• Nie Znaleziono Wyników

«Bóg jest Poetą...» : poszukiwaniu sacrum we współczesnej poezji

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "«Bóg jest Poetą...» : poszukiwaniu sacrum we współczesnej poezji"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

«Bóg jest Poetą...» : poszukiwaniu

sacrum we współczesnej poezji

Kieleckie Studia Teologiczne 13, 205-223

(2)

Ks. Stefan R ad ziszew sk i - Kielce

B

ó g j e s t

P

o e t ą

...

W

p o s z u k i w a n i u s a c r u m W E W S P Ó Ł C Z E S N E J P O E Z J I

Ta sam a w ieczna m iłość w szystkie p ie ś n i śpiew a (Wojciech Wencel)

Z daniem A lfreda N. W hiteheada B óg je s t „poetą, który zbaw ia św iat - prow adząc go ku w artościom prawdy, piękna i dobra” 1. R zeczyw iście, „kieru­ nek dośw iadczeń poetyckich i religijnych je st podobny. P oezja przekraczając to, co zm ysłow o oczyw iste, pojęciow o ujm ow alne, przekraczając w szelkie granice: słow a i tego, n a co słowo w skazuje, zm ierza do rzeczyw istości, która żywi religię”2. W szak jedny m z najbardziej spektakularnych przejaw ów poezji są psalmy, człow iek w ielbi w nich B oga i spiera się z B ogiem . We w sp ółczes­ nej poezji polskiej sacrum uobecnia się w rozm aitych w ersjach; celem referatu nie je st om ów ienie w szystkich m ożliw ych form tekstów „z sacrum w tle” . B ardziej interesuje m nie kró tk i rekonesans po św iecie p oezji, w k tórym fascynacja B ogiem , św iętą księg ą O bjaw ienia, tajem nicą O dkupienia, p rzyob­ leka form ę literacką.

W niniejszym tekście postaram się przedstaw ić p ięć różnych strategii poetyckich, w których uobecnia się sacrum : poem at M issa pa g a n a Edw arda Stachury, G orzkie żale Julii H artw ig, B rew iarz Z bigniew a H erberta, Golgota E rnesta B rylla oraz D e p ro fu n d is W ojciecha Wencla. Poniew aż ju ż w sam ym tytule w w ym ienionych dziełach słyszym y sygnał sakralności, w ięc w ydaje się, iż pow yższe strofy pow inny odnosić się do B oga i sfery sakralnej. Jednak

1 Cyt. za: S. Kowalczyk, Bóg w myśli współczesnej, Wrocław 1979, s. 301. 2 S. Sawicki, Religijny horyzont poezji (wykład w ramach publicznego zebrania Towarzystwa Naukowego KUL z okazji otrzymania Nagrody im. Ks. I. Radziszew­ skiego, 23 marca 2000 roku), Lublin 2000, s. 31.

(3)

często literaturę cechuje sw oista am biw alencja w stosunku do sfery sacrum 3. We w szystkich analizow anych tekstach - m ocniej bądź słabiej - realizuje się transpozycja sacrum , które w postaci sem ów św iętości (sacrosem ów ) buduje now y sens, now y św iat poetycki, w jak i w prow adza „ja” liryczne zarów no w ierzącego, ja k i ateusza. P odobnie w poezji A nny K am ieńskiej, w której św ięta opow ieść stanow i tylko pretekst, aby napełnić serce słuchacza-czytel­ nika św iętością B oga, który ocala4. W p ięciu w ypow iedziach poetyckich, stanow iących tem at m ojego opracow ania, poeci nie tyle d o w o d zą swojej w iary lub niewiary, co - i w tym rzeczyw iście są zgodni - p od ejm ują w łasne poszukiw ania Boga.

S t a c h u r a

E dw ard S tachura nie pozw ala się łatw o sklasyfikow ać. Z apew ne nie m ożna nazyw ać go p o etą religijnym , którym je s t ks. Jan Twardowski i ks. Janusz Stanisław Pasierb, Jerzy L iebert i W ojciech Bąk. Co praw da późna p ro z a S ta c h u ry (F a b u la rasa, Oto, P o g o d z ić s ię z e św ia te m ) stan o w i przejm ujący zapis poszukiw ania A bsolutu, jed n ak poetycka M issa p a g a n a 5, poem at datow any 1971-1977, w cale nie je s t w yznaniem w iary w Boga. P o­ em at oparty n a kolejnych częściach liturgii nie w ejdzie do kanonu ksiąg litu r­ gicznych K ościoła katolickiego - naw et spisany w j ęzyku łacińskim - bow iem je st panteistycznym hym nem k u czci św iata i człow ieka, a nie uw ielbieniem żyw ego i w iekuistego Stwórcy. Gloria, Sanctus i Prefacja to stylizacje litur­ giczne; dla w ierzącego „trącą” św. Franciszkiem z A syżu, jed n ak w praw ne ucho teologa słyszy w nich pochw ałę stw orzenia, ale bez pośw ięcania w ięk ­ szej uw agi sam em u Stwórcy. P oezja E dw arda Stachury je st jed n ak głęboko osadzona w kontekście biblijnym i religijnym , to poezja gotow a n a przyjęcie Tajemnicy, oczekująca n a spotkanie z N ieznanym w E m aus6. Zgodnie z k o n ­ c e p cją p o ez ji-ży cia, k tó ra ch arak tery zu je p isarstw o au to ra S iekiereza dy,

3 Zob. Z. Zarębianka, Sacrum na cenzurowanym. Nowa metafizyczność na nowe tysiąclecie, w: tejże, Tropy sacrum w literaturze X X wieku. Od zagadnień motywicz- nych do perspektyw hermeneutycznych, Bydgoszcz 2001, s. 165.

4 Więcej o sakrosemach piszę w swojej analizie pisarstwa Anny Kamieńskiej: wiersza Chustka (z tomu Rzeczy nietrwale, 1963) oraz fragmentu prozy (Twarze księgi, 1982); zob. S. Radziszewski, Czarna suknia. O jednym wspomnieniu, które niepokoi (Anna Kamieńska), w: tegoż, Kot czarny. Literatura dla odważnych, Kielce 2011, s. 172-185.

5 E. Stachura, Missa pagana, w: tegoż, Poezja i proza, t. I Wiersze, poematy, piosenki, przekłady, red. tomu Z. Fedecki, Warszawa 1987, s. 183-196.

6 Zob. B. Chrząstowska, Paradoksy obecności Biblii w literaturze współczes­ nej, „Przegląd Powszechny” 1991, nr 4, s. 79.

(4)

je g o tw ó rc z o ść liry c z n a je s t „ w y p o w ie d z ią o w ę d ró w ce do Tajem nicy, o w pisaniu się w niebo, je s t w ięc p o ezją o nie nazw anym B ogu”7. B óg Sta­ chury to B óg ukryty za dziełem stworzenia.

W hym nie G loria słyszym y pochw ałę czterech żyw iołów, które tw orzą nasze ziem skie universum : ognia (słońce), wody, pow ietrza (w iatr) i ziem i (traw a).

Chwała najsampierw komu Komu gloria na wysokościach? Chwała najsampierw tobie Trawo przychylna każdemu Kraino na dół od Edenu Gloria! Gloria!

Chwała teraz tobie, słońce (...) Gloria! Gloria! Gloria in excelsis soli!

Z słońcem pochwalonym teraz pędźmy razem Na nim, na odyńcu, galopujmy dalej

Chwała teraz tobie, wietrze (...)

Z wiatrem pochwalonym teraz pędźmy społem Na nim, na koniku, galopujmy polem

( . )

Chwała wam ptaszki śpiewające Chwała wam ryby pluskające Chwała wam zające na łące Zakochane w biedronce8.

P an teisty czn ej poch w ale stw o rzen ia to w arzy szy sielan k o w y klim at, w którym człow iek przedstaw iony je s t jak o w ędrow iec, idący poprzez piękno tego św iata w nieznane. M ijają kolejne pory roku, ale w ędrow iec nie podlega zniechęceniu lub znużeniu, w ciąż niesie w sobie apetyt n a życie i w rażliw ość na jego piękno:

Chwała wam: zimy wiosny lata i jesienie Chwała temu, co bez gniewu idzie Poprzez śniegi deszcze blaski oraz cienie W piersi pod koszulą - całe jego mienie Gloria! Gloria! Gloria!9

Poetyckie uw ielbienie świata, „gloria” śpiew ane w szystkim żyw iołom , pozw ala na now o zdefiniow ać kondycję człow ieka. B ohaterem liryki Stachury je s t zw y cza jn y czło w iek , m o żn a rz ec p o ety ck i everym a n , k tó ry p otrafi

7 Tamże.

8 E. Stachura, Gloria, w: tegoż, Poezja i proza, s. 186-187. 9 Tamże, s. 187.

(5)

dostrzec to, co w ulgarny i prym ityw ny osobnik przeoczy i czego nie doceni. „M sza stanow i w utw orze Stachury stylizow aną ram ę dla w ypow iedzi o świe- cie i człow ieku, m ożna b y pow iedzieć, że je s t to m sza odpraw iana przez w rażliw ego hum anistę, który w ykorzystuje obrzędow e m otyw y do sakralizacji i dram atyzacji opisyw anego św iata” 10. Piękno św iata zaprasza człow ieka do czystego uw ielbienia i dokonuje w nim konsekracji, tzn. uśw ięca w ędrow ca. Skoro św ięta je st ziem ia, to św ięte b ęd ą nogi pielgrzym a; skoro św ięty je st chleb, to św ięty będzie głód tego, który zatrzym ał się w drodze n a posiłek. Ta św iętość w poem acie Stachury zorientow ana je s t nie tylko panteistycznie - to rów nież św iętość, k tórą daje W ędrow iec z Ew angelii, Ten, który nazyw a siebie Św iatłością św iata i W odą życia, czyli Jezus z N azaretu.

Święty święty święty - blask kłujący w oczy Święta święta święta - ziemia co nas nosi Święty kurz na drodze

Święty kij przy nodze Święte krople potu Święte wędrowanie Święty kamień w polu Przysiądź na nim, panie Święty płomyk rosy

Święta święta święta - ziemia co nas nosi11.

Sacrum w poem acie Stachury realizuj e się poprzez przyw ołanie starożyt­ nych form uł i gestów. To sacrum kultury ludzkiej, w której człow iek spotyka człowieka, aby wspólnie szukać sensu życia. Właściwie, w tak ukazanym świecie poezji, B óg (rozum iany jak o osobow y Bóg, który objaw ia się w chrześcijań­ stw ie) nie je st w cale potrzebny. N ie je st głosem sum ienia, w zyw ającego do przestrzegania norm D ekalogu. N ie przekazuje recepty na szczęście, która polega n a n aśladow aniu Jezusa z N azaretu. Pełnia szczęścia polega tu na osiągnięciu szczytu doskonałości, na hum anistycznym zachw ycie nad sam ą istotą człowieka.

Święty chleb - chleba łamanie Święta sól - solą witanie Święta cisza, święty śpiew Znojny łomot prawych serc Słupy oczu zapatrzonych Bicie powiek zadziwionych Święty ruch i drobne stopy

Święta święta święta - ziemia co nas nosi12.

10 B. Chrząstowska, dz. cyt., s. 80.

11 E. Stachura, Sanctus, w: tegoż, Poezja i proza, s. 192. 12 Tamże.

(6)

A zatem w poem acie Stachury nie dochodzi do spotkania B oga z czło­ w iekiem . N ade w szystko ta hum anistyczna deklaracja w ielkości człow ieka zostaje ogłoszona w Prefacji:

Zaprawdę godnym i sprawiedliwym Słusznym i zbawiennym jest Śmiać się głośno

Płakać cicho

Deszcz ustaje sady kwitną I tego trzymać się trzeba13.

Sam otna i pozbaw iona oparcia kondycja ludzka, której „tragiczna w izja w ynika z aluzji językow ej do zm artw ychw stania: człow iek m usi iść i p a d a ć / z-padlych-w staw ać - w staw ać po to, aby osiągać rzeczy słuszne i zbaw ien­ n e, czyli w artości duchow e: p asję tw ó rczą i niezależność, m iłość i człow ie- cz eń stw o ” 14. O caleniem człow ieka je s t poezja, astron om ia i m uzyka - to praw dziw a religia now ego m ieszkańca Ziemi:

Zaprawdę godnym i sprawiedliwym Słusznym i zbawiennym jest Śledzić gwiazdy

Grać na skrzypcach Astronomia i muzyka I tego trzymać się trzeba15.

Ta now a droga człow ieka, droga sw oistego autosoteryzm u, w którym Bóg staje się zbyteczny, otrzym uje „błogosław ieństw o” ptaków, które gw iżdżą, liści, które lecą z drzew i w iatru w iejącego w lesie, który ja k w esoły urw is zaplata z w łosów w arkocz16. C złow iek m usi być uw ażny i pełny pasji, m usi po prostu być so b ą - i to stanow i kw intesencj ę poetyckiego hum anizm u Stachury w poem acie M issa pagana:

Zaprawdę godnym i sprawiedliwym Słusznym i zbawiennym jest Żeby człowiek W życiu onym Sprawiedliwym Był i godnym Żeby człowiek Był człowiekiem17.

13 E. Stachura, Prefacja, w: tegoż, Poezja i proza, s. 188-189. 14 B. Chrząstowska, dz. cyt., s. 81.

15 E. Stachura, Prefacja, s. 188. 16 Zob. tamże, s. 189.

(7)

N ie o z n a c z a to o c z y w iśc ie , iż S ta ch u ra n e g u je o rę d z ie E w a n g elii i og łasza p ry w a tn ą w o jn ę p rz eciw k o osob o w em u B oga. S ta ch u ra -p o eta A D 1977 je st zupełnie inny niż Stachura-prozaik A D 1979. Jego poetycki everym an został unicestw iony przez C złow ieka-N ikt, który w pro zie Sta­ chury pojaw ia się jak o oryginalny rew elator spraw m etafizycznych, w ięcej, potężnej tęsk n o ty na rz ecz y w isto śc ią m istyczną. S łusznie zatem B ożena C hrząstow ska, pisząc o L iście do p ozo sta łych Stachury, porów nuje go do S im o ne W eil, k tó ra „ u m a rła w o tw a rty c h d rz w ia c h K o śc io ła . E d w a rd S ta c h u ra z m a rł p rz y o tw a rte j k s ię d z e , w n ie p o k o n a n e j tę s k n o c ie za B ogiem ” 18.

H a r t w i g

W yd an y w 2011 ro k u to m G o rzkie ża le Ju lii H a rtw ig p rz y w o łu je w ie lk o p o s tn ą m o d litw ę , p o św ię c o n ą C h ry stu so w i, k tó ry p rz y ją ł m ę k ę i śm ierć dla zbaw ienia w szystkich ludzi. W w ierszu A m oże nie dostrzegam y jed n ak żadnych atrybutów M ęki Pańskiej - w iersz opow iada h istorię m ę­ czeństw a, które przeżyw a w spółczesny człow iek. W ięcej, podm iot liryczny p o zw ala się zid en ty fik o w ać ja k o w ięk sza zbiorow ość, ro zw ażająca sens i bezsens swojej egzystencji, w łasne niepew ności i niew iarę, w spom nienia i tęsknoty. W idoczna w w ierszu autorefleksja nad zaw odnością ludzkiego um ysłu, analiza niew ystarczalności zapisu czy niew ystarczalności rejestracji w szystkiego, co się nam przydarza, charakteryzuje poezję Julii H artw ig 19. W iersz A m oże je s t zapisem takiej w łaśnie w ątpliw ości: „A m oże boim y się że ju ż sam e słow a/ p o p ch n ą nas w p rz ep aść”20. C zym je s t przep aść, k tó ra czy h a n a hom o lo ą u e n s21, cz ło w ie k a m ó w iące g o , czyli po p ro stu n a w spółczesn ego gad u łę? To najw ięk sza z m o żliw ych otchłań - p ustka śmierci.

18 B. Chrząstowska, dz. cyt., s. 86; zob. S. Radziszewski, O nawróceniu, którego nie było - późna proza Edwarda Stachury, w: Poetyka i semantyka doświadczeń religijnych w literaturze, red. A. Bielak, P. Nowaczyński, Lublin 2011, s. 465-485.

19 Zob. M. Telicki, Poetycka antropologia Julii Hartwig, Poznań 2009, s. 202.

20 J. Hartwig, A może, w: tejże, Gorzkie żale, Kraków 2011, s. 7.

21 Homo loąuens jest także homo eloąuens, a nawet homo e-loąuens, czyli zagubionym w słowach człowiekiem, który bytuje w świecie wirtualnym. Pomimo swej erudycji człowiek ten skazany jest na dźwiganie Syzyfowych himalaicznych ciężarów pustki i bezsensu. Bohater Hartwig przypomina człowieka, który walczy z „gadul­ stwem nicości” w poezji Jana Darowskiego (zob. J. Darowski, Ucho, w: tegoż, Drzewo sprzeczki, Londyn 1969, s. 54).

(8)

Takim samym próbom jak materia poddane jest słowo

którym próbujemy dosięgnąć umarłych22.

Słowo należy do dom eny doczesności, w ięc w żaden sposób nie potrafi „dotknąć” rzeczyw istości, do której należy św iat zm arłych. W ydaje się, iż w ła­ ściw ym gestem tych, którzy p rag ną przyw ołać zm arłych j est m odlitw a do Tego, który zw yciężył śm ierć23. W łaśnie św iatło Ew angelii pow inno ośw iecić ciem ­ ności śm ierci, aby m ożna było odczytać praw dziw y sens życia. N iestety, w w ierszu Julii H artw ig kategoria liczby m nogiej nie oznacza w spólnoty wiary, ale tragiczne uczestnictw o w oddaleniu od Boga, w tajem niczenie w sceptycz­ ne rytuały w spółczesnego św iata: „N asza n iew iara je s t tak sam o tw arda/ ja k nasza m iłość je st niedoskonała”24. Tytułowe gorzkie żale nie są zatem opła­ kiw aniem m ęki Syna B ożego, ale sm utnym portretem człow ieka, który nie p o ­ trafi odczytać zam azanych hieroglifów sensu. W pogoni za słodkim i m iłym życiem człow iek zagubił j akiś najistotniej szy elem ent życia - niektórzy pow ie­ d zą za Ew angelią, że utracił duszę25, inni natom iast m o g ą posłużyć się form ułą im ponderabiliów , która w zupełności w ystarczy do oddania sytuacji n ieok re­ śloności i dezorientacji, w jakiej zagubił się w spółczesny człowiek.

W ydaje się, iż w szelkie starania odbudow ania utraconej jedn ości skazane są n a porażkę, poniew aż do natury ludzkiej należy ułom n ość. C złow iek jest tylko człow iekiem i nie potrafi odnaleźć drogi pow rotu do utraconego raju - nie potrafi rów nież zapom nieć, n aw et to n ajtań sze lekarstw o n a w szelki sm utek nie je st m u dane: „jest granica poza k tó rą w yjść nie um iem y/ pam ięć ja k egzekutor bólu nas nie odstępuje”26. N iedoskonałość człow ieka w ynika z jeg o fragm entaryczności, izolacji i lęku, o któ ry ch m ów i ostatni w iersz z tom u G orzkie ż a le :

Nie zawsze można usłyszeć całość koncertu czasem pochwycić możesz tylko ostatnią frazę ulubionego koncertu

a to zakończenie to już tylko: Do widzenia do usłyszenia

bo wszystko co ważne już przebrzmiało27.

W ostatnim w ierszu-żalu Julii H artw ig ostateczne zw ycięstw o (nieko­ niecznie pyrrusow e!) dokona się w e śnie, w śm ierci i w tym , co po śm ierci

22 J. Hartwig, dz. cyt., s. 7. 23 Por. 2 Tm 1,10.

24 J. Hartwig, dz. cyt., s. 7. 25 Por. Mt 16,26.

26 J. Hartwig, dz. cyt., s. 7.

(9)

(czyli rów nież w tym , co po życiu, które je s t snem )28. Ten konsolacyjny klim at finałow ego Na za w sze nie je s t jeszc ze obecny w sceptycznym i oskarży- cielskim A może:

Powinniśmy byli wiedzieć co czynimy ale musi tak być bo dobro było niezasłużone bo odrzuciliśmy to co najtrudniejsze29.

Jaki je st najw iększy błąd - zdaniem Julii H artw ig - najw iększy grzech człow ieka naszych czasów ? W ostatnich w ersach sceptycznego credo poetki słychać echo w yznań św. Tereski: jej „w szystko je s t łaską” to „dobro było niezasłużone” w w ierszu H artw ig. N atom iast „odrzuciliśm y to co najtrudniej­ sze” , ostatnie słow o w iersza, czytam jak o - nie chcem y szukać tego, co istot­ ne, głęboko ukryte, duchow e. Zdaje się, iż cały w iersz stanow i oskarżenie w spółczesnego człow ieka o pójście na łatw iznę, kom form izm , w którym je d y ­ n ą filozofią życia staje się hedonizm i ucieczka przed trudem poszukiw ania Prawdy. Idąc poprzez czas, człow iek pow inien szukać drogi do w ieczności - sugeruje Julia H artw ig w w ydanym dziesięć lat w cześniej zbiorze N ie ma od­ p o w ied zi - niezależnie od tego, czy w ieczność nosi im ię B oga, czy też je st jed ynie najw yższym atrybutem hum anistycznej tęsknoty za w ielkością, która nie przem inie30. W W ahaniu człow iek m usi przełam ać swoje niezdecydow a­ nie, aby dostąpić tajemniczej inicjacji „bycia człow iekiem ” : „W chodzę w ciem ­ ność nocy/ gotow a na jej przyjęcie/ Co m i się przydarzy? ( ...) Cicho cicho Spróbuj coś w ybrać”31. A zatem najtrudniejsze je st pow ierzenie się ciem ności, która je st czym ś nieznanym , obcym , pełnym lęku, ale też je s t C iem nością, o której pisze w sw oich w ierszach zaprzyjaźniona z Ju lią H artw ig, A nna K am ień sk a32.

N iech jed n ak nie zm yli czytelnika ten sceptyczny ton Juli H artw ig. Co praw da w spółczesny poeta patrzy sceptycznie n a św iat w okół siebie i na

28 Zob. tamże.

29 J. Hartwig, A może, s. 7.

30 Zob. tejże, Czas to nie wieczność ani nicość, w: tejże, Wiersze wybrane, Kra­ ków 2010, s. 326.

31 J. Hartwig, Wahanie, w: tejże, Wiersze wybrane, s. 357.

32 Początkowo ciemność w poezji Kamieńskiej jest ciemnością o charakterze kosmogonicznym, w której rodzi się świat i człowiek; ciemność we wczesnej poezji to pojmowana panteistycznie i ateistycznie materia, ale także tajemnicza i niepoko­ jąca sfera Boga okrytego „obłokiem”, w którego istnienie wierzą wyznawcy judaizmu i chrześcijaństwa, który objawił się Mojżeszowi na górze Synaj. Później ciemność staje się atrybutem człowieka, niosącego w sobie ciemności, ponadto zaś tęsknotę za ukrytym, nieznanym Bogiem, którego można dotknąć jedynie tęsknotą i cierpieniem (zob. A. Kamieńska, Źródła, Warszawa 1962; A. Kamieńska, Dwie ciemności, War­ szawa 1984).

(10)

sam ego siebie: „Praw da je s t najw iększym z sekretów / do którego nie m am y dostępu”33 - jed n ak nie oznacza to rezygnacji z w alki o praw dziw e życie. B ycie człow iekiem nie je s t bow iem nigdy dane, ale raczej „zadane”, a Syzy­ fow y trud poszukiw ania sensu życia je s t w łaściw ym pow ołaniem człow ieka. Podobnie agnostycznie w ypow iadał się pół w ieku w cześniej Jan D arowski:

W kluczu bramy niebieskiej w kluczu od przepaści

przekręcam się w sobie przekręcam - nic się nie otwiera...

Jak to pięknie że nic się nie otwiera Jak to pięknie że zostaje zamknięte Choć coś nie do zaśmiecenia!34

D arow ski zachow uje w iarę w pew ien w ew nętrzny świat, którego nic nie je s t w stanie zniszczyć. Pom im o śm ieci, które przygniatają to, co praw e i szla­ chetne w e w nętrzu człow ieka, istnieje jed n ak ocalająca m oc poezji, która nie pozw ala n a unicestw ienie tego, co od w ieków prow adziło ludzkość k u zba­ w ieniu - istnieje praw da, dobro i piękno. W ielkie tem aty ludzkości w sk azu ją drogę do ocalenia tego, co w człow ieku najcenniejsze, co stanow i iskrę n ie­ śm iertelności ludzkiego ducha. Tak należy czytać i G orzkie ża le , w których B óg je s t w ielkim N ieobecnym , to znaczy obecnym w ukryciu, w cichym i pokornym życiu człow ieka, szukającego drogi do praw dziw ego sensu. Sym ­ bolem takiego życia je st spokojne w zrastanie ziarna - pom im o w szystko - w poetyckiej w ersji przypow ieści: „A le nie zazdrościł/ nie ugiął się/ Przecież zaistniał”35.

Julia H artw ig w Gorzkich żalach opłakuje sw oich bliskich, którzy odeszli z tego świata. Jeśli pow ierza ich Bogu, to w m odlitw ie, która przystoi poecie - w sw oich w ierszach. Tylko pozornie są one w yznaniem sceptycyzm u; to m ą­ dre i piękne epitafia, które sw oim rodow odem sięgają m ądrości Eklezjastesa. Tak rów nież czytam w iersz A może, który najlepiej interpretow ać, przyw ołując jeg o bezpośredni kontekst. W w ierszu Tyle zapisano szlachetne wezw anie: „N ie pochlebiaj poeto św iatu/ szukaj form y dla swojego zachw ytu/ i ciszy któ ­ ra przyw raca w zruszenie”36. A zatem „słow o/ którym próbujem y dosięgnąć um arłych”37, je śli posiada jak ąk o lw iek m oc i skuteczność, nie je s t z tego

33 J. Hartwig, Sekrety, w: tejże, Gorzkie żale, s. 22. 34 J. Darowski, Nic, w: tegoż, Drzewo sprzeczki, s. 60. 35 J. Hartwig, Przypowieść, w: tejże, Gorzkie żale, s. 30. 36 Tejże, Tyle, w: tejże, Gorzkie żale, s. 6.

(11)

św iata! P o d o b n ie ja k k ró le s tw o J e z u s a 38. N a to m ia s t w R a d o ś c i J u lia H artw ig p rz y w o łu je sw oich zm arły ch : „Tak daw no n ie w id ziała m w as/ którzyście odeszli”39, by złożyć pokorne w yznanie: „Przez w as poznaliśm y śm ierć/ sam i nie um ierając// i szukaliśm y pośrednika bólu/ w odm ęcie m ow y/ kiedy słow a m ilkły upokorzone”40. N iew ysłow ienie owego „pośrednika bólu” należy do istoty poezji, która zaw iesza głos i nie chce m ów ić w prost. M ilczący, cichy i pokorny B aranek z liturgicznych śpiew ów G orzkich żali, w poezji Julii H artw ig patrzy na czytelnika, stojąc na drugim planie. I w łaśnie dlatego poetka nie lęka się otchłani, ciem ności i pustki.

H e r b e r t

Zbigniew H erbert je s t poetą osobnym . M oże najbardziej trafną w izy ­ tów kę poety w ręcza nam jeg o tw órczość: H erbert to „niepojęta dusza, która nie unasza się nad m glistym i w odam i, ale chodzi po ścieżkach sam otnych m ędrców na czterech m iękkich łapach”41. D latego w łaśnie tyle rozm aitych n ie p o ro z u m ie ń , b łę d n y c h in te rp re ta c ji i n ad u ż y ć, n a w e t w n ajn o w sz ej lekturze poety (zw łaszcza w dziedzinie sakralnej tw órczości autora P ana C ogito)42. W sw oim tom ie E pilo g burzy (1998) H erbert zam ieścił cztery w iersze, które połączył w spólny tytuł: B rew iarz. Poniew aż poeta zaniechał num eracji k olejnych tom ów sw ojego „brew iarza”, jed y n y m w yróżnikiem p o szc zeg ó ln y ch w ie rsz y są in cip ity 43. W iersze „b rew iarzo w e” to quasi- -m o d litw y : P anie, d zię k i Ci skła d a m za c a ły ten kram ż y c ia ..., P anie, o b d a rz m n ie z d o ln o śc ią u k ła d a n ia zd a ń d ł u g i c h . , P a nie, p o m ó ż nam w y m y ślić o w o c . , P a n ie, w iem ż e d n i m o je s ą p o l i c z o n e . B re w ia rz to c o d z ie n n a m o d litw a , k tó ra to w a rz y s z y p rz e d e w s z y s tk im o so b o m duchow nym (ale rów nież osobom życia konsekrow anego i w iernym św iec­ kim ). Jaka je s t poetycka m odlitw a w brew iarzu Zbigniew a Herberta?

38 Zob. J 18,36.

39 J. Hartwig, Radość, w: tejże, Gorzkie żale, s. 8.

40 Tamże.

41 Z. Herbert, Kot, w: tegoż, Wiersze wybrane, wyb. i opr. R. Krynicki, Kraków 2007, s. 382.

42 Zob. A. Zawadzki, Biblijne pojęcie „odkupienia ” w poezji Zbigniewa Her­ berta?, w: Biblia kodem kulturowym Europy, red. S. Szymik, Lublin 2013, s. 179-212.

43 ***Panie, dzięki Ci skła d a m ., ***Panie, obdarz mnie zdo lno ścią ., ***Pa- nie, pomóż nam wymyślić o w o c ., ***Panie, wiem że dni moje są p o lic zo n e . (zob. Z. Herbert, Wiersze wybrane, s. 342-345).

(12)

Panie,

wiem że dni moje są policzone zostało ich niewiele

Tak żebym jeszcze zdążył zebrać piasek którym przykryją mi twarz44.

W anitatyw ny charakter Brew iarza I V przyw ołuje dram atyczne losy b o ­ hatera K sięgi H ioba. P rzypom inają się biblijne przestrogi z K sięgi D aniela45 oraz P salm ów 46. Jedynym przedm iotem oczekiw ania je s t dzień śm ierci. Twarz zm arłego pokryje piasek, który ew okuje biblijny obraz pustyni, czyli m iejsca dośw iadczenia i udręki.

Z rozw ażań eschatologicznych H erbert przenosi nas w w ym iar m oralny. D obre chęci (zadośću czyn ić skrzyw d zonym ; p rzep ro sić tych, którym w y­ rządziłem zło) niw eczy b rak czasu (nie zdążę ju ż ). D latego pozostaje je d y ­ nie modlitwa:

nie zdążę już

zadośćuczynić skrzywdzonym ani przeprosić tych wszystkich którym wyrządziłem zło

dlatego smutna jest moja dusza47.

P odm iot liryczny, zidentyfikow any uprzednio jak o H iob, zm ienia się w C hrystusa, który m odli się w O grodzie Oliwnym : „Sm utna je s t m oja dusza aż do śm ierci”48. N ie oznacza to, że należy go przeciw staw iać Panu Cogito, który „kwestionuj e” B ożą ekonomię zbawienia: „Nie powinien przysyłać syna”49; w prost przeciw nie - ja liryczne m a duży repertuar m ożliw ości: „Pan Cogito m a do w y b o ru / w iele ró l”50. N iestety , całe thea tru m b o h a te ra H e rb erta kończy się nieuniknioną klęską:

życie moje

powinno zatoczyć koło

zamknąć się jak dobrze skomponowana sonata a teraz widzę dokładnie

44 Z. Herbert, Brewiarz (***Panie, wiem że dni moje są policzone...), w: tegoż, Wiersze wybrane, s. 345.

45 Zob. Dn 5,26.

46 Zob. Ps 139,16; Ps 89,48.

47 Z. Herbert, Brewiarz (***Panie, wiem że dni moje są p o liczo n e.), s. 345. 48 Mt 26,38.

49 Z. Herbert, Rozmyślania Pana Cogito o odkupieniu, w: tegoż, Wiersze wy­ brane, s. 220.

(13)

na moment przed kodą porwane akordy

źle zestawione kolory i słowa jazgot dysonans

języki chaosu51.

Zam iast zbaw ienia, pow rotu do utraconego raju, człow iek zostaje ponow ­ nie zanurzony w chaos. G est stw orzenia, którym B óg w K siędze Genesis pow ołuje do istnienia w szystko, co było dobre i piękne, w brew iarzu H erberta ulega odw róceniu. Pan C ogito, alias Hiob i C hrystus, nie potrafi dopisać do sw ego życia żadnego happy endu. Teologiczna form uła Cur D eus H om o? w w ersji H erberta ulega odkształceniu: Cur H om o N ihil? D laczego człow iek m usi przem inąć, obrócić się w nicość?

Z tej pesym istycznej w izji człow ieka w znosi się do niebios poetycka m odlitw a. O d dlaczego rozpoczyna się subtelne rozm yślanie o życiu, ko ń­ czące się pow ierzeniem N iepojętem u Bogu:

dlaczego życie moje

nie było jak kręgi na wodzi e

obudzonym w nieskończonych głębinach początkiem który rośnie

układa się w słoje stopni fałdy by skonać spokojnie

u twoich nieodgadnionych kolan52.

Skonać spokojnie to ostatnia m odlitw a brew iarzow a (tzw. K om pleta), którą człow iek w ierzący kończy każdy dzień: N oc spokojną i śm ierć szczęśliw ą niech nam da B ó g w szechm ogący... To w N im zyskuje dopełnienie życie człow ieka, będące często pasm em bólu, cierpienia i trw ogi. K tóre kończy się śmiercią. N iezależnie od cnót i zbrodni leżących n a w yciągnięcie ręki każdego spośród synów ludzkich. A zatem Brew iarz I V należy odczytać jak o poetycki w iatyk H erberta, m odlitw ę o dobrą śm ierć i o niebo, które nie byłoby „rajem teo log ów ”53.

B r y l l

B ohater liryczny G olgoty ja sn o g ó r sk ie j E rn esta B rylla je s t u cz estn i­ kiem drogi krzyżow ej, stojącym pod kolejnym i stacjam i, których autorem je st Jerzy D uda Gracz. D zieło artysty pow staw ało od kw ietnia 2000 roku

51 Tegoż, Brewiarz (***Panie, wiem że dni moje są p o liczo n e.), s. 345. 52 Tamże.

(14)

do m arca 2001 ro k u - i stanow i w otum m alarza n a progu trzeciego ty siąc­ lecia54. D roga krzyżow a w w ersji D udy G racza i B rylla zaw iera osiem n aście w ierszy-stacji (14 tradycyjnych oraz 4 dodane przez artystę), których dom i­ nantę gatunkow ą stanow i ekfraza. B ryll - poeta i pielgrzym - swoje religijne w iersze um ieszcza jak o zapis kontem placji dzieł D udy G racza55.

W Stacji IX: Jezus p o raz trzeci upada B ryll relacjonuje trzeci upadek Jezusa niejako na m arginesie głów nych zdarzeń życia. W iersz stanow i zapis zw yczajnej rozm ow y o życiu (jako odpow iedź na dom niem ane pytanie, co u w as słych a ć?), podczas której trzykrotnie p o jaw ia się lakoniczne: B ó g upadł. Zderzenie tego faktu z drogi krzyżow ej Jezusa z ban aln ą g adaniną o niczym je s t w prost w strząsające:

Co u nas? Jak to u nas. Lepiej być nie może Bóg upadł. Lecz w ogóle u nas nie najgorzej Żyjemy świetnie, bo jeszcze żyjemy

I nie zginęło nam nic oprócz kraju Trochę go ludzie po nocach szukają

Bóg upadł. Lecz w ogóle zwyczajnie się dzieje Jakeśmy tu zwyczajni, że się zawsze działo Każdy dowcipy pędzi i do gardła leje Jak ci opowiem, strasznie się uśmiejesz To, co się działo gdzieś się zapodziało.

Dzień zwyczajny. Bóg upadł. Więc nic się nie stało56.

G łębsza analiza w iersza-stacji ujaw nia, iż zapisano w nim u padek czło­ w ieka, a naw et upadek narodu. Polacy spokojnie gadaj ą o niczym , ślepi i głusi na m ękę Jezusa, który dźw iga krzyż, idąc obok. Sacrum B rylla nie nosi litur­ gicznej, odśw iętnej szaty - obleczone w szarą codzienność, często skazane je st na nierozpoznanie.

N atom iast w w ierszu-stacji XIV: Jezus do grobu złożon y śm ierć Jezusa na krzyżu przedstaw iona została z całkiem bliskiej perspektywy. Poprzednio niegodziw ość obojętności cechow ała cały naród (w szystkich Polaków ), tym razem oskarżony je s t sam poeta, człow iek zw any B ryllem , który spotyka Jezusa sam otnego, zagubionego pom iędzy W ielkim Piątkiem a P orankiem N iedzieli Zm artw ychw stania. Sen, z którego Jezus (w w ierszu nie pojaw ia

54 Zob. J. Duda Gracz, Golgota Jasnogórska Trzeciego Tysiąclecia, Jasna Góra 2004 (wydanie nie posiada paginacji!).

55 Podobnie ekfratyczny charakter cechuje album Tam bije serce Twoje. Opo­ wieść o pielgrzymowaniu, poezja E. Bryll, fotografie K. Świertok, Częstochowa 2011; dzieło poety i fotografika portretuje pielgrzymów, którzy przybywali do jasnogórskiego sanktuarium Matki Bożej pod koniec pierwszej dekady trzeciego tysiąclecia.

(15)

się Jego im ię) b udzi poetę, je s t m etafo rą śm ierci. Teologiczne przesłanie w iersza dotyczy najgłębszej tajem nicy w iary chrześcijańskiej - przez sw oją śm ierć i zm artw ychw stanie C hrystus przyw raca nam życie.

Wczoraj był w moim życiu znowu gorzki piątek Sucho i czarno. Nagle Go spotkałem

I jak to bywa zawsze - nie poznałem

Choć miał na dłoniach krwawych blizn zaczątek57.

N ierozpoznany C hrystus przypom ina W ędrow ca, który po zm artw ych­ w staniu tow arzyszy uczniom idącym do Em aus. Co praw da spotkany je s t nagle, jed n ak n a pew no nie je s t to pierw sze spotkanie (jak to bywa za w sze). Stacja X IV nie je s t bow iem tylko złożeniem do grobu ciała Jezusa, ale w w ier­ szu oznacza każdy grzech człow ieka, który zam ienia ludzkie serce w grób, w którym pogrzebany je s t B óg i Jego łaska. P oetycka teologia grzechu nie przypom ina o konieczności w yznania grzechów podczas spow iedzi, ale ko n­ centruje się n a postanow ieniu poprawy.

Ani Mu było potrzebne gadanie Gdzie się świniłem, śliniłem, dławiłem - Obudź się - szepnął. Nagle się zbudziłem.

- Jeśli chcesz, Bryllu, jutro będzie Zmartwychwstanie58.

M ałe zm artw ychw stanie w w ierszu-stacji X IV B rylla to pow stanie z grze­ chów, nawrócenie, ponowne napełnienie się łaską. Każdy dzień j est takim m ałym zm artw ychw staniem , które spraw ia, że w iara nie je s t czym ś nudnym . P oetyc­ k a refleksja B rylla nad d ro g ą k rzyżow ą Jezusa nie je s t skoncentrow ana na w ierności przekazom biblijnym i orzeczeniom teologicznym , ale czerpie z tra­ dycji polskiej religijności i dośw iadczeń osobistej wiary.

W e n c e l

O statnim poetą, którego tw órczość w pełni zasługuje na m iano poezji biblijnej, je s t W ojciech W encel. Poeta chuligan, który w swej tw órczości oraz felietonach staje w obronie patriotyzm u, w artości narodow ych i religijnych59, w tom ie D e pro fu ndis zaprasza w św iat poezji zanurzonej w sacrum . Tytuło­ w y w iersz przyw ołuje początek P salm u 130: D e p rofundis clam avi a d Te D o m in e... Już pierw sze dw a w ersety p rz y n o szą n iezw y k łą in ten sy fikację

57 Tamże, s. 351. 58 Tamże.

59 Wiersz De profundis dedykowany jest Andrzejowi Trzebińskiemu, poecie i dramaturgowi, bohaterowi walki o niepodległość Polski, rozstrzelanemu przez Niemców 12 listopada 1943 w Warszawie.

(16)

nawiązań biblijnych: „Z głębokości w ołałem do Ciebie Panie/ a Tyś m nie ogniem nam aścił ja k m irrą”60. O bok aluzji do P salm u 130 pojaw ia się przyw ołanie nam aszczenia m irrą ciała Jezusa w dniu Jego pogrzebu61 oraz Z esłania D ucha Św iętego na apostołów zgrom adzonych w W ieczerniku62. M irra, która służy do nam aszczenia zm arłego, przypom ina rów nież epizod z przybyciem do B e­ tlejem m ędrców ze W schodu63. Scena opisana przez ew angelistę pow raca w rozw ażaniach poety o upadku w iary w e w spółczesnym świecie. N ietzsche- ańskiej tezie o śm ierci B oga przeciw staw iona zostaje m ądrość starożytnych m ędrców-pielgrzymów:

Bóg umarł

-uczą nas wielcy filozofowie ale gdy mędrcy ze Wschodu wyruszają w drogę

ktoś wciąż zapala nad nimi latarnie gwiazd64.

W encel zapala to samo św iatło w swojej liryce. To światło, które pochodzi z w nętrza K sięgi65, pozw alające nie zagubić się w w ędrów ce przez świat. To św iatło m iłości, która „zaw iesza lam pki sensu na zw yczajnych słow ach”66. W ięcej, to ogień, którym staje się człow iek w ybrany przez Boga. To w łaśnie w ierność B ogu daje siłę ludow i, który potrafi odnaleźć n a now o siłę do walki 0 to, co najw ażniejsze. Do zdobyw ania w iary dojrzałej - opartej na praw dzie 1 pełnej ufności w ocalającą m oc B oga67. W poezji autora P odziem nych m o­ tyli bohater napełnia lud pragnieniem heroizm u:

i przychodzili po ogień którym moje ciało zajęło się od Twojego jak od świecy paschalnej śpiewali psalmy dziękczynne łamali chleb bo byli martwi a ożyli zaginęli a odnaleźli się68.

N o c p a s c h a ln a o p isa n a w K s ię d z e W yjścia z a m ie n ia s ię w c h rz e ­ ścijańską litu rgię W igilii P aschalnej, spraw ow ana p rzez tych, n a których

60 W. Wencel, Deprofundis, w: tegoż, Deprofundis, Kraków 2012, s. 21. 61 Zob. J 19,39.

62 Zob. Dz 2,1-4. 63 Zob. Mt 2,9-12.

64 W. Wencel, ***Bóg umarł, w: tegoż, Podziemne motyle, Warszawa 2010, s. 24. 65 Zob. Rdz 1,3; Wj 13,21-22.

66 W. Wencel, Pieśń jedenasta: Miłość, w: tegoż, Imago mundi, Warszawa-Kra­ ków 2005, s. 47.

67 Zob. W. Kudyba, Pieśni nawrócenia. O poemacie Imago mundi Wojciecha Wencla, w: Poetyka i semantyka doświadczeń religijnych w literaturze, dz. cyt., s. 498.

(17)

w ypełniło się słowo przebaczenia z przypow ieści o pow rocie syna m arno- traw nego69. W encel nie tyle posługuje się alu zją biblijną, co tw orzy sw oisty palim psest - na kartach historii biblijnej zapisuj e w łasn ą opow ieść-m odlitw ę. Pow ierza K siędze tych, którzy w o łają do B oga z głębokości swojej udręki, m odli się za w alczących o w olność Ojczyzny:

i ruszyliśmy ognistą procesją do kresu nocy okiennice mijanych domów zatrzaskiwały się węże drutów kolczastych kąsały nam pięty lecz było widać z oddali że płoniemy a nie giniemy kąpiemy się w ogniu a nie spalamy się70.

Poetycka podróż do kresu nocy sygnow ana je s t pełnym nadziei frag­ m entem z proroków. D aniel zostaje przyw ołany jak o prorok ocalenia m ło ­ dzieńców w piecu ognistym 71, zaś Izajasz jak o prorok uw alniający od lęku podczas sw oistej p róby ognia i w o d y 72. W encel staje się p rzew odnikiem w drodze do ziem i obiecanej, podobnym nie tylko do M ojżesza73, ale i do A braham a74:

wspięliśmy się na górę żeby objąć całość i stamtąd zadziwieni ujrzeliśmy milion gwiazd zupełnie jakby ktoś pochylił się nad śpiącym kontynentem i szepcząc ojcowską modlitwę okrył go płaszczem nieba75.

Sam B óg pochyla się nad śpiącym , aby pojednać niebo z ziem ią. „Nie stanie się nic złego naw et w chw ili próby/ nie stanie się nic złego ( ...) czarny anioł pożądań pychy i zgorszenia/ nie zdoła nas odłączyć od Jego m iłości”76. W encel traw estuje słow a św. P aw ła apostoła77, by ogłosić królow anie Tego, który Jest: „ta sam a w ieczna m iłość w szystkie pieśni śpiew a”78. Proklam acja m iłości Bożej to ostatnie słowo poety, który je st niczym prorok.

69 Zob. Łk 15,11-32. 70 W. Wencel, De profundis, s. 21. 71 Zob. Dn 3,23-24. 72 Zob. Iz 43,2. 73 Zob. Pwt 34,4-5. 74 Zob. Rdz 15,5-6. 75 W. Wencel, De profundis, s. 21.

76 Tenże, Pieśń jedenasta: Miłość, s. 47-49. 77 Zob. Rz 8,37-39.

(18)

* * *

W świecie, w którym żyjem y - po ogłoszeniu „likw idacji indyw iduum ” A dorna, „końca człow ieka” Derridy, „śm ierci autora” B arthesa czy „zm ierz­ chu człow ieka” Foucaulta - w arto w yruszyć w poszukiw anie człow ieka, który je s t podm iotem 79. Jego podm iotow ość pochodzi od Tego, który je s t A utorem św iata i je d y n ą R zeczyw istością. W N im - ja k głosi Pism o - żyjem y, p orusza­ m y się i jesteśm y 80. W N im rów nież tw orzym y, pow tarzając stw órczy gest kreacji sam ego Boga. Całe w ięc życie człow ieka zanurzone je s t w Bogu. Z a­ rów no afirm acja, ja k i odrzucenie sacrum , je s t p o staw ą w obec Boga. N aw et w przejaw ach bluźnierstw a i profanacji m anifestuje się ukryty głód p raw dzi­ w ego Boga. W ypada pow tórzyć za Z o fią Zarębianką:

Czy więc degradacja, demistyfikacja, negacja sacrum (...) cała ta demaskatorska gra stawiająca sacrum pod pręgierzem, nie jest w istocie podyktowana głęb­ szym niepokojem duchowym i ponawianymi bezskutecznie próbami odnalezie­ nia Sensu?81

Taki głębszy niepokój duchow y cechuje poezję. Jeśli je s t to w ielka poezja. Z d an ie m S te fan a S aw ick ieg o p ra w d z iw a p o e z ja z a k o rz e n io n a je s t w sacrum .

Nie sposób nie zauważyć, że ta rzeczywistość absolutna, ujawniana, może prze­ czuwana, która zarysowuje się na horyzoncie poezji, jest bliska rzeczywistości obecnej w przeżyciu religijnym. Nie chodzi naturalnie o to, aby zacierać granice między poezją a religią82.

M ożna jed n ak sądzić, że „sztuka nie je st w stanie o w łasnych siłach dotrzeć do rzeczyw istości sanctum , uobecnić j ą inaczej ja k «przez zw ierciadło» ani w prow adzić jej realnie w życie człow ieka” 83. W niniejszym tekście p rzed­ staw iłem pięć różnych strategii poetyckich, w których uobecnia się sacrum. Początkow o m yślałem , iż m ożna je analizow ać na podstaw ie trzech w ielkich porządków, które odkryw am y w liturgii M szy św.: ofiarow anie, przeistoczenie i d zię k c z y n ie n ie . W ty m k lu c z u p a n te isty c z n a M issa p a g a n a S tach ury stanow i o fiaro w an ie n iezn a n em u B o g u sw ojej eg z y ste n cji, filo zo fic zn e G orzkie ża le H artw ig i B rew ia rz H erberta w spo tkan iu z sacrum ulegają

79 Zob. R. Nycz, Tropy „JA”. Koncepcje podmiotowości w literaturze polskiej ostatniego stulecia, w: Ja, autor. Sytuacja podmiotu w polskiej literaturze współ­ czesnej, red. D. Śnieżko, Warszawa 1996, s. 39.

80 Zob. Dz 17, 28.

81 Zob. Z. Zarębianka, dz. cyt., s. 175. 82 S. Sawicki, dz. cyt., s. 31.

(19)

przem ienieniu, natom iast indyw idualny lam ent B rylla oraz narodow e tristia W encla w p isu ją się w rzeczyw istość dziękczynienia. Poniew aż jed n ak „nie m a nic gorszego od dogm atyzm u”84, w ięc cały pom ysł opisania poezji w opar­ ciu o kolejne części liturgii m szalnej w ydaje się (ex p o st) nietrafiony. W relacji p o ezja - sacrum bardziej odpow iedni byłby schem at naw iązujący do filozofii dialogu, np. pragnienie (tęsknota) - spotkanie - afirm acja lub negacja. A k aż­ dy poeta jaw i się ja k now y Szaw eł z Tarsu: jeg o pegazow y upadek je s t p o e­ ty ck ą paschą, przejściem od pychy liryka, który je s t „m istrzem ” słowa, do pokory sługi i świadka, który wie, iż na początku było Słow o85, a nasze ludzkie słow a (pełne bełkotu i jazgotu) to jedynie słabe echo tego, co praw dziw e. C złow iekow i przystoi przyoblec się w m ilczenie. I tego - ja k pisze Stachura - trzym ać się trzeba.

S u m m a r y

Go disa Po e t ... I n s e a r c h o f t h e s a c r e d

i n THE REALM OF CONTEMPORARY POETRY

In contemporary Polish poetry o f the sacred becomes present in various forms - it is not the goal of this paper to discuss all o f them. The focus of interest is the journey into the world of poetry, in which fascination with God, the Holy Book of Revelation, the mystery of the Redemption, takes shape o f a literary form. The author presents five poets whose works refer to the world o f the sacred: E. Stachura, J. Hartwig, Z. Herbert, E. Bryll, and W. Wencel. In all the analyzed texts the transposi­ tion of the sacrum takes place (to different extent), which builds a new meaning, a new poetic world into which the lyrical subject introduces both a believer and atheist. In the five poetic utterances, which are the subject o f my research, the authors launch search for God rather than present their belief or unbelief in Him.

Key words: sacred, poetry, faith, Bible

Słowa kluczowe: sacrum, poezja, wiara, Biblia

84 J. Duquesne, O wolność poszukiwań teologicznych. Rozmowy z o. M.-D. Chenu, tłum. A. Paygert, Warszawa 1977, s. 137.

(20)

Ks. dr Stefan RADZISZEWSKI - ur. w 1971 r. w Proszowicach, dr teologii,

dr n. hum., prefekt kieleckiego Nazaretu, kapelan Klubu Inteligencji Katolickiej w Kielcach; autor książek: Kamieńska ostiumiczna (2011), Katechizm sercem pisany (2006), Kot czarny. Literatura dla odważnych (2011), Kot biały. Literatura dla samutnych (2012), Kot zielony. Literatura dla wrozpaczych (2014), Siedem twarzy Judasza (2012), Siedmiu zbuntowanych (2014), Poezja w sutannie (2011) (antologia) oraz Rekolekcji dla młodzieży (2012) (audiobook); prowadzi zajęcia z literatury w WSD w Kielcach oraz teatr seminaryjny.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Cassoni [20] określa proces równoległy jako dwie symetryczne interakcje między tera- peutą i klientem oraz między terapeutą i superwizorem. Według Cassoni [20] pojęcie

Właściwie wszystko, to co działo się w całej Polsce przeżywałem bardzo osobiście, gdyż miałem sporo różnych znajomych, którzy pracowali np. Później

[Tomassen] Zaimek „ów" odmienia się zarówno przez przypadki, jak i rodzaje ( i jeszcze liczby ;P) [Bart] nie jestem ekspertem w dziedzinie naszego języka, ale pisze się

2 lata przy 38 to pestka… Izrael był na finiszu i to właśnie wtedy wybuch bunt, dopadł ich kryzys… tęsknota za Egiptem, za niewolą, za cebulą i czosnkiem przerosła Boże

Kolejnym ważnym socjolo- gicznym pojęciem – którego treść na naszych oczach zmienia się w sposób niezwykle istotny – jest pojęcie uspołecznienia, defi niowanego

Uroczystość odsłonięcia pomnika Poległych Stoczniowców 1970 w Gdańsku, 16 grudnia 1980

Niestety, wiele z doku- mentów składających się na metryki poszczególnych wsi nie przetrwało do naszych czasów; tak jest również w przypadku Zawoi, której dokumentacja, tak

do sympatyków Instytutu Spraw Obywatelskich, działaczy i organizacji spo- łecznych (którzy mogą również nadesłać do publikacji teksty o swoich działaniach, przedstawić