• Nie Znaleziono Wyników

Romantyczna parabola polityczna w "Królu zamczyska" Seweryna Goszczyńskiego

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Romantyczna parabola polityczna w "Królu zamczyska" Seweryna Goszczyńskiego"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Katarzyna Puzio

Romantyczna parabola polityczna w

"Królu zamczyska" Seweryna

Goszczyńskiego

Napis. Pismo poświęcone literaturze okolicznościowej i użytkowej 15, 125-139

2009

(2)

Romantyczna parabola polityczna

w Królu zamczyska Seweryna G oszczyńskiego

S

ew eryn Goszczyński — od dw óch lat wygnaniec na francuskiej ziem i, w przeszło­ ści belw ederczyk i galicyjski konspirator — uznał „prace pisem n e” za najskutecz­ niejszy sposób służenia sprawie niepodległości w „dzisiejszym emigracji p o łożen iu ”, o czym donosił Janow i N ep o m u cen o w i Janow skiem u w liście z 3 czerwca 1840 ro k u 1. W innym liście, adresow anym do B ohdana Zaleskiego, pisał:

M uszę C i teraz pow iedzieć, że dla pryw atnych i publicznych korzy­ ści postanow iłem pisać głów nie dla kraju, to je st tak, ażeby pism a m oje nie były kontrabandą. [ . ] M yślę więc pisać choćby rom an se2. Z am iar ten zrealizował w w ydanym w roku 1842 w P oznaniu Królu zamczyska,

utw orze łączącym cechy powieści politycznej, alegorycznej, fantastycznej i obyczajo­ w ej3. Jak skutecznie, niech zaświadczy zdanie, k tórym cenzo r W aszkiewicz zakończył protokół z lektury powieści: „Ponieważ w tej książce nie znajduję nic przeciw ko usta­ w o m o cenzurze, w edług m ego zdania m oże o na być d ozw olona”4.

1 Cyt. za: M . Inglot, Wstęp, w: S. Goszczyński, Król zamczyska, oprac. M . Inglot, W rocław 1961 (B N 1 50), s. XVIII.

2 Cyt. za J. R osnow ska, Goszczyński. Opowieść biograficzna, Warszawa 1977, s. 333.

3 Pod w zględem gatunkow ym Król zamczyska bywa określany bardzo różnie, jako pow ieść sym bo- liczno-alegoryczna (J. Tretiak), „prow incjonalna niesam ow itka” (M . Piw ińska), choć przyjęła się też form uła o krzyżow aniu się w u tw orze kilku gatunków pow ieściow ych (A. W itkowska). M aria W oź- niakiew icz-D ziadosz uznała, że realizuje m odel inicjacyjnej powieści politycznej (Zob. M . W oźnia- kiew icz-D ziadosz, Polityka i romantyczne struktury powieściowe, L ublin 1986, s. 143-147).

(3)

126 K atarzyna puzio

Goszczyński chciał dotrzeć do jak najszerszych kręgów krajow ych czytelników, czego dow odzi ju ż sam w ybór form y prozatorskiej. D ługo też zabiegał o d ru k w kraju, opóźniający się z pow odu finansow ych kłopotów wydawcy. D opiero w m aju 1841 roku A ntoni W oykowski opublikow ał fragm enty w poznańskim „Tygodniku Literackim ”, a w wersji książkowej Król zamczyska ukazał się nakładem „D ziennika D om ow ego” Jana N ep o m u c en a Kamińskiego w roku 1842.

Stylizow any na fragm ent ze w spom nień galicyjskich u tw ó r to z p ozoru charaktery­ styczny dla epoki rom antyzm u opis podróży do jednego z w ielu pom nikó w narodow ej przeszłości5 — tytułow ego zamczyska w O drzykoniu koło K rosna w powiecie jasiel- skim 6. podróży, do której pretekstem było pragnienie spotkania m iejscowego dziwaka — Jana M achnickiego, m ieniącego się królem podupadającej budow li.

N a rra to r początkow o deklaruje się jako „zwykły” m iłośnik krajow ych widoków, rychło jed n ak przyznaje, że górująca na okolicą ruin a za sprawą jakiejś m agnetycznej siły przyciągania „oczu i serca” opanow ała całkowicie jego wyobraźnię:

w idm o zwaliska po całych dniach m ię prześladowało. [...] N ie było zm iany cienia i światła, w której bym go nie widział; nie było fanta­ stycznej postaci, której by nie wywołało z m ojej w yobraźni. podniosła li się za n im naw ałna chm ura, to na tle czarnym , poziew ającym bły­ skawicami, w idziałem olbrzym a m ojej przeszłości, złam anego, zgru- chotanego, zwalonego, m iotanego śm iertelnym i bólam i, ale daw na wielkość groziła z jego czoła, oddychał ogniem , wypuszczał grzm ota­ m i słowa błogosławieństw, strzałami p io ru n ó w przypom inał się świa­ tu, że żyje [ ...] 7.

Ta ruina, szczególna — bo obdarzona atrybutam i ukrytego życia, „uw odzi” m ajesta­ tem ojczyzny, choć narrator będzie m usiał pokonać długą drogę, n im pozna tę prawdę o O drzykoniu, stającym się stopniow o, w raz ze sw ym szalonym królem , bohaterem rom antycznej paraboli. W ybór na bohatera człowieka obłąkanego8 „pozwala na w p ro ­ w adzenie znaczeń politycznych w sposób niebudzący zastrzeżeń cenzorskich pod

5 Zob. J. B anach, Zygmunta Vogla „Zbiór widoków sławniejszych pamiątek narodowych... z roku 1806”. Początki historyzmu i preromantyzmu w polskiej ilustracji, w: Romantyzm. Studia nad sztuką drugiej połowy X V I II i X I X wieku, red. J. Białostocki, Warszawa 1967, s. 133.

6 Sew eryn G oszczyński najpraw dopodobniej odw iedził to m iejsce w czasie pobytu na podkarpaciu w latach 1831-1838.

7 S. G oszczyński, Król zamczyska, op. cit., s. 6.

8 L udw ik G rzym ała Siedlecki utrzym yw ał w sw ych pam iętnikach, że w roku 1833 poznał poetę z żyjącym w ru in ach O drzykonia Jan em M achnickim , pierw ow zorem postaci tytułow ej. podaję za: M . Inglot, op. cit., s. 35. N a tem at postaci M achnickiego zob. M . Janion, Wykład o „Królu zamczyska” Seweryna Goszczyńskiego, „Kresy” 2006, n r 4 .

(4)

m askującym je kostium em rom antycznej poetyki”9. Goszczyński odw ołuje się zresz­ tą w tekście do większości znanych literaturze m iędzypow staniow ej m echanizm ów funkcjonow ania języka ezopowego: aluzji, przem ilczenia, peryfrazy, m etonim ii (np. słowo „Polska” zastępuje słow em „kraj”), alegorii i sym bolu. Język ezopow y organi­ zuje właściwie całokształt świata przedstaw ionego za sprawą stru k tu ry parabolicznej pow ieści10.

Jej m otyw em konstrukcyjnym jest m otyw zamku, a znaczenia dodatkow e (alego­ ryczne lub sym boliczne), które nadbudow ują się nad przedstaw ieniam i przestrzenny- m i11, stanowią w ykładnię paraboli. D ostrzec m o żna ponadto wyraźną analogię m iędzy kształtem architektonicznym zam ku a konstrukcją u tw o ru o strukturze parabolicz­ n ej12. Jego części nadziem nej i rów nie rozbudow anym podziem iom odpowiadają dwa szeregi znaczeń tekstu: literalne i przenośne. Porządek odkryw ania tych drugich w y­ znacza rytm w ędrów ki czy raczej pielgrzym ki w głąb podziem i, w czasie której narrator- -u c z e ń dostępuje w tajem niczenia za pośrednictw em M achnickiego-m istrza. Labirynt podziem i jest przestrzenią poszukiw ania odrodzenia duchow ego13 poprzez inicjację patriotyczną, a zejście do podziem nego „centru m ” zw alisk-stolicy królestw a — ozna­ cza dosięgnięcie jądra znaczeń parabolicznych powieści.

C zytelnik, udający się w ślad za narratorem w tę podróż, której celem jest poznanie tajem nic zam ku, m usi odkryć pod warstw ą znaczeń w yrażonych explicite, adresow a­ nych przede w szystkim do cenzora, drugi szereg znaczeń — im plikow anych, kierow a­ nych do tzw. czytelnika dom yślnego, z którym autor zawiera m ilczące porozum ienie oparte na w spólnocie doświadczeń, na łączącej ich znajom ości polskiego dziedzictwa kulturow ego i realiów życia w popow staniow ej Polsce14. D ow odó w takiego p o ro zu ­ m ienia znajdujem y w tekście wiele, jak chociażby aluzja do żałoby narodow ej w rz u ­ conej jakby m im o ch o d em uwadze M achnickiego, który zapytany, czem u nie tańczy na im ieninow ym przyjęciu, odrzekł, że od jakiegoś czasu nikt tańczyć nie pow inien.

Większość znaczeń ewokowanych przez przestrzeń pielgrzymki stale obraca się w krę­ gu metaforyki wartości ukrytych. Zdobyta w jej trakcie wiedza m a charakter hermetyczny. Sceneria zamku dostępna percepcji wzrokowej to jedynie lekceważona „powłoka ciele­ sna”, kryjąca „olbrzymią” i „wzniosłą” duszę, której nie dostrzegą ludzie „zmysłów zu­

9 M . W oźniakiew icz-D ziadosz, op. cit., s. 146.

10 Zob. A. M artuszew ska, Ezopowy język, w: Słownik literatury polskiej X I X wieku, red. J. Bachórz, A. Kowalczykowa, W rocław 1991.

11 Z ob. J. Sławiński, Przestrzeń w literaturze: elementarne rozróżnienia i wstępne oczywistości, w: Przestrzeń i literatura, red. M . G łow iński, A. O kopień-S ław ińska, W rocław 1978, s. 21.

12 Z ob. o fikcji parabolicznej: M . G łow iński, Cztery typyfikcji narracyjnej, w: idem, Dzieło wobec odbiorcy. Szkice z komunikacji literackiej. Prace wybrane, t. 3, K raków 1998.

13 Z ob. na tem at znaczeń labiryntu: K. Kowalski, Z. Krzak, Tezeusz w labiryncie, W rocław 1989, s. 80. 14 Zob. A. M artuszew ska, Porozumienie z czytelnikiem (o „ezopowym” języku powieści pozytywistycznej), w: Problemy odbioru i odbiorcy, red. T. B ujnicki, J. Sławiński, W rocław 1977, s. 208.

(5)

128 K atarzyna Puzio

żytych” i „skrępowanego ducha”15. N ie każdem u też będzie dane zrozum ieć słowo króla zamczyska. „Wyraźne ono dla ludzi — jak m ów i — co mają czucie głębsze jak kołyska, wyższe jak powała sypialni, przestronniejsze jak g um n o”16. W ten m etaforyczny sposób określony zostaje adresat przesłania — człowiek, w którym duch miłości i poświęcenia się dla ojczyzny potrafi zwyciężyć egoistyczny partykularyzm. D o tej kategorii wybra­ nych, godnych wtajem niczenia M achnicki od początku zalicza narratora, o którym mówi, że „nasz język rozum ie”17. N ie utożsamił o n się bow iem z postawą nieczułego świata, któ­ ry w tragicznej postaci patrioty — M achnickiego widział jedynie nieszkodliwego wariata. Ich wspólna wędrówka odbywa się jakby w aurze tajemnego rytuału, począwszy od zo­ bowiązania do zachowania milczenia o lokalizacji wejścia do podziemi, przez odczuwanie bezustannej obawy przed zdradą ze strony „potężnych nieprzyjaciół”, po rytualną zmianę stroju przed królewskim posłuchaniem, oznaczającą bolesną transgresję z króla w błazna. M im o wszystko jednak wtajem niczenie narratora nigdy nie będzie pełne, skoro, żegnając się z nim , Machnicki powie: „co słyszałeś, to niczym jest prawie”18.

Prawdziwe porozum ienie tych dw u bohaterów dokonuje się za sprawą poezji. Jak pisał Goszczyński w wierszu Zamczysko z tom u Trzy struny, tylko wieszczowie znają ten język, którym „wieki upłynione [ . ] nad gruzami zamczyska jęczą w tajemniczej m ow ie”19. Tak też narrator, dzięki zaim prowizowanemu na zwaliskach wierszowi, nawiązał braterską więź z obłąkanym królem, także poetą. Gdy, odrzucając „prozaiczną szczerotę” swego spojrze­ nia, postanowił „być z nim poetą”, wówczas dostąpił „cudu grobu”, tzn. poddał się iluzji, w której „Kupa gruzu przemieniła się dla m nie w zamek, jaki był przed w i e k a m i .”20

D la M achnickiego, naznaczonego piętnem szaleństwa i poezji jednocześnie, taka iluzja była trw ałym stanem świadomości: stworzył w sw ym królestw ie odrębny świat, w którym brzoza rosnąca na ruinach jest królow ą Jadwigą, drzew a i głazy to prowincje, szkielety tw orzą armię, a puchacz bywa królew skim posłańcem .

W edle słów O sw alda Spenglera to, co zniszczone, każe naszem u „oku w ew n ętrzn e­ m u ” przekraczać granice czasu i przestrzeni21. Dlatego w O d rzy ko niu znajduje się cen­ tru m sym bolicznej przestrzeni Polski22. Król zamczyska, spoglądając z ru in jego wieży, obejm uje „oczyma duszy” najodleglejsze granice potężnego przed laty państwa:

15 S. G oszczyński, Król zamczyska, op. cit., s. 39. 16 Ibidem, s. 78.

17 Ibidem, s. 40. 18 Ibidem, s. 79.

19 S. G oszczyński, Trzy struny. Wiersze z lat 1824-1838, O ddział I, Strasburg 1839, s. 72.

20 Idem, Król zamczyska, op. cit., s. 33.

21 Cyt. za: G. K rólikiew icz, Terytorium ruin. Ruina jako obraz i temat romantyczny, K raków 1995, s. 12.

22 A ndrzej Z ieliński uznał obrysow yw anie słynnej budow li czy ru in y „ho ry zo n tem ” nie tylko na­ turalnej okolicy, ale całego kraju rodzinnego, za charakterystyczną cechę „rom antycznej w ędrów ki”. (Zob. Romantyczne wędrówki po Galicji, wyb. i oprac. A. Z ieliński, W rocław 1987).

(6)

A ja, kiedy tu wejdę, kiedy położę oko na tych górach i trącę je m y­ ślą, w n e t lecę chm urą grzbietam i całego łańcucha Karpat, ocieram się o M orze C zarne, przepływ am D niepr, biegnę drug im jego brze­ giem, ponad D źw iną przechodzę do Bałtyckiego M orza, płynę jakiś czas m orzem , zawijam w ujście Odry, i ponad O drą w padam znow u na Karpat; a zawsze pilnując się krawędzi tego h o ry zo n tu 23.

przyw ołanym rozległym h o ryzo ntom geograficznym odpow iada rów nie rozległy ho ryzont znaczeń sym bolicznych i alegorycznych, w pisanych w przestrzeń świata przedstaw ionego. Tworzą one kilka przenikających się kręgów znaczeniow ych: zam - ku-przeszłości, zam ku-m auzoleum , narodow ej katakumby, ru in y społeczeństwa, zam - k u -m o g iły oczekującej now ego życia, zam ku-drzew a życia narodu. Częścią w spólną dla w szystkich tych znaczeń jest alegoria zam ku jako o j c z y z n y .

N ajbardziej oczywisty, najszerszy z tych kręgów znaczeniow ych ukazuje zam ek od - rzykoński jako p o m n ik przeszłości, a te w iek X IX traktował jak rodzaj świętych reli­ kwii, co było nie tylko w yrazem patriotycznego uw ielbienia dla św iadków dziejów, ale i pochodną uznania przez rom antyków „czytania” historii w ogóle za czynność o nie­ mal sakralnym charakterze, gdyż „tylko herm en eutyka w ydarzeń i sym boli historycz­ nych pozwala narodow i dotrzeć do własnej istoty”24. Tak też pielgrzym na zwaliskach w Królu zamczyska, w płom iennych słowach deklaruje rom antyczny kult ruin:

W szelkie ruin y tego rodzaju są dla m nie jakby grobem rodzinnym , w idm em przeszłości, hieroglificznym kluczem od w iekow ych dziejów, światem niewyczerpanych w spom nień, m arzeń, sm utków i pociech rzewnych. [ . ] a w net religijne uczucia napełniają duszę, myśl podnosi się, budzi wolę, kieruje krok pielgrzymi, i jestem w śród gruzów 25.

przestrzeń, w której się poruszamy, to obszar sacrum, o którym M achnicki m ów i jako o najważniejszym sanktuarium polaków:

D rugiego takiego miejsca nie m a na ziem i. pow inn iśm y do niego piel­ grzym ow ać jak m uzułm anie do grobu proroka26.

Jak wszystkie miejsca kultu, jest to przestrzeń oddzielona od reszty świata granicą, dostępna jedynie po spełnieniu przepisanych w arunków , odpraw ieniu w łaściwych o b ­

23 S. G oszczyński, Król zamczyska, op. cit., s. 30-31. 24 R. przybylski, Ogrody romantyków, K raków 1978, s. 56. 25 S. G oszczyński, Król zamczyska, op. cit., s. 4.

(7)

130 K atarzyna Puzio

rzędów 27. N ależało do nich oddanie w m odlitw ie czci sym bolicznym grobom , w prze­ ciw nym razie narrator byłby niegodny wejścia do zam ku i poznania całej historii, jako d o m eny świętości. Poprzez skojarzenie z ojczyzną zamczysko przynależy bow iem do sfery n a r o d o w e g o sacrum, w kroczenie w obręb jego gruzów nazw ane zostaje przebyciem „świętego p rogu”. Otaczająca zam ek przestrzeń profanum należy do tzw. „ludzi rozsądnych”, którzy, idąc w zawody z czasem, niszczyli budow lę, widząc w niej „nic więcej, tyko gruzy jakiegoś zam ku”28, zatem na nic nieprzydatne miejsce, obrane przez M achnickiego-szaleńca na spełnienie m arzenia o królewskości.

Goszczyński, kształtując swą alegorię ojczyzny, odwołał się zarów no do wciąż żywej osiem nastow iecznej tradycji przedstaw iania Polski jako podupadającego gm achu29, jak i do tro p u personifikow ania jej w yobrażeń, choć nie w postaci najbardziej popularnej figury nieszczęśliwej, zbolałej m atki30. Zastąpił ją figurą „zam ku-praojca”. Stworzył jednocześnie skupioną w okół m etaforyki „rośnięcia” w izję Rzeczpospolitej zam ków

ze stolicą nie w Krakowie, Warszawie czy Kruszwicy, lecz w O drzyk on iu właśnie: Z czasem, z czasem zam ek praojciec rozpuścił swoje korzenie p o d ­ ziem ne, B óg w ie jak daleko, za dziesiąte góry, za dziesiąte wody; Bóg wie jakie zamki powstały z jego odrośli: warszawski, krakowski, gnieź­ nieński i krocie innych, i Bóg w ie jakie jeszcze powstaną; ale to tylko odrośle; głów ny ich korzeń tutaj, tutaj kołyska ich dziejów 31.

M iejsca uw ażane za kolebki państw a polskiego tracą swe znaczenie na rzecz mało znanego poza Galicją zamczyska odrzykońskiego, a przecież to Wawel posiadał status

27 Z ob. S. C zarnow ski, Dzieła, t. 3, Studia z dziejów kultury celtyckiej. Studia z dziejów religii, Warszawa 1956, s. 222.

28 S. G oszczyński, Król zamczyska, op. cit., s. 28.

29 O siem nastow ieczna tradycja przedstaw iania ojczyzny jako budow li sięga słynnej frazy z Krakowia­ ków i górali Bogusławskiego: „obcy w leźli nam do chaty”, choć ju ż przedośw ieceniow e realizacje „skarg M atk i-O jcz y zn y ” posługiw ały się figurą ojczyzny jako d o m u (zob. T. K ostkiewiczowa, Poezja patrio­ tyczna końca X V I II wieku. Główne komponenty leksyki, „Pam iętnik Literacki” 1978, z. 1, s. 134). A legorię ojczyzny pod postacią budow li w ykorzystał rów nież Ignacy Krasicki w Powieści prawdziwej o narożnej kamienicy w Kukorowcach.

30 M o ty w te n w jego tw órczości był obecny, np. w w ierszu O jczyzna matka. M otyw y ojczyzny w gro­ bie, ojczyzny u m arłej i g ro b ó w b o h ateró w m ają bogatą tradycję w ośw ieceniow ej elegii patriotycznej i żałobnej. Z ob. W. W łoch, Polska elegia patriotyczna w epoce rozbiorów, K raków 1916; T. K ostkiew iczo­ wa, op. cit., s. 134-139. W ikonografii końca X V III w ieku pojaw iła się znana z w ielu ujęć kom pozy­ cja zatytułow ana Grób Ojczyzny. N a przykład obraz M ichała Stachow icza przedstaw ia skrępow aną kajdanam i kobietę — Polskę spychaną do grobu przez podłych zdrajców — p anów i prałatów. Zob. o toposie śm ierci m a tk i-O jc z y z n y A. W itkow ska, Śmierć Polonii, „Teksty” 1979, z. 3; rów nież A. Ba- głajewski, Śmierć O jczyzny w poezji polskiej końca X V I II i początku X I X wieku, „Annales U niversitatis M ariae C u rie-S k ło d o w sk a”, sectio FF, 1989.

(8)

„arcyruiny”, podczas gdy in ne polskie starożytne budow le poeci nazywali jego „dzieć­ m i” lub pom niejszym i odroślam i32. Wydaje się, że część przypisyw anych m u znaczeń Goszczyński przeniósł na O drzykoń, którego swoista „nierozpoznaw alność” stanowiła pow ód w ybrania go na p rzedm iot paraboli. O św iecenie zapoczątkowało, a rom antyzm utrw alił historyczne, nie zaś estetyczne kryterium wartościow ania zabytków przeszło­ ści, którego podstawą był ich związek z w ażnym i postaciam i lub w ydarzeniam i dzie­ jow ym i. O drzykoń, chociaż Aleksander Fredro uczynił go m iejscem akcji Zemsty, nie

spełniał w arun ków koniecznych do zajęcia szczególnego miejsca w hierarchii tego typu budow li33. Jedynie lokalne podanie wiązało z zam kiem (zresztą m ylnie) historię słyn­ nej m iłości A nny i Stanisława O św ięcim ów 34.

W przypadku W awelu, z jego utrw aloną w pow szechnej świadom ości symboliką siedziby i m auzoleum królów, nie byłoby m ożliw e po pierwsze: ukrycie przed cenzu ­ rą treści patriotycznych, a po drugie: nasycenie m otyw u znaczeniam i odbiegającymi od utartych przeświadczeń.

W zam ku odrzykońskim bow iem skoncentrow ane zostały jakby trzy w ym iary tem - poralne istnienia narodu: przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Ich nierozerw alny związek objawił się tytułow em u bohaterow i w sugestywnej wizji:

m am przed sobą całe życie przeszłości i w idzę na jej kolanach przy­ szłość, a dla niej zapom inam o obecnej chwili, o obecnym świecie35.

Słowa te nawiązują do spopularyzow anego przez rom antyków poglądu, że w spól­ nota ludzi rozciąga się nie tylko w śród żyjących w jednej przestrzeni, lecz trw a rów nież w czasie — w bezm iernym continuum przeszłości, teraźniejszości i przyszłości36.

Przeszłość, sym bolizow ana przez odrzykońskie zamczysko, sięga prehistorii naro ­ du, a naw et czasów m itycznych. Zam kow i jego król przypisuje biblijną genealogię,

32 Zob. G. K rólikiew icz, Wawel w polskiej poezji romantycznej, w: Sztuka Krakowa i Galicji w wieku X IX , red. W Bałus, K raków 1991.

33 Po ukazaniu się pow ieści, która w ydobyła go z zapom nienia, zam ek w O d rzy k o n iu był w ielokrot­ nie w zm iankow any w literaturze starożytniczej, krajoznaw czej i czasopism ach. Z ob. m. in.: Ż. Pau­ li, Zam ek odrzykoński, w: Album na cześć pogorzelców, W ied e ń -L w ó w 1844, s. 101-107; L. Siem ieński, Zam ek Odrzykoń, „Tygodnik Ilustrow any”, 1861, n r 82, s. 145-146; K. U jejski, Wiadomość o zam ku odrzykońskim, w: Kalendarz Powszechny Juliusza Wildta, K raków 1861, s. 42-52; G. C zernicki, Odrzykoń, „Tygodnik Ilustrow any”, 1866 n r 362, s. 99-102.

34 L udw ik Zejszer w Podróżach po Beskidach (1848) nadm ienił, że zam ek był własnością Stanisława O św ięcim a, a ano n im o w y au to r Wspomnień z wycieczek po Galicji (1866) pisał o kam iennych ławkach w e fram ugach okien, gdzie A nna m iała siadywać czekając na ukochanego. (Zob. Romantyczne wędrów­ k i . , op. cit.).

35 S. G oszczyński, Król zamczyska, op. cit., s. 72.

36 Zob. J. Szacki, Tradycja: przegląd problematyki, Warszawa 1971, s. 33. M yśl ta pierw otnie pochodziła od E d m u n d a B urke’a, jednego z przedstaw icieli angielskiego konserw atyzm u.

(9)

132 K atarzyna puzio

wyjaśniając, że „[.. .] on trw a od potopu. Z iarno jego przypłynęło z w odam i potopu, z raju; spoczęło w tej pieczarze, przebiło sw oim kiełkiem skały i w yrosło w zam ek”37.

W brew przekazom historycznym , M achnicki w idzi w n im siedzibę w szystkich pol­ skich w ładców od czasów najdaw niejszych po najnowsze. M ieszkając w tym gm achu, bo hater żyje jakby w przeszłości („każde źródło [...] rozpraw ia m i o przeszłości nie­ skończone dzieje”38) i w śród jej duchów, z którym i „rozm aw ia”, jak ze Stańczykiem — pośrednikiem m iędzy n im a królew skim i w id m am i39. W dniu, gdy znaczna część budow li runęła, w O drzykoniu zebrali się wszyscy daw ni władcy przed ostatecznym odejściem z zam ku-ojczyzny. W tedy to Bolesław C h ro b ry namaścił M achnickiego na następcę ostatniego króla, którego im ię pozostaje „pod klątwą w iecznego m ilcze­ nia” w jego państwie. O dziedziczone insygnia królewskie: błazeński serdak i czapka z dzw oneczkam i, to niezw ykle w ym ow ny sym bol narodow ej hańby rozbiorów, skon- trastow any ze strojem króla-rycerza.

Ideolodzy porozbiorow ej polski uznali w spólnotę tradycji, zachowywanej z taką pieczołowitością przez króla zamczyska, za siłę zdolną ocalić to, co rozbite, za siłę spa­ jającą naród. M yśl tę wyrażał napis na frontonie pierwszego polskiego m u zeu m naro­ dowego — Świątyni Sybilli w puław ach, głoszący: „przeszłość — przyszłości”. Z am ek odrzykoński spełniał podobną funkcję jak puławska świątynia. Jego król — stróż zgro­ m adzonych w p odziem nym m u zeu m pam iątek (militariów, herbów, kronik, p o rtretó w i kości m ęczenników ), a przede w szystkim żywej pam ięci o przeszłości, zachowywał z nią więź, w czym rom antycy upatrywali szansę ocalenia dla znikczem niałej teraźniej- szości40. O chronił w ten sposób skarb najcenniejszy — duszę narodu.

O pow iadane przez M achnickiego dzieje stopniow ego popadania zamczyska w r u ­ inę przedstawiają w sym bolicznym skrócie historię polski ostatnich kilkudziesięciu lat. N a początku zam ek „żył pełnią życia”, dobrze zachow any i zamieszkany. Z czasem budow la zaczęła podupadać, a kolejne etapy jej niszczenia m ożna utożsam iać ze zda­ rzeniam i szczególnie tragicznym i dla polski. pierw szym z nich był kongres wiedeński w roku 1815, w tedy to zawaliło się z przeraźliw ym h u kiem kilka pokojów zam ku tuż po tym , jak opuścił go orszak królew skich duchów.

przedstawiając drugą wielką klęskę — upadek pow stania listopadowego — poeta posłużył się m etaforą dw udniow ej burzy, która „niedaw no”, „kilka lat te m u ”41 rozsza­

37 S. G oszczyński, Król zamczyska, op. cit., s. 48-49. 38 Ibidem, s. 71.

39 O rom antycznym o d rodzeniu zainteresow ania postacią Stańczyka zob. J. Krzyżanowski, W wieku Reja i Stańczyka. Szkice z dziejów odrodzenia w Polsce, Warszawa 1958.

40 O puławskiej Świątyni Sybilli zob. A. A leksandrowicz, Puławski historyzm i preromantyzm (Puławy w latach 1769-1831), w: Puławy dawne i nowe, koordynacja J. Trześniak, Lublin 1987.

(10)

lała się nad zam kiem 42. O znaczała ona ostatnie dni w alk pod Warszawą 6 i 7 w rześnia 1831 roku. Po tej naw ałnicy w jed n ą noc budow la runęła:

W m oich oczach spuścił się na jej dach ptak olbrzym i, ognistym jak p io ru n wężykiem ; [ . ] przygniótł ją sw oim ciężarem , okrył się obło­ kiem kurzaw y ze starych gruzów i razem z nią zniknął43.

P tak przygniatający zam ek budzi oczywiste skojarzenia z carskim orłem 44.

O drzyko ń jaw i się jako jed n a z przestrzeni najbardziej rom antycznych45, czyli takich, w których zostają utrw alone znaki czasu. M aurycy M ochnacki w wykładzie z zakresu teorii narodu posłużył się przestrzennym układem słojów pnia drzewa, by stworzyć zasadę odczytyw ania z nich zapisanego czasu, jakby w tórnej „procesualizacji”:

A wszystkie dzieje tego pnia rokrocznie wyrzynające się w n im pier­ ścienie szeroko rozpowiedzą! Tam w pośrodku postrzeżesz zdrzeń — życie rośliny, z którego się pierw otne rozw inęły listki, naokoło w coraz szerszych kręgach postrzeżesz późniejsze lata i wieki, każdy oddziel­ nie, a jed n ak wszystkie razem najściślej z sobą związane, zrosłe, z k tó ­ rych każdy je d e n w drugi zachodzi [...]. Takie jest życie ludu!46

P odobnie z przekroju w arstw m u ró w zam ku „czytać” m o żna polskie dzieje, przed­ stawiające się jako pasm o bezprzykładnych ofiar:

G dyby m i w olno było podnieść ich zasłonę, świat z boleści w ziąłby się za włosy; zobaczyłby pod nim i przestrzeń pustyni większej jak Sahara,

42 M etafora b u rzy na oznaczenie klęsk rozb io ró w i pow stań to często stosow any przez p o etó w ele­ m e n t języka ezopow ego. Ju ż Franciszek W ężyk w Okolicach Krakowa pisał o „burzy od m roźnej p ó łn o ­ cy”, która doprow adziła do runięcia wawelskiego zam ku. (F. W ężyk, Okolice Krakowa, K raków 1820). 43 S. G oszczyński, Król zamczyska, op. cit., s. 74.

44 F rancuz H orace Vernet, podo b n o bezpośrednio pod w rażeniem w iadom ości o upadku Warszawy, nam alow ał jesienią 1831 roku obraz zatytułow any Alegoria klęski powstania listopadowego, czyli Prome­ teusz, przedstaw iający czarnego orła z krzyżem św A ndrzeja zaw ieszonym na piersi, wbijającego się szponam i w zwłoki żołnierza w białej kurcie z czerw onym i w yłogami. O braz ten nie był w ystaw iany ani znany szerszej publiczności. A no n im o w y paryski korespondent, którego relację na te n tem at ogło­ szono w krakow skiej prasie w roku 1860, oglądał go w pracow ni artysty Z resztą sym patia Verneta dla Polski nie trw ała długo — w roku 1842 artysta odniósł znaczny sukces na carskim dw orze w Rosji, portretując sam ego cara i m alując na jego zam ów ienie Wzięcie Warszawy. Zob. A. Ryszkiewicz, Alegorie i satyry na kilka momentów z historii Polski przełomu X V I II i X I X wieku, w: Ikonografia romantyczna, red. M . Poprzęcka, Warszawa 1977, s. 246.

45 Z ob. I. O packi, „Wśrodku niebokręga”. Poezja romantycznych przełomów, Katowice 1995, s. 217. 46 M . M ochnacki, O literaturze polskiej w wieku dziewiętnastym, Łódź 1945, s. 67.

(11)

134 K atarzyna Puzio

w każdym kam ieniu trupa, w każdej w arstw ie m u ru pokolenie w y­ m ordow ane, zobaczyłby rzeki z łez i krwi; ich wysokość myślą jedynie m usiałby zgadywać, wieża Sennaru pigm ejczyk przed nim i47.

W tej m ogile tkw i je d n a k zapow iedź zm artw ychw stania. C ierp ien ie i krew uśw ięciły to m iejsce, dając m u jed n o cześn ie, zgodnie z w iarą w zbawczą m oc cier­ pienia, siłę odradzającą. C m e n ta rz zamczyska, p ołożo ny u w ejścia w ob ręb m urów , p ełen je st głazów otaczanych religijną czcią — sym bolicznych grobów. Zam ykają o n e w sobie, ja k kam ienie n agrobne kryjące dusze zm arłych, o g ro m n e obszary czasu i przestrzen i: całe w ieki h istorii, kraje i m iasta czy szczególnie p am iętn e w yd arze­ nia, ja k np. w ypraw a w iedeńska. U z n aw an e w po to czn y m m n ie m a n iu za sym bole m artw oty, głazy są niby żywe kam ienie, o k tó ry ch przekazy w ierzeniow e m ów ią, że p rzechow u ją boską lu b stw órczą poten cję48. W p rzem ow ie do jed n eg o z n ich król M achnicki daje w yraz tak iem u w łaśnie p rzek o n an iu , odw ołując się do po pu larneg o m o ty w u g ro b u -k o leb k i:

N a łzach m ech wyrasta, ze m ch u ziemia. W ziem i skrywa się ziarnko, z ziarnka strzela drzew o — tak Karpaty lasami porosły: tak ty, grób porośniesz now ym życiem 49.

R uina — tradycyjny em blem at przem ijania — w Królu zamczyska paradoksalnie budzi refleksję skierowaną rów nież ku tem u, co będzie. W blasku wschodzącego dnia „olbrzym przeszłości” staje się „uosobieniem przyszłości, zm artw ychw staniem nowej postaci, w prom ieniach nowego ducha”50. W łaśnie o „widzenie przyszłości” prosi nar­ rator, stojąc na ruinach. Przyszłość tę odkryje m u M achnicki w wizji nowej budowli, która powstanie z grobu gruzów po ostatecznym zniszczeniu, tak jak C hrystus, co „do­ piero w tedy zm artwychwstał Bogiem, kiedy ciało jego um arło”51. Dzieje zam ku, ujęte w eschatologiczne kategorie upadku, odkupienia (za sprawą pokuty ostatniego króla, tym dotkliwszej, że odbywanej w śród śm iechu tych, za których cierpiał) i reintegracji, przetransponow ane zostały na historię świętą. W zapowiedzi zm artwychwstania leży najgłębszy sens cierpienia i ofiary zamku-ojczyzny. Śm ierć zyskuje wykładnię

palin-47 S. G oszczyński, Król zamczyska, op. cit., s. 28.

48 Zob. A. A leksandrow icz, Figura kamienia w kulturze polskiej przełomu X V I II i X I X wieku, „Acta U n i- versitatis W ratislaviensis”, Prace Literackie 31, W rocław 1991, s. 219.

49 S. G oszczyński, Król zamczyska, op. cit., s. 32. 50 Ibidem, s. 6.

(12)

genetyczną, gdyż nasz rom antyzm — podobnie jak większość rom antyzm ów europej­ skich — był przeniknięty tego typu m yśleniem 52.

C o jed n ak najistotniejsze, przy odczuw anej potrzebie historycznej ciągłości, akcen­ tow ana jest dobitnie niem ożność pow rotu do dawnej postaci zamku:

N o w e m u czasowi potrzeba będzie tego m iejsca na n ow y budynek. przyjdą robotnicy, zaczną uprzątać gruzy, będą je ciskać naokoło. N ie ufajcie w odległość. Jak widzisz górę zamkową, tak będą kiedyś lecieć i toczyć się z niej kam ienie na wszystkie strony. D ostanie się od nich zarów no dalszym, jak i bliższym 53.

Ta swoista „przypowieść o robotnikach” zawiera w yraźne ostrzeżenie pod adresem w inny ch upadku starej budowy. N ależy się w nich dom yślać w arstw szlacheckich, których panow anie O drzykoń, jak każda budow la zamkowa, rów nież sym bolizował. G roźnie brzm ią wzywające do pokuty i popraw y słowa: „Ten zam ek na wasze głowy założony”54, czyniące przeszłe pokolenia odpow iedzialnym i przed pokoleniam i przy­ szłymi za los zam ku-ojczyzny. Tyradę króla zamczyska na tem at daw nego zwyczaju składania ofiar z ludzi jako podw alin budow li m ożna też odczytać w ram ach stru ktury m itu kosm ogonicznego: krwawa ofiara założycielska stanow i konieczny w aru nek kre­ acji, budow y dom u, grupy, narodu, państw a55. Z kolei zapowiedź panow ania o g ro m ­ nego, nieśm iertelnego króla — miliony, którego dynastia tak napraw dę od w ieków istnieje, a dotychczasowi w ładcy byli tylko jej nam iestnikam i, to wyraz dem okratycz­ nych przekonań poety56.

Zaw alenie naziem nej części zamku, przedstaw ione w sym bolicznym obrazie odła­ m ania spróchniałej gałęzi z „drzewa życia n arod u”, nie oznacza ostatecznej klęski, gdyż pień i korzeń pozostały nietknięte, tam tkwi życie, jak przekonuje M achnicki. C zy spróchniałą gałęzią jest szlachta, a korzeniem lud? M oże jest nim przeszłość narodowa, z której polacy mogą czerpać siłę do odrodzenia, a którą M aurycy M ochnacki uznał za korzeń drzew a narodu, „co z nasion na ojczystym rozkw ita gruncie”57. W tym m iejscu sensy paraboliczne powieści wydają się celowo niejasne. Społeczeństwo szlacheckie, z czego zdawał sobie sprawę Goszczyński, nie było jeszcze gotowe na przyjęcie pew nych

52 Z ob. M . Janion, Romantyzm polski wśród romantyzmów europejskich, w: eadem, Gorączka romantyczna, Warszawa 1975, s. 74.

53 S. G oszczyński, Król zamczyska, op. cit., s. 77. 54 Ibidem, s. 77.

55 Cyt. za: M . Janion, Romantyzm p o lsk i..., op. cit., s. 94.

56 N a tem at ujęcia ru in y i odrodzenia z grobu w polskim rom antyzm ie rew olucyjnym zob. też: M . Ja­ nion, K uźnia natury, w: eadem, Problemy polskiego romantyzmu, seria 2, W rocław 1974, s. 39-41. 57 M . M ochnacki, op. cit., s. 67.

(13)

136 K atarzyna Puzio

prawd. Stąd też brak odpowiedzi na pytanie, jaka będzie odbudow ana Polska. Jeśli przy­ jąć, że w Królu zamczyska autor dał wyraz w ierze w m ożliwość narodow ego i m oralnego

odrodzenia społeczeństwa polskiego pod w arunkiem sięgnięcia po pierw iastek „ludo- w y”58, to przeczą tem u w ym ow nie konkluzje zawarte w napisanym w tym sam ym czasie

Memoriale do Centralizacji Polskiego Towarzystwa Demokratycznego, w którym Goszczyński uznał szlachtę za „jedyną przechowywaczkę świętego ognia przeszłego życia i narodo­ wości polskiej [...], na którą w sam ym pow staniu najwięcej rachować m o ż n a . ”59.

Porów nanie zam ku do drzew a wyrastającego z ziarna to odw ołanie do odw iecz­ nej w iary w zm artw ychw stanie roślinności. W kultach wegetacyjnych drzew o stanowi sym bol życia, niewyczerpanej płodności, bywa utożsam iane ze źródłem nieśm iertel­ ności. M ircea Eliade pisał: „[drzew o — dop. K. P ] jest pełne sił sakralnych, dlatego że jest pionow e, że rośnie, że traci liście i na now o je odzyskuje, a więc regeneruje się, um iera i zm artw ychw staje nieskończoną ilość razy”60.

W system ie sym boliki chrześcijańskiej (a w pew nych partiach tekstu powieści w y­ raźna jest stylizacja biblijna) drzew o sym bolizuje boską gwarancję odnowy. To zarazem w iecznie owocujące drzew o rajskie i drzew o krzyża. W łaśnie krzyż rozpoznajem y jako je d e n z najważniejszych przedm iotów sym bolicznych obecnych w p odziem nym cen­

tru m zam ku. W czasie królewskiego posłuchania sam M achnicki zdaje się jak C hrystus spoczywać na ogrom nym czerw onym krzyżu, a w jego osobliw ym pałacu mieszają się em blem aty śm ierci i znaki m istycznego życia (pęki m łodych drzew ek i bijące źródło). W podziem iach tych, gdzie — w edług słów stróża zam ku — jest „jądro naszego życia”, chroni o n ziarnko narodu, bezcenne, bo będące obietnicą odrodzenia, co stanow i w y­ raźne odw ołanie do ew angelicznego sym bolu ziarna.

W ielokrotnie przywoływane łono ziemi, grób, ziarno (narodu) wyrastające w olbrzy­ m ie drzewo, to znaki obecne nie tylko w Królu zamczyska, ale i w Proroctwach księdza Marka,

które to znaki należą do metaforyki o charakterze wegetatywnym , jaka była częścią „ma­ teriału wyobraźniowego”61 polskiego m esjanizm u. Pojawienie się jej w w ym ienionych tekstach to zapewne w ynik dojrzewania Goszczyńskiego do mającego w krótce nastąpić przełom u religijnego, dokonanego pod w pływ em nauki A ndrzeja Towiańskiego62.

R uinow a sceneria, jasno kojarzona w świadom ości Polaków z porozbiorow ą sy­ tuacją kraju, posłużyła G oszczyńskiem u rów nież do w yrażenia krytyki postaw spo­

58 Z ob. F. Ziejka, W kręgu mitów polskich, K raków 1977, s. 73. 59 S. G oszczyński, Dzieła zbiorowe, t. 4, L w ów 1911, s. 4. 60 M . Eliade, Traktat o historii religii, Łódź 1993, s. 261-262.

61 T erm inem tym M aria Jan io n posługuje się za: H . D esroche, D ieux d’homme. Dictionnaire des messia­ nismes et millénarismes de l’ère chrétienne, Paris-L a H aye 1969, s. 23. (M . Janion, Romantyzm polski... , op. cit., s. 79-80).

62 N a ten tem at zob. rozdziały: Zbliżenie do Koła oraz Towianistyczna szkoła ducha w pracy D an u ty So­ snow skiej Seweryn Goszczyński. Biografia duchowa (W rocław 2000).

(14)

łeczeństw a po klęsce 1831 roku. G ruzy O drzykonia sym bolizują rozpad i degradację w spólnoty ludzi zobojętniałych na sprawę niepodległości. M yśl tę zamyka poetycka im prow izacja M achnickiego wygłoszona do okolicznej szlachty:

Piję zdrow ie gospodarza, A piję kielichem próżnym . Jeśli próżny, m ojaż wina?

M ój kraj pustka i ruina,

Bo m ój kraj to serca wasze [ ...] 63.

Stosunek szlachty do zam ku, z reguły głuchej na apele o jego ratowanie, stano­ w i m iarę jej patriotyzm u. Pow tarzane w ezw ania M achnickiego, porte-parole autora, do pracy dla zamczyska to elem ent zakam uflowanej agitacji niepodległościowej pisa- rza-em isariusza. Zejście „życia” do zam kow ych podziem i stanow i zaś w zór działal­ ności konspiracyjnej, jedynej, jaka była m ożliw a w obec niedaw nej klęski powstania. N atom iast przem ieszczanie się podziem nym i korytarzam i ziarnka jest praw dopo­ dobnie aluzją do działalności tajnych organizacji wolnościow ych, które Goszczyński w spółtw orzył w czasie sześcioletniego pobytu w Galicji w latach 1832-1838.

„Teraźniejszość” kraju, satyrycznie kom entow ana przez bohatera, któ rem u m aska szaleńca pozwala na większą szczerość, zyskuje zdecydowanie negatywną ocenę w ze­ staw ieniu z „dawnością”, uosobioną przez zamek. Ich w artościująca opozycja znajduje wyraz w przeciw staw ieniu o d rz y k o n ia siedzibom w spółczesnych, nazw anym lepian­ kam i („Rozbiorą ci starożytną budow lę na progi dla sw oich nędznych lepianek [.. .]”64). Te dwa architektoniczne sym bole oznaczają ponadto zderzenie dw u program ów poli­ tycznych: służby ojczyźnie i płaskiego egoizm u, połączonego z k onform izm em , które szczególnie zraziły Goszczyńskiego do społeczeństw a galicyjskiego.

O b o k ru in y m etaforą przestrzenną sytuacji zniew olonego naro du uczynił poeta w ięzienie zam kow e, kolejny czytelny znak rom antycznego szyfru. U w ięzieni jed n ak nie chcą zauważyć swego hańbiącego położenia, ukryw anego pod pozoram i „w olno­ ści”, czyli w ygodnego życia, o czym z ironią pouczał narratora jego m istrz:

Daj m u za w ięzienie obszar kilku tysięcy m il, a m a się za wolnego; m orduj w koło niego tysiące, niech tylko nie słyszy ich jęku, nie widzi ich trupów, a będzie dobrze jadł, spokojnie spał, będzie wesoły, szczę­ śliwy, jak w raju65.

63 S. G oszczyński, Król zamczyska, op. cit., s. 19. 64 Ibidem, s. 76.

(15)

138 K atarzyna Puzio

W perspektywie czasu narracji zam ek -ru in a stanow i rów nież odpow iednik ru in y myśli swego mieszkańca. Jest to rzadki przypadek tak ścisłej odpow iedniości psychiki postaci i jej przestrzennego otoczenia: zam ek stopniow o zapanował nad wszystkim i w ładzam i um ysłu M achnickiego, z n im utożsam ił swój los („[.. .] byłem zakochany w zam ku. T ęskniłem za n im jak za kochanką”66).

Szaleństwo, wynikające ze zbytniego ukochania zam ku-ojczyzny, pozytyw nie o d ­ różnia tego „patriotę-w ariata” (określenie Goszczyńskiego z listu do Zaleskiego z m ar­ ca 1840 ro k u 67) od pozornie „rozsądnego” społeczeństwa. To takich ludzi „obłąkanych ojczyzną” rom antyzm uczynił swymi bohateram i, o nich: o Rejtanie, konfederatach barskich i Kościuszce pisał M ickiewicz w artykule O ludziach rozsądnych i ludziach sza-lonych68.

N a zakończenie należy zadać pytanie o rolę fantastyki w parabolicznej strukturze

Króla zamczyska. O drzykoń nawiedzają w szak duchy, po jego m urach skacze z diabel­ skim śm iechem Stańczyk, zawalenie się budow li zwiastują złow różbne znaki na niebie i ziem i; nocą przybywają piekielne potwory:

C zęsto śród burzy olbrzym ia głowa jak ch m u ra kładła się nad zam ­ kiem i lizała gruzy ognistym językiem , jak błyskawicą; niekiedy w icher w rzucił w e środek poczw arną sowę i plątał jej skrzydła w m u ry [...]. W czasie p io ru n ó w dziw ne jakieś jaszczurki, dłuższe od połozów, sn u ­ ły się w zdłuż m urów , a przez ich skórę przeźroczystą ogień przezierał, jak żeby całe ogniem były napełnione69.

M achnicki doświadcza wizji i snów proroczych, kiedy ukazuje m u się w iecznie stojący nad zam kiem anioł, pod którego kierunkiem napisał swą kronikę. C zy wątki te, jakby w yjęte z urojeń poety-szaleńca, m iały dodatkow o m askować przesłanie patrio­

tyczne utw oru, udającego „prow incjonalną niesam ow itkę”? N a pew no ich w prow a­ dzenie nie jest jedynie ukłonem w stronę gustów ów czesnych czytelników powieści. Ó w irracjonalizm przedstaw ień, obecność sfery fantastyki i tajem nicy staje się bardziej zrozum iały w świetle słów G oszczyńskiego z recenzji Trzech wieszczb Lucjana Siem ień- skiego:

polska odepchnięta od całej prawie ziemi, opuszczona od reszty, ska­ tow ana w całym ciele, całym ciałem cierpiąca, ucieka duszą przed nad­

66 Ibidem, s. 58.

67 Cyt. za: J. R osnow ska, op. cit., s. 333.

68 Zob. A M ickiew icz, O ludziach rozsądnych i ludziach szalonych, w: idem, Pisma prozą, cz. 2, red. J. Krzyżanowski, oprac. L. Płoszewski, Warszawa 1955.

(16)

zwyczajnymi klęskami ze zwyczajnego świata; nie znajdując na n im wsparcia, nadziei, pociechy, w zm ocnienia swej wiary, szuka ich w świecie tajem nic; potrzebuje w idzeń, objawień, cudów, n atchn io ­ nych ludzi, p r o r o c t w . 70

C elem autora Króla zamczyska było odkrycie dla przyszłości sekretu historii, a ten, jak pisze M aria Janion: „sąsiaduje najbliżej ze sferą cudow ności i świętości, stykających się ze sobą w tym , co dla ro z u m u niepojęte, a co zarazem dla biegu dziejów decydu-jące”71.

A legoryczno-sym boliczna w ykładnia tekstu wym aga skupienia w n im wyłącznie elem entów znaczących, albow iem w szelka cecha niefunkcjonalna osłabiałaby sensy podstaw ow e, skoncentrow ane w okół naczelnego m otyw u zam ku-ojczyzny. Dlatego każdy elem ent przestrzeni, najdrobniejszy kam yk i zardzewiała zbroja, coś „znaczy” i „ukrywa”. Form ę paraboli wykorzystał Goszczyński w jej pierw otnej funkcji — prze­ kazania praw dy m oralnej i w konkretnym celu — agitacji niepodległościowej: patrio­ tycznej i dem okratycznej. Kierując utw ór do m ieszkańców zniew olonego kraju, nie m ógł praw dy tej wyrazić w postaci jednoznacznego kom entarza. O dw ołując się jed n ak do pow szechnie znanych alegorii i sym boli religijno-narodow ych, a także do m oty­ w ó w funkcjonujących jako znaki rom antycznego „szyfru patriotycznego” (takich jak obłąkanie z miłości, cierpienie za m iliony itp.) oraz do licznych aluzji literackich i h i­ storycznych, autor m ógł być pew ien, że polski czytelnik bez tru d u zrozum ie ukryty sens Króla zam czyska.

70 S. G oszczyński, Dzieła zbiorowe, wyd. Z. Wasilewski, t. 3, L w ów [br.], s. 239-240.

71 M . Janion, Artysta romantyczny wobec narodowego „sacrum”, w: Sztuka X I X wieku w Polsce. Materiały Sesji Stowarzyszenia Historyków Sztuki, red. H . Lisińska, Warszawa 1979, s. 18.

Cytaty

Powiązane dokumenty

- Wykonawca z własnej winy zaprzestanie realizacji zleconych Usług przez okres minimum 5 (pięciu) kolejnych dni i pomimo wezwania nie wznowi Usług w dodatkowym terminie

g) zaistnienia okoliczności leżącej po stronie Zamawiającego, w szczególności wstrzymania robót przez Zamawiającego bądź jakiegokolwiek opóźnienia, utrudnienia lub

Przed przystąpieniem do nauki dziecko powinno zadbać o miejsce swojej pracy: zaleca się by wywietrzyło pokój, przygotowało biurko/stół oraz potrzebne książki

Pisząc Dziennik podróży do Tatrów, Goszczyński mieszkał w Łopusznej, u podnóży Gorców, i w związku z tym w pewnej części relacji w sposób naturalny pojawiały

7R LOOXVWUDWH DQG WHVW WKH '6$ FRQFHSW IRXU GLIIHUHQW VRXUFH XQLW W\SHV DUH QXPHULFDOO\

Odwołanie do twórczości Aleksandra Sołżenicyna — pisarza, który stał się swego rodzaju symbolem dla całego pokolenia obywateli Związku Ra‑ dzieckiego

Edukator kulturowy to ktoś, kto wymaga sukcesywnego rozwoju i chce tego rozwoju, a jeśli jest bierny –.. uwarunkowania zewnętrzne winny go do rozwoju

niowych diecezji, skoro W atykan nie chciał się godzić na pro- bv?°lSanK am inNegHd” ^ h dVszpasterzy- Rektorem sem inarium był ks. Z młodszymi kolegami nawiązał