• Nie Znaleziono Wyników

Tadeusz Stępowski (1908-1971)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Tadeusz Stępowski (1908-1971)"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

Kruk, Swietłana

Tadeusz Stępowski (1908-1971)

Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 1, 255-260

(2)

TADEUSZ STĘPOW SKI

(1908— 1971)

D w udziestego drugiego lip ca 1971 ro k u z m a rł T adeusz S tępow ski, społecznik, lite ra t, p u b lic y sta — człow iek zw iązan y z W a rm ią i M a zu ram i, z ich p rz e o b ra ż a ją ­ cym i się po w y zw oleniu d ziejam i i św iadom ością ludzką, k tó re j b y ł o b se rw ato rem i zaan g a żo w an y m u czestnikiem .

T adeusz S tęp o w sk i u ro d ził się trzy n asteg o m a ja 1908 r o k u w W oli S e m ic k ie j n a L ubelszczyżnie. Jego ojciec E m il W alery S tęp o w sk i — u czestn ik w a lk i n a f r o n ­ cie ry sk im , po R e w o lu cji P aźd ziern ik o w ej w sp ó łd ziałał w K u rsk u w socjalizacji h an d lu , p rzy o rg an izo w an iu je d n e j z p ierw szy ch spółdzielni p rz e m y sło w o -h a n ­ dlow ych.

L a ta p ierw sze j w o jn y św ia to w ej i re w o lu c ji sp ę d ził T ad eu sz jeszcze w K u rsk u , b y z chw ilą odzyskania niepodległości w rócić w ra z z ro d zicam i do ojczyzny. W 1926 ro k u T adeusz S tęp o w sk i ukończył G im n azju m im . L elew ela w W arszaw ie. K ró tk i czas stu d io w a ł po tem w W yższej S zkole G o sp o d arstw a W iejskiego. S y tu a c ja ro d z in ­ n a z m u siła go je d n a k do z a p rz e s ta n ia dalszej n a u k i *i p rz y jśc ia z pom ocą rodzicom w p ro w ad zen iu g o sp o d a rstw a ro lnego w N iedziałkach, w si położonej w pow iecie m ław skim . N ie o g ran iczał się p rzy ty m do p ra c y na roli, ale org an izo w ał też pracę k u ltu ra ln o -o św ia to w ą , z a k ła d a ł k o ła m łodzieży w iejsk iej. Od ro k u 1933 w sp ó łp raco ­ w a ł z „R olnikiem P o lsk im ”.

T em aty k a p ierw szy ch p u b lik a c ji dotyczyła najczęściej p ro b lem ó w k u ltu ra ln y c h w si, ro ln ic tw a, m łodzieży. W tych sp ra w a c h p ro w ad ził k o re sp o n d en c ję z Ja n u szem K orczakiem , T adeuszem B oyem -Ż eleńskim i in n y m i. K ilk a la t później, w o kresie n a s ile n ia h itlery z m u , w sp ó łp raco w a ł ta k ż e z „K łosam i”. W ów czas te m a te m a r ty k u ­ łów i k o resp o n d en c ji b yły n ie ty lk o p ro b lem y isto tn e dla w si i ro ln ic tw a, lecz p rzed e w szystkim w a lk a z niebezpieczeństw em niem ieckim .

W czasie d ru g iej w o jn y św ia to w ej za p u b lik a c je te oraz za w sp o m a g an ie p a r ­ ty z a n tó w in fo rm a c ja m i i żyw nością T adeusz S tęp o w sk i ścigany b y ł przez h itle ­ ro w có w — w re zu ltacie czego m u sia ł sta le zm ieniać m iejsce pobytu. Po la ta c h w spom ina o ty m o kresie w a rty k u le zam ieszczonym w „Słow ie n a W arm ii i M azu­ r a c h ” (1962, n r 34): „D ziesiątego lu teg o 1941 ro k u , dziesięć d n i po ta jn y m ślubie, u m y k ałem z żoną do G en e ra l G o u v ern em en t. T am do lip ca 1942 ro k u p rz e sm y k i- w ałem z Błońskiego w Ł om żyńskie, z Ł om żyńskiego do W arszaw y, zanim zapadłem w podgórskich lasach n a d K a m ie n n ą ”.

W prost z K ieleckiego, gdzie p rz e trw a ł d ru g ą połow ę ok u p acji, 17 k w ie tn ia 1945 ro k u p rz y je c h a ł do M ław y, a p o tem do O lsztyna, ab y w K om itecie P o w iato w y m S tro n n ic tw a Ludow ego zgłosić się do p ra c y w a d m in istra c ji odzyskanej ziemi.

Z afascynow anie S tępow skiego W arm ią i M a zu ra m i b yło o w iele w cześniejsze, d a tu je się ono bow iem jeszcze z ro sy jsk ic h czasów, z ok resu przed R ew o lu cją P a ź ­ dziernikow ą. P odczas w o jen n ej tu ła c z k i uczono go czy tan ia po p o lsk u z ilu stro w a n e j k sią żk i dla m łodzieży, z a w ie ra ją c e j cykl op o w iad ań z dziejów ojczystych. Z nalazł się ta m m iędzy in n y m i opis g ru n w a ld z k ie j bitw y.

„Przez całe dzieciństw o w m arzen iach i sn a ch — p o d k reśla w w yw iadzie („Słowo na W arm ii i M a zu ra ch ”, 1958, n r 41) — n a p in a łe m kuszę, w znosiłem m iecz w obronie W ielkiego K sięcia W itolda, po tem nad szed ł dzień, k ied y po ra z pierw szy sta n ąłem przed m ap a P o lsk i i prześlizn ąw szy się w zrokiem po K rakow ie. P oznaniu, W a r­ szaw ie, w piłem się w m aleń k ą n azw ę G ru n w ald . Z d arzy ł później los, że po k ilk u

(3)

2 5 6 N E K R O L O G I

la ta c h o siadłem n a w si w pow iecie m ław skim . [...] W ciągu c z te rn a stu la t p o g ląd a- n ia k u ta m te j s tro n ie dow iedziałem się, że zielona p rz e strz e ń odgrodzona w ieko­ w ym k o rd o n em je s t P o lem S ło w iań sk iej M ę k i”.

J e d n a k b y ła to w iedza fra g m e n ta ry c z n a i u łam k o w a. W Polsce za m ało w ogóle w iedziano o d z ie ja c h W arm ii i M azur. P ra w d a o polskości m azu rsk ieg o lu d u b yła w ięc w ow ych la ta c h n iesp ó jn a , m g lista ; n iejasn o ja w iła się też w u m yśle S tęp o w - skiego. K to lic h in fo rm o w a ł o lu d ziach za k o rd o n em ? „M ław ski d o k to r Jó zef O sta ­ szew ski, E m ilia B ied raw in a, w y cze rp u jąco i a k tu a ln ie , n a pięć m in u t przed d w u ­ n a stą — n ieste ty , M elchior W ańkow icz. A n to n i A u g u st K iw ick i z Dłużca, od 1937 ro k u w D ziałdow ie zam ieszkały, w ygnaniec, w iele się n ie ro zg ad y w ał [...] Ju ż w czas n a ja z d u p u śc ił p arę, u k ry w a n y .po niedziałkow skich k ą ta c h . A k o m p an iam en tem do K iw ickiego g a d k i b y ły re la c je jeńców — u ciek in ieró w z p ru sk ic h stalagów . Przez cały ro k 1940 ciągnęli, ja k dzikie p ta k i, w y n ęd zn iali, obdarci, w ch łopskich m a z u r­ skich k ap o tach , a jeśli k tó ry w e w łasnym żo łn iersk im płaszczu, to bez guzików [...] M azurskie b a b u le ń k i za nocleg (którego ud zielen ie v e rn ic h tu n g sla g re m groziło) b ra ły po guziczku z b iały m orzełkiem [...] Żeby dzieci m ia ły im co do tru m n y w łożyć” („Słowo n a W arm ii i M a zu ra ch ”, 1962, n r 34).

W d niu 17 k w ie tn ia 1945 ro k u , jeszcze teg o sam ego d n ia gdy zgłosił gotow ość do p racy n a o d zyskanych ziem iach, u zy sk ał S tę p o w sk i n o m in ację n a pod k o m isarza ziem skiego w O stródzie. N a ty c h m ia st w łączył się czynnie d o p ra c y n a d o rg an izo ­ w an iem urzęd ó w polskich. P o O stródzie p iasto w ał k o lejn o sta n o w isk a p odkom isarzy urzędów ziem skich w B isk u p cu oraz P iszu. F ach o w e p rzy g o to w an ie rolnicze nie osłabiło w rodzonych — i rozbudzonych już w po p rzed n ich la ta c h — z a in tereso w ań hu m anistycznych, k tó re doszły do głosu w zetk n ięciu z u św ia d a m ia n y m i przezeń p o trzeb am i reg io n u . P rz eło m em w szakże sta ł się ro k 1948. W ty m czasie S tępow ski rozpoczął działalność w In sp e k to ra c ie K u ltu ra ln o -O św ia to w y m S półdzielni W ydaw - niczo-O św iatow ej „C zytelnik” w O lsztynie. T am dopiero m ia ł o k a z ję z e tk n ą ć się z gronem pisarzy, tw ó rcó w ludow ych i m iejscow ych działaczy, a h isto rię reg io n u poznać b ezpośrednio od naocznych św iadków .

O fensyw a k u ltu ra ln a „C zy teln ik a” to n ie ty lk o k u rs y dla a n a lfa b e tó w b ąd ź re - polonizacyjne oraz zespoły sa m okształceniow e czy dobrego czy tan ia — to je d n o ­ cześnie o rg an izo w an ie sieci ru ch o m y ch bibliotek, w ieczorów au to rsk ich , ja k i p u n k ­ tó w sprzedaży k siążek . T adeuszow i S tępow skiem u, je d n e m u z trz e c h olsztyńskich in sp e k to ró w teren o w y ch , p rz y p a d ła ro la p ro w ad zen ia p ra c w p o w iatach : ostródz- kim , nidzickim , szczycieńskim , piskim , m rągow skim , giżyckim o ra z iław eckim . Szczególne znaczenie m ia ły sp o tk a n ia lite ra c k ie i w ieczory au to rsk ie, n a k tó re p rz y ­ jeżdżali pisa rze z ró żn y ch stro n k ra ju . P ra c a ta b y ła bard zo p o trzeb n a choćby z tego w zględu, iż O lsztyńskie n ie m iało w ów czas w łasnego środow iska lite ra c k ie ­ go. Co p ra w d a , liczni p isa rz e w drodze do k r a ju z atrzy m y w ali się tu , ale n a k r ó t­ ko — i w p o szukiw aniu a tra k c y jn ie jsz e j p e rsp e k ty w y p ra c y tw ó rczej je c h a li n a zachód Polski.

P rz y okazji ju b ileu szu czterdziestolecia p ra c y tw ó rczej T adeusza Stępow skiego 0 tam ty m klim acie, o z ap o trzeb o w an iu na a k c je k u ltu ra ln e p rzy p o m in ał W ładysław G ębik: „O n asile n iu a k c ji lite ra c k ie j «Czytelnika» św iadczyć m oże re k o rd o w a liczba s tu pięćdziesięciu dw u sp o tk a ń a u to rsk ich w ciągu jednego m iesiąca, a za u czest­ n ictw o w ty ch sp o tk a n ia ch p łaciło się w ów czas w stę p , a m im o to sa la b y ła p ełn a słuchaczy” („Słowo n a W arm ii i M a zu ra ch ” . 1968. n r 19).

O rg an izu jąc im p rezy litera ck ie, sp o tk a n ia a u to rsk ie, S tęp o w sk i m ia ł o k azję do osobistych k o n ta k tó w i w y m ian y poglądów n a ró żn e te m a ty lite ra c k ie z w y b itn y m i n ie ra z a u to ry te ta m i i tw ó rcam i po lsk iej k u ltu ry , co pozw alało m u n a ciągłe w zbo­ g acan ie w iedzy o p ra c y p isa rza i jego ro li w społeczeństw ie.

O w „C zytelnikow ski” sta ż pozw olił m u g łęb iej poznać tra d y c je regionu, jego k u ltu rę . D latego też w późniejszych latach w ziął czynny u d ział w ra to w a n iu f u n d a ­ m en tó w polskości n a W arm ii i M a zu ra ch — ludow ych pieśni i gadek, zw yczajów 1 obyczajów , k tó re p rzech o w ały się w śród m ieszkańców w a rm iń sk o -m a z u rsk ic h w io ­ sek. C hw ile p ra c y w P ań stw o w y m In sty tu c ie S ztu k i w zbogaciły jego dośw iadczenie o n o w e dziedziny. O tym , ja k do tego doszło, n ap isał w e w stę p ie do G adek K u b y

spod G ietrzw a łd u , k tó re u k a ż ą się n a k ła d e m w y d aw n ictw a „P ojezierze”:

(4)

In s ty tu tu S ztu k i poszukiw ała «szperaczy», któ rzy by n ieo d p łatn ie jeżdżąc po m a z u r­ sk ich i w arm iń sk ich w ioskach w y szu k iw ali sta re g róski i sędziw ych dziadków , u m ie ­ jący ch coś ta m jeszcze z polska po m a z u rsk u zaśpiew ać, coś ta m jeszcze z polska po w a rm iń sk u z a b a ja ć ”.

T adeusz Stępow ski zgłosił się. W k ilk u n asto o so b o w ej g ru p ie znaleźli się też w ów czas M a ria Z ie n ta ra-M a le w sk a, F ry d e ry k M iro sła w Leyk, O tylia G rotow a, M i­ ch ał L engow ski, J a n L u b o m irsk i, A lojzy Ś liw a.

„N a w arm iń sk ich p rzyzbach p rzy jm o w an y nieufnie, ja k o « nietutejszy paneczek» — pisze S tępow ski — oddałem p a n u A lojzem u w opiekę «w arnijskie» zioseczki [...] P lo n ty ch e k sk u rsj! w ynieśliśm y ogrom ny ■— zeb raliśm y w ciąg u trz e c h niesp ełn a la t ponad sześć tysięcy w a rm iń sk ic h i m azu rsk ich p ieśn i lodow ych, zap isaliśm y całe pryzm y b ru lio n ó w gw aro w y m i g a d k a m i”.

W 1953 ro k u rozpoczął S tępow ski p ra c ę w re d a k c ji „Słow a n a W arm ii i M a­ z u ra c h ”, d o d atk u do „Słow a Pow szechnego”. W ciągu osiem n astu la t publicystycznej działalności n a p is a ł p ra w ie pół ty siąc a a rty k u łó w p o d ejm u jący ch w ażkie problem y gospodarcze i k u ltu ra ln e W arm ii i M azur. W cyklu S y lw e tk i o lsztyń sk ie g o P arnasu u k azy w a ł sukcesyw nie dorobek lite ra c k i członków m iejscow ego o d d ziału Zw iązku L ite ra tó w Polskich. N ap isał szereg teo rety czn y ch esejów o prozie, o p ercep cji w spół­ czesnej lite ra tu ry , w iele ro z p ra w e k p o p u lary zu jący ch w iedzę o regionie: e tn o g ra ­ ficzne, socjologiczne. W alczył o a k tu a ln e sp raw y społeczne, czego w y n ik iem liczne a rty k u ły in terw en cy jn e, gdzie nierzad k o b ro n ił sp ra w W arm iak ó w i M azurów . D ru ­ k o w a ł rów nocześnie n a łam ach in n y ch pism zarów no a rty k u ły publicystyczne, ja k i prozę lite ra c k ą („Słowo P ow szechne”, „K ie ru n k i”, „K ato lik ”, „Życie i M yśl”, „W ar­ m ia i M a zu ry ”, „ P an o ram a Ś lą sk a ”, „Życie L ite ra c k ie ”).

P ra w ie w szystkie u tw o ry z w a rte T adeusza S tępow skiego są pośw ięcone p ro b le ­ m aty ce w a rm iń sk o -m a z u rsk ie j. S p ra w y tego regionu, u k azy w a n ie fu n k cjo n o w an ia społecznych m echanizm ów i u w ik ła ń sta ły się jego życiow ą p asją, stan o w iąc isto tn y n u r t pisarsk ieg o zaangażow ania. P o czątk i tego zrodziły się w o m aw ian y m ju ż o k re ­ sie „C zytelnikow skim ”.

Od chw ili p rzy jazd u w O lsztyńskie zam ieszkał S tępow ski n a sta łe w O stródzie. U w ażał, że w m a ły m m ieście, w spółczesnym z aścian k u „ n a jd ra m a ty c z n ie j i n a j- ja sk ra w ie j o b jaw ia się los człowieczy” .

M iał T adeusz S tępow ski św iadom ość sy tu a cji, odczuw ał pow agę chw ili, w p ełn i z d a ją c sobie sp ra w ę z roli, ja k ą m oże i p o w inien sp e łn ić w społeczeństw ie pisarz. „Ś w iadczyć p raw d zie, tw o rzy ć p ra w d ę — m ó w ił S tępow ski — je st obow iązkiem każdego obyw atela. P isarz zaś p o w inien m ieć o d robinę p ełn iejsz ą od p rzeciętn ej św iadom ość tego obow iązku” .

Czy w obec fa k tu , że tw órczość S tępow skiego ta k głęboko tk w i ko rzen iam i w r e ­ gionie m ożna n azw a ć a u to ra p isarzem reg io n aln y m ? W artości te sta ra ł się u szerego­ w ać Z y g m u n t L ic h n ia k („Słowo n a W arm ii i M a zu ra ch ”, 1960, n r 24): „Czy m ożna w ep ch n ąć [Stępow skiego] w fo rm u łę regionalizm u jak o czegoś szacow nego, ale d r u ­ goplanow ego, jako czegoś w ro d z a ju su b lite ra tu ry , o k tó re j m oże godzi się od czasu d o czasu pow iedzieć coś zdaw kow ego, uroczystego, ale n ie w y p a d a pisać w tzwi o rg an ach c e n tra ln y c h ”.

A przecież, skoro lite ra tu ra każdego reg io n u je s t w ażna p rzed e w szystkim jak o część lite ra tu ry ogólnonarodow ej — pisze d alej Z y g m u n t L ic h n ia k — „z tej oczyw i­ s te j p ra w d y w y n ik a chyba bezspornie, że p ojęcie p isa rza reg io n aln eg o je st tylko uszczegółow ieniem , ch w ilam i n a w e t p rzesa d n ą k o n k rety zacją, pojęcia p isa rz a n a ro ­ dowego. W naszym w y p ad k u po p ro stu p isa rza polskiego, służącego sw ą tw órczoś­ cią — n a m ia rę sw ych sił i ta le n tó w — całej O jczyźnie”.

J a k już w spom niano, sw ój czynny k o n ta k t z lite ra tu r ą rozpoczął S tępow ski od p ublicystyki, jeszcze w czasach m iędzyw ojennych. Społecznikow ska p asja la t tuż- p o w ojennych n a strę c z a ła w iele d ram aty czn y ch tem atów , k tó re m ógł szeroko w yko­ rz y sta ć — ju ż jako p is a r z ,— w p ra c y lite ra c k ie j, tw órczej. P ierw sze u tw o ry tego ty p u p u b lik o w ał od 1953 ro k u w „Słow ie na W arm ii i M a zu ra ch ”, w k tó ry m s p ra ­ w ow ał fu n k c ję re d a k to ra działu k u ltu ra ln e g o . W brew przypuszczeniom n ie była to je d n a k proza arty sty czn a, raczej re p o rte rs k a , publicystyczna. A ta k ż e w iersze. Sw oją tw órczość sensu stricto lite ra c k ą rozpoczynał bow iem p rzyszły p rozaik od poezji — ry m o w an ej, d ostojnej, o p ierającej się na w zorach klasycznych. P isy w ał dla siebie

(5)

2 5 8 N E K R O L O G I

z p otrzeby se rca już w la ta c h czterdziestych, czasam i re c y to w a ł n a w ieczorkach i to w a rz y sk ic h sp o tk a n ia ch . W „Słow ie n a W arm ii i M a zu ra ch ” o p u b lik o w ał m ię ­ dzy innym i p o em at o M ichale K a jc e p t. C ieśla spod E łk u , p o em aty W cieniu je m io ły ,

Nocne o k to sty c h y .

J e d n a k to n ie poezja sta n o w ić m ia ła te n g atu n ek , k tó ry przez w iele la t k o n ­ tynuow ał.

Z a d eb iu to w ał p raw d ziw ie w ła s n ą k sią ż k ą dopiero w 1958 ro k u , a w ięc ju ż w pięćdziesiątym ro k u życia, D aleką drogą, k tó ra u k a z a ła się n a k ła d e m w y d aw n ictw a „ P a x ”. J e s t to zbiór ośm iu opow iadań zary so w u ją cy ch śm iało i odw ażnie d ra m a ­ tyczne w ą tk i fa b u la rn e , p rz e d sta w ia ją c e przeżycia lu d u w arm iń sk o -m azu rsk ieg o w la ta c h 1945— 1950. P oza w spólnym zw iązkiem tem aty czn y m o p o w iad an ia w iążą rów nież postaci głów nych b o h ateró w , k tó ry ch losy w zajem n ie się zazębiają.

N iełatw o było pisać o ty m , co działo się w O lsztyńskiem tu ż po w ojnie. A u to r u m ie ję tn ie u strz e g ł się p rz e ja sk ra w ie ń , sto n o w a ł an tagonizm y, ta rc ia i z atarg i, sz u ­ k a ł ich przyczyn i s ta ra ł się w ytłum aczyć ich źródła. W jed n y m z op o w iad ań z a w a r­ tych w tom ie D aleka droga jego b o h a te r stw ie rd za: „Ż eby n a p ra w ić błędy, trzeb a się w p ierw do n ic h przyznać. M ożem y z całą sw obodą, bośm y je p o p ełn ili n ie ś w ia ­ dom ie [...] W ystarczyło niem ieck ie nazw isko, p sia k rew , zniem czone ono było n a jc z ę ś­ ciej, w ystarczyło, że k to ś m ów ił ła m a n ą polszczyzną”.

D oceniając w ag ę p ro b lem aty k i te j prozy, recen zen ci (W itold Billip, H e n ry k P a ­ nas, L eon W ernic) są zgodni, iż opow iadania Stępow skiego pod w zględem litera ck im odznaczają się nierów nością, p o zo staw iają jeszcze w iele do życzenia. M iędzy in n y m i W. B illip w „N ow ych K sią żk ach ” (1958, n r 18) pisze, że w D a lekiej drodze czytelnik m a „n ad m iar surow ego, nie przetw orzonego m a te ria łu z z a k re s u sz lach etn ej ale n ie ­ zbyt głębokiej p u b licy sty k i, zb y t w ielk a [jest] pom ysłow ość w sym bolicznym łączeniu poszczególnych w ątków , znikom a w yrazistość p ostaci, k tó re są raczej w y razicielam i p ew nych idei czy po p ro stu a u to rsk ic h tez niż p ełn o k rw isty sty m i ludźm i.”

A le w alo ry tego u tw o ru tk w ią w czym in n y m . K siążk a je s t o p a rta n a rzeteln ej znajom ości p roblem u. K lim a t a u te n ty z m u p o tę g u ją elem en ty ludoznaw cze, g ad k i lu ­ dow e, b ajk i. I m im o że m oże n iek ied y ry su n e k całości je s t nieco w ygładzony, s k a ­ żony fałszy w y m dydaktyzm em , to je d n a k n ajw a ż n ie jsz a k w e stia doczekała się go­ dziwego p o tra k to w a n ia . J a k pisze w e w sp o m n ian ej re c e n z ji W. B illip: „...próba p rz e ­ ła m a n ia w ielu p o k u tu ją c y c h do dziś u przedzeń i b łęd n y ch w y o b rażeń m oże p rz y słu ­ żyć się słu szn ej sp ra w ie M a zu ró w i W arm iaków , k tó ra je s t dziś dla P o lsk i sp ra w ą nie tylko ra c ji sta n u , ale po p ro stu h o n o ru .”

Za n ajciek aw sze lite ra c k o u znać n ależy d w a p ierw sze o p o w iad an ia. W sposób obrazow y i a rty sty c z n ie p rz e k o n u ją c y w y ja ś n ia ją o n e i zb liżają czytelnikow i sk o m ­ p lik o w an e problem y ludzi m iejscow ych.

W ro k później w w arsza w sk im „C zytelniku” u k a z u je się pow ieść dla m łodzieży

C zterej sy n o w ie R a ka — zbiór ludow ych b aśn i siln ie tk w iący ch w re a lia c h w a rm iń ­

sk o -m azu rsk ich . W idać t u w y ra ź n ie ten d en cję S tępow skiego do u k a z a n ia zw iązków i p o k rew ień stw a reg io n a ln y c h w ą tk ó w z fo lk lo rem ogólnopolskim . Być m oże d aje ty m o w iele w iększe i b a rd z ie j w iarygodne św iadectw o polskości W arm ii i M azu r niż jak im ik o lw iek in n y m i p racam i, zw łaszcza publicystycznym i. W b aśn iach C zterej s y ­

n ow ie R a ka żyw a postać S m ętk a w y stę p u je tu jak o potom ek w ielkiego p ruskiego

P e ru n a , spow inow acona p rzy ty m z c a łą p le ja d ą polskich diabłów , m iędzy in n y m i B orutą, R okitą itd . K siążka ta je s t św iadectw em ro zm iło w an ia S tępow skiego w fo l­ klorze; u d an y m w y k o rzy stan iem jego dośw iadczeń z p ra c y w d eleg atu rze P IS -u ; a u to r dba o ludow y k o lo ry t b aśn i, 'który p o d k reślo n y je st z u m iarem , a tak że sto ­ so w n ą sty lizac ją arch aiczn ą i g w aro w ą, dow cipem i poetyckim w dziękiem .

P o tym w ypadzie w stro n ę tra d y c ji ludow ych W arm ii i M azur, w stro n ę jego k o lo ry tu obyczajow ego i w ierzeń, S tępow ski opub lik o w ał o p o w iad an ia N ieła tw o je s t

kochać, k tó re doczekały się ry ch ło w „C zy teln ik u ” dw óch w y d ań : w 1960 i w 1961

ro k u . H istoryczne tło sześciu opow iadań, sk ła d ający ch się n a lu źn ą a m im o to sp ó jn ą opowieść, tw o rzą dzieje dw u rodów : W raniców d K lonow skich, p rzed staw io n e w f o r­ m ie rodow ej sagi, o g arn iającej w ielk i szm at czasu: od popow staniow ego ro k u 1863 przez rew o lu cję 1905 ro k u , odzyskanie niepodległości, o k u p ację aż po w yzw olenie, k ied y to o sta tn ie pokolenie podolskiej szlach ty W raniców zaw ędrow ało w raz z pow o­ je n n ą fa lą osiedleńców n a M azury.

(6)

O braz kresow ego śro d o w isk a drobnoszlacheckiego, uchw yconego w m o m encie je ­ go u p a d k u , p rzed staw io n y je s t n iezw ykle su g e sty w n ie i u rzek ająco . O to los rzu cił ty c h ludzi n a te r e n im obcy, k tó ry ta k tru d n o je s t kochać. B ohater, M a rek W ranica, k tó ry w idział, ja k zn ęca li się n ad P o la k a m i ż a n d a rm i h itlero w scy pochodzący n ie ­ rzad k o z ziem i m azu rsk iej, przeżyw a w ielki w strz ą s w e w n ę trz n y . In n ą p ra w d ę gło­ siły m u bow iem obrazy za p a m ię ta n e podczas d ru g iej w o jn y św ia to w ej, a in n ą u k a ­ z u je m u rzeczyw istość m azu rsk a. U jrz a ł tu bow iem zalęk n io n y ch i zd ezo rien to w a­ nych M azurów m ów iących po polsku, lu d zi o zm ąconej często św iadom ości n a ro d o ­ w ej i ja k ż e często n a ra ż o n e j n a szykany. Poza głów nym b o h a te re m p le ja d a różnych po sta ci n a k re ślo n y c h w y raziście n a tle epoki n a d a je książce c h a ra k te r pow ieści o b y ­ czajow ej, w k tó re j w y ró żn ić m ożna dw a środow iska: w ieś m azow iecką z najbliższego po g ran icza o raz fe rm e n tu ją c y zaczyn p rzyszłej społeczności regionu.

P o m ija ją c p ew n e w yidealizow anie w d u chu sienkiew iczow skim zarów no osób, ja k i z jaw isk , p ew n e w idzenie św ia ta przez p ry z m a t k re so w e j szlachty, S tęp o w sk i je s t jed n y m z pierw szych p isa rzy n a ziem i olszty ń sk iej, k tó ry z zachow aniem a u te n ­ tycznych re a lió w epoki u siło w ał n a k re ślić obraz la t uchodzących już lu d zk iej p a ­ m ięci. R ozlew ność sty listy czn a Stępow skiego idzie w k ie ru n k u d o kładności opisów i zdarzeń, aczkolw iek n iek ied y n azb y t zm etafo ry z o w an y język u tw o ru , w ręcz b a ro ­ kow y, g ubi a u to ra i o d d ala jego pro zę od hołdow anego p rzezeń realizm u . M im o tych zastrzeżeń bogate słow nictw o, k tó r e czerpie S tępow ski ze sk a rb c a m e ta fo ry k i lu d o ­ w ej, potoczysty dialog p o su w ający ak cję, dostosow any do c h a ra k te ru i ty p u osób b io rący ch w n im u d z ia ł — w szystko to n a d a je u tw o ro w i c h a ra k te r epicki. P a r tie retro sp ek cji, u sta w iczn e p rzesk o k i czasow e w fo rm ie re fle k sji b o h ateró w , czynione są najczęściej w sposób zręczny, n ie z w ra c a ją c y uw agi, n iem al niezauw ażalny.

In n y g a tu n e k lite ra c k i p re z e n tu ją G aw ędy m inionego czasu w y d a n e ró w n ież w „C zy teln ik u ” w 1961 ro k u . Z biór szesn astu o p o w iad ań histo ry czn y ch i podań lu ­ dow ych. o p raco w an y ch przez S tępow skiego pod w zględem lite ra c k im , tem aty czn ie w iąże się z te re n e m W arm ii, M azur i Pom orza. Z a b ły sn ął tu w p ełn i ta le n te m n a r - ra to rsk o -g a w ę d z ia rsk im . W k u n sz to w n y sposób a u to r p rz e p la ta elem en ty ludow ej b aśn i z re a lia m i społecznym i, histo ry czn y m i i obyczajow ym i. Obok św ia ta le g e n d a r­ nego n aszkicow ane zostały o b razy n ęd zy m azu rsk iej, w alk i z ju n k ra m i. S ta ry m dzie­ jom d o d ając b a rw y S tępow ski ożyw ia je i o k rasza specyficznie ludow ym h u m o rem i ludow ą m ądrością. To sta łe p o szukiw anie now ych fo rm w ypow iedzi, tro sk a o po- toczystość języ k a w sk azu ją n a ciągły rozw ój tw órczy od czasu o p u b lik o w an ia po­ k re w n y c h duchem C zterech sy n ó w Haka.

W r. 1963 n a k ła d e m w y d a w n ic tw a „ P a x ” p o ja w ia się n a półkach k się g arsk ich se n sacy jn a now elka A w a n tu ra w O stródzie. N a k a n w ie au tochtonicznych problem ów sn u je p isa rz w a rtk ą ak c ję o d p o w iad ającą w szelkim p ra w o m i w ym ogom teg o g a tu n ­ k u. N iestety, m im o n iew ątp liw eg o ta le n tu n a rra to rsk ie g o , m o ty w acja psychologiczna w w ielu m iejscach je s t n ie k o n sek w en tn a, in n e m a n k a m e n ty — to w ym yślność w kom po n o w an iu fab u ły , sc h e m a ty w p o tra k to w a n iu sp ra w ludności m iejscow ego pochodzenia.

N a szczęście dla ro zw o ju ta le n tu T adeusza S tępow skiego ta p ró b a p isa n ia lite ­ r a tu r y służącej li ty lk o ro zry w c e b y ła jed y n a, tym czasem w 1965 ro k u n a k ła d e m W ydaw nictw a M orskiego o p u b lik o w ał n o w e opow iadania pod w spólnym ty tu łem

J u tr o będzie inaczej. T y tu ło w a p ra c a uzy sk ała g łów ną n ag ro d ę w k o n k u rsie z o rg a ­

nizow anym w O lsztynie w zw iązku z uczczeniem d w udziestej rocznicy p o w sta n ia P o lsk iej P a r tii R obotniczej.

W sk ład tom u w chodzą o p o w iad an ia i w spom nienia z czasów k aisero w sk ich (T a ­

k ie b y ły za b a w y, fig le w one lata...), zw iązan e z pierw szą w o jn ą św ia to w ą (K o n d u kt), z la ta m i kry zy só w gospodarczych (J a k G agatek z N a p ió rkiem sposobu do życia sz u ­ kali), z ok resem o k u p acy jn ej niew oli (P alicem nie tk n ę — sam i w yzdychają...), z la ­

ta m i na W arm ii i M azurach tu ż po w yzw oleniu, z działalnością n ad przyw róceniem Polsce ludzi o g arn ięty ch gorączką w yjazdów za O d rę (Ju tro będ zie inaczej). T rzy o sta tn ie opow iadania z b io rk u zostały pośw ięcone sp raw o m życia m łodzieży, jej zw iązków z regionem i ich w sp ó ln ą przyszłością.

Do m łodzieży a d reso w a n a je st ró w n ież pow ieść B-ylo to w czoraj, w y d a n a przez L udow ą Spółdzielnię W ydaw niczą w 1966 ro k u . A u to r p rzed staw ia o sta tn ie m iesiące rz ąd ó w h itlero w sk ich n a uciem iężonych ziem iach i p ierw sze dn i w olności — okres 17*

(7)

2 6 0

n iezw ykle ciekaw y, p ełen bolesnych u d rę k i te rro ru , w k tó ry m strz a ły k a ra b in ó w decydow ały o losie ludności polskiej.

N astęp n a k sią żk a, k tó ra u jrz a ła św iatło d zien n e jeszcze w ty m sa m y m r o k u co poprzednia (W ydaw nictw o Łódzkie, 1966), n a w ią z u je do fa n ta sty k i. Od W ielu n ia d ia ­

beł hula — to dziesięć opo w iad ań zw iązanych z p o stacią słynnego łęczyckiego diabła.

E le m e n ty folk lo ry sty czn e p rz e p la ta ją się tu z h isto rią i b aśn ią. D iabeł B o ru ta nie podlega ż ad n y m ograniczeniom w czasie. U k azu je go a u to r w a k c ji w o kresie gdy jeszcze „w łóczyły się p ogańskie b o żk i”, w czasie ta ta rsk ic h najazd ó w , w śwdecie szlacheckich k o ntuszy i m agnackiego bezp raw ia, by zakończyć jego k a rie rę po n a p o ­ leońskim odw rocie spod M oskw y. Zróżnicow anie epok przed staw io n e zostało zręcz­ nie, sty lizu jąc środow isko, akcesoria, język bohaterów .

O dm ienny g a tu n e k sta n o w i tom re p o rta ż y szkiców ze Z w iązku R adzieckiego za ­ ty tu ło w a n y Z k r a ju dalekiego d zie ciń stw a (W ydaw nictw o Ł ódzkie, 1967), gdzie d zien ­ n ik a rsk ie o b se rw a c je a u to ra p rzeplecione są ze w sp o m n ien iam i z tego o k resu życia, do którego zaw sze c h ętn ie się w raca. A u to r k o n fro n tu ją c w sp o m n ie n ia z te ra ź n ie j­ szością pisze o p e ry p e tia c h polskich „bieżeńców ”, o ic h p rzy jacielsk ich zw iązkach z R osjanam i, pisze też o tych, k tó ry ch sp o tk a ł znów po blisko pięćdziesięciu latach n iew idzenia, a ta k ż e o ludziach now o poznanych, z k tó ry m i n aw iąza ł serdeczne k o n ­ ta k ty . A u ten ty zm przeżyć zn alazł w yraz w bezpośredniości stylistycznej.

Od Sasa i od lasa (W ydaw nictw o M orskie, 1967) sta n o w i ciąg opow iadań różno-

tem aty czn y ch , gdzie fu n k c ję ogniw a łączącego poszczególne n a rra c je p ełn i ro d zin a W raniców . N ad al pozostaje je d n a k w iern y tem aty ce m a z u rsk o -w a rm iń sk ie j. Od Sasa

do łasa spotkało się z k o n tro w e rsy jn y m i ocenam i recen zen tó w (E dw ard M artuszew -

ski, „W arm ia i M a zu ry ”, 1968, n r 1; L eon D w ernicki, „Słowo na W arm ii i M a zu ra ch ”, 1968, n r 4; Ja n u sz Segiet, „Głos O lstzyński”, 1968, n r 310).

O sta tn ia pow ieść, k tó ra u k a z a ła się za życia au to ra, S ie lsk i ży w o t b u rm istrza

W ra n icy, sta n o w i k o n ty n u a c ję D alekiej drogi, k o n ty n u a c ję sagi szlacheckiego ro d u

W raniców ze szczególnym a k cen to w a n ie m p ro b lem u etnicznej in teg racji.

W 1961 r. S tępow ski o trzy m ał n a g ro d ę W ojew ódzkiej R ady N aro d o w ej w O l­ sztynie za cało k ształt d ziałalności sp o łe czn o -k u ltu raln ej i za tw órczość, a w r. 1970 n ag ro d ę sp e c ja ln ą im. W łodzim ierza P ietrz ak a.

N iezm ordow anie więc, przez dw adzieścia sześć la t p raco w ał S tępow ski w k rz e ­ w ieniu k u ltu ry i ośw iaty, m a ją c św iadom ość, że je s t to w ielk a dziedzina d ziałania, szczególnie n a tych teren ach , k tó re były pozbaw ione bezp o śred n iej łączności z Polską i k tó re przez w iek i p o d d aw an o w y n a ra d a w ia ją c y m w pływ om zaborcy. Twórczość p isa rsk ą tra k to w a ł jako sw ego ro d z a ju p osłannictw o do tych, k tó rzy przyszli na zie­ m ie W arm ii i M azur po ro k u 1945, by zrozum ieli skom plikow ane i tru d n e losy sw ych rodaków , d aw n iej m iesz k ający ch za kordonem , a obecnie żyjących obok — w tej sam ej w iosce i w tym sa m y m m iasteczku.

Cytaty

Powiązane dokumenty

warzyszenia H istoryków Sztuki, Tow arzystw a Opieki nad Zabytkam i, Towarzystwa Przyjaciół W arszawy, K om itetu Narodowego M iędzynarodowej Organizacji Ochrony

Jednak w dalszym ciągu występuje niedobór w zakresie badań dotyczą- cych rzeczywiście posiadanych cech menedżerskich, a w szczególności cech psy- chicznych, które w pewnym

Energia drgań termicznych atomów katody jest tak duża, że swobodne elektrony (z pasma przewodnictwa) opuszczają katodę, która staje się źródłem elektronów

Reasumując, wielkim osiągnięciem i zasługą autora Monte Cassino jest zachowanie, a nawet rozwinięcie w swej relacji na niespotykaną do tej pory skalę podmiotowości i

Andrzej Kozieł (Uniwersytet Warszawski, Polska), Dafne García Lucero (Universidad Nacional de Córdoba, Argentyna), prof.. dr Carlos Maciá (Universidad Carlos III de Madrid,

niłowski bowiem, artystycznie, jest narratorem. Gdy się wyjaśni, co przez to rozumieć należy, będzie można ostatecznie wrócić do utartej nazwy: powieściopisarz.

łach. Jakoż już na ławie szkolnej poznał Mochnacki spiskowców i umiłował sprawę, w której imię łączyła się młodzież. Nieświadomy chłopiec w jednej

cześnie zaczyna się rozwijać nowe stronnictwo „Ukraińców". Ci stoją na gruncie odrębności narodowej, starają się oczyścić język i pisownię od