T o m X X I I , z e s z y t 3 — 1974
O S PR A W IE D LIW O Ś C I
Osoby dialogu: Sokrates, ktoś nieznany
S. Możesz nam powiedzieć, co to jest sprawiedliwość? Czy ci się w y d aje, że nie w arto o czymś tak błahym rozm awiać?
N. A le ż bardzo! S. W ięc co to jest?
N. A cóżby innego jak to, co uznawane za sprawiedliwość?
S. N ie w ten sposób (powiedz), ale tak: gdybyś mnie zapytał, co to jest oko, powiedziałbym, że to czym w idzim y; gdybyś kazał pokazać, pokażę. Jeśli tak samo zapytasz o duszę — odpowiem : to, czym poznajem y; o głos, że jest czymś, dzięki czemu rozm awiam y. W ięc i ty w ten sposób odpowiedz na m oje pytanie, że spra wiedliwość do czegoś służy, podobnie ja k to, o co pytałem.
N. N ie bardzo umiem w łaśnie tak odpowiedzieć.
S. Jeśli więc tak nie możesz, może byśm y znaleźli jakąś inną drogę. N o ! Jak rozpoznajemy to co większe i to co mniejsze — nie przy pomocy miary?
N. Tak.
S. A przy tym jak ą umiejętnością? N ie mierzenia? N. Mierzenia.
S. A czym sprawdzam y, czy przedmiot jest lekki, czy ciężki? N ie w agą? N. Tak.
S. A przy ważeniu posługujem y się jaką umiejętnością? N ie ważeniem ? N. Jak najbardziej.
S. W ięc co? P rzy pomocy jakiego przyrządu poznajem y to, co jest s p raw ie d li we — a co niespraw iedliw e? Jaką umiejętnością przedtem? Czy to dla ciebie jesz cze nie przejrzyste?
N. Nie.
S. A więc od now a w ten sposób: jeśli się sprzeczamy o to, czy coś jest w ię k sze, czy mniejsze, kto rozstrzyga? Czy nie ci, co znają się na tym?
N. Tak.
S. A jeśli nam chodzi o to, czy ilość jest większa, czy też m niejsza? Czy nie rozstrzygają rachmistrze?
N. W ięc co z tego?
S. Gdybyśm y się sprzeczali na temat spraw iedliw ości i niesprawiedliwości, do kogo się udamy i kto za każdym razem będzie rozstrzygał? Pow iedz!
N. Masz na myśli sędziów, Sokratesie?
S. Pięknieś to w ykrył. D alejże: spróbuj powiedzieć, co robią ci, co m ierzą róż ne wielkości, czy nie wym ierzają?
N. Tak.
1 0 4 O S P R A W IE D L IW O Ś C I
N . Oczywiście, że ważą. S. A ci rachmistrze? N ie liczą? N. Tak.
S. A co robią ci, co orzekają o spraw iedliw ości i niesprawiedliwości? O dpo wiedz.
N. N ie potrafię. •
S. M ó w ią — to powiedz. N . Tak.
S. K ie d y sędziowie w y ro k u ją o spraw iedliw ości i niesprawiedliwości, osądzają nas przez to, że mówią.
N . Tak.
S. A ci co m ów ią, czy coś małe, czy duże, osądzają o tym na podstawie miary.
N . Tak.
S. C i co w ażą w ed łu g w agi, orzekają o tym, co lekkie, co ciężkie? N . T a k było.
S. Rachmistrze liczą, czy jest czegoś m niej lu b więcej? N a podstawie oblicza nia orzekają.
N . Tak. W ten sposób.
S. A — jakeśm y się dopiero co zgodzili — sędziowie m ówiąc o tym co spra w iedliw e, co nie, rozstrzygają. S ło w o więc jest tym, w ed łu g czego rozstrzygają.
N . Dobrze m ówisz, Sokratesie.
S. P r a w d a jest w ięc taka: Słow o jest tym — ja k się w y d a je — przez co rozstrzyga się o spraw iedliw ości i niesprawiedliwości.
N . Przyn ajm n iej na to w ygląda.
S. A czym jest spraw iedliw ość i niesprawiedliwość? G d y by nas ktoś zapy tał, co jest większe, co mniejsze, gdy miara, umiejętność mierzenia i ten co mie rzył ju ż orzekli, powiedzielibyśm y, że to co większe, jest tym co góruje, a to co mniejsze — nie gó ru je; a gdyby zapytał, czym jest to, co ciężkie, czym — to, co lżejsze, gdy już w aga, umiejętność w ażenia i ten co w aży rozstrzygnął, pow ie dzielibyśmy, że to co ciągnie szalę w a g i w dół — ciężkie, co idzie w górę — lekkie. W ię c gd yby w ten sam sposób ktoś nas zapytał: jeśli o tym, co to jest spraw iedliw ość, a co nie, rozstrzyga słowo, ocenianie i sędzia — czym jest spra w iedliw ość, a czym niesprawiedliwość? Czy będziemy mu w stanie odpowiedzieć, czy jeszcze nie?
N . Jeszcze nie.
S. Czy sądzisz, że ludzie dobrow olnie są niespraw iedliw i, czy też w b re w woli? N . To w łaśnie mówię.
S. Sądzisz więc, że ludzie popełniają niesprawiedliwość, są niesprawiedliwi, bo tak chcą?
N . Ja sądzę, Sokratesie, że chcą, bo są źli.
S. Sądzisz więc, że chcą być źli i niespraw iedliw i? N. Oczywiście, a ty nie?
S. Nie, jeśli w jakim ś stopniu należy wierzyć poecie. N . Jakiemu?
S. Temu, co pow iedział:
„nikt nie jest d obrow olnie Zły, ani — w b re w w o li — szczęśliwy” .
N . Sokratesie, słuszne jest przecież stare przysłowie, które mówi, że poeci wiele kłamią.
S. Z dziw iłby m się, gdyby ó w poeta w tym (m iejscu) skłam ał, w ięc jeśli masz czas, przebadajm y, czy powiedział praw dę, czy skłamał.
N . Tak, m am czas.
S. D alej że — ja k sądzisz — jest czymś spraw ie d liw y m kłamać, czy m ówić p raw dę?
N. Ja sądzę, że m ówić prawdę.
S. K łam anie więc jest czymś niespraw iedliw ym ? N . Tak.
S. A oszukiwanie czy nieoszukiwanie? N, N a pewno — nieoszukiwanie.
S. Oszukiwanie — to coś niesprawiedliwego? N . Tak.
S. Cóż więc? A co jest spraw iedliw e — szkodzenie czy pom aganie? N . Pomaganie.
S. Szkodzenie w ięc — to coś niesprawiedliwego? N. Tak.
S. W ięc m ówienie praw dy, nieoszukiwanie i pom aganie — jest czymś spra w iedliw ym , kłamstwo, szkodzenie i oszukaństwo — czymś niespraw iedliw ym .
N . N a Zeusa — i to bardzo! S. Czy i w stosunku do w rogów ? N. W żadnym wypadku.
S. A więc jest czymś spraw iedliw ym szkodzenie wrogom , a czymś niespra w iedliw ym pomaganie im?
N. Tak.
S. A zatem jest czymś spraw iedliw ym szkodzić w rogom naw et i oszukiwać ich? N. Dlaczego by nie?
S. W ięc nie jest i czymś spraw iedliw ym okłam yw ać w ro gó w , aby ich w p ro wadzić w błąd i działać na ich szkodę?
N . Jest.
S. Cóż więc? Twierdzisz, że niedziałanie na szkodę p rzyjaciół jest czymś sp ra w iedliwym ?
N. Oczywiście.
S. Czy i tych co oszukują, czy tych co nie? N. I tych, którzy oszukują, na Zeusa!
S. Jest czymś spraw iedliw ym w ięc pom agać oszustnym przyjaciołom , ale nie kłamcom?
N . I kłamcom.
S. W ięc jest czymś spraw iedliw ym pom agać kłamcom. T ak to więc w ygląda, że kłamstwo i mówienie p raw d y jest czymś sp raw ie d liw y m i niespraw iedliw ym ?
N. Tak.
S. Oszukiwanie i nieoszukiwanie — rów nież sp raw ie d liw e i niespraw iedliw e. N. T ak się w ydaje.
S. Szkodzenie i pam aganie też spraw iedliw e i niespraw iedliw e. N. Tak.
S. N a to w ygląda, że to i temu podobne czyny są jednocześnie i sp raw ie d liw e i niesprawiedliwe.
N. Tak mi się w ydaje.
S. Słuchaj więc: m am lew e i p raw e oko — ja k inni ludzie? N. Tak.
S. Dziurę w nosie p ra w ą i lew ą? N. Oczywiście.
1 0 6 O S P R A W IE D L IW O Ś C I
S. I ręce: p ra w ą i lewą? N . Tak.
S. Czy n azyw ając jedne p raw ym i, inne lewym i, gdybym zapytał, które z nich są p raw e, a które lew e m ógłbyś więc powiedzieć, bo jedne są po p raw ej drugie — po lew ej stronie?
N. Tak.
S. D alejże w ięc: skoro mówisz, że tym samym jest to co sprawiedliwe* i nie s praw iedliw e, możesz powiedzieć, jakie postępowanie jest spraw iedliw e, jakie nie? N . M n ie się w y daje, że kiedy zaistnieje potrzeba i ¡właściwy czas — wszystko jest spraw iedliw e, gdy potrzeby nie ma — niesprawiedliwe.
S. Słusznie ci się w y d a je : Ten kto w potrzebie tak postępuje robi spraw ie dliwie, kto — w tedy gdy nie ma potrzeby — niesprawiedliwie?
N . Tak.
S. W ięc ten co postępuje sp raw ie d liw ie — spraw iedliw y, ten co niespraw iedli w ie — niespraw iedliw y?
N . T a k jest.
S. A kto w potrzebie i odpowiednim czasie może krajać, wypalać, osłabiać? N. Lekarz.
S. Dlatego, że zna się na tym, czy z innego powodu? N. B o umie.
S. K to może kopać, orać, zasiewać, gdy trzeba? N. Rolnik.
S. Dlatego, że umie, czy że nie? N . B o umie.
S. A w ięc ze wszystkim innym tak samo? Ten, kto się zna [może] robić to, co należy w potrzebie i w odpowiednim czasie, a ten co nie umie — nie?
N . W łaśn ie tak.
S. Ten kto umie kłamać, oszukiwać i pomagać — może wszystko to stosować w potrzebie i w odpowiednim czasie, a ten, co nie umie, nie może?
N . P r a w d ę mówisz.
S. A ten, co to robi w potrzebie jest spraw iedliw y? N. Tak.
S. Przez to więc, że umie — jest spraw iedliw y? N. Jakże inaczej?
S. Dzięki umiejętności w ięc s p raw ie d liw y jest spraw iedliw ym ? N . Tak.
S. A w ięc n iespraw ied liw y jest n iespraw ied liw ym przez coś przeciwnego spra wiedliwości.
N . T ak to w ygląda.
S. A s p raw ie d liw y dzięki umiejętności jest spraw iedliw y. N. Tak.
S. Przez b ra k w iedzy jest n iespraw ied liw y — taki właśnie. N. T a k się okazuje.
S. M ożna więc zaryzykować, że to co nasi praojcow ie zostawili nam jako um ie jętność jest sprawiedliwością, a brak tej wiedzy jest niesprawiedliwością.
N . T ak to w ygląda.
S. A czy bez w łasnej w oli ludzie są nieukami, czy dobrowolnie? N . Bez w łasnej woli.
S. B ez w łasnej w o li więc — niespraw iedliw i? N. T ak w ygląda.
N. Tak.
S. Bez w łasnej w o li więc są źli i niespraw iedliw i? N. Jak najbardziej.
S. Dlatego, że są niespraw iedliw i, czynią niesprawiedliwość? N . Tak.
S. A więc niechcący. N. Tak.
S. Przez to, że się nie chce, nie pow staje to, co się chce. N. N a pewno.
S. Przez to, że jest się niespraw iedliw ym , pow staje niesprawiedliwość. N. Tak.
S. A to, co niespraw iedliw e pow staje bez w łasnej woli. N. Bez.
S. Bez w łasnej w oli zatem czynią niespraw iedliw ość n iespraw ied liw i i są nie spraw iedliw i, są źli.
N. Bez, ja k się okazuje.
S. A więc poeta w łaśnie w tym [miejscu] nie skłamał. N. T ak to w ygląda.