Alicja Mazan-Mazurkiewicz
Wobec "Lamentu świętokrzyskiego" :
o motywie compassio we
współczesnej poezji polskiej
Acta Universitatis Lodziensis. Folia Litteraria Polonica 8, 337-353
2006
A C T A U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S
FOLIA LITTERARIA POLONICA 8, 2006
A lic ja M a z a n -M a z u r k ie w ic z
W O B E C L A M E N T U Ś W IĘ T O K R Z Y S K IE G O O M O T Y W IE C O M P A S S IO W E W S P Ó Ł C Z E S N E J
P O E Z J I P O L S K IE J
1
.
Dwa klejnoty polskiej poezji średniowiecznej - Bogurodzicę i tzw. Żale
Matki Boskiej p o d krzyżem , nazyw ane też Lam entem św iętokrzyskim - dzieli
ogromna różnica w rażliwości duchow ej, typu religijności, ja k i się przez nie wyraża. I nic w tym dziw nego, gdyż przem iany religijności elitarnej w m aso wą w E uropie X IV i X V w. wiązały się z przem ianam i w yobraźni i św iado mości religijnej; nad treściam i teologicznym i, ujm ow anym i w form ę intelek tualną, dom inow ać zaczęły treści odw ołujące się d o emocji i w yobraźni. Zakony żebracze upow szechniały nabożeństw a p o p u larn e, p a ra - lub poza- liturgiczne: dom inikański różaniec, franciszkańskie godzinki, now enny, k o ronki, d roga krzyżow a, akty strzeliste. W rażliw ość religijna kształtow ana przez now ą teologię, k ład ąc ą nacisk n a sferę woli i uczuć, nie intelektu, znajdowała odzw ierciedlenie w poezji religijnej.
Typowym m otyw em , łączącym w sobie tendencje epoki, w której p o wstały Ż a le ...1, był m otyw com passio — w spółcierpienia M aryi z ukrzy żowanym Synem. Łączył o n podstaw ow e elem enty ówczesnej wrażliwości religijnej: skupienie uw agi n a człowieczeństwie Jezusa (w yrażane przez kult pasji, upow szechniany przez franciszkanów ), pobożność m ary jn ą, nasilającą się stopniowo w późnym średniow ieczu, zainteresow anie apokryfam i, za spokajającymi p otrzeby w yobraźni i uczuciowości, o raz tendencję dolo- rystyczną, w yrastającą z potrzeb psychologicznych zbiorow ości, ja k o o d powiedź na poczucie zag ro żen ia2. W spółcierpienie M a ry i było zarazem
1 Ich zapis ręczny, obecnie nieistniejący, datowany jest na około 1470 r.
2 Zob. M. K o r o l к o, Wstęp do: Średniowieczna pieśń religijna polska, oprać. M. Korolko,
Wrocław 1980, rozdział Społeczno-kulturowe uwarunkowania rozwoju średniowiecznej pieśni
tdigijnej w języku polskim, s. XV-XXIX.
pojm ow ane ja k o w spółodkupienie; w szczególnie w ażnych d la późnośred niowiecznej religijności m aryjnej objaw ieniach św. Brygidy Szwedzkiej Chry stus m ów i: „T ak , słusznie m ogę powiedzieć, że ja k b y jednym sercem moja M a tk a w raz ze M n ą zbaw iła człowieka, poniew aż Ja cierpiałem w sercu i n a ciele, O n a w bólu i m iłości serca” 3.
A rtystyczną realizację m otyw u stanow i form a poetycka, nazyw ana plank- tem , zaw ierająca głównie m onologi M arii pod krzyżem 4. T reść tych utworów wywodzi się nie bezpośrednio z N ow ego T estam entu, lecz z apokryficznych przekazów rozw ijających scenę ukrzyżow ania. P lan k ty w ystępowały także w innych rodzajach piśm iennictw a, w obrębie odm iennej tem atyki - jako w ezw ania do płaczu p o zm arłym . W ezwanie to stanow i w nich główny m otyw treściow y, a zarazem oś kom pozycyjną5.
W artość Ż a li M a tk i B oskiej p o d krzyżem w ykracza p o z a ram y epoki, k tó ra je zrodziła. O dw ołują się one bowiem do sfery uczuć ludzkich nie ograniczonych d o tam tej sytuacji religijnej i szerzej - m entalnej. „O nie zwykłości [...] u tw o ru [...] przesądza nie tylko jego k u n szt artystyczny, ale i w yjątkow a n a tle ówczesnej liryki religijnej to n acja wypowiedzi Marii, odsłaniającej swą najgłębszą rozpacz i apelującej do otaczających ją ludzi o w spółczucie i zrozum ienie” 6. Zatem o sile u tw oru, jego trw an ia w kulturze zadecydow ała także jego „czysto lu d zk a” w artość.
K u lt m aryjny w Polsce zresztą i w późnym średniow ieczu, i w następnych e pokach był na owe w artości czysto ludzkie szczególnie otw arty (co zresztą stanow i tyleż o jego sile, co i słabości...). „Średniow iecze francuskie swą p otrzebę czci dla człowieczeństwa w najw yższym w ym iarze odnosiło wprost do ludzkiej n atu ry C hrystusa. Pobożność polska po dziś dzień przybliża sobie Jego wizję przez k u lt M aryi, z której Bóg-Zbawiciel wziął sobie ciało”1. K u lt m aryjny przybliża zatem ten p arad o k s chrześcijaństw a, jakim jest W cielenie - wejście Boga w ludzką kondycję; zarazem je d n a k motywy m aryjne w religijności i kulturze niezwykle łatw o w ykraczają poza chrys- tocentryzm (jedyną z chrześcijańskiego p u n k tu w idzenia właściwą orientację m aryjności).
Ju ż w odniesieniu do średniow iecznych p lan k tó w T eresa Michałowska stw ierdza, że w nich „ M a ria staw ała się uniw ersalnym sym bolem ludzkiego cierpienia” 8. W kulturze polskiej szczególnie silnie M ary ja w yraża doświad
3 B r y g i d a S z w e d z k a św., Extrav. 3, cyt. wg: Masz być ja k zwierciadło i cierń. Śnięta
Brygida Szwedzka, oprać. A. Anderson, przeł. i oprać, przyp. J. Iwaszkiewicz, Poznań 1999,
s. 200.
4 Zob. М. К o r o l k o , op. cit., s. XXXVIII.
5 Zob. T. M i c h a ł o w s k a , Średniowiecze, Warszawa 1995, s. 448-450. 6 Ibidem, s. 448.
7 J. St. P a s i e r b , Czas otwarty, Pelplin 1992, s. 115-116. 8 T. M i c h a ł o w s k a , op. cit., s. 443.
Wobec Lam entu świętokrzyskiego.. 339 czenie m atek, sk o ro ból jest znakiem rozpoznaw czym polskiej m atk i. Janusz Pasierb pisze, w tonacji aprobującej:
Ewangelia mówiła o Matce stojącej pod krzyżem, jakby ewokując historię przeszłą i przyszłą:
0 matko Polko, gdy u syna twego...9
Postać M aryi m oże zatem stanow ić archetyp m acierzyństw a i bólu. Utożsamienie, czy przynajm niej analogię, bólu m atczynego, z cierpieniem Matki Bolesnej, pośw iadcza także poezja w spółczesna10.
W poezji polskiej po II w ojnie odnaleźć m o żn a nie tylko u tw ory poetyc kie odwołujące się do uogólnionego m otyw u, ale także d o tej jeg o realizacji literackiej, ja k a stanow i p lan k t jak o gatunek, a Ż ale... - ja k o konkretny, wybitny tekst. Celem artykułu jest analiza dw óch tekstów lirycznych, bliskich sobie czasem pow stania, i (nieobojętnym chyba ze w zględu n a rodzaj prze kazywanego dośw iadczenia) faktem kobiecego autorstw a. N a różny sposób przetwarzają one m aterię w zorca, jak i stanow i Lam ent św iętokrzyski. W arto przyjrzeć się, w ja k i sposób poezja współczesna podejm uje ów pradaw ny wzorzec, ja k go przekształca i w jakich celach w ykorzystuje.
Oba teksty w ybrane do analizy, M a tk i człowieczej lament Jo a n n y K ulm o- wej i M atka i S y n Ew y Szelburg-Zarem biny, d ają się w praw dzie czytać także bez obligatoryjnego odniesienia do L am entu św iętokrzyskiego’, przynajm niej w ramach kultury religijnej, w której żywe p ozostają - przyw oływ ane w cyklu roku liturgicznego - m otyw y pasyjne. L ek tu ra o dnosząca je d o Lam entu... ukazuje jed n ak głębokie zakorzenienie m otyw ów , z którym i byw am y osw oje ni; jednocześnie uw rażliw ia n a to, co w podjęciu ow ych m otyw ów jest nieoczywiste, now e, polem iczne w obec w zorca, co stanow iąc o subtelnych niuansach znaczeniow ych tekstów , decyduje o ró żnorodności ich przesłania.
2
.
Wiersz Jo an n y K ulm ow ej sam ym tytułem odw ołuje się do jednego z przy jętych tytułów średniow iecznego arcydzieła, zarazem - do nazw y struktury gatunkowej.
9 J. P a s i e r b, op. cit., s. 118.
10 Dwa przykłady ilustrujące żywotność motywu, zaczerpnięte z tomu Anny Kamieńskiej
Dwie ciemności i wiersze ostatnie (1989, wyd. pośmiertne): w liryku poświęconym matce Jerzego
Popiełuszki ***[Żeby nie byt odchodził od domu]: „Wolałabym nie być tą Polską struchlałą / jak Maryja pod krzyżem” ; a także w zatytułowanym Na krzyżu, wyrażającym utożsamienie ubierającego człowieka z Chrystusem: „Umierał na krzyżu / na szpitalnym łożu / samotność lam przy nim stała / matka bolejąca” (cyt. wg wydania: Jasność w środku nocy, wybór t Twardowski i K. Gorzałówna, posłowie J. Twardowski, Warszawa 2001, s. 378 i 403).
M aiki człowieczej lament
Kiedy mi Cię Synku zwiastowali to myślałam niebo mi otwarli
że to nie udręka być matką człowieka. Synku! Kiedy mi się objawili w złocie
nie myślałam że mi wydrze kto Cię
że na ludzką mękę będziesz mi człowiekiem. Synku! Kiedym w sobie tę nosiła jasność
anim czuła że na krzywdę własną
że tak cierpieć musi kto wszedł między ludzi. Synku! Kiedym na świat wydawała brzemię
nie wiedziałam że uchodzisz ze mnie na Twoją niedolę na matczyną boleść. Synku! I poznałam w tobie umieranie
i poznałam żeś Ty krzyżem dla mnie że okrutną rzeczą być matką człowieczą. Synku! Kiedy mi Cię Synku zwiastowali
nie wiedziałam że mi Cię wydarli że oblekasz ciało aby źle się stało. Synku!11
N aw et n iep ro fesjo n aln em u odbiorcy m usi n arzu cić się w odbiorze w stępne w rażenie: ta k nie przem aw ia now oczesna liryka. Pierwsze wraże nie zatem to anachroniczność, nienow oczesność, k tó ra m oże być (przy b ra k u zro zu m ien ia jej funkcji) negatyw nie w arto ścio w an a. Wiersz ma w yrazistą rytm ikę, spraw iającą w rażenie pewnej m o n o to n ii. Jest sylabicz- ny, ale niekonsekw entnie sylabotoniczny, nieco „ch ro p aw y ” . G rozi w głoś nej lekturze popadnięciem w katarynkow y rytm , w sylabotonizm , powodu jący w tym p rzy p ad k u swoisty „gw ałt n a języ k u ” : zaburzenie akcentowa n ia zw iązanego z in to n acją zdaniow ą12. Estetycznie „ n a trę tn e ” są również rym y, w śród k tó ry ch są gram atyczne (czyli „częstochow skie” ), oraz takie, k tó re rów nież w ym agają niezgodnego z system em języ k a akcentowania
(w złocie - k to Cię).
Oczywiście, w rzeczywistości nie są to uchybienia artystyczne, lecz efekt stylizacji. S tru k tu ra w ersyflkacyjna w iersza Kadmowej odw ołuje się bowiem d o w zorca średniow iecznej poezji polskiej o charakterze melicznym. Tym tłum aczą się właściwości w spółcześnie przez poezję odrzucane - stroficzność i regularny u k ład rym ów. Są to rym y parzyste, tw orzące układy
dystychicz-u Cyt. wg wydania: J. K dystychicz-u l m o w a , Moja pełnia czyli wiersze łdystychicz-ubiane, Warszawa 2000, s. 69. Tekst M atki człowieczej lamentu został nagrodzony w 1970 r. na Sacrosongu.
12 Np. w wersie „Kiedym na świat wydawała brzemię” - mechanicznie powtórzyć można,
poddając się rytmowi, akcent pierwszego wersu strofy, czego efektem byłoby niepoprawne zaakcentowanie wyrażenia przyimkowego „na świat” . Ujednolicenie (niewłaściwe) może także objąć wersy: ,Д poznałam w tobie umieranie, / I poznałam, żeś Ty krzyżem dla mnie”.
Wobec Lam entu świętokrzyskiego.., 341 ne13. Rymy przy tym bardzo ró żn o ro d n e jakościow o: od łączących w parę rymową różne części m ow y (w sposób czasem w yszukany) p o gram atyczne, dokładne lub niedokładne: w ogóle znaczny jest udział rym ów oparty ch na częściowym w spółbrzm ieniu.
Regularny układ obejm uje także rym y w ew nętrzne w trzecim i ostatnim wersie strofy. R ym w ew nętrzny byw a jed n a k dla w spółczesnego u c h a niem al niesłyszalny: w trzecim wersie w pierwszej strofie w ym agałby pom inięcia nosówki w słowie „ u d rę k a ” , w trzecim wersie drugiej sprow adzałby się do zbieżności sam ogłosek. D la polskiej pieśni średniow iecznej byłyby to jed n ak rymy spełniające w zupełności sw ą funkcję artystyczną. N a c h a ra k te r quasi- •pieśni wskazuje też refreniczny zw rot w liryku K ulm owej: Synku.
Dystychy poeq'i średniowiecznej miały charakter składniow o-intonacyjny14. Również u K ulm ow ej system składniow y uzgodniony został z m etrycznym . Pojawiające się zd an ia w ielokrotnie złożone są ta k rozplanow ane, że człon składniowy zawsze mieści się w ram ach wersu. M o g ą też być dw a, a z a p o strofą trzy człony w jednym wersie, ale nie m a nieznanej w ierszowi średnio wiecznemu i w ogóle poezji polskiej przed Janem K ochanow skim przerzutni.
Zarów no układ rym ów , ich jakość, ja k i stru k tu ra składniow a, obok wartości stylizacyjnej, m a ją m otyw ację zw iązaną z sensem wypowiedzi. Intensywność obecności rym ów oraz ich zgrzebność tw o rzą efekt nużącego, jednostajnego rytm u, właściwego lam entacji. S kładnia n ato m iast spraw ia wrażenie chaotycznej, niedbałej, nie jest to składnia logicznie u p o rząd k o w a nej, precyzyjnej wypowiedzi, gotowej od razu, danej ja k o w ypracow ana całość. N aśladuje raczej składnię wypowiedzi n a żywo, z dopow iedzeniam i, elipsami. D w a lub trzy zd an ia podrzędne przy jednym nadrzędnym obrazują myśl w trakcie form ułow ania jej, oblekania w kształt słowny. Z atem ukształ towanie składniow e potęguje w rażenie zgrzebności i autentyzm u.
M atki człowieczej lament naw iązuje do sławnego Lam entu świętokrzyskiego
także sam ą sytuacją liryczną i kreacją po d m io tu . M a tk a w m onologu lirycznym zw raca się w prost do Jezusa, nazyw anego k ilk ak ro tn ie i je d nakowo, w bezpośrednim zwrocie, Synkiem - ja k w pierwow zorze. Z Lam en
tu świętokrzyskiego przejęte też zostało porów nanie radości zw iastow ania
z obecnym cierpieniem. A dresatem , do którego zw rócone jest pełne bólu wyznanie, jest je d n a k tylko Syn - w Żalach... także G abriel i społeczność ludzkich m atek. K o n k retn y m o m en t w wierszu K ulm ow ej nie jest dookreś- lony, choć m oże nim być ukrzyżow anie. B rak je d n a k jakiegokolw iek opiso- wo-narracyjnego w prow adzenia w sytuację, obecnego w Lam encie święto
krzyskim.
13 Tadeusz Witczak wskazuje na parzystość rymowania, początkowo tylko asonantycznego, tworzącego układy dystychiczne, jako jeden z najstarszych wyróżników artystycznych poezji polskiej. Zob. T. W i t c z a k , Literatura Średniowiecza, Warszawa 1990, s. 129.
R easum ując - liryk K ulm ow ej wskazuje n a Żale... ja k o swój wzorzec tem atyczny i gatunkow y, choć w sferze form alnej, w ersyfikacyjnej, odnosi się także do uogólnionego obrazu poezji średniow iecznej. W arto , po stwier dzeniu zbieżności, zapytać o wymowę liryku K ulm ow ej w konfrontacji z pierw ow zorem .
Przede w szystkim stwierdzić trzeba znaczne zaw ężenie treściowe w sto su nku d o L am entu św iętokrzyskiego. B rak wielu to p o só w treściowych skła dających się n a m otyw com passio, takich jak: pragnienie podzielenia z Synem fizycznej m ęki i naw et śmierci; topos „pom ogłabym Ci, ale wisisz zbyt w ysoko” ; „przem ów i pociesz sw ą m a tk ę ” ; k ierow ana d o w szystkich prośba o w spółczucie15. T o p o s „urodziłam Cię, w ykarm iłam , czem u mnie opusz czasz” w ystępuje n ato m iast w wersji specyficznie okrojonej: pozostaje wspo m nienie bólu n aro d zin (w ydaw ane na św iat „brzem ię” ), b ra k odwołania do tej szczególnej więzi m atk i z dzieckiem, ja k ą stanow i karm ienie piersią. Z resztą w ogóle m iłość do Syna w yraża się w liryku znacznie oszczędniej niż we w zorcu; b rak ciepłych, serdecznych słów, adresow anych do Jezusa, ujm ujących do dziś czytelnika późnośredniow iecznego arcydzieła. Określenia pozytyw ne („niebo m i o tw arli” , .ja s n o ś ć ” ) odn o szą się w yłącznie do prze szłości i są przez teraźniejsze dośw iadczenie przekreślone, unieważnione.
N aw et niedola Syna, Jego cierpienie w spom niane je st właściwie mar ginalnie, ubocznie - dom inujący m otyw to cierpienie m atki. M ożna tu mówić o w spólcierpieniu, ale nie o w spółodkupieniu. M a tk a nie dołącza swych cierpień do cierpienia Syna, b rak ku tem u duchow ej m otywacji. Brak perspektyw y sensu W cielenia, naw et krzyż - słowo zw iązane z ideą Od kupienia - tu przyw ołuje jedynie sferę znaczeń zw iązanych z bólem i pojawia się w zaskakującym sform ułow aniu: „i poznałam żeś T y krzyżem dla mnie”. W w ypowiedzi m atk i dom inuje to n oskarżenia. W praw dzie M aryja w Ża
lach... także zw raca się do G abriela ze słowam i, w których brzm i tonacja
gorzkiego w yrzutu. N azyw a też bezpośredniego spraw cę m ęki, „okrutnego Ż y d o w in a” 16; zgodnie z duchem epoki, choć niezgodnie z p raw d ą Ewangelii, gdyż ukrzyżow ania d o k o n ali żołnierze rzymscy.
Z astanaw iające je st n ato m iast ujęcie sprawcy cierpienia w liryku Kul mowej. Jedynym „oskarżonym ” potraktow anym indyw idualnie jest Syn. Poza tym są tylko anonim ow i „ o n i” w pierwszej strofie - określenie to obejmuje zarów no m oce niebieskie, ja k i ludzi, skoro w spom niane fakty to zwias tow anie i, ja k m o żn a się dom yślać, p okłon m ędrców ze W schodu. Formuła słow na „ o n i” w skazuje, że M ary ja K ulm ow ej nie odczuw a więzi ani ze św iatem nadprzyrodzonym , który narzucił jej szczególną rolę, an i ze światem ludzi, oczekujących przecież n a eschatologiczne spełnienie (a objawienie się
15 Określenia toposów wg: T. M i c h a ł o w s k a , op. cit., s. 454-456. 16 Cyt. wg T. M i c h a ł o w s k a , op. cit., s. 453.
Wobec Lam entu świętokrzyskiego. 343 Jezusa m ędrcom i pasterzom w grocie to zapow iedź ow ego spełnienia). Matczyny ból nie pozw ala dostrzec tego w ym iaru faktów , zakłóca hierarchię ważności: „K iedym w sobie tę nosiła jasn o ść / a nim czuła że n a krzywdę własną” - ja k b y ta krzyw da była spraw ą najistotniejszą.
Maryja w liryku nie widzi żadnego pozytyw nego sensu w ydarzeń, jej stwierdzenia m o g ą się naw et w ydać z religijnego p u n k tu w idzenia szokujące: „oblekasz ciało aby źle się stało ” - choć m o żn a uznać, że w form ule pozornego oskarżenia znajduje ujście spotęgow any ból, tym dotkliw szy, że pozbawiony duchow ej m otyw acji, św iadom ości sensu cierpienia.
Temat w iersza konsekw entnie sprow adzony został do jednej m yśli, sku pionej w okół teologicznego m otyw u Wcielenia. W skazuje na to sam a w arstw a słowna - określenie M aryi w tytule i jej sam ookreślenia pojaw iające się w monologu (m atk a człowieka, m a tk a człowiecza). Sens W cielenia został jednak radykalnie zaw ężony, właściwie unicestw iony. T ru d n o naw et m ów ić o sensie, raczej - o skutku. D la m atki w liryku K ulm ow ej W cielenie jest przyczyną jej bólu, cierpienia - tym i tylko tym . W szystko, co dotyczy Syna, ujęte zostało z tej wyłącznie perspektyw y.
M aryja K ulm ow ej skupiona jest na swym bólu i n a jego przyczynie. Uderza m o n o to n ia, obsesyjność lam entu. T akże sem antyka - m nogość sy nonimów (udręka, m ęka, krzyw da, brzemię, boleść, umieranie, o k ru tn a rzecz), powtarzanie tych sam ych czy podobnych myśli sugerują tak i krąg udręczenia, z którego um ysł i duch człowieczy nie m oże się w yzw olić17.
W ujęciu ściśle religijnym M aryja nigdy nie p o g rąża się w rozpaczy18. Jak stwierdza współczesny teolog Józef K udasiew icz, p obożność chrze ścijańska słusznie nazyw a M aryję Bolesną, a nie R o zp aczającą19. M ożna nawet, paradoksalnie, m ów ić o Jej radości: „[...] O na, Przyczyna naszej radości, p o trafiła zachow ać w duszy pokój i pogodę, m im o że nie było w dziejach człow ieka, k tó re m u by Bóg d a ł o krutniejszy los i więcej cierpienia. Jeśli nasi m alarze przedstaw iają J ą p od krzyżem stojącą, to dlatego, że naw et m ęka Jej Syna nie p o trafiła złam ać m ęstw a i radości rządzących Jej wielkim sercem ” 20. T a k sam o ujm ow ała tę kw estię religijność
” W takim kontekście znajdują dodatkowe uzasadnienie męczące jakości estetyczne. Same słowa wyrażają refleksję, ale forma wersyfikacyjna informuje o poddaniu się rytmowi, transowi bólu, jakby poza refleksją, w sferze zawężonej do emocjonalności.
18 Co prawda Lament świętokrzyski, izolowany z kontekstu kulturowego, mógłby sprawiać takie wrażenie. Jednak praktyka wykonawcza sytuowała go najprawdopodobniej w ramach liturgii; mógł służyć wielkopiątkowej adoracji krzyża (zob. T. W i t c z a k , op. cit., s. 133). Jakkolwiek są to tylko hipotezy, bezsporne jest uczestnictwo tekstu w kulturze religijnej, zatem wykraczającej poza smutek Wielkiego Piątku ku perspektywie Zmartwychwstania, będącego gwarancją sensowności bolesnych doświadczeń.
19 Zob. J. K u d a s i e w i c z , M atka Odkupiciela, Kielce 1991, s. 25.
20 J. I. M. B o c h e ń s k i OP, Dwa kazania, „W drodze” 1995, nr 6, s. 48 {O radości, kazanie nadane w radiu „Wolna Europa” 11.05.1952).
średniow ieczna. C zytam y u Brygidy Szwedzkiej słow a p rzekazane jej przez M arię: „poniew aż łask a Boża ze m n ą była, a m o ja w ola kierow ała się wolą Bożą, pociecha m ieszała się nieustannie z bólem ” 21. Ból interpretow any jest je d n a k ja k o w artościow y, co więcej, niezbędny d la zbaw ienia ludzi.
P lan k t średniow ieczny w prow adzał w ym iar w spólnotow y. Jego osią kon strukcyjną był zw rot ponaglający do opłakiw ania. N aw et jeśli Lam ent święto
krz y sk i m a w cen tru m przeżycie jednostki i, ja k pisze M ichałow ska, „śred
niow ieczna poezja po lsk a w ydała arcydzieło czystej liryki, wyrażające cier pienie osam otnionej jed n o stk i, podniesione do godności najgłębszego, ludz kiego dośw iadczenia egzystencjalnego” 22 i naw et jeśli u tw ó r, co stanowi w łaśnie o jeg o niezw ykłości, pod k reśla podm iotow ość23, to M a ria w nim nie jest radykalnie sam a; podkreśla „sw ą ludzką solidarność z m atkam i całego św iata” 24. M ary ja K ulm ow ej nie zw raca się do nikogo. Z arów no moce niebieskie, ja k ludzie - to w jej wypowiedzi „ o n i” . B rak k o n ta k tu z kimkol wiek, naw et z Synem , od którego nie oczekuje pociechy. T o pogłębia w rażenie rozpaczy i beznadziejności23.
Z atem - czy nag ro d ę Sacrosongu otrzym ał tek st, którego religijna, chrześcijańska w artość jest niepewna? Tego ty p u w ątpliw ości są jednak, wydaje się, przesadne. W edle poglądów K a rla R a h n e ra , poezja istotna i w artościow a d la chrześcijanina m oże okazyw ać „m isterium łaski” , ale i „m isterium zagubienia” , i nie pow inna zaw ierać „ty ch naiwnych ele m entów budujących, jak ich chętnie życzyliby sobie nie najlepsi pedagodzy dla sw oich p o d o p iecz n y ch ” 26. M usi być o tw a rta n a ra d y k a ln ą prawdę o człowieku.
21 B r y g i d a S z w e d z k a św. Revelationes celestes VI, 57, cyt. wg: Masz być jak
zwierciadło..., s. 201.
22 T. M i c h a ł o w s k a , op. cit.
23 Michałowska wskazuje na gramatyczne sygnały podmiotowości, którymi utwór jest
przesycony. Zob. ibidem, s. 456. 24 Ibidem.
25 W tej samej sferze wrażliwości mieści się zupełnie laicka wielkopostna legenda Haliny Poświatowskiej (z tomu Oda do rąk, 1966), niosąca perspektywę bólu, bezsensu, skrajnie pesymistyczna. Wprawdzie komentując ten i dwa inne wiersze Poświatowskiej, odwołujące się do macierzyństwa Marii, Grażyna Borkowska pisze: „Paradoksalnie - to nie religijny kontekst nadaje macierzyństwu (Marii) wyjątkowy, boski charakter. To Maria, ze swoim poświęceniem, pokorą, miłością, nadaje religii chrześcijańskiej humanitarny wymiar” (G. Bo r k o ws k a ,
Nierozważna i nieromantyczna. O Halinie Poświatowskiej, Kraków 2001, s. 47). W wielkopostnej legendzie ów ludzki wymiar, wniesiony przez macierzyńską miłość, nie zmienia jednak faktu, że
nie istnieje żadna instancja, żadna siła, która mogłaby przeważyć okrucieństwo i beznadziejność życia. Wniebowstąpienie Marii (reprezentujące wymiar transcendencji) wydaje się niewiarygodne: pewny jest tylko ból, cierpienie, nieodłączne od macierzyńskiego doświadczenia.
26 K. R a h n e r , Chrześcijanin i poezja, przeł. K. Wojtowicz, [w:] Inspiracje religijne w literaturze, red. A. Merdas, Warszawa 1983, s. 35.
Wobec Lam entu świętokrzyskiego... 345 3.
M atka i Syn Ewy Szelburg-Z arem biny27 to cykl poetycki. Jego ko m
pozycja sk u p ia się w okół w ydarzeń z życia Jezusa, zarów no tych zaśw iad czonych przez Ew angelie, ja k sytuacji dom yślnych, dających się w yprow adzić z życiowego k o n tek stu nazaretańskiej rodziny, a także całkow icie apokryficz nych (postać W eroniki). W ydarzenia prezentow ane są z perspektyw y m atki, formą podaw czą jest jej m onolog, skierow any d o różnych adresatów , lub (przede w szystkim , naw et przy określonym adresacie) m ający charakter monologu w ew nętrznego, słownej artykulacji przeżycia lub refleksji. T ak a forma artystyczna pozw ala odnieść fragm ent skupiony n a w ydarzeniu ukrzy żowania do L am entu świętokrzyskiego.
Fragm ent ów, zatytułow any Pieta, będę rozpatryw ać najpierw ja k o oso bną całostkę literacką, później z uwzględnieniem k o n tek stu całości cyklu, modyfikującego i w spółtw orzącego znaczenie części.
Tytuł Pieta jest nieco m ylący, sugeruje m otyw opłakiw ania zdjętego z krzyża, um arłego C hrystusa. W liryku Z arem b in y , m ającym postać monologu, skierow anego, podobnie ja k u K ulm ow ej, do jednego ad re sata, Syna, ju ż pierw sze zd an ia sygnalizują przestrzeń, w k tó rej usy tuowana jest w ypowiedź - to miejsce u stó p krzyża. Słow a m atki: „o- czami w spierasz się o ziem ię” , n asu w ają przypuszczenie, że C hrystus na krzyżu żyje jeszcze, choć w dalszym fragm encie m ow a o przebiciu włócznią.
Przestrzeń w m onologu ujęta jest przede wszystkim w w ym iarze w er tykalnym: „Podnieśli Cię, Synu, w ysoko” ; „Z wysokiego, w ysokiego drew na” (s. 67). Przestrzenne ujęcie ukrzyżow ania m a wymiar symboliczny; wydarzenie przedstawione jest w aspekcie sensu, zbieżnego z biblijnym . „A ja , gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę w szystkich do siebie” (J 12, 32) zapowiedział C hrystus apostołom ; słowa te dotyczą m ęki i chw ały W niebo wstąpienia.
A oto ja k m a tk a w poem acie Zarem biny postrzega ukrzyżow anego Syna:
Dzieckiem małym chciałam Cię, matka, zamknąć w łonie - a Tyś mi urósł i królujesz teraz
w wielkiej cierniowej koronie, (s. 67)
27 E. S z el b u r g - Z a r e m b i n a, Matka i Syn, Warszawa 1961. Cyt. wg wyd. VI, War szawa 1978. Adres bibliograficzny skrócony po cytatach w tekście głównym: w nawiasie podana stronica według tego wydania.
Zatem U krzyżow any Syn to Ten, który „urósł” , przekroczył ram y matczy nych w yobrażeń, pragnień, aspiracji, by spełnić swe posłannictw o. Opisując obecną sytuację, m atk a używa słów związanych z polem semantycznym władzy królewskiej: „królujesz” i „wznieśli Cię / i u k o ro n o w ali” (s. 67). Wiadomo z Ewangelii, że oprawcy szyderczo potraktow ali Jezusa jak o króla. Słowa matki w żaden sposób nie naw iązują jed n ak do tych szyderstw, nie są ich odparciem ani w yrazem cierpienia z ich pow odu. M ary ja Z arem biny nie skupia się na fizycznym ani em ocjonalnym bólu. Stwierdzając fakt, interpretuje go w katego riach rzeczyw istego królow ania. Jezus ukrzyżow any w pełni realizuje to, kim jest w sto su n k u d o stworzeń: królem . U krzyżow anie jest zatem spełnieniem.
M o n o lo g odw ołuje się do przeszłości w inny sposób niż w Lamencie
św iętokrzyskim . Jedyny kon k retn y m om ent, ja k i m a tk a w spom ina, to znale
zienie dw unastoletniego Jezusa w Świątyni Jerozolim skiej. T o pierwsze ewan geliczne w ydarzenie, w którym Jezus osobiście zaśw iadcza, że przyszedł spełnić w olę Ojca.
W wypowiedzi m atk i w spom nienie to pow iązane zostaje z teraźniejszością, dośw iadczeniem krzyża, przez w spólne słowo-klucz: „serce” . Słowo to zostaje użyte w zdecydow anie różnych znaczeniach:
Myślałam:
Dziecko bez serca — gdyś zgubił się nam w drodze i znaleźliśmy Cię między kaplany nad księgą w synagodze, (s. 67)
T u słowo „serce” m a takie znaczenia, ja k ie pow szechne jest w naszym kręgu kulturow ym , odnosi się do sfery uczuć. B rak zrozum ienia Jezusa dla niepokoju M aryi i Józefa odebrany został niegdyś jak o brak synowskich uczuć.
T a k a jest przeszłość. P rzypom niana po to, by j ą zw eryfikow ać poprzez obecne dośw iadczenie m atki:
A oto
-bok Ci włócznią otwarli i serce Twe widać,
jak krwawi, (s. 69)
T ylko pozornie chodzi o serce ja k o o rgan fizyczny. T ru d n o sobie wyob razić n atu rali styczne rozum ienie tego zdania. O dw ołać się trzeba do biblij nego pojęcia „serca” , centrum człowieczeństwa, o śro d k a woli, nie samą sfery uczuć28.
28 „Serce jest w terminologii biblijnej siedliskiem życia człowieka, wszystkiego, co dotyka go w głębi osobowości: wszelkich uczuć, namiętności, pragnień, siedliskiem całej jego wiedzy i myślenia” (G. A. M a l o n e y , Tchnienie mistyki, przeł. J. Marzęcki, Warszawa 1984, s. 22)
Wobec Lam entu świętokrzyskiego.. 347 W eryfikacja, po latach, m acierzyńskiego dośw iadczenia dotyczy rozum ie nia miłości. D la zakładanego przez u tw ó r odbiorcy pow inien być czytelny motyw ikonograficzny otw artego serca Jezusa i w ypływającej z niego krw i, obmywającej grzechy. Słowa m atk i nie są stw ierdzeniem tego, co dośw iad czane empirycznie; p odobnie ja k ich wzorzec, Ew angelia w edług świętego Jana (J 19, 34), oznaczają poznanie i adorację zbawczej roli C hrystusa.
Następuje zatem przejście od perspektyw y osobistej, intym nej, związanej z matczynym w spom nieniem , do teologicznej, pozw alającej m ów ić o w spół udziale M aryi w dziele O dkupienia; m atk a, rozum iejąca Syna i akceptująca jego misję, przez to staje się w spółodkupicielką. Fizyczne m acierzyństw o samo w sobie nie m a teologicznej w artości. „M acierzyńskie pokrew ieństw o nic by nie pom ogło M aryi, gdyby nie nosiła w sposób bardziej błogosław iony Chrystusa w sercu niż w ciele” 29 - stw ierdzał dob itn ie św. A ugustyn.
Następny człon tekstu wydaje się jed n ak , w dość zaskakujący sposób, powracać d o perspektyw y osobistej:
Nie dziw się, Synu, że malka oprawcom Twym błogosławi.
Żeby nie ludzie, nie grzeszni, nic by nie zaszło w niebie: nie poczęłabym, nie urodziłabym Ciebie. I nie poznałabym, co to matczyna radość i boleść, (s. 69)
W aspekcie teologicznym fragm ent ten odnosi się do kwestii Cur Deus
homo w wersji powszechniejszej, w yjaśniającej W cielenie ja k o wyłącznie
spowodowane grzechem i koniecznością odku p ien ia30. A le jak ie prześw iad czenie m atczyne kryje się w tych słowach? O sobisty m acierzyński „interes” , w którym przeżyte szczęście w arte jest każdej ceny? Czyżby M ary ja Z arem biny jaw iła się ja k o osoba w yznająca tak i p orządek w artości, w którym doświadczenie m acierzyństw a jest więcej w arte niż m ożliw ość istnienia św iata bez grzechu (a zatem bez konieczności W cielenia)?
Takie odczytanie, choć szokujące, w świetle samej P iety byłoby możliwe, jakkolwiek m o g ą je p odać w w ątpliw ość ostatnie słowa:
и A u g u s t y n św., De sancta virginitate 3,3, cyt. wg: B. F o r t e , Maryja, ikona tajemnicy,
tarys mariologii symboliczno-narracyjnej, przet. B. Widia, Warszawa 1999, s. 120.
30 Raczej ubocznie w teologii, a jako temat literacki, wyjątkowo, pojawia się wersja inna, » której Wcielenie jest zaplanowane przed grzechem i niezależnie od niego.
Taka to, Synu Boży, 0 nas obojgu opowieść, (s. 69)
Pozw olenie n a „bycie opow ieścią” , zatem , dziełem innego (Innego - Bo ga), św iadczy o tym , że m a tk a nie sytuuje siebie i swego doświadczenia w cen tru m św iata. Że zachow uje postaw ę p o k o ry , że je s t „służebnicą P a ń sk ą ” .
Sugerow anem u wyżej kontrow ersyjnem u odczytaniu, przez zakończenie
P iety jedynie podan em u w w ątpliw ość, wyraziście przeczą poprzednie części
cyklu. M acierzy ń stw o M ary i jaw i się ja k o u d rę k a , nie radość. Czysto lu d zk a, n a tu r a ln a m iłość nie zdobyłaby się zatem n a ta k ą akceptację, ja k ą w yraża Pieta.
M o żn a pow iedzieć, że p o em at Z arem biny to p asja rozpisana na cale życie m atk i, n a elem enty codziennych dośw iadczeń. N ie od razu jest to je d n a k com passio, współcierpienie o w artości jednoczącej z Synem i Jego zbaw czym dziełem , jakkolw iek toposy treściow e składające się na motyw com passio obecne są w całym poemacie.
To Ona - pierwszy człon cyklu, będący w prow adzeniem interpretacyjnym,
w przeciwieństwie d o pozostałych opisuje M aryję z zew nątrz, od strony społeczności w ierzących, zbiorow ego podm iotu. W p ro w ad za ponadto czas m isteryjny, czas corocznego odnaw iania w ydarzeń historycznie jednorazo wych. W e w szystkich uczestniczy m atk a, a jej cierpienie u kazane jest jako większe od cierpienia Syna:
Mówimy:
Ukrzyżowanie. A to Jej serce krzyżują, bez gestu łaski dla skazańca -bez znieczulającego napoju z żółci, octu i mirry. (s. 7)
W Ucieczce do Egiptu uczuciem m atki nie jest w dzięczność za ocalenie dzięki nakazow i, ja k i d o stał Józef, lecz rozpacz i b u n t. M a tk a m a poczucie, że ucieka nie od H ero d a, lecz od Boga. T o przed N im , przed wyrokiem wydanym przez N iego n a dziecko, chciałaby uciec. M a św iadom ość, że to niem ożliwe. Jej słow a są wręcz oskarżeniem :
Straszna to Twoja zapłata za moją miłość dziewiczą ten krzyż
Wobec Lam entu świętokrzyskiego., 349 M ożna to uznać za wersję w yrzutu skierow anego w średniowiecznych· realizacjach m o ty w u com passio do G abriela, nieporów nyw alnie ostrzejszą, skoro adresatem oskarżenia jest Bóg. Jednocześnie zaw iera się w tej w ypo wiedzi elem ent zbieżny z występującym w tradycyjnych w ersjach toposem wyrzutu skierow anego do Syna, przypom nienia M u m atczynej miłości, k tó rą w odczuciu M arii wzgardził. W wersji podstaw ow ej zarzut, skierow any do Syna, m oże być jed n ak wyrazem miłości i czułości; skierow any do Ojca, staje się tylko oskarżeniem .
Jednym z m otyw ów przew odnich p oem atu jest sam ookreślenie m atk i. Tu istotne jest pytanie o rozum ienie m acierzyństw a, o pierw szeństw o p orządku naturalnego czy nadprzyrodzonego. Sam średniow ieczny m otyw com passio to swoiste ujęcie się za porządkiem n aturalnym , człow ieczeństw em , ludzkim i uczuciami, ale w taki sposób, że nie są one sprzeczne z porządkiem n a d przyrodzonym. Poetycka wizja Z arem biny przedstaw ia n a to m ia st konflikt. Maryja w Ucieczce do Egiptu stw ierdza w prost:
Choć matka Boga, z ludzi jestem,
ludzkim sprawom bardziej niż Boskim
bliska, (s. 17)
W Ziarenku piasku, odw ołującym się do nazaretańskiej codzienności, życia kobiet (sp o tk ań przy studni), obecny jest m otyw relacji M aryi z innymi matkami, m otyw w spółczucia. W p lan k tach M a tk a B oska prosi św iadków męki o współczucie; tu otrzym uje je spontanicznie. N ie tylko M aryja, lecz także jej otoczenie obdarzo n e jest wiedzą dotyczącą przyszłych wydarzeń; dlatego sp o tk a n a przy studni in n a m a tk a z dzieckiem , ja k ocenia M aryja, ..zapewne w w ieku m ego syna” (s. 19), m ów i, że nie zazdrości, lecz w spół czuje, skoro M aryja:
błogosławiona pomiędzy niewiastami siedmiu mieczy ostrzami, jakie w twe serce wbije
dłoń Boga wszechmogąca! (s. 21)
Błogosławiona oznacza zatem , paradoksalnie, najnieszczęśliwsza31. M otyw wyrzutu w łożony został w u sta innej kobiety. M aryja go nie odpiera, uznając jego prawdę, odchodzi od studni „n a nogach chw iejnych” (s. 21).
31 Greckie słowo makários, występujące w Starym Testamencie w sentencjach mądroś- ciowych, oznaczało „ziemskie szczęście, które uznaje się za godne pochwały” ; także powodzenie i szczęście rodzinne (Praktyczny słownik biblijny, red. A. Grabner-Haider, przeł. i oprać. T· Mieszkowski, P. Pachciarek, Warszawa 1994, hasło Błogosławiony, s. 119). Etymologicznie błogosławiony to szczęśliwy.
M acierzyńskie radości pozw alają n a chwile zapom nienia, ale wciąż od naw ia się bolesna św iadom ość, wiedza:
o drzewie krzyża, które się wciąż przybliża:
od pierwszego dziecięcego oddechu, (s. 21)
Średniow ieczna w yobraźnia religijna o b d arzała M aryję uprzedzającą wy d arzen ia św iadom ością m ęki czekającej Jezusa; Z arem b in a przejmuje to w yobrażenie.
Rozm ow a z M artą odw ołuje się d o perykopy o skarceniu M arty i lepszej
cząstce jej siostry M arii (Ł k 10, 38^ł2). M a ry ja czuje się bliższa Marcie, w yraża jej współczucie. Swoje życie i m iłość m acierzyńską postrzega na podobieństw o tru d u M arty , uznanego przez Jezusa za zbędny, gdyż nie dotyczący spraw n ap raw d ę istotnych.
T u rów nież relacja współczucia jest obustronna: M ary ja dyskretnie wyraża zrozumienie dla przemilczanych uczuć M arty, a zarazem ją prosi o współczucie:
Ty, M arto, płaczesz? Nade m ną płacz, Marto. Iśde dola sroga urodzić człowieka, by być
m atką Boga. (s. 41)
P erykopę ew angeliczną o krew nych Jezusa (M t 12, 46-50) przywołuje cząstka zaty tu ło w an a Jego m atka. T o relacja m atk i o stopniowym od chodzeniu syna, rozluźnianiu się więzi płynącej z m acierzyństw a. Maryja interpretuje odchodzenie w kategoriach ludzkich, psychologicznych, jako nieuchronnie zw iązane z dorastaniem i dorosłością każdego dziecka, ale po słow ach Jezusa w skazujących na wyższość relacji duchow ych nad więzami krw i, uśw iadam ia sobie, że odejście Syna wiąże się z Jego misją.
Spoglądam
na mą zwisłą, pustą rękę, z której wysunął swą dłoń
stanowczo i tak ostatecznie. ...Bezpieczniej
byłoby mi nie wiedzieć, że taki dzień zaświta,
gdy Jego dłoń martwa, przebita, znów w mojej spocznie ręce.
i...]
to zwiastowałeś mi był w Nazarecie,
Wobec Lam entu świętokrzyskiego.. 351 Fizyczna niem ożliwość ulżenia przez m atk ę cierpieniom Syna - jeden ze stałych to p o só w com passio - nie pojaw ia się u Z arem biny w Piecie, lecz w poprzedzającej ją Weronice. U lega tu interesującem u przekształceniu. Pragnienie ulżenia w cierpieniu odnosi się do Jezusa ju ż w dro d ze na Golgotę i w pew nym stopniu znajduje o no spełnienie. W ero n ik a ja k gdyby zastępuje M aryję:
Mogłabym niemal uwierzyć, że moja ręka
tobą kierowała, Lecz nie. Ty sama, tyżeś, Weroniko, zwyczajnie pomyślała, że
-jeśli krew po twarzy ścieka, a człowiek, który krwawi,
ma skrępowane ręce i krwi sam otrzeć nie może,
to trzeba wyręczyć człowieka, (s. 64-66)
Choć intencja gestu W eroniki dotyczy Jezusa, nie M arii, to w łaśnie ona znajduje w nim pocieszenie wcześniej, niż o nie prosiła. U Z arem biny nie ma zresztą to posu prośby o ludzkie współczucie — p raw d o p o d o b n ie dlatego, że tłumaczy się on raczej tylko w ram ach poetyki plan k tu ; w relacji psycho logicznej, ja k ą stanow i w większej swej części p o em at Z arem biny, brzm iałby niewiarygodnie.
D oświadczenie sprzed ukrzyżow ania było u d ręk ą czekania n a krzyż, naznaczoną goryczą i naw et buntem przeciw ko Ojcu. D op iero Weronika ukazuje m o m en t przem iany dośw iadczenia; zgodzie Jezusa, w ewangelicznym przekazie w yrażonej w O grójcu, w tóruje zgoda m atk i. P o niej nadchodzi zrozumienie, a z nim pełnia m acierzyństw a.
Postać M arii w cyklu jest dynam iczna; jej w iara podlega rozw ojow i, pogłębieniu. Jest to w pełni zgodne ze współczesnym ujęciem teologicznym , choć przeciwne utrw alonej tradycji.
W spółczesne koncepcje w pełni w yraża o statn i człon p o em atu , naw et w samym tytule: To było długo polem . O ile poprzednie człony odnoszą się do wydarzeń sytuow anych w bliskiej perspektyw ie czasowej (czas refleksji matki w obec czasu w ydarzenia jest m aksym alnie zbliżony), w członie o sta t nim istotny okazuje się w łaśnie dystans. H erm eneutyka biblijna nazyw a ten dystans i w ynikającą z niego perspektyw ę, p rezentow aną w Ewangeliach, relekturą paschalną; ponow ną lekturą, odczytaniem w ydarzeń w świetle Zmartwychwstania. Ewangelie przedstaw iają dośw iadczenie apostołów nie •akie, jakie bezpośrednio przeżyli, lecz sens tego dośw iadczenia, w yłoniony dopiero po Z m artw ychw staniu.
R ów nież M a ria Z arem biny pełnię swej w iary i m acierzyńskiego doświad czenia zyskuje „ d ł u g o p o te m ” - to określenie dystansu czasow ego odniesione
jest do m o m en tu ukrzyżow ania. Zatem ten sam m o m en t historyczny (wycinek czasu), co w Piecie, pow raca w poem acie raz jeszcze.
Uczniowie przyporom,iii, że z mroku
(...skąd - z mroku?
Z bardzo wysoka? Z wierzchołka krzyża? Czy może
z mego, przez Ciebie, Boże, na dno ciemności strąconego serca?)
wypłynęły na światło dnia słowa:
„Niewiasto, oto Syn twój” . Kogo mi wskazywały? (s. 73)
U krzyżow anie było pogrążeniem w m ro k u . W y raża to m etafora, prosta i zarazem sugestyw na. Było też jeszcze czasem niewiedzy, choć, na co w skazuje Pieta, ju ż czasem pogodzenia. Z aufanie m usi wyprzedzać zro zum ienie, w edług zasady: credo, ut intelligam. D o p iero długo potem matka m oże pow iedzieć o Jezusie, m ając n a myśli Jego słow a kierow ane do niej z krzyża: „P ojęłam G o ” (s. 75).
I dopiero w tedy m ożliw a jest konkluzja:
Otoczona synami
dożywam w słońcu pogodnej starości. Oto jak krzyż
moje życie uprościł, (s. 75)
W poem acie Z arem biny p asja nie jest kresem dośw iadczeń macierzyńs kich M arii. T o pełne m isterium chrześcijańskie, uw ieńczone Zmartwych w staniem . A skoro w centrum poem atu jest m a tk a , rów nież Zmartwych w stanie ukazane jest przede w szystkim w aspekcie jego m aryjnego wymiaru, skutków , jak ie przyniosło ono szczególnemu, jedynem u w dziejach macie rzyństw u: dzięki Z m artw ychw staniu M aryja staje się m a tk ą wszystkich ludzi. W y m iar w sp ó ln o to w y , w średniow iecznych p la n k ta c h oparty na nieodłącznym od ludzkiej kondycji dośw iadczeniu cierpienia, wzbogaca się o now y aspekt; to w sp ó ln o ta radości w ynikającej z w iary. Radości, do której jed y n ą d ro g ą jest cierpienie, będące w spółcierpieniem i co za tym idzie - w spółodkupieniem .
P o em at Z arem biny stylistycznie jest znacznie odleglejszy od Lamentu
św iętokrzyskiego niż M a tk i człowieczej lament K ulm ow ej. O ba teksty noszą
zn am io n a stylizacji: u K ulm ow ej je st on a bardzo k onsekw entna i wyrazista, u Z arem biny śladow a, jej głównym sygnałem są archaizm y leksykalne.
Wobec Lam entu świętokrzyskiego... 353 W liryku K ulm ow ej bardziej odczuw alny jest „adres na zew nątrz” 32 i łatw o rozpoznać ów „ad res” , „cudze słow o” .
O ile u K ulm ow ej m am y do czynienia z zawężeniem treści pierw ow zoru,
u Zarembiny stw ierdzić trzeba znaczne w zbogacenie; dotyczy to zarów no liczby w prow adzonych m otyw ów , ja k perspektyw y, w jakiej są one ujęte, zdradzającej w spółczesną w rażliwość religijną.
Oba teksty pośw iadczają żyw otność artystyczną i przede wszystkim - najzwyczajniej ludzką, uniw ersalną, Lam entu św iętokrzyskiego. Liryk K u l mowej pozw ala w now ym artystycznym przetw orzeniu przeżyć dośw iadczenie skrajnej sam otności w cierpieniu; poem at Z arem biny zaś - przekroczyć ową samotność. O b a te dośw iadczenia m o żn a opowiedzieć, korzystając z w zorca, który pow stał przed wiekami. N ie w iadom o, kim był a u to r średniow iecznego arcydzieła polskiej liryki, jed n ak ówczesna sytuacja k ulturow a raczej wyklucza kobiece autorstw o; w X X w. wydaje się n atu raln e, że głos M atk i Bolesnej rozbrzmiewa w poezji kobiet.
Alicja Mazan-Mazurkiewicz
TOWARDS L A M E N T ŚW IĘ TO K R ZYSK I. COMPASSIO IN PO LISH CONTEMPORARY POETRY
(Summary)
The Holy Virgin in Polish tradition became an archetype o f mother suffering. Lament
świętokrzyski, that presents the lyrical monologue of Holy Virgin, is a masterpiece of Polish
medieval passion song. Because of its artistic and human value, Lament has its continuations in contemporary poetry. The analysis of two poems (by Joanna Kulmowa and Ewa Szelburg- Zarembina) exposes similarity and differences between them and their prototype.
12 Będący, wg Stanisława Balbusa, podstawowym wyznacznikiem stylizacji; niekoniecznie musi być to adres identyfikowany i rozpoznany, wystarczy ukierunkowanie typu „to zostało skądś wzięte” . Zob. S. B a l b u s , Między stylami, Kraków 1993, s. 20.