektóre kierunki filozoficzne i ideo­ logiczne, np. u t y l i t a r y z m i k o n s u m p c j o n i z m , ja k i koncepcje p o li­ tyczne zw iązane z id eą p an o w an ia im perialnego.

N ie bez znaczen ia pozostaje fakt, że je d e n z istotnych składników k u l­ tury duchow ej, ja k im je s t nauka, w p rzęg nięty został w k oncepcji utylitary- zm u w służbę techniki, gospodarki i polityki. N au k a traciła w ięc swój ch a­ rakter czysto duchowy, a przekształcając się w elem ent tzw. sił w ytw órczych, staw ała się w coraz w iększej m ierze składnikiem kultury m aterialnej. Ta część nauki, k tó ra ro zu m ian a je s t ja k o działaln o ść p ozn aw cza, w której w yniku uzyskuje się w ery fiko w aln e w ypow iedzi na tem at pro cesów i zjaw isk św ia­ ta, m ieści się jesz c ze w kultu rze duchow ej. N ato m iast ta część nauki, k tó rą ro zu m ie się ja k o e fe k t d z ia łań p o z n a w c z y ch , w c o raz w y ższy m sto p n iu w chodzi ju ż w skład ku ltury m aterialnej. D zieje się tak dlatego, że zm in i­ m alizow ał się czas upływ ający m iędzy odkryciem nau ko w ym a zastoso w a­ niem go w praktyce produk cyjn ej, gospodarczej i p olitycznej; często sam o od k ry cie b y w a ju ż w y n alazk iem tech n iczny m . O b ecnie nie m a też sensu uznaw anie nauk teorety czn y ch za składnik k ultury duchow ej, a ekspery m en­ talnych - za składnik kultu ry m aterialnej; granica od dzielająca sferę du cho ­ w ą od sfery m aterialn ej p rze b ieg a ju ż b o w iem nie p o za p o szczeg ó ln y m i dyscyplinam i naukow ym i, lecz w ew nątrz n ich i staje się coraz m niej ostra.

(8)

R ów nież w d ziedzinie sztuki pod w pływ em k om ercjalizacji w iele skład n i­ ków p rzech o dzi do ku ltu ry m aterialnej. N astęp u je w ięc nie tylko osłabianie i d e z i n t e g r a c j a k u l t u r y d u c h o w e j , ale też postępuje jej zubażanie. M ożliw ość k o n stru ow ania św iata w irtu aln eg o i p o słu giw an ia się nim ja k o m odelem e k sp ery m en ta ln y m p rzy c z y n ia się do u cieczk i m yśli, in telektu , ducha od św iata m aterialnego, a w k onsekw encji do n ieliczen ia się kultury duchow ej z m aterialną. Sprzyja tem u zw łaszcza zacieranie się granicy m ię ­ dzy tym , co realne i nierealne, co w irtualne i faktyczne. P o d w pływ em idei oraz paradyg m atu k o m ercjalizm u ro zw ija się to, co się opłaca. W ram ach kultury duchow ej m oże się rozw ijać w istocie to, co m a szansę na u ry n k o ­ w ien ie, co m o że p rze k sz ta łcić się w to w a r i p ien iąd z. W zw ią zk u z tym w szystko, co m ieści się w kulturze duchow ej, p r ó b u j e s i ę p r z e k s z t a ł ­ c a ć w t o w a r i na w szystko znaleźć rynek zbytu. P anow anie p a r a d y g ­ m a t u k o m e r c j a l i z m u - a j est to p ara d y g m at w y ższeg o sto p n ia niż paradygm at u tylitary zm u - doprow adziło do sytuacji, gdy niezależność obu procesów rozw ojo w y ch przeb ieg ających w sferach k u ltu ry m aterialnej i du­ chow ej osiągnęła pu łap m aksym alny i gdy dla alternatyw : rozw ój m aterial­ ny czy duchow y, racjonalizm czy em otyw izm , „m ieć” czy „być” , trudno jest, je ż e li w ogóle da się jesz c ze , znaleźć rozw iązan ia kom prom isow e. W ydaje się, że filo zo fia złotego środka stała się ju ż tylko anachronizm em i co n aj­ w yżej u to p ią m arzycieli-o p tym istów spod znaku różnych koncepcji ekofilo- zofii.

K u ltu ra m a te ria ln a c e c h u je się p e w n ą in te g ra c ją , k tó ra u m a c n ia ten o b sz a r k u ltu ry w a sp e k c ie s tru k tu ra ln y m i fu n k cjo n a ln y m , z a p e w n ia je j sta b iln o ść i czyni o d p o rn ą na d ziałan ie czy n n ik ó w d estru k c y jn y c h z z e w ­ nątrz. P o d staw o w y m cz y n n ik iem scalający m je s t ek o n o m ia i p raw a rynku p o d p o rz ą d k o w a n e p o g o n i za zy sk iem . K u l t u r a d u c h o w a z d aje się natom iast niespójna, d y s y p a t y w n a i n i e s t a b i l n a ; w dotychczasow ym je j ro zw o ju b rak o w ało ja k ie g o ś in teg rato ra. Z w łaszcza w o sta tn im stu leciu nastąpiło znaczne rozw arstw ien ie i ro zp ro szen ie w obrębie n ajw ażniejszych ob szarów ku ltu ry duchow ej: filo zo fii, sztuki i relig ii itd. w p o staci różn ych poglądów , k ieru n k ó w , w y zn ań i sekt. D o d e z in teg ra c ji k u ltu ry duchow ej w y k o rz y stu je się tzw . p o stm o d ern izm . W re z u lta c ie z ary so w ały się i n a si­ la ją się dw ie tendencje: u m a c n i a n i e s i ę i s c a l a n i e k u l t u r y m a ­ t e r i a l n e j , i d ą c e w p a r z e z o s ł a b i a n i e m , o r a z d e z i n t e g r a c j ą k u l t u r y d u c h o w e j ; ale też w aru n k iem realizacji pierw szej ten den cji je s t u rze c z y w istn ian ie drug iej. Jeśli ten stan b ęd zie się n ad al u trzy m y w ał się i p o tęg o w a ł - a w szy stk o zd aje się za tym p rzem aw iać - to ja w i się p o ­ w ażne zag ro ż e n ie sfery d u ch o w o ści, k tó ra stanow i n a jisto tn ie jsz y sk ła d ­ nik antro po sfery . D u c h o w o ś ć j e s t w s z a k ż e t y m , c o o d r ó ż n i a g a t u n e k l u d z k i o d i n n y c h i s t o t ż y w y c h . N a ra sta ć b ęd zie stan k ry zy su ek o lo g ic zn e g o p sy ch o sfery , czy li śro d o w isk a w ew n ętrzn eg o , tzw.

(9)

invironm entu 3, co najm niej tak w ażnego dla egzystencji ludzkości, ja k śro­ dow isko zew nętrzne. Już obecnie dostrzega się w iele o znak d egradacji śro­ dow iska w ew nętrznego człow ieka i problem ten - ja k o istotny dla p rzy sz ło ­ ści n aszeg o g atu nk u - z a cz y n a się n a g ła śn ia ć .4 S łuszna w ydaje się dość kontrow ersyjna - być m oże - teza, że n a ogół im b a r d z i e j k o m f o r ­ t o w e w a r u n k i m a t e r i a l n e ż y c i a , t y m w i ę k s z y d y s k o m f o r t p s y c h i c z n y ; im w yższy stopień rozw oju kultu ry m aterialn ej, tym w ię k ­ sze zd ziczenie lub zezw ierzęcenie ludzi.

N ie m oże też chyba być w ątpliw ości co do tego, że najw iększym i n a j ­ p o w a ż n i e j s z y m z a g r o ż e n i e m p r z e t r w a n i a g a t u n k u l u d z ­ k i e g o j e s t z w y k ł a g ł u p o t a - tow arzy szk a i k o nsek w encja d eg rad a­ cji ku ltu ry duchow ej lub w ogóle sfery duchow ości. G łupota byw a różna; przejaw ia się w rozm aitych postaciach: jak o techniczna, intelektualna, nauko­ w a, re lig ijn a , ż y c io w a itp. G łu p o ta te c h n ic z n a i in te le k tu a ln a p o le g a na k iero w an iu się u stalo n y m i p rzep isam i, in stru k cjam i lub alg o ry tm am i m y ­ ślen ia p o z b a w io n eg o e lem en tó w tw ó rczo ści i no w o ści. G łu p o ta n au k o w a (m oże lepiej: n au k o w có w ) z w iązan a je s t z b ezw a ru n k o w y m i b e z k ry ty c z ­ nym p rz e strz e g a n ie m p a ra d y g m a tó w o b o w ią z u ją c y c h w p o sz c z e g ó ln y c h dyscy p lin ach nauki i kan o n ó w m eto d o lo g ii nau k ow ej, z je d n o stro n n y m w i­ d zeniem św iata i k sz ta łto w an ie m je g o o b raz u n a m ia rę o g ran ic ze ń w y n i­ k a ją c y c h z w ąsk iej w ied zy sp e cja listy c z n e j; p rz e ja w ia się o na ja k o tzw. fach -id io ty zm . G łu p o ta relig ijn a p o leg a na u z n a w a n iu je d n e g o ty lk o b ó ­ stw a i jed n ej ty lk o religii za n ajw ażniejsze i je d y n ie m ożliw e; zw iązan a je s t z d ążeniem do im p erialn eg o p an o w an ia je d n e g o w y zn an ia i z fu n d am en ­ talizm em relig ijn y m . G łu p o ta ż y cio w a z ko lei p o leg a na b ra k u w ied zy te o ­ retycznej o św iecie i życiu czło w ieka, n a n ik ły m d o św iad czen iu ży ciow y m oraz k iero w a n iu się p rzy p ad k o w o i d o w o ln ie o b ieran y m i celam i, in te re sa ­ m i oraz zasad am i p o stęp o w an ia.

U progu now ego tysiąclecia zary so w u ją się o b i e k t y w n e w a r u n k i d o p r z y w r ó c e n i a p i e r w o t n e j h a r m o n i i w r o z w o j u k u l t u ­ r y m a t e r i a l n e j i d u c h o w e j i zrów n an ia tem p a p o stęp u w obszarze m aterialn ych i duchow ych w arunków życia. W iąże się z tym p ew ien op ty ­ m izm i n a d z i e j a n a d a l s z e t r w a n i e g a t u n k u l u d z k i e g o . O zna­ k ą tego je s t dążenie do u m ocnienia sfery duchow ej w w y nik u p o d ejm o w a­ n ych prób un ifik acji lub integracji zarów no w obrębie p o szczegó lnych jej składników , tak ich ja k nauka, religia, sztuka i filozofia, ja k i przełam y w ania d ysjunktyw nych cezu r m iędzy nimi.

3 Zob. F. M a t s e r: Chaos in the Environment: A Reflexion o f the Disorder in Our „ Invi-

ronment". „Biopolitics - The Bio-Environment” 1998 [Budapest],

4 Zob. W. S z t u m s k i : Kriza l'udskèho sveta a filozofia krízy. V: Kriza filozofie a meta-

(10)

W nauce p ró b u je się dokonyw ać tego w zgodzie z z a s a d ą к о т р і e- m e n t a r n o ś c i i e k s t r a p o l a c j ą t z w . z a s a d e k s t r e m a l n y c h , funkcjonujących p rzede w szy stk im w fizyce, na system y techniczne, b io lo ­ giczn e i sp o łe c z n e .5 C hodzi tu np. o zasad ę m inim um dyssy pacji energii, F erm ata zasadę najm n iejszeg o działania, E igena ek strem aln ą zasad ę doboru „selektyw nej w artości” , E igena zasad ę m aksym alizacji funkcji przeży cia lub zachow ania hom eo stazy itp. zasady sform ułow ane w w y n iku zastosow ania rachu nku w ariacyjn eg o do opisu pro cesó w ew olucyjnych i p rzy ro dn iczych 6. Sens filozoficzny „zasad ekstrem aln y ch” m ożna dostrzec w próbie sform u­ łow ania tzw. uogólnionej zasady ekstrem alnej: „ [...] z w i ą z e k w z a j e m ­ n y i r o z w ó j p o s z c z e g ó l n y c h s y s t e m ó w o r a z p r o c e s ó w w y k a z u j e t e n d e n c j ę d o r e a l i z o w a n i a s i ę n a r ó ż n y c h d r o ­ g a c h i w k i e r u n k u o s i ą g a n i a e k s t r e m a l n y c h s t a n ó w , c e c h i s t r u k t u r ”7. W w yniku m atem atyzacji p o szczególnych dyscyplin n au k o ­ w ych dokonyw anej z p o w o dzeniem w naukach przyrod niczych i tam , gdzie się da, w n au k ach sp o łeczn y ch , a n aw et w h u m an isty ce, d o ch od zi się do p rze k o n a n ia , że n a u k i p rz y ro d n ic z e , sp o łeczn e i h u m an isty c z n e - k ażd a z osobna - d ają się coraz bardziej scalać i w szystkie razem - ja k o system „nauk a” - w y k azu ją ro snący stopień integracji. W nauce zdaje się obecnie przew ażać tendencja do integracji i jednoczenia się oparta na poszukiw aniu j a ­ kiejś jedynej (uniw ersalnej) teorii, za której p o m o cą m ożna by opisać, a także w yjaśnić w szystkie zjaw iska i procesy w ystępujące w św iecie. W fizyce od końca lat pięćdziesiątych naszego stulecia poszukuje się jak iejś teorii u nitar­ nej, która opisyw ałaby procesy elektrom agnetyczne i graw itacyjne i dzięki któ­ rej m ożna by sform ułow ać jak ą ś uniw ersalną regułę w postaci jedn ego rów ­ nania; chodzi tu o tzw. Weltformel, której poszukiw ał H eisenberg. W ydaje się dość praw dopodobne, że dzięki postępującej m atem atyzacji poszczególnych dyscyplin naukow ych poszukiw ania te zakończą się sukcesem .

R ów nież w relig ii p o stę p u ją p ro cesy integracyjne. W p rzyp adk u religii poszu kuje się w spólnego m ianow nika dla rozm aitych w ierzeń, np. głosząc pogląd, że w zasad zie je s t jed e n bóg, który m oże p rzejaw iać się w różnych p o staciach : ja k o Jah w e czy B ó g ch rz e śc ijań stw a , B u d d a itp ., w zw iązk u z czym p o sz c z e g ó ln e w y z n a n ia i re lig ie n ie są sp rzeczn e z so b ą (co nie w yklucza k onkurencji m iędzy nim i), lecz d o p ełn iają się w zajem nie zgodnie z zasa d ą kom plem en tam o ści. D zięki tem u relig ia m a charakter system u i j a ­ ko system „religia” ulegać m oże postępującej integracji. W ten sposób k o ­ ścioły b ro n ią się przed g ro żącą im d estab ilizacją w skutek n asilania się p ro ­

5Zob. I. P r i g o g i n e , I. S t e n g e r s : Vremija, chaos, kvant. Moskva 1994.

6 Zob. V.I. A s s e e v : Vozmoznosti integracii sovremennojfilosofii. „Real’nost’ i sub’jekt” [Sankt-Peterburg] 1998, T. 2, № 1.

(11)

cesów laicyzacji i ateizacji. Podobna tendencja do integracji w ewolucji religii od politeizm u do m onoteizm u, a w ram ach m o noteizm u - do zap anow ania jed n e j, uniw ersalnej religii, p o w szech na ek u m en izacja w ram ach jak ie g o ś je d n e g o w y z n a n ia (islam u lub k a to lic y z m u ), a tak że p ró b y z je d n o c z en ia trzech głów nych grup w yznaniow ych: żydów, chrześcijan i islam istów , są nie tylko przejaw em specyficznego im perializm u w yznaniow ego, ale też praw i­ d ło w o ścią pro cesu ro zw o ju religii - tendencji do integracji.

W dziedzinie sztuki obserw uje się tendencje do p rzezw yciężania p a ra ­ dygm atów ustanow ionych przez rozm aite kierunki i osłabian ie m ożliw ości dom inacji jed n e g o kierunku tw órczości artystycznej nad innym i k ieru n k a­ m i, a tym sam ym i ry w a liz ac ji m iędzy nim i. Z a ło że n ia p o stm o d e rn iz m u u m o żliw ia ją lik w id ację d o ty chczaso w y ch k ieru nk ów pan ujący ch w sztuce i w prow adzenie jed n e g o tylko kieru n k u - w łaśnie postm od ern izm u - ja k o uniw ersalnego. Z tej racji w ydaje się, że p o stm odernizm m oże odegrać rolę integratora sztuki.

P o d o b n ie m a się sp raw a w p rzy p a d k u filo z o fii. Tu tak ż e p ró b u je się stw orzyć jak ą ś j e d y n ą f i l o z o f i ę u n i w e r s a l n ą , cho ciaż n iek tó rzy o d n oszą się z d u żą rez e rw ą i pesym izm em do tej idei. N ie w ie rz ą bow iem , aby po załam aniu się heglizm u udało się jesz c ze kiedykolw iek stw orzyć tak ą un iw ersaln ą filozofię, a gdyby n aw et tak się stało, to o b aw iają się, że u n i­ w e rsaln y sy stem filo z o ficz n y d op ro w ad zi do to ta litary z m u . H isto ria X X w ieku potw ierdza zresztą słuszność takiej obawy. O czyw iście, tak m oże być, ale w cale nie m usi. Sam a bow iem filo zo fia u n iw ersaln a nie generuje to ta ­ litaryzm u, chociaż m oże być w y ko rzy stan a p rzez ideologów lub polityków do u zasad n ian ia system ów to talitarnych; ale to nie w yn ika z n atu ry takiej fi­ lozofii, lecz z innych, p ozafilo zo ficzn y ch uw arunkow ań. N ie zw ażając n a te obaw y i trudności zw iązane z tw orzeniem filozo fii u n iw ersalnej, od około dziesięciu lat podejm uje się próby w ypracow ania filozofii uniw ersalnej, k tórą akceptow aliby w szyscy (w statystycznym sensie tego słow a) i na p od staw ie której m ożliw e byłoby dokonanie gruntow nej, a zarazem radykalnej reo rien ­ tacji św iad om o ści jed n o stk o w ej i zbiorow ej. M o g ło b y to d o p row adzić do zm ian postaw , zachow ań, sposobu m yślen ia i p o stępo w ania, dzięki czem u dałoby się zaham ow ać p rocesy globalnej d egradacji śro do w isk a p rzy ro d n i­ czego i społecznego - a w ięc zlikw idow ać p rzy czy n ę zag łady ludzkości - i stw orzyć szansę na przetrw anie gatunku ludzkiego. W ch o d zą tu w grę dw ie propozycje: filo zofia u n iw ersalizm u oraz filo zo fia środow iskow a (ekofilo- zofia). P race nad w y p racow aniem filozo fii u n iw ersalnej opartej na ruchu uniw ersalistycznym (reprezentow anym przez M iędzynarodow e Tow arzystw o U n iw e rsalizm u )8 oraz na rozm aitych k o n cepcjach filozofii enw ironm ental- nej są ju ż pow ażn ie zaaw ansow ane. W ydaje się w ysoce praw do po do bne, że

(12)

w najb liższy m czasie p o w stan ie ja k a ś u n iw ersaln a filo zo fia św iatow a, na której podstaw ie nastąp i integracja św iatopoglądow a ludzi i integracja w y ­ siłków na rzecz w alki o przetrw an ie gatunku.

M ożna też zauw ażyć ten d en cją do p rzek raczan ia granic m iędzy p o szcze­ gólnym i dziedzinam i kultury duchow ej. Znana je s t od kilkudziesięciu lat idea Plancka o kom plem entarności nauki i religii. N au ka sam a nie potrafi opisać zjaw isk zachodzących w św iecie i najpraw dopodobniej nig dy nie zdo ła ich w yjaśnić. To, co p o zo staje p o za m ożliw ościam i nauki, m oże znaleźć tłu m a­ czen ie relig ijn e. D o p iero w sp ó ln ie n a u k a z re lig ią m o g ą o p isy w ać św iat i tłum aczyć go. D latego - zdaniem P lancka - nauki nie należy traktow ać jak o p rze c iw ie ń stw a relig ii, a n au k o w eg o o b razu św iata uw ażać za sp rzeczny z religijnym . N au k a i religia tw o rzą jed n o ść. Do tej koncepcji zdaje się n a­ w iązyw ać encyklika Jana Paw ła II Fides et ratio, chociaż głów ny akcent pada tam na w ierę, a nie na rozum 9. Podobnie, zapoczątkow any został proces p rze ­ łam yw ania b arier oddzielający ch inne d ziedziny k ultury duchow ej: filozofii i nauki, filozofii i sztuki, nauki i sztuki. W m yśl ja k b y uogólnionej zasady ko m plem entarności, nie p rzeciw staw ia się sobie naw zajem filozofii, nauki, sztuki i religii, lecz uznaje się je za d opełniające się obszary ku ltury duch o­ w ej. W zajem ne w spom aganie się i uzup ełn ian ie tych o bszarów um ożliw ia człow iekow i o trzym anie p opraw nego w izeru n k u św iata, duchow e o d zw ier­ ciedlenie św iata d o św iadczanego za p o m o cą w rażeń zm ysłow ych. Te w ła ­ śnie p rocesy integracyjne i koncepcje k o m plem entarne p rzy c z y n ia ją się do um ocnienia się sfery k ultury duchow ej i do w zrostu stopnia je j stabilizacji; w konsekw encji czy n ią tę sferę tak sam o stab iln ą i zintegrow aną, ja k sfera kultu ry m aterialn ej. D zięki tem u n astęp u je w yrów nanie p ozio m u ro zw oju kultury m aterialnej i duchow ej ze w zględu na stopień integracji i stab iliza­ cji, następuje w p ew nym sensie rów now aga sił m iędzy tym i dw iem a sfera­ m i kultury. W rezu ltacie rysuje się ob iektyw na m ożliw ość z r ó w n o w a ż o ­ n e g o i h a r m o n i j n e g o r o z w o j u k u l t u r y m a t e r i a l n e j i d u ­ c h o w e j . Ta obiekty w n a m ożliw ość stanow i tylko w arun ek k on ieczny ta ­ kiego w łaśnie zró w n o w ażo n eg o rozw oju. W arunek d o stateczny zależy od sfery św iadom ości, od subiektyw nej w oli - jednostkow ej i zbiorow ej - zn aj­ dyw ania i u rzeczy w istn ian ia k om prom isu m iędzy osiąganiem po stępu w ry ­ w alizujących z sobą dziedzinach kultury m aterialnej i duchow ej. Subiektyw na m ożliw ość dokonyw ania się zrów now ażonego, harm onijnego i ko m p lem en­ tarnego rozw oju m aterialn eg o oraz d uchow ego ludzk ości zależy od chęci przezw y ciężan ia głupoty, k tó ra przejaw ia się w staw ianiu i u rzeczy w istn ia­ niu celów doraźnych, recenty w isty czn y ch, a nie fundam entalnych, p ro sp ek ­ tyw nych i najw ażn iejszy ch, bo podporząd k o w an y ch dążeniu do m ak sy m al­ nej ekstensji czasu istn ien ia gatunku ludzkiego.

9 Zob. J a n P a w e ł II: Encyklika „Fides et ratio ” o relacjach między wiarą a rozumem. Tarnów 1999.

(13)

Wiesław Sztumski

THE POSSIBILITY OF A SUSTAINABLE DEVELOPMENT OF CULTURE S u m m a r y

The progress of knowledge and technology has damaged the original unity of the material and spiritual culture which existed in antiquity. A particular role in the split of these two subordinating branches of culture, and in their disproportionate development was played by the paradigm of scientism in the period of the Enlightenment, and, later and up till now, by the paradigm of commercialism. The material culture became more quickly a commodity than the spiritual culture which only recently was made to obey the rules of a free market eco­ nomy. Consequently, the material culture developed at a much faster rate than the spiritual culture. In such circumstances, it is difficult to talk about a balanced development of culture as a whole. Nevertheless, there has appeared a chance for a balanced and harmonious de­ velopment of both cultures within the framework of the ecological paradigm which, in the future, is sure to replace the paradigms of scientism and commercialism that have been hitherto considered valid.

Wiesław Sztumski

DIE MÖGLICHKEIT NACHHALTIGER ENTWICKLUNG DER KULTUR Z u s a m m e n f a s s u n g

Der wissenschaftliche und technische Fortschritt hat die natürliche prähistorische Ein­ heitlichkeit der materiellen und geistigen Kultur des Altertums zerstört. Besondere Rolle bei der Trennung der beiden Kulturgebiete und ihrer ungleichmäßigen Entwicklung hat zur Aufklärungszeit das Paradigma des Szientismus und heute des Kommerzialismus gespielt. Die materielle Kultur hat sich schneller in eine Ware umwandelt als die geistige Kultur, die erst unlängst vermarkt wurde. Deshalb ist das Entwicklungstempo der materiellen Kultur viel schneller als das der gesitigen Kultur und es ist schwer von der gleichmäßigen Entwicklung der ganzen Kultur zu sprechen. Es ist jedoch eine Chance auf solche ausgewogene Entwick­ lung der beiden Kulturen im Rahmen des Paradigmas von Ökologismus, das die bisher geltenden Paradigmen ersetzen sollte.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Z interesujących nas miejscowości północnego Śląska najwięcej miejsca poświęcił drukarzom głogowskim i za Estreicherem stwierdził, że pierw- szy druk

Combined scenarios show how the number and location of crossings and turning basins in the layout of a port can affect to the performance of the traffic inside its network.

Przyjęć na członków adwokatów mieszkających w kantonach, w których nie istnieją sekcje Szwajcarskiego Związku Adwokatów, dokonuje Zarząd, większością dwóch

Wynika z niej, że największy wpływ na realizację działań w ramach priorytetów KPPUiWS mają: Regionalny Program Operacyjny (PFE, 2014), Program Operacyjny

Eriugena akcentuje więc, że po nad wszystkim jest praw da, że miejscem jej tajemnic jest Pismo Święte, że praw da nadaje autorytet Pism u Świętemu, że Bóg jest

In addition, the following must be ensured: safe transport of products on the plant premises (while trans- port of pyrotechnic articles in shops and back-up facilities may only

„theologia”", Wolfgang Marcus, München 1963 : [recenzja]. Collectanea Theologica

Insofern das für die Entwicklung des menschlichen Lebens (von Beginn an und nach wie vor) existenzielle Verhältnis von der Gesellschaft gegenüber und mit der Natur durch die