A C T A U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S
FO LIA IU RIDICA 35, 1988
Wi t o l d Kul esza
OBRONA KO NIECZNA CZCI I GODNOŚCI A ZASADA PROPORCJONALNOŚCI DÓBR
I
Zawarta w art. 22 k.k. z 196Э r. konstru kcja obrony k o nieczn ej jest w yn ik iem znam ienn ej ew olu cji, jakiej instytu cja ta ulegała w n auce i p raw ie p o zy tyw n y m . Ew olucja ta zm ierzała w 2 kieru nkach: ro zsze-rzenia katalogu dóbr, k tórych za grożen ie przez b ezp raw n y zam ach daje prawo do jego odparcia, oraz rozszerzen ia kręgu osób u praw n io n ych — poza zaatak ow an ym — do odparcia ta k ieg o zam ach u1.
U sta len ie granic d op uszczalnej prawem obrony k o n ieczn ej przed za macham i na cześć i god n ość człow iek a w ym aga sp ojrzen ia na tę in sty -tucję z p ew n ej h istoryczn ej p ersp ek tyw y — przez pryzm at po gląd ów doktryny, k tóre k szta łtow ały rozw iązania prawa p ozy ty w n ego i
prakty-kę jego sto sow an ia. Persp ek tyw a taka p ozw ala na w id zen ie zagadn ień granic obrony k on ieczn ej p od ejm ow an ych w e w sp ó łczesn ej doktryn ie, jako k ontyn u acji sporów i ustaleń, które — ch oć n ależą do historii m yśli prawn okarnej — to jedn ak w y z n a cz y ły ob ecn y k ształt tej in sty -tucji.
K szta łtow an ie się p ow szec h n ie dziś u zn a w an eg o prawa jedn ostk i do o ip a rc ia b ezp raw n ego zam achu na jej cześć i go d no ść ma sw ą in teresu ją cą historię. W d obie O św iecen ia stw o rzon e zo sta ły filo zo ficz-ne p od sta w y dla u og ó ln io n eg o u jęcia prawa jedn ostk i do ob rony przed bezpraw nym i zam acham i, zryw a jącego z wąskim , trad ycyjn ym
łącze-1 R oz w ój do k tr yn y i us ta w o d a w s tw a ka rn ego w tym za k r e s ie prz edstaw iają : R. H u b e , O g ó i n e z a s a d y na uk i p r a w a k ar n eg o, W ars zaw a 1830, s. 475; J. M a -k a r e w i c z , P o ls -k ie p r a w o -ka rn e, C z ę ś ć og ól na, L w ów — W ar sz a w a 1919, s. 155— 156; W . M a k o w s k i , P r a w o ka r n e, C z ę ś ć og ólna . W y k ł a d p o r ó w n a w c z y p r a w a ka r ne - g j a u s tr i a c ki e go , n i e m i e c k ie g o i r o s y j s k i e g o o b o w i ą z u j ą c e g o w P ols c e, W arsz aw a (b.r.w.), s. 2D5— 307; A . K r u k o w s k i , O b r o na k o n i e c z n a na tle p o l s k i e g o p r a w a k ar n eg o, W a rsz aw a 1965, s. 45— 57.
niem ob rony k on ieczn ej z zabójstw em , jako ok o liczn ości u sp raw ied li-w ia jącej p o zb ali-w ien ie życia cz łoli-w iek a 2. Prali-w nonaturalne u za sad n ien ie obrony k on ieczn ej w iod ło do nadania w n auce i p raw ie p ozy ty w n y m o gó ln e go charakteru tej in sty tu cji3.
U znanie prawa do obrony k on ieczn ej czci dok on ało się poprzez p rzełam anie p rzekonania, że praw o w inn o d o zw a lać jed yn ie na czy n n e o d -pieranie zam achów grożący ch w yrząd zen iem u ch w y tn ego „nienapra-
w ialnego" uszczerbk u dla życia, zdrow ia i m ienia człow iek a. Likwidacja p odziałów sta n ow y ch otw o rzy ła drogę dla poglądu, że prawo do obro-ny k on ieczn ej czci p rzy słu gu je każdem u cz łow iek o w i bez w zglądu na je go u rod zen ie"4.
K odeks K arzący K rólestw a P olsk ieg o z 1818 r. (art. 127), a także K odeks Kar G łów n ych i Pop raw czych z 1847 r. (art. 108) n ie w y m ien ia ły czci w śród dóbr, w o b ec k tórych „gwałt" i „napadnięcie" d a w a ły praw o do obrony k o nieczn ej. Pogląd o d op u szczalności ob rony k on ieczn ej czci p ojaw ił się w literaturze p olskiej na przełom ie XVII i XVIII w. w pra-cy N. Z ała szow sk iego lus Regni Pol oniae5. Jednakże pogląd ten nie został
p o w szech n ie zaak cep to w an y przez p óźn iejszą naukę.
S tw ierd zen ie, że w ram ach obron y k o n ieczn ej w oln o bronić tylk o takich praw, które n ie dadzą się po dokonanym naruszen iu w p ełn i
re-stytu ow ać, w yłącz ało — w ed łu g R. H ubego — m ożliw o ść k o n ieczn ej obrony czci, gdyż „prawo do dobrej sła w y [...] n ie m oże b yć p oliczo n e w rząd praw n ie u leg a ją cyc h restytucji"®.
N iez b y t k on sek w en tn e sta n o w isk o w k w estii obrony k on ieczn ej czci zajm o w ał S. Budziński. Au tor ten, odrzu cając pod ział na „dobra w y n
a-2 S. S a 1 m o n o w i с z, P r a w o k a r ne o ś w i e c o n e g o a b s o l u ty z m u . Z d z i e j ó w k o d y -
t ik a c j i k a r n y c h p r z eł o m u XV I1I/X 1X w i e k u , Toruń 1966, s. 38, 125, 227.
3 O g ó ln e u ję c ie o bro ny k o n ie c zn e j z a w ie r a ły pr zepis y L andrechtu pr us kieg o z 1794 r., § 515— 524.
4 Jak c y tu je S. J a s z o w s к i za je dn ym z n iem ie ck ich a uto ró w z przełom u XV III i XIX w., je d y n ie ludziom s z la c h e tn ie u rodzo nym „ w y k o n y w a n ie praw a k o -n ie cz -ne j o br o-n y pr z ec iw k o s ło w -n y m o be lg om d o z w o lo ne b yć w inno" (choć nia m oże p os u w a ć s ię do z a bó jstw a c z y n ią c e g o s ło w n e o be lg i). W s z y s c y inni n ato-m ia st „ato-m ogą z ate ato-m bez n ie b e zp ie c z e ń s tw a u traty c zc i lub d o b re g o iato-m ie n ia z n ieś ć o b e lż y w e w y r a z y a g d y do n iż s z y ch k la s na leż ą, to i u de rz e nie w p o lic ze k lub sz c zu tk a w no s z n ieś ć m ogą" . O k o n ie c z n o ś c i o b r o n y w p r a w i e k a r n y m , W a rsz aw a 1872, s. 189.
5 A utor ten stw ie rdzał: Ei hic no t an d um e s t: Q u o d qui libe t non ta nt um pr o
d e l e n s i o n e v i t a e p r o pr ia e , s e d e ii am h o n o r i s s u i et bo n or um su or um po s s it
o c ci de r e . Cyt. za: M a k a r e w i c z , P o ls k ie pr aw o... , s. 156.
a Do pr iw, które ja ko w pełni n iep rz yw rac a'n p m ogą b y ć b ro nion e przed
bez-pra w ny m zam a chem w o bro nie k on ie c zn e j, autor te n z alic zał: „ ży cie, n ie s k a z ite ln o ś ć o s o b y przed z g w ałce n ie m , r z ec z y n a d zw yc z a jn e j w a r to ś ci”, a takżJe — ja ko prawa w z g lęd n ie n ie r e s ty tu o w a ln e — w o ln o ść o s o b is tą oraz p os iad an ie . H u b e , O g ól ne za sa dy. .., s. 472.
grad zaln e i n iew yn agrad zaln e" , u zn aw ał p raw o do k on ieczn ej obron y p raw m ajątkow ych oraz n ietyk a ln ości osoby, k tórym to p ojęciem o b ej-m ow ał także „honor" czło w ieka. Zastrzegał jednakże, że „sporne jest, czy w ob elgach słow n y ch i sym b oliczn y ch m oże m ieć m iejsce k onieczna obrona". W innym m iejscu jed n o cześn ie zaznaczał, że „Kto zelży drug iedrugo , nie daje mu przez to praw a do cz y n n edrugo p ok rzyw d zen ia [sto so -w an ia obrony — W .K.]. G dyb y -w ię c sło -w n ie ob rażony p oczął lżąceg o bić, ten m oże się bronić"7.
Za szerszą d op u szczaln ością obrony k o n ieczn ej czci op ow iad ał się K. M ałk owski w sw ym tłum aczen iu .pracy. A. F. Bernera, zauw ażając że ch oć „w ięk sza część n o w sz ych p raw od aw stw dop uszcza ty lk o obro-nę k o nieczn ą p rzeciw k o g w a łto w n ej n ap aści na cud zą u c zciw o ść, lecz w rzeczy samej, w n apaściach tego rodzaju, obrona k o nieczn a słu żyć p ow inn a w k ażdym razie, k ied y p rak tyczn ie u żytą b y ć m oże. W ięc n a w et w ob elgach sło w n y ch i sym b oliczn ych n ie m ożna jej całkiem odrzucać"8.
R ozw ażając ew o lu c ję obrony k on ieczn ej i sp osób w yzn a czan ia jej granic w u staw ach k arn ych p aństw zaborczych , J. M ak arew icz pisał: „Rządy absolutne, n iesk łon n e d o nadaw ania ob yw atelom sw o b od y ru-chów , n aw et w zak resie obron y w łasn ej, starają się g ran ice jej z a c ie ś-nić, kład ą w ielk i n acisk na jej k on ieczn o ść, na n iem ożn o ść u n ik n ięcia tego sposobu d och odzen ia prawa, na m o żliw e jej u m iark ow an ie i t.d., ogran iczają ilość dóbr, k tóry ch bronić w o ln o (szczeg ó ln ie u su w a się c z e ś ć , por. k.k. a u s t r i a c k i z r. 1852)"9.
W yłą czen ie przez § 2 pkt g u.k.a. czci, jako dobra, które m oże b y ć bronione przed b ezpraw nym zam achem w ramach obrony k oniecznej, w ynikało ze sform ułow an ia tego przepisu , który d ozw alał na odparcie zam achu ty lk o na w yr aźn ie w ym ien ion e dobra, tj. „życie, w oln o ść lub majątek" (jed yn ie k odek s karny w ojsk austriackich z 1855 r. zezw a-lał na obronę k onieczną honoru oficersk iego).
7 S. B u d z i ń s k i , W y k ł a d p o r ó w n a w c z y p r a w a k a rn e go , W a rs za w a 1868, s. 125. A u lor len z a uw a ża ł jedn ak że , że niek tó re k o d e k sy n ie m ie c k ie d op u s zc za ły o bronę ko n ie cz n ą w o b e c o b e lg s ło w n y c h i s y m b o lic zn y ch (bei g e w a ltth ä tig e n A n griffe n auf
die Ehre, R eifun g vom Ehre), s. 125.
8 K. M a ł k o w s k i , W y k ł a d p r a w a k a r n e g o p o d ł u g o b e c n e g o st anu nauk i na
p o d s t a w i e n i e m i e c k i e g o o r y g in ał u , W ar sza w a 1866 (przekł. p ra cy A. F. B ernera
z 1863 r. L ehrb uc h d as d e u ts c h e n Str a lr e c ht es ), s. 119. A u to r te n n ie uz na ją c w a -runku, by praw o bro nion e b yło „ niew yna gra dz aln e" , g e ne r a lnie w y m ie n ia ł c z eś ć ob ok m nyc h dóbr, któr yc h z a g ro ż en ie przez be zpr aw ną na p aś ć u po w a żnia do ob ro-ny k on ie c z n ej — ż yc ia , w ła s n o ś c i, a ta kż e praw fa m ilijn yc h u p o w a ż nia ją cy c h „np. do odp arc ia s c h w y ta n e g o u ż o ny cudzołożnika",- s. 118.
8 J. M a k a r e w i c z , P r a w o kar ne . W y k ł a d p o r ó w n a w c z y z u w z g l ę d n i e n i e m p r a w a o b o w i ą z u ją c e g o w R z e c z y p o s p o l i t e j P o ls k ie j, L w ów 1924, s. 172.
R osyjsk i k odeks k arn y z 1903 r. d opu szczał obronę k onieczną ,,przed bezpraw nym zam achem na dobro oso b iste lub m ajątkowe" (art. 45). T a-ka sty liza cja p ozwalała na uznanie, że przepisem ob jęta jest obrona czci i honoru. Jednakże u m yśln e sp ow od ow a n ie ciężk ie go u szk o d ze-nia ciała napastnika lub jego śm ierci stan ow iło w każdym w ypadku karalne p rzekroczenie granic obrony, o ile nie zo stało dokonane w od-parciu zam achu przed zgw a łcen iem lub w obronie ży cia (art. 459, 473)10. N iem ieck i k odeks karny z 1871 r. nie w y licza ł dóbr zn ajdujących się pod ochroną instytu cji obrony k on ieczn ej stanow iąc, że „k on iecz-na obroiecz-na jest to taka, która jest potrzebiecz-na do odparcia od sieb ie lub innego o b ecn ej bezpraw nej napaści" (§ 35). Sform ułow anie to przesą-dzało, że k ażde dobro m ogło b yć bronione przed b ezpraw n ym zam a-ch em 11.
J eszcze w yraźn iej od stęp ow ał od ogran iczenia dóbr, które m ogą być b ron ion e w obronie kon ieczn ej, p olski k od eks karny z 1932 r. stw ier-dzając w art. 21 u praw n ienie do odparcia bezp raw nego zam achu „na jak iek olw iek dobro w ła sn e lub innej osoby". Dalszym krokiem w tej ew o lu cji jest sform ułowanie art. 22 § 1 ob ow iązu jącego k.k., w y m ie-n iające przed dobrem jedie-nostki, jako przedm iotem obroie-ny, „jak iek ol-w iek dobro społeczn e".
Mim o cy tow a n eg o w yżej brzm ienia przepisu art. 21 k.k. z 1932 r., pogląd o d opuszczaln ości obrony k onieczn ej przed zam acham i na cześć k ształtow ał się w d ok tryn ie i o rzecznictw ie okresu m ięd zy w ojen n ego n ie bez p ew n y ch oporów. L. Peiper prawo do obrony przed zn iew agą zaw ężał jed y n ie do reakcji sło w n ej, w y klu czając czy n n ą :2. W jednym ze sw yc h w yrok ów SN stwierd ził, że obrona k onieczna dla odparcia zniew agi słow n ej pow inna się og ra n iczy ć do sło w n ej reakcji, czynn a reakcja by łab y p rzekroczeniem jej granic i jako taka stan ow iłab y re-torsję13. S tanow isko to spotkało się ze zd ecyd ow an ą k rytyką S. G lase-ra, k tóry podnosił, że zareago w an ie na zn iew ag ę słow n ą słow am i, nie jest w o g óle obroną, bo n iczeg o n ie jest w stan ie ochronić. N atom iast zw yczajn ą czy n n ością obronną w zględ em słow n ej zn iew agi będ zie w łaśn ie reakcja czynna, polegająca np. na zm uszeniu napastnika do op u szczenia danego p om ieszczenia, a tym sam ym p rzecinająca m oż-n ość k ooż-ntyoż-nu ow aoż-nia zam ach u14.
10 N . T a g а а с е w , K o d e k s k a r n y, W a r sz a w a 1921, s. 540. 11 R. v. H i p p e l , l e h r b u c h d e s St r al r e c hts , B erlin 1932, s. 111. 12 L. P e i p e r , K o m e n t a r z do k o d e k s u k ar n e g o, K raków 1935, s. 82— 83. 15 W y ro k S N z 19.02.1934 r. — 3 K .26/34, O SP 1934, nr 9, poz. 394. 14 S. G l a s e r , g lo s a do c y to w a n e g o w poprzednim pr z yp is ie w y ro ku SN, ibid em , s. 418— 419,
T ak ie stan ow isk o reprezen tow ał także J. M akarewicz, k tóry stw ier-dzał, że przedm iotem obrony m oże b yć cześć człow iek a — jego dobre im ię. S tw ierdzenie to autor ilu strow ał następu jąco: czy n ien ie nierząd-n ych propozycji k o b iecie jako za w ierające p rzyp u szczenierząd-n ie jej łatwej dostęp n ości, poniżające w opinii publicznej, daje prawo — jako akt obrony k onieczn ej — do fizyczn eg o u su n ięcia n atręta17.
O stateczn ie także w o rzeczn ictw ie SN u trw aliło się prawo do ob ro-n y k oro-nieczro-n ej czci przed b ezpraw ro-nym zam achem . W yrazem tej liro-nii orzecznictwa jest w y rok z 22.02.1934 r., w którym SN stwierd ził, że n iesłu szn e jest zap atrywanie, jakoby atak na cześć n ie m ógł być od-party drogą obrony k o n iec zn ej1®. W innym orzeczen iu — z 28.03.1935 r. — SN p od kreślił, że sło w n e zn iew a gi m ogą uzasad niać stan obrony k onieczn ej, alb ow iem przepis art. 21 k.k. z 1932 r. dopuszcza och ronę za pom ocą obrony k o n ieczn ej k ażd ego dobra p raw nego bez w yjątku, a zatem także i obronę cz ci17.
W doktrynie p ow ojen nej W. W olter p ow tórzył pogląd, iż p rzeciw słow nym zn iew agom słu ży obrona k o nieczn a18. Także orzeczn ictw o na-w iązało do stanona-w iska jud ykatury p rzedna-w ojennej, czem u dał na-w yraz SN w orzeczen iu z 28.06.1958 r. stw ierdzając, że o b elży w e zachow an ie "się, p otrącen ie stanow ią zam ach y na god ność, n ietyk aln o ść cielesn ą
up rawn iające do za stosow ania obrony k o n ieczn ej19.
II
Tak w ięc u zn an ie prawa p okrzyw d zon ego do odparcia b ezp raw n e-g o zamachu na jee-go cześć ,ma sw ą tradycję w n auce i orzeczn ictw ie.
Zagadnieniem , k tóre m oże budzić w ą tp liw ości, p o zo staje jednak k w estia granic tego prawa, którą m ożna sprow ad zić do pytania: jakie dobra napastnika m ogą zostać naruszone w k on sekw en cji zastosow
a-15 J. M a k a r e w i c z , K o d e k s k a r n y z k o m e n ta r z e m , L w ów 1938, s. 109.
16 3 K. 4 'ż/34, OSP 1934, nr 9, poz. 395.
17 2 K. 25/35, Z O SN — Izba K arna 1935, nr 11, poz. 473. T e zę tę SN p o w tór zy ! w or ze cze niu z 23.05.1938 r. •—• 2 K. 2180/37, Z O SN — Izba K ajna 1935, nr 12, poz. 301
is w . W o l t e r, P r a w o k ar ne — z a r y s w y k ł a d u s y s t e m a t y c z n e g o , W ar sza w a
1947, s. 194; g lo s a d o o rz e cz en ia SN, O SP iK A 1959, nr 7— 8, s. 453— 454.
19 W s p ra w ie III K. Rn 1136/57, „P a ństw o i P raw o ” 1959, nr 11, s. 935— 936. Patrz ta kż e z am ies zc zo n ą ib i d e m g lo s ę A. G u b i ń s k i e g o , w które j autor apro-bując s ta n o w is k o SN , k r y ty c z n ie o c en ia o d o s o bn ion y p oglą d, w e d łu g k tór e go z c h w ilą do ko nan ia z n ie w ag i s ło w n ej lub c zy n n ej, nie do p us zc z alną s ta je s ię ob rona k o
inia ob rony k on ieczn ej przed zam acham i na cześć i go d n ość cz ło w ie -ka? Inaczej k w estię tę form ułując zapytać można, czy w obronie czci i go d no ści d opu szczaln e jest sp ow od ow a nie uszk od zen ia ciała n a p a st-nika i w jakim stopniu, a w skrajnym w ypad ku n aw et jeg o śm ierci, jeżeli jest to p odyk tow an e k on ieczn ością obrony. Zagadn ienie to śc iś-le w iąże się z zasadą prop orcjon aln ości dóbr w y zn aczają cą — w edług d om inujących w sp ółcześn ie p oglądów d oktryn y — granice kontratypu obrony k on ieczn ej.
Pogląd o p otrzeb ie ogran iczenia prawa do obrony poprzez w y m óg zachow an ia prop orcji w ch od zących w grę dóbr b ron iącego i n apa stni-ka, u k szta łtow ał się w y raźn ie w n au ce w XIX w.
Początk ow o ogran iczen ie obrony w ią za ło się z odpieraniem zam achu na m ienie. J. H. Paw liko w ski tak rzecz ujm ow ał: „Każdy ma prawo bronić sw o jej w łasn ości, lecz jeż eli ta obrona k osztu je ży c ie cudze, w n iektórych przyp adkach jest p rzestęp stw em zasługującym na karę [...]. S potyka kto w dzień kradnącego, m oże g o zatrzym ać, odpędzić od sw ej w łasn ości, ale strzelać za nim w celu zabicia go, lub innym sp osob ie odbierać mu ży cie przechodzi już gra nice zachow ania w ła s-n ości i sta je się zbrods-nią zab ójczą”. M ieściło się s-natom iast — zdas-niem cyto w a n e go autora — w gran icach obron y k oniecznej po zb aw ien ie życia n apastnik a d okon ującego napaści nocą, jeżeli istn iała obaw a, że napad zagraża n ie tylko m ieniu, ale i życ iu b ron iącego się20.
W arunek zachow an ia m iary w ob ron ie rozw ijał R. Hube: „Zgodzi-m y się, że gd ziek olw iek idzie o o ca len ie życia, „Zgodzi-można napastnik ow i odebrać życie, g d zie idzie o o ca len ie n iety k aln ości osoby, m ożna n a-pastnika sk a leczy ć, g dzie idzie o u ratow an ie majątku, m ożna dopuścić s ię gw ałtu na osob ie napastnika i odjąć mu m ożność szkod zenia.
Po-dobnie kobieta broniąc się przed g w ałcicie lem m oże g o zabić. W sze l-ka w ięk sza obrona ponad miarę p rzyzw oitej ulega l-karze, [choć] m n iej-szej, jak kara zw yczajna na czyn b ezp raw ny przez nadmiar obrony zrządzony''21.
U k ształtow an ie się poglądu, w edłu g k tórego istota obron y k on iecz-n ej iecz-n ie w yczerp u je się w praw ie do odparcia zam achu iecz-na k oiecz-nk retiecz-ne dobro, a — jak ujm ow ał to S. Budziński — „stanow czą ok oliczn ością jest tu n ie natura zag rożon ego prawa, lecz obrona prawa p rzeciw b ez-prawiu", stw orzyło p odstaw ę dla zak w estiono w an ia racji ograniczania prawa do k onieczn ej obrony poprzez w arunek zachow an ia proraorcii dóbr. P ow oła n y autor podkreślał, że „choć mała w a rtość rzeczy b ęd ą-cej przedm iotem napadu, zdaniem niek tórych , w yłą cza k on ieczn ą obro-nę; lecz istota jej, jako w y stęp u ją ce dla osłon ien ia prawa p rzeciw
fcez-20 J. H. P ci w 1 i к o w s к i, O p r a w a c h k r y m i n a ln y c h, W a rs z aw a 1818, s. 12— 13. !1 H u b e, O g ó l n e za sa dy. .. , s. 474.
prawiu, nie m oże być zaw isła od takiej, a n ie innej w artości"22. Rozu-m owanie to p row adziło do o gó ln eg o stw ierd zenia p od k reśla nego przez K. M ałkow sk iego, iż „prawo n ie p ow in no u stęp o w ać bezprawiu"23. W k onsek w en cji zatem autor ten kon kludow ał, że „siła, którą od p iera-my bezpraw ną napaść na naszą w łasn ość n ie potrzeb uje bynajm niej stoso w a ć się do w artości przedm iotu, na k tóry n apaść w ym ierzoną zo -stała. W obron ie przedm iotu n ajm niejszej w artości w o ln o u żyć n ajw ięk szej siły, ajw oln o n aajw et ży cie odjąć n apastnikoajwi. Zakres d o zajw o lonej siły nie m ierzy się w artością b ron ion ego prawa, lecz w y m a ga -niam i skutecznej obrony. Czy praw o w ielk ie jest czy m ałe, ty le siły u żyć nam wolno, ile potrzeba do jeg o obrony"24.
W ok resie m ięd zyw ojenn ym pogląd o k on ieczn ości ustosu nk ow ania ob rony do rozm iarów k rzyw d y grożącej ze stron y napastnika u zasad -niał W. M akow ski2f. Także W. M. Borowski zaznaczał, że „zakres obrony ko nieczn ej zależy od stopnia zła i w ażn ości dóbr prawobronych, k tó -rym grozi n ieb ezp ieczeń stw o w sk utek napaści"28. Aprobując to stan o-wisko, E. K rzym uski pisał n astępu jąco o w sp ó łczesn ej mu n auce: „Dzi-siejsza doktryna chce, ch oć w ścieśn ion ym zakresie, sto so w a ć do obrony k onieczn ej regułę zap ożyczoną z konstrukcji prawa w y ższ ej k o -n iecz-n ości. Żąda o-na m ia-now icie, ab y -n ie zachodziła zbyt rażąca -nie- proporcjonaln ość m iędzy n iższym w alorem dobra zaatak ow an ego przez napastnika a w y ższą w a gą k rzyw d y w yrząd zon ej mu dla u darem n ie-nia jego zam achu"27.
Stan ow isko to spotkało się ze zd ecyd ow an ym sp rzeciw em J. M aka-rewicza, k tó ry stw ierdzał z naciskiem , że w in teresie poszan ow ania prawa leży, b y n ie czy nić żadn ych zastrzeżeń w y n ik ają cy ch z p orów -nania w artości dóbr — b ron ion ego i naru szon ego u napastnika. Autor ten podkreślał, że z istoty ob rony k onieczn ej i jej funk cji niejak o sp o-łeczn y ch w y nik ałob y, że tam, gd zie broni się prawa, ch oćb y chodziło o dobro m ałej w artości, ka żd y zam ach jak najostrzej odeprzeć należy, gd yż chodzi o za ch ow a n ie au torytetu prawa jako tak iego 28.
82 B u d z i ń s k i , W y k ł a d p o r ó w n a w c z y . .. , s. 125.
*3 M a ł k o w s k i , W y k i a d p r a w a karn ego... , is. 119. W s p ó łc z e ś n ie za sa dę tę z n a j-d u jem y w y e k s p o n o w a n ą w w ie lu or z ec ze n ia ch SN , m. in. w w y r ok u z 27.07.1973 r. IV KR 153/73, O SN K W 1974, nr 1, poz. 12 oraz w w yr o ku z 19.03.1982 r. III KR 31/82, O SN , W y d. Prok. G en. 1982, nr 11, poz. 174.
24 M a ł k o w s k i , W y k ł a d p r a w a kar neg o..., s. 119. 25 M a k o w s k i , P r aw o karne..., s. 301. 26 W. M. B o r o w s k i , Z a s a d y p r a w a k ar n e go , t. 1, C z ę ś ć og ól na, P oznań— — W iln o 1922, s. 135. *7 E. K r z y m u s k i , S y s te m p r a w a k a r n e g o z e s t a n o w is k a nauk i i tr z e c h k o -d e k s ó w o b o w ią z u j ą c y c h w P o ls ce , K rak ów 1921, s. 64. 2S M a k a r e w i c z , P r a w o karne..., s. 174.
Podkreślając, że w obronie k onieczn ej nie jest w ym ag an e zach o w a -n ie proporcjo-nal-nej w artości dóbr, S. G laser stwierdzał, iż dla och ro-n y dobra m ajątk ow ego d opu szczalro-ne jest ro-n aw et p ozba w iero-n ie życia ro-n a-pastnika, jeżeli jest to u zasadn ion e in ten syw n ością napadu29, a także iż o koliczno ści k onk retn ego w yp ad ku m ogą uzasadniać odparcie zamachu na cześć za pom ocą n a jcięższy ch n aw et środków, nie w y łą cza -jąc p ozbaw ien ia życia n apastnika30.
W e w sp ółczesn ej nau ce zd ecy d ow a n ie dom inuje przekonanie o p o-trzebie w yzn aczen ia zakresu d ozw olon ej p raw em obrony poprzez u w zględ n ien ie warunk u zachow an ia proporcji m ięd zy dobrem bronio-nym przed bezprawbronio-nym zam achem a dobrem napastnika naruszobronio-nym w w ynik u odpierania jego n ap aści31. D oktryna dąży do u jęcia tego w a-runku w p ostaci o g óln ie sform ułow anej zasady.
Zdaniem A. K rukow skiego, p rzekroczenie granic obrony ko nieczn ej ma m iejsce w razie rażącej dysproporcji dóbr32. K. Buchała form ułuje w arun ek proporcji od strony n egatyw n ej, staw iają c tezę, w ed łu g k tó -rej n ieza ch o w a n ie w sp ółm iern ości dóbr nie m oże prowadzić w sp o łe cz-nej o cen ie d o ich rażącej dysproporcji na n ieko rzyść napastnika, z tym zastrzeżeniem , że lic z y ć -s ię b ęd zie n ie ty lk o charakter d anego dobra, a le i jako k onkretn a w artość. Zasada ta — zdaniem cy tow an e g o a u to-ra — n ie jest zw yk łą zasadą proporcjonaln ości, lecz ,.zasadą propor-cjon aln ości og ra niczon ą”. O gran iczen ie to p olega na tym, że rażąca dysproporcja jest czym ś w ięc ej, aniżeli tylk o „o czyw istą n iew sp
ół-гв S. G l a s e r , P o ls k ie p r a w o k a r ne w z a r y s i e , K ra ków 1933, s. 138.
50 G l a s e r , g los a..., s. 419. P ogląd od r zu c ając y z a sa d ę p ro po rc jo n alno śc i dóbr w ob ro nie k o n ie c zn ej w y ra ża li także: P e i p e r , K o m e nta r z. .. , s. 83; S. Ś l i w i ń s k i ,
P r a w o ka r ne , W ar sza w a 1974, s. 156; W o l t e r , P r a w o kar ne..., s. 199; A. G u
-ta i ń s k i , W y ł ą c z e n i e b e z p r a w n o ś c i c z y nu . O o ko l ic z n o ś c i a c h u c h y l a j ą c y c h s p o łe c z n ą
s z k o d l i w o ś ć c z y n u , W ar s za w a 1961, s. 22.
31 P atrz z w łas zc za : H. R a j z m a n , g lo s a do w yr ok u SN z 12.10.1960 r. ,.Pań-s tw o i P raw o" 1961, nr 4— 5, ,.Pań-s. 836; J. W o j c i e c h o w ,.Pań-s k i , g lo ,.Pań-s a do w y r o k u SN z 10.01.1962 r., ,.P ań stw o i P raw o" 1962, nr 7— 8, s. 497— 498; M. S i e w i e r s k i ,
K o d e k s k a r n y — k o m e n t a r z , W a rs za w a 1965, s. 50; K r u k o w s k i , O b r o na k o -nie cz na... , s. 86; L. L e r n e 11, W y k ł a d p r a w a k a r ne g o , W a r sz a w a 1970, s. 225; E. S z w e d e k , g lo s a do w y r ok u SN z 4.02.1972 r., „ N o w e Prawo" 1972, nr 12, s. 1884; H . R a j z m a n , P r z eg l ąd o r z e c z n ic t w a SN, „ N o w e P raw o" 1973, nr 7— 8, s. 1057; K. B u c h a ł a , G r a ni ce o b r o n y k o n i e c z n e j, „P alestra" 1974, nr 5, s. 41; J. В a f i a, K. M i o d u s k i, M. S i e w i e r s k i , K o d e k s k a r n y. K om en t ar z , W a r-s zaw a 1977, r-s. 84; W . R a d e c k i , O c e n a w s p ó ł m i e r n o ś c i s p o s o bu o b r o n y i n i e -b e z p i e c z e ń s tw a z a m a c hu w o -b ro n ie k o n ie c z n e j, „ N o w e Prawo" 1977, nr 6, s. 861;
W . S w i d a, P r a w o ka rne , W a rs za w a 1978, s. 148. K s zta łto w an ie s ię p o g ląd ó w do-k tr y n y na z a g a d n ien ie proporcji dóbr o b sz er n ie om aw ia A. M a r e k , O b r o n a k o -n ie c z -na w p r a w ie k a r -n y m -na t le teo r ii i o r z e c z -n ic t w a Sądu N a j w y ż s z e g o , W a rsz aw a
1979, s. 78 i n.
m iernością"33. W m yśl tak sform ułow anej zasad y, d opuszczaln e b y ło b y żalem n aru szenie dobra napastnika o w artości „ o cz yw iście w ięk szej" an iżeli dobro, w które godzi bezp raw ny zamach, b y leb y rozbieżność w artości ty ch dóbr n ie była „rażąca", Tak w y ty czon a granica praw- n ości działania w obron ie k on iecznej w y d a je się b y ć n iezw yk le subtelna i w ef ek cie trudna do u ch w y cen ia. Zakłada ona bowiem , że j e żeli broniący sw eg o dobra narusza dobro napastnika o cz y w iśc ie w ię k -szej w artości, to jego zach ow an ie m ieści się jeszcze w prawem do-p uszczon ych granicach, a staje się bezdo-prawne, gd y rozbieżn ość w artości dóbr jest rażąca. Oba p ojęcia ocen ne, dysproporcja „oczyw ista" i „ra-żąca", są bliskozn aczne, ich zakresy zn aczen iow e m ogą się krzyżow ać, w ątp liw e jest zatem, czy m ożna poprzez ich rozróżn ienie w y ty c z y ć prawną gran icę kontratypu.
Eez w zg lędu jedn ak na to, jak stylistycz n ie sform ułow ana zo stan ie zasada prop orcjonalności, rodzi ona dla praktyki sąd ow ej zasad nicze pytanie, o to, jakie k onk retn e dobra napastnika m ogą zostać n aru szo-n e w toku odpieraszo-nia jego zam achu szo-na daszo-ne dobro prawem ch ro szo- nio-ne. O dpowiadając na to pytanie, K. Buchała stwierdza, że zadanie śm ierci w yłączn ie w obron ie m ienia za w sze oznacza p rzekroczenie granic obrony k o n ieczn ej34.
W. Radecki, od w ołują c się do norm m oralnych, buduje cały k ata-log dóbr, w k tóre godzi b ezp raw ny zam ach — z jednej strony, i dóbr napastnika, k tóre m ogą zostać n aruszone działaniem obronnym — z dru-giej stron y35. Słuszn ość u zależn ien ia stopnia d opu szczalnego u szk o dze-nia ciała napastnika od w arto ści dobra ch ron ion ego — jak proponuje p ow ołan y autor — a w ięc sw eg o rodzaju taryfikow ania m aterialnego lud zk iego zdrow ia, k w estion u je A. M arek na grun cie sw ej k oncep cji w zg lęd n ej prop orcjonalności dóbr. Autor ten do kon u je — jak zazna-cza — dla ce ló w p rak tycznych egzem plifikacji sytu acji m ieszczących się w gran icach obrony k onieczn ej i w y k racza ją cych poza te granice, stwierdzając że obrona w o ln o ści np. w sferze d yspon ow an ia życiem seksu aln ym d aje prawo p ozbaw ienia życia napastnika, natom iast św ia -dom e go d zen ie w ży cie lub zdrow ie spraw cy zam achu w obronie dóbr
35 B u c h a ł a , G r a nic e o bro ny. .., s. 41.
34 N a u z a sa d n ien ie te g o s ta n o w is k a c y to w a n y autor p o w o łu je m. in. art. 2 ust. 2 E uro pejskiej K onw e ncji O chro ny P raw C z ło w ie k a z 1950 r. s ta n o w ią c y , że „Z adanie śm ie rc i w o bron ie k o n ie c zn e j je st u w a ża ne za k o n ie c z n e w y łą c z n ie w r az ie o d p ie -rania b e zp ra w n eg o g w a łtu na oso bie" . B u c h a ł a , G r a ni ce ob r ony ... , s. 41 42. P o w o ła n y prz epis sta no w i ta k ż e u z as a d n ie n ie dla fo r m u ło w a n e go w n au ce n ie m ie c k iej po glądu o og ran icz en iu prawa do o br on y k o n ie c z n e j przed zam achem na m io -nie . Patrz H. J e s c h e c k , L eh rb uch d e s S tr a lr e ch ts , A l l g e m e i n e r Teil, B erlin 1972 s .
m niejszej w artości, np. m ienia, czci, tajem nicy k oresp on dencji, porząd-ku pu bliczn ego i inn ych dóbr o podobnej w artości, jest za w sze rów n o-znaczn e z ek sc ese m 3®.
Form ułow anie zesta w ień dóbr bron ion ych i naru szon ych jest n ieuchronną k on sek w en cją przyjęcia zasad y proporcjonalności, jako w y -zn aczającej gran ice kontratypu obron y koniec-znej. Każde o gólne sform u łow a n ie tej zasady praktyka w ysform iaru sp ra w ied liw ości sformusi w y -p ełn ić konkretną treścią. O cena samej zasad y i jej funkcji wym aga zbadania p raktyczn ych k on sekw en cji, do jakich prowadzi jej ak cep -tacja. Zaznaczyć przy tym n ależy w yraźnie, że nie chodzi tu o próbę g en era ln ego za k w estio no w a n ia potrzeby ja k ieg ok olw iek ograniczenia działania obronnego bez w zg lęd u na w ch od zące w grę w artości, lecz jed y n ie u kazan ie p ew n ych asp ek tów w yznaczan ia za pom ocą zasady prop orcjonaln ości szty w n ych granic tego, co u czyn ić może broniący przed b ezpraw nym zam achem sw ej czci lub godności.
III
Spróbujm y zatem rozw aży ć następ stw a, do jakich prowadzi p rzy ję-c ie warunku zaję-chow ania proporję-cji dóbr przez od pierająję-cego zam aję-ch na sw ą cześć lub god n ość. Posłużm y się w tym celu jako p rzykładem ty p ow y m stan em faktycznym , w k tórym d ziałający w alk oh olow ym zam roczeniu n apastnik zniew aża na u licy p rzyp adk ow ego p rzechod-nia. Postaw m y pytanie, jaki sposób prawem d opu szczalnej obrony m o-że w ybrać zaatak ow any, jeo-żeli zd ecyd u je się na odparcie bezpraw nego zamachu. Czy w szczegó ln o ści o d ep ch n ięcie napastnika m ieścić się b ę-d zie w granicach praw em ę-dopuszczalnej obrony? O ę-dp ow ieę-d ź tw ierę-d zą-ca w y d a je się być pri ma facie oczy w ista. Jeżeli jednak przyjm iem y, że gran icę tego, co w oln o w toku odparcia zam achu u czyn ić zaatak o-w anem u o-w yzn acza zasada o-w spółm iern ości dóbr, to sprao-wa n ie jest w ca le taka pewna. Zdaniem p ow oła ne go w cześn iej W . R adeck iego, w m yśl tej zasad y, w obronie czci w oln o u derzyć zn iew aża jącego, a n a-w et sp ow od ow a ć u szk od zen ie ciała, ale sp ow od ow anie cięż k iego u szk od zen ia cia ła jest już przekroczeniem granic d opu szczalnej obrony37. Broniący sw ej g od n ości musi zatem pam iętać, ,by odpieranie zamachu — w zarysow any m p rzykładzie w form ie od ep ch nięcia — n ie p row a-dziło do zagrożen ia zdrowia ciężk im urazem , a tym bardziej do zagro-żen ia dla życia. Jeżeli sp osób obrony zasto sow a n y przez odpierającego
se M a r e k , O b r o na konie cz na ... , s. 83, U l . 07 R a d e c k i , O c e n a w s pó łm ie r n o ś ci .. ., s. 861.
zam ach groziłb y ciężkim u szkod zen iem ciała napastnika, obrona staje się bezprawna. W razie, g d yb y w w yn iku od ep ch nięcia sprawca zn
ważenia przew rócił się i upadając na twarde pod łoże doznał cięż k ie-g o urazu, bron iący się m óie-głb y stan ąć w obliczu od pow iedzialności karnej za sp ow od ow a n ie tego skutku, jako w y k raczająceg o poza zasa-dę proporcji dóbr. N ie stan ow iłb y przeszk ody dla takiej od p ow ied zia l-ności warunek u m yśln ego naruszen ia dobra rażąco w ięk szej wartości, niż dobro bronion e, gd yż SN przyjm uje, iż przestęp n e przekroczenie granic ob rony k oniecznej m oże nastąp ić także z zam iarem ew en tu a l-n ym 38.
W rozw ażanym stan ie fak tyczn ym , broniący sw ej god ności przez od ep ch nięcie napastnika p o niósłb y w ięc od p ow iedzialno ść karną za p rzek roczenie granic obrony i sp o w od ow ane ciężk ie u szk od zen ie c i a
-ła, jeżeli co najmniej p rzew id yw ał m ożliw ość naruszenia dobra n a-pastnika rażąco w ięk szej w artości i na taki skutek sw e go działania się godził. Istnieją jednak że — jak m ożna sądzić — realn e p odstaw y do przyp uszczenia, że praktyka w ym iaru sp ra w ied liw ości przyjm ując zasad ę proporcji dóbr, jako w yzna cznik granic kontratypu obrony k o -niecznej, skłonna b ęd zie p rzyp isać zam iar ew en tu aln y broniącem u się przed zniew agą, jeżeli w w yn ik u od epchnięcia lub u derzenia n apast-nik przew racając się dozna ciężk ieg o u szkodzen ia ciała, czy nawet, w skrajnym w ypadku, p o n iesie śm ierć. A dodajmy, że skutki takie są w ielc e prawdopodobne, g d y napastnik znajduje się w stan ie zam ro-czen ia alko holo w ego . Stan ten b ow iem zw ięk sza b ezw ład n ość ciała człow iek a, co czyni je szczeg ó ln ie podatnym na u razy w razie upad-ku na twarde podłoże, zw ła szcza w postaci p ęk nięcia po dstaw y czasz-ki, zaw sze zagrażającego życiu. Podstaw ą dla przypisania broniącem u się zamiaru ew en tua ln ego, w razie sp ow od ow ania ciężk ieg o u szk od ze-nia ciała lub śm ierci napastnika, m oże b y ć teza — n ie budząca zresztą zastrzeżeń na gru ncie stanu fak tyczn ego , k tórego d oty cz y — w y -rażona w w yroku SN z 30.01.1975 r., w której czytam y, co następuje: ,,Jest rzeczą p o w szech n ie znaną, że stan u pojen ia alk o h o low eg o o sła bia ogólną spraw ność organizm u oraz p raw idłow e fu n kcjonow an ie je -g o p oszcze-gó ln y ch or-gan ów, jeżeli w ięc sprawca p rzestęp stw a p rzeciw ko życiu lub zdrow iu ma św iadom ość, że b ęd ą cy przedm iotem je -g o ataku człow iek znajduje się w takim stanie, to -god zi się i na to, iż skutki jeg o czynu m ogą b yć p ow ięk szo n e w w yn iku osłab ion ej
od-38 Patrz w y ro k SN z 11.08.1972 r. II KR 109/72, O SN , W yd . Prok. G en. 1973, nr 1— 2, poz. 4 ; w y r ok S N z 23.07.1980 r., V K RN 168/80, O SN , W yd . P rok. Gon. 1981, nr 6, poz. 60. P atrz także: M a r e k , O b r on a ko nie cz na ... , s. 112. Z ag ad nien ie
s tr on y p o dm io to w ej p rz ek roc zen ia granic o br on y k o n iec z ne j w y m a g a ło b y o drę bn eg o ro zw aż en ia , co jed na k w yk r ac za poza z a ło ż o n y zak res n in ie js zy c h rozw aża ń.
porności i spraw ności organizm u tego czło w ieka "39. W konk luzji stw ier-dzić trzeba, że w arunek zachow ania proporcji dóbr w obronie k o n iecz-nej prowadzić m oże do uznania za bezprawną obronę przed czynną zn iewagą, p olegającą ch ociażb y tylk o na odepchnięciu napastnika. Pow staje zatem pytanie, na czym m iałaby Pow takiej sytu acji p olegać d o -puszczalna prawem obrona. Zasada proporcjon alności dóbr w sk raj-nych przypadkach prow adzić m oże do obarczenia bron iącego się obo-w iązkiem jak iejś szczeg óln ej ostrożn ości obo-w postępoobo-w an iu z n apastni-kiem . N ie trzeba zaś szerok o uzasadniać, że w ten sposób dochodzim y do sp rzeczności z samą istotą obrony k on iecznej i jej sp ołeczną funkcją.
Z agadn ienie to ma także i drugi aspek t. Jeżeli przyjąć, że propor-cja dóbr w yzn acza gran icę działania ob ronnego, to w y k roczen ie poza w arunek zachow ania proporcji pow oduje, że d ziałanie obronne samo staje się bezpraw nym zamachem , a w k o nsek w en cji d otych cza sow y n a-pastnik zysk u je prawo do odparcia takiego zam achu40. Jeżeli w ięc bro-niący sw ej go d no ści lub n ietyk aln ości, odpierając zam ach sp ow odu je n ieb ezp ieczeń stw o dla życia napastnika, warunek proporcjonaln ości nie zo stanie sp ełniony, obrona stan ie się bezpraw na, a co za tym idzie — sprawca zn iew ażen ia b ęd zie miał prawo odparcia takiego d ziała n ii b ron iącego się. Pon iew aż obrona b yła b y w takim w ypadku b ezp raw
-nym zam achem , stw arzającym zagrożen ie dla życia, napastnik będ zie mógł, zachow ując waru nek proporcjonalności, zastosow ać drastyczn e ŚTodki g od zące w zdrow ie, a na w et ży c ie zn iew ażo nego i trzeba b y uznać tak ie działanie za zgodn e z prawem .
Dodajm y, że zach ow an ie w aru nk ów w sp ółm iern ości dóbr jest o ty -le trudne, że — jak p odn oszono już w d ok tryn ie w ślad za radzieckim autorem I. S. T yszk iew iczem — bron iący się często nie w ie, jaką szk o -dę zam ierza w yrząd zić mu napastnik i w jakim rozm iarze. Stąd trud-no od n ieg o w ym a gać w a rtościo w an ia dobra b ron ion ego i dobra n a-pastn ika, k tóre w o ln o mu naru szyć przez działanie obron ne41. W p ol-sk iej nauce tę trafną u w a g ę u czy n ił w cześn iej W . M. Borowol-ski stw ier-dzając, że: ,,O czy w iście, n ieraz b yw a trudno poszk odow anem u z gó ry ok reślić, jakie mu zło grozi. A przeto k w estia przekroczenia obrony k oniecznej za w sze m oże być w y św ietlo n a na gru ncie n ie tylk o fak
tycz-38 II KR 270/1974, O SN K W 1975, nr 6, poz. 76.
40 T ak K r u k o w s k i , O br o na konie cz na ... , s. 101; M a r e k , O b r on a k o n i e c z -na..., s. 87, za zn ac za jąc , że b ę dz ie to s y tu a c ja w y jątk o w a.
41 I. S. T y s z k i e w i c z , U al o w i ja i p r i e d i e l y ni e o b c h o d im o j o b o r on y , M o sk w a 1969, s. 96.
n ych ok oliczn ości dan ego wypadku, lecz i su b iek ty w n ego stanu tego, kto się d o niej u cieka''42.
Na an alizow ane zaga dn ien ie można spojrzeć z innej jeszcze strony, a m ianow icie z p ersp ek ty w y tego, kto sp ieszy z pom ocą drugiemu c zło w iek ow i stan ow iącem u przedm iot b ezpraw nej napaści. Instytucja p o -m ocy k on ieczn ej -ma sw ój głęb ok i -m oralny sen s. Ma ona stanow ić za-ch ętę dla w szystk iza-ch do p rzeciw staw ienia się bezpraw iu, do a k ty w n e-go w ystąp ien ia przeciw ko łam iącem u prawo zam achow i, choćb y sami n ie zostali zaatakowani.
Postaw m y pytan ie: k ied y można oczek iw a ć od obserwatora czynu go d zą cego w dobra ch ron ion e prawem, by dał fizyczn y odpór takiemu zam achowi? Pom ijając a sp ek ty fa k tyczn e takiej sytuacji, przede w sz y -stkim w tedy, g d y gran ice prawn ości p od jętego przezeń działania obron-n ego będą jasobron-n e i o czy w iste, iobron-nobron-nym i sło w y — gd y o c zy w iste i p ew obron-n e b ęd zie to, w jaki sposób m ożna odpierać zam ach bez narażenia się na n ieb ezp ieczeń stw o od p ow iedzialn ości karnej za u dział w b ójce, p ob i-ciu, sp ow odow an iu uszk odzen ia ciała oraz jeg o następ stw a. Jedn akże sp ieszą cy z pom ocą k onieczn ą nie jest zw y k le w stan ie ok reślić z g ó -ry w yzn aczon ych przez zasadę prop orcjonalności d opu szczalnych gra-nic odpierania b ezp raw n ego zam achu. To sam o zach ow an ie n apastni-ka, np. u d erzen ie p ięścią przechodnia, m oże prow ad zić do n aruszenia dóbr o różnej wartości. M oże b yć zam achem na godność, n ietyk aln ość osobistą, m oże grozić lek kim u szkod zen iem ciała, a n iek ied y p row a-dzić do ciężk ieg o u szkodzen ia ciała, a n aw et śm ierci pokrzyw d zon ego. Zasada proporcjon alności dóbr w obronie k on ieczn ej p ow ażn ie ogra-nicza m ożliw ość stw orzen ia interw eniu jącem u gwarancji, że jeg o p o-moc nie narazi go na od p ow iedzia lność karną za przek roczenie granic d ozw o lon ej obrony.
Reasum ując d o ty ch czasow e rozważania stw ierd zić trzeba, że z u w a-g i na k on sek w en cje, k tóre starano się w yk azać, jest spraw ą trudną form ułow anie warunku proporcji dóbr w taki sposób, b y w arunek ten, w iążąc d ziałającego w obronie k on ieczn ej, z jednej stron y chronił n aj-w y ższe dobra napastnika przed naruszeniem aj-w aj-w yn iku odpierania je-g o zam achu na dobro b ezw zje-g lęd nie m niejszej w artości, a z druje-giej zaś strony n ie p araliżow ał sam ego działania obronnego. Trudności w tej m ierze sprawiają n ie tylk o w zględ y praktyczne. Zazn aczyć trzeba, że zasad y tej n ie form ułuje exp res si s v er bi s art. 22 k.k. w odróżnieniu od przepisu art. 23 § 1 k.k. ok reślającego warunki, jakim musi od po w ia-dać d ziałanie w stan ie w y ższ ej k on ieczn ości. W yk ład n ia przepisu art. 22 § 3 k.k. zm ierzająca do w yp row ad zenia z jeg o treści warunku chow ania proporcji dóbr zm niejsza p o le d opu szczaln ego prawem
chowania, rozszerzając p o le krym inalnej b ezp raw ności, a zatem m oże god zić w zasadą nullum crimen sine lege. Interp retow anie art. 22 § 3 k.k. jako za w ierająceg o im p licite zasadą proporcjonaln ości dóbr o d cz y -ty w an e b yć m oże jako w grun cie rzeczy próba w prow ad zenia do p ra-wa p o zy ty w n ego elem en tu p ozau staw ow ego, m ającego k ory gow ać praw ne g ran ice k ontratypu obrony k on ieczn ej. G dyby zaś m iało ch o-dzić o taki w ła śn ie zabieg, to stw o rzyłb y on m ożliw ość ograniczenia praw a zaatak ow an ego do odpierania zam achu za pom ocą innych je sz -cze p ozau staw ow ych elem en tó w 43.
Au torzy zau w ażający trudności, jak ie zw iązane są nieuchronn ie z postulatem ogran iczenia prawa do odpierania zam achu poprzez w y -móg zachow ania w sp ółm iern ości dóbr, p rzestrzegają jedn ocz eśn ie przed n iebezp ieczeństw am i, do jakich w arunek ten prow adzić m oże w prak-tyce w ym iaru sp raw ied liw o ści44. Także K. Buchała podkreśla, że o uznaniu czy nu broniącego się za naru szający zasadą proporcjonal-n ości dóbr wiproporcjonal-nproporcjonal-na d ecy d o w ać oceproporcjonal-na e x aproporcjonal-nte, a proporcjonal-nie ex post, przez p ryz-mat zaistn ia łeg o skutku obrony, co — jak stw ierdza p ow ołan y autor — zdarza sią n a jcz ęściej47. O bszerną analizą tego zagadnienia, u kazu-jącą złożo ność problem u, A. M arek k o ńczy konkluzją, w ed łu g której o uznaniu czynu b ron iącego sią za e k sce s in ten syw n y, w yk raczający poza p raw n e gran ice obrony, nie p ow inn o d ecy d o w ać sam o p o rów n an ie dóbr k oan fliktow ych , a le u w zg lęd an ioan e b y ć m uszą w szy stk ie e l e -m enty sk ład ające sią na cało kształt sytu acji. R ozu-m ow anie tego a u to-ra zm ierza do w yk azania, że zasada proporcji dóbr ma chato-rakter w zg lęd n y. W każdym b ow iem w ypadk u — jak stw ierd za — o cen y w y -m agają w ła śc iw o śc i napastnik a i b ron iącego się, a co za ty-m idzie, proporcja sił, n atężen ie zamachu, środki u żyw a n e przez napastnika,
43 O tym , że n ie jes t to n ie b e zp ie c ze ń s tw o ty lk o te o re tyc z n e, ś w ia d c z y ć m oże c h o ć b y w yr ok SN z 12.09.1975 r. II KR 171/175, w któr ym SN rozpa tru jąc r ew iz ję na d z w y cz a jn ą w sp raw ie s k a za n eg o za za bó js tw o w w y n ik u pr zek ro cze nia granic obr ony k on iec zn e j, zm ie nił w y r o k sądu w o je w ó d z k ie g o i Sądu N ajw yżs zego , s tw ier dzając, ŻC oba s ąd y b łę dn ie pr z y ję ły , jako p o d staw ę sk azan ia, iż w ar unkiem u p raw -niając ym do odparc ia be zpr aw ne j na paś ci je st w c z e ś n ie js z e w e zw a n ie nap astn ika do za pr zes tan ia d a lsz e g o zam achu i o strz eż en ia gov że w p rz eciw n ym w y p ad k u za-a tza-a k o w za-a n y u ż y je n ie b e z p ie c zn e g o nza-a rzę dz iza-a (w k on k retne j s p rza-a w ie s c y zo r y k za-a ). O SN K W 1976, nr 2, poz. 23. P atrz te ż g lo s ę W . W o l t e r a do teg o o rze cz en ia , „N ow e. P raw o 1976, nr 6, s. 984— 986.
44 T rafnie A. K r u k o w s k i z azna cza, ż c , trzeba p r z ec iw sta w ić s ię p ra k ty c e do p atr yw a nia s ię e k s ce s u w sam ym fak c ie w y s tą p ie n ia p ow aż n y ch s ku tkó w obr ony,
W ę z ł o w e p r o b l e m y o b r o n y k o n i e c z n e j na t le art. 22 n o w e g o k o d e k s u k a r ne g o , „P
a-lestra" 1971, nr 1, s. 43.
stan p sy ch iczn y napadn iętego, o k o liczn o ści zajścia, a nade w szystk o rozw ijający się dyn am iczn ie przebieg zdarzenia46.
Przytoczon e za pow ołanym i autoram i zastrzeżenia mają na celu p e-w n e stęp ien ie ostrza zasad y p rop orcjonaln ości dóbr i ogran iczen ie ujem nych k onsekw encji, do jakich zasada ta m oże prow adzić w prakty ce wym iaru sp raw ied liw ości. Jed nakże naw et z p rzytoczonym i za -strzeżeniam i om awiana zasada sprawia, że jeżeli w toku dynam icznie rozw ijającego się zam achu i obrony, broniący dobra u znanego za m a-jące m niejszą wartość (czci, god ności, n iety k aln ości osob istej, mienia) uśw iadom i sobie, że dla sk uteczn ego odparcia zam achu niezbędn e jest zastosow an ie sposobu obron y stw arza jącego zagrożen ie dla zdrowia lub ży cia napastnika, to w tym sam ym m om encie p ow in ien zan iech ać ob ro-ny, dopuszczając do bezp raw nego naruszenia dobra. Dalsza zaś akcja obronna jako stw arzająca zagrożen ie d la dóbr napastnika w ięk szej w ar-tości, staje się ek scesem . Sp ow odow an y natom iast ew en tu a ln y skutek, o cen ion y jako p ozostający w sprzeczn ości z zasad ą w spó łm ierno ści dóbr, stan ow ić b ęd zie siłą faktu p odstaw ę u czy n ien ia działającem u w obron ie k oniecznej zarzutu przekroczenia jej granic.
Trudności w zn alezien iu zad ow a lającego rozwiązan ia om aw ian ego zagadn ienia sprawiają, że tym w ię k szeg o znaczen ia nabierają poglądy w yrażon e w tej k w estii w orzecznictw ie SN. Praktyka wym iaru spra-w ied lispra-w o ści dostrzega n ieb ezp ieczeń stspra-w a spra-w y n ik a ją ce z spra-wp rospra-wadzenia do konstrukcji obron y k on ieczn ej zasad y proporcjonalności dóbr, stąd — jak można sądzić — SN uzn ał za potrzebne w całej serii orzeczeń podkreślić wyraźn ie, że w obronie ko nieczn ej zasada prop orcjonalności n ie obow iązu je, zaznaczając jedn ocześn ie, że dopu szczalne jest u życie jed y n ie takich środków, które są k o nieczn e dla odparcia zam achu47. W ostatn ich latach jednak zauważalna jest — jak się w y d a je — o stro ż-na zm iaż-na tej linii orzecznictw a. W w yroku z dnia 26.04.1979 r. SN stwierd ził, że w obronie k oniecznej „stosow ać m ożna tylko takie śro dki obrony, które pozostają w odp ow iedn iej proporcji do stopnia g ro -żą cego n ieb ezp ieczeństw a oraz rozm iatów i w artości zagrożon ego
ata-46 M a r e k , O b r on a konie cz na ... , s. 99— 100. N a potr ze bę u w z g lę dn ie n ia d y n a
-m icz ne go rozw oju ataku i ob ron y przy w y zn a c za n iu granic d o z w o lo n e g o prawe-m odp ieran ia na paś ci w s k a z y w a ł H u b ę : „P on iew aż zaś n ie b e zp ie c ze ń s tw o na paśc i w zra s tać m oże w cią gu tr w a ją cej już na pa ści i nap aść p o c z ą tk o w o w ię c e j obo jętna, stać *ię m oże c oraz g ro źn iejs za , przeto i rodzaj obr ony w ła s n e j, niem niej m oże z w ię k s z a ć się" . O g ó l n e z a s ad y ... , s. 474.
47 T ak w or zec zen ia ch: z 12.10.1960 r. — IV К 582/60, „P a ństw o i Prawo" 1961, nr 4— 5, s. 8 ?6; z 10.01.1969 r. — IV KR 234/68, O SN K W 1969, nr 2, poz. 80; z 3.07. 1969 r. — IV KR 118/69, O SPiK A 1970, nr 1, poz. 10; z 4.02.1972 r. — IV KR 337/71, O SN K W 1972, nr 5, poz. 83.
kiem dobra"48. Z takiego stw ierdzenia w y p ły w a na łożon y na b ron ią ce-g o ob ow iązek w artościow ania dobra, które broni, i praw o u życia t y l-ko środk ów ,,w odp ow ied niej proporcji" do w artości i rozm iarów tego dobra oraz g ro żąceg o dobru temu n iebezp ieczeń stw a. W orzeczen iu tym n ie ma jeszcze w yr aźn eg o stw ierdzenia potrzeby po rów n yw an ia w artości dobra napastnika naruszonego w w yn iku obrony, jednak idą-ce w tym kierunku rozw in ięcie p rzy to czo nego poglądu znajdujem y w w yrok u SN z dnia 19.04.1982 r., w którym czytam y, że: „Propor-cjon aln ość tę ocen iać n a leży na p łaszczyźn ie zagrożenia dobra atakow anego, istn ieją ceg o atakow m om en cie jeg o atakoatakowania p rzez oso bę atakow y -k onującą zam ach, oraz s-k ut-ków w y n i-k ły ch z odpierania zam achu"49. T ak ie u jęcie w sk azuje jedn ozn aczn ie na potrzebę o cen y skutku obro-ny, którym jest zaw sze naru szenie dóbr napastnika, w k atego ria ch prop orcjon aln ości do zagrożen ia dobra bron ion ego. Podkreślen ia w ym a -ga, że SN p ow strzym u je się od w yp ow ied zi, czy ow a proporcjonalność ma b yć prop orcjonalnością „zw ykłą", „ograniczoną" czy też „ w zględ -ną". O strożn ość w tym w zg lęd zie w yp ły w a zap ew n e z u w zględ n ien ia k on sek w en cji, jakie p ociągn ęłob y w prak tyce sąd ow ej jedn oznaczne ro zstrzyg nięcie tego problem u.
I V
G en eralnie rzecz biorąc n ie w yd aje się m ożliw e zn alezienie id eal-n ego rozw iązaeal-nia om aw iaeal-n ego zagadeal-nieeal-nia, k tóre eal-n ie ograeal-niczając obrony k oniecznej ch ron iłoby jed n o cześn ie dobra napastnika przed dozn aniem u szczerb ku uznanego, w k ategoriach ocen społecznych, za nieproporcjon aln y. Każde z w ch od zą cy ch w grę rozw iązań dotknięte b ęd zie wadam i. Pozostaje zatem rozw ażen ie rozw iązania, k tóre b yć m o-że b yłoby nimi obarczone w m ożliw ie n ajm n iejszym stopniu.
Poszukując ta kiero rozwiązania, doktryna zm ierza do sform u łow a-nia gen eralnej za sa dy (w zględnej, ograniczonej) proporcjonalności, k tó-ra to zasada ma w yznaczać gtó-ran icę obron y kon ieczn ej. Jed nakże sfor-m u łow anie warunku, by odp ierający b ezpraw ny zasfor-m ach nie naruszał dobra napastnika o rażąco w ięk szej w artości aniżeli dobro b ronione, n ie przesądza sam o przez się, jak w arunek ten ma być traktow any: czy jako zasada, czy też jako w y jątek od zasady, w m yśl której, nie jest w ym a gan e u w zg lęd n ien ie przez d ziałają cego w obronie k o n
iecz-48 II KR 85/79, O SN , W yd. Prok. Gon. 1979, nr 11, poz. 147. 49 II KR 67/82, O SN, W yd . Prok. G en. 1982, nr 11, poz. 143,
nej proporcjonaln ości dóbr. Chodzi zatem o to, krócej rzecz ujm ując, co jest zasadą, a co w yjątk iem .
W yd aje się, że stylizacja art. 22 § 3 k.k. nie daje dostatecznej pod staw y, by m ów ić o zasad zie proporcjon alności dóbr w obronie k o -niecznej. O dm ien ność sform ułow an ia tego przepisu w porów nan iu z art. 23 § 1 k.k. w y raźn ie w y m ien iającym zasad ę proporcjonaln ości dóbr, jako w yzn aczającą gra nicę stanu w yższ ej k on ieczn ości, n ie jest przypadkow a. O ile w art. 23 § 1 k.k. chodzi o p odk reślenie, że regułą p ozw alającą na u stalen ie, czy działan ie m ieściło się w gran icach stanu w yższej k on ieczn ości jest porów n an ie dobra ratow an ego i dobra po-św ięco n ego , o ty le sform ułow an ie art. 22 § 3 k.k. ek spon u jąc sposób obrony jako przedm iot oceny, czy m ieściła się ona w prawem dopusz-czaln ych granicach, w sk azu je, że p odstaw ow ą k w estią jest p orów n a-n ie sposobu obroa-ny z a-nieb ezp ieczeństw em w ya-n ik ającym z zam achu, a nie proporcja dóbr.
Z treści art. 22 § 3 k.k. w yn ika zasada, że kryterium o cen y sta n ow i sposób odpierania zamachu, nie zaś dobro napastnika, które ow ow y -niku p rzeciw staw ien ia się jeg o zam achowi zo stało naruszone. Żeby za-tem osądzić, czy b ron iący sw ej czci lub god ności — co szczeg óln ie in-teresuje nas w tych rozw ażaniach — przed bezpraw nym zam achem zastosow ał w sp ółm ierny sposób obrony, stw ierd zić trzeba, czy w k on -kretnym stan ie faktyczn ym k on ieczne b yło od ep ch n ięcie napastnika, uderzenie go, czy też obezw ładn ien ie, a jeżeli tak, to przyjąć należy, że obrona m ieściła się w granicach prawa bez w zg lęd u na to, jakie skutki sp ow odow ała u spraw cy zam achu. Pam iętać w szak trzeba, że rów nież ten sam sposób obrony, np. uderzenie, m oże prowadzić do n a -ruszenia różnych dóbr napastnika w za leżności od okoliczności, w tym także n iezależnych od b ron ią cego się. U d erzen ie m oże stan ow ić b o wiem naruszen ie n ietyk aln o ści, ale m oże rów nież sp ow odo w ać u jem -ne skutki o różnym natężen iu dla zdrowia i życia ataku jącego.
O tym, cz y obrona m ieściła się w granicach prawem d op u szcza l-nych, p ow inno d ecyd o w ać p oró w n an ie sposobu obron y i n ieb ezp ie-czeń stw a zamachu, nie zaś zesta w ien ie w artości dobra bron ion ego i n a-ruszon ego w w yniku Obrony. Jeżeli w ięc sąd orzek ający w sprawie uzna, że broniący sw ej go dn ości przed zn iew agą zasto sow a ł sposób ob rony k on ieczn y dla sk uteczn ego odparcia zam achu, d ziałan ie obron-n e wiobron-n ieobron-n potraktować jako w yk o obron-n y w a obron-n ie obroobron-ny, której praw obron-ny charakter n ie m oże być p rzekreślon y przez uszczerb ek, jak iego na sku -tek obrony doznał sp raw ca zam achu — ch oćb y stan ow ił on naru szenie dobra w ięk szej w artości niż dobro bronione.
Od z a s a d y , w m yśl której granice pod yk tow an e k on ieczn ością odpierania bezpraw nego zamachu nie są dodatkowo w yznaczon e przez
w artość n aruszonego dobra napastnika, sform ułować trzeba jed en w y- j ą t e k . W yjątek ten d otyczy sytu acji, w której b ezp raw n y zam ach n ie jest sk ierow an y na życie, zd row ie lub w oln o ść w sferze sek su a l-nej, lecz w szelk ie inne dobra, w tym także cześć i godn ość. Przek ro-czen ie granic obrony k oniecznej — w yją tk ow o — ma m iejsce w tedy, gd y spraw ca św iadom jest, że zastosow a n y przez niego sp osób ob ro-ny, ch oćb y w danych warunkach k onieczn y dla sk uteczn ego odparcia zam achu, prow adzi bezp ośrednio do zagrożenia życia napastnika, a sp ow od oow a n ie ciężk iego uszkodzenia ciała, zagrażającego życiu lub p o -w od u jącego śm ierć napastnika, jest celem działania spra-wcy.
Potrzeba sform u łow ania tak iego w y jątk u chron iąceg o n ajw yższe dobra napastnika w sytuacji, g d y jego zam ach n ie jest sk iero w an y na ży c ie lub zd row ie b ron iąceg o się czy też jego w o ln o ść w sferze sek -su alnej, w ynika z m aterialnej istoty kontratypu70. R ozm yślnego pozba-w ienia ży cia napastnika go d ząceg o pozba-w cześć lub god no ść n ie można uznać za u spraw ied liw ion e racją społeczn ą, w yłączającą sp o łeczn e n ie-bezpieczeń stw o, a w k on sek w encji bezpraw ność tak iego czynu.
Pow stać jednak m oże pytan ie, czy u czyn ien ie takiego w yjątku n ie prow adzi do takich sam ych rezultatów , co zasada proporcjonaln ości dóbr, a w ięc do sporządzenia katalogu dóbr napastnika, które w oln o n aru szyć w zależn ości od w ażn ości dobra przez n iego atak ow an ego. N ie w y d a je się jednak, aby był to powrót okrężną drogą do zasady p roporcjonalności. W razie odpierania zam ach ów na n ajczęściej atako-wane dobra, jak m ienie, cześć, god ność, n ietyk aln ość osobistą, zakaz takiej obrony, która b ezp ośrednio prowadzi do ch cian ego przez spraw -cę zagrożenia życia napastnika przez sp o w od ow anie ciężk ieg o u szk o-dzenia ciała lub pow od uje jego śm ierć, w in ien b y ć jedyn ym w y ją t-k iem od reguły, w edłu g t-której w obron ie t-k on ieczn ej proporcja dóbr nie obow iązuje.
U czyn ion y w y ją tek w sk azyw ałb y, że do puszczaln e jest odpieranie zam achu na cześć lub god n ość w każdy p od yk to w an y k onieczn ością sp osób, bez potrzeby rozw ażania proporcji, w jakiej dobro bronione po zostaje do dobra napastnika, z tym jednak, że obrona n ie m oże po-leg ać na rozm yślnym sp ow odo w an iu zagrażającego życiu ciężk ieg o uszkodzen ia ciała lub śm ierci napastnika. Zaznaczyć należy, że
przestępn ym ek scesem b ęd zie jed y n ie rozm yślne — z zam iarem b ezpośred -nim, przekroczenie tak iego zakazu. Skutek obrony w p o sta ci ciężk ien o uszkodzen ia ciała lub śm ierci napastnika sam przez się nie m oże prze-sądzać o przekroczeniu obrony k onieczn ej, choćby dobrem bronionym
50 Por. r ozw aż ania A. Z o l l a na tem at sp o łe c z n ej o p ła ca ln o ś c i p o ś w ię c e n ia dobra c h r o n io n e go prawem jako racji w y łą c z e n ia b ez pr aw no śc i c zyn u przez kontra- ty py. O k o l i c z n o ś c i w y ł ą c z a j ą c e b e z p r a w n o ś ć c z y n u, W ar sz a w a 1982, s. 110 i n.
b yło dobro „m ało w artościow e" . D opiero stw ierdzen ie, że skutek taki był celem od pierającego zam ach, stan o w ić m oże p od staw ę u czy n ien ia mu zarzutu przekroczen ia gran ic d o zw o lon ej obrony. J eżeli zatem sku tkiem obrony, n ie m ającej na celu u g od zen ie w ż y c ie napastnika, p o -legającej np. na od ep ch n ięciu lub ud erzeniu b ęd zie ciężk ie u szk od zen ie jeg o cia ła łub n a w et śm ierć, to b roniący się n ie m oże p on ieść o d -p ow ied zia ln ości za taki sk utek sw eg o działania obronnego.
O perow an ie w yraźn ie sform ułow an ym w yją tk iem od zasad y, w m yśl której w obronie k on ieczn ej n ie ob ow iązu je zasada proporcjonalności dóbr, p ozw ala na jed n ozn aczn e za k reślen ie gran ic tego, co m oże u c z y -nić od pierający b ezp raw ny zam ach i czeg o u czyn ić mu n ie w olno, i w tym sen sie stwarza p ew n iejsze p od staw y a n iżeli stw ierd zen ie, że n ie w oln o naruszać dóbr n apastnika „ oczyw iście" , czy też „rażąco" w ięk szej w artości. U czy n ion y w yjątek , chroniąc w p ew n y ch sytuacjach n a jw yższe dobro napastnika, n ie n iw eczy jednak sp ołeczn ej funkcji ob ron y k on ieczn ej i n ie paraliżuje działania obron nego. Być m oże jest to sp osób zapob ieżenia p rak tyce są dów p ow szech n ych , dającej M. C ie-śla ko w i i J. W a szczyń sk iem u p od staw ę dla trafnej k onstatacji, iż w sprawach, w k tórych w grę w chod zi obrona k onieczna, w p rak tyce w ym iaru sp raw ied liw ości w id zi się przede w szystk im p okrzyw dzenie, ja k ie od niósł agresor, n atom iast n ie d ocenia w artości, jaką naruszył, zw łaszcza w ó w czas, gd y p ok rzyw dzon y o stateczn ie obronił się przed zam achem b ez od n iesien ia w id oczn ej k rzyw d yf l .
W p ły n ę ło do R ed akc ji K atedra P raw a K ar nego UL
„Folia iuridica" w m aju 1986 r.
W i t o l d K u le s z a
DIE NO TW EH R DER W ÜR DE U N D EHRE
U N D D A S PRINZIP DER PRO PO RTIO NAL ITÄT DER GÜTER
D ie Z u lä s sig ke it der N o tw e h r vor A n griffen auf Ehre und W ü r de de s M e n sc h en g e s ta lte te sich in p o ln is ch er W is s e a s c h a ft am A u fg a ng d es 19 Jahrhunderts. G e-g e nw är tie-g w ec k t d ie F rae-ge na ch de n G renzen des R ech ts der N o tw eh r v o r B e leidig ung, e in e n Z w eifel. D ie s e s P roblem ist m it dem P rinzip der P rop ortiona lität v e r -bu nd en . O b w oh l der A r tik el 22 StG B aus 1969 das P rinzip der G ü terpro por tiona litä t, a ls B e sc hrä nk un g der N o tw e h r nic ht bestim m t hat doc h d ie M ehrh eit v o n A u to re n
51 M. C i e ś l a k , J. W a s z c z y ń s k i , P r z e g l ą d o r z e c z n i c t w a S N w z a k r e s ie c z ę ś c i o g ó l n e j p r a w a k a r n e g o za r o k 1978, „Palestra" 1980, nr 4— 5, s. 82.