• Nie Znaleziono Wyników

Gabriela Marcela "nieakceptacja pozytywna"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Gabriela Marcela "nieakceptacja pozytywna""

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)Czesława Kałed ••. Piecuch. Filozofii. Gabriela Marcela ,,nieakceptacja pozytywna" I. "Próba" W sytuacji zagrożenia człowiek zostaje poddany "próbie". Przybiera ona postać fatum, które na niego spada i od którego nie jest w stanie się uwolnić. Jawi się mu ono jako coś nieuniknionego, wyrok wydany na jego istnienie. W Marcela opisie najdobitniej uwydatni ają się dwie cechy sytuacji próby: niejasność i zniewolenie. W próbie "pozbawiony jestem na czas nieokreślony pewnego światła, do którego dążę [ ...l wszelka próba [ ...l przyrównywana być może do pewnego rodzaju niewoli"'. Zarówno niejasność jak i zniewolenie wywołują poczucie przymusu, w jakim znajduje się człowiek, narzuconego. z zewnątrz bariery ograniczającej jego działanie. Marcel używa określenia "pogrąże nie w mroku" i może on oznaczać " mrok" choroby albo rozłąki, zawsze jednak negatywny stan, w którym znajduje się nie tyle świadomość człowieka, co przede wszystkim dusza,jak mówi , przeniknięta bólem. Pojawia się i tu zwrot "rzucenie" w pewien rodzaj istnienia, które przebiega bez udziału woli człowieka. Przy czym u Marcela te terminy: "zniewolenie", "rzucenie", nie odnoszą s ię przede wszystkim do sytuacji zewnętrznej, swobody działania i poruszania się, ałe także do sfery wewnętrznej łudzkiego ,ja". "Sytuacją" jest to, w co jestem uwikłany; bez względu na to, w jaki sposób należy rozumieć "ja", ,Jaźń" jest oczywiste, że sytuacja nie oddziałuje na nie tylko z zewnątrz, lecz określa je również wewnętrznie"'. Przeżywanie zniewolenia i ograniczenia wewnętrznego nie rodzi się u czło­ wieka Marcela wyłącznie na skutek zetknięcia z określoną faktycznością, ałe raczej wyrasta przede wszystkim z wewnętrznego dążenia do przeżycia, które Marcel określa mianem "przeżycie pełni". "Może to być zarówno pełnia odczuJ. 2. G. Marcel, Od sprzeciwu tło wezwallia, tlum. P. LUbicz, Warszawa 1984, s. 30. G. Marcel, Tajemnica bytu, przckl. M. Frankiewicz, Kmk6w 1995, s, 34..

(2) I. Czesława. Piecuch. wana, jak pełnia myśli w ścisłym znaczeniu tego słowa"'. W rezultacie dochodzi do zderzenia tego dążenia wewnętrznego i okoliczności zewnętrznych, które je blokują. Na podstawie opisów Marcela sytuacji "próby" odnosi się wrażenie, że stan zniewolenia i zaciemnienia jest przejściowy i przemija. Marcel mówi na przykład o "przebywaniu na wygnaniu", tak jakby istniało gdzieś ojczyste miejsce, do którego można by powrócić, o jakby tymczasowym "wyrwaniu z kręgu światła", które jednak może rozświetlić pogrążające nas ciemności. Ale ten "przejściowy", czy tymczasowy stan u Marcela staje się całym życiem ludzkim. "Niewola" wyraża ogólny rys egzystencji człowieka. Do czego zatem odnoszą się te określenia? Wolność i światło istnieją dla człowieka, ale przynależą do innego porządku. Toteż dla życia ludzkiego Marcel stosuje określenia "wędrówka", "droga ku ... ". W jego myśleniu życie ludzkie jawi się jako etap przejściowy, na drodze ku temu, co istotne. Łatwo nasuwa się porównanie do jaskini Platońskiej z jej pogrążonymi w mroku i przykutymi do ściany więź­ niami. I Marcel mówi o duszy, która jest wrażliwa na blask owego zamglonego, tajemniczego światła'. Ta dusza ludzka pogrążona w mroku zwraca się więc ku światłu, nieobecnemu wprawdzie, ale przez nią niejako oczekiwanemu, spodziewanemu. Dusza jawi się tu jakby w posiadaniu pewnej wiedzy o nim i dlatego,jak mówi Marcel, przebywa w "nocy oczekiwania". Widać więc, że uję­ cie istnienia ludzkiego jako "zniewolenia" wynika z odniesienia go do pewnego ideału pełni przeżyć i pojmowania nie przystającego do sytuacji konkretnej, w której przebywa człowiek, natomiat dla duszy, która go "pamięta", jawi się on jako jej właściwy, z którego tylko na moment życia została wyrwana. Dlatego rozwój wewnętrzny człowieka jest tu ujęty jako poszukiwanie drogi wyjścia z sytuacji niewoli, usunięcie wewnętrznego rozdźwięku. Ostatecznie speł­ nienie oczekiwania duszy następuje w nieśmiertelności'. A zatem życie doczesne okazuje się tylko etapem na drodze człowieka do świata pełni, jasności i wolności. Toteż człowiek Marcela jest "wędrowcem" na ziemi, ajego sytuacja jest kondycją pielgrzyma. Rodząc się, człowiek wstę­ puje na drogę już obciążony wiedzą o swym ostatecznym celu, tak jak dusza platOlIska pamięcią o świecie idei. Obciążenie człowieka przyjmuje formę zobowiązania podjętego w innym świecie, które należy wypełnić w tym życiu ziemskim. Zobowiązanie to nie ma charakteru doczesnego, na ziemi nic go nie uzasadnia. Nic nie tłumaczy, według Marcela, wytrwałej i żmudnej pracy, której być może nikt nigdy nie doceni, podobnie jak wewnętrznego przymusu czynienia dobra, okazywania życzliwości, poświęcenia. Niemożność racjonalnego wyjaśnienia, dlaczego człowiek podejmuje się realizacji takich działań, tkwi w nieziemskim pochodzeniu tych zobowiązań. Określając tego rodzaju życie wewnętrzne opierające się na zobowiązaniu wobec drugiego świata, Marcel' często posługuje się już przytoczonym terminem dusza; w jego filozofii to wła3 G. Marcel, Homo viator, tłum. A. Podsiad, Warszawa 1984,5.31. 41bidem, s, 32. 5 G. Marcel, Tajemnica bytu.,., s. 34..

(3) Gabriela Marcela" . śnie dusza wędruje, ona jest wędrowcem. Szczególne miejsce duszy wynika z tego, że w niej są zawarte "nieznane prawa, którym byliśmy posłuszni, gdyż nosiliśmy w naszym wnętrzu ich nakazy, nie wiedząc kto je tam wyrył "6 i dlatego obdarzona zdolnością umożliwiającą jej rozpoznanie szczególnego rozdźwięku jest w stanie odczuć życie jako niewolę, jego niepełność i niejasność myślenia. "Zapamiętana" pełnia zostaje skonfrontowana z pustką życia,jego jałowością, jego wewnętrznym "wydrążeniem".. 2. IINleakceptacla pozytywna" "Próba" wysyła sygnał niebezpieczeństwa. Wywołuje on w człowieku rozpaczy. Podobnie jak dła innych myślicieli egzystencjałnych, tak i dła Marcela rozpacz jest postawą kapitulacji wobec zagrożenia, ugięciem się przed fatum. I tak jak i pozostali egzystencjaliści Marcel taką postawę ocenia negatywnie. Oznacza ona dla niego klęskę człowieka. Dostrzega związek rozpaczy z masochistyczną fascynacją samozniszczeniem. W istocie bowiem rozpaczając, człowiek niszczy samego siebie. Rozpacz uniemożliwia jego bycie sobą, uniemożliwia jego rozwój. Jej istotą jest mechanizm rezygnacji, która oznacza zgodę na to , co nieuniknione, ale zgodę przedwczesną, poprzedzającą stan faktyczny. Taka wyprzedzająca akceptacja nieuniknionośc i jest dła Marcela poddaniem się niejako z góry. Dochodzi wówczas do podwójnej klęski: do faktycznego zniszczenia z jednej strony i do rozpadu bytu ludzkiego na skutek przewidującej akceptacji tego zniszczenia z drugiej. Dlatego Marcel widzi w rozpaczy akt wrogości wobec samego siebie, "rozpacz może być porównana do prawdziwego samopożerania się duchowego"'. Będąc rezultatem negatywnej interpretacji doświadczenia prowadzi do totalnego pesymizmu, otwierając przed człowiekiem perspektywę nihilizmu . Marceł przeciwstawia jej postawę pozytywną, którą wyraża przyjęcie tragicznego losu na siebie z zachowaniem własnej wewnętrznej integralności. Jest to akceptacja bez antycypacji zdarzeń, pozbawiona rozpaczy, a dzięki temu umożliwiająca zdobycie siły wewnętrznej, niezbędnej do wzniesienia się ponad poziom faktyczności. Ta akceptacja przypomina stoicką apatię, ten rodzaj obojętności, który pozwala zachować rozumny dystans wobec losu. Marcel dostrzega w niej jednak moment negatywny, który zawiera się w "umocnieniu" własnego "ja" , prowadząc do zamknięcia się w sobie, tak jakby nie potrzebowało się znikąd pomocy i było się w stanie samemu dać odpór przeciwnościom losu. Widzi w tym jakąś nieprawdziwość takiego "ja", wyrażającą się w jego wywyższeniu, ale nie na podstawie obiektywnych racji, lecz na skutek samoubóstwienia. I ją także krytykuje, określając jako "nie zdrową emancypację". pokusę. 6. G. Mnrccl. Homo vialOl' ... , s. 8.. 7 Ibidem,. s. 458..

(4) I. Czesława. Piecuch. Postawę, którą proponuje, nazywa "nieakceptacją pozytywną". Rozpacz jest rezultatem nieakceptacji negatywnej, prowadzi do załamania się człowieka, a w rezultacie jakiejś degeneracji jego rozwoju, co Marcel nazywa "skurczeniem się". Przeciwnie nieakceptacja pozytywna: ona wyraża się w opanowaniu lęku wobec zagrożenia i w cierpliwości. Chodzi o to, by nie dopuszczać lęku do siebie, gdyż paraliżuje on działanie, co W rezultacie prowadzi do takiego skoncentrowania na sobie, które w sytuacji "próby" wprost rodzi bun!. Bunt człowieka poddanego próbie spotyka się u Marcela ze zdecydowaną krytyką. Przeciwstawia mu właśnie cierpliwość, którą wiąże z inną cenną postawą, oczekiwaniem. Cierpliwość pozwala człowiekowi traktować "próbę" jako element własnego losu, jako doświadczenie, którego rezultatem jest wewnętrzna przemiana. Wówczas miejsce buntu, zrodzonego z niecierpliwości, jak sądzi Marcel, zajmuje zaufanie. Chodzi tu o zaufanie i cierpliwość w odniesieniu do samego siebie i do innych ludzi, a w końcu, a może przede wszystkim, do pełni bytu, do absolutu. Z zaufaniem wiąże się także, tak jak i u stoików, pewien rodzaj bierności, która nie jest zwyczajną obojętnością, ale zawiera szacunek i uznanie dla odmienności innych i pluralizmu całej rzeczywistości. Dzięki cierpliwości i zaufaniu udaje się "oswoić" fatum. Dopiero takie "oswojenie" tragicznych wydarzeń pozwala człowiekowi uwolnić się od nich w takim znaczeniu, że już nie stanowią czegoś obcego, zewnętrznego, i tracą dzięki temu poniekąd swój degradujący osobowość charakter. Tylko poprzez "oswojenie" fatum "próba" nie niszczy charakteru człowieka i jego wartości. Wydaje się także, że znika tym samym jej władcza moc, i staje się wtedy sprawdzianem dla człowieka, sprawdzianem jego samego, gdyż u Marcela sprawdzeniu podlega mój własny byt, moja dusza.. 3. Nadziela lako pozytywna. odpowiedź. na. "próbę". Właściwą odpowiedzią na próbę jest u Marcela nadzieja. Przyrównuje ją do światła, ku któremu kieruje się dusza, aby rozświetlć ów mrok fatum. Marcel ukazuje ścisłą więź, jaka istnieje pomiędzy duszą a nadzieją. Nadzieję nazywa życiem duszy, która tak dalece wyznacza jej treść, że nadaje jej nową jakość, tym samym czyniąc czymś więcej niż przedmiotem badań psychologicznych.. "Nadzieja jest tym dla duszy, czym oddech dla żywego organizmu"8. Żyć nadzieją wręcz oznacza mieć duszę i odwrotnie. Jednakże nadzieja dochodzi do głosu dopiero wówczas, gdy ludzkie istnienie nabiera wymiaru tragicznego. Wtedy nadzieja jako sposób pokonywania rozpaczy wprawia w ruch życie duszy, i wówczas też rozpoczyna się życie egyzstencjalne człowieka. Jak można zauważyć Marcel rozważa dwie przeciwstawne reakcje człowieka na tragiczne okoliczności jego życia. Jedną przenika poczucie absurdu, człowieka pochłania negatywność życia, grzęźnie w ciemności jej niezrozumienia. Taką 8. Ibidem, s. lO..

(5) Gabriela Marcela" reakcję Marcel określa jako "zdradę świata". Oznacza ona zarazem zdradę wła­ snej egzystencji. Zdrada ta wynika, jego zdaniem, z fałszywej interpretacji świata, mianowicie ujęcia jego i siebie samego w kategoriach posiadania, czyli w kategoriach czysto przedmiotowych. Rezultatem jest wówczas ocena negatywna świata przez człowieka, przypisywanie światu zła. Prowadzi to do odwrócenia się od niego, a zarazem od siebie samego, gdyż takie ujęcie świata wyklucza życie duszy. Należy przy tym zaznaczyć, że nadzieja u Marcela nie stanowi narzędzia samoobrony zagrożonego organizmu ludzkiego, sposobu na ocalenie siebie i utrzymanie własnej integracji. W tym wypadku odpowiednim terminem jest "optymizm". To "optymizm" odzwierciedla prawidłowe funkcjonowanie organizmu i wiąże się z pragnieniem zachowania siebie, egoistycznym utrzymywaniu siebie w stanie pozbawionym ciepień, w hedonistycznie doznawanej przyjemności. Nadzieja opiera się na tajemnej wiedzy o tym, co będzie, "wiedzy proroczej". Dla Marcela nie jest to konkretna wiedza o czymś, ale raczej jakiś rodzaj ufności. Czytając takie zdanie Marcela: "Ukochać jakąś istotę - mówi jedna z moich postaci - to powiedzieć: ty nie umrzesz", można odnieść wrażenie, że nadzieja jest tylko jakąś formą łudzenia siebie i zasłanianiem bolesnej prawdy rzeczywistości. Nie byłoby to jednak trafne odczytanie marcelowskiej myśli. Bowiem u niego nadzieja nie jest ani wytworem wyobraźni, ani,jakjuż zainaczyono, efektem funkcjonowania naszego instynktu samozachowawczego. Nadzieja Marcela jest pojęciem metafizycznym: dezercji w głąb siebie na skutek rozpaczy Marcel przeciwstawia otwarcie się w nadziei na wieczność. "Nadzieja to gotowość do aktu transcendentnego będącego doświadczeniem wieczności"9. Dzięki swej proroczej wiedzy, która,jak już wspominiano, przypomina platońską pamięć duszy, nadzieja wykracza poza teraźniejszość i uczestniczy w tajemnicy. Tu dochodzimy do najważniejszego momentu filozofii Marcela. Odniesienie transcendentne nadziei ma swój ostateczny i najważniejszy punkt, mianowicie boski absolutlO. Dzięki swej wiedzy nadzieja pokonuje ograniczenia i zniewolenie na drodze ich transcendowania i wówczas dochodzi do zetknięcia się z wiecznością żywą. Używając określenia "wieczność żywa", Marcel zdaje się podkreślać to, że w procesie wykraczania poza siebie, w dążeniu do tego, co nowe, człowiek tę wieczność pozyskuje, wprowadza w życie. I w takim stopniu jak rozpacz niszczy życie, nadzieja ożywia wieczność. Dzięki nadziei człowiek osiąga pewność istnienia, podczas gdy skoncentrowanie się na sobie rodzi niepewność w sferze posiadania".. 9 G,. Marcel,. Homo viatol' .. , , 5, 9.. 10 Człowieka Marcel widzi jako .. zanurzonego w istnienie i w bogato zróżnicowanych relacjach międzyludzkich, n przede wszystkim partycypującego w tajemnicy bytu, lo znaczy ostatecznie. w coraz bardziej dialogicznic rozumianym. "wsp6łbyciu". z Absolutnym "Ty", Zob.: G. Marcel.. Tajemllica bytu .... s. 10. 11. Znane. rozróżnienie. Marcela na "być" i "mieć" tu nic. będzie. szerzej omawiane..

(6) I. Czesława. Piecuch. Staje się widoczne, że Marcel transcendowanie wiąże bezpośrednio z procesem życia, a nie ogranicza tylko do procesów myślowych. Myślenie jest w nim obecne, ale jako etap pośredni, niejako pomocniczy, którego zadaniem jest wspomaganie i wyjaśnianie życia. W tym kontekście należy pojmować termin "transcendowanie" u Marcela'2. Nie oddziela on życia i doświadczania życia, ale "życie i doświadczanie życia można stosować zamiennie"". Tak więc w transcendowaniu nie chodzi o przekroczenie doświadczenia, ale raczej o inny rodzaj doświadczenia niż doświadczenie, nazwijmy je, codzienności, to znaczy chodzi mu o "doświadczenie czegoś transcendentnego". Przy czym Marcel nie ma na myśli dwóch odmiennych obszarów doświadczeń, pomiędzy którymi wyrasta bariera, ale urzeczywistnianie postawy czlowieka, która prowadzi do jego wewnętrznej przemiany. Tak więc transcendowanie nie tylko nie oddala od doświadczenia, ale oznacza dążenie do coraz pelniejszego, coraz "czystszego sposobu doświadczenia"". Bezpośrednim impulsem aktu transcendowania jest doświadczenie niezadowolenia. Przy czym nie chodzi tu o wszelkie niezadowolenie. Marcel mówi o dwóch jego rodzajach: niezadowolenie z powodu odczuwania jakiegoś braku, ale braku czegoś zewnętrznego, nieposiadaniajakiejś rzeczy, oraz niezadowolenie z powodu niespelnienia wewnętrznego wymagania, np. świętości, czy powolania artystycznego. Motorem transcendowania jest ten drugi rodzaj niezadowolenia. A zatem wyrasta ono z potrzeby wewnętrznej, której Marcel nadaje charakter metafizyczny: "problem powolania jest w istocie metafizyczny"". Tym samym wsluchując się w najbardziej osobiste doświadczenie, jego zdaniem, można dotrzeć do najgłębszej prawdy i dostrzec powiązanie prawdy i życia. Wszakże utożsamienie prawdy i życia pociąga za sobą określone trudności, gdyż taka prawda nie pozwala się zweryfikować, ponieważ nie da się jej powtórzyć". Zycie człowieka współczesnego Marcel opisuje jako kondycję niewolnika z przekonaniem, że dzisiejszy człowiek zniewolony tragicznymi okolicznościami zamyka się w sobie na teraźniejszość i na przyszłość, i na to nowe, które ze sobą ona niesie. We współczesnej epoce dostrzega brak nadziei, co łączy z ustrojem demokracji coraz bardziej eliminującym zaufanie pomiędzy ludźmi i kształtującym postawy asekuranckie wobec drugiego człowieka mające stanowić swoiste zabezpieczanie się przed światem. Świat ten nazywa światem rozbitym. Brak nadziei i zamknięcie się w sobie współczesnego czlowieka jest w istocie zamknięciem się na wymiar wieczności. Przeciwstawić się temu 12 o rodzajach transcendencji u Marcela, por.: K. Tamowski. Ku absolutnej ucieczce. Kraków 1993, s. 93 nast. 13 G. Marcel, Tajemnica bylll ... , s. 181. 14 Ibidem, s. 79.. 15/bidellł,. s. 68.. widzi w tym niebezpieczeństwo zagrażające w ogóle filozofii egzystencjalnej, klóra w swych stwierdzeniach odwołuje się do doświadczenia nic dającego się odnowić, i to,jego zda· niem, jest też przyczyną jakiejś jałowości tej filozofii. Zob.: G. Marcel, Tajemnica bytu ... s. 223, 16 Marcel. I.

(7) Gabriela Marcela" ' może jednostka poprzez przeobrażenie wewnętrzne, otwierając się na perspektywę metafizyczną, którą odsłania nadzieja, Wówczas nasze "ja" podbudowane życiem osobowym ma szansę, roniekąd stworzoną przez tę kondycję ludzką , zetknięcia się z Bogiem,. 4. Rellgllny charakter nadziei Wymiar metafizyczny u Marcela nasycony jest treściami religijnymi. To "W Tobie pokładam nadzieję", "Ty" absolutne stanowi byt, ku któremu kieruje się nadzieja człowieka, Dla Marcela wymóg transcendencji jest równoznaczny z wymogiem Boga, wymaganie zaś Boga sprowadza się do wiary w Boga, "Wymóg Boga jest tylko odsłaniającym swe prawdziwe oblicze wymaganiem transcendencji"", "Ty" absołutne z jednej strony jest punktem odniesienia dła nadziei, ale z drugiej strony równocześnie tym momentem, który łączy czło­ wieka z samym sobą i z drugą osobą, z innymi ludźmi. Metafizyka Marcela odwołuje się do wspólnoty, którą tworzą wszyscy ludzie, "Troszczę się o byt tylko o tyle, o ile bardziej lub mniej wyraźnie uświadamiam sobie ukrytą jedność łączącą mnie z innymi bytami, których rzeczywistość przeczuwam"", Dążąc do absolutu, człowiek troszczy się więc o innych łudzi, z którymi dzieli kondycję piełgrzyma, o swoich, jak mówi Marcel, towarzyszy podróży, A zatem utrata nadziei i zrodzona z tego rozpacz oznacza nie tylko zwątpienie w absolutne Ty" i zaprzeczenie mu, ale równocześnie utratę poczucia własnej tożsamości i więzi łączących z innymi ludźmi. Stąd pojawia się słowo "zdrada" dla określenia braku nadziei. Przeciwne mu słowo "wierność" Marcel rozumie bowiem jako zgodę z wewnętrznym wymaganiem, Do jego treści należy szczególna powinność nieustannego odnawiania siebie poprzez przekształcenie w procesie życia , Wierność zawiera ełement twórczy, a nie zachowawczy, połega na dawaniu świadectwa temu, co ponadłudzkie i w ten sposób wyciskaniu piętna absolutu, Człowiek "gdy jest sobą, gdy jest wierny swemu powołaniu wznosi się nieskończenie wyżej, a gdy z własnej woli wypiera się siebie, swego posłannictwa, spada znacznie niżej"!9, Tak pojmowana nadzieja jest li Marcela odpowiedzią na pytanie życia postawione w próbie przez byt nieskOl\czony, Wprawdzie Marcel nie chce z góry utożsamiać tego bytu z Bogiem w przekonaniu, że o tym dopiero rozstrzyga świadomość wierzącej jednostki, niemniej jednak jego myślenie filozoficzne przenika założenie takiej tożsamości. Człowiek Marceła, tak jak i Kierkegaarda, nie powinien bytowi stawiać żadnych warunków, A tak czyni w rozpaczy, Natomiast powinien sytuację, przed którą stoi, przyjąć jako wyzwanie dla siebie, Stawiając warunki, odmawia zgody, a wówczas zdradza 11 Ibidcm , s. 233. !'/bitlelll. 5, 244, 19 G. Marcel. Homo via/or ... , s. 95 ..

(8) I. Czesława. Piecuch. byt i siebie. "Rozpacz oznacza stwierdzenie, że Bóg mnie opuści!",o. Dla Marcela bunt Camusowski i oskarżanie Boga wypływa z nieuzasadnionego przekonania, że samemu stanowi się jakąś niezależną od bytu absolutnego rzeczywistość. Nadzieja potwierdza więź z bytem, rozpacz ją zrywa. Nadzieja absolutna u Marcela łączy się z wiarą absolutną, myśl metafizyczna z religijną, byt nieskOl\czony z Bogiem. Religijny wymiar nadziei wyznacza przede wszystkim jej pochodzenie. Nadzieja Marcela nie jest wytworem człowieka, ani jego zasługą. Wyzwolenie od rzeczy i tragicznych okoliczności, a w rezultacie życie w "boskiej niefrasobliwości" jest człowiekowi w dużej mierze zesłane z nieba i dane w formie łaski. Nie jest cechą charakteru, ani jakąś wewnętrzną dyspozycją, czy zdolnością, którą można by kształtować, tak jak mędrzec stoicki kształtując w sobie cnotę, wypracowuje wewnętrzny spokój. To u Marcela jest dar boży. Nie należy tego jednak rozumieć tak, że człowiek jest igraszką w ręku Boga, który kieruje nim w zależności od swego upodobania. W ujęciu Marcela dar przychodzi do człowieka jako wezwanie od Boga, na które człowiek ma szansę dać swoją własną odpowiedź. Ten dar, tak jak każdy inny można zmarnować lub zrobić z niego użytek. Tu jest miejsce dla wolności człowieka. Spośród darów, które otrzymuje, ma on możliwość wybrania tych, które odpowiadają jemu właśnie, a więc w zgodzie z tym, co wypływa z jego wnętrza. W jego duszy toczy się proces, w którym dochodzi do konfrontacji tego, co przychodzi z zewnątrz i tego, co pochodzi od niego samego. W tym kontekście należy rozumieć stwierdzenie Marcela, że nadzieja zależy i nie zależy od człowieka. Nie zależy w tej mierze w jakiej jest darem, zależy natomiast w tej mierze w jakiej obdarowany człowiek wykorzystuje ów dar. Człowiek bowiem może go odrzucić, zaprzeczyć nadziei. Odrzucenie jdnak w ostateczności prowadzi do zniszczenia Marcelowskiego człowieka.. 5. Nadziela. slłq miłości. Można chyba zaryzykować stwierdzenie, że u Marcela pokładanie nadziei na coś nie tylko nie zależy od stopnia prawdopodobieństwa jego wystąpienia, ale że jej ranga metafizyczna i moralna wręcz wzrasta wraz ze zmniejszaniem się tego prawdopodobieństwa. Im mniej podstaw do nadziei, tym więcej dobrej woli człowieka, ale gdy nie ma żadnych już do niej podstaw, wówczas taka nadzieja bezpodstawna jest postawą najcenniejszą. Staje się zrozumiałe, że taka nadzieja wbrew wszelkim faktom jest możliwa tylko dzięki łasce. Czy jednak oznacza to, że Marcel lekceważy fakty? Wydawałoby się, że nie. Uważa on przecież, że dla rozwoju wewnętrznego okoliczności zewnętrzne nie mają charakteru przypadkowego, szczególnie gdy stanowią bodziec dla twórczego działania. Omawiając twórczość Vermeera zauważa, że środowisko, w którym żył 20. Ibidem, s. 48..

(9) Gabriela Marcela ... ... artysta, tak dalece wpłynęło na niego, że wręcz go określiło jako tego, kim jest. Natomiast Marcelowskie żywienie nadziei wbrew faktom ma swe źródło nie tyle w ich lekceważeniu, co raczej w jego akcentowaniu dominującej roli tajemnicy w życiu człowieka i odróżnianiu tajemnicy i problemu 2l . Nadzieja dotyczy osoby ludzkiej i związanej z nią tajemnicy nie podlegającej racjonalnemu badaniu tak jak problem , który stanowi przedmiot poznania naukowego . Tajemnicy nigdy nie można do końca rozświetlić 22 • Przeszkodą w jej rozpoznaniu jest osobowe zaangażowanie. Ale ono również jest szansą na zetknięcie się z nią. "Tajemnica jest czymś, w czym ja sam jestem zaangażowany, co w konsekwencji daje się pomyśleć jako sfera, w której rozróżnienie tego, co jest we mnie i tego, co jest przede mną traci swe znaczenie i swą wartość pierwotną". Obiektywna niepoznawalność tajemnicy nie pozostaje w sprzeczności z tym, że istnieje jakiś rodzaj obcowania z nią. Ale przebiega ono nie na drodze poznania obiekt ywnego, lecz całkiem odmiennego poznania, mianowicie dzięki miłości. Zyć nadzieją wbrew wszelkiej nadziei można tylko dzięki miło­ ści. Siła miłości pozwala transcendować najbołeśniejszą rzeczywistość . Moralną dobrą wolę osoby podbudowaną miłością Marcel przeciwstawia chłodnej kalkulacji intelektu i rozpaczy egoistycznego ,Ja". Marcel posuwa się jeszcze dalej w irracjonalnym ujęciu nadziei. Jego zdaniem, poszukując racjonalnych uzasadnień dla nadziei, podważa się jej niezłomność, a przez to zaprzecza jej istocic i niweczy jako taką. By to dobitniej ukazać, rozpatruje różnicę jaką dostrzega pomiędzy nadzieją a pragnieniem. ·Pragnienie odpowiada u Marcela egoistycznemu "ja", kieruje nim miłość wła­ sna. Nadzieją zaś kieruje się caritas, miłość do innych ludzi, a w ostateczności do bytu absolutnego. Miłość ta staje się motorem jej transcendowania ku absolutowi, który równocześnie stanowi rękojmię tej komunii, nadając nadziei wymiar metafizyczny . Choć więc ta metafizyczność pozbawia nadzieję jej obiektywności, to w zamian daje możność uczestniczenia w tym, co wieczne. Ma tu miejsce niejako obustronna zależność; z jednej strony transcendowanie w wieczność poprzez nadzieję tę wieczność "ożywia", Marcel mówi, jak 21 "Problemem jest to coś, co spotykam i co zagrndza mi drogę, co jest w całości przede mną. Tajemnica jest to coś, w co jestem zaangażowany", Zob, G. Marcel, Od sprzeciwu do wezwania, przekl. S. Ławicki, WRrszawa 1965, s. 173. 22 W tym ujęciu nadziei wbrew wiedzy Marcel bliski jest Szcstowowi, li którego nadzieja i wiara jest jedyną drogą do zbawienia, ale drogą nie mnjqcij nic wspólnego z wiedzą, a wręcz "Aby osiągnąć wiarę, wyzwolić się trlcba i od wiedzy i od ideałów moralnych" . L. Szcslaw. Sola fide . Tolko wiemjll. Paris 1966, cyt. za: C. Wodziński, Ateny, Jerozolimo , R'lym ... , w: L. Szestow Ateny i Jerozolima, tłum. C. Wodziński, Kraków 1993, 5.39. Jednakże miejsce Marcc)owskiej ufnej i pogodnej nadziei zajmuje tu inny nastrój nadziej i, którn "rozbłyskuje na mgnienie oko jedynie" i aby móc len promień dostrzec "trzeba właśnie zamieszkać na bezdomncj pustyni beznadziejności. Trzeba opuścić się na samo dno otchłani, by w nieprzeniknionych ciemnościach i niczym nic zmą­ conej otchłani oczekiwać na laskę nadziei". Zob. C. WodzillSki, w: L. Szcstow, Dostojewski j Nietzsche, Wnrsz..'lwa 1987, s. 19. Nadzieję Szcstowa i Marcela lączy to, 7'.C u obu Iych myślicieli jest ona "niespodziewanym darem laski". 23 G. Marcel, Ryc i lIIiec.'... , s. 135. I.

(10) I. Czesława. Piecuch. pamiętamy, o żywej wieczności, z drugiej zaś zaświadcza o niej, nadzieja przynosi swoiste potwierdzenie tej wieczności. "Żywa" wieczność oznacza n Marcela przede wszystkim wieczność przenikającą życie dnszy, osobę ludzką. Tę rolę nadziei jako ożywiającą istnienie osobowe poprzez odniesienie do wieczności przeciwstawia Marcel destrukcyjnej, uśmiercającej roli rozpaczy, w której człowiek pogrążony staje się bezczynny i nie potrafi nic z siebie dawać. A nie dając także, nie otrzymuje i sam pogrąża się w mroku. Gdyż "otrzymuje się dając, więcej - dawanie jest już pewnym sposobem otrzymywania"24. Powracamy tu do wcześniej już wyrażonej wątpliwości, czy ignorowanie faktów przez Marcela, czy wręcz zaprzeczanie im, nie czyni nadziei czystą ułudą, fantazją zbolałej duszy? Takie pytanie powstaje w odniesieniu do traktowania zjawiska śmierci przez Marcela. Z jednej strony radzi on nie zamykać oczu na sytuacje skrajne i nie pozwala na uspokajające tworzenie harmonijnego systemu filozoficznego i budowanie uporządkowanego obrazu świata. Z drugiej zaś dochodzi u niego do negacji faktu śmierci, zwłaszcza wtedy, gdy chodzi o osoby najbliższe; negacja taka miałaby być wyrazem siły moralnej i wierności. "Ukochać jakąś istotę to powiedzieć: ty nie umrzesz"". Ta negacja dokonuje się raczej w sferze wewnętrznej ludzkiej świadomości, ale równocześnie wkracza też w sferę faktyczności, bo ta świadomość ma pomijać fakty. Akceptację śmierci ukochanej osoby uważa wręcz za zdradę. Wskazuje przy tym na tajemnicę ludzkiej świadomości i samego życia, która według niego nie daje podstaw do mówienia o całkowitym zaniku świadomości wraz z ustaniem empirycznego istnienia. Tę argumentację, która może budzić zdziwienie swą naiwnością, Marcel podbudowuje tym, co określa "pobożnością". Właśnie pobożność każe przyjąć postawę "wyzwania", które sprzeciwia się wszelkiej logice. Jest to wyzwanie rzucone faktom. Tę postawę cechuje "aktywna negacja śmierci". Przeciwstawia ją Marcel "cynizmowi" świata, który na drugą szalę rzuca nagie fakty. Pobożność umożliwia utrzymywanie łączności z wiecznością, toteż wierność drugiemu, oparta na pobożności, różni się od zachowywania pamięci o kimś, ponieważ pamięć odwołuje się do doczesności, mianowicie do obrazu człowieka istniejącego w tym świecie doczesnym, który po jego śmierci pozostaje już tylko pozorem. Natomiast owa pobożna wierność wykracza poza doczesne istnienie. A zatem poniekąd prawdziwe jest nie to, o czym mówią fakty, ale to, czemu pozostaje się wiernym i na co ma się nadzieję. Marcel odróżnia prawdy skOllczone, do których dochodzi nauka i prawdę, która odnosi się do ludzkiej egzystencji i jej pragnienia sensu. O tej prawdzie można mówić tylko w obszarze transcendowania faktyczności. Marcel dostrzega trudności, jakie towarzyszą takiemu pojmowaniu prawdy; wierność takiej prawdzie poddawana jest nieustannie pokusie zwątpienia, nie jest też dana niejako sama z siebie, człowiek zdobywa ją w doświadczeniu, które nazywa "próbą nocy". W nim pojawia się pokusa jakiejś wewnętrznej 24 G. Marcel, flamo viator .. , ,s. 150. 25/bidem, s. 152..

(11) Gabriela Marcela ślepoty na to, co można osiągnąć dzięki wierności. Kieruje się ona do ludzkiej słabości, gdyż prawda wierności, tak jak ją pojmuje Marcel, domaga się odwagi i wewnętrznej sity. Ostateczne ugruntowanie dla wierności ukochanej osobie Marcel dostrzega w bycie absolutnym, bowiem ta miłość i ta wierność opierają się na wierze w nieśmiertelność i w powszechną komunię, która zasadza się na absolutnym "Ty".. 6. Nawrócenie z "czasu. zamkniętego". Opisy tragizmu istnienia ludzkiego Marcela daje się sprowadzić do dwóch jego rodzajów: nieszczęścia losowe spotykające jednostkę, czyli fatum, oraz dramat współczesnego świata mający swe przyczyny w wypaczeniach cywilizacyjnych. W tym drugim wypadku diagnoza Marcela ma charakter bardziej społeczny niż egzystencjalny, ale wpływa również na jednostkowe przeżywa­ nie losu. Marcel mówi o "świecie złamanym", "świecie rozbitym", w którym dominuje trwoga i cierpienie pokrywane udawaną radością, podobnie jak jego "pęknięcie" pokrywane jest "fałszywą jednością". Ta jedność, czy też zjednoczenie naszego świata, albo raczej naszej Ziemi, "która czyni możliwym, to znaczy według mnie w pełni wyobrażalnym, samozniszczenie naszego świata, może być tylko zła [ ... J, a to zło wiąże się z istnieniem woli mocy"". Zródła dramatu współczesnego świata dostrzega też w wypaczeniach funkcjonujących obecnie mechanizmów ekonomicznych i demokratycznych, w instrumentalnym traktowaniu człowieka jako przynoszącej dochód maszyny. To wszystko powoduje, że dla Marcela człowiek żyje w "czasie zamkniętym", który jest "czasem człowieka zamkniętego w kręgu codziennych obowiązków [ ... l człowiek jest zrozpaczony, ale o tym nie wie i uświadamia sobie swoją rozpacz dopiero wtedy, gdy na tyle uwolni się z tego kieratu, aby zdać sobie z tego sprawę"". Przejście z "czasu zamkniętego" do "czasu otwartego" dokonuje się u Marcela w formie "nawrócenia". Nawrócenie zaś jest możliwe dzięki nadziei, która jest odpowiedzią na próbę. Tym samym doświadczenie próby zdobywa pozytywny wydźwięk, gdyż próba jest poniekąd potrzebna, a właściwie niezbędna, by obudzić w człowieku nadzieję. W taki oto sposób akcent zostaje przeniesiony z ludzkiej niedoli na nadzieję. Tragiczne okoliczności nie mają charakteru ostatecznego, ale są drogą osiągnięcia wiecznej szczęśliwości. Pozytywny charakter próbie nadają przede wszystkim religijne wątki jego filozofii, na których ona w istocie się zasadza. Pamiętamy, że wolność człowieka polega na rozpoznaniu daru nadziei, który to dar otrzymuje się poprzez łaskę. Dar ten wyrywa człowieka z kajdan niewoli fatum. Występuje tu aUflustyńska ścisła zależność wolności człowieka i łaski Boga, co u Marcela zostaje określone jako "tajemni-. 26. G, Marcel, Tajemnica bytu ... , 5, 48,. "Ibidem, s. 368..

(12) I. Czesława. Piecuch. cza niepodzielna jedność wolności i łaski"". Przyjęcie daru łaski w wolności następuje poprzez odniesienie do Boga. Człowiek może wieść życie w nadziei, w takim jej rozumieniu, jakie proponuje Marcel, tylko uznając objawienie. "Zatem o tyle tylko, o ile w jakikolwiek sposób uznaję, witam objawienie, mogę skłaniać się do pojmowania życia w ogóle i mojego własnego życia jako daru"". Jeśli celem człowieka jest zbawienie wieczne i zjednoczenie się z Bogiem, a próba jest jedynym i niezbędnym środkiem do tego celu, to próba w marcelowskim ujęciu traci cały swój dramatyzm. Człowiek wychodząc z próby zwycięsko, traktuje ją jako trudność na drodze życia, prowadzącej do szczęśliwego końca. Dla Marcela próba nie jest cenna sama w sobie, lecz podporządkowana zbawieniu jednostki, ale jako taka - uświęcona. Wydaje się, że poprzez nadanie nadziei religijnego charakteru koncepcja Marcela "nieakceptacji pozytywnej" dramatu ludzkiego istnienia traci swą ostrość, ale także chyba oryginalność. Termin "nadzieja", pozbawiony swego potocznego znaczenia, staje się bliższy znaczeniu słowa "oczekiwanie", jako oczekiwanie na zbawienie i wieczną szczęśliwość. Wydaje się jednak, że najbliższe treściowo temu słowu "nadzieja" w ujęciu Marcela, jest po prostu słowo "wiara", wiara w Boga. Ale jeśli się z tym zgodzimy, to myśl Marcela przemawiać może nie tyle do filozofującego człowieka, co do filozofującego człowieka religijnego, który otrzymując łąskę, "ma nadzieję". To, co wydaje się oryginalne w myśli Marcela, i co pragniemy podkreślić, to jego koncepcja "Boga żywego, którego przeciwstawia abstrakcyjnemu Bogu teologicznemu. Wiara w "Boga żywego" oznacza u niego doczesne dawanie świadectwa Bogu wiecznemu. Człowiek wtedy jest "prawdziwym świadkiem", gdy w wyniku poddawania próbom jego wiara ulega wzmocnieniu. O jej sile świadczy wówczas stosunek do bliźniego jako stworzenia Bożego: "bliźni skrzywdzony to Bóg zraniony"'o. To dawanie świadectwa Bogu żywemu wydaje się oznaczać dostrzeganie znamion boskich w stworzeniu Boga. świad­ czyć o żywym Bogu znaczyłoby tu dawać dowód jego obecności w świecie, w drugim człowieku. Bóg poddając człowieka próbie, powoływałby go więc na świadka, a człowiek przyjmując to wezwanie i nań odpowiadając nawróceniem, stawałby się świadkiem prawdziwym. Wtedy nawrócenie jest wynikiem właśnie aktu łaski bożej i czynu ludzkiej dobrej woli. Odmawiając tej dobrej woli, człowiek upada. W tym. znaczeniu bycie świadkiem prawdziwym staje się zadaniem dla człowieka współczesnego i jego powołaniem.. 28. 29 30. Ibidem. s. 349. Ibidem, s. 336-337. Ibidem, s, 343..

(13) Gabriela Marcela .. nieakceptacja pozytywna". I. Gabriel Marcel's "Positlve Non-Acceptance" In a "challenge" situation, which in Marcel's philosophy assumes the form of illfortune , the individual adopts various attitudes. A "challenge" signifies danger, which. provokes the temptation or despair and associated resignation. For Marcel it signals a defeat for the individual. impeding his development and leading to self-annihilation. Marcel views such an nttitude in a negative light. He opposes the attitude whereby an individual nccepts his tragi c fate while preserving inner integrity. This aceeptance is similar to stoie apalby,. whereby the individual maintains a reasonable distance in relation to his fate. Marcel criticises this olltlook, perceiving within it a negative moment łhat entails the elevation ar the "I" as n result af self-deificution. Instead, Marcel suggests an approach he terms "positive non-acceptance", characterised by patience and a placing or trust in one's fate. This approach allows the individual to overcome fear and Utnme" iII-fortune. As a resuh, the individual makes Ihe "challenge" on element or his own personal fate, leading lO. internal spiritual transformaHon..

(14)

Cytaty

Powiązane dokumenty

„Tajemnica jest czymœ – pisa³ Marcel – w czym ja sam jestem zaanga¿owany i co w konse- kwencji daje siê pomyœleæ wy³¹cznie jako sfera, w której rozró¿nienie tego, co jest

Przez kolejne 4 dni temperatura spadała: pierwszego dnia o 1°C, drugiego o 3°C, a w następnych dniach o 2°C i o 1°C. Kieruj się

Apart from encouraging employ- ees to generate more output or income, this can also be done by reducing the footprints of students, professors and other staff members, making

Historia życia zawodowego i osobistego profesora Lejeuna, jest bardzo ważnym świadectwem humanistycznego zaangażowania człowieka nauki w budowanie cywilizacji miłości

Jednak z re­ guły znaczenie tych terminów nie Jest definiowane, stąd używa­ ne są one Jako przenośnia i nigdy nie wiadomo, co się za nimi kryje« Nie weszły one

Słowniki języka syriackiego również wyjaśniają znaczenie użytego w Peszitcie słowa jako stumbling-block, czyli kamień, o który wszyscy się potykają.. Szczególnie

I tak, odpowiedzią tej sfery medialnej na kontrowersyjną kampanię z 2015 roku „Nie zdążyłam zostać mamą” okaza- ły się treści, których bohaterką stała się między

W artykule, przyjmując za punkt wyjścia teorię interesariuszy Freemana, autorki podjęły się refleksji na temat specyfiki odpowiedzialności społecznej firm rodzinnych