Koziełło-Poklewski, Bohdan
Zygmuntowi Lietzowi w odpowiedzi
Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 1-2, 173-176
Bohdan K oziełło -P o k lew sk i
ZYGMUNTOWI LIETZOWI W ODPOWIEDZI
O bszern a O d p o w ie d ź Z y g m u n ta L ietza dowodzi, że a u to r nie zrozum iał, czy też n ie zechciał zrozum ieć sen su m o je j recenzji. W y n ik a z n iej rów nież, iż o d pow iedzialni za ostateczn y k s z ta łt k sią żk i i jej treść są w szyscy poza au to re m . N a d o b rą sp ra w ę n ie z n a jd u je m y w n iej odpow iedzi n a p ostaw ione przeze m n ie zarzu ty ; z n a jd u je m y n a to m ia s t odpow iedź n a z arz u ty w y im a g i n o w a n e przez Z y g m u n ta Lietza. A u to r im p u tu je m i bow iem tw ierd zen ia, k tó ry c h w m o je j re ce n zji n ie m a. W reszcie, w sw o jej odpow iedzi Z y g m u n t L ietz pisze na różne te m a ty rzyczy zu p ełn ie inne, niż pisał w książce.
N iepo ro zu m ien iem je s t tw ierd z en ie Z y g m u n ta Lietza, że m im o w y s tę p o w a n ia w ty tu le książk i o k re ślen ia P r u s y W sch odnie m ógł się zająć jed y n ie obozam i lezącym i n a obszarze w o je w ó d ztw a olsztyńskiego lu b też n a w e t ty lk o jed n y m z nich. A n ie p ra w d ą jest, że ja t a k w łaśn ie zrobiłem .
Je śli W y d aw n ic tw o M in isters tw a O b ro n y N a ro d o w ej dokonało t a k znacz n y c h zm ian w tek ście m aszy n o p isu ro z p ra w y — ja k o ty m pisze Z y g m u n t L ietz — to rodzi się p y tan ie , czy zrobiło to bez p o ro zu m ien ia się z a u to re m i bez jego zgody? W reszcie, oczyw iste jest, że o trzy m aw sz y k o re k tę ju ż po złam an iu , a u to r n ie m ógł w p ro w ad z ić zb y t w ie lu zm ian i uzupełn ień . Mógł je d n a k i p o w in ien b y ł u su n ąć e w id e n tn e b łęd y bez w zg lęd u n a to, czy p o chodziły one od re d ak c ji, czy też d ru k a rn i. Za ta k i e w id e n tn y b łą d uznać n a le ży liczbę in te rn o w a n y c h żołnierzy w łoskich. N ie b y ła to k o re k ta w ielka, po p ro stu liczbę sześciocyfrow ą należało zm ienić n a pięciocyfrow ą. Dlaczego a u to r tego nie zrobił? O dpow iedź je s t p rosta. W b rew tem u , co pisze w O d p o
wiedzi, niczego tu n ie u su n ię to w to k u zab ieg ó w re d ak c y jn y c h . W książce
czytam y: „O b alen ie d y k ta tu r y M ussoliniego i ogłoszenie k a p itu la c ji W łoch p rzed zach o d n im i a lia n ta m i w e w rz eś n iu 1943 ro k u d o prow adziło do szybkiej in te rw e n c ji N iem ców , k tó rz y w k ró tk im czasie ro zb roili w o jsk a sw ego byłego soju szn ik a w szędzie tam , gdzie z n ajd o w a ły się ich g a rn iz o n y bądź oddziały polowe. W re zu lta c ie te j ak cji w e d łu g d a n y c h O K W zostało in te rn o w a n y c h 1 520 000 żo łnierzy w ło sk ic h ” (s. 28). N ie m a t u m iejsca n a żadną d ru g ą część zdania, k tó rą rzekom o u su n ię to w to k u zabiegów re d ak c y jn y c h .
W recen zji nap isałem : „Poza w s tę p e m i zakończeniem (ss. 7— 12, 213), w y k azem źródeł i lite r a tu r y (ss. 214— 218), k sią żk a sk ła d a się z pięciu rozdziałów , z k tó ry c h p ierw szy — J e ń c y w o je n n i w n iew o li W e h r m a c h t u (ss. 13— 31) d o tyczy całej Rzeszy. K o le jn e ro zdziały rozp isan e zostały n a dw adzieścia d w a podrozdziały. I to one u ja w n ia ją całą n iep o rad n o ść a u to ra , jeśli chodzi o s e lekcję m a te ria łu i jego u p o rząd k o w an ie. A u to r w p ro w ad z a w iele n iesp ó jn y ch w ą tk ó w d a le k ich od tem a tu , g u b i logiczny to k n a rra c ji, po ru sza zagad n ien ia luźno zw iązan e z tem a te m , k tó ry c h om ów ienie m oże sobie d a ro w ać ” . N a p o d sta w ie tego a k a p itu Z y g m u n t L ietz tw ierd zi, iż za n iep o ra d n o ść u z n ałem p o dział książk i n a pięć rozdziałów i dw adzieścia d w a podrozdziały.
i? 4 Ë ohdan Kozieito-Poklewski
W sk azy w ałem w re ce n zji n a to, iż Z y g m u n t L ietz p rz ep ro w a d z ił bardzo pobieżną i n ied o k ła d n ą k w e re n d ę zaró w n o w A rc h iw u m P a ń s tw o w y m w O l sztynie, jak i w a rc h iw a c h k ra jo w y c h i z agranicznych. A u to r n ie chce przyąć do w iadom ości, że g d y b y b y ł zazn ajo m ił się z zespołem G eschichte d er R ü stu n g sin s p ek tio n I (K önigsberg) w B u n d e sa rc h iv -M ilitä ra rc h iv w e F re i- b u rg u , k tó r y to zespół — ja k to w y n ik a z O d p o w ie d zi — uzn ał za n ie p rz y d a tn y do jego te m a tu , nie m ó g łb y był napisać, ja k n a p is ał w książce na s. 171: „W p ierw szy ch d w óch la ta c h w o jn y p rz estrz eg a n o jeszcze zasady, że jeń c y nie m ogą być z a tru d n ie n i p rz y p ro d u k c ji b ro n i i am u n icji, p rzy w y tw a rz a n iu s p rz ętu w o jen n eg o i jego tran s p o rcie, ale od ro k u 1943 jen iecka siła robocza je s t w y k o rz y s ty w a n a zgodnie z p o trze b am i niem ieckiego r y n k u p ra c y ” . A k ta in sp e k cji z b ro jen io w ej I o k rę g u w o jskow ego dow odzą, iż od p ierw szy ch m iesięcy niew oli jeń c y w o je n n i z a tru d n ia n i byli w przem y śle z b ro je n io w y m P ru s W schodnich.
W G eheim es S ta a ts a rc h iv B e rlin -D a h le m , w zespole G a u arc h iv G a u lie tu n g O s tp re u ss en d e r N S D A P Z y g m u n ta L ietza n ie z ain tere so w a ły a n i D ien stlich e In fo rm atio n e n d e r G a u leitu n g O stp reu ssen , an i V e rtra u lic h e In fo rm a tio n e n d e r G a u le itu n g O stpreussen, p o n iew aż — ja k tw ierd z i w O d p o w ie d zi — p rz ed m io te m jego b a d a ń n ie b y ła p a r tia h itle ro w sk a , lecz obozy jenieckie i p o trze b n e m u b y ły jed y n ie m a te ria ły d la zb ad a n ia w p ły w u a p a r a tu p a r ty j nego n a dow ództw o w ojskow e. T ru d n o o w iększe nieporozum ienie. To w ła ś nie w ty ch p o u fn y c h o k ó ln ik ach i w y ty c zn y c h k a n c e la rii p a r ty jn e j i k ie r o w n ic tw a p a r tii h itle ro w sk ie j w P ru s a c h W sch odnich z n alazłb y a u to r d z iesiątk i zarząd zeń i rozporządzeń, ty czących jeńców w o je n n y c h i w s p ó łp ra cy ró żn y ch o gniw p a r tii h itle ro w sk ie j z k o m e n d a tu ra m i obozów jenieckich, a w reszcie z d o w ó d ztw em w o jsk o w y m P r u s W schodnich.
Z y g m u n t L ietz n ie zro zu m iał chy b a, że p isałem re ce n zję jego książk i i dlateg o tw ierd zi, iż m a te ria ły z B ra n d en b u rg isc h es L a n d e s h a u p ta rc h iv w P o czdam ie w y k o rzy stał, o czym m o żna się przek o n ać z opublik o w an eg o przez niego a rty k u łu . P odo b n ie z resztą o d w o łu je się do sw ego a r ty k u łu w p rz y p a d k u p u n k tó w z b o rn y ch i obozów p rzejściow ych, a n a w e t do tego, że k w e stie obozów przejściow ych, sta la g ó w i o flagów p rz ed sta w i w in n y m o p racow aniu. M nie n a to m ia s t in te res o w a ło to, co n a p is ał w książce.
Rzecz poleg a n ie n a tym , że w iadom ości o s ta la g u I В w O lszty n k u rozproszone są w k ilk u m iejscach k siążki, ale n a ty m , iż w k a ż d y m z nich a u to r pisał co inn eg o na te n tem at.
W sk azałem w recenzji, iż p rz ep ro w a d z iw szy bard zo pobieżn ą k w e ren d ę w A rc h iw u m B iu ra In fo rm a c ji i P o szu k iw a ń Polskiego C zerw onego K rzy ża w . W arszaw ie, Z y g m u n t Lietz pok u sił się o ogólnienia, k tó re są n iep raw d ziw e. J a k pobieżna b y ła ta k w e re n d a dow odzi zresztą p y ta n ie z a w a rte w O d p o w ie
dzi: „C zyżby w T eil В te j lis ty b y ły in n e d a n e? ” . C hodzi tu o p o d an ą przeze
m n ie przy k ład o w o listę o d p ły w u n r 144 z a ty tu ło w a n ą „ S tala g I A Stablack. A b g an g sliste No 144 (516) T eil A. W eissrussen. A b g ä n g e als E n tlassen e (W eissrussen)” , k tó re j część В nosi ty tu ł: „ S tala g I A S tab lack . A b g an gsliste No 144 (516) T eil В. A b g ä n g e als ein zeln E ntlassen e, V e rse tz te u n d V e rs to r b e n e im M onat J u l i 1941”. J u ż sam ty tu ł w sk azu je, że t a część В z aw iera in n e dane. To w ła śn ie ta p obieżna k w e re n d a spow odow ała, iż w książce Z y g m u n t L ietz n apisał: „Z u w a g i n a n iep e łn ą d o k u m en ta cję PC K , n ie o b e j m u ją c ą licznych k o m en d p ra c y i u rz ęd ó w p ra c y w re je n c ji królew ieck iej i g ąb ińskiej, n ie m ożna dać. pełnego obrazu .zw olnionych jeń có w do p ra c y p rz y T
2.
Lietzowi w odpow iedzi i7&m u s o w e j” (s. 81). Inaczej n a te n te m a t pisze w Ö pow iedzi, tw ierd ząc, iż te listy od p ły w ó w prześledził, ale „n iezb y t przejrzy ście u d o k u m e n to w a ł” . Z tego, co b y ł n a p is ał w książce w y n ik a w y ra źn ie , że list ty c h n ie prześledził, a jeśli ta k , to dlaczego n apisał, że m a te ria łó w ta k ic h n ie m a. N aw iasem m ów iąc g d y b y p rześledził rz eteln ie w szy stk ie zach o w an e lis ty odpływ ów , a zw łaszcza ich części B, z n alazłb y był w iele m a te ria łó w na te m a t zm a rły c h czy też „za strz elo n y ch w czasie ucieczk i” jeńców w o je n n y ch ze s ta la g u I A w S ta b la w kach, z ich d o k ład n y m i d a n y m i p e rso n aln y m i i m iejscem pochow ania.
N ie sta w iałem w recen zji p y ta n ia — ja k to s u g e ru je Z y g m u n t L ietz — czy o b ro ń cy M odlina i W arsz a w y znaleźli się jak o jeń cy w o je n n i w I okręg u w o jsk o w y m . S tw ie rd ziłem jedynie, iż w książce a u to r w ró żn y ch m iejscach pisze różne rzeczy na te n tem a t. G d y b y Z y g m u n t L ietz p rz ep ro w a d z ił d o k ła d ną k w e re n d ę w A rc h iw u m Z G P C K w ów czas znalazłb y b y ł lis ty dopływ ów , a m ianow icie: Z u g an g s liste No 6 (588) — do 6 g (594), z aw ie rają ce w łaśn ie n azw isk a o b rońców M odlina i W arszaw y. Nie m u siałb y w ięc w sw ojej pole m ice odw oły w ać się do re la cji i zeznań b y ły ch jeńców w ojen n y ch .
W sp o m n iałem już, iż a u to r pisze w O d p o w ie d zi co innego, niż pisał w książce. W książce czytam y: „N a m ocy a k tu «łaski» H itle ra z d n ia 22 V 1940 ro k u p rz y stąp io n o do ich z w aln ian ia z niew o li i przen o szen ia — w b re w p r o testo m — n a s ta tu s ro b o tn ik ó w p rz y m u s o w y ch ” (ss. 23—24). W O d p o w ied zi
zaś: „Rozkaz o zw o ln ien iu w y d a ł gen. H. R e in eck k 22 V teg o [1940] roku,
a w ślad za n im poszły z arząd zen ia w ykonaw cze. S a m d e k re t H itle ra w te j sp ra w ie u k a za ł się dopiero 23 lip c a ” .
Na n iep o ro zu m ien iu zasadza się tw ierd z en ie Z y g m u n ta L ietza, iż postaw iłem zarzut, że po d ał zaw yżoną liczbę jeńców polskich pozb aw io n y ch s ta tu s u je nieckiego. Pisałem : „ Z d u m iew a ją n a to m ia s t obliczenia a u to ra i w y p ły w a jąc y z n ich w n io sek końcow y. Z 420 760 żołn ierzy i oficerów w zięty ch do niew oli (tej liczby a u to r n ie k w estio n u je) jego zd an iem 10 tys. zm arło, 100 tys.
‘z' ró ż n y ch w zględów zw olniono, 40 tys. Ż yd ó w odesłano do g e tt i obozów
zagłady, co d a je w su m ie 150 tys. jeńców . Po odjęciu teg o od liczby w zięty ch do ńiew o li o trzy m am y 270 760 osób. J a k z atem N iem cy zdołali pozbaw ić w «okresie n ies p ełn a trze ch lat» s ta tu s u jen ieckiego 350 tys. żołnierzy polskich i zrobić to p rz y ty m tak , b y w obozach pozostało jeszcze 53 tys. jeńców, pozostanie ta je m n ic ą a u to r a ” . N igdzie w ięc n ie k w e stio n o w a ł liczby 350 tys.
pozb aw io n y ch s ta tu s u jenieckiego. . .
Na s. 45 książk i Z y g m u n t L ie tz n apisał: „N ajg o rszy los sp o tk a ł jeńców z w aln ian y c h z niew o li i k ie ro w a n y c h do p ra c y w c h a ra k te rz e ro b o tn ik ó w przym u so w y ch . P o d le g ali oni bez żad n y c h ogran iczeń k o m p ete n cjo m s ą d o w n ictw a policyjnego, k tó re szafow ało w yso k im i w y ro k a m i — najczęściej s k ie ro w a n iem do obozu k o n c en trac y jn eg o bądź ta k zw an y c h aresztó w o c h ro n n y c h ”. K ie d y zaś zak w e stio n o w a łe m jego tw ierd zen ie, iż jeń có w w o je n n y ch kiero w an o do w ych o w aw czy ch obozów p racy , w O d p o w ie d z i ra d z i m i z az n a jomić się z re la c ja m i b y ły ch jeńców w o jen n y ch . T ym czasem w recenzji n a pisałem : „ ta k z w an e w ych o w aw cze obozy p ra c y przeznaczone b y ły d la c u dzoziem skich ro b o tn ik ó w cyw ilnych, n a to m ia s t jeńców w o je n n y ch osadzano albo w k a rn y c h obozach jenieckich, albo w w o jsk o w y ch w ięzien iach śledczych.
Inaczej w y g lą d ała s p ra w a jeńców p o zb aw ionych s ta tu s u jenieckiego, ale w ów czas w św ietle h itle ro w sk ie g o p r a w a w e w n ę trz n e g o p rz e s ta w a li oni być jeń c am i w o je n n y m i” . A w łaśn ie w s p o m n ie n ia w y m ien io n e przez Z y g m u n ta L ietza tyczą jeń có w p o zb aw io n y ch s ta tu s u jenieckiego. Z resztą w in n y m i
176 Z. Lietzowi w odpow iedzi
m ie jsc u sw ojej O d p o w ie d zi Z y g m u n t L ietz pisze w ła śn ie o k ie ro w a n iu j e ń ców do k a r n y c h obozów jenieckich.
N ie p o tra fię zrozum ieć n a ja k ie j p o d staw ie Z y g m u n t L ietz im p u tu je mi, że u w a ża m za n iep o trze b n e b a d a n ia n ad obozam i jeń có w rad zieck ich w P r u sach W schodnich i n a d w a r u n k a m i życia jeńców w ty c h obozach. A u to r zresz t ą n ie m oże się zdecydow ać, k tó r e z jego tw ie rd z e ń są p ra w d ziw e , czy to, co pisał w książce, czy też to, co n a p is ał w O dpow iedzi. W książce czy tam y : — „Dla o b szaru b a d a ń klu czo w a je s t bezsp o rn ie in n a s p ra w a — tra k to w a n ie jeńców rad ziec k ich w n iew oli W eh rm ac h tu . W te j n a jw aż n ie jsz ej k w estii d y sp o n u je m y obfitością w ia ry g o d n y ch źródeł, a n in iejsza p ra c a — zgodnie z za m y słem a u to ra — w in n a stać się p rzy czy n k iem do bliższego p o zn an ia losów ty ch lu d zi” (ss. 30— 31). W O d p o w ied zi zaś pisze coś w ręcz przeciw nego.
N ie k w e stio n o w a łe m nigdzie istn ie n ia se g reg acji raso w ej w obozach j e nieckich. S tw ie rd ziłem jedynie, iż n iezro zu m iałe je s t to, co czy tam y n a ss. 143— 144 książki: „w pom ieszczeniach izb y ch o ry ch w s ta la g u I A obo w iązy w a ła se g reg acja rasow a. S p ecjaln e b a r a k i przeznaczone b y ły d la volk sd eu - tschów , Ż yd ó w i c y w iló w ” .
N ie k w e stio n o w a łe m nigdzie, że po 1942 ro k u w zrastało z a tru d n ie n ie jeńców w o je n n y c h w p rzem y śle zb ro je n io w y m i p o k re w n y ch . N a w ias em m ówiąc, tw ierd z en ie o odejściu od ta k z w an e j kon cep cji a g ra rn e j, a w ięc z a tru d n ia n ia jeń c ó w w o je n n y ch i ro b o tn ik ó w p rz y m u s o w y ch p rzed e w s zy stk im w ro l n ictw ie na rzecz ich z a tru d n ia n ia w przem yśle, n ie jest ż ad n ą h ip o tezą Z y g m u n ta Lietza, m a b ow iem za sobą w lite r a tu r z e p rz ed m io tu ju ż blisko ćw ierć w ie k u liczącą tra d y c ję . A u to r n iep o trze b n ie p rz y ty m p o d a w ał p rz y k ła d y z X o k rę g u w ojskow ego. G d y b y b y ł z az n ajo m ił się ze w s p o m n ia n y m i m a te ria ła m i in sp e k cji zb ro jen io w ej w I o k ręg u w o jsk o w y m z n alazłb y p o tw ierd z en ie tej tezy.
Z y g m u n t L ietz w iele m iejsca pośw ięcił w sw ojej O d p o w ied zi n a o d p arcie z arzu tó w , k tó ry c h w m o je j re ce n zji nie m a, a k tó re w y ro s ły po p ro stu z n iezro zu m ien ia przez niego jej sensu. P o m in ął n a to m ias t m ilczeniem z arzu t ty czący p o w o ły w an ia przez niego lite r a tu r y p rz ed m io tu w p rzypisach. W y k a załem w recenizji, iż większość przy p isó w je s t n iep ra w d z iw a. P o w o ła n i au to rz y albo nic n ie piszą n a tem at, któ reg o p rz y p is dotyczy, albo piszą rzeczy w ręcz p rzeciw ne. W y d aje się, iż Z y g m u n t L ietz n ie z d aje sobie s p ra w y z tego, iż po w o łu jąc a u to ró w czyni ich w sp ó ło d p o w ied zialn y m i za różne sw oje t w i e r dzenia.
O dnoszę w ra że n ie, iż pisząc sw oją O d p o w ie d ź n a m o ją recenzję, a u to r liczył na to, iż czy telnicy n ie sięgną a n i do książki, an i do recenzji. Inaczej n ie p o tra fię sobie w y tłu m a c zy ć m e to d y jego polem iki.