Krystyna Ratajska
Czy Lechoń w "Duchu na seansie"
kompromitował poezję romantyczną
i mitologię narodową?
Acta Universitatis Lodziensis. Folia Litteraria Polonica 2, 29-40
2001
A C T A U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S F O L IA L IT T E R A R IA P O L O N IC A 2, 2001 Krystyna Ratajska C ZY L E C H O Ń W D U C H U N A S E A N S IE K O M P R O M IT O W A Ł P O E Z JĘ RO M A N T Y C Z N Ą I M IT O L O G IĘ N A R ODOW Ą?
Karmazynowy poem at, w ydany w ro k u 1920, uznany został powszechnie
w historii literatury i krytyce literackiej za cykl wierszy-poem atów , n a który złożyły się, H erostrates, Duch na seansie, Jacek M alczew ski, Sejm , Polonez
artyleryjski, M ochnacki, Piłsudski; w wydaniu z 1923 r. dodany został utw ór Pani Słowacka. W szystkie teksty w chodzące w skład tom u publikow ał
Lechoń uprzednio od 1917 r. w kolejnych num erach „P ro A rte et S tu d io ” 1. Czy zatem wobec uznanej powszechnie jedności tematycznej i artystycznej m ożna bez szkody dla całości interpretow ać jeden wiersz cyklu? Sądzę, że w arto podjąć to zadanie, nie zaniedbując wszakże koniecznej relacji z innymi tekstam i. U w ażam interpretację za celową także i z tego p ow odu, że prezentow ane do tej pory wnioski n a tem at interpretacji Ducha na seansie są, m oim zdaniem , kontrow ersyjne, a zatem godne polem iki.
1 Leszek Seraílnow icz (pseudonim Jan Lechoń), od ro k u 1917 wchodzi! w skład redakcji „ P ro A rte et S tu d io ” . W czasopiśm ie tym po raz pierwszy zamieszczał wszystkie utw o ry z Karm azynowego poem atu (Polonez artyleryjski - „ P ro A rte et S tu d io ” , n r IV; Herostrates - n r VII; Duch na seansie - n r VIII; Ja cek M alczew ski - n r IX ; S ejm - гіг X II; P iłsudski ogłoszony w pierwszym num erze „ P ro A rte ” ; M ochnacki - w drugim ). D o drugiego w ydania Karmazynowego p oem atu (1923) zostaje włączony u tw ó r p t. P ani Słowacka, zam ieszczony po raz pierwszy w siódm ym num erze „ S k a m a n d ra ” .
з о Krystyna R a i aj s k a
I. SPE K T A K L M O D E R N IS T Y C Z N Y CZY SEA N S SPIR Y T Y S T Y C Z N Y ?
Jerzy Kwiatkow ski, Ireneusz Opacki, ostatnio G ustaw O slasz2 w opiniach na tem at Karmazynowego poematu podkreślają w nim klimat modernistycznego spektaklu, nawiązującego do wzorów W yspiańskiego i jego walki z poezją grobów i obezwładniającym czadem romantycznej tradycji. Lechoń m itoburca to przede wszystkim au to r dwóch pierwszych wierszy cyklu: Herostratesa i Ducha na seansie.
Już w Herostratesie obrazoburczym sform ułowaniom i herostratesow em u niszczycielskiemu gestowi w obec św iętych polskich w artości tow arzyszy jed n ak wyznanie: „Bo w nocy spać nie m ogę i we dnie się trudzę. Myślami, co m i w serce w rastają zw ątpieniem ” .
Przystępując do lektury, kontynuującego polemikę z tradycją Ducha na
seansie, nie należy zapom inać o tym dwuwierszu, stanow iącym zapow iedź
swoistej Lechoniowej ambiwalencji.
W edle części sądów interpretujących cykl również w Duchu na seansie dokonuje się, ja k w Herostratesie, „kom prom itacja poezji rom antycznej i mitologii narodow ej” 3 w imię wyzwolenia jej spod presji m yślenia o lite raturze w kategoriach obow iązku tyrtejskiego.
Czy tak jest rzeczywiście? P róbę odpowiedzi m ożna podjąć przyw ołu ją c nie tylko tekst, ale i obszerny kontekst, w którym odnajdziem y gene tyczne uw arunkow ania, a także relacje z innymi utw oram i, w ypowiedzia m i dyskursywnym i, ikonografią, fenom enam i ówczesnego życia społecz nego na różnych poziom ach kultury. W nikają one jak o element struk- turalno-znaczeniow y do tekstu, który m ożna traktow ać ja k swoisty palim psest.
Duch na seansie jest przykładem liryki sytuacji, w której odnajdujem y
elementy fabuły i określone realia historyczne. Opisujący sytuację n a rra to r jednocześnie ją teatralizuje, reżyserując i ukierunkow ując uwagę widza na konkretne sytuacje, wzmacniając napięcie dram atyczne i rozładow ując je nieoczekiw aną puentą.
W iersz jest, zgodnie z tytułem , odtworzeniem seansu spirytystycznego. Przybywa n ań duch niezwykły - Słowacki. Uczestnicy, ja k i n a rra to r, biorą udział w sw oistym , irracjonalnym spektaklu. Pod urokiem zaśw iatów , w dram atycznym napięciu oczekują pojaw ienia się wywołanego ducha.
2 Z ob. J. K w i a t k o w s k i , Czerwone i czarne - o poezji Jana Lechonia, [w:] t e n ż e , S zkice do portretów, W arszaw a 1960; I. O p a c k i , W okół „Karmazynowego p o em a tu " Jana Lechonia, [w:] t e n ż e , Poetyckie dialogi z kontekstem . S zkice o poezji X X wieku, K atow ice 1979; G. O s t a s z, Od T yrteu szy legionowych do H erostratesa, [w:] W cieniu H erostratesa, Rzeszów 1994.
3 Z ob. J. K w i a t k o w s k i , Czerwone i czarne..., s. 12. Podobnie sądzi R . L o l h {W stęp d o Poezji J. L ech o n ia, O ssolineum 1994).
Samo przybycie głównego bohatera seansu urzeczywistnia w yobrażenia i oczekiw ania. R ozpoczyna się nastrojow e quasi-m isterium , uczestnicy rozpoznają w nadchodzącym wizjonera i m istyka przyodzianego w gwiaździsty płaszcz, kojarzony stereotypow o z kosm ogonią Króla-Ducha. Pojaw ieniu się zjawy towarzyszy nastrój modernistycznego spektaklu, spotęgow any przy wołaniem kolorystyki i zbanalizow anych rekwizytów z poezji Słowackiego.
O to firanka, u o k n a się słania K o m e ty w lokąc za so b ą liliowo, On idzie. Księżyc znad czoła o d g ania Co seledynem oblew a mu głowę, Nieme z ust naszych biorący pytania, W ieczystych tęsk n o t podżwięki echowe. N a płaszczu jeg o gwiazd srebrnych tysiące, Przystanął.
W edle wyobrażeń powinno teraz nastąpić, ja k n a „now ych D ziad ach ” 4, rom antyczne duchów obcowanie. D ialog oparty n a wspólnocie przywołanych treści i idei, ta k charakterystyczny dla misteriów m odernistycznych, nie zostaje jed n ak nawiązany. W idmo milczy, w ykonuje tylko gest otrząsania gwiazd z królewskiego płaszcza. W uczestnikach seansu wywołuje natychm iast lawinę w yobrażeń i asocjacji zaczerpniętych z utw orów wieszcza.
Aluzje i przyw ołania są oczywiste i czytelne. T ekst odsłania i dem askuje fantom y narodow ej w yobraźni, będące istotą tego kształtu uczuć, które stanowiły, używając form uły M . Janion, ,,o nekrotyczno-patriotycznym tonie sztuki polskiej” 5. Aluzje do harfy Lilii W cnedy, obdarzonej tajem ną m ocą zaklinania zgłodniałych wężów, do A nhellego płaczącego na pogrzebie ojczyzny, rozdzielającego ból pomiędzy Polaków , uzupełnione biblijnymi odw ołaniam i do ofiarnej chusty W eroniki z odbiciem C h ry stu sa - są przywołaniem utrw alonego w potocznej świadomości m esjanizm u w jego m artyrologicznej wersji, który dom inow ał w wielu pieśniach, opowieściach, malowidłach i kom entarzach do nich.
Jak m ów ią o tym liczne dokum enty historii idei, w niknął on w obyczaj patriotyczny życia rodzinnego, wytworzył swoisty rytm egzystencji pokoleń zniewolonych, kształtow ał edukację narodow o-patriotyczną.
Jednak już na początku stulecia, a cóż dopiero w roku 1917, w kręgu młodych zbuntow anych przeciw „papudze wszystkich ludów w cierniowej
4 M isleryjny, bliski Dziadom Mickiewiczowskim charakter Karmazynowego poem atu podkreślił W. H o r z y c a w studium Karm azynow y poemat, [w:] t e n ż e , Dzieje Konrada, W arszaw a 1930. M ówił lam m. in. (zob. s. 116): „ N a ten k orow ód duchów w yw ołanych przez Lechonia patrzym y najpierw jak n a kogoś, kto przyszedł z tam tego św iata. Schodzą się wielcy zdrajcy i wielcy bohaterow ie n a D ziady, n a odwieczne polskie D ziady, i tylko dziw no, że się sch o d zą” . s Zob. M . J a n i o n , A rtysta rom antyczny wobec narodowego sacrum, [w:] t e j ż e , Czas fo rm y otwartej. T em a ty i media romantyczne, W arszaw a 1984, s. 99.
3 2 Krystyna R a t a j s k a
ko ronie” , mesjanizm sprowadzający się do hasła „Polska - Chrystusem naro d ó w ” przeżywał swój regres. Przywoływany był w licznych polem ikach, toczonych w różnych kręgach ideowych, jako synonim bezwoli, bierności, um iłow ania klęski i cierpienia i jawił się w nich jak o siła fatalna obezw ład niająca Polaków . W szak z takim właśnie mesjanizmem zastygłym i skar- łowaciałym zm agał się przede wszystkim W yspiański, a idąc jego śladam i m łodzi skupieni w kręgu „P ro A rte ct Studio” , w śród nich m łody Lechoń. Stąd w Karmazynowym poemacie liczne aluzje do twórcy, który zderzał anachroniczne m ity, przesycające narodow ą wyobraźnię z rzeczywistością. Ju ż w Herostratesie, wierszu inicjującym cykl, zam ierzone jest wprow adzenie do nastrojow ego pejzażu Łazienek królewskich, K łosonośnej Ceres, teatru n a wyspie z N ocy Listopadowej. O bok aluzji z W yspiańskiego pojaw ią się też „zielone Kilińskiego oczy” - reminiscencja z Uspokojenia Słowackiego.
Zatem na seansie spirytystycznym, stanowiącym w kulturze m argines odnow ienia irracjonalizm u i problem atyki ezoterycznej przełom u wieków pojaw ia się wieszcz, którego obraz kształtow ały w yobrażenia stereotypow e, wieszcz nieprawdziwy, zafałszowany, wedle określenia Opackiego, „zm at- rycow any” przez narodow ą w yobraźnię6.
Jan Tom kow ski charakteryzując odżycie ruchu teozoficznego od połowy X IX w .7, spotęgowane szczególnie na przełomie wieków renesansem m istyki, okultyzm u, spirytyzm u podkreśla jednocześnie w yjątkow ą rolę Słowackiego w o d rad zan iu problem atyki ezoterycznej i ożyw ianiu ducha, n astro jó w i tęsknot metafizycznych. D ziało się ta k za spraw ą odkrycia wieszcza jako wielkiego wtajem niczonego, przywracającego życie wielkim sym bolom i te m atom , otwierającym perspektywę sakralną. W iara w rewelację praw dy przez poetę, będącego jednocześnie mistykiem i wieszczem - ożywa w epoce poszukującej nowej form uły człowieka metafizycznego, przeciwstawionego człowiekowi „przyrodniczem u” . W szak Tadeusz M iciński, W incenty L utos ławski, Ignacy Matuszewski, Gustaw Lange, Stanisław Przybyszewski rozważali relacje m iędzy doktrynam i współczesnego spirytyzmu i okultyzm u a m istyką Słowackiego. A utor Króla-Ducha postaw iony obok Blake’a, N ovalisa wiąże literaturę z religią, wzmacnia przekonanie o możliwości k o n tak tu sztuki z niewiadomym i jej możliwościach kreacyjnych, przekształcających człowieka. D la garstki praw dziw ych czcicieli i wyznawców Słow acki na p o czątku stulecia, to:
[...] p rzew o d n ik w życiu to zak o n o d aw ca, k tó ry m eto d ę życia ow ocnego jed n o stk i p rzep raco w ał w sobie, związał j ą cudo w ną g irlandą z światów p racą o wyzwoliny kosm osu, wyzwoliny w Bogu Stworzycielu ludzkości; Słowacki d la nas brew iarzem , fo rm u łu je każdy
6 N a ten tem a t p o r. I. O p a c k i , Lechoń i polskie m ity, Kielce 1993, szczególnie s. 11-13. 1 Z ob. n a len tem at: J. T o m k o w s k i , Fotografia m om entalna i ,.peryferie świadomości". „ N urty irracjonalne" w literaturze p o lskiej w latach 1890-1900, [w:] Przełom antyp o zytyw istyczn y w polskiej świadomości kulturowej końca X I X w., red. T . Bujnicki, J. M aciejewski, W arszaw a 1986.
33
krok życia codziennego, kieruje k ażdy czyn, każde uczucie w górę, uczy żyć górnie, szlachetnie, zbożnie. P oza tym jest nam wodzem jak o d uch naczelny n aro d u form ułuje stopień i napięcie naszego życia narodowego*1.
T ak interpretow any przez entuzjastów nowego spojrzenia n a wieszcza Słowacki, obdarzony m ocą poznania praw d absolutnych, widzący świat w perspektywie wiecznej i sakralnej, tw órca narodow ej Ewangelii objaw ia się współczesnym w kręgu „spirytystycznych krzyży” , wśród „ sz n u ru ” połączonych rąk, spoczywających n a wirującym stoliku, słowem w obrębie fantastycznych iluzji, typow ych dla przebiegu seansu spirytystycznego. Umieszczenie go w takiej scenerii jest zamierzonym dysonansem .
D laczego m o żn a tak sądzić? Odwołajmy się do opinii n a tem at seansów spirytystycznych, wzbudzających zainteresowanie zarówno wśród pozytywistów, jak i reprezentantów następnej epoki.
Prus żywo zainteresow any fenom enam i ruchu spirytystycznego takie umieścił w Kronice Tygodniowej spraw ozdanie z jego przebiegu:
J a sam widziałem , a czytelnicy m o g ą zobaczyć w „T yg o d n ik u Ilu stro w an y m ” cztery fotografie „ m o m en taln e” stołu p odnoszonego w górę, tudzież dziewięć czy ileś lam odcisków w glinie - jakichś tw arzy. W znoszenia się stołu ab solutnie nic rozum iem , a o odciskach tw arzy „duchów ” to m ogę powiedzieć, że nie p o d o b a ły mi się.
Jeżeli to są „d u ch y ” to są m arne duchy... „ D u c h y ” Eusapii Palladino, jeżeli nie są oszustwem są złowrogim i d u cham i, z k tórym i nie chciałbym m ieć sto su n k ó w . W yglądają oni n a zbrodniarzy, co k arierę swoją skończyli n a szubienicy alb o pod gilotyną. Niemiłe facely9.
Używając sformułowania Prusa, powiemy, że Słowacki „m arnym duchem ” nie był. Jednak jego obecność w obrębie zjawisk, którym towarzyszyło ujaw nianie oszustw głośnych m ediów , obfitujących w k o m p ro m itu jące pomyłki, czyni go bohaterem żenującego spektaklu w kręgu taniej metafizyki, która jed n ak także w yrażała tęsknoty za niewiadomym.
Oczywiście pom ysł Lechonia był zam ierzony, m ożna go interpretow ać jako jeszcze jedną form ę demistyfikacji powszechnych urojeń, zasugerowanych w wierszu zwrotam i ,,bo nam się zdało” , „1 tak poczęło w nas m ękę coś gadać” , „więccśmy w pierwszej tej chwili myśleli, że widmo pragnie obudzić w nas siebie” .
Pierwsza osoba liczby m nogiej sugeruje włączenie w k rąg uczestników seansu samego n arra to ra, który jest jed n ak jednocześnie kom entatorem wydarzeń i reżyserem spektaklu. Z przypisanych sobie funkcji wynikał
H C y tat pochodzi ze spuścizny rękopiśm iennej po Stanisław ie Pigoniu, k tó ra znajduje się w Bibliotece Jagiellońskiej w śród 7 to m ó w Papierów osobistych m ateriałów do biograßi i bibliografii. T ytu ł tom u: Z a piski S. Pigonia z okresu przynależności do Eieuzis (19 0 6 -1 9 1 4 ), Sygn. Przyb. 828/76.
34 Krystyna R a t a j s k a
dem askujący sąd Lechonia na tem at recepcji wielkiej tradycji rom antycznej wśród współczesnych.
Jej fałszywy odbiór stymulowały także okoliczności rocznicowe, które tworzyły swoisty teatr w spólnoty zniewolonej. Składały się n a obchody rocznicowe, m anifestacje ku czci narodow ych świętych - wieszczów i bo haterów w bojach, którzy życie swoje idei w ofierze składali.
Ja k o dziesięcioletni chłopiec w roku 1909 przeżył 100-lecie urodzin Słowackiego także Leszek Serafinowicz, k tórego m a tk a od dzieciństw a chow ała n a Ju lk a Słowackiego. Brat jego Zygm unt odnotow ał zam iłowanie L echonia do dzieł rom antyków od najm łodszych la t10. Chłopiec odznaczał się w yjątkow ą chłonnością i wrażliwością.
N a pew no zapam iętał lub słyszał o objaw ach zew nętrznego k u ltu , fetow aniu, szumnych przygotow aniach obchodów , słowem, ja k czytamy w Duchu na seansie, o atm osferze „m ów pięknobrzm iących i dysput wygod nych” . Portrety kultowe tworzyły wówczas i później obraz poety „śpiew aka” , „m istrza słow a” , twórcy artystycznych piękności, który, ja k np. górnie m ów ił A. G órski w wydanym w 1908 r. M onsalwacie - „nad świętym Czynem, który rozpalił Mickiewicz sklepił arkad alabastrow e przeguby” 11.
Tymczasem objawiający się na seansie spirytystycznym Słowacki przez cały czas jego trw ania milczy, otwierając korowód historycznych postaci, żyjących realnie i w pamięci narodow ej, które niewerbalnie w yrażają siłę nagrom adzo nych uczuć; „m ajor Brzoza kartaczami w moskiewskie pułki wali” , M ochnacki gra n a klaw ikordzie, Piłsudski „m ówić nie m oże” . Bania z poezją nie pękła. Milczenie Słowackiego jest jed n ak paradoksalnie bardzo wymowne. Po pierwsze, ujaw nia ironiczny dystans w obec oczekiwań naiw nych i ro z czarow anych, uśw iadam iając im ich śmieszności. „Jak się w nas samych z nas samych zaśmiewa tłukąc nam w piersi poezję ulew a” - pow iadał Lechoń. Wieszcz okazuje się wobec współczesnych raczej ironicznym Słowac kim z Beniowskiego, niż z lektur odczytywanych jak o katechizm tyrtejsko- -m artyrologiczny. Potw ierdza to także m etrum wiersza o przem yślanym układzie 5 + 6. Jest to m etrum i strofa Beniowskiego.
Milczenie Słowackiego uniemożliwia także utrzym anie atm osfery seansu spirytystycznego. D latego, ja k czytamy, „spirytystyczne pogasły w net krzyże. I sznur rąk opadł z stolika bezradnie” . Owo opadnięcie rąk w czasie seansu uniem ożliwia jego kontynuację. Spektakl jed n ak trw a. Zm ienia się tylko jego charakter. T eraz nie żywi prag n ą zadaw ać pytania um arłym , kreatorem spektaklu obejmującym władzę nad duszam i staje się sam Słowacki, jeden z korow odu duchów na, ja k określał charakter widow iska W. H orzyca, „odwiecznych polskich D ziadach” .
10 Z ob. n a len icm ai. J. A. K o s i ń s k i , Album rodzinny Jana Lechonia, W arszaw a 1994. 11 Z ob. A. G ó r s k i , M onsalwal, W arszaw a 1923, s. 209.
II. D L A C Z E G O SŁO W A C K I N IS Z C Z Y K O N T E R F E K T K S IĘC IA JÓ Z E F A ?
Pierwszą część osobliwego spektaklu, stanow iącego polem ikę ze stereo typami narodow ej w yobraźni zam ykają obrazy sugerujące zwycięstwo życia nad śmiercią. Symbole cierpienia zdom inow ane bowiem zostaną optym is tycznymi zapowiedziami odrodzenia. Najwymowniejszym ich znakiem są kłosy, ziarno, chlcb, pszeniczny dzień, jasne słońce — dodajm y - obok orki, pługa, siewu, m łota najczęstsze m etafory heroicznej pracy w nurcie od- rodzeńczym M łodej Polski n a początku X X w .12
Bardzo aktyw ne przeżywanie spektakli W yspiańskiego, o czym św iad czyły recenzje drukow ane w „Pro A rte et Studio” , w okresie ukazyw ania się wierszy Karmazynowego poem atu (rec. W arszawianki, Legionu, Nocy
Listopadowej) m otyw uje także wprow adzenie w krąg refleksji o Słowackim
elem entów m itu cleuzyńskiego. Odwieczny rytm natu ry , przy pom ocy którego W yspiański interpretuje w Nocy Listopadowej historię („um ierać musi, co m a żyć”) tkwi także w sferze asocjacji, obecnych w wierszu Lechonia.
K łosy porosły z ziarn, k tóry ch chleb zjadać będziemy, a k tó re naw ożą się gniciem. B alladyny z nich m alin ró sł dzbanek, K tó re m a żywy zjeść wieczór k ochanek.
Oczywiście nakładanie się tekstów i poszukiwanie innych ich semantycznych partnerów prowadzi nas także do Słowackiego mistycznego, przede wszystkim autora Genezis z Ducha. D ążenie do doskonałości przez niszczenie kolejnych form i tworzenie nowych, doskonalszych, wyjaśnia niezwykłość prezentowanych w wierszu czynów ducha Słowackiego, k tó re nawet dla bliskich Lechoniowi przyjaciół były swoistym zaskoczeniem . Świadczy o tym w spom nienie K . Wierzyńskiego o przyjęciu tom iku, pisane ro k po śmierci Lechonia, w roku 1958.
Napięcie uczuciowości tego zbiorku, fuga poetyck a była czymś oszałam iającym . D ziały się w nim rzeczy niezwykłe... Ja k n iedaw no W yspiański, m łody człowiek należał d o spiskow ców zbuntow anych przeciw cierpiętniczej historii. „P oezjo precz, jesteś ty ran em ” - wołałi K o n ra d z W yzwolenia i Słowacki z poem atu L ech o n ia13.
K o m en tarz to oczywisty do niszczenia, „p rzep alan ia ręk am i” przez „strojnego uśmiechem Słowackiego” książek zatrutych, obciążonych obow iąz kiem służby narodow ej, „od których szedł w naród duch k rzepki” .
12 Z ob. n a ten tem at: M . P o d r a z a - K w i a t k o w s k a , H om o m ilitans i hom o fa b er , [w:] t e j ż e , Somnabulicy, dekadenci, herosi, K ra k ó w 1985.
13 K. W i e r z y ń s k i , O p oezji Lechonia, [w:] Pam ęci Jana Lechonia [wyd. zbiór.], L o n d y n 1958.
36 Krystyna R a t a j s k a
D odatkow ą glosą do tego fragm entu tekstu jest tym razem recenzja tom ików wierszy: Pieśń o sławie A . O p pm ana, Ta co nie zginęła E. Słońskiego, Poezje Z, Klcszczyńskiego. Zam ieszczona o n a została w tym samym num erze „Pro A rte et Studio” , w którym Lechoń ogłosił Ducha na
seansie1*. Recenzja zatytułow ana Poezja, której nie będzie i poezja idąca
zaw iera charakterystyczne sform ułowania:
Idący dzień, [...] nowe cele i now e tw arde, realne obow iązki, jeżeli się naw et nie o dbiją w nowej literatu rze k ażą przecież zam ilknąć jej wczorajszym strofom . K a k o fo n ia lileracko- -p alrio ty czn a m usi się urw ać n a tonie swym najw yższym , n a [...] śpiewie delektującego się sm utkiem w ierszoróbstw a, n a dem oralizującym swą m o n o lo n n o ścią wygrywaniu wciąż jednej i tej samej n u ty ułańsko-m azgajskiego sen ty m en tu 1*.
K ry ty k a poezji, której nie będzie stanow iła także Formę a ta k u wobec czytającej publiczności, na poziom ie potencjalnych uczestników seansów spirytystycznych.
Od kanonizacji i jubileuszów , fet rodzinnych i naro d o w y ch załzaw ionych, sum iastych wąsów łajdaczącego się w stolicy ziemiarislwa, chciwych, zachłannych kaszt i m aszyn drukarskich, s k ra d a ła się ku niej cicho Lrom tadracja ry m o w an a, b en iam inek czytającej p ubliczności. 1 rozkoszny to n gawędziarski O r-O ta [...] zam yślona rozlew ność Słońskiego poszły, za ręce się wziąwszy, n a służbę Bożą d o rodziny Połanieckich, do stały d o b rą kolację i serce gorące a o tw a rte 16.
Jeśli do tych złośliwości dodam y ironiczne i satyryczno-publicystyczne wiersze z R zeczpospolitej B abińskiej i K rólewsko polskiego kabaretu
1917-1918 r., pisane jednocześnie z Karmazynowym poematem (wydane w roku
1920), wówczas zgodzimy się z Wierzyńskim, że Lechoniowi «widok zamykały daleki na ścieżaj» nie tylko ruiny teatru na wyspie łazienkowskiej, lecz także ówczesne nikczemności, upadki, głupota” 17. A m oże o n a przede wszystkim.
Ironiczna interpretacja współczesnej historii literatury - „stręczycielki idei” połączyła się także z kpiącym osądem historycznym stereotypów i schem atów myślowych.
N apięcie dram atyczne osiąga w wierszu swoje apogeum , gdy Słowacki dokonuje czynu św iętokradczego - zrywa ze ściany konterfekt księcia Józefa Poniatow skiego, drze, niszczy go przy w tórze łkania żołnierskich pieśni, po czym opuszcza uczestników seansu w atm osferze nasyconej asocjacjam i z jego tw órczości. Jeszcze jeden stereotyp narodow ej w yobraźni ulega
14 J. L e c h o ń , free.) Poezja, kcúrej nie będzie i po ezja idąca (A. O p p m ana Pieśni o sławie, E . Słońskiego, Ta co nie zginęła nakładem G eb eth n era i W olfa, Z. K leszczyńskiego, Poezje n a k ład em E . W endego i S-ki), „ P ro A rie et S tu dio ” , n r V III, s. 22-23.
15 Tam że, s. 22. 16 Tam że.
demistyfikacji. Piękno rycerskiego gestu, honor, ideał wierności do końca, żołnierska braw ura i szaleńcza odw aga połączona z po g ard ą śmierci i m item ułana pięknego i strojnego zostają w ten sposób unicestwione. Lechoń podkreślił swoistą profanację w kończącym wiersz epilogu, w yodrębnionym graficznie przez oddzielenie go od reszty tekstu przemilczeniem:
K sięcia Józefa k o n terfek t sczerniały N a ziemi leży p o d a rły w kawały.
W okresie wielkiego kultu księcia w polskiej historiografii, w kręgu szkoły A skenazego i procesów kanonizacyjnych w potocznej legendzie, trwających przez cały wiek X IX , prow okacja opinii była oczywista.
W iązała się ona jednak, ja k m ożna sądzić, nie tylko z księciem Józefem, bohaterem towarzyszącym Lechoniowi od dzieciństwa dzięki opowieściom m atki. Od wczesnych lat, ja k w spom niał jego starszy b rat Z ygm unt, Lechoń oglądał „liczne książki z ilustracjami, reprodukcjam i obrazów i fotografii. Nie umiał jeszcze czytać, więc prosił, aby m u treść tych ilustracji tłumaczyć i potem długo się im przyglądał. Lubił tak bardzo słuchać, kiedy m atka opowiadała m u jakieś epizody historii Polski” 18. W pam iętniku wspominał: „N ie pam iętam czasów, gdym nie wiedział o Kościuszce, ks. Józefie, N apoleonie. I ta k to te wszystkie książki, reprodukcje, obrazki, pogadanki zrobiły sw oje” 19.
W patriotycznej atm osferze dom u Serafinowiczów, we wczesnym dzieciń stwie Lechoń zetknął się zatem na pewno z reprodukcjam i obrazów księcia Józefa w Elstcrze H oracego Verneta, który zyskał niebywałe pow odzenie i obiegł w licznych odbitkach litograficznych całą E uropę. K siążę przed stawiony jest z gołą głową, z oczami wzniesionymi ku górze, z rozw ianą burką, w pięknym stroju ułańskim , z generalskimi akselbantam i, z obnażoną szablą w dłoni, n a wspaniałym koniu, którego m alarz utrw alił w sko k u nad m ętną i w zburzoną Elsterą.
O glądał także zapew ne Lechoń reprodukcje obrazu Śmierć księcia Józefa
w Elsterze znanego m alarskiego piewcy ułanów , Januarego Suchodolskiego.
Przedstaw iony jest n a nim książę - ułan w czaku z białą kitą, z szablą w zniesioną do góry na wspaniałym koniu, pełnym tanecznej gracji. 1 takim właśnie pozostał ví pamięci zbiorowej książę Józef, w blasku ułańskiego piękna i śmierci rycerskiej.
D odajm y, że litografie te przez cały wiek niewoli wisiały w polskich dom ach ob o k obrazów treści religijnej. M nożono relikwie, w yrabiano pierścionki z rzekom ych podków konia księcia Józefa czy odłam ków jego
18 Z ob. J. K o s i ń s k i , Album rodzinny...
38 Kiysiyna R a t a j s k a
szabli. Portrety księcia ozdabiały kubki, talerze, szklanki, tabakierki, m akatki, zegary, krzesła.
Zew nętrzne pozory um iłow ania tradycji w m ieszczańskich salonach rzadko kojarzyły się z prawdziwym patriotyzm em . D latego ju ż w X IX w. m itologizacji towarzyszyły gesty obrazoburcze. M . Ja n io n i M . Ż m igrodzka zw racają uwagę, że to właśnie Słowacki zadrwił z utrw alonego w ikonografii „śm iertelnego sk o k u ” księcia Józefa20. W strofie V pieśni P odróży do Z iem i
Świętej z Neapolu pisał:
Szczęśliwy Jó zef Poniatow ski - (czyli Szczęśliwy, gdyby nic um arł...), że widzi Siebie sam ego w najciekawszej chwili N a każdej ścianie.
P odkreślają też au to rk i R om antyzm u i historii, że wśród drw iących a p o stro f do warszawskich dandysów i m odnisiów , w jednej z redakcji późniejszych pieśni Beniowskiego przywoływał Słowacki nawet plotki o tajem nicach ułańskiej urody księcia, wspominał jego „cudze bakem bardy” i „przy praw iony w ąs” .
O upowszechnianiu i jednocześnie trwałości stereotypu „kolorow ego u ła n a ” m ów ił Lechoń, krytykując poezję O r-O ta we wspominanym już artykule Poezja, której nie będzie i poezja idąca: „O r-O t wpija oczy w kitkę czaplą n a ułańskim czaku, nawet Polski spoza nie widząc” . T ak więc książę Józef stał się synonimem zjawisk ogólniejszych - uosabiał na przełomie wieków wartości kojarzone z żołnierską braw urą i barw nością, pozbaw ioną wszakże politycznej rozwagi, m ądrości i opartego na realnych podstaw ach patriotyzm u.
Z m item kolorow ego ułana zm agano się w polem ikach początku wieku w okresie przewartościowań i dyskusji o polskich im ponderabiliach W 1910 r. czytam y np. w poznańskim „Filarecie” , miesięczniku dla młodzieży: „ K o lorowego ułana ubóstwić, to znaczy wykreślić z życia narodowego pracownika: rolnika, kupca, przemysłowca, robotnika, uczonego [...] D opóki Polska postaw iła sobie za ideał kolorow ego ułana - choć w przebraniu bojow ca rewolucyjnego, dopóty przeznaczona była n a śm ierć” 21.
Oczywiście ta k a opinia nie m ogła być popularna w okresie potężniejszego ruchu niepodległościowego i 1 wojny, w czasie, w którym ożyły rycerskie cnoty uzupełniane jednak ideałami m oralnego odrodzenia, potrzebą odpowiedzialnoś ci, skuteczności w działaniu i czynu pozornie szarego, nieefektownego, ale
20 F o rm y ku ltu , o d rodzenia legendy i antylegendy najpełniej charak tery zu ją, M . Janion, M . Żm igrodzka, Książę J ó z e f ,.klasyczny i rom antyczny”, [w:] R o m antyzm i historia, red. tychże, W arszaw a 1978.
przynoszącego trw ale rezultaty. Szary m un d u r Piłsudskiego i jego milczenie - ,,A on m ów ić nie m oże m u ndur n a nim szary” - w wierszu pierw otnie kończącym cykl - był znakiem deklaracji ideowej m łodego Lechonia. Szarość była zaprzeczeniem karm azynu, symbolem zwycięstwa codziennej p rostoty, znakiem zwycięstwa nowego heroizm u n a co dzień, bez koturnów , pozy i zewnętrznego efektu.
Piłsudski to Lechoniowe pow itanie wolności i ideału nowego w odza,
w tych czasach serdecznie bliskiego wielu Polakom . R ozpoczynał też Lechoń tworzenie nowego m itu, wspartego na tradycyjnych ideałach i w zor cach. W roku 1950 napisał w Dzienniku: „Piłsudski by) uczniem Słowackiego” i dalej dodaw ał: „Poezja, ale praw dziw a jest inspiracją i sztuki i życia, której znaczenia jeszcze n ik t nie opisał, nie wyraził” 22. Liczne w yznania Piłsudskiego, cytaty w pismach, recytacje z pamięci stro f z Beniowskiego potw ierdzają słuszność tego stwierdzenia.
Czy zatem Lechoń dokonyw ał w Duchu na seansie kom prom itacji poezji rom antycznej i mitologii narodowej? Starałam się uzasadnić, że nie one były przedm iotem polem ik, ataków i przew artościow ań, ale, używając form uły J. T azbira, „stereotypów żywot tw ardy” 23. Rozpraw ia! się z nim i, oczyszcza! je, podejm ując intertekstualny dialog z zakorzenionym , spetryfikowanym stylem m yślenia ta k w literaturze, ja k i w historii, w innych tekstach sztuki czy też fenom enach zjawisk stanowiących pogranicze kultury duchowej Polaków (np. seans spirytystyczny).
Słuszne było zatem zdanie tych współczesnych, którzy stwierdzali, że Lechoń, w przeciwieństwie do innych skam andrytów , u zarania niepodleg łości „nie zrzucił z ram ion płaszcza K o n ra d a ” . Iwaszkiewicz w spom inając Lechonia napisał: „Lechoń bynajmniej tego K onrad o wskiego płaszcza nie odrzucał, przeciwnie, starał się go jeszcze bardziej na swych plecach dra- pow ać” 24.
Świadom był swojej anachroniczności, ale do ko ń ca życia sam o w yob rażenie pożegnania z bohateram i rom antycznym i, ze światem zjaw i m arzenia pogłębiało egzystencjalną pustkę. N a pół ro k u przed śm iercią napisał nostalgiczny wiersz Ostatnia miłość, który taki m a początek:
D aw n o zmarJi m ych m arzeń wierni towarzysze Poeci rom an ty czn i, zapatrzen i w ciemnie Egerie w czarnych lokach - teraz n o c ą słyszę, Bez zbytecznych pożegnań odchodzą ode m nie2î. 22 J. L e c h o ń , Dzienniki, l. 1, W arszaw a 1992, s. 184.
23 T y tu ł przedm ow y d o książki M ity i stereotypy w dziejach Polski, red. J. T azbir, W arszaw a 1991.
24 J. I w a s z k i e w i c z , K siążka moich wspomnień, K rak ó w 1973, s. 273.
4 0 Krystyna R a t a j s k a
W sierpniu 1951 r. odnotow ał w Dzienniku:
N ad m oim biurkiem wisi zachw ycający gwasz, rom antyczny p o rtre t ks. Józefa, je s t to prezent, k tó ry sobie zrobiłem p arę tygodni tem u n a pociechę tylu zm artw ień26.
Krystyna Ratajska
D ID L E C H O Ń D ISC R E D IT R O M A N T IC P O E T R Y AND N A TIO N A L M Y TH O L O G Y IN A G H O S T A T A S E A N C E ?
( S u m m a r y )
In th e article, com posed o f tw o p arts with the titles S p e k ta k l m odernistyczny czy seans sp irytystyczn y? (A modernist spectacle or a spiritistic seance?) and Dlaczego Słow acki niszczy k o n terfekt księcia Józefa? (W h y does Słow acki destroy the portrait o f Prince Józef?), presents a contextual in terpretatio n o f Jan L echon’s poem Duch na seansie (A Ghost a t a Seance). T h e a u th o r questio n s the opinion, which was widespread in literary criticism , lh a l L echoń together w ith o th er m em bers o f the Skam ander gro up discredited R o m a n tic p o e try and natio n al m ythology on the th resho ld o f independence. T h e analysis o f the poem m ad e in th e article leads to the conclusion th al the p o et fought stereotypes deeply ro o te d in public opin io n , which in th e eyes o f th e general public were also reinforced by Slowacki’s poetry. T h u s, Słowacki ap p ears a t the seance to demystify a belief in the m essianic, n ecrotic an d p a trio tic to n e o f his poetry, in the b ard -creato r o f th e natio nal G ospel, w ho is endow ed with the pow er to discover absolute truths, and in the „m aster o f Ihe w o rd ” as well as the „ c re a to r o f artistic b ea u ty ” as well as the only generally-accepted opinion.
Optim istic signs o f revival have d o m inated the sym bols o f suffering, th e talkativeness has been replaced by silence, the word by the iconoclastic deed, the m ystical h e a l by ironic distance. T h e symbols, images, references to literary texts and o th er signes o f culture help to create a revalued p o rtra it o f Słowacki and m ould a m yth o f gray heroism , which is a com plete co n tra st to the m yth o f the „colourful uh lan ” . The d estruction o f the p o rtra it o f P rince Jó zef Poniatow ski and a reference to Piłsudski found in the last line o f K arm azynow y p o em at ( The Crimson Poem) are the signs o f the ideological declaratio n o f the y oung p o et, who referring to g rea t R o m an tic tra d itio n , discovers new and new meanings.
(Translated by Zuzanna Poklewska-Parra)