• Nie Znaleziono Wyników

"Plebiscyty na Warmii i Mazurach oraz na Powiślu w 1920 roku", Wojciech Wrzesiński, Olsztyn 1974 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Plebiscyty na Warmii i Mazurach oraz na Powiślu w 1920 roku", Wojciech Wrzesiński, Olsztyn 1974 : [recenzja]"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Wapiński, Roman

"Plebiscyty na Warmii i Mazurach

oraz na Powiślu w 1920 roku",

Wojciech Wrzesiński, Olsztyn 1974 :

[recenzja]

Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 1, 108-112

(2)

108 Recenzje i om ówienia

Je ś li chodzi o opracow anie graficzne i wykonanie typograficzne książeczki to i tu ta j muszą być pochw ały: wykonano ją i starannie, i ładnie, zgrabnie pokonując przy tym pewne trudności techniczne, drukarskie (nad którym i się tu zatrzymywać nie będę).

Ilu stra cje zamieszczone w tomiku to: reprodukcja stronicy tytułow ej i ostatn iej stronicy H istoryi, podobizna pieczęci Stanisław a Murzynowskiego i reprodu kcja jego listu do księcia A lbrechta. W ykonane są starannie, czysto, zastrzeżenie mam tylko do ich lokalizacji w tom iku: powinny być umieszczone gdzieś na początku, a nie na końcu (po ilu stracjach je s t tu ju ż tylko spis rzeczy); może też w inn ej kolejności: n ajpierw te, które dotyczą samego Murzynowskiego, a dopiero po nich — dotyczące jego H istoryi.

Druga „uwaga graficzna” dotyczy stronicy tytułow ej tom iku: nazwy edytorów powinny być tu ta j wydrukowane większą czcionką, choćby tylko ze względów czysto graficznych, a w ięc naw et niezależnie od te j okoliczności m erytorycznej, że połowę tom iku zajm u ją teksty, które wyszły spod piór w łaśnie edytorów, tj. J . M ał- łka i F. Pepłowskiego.

O statnia uwaga je s t uwagą na przyszłość i kierow ana je st do red ak cji serii «Literatura W arm ii i Mazur w dawnych wiekach». Idzie m i o ew entualność umiesz­ czania przypisów do tekstu będącego przedm iotem ed ycji — oznaczmy go tu taj literą «А» — zaraz po tym tekście, a przypisów do tekstu edytora (wstęp, kom en­ tarz itp.) — oznaczmy go literą «В» — zaraz po tekście edytora. W omawianym tu ta j tom iku je s t in aczej: tekst «В», teksty «А», przypisy do «В», przypisy do «А», tak samo, ja k w e wspomnianym tom iku K rom era-M ałłka, gdzie kolejność je st na­ stępująca: tek st «А», tekst «В», przypisy do «А», przypisy do «В», przy czym w obu tom ikach przypisy do «А» m ają sw oją n um erację, a przypisy do «В» sw oją (do «В» — od 1 do 111, do «А» — od 1 do 165). Przy czytaniu „w ciągu”, tj. stronica po stronicy, z odskakiw aniem do stronic z przypisami można się jak oś uporać (stosując odpowiednie zakładki), natom iast niewygoda je st wówczas, gdy się do tekstu to ­ miku, tekstu «А» lub «В», pow raca wyrywkowo, dla wyzyskania tylko fragm entu, zdania nawet, dla sprawdzenia tego czy innego zapisu, fak tu itp.: wówczas odna­ lezienie przypisów odnoszących się do danego fragm entu nie je s t łatw e wobec po­ w tarzającej się n um eracji przypisów. A tom iki nasze nie m a ją paginy żyw ej, a w ięc instrum entu, który wskazyw ałby, że na tych stronicach są — ja k w naszym wypad­ ku — przypisy do «A», a na tych — do «В». W obec tego um ieszczenie tych różnych przypisów w dwóch odległych od siebie m iejscach tom iku znacznie by usprawniło poszukiwanie danego przypisu. Zwrócę zaraz uwagę, że podczas gdy w tom iku K ro ­ m era-M ałłka n ajpierw umieszczony je s t tek st «A», a dopiero za nim tekst «В», to w tom iku tu ta j omówionym je st in a c z e j: n ajpierw je s t tekst «В», następnie zaś «А» (bo tak tu było w ygodniej, z pew nych względów). T ak sam o: w dotychczaso­ wych tom ikach te j serii przypisy do «А» і «В» są umieszczone w jednym m iejscu tomiku, ale w tom ikach następnych może być inaczej. Spraw ę tę w arto rozważyć.

Z ygm u n t B r o c k i W ojciech W rzesiński, P le b is c y ty n a W arm ii i M az u ra ch o ra z n a P o w iślu w 1920 ro k u , Olsztyn 1974, Eozprawy i M ateriały Ośrodka Badań Naukowych im. W ojciecha K ętrzyńskiego w Olsztynie, n r 45, ss. 326.

D zieje zmagań o pow rót do odrodzonego w 1918 roku państw a polskiego W arm ii, Mazur i Pom orza Gdańskiego nie doczekały się do te j pory pełnego odzw ierciedlenia w polskiej literaturze historycznej. W porów naniu z bogatą, starszą i nowszą, lite ­ raturą trak tu jącą o dziejach powstań śląskich, plebiscycie na Górnym Śląsk u i po­ wstaniu wielkopolskim , jak że skrom nie prezen tuje się stan badań dotyczący w alki, którą w latach 1918— 1920 toczyła ludność polska wspom nianych trzech regionów, go”, gdy poprawnie po polsku je s t „odnośnie do...”, a lep iej (bo nie kan celaryjn ie): „co do...”, „ jeśli chodzi o...” (lub tp.). Nadto: zgodnie z obow iązującą ortografią (!) piszemy jedn ak: ziemia chełm ińska, ziemia dobrzyńska, a nie — ja k to widzimy na s. 8, 18 i 20 — Ziem ia Chełm ińska, Ziem ia Dobrzyńska.

(3)

Recenzje i om ów ienia 109

by znaleźć się w granicach zjednoczonej Polski. W najlepszym wypadku można w ym ienić k ilkan aście p u blikacji, niem al że w yłącznie artykułów , z czego tylko kilka dotyczy dziejów plebiscytu na W arm ii, M azurach d Pow iślu. Przyczyn takiego stanu rzeczy doszukiwałbym się między innym i w m ałej efektow ności toczonej tu w alki 0 polskość. Nie doszło tu do zrywu powstańczego, który mógłby przyciągnąć uwagę sp ecjaln ie uczulonych na ten rodzaj w alki narodow ej historyków. W pływ na m argi­ nalne traktow an ie tego w ycinka dziejów narodowych w yw arła też trudność oceny sytu acji narodow ościow ej na tych terenach plebiscytow ych, o w iele bard ziej złożonej niż na innych polskich ziemiach kresow ych. A utor recenzow anej pracy należy do bardzo n ielicznej grupy historyków , którzy posiadają doświadczenie w badaniu złożonej problem atyki narodow ościow ej. Poza tym ju ż w swych poprzednich pracach m onograficznych1 zademonstrował on duże um iejętności analizy stosunków narodo­ wościowych rów nież i na ty ch terenach, które są przedmiotem te j m onografii. Z tego też względu zbędne je s t chyba podkreślanie pozycji naukow ej autora zaw arte w przedmowie do te j monografii.

W łaściw ie już ta ogólna kon kluzja o niedostatkach badaw czych, dotyczących W arm ii, M azur i o b ję tej plebiscytem części Pom orza Gdańskiego, pozw ala na u m ie j­ scow ienie recenzow anej m onografii W ojciecha W rzesińskiego w dotychczasowym do­ robku historiografii p olskiej. N ie um n iejszając ran gi poznawczej prac Zygmunta L ie tz a2 i Bogusław a Leśnod orskiegos, można w nich widzieć ty lko pierw sze próby, które um ożliwiły dostrzeżenie części podstaw ow ej problem atyki badaw czej, związanej z przebiegiem plebiscytu. Dla pełnego je j przedstaw ienia konieczna była nie tylko szerzej zakrojona kw erenda źródłowa, ale także wzbogacenie zakresu pytań b a­ dawczych, poszerzenie ich między innym i o ta k i zestaw, który stw arzałby możliwości ukazania złożonej ną tych terenach sy tu acji narodow ościow ej. W moim przekonaniu tym w arunkom sprostał autor recenzow anej pracy, który w oparciu o bogaty m a­ teriał źródłowy, głównie m ateriały z archiw ów polskich i NRD oraz wspomnienia działaczy plebiscytow ych, a także skrupulatnie w ykorzystaną polską i niem iecką literatu rę przedmiotu, przedstaw ił w szystkie podstawowe aspekty plebiscytu z 11 lipca 1920 roku.

W pierwszych trzech rozd ziałach4 W. W rzesiński przeprowadził w ielostronną analizę układu sił społeczno-politycznych na teren ach plebiscytow ych, ukazał sła ­ bości m iejscow ego ruchu polskiego oraz kształtow anie się losów W arm ii, M azur 1 Pow iśla na aren ie międzynarodowej. Dokonana w nich analiza pozwala zrozumieć lep iej i p ełniej szanse strony polskiej w lipcowym plebiscycie oraz rozm iary ponie­ sionej w nim klęski. Można chyba naw et powiedzieć, że analiza ta d aje praw ie w szystkie podstawowe elem enty odpowiedzi na pytanie o przyczyny te j klęski. Pozwala też ona dostrzec zasadnicze determ inanty późniejszych dziejów ludności polskiej na teren ach plebiscytow ych. Stąd pracą W rzesińskiego powinni się zain­ teresow ać nie tylko oi historycy, którzy kon cen tru ją swe zainteresow ania na dwu­ dziestoleciu m iędzyw ojennym , ale także i ci, którzy za obiekt sw ych badań p rzy jm u ­ ją dzieje Polski Ludow ej.

Pozostałe trz y rozd ziały6 noszą nieco odmienny charakter. D om inuje tu dro­ biazgowa analiza przygotowań plebiscytow ych ii sam ego plebiscytu. Autor z podziwu godną cierpliw ością dokonał rek o n stru k cji tych wydarzeń, k tó re w części noszą już nie drugorzędny, a trzeciorzędny ch arak te r. Nie można jed n ak z tego tytułu czynić mu zarzutu, i to n ie ty lko i naw et n ie głów nie z tego powodu, że i w tym zakresie jego praca posiada niem al pionierski charakter. W moim bowiem przekonaniu je d ­ nym z obowiązków historyka dziejów narodow ych je s t opracow anie dokum entacji 1 W. W rzesiński, P o ls k i ru c h n a r o d o w y w N ie m c z ec h 1922— 1939, Poznań 1970; tenże, R u ch p o ls k i n a W arm ii, M azu rach i P o w iślu w la ta c h 1920— 1939, Poznań 1963. 2 Z. Lietz, P le b is c y t n a P o w iślu , W arm ii i M azu rach w 1920 r o k u , W arszaw a 1958. 2 B. Leśnodorski, P le b is c y t n a W a r m ii i M az u ra ch го 1920 r., w : S z k ic e z d z ie ­ jó w P o m o rz a , t. 3, W arszaw a 1966.

4 Rozdział I : S p r a w y W arm ii, M azur i P o w iś la w cz a s ie I w o jn y ś w ia to w e j, Rozdział I I : W cz a s ie k o n fe r e n c ji p o k o jo w e j w P ary żu , Rozdział I I I : D ecy z je w e r s a l­ s k i e o p le b is c y t a c h n a W arm ii, M az u ra ch i P ow iślu .

6 Rozdział IV : P o d r z ą d a m i K o m is ji M ięd z y soju sz n icz y ch , Rozdział V : W a lk a o w a r u n k i i d a tę g lo so w a n ia , Rozdział V I: A k t g ło so w a n ia .

(4)

1 1 0 Recenzje i om ów ienia

n aukow ej najw ażniejszych wydarzeń, dotyczących nie tylko głównego nurtu życia narodowego Nie może zaś ulegać wątpliwości, że dzieje w alki o korzystny dla Polski w ynik plebiscytu na W arm ii, M azurach i Pow iślu poza swym szerszym, ogól­ nopolskim aspektem , który sprowadzić można do oceny przyczyn klęski i je j poli­ tycznych reperkusji, m ają także sw ój nie m niej ważny aspekt lokalny (regionalny), związany z indywidualnym i losam i polskich m iejscow ych działaczy plebiscytow ych. Otóż w moim przekonaniu recenzow ana praca w sw ej drugiej części (rozdziały IV — VI) zawiera, tak w łaśnie potrzebną, dokum entację naukow ą losów indyw idual­ nych i m artyrologii ludności polskiej tych regionów. Użyłem tu celowo określenia „m artyrologia” a nie „w alka”, gdyż to drugie mogłoby sugerow ać rów ność szans ludności polskiej i niem ieckiej, a tak przecież nie było. W. W rzesiński drogą rzeczo­ w ej, beznam iętnej analizy w ykazał to w sposób tak oczywisty, że nie ulega to wątpliwości. Przy okazji trzeba podkreślić duży obiektywizm , o który tak trudno wówczas, gdy w centrum zainteresowań pojaw ia się problem o zasadniczym znacze­ niu dla dziejów narodowych, oraz jasność kon stru kcji i wykładu. W ydaje się rów no­ cześnie, iż recenzow ana m onografia w yczerpuje cały zasadniczy zrąb tem atyki zw ią­ zanej w sposób bezpośredni z przygotow aniam i i przebiegiem plebiscytu. D latego też nie bardzo mogę zgodzić się ze stwierdzeniem , że: „Nie w szystkie istn iejące luki w tym zakresie w ypełnia poniższa p raca” (s. 17). Autor w ykazał w tym m om encie nadm ierną skromność.

Jestem natom iast zdania, że dalszych badań wymaga poruszona rów nież w te j pracy problem atyka narodowościowa terenów plebiscytow ych. Nie ma dotychczas próby p ełn iejszej odpowiedzi na pytania dotyczące stanu świadomości narodow ej ludności polskiej W arm ii, M azur i Pow iśla zarówno w latach poprzedzających p le­ biscyt ja k w okresie późniejszym, aż po pierw sze lata Polski Ludow ej. W iększość badań historycznych, dotyczących tych regionów, kon cen tru je się wokół problem a­ tyki dziejów polskich grup przywódczych, na m arginesie jedynie poruszając proble­ my pow szechniejszego stanu świadomości narodow ej. Z d aję sobie w pełni sprawę z trudności podjęcia tego typu badań, ale z drugiej strony w ydają się one wręcz nieodzowne. Nasze dotychczasowe sądy są w tym zakresie zbyt intuicyjne, ja k k o l­ wiek nie pozbawione wszelkich podstaw empirycznych. Z kolei unikanie ich prowadzi

nie tylko do m ikrografłi, ale także do ujm ow ania zjaw isk od ich zew nętrznej jedynie strony. Możliwości pełnego przedstawienia w recenzow anej pracy przyczyn klęski plebiscytow ej zaistniały między innymi, a może naw et przede w szystkim dlatego, że je j autor podjął ryzyko sform ułowania sądów ogólnych dotyczących stanu św ia­ domości narodow ej. Mam tu na m yśli głów nie następ ujący fragm ent w stępu: „Lata I w ojny św iatow ej ugruntow ały związki m ieszkańców W arm ii, M azur i Pow iśla z państwowością niem iecką. B y ł to rezultat wspólnych losów w ojennych, który zdo­ minował czynniki dezintegracyjne w y rastające na tle zniechęcenia do polityki wo­ je n n ej cesarstw a niem ieckiego, czy naw et i późniejsze n adzieje tow arzyszące po­ wstaniu odrodzonego państw a polskiego i pragnienie znalezienia się w jego g ran i­ cach. Zapóźniony rozwój procesów narodowościowych powodował, iż po I w ojnie św iatow ej duży odsetek m iejscow ej ludności p olskiej, mimo niech ęci do trw ałego ucisku narodowego, nie b ył jeszcze dojrzały politycznie i narodowo do aktyw nej w alki o niepodległość. Postaw ienie w ta k iej sy tu a cji przed m ieszkającą tu ludnością alternatyw y dotyczącej wyboru państw a, w ram ach którego m iała żyć, tylko fo rm al­ nie było praw em narodu do sam ookreślenia. Przy wyborze dokonywano d ek laracji nie narodow ej, lecz w pierwszym rzędzie państw ow ej. Ludność etnicznie polska na W armii, M azurach i Pow iślu w okresie plebiscytu nie była jeszcze doń dojrzała. W sw ojej zdecydowanej m asie przechodziła etap, który pozw alał ją w ykorzystyw ać różnorodnym siłom politycznym ” (ss. 16— 17). P od zielając w całej rozciągłości zaw arte w tym fragm encie oceny, pragnę jed n ak zwrócić uwagę, że nie zn ajd u ją one peł­ nego oparcia w znanych dotychczas w ynikach badań. W arto przy tym zwrócić uwagę, że mogą one także ułatw ić analizę dziejów ludności polskiej tych regionów po II w ojnie św iatow ej.

Saty sfak cji z otrzym ania dobrej m onografii nie um n iejszają pewne potknięcia, czy też niedomówienia, które z obowiązku recenzenckiego wypada podnieść. Mało dla mnie precyzyjnie u ję ta je st przyczyna m ałego udziału m iejscow ej ludności w no­ woczesnych form ach życia politycznego (s. 15). Tłum aczenie tego tylko konserw a­ tyzmem wszystkiego n ie w yjaśnia. W yd aje się, że przyczyn sygnalizowanego przez

(5)

Recenzje i om ów ienia 111

autora stanu rzeczy należy też szukać w braku pełnego sam ookreślenia narodowego. Poza tym nie przeciw staw iałbym tak badanych regionów innym regionom ziem polskich, jak o że poza nielicznym i sytu acja wśród ludności chłopskiej kształtow ała się podobnie. M em oriał złożony w m arcu 1917 roku przez Dmowskiego Balfourow i (s. 23) nie tylko w aspekcie P rus W schodnich nie wywołał jego większego zaintere­ sowania. Zbyt też przesadnie autor pisze o „bezkompromisowym ” poparciu przez F ra n c ję roszczeń polskich (ss. 23— 24). Nowsze badania w sposób udokumentowany w skazują na w yraźnie dające o sobie znać w polityce fran cu sk iej ograniczenia, w ystęp ujące wówczas szczególnie, gdy m usiała ona dokonywać wyboru między swym szerszym a bardziej ciasnym interesem . Zupełnie już nie mogę zgodzić się ze stw ier­ dzeniem, że do sprecyzowania zasięgu polskich granic na zachodzie i.p ółn ocy doszło dopiero po R ew olu cji Październikow ej (s .25). Sam autor już w cześniej wspomina o m em oriale D mow skiego z m arca 1917 roku, a nim jeszcze doszło do jego opraco­ wania program w tym zakresie był ju ż dość ściśle sprecyzowany. T a sam a uwaga dotyczy stw ierdzenia, że przed 1917 rokiem endecja „nie m iała program u odbudowy niepodległej P olsk i” (s. 27). Program taki m iała, a „zarzut”, ja k i można je j posta­ wić, o ile w ogóle można, dotyczy odłożenia tego program u do bliżej nieokreślonego czasu. W ystąpienia B. Ja k im ia k a (s. 29) nie traktow ałbym jak o reprezentatyw nego dla ówczesnego stanow iska endecji. „Naprzód” był organem P olsk iej P a rtii S o cja ln o - -D em okratycznej G a lic ji i Ś ląsk a Cieszyńskiego, wówczas jeszcze, i był wydawany w K rakow ie (s. 4Ü). Wybory do Sejm u Ustawodaw czego nie mogły się odbyć na te ­ renie ziem polskich dzielnicy p ru skiej w styczniu 1919 roku, nie dlatego, że N aczelna Rada Ludow a zajęła takie, a nie inne stanow isko (ss. 50—51), a dlatego, że rząd polski (M oraczewskiego) stał na stanow isku n ie wchodzenia w kolizję z polityką w ielkich m ocarstw . Z tego też powodu ju ż w pierw szych dniach stycznia 1919 roku zalecił przestrzeganie form aln ej odrębności wyzwolonej już W ielkopolski, respektu­ ją c stan de ju re a nie de facto. Na s. 67 autor w przeciw ieństw ie do sw ych uprzed­ nich stw ierdzeń (ss. 23— 24) pisze znów przesadnie, że sprawa polska była „przed­ m iotem gry dyplom atycznej” ze strony F ra n c ji. Bliższe prawdy byłoby stw ierdze­ nie, że F r a n c ja w popieraniu interesów polskich n ie reprezentow ała przez cały ciąg kon feren cji jednolitego stanow iska. Nie bardzo rozumiem przesłanki stw ierdzenia, że: „Dla piłsudczyków P rusy W schodnie były elem entem program u fed eracy jn ego” (s. 70). B y ć może, ale to trzeba szerzej uzasadnić. Z byt chyba też przesadnie autor ocenia możliwości w ykorzystania przez rząd polski „szansy” podjęcia bezpośredniej a k c ji n a teren ach plebiscytow ych bezpośrednio po podpisaniu trak tatu w ersalskiego (s. 105). Zgadzam się wprawdzie, że udział rządu w te j a k c ji był bardzo niew ielki, ale m am w ątpliw ości, czy istn iała ja k a ś w iększa szansa powodzenia. W spomniane n astroje przygnębienia w Niem czech okazały się krótkotrw ałe, co zresztą zostało w pracy w pełni udokumentowane. Je ż e li w ogóle możemy m ów ić o „zbieraniu sił do decydującej w alki o władzę w całym k r a ju ” przez N aczelną Radę Ludową (s. 109), to m iało to m iejsce w styczniu i początkach lutego 1919 roku, kiedy to endecja pró­ bowała wprowadzić je j członków do S ejm u Ustawodawczego, a nie po podpisaniu traktatu . W kw ietniu 1920 roku Stan isław P atek był m inistrem , a nie w icem inistrem spraw zagranicznych (s. 207). M am w ątpliw ości, czy można na. podstaw ie jednego raportu (typu wywiad owczego) akceptow ać ocenę o p rzy jęciu przez K o m isje M iędzy­ sojusznicze w yniku plebiscytu „w atm osferze pewnego popłochu” (s. 275). Je ż eli to je s t jedyny przekaz źródłowy uzasadniający tę ocenę, to wypadałoby ją stonow ać, zw rócić uwagę na je j w arunkow y charakter. W yd aje się, że autor w tym i w paru innych w ypadkach zbyt zaufał jednostkow ym przekazom źródłowym. Uwaga ta dotyczy m iędzy innym i m ylnej in fo rm acji o potrzebie „ożyw iania” planów ekspansji ro sy jsk ie j na zachodzie, przytoczonej w ślad za Szymonem Askenazym (s. 22). Z byt też bezkrytycznie przytacza W rzesiński przekaz pam iętn ikarski K azim ierza Jaroszyka 0 szerzeniu się wśród żołnierzy niem ieckich w ieści, „że Poznańskie, Prusy W schodnie 1 Zachodnie pow rócą do P olsk i” (s. 39), czy też sprawozdanie kom endanta Straży M azurskiej o głoszeniu przez Niem ców poglądu o zagrożeniu bytu P olski (s. 152). Nota bene ja k zresztą te n rap ort może dotyczyć wiosny 1920 roku, kiedy je s t dato­ w any 28 stycznia 1920 roku? Zbyt też chyba ostro autor fo rm u łu je sąd o rep er­ ku sjach późniejszych plebiscytu (s. 281). To sam o dotyczy także stw ierdzenia, że: „W spomnienia związane z w alką plebiscytow ą, m ęstwem , bohaterstw em i m arty ro ­ logią Polaków z niem ieckim terrorem i gw ałtam i u trw alały w narodzie polskim

(6)

1 1 2 Recenzje І om ów ienia

w okresie m iędzywojennym świadomość zasięgu wpływów narodowych Polski na kresach północnych, ukazyw ały potrzebę ciągłej troski i współodpowiedzialności za losy narodowe rodaków za kordonem granicznym ” (s. 289). Nie n egu jąc fak tu wzrostu w okresie dwudziestolecia zainteresowań ziem iami zachodnimi i północny­ mi, pragnę jed n ak zwrócić uwagę, iż ograniczało się ono w zasadzie tylko do nie­ których grup politycznych, a poza tym fak t, iż d aje ono o sobie znać w yraźniej dopiero po 1925 roku, to je st po Locarno, ikaże je wiązać bardziej ze w zrostem po­ czucia zm niejszającej się stabilizacji system u w ersalskiego. D aleko bliższe prawdy jest, w moim przekonaniu, inne ze stwierdzeń zaw artych w zakończeniu, a sygna­ lizu jące daleko m niejsze związki uczuciowe łączące ludność przew ażającej części ziem polskich od tych, które z P rusam i W schodnimi łączyły Niemców (s. 283). W yd aje mi się ono trafn e nie tylko dla okresu plebiscytu, ale także i dla la t późniejszych.

W ysunięte uwagi krytyczne rnie są jed n ak w stanie podważyć olbrzymich w alo­ rów poznawczych recenzow anej pracy. Uwagi dotyczą zresztą, na ogół, nie głów nej je j problem atyki, a jedyn ie spraw szczegółowych. W moim najgłębszym przekonaniu praca W. W rzesińskiego nie tylko zam yka dotychczasowe badania nad dziejam i p le­ biscytu na W arm ii, M azurach i Powiślu, ale tak że d aje ich w pełni w yczerpujący obraz. Słowa uznania należą się także Ośrodkowi Badań Naukowych im . W ojciecha Kętrzyńskiego, tak zasłużonemu w dokumentowaniu przeszłości tych regionów, za dołożenie now ej, bardzo w artościow ej cegiełki do dorobku naszej historiografii.

R om an W ap iń sk i

R ocznik Statystyczny W ojewództwa Olsztyńskiego 1974, R. X V . W ojewódzki Urząd Statystyczny, Olsztyn 1974, ss. 453, tabl. 284, w ykresów 16.

K olejn y tom „Rocznika Statystycznego W ojewództwa O lsztyńskiego” zaw iera in ­ fo rm acje dotyczące roku 1973, czyli dane ch arakteryzu jące życie społeczne, ku ltu ­ raln e i gospodarcze województw a w trzecim roku bieżącego planu pięcioletniego.

Wydawcy „Rocznika Statystycznego” uzupełnili układ działowy o dane dotyczące budżetów rodzinnych (gospodarstw domowych) oraz rozszerzyli in form acje w kilku dotychczasowych działach.

D ział tra k tu ją cy o geografii i m eteorologii poszerzono in form acjam i o rezerw a­ tach przyrody; w połowie 1974 roku było ich 56. N ajw iększy rezerw at — na rzece P asłęce zajm ow ał 3964 ha. Do większych rezerw atów należały: Jezioro Nidzkie w pow iecie piskim (krajobrazow y), „Siedem W ysp” (jezioro Oświn) w pow iecie w ę­ gorzewskim (ornitologiczny), „Rzeka D rw ęca” rezerw at ichtiofauny, „Jezioro K a ra ś” w pow iecie iław skim (ornitologiczny), „Pogubię W ielkie” — jezioro i otoczenie w po­ w iecie piskim (ornitologiczny), „Gaudy” — jezioro i otoczenie — w powiecie iław skim (ornitologiczny) oraz „Jezioro Ł u k n ajn o ” w pow iecie m rągowskim (ornitologiczny). Rezerw aty przyrody zajm u ją łącznie 13 452 ha pow ierzchni województw a, czyli 0,6% powierzchni W arm ii i Mazur. Mnogość i różnorodny ch arakter rezerw atów przyrody na teren ie województwa olsztyńskiego potw ierdzają jeszcze raz w alory turystyczne W arm ii i Mazur. Opublikowanie tych danych w „Roczniku Statystycznym ” stanow i nie tylko form aln y zapis, je s t to jednocześnie ciekaw a in fo rm acja dla stale w zrasta­ ją c e j liczby turystów , którzy odw iedzają corocznie ten region k raju .

D ział — L u d n ość — wzbogacono in form acjam i o liczbie ludności i je j strukturze w nowym podziale adm inistracyjnym gmin, struk turą nowożeńców według płci i wieku w latach 1970— 1973 oraz danym i o rozwodach. Przegląd poszczególnych tablic tego działu w skazuje, że w końcu 1973 roku liczba m ieszkańców w ojew ódz­ twa przekroczyła milion osób.

Mimo wzrostu, od kilku lat, w spółczynnika urodzeń liczba dzieci w w ieku 0— 14 lat zm niejszyła się do 299,7 tys., czyli udział te j zbiorowości w ogólnej liczbie m iesz­ kańców obniżył się od 30,8% do 29,9% (w latach 1972— 1973). W tym sam ym czasie wzrósł udział ludności w wieku starszym (65 i w ięcej lat).

W ciągu 1973 roku wzrosła liczba osób w wieku produkcyjnym i tym sam ym obniżył się w spółczynnik obciążenia grupam i przed- i poprodukcyjną.

Cytaty

Powiązane dokumenty

• cmentarzysko kultury przeworskiej z młodszego okresu przedrzym- skiego i okresu wpływów rzymskich.. Badania wykopaliskowe o charakterze ratowniczym, przeprowadzone przez

Na kulminacji miała 60 cm grubo- ści, na stoku wału 30-40 cm, u podstawy wału 50 cm, a następnie wypłycała się stopniowo i zanikała w odległości 5-30 m, mierząc od

Po drugie, infrastruktura transportowa wpływa negatywnie na środowisko naturalne przez jej nieodpowiednie zaprojektowanie czy wadliwe wykonanie: źle ułożona nawierzchnia

Jeśli klub infrastrukturalny składałby się z przedsiębiorstw przewozowych, co można sobie wyobrazić w przypadku transportu kolejowego i w przypadku lotnisk (w niektórych

Dopiero po umocnieniu przywództwa w 1978 roku przez Denga Xiaopinga rozpoczął się proces przemian, a Państwo Środka zaczęło niwelować zapóź- nienia gospodarcze

Wojciech Pusłowski dorobił się olbrzymiego majątku.. Na ten temat krążyły

czemuś, usiłowanie czegoś i kultywowanie, okazanie żarliwości i pilności. To jest definicja ucznia i studenta. Zatem uczeń bądź student, który nie jest zaangażowany, nie