Marian Zdzisław Stepulak
Osobowy wymiar małżeństwa
kanonicznego jako punkt odniesienia
w pracy biegłego psychologa
Ius Matrimoniale 8 (14), 179-191
Ius M atrim o n iale 8 (14) 2003
K s. M arian Z d zisła w S tep u la k
O sobow y w ym iar m a łżeń stw a k an on iczn ego ja k o p u n k t o d n iesie n ia w p racy b ieg łeg o p sych ołoga
Wprowadzenie
M ałżeństw o kanoniczne w Kościele katolickim m a najwyższą rangę w porów naniu do innych związków m ałżeńskich. Jest ono bowiem sa kram entem . Kościół od sam ego początku stal na straży poszanow ania norm praw a m ałżeńskiego i świętości tego związku jako swoistego przym ierza mężczyzny i kobiety. N a uwagę zasługuje fakt, iż coraz wy raźniej dostrzegany i podkreślany był osobowy wymiar kanonicznego małżeństwa. Biegły-psycholog pracujący w trybunale kościelnym m a fundam entalny obowiązek nie tylko odkryć ten wymiar, ale podjąć personalistyczny typ relacji w obec strony procesowej jako osoby.
W arto też zwrócić uwagę na fakt, iż w nauczaniu Kościoła zawiera się potw ierdzenie rozum ienia m ałżeństw a jako nierozerw alnej więzi pom iędzy osobam i małżonków, skierowanej istotowo ku dobru ich sa mych oraz ich potom stw a. Istotnym elem entem sakram entalnego m ał żeństw a jest jego w spólnotowość nie tylko na płaszczyźnie życia seksu alnego, ale nade wszystko na płaszczyźnie głęboko osobowej, to znaczy duchowej.
1. Personalistyczna podstawa relacji biegły-strony procesowe
W praktyce biegłego-psychologa m ogą wystąpić takie sytuacje, kie dy zapom ina on o personalistycznym rozum ieniu swojego klienta-stro- ny procesowej. Psycholog bowiem szuka sposobów i m etod pozw alają cych na zbadanie okoliczności podejm ow ania decyzji o zawarciu sa kram entu małżeństwa, a następnie postaw ienie trafnej i rzetelnej dia gnozy. Równocześnie przy tak dynamicznej aktywności biegły m oże
w sposób nieświadomy zatracić to, co dla jego działalności zawodowej jest podstawowe: że jego klient jest osobą. Należy podkreślić, iż osoba jest pew ną prekategorią. Nie m ożna jej w pełni uchwycić treściowo, raczej tylko „form alnie” jak o kategorię świadomości, myślenia i rozu m ienia czy sam orozum ienia się. W osobie zachodzi ogrom na dynam i ka, jednakże zauważa się przy tym cechę jej pierwotności: ja jestem , ja jestem ja 1. Człowiek jest osobą naw et wtedy, kiedy jed n a ze stron kwe stionuje w artość osoby, czy też wyraża autonegację: ja jestem ja. M oż n a powiedzieć, że osobowość znajduje rzeczywiste i trwale oparcie na tym, co nazywamy osobą ludzką. W tym kontekście w arto podkreślić, iż osobowość nie m oże istnieć bez odniesienia ontycznego do osoby ludzkiej, co jest konsekw encją faktu, że osobowość „wyrasta” z osoby ludzkiej, o czym czasami biegli-psychologowie zapom inają. K ształt d a nej, konkretnej osobowości jest wyrazem stanu osoby w niektórych jej obszarach2.
Biegły badający strony procesow e w sprawach dotyczących orzecze nia nieważności m ałżeństw a m usi m ieć na względzie to, iż człowiek ja ko osoba nie jest nigdy przedm iotem , rzeczą, narzędziem , aparatem . Nie m a on żadnej reprezentacji, ani sobow tóra czy dublera, ani rozsz czepienia, ani nie m oże nie w ładać sobą czy być w czyjejś mocy. O soba nie m oże istnieć w ielokrotnie, ani wielorako, ani nie m a wędrówki dusz. N ie m oże się rozpaść, nie m oże się pozbyć siebie, nie jest ontycz nie rozbijalna3.
W badaniach psychologicznych zatem należy n a nowo odnieść się do naszego klienta jako osoby, chociaż nie m a psychologicznych m e tod, które badałyby ontyczne podstawy osoby. Jednakże ważne jest, aby biegły zrozum iał, iż strona procesow a-osoba jest osobą, dzięki p o dejmowanym przez nią interakcjom . Podjęcie decyzji o zawarciu m ał żeństw a i tw orzenie nowego, personalnego związku sprawia, że czło wiek jest „uw arunkow any” drugą osobą, bez której nie byłby osobą. Nie chodzi tutaj o to, że jed n a osoba rodzi drugą, bowiem przez ro dze nie powstaje tylko organizm . O soba nie rodzi osoby, jak często m arzą sobie rodzice, poniew aż organizm rodzi tylko organizm w ram ach n a tury ludzkiej, jednakże organizm zakłada osobę, jest jej punktem wyj
1 Cz. S. B artnik. F o rm a cja św iatopoglądow a N iem ieckiego R uchu M łodzieżow ego w p u blikacjach R o m an o G u ard in ieg o . L ublin 1992 s. 88.
2 M . Stepulak. T ajem nica zaw odow a psychologa. L ublin 2001 s. 70.
ścia i oparciem bytowym, ale jej nie wyczerpuje i nie utożsam ia się z nią. O soba stanowi tajem nicę transcendencji em pirycznego bytu ludzkiego4.
Z m oich osobistych doświadczeń zawodowych jako biegłego-psycho- loga wynika, iż słuszna jest praktyka niektórych sądów biskupich, k tó re do badań psychologicznych kwalifikują obie, a nie tylko je d n ą stro n ę procesową. M ożna powiedzieć, iż w spółm ałżonek osiąga pełnię swojego istnienia tylko wówczas, gdy istnieje druga osoba. Osoby za tem współistnieją. W łaściwa osoba jawi się w m om encie zaistnienia twórczej relacji „ja-ty”. N ie jest to stosunek kaw ałka m aterii do d ru giego kawałka, ani substancji do substancji, ani zwierzęcia do zwierzę cia, ani jednego układu zjawisk do drugiego układu. Tam zachodzi sto sunek podm iotu do przedm iotu. Tutaj zaś pojawia się stosunek: pod- m iot-podm iot. Przedm iotow i „daw nem u” ustępuje miejsca, „absolut nego” jak o podm iotow i, jako celowi w sobie, jako „m ojem u ty”. W tedy i m oja osobowość jawi się jako korespondujące „ja”. W relacji do przedm iotu osobowość „drzem ie”. N ie m a zaangażow ania pełni swo jego „ja”. D opiero w relacji do „ty” dostrzegam siebie jako kogoś, kto jest też „ja” i ukazuję m u siebie jako „m nie”5.
A. S. R eber,6 w Słowniku psychologii, również bardzo wyraźnie p od kreśla rolę klienta jako osoby definiując w tym duchu psychologię per- sonalistyczną (personalistic psychology). Twierdzi on bowiem, iż psy chologia personalistyczna to kierunek głoszący, iż zasady psychologicz
ne mają znaczenie jedynie wtedy, gdy są ujmowane ja ko odzwierciedlenie osobistego życia i osobistego doświadczenia. M ożna by powiedzieć, iż
problem atyka „osobowości” i „osoby” znajduje swoje m iejsce w tzw. psychologii „m iękkiej” („soft” psychology), co w żargonie laboratoryj nym oznaczałoby nazwę obejm ującą te dziedziny psychologii, które koncentrują się na aspektach specyficznych dla nauk społecznych7.
W przypadku pracy biegłego-psychologa, bezpośrednim przedm io tem jego zainteresow ań jest osoba-strona procesow a wraz z doświad czeniem osobistego, intymnego życia. N ie m oże więc być postrzegana tylko jako kolejny przypadek, czy też m ateriał do kolejnej ekspertyzy, ale jako osoba będąca w interakcji z drugą stro ną procesow ą i
otocze-4 B artnik, jw. s. 88. 5 Tam że, s. 88.
‘ W arszaw a 2000 s. 592. 1 T am że, s. 370.
niem społecznym. Takie podejście pozwoli psychologowi ująć w m iarę spójny i całościowy obraz psychologicznego funkcjonow ania klienta ja ko osoby.
Warto dodać, iż osoba jest odpowiedzialna za skomplikowane i wyżej zorganizowane relacje człowieka z otoczeniem. Przejawia się to właśnie poprzez nawiązywanie relacji osobowych, w budowaniu własnych prze konań, w sposobie myślenia i w zainteresowaniach oraz w zaangażowa niu społeczno-kulturowym. „O soba” ciągle stymuluje człowieka, organi zując wyższy rodzaj obronności niż czyni to osobowość. W tym kontek ście adoptuje go do konwencji społecznych i kulturowych8.
Biegły-psycholog m usi m ieć świadomość, iż przygotowywanie eks pertyzy sądowej dotyczy strony procesowej nie tylko jako „osobowo ści” z okresu podejm ow ania decyzji o m ałżeństwie, ale „osoby”, jako dynam icznego, jednostkow ego bytu. W skazywanie na zm ienność cech osobowości i porównyw anie retrospektyw nego i aktualnego obrazu siebie jest zabiegiem pożądanym , jednakże musi tem u towarzyszyć świadomość, że podłożem takiego stanu rzeczy jest ta sam a osoba. Po danie spójnej, holistycznej definicji osoby nie jest zadaniem łatwym. O soba bowiem jest pewnym m ysterium i czymś prapierw otnym , czego nie m ożna zdefiniować w sensie klasycznym. Sądzę, iż taka definicja nie byłaby konieczna dla pracy biegłego. Najbardziej istotne jest to, aby biegły-psycholog przyjął postawę pokory. W takiej właśnie p osta wie mam y do czynienia z psychologiem kom petentnym , a rów nocze śnie pokornym , m ającym świadom ość niedoskonałości swojej wiedzy i stosowanych m etod badawczych.
W ydaje się, iż niektórzy biegli-psychologowie tworzą własne teorie osobowości popełniając dwa podstawowe błędy. Pierwszy z nich po le ga na traktow aniu osobowości wyłącznie jako czysto teoretycznego konstruktu, nie odnoszącego się do jego ontycznych odpowiedników9.
D ruga grupa psychologów, operując desygnatam i psychologiczny mi, nie wypracowała kryteriów pozwalających wyróżnić w życiu psy chologicznym, co jest osobowością, a co nią nie jest. Psychologowie z pierwszej grupy tworzyli różne konstrukty, najczęściej natury czynni kowej, nadając im w nieuzasadniony sposób m iano struktur. D ruga grupa psychologów rozmywała się w całości życia psychicznego10.
8 H . R om anow ska-Ł akom y. Psychologia dośw iadczeń duchow ych. W arszaw a 1996 s. 39. ’ S. Siek. O sobow ość. W arszawa 1982 s. 19-24.
Powyższe błędy biegły-psycholog m oże łatwo wyeliminować jeśli zrealizuje następujące postulaty:
- rozgraniczenie w życiu psychicznym tego, co jest i co nie jest oso bowością;
- wyeliminowanie arbitralności rozstrzygnięć teoretycznych; - zagw arantow anie weryfikacji wypracowanej teorii11.
Osobowość stanowi rzeczywistą strukturę, spełniającą kryteria o n tyczne. W m iarę jej rozwoju doskonali się podm iotow anie, działanie poprzez wykształcanie się m echanizm ów sam oregulujących (samowie- dza, sam okontrola, sam okorekcja, sum ienie). W takim rozum ieniu osobowość znajduje rzeczywiste i trw ałe oparcie na tym, co nazywamy osobą ludzką12.
K. Popielski13 uważa, iż zaistnienie pojęcia „osoba” w psychologii jest koniecznym faktem . Częściej psychologowie posługują się term i nem „podm iot”. Tymczasem p ró b a w prow adzania pojęcia „osoba” do psychologii nie jest przypadkowa. Pojęcie osoby odniesione do czło wieka, m a podkreślić i wyróżnić charak ter jego bycia i staw ania się. Pojęcie podm iotu wyraża raczej aktywność tego życia i określa relację jednostki do siebie i do otoczenia. O kreśla fakt dysponowania w łasno ściami podmiotowymi: decyzji, wyborów, rozstrzygnięć i odniesień.
Powyższa ten d en cja pow inna znaleźć wyraz w ekspertyzach psy chologicznych przygotow anych przez psychologów, W żargonie tech nicznym bow iem używa się term inów „pow ód”, „pozw ana”, „stro na procesow a”, oznaczających p o d m io t naszego zainteresow ania. W ar to byłoby je d n a k używać sform ułow ania „o soba” i jego wielu o d m ian. M ożna na przykład napisać: M iędzy stronam i nie zrodziło się
prawdziwe uczucie i przywiązanie, ale właściwiej byłoby: Między m a ł żonkam i nie zrodziło się prawdziwe uczucie i przywiązanie osobowe.
M ożna też, zam iast: pozw ana podjęła decyzję o m ałżeństwie w sposób
m ało odpowiedzialny i niedojrzały, użyć sform ułow ania: osoba bada na podjęła decyzję o małżeństwie w sposób m ało odpowiedzialny i nie dojrzały. Ten sposób przeo rien to w an ia term inologicznego nie wpły
w a n a m erytoryczną w artość opinii psychologicznej, jed n ak ż e wyraź niej p o d k reśla personalistyczne podejście biegłego-psychologa do stro n procesowych.
11 S tep u lak , jw. s. 70. 12 Szewczuk, j. w. s. 372.
Biegły-psycholog pracujący w trybunale kościelnym, podejm ując tru d n e zadania zawodowe m a m ieć świadomość, że służy osobie ludz kiej. Jego praca jest takim działaniem, w którym inny człowiek ze wzglę
du na jego godność, poniew aż jest człowiekiem, jest cełem działań, a nie środkiem do celów innych niż m iłość do ludzi, wiara w człowieka i na dzieja, że będzie trwał w swym ludzkim środowisku osobowych relacji i osóbl\
Takie podejście oznacza drogę do tw orzenia kultury społecznej, w której biegły kieruje się w artościam i życia duchowego m ałżeństw a jako wspólnoty dwojga osób, k tó ra jest niezastąpionym środowiskiem człowieka.
Doświadczony psycholog zdaje sobie sprawę z faktu, że:
Gdy dwie osoby oddziałują na siebie swym istnieniem, powstaje m ię dzy nim i takie przystosowanie, które jest wzajemnym współtrwaniem, na zywanym miłością, współodpowiedniością, zgodą. Gdy oddziałują na sie bie swą transcendentalną własnością prawdy, powstaje między nim i rela cja wzajemnego otwarcia się na siebie, uwierzenia sobie, wprost relacja wiary. Gdy oddziałują na siebie swą transcendentalną własnością dobra, powstaje między nim i relacja spodziewania się, że m iłość i wiara będą trwały, relacja więc oczekiwania na nieustanne współtrwanie z sobą, któ ra w pełnej prawdzie udostępnia to, czym jest właśnie istniejąc. Powstaje relacja nadziei15.
Tego rodzaju w spólnota dwojga osób zawiązująca się poprzez za warcie katolickiego m ałżeństw a, musi być dla biegłego-psychologa szczególnym przedm iotem jego profesjonalnych działań. N ie jest to bowiem zwyczajna w spólnota osób, ale w spólnota o p arta na bazie chrześcijańskich cnót i mocy sakram entu Kościoła. To wszystko pow o duje, iż w spólnotę osobow ą m ałżeństwa, jak i pojedyncze osoby tego związku należy traktow ać w sposób specyficzny i szczególny.
Istotne jest to, aby biegły-psycholog rozum iał osobę jako rzeczywi stość pierw otną i akcentow ał konieczność podejm ow ania przez nią wy siłku zabiegania o sposób i kształt jej staw ania się i bycia16. W tym k on tekście słuszne wydaje się być stwierdzenie: Człowiek osobą jest, osobo
wością staje się, temperament ma, charakter posiada.
14 M . G o g acz M . K o n tem p lacja czy d ziałanie. W: B. B ejze «red. ». C hrześcijańska d u c h o wość. W arszaw a 1981 s. 191.
15 Tam że s. 181. 16 S tep u lak , jw. s. 73.
K. R a h n e r17 twierdził, iż człowiek jest przede wszystkim osobą
transcendującą, co dla biegłego-psychologa powinno m ieć ogrom ne
znaczenie. To transcen den taln e doświadczenie osoby ujawnia kształtu jący osobę jej specyficzny charakter jako rzeczywistości ukrytej i zagro żonej. W katolickim m ałżeństw ie bowiem m oże powstawać zagrożenie pochodzące z poczucia możliwości nie sprostania własnem u istnieniu osobowem u czyli doświadczeniu transcendentalnem u.
Należy dodać, iż człowiek jako osoba jest badawczo trudno uchwyt ny, m ożna go ujmować stosując m etod ę analizy, k tóra polega na d o kładnym poznaw aniu elem entów całego systemu faktów oraz poprzez syntezę, gdy na podstaw ie szczegółowych danych poddajem y naukowej interpretacji większe całości18.
W polskim K odeksie Etyczno-Zawodow ym Psychologa19 już we wstępie przypom ina się o traktow aniu klienta jako osoby:
M im o różnych porządków moralnych i światopoglądowych istnieje zespól podstawowych wartości humanistycznych, które znalazły wyraz w Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka O N Z. W swoich czynno ściach zawodowych psycholog zawsze pow inien respektować te p odsta wowe wartości, zwłaszcza godność osoby ludzkiej, podm iotow ość i au tonom ię człowieka i jego prawo nieskrępowanego rozwoju. Psycholog uznaje prawo każdego człowieka do kierowania się własnym systemem wartości i dokonywania własnych wyborów, ja k również prawo do in tymności.
W 15 punkcie K E Z P mówi się:
Psycholog powinien wykonywać swoje czynności zawodowe dążąc do osiągnięcia możliwie najwyższego poziom u swej pracy, bez względu na to, kto jest odbiorcą jego czynności i ja k i jest jego osobisty stosunek do tej osoby czy osób. W szczególności intencja niesienia pom ocy i staranność w wykonywaniu czynności zawodowych przez psychologa nie zależy od ta kich właściwości klienta20, ja k pozycja społeczna, sytuacja materialna,
17 G ru n d k u rs des G laubens. F re ib u rg in B reisgan 1976 s. 26-27.
ISM. Stepulak. Podejście system ow e we w spółczesnej psychologii polskiej. L ublin 1995 s. 161: RW K U L.
19 Polskie Towarzystwo Psychologiczne. W arszaw a 1992 s. 1-2.
20 Słow o „k lien t” zo stało ju ż użyte w tej p rezen tacji. N ależy je d n a k wyjaśnić te n term in w ro zu m ien iu K EZP. W tym też k ontekście przez p o jęcie „k lien t” ro zu m ie się osobę, k tó ra p oszukuje d la siebie pom ocy psychologicznej lub o sobę k ieru jącą d o psychologa w o parciu o podstaw y p raw ne inną o so b ę p o trzeb u jącą interw encji psychologicznej, za k tó rą ponosi
poglądy polityczne, światopogląd i system wartości, rasa, narodowość i wiek, a także charakter problem ów wymagających interwencji psycholo gicznej.
Podstawową zasadą wynikającą z poszanow ania godności osoby klienta jest przestrzeganie przez biegłego tajem nicy zawodowej co znalazło również wyraz w K EZP:
Wnikanie w intymne, osobiste sprawy klienta dopuszczalne jest jedynie w takim zakresie, jaki wynika z celów pom ocy psychologicznej (22).
Współpracując ze specjalistami z innych dziedzin lub korzystając z ich konsultacji (tj. wykonując badania na ich zlecenie), psycholog udostęp nia wyniki własnych badań tylko w takim stopniu, w jakim jest to potrzeb ne. Inform uje przy tym o konieczności utrzymania tych danych w tajem nicy (23).
Należy dodać, iż biegły psycholog powinien o obowiązujących go za sadach etyczno-zawodowych poinform ow ać swój trybunał kościelny, z którym zawiązuje w spółpracę. W innym przypadku bowiem m oże dojść do naruszenia tajem nicy zawodowej, a przez to dobra osoby b a danej. Świadom ość tego faktu jest ważna w kontekście zapisu w K o deksie Praw a K anonicznego21:
Kan. 1578 - § 1. Każdy z biegłych sporządza własną relację, nieza leżną od innych, chyba że sędzia poleci sporządzić jed n ą relację, p od pisaną przez wszystkich; jeżeli to dojdzie do skutku, różnice zdań, ja kie zachodzą, należy staran n ie odnotować.
§ 2. Biegli powinni jasno wskazać, na podstaw ie jakich dokum entów lub innych odpow iednich sposobów upewnili się o tożsam ości osób, rzeczy lub miejsc, jaką m eto d ą i w jaki sposób postępow ali w wykony waniu zleconego im zadania i na jakich argum entach opierają przede wszystkim swoje wnioski.
§ 3. Biegły m oże zostać wezwany przez sędziego, by udzielił dal szych wyjaśnień, k tó re wydają się konieczne.
R easum ując należy powiedzieć, iż naczelnym zadaniem biegłego-p- sychologa jest uwzględnienie w swoich czynnościach zawodowych per- sonalistycznej koncepcji człowieka. O znacza to traktow anie stron p ro
odpow iedzialność (jak ro d zice lub o p iek u n o w ie dziecka, lekarz prow adzący p acjen ta itp.). W tym drugim w ypadku o d p o w ied n ie zasady „K odeksu E tycznego” obow iązują je d n a k rów nież w stosunku do osoby b ędącej bezp o śre d n im o d b io rcą czynności psychologa (tj. w sto su n k u do dziecka, p a c je n ta itp.).
cesowych jako konkretnych osób, funkcjonujących we w spólnocie m ał żeńskiej, k tó ra m a także wymiar osobowy.
2. N a tu ra osobowego w ym iaru m ałżeństw a kanonicznego w kontekście działalności zawodowej biegłego-psychologa
M ałżeństw o kanoniczne w praw ie m ałżeńskim nosiło od początku nazwę „m atrim onium ”. Termin ten pochodzi od dwóch wyrazów łaciń skich: „m ater” (= m a tk a ) i „m unus” (obowiązek). N atom iast polska nazwa „m ałżeństwo” m ogła powstać z połączenia dwóch wyrazów sło wiańskich: „m ał” (układ, „na m ał” = uroczyście) oraz „żena”. W ten sposób pierw otne m ałżeństw o mogło oznaczać uroczyste pojm owanie niewiasty przez mężczyznę. W grę wchodzi także wpływ nazewnictwa staroniem ieckiego. Słowo „M ahlw eib” - złożone z wyrazów M ahl (= um ow a) i Weib (= niew iasta, żona) - w języku staroniem ieckim oznaczało nabycie żony na podstaw ie kontraktu. Być m oże na gruncie słowiańskim pierwsza część tego słowa została przejęta bez zmiany, druga natom iast została przetłum aczona22.
Definicja m ałżeństw a w praw ie kanonicznym została wypracowana na bazie praw a rzymskiego. Prawo to bowiem poświęciło m ałżeństw u wiele uwagi, uznając je - zwłaszcza za cesarzy chrześcijańskich - za in stytucję wzniosłą i godną najwyższego szacunku. M odestim us, prawnik rzymski z III wieku po Chrystusie określił m ałżeństw o jak związek mężczyzny i kobiety, będący zespoleniem n a całe życie, powodujący w spółudział w prawach boskich i ludzkich. N atom iast w świetle Insty
tucji Justyniana m ałżeństw o jest związkiem mężczyzny i kobiety, obej
mującym niepodzielnie w spólnotę życia. N a podstaw ie powyższych określeń m ożna powiedzieć, że m ałżeństw o u Rzymian było pojm ow a ne jako trwały związek jednego mężczyzny z jed n ą kobietą, zobowiązu jący do pełnej wspólnoty życia, pow odujący określone skutki prawne.
Przyczyną sprawczą tego związku była zgoda m ałżeńska23.
Biegły-psycholog pracujący w sądzie biskupim m usi wypracować w sobie nowe spojrzenie na w spólnotę m ałżeńską jako sakram ent. To spojrzenie pozwoli odkryć osobowy wymiar katolickiego m ałżeństwa.
22 T. Pawluk. Praw o k anoniczne w ediug k o d ek su Ja n a Paw ia II. T. III. Praw o m ałżeńskie. O lsztyn 1984 s. 161.
Chodzi bowiem o to, że chrześcijańskie „ja” łączy się z ludzkim „ty” i dom aga się, aby to ludzkie „ja”, to chrześcijańskie „ja” umiłowało każde ludzkie „ty”. D o takiej właśnie formacji osobowości prowadzi już sam fakt w łączenia ludzkiej osoby do Kościoła. Chrystus bowiem, przez którego wszystko zostało stworzone, ożywia cały Kościół24.
W tym kontekście psycholog m a obowiązek zdobywania ko m peten cji także w zakresie teologicznego i kanonicznego rozum ienia m ałżeń stwa, poniew aż tutaj wyraża się jego specyfika, odm ienna od laickiego ujm owania związku m ałżeńskiego. B iorąc pod uwagę powyższe oko liczności A. J. N owak25 pisze:
Sakramenty święte mówią nam bardzo dużo. Pouczają, w ja ki sposób m am y partycypować w życiu innych. Jest to uczestniczenie w radościach i smutkach, w niepokojach i lękach, w słabościach i mocy. Jest to partycy pacja w życiu całej ludzkości (...) człowiek jest „skazany” na drugiego człowieka, by m óc stawać się coraz bardziej człowiekiem. M usi równocze śnie żyć w symbiozie z Matką-Kościołem, by m óc coraz intensywniej, co raz głębiej bytować w Chrystusie. Jezus Chrystus zaofiarował siebie K o ściołowi w sakramentach. D o Chrystusa nie m ożna iść w „pojedynkę”, drugie „ja” jest na tej drodze absolutną koniecznością. Każdy sakrament m a swoje źródło w Chrystusie, a jed n a k aby zostać ubogacony sakramen talnie, konieczne jest drugie „ja ”.
Osobowy wymiar m ałżeństw a wyraźnie podkreśla Jan Paweł II. W nauczaniu Kościoła bowiem zawiera się wyraźna tendencja rozu m ienia m ałżeństw a jako nierozerw alnej więzi pom iędzy osobam i m ał żonków.
W. G óralski26 podzielając ten pogląd twierdzi m.in.:
Nawiązując do perspektywy autentycznego personalizmu Jan Paweł I I wyjaśnia, że w nauczaniu Kościoła zawiera się potwierdzenie możliwości ukonstytuowania małżeństwa ja ko nierozerwalnej więzi pom iędzy osoba m i małżonków, skierowanej istotowo ku dobru ich samych oraz p o to m stwa. W konsekwencji, z prawdziwym wymiarem personalistycznym m a ł żeństwa pozostawałaby w sprzeczności koncepcja wspólnoty małżeńskiej, która podając w wątpliwość wspomnianą m ożliwość prowadziłaby do za negowania istnienia małżeństwa w każdym przypadku, w którym pow sta
2J A. J. N ow ak. O sobow ość sa k ram en taln a. Lublin 1992 s. 31.
25 Tam że s. 31-33.
26 W. G óralski. W alor praw ny m ałżeństw a i jego wym iar osobowy. Przem ów ienie papieża Ja n a Pawia II do Roty Rzymskiej 27 stycznia 1997 roku. lus M atrim oniale. 1997. T. 2 (8) s. 97.
ją problemy w życiu wspólnym małżonków. Tego rodzaju stanowisko ro dzi kulturę indywidualistyczną, która przeciwstawia się poszanowaniu prawdziwego personalizmu.
Należy sądzić, iż harm onijne w iązanie wymiaru praw nego i wymiaru osobowego m ałżeństw a jest szczególnie doniosłe i ważne zarówno dla sędziego kościelnego, orzekającego w spraw ach o nieważność m ałżeń stwa, ale także dla biegłego-psychologa.
Jeżeli dwie osoby ochrzczone pragną m ałżeństw a, „istniejącego już w ekonom ii stw orzenia” i ważnie je zawierają, ono, z woli Chrystusa, staje się sakram entem . D latego też biegły-psycholog powinien zdawać sobie sprawę, że wystarczy, aby narzeczeni pozytywnie i świadomie chcieli tej rzeczywistości naturalnej, czyli prawdziwego m ałżeństwa, a nie jest konieczne - do zawarcia ważnego m ałżeństw a sakram ental nego - by pozytywnie i świadom ie chcieli sakram entalności27.
Nowy Kodeks Praw a K anonicznego w przeciwieństwie do pop rzed niego z 1917 roku podał definicję m ałżeństw a podkreślając w niej wy raźnie personalłstyczny wymiar. W zapisie tym czytamy:
Małżeństwo jest przymierzem, przez które mężczyzna i kobieta tworzą ze sobą wspólnotę całego życia, skierowaną z natury swojej ku dobru m a ł żonków oraz ku zrodzeniu i wychowaniu potomstwa, i które - pom iędzy ochrzczonymi - zostało podniesione przez Chrystusa Pana do godności sakram entu2S.
Istotnym elem entem tej definicji jest bez w ątpienia fakt, iż chodzi tutaj nie tylko o w spólnotę opartą na płaszczyźnie życia seksualnego, ale o w spólnotę dwojga osób, odnoszącą się do głębi życia duchowego. C hodzi zatem o najściślejsze zespolenie osób i działań. Co oznacza, że m ałżonkowie świadczą sobie w zajem ną pom oc i posługę i doświadcza ją sensu swej jedności oraz zdobywają ją w coraz pełniejszej m ierze
(KDK, 48)29.
Biegły-psycholog m a obowiązek dostrzegać i rozum ieć ten rodzaj wspólnoty, w iadom o bowiem, iż w ustalaniu przyczyn niezdolności k o n trah en ta do podjęcia istotnych obowiązków m ałżeńskich niem ała
27 Z. G rocholew ski. B łąd co do jedności, nierozerw alności lub sa k ram en taln ej godności m ałżeństw a, lus M a trim o n ialae. 1996, T. 1 (6-7) s. 27.
28 P. H e m p e re k , W. G óralski, F. Przytula, J. B akalarz. K o m en tarz do K odeksu Praw a K a nonicznego. T. 3. K sięga III. N auczycielskie zad an ie K ościoła. K sięga IV. U św ięcające z a d a n ie K ościoła. Lublin 1986 s. 215.
29 K onstytucja D ogm atyczna o K ościele. W: S o b ó r W atykański II. K onstytucje. D ekrety. D eklaracje. P oznań.
rola przypada w łaśnie biegłym. Przy tej okazji w arto dodać, iż ustaw o dawstwo m ałżeńskie zaw arte w K PK z 1917 roku podkreślało zdecydo w anie jurydyczną wizję tej instytucji. Próbow ano więc zam knąć w te r m inach wyłącznie prawniczych bogatą rzeczywistość ludzką i duchową. M ałżeństw o zatem ukazywano jako swoisty kontrakt, przez który m ęż czyzna i kobieta przekazują sobie określone prawa i obowiązki, wśród których istotnym i charakterystycznym jest „ius in corpus” (prawo do ciała) trw ałe i wyłączne, w odniesieniu do aktów skierowanych do zro dzenia potom stw a30.
W powyższej koncepcji m ałżeństw a dom inow ał aspekt wybitnie bio logiczny, prokreatywny. W. G óralski31 w następujący sposób ocenia ta ki rodzaj podejścia:
Takie ujęcie instytucji małżeństwa m ożna uznać w istocie swej za nega tywne i przesadnie sformalizowane, a przy tym jednostronnie traktujące p łeć ludzką. Wizja ta pozostawała zbieżna z m odelem społecznym m a ł żeństwa, które wkraczało w kryzys, ów model zaś wydawał się ulegać zm ianie p o d wpływem głębokich przemian obejmujących tak życie indy widualne, ja k i kolektywne człowieka, a także na skutek coraz nowszych zdobyczy n au k humanistycznych i społecznych. Z m iana sposobu życia w aglomeracjach miejskich, stopniowy zanik w rodzinie struktury patriar- chalnej, proces emancypacji kobiet, coraz częstsze podkreślanie w życiu społecznym godności i wolności ludzkiej, odkrycie pełniejszego znaczenia płci, to ważniejsze czynniki, które - szczególnie w ostatnich dziesiątkach lat - przyczyniły się do głębokich przemian w sposobie patrzenia instytucję małżeństwa i jej fu nkcję w społeczności ludzkiej. Coraz częściej widziano małżeństwo ja ko odpowiedzialne zadanie osobowe, podejm owane przez mężczyznę i kobietę, w pełni świadomą i wolną decyzję stron, daleką od wszelkich konwenansów rodzinnych i społecznych. Z e zrozumiałych względów sprzyjało to eksponowaniu wymiaru personalistycznego m ał żeństwa oraz pogłębionej refleksji na tem at tego wszystkiego, co kryje w sobie życie małżonków.
Psycholog pełniący ro lę biegłego w trybunale kościelnym musi rów nież znać podstaw y współczesnej doktryny i ustawodawstwa kościel nego w obec osobowego związku dwojga osób, jakim jest małżeństwo. W tym kontekście należy powiedzieć, że niezależnie od stanowiska
30 K. H o td a K. Przym ierze m ałżeńskie w św ietle nauki Pism a św iętego i tradycji. Ruch Bi blijny i Liturgiczny, 1987, 40, n r 6, s. 488-490.
danego państw a w obec m ałżeństw kanonicznych Kościół niezm iennie zachow uje zasadę, że m ałżeństw o ochrzczonych, jako podniesione przez C hrystusa do godności sakram entu, stanow i rzeczywistość d u chową. Rzeczywistość ta m oże być norm ow ana jedynie przez władzę kościelną bez żadnej możliwości zrzeczenia się lub delegow ania w ła snej jurysdykcji na rzecz państwa. W arto przypom nieć, że tę zasadę przypom niał w 1880 roku papież L eon X III w encyklice A rcanum di
vinae sapientiaen.
B iorąc pod uwagę powyższe ustawodawstwo m ożna by kon cen tro wać się na takich elem entach m ałżeństw a, które m ają wymiar indywi dualny i personalistyczny, ale także na elem entach społecznych. Je d nakże elem enty te pozostają w gruncie rzeczy je d n ą rzeczywistością, która - „harm onijnie ucieleśniona” - przynosi pełny rezultat społecz- no-indywidualny. Chodzi tutaj bowiem o unię, nierozerw alną wspól notę małżonków-osób.
The personal dim ension o f a canonical marriage as a point o f reference in the work o f a psychologist acting as an advisor to the church tribunal
Abstract
O n e o f g r e a t d a n g e rs in th e w o rk o f a p sy c h o lo g ist w o rk in g as a n a d v iso r to th e c h u rc h trib u n a l is a s itu a tio n , w h e n h e fo rg e ts a b o u t th e n e e d fo r p e rs o n a l u n d e r s ta n d in g o f his c lie n t-o n e o f th e p a r tie s in th e tria l. T h e p sy c h o lo g ist a d v iso r w o rk in g in a b is h o p ’s c o u r t m u s t a lso w o rk o u t f o r h im se lf a n e w view o n th e e n tity o f m a rria g e as a s a c ra m e n t. F o r th a t view w ill a llo w h im d o sc o v e r th e p e rs o n a l d im e n sio n o f a c a th o lic m a rria g e .
Is is a lso th e d u ty o f a p sy c h o lo g ist a d v is o r, fu lfillin g his m issio n in th e c h u rc h t r ib u n a l to le a r n th e b asics o f th e m o d e r n d o c tr in e a n d law o f th e C a th o lic C h u rc h to w a rd s t h e p e rs o n a l re la tio n s h ip o f tw o p e o p le th a t m a rria g e is.