• Nie Znaleziono Wyników

"Jedyna patriotyczna legenda Łodzi"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Jedyna patriotyczna legenda Łodzi""

Copied!
11
0
0

Pełen tekst

(1)

A C T A U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S F O L IA L IT T E R A R I A P O L O N IC A 5, 2002

K rystyna R atajska

„JE D Y N A P A T R IO T Y C Z N A LEG EN D A Ł O D Z I”

G dy Ł ódź przeżyw ała rewolucję 1905, słusznie nazw aną „czw artym p o w sta n ie m ’, Julian I uwim m iał lat 11. We w spom nieniach wrócił do zap am iętan y ch wówczas w ydarzeń d w u k ro tn ie - w ro k u 1925 i 1934. Najciekawszym poetyckim echem ówczesnych przeżyć są, oczywiście, Kwiaty

polskie.

Co zapam iętał 1 uwim z lat chłopięcych? C zytam y we w spom nieniach z 1925 r.:

A w mieście słychać było od czasu d o czasu strzały, grom adziły się tłum y, chodziły po ulicach p atro le. I o to z tych czasów p am iętam p a rę scen.

Pierw sza - to jak iś u p io rn y czarn y w ieczór n a ulicy P io trk o w sk ie j p rz y A n d rzeja. W poprzek szyn leży przew rócony tram w aj, d o k o ła rojow isko ludzi, słuchających płom iennego przem ów ienia. N ad nim i wisi ciem na trw oga i łopoczą czerw one sztan d ary ... W rzaw a, okrzyki, zam ęt. I nagle salw a i straszny krzyk, p o p ło ch , p a n ik a , ucieczka, w ystrzały, suchy trzask m agazynów k a rab in o w y ch , a p o tem p u stk a - i kilk u zabitych ro b o tn ik ó w .

D ru g a salwa - rudy kozak, cwałujący p o tro lu arze - dogonił m łodego ślusarza w granatow ej bluzie. le n ledw o zdążył ręce p o d n ieść d o gó ry , ja k zw alił się od kuli rew olw erow ej rozw ścieczonego k o z ak a ze srebrnym kolczykiem w u c h u 1.

O braz we w spom nieniach z 1934 r. jest p o d obny — jego elem enty to m anifestujący tłum nie proletariu sze, b ary k ad a, w yw rócony tram w a j na Piotrkowskiej, kałmucy z gotowymi do strzału karabinam i atakujący bojowców i bezbronnych, niezaw iniona śm ierć m łodego ro b o tn ik a , atm o sfera grozy, przerażenia i spotęgow anego gniewu. Z perspektyw y lat ukazuje też siebie

I uwim ja k o widza, z przerażeniem oglądającego z balk o n u historyczne wypadki:

(2)

M a tk a p o ry w a m nie z balkonu d o p o k o ju . N a ulicy trzask, krzyk, tętent. W szystko trw ało p arę sekund. W ychylam głowę przez drzw i b alk o n u . K ilku leży n ieruchom o. 1 m io ta się leżąc, zdychający k o ń z p rzytroczonym k ozakiem 2.

T rzecie przypom nienie tych sam ych w ydarzeń, w zbogacone o now e elem enty, zaw arte jest w poetyckim obrazie rewolucji w Kwiatach polskich. K reując o b ra z rewolucji, sobie wyznaczył poeta, zresztą zgodnie z rzeczywis-tością, rolę obserw atora. W ydarzenia oglądane ja k w teatrze, z balkonu dom u na ul. Piotrkow skiej, są niezwykłe i przesuw ają się przed oczym a przerażonego i jednocześnie zafascynow anego dziecka ja k w rom antycznej inscenizacji:

O tw órzcie balkon! N iech zobaczę! M a tk a zanosi się od płaczu! O tw órzcie! Patrzcie, co się dzieje! Patrzcie! Spęczniałe i spienione C hlusnęły tłum y n ad w agonem , C zarn a się fala środkiem leje! Patrzcie! P o rw ała to czerw one 1 płynie, płynie podniesione, C zerw one płynie p o n a d czarnem ! M ach ają, w łażą n a latarnie! M am o! Śpiew ają, idą, rosną!3

U rw ane zd ania, w ykrzykniki p o d k re śla ją d ram aty zm dziejących się wydarzeń. G ro z a n arasta. C oraz to liczniejszy tłum przypom ina potężniejący w odny żywioł:

[...] b o z m orza tłum u

N ic nie usłyszysz p rócz poszum u Przybyw ających g ro m ad ludzkich, C o nap ły w ają od W idzew a Ż eby n a rynek iść bałucki: Z G łów nej, N a w ro tu i P rzejazdu S trugam i się w P io trk o w sk ą wlewa Burzliwy za przew ałem p rzew ał4.

P atos dziejącej się historii podnosi sięgnięcie do obrazów znanych już w tradycji literackiej. Ruchliw a przestrzeń zrew olucjonizow anej Piotrkow skiej przypom ina o braz Starego M iasta, zaw arty w Uspokojeniu Juliusza Słow ac-kiego. W izja gw ałtow nych przem ian w radykalizującej się W arszaw ie zasu-gerow ana została w Uspokojeniu przez w prow adzenie fantastycznego obrazu zdynamizowanej przestrzeni. Poruszające się kamienice, drżąca ulica, wichrem

2 J. T u w i m , W spom nienia o Łodzi, tam że.

3 J. T u w i m , K w iaty polskie, W arszaw a 1993, s. 65. * Tam że.

(3)

poru szan a kolum na Z ygm unta znajdują u T uw im a odpow iednik w o d re al-niającym rzeczywistość obrazie dom ów na P iotrkow skiej, k tóre idą w raz z ludźmi w rytm śpiewanej pieśni. T a pieśń to tradycyjny hym n polskiego pro letariatu ze słowami B. Czerwieńskiego.

...U lica czarn a, w oczach czarno, Jak b y się całe m iasto w parło M iędzy d w a rzędy szarych dom ów , I z okien krzyk, i tłok z b alkonów W je d n ą się czarn ą wrzaw ę zlewa, I d o m y , oblepione m row iem ,

Id ą, d a ch w d a ch i głow a w głowę, D u m n y m po ch o d em trzypiętrow ym 1 ju ż kołysze się nasz dom ,

I płynie, m orzem uniesiony, A za sztan d arem ciągnie śpiew:

„N iesie on zem sty grom

ludu gniew,

Przyszłości rzu cając siew, A k o lo r jeg o jest czerw ony, Bo n a nim ro b o tn ik ó w krew , Bo n a nim ro b o tn ik ó w k rew ” ...5

Го jeden z najbardziej znanych fragm entów Kwiatów polskich. D y n am ik a o brazu splata się w nim z gw ałtow nością w ydarzeń. Tuw im odw ołuje się do realnych faktów utrw alonych w pamięci. Czyni to jed n ak w sposób poetycki. K rw aw e starcie m iędzy broniącym i b arykady bojow cam i a carską ro tą uw yraźnione zostało przez k o n trast dw óch barw — czerwonej i czarnej, zasugerow anych przez w prow adzenie epitetów i m etafor. „C zarny tłu m ” , „czarny tło k ” , „czarna ulica” , „czarne pszczoły” , „dom y oblepione m row iem ” skojarzone są w opisie z czerwienią sztandarów , „kałużam i k rw i” , „ p u rp u rą łódzkich kw iatów ” , „zapiekłą karm inow ą ró ż ą ” , k tó ra pojaw iła się w okolicy serca po śm iertelnym strzale na m u ndurze rosyjskiego p o ru c zn ik a Iłganow a. M etafora „czerwone płonie ponad czarnym ” — przywołuje o braz proletariusza niesionego przez robotników , zabitego w starciu z rosyjskim i żołnierzam i.

O sobiste w spom nienia i poetyckie obrazy w poem acie przypom inają o dziejach praw dziw ych, aby je ożyw ić i w skrzesić. S p ró b u jm y zad ać pytanie, czy wiernie i zgodnie z historyczną praw dą. T a k więc czarny, ogrom ny tłum m anifestujących i walczących na barykadzie m ógł oglądać Tuwim z b alk o n u d rugiego p iętra m ieszk an ia w ujka, lek arza Iz y d o ra K rukow skiego, który m ieszkał n a Piotrkow skiej 88 (przy A ndrzeja). Ten fragm ent w spom nień, ja k należy m niem ać, wiązał się z dram atycznym i

(4)

w ypadkam i określanym i m ianem P ow stania Czerwcowego. W tedy bowiem , między 18 a 25 czerwca, przypadło nasilenie wrzenia rewolucyjnego, wówczas starcia ro b o tn ik ó w z policją i wojskiem pochłonęły najwięcej ofiar. N aj-krw aw sze były one 21, 23 i 24 czerw ca (22 w y p a d a ło B oże C iało). W dniu 21 czerwca dem onstracja robotnicza w yruszyła od strony W idzew a (ul. W idzew ską, obecnie K ilińskiego) do N ow ego R ynku (obecnie Plac W olności) i dalej, na P iotrkow ską. Rosnący wciąż pochód d o tarł d o ul. Przejazd i A ndrzeja, gdzie stała kom pania piechoty. Świadek owych wydarzeń w tajnym biuletynie „Z pola w alki” (1905, nr 10) pisał:

Id ą już! Id ą już! I rzeczywiście spostrzegłem p rzy końcu W idzew skiej czerw ony sztan d ar. Przyłączyłem się d o tow arzyszy i poszliśm y ze śpiew am i i okrzy k am i rew olucyjnym i ulicą Ś rednią d o N ow ego R ynku i dalej n a P io trk o w sk ą [...]. N a P iotrkow skiej za ulicą Przejazd rozpoczęły się m ow y

T ak więc m anifestujący nie podążyli, ja k sugeruje T uw im , w stronę Bałuckiego R ynku, ale P iotrkow ską aż do ul. Przejazd i, ja k m ów ią źródła, dalej, aż do skrzyżow ania Piotrkow skiej z ul. K a ro la (obecnie Żw irki) i P u stą (obecnie W igury). W tym m iejscu uderzyli na nich niespodziew anie Kozacy z 3 uralskiego pułku, otwierając silny ogień. Zaskoczony gwałtownym atakiem siedemdziesięciotysięczny tłum rzucił się do ucieczki w pobliskie dom y i bram y. Część m anifestantów b roniła się zaciekle, szczególnie garstka ro b o tn ik ó w uzbrojonych w rew olw ery-brauningi. M im o o p o ru bojow ców m anifestacja została brutalnie stłum iona. K ozacy byli w yjątkow o okrutni. Strzelali bez opam iętania, tratow ali, ranili szablam i i nahajkam i. Z ab ito 21 ro b o tn ik ó w , wielu było rannych.

M asakra wywołała pragnienie odwetu. Odpow iedzią był strajk powszechny proklam ow any na 23 czerwca. W wydanej 22 czerwca odezwie czytamy:

W p o to k ac h krw i naszej c arat chce rew olucję utopić, krew ta je d n a k zatopi go, krew ta go zadusi... D o walki więc! N iech p rz ek o n a się w róg nasz, że rzeź energii naszej nie złam ała, że dzisiaj jesteśm y silniejsi, groźniejsi niż w czoraj7.

23 czerwca na ulicach Łodzi wzniesiono najwięcej barykad. Ze sp ra w o -zdania policm ajstra łódzkiego I. C hrzanow skiego w ynika, że zb u d o w an o je na ulicach O grodow ej, A leksandrow skiej, Zgierskiej, Bałuckim R yn k u , M łynarskiej, Pieprzow ej, Franciszkańskiej, Łagiewnickiej, Brzezińskiej, L u-tom ierskiej, W schodniej, Południowej (obecnie Rewolucji 1905 r.), K am iennej (obecnie W łókiennicza), W idzewskiej (obecnie K ilińskiego), Cegielnianej

6 K o resp o n d en cja „ Z p o la w alki” 1905, n r 10, cyt. za: Ź ródła do dziejów rewolucji

1905-1907 w okręgu łódzkim , wyd. P. K orzec, W arszaw a 1958, s. 248.

7 C yt. za: P. K o r z e c , E. S z u s t e r , Ł ó d zkie powstanie zbrojne w czerwcu 1905, W arszaw a 1956, s. 37.

(5)

(obecnie Jaracza), P iotrkow skiej, Średniej (obecnie P om o rsk a), Zaw adzkiej (obecnie P róchnika), Długiej (obecnie G d ańska), Dzielnej (obecnie N a ru to -wicza), M ikołajewskiej (obecnie Sienkie-wicza), K rótkiej (obecnie T ra u g u tta ), B enedykta (obecnie 6 sierpnia) i Zielonej. Jak info rm u je policm ajster C hrzanow ski, wzniesiono je z „przeróżnych m ateriałów : od beczek, w ózków , m ebli, desek i półek sklepowych d o wozów chłopów przybyłych na targ w łącznie” . Barykady w iązano zerwanym i dru tam i telefonicznym i, z których pow stańcy robili też zasieki w poprzek ulic dla uniem ożliw ienia atak ó w konnicy. „Beczki, deski, drabiny, druty - barykada. Śród tego rum ow iska czają się ludzie” - tak zapam iętał barykadę T uw im , w yolbrzym iając jej rozm iary poprzez w prow adzenie leżącego w poprzek szyn przew róconego tram w aju. „W yw rócony tram w aj na Piotrkow skiej. «T ram w poprzek ulicy» czytam y we w spom nieniu z 1934 г., a w K w iatach polskich jeszcze wyraziściej - ów tram w aj stanow iący budulec b arykady to ósem ka:

N a szynach leży b ary k ad ą

W poprzek przez jezdnię (gdzie byl Zielke, A n aprzeciw ko Petersilge).

Z a b a ry k ad ą - tłum stłoczony, A nad n ią w górę podniesiony, S ztandar-w y zw anie, sztan d ar gniew: A ko lo r jego jest czerw ony

Bo na nim ro b o tn ik ó w krew*.

Z ap am iętan a przez T uw im a bary k ad a jest zatem ściśle zlokalizow ana. „ I ram w poprzek ulicy” , a więc przew rócony tram w aj leżał, wedle poety, między P iotrkow ską 85 (gdzie był sklep z zabaw kam i i tow aram i galan tery j-nymi R ozalii Zielke) a P iotrkow ską 86 (dom em d ru k a rz a J a n a Petersilge). W nosząc z opisu T uw im a, w alka o nią była w yjątkow a, zaciekła i krw aw a. Czy tak było rzeczywiście? Zacytujm y fragm ent relacji naocznego obserw atora dram atycznej sytuacji (podaję za P. K orzec, E. Szuster, Ł ódzkie powstanie

zbrojne w czerwcu 1905 r.):

Idę dalej D zielną [obecnie N arutow icza]. D o ch o d zę d o Piotrkow skiej. T u ta j strzały jed en p o drugim . Istn a bitw a, ludzie schow ani po b ram ach strzelają z ukrycia. W przerw ach słychać głośny huk strzałów rew olw erow ych, p o nich salwy k arab in o w e i znów rew olw ery. Słychać trąb k ę pogo to w ia. C ofam się i w chodzę n a W schodnią. I tu fo rm aln a b itw a [...]. C ofam się raz jeszcze. D o ch o d zę d o d w o rca, przez d w orzec n a ulicę P rzejazd, tu jeszcze spokojnie. Przejazdem d o ch o d zę d o P iotrkow skiej... Z nów staję - słychać strzały i tę te n t k o p y t końskich. Pędzi oddział K o zak ó w , strzelając p o drodze. W chodzę d o bram y - przejechali. W ychodzę... N a rogu Zielonej i P rom enady [obecnie al. K ościuszki] b a ry k a d a ju ż o puszczona, właściwie p o z o stały tu ju ż ty lk o szczątki jej: w óz p o łam a n y , deski i belki. Z ielo n ą d o c h o d zę d o Piotrkow skiej - znów strzały. Z za rogu w y p ad a tru ch tem w Z ielo n ą od d ział K ozaków .

(6)

W padam szybko d o bram y. W tej chwili strzały: gdzie tylko zobaczą ludzi - strzelają. W racam d o Prom enady, skręcam w Zachodnią, idę d o Cegielnianej [Jaracza] i Cegielnianą d o Piotrkowskiej, p o d ro d ze wszędzie przedzieram się przez b ary k ad y . T u znów strzały z jednej i drugiej strony; strzały tłu m u - n a tu ra ln ie m niej skuteczne: rew olw ery przeciw karabinom *.

T en obszerny fragm ent, w którym tow arzyszym y św iadkow i w ydarzeń w jego, przyznajm y, n ader niebezpiecznej peregrynacji po łódzkich ulicach w dniu 23 czerwca 1905 r. jest przy konfrontacji realiów Tuw im ow skich z rzeczyw istością b ard zo pom ocny. K o re sp o n d e n t „ Z p o la w a lk i” był w centrum krw aw ych starć, określił niejako ich teren bard zo blisko m iejsca, z któ reg o obserw ow ał w ypadki Tuw im . Przedzierał się przez barykady, które rów nież znajdowały się na Piotrkowskiej. Jedna z nich m ogła znajdow ać się w m iejscu utrw alonym przez poetę. W żadnym źródle historycznym nie zostało d okładnie potw ierdzone właśnie to m iejsce barykady, nie znajdziem y też w nich w zm ianki o przew róconym tram w aju. B arykady szybko ulegały zniszczeniu. N iełatw o było jed n ak usunąć natychm iast w agon tram w ajow y. P o n ad to żad n a b ary k ad a n a Piotrkow skiej nie była dla łódzkich ro b o tn ik ó w 23 czerw ca najw ażniejszą re d u tą , a przecież jej znaczenie w Kwiatach

polskich jest niezwykle ważne i sym boliczne. H isto ria pisała jed n ak inny

scenariusz niż ten utrw alony przez poetę. W arto przypom nieć, że najzacieklej b roniono barykad na skrzyżow aniu ulic W schodniej i Południow ej (obecnie Rewolucji 1905 r.) oraz przed fabryką Scheiblera w p ark u K w ela (obecnie p ark Ź ródliska).

Zatem obraz bojów robotniczych z carskim wojskiem n a ul. Piotrkow skiej, oglądany przez jedenastoletniego chłopca, zapam iętany n a całe życie i u trw a-lony w wiele lat później przez w ybitnego poetę, nie był wierny. I taki być nie m usiał, szczególnie w Kwiatach polskich. Stanow ił n ato m iast poetycką kreację i syntezę w ażnych w ydarzeń m iędzy 21 a 23 czerwca 1905 r. Złożyły się n ań przede wszystkim w ydarzenia zw iązane z m anifestacją robo tn iczą w dniu 21 czerwca i w alkam i n a łódzkich barykadach w dniu 23 czerwca. Przede wszystkim jed n ak o klim acie Tuw im ow skich obrazów zdecydow ało utrw alenie atm osfery krw aw ych dn i, zw iązanych p o przez o b ra zo w an ie z patrio ty czn ą tradycją rom antycznych zrywów niepodległościow ych.

L iryczno-subiektyw ny o braz w ydarzeń splata się w K wiatach polskich z fab u łą poem atu. O glądane z balkonu w ydarzenia d ają początek dziejom jego bohaterów . W starciu z bojow cam i na Piotrkow skiej poległ m ąż Zofii z D ziew ierskich Iłganow ej - porucznik K o n stan ty Iłganow , dow odzący ro tą 37 jekaterynoburskiego pułku piechoty. Tuw im opisał jego uroczysty pogrzeb i dram atyczne przeżycia wdowy, k tó ra boleśnie odczuw a swoje rozdarcie m iędzy m iłością do zabitego m ęża a p o trzebą solidarności w obec ofiar robotniczej rewolucji. W drodze z cm entarza Z ofia spotyka m anifestacyjny

(7)

pogrzeb poległych, którzy padli od salw zakom enderow anych przez jej m ęża porucznika Iłganow a. W tym fragm encie, jak i w wielu innych, fikcja p rzeplata się z rzeczywistością. Iłganow jest po stacią w ym yśloną. P raw dą natom iast jest fakt, że to właśnie 37 pułk jekaterynoburski pod dow ództw em k ap ita n a F o rtu n a to w a już od 29 m aja został skierow any na pom oc policji w rozgrom ieniu strajków i zamieszek ulicznych.

O glądana przez Zofię m anifestacja pogrzebow a jest niew ątpliw ie syn-tetycznym obrazem wielu pogrzebow ych m anifestacji, k tó re utrw aliły źródła historyczne d o dziejów rewolucji 1905-1907 r. Praw dziw y pogrzeb pięciu ofiar starcia z policją i wojskiem na rogu Łagiewnickiej i Brzezińskiej w dniu 18 czerwca zapoczątkow ał nasilenie walk rew olucyjnych. D onosił 0 tym w spraw ozdaniu dla generała gubernatora Arcim ow icza odpowiedzialny za porządek w Łodzi policmajster I. Chrzanowski. Najpotężniejsza manifestacja w dniu 20 czerw ca, złożona z pięciu połączonych k o n d u k tó w , liczyła, według ra p o rtu , 50 tysięcy ludzi - ro b o tn ik ó w fabryk z całej Łodzi (B ałut, C hojen, W idzewa, Śródm ieścia, Szlezyngu). P rzełam ała o n a k o rd o n y policji 1 w ojska i podążyła na cm entarz „we wsi D o ły ” . N ad grobam i przem aw iali przedstaw iciele różnych p artii, SD K P iL , PPS i B undu. Przy dźw iękach rewolucyjnych pieśni pochow ano ofiary. W dniu 20 czerwca władze nie rozgram iały tłum nych m anifestacji pogrzebow ych, choć k o n d u k ty kroczyły otoczone kordonem w ojska i policji. Po 24 czerwca, od d n ia ogłoszenia stanu wojennego, który w Łodzi trw ał d o 1909 r., m anifestacyjne pogrzeby ofiar były zabronione.

Śmierć porucznika Iłganow a została w łączona w k rąg historii prawdziwej. Zginął on na Piotrkow skiej w dniu, kiedy zbudow ano tam barykadę, zatem , wedle źródeł, 23 czerwca. T ak więc krocząca za jego tru m n ą Z ofia nie m ogła oglądać m anifestacji pogrzebow ych, co tylko potw ierdza tezę, że zarów no w fabule poem atu, ja k i w lirycznych dygresjach, szło nie tyle o wierność, ile o atm osferę w ydarzeń rewolucyjnych.

Podążm y dalej śladem fikcji i rzeczywistości. R az jeszcze Tuw im n a -wiązał w fabule poem atu do w ydarzeń historycznych 1905 r. O tó ż już w czasie I wojny światowej w kaw iarni „u R o szk a” spo ty k ają się starzy znajom i - ogrodnik Ignacy Dziewierski i „Ju lcio ” - w poem acie opow ia- dacz w ydarzeń, w rzeczywistości sam poeta. Z n ają się z Inow łodza, gdzie Dziewierski m ieszkał w raz z w nuczką, a Tuw im spędzał w akacje. D zie-wierski pojaw ia się „w tej to cukierni staro m o d n ej” w m u n d u rze legionis-ty, w yw ołując zrozum iałą sensację i gorące polem iki w śród bywalców. Zjaw ia się w aurze rycersko-r om antycznej legendy, ja k a tow arzyszyła legionom P iłsudskiego. T uw im w ydobyw a jej niezw ykłość p o p rzez o b r a -zow anie, język i stylizację w yglądu D ziew ierskiego n a p o rtre t P iłsu d s-kiego.

(8)

Sen? Jaw a?

B laskiem baśni trysnął,

Srebrnym orzełkiem czapki błysnął 1 siwą zam ajaczył k u rtk ą ,

Sum iasty wąs, krzaczaste brwi miał, Przy szabli lewą rękę trzym ał, P raw ą zasalu to w ał k ró tk o [...]

A ch, nie D ziew ierski - zjaw rycerski S tw orzony p rzez fantasm agorię... P rzegalopow ał przez historię, A pędząc n ad ział n a m iecz złoty Sam e św ietności, sam e cnoty 1 wieszczów p ałające stro fy [...]'°.

Ignacy Dziewierski nie po to jed n ak przybył do Łodzi, aby rozsiewać blask rycerskiej legendy, ale aby udać się do ad w o k ata P io tra K o n a , na ulicę Przejazd 6. P io tr K o n - p o stać au ten ty c zn a - był w Ł odzi na początku stulecia jednym z adw okatów, skupionych wówczas w kole obrońców politycznych. W ytrw ale bronił bojow ców i m anifestantów z okresu rewolucji 1905-1907 r., postaw ionych przed sądy wojenne. D ziałały one w trybie nadzwyczajnym podczas stanu w yjątkow ego, carskim ukazem zarządzonego w K rólestw ie - w Łodzi najwcześniej i najdłużej, bo do ro k u 1909. P iotr K o n , znany z ofiarności, bronił rew olucjonistów , opiekow ał się też więźniami i skazanym i.

W dziesięć lat po rewolucji ogrodnik m iał d o ad w o k ata dwie sprawy. Pierwsza, „ n a ro d o w a ” , wiązała się z uwolnieniem wnuczki od rosyjskiego nazw iska zięcia - oficera w 37 jek aty n o b u rsk im pułku. U k o ch an a Aniela m iała być zatem D ziew ierska, nie Iłganow a. D ruga - „dla duszy i dla ciała” , w iązała się z odnalezieniem K a zin k a - syna bojow ca „ p ro w o d y ra ” , k tó ry padł z ręki oficera Iłganow a. Dziewierski nie wiedział, kim był bojowiec, słyszał tylko, że padając krzyknął „K azin k u ” . Dziewierski p ragnął odnaleźć chłopca, w spom óc i przygarnąć sierotę w imię zadośćuczynienia za czyn zięcia. S krupulatny adw okat przedstaw ia p anu D ziew ierskiem u listę szesnastu osób, które zabite zostały pod b ary k ad ą na ul. Piotrkow skiej. W arto ją przytoczyć, aby skonfrontow ać ze źródłam i. N a pytanie Dziewier- skiego o „ K a z in k a ” o dpow iada następująco:

...„C o d o K a zin k a zaś, to nas tu N ajsroższy zaw ód sp o tk a, sądzę. P o dsądnych było stu dw u n astu , Zginęli zaś następujący:

B ednarek, Ł uczak, H an c, K iełpiński, Stępień, C hajm ow icz, W itusiński, K ozłow ski Jan , K ozłow ska W an d a, 10 J. T u w i m , K w iaty polskie, s. 136.

(9)

W łodarczyk, M ergiel, M róz, O landa, Szęjnm an, K leinów na i K ołodziej, Więc, jak pojm uje p a n d o b rodziej, T ru d n o dziś dociec, czyj to synek

Bardzo dokładne b adania i dociekania R yszarda W ierzbowskiego (Łódzkie

realia ,.Kwiatów polskich ")12 uzasadniają, że przytoczone nazw iska nie były

fikcyjne. Część w spom nianych przez T uw im a osób to postacie rzeczywiste. Dziewięć n a 15 to nazw iska autentyczne, je d n a k ty lk o je d n o z nich, K ołodziej (H elena) wiąże się z rew olucją czerwcową. T o nazw isko jest zaw arte w urzędow ym wykazie zabitych i zm arłych w skutek ran w czasie m anifestacji i walk w dniach 18-25 czerwca, sporządzonym przez policm ajstra C hrzanow skiego. Pozostałe nazw iska pochodzą z okresu późniejszego. Są nazw iskam i skazańców figurującym i na listach osób traconych - ro zstrze-liw anych, wieszanych bądź skazanych (w jednym przy p ad k u ) na dożyw otnią k ato rg ę . L ista skazanych przez sądy w ojenne w o statn im okresie ich działalności, tzn. między lutym 1908 a lutym 1909, za w arta w Kwiatach

polskich, przedstaw ia się następująco: Ignacy B ednarek, W ładysław Łuczak,

W. H anz, K aro l K iełpiński, Franciszek Stępień, W ładysław K ozłow ski, Ignacy K ozłow ski, W ładysław W łodarczyk i Ja n M róz.

T ru d n o powiedzieć dziś, skąd Tuw im czerpał inform acje n a tem at ofiar carskiego terroru. T rzeba pam iętać, że trw ała w Łodzi pam ięć o ofiarach, przekazyw ana przez tradycję ustną. M ógł sięgać do źródeł i opraco w ań dostępnych w dwudziestoleciu międzywojennym (np. do książki S. R achalew - skiego Z a sty g ły nurt życia. Łódź, która odeszła, 1938; S. M artynow skiego

Łódź w ogniu, 1931), do roczników prasy z lat 1908-1909, jego inform atorem

m ógł być wreszcie sam adw o k at, P iotr K o n - m ów ca na późniejszym uroczystym pogrzebie ofiar, k tó ry odbył się 27 m a ja 1920 r. M iasto pam iętało bowiem , dzięki takim ludziom ja k K o n , o ofiarach rew olucji i ich m ęczeństwie. Pogrzeb odbył się po przeniesieniu zw łok do zbiorow ej m ogiły, na której usypano kopiec i w zniesiono w 1923 r. kolum nę z krzyżem niepodległości. W miejsce tego obelisku, zniszczonego w czasie w ojny przez hitlerow ców , w siedemdziesięciolecie rewolucji 1905 r. wzniesiony został w P ark u Ludow ym na Z drow iu P om nik C zynu Rew olucyjnego. T o już jed n ak dalsze dzieje.

T ak więc owocem tych rozw ażań m oże być w niosek, iż trak to w an ie

Kwiatów polskich ja k o źródła historycznego jest zaw odne, m im o że w

nie-których w ypadkach m ożem y m ów ić o dużym stopniu wierności wobec zaistniałych wydarzeń. N ie o w ierność historyczną je d n a k poecie chodziło.

" T am że, s. 143.

12 R. W i e r z b o w s k i , Ł ó d zkie realia ,,K w iatów po lskich ", [w:] L iteratura i j ę z y k Łodzi, Ł ó d ź 1978.

(10)

C harakteryzując robotniczą Ł ódź w 1934 r. m ów ił T uw im , że jest m iastem „bez trad y cji, bez p o d an ia, bez m itu , bez ogniw łączności z h isto rią i k u ltu rą n aro d u . R ok 1905 to jego jed y n a patrio ty czn a legenda. Sąsiednia Łęczyca m a chociaż B orutę” . Z em igranckiego oddalenia, w dalekiej Brazylii, piękniała ow a legenda. Tuw im św iadom ie poszukiw ał historycznego z a k o -rzenienia dla ukochanego m iasta. O dnalazł je w żywej tradycji ro k u 1905. M itologizacja przeszłości pozw oliła umieścić rew olucyjną przeszłość w p a n -teonie narodow ych wielkości, przydając blasku anonim ow ym boh atero m , m ęczennikom i niewinnym ofiarom . M it przecież m oże rozm ijać się z praw dą historyczną, ważniejsza jest bowiem dla niego praw d a zbiorow ych emocji, w yobrażeń i oczekiw ań. W ażniejsza jest „klechda d o m o w a” przekazyw ana przez w ierną pamięć. T a trw ała także w dom u Tuw im ów .

Siostra, Iren a Tuw im , w Ł ódzkich porach roku w spom ina znam ienny epizod, który był udziałem jej i brata. W iązał się on z kw iaciarnią W ojciecha Salwy, u trw alo n ą w Kwiatach polskich:

Idziem y m ilcząc. A p o drodze: N ajpierw fo to g ra f T yraspolski T uż k w iaciaren k a...13

O tóż jej właściciel z okien wystawow ych przem aw iał d o przechodniów kw ietnym i sym bolam i. Budziły one określone skojarzenia i w zruszenia. P rzypom ina Iren a Tuw im wystawę o g lądaną przez rodzeństw o w okresie długotrw ałego porew olucyjnego stanu w yjątkow ego w Łodzi:

Ale nic tak głęboko nie zap ad ło w pam ięć m ojego serca ja k w ystaw a kw iaciarn i Salwy. N a niew ielkim p o d iu m p o k ry ty m białym aksam item , k tó ry m iał im itow ać cału n śniegu, stał w azon pełen pąsow ych róż. N a tle ak sam itu leżały rozsypane, n ib y to nieum yślnie, szk arłatn e p łatk i, a o b o k - zwykły, k u ch en n y nóż. K o n tra s t był tak b ru taln y , ta k uderzający, że nic nie m ów iąc spojrzeliśm y najpierw p o sobie, a p o tem n a M atk ę.

- T o sym bol rew olucji - pow iedziała M a tk a 14.

Nie jedyne to św iadectw o przekazyw ania przez Salwę m yśli i n astrojów bliskich łódzkim p atrio to m . W sklepowej w itrynie wystawił także, ja k sam w spom ina, wielkiego białego orła z kw iatów na am arantow ym tle wśród laurow ych wieńców, a poniżej kw ietną scenę z L ilii W enedy Słowackiego. T ak to tradycje patriotyczno-niepodległościow e zyskały swój rom antyczny rodow ód, a kw iaty nasyconą patriotyzm em sym bolikę. Być m oże kw iatow e w zruszenia i skojarzenia wpłynęły w dalszej konsekw encji n a tytuł poem atu

K w iaty polskie. Nigdzie jed n ak Tuwim tego nie potw ierdził.

13 J. T u w i m , K w iaty polskie, s. 140.

(11)

K rystyna R atajska

„ Ľ I J N I Q U E L E G E N D E P A T R IO T IQ U E D E Ł Ó D Ź ”

( R e s u m é )

C et article c o n fro n te 1’im age d e ľép iso d e ré v o lu tio n n aire d e 1905, reten u e p a r T uw im de son enlance á la realite histo riq u e. La p resen tatio n d e la m an iere d e co n stru ire u n e im age m ythique, d o n t le but est eq u iv alen t consiste le ré su lta t de cette c o n fro n ta tio n .

T uw im a tenté d a n s les souvenirs ainsi q u e d a n s Les Fleurs Polonaises de g a rd er d e l’oubli «l’u n iq u e légande p a trio tiq u e d e Ł ódź» et non p as de m ém oriser la vérité histo riq u e.

Cytaty

Powiązane dokumenty

kańców, gdy w roku 1896 było ich zaledwie pięć tysięcy — a jeszcze kilka lat wstecz, — na miejscu tego najruchliw szego m iasta handlow ego Sybiru

Bł ˛ adzenie

Zgłoszenie za pomocą portalu SZUK lub Help Desk zniszczenia lub zgubienia lub reklamacji karty lub zgłoszenie aktualizacji danych personalnych (np. zmiana nazwiska) (ostania

Rozważ układ, który może przebywać w pięciu mikrostanach o energiach odpowiednio równych: 0, ε, ε, ε, 2ε.. Oblicz średnią energię hEi, energię swobodną F oraz entropię S

T-Mobile jednostki mogą być wykorzystane jedynie na połączenia krajowe do Abonentów T-Mobile*, Użytkowników Tak Tak - T-Mobile na kartę**, Użytkowników i Abonentów Heyah (w

Zadania (pytania) egzaminacyjne ustala nauczyciel egzaminator, zatwierdza dyrektor szkoły. Postępowanie w sprawie egzaminu poprawkowego winno być zgodne z opracowaną w szkole

Po pewnym czasie okazało się jednak, że w wyniku likwidowania zakrętów i szybszego spływania wody poziom rzeki znacznie się obniżał w górnej części prostowanego odcinka.. Ci

§ 22. Terminy rozpoczynania i kończenia zajęć dydaktyczno– wychowawczych, przerw świątecznych oraz ferii zimowych i letnich określają przepisy w sprawie organizacji roku