• Nie Znaleziono Wyników

View of Uwagi o technice wychowania

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Uwagi o technice wychowania"

Copied!
25
0
0

Pełen tekst

(1)

UWAG! O TECHNICE WYCHOWANIA

Od wieków technika wychowania była spraw ą tradycji, którą co najwyżej inwentaryzowano w postaci tzw. środków w ychow aw ­ czych. Rozróżniano tu dwie podstaw ow e grupy: 1. środki w ycho­ wania starszej tradycji związane z c z y n n o ś c i a m i w y c h o ­ w a w c y oraz 2. środki młodszej tradycji polegające na z a j ę c i a c h w y c h o w a n k a . P edagog niemiecki J. G ottler poklasyfikował na przykład wszystkie środki wychowawcze następująco. P ierw szą grupę — czynności wychowawców, zmierzających do utrzym ania karności, podzielił on w zależności od trzech głównych funkcji wychowania, za które uznał: przyzwyczajanie, pouczanie oraz inspi­ rowanie woli wychowanka. 1 tak do przyzw yczajania służą wycho­ wawcom takie środki jak: regulowanie porządku, zatrudnianie i do­ zorowanie; celem pouczania posługują się oni przykładem , okolicz­ nościowym informowaniem i system atycznym nauczaniem ; inspiro­ wania zaś wychowanka dotyczą: w skazanie i rozkaz, nakaz i zakaz, przestroga i groźba, życzenie i rada. Do drugiej zaś grupy środków wychowawczych, składających się na tzw. samorząd, zaliczył G ottler zabawy i prace, lekturę, sport, współzaw odnictw o oraz ćwiczenia różnego rodzaju, włączając do nich i religijne środki wychowania, jak rachunek sumienia, spowiedź itp. praktyki moralno - religijne. -Wreszcie za „nadzw yczajne” środki wychowawcze uznał nagrodę i karę.1)

Jednakże poza opisem, segregacją i instruowaniem , jak należy posługiwać się środkami wychowawczymi, technika wychowania nie była przedmiotem głębszej refleksji pedagogicznej. Najwyżej

l ) Josef Göttler, S y s te m d er P ä d a g o g ik im U m riss.4 Aufl. München 1927, str. 9 0 -1 1 0 .

(2)

, próbow ano ustalać tzw. m e t o d y wychowawcze, pojmując je jako w iększe zespoły środków wychowawczych, dobierane według' okreś­ lonej zasady czy też idei wychowania. W związku z tym wyliczano jako najw ażniejsze metody wychowawcze: 1. m etodę kształceniową, 2. m etodę reakcyjną, 3. m etodę ekspiacyjną, 4. metodę profilakcyjną i 5. m etodę wpływ ów wychowawczych. *) M etoda kształceniowa jest to właściw ie pouczanie w ychowanka przy pomocy nakazów, zakazów i rozkazów, a w razie bezskuteczności „nacisku słow­ nego” odwoływanie się do kar bądź to fizycznych (w zasadzie odrzucanych), bądź też psychicznych jak nagany, oceny, opinie i w ydalenia. W całości jest to najstarsza m etoda wychowawcza oparta o m o r a ł i z o w a n i e . Nowoczesnymi odmianami metody moralizowania są: m etoda e k s p i a c y j n a oraz metoda p r o f i- 1 a k c y j n a . P ierw sza w ytw orzona przez Fr. W. F oerstera uwzględ­ nia dobrow olne posłuszeństw o młodzieży, a przez pogadanki etyczne ' i zapraw ianie do czynu moralnego doprow adza do doskonalenia się drogą obudzania żalu i skruchy za przewinienia, podejmowania cierpienia > w ynagradzania krzywdy.2) Drugą m etodę profilakcyjną, m etodę zapobiegania złu ukszałtow ał św. Jan Bosco (1815— 1888), który w ten sposób określił swój „system uprzedzający”— „Polega on na tym, że podwładnych zaznajam ia się z przepisami i regu ­ laminem danego zakładu, a następnie rozciąga się nad nimi taką opiekę, że nie ma chwili, w której by nie mieli nad sobą czujnego oka dyrektora lub asystentów , którzy jako kochający ojcowie prze­ mawiają do nich, służą im za przewodników w każdej okoliczności, udzielają rady i upominają z dobrocią; co tyle znaczy, jak postawić wychowanków w niemożliwości popełnienia w ykroczeń”. 3) Natomiast

ł) M ieczysław Szym czak, M e to d y w y c h o w a n ia i o rg a n iza c ja p ra cy w y c h o w a w c z e j, C howanna 1946, z. 3 —6, str. 13—29.

2) Fr. W. Foerster, S c h u le u n d C h a r a k te r ■— M o ra lp ä d a g o g isch e P ro ­

b lem e d es S c h u lie b e n s . 12 Aufl. Zürich 1914.

3) W yp ow ied ź księd za B osco o sw oim system ie przytacza artykuł ks. Fr. Harazima pt. S y s te m w y c h o w a w c z y św . J a n a B o sk o , um ieszczony w w y d a w n ictw ie zbiorow ym pn. W ychow anie ch rześcijańskie jako problem duszpasterski. D orobek 5 -go K rajowego Kursu E m szpasterskiego w Kra­ k ow ie w 1933 r. K ielce 1934, str. 55—65.

(3)

do antytradycyjnych tfietod wychowawczych należą m etoda r e ­ a k c y j n a , czyli m etoda kary naturalnej propagow ana przez J. J. R ousseau’a i H. Spencera oraz m etoda w p ł y w ó w w y c h o ­ w a w c z y c h uwzględniająca nieskrępow any samorozwój dziecka, budzenie jego energii, kierow anie jej do wyższych idei drogą su- blimacji popędów itd.

Dopiero zmiany zachodzące w rzeczyw istości wychowawczej po drugiej wojnie światowej spróbow ano ująć głębiej, przy czvm ogólnie przyjmuje się podział, w prow adzony przez prof. J. Cha- łasińskiego, na tradycyjną technikę wychowania personalistycz- nego i postępow ą technikę wychowania socjalistycznego.1) Pierw szh opiera się na psychologii wychowanka i pedagogice kultury, jest więc wychowawczą techniką i n d y w i d u a l i s t y c z n ą , gdy druga wynika z zespołow ości organizacji m łodzieżowych i ich zadań po­ litycznych, ma przeto charakter techniki s o c j o l o g i c z n e j , jest socjotechniką wychowawczą.2) Za typow y przykład takiej socjo- techniki uważa się system wychowawczy A. S. M akarenki (1888— 1939), który za dewizę miał: „wychowanie przez kolektyw, w ko­ lektywie, dla kolektyw u”.3) To uderzające przeciw staw ienie tech­ niki psychologiczno - indywidualistycznej technice socjologiczno - kolektywistycznej, pozornie słuszne, kryje jednakże w sobie pew ne problemy, których rozwiązanie może zmienić ów przeciw staw ny i wrogi stosunek na stosunek innego rzędu, mianowicie uzupełniania i ogarniania. Na początek zwrócimy uw agę na czasy przełom u i tzw. kopernikańskiego przew rotu w pedagogice, które po krytyce starej, herbartowskiej szkoły XIX wieku rozpoczęły okres rozwoju tzw. szkoły nowej. Jak wiadomo, przem iany w wychow aniu zaczęły się od mieszczańskiej krytyki H erberta Spencera (1820 — 1903), który zaatakował werbalizm i abstrakcyjność m oralizowania, opierającego

*) Józef C hałasiński, P e d a g o g ik a p e r s o n a liz m u i p e d a g o g ik a so c ja ­ liz m u . Kuźnica 1947, nr 4 (73)

ł ) Józef C hałasiński, S p o łe c z e ń s tw o i w y c h o w a n ie „ W - w a, N asza K się­ garnia, 1948, str. *5 i nn.

3) Por. Aleksander Lewin, A n to n i M a k a r e n k oc z o ło w y p e d a g o g

ra d z ie c k i, W -w a, PZW S, 1947, str. 21—25; ta k ie A leksander Kamiński,

(4)

się ha fygoryzmte; karności, posłuszeństw ie 1 autorytecie, t e j asce- tyczno-rygorystycznej technice wychowania szkolnego i domowego przeciw staw ił Spencer nowe metody wychowawcze, polecając za­ baw ę i przyjem ność płynącą z zainteresow ania dzieci. *) Potem F eliks Adler m oralista am erykański, stw arzając od roku 1876 tzw. r u c h e t y c z n y , 2) przeciw staw ił dotychczasowem u wycho­ waniu moralnemu czynne urabianie obyczajów młodzieży przy pomocy zracjonalizow anych praw ideł obow iązku.3) Od wystąpienia zaś W illiama Jam esa w 1892 r., który nakazywał wychowawcom: „Nie wygłaszaj w obec uczniów zbyt wielu kazań moralnych, ani pięknych, lecz abstrakcyjnych frazesów . Chwytaj raczej każdą nastręczającą się sposobność do pożytecznego czynu i skłaniaj w tedy swych uczniów, aby równocześnie myśleli, czuli, działali. W łaśnie pojedyńcze czynności w yciskają nowe piętno na charakterze i w szczepiają weń organicznie dobre nawyknienia. Kazania i mowy nużą łatw o i nie w yw ierają w rażenia”. 4) — O dtąd nowe metody w ychow ania polegały coraz bar,dziej na pożytecznych czynach, na działaniu zorganizowanym w nauce szkolnej i pracach ręcznych,5) w reszcie na w prow adzaniu wszędzie zasady samokontroli (self - control), sam oopanow ania (self-governm ent) i sam orządu szkolnego (school - city - system W ilsona G illa,6) . podstaw ą .zaś całości nowych metod wychowawczych staje się idea Sam uela Smilesa, idea s e lf- h e lp czyli sam odzielności życiowej i zaradności oraz samopomocy grupow ej.7) W reszcie John Dewey (1859—1952), w łaś­

*) Herbert Spencer, O w y c h o w a n iu u m y s ło w y m , m o r a ln y m i f i z y c z ­ n y m . Przekł. M. Siem iradzki, wyd. 5. W -w a, 1900, str. 166 i nn.

2) Por. Sheldon, R u c h e ty c z n y . Z ang. przeł. J. K. Potocki i W. M. K o­ złow sk i, Ł ódź 1899.

2) F eliks Adler, O k s z ta łc e n iu m ło d z ie ż y w p o c z u c iu o b o w ią zku .

Przeł. W. Szu k iew icz, W -w a, Arct, Książki dla w szystk ich , 1905, str. 17—18. 4) W. Jam es, P o g a d a n k i p sy c h o lo g ic z n e . Z d rugiego wyd. ang. przeł. I. M oszczeńska. Wyd. 4, W -w a, Arct, 1922, str. 40.

5) Fr. W. Foerster, J u g e n d le h r e . E in B u c h f ii r E ltern ,- L e h re r u n d G eistlic h e, Berlin 1906, str. 160.

6) Por. Ad. Ferrićre, S a m o r z ą d u c z n io w s k i, s z tu k a k s z ta łto w a n ia o b y w a te li d la n a r o d u i lu d z k o ś c i. Przeł K. Sośnicki (1930).

7) S. Sm iles. P o m o c w ła s n a (S elf-h elp ). W ydanie now e pom nożone. (Przeróbka polska). W -w a, G ebethner i W olff, 1908.

(5)

ciwy teoretyk i tw órca nowej szkoły

XX

wieku,, wymierzył cios tak przeciw przymusowi i obowiązkowem u wysiłkowi jako podstaw om techniki Wychowania szafującej karami, jak też przeciw ko up rzy ­ jemnianiu wysiłku nagrodam i,1) Tak więc na początku naszego stulecia rozwinął się pow szechny atak na metody wychowania starej szkoły, która w obrazie przedstaw ionym przez C laparćde’a;

„opycha dzieci całą masą wiadomości, nie troszcząc się o to, że

dzieci nie wiedzą, aby wiadom ości te mogły im kiedykolwiek ułatwiać działanie; z m u s z a j e do słuchania, choć nic nie pragną słyszeć; k a ż e , im mówić, pisać, redagow ać, komponować, ro zpra­ wiać — wtedy, gdy nie mają nic do powiedzenia; k a ż e im o b ser­ wować, choć nie czują po temu żadnej uprzedniej ciekaw ości;

z m u s z a j e do rozumowania, kiedy im ani w głowie cokolwiek

odkrywać; p rzyna gla j e do p o d ejm o w a n ia w y siłk ó w , o których wyobraża sobie, że są „dow olne”, nie osiągnąw szy przedtem przy­ zwolenia ze strony „ja” dzieci na ten n a rzu c o n y im obow iązek, nie mając za sobą tej ich zgody w ew nętrznej, kióra sam a jedna tylko mogłaby nadać sp o d ziew a n ą w a rto ść m oralną ich u leg łem u

spełnianiu p o w in n o śc i” }) Jak widzimy, przym us i gwałt, obow iązek

i posłuszeństw o były uw ażane za istotne podpory w dziedzinie techniki wychowawczej i moralności starej szkoły. T akie zaś w y­ obrażenia nie godziły się oczywiście ani z liberalizmem, ani z dem o­ kracją, toteż rozpoczęły się radykalne reformy. Zapew ne, stara herbartow ska szkoła miała wiele przesądów i przerostów pedago­ gicznych, rutyny i zmechanizowania niezgodnych w istocie z d u ­ chem chrześcijaństwa, który ją historycznie w ytworzył. Była więc to brudna woda, w której kąpało się niemowlę i którą trzeba było koniecznie wylać. Jednakże wylano ją razem z dzieckiem. Jedynie metody ekspiacyjne F oerstera i profilakcyjne ks. J. Bosko poszły w kierunku odnowienia ducha chrześcijańskiego w szkole, natomiast wysiłki radykalnych reform atorów now oczesnej techniki

1) John D ew ey, Z a in te r e s o w a n ie i w y s iłe k w z w i ą z k u z w y c h o w a n ie m w o li. Artykuł ze zbioru pt. S z k o ł a i d zie c k o . Z e w stęp em E. 'C!aparćde’a, przełożyła H. B łeszyńska, W -w a 1933.

2) E. Ciaparede, P rzedm ow a do D e w e y a S z k o ł a i d z ie c k o , j. w,, str. 21 -22. (P od k reślen ia moje — S. K.).

(6)

W ychowania początkow o dążyły tytko w kierunku zmiany metod wychowawczych, potem sięgnęły po zmianę całego systemu wy­ chow ania, a w reszcie zakończyły się zmianą podstaw św iatopoglą­ dowych wychowania i moralności w ogóle.

Go do zmiany metod wychowania, to przymusowi z jego system em nakazów i zakazów oraz surow ych kar przeciwstawiła nowa szkoła sw obodę w zrostu zainteresow ań dziecka, dyscyplinie i karności opartej na obow iązkach— sam orządność, posłuszeństw u— sam odzielność, autorytetow i nauczyciela — jego dyskretne kierow­ nictwo z boku, motywom lęku i obaw y —' zachęcanie do ufności we w łasne siły, m oralizatorstw u i tzW. kazaniom wychowawczym przeciw staw iono przyzwyczajanie, wyrabianie nawyków, ćwiczenie przez stw arzanie sytuacyj. Pod pozorem zmiany metod wychowaw­ czych na bardziej psychologiczne i skuteczniejsze zaatakowano naukę religii, jako „najbardziej dem oralizujący czynnik w ychowa­ n ia ” ') oraz m etodę katechizm u.2)

W całości w ięc swojej nowe metody w ychowania dały całko-/ wicie odmienny system wychowawczy zwalczający resztki starego. Tym nowym systemem, w prow adzającym w łasną technikę wycho­ wawczą, nazw aną m etodą wpływ ów wychowawczych, była p a j d o - c e n t r y c z n a p e d a g o g i k a n a t u r a l i z m u rugująca trady­ cyjną p e d a g o g i k ę z a s a d , czyli p e d a g o g i k ę h u m a n i s ­ t y c z n ą , jak to określił i nazwał u nas prof. K. Sośnicki.3) P edagogika naturalistyczna patrzyła na człowieka jak na organizm biologiczny, rozwijający swe instynkty i życie psychiczne po to, by utrzym ać ten właśnie organizm przy życiu. Pedagogika zaś zasad widziała w człow ieku przede wszystkim istotę duchową, w której organizm i ruch służą rozwijaniu wyższych objawów życia duchow ego. P ierw sza uznaje tylko mechaniczne działanie konieczności przyczynowej, druga widzi także wolność duchową. W edług pierw szego, naturalistycznego system u wychowanie jest

ł ) Ellen Key, S tu le c ie d z ie c k a . Przekład 1. M oszczeńskićj. Wyd. 3. W -w a, N asza K sięgarnia, 1928, str. 212—214.,

2) Stanisław W itkiew icz, C h r z e ś c ija ń s tw o i k a te c h iz m , L w ów — War­ sza w a 1920. (W yd. 2).

(7)

wyłącznie rozwojem i Wzrostem, w edług drugiego, hum anistycz­ nego system u wychowawczego wychowanie jest także urabianiem się istoty duchowej człowlęka na wzór przyjętego ideału, polega więc na kierowaniu się wyrobionymi w ew nątrz zasadami. O bydw a te system y różniły się także w zakresie stosow anych środków i techniki wychowania. Pedagogika naturalizmu operuje sytuacjami które stw arza celem wyżycia się instynktów dziecka i rozwoju ich od wewnątrz do uzewnętrznienia, natom iast pedagogika zasad stwarza ,¡atm osferę” środowiskową, przesiąkniętą określonym i za­ sadami, celem urabiania ich w wychowanku od zew nątrz a ż .d o pełnego tych zasad uw ew nętrznienia Do tego urabiania i w szcze­ piania zasad służą w tym drugim system ie takie środki wycho­ wawcze, jak — przykład, opinia, w artościow anie, zachęta, p oucze­ nie, życzliwy nacisk. „Są to wszystko środki — dodaje prof. Sośnicki — które tzw. pedagogika „tradycyjna” znała od daw na jako „mora- lizowanie”, a które w skutek inwazji pedagogiki naturalistycznej w nasze szkolnictwo zostały prawie całkowicie w yrugow ane z wy­ chowania szkolnego.” 1) Oczywiście ta ostatnia uwaga prof. Sośnic- kiego odnosiła się do sytuacji przedw ojennej, kiedy to w szkol­ nictwie panoszyła się pedagogika naturalisłyczna, skody.fikowana przez E. C laparede’a w prawach tzw. wychowania funkcjonalnego.2)

Ten chociażby pobieżny rzut oka na przełom w pedagogice z początków XX wieku wskazuje, iż w alka przeciw ko najstarszym środkom wychowawczym: moralizowaniu i m entorstw u starej szkoły przy pomocy nowej techniki w ychowania sam odzielnego i czynnego działania wychowanków była w alką aw angardow ą, torującą drogę nowemu system owi w ychowania i nowym ideom. W ten sposób stwierdzić możemy, że rodzaj techniki wychowawczej zaw sze jest wykładnikiem danego systemu wychowawczego, kierow anego ok reś­ lonym światopoglądem. Stąd też głębsze badanie techniki wycho­ wania musi sięgać do korzeni ideologicznych całego system u. Jednakże i sama rzeczyw istość wychow aw cza, dyktująca swe obiek­ tywne praw a wychowaniu, ma duży wpływ na zmiany techniki

ł) Sośnicki, lam że, str. 67.

(8)

w ychow aw czej, poniew aż ona to decyduje o skuteczności bądź też o bezow ocności stosow anych środków. W yrazem tego zjawiska jest zasadnicze fiasko, jakie spotkało wysiłki nowej techniki wy­ chow ania naturalistycznego. Mianowicie, zwalczanie moralizowania etycznego starej szkoły skończyło się powrotem do suchego mo­ ralizatorstw a nauki obyw atelskiej we francuskiej przedwojennej szkole (instruction civique), .nawoływaniem do przywrócenia sy ste­ matycznej nauki m oralnej1) oraz m entorstwem i rezonerstwem przed­ wojennej pedagogiki państw ow o-tw órczej. W ten sposób po paru zalędw ie dziesiątkach lat wychowanie, szczególnie moralne w szkole naturalistycznej wróciło do rehabilitacji pogardzanych metod karności, ćwiczenia woli czy moralizowania, a myśl pedagogiczna zaczęła przychodzić do przekonania, że przymus jest istotnie związany z wychowaniem i nie da się go całkowicie usunąć, a chodzi tylko „o zastąpienie rodzajów przym usu i swobody, mających niższą w artość wychow aw czą, przez takie ich rodzaje, które mają wyższą w artość w ychow aw czą”,2) że dyscyplina moralna konieczna jest w wychowaniu społecznym , ponieważ moralność jest systemem zwyczajów uznanych i stosow anych przez zbiorowość, a zmysł tej-praw idłow ości i autorytetu je st poczuciem karności, d u c h e m d y s c y p l i n y , stąd też zadaniem w ychowania jest wdrożenie dziecka do świadomej karn o ści.3) Z kolei więc chcąc pogłębić zagadnienie techniki w ychow ania musimy się zastanowić nad istotą m oralizow ania jako n ajstarszą tradycyjną techniką wychowawczą, nad związkiem jego z całością tzw. szkoły starej, a dopiero na tym tle będzie można coś więcej zrozumieć co do innych środków i technik wychowawczych.

M oralizow anie i mentorstwo, jak już wiemy, to jeden z głów­ nych środków tradycyjnego wychowania, głęboko korelujący nie tylko z systemem' innych środków jak zakaz i rozkaz Oraz sankcji w postaci różnych rodzajów kar, ale z całokształtem szkoły tzw.

*) P. Barth, D ie N o tw e n d ig k e it eine« sy ste m a tis c h e n M o ra lu n terrich ts.

L eip zig 1920.

2) B. fła w ro czy ń sk i, S w o b o d a i p r z y m u s w w y c h o w a n iu — siedem rozpraw p ed agogiczn ych . Wyd. 2. W -w a 1932, str. 25—26.

(9)

starej. . Harm onizowały one z tą szkołą, w której podstaw ą nauki , była w iedza teoretyczna, a m etodą nauczania — dedukcja, a spo­ sobem uczenia się słuchanie celem zrozumienia i zapam iętanie/ spraw dzane przez reprodukcję ż pamięci. O tóż pierw szy. D ew ey pochw ycił rys zasadniczy techniki nauczania tradycyjnej szkoły.' P ew nego razu, szukając odpowiednich dla potrzeb dzieci sprzętów- do swojej szkoły eksperym entalnej (University Elem entary School w Chicago 1897— 1903), nic nie znalazł, ale usłyszał trafną uw agę od kupca, która brzmiała: „Obawiam się, że nie mamy; tego, czego panu potrzeba. Pan chce ławek, przy których dzieci mogłyby p ra­ cować; a te są ty lk o do s łu c h a n ia ”. Odtąd, jak sam wyznaje, zrozumiał, że w klasie tradycyjnej w szystko jest urządzone „do słuchania”, bo i zwykłe uczenie się lekcji z książki jest tylko pewnym rodzajem słuchania; we wszystkim w yraża się tu zależ­ ność jednego umysłu od drugiego. „P ostaw a słuchania — pisze

dalej Dewey i tu zaczyna się jego inw ektyw a na starą szkołę — mówiąc porównawczo, oznacza bierność, wchłanianie pewnych gotowych materiałów, przygotow anych przez superintendenta, radę szkolną, nauczyciela, które dziecko musi sobie przysw oić w jak największej możliwie ilości, w czasie możliwie najkrótszym ”. ’) Dzięki temu s ł u c h a n i u osiąga się według D ew eya jednostajność materiału (w mowie słyszanej i w książce, która jest odbiciem tej mowy) oraz metod (jednakowe przysw ojenie przez uczniów gotowych wyników i spraw ności w edług jednolitego program u). Cechami zasadniczymi takiego nauczania mają więc być b i e r n o ś ć p o s t a w y u c z n i a , m e c h a n i c z n e s k u p i a n i e d z i e c i , j e d n o s t a j n o ś ć m e t o d i m a t e r i a ł u n a u k i. Ośrodkiem zaś całego systemu staje się nauczyciel i podręcznik, a nie dziecko i jego ży c ie .2) '

M niejsza na razie o charakterystykę starej Szkoły daną przez D eweya. W sposób widoczny jest ona przesadna i przejaskra­ wiona, natom iast zwróćmy uw agę na rdzeń istotny dla jej techniki—

') J. D ew ey, M oje pedagogiczne credo. Szkoła a sp o łeczeń stw o . Przekład J. Pietera. K siążnica-A tlas, str. 49.

(10)

słuchanie, a gdy zestaw im y tę podstaw ę nauczania z podstawami w ychow ania tejże szkoły w postaci posłuchu i posłuszeństw a, to w ów czas narzuca nam się zgodność tradycyjnej dydaktyki i pe­ dagogiki, opartych zaw sze na technice s ł u c h o w e j . A więc mamy tu do czynienia z p e d a g o g i k ą s ł u c h o w ą jako roz­ gałęzionym systemem, posiadającym właściw e sobie środki, metody i technikę wychowawczą. Skoro tak jest, to nasuw a się dalsze teoretyczne pytanie, czy mogą być inne system y wychowania, oparte na innej technice, jak na przykład pedagogika wzrokowa, a może naw et dotykow a, czy w ęchow a? Innymi słowy, czy ro ­ dzaje naszych zmysłów mogą być rzeczyw istą podstaw ą podziału technik i system ów wychowania?

Ażeby odpow iedzieć na powyższe pytanie, na w stępie za­ uważmy, że szkoła tradycyjna operuje dwoma elementami— mową i słuchaniem, a więc m ateriałem podstawowym zawsze jest tu — s ł o w o , dlatego też najczęściej' narażona jest na zarzut werbalizmu i psytacyzm u, a więc nadużycia słów, których uczniowie należycie nie rozumieją. T ak więc szkoła tradycyjna to była szkoła słów, albo też szkoła książek *), w każdym zaś razie słów wygłaszanych, pisanych, czy drukowanych. S tąd też dla rozwiązania naszych pytań musimy przede wszystkim szukać wyjaśnień związanych z podstaw ą szkoły dawnej, tj. ze słowem.

W spółczesne językoznaw stw o ogólne wyjaśnia nam, że każdy akt językow y zakłada istnienie nadaw cy i odbiorcy, przedm iotu b ęd ą­ cego treścią słow a— znaku oraz zjaw iska akustycznego, graficznego lub tem u podobnego jako formy znaku. Poza tym w indywidualnej sferze zjaw isk językow ych rozróżnia się procesy psychologiczne, składające się n a.d ziałan ia językow e i akty logiczne.2) O tóż gdy naw et pominiemy stronę logiczną, a zwrócimy uwagę tylko na stronę psychologiczną słów, to zauważymy, że każde słowo łączy w sobie w iele elem entów tak „biernych”, jak i „czynnych” o tyle jeszcze skom plikowanych, iż wszelki człowiek mówiący musi być

>) E. Spranger, B u c h p a d a g o g ik . Erziehung, B. I.

J) T ad eu sz M ilew ski, Z a r y s ję z y k o z n a w s tw a og ó ln eg o . C zęść 1. T eoria językoznaw stw a. Lublin—Kraków, T ow arzystw o L udoznaw cze, 1947, str. 129 i 136.

(11)

-równocześnie nadaw cą i odbiorcą językowym, chociażby dlatego, by kontrolow ać świadomie praw idłow ość nadaw anych znaków. Stanisław Szober rozkładał jeszcze głębiej tę psychologicz­ ną stronę wyrazów na w y o b r a ż e n i a językow e (a w ięc czyn­ niki czysto psychiczne) oraz c z y n n o ś c i językow e (czynniki jak b y fizjologiczne). „Jak widzimy— pisał— w yobrażenie językow e wyrazu jest wprawdzie w yobrażeniem jednolitym , ale złożonym, składa się mianowicie z w yobrażeń słuchowych (S), w ym aw ianio­ wych (M), graficzno-wzrokow ych (W ) i pisaniow ych (P). W szyst­ kie te w yobrażenia tw orzą w świadom ości jednolitą całość, koja­ rząc się zawsze z jakimś wyobrażeniem pozajęzykowym (R). W ten sposób na w yobrażenie wyrazu składa się pięć elem entów — w y­ obrażenie pozajęzykowe (R), w yobrażenie słuchow e (S), w ym a­ w ianiow e (M), graficzno-wzrokow e (W) i pisaniow e (P )” 1) Całość tych elementów nrzedstaw iał Szober w następującym schem acie.

Każde z tych w yobrażeń jest jeszcze związane z właściwym so b ie zespołem w r a ż e ń (czuć), które dopiero są podstaw ą od­

powiednich c z y r i n o ś c i językowych, a więc w yobrażenie słu- ohow e (S) jest złączone z zespołem w rażeń słuchowych (s) jako podstaw a słyszenia, w yobrażenie w zrokow e (W) z zespołem w ra­

żeń wzrokowych (w), tw orzą widzenie wyrazów graficznie utrw a- * łonych, w yobrażenia wymawianiowe (M) z zespołem w rażeń mięś- niowo-ruchowych języka dają mówienie (m), a w yobrażenia

pisa->) Stanisław Szober, Z a r y s ję z y k o z n a w s tw a og ó ln eg o . Z eszyt p ierw ­ szy. W -w a 1924, str. 104. (W yobrażenie pozajęzyk ow e jest w g S zob era

obrazem danej rzeczy połączonym ze znaczeniem danego wyrazu, na czym •opiera się zrozum ienie teg o w yrazu (R).

( r o z u m ie n ie )

( m ó w i e n i e )

( p i s a n i e )

p V

y \t

( c z y t a n i e )

,XS (słuchanie)

łk

s

P

(12)

piowe (P ) z zespołem w rażeń m ięśniowo-ruchowych. ręki (p) leżą u podstaw y pisania. W szczegółach odrębne czynności' języ­ kowe związane są z właściwymi sobie wrażeniami i w yobraże­ niami w następujący sposób:

s — S — R — słuchanie

R, — M — m — mówienie

w — W — R — czytanie

R — P — p — pisanie.1)

Z pow yższego widzimy, że każdy wyraz tkwi niejako w ca­ łym naszym aparacie zmysłowym (wzrok, słuch, język i ręka) w iążąc się ze swą treścią psychiczno-duchow ą (znaczeniem języ­ kowym i logicznym, zabarwieniem uczuciowym itp.), co razem dopiero składa się na pełne r o z u m i e n i e tego wyrazu. To sa­ mo odnosi się do całości nauczania wielkich kom pleksów słowno- znaczeniow ych jakiejkolwiek dziedziny poznania. Nauczanie więc w ogóle polega na czynnościach podstaw ow ych — słuchania, mó­ wienia, czytania i pisania zmierzających razem do zrozumienia treści danej nauki słuchanej, mówionej, czytanej czy też pisanej. Jednakże i profces rozumienia jako istota, poznania i nauki jest również złożony. M ianowicie trzeba rozróżnić stronę i n t e l e k t u ­ a l n ą , czysto poznaw czą oraz stronę p r z e ż y c i o w ą , polega­ jącą na w artościow aniu poznawanego, celem poruszenia i zaanga­ żow ania woli wychowanka. W ten sposób rozumienie jako całość Oączy w sobie dwa procesy: d y d a k t y c z n y , zmierzający do intelektualnego zrozum ienia treści nauczanej oraz p e d a g o g i c z - n y, w łaściw ie wychowawczy, dający przeżycie rozumienia jako w artości do realizacji danej treści w życiu.' O tóż zauważmy, że w zakresie rozumienia ten sam aparat zmysłowy człowieka (w zrok, słuch, ręka i język) służą dla jednego jak i drugiego procesu, dla . nauczania i wychowania.

Co do pierw szego szkoła tradycyjna opierała swą technikę dydaktyczną przede wszystkim na trójkącie SRM, czyli na słu­ chaniu celem rozumienia w ysłuchanego i wypowiadania treści zrozum ianej przy pomocy retoryki, natomiast czynności czytania

(13)

i pisania (czyli trójkąt W RP) były tu tylko środkami pomocni­ czymi, nie stanowiły szerszej i samodzielnej podstaw y nauczania. Za to rewolucja szkoły nowej w technice dydaktycznej zaczęła się od wysuwania na czoło czynności ruchowych, a więc pisania rozszerzonego na wyrażanie się „mówiącą rę k ą ” przy pomocy przeróżnych technik: rysunku, modelowania, robót ręcznych itp .1) Na tym właśnie wdrażaniu się czynnym pomysłów, wynalazków i treści intelektualnych oparła się pierw sza pedagogika e k s p r e- s j o n iz m u Deweya.2) Drugi zaś kierunek nowej szkoły, i m p r e ­ s j o n i z m pedagogiczny3) rozwinął inną jeszcze technikę dydak­ tyczną, a mianowicie opartą nie na m a n i p u l o w a n i u i e k s ­ p r e s j i , lecz na wzroku i częściowo na słuchu celem w yw oły­ wania i wywierania 'w rażeń na w ychowankach w granicach i m- p r e s j i literackich (recytow anie poezji), m alarskich (oglądanie obrazów), muzycznych (koncertowanie), czyli tego wszystkiego, co składa się n i tzw. pedagogikę p r z e ż y c i a . 4) W ten sposób w nowej dydaktyce pierw otny cel — rozumienie logicznych i po­ znawczych treści wyrazów został zastąpiony w ekpresjonizm ie ro­ zumieniem, a lepiej o r i e n t a c j ą w zakresie rozwijania własnego doświadczenia dziecka, w impresjonizmie zaś rozumieniem, a w ła­ ściwiej o d c z u c i e m własnych przeżyć w ychow anka. W związku z tym nastąpiło owo przesunięcie się od tradycyjnej techniki słu ­ chania i mówienia związanych z logicznym rozumieniem treści wyrazów w kierunku czynności samodzielnego pisania i czynności ekspresyjnych ręki albo też w kierunku przeżyciow ego czytania literatury i czynności im presyjnych wzroku lub słuchu.

') O. Seinig, D ie re d e n d e H a n d . W eg w eiser zur Einführung d es Werkunterrichts in V olkschule u. Seminar. S ech ste und sieb en te A uflage. Leipzig 1921.

2) John D ew ey, S z k o ł a i s p o łe c z e ń s tw o. Przekład M ani L iso w ­ skiej, 1924. '

3) J. M. Becker, P ä d a g o g isch e r Im p r e s sio n is m u s. A schaffenburg, 1913. 4) Heinrich Scharrelmann, E rleb te P ä d a g o g ik . G esam m elte A uf­ sätze und U nterrichtsproben. Hamburg - Berlin 1912. W altraut N eubert,

(14)

Analogiczne przesunięcie nastąpiło także w procesie pedago­ gicznym, czyli właściw ie wychowawczym, ponieważ, jak już wiemy, ten sarti aparat zmysłowy człowieka służy tak nauczaniu, jak i w y­ chow aniu. W ychowanie w szkole tradycyjnej zostało historycznie ukształtow ane przez chrześcijaństw o jako wychowanie „przez s ł u ­ c h a n i e ”. Stało się tak ha skutek tego, że cała nauka C hrystusa została głównie wyłożona w przypowieściach wygłoszonych do ludu, a potem jako Ewangelia - D obra Nowina przez powołanych do tego św iadków - apostołów była podaw ana ustnie w formie zryt- mizowanej dla łatw iejszego zapamiętania, jak tego wymagał wschodni styl oralnego nauczania.1) Dopiero listy apostolskie i spisane 4 Ewangelie utrw alały na piśmie początkow ą tradycję. Stąd też Kościół katolicki przyjmuje dwa podstaw ow e źródła objawienia: Pism o św. i tradycję. T ak więc przekazyw anie ustne nauki wiary i głoszenie żywego słowa ma w chrześcijaństw ie szczególne zna­ czenie, którem u św iadectw o daje św. Paw eł pisząc: „A więc w iara ze słuchania, a słuchanie przez słowo C hrystusow e.” (Rzym. 10, 17). T a właśnie „ f i d e s e x a u d i t u ” jest pierw szą pod­ staw ą chrześcijaństw a, prow adzącą dalej do życia z wiary, (bo „spraw iedliw y z wiary żyje” — Rzym. 1, 17) oraz do uczynków, bez których wiara jest m artw a (Jak. 2, 17), a które polegają na postępow aniu w edług z a s a d dekalogu („A jeśli chcesz wnijść do żywota, chowaj przykazania.” — Mat. 19, 17) streszczających się w dw u przykazaniach miłości Boga i bliźniego (Mat. 22, 36— 40). W ten sposób cały cykl tw orzenia się chrześcijańskiego św iatopo­ glądu przebiega od słuchania słowa Bożego przez ukształtowanie w sobie zasad w iary do moralnych uczynków i wreszcie kończy się na nadziei nagrody. O tym, że początek tego cyklu polega niezmiennie naw et w dzisiejszych czasach nie na studiowaniu i czy­ taniu, lecz ńą głoszeniu i słuchaniu, świadczy pow stanie ruchu tzw. teologii k e r y g m a t y c z n e j (Kerygma — R adosna Nowina) czyli teologii „głoszenia” jako uzupełnienie teologii ściśle nauko­ wej i szkolnej.2)

') Ks. E ugeniusz D ąbrow ski, E w a n g elie , ich p o w s ta n ie i r o d z a j l i ­ te r a c k i. W -w a 1938, str. 27 i nn.

J) Ks. B olesław Kurzawa, T e o lo g ia k e r y g m a ty c z n a , Ateneum Kapłań­ sk ie 1950, z 2—289, str. 152 i nn.

(15)

Powyższe właściwości chrześcijaństw a stały się z kolei po­ staw ą tradycji wychowania. Dlatego też najpierw otniejszą :egó techniką wychowawczą jest „sianie”, głoszenie żyw ego słowa oraz chętne s ł u c h a n i e przez tych, którzy „mają uszy ku słuchaniu”, a nie czytanie i rozmyślanie, które stosuje się d o ­ piero na wyższych stopniach samow'ychowawczego rozwoju. Treścią zaś wychowawczą jest tu zaw sze jakaś z a s a ri a, (religijna, moralna, naukowa, społeczna itd.) którą dopiero sam w ychow anek ma wcielić w życie. Z tym to chrześcijańskim system em pedago- giki słuchowej i pedagogiki zasad związane są dalsze charaktery­ styczne rysy. Przede wszystkim działanie samym s ł o w e m t r e ś - c i wychowawczej (pomijając innego rodzaju s ł o w a n a c i s k u w y­

chowawczego, jak groźby, połajanki, drwiny, poniżenia itp.) n a­ leży w wychowaniu do tzw. ś r o d k ó w b i e d n y c h 1), ponieważ nie zmusza samo przez się do przyjęcia go przez wychowanka, lecz zależy od jego dobrej woli, a jeszcze więcej od wiary, jaką daje się słowu słyszanemu, w iara zaś wiąże się z autorytetem , zależy więc od powagi głoszącego. W ten sposób pedagogika słu­ chowa w ujęciu chrześcijańskim jest trudna, wym aga bowiem d o ­ browolnego posłuchu z jednej i poszanow ania wolności duchowej słuchacza z drugiej strony. Dalszą trudnością w tym system ie jest to, że jego treści wychowawcze, tj. z a s a d y , nie są gotowymi receptami czy też formułami postępow ania, przeciwnie, są ab stra k ­ cyjnie wyrażone i wymagają inteligentnego współdziałania osoby wyznającej je celem ich zastosow ania w konkretnych wypadkach, przy tym nie koniecznie żądają aktualnego ich zastosow ania, mogą bowiem przydać się dopiero kiedyś w przyszłości. T oteż zasady przenikają do osobowości i introcypują się w niej stosunkow o długo i nie od razu działają z doskonałym wynikiem, dlatego też technika ta wymaga długomyślności i cierpliwości, a często w n ie­ doskonałym zastosow aniu zasady musi się zadowolić sam ą dobrą intencją, która ma szczególne moralne znaczenie. P oza tym zasady te trzeba nieustannie głosić, podaw ać do wiadomości, zasiewać,

*) Jacques M aritain,R e lig ia i k u lt u r a .P r z e k ï .H. W idaw skiej,P oznań, 1937, str. 55—57; tenże D u ré g im e te m p o re l et de la lib e rté,P aris 1933, Str. 193,203 i nn,; Karol G órski, W y c h o w a n ie p e r s o n a lis ty c z n e .Poznan 1936,str.2(Î2.

(16)

propagow ać, odśw ieżać i przypominać, co więcej zasady te muszą być rozumnie przysw ojone i wyuczone, utrw alone raz na zawsze, z w iarą przeżyte i wcielane w codzienny czyn samodzielnie. P rzy­ zw yczajenie czynne, spraw ność duchowa powinna wypływać z wcie­ lanej zasady, a nie odwrotnie, zasada nie może tu zakw itać jako wynik uprzedniego autom atycznego przyzwyczajania i w ytresow a­ nego naw yku do danego postępow ania. Cnota w chrześcijaństwie ma płynąć nie z tradycjonalizmu i nałogowego przyzwyczajenia, lecz z wiary i zasady introcypowanej i zasymilowanej jako w ar­ tość osobista. W reszcie właściw ą sankcją w tej technice wycho­ wawczej jest tylko nagana i wyrzut, zawstydzenie i upomnienie ze strony autorytetu głoszącego daną zasadę, najwyższą zaś jej miarą jest odmówienie głoszenia, wyłączenie i wyklęcie ze spo- łecznei w spólnoty zasad. Jak z powyższego widzimy, m o r a li zo- w a n i e oraz m e n t o r s t w o jako głoszenie i doradcze pilnowa­ nie wykonywania zasad jest w tradycyjnej szkole istotnym jądrem techniki wychowawczej. Kara natomiast zjawia się tu jako pokuta za złośliw e i rozmyślne przekraczanie zasady. Jednakże cała p e­ dagogika kija z karami dla przykładu, dla odstraszenia, na pa­ miątkę, za nienatychm iastowe wykonanie zasady, za niedoskonałe wykonanie oraz pedagogika wym yślań jako niezgodne z duchem chrześcijańskiej pedagogiki posłuszeństw a zasadom moralnym nie były istotne dla tego system u, dlatego też z pierwszym podmu­ chem krytyki łatw o mogły odpaść. Za to głębsze jego pokłady wyraziły się pięknie, jak już wiemy, w metodzie ekspiacyjnej F oerstera oraz m etodzie ^profilakcyjnej św. Jana Bosco.

Atak nowej szkoły na tradycyjne m oralizatorstw o jako tech­ nikę mało skuteczną, rzeczywiście nie dającą efektownych natych­ m iastow ych wyników, był równocześnie sygnałem do szukania i w ynalezienia innych system ów wychowawczych, opartych już nie na prym itywnej i naturalnej technice słuchania słowa i nie na odwiecznych zasadach moralnych. Pierwszym eksperym entato­ rem i teoretykiem nowego wychowania i w tym zakresie był znany nam już John Dewey. Zaczął on sw ą działalność od stw ier­ dzania rozbieżności pomiędzy szkołą a życiem społecznym,

(17)

po-łtnędzy obowiązkami szkolnymi a życiowymi.1) Szkolą — głosi Dewey —• jest instytucją społeczną dla podtrzym ywania i dosko­ nalenia życia społecznego, system więc wychowania musi uzna­ wać odpowiedzialność moralną szkoły za przygotow anie wycho­ wanków do społecznego udziału w życiu. Tymczasem „nauczanie m o ra ln e — żali się Dewey — było tylko nauką o:., cnotach i b u ­ dzeniem pewnych uczuć, które miały spraw iać, żć się te cnoty praktykuje,”2) toteż „szkoła z konieczności zajmuje się raczej poprawianiem wad, niż wyrabianiem nawyknień na praw dę w życiu społecznym pężytecznych.”3) Prawdziwie moralnym w edług De- weya je st tylko to, co wiąże się bezpośrednio z życiem społecz­ nym. „W szelki fakt, rzucający jakiekolwiek światło na ustrój spo ­ łeczeństwa, w szelka energia, która dorzuca swój wysiłek do energij społecznych, posiadają znaczenie m oralne.”4) Całość poglądów na system wychowania moralnego w szkole streścił D ew ey w sło­ wach: „Szkoła obowiązana jest dać tym, których w ychowuje: 1) inteligencję społeczną, 2) poczucie' społeczne i 3) zainteresow ania społeczne. W tym celu rozporządzamy: 1) życiem szkolnym, które powinno dążyć do zbliżenia się z życiem społecznym rzeczywistym , 2) metodami nauczania i pracą ręczną i 3) programami szkolnym i”.5) Istotą więc system u wychowawczego D ew eya był w po­ czątkach nowej szkoły a l t r u i z m i n a s t a w i e n i e społeczne. O siągać się je miało przez rzeczyw iste życie zbiorow e, czyli przez samorząd szkolny, przez zajęcia ręczne i praktyczne oraz przez treści propagandowo-ośw iałow e o społeczeństw ie zaw arte w p ro ­ gramach szkolnych. Najwięcej liczył D ew ey na prace ręczne i za­ jęcia praktyczne jako niezawodny przypuszczalnie środek w y ra­ biania w dziecku nawyknień pożytecznych społeczrfie. O dtąd też poczęły się rozwijać dociekania, jakie wpływy na rozwój -umysłowy i moralny wywiera praca ręczna. I tak G. K erschensteiner (1854—

*) John D ew ey, W y c h o w a n ie a m o ra ln o ść — w zbiorze pt. S z k o ł a i d zie ck o . Przekł. H. B łeszyńska. W -w a 1933, str. 137.

ł ) Tam że, str. 154. 3) Tam że, str 136. *) Tam że, str. 154. 5) Tam że, str. 154.

(18)

1932) tw órca rękodzielniczej „szkoły pracy* o charakterze szkoły zaw odow ej pojmował najszerzej moralne znaczenie pracy ręcznej, której przypisyw ał nie tylko zdolność umoralnienia jednostek grun­ townie przygotow ujących się do zawodu, ale umoralnienie zawodu oraz umoralnienie całego społeczeństw a.1) Celem więc nauki przy­ gotow aw czej do zaw odów rękodzielniczych miało być wg Ker- schensteinera — „wdrożenie do rzetelnych metod pracy, do coraz to większej dokładności, gruntowności i rozwagi oraz rozbudzenia należytej radości p racy .”2) O wiele skromniej przedstawiały się możliwości wychowania moralnego, osiąganego drogą nauki zręcz­ ności A ugustow i Abrahamsonowi, twórcy szkoły slojdu w Nads (Szwecja) w roku 1872. Ten^ bowiem w celach wychowawczych nauki zręczności nakreślał:

a) W pojenie dobrego smaku i miłości do pracy w ogóle. b) W drożenie szacunku dla ciężkiej pracy fizycznej, lecz

użytecznej.

c) Rozwój uczucia niezależności i zaufania we własne siły. d) Przyzw yczajenie do porządku, dokładności, czystości

i schludności.

e) Rozwój oka, zmysłu dotykowego, poczucia formy, jak i zręczności ręki.

f) Przyzw yczajenie do uwagi, pom ysłowości, do wytrwałości i cierpliw ości.

g) Pobudzanie rozwoju sił fizycznych.3)

W reszcie Ed. B urger żądał, aby wychowanie przez pracę w zakresie moralnych w artości

■ 1. zapobiegało n iebezpieczeństw u, próżniactwa,

2. w ykorzystyw ało działanie do zrodzenia czynności woli, 3. doprow adzało proces woli aż do fizycznego czynu, *) G eorg K erschensteiner, P o ję c ie 'sz k o ły p r a c y . Przekład A. Kier- skiej. L w ó w —W arszaw a 1926, str. 1?.

2) T am że, str. 20.

3) A. Ferrière, L ’É co le a c tiv e . N eu ch â tel-G en èv e, 1922, T. I.; cyt. Henryk Rowid, S z k o ł a tw ó r c z ap o d s ta w y te o r e ty c z n e i d ro g i u r z e c z y w is t­

(19)

4. uwalniało, przez mechanizację pewnych czynności energię woli,

5. potęgowało przydatność życiową wychowanka i jego samodzielność,

6. 7. ułatwiało w ybór zawodu i uzdalniało do opanow ania zawodu,

§. przyczyniało się do potęgow ania gospodarki narodowej, 9. podnosiło szacunek dla pracy fizycznej i zacierało różnice

społeczne,

10, 11. wprow adzało drogą w spólnoty pracy do uspołecznie­ nia i uobywatelnienia,

1?. wyrabiało społeczne cnoty moralne oraz kształciło cha­ rakter. Ł)

W całości biorąc, nowe wychowanie moralne wprow adziło technikę zręczności, działania ręcznego oraz zespołow ego w spół­ działania z innymi w sam orządzie szkolnym, sądząc, iż samo wykonywanie prac. ręcznych i fizycznych, tak jednostkow yęh, jak też i zbiorowych, będzie autom atycznie daw ało dobre przyzw ycza­ jenia moralne do rzetelności, do ofiarności i solidarności społecznej. T ak więc nie tradycyjne moralizowanie, nie słuchanie słowa i za­ sad moralnych, lecz samo aktyw ne działanie szczególnie ręczne, sam zmysł dotykowo - ruchowy miał tu w ytw arzać nawyki mo­ ralne, dobre przyzwyczajenia i nałogi społeczne. W ten sposób pow stał całkowicie nowy rodzaj techniki wychowawczej, p e d a ­ g o g i k a d o t y k o w o — r u c h o w a , której treścią wychow aw czą nie były już zasady, lecz sam w y s i ł e k p r a c y tak indyw idual­ nej (działanie fizyczne), jak też i społecznej w postaci w spółdzia­ łania i współżycia. Celem tego system u je st nabyw anie autom a­ tycznych przyzwyczajeń, które by nigdy nie zawodziły w w ykona­ niu i odbywały się bez potrzeby karania i nagradzania, bez ciąg­ łego moralizowania i m entorstwa.

Jednakże obok pedagogiki dotykowo - ruchowej, którą b ę­ dziemy nazywali m a n u a l n ą , począł kiełkować dalszy i nowszy ') Eduard Burger, A rb e its p ä d a g o g ik . G esch ich te — Kritik — W e g ­ w eisung. 2. Aufl., L eipzig 1923, str. 417—419.

(20)

jeszczfc system w ychowania w z r o k o w e g o . Początkow o.opierato się ono na czytelnictw ie,-szczególnie na tzw. „cichym czytaniu”, w którym głównie chodziło o szybkość nabyw ania wprawy w od­ czytyw aniu znaków i ich rozum ieniu.') Rychło wszakże czytel­ nictwo o charakterze szkolnym i rozrywkowym nabrało specjalnego znaczenia jako wybitny środek wychowawczy. Badania M. Rubakina stw orzyły nie tylko bibliopsychologię,2) ale także pedagogikę biblio­ te c z n ą 3) oraz badanie czytelnictw a w celu poznania zainteresowań czytelników i wychowawczego działania na nich książek.4) O wiele większe znaczenie w zakresie wpływów wzrokowych ma oczywiś­ cie nie słowo drukow ane, które tylko oznacza, a nie odtwarza, lecz widok rzeczy lub ich obrazy. Siła poglądowa rzeczy w na­ uczaniu jest od daw na znana i doceniana, toteż nowa dydaktyka - w ykorzystała obficie obserw acje natury w czasie wycieczek, upra­

w y ogródków szkolnych, zbierania okazów, łącząc je z działaniem i pracą, w ykorzystała także pracę z obrazami wszelkiego rodzaju począw szy od rysunków, ilustracji, a na zdjęciach i filmie nauko­ wym skończyw szy.5) Jednakże istnieje jeszcze siła poglądowa w w ychowaniu. Reklama handlowa a potem agitacja polityczna w ykryły w ielką skuteczność wychow aw czą grafiki, którą spotęgo­ w ały nadzwyczajnie fotografia i film. Plakat ostrzegawczy o nie­ bezpieczeństw ie w p ra c y ,6) czy plakat higieniczny ma większe *) G. L. Anderson, C ich e c z y ta n ie w św ie tle b a dań p sy ch o lo g iczn yc h i p e d a g o g ic z n y c h . Tłum . H. D obrow olska. W -w a, N asza K sięgarnia, 1932. R. Szklar i B. Kobylański, C ich e c z y ta n ie ja k o z a g a d n ie n ie m e to d y c zn e w s z k o le w sp ó łc ze sn e j. W -wa, N asza Księgarnia, 1937.

2) N. A. Rubakin, P is jm a k c z ita te la m . P sichołogija czitatela i knigi

kratkoe w w ed en ie w b ib łołogiczeskuju psichologiju, M oskw a, 1929;

A. M ayer - G insbergow a, O d ą że n ia c h i za d a n ia c h b ib lio p sy c h o lo g ii. P olskie Archiw um P sych ologii, t. III, nr 1, 1930, str. 53—56.

-) Leon B ykow ski, W sp r a w ie p e d a g o g ik i b ib lio tec zn e j.W -w a, 1938. T en że, Z a k r e s i z a d a n ia p e d a g o g ik i b ib lio tec zn e j. W -w a 1938; S. W iderszal,

P e d a g o g ik a b ib lio tec zn a W . H o fm a n n a . W -w a, 1939.

4) Por. Helena Radlińska, K s ią ż k a w śr ó d lu d z i. W -w a, 1946, wyd. 4. 5) Paul Ficker, D i d a k ti k d e r n e a e n S c h y lę . Eine G esam tdarstellung arbeitsunterrichtlicher T echnik, 1932, str. 20 — 72.

6) Por. Inż. E ugeniusz Porębski, W y k ła d y p s y c h o te c h n ik i. W -wa 1927, str. 228 - 234.

(21)

¡znaczenie wychowawcze niż odczyt na ten tem at lub broszufh. Obchody świąteczne połączone z pokazami i wystawam i włączono jako skuteczne środki do w ychowania obywatelskiego.*) W dużej mierze na pedagogice wzrokowej oparła się propaganda poli­ tyczna posługując się elementami widowiskowymi, jak portrety, sztandary, godła, symbole, mundury, dekoracje, m anifestacje, po­ kazy gimnastyczne, defilady, przem arsze itp .2) W ykorzystano wychowawczo film, w jego różnych postaciach: rozrywkowej, artystycznej, naukowej i dokum entarnej.3) M uzealnictwo coraz bardziej opracowuje swą pedagogikę, jako zespół wpływów spo­ łeczno - oświatowych, jakimi ro zporządza.4) Jak widzimy, można wychowywać wyłącznie niemal na drodze wzrokowej. Tak sztuka kościelna od dawna była „Biblia pauperum ”, a nowoczesna psychoanaliza zwróciła uwagę na to, że w ychow yw ać instynkt np. walki można przez skierow anie go na oglądanie zapasów , gdzie sam widok walczących zastępuje czynne zaspokojenie tego in sty n k tu .5) W ten sposób mogą pow staw ać teorie w yjaśniające w zrokow e wpływy wychowawcze. Pow stało naw et centrum badań kształcenia przez wzrok (Visual Education C entre) przy U niversity College w E x e s te r.6) Oczywiście treściami wychowawczym i pedagogiki

') John C. Almack, W y ch o w a n ie o b g w a telsk ie . Przeł. J. Piotrow ski. K siążnica-A tias. L w ów -W arszaw a 1934, str. 164— 175.

2) Scbultze-P faizer, P ro p a g a n d a , A g ita tio n , R e k la m e . Berlin, 1923; Wł. Baliński, P ro p a g a n d a , j e j m e to d y i z n a c z e n ie . W -w a 1930, Hoesick; Józef S osn ow sk i, T eo ria p r o p a g a n d y w za r y s ie . W -w a 1948.

3) L. Blaustein, W p ły w w y c h o w a w c z y f il m u . L w ów 1937; B. W. Lewicki, M ło d z ie ż p r z e d e k r a n e m . L w ów 1935; J. KraSKOWSki, F ilm n a u k o w y

W -w a 1922. Także — Forsyth Hardy, G r ie rs o n on D o c u m e n ta r y , London

1946, C ollins (recenzja o tej k siążce w „N ow inach L iterackich” 1947,

nr 21. Co do gatunków* filmu o św ia to w e g o patrz — Leon. B ukow iecki.

F ilm w oczach P a in le v ć g o . Problem y 1948, nr 5.

4) Por. T ad eu sz D ob row olsk i, S p o łe c z n o - o św ia to w a ro la m u z e ó w .

art. w pracy zbiorow ej pt. M u z e a ln ic tw o , pod redakcją S. Kom arnickiego i T. D ob row olsk iego, Kraków 1947, str 32—59.

5) P. Bovet, I n s t y n k t w a lk i, W-wa 1934, str. 107.

6) Patrz art.-tk. C el i p ro g r a m w y c h o w a n ia . Z ycie Nauki, m ie się c z ­ nik naukoznaw czy 1947, nr 13— 14, str. 97—99.

(22)

w zrokow ej nic są już ani zasady, ani praca, lecz śante w r a / ż e n i a w zrokowe, ktdre zastępując pełną autopsję, mogą bezpośrednio form ułować osobiste przekonania widza, dlatego też łatwo wywo­ łują odpowiednie reakcje, postaw ) i decyzję działania. Toteż dla odstraszenia od alkoholu czy rozpusty używano pokazów zwyrod­ nienia alkoholików (w ystaw y antyalkoholiczne) lub prowadzono do szpitali oglądać skutki.

O braz pow yższy odkryw a przed nami proces przemiany techniki wychowania, jaki odbył się w tzw. nowej szkole, która porzucając starodaw ną pedagogikę a u d y c y j n ą (słuchową) prze­ szła początkow o na wychowanie m a n u a l n e (dotykowo-ruchowe) a ostatnio coraz bardziej przestaw ia się na pedagogikę w i z u a l n ą 1) (wzrokową), operującą nowoczesnym kinem, telewizją, muzeum, w ystaw ą itp. Teoretycznie zaś widzimy, że można stworzyć odrębne techniki wychowania, odrębne system y wychowawcze w oparciu o działanie na w yodrębniony zmysł słuchu, wzroku czy też dotyku. Jednakże, ponieważ tych zmysłów mamy o wftele więcej, jak zmysł smaku, w ęchu, tem peratury, bólu, zmysł kinestetyczny, trzeba hipotetycznie się spodziew ać, że każdy z nich może w przyszłości dać jakiś w łasny system wychowawczy. W ten sposób mamy od­ powiedź na nasze w stępne pytanie, czy można podział techniki wychowania oprzeć na rozróżnianiu rodzajów naszych zmysłów.

Zapewne, najlepiej do recepcji wpływów wychowawczych nadają się nasze telereceptory, jak słuch i wzrok, gdyż w sposób bliższy wiążą się ze zrozumieniem odbieranych wrażeń, natomiast receptory przez kontakt: dotyk, smak, węch itd. są znacznie tru ­ dniejsze do zużytkow ania wychowawczego. Mimo to dotyk wraz z czuciami ruchowymi i kinestetycznymi został już wprzęgnięty do pracy pedagogicznej. R esztę zaś jak smak, węch, a przede wszystkim ból (traktow any tradycyjnie jako dodatkowy środek represyjny obok zasadniczych środków wychowawczych) należy ujmować jako zespół czynników, k tó re, mogą znaleźć swe zasto­ sowanie w pedagogice, zmierzającej nie do kształtow ania

(23)

Wośc! bezpośrednio przez słuch, wzrok, czy dotyk, ale do w pły­ wania na nią poprzez z m i a n ę w a r u n k ó w b y t u .

A więc, kiedy człowiek każdy będzie syty i będzie miał czym zaspokoić smak, swe potrzeby podniebienia i przełyku, gdy będzie w zimie miał ciepło, a w lecie — chłodno, gdy będzie od­ dychał świeżym, pachnącym powietrzem, gdy usunie się rów no­ cześnie źródła wysiłku, trudu i bólu, a spotęguje się źródła przy­ jemności, wówczas człowiek rzekomo nię będzie ani się obawiał, ani denerwował, ani złościł, ani zazdrościł, czyli że będzie ide- •' alnie wychowany. W ten sposób kształtuje się jeszcze jeden system wychowawczy, oparty o zaspokajanie zm ysłowych potrzeb człowieka w zakresie jego smaku, węchu, tem peratury itd., przy czym środków do tego ma dostarczyć w spółczesna cywilizacja techniczna, zdolna obecnie „w szystkich raz na zaw sze zabezpieczyć od nie­ dostatk u ”. ’)

Jak z powyższego widzimy, nowa szkoła i nowa rzeczyw istość wychowawcza w sposób czysto praktyczny w ynalazła nowe system y techniki wychowawczej oparte o zastosow anie poszczególnych zmysłów i tak stworzyła pedagogikę m anualną (dotykow o-ruchow ą), pedagogikę wizualną (wzrokową) oraz pedagogikę dobrobytu (zaspokajania w arunkow ego potrzeb biologicznych i zmysłów kon­ taktowych, jak smaku, węchu, tem peratury itp.) Każdy z tych system ów operuje sw oistą techniką, m etodą oraz stosuje właściw e sobie treści wychowawcze, jak wysiłek, wrażenie, czy też przy­ jemność. Jednakże mimo całej tej imponującej wynalazczości p e ­ dagogiki praktycznej, mającej na celu, by uciec od szkoły trad y­ cyjnej z jej teoretyczną wiedzą i pedagogiką audycyjną (słuchow ą) opartą o głoszenie zasad, nastąpił w okresie międzywojennym taki zasadniczy kryzys skuteczności dydaktycznej i wychowawczej nowej szkoły2), że w zakresie techniki w ychow ania nie pozostaw ało nic

0 F. Znaniecki, L u d z ie te r a ź n ie js i a c y w iliz a c ja p r z y s z ło ś c i.Książnica Atlas, (1934), str. 26.

J) Por. P. Hoffmann, D ie g e g e n w ä r tig e K r is e in d e r S c h u lr e fo r m , Ih re Ü b e rw in d u n g d u rc h d ie S y n th e s e v o n E rle b n isu n d A r b e its u n te r r ic h t.

(24)

j-innego, jak w ró d c do pogardzanego system u zasad i pedagogiki słuchania. 1 tak, szkoła am erykańska zastosow ała „ i n d o k r y n a c j ę ” (termin G. C o u n tsa ), to jest wpajanie w umysły uczniów zasad demo­ kracji, szkoła radziecka przyjęła za podstaw ę wychowania kształcenie ideologiczne w zasadach św iatopoglądu m arksistowskiego tak, by • cała wiedza była powiązana z ideowością polityczną.1) W ten sposób w now oczesnych system ach wychowawczych na czoło wysunęła się znów tradycyjna pedagogika zasad z jej techniką opartą o słu­ chanie i zrozumienie. Nie znaczy to jednak, by renesans, starej pedagogiki audycyjnej prowadził do jei wyłączności i monopolu w szkole, przeciwnie wchodzi ona w powiązania ze zdobyczami techniki nowej, szczególnie pedagogiki pracy, pedagogiki manualnej, jak też i pedagogiki wizualnej, czy bibliotecznej. W szakże cały ten dorobek nowej techniki’wychowawczej jest czymś zasadniczo pomocniczym i wtórnym w stosunku do pedagogiki audycyjnej, która jedynie może być skuteczna w zakresie wychowania ideo­ wego i św iatopoglądow ego.

Mimo tego naw rotu do bardzo starej techniki wychowania tradycyjnego postronnem u obserw atorow i może się wydawać, że sposób wychowywania obecnie jest całkowicie nowy. W prowa­ dzenie w wychowaniu masow.ościj oparcie procesów w ychowaw­ czych na zespole, kolektywie, organizacjach młodzieżowych, w szystko to spraw ia, że stare i nowe w pedagogice ujmuje się, jak to widzieliśmy u Chałasińskiego w postaci przeciwnych sobie system ów techniki indywidualistyczno - psychologicznej i techniki kolektyw istyczno - socjologicznej wychowania. Zapewne, zastoso­ wanie w wychowaniu dużych, masowych zespołów zorganizowa­ nych w porównaniu z izolowanymi grupkami mechanicznie p o li­ czonymi w klasy szkolne daje nowe procesy wychowawcze, pole­ gające na tym, że jednostka w takim zgromadzeniu jest skrępo­ w ana w sw ej sferze pryw atnych poglądów, nastrojów , zachcianek s z y c h m a tu r z y s tó w s z k ó ł śre d n ic h , P rzegląd W spółczesny, marzec 1927, nr 59; J. C hałasiński, S z k o ł a w s p o łe c z e ń s tw ie a m e r y k a ń s k im . N a U K O W e T o w . P ed agogiczn e. W -w a 1936, str. 396—409.

') I. K airów, P e d a g o g ik a . W -w a, N asza K sięgarnia, 1950, t. I,, str. 5 1 - 5 3 .

(25)

czy odruchów, natomiast zostaje zaangażowana do w yrażania po­ glądów, uczuć, woli związanych ze w spólnotą społeczną. Jednakże technika, wychowawczego oddziaływania na tą jednostkę, będącą czy to w kameralnym odosobnieniu, czy też w kolektywnej łączności, pozostaje ta sama, a mianowicie w zakresie kształcenia św iado­ mości i światopoglądu skutecznie działa jedynie pedagogika audy- cyjna zasad, gdy dla w yrabiania cech charakteru potrzebna jest pedagogika manualna pracy, a dla wywoływania uczuć i decyzji woli konieczna jest pedagogika wizualna określonych w ra żeń .’ Aparat bowiem zmysłowy, poprzez który następuje odbiór wpływów wychowawczych, pozostaje w obydwóch sytuacjach ten sam. i tego faktu nie zmienia to, że wychowanie zbiorow e musi ze względu na masowość oddziaływania posługiwać się zmechanizowanymi środkami nowoczesnej propagandy, jak megafony i radioodbiorniki, plakaty i transparenty, kino i w ystaw y. Podobnie jak mikroskop czy radar nie mogą się obejść bez zwykłego ludzkiego oka, któremu tylko umożliwiają widzenie, tak samo środki m asowego oddziaływania wychowawczego nie eleminują, lecz obsługują jedno­ stki w ramach zwykłych możliwości wychowawczych pedagogiki audycyjnej, manualnej, wizualnej czy jakiejkolwiek innej. W ten sposób widać, że nie istnieje zasadnicze przeciw ieństw o między psychotechniką a socjotechniką wychowania. Zachodzi natom iast stosunek łączności i uzupełniania się. Technika socjologiczna jest tylko wyższym stopniem techniki wychowania, który jednak musi się posługiwać i opierać na zasadniczej technice indywidualnej wychowania, łącząc ze sobą wązelkie możliwe rodzaje pedagogiki słuchowej, wzrokowej, ręcznej itp. oraz używ ając mechanicznych środków m asowego oddziaływania wychowawczego, aby drogą organizowania zespołów przyśpieszać i pogłębiać procesy w ycho­ wawcze odbyw ające się w ludziach.

Cytaty

Powiązane dokumenty

The FTIR spectra of the unmodified and modified LDH are shown in Figure 6 Modified SLDH shows two types of bands: the first one corresponding to the anionic species

 − W pewnej wiosce żyła sobie piękna syrena, która nie była zwykłą dziewczyną, bo zamiast nóg miała płetwę.. Czasami wychodziła na brzeg, żeby rozczesać

De studie naar de robuustheid van de parameters van het ecotopenstelsel heeft duidelijk naar voren gebracht dat de parameters bodemhoogte, droogvalduur en zoutgehalte met een

Alberta lub świadków jego relacji z innymi wyłania się Święty jako PRZYJACIEL: „wierna przyjaźń Wyczółkow- skiego i prawie kult dla świątobliwego życia i dzieła

Jaka masa spalin musi być wyrzucona z silnika rakiety w ciągu 1 sekundy, jeśli siła ciągu rakiety ma być równa wartości działającej na rakietę siły ciężkość. Jaka

Jeśli zgodzimy się, jak zdaje się czynić Mieszko Tałasiewicz, że nie mamy dowodów, i przyj- miemy schemat ABC, wówczas osiągnięcie wiary „w innym sen- sie” jest

Funkcja falowa, gęstość elektronowa; równanie Schrodingera; Teoria Funkcjonałów Gęstości (DFT);.. przyblienie Borna-Oppenheimera, zasada wariacyjna w mechanice kwantowej i w

[r]