• Nie Znaleziono Wyników

Czy siostry karmelitanki mogą modlić się w Oświęcimiu?

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Czy siostry karmelitanki mogą modlić się w Oświęcimiu?"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

Stanisław Musiał

Czy siostry karmelitanki mogą

modlić się w Oświęcimiu?

Collectanea Theologica 60/3, 91-106

(2)

C o llecta n ea T h eologica 60(1990) fase. III

ks. S T A N ISŁ A W M U SIA Ł SJ, KRA K Ó W

CZY SIOSTRY KARMELITANKI MOGĄ MODLIĆ SIĘ W OŚWIĘCIMIU?

Od p ra w ie 5 la t s io stry k a rm e lita n k i m odlą się w O św ięcim iu. M odlą się za o fia ry i za k ató w ośw ięcim skiego piekła. M odlą się o pokój Boży m iędzy ludźm i. M ieszkają w b u d y n k u , k tó ry bezpo­ średn io p rzy leg a do m u ru okalającego obóz. Ż y ją w fizycznym k o n ­ takcie z m iejscem , k tó re jest ra n ą n a su m ien iu ludzkości. N adaje to ich m od litw ie szczególną w ym ow ę. Ich obecność jest d y sk re tn a . Bo nie ty lk o , że nie p ro w ad zą żad n ej działalności n a zew nątrz, ale także dlatego, że budy nek, k tó ry zam ieszkują, położony je s t n a u b o­ czu, z d ala od b ra m y w ejściow ej do obozu.

Czy m ożna sobie w yobrazić h a rd z ie j id ealne m iejsce na klasz­ to r, .k tó ry chce strzec — n a m od litw ie — pam ięci tego, co się tu ta j ■stało, ab y się już n ig d y w ięcej nie stało? Czy istn ie je coś b ard ziej pokojow ego n a d g ru p ę niew iast, d obrow olnych w ięźn iarek , k tó re sw ym życiem chcą św iadczyć, że człow iek m oże być inn y? C hcą św iadczyć o m iłości w m iejscu, gdzie ludzie dzielili się ty lk o n a dw ie k ateg o rie: n a k ató w i ofiary?

Skąd w ięc rodzi się p ro b lem p rzen o sin sió str z dom u, k tó ry ta k w ielkim n ak ład em środków i p rac y u ra to w a ły p rze d całkow itą ru in ą, na inne, leżące opodal m iejsce? O ficjaln e w ypow iedzi, m ó­ w iące o p rzen osin ach , są z n a tu r y rzeczy bardzo lakoniczne (poro­ zum ienie genew skie z 22 lu te g o 1987 r., k o m u n ik a t ks. k a rd . F r a n ­ ciszka M acharskiego z 26 sty czn ia 1989 r. i u stę p 5 k o m u n ik a tu 233 K o n fe re n c ji E p iskop atu P o lsk i z 9 m arca 1989 r.).

P rzy czy n a przen o sin ośw ięcim skiego k a rm e lu leży w jego u sy ­ tu o w an iu . To, co m iało być „siłą” k a rm e lu w O św ięcim iu, a m ia ­ now icie jego „fizyczne” pow iązanie z obozem, okazało się „słabością” ,

a m ianow icie zgorszeniem dla Ż ydów (dla w ielu z nich n ieprze- zw yciężalnym zgorszeniem ).

P o staw m y n a jp ie rw , pozornie, całkiem p ro ste p y tan ie : gdzie leży karm el? Czy b u d y n ek tzw. S tareg o T eatru , w k tó ry m się m ieś­ ci, położony je s t n a te re n ie obozu, czy też nie?

O dpow iedź n a pow yższe p y ta n ie nie je s t jednoznaczna, tzn. nie jest z rzę d u stw ie rd z eń „ ta k ” lu b „ n ie ”. Dlaczego? P oniew aż posiadam y dw a p ra w n e pojęcia g ran ic obozu ośw ięcim skiego.

W p ierw szy m p rzy p ad k u chodzi o obóz jak o m uzeum . M uzeum ośw ięcim skie odpow iada d o kładnie gran ico m ścisłego obozu ośw ię­ cim skiego w o kresie w o jn y . W ty m u jęc iu b u d y n e k S ta re g o T e­ a tru — choć p rzy leg a do obozu — z n a jd u je się poza nim . B udynek

(3)

te n słu ży ł podczas w o jn y obozowi, ale nie należał do niego fo r­ m aln ie. Po w o jn ie S ta ry T e a tr nie został w łączony do m uzeum ośw ięcim skiego. Był przez nie ty lk o ad m in istro w an y . Do chw ili zam ieszkania w nim przez sio stry k a rm e lita n k i pełn ił fu n k cję m a ­ gazynu je d n e j ze spółdzielni ośw ięcim skich. S ta ra n ia o u zn an ie tego b u d y n k u na k lasz to r pro w adzon e b y ły nie z m uzeu m ośw ięcim skim , ty lk o z w ładzam i m iasta O św ięcim ia i z w yższym i in sta n c ja m i p a ń ­ stw ow ym i.

W 1979 r. obóz ośw ięcim ski został n a prośbę Polski w ciąg nięty na listę pom ników dziedzictw a św iatow ego. Z ostał na tę listę w cią­ g n ięty nie z ra c ji w alo ru estetycznego sw y ch zabudow ań, ty lk o ze w zględu na h isto rię m iejsca w czasie o sta tn ie j w ojny. N a m apie obozu, k tó rą w te d y P olska p rzed ło ży ła UNESCO, um ieszczony jest b u d y n e k S ta re g o T e a tru . Z ostał on też o p isany w załączonym do m a p y dokum encie (pu n k t 18). W ty m u jęc iu b u d y n e k S ta re g o T e ­ a tru z n a jd u je się n a te re n ie obozu, poniew aż stan ow i jego in te g ra ln ą część. W o p arciu o te n fa k t s tro n a żydow ska tw ierdzi, że P olska nie m ia ła p ra w a daw ać S ta re g o T e a tru sio strom w używ alność, p o­ niew aż zobow iązała się nie zm ienić niczego w obozie.

K tó re z ty c h dw u ujęć ghanic obozu ośw ięcim skiego jest o s ta ­ tecznie w iążące? B rak jest w te j sp raw ie a u to ry ta ty w n e j w ypow iedzi.

W Polsce n iew ielu ludzi wie, że obóz ośw ięcim ski został w ciągn ięty na listę pom ników dziedzictw a św iatow ego, a jeszcze m n iej osób w ie o tym , że g ran ic e obozu p om nika dziedzictw a św iatow ego w' Oś­ w ięcim iu nie p o k ry w a ją się z g ran icam i obozu m uzeum ośw ięcim ­ skiego. P olacy w oparciu o zw ykłą o b serw ację topo graficzną są prześw iadczeni, że S ta ry T e a tr leż y poza obozem. Żydzi przeciw nie. D la n ich m ia ro d a jn e są g ran ice obozu, zatw ierd zon e przez UNESCO.

Ja k k o lw ie k by pow yższy p ro b lem rozstrzygnąć, jest fak tem , że b u d y n e k S tareg o T e a tru p o zo staje w bezpośrednim kon takcie z obozem, p rzy leg a bow iem do obozowego m u ru . Sam o to, owa fizyczna w ięź z obozem — a n ie decy zja p raw n a, czy b u d y n e k ten z n a jd u je się n a te re n ie obozu, czy też n ie — w y starcza już dla Ży­ dów, ab y dom agać się p rzen iesien ia k a rm e lu gdzie indziej.

Dlaczego więź „fizy czn a” k a rm e lu z obozem jest nie do p rz y ­ jęcia dla Żydów ? D latego, że Żydzi m a ją in n y sto su n e k do m iejsc naznaczonych zbrodnią aniżeli m y chrześcijanie. Stosunek ten jest w y jątkow o szczególny, gdy chodzi o m iejsce, k tó re je s t sym bolem Szoah: Oświęcim .

Czym jest Szoah i co znaczy dla Ż ydów Oświęcim?

P rz y pom ocy h eb rajsk ieg o słowa Szoah — po polsku znaczy ono ty le co „sp u sto szen ie”, „klęska” , „zag ład a” — Żydzi o k reśla ją sum ę zła, k tó re ich sp o tk ało z rę k i h itlero w có w w okresie socjalizm u n a ­ rodowego, ale także i tę sum ę obojętności i opuszczenia, k tó re j do­ znali w ty m okresie od in n y ch ludzi. Szoah stan o w i dla Ż ydów ab solutną nowość w ich dziejach. Ż ad n a dotychczasow a klęska, n a w e t

(4)

niew ola babilońska, czy zburzenie św ią ty n i jerozolim skiej przez R zym ian w 70 r. n ie m oże m ierzyć się z tą k a ta stro fą. Co w ięcej, Szoah stan o w i nieprześcigłe novum w h isto rii zła n a św iecie. „ J a ­ kościow o” jest czym ś w ięcej od lud o b ó jstw a. Żydzi w czjasie w ojny ginęli jako Żydzi. W ystarczyło być Żydem , żeby nosić na sobie w y ro k śm ierci, obo jętn ie, czy chodziło tu ta j o człow ieka dorosłego, m ogą­ cego stanow ić zag ro żen ie1 dla sy stem u narodow osocjałistycznego, czy też o m ałe dziecko (fakt m asow ego zab ijan ia dzieci żydow skich s ta ­ now i jed n ą z cech k o n sty tu ty w n y c h now ości Szoah w h isto rii m o­ ralności ludzkiej).

Czym je s t O św ięcim dla Żydów? T rzeba jasno stw ierdzić, że ani obóz w O św ięcim iu (A uschw itz I — S tam m lager), ani obóz w B rzezince (A uschw itz II — B irk en au ) nie p o w sta ły jako obozy dla Żydów. I tak , jeśli idzie o Oświęcim, to przez pierw sze dw a la ta no­ sił on c h a ra k te r p raw ie w yłącznie obozu dla P olaków (pierw szy tra n s p o rt z T arn o w a, 14 VI 1940 r.: 728 osób). P ierw szym i w ięźniam i, k tó rz y zginęli w kom orze gazow ej, b y li je ń c y ro sy jscy i P olacy z izby chorych, 3 IX 1941 r. B rzezinka p o w stała w 1941 r. i p ie r­ w otnie b y ła p lan o w a n a jak o obóz dla żo łn ierzy ro syjskich , w ziętych do niew oli. P o k o n fe re n c ji w W annsee, 20 sty czn ia 1942 r., kiedy to zadek retow an o E ndloesung — ostateczne rozw iązanie kw estii żydow skiej, B rzezinka została p rzeznaczona na obóz dla Żydów . P ierw szy tra n s p o rt żydow ski: 999 k o b iet p rzy b y ł do B rzezinki ze Słow acji, 26 III 1942 r. (n u m ery obozowe od 1000 do 1998; dwie godziny w cześniej p rzy b y ł tra n s p o rt kobiecy nieżydow ski: 999 kobiet z R avensbrück, n u m ery obozowe o 1 do 999). Na podstaw ie badań G eorges W ellersa, k tó ry o p iera się w dużej m ierze n a p racach D a­ n u ty Czech, p rzez obóz ośw ięcim ski (A uschw itz — S tam m lag er, A uschw itz II — B irk en au , A uschw itz III — M onow itz, i zw iązane z nim i pom niejsze obozy w okolicy, ko m an d a pracy) przeszło od m aja 1940 r. do stycznia 1945 r. w sum ie ponad 1 600 000 w ięźniów (z tego m. in. 1 433 000 Ż ydów i 143 000 Polaków ). W śród n ich 1 335 00C znalazło śm ierć w kom orach gazowych, z tego m. in. 1 323 000 Ż ydów i 3 665 Polaków ), a 137 000 w in n y sposób (z tego m. in. 30 000 Ż ydów i 83 000 Polaków ). N a 1 433 000 d ep o rto w an y ch do A uschw itz Ż ydów ocalało niew iele p o n a d 80 000 (na 143 000 P o la ­ ków ocalało 60 000).

Nie chodzi tu ta j o lic y ta c ję liczb, a n i o to , by z przytoczonych danych w yciągnąć fałszyw y w niosek, że ci, k tó rz y doliczą się w ię­ kszych s tr a t w ludziach, po w in n i m ieć w iększe p raw o do O św ię­ cimia. T ak n ie ro zu m u ją an i Żydzi, an i Polacy. I słusznie. Bo każde życie je s t jed y n e i bezcenne i każde życie je s t nieporów nyw alne. Mimo to nie m ożna zam ykać oczu n a fa k t, że z w szystkich osób, pom ordo w an ych w O św ięcim iu, Ż ydów było 91 p ro c e n t. Z sześciu m ilionów Żydów , pom o rd ow any ch w czasie o sta tn ie j w ojny, ponad

(5)

1 350 000 zginęło w Oświęcim iu. Czy m ożna się dziwić, że Ośw ięcim sta ł się sy m b o lem Szoah!

N ie k tó rz y w p ro w ad zają rozróżnienie, że Żydzi ginęli w B rze­ zince, a P o lacy w Ośw ięcim iu. S tw ierd zen ie to je s t p raw d ziw e ty l­ ko w ty m sensie, że n ajw ięcej spośród Ż ydów zginęło w B rzezince, a n ajw ięcej spośród P olaków w O św ięcim iu. R ozróżnienie to jed n a k nie w y sta rc z a , by uspraw iedliw ić ra d y k a ln y podział n a obóz w O św ięcim iu i obóz w Brzezince. O bydw a bow iem te obozy b y ły kierow an e cen traln ie, przez jed n ą k o m en d a n tu rę i posiadały jednego k o m en d an ta. Jedność ty c h obozów p o d k reśla sam o nazew nictw o niem ieckie z czasów w ojn y : „A uschw itz I — S ta m m la g e r” (obóz w O św ięcim iu), „A uschw itz II — B irk e n a u ” (obóz w Brzezince) i „A uschw itz III — M onow itz” (obóz w M onowicach). W yrażen ie polskie „obóz w O św ięcim iu” może m ieć podw ójne znaczenie. Może oznaczać albo obóz „A uschw itz I — S ta m m la g e r” albo w szystkie obozy razem . G dy m ów im y np. o „teologii po O św ięcim iu” , u ży w a­ m y słow a „O św ięcim ” w znaczeniu całości trag ed ii ośw ięcim skiej, k tó ra d o konała się we w szystkich obozach A uschw itz I, II i III (i pozostałych). Że nie m ożna ra d y k a ln ie rozgraniczać B rzezinki i O św ięcim ia, w y n ika także z fak tu , iż O św ięcim (A uschw itz I — S tam m lag er) b y ł „m ózgiem ” całej g ig an ty czn ej fa b ry k i śm ierci, szalejącej n a teren ie 40 k m 2 (tzw. Interessengeb iet, s tre fy zare­ zerw ow anej dla ośw ięcim skiego obozu).

J e s t p on ad to jeden obiekt, k tó ry łączy Ośw ięcim i B rzezinkę, i to nie ty lk o w sym boliczną całość. J e s t nim S ta ry T eatr. H isto ria tego b u d y n k u w okresie o statn iej w o jn y czeka n a źródłow ą pracę. B u dynek Sarego T e a tru leżał poza ścisłym obozem. N ie było też przejścia z niego do obozu. W ięźniow ie — poza nielicznym i p rz y p a d ­ k a m i — nie m ieli do niego dostępu. S łużył za m agazyn, m. in. dla odzieży. Istn ie je w ielkie praw dopodobieństw o, że przechow yw ane w nim b y ły puszk i z gazem , cyklonem B, k tó ry m posługiw ano się do dezynsekcji odzieży, a p rzed e w szy stk im — do zab ijan ia w ię­ źniów w 10 kom orach gazowych, k tó re obóz w B rzezince posiadał. P o w ojnie Oświęcim stał się sym bolem m arty ro lo g ii polskiej. T rzeba tu ta j zaznaczyć, że sym bol te n w św iadom ości polskiej- fu n ­ k c jo n u je głów nie w pow iązaniu z „A uschw itz I — S ta m m la g e r” (tu taj p rzy bloku i m urze śm ierci o d b y w ają się najczęściej uroczy­ stości i apele dla u p am iętn ien ia p o m o rdow anych ofiar). Ośw ięcim urósł nie ty lk o do sym bolu tego w szystkiego, co P olska w ycierp iała w czasie o statn iej w o jn y z rę k i hitlerow ców , ale także i tego, co jej groziło w zbrodniczych p lan ach nazistow skich: w ynarodow ienie przez N iem ców p ew nej części dzieci, e k ste rm in ac ja in telig en cji (plan te n naziści zaczęli już w prow adzać w życie w czasie w ojny; w ty m sensie P o lacy zginęli także ja k o Polacy, tzn. z rac ji, że byli P olakam i, choć m iało to zastosow anie ty lk o w p rzy p ad k u n iek tó ­ ry ch zawodów, ja k profesorow ie u n iw ersy teccy , duchow ni i inni),

(6)

w yw ózka w iększej części dorosłej ludności n a S y b ir bez m ożliw ości organizow ania się tam jako jed en n a ró d , użycie pozostałej ludności ty lk o ja k o siły roboczej.

Obok Ż ydów i P olaków n a liście o fiar O św ięcim ia z n a jd u je się 26 in n y ch n aro d ó w (także Chińczycy), o by w atele — łącznie — 24 państw . Na pierw szym m iejscu z n a jd u ją się w śró d n ich p rze d sta ­ w iciele Rom ów (w edług daw nej d y sk ry m in ac y jn ej term inologii — Cyganie): z po n ad 21 tysięcy Romów, dep o rto w anych do O św ięci­ m ia, zginęło pon ad 20 tysięcy. Rom ow ie — podobnie ja k Żydzi — ginęli jak o Rom owie, tzn. k ażd y z n ich nosił n a sobie w y ro k śm ie r­ ci, niezależnie czy chodziło tu ta j o osobę dorosłą, czy też dziecko.

O św ięcim dla Ż ydów stał się sym bolem Szoah. Nie urósł on do tego sym bolu od razu . T rzeb a pam iętać, że jeśli Żydzi po w ojnie m ało m ów ili o O św ięcim iu i rzadko naw iedzali Oświęcim , nie w y ­ pływ ało to z b ra k u zain teresow an ia O św ięcim iem , ty lk o z jego „nad­ m iaru, z szoku, jak i słow o Ośw ięcim budziło w świadom ości ży­ dow skiej. O św ięcim uró sł do sym bolu Szoah spontanicznie. N ikt nie n a d a ł m u te j fu n k cji n a m ocy d e k re tu . P o ja w ił się ja k w idm o w pam ięci m o raln ej ludzkości. W św iadom ości żydow skiej O św ię­ cim oznacza n ie ty lk o to, co Żydzi w ycierp ieli w czasie o sta tn ie j w ojny. J e s t tak że targ n ięciem n a m oralność lu d zk ą i n a człow ieka, ja k rów n ież i n a Boga z {»budek bałw ochw alczych czyli poprzez uzu rpow an ie sobie przez jed en n aró d p raw a życia i śm ierci w sto ­ sun ku do innego n arod u .

S ym bole są św ięte i niepodw ażalne. Je śli chcem y, żeby O św ię­ cim był u zn aw an y za sym bol m ęczeństw a naszego n a ro d u w sensie, ja k m y go w ew n ętrzn ie najg łęb iej odbieram y, to m usim y dołożyć w szelkiego w ysiłku, by w czuć się ja k in n y naród , czy in ne n a ro d y po jm u ją i p rzeży w ają O św ięcim jak o sym bol ich m ęczeństw a czy Szoah.

K o n k re tn ie fo rm y w spółżycia w O św ięcim iu sym bolu Szoah i sym bolu m arty ro lo g ii polskiej p ow in n y być przedm iotem dialogu. Tą drogą poszedł Kościół, jeśli idzie o k a rm e l w O św ięcim iu, choć trzeb a lo jaln ie przyznać: nie od sam ego początku. N ieskonsultow a-. n ie stro n y żydow skiej w spraw ie założenia k a rm e lu w Ośw ięcim iu m iało dw ie racje. P ierw sza — to b ra k „ n a w y k u ” dialogu z Żydam i. A le n a w e t g d y b y te n „ n a w y k ” istniał, przeprow adzenie takiego dia­ logu było, jeśli idzie o pew n ych p a rtn e ró w , niem ożliw e, a jeżeli idzie o innych, to w y d aw ało się zbędne. N iem ożliw e — jeśli idzie o środow isko żydow skie za granicą. K lim a t polityczn y początku lat 80-tych nie pozw alał n a tak ą k o n su ltację. Zbędne — jeśli idzie o środow iska żydow skie w k ra ju . S tro n a k atolicka przeko nana była, że Żydzi w Polsce (a także ci za granicą) p rzy jm ą in ic ja ty w ę k a r­ m elu w O św ięcim iu z wdzięcznością. N ikom u n a m yśl nie przyszło,

że p ro je k t te n m oże urazić uczucia relig ijn e naszych „starszy ch braci w w ierze” . W p rzek o n an iu ty m u tw ierd z ił w szystkich pew ien szcze­

(7)

gół, nie p u b lik o w an y dotąd. Ks. dziekan K azim ierz G órny (obecnie biskup pom ocniczy krakow ski), proboszcz w O św ięcim iu, w ystosow ał 30 lipca 1978 r. pism o do T ow arzy stw a S połeczn o-K u lturalneg o Ż y­ dów w Polsce z siedzibą w W arszaw ie, w k tó ry m zaw iadam iał, że m ieszkańcy O św ięcim ia — w zw iązku z obchodam i M iesiąca P a ­ m ięci N arodow ej — „m odlić się będą w dn iach od 6 do 13 sierp n ia za w ięźniów N aro d u Żydow skiego, k tó rz y oddali życie w obozie O św ięcim -B rzezinka, przy u rn ie z relik w iam i m ęczenników O św ię­ cim ia, w m iejscu, gdzie m a stan ąć św ią ty n ia -p o m n ik ”. M iejscem ty m był krzyż. W 5 dni później, pod d a tą 4 sierp nia, w ystosow ane zostało o d T ow arzy stw a S połeczn o-K u ltu raln ego Żydów w Polsce pism o, p o tw ierd zające odbiór listu i d ziękujące, „za hołd o d d an y pam ięci Żydów, k tó rz y zginęli m ęczeńską śm iercią w h itlero w sk im obozie zag łady w O św ięcim iu”. Czy m ożna było przew idzieć w tedy, że inne środow iska żydow skie w E uropie i na świecie nie p rz y jm ą daru m o d litw y sióstr k a rm e lita n e k (polegający w znacznej m ierze na odm aw ian iu psalm ów), m o d litw y od pokolenia, k tó re urodziło się lub do rastało już po w ojnie?

K a rm e l ośw ięcim ski istn iał ju ż po n ad rok, gdy „sp raw a klasz­ to ru sió str k a rm e lita n e k w O św ięcim iu” p o jaw iła się w środ kach m asow ego p rzek azu n a Zachodzie: p ierw sz y a rty k u ł n a te n te m a t ukazał się w d zienniku belgijskim „Le S o ir”, 14 p aźd ziern ika 1985 r. (nie jest praw d ą, ja k to s ta ra n o się in sy nu o w ać n a Zachodzie, że istnienie k a rm e lu w O św ięcim iu było u trz y m a n e p rzez Kościół pol­ ski w tajem n icy ; w dniu 30 w rześnia 1984 r. odczytano w e w szy st­ kich kościołach archidiecezji k rak o w sk ie j list m etro p o lity k rak o w ­ skiego, ks. k ard . F ranciszka M acharskiego, o założeniu k arm elu w Ośw ięcim iu). N ie ten jed n a k a rty k u ł i nie te n dziennik m iał w y ­ wołać law inę re a k c ji n a całym św iecie. R ola ta przyp adła w udziale dw utygodnikow i belgijskiem u „R eg ard s” , k tó ry jest organem „Ż y­ dowskiego O środka W spólnotowego i L aickiego” w B rukseli. J a k stw ierdził — w jed n y m z arty k u łó w — re d a k to r naczelny tego pis­ m a, O uri W esoły: „W szystko zaczęło się od a rty k u łu , o p u blik ow a­ nego w m iesiącu p aźd ziern ik u 1985 r. w «Le S oir»” . A u to r pisał w nim o zain stalo w an iu się k a rm e lu w daw ny m składzie gazu dla obozu. Uczciwie m ówiąc, n a początku, zareagow aliśm y raczej sła­ bo, ale potem pew ien p rzy jaciel b e n e d y k ty n przesłał n am n ie w ia ry ­ godną u lotk ę o rg anizacji o nazw ie „Pom oc Kościołowi w P o trz e b ie ” . Tyle re d a k to r W esoły. Chodziło tu ta j o n u m e r sp ecjaln y b iu le ty n u „K irche in N ot” , w y d a n y w języ k u fran cu sk im , w m aju , przed pielgrzym ką J a n a P a w ła II do k ra jó w B eneluksu, pośw ięcony w ca­ łości sp raw ie k arm elu w O św ięcim iu i' n aw o łujący do sk ła d a n ia o fiar na „dar dla Papieża: k la sz to r w O św ięcim iu” . P ew n e sfo rm u ­ łow ania apelu, którego treść nie była uzgodniona z k arm elitan k am i, a tym m n iej z w ładzam i kościelnym i w Polsce, zostały od ebrane

(8)

n e g a ty w n ie przez w spólnotę żydow ską (np. że k lasztor będzie „for­ tecą duch ow ą”, „ręk o jm ią n aw ró cen ia zb łąk an y ch b ra c i”, czy też w y rażen ie o „zw ycięskim zn aku k rzy ż a ” ; a n i słow em nie w spo­ m niano o ty m , że w iększość o fiar O św ięcim ia stano w ili Żydzi). Dnia 5 g ru d n ia 1985 ro k u p o jaw ił się n a łam ach „R eg ard s” pierw szy a r ­ ty k u ł pośw ięcony sp raw ie k a rm e lu w O św ięcim iu. Z a nim poszły dalsze. W krótce potem posy p ały się a rty k u ły w in n y ch pism ach, listy, p e ty c je w sp raw ie k laszto ru sió str k a rm e lita n e k w O św ięci­ m iu. Do K ra k o w a zaczęły zjeżdżać różne delegacje żydow skie. Do­ szło do dw u sp o tk a ń stro n y kato lick iej i żydow skiej w G enew ie, 22 lipca 1986 r. i 22 lu tego 1987 r. W sp o tk an iach ty ch po stro n ie k atolick iej, obok d elegacji polskiej pod p rzew od nictw em ks. k ard . F ran ciszk a M acharskiego, w zięli ud ział k a rd y n a ło w ie zachodni: abp A lb e rt D e c o u rtra y , abp Je an -M a rie L u stig e r z P a ry ż a i abp G od- frie d D anneels z B ru k selii (z tow arzyszącym i im osobam i podczas drugiego spotkania). Zostali oni zaproszeni do udziału ze w zględu n a w agę w sp óln o t żydow skich, żyjących n a te re n a c h ich dziecezji i z rac ji zaangażow ania ty chże w spólnot w sp raw ę ośw ięcim skiego k arm elu . Podczas drugiego sp o tk an ia w G enew ie podpisane zostało porozum ienie, k tó re g o te k s t został o p u b lik o w an y w p rasie (zob. m. in. „ T P ” n r 11 z 15 m arca 1987 г., z kom entarzem ).

D ialog z Ż ydam i pozw olił stro n ie k atolickiej przekonać się o tym , że za p ro śb ą o przeniesienie k a rm e lu w O św ięcim iu nie sto ­ ją ze stro n y żydow skiej nieliczne g ru p y nacisk u. Że nie jest to s p ra ­ wa, k tó ra in te re s u je ty lk o pew ne środow iska żydow skie, ale p rz e ­ ciw nie. Że jest to prośba w szystkich Żydów , ty ch relig ijn y ch (u k tó ­ ry ch przew ażają ra c je relig ijn e) i ty ch n iere lig ijn y c h (u któ ry ch na czoło w y b ijają się ra c je narodow e). P ra s a polska c y tu je kilk a nazw isk Żydów , k tó rzy pop arli ideę. ośw ięcim skiego k arm elu . Cho­ dzi tu ta j je d n a k o głosy z w czesnego o kresu te j spraw y. J e s t rzeczą w ątpliw ą, czy p o w tó rzylib y dzisiaj te opinie.

D la jak ich ra c ji Żydzi są p rzeciw n i istn ien iu k a rm e lu w S ta ­ ry m T eatrze i dom agają się odsunięcia k lasz to ru sióstr k a rm e lita n e k od obozu?

Żydzi, jak zaznaczyliśm y na w stępie, m a ją in n y sto su nek do m iejsc, gdzie dokonała się zbrodnia, zw łaszcza zbrodnia, k tó ra nie m a ró w n ej w h isto rii Izraela i św iata: Szoah.

K atolicy, zwłaszcza w Polsce, zw ykli naw iedzać często m iejsca sw ej m artyro lo gii, składać w nich k w iaty , staw iać sym bole religijne, w szczególnych w y padk ach budow ać w ty c h m iejscach kaplice, św ią­ ty n ie czy klaszto ry . Żydzi inaczej. Ich sto su n ek do m iejsc zbrod ni cechuje dystans, w y ra ż ają cy się oszczędnością znaków sym bolicz­ nych, m ilczeniem . Nie jest to rów noznaczne z niepam ięcią. J e s t to in n y rodzaj pam ięci, a m ianow icie n ie przez znaki zm aterializow ane, na zew nątrz, tylk o w ew n ątrz, w głębi świadom ości. (W arto

(9)

znaczyć, choć to już in n y tem at, że n a g robach żydow skich nie sk ład a się k w iatów , co n ajw y ż ej przy no si się kam ienie.)

D ystans do m iejsc zbrodni, zw łaszcza do m iejsc Szoah, zostaje w odczuciu Ż ydów ciężko zakłócone, g dy n a ty c h m iejscach zasiedla się Człowiek, czy też g ru p a ludzka. M am y w te d y do czynienia w ich przek o n an iu i zgodnie ze staro d aw n ą tra d y c ją ze zbezczeszczeniem m iejsca. Ż ydzi pow ołują się tu ta j n a K sięgę K apłań sk ą, n a zasadę św iętości życia (rozdz. XIX), b y „n ie spożyw ać posiłku przy k rw i” — p rz y k rw i niew innie p rzelan ej. M iejsce zb ro dn i nie może być tra k to w a n e jako codzienność, jako norm alność. M usi pozostać czym ś w y ją tk o w y m , n iep o jęty m . Z am ieszkanie w ta k im m iejscu jest dla Ż ydów n ie do przy jęcia. Po ciąg a ono bow iem za sobą z ko­ nieczności pełn ienie n a n im w ielu codziennych, n o rm a ln y ch czy n­ ności, co stanow iłoby zaprzeczenie w yjątk o w ości tego m iejsca zbrod­ ni. W arto dodać n a m arginesie, jak b ardzo Żydzi (a coraz częściej i n ie Żydzi, i słusznie) są zaszokow ani w idokiem b y d ła w y pasającego się n a te re n ie obozu w Brzezince, czy też g d y w idzą, ja k zbiera się tam siano n a paszę, nie m ów iąc już o u p raw ia n iu w a rz y w w bez­ pośred niej bliskości obozu. Ma to sw o je źródło w tym , że m iejsca te są w p ew n y m (choć ty lk o w pew nym ) sensie cm en tarzam i. P rz e ­ lan a bow iem została n a n ich k rew , a k re w — w p rzek o n an iu Ż y­ dów — jest siedliskiem życia, in te g ra ln ą częścią człow ieka.

Żydzi o b a w ia ją się, żeby O św ięcim nie u tra c ił c h a ra k te ru m ie j­ sca m ęczeństw a n a ro d u żydow skiego. Ż eby nie z a ta rła się św iado­ mość, iż O św ięcim je s t sym bolem Szoah. T rzeb a tu ta j z naciskiem podkreślić, że w prześw iadczeniu Ż ydów Ośw ięcim jest jed y n y m sym bolem Szoah. Żydzi tw ierd zą, że O św ięcim „ o b rasta” w katolic­ kie sym bole relig ijn e, w ty m tak że w kościoły i klasztory. Ze w św iadom ości lu d zi słowo „O św ięcim ” k o jarzy się z im ionam i św iętych katolickich, św. M aksym iliana K olbego i bł. E d y ty Stein, k tó ry m po stro n ie żydow skiej odpow iada ty lk o anonim ow a m asa ofiar. N iek tó rzy Ż ydzi m ów ią w p ro st, że jeśli ów proces „uchrześci- ja n ie n ia ” O św ięcim ia będzie postępow ał n aprzód w ty m ry tm ie, ja k obecnie, to za 50 czy 100 la t n ik t ju ż nie będzie m ówił, a n aw et w iedział, iż g in ęli tu ta j k ied y ś Żydzi. Podzieli O św ięcim los dziel­ nicy żydow skiej K ordoby, gdzie żył i praco w ał M ajm onides, a k tó ra obecnie nosi nazw ę „S a n ta C ru z” (Ś w ięty K rzyż).

N a próżno tłum aczyć Żydom , że k lasztor sió str k a rm e lita n e k w O św ięcim iu nie tylko, że nie z aciera pam ięci o cierpieniu, jakiego tu ta j doznali Żydzi, ale że p rzy czy n ia się do jej p o dtrzym ania, i to skuteczniej aniżeli jakikolw iek n apis czy pom nik m ate ria ln y . T łu ­ m aczenia te nie docierają do św iadom ości Żydów . I tru d n o się tem u dziwić. N ie da się zaprzeczyć, że po w ojnie, i to przez długie lata, udział Ż ydów w m artyro lo g ii ośw ięcim skiej b ył m inim alizow any, czy w ręcz niezauw ażany. Mówiło się o o fiarach Ośw ięcim ia:

(10)

„oby-w a te la c h ” Polski, o F ran cu zach , Belgach, Sło „oby-w ak ach itp . nie p re ­ cyzując, że w p rzy tłac z a ją c ej w iększości chodziło tu ta j o Żydów.

P am ięć o Szoah tk w i ta k głęboko w k ażd y m Żydzie, że jest rze­ czą w p ro st niem ożliw ą dla nie-Ż yda, żeby w czuć się w to, co czuje na dźwięk tego słow a Żyd. Czy m ożna b rać Żydom za złe, że skło nn i są „w ie trzy ć ” niebezpieczeństw o pow tórzenia się drugiego O św ię­ cim ia n a w e t tam , gdzie go nie m a? H isto ria nie szczędziła Żydom po d ty m w zględem trag iczn y ch zaskoczeń. G dyby — dla p rzy k ła ­

du — w 1930 r. ktoś pow iedział, że w k rótce w E uropie będzie się w ysyłać Ż ydów do k o m ó r gazow ych za to tylko, że są Żydam i, uznano by w ygłaszającego tak ie „p ro ro c tw a ” za obłąkańca. T ym ­ czasem rzeczyw istość okazała się gorsza aniżeli w szelkie najgorsze przew id y w an ia osób, k tó re w ted y z n iepokojem p a trz y ły w p rzy ­ szłość.

P odejrzliw ość Ż ydów je s t ta k w ielk a, że w w ielu środow iskach żydow skich n a Zachodzie m ów i się o tw arcie o spisku katolików pol­ skich, spisku zad ek reto w an y m bardzo wysoko, żeby zatrzeć p a­ m ięć o m iejscach kaźni żydow skiej n a polskiej ziemi. Tem u celow i m iały służyć k laszto r w O św ięcim iu, kościół św. K rzy ża w B rzezin­ ce,‘ kościół w Sobiborze i in n e p ró b y „ochrzczenia” m iejsc zagłady Żydów w Polsce. J e s t to oczyw iście a b su rd . N ie m a tak ieg o spisku w K ościele k atolick im w Polsce ani poza Polską. K ażdy z podanych w yżej p rzy k ład ó w n ależy brać oddzielnie. Z a każdym z nich sto ją racje c z y sto 4relig ijn e, po w iększej części tak że duszpasterskie. D la­

czegóż b y n agle te n Kościół, k tó ry posiada n iem a ły w k ład w ra to ­ w an iu dzieci w k laszto rach k atolickich m iał być zain tereso w any w w y m azyw an iu pam ięci o m ęczeństw ie Ż ydów n a polskiej ziemi, dokonanym przez h itlerow ców ? Spisek ta k i sta łb y — p rzede w szy­ stk im — w ja sk ra w e j sprzeczności z d o k u m en tam i Kościoła, w szcze­ gólności z d e k re tem soborow ym N ostra A e ta te , k tó re m ówią o dia­ logu z Ju d a iz m em i w iążą k ato lik ó w w sum ieniu. D o kum enty te w zyw ają w ie rn y c h do od k ry w ania k o rzen i żydow skich chrześci­ jań stw a, a nie do ich zacierania.

R elig ijn y m podłożem żydow skiego p ro te stu przeciw obecności k a rm e lu w S ta ry m T eatrze w O św ięcim iu jest stosu nek Ż ydów do krzyża. Nie chodzi tu ta j ty lk o o krzy ż m a te ria ln y , ale o „ in sty tu ­ c je ”, ja k kościół, klasztor, k tó re ze sw ej n a tu r y głoszą krzyż, są n a jego „u słu g ach ” . J u ż sam w idok krzy ża, krzy ża m aterialneg o , ko­ ja rz y się Żydom z cierpieniem , jak ieg o doznaw ali często w h isto rii od chrześcijan, b y w spom nieć tu ta j o po grom ach Ż ydów w m iastach n a d re ń sk ich w X I w., dokonyw anych w im ię i na w idoku k rzyża (uraz do krzyża u Ż ydów m ożna by porów nać do uczuć, jakie budziły się u c h rześcijan w E urop ie P ołudn io w ej i W schodniej n a w idok półksiężyca; p rz y tej ok azji trz e b a w yrazić ubolew anie, że jeden z k a rd y n ałó w fra n c u sk ic h podczas n iezw y kle p o p u larn ej em isji te ­ lew izy jn ej w e F ra n c ji A postrophes, w W ielki P iątek , dnia 24 m arca

(11)

1989 r. pow iedział, że w Polsce bito Ż ydów k rzyżam i — co jest oczyw istą n iep raw dą.

My, ch rześcijanie, p a trz y m y na św iat, z w szystkim , co w nim dobre i złe, „z d ru g iej stro n y ” krzyża. N ie poprzez klęskę krzyża, ty lk o przez jego zw ycięstw o, k tó re dokonało się w K rzyżu C h ry stu ­ sow ym n a Golgocie. Żydzi n ato m ia st — pow iedział k to ś — żyją m iędzy W ielkim P ią tk iem a W ielką Sobotą. D la nich k rzy ż jest tylko in stru m e n te m kaźni, a n ie narzęd ziem zbaw ienia, drzew em hańby, a nie ty tu łe m do chw ały, p alem śm ierci, a nie drzew em życia.

Mimo ow ej d iam etraln ie różnej w iz ji krzy ża, k tó ra n a s dzieli, jest w ty m sp o jrzen iu na krzy ż p ew ien w y m iar, k tó ry n a s łączy. W ym iarem ty m je st oczekiwanie. T ak chrześcijanie, ja k i Żydzi w y ­ czekują zbaw ienia. W praw dzie dla nas, chrześcijan, zbaw ienie doko­ nało się już w Jezu sie C hrystusie, to je d n a k w ciąż jeszcze czekam y n a jego pełn e urzeczy w istn ien ie w nas. W ciąż jeszcze czekam y n a p rzyjście C h ry stu sa w chw ale. Ż ydzi n a to m ia st w ciąż w y czek ują p rzyjścia M esjasza (zarzucanie oczekiw ania M esjasza i przejście na realizow anie czasów m esjańskich [„ ra ju n a ziem i”] przez ludzi, jak w p rzy p ad k u M arksa, dało w re z u lta c ie n ajg orsze fo rm y op resji człow ieka przez człowieka).

Z pow yższych rozw ażań o in n y m p odejściu do krzyża u chrześci­ jan i u Ż ydów nie m ożna w yciągać wniosków,, iż m y, chrześcijanie, m am y chow ać k rzy ż pod korzec. N ie chodzi o to, żeby ściągać z w ież naszych kościołów krzyże, by ich w idok nie ra z ił tych, k tó rz y in a ­ czej na krzyż p a trz ą aniżeli m y. Chodzi ty lk o o to, że w k rzy żu jest w y m iar oczekiw ania, k tó ry zobow iązuje n as do pokornego ob­ chodzenia się ze znakiem k rży ża (zwłaszcza, gdy jest on „ucieleśnio­ n y ” przez św iąty n ię lub klasztor). Może zaistn ieć sy tu a c ja, k ied y owo „ucieleśnien ie” , k o n k retn ie m ów iąc: k a rm e l w S ta ry m T eatrze, może u Ż ydów budzić ta k n iep rzezw y ciężaln y sprzeciw , że z m i­ łości do K rzyża C hrystusow ego lep iej będzie zrezygnow ać z w id zial­ ności tego znaku. Chodzi tü ta j oczywiście o sy tu a c ję w y jątk o w ą, a nie o codzienność.

R ezygnacja ze „zn ak u ” krzyża, jak im je s t k a rm e l w S ta ry m T eatrze, nie oznacza re z y g n a c ji z krzyża, k tó ry w znosi się obok b u d y n k u S ta re g o T e a tru , w pośrodku żw irow iska. W m iejscu ty m ro zstrzeliw an i byli P olacy n a początku istn ie n ia ośw ięcim skiego Obozu (A uschw itz I— Stam m lager). Obecność tego krzyża tu ta j nie może być przed m io tem d y sk u sji z kim kolw iek. Stanow i o na m in i­ m um sym boliczne, k tó re p rzy słu g u je P olakom w ty m m iejscu. P rzed e w szy stk im zaś obecność tego k rzy ża w ty m m iejscu odpo­ w iada najg łęb szem u życzeniu w ielu osób, k tó re tu ta j zginęły, bo każdy k a to lik P o la k życzy sobie m ieć krzy ż n a sw ym grobie lu b w m iejscu, gdzie została p rze lan a jego krew . W ola ta je s t św ięta.

(12)

S to su n ek Żydów do krzyża, n ak reślo n y pow yżej, tłum aczy, d la­ czego Ż ydom tru d n o je s t zrozum ieć ideę ekspiacji, k tó ra p rzyśw ie­ ca życiu sió str k arm e lita n e k . Nie m ogą o n i pojąć, w czym leży dobro, jeśli ktoś bierze n a siebie dobrow olnie cierpienie, n ak łada sobie ograniczenia, czyni pokutę. C ierpienie dla Ż ydów je s t zawsze ciem nością, nie ta k ja k dla nas, chrześcijan, k tó rz y dostrzegam y w nim p rzeb ły sk zm artw y ch w stan ia. M y p a trz y m y n a cierpienie przez św iatło K rzyża C hrystusow ego, oni n a to m ia st — przez ciem ność Szoah.

W róćm y teraz do p y tan ia, sform ułow anego w ty tu le: czy sio stry k a rm e lita n k i m ogą m odlić się w O św ięcim iu.

W ielu Ż ydów je s t przeciw nych jak iejk o lw iek m odlitw ie w sta ­ w ienniczej. N aw et za najbliższe osoby, żyjące lub zm arłe. U w ażają, że każdy człow iek je s t sam na sam p rzed Bogiem i nikom u nie w olno wchodzić „na lin ię ” czy jejś odpow iedzialności wobec Boga. U nas, chrześcijan, je st inaczej. M y w ierzy m y w Ś w iętych Obcowanie. Je ste śm y jed n y m w ielkim organizm em . T w orzym y sy stem naczyń połączonych. Je ste śm y Ciałem M istycznym C h ry stu sa (jest tajem nicą m iłosierdzia Bożego, kto do tego ciała ostatecznie przynależy). W ie­ rzym y w moc w staw ien n iczą m odlitw y. J e d n i w sp ierają d rugich. Żyw i u m arły ch . Żyw i m odlą się za żyw ych w zajem nie.

Spojrzenie chrześcijańskie i żydow skie n a m odlitw ę w staw ien ­ niczą sta je się jeszcze b ardziej różne w p rzy p a d k u m o d litw y za opraw ców , zwłaszcza za katów , odpow iedzialnych za Szoah, zw ła­ szcza w O św ięcim iu. C hrześcijanie m odlą się w O św ięcim iu za ofiary zbrodni i za kató w . Ż ydzi o p ła k u ją sw e o fia ry , ale nie m odlą się za opraw ców . N ie p ły n ie to z tego, że nie p o tra fią przebaczać, czy też, że sz u k ają zem sty. Żydzi zostaw iają w szystko Bogu. G rzech i zbrod­ nia d o ty k a ją sam ego Boga i stą d przebaczenie m oże być w yłącznie Jego dziełem .

Co w ięcej, Ż ydzi są przekonani, że m odlitw a i ekspiacja za opraw ców w O św ięcim iu może k ry ć w sobie w ielkie n iebezpie­ czeństw o, gdyż łatw o tu ta j — w edług nich — o rozgrzeszenie zbrod­ n iarz y z ich w in, puszczenie w niepam ięć ich czynów, o b an ali­ zację zła.

I znow u nie chodzi tu ta j o to, a b y w im ię fałszyw ie po jętej to le ran c ji rezygnow ać z istotnego w y m iaru m o dlitw y ch rześcijań s­ kiej, m ianow icie z w staw ien nictw a za zbrodn iarzy , i najlep iej przestać się m odlić w Oświęcim iu. Chodzi ty lk o o to, by m odlitw a nasza nie sięgała po o praw ę im ponującą. B yśm y b y li św iadom i tego, że ktoś in n y m oże p atrzeć — i to szczerze — na nasz w ysiłek m od litew n y inaczej. Mogą zaistnieć sy tu acje, że m odlitw a w pew ­ nych m iejscach pow inna być cicha i pokorna, n ie u ciekająca się do form zain sty tucjo nalizo w an y ch w postaci klaszto ru, czy stałego m iejsca m odlitw y. B y nie była ona sta ły m w yzw aniem dla innych. A n a w e t zgorszeniem .

(13)

Czy zatem nie m ożna się m odlić w O św ięcim iu? T w ierdzić tak , b yłoby rzeczą całkow icie fałszyw ą. Ż ydzi nie są przeciw m odlitw ie w O św ięcim iu. N ie są p rzeciw niej Żydzi niew ierzący, a tym bardziej Żydzi w ierzący. K ażd y — w ed łu g n ich — m oże m odlić się, ja k m u sum ienie d y k tu je (w ty m sensie nie zgłaszają p re te n sji do naszej m o dlitw y w staw ienniczej n a w e t za katów , choć n ie ro zu ­ m ieją i nie podzielają tego sposobu m odlitw y). Są ty lk o p rzeciw m odlitw ie „zain sty tu cjo n alizo w an ej” , o b ojętn ie czy chodzi tu ta j 0 k laszto r i kościół, czy też synagogę. W ielu w ierzących Żydów p rzyjeżdża do Ośw ięcim ia i tu ta j się m odli. Co w ięcej, n iek ied y p rzy b y w a ją z chrześcijan am i i razem z n im i się modlą. W o sta tn ic h lata ch O św ięcim w idział k ilk a tego ro d zaju w spólnych pielgrzym ek n a w e t z udziałem rab in ó w i biskupów katolickich. D otyczy to także 1 chrześcijan. N adal będziem y m ogli p rzy b yw ać do Ośw ięcim ia, by tu ta j m odlić się in d y w id u aln ie bądź grupow o. Ja k że nie w spom nieć tu ta j M szy św., odpraw io n ej w Brzezince przez O jca Św iętego Ja n a P aw ła II z okazji jego pierw szej bytności w O jczyźnie w 1979 r.? Nic nie sto i na przeszkodzie, a ju ż w żadnym p rzy p a d k u u k ła d ge­ new ski z 22 lu teg o 1987 r., b y m o d litw a ch rześcijańska w e w szy­ stk ich jej fo rm ach m ogła odbyw ać się w O św ięcim iu (Msza św., droga krzyżow a, różaniec, m odlitw a na głos i cicha).

W zw iązku z postanow ieniem u k ład u genew skiego z 22 lutego 1987 r., że na tere n ie obozu w O św ięcim iu nie będzie stałeg o m iejsca k u ltu , m ożna słyszeć zarzu t, że Żydzi m a ją sta łe m iejsca m o d litw y w ośw ięcim skim obozie: w b arak u , pośw ięconym pam ięci ich ofiar. T w ierdzenie to nie odpow iada praw dzie. W b a ra k u tym nie są o d p ra ­ w ian e żadne nabożeństw a czy m o d litw a litu rg iczn a ty p u synago- galnego. Je śli odw iedzający te n b a ra k Żydzi m odlą się tu ta j, to ich m odlitw a nie nosi innego c h a ra k te ru ja k m odlitw a ch rześcijan w celi śm ierci św. M aksym iliana K olbego, czy p rze d m u re m śm ierci.

N iek tó rzy w y su w ają a rg u m e n t, że k a rm e l istn ieje w obozie h itlero w sk im w D achau i że je s t on przez Ż ydów ak ceptow any. Obecność k a rm e lu n a teren ie obozu w D achau b y ła przez Żydów w ielokrotn ie k ry ty k o w an a . Nie w yw ołała je d n a k nigdy tak iej fali protestów , ja k w p rzy p ad k u k a rm e lu oświęcim skiego, a to z tej racji, że D achau nie uchodzi w św iadow ości żydow skiej za sym bol Szoah. R angę tę posiada Ośw ięcim , i ty lk o on jeden. W arto tu ta j dodać, że UNESCO godząc się n a um ieszczenie Ośw ięcim ia n a liście pom ników dziedzictw a św iatow ego uczyniło to z zastrzeżeniem , iż o k w alifikację tę nie będzie się ju ż m ógł ubiegać żaden in n y obóz hitlerow ski. Podniosło to oczywiście sym boliczną w ym ow ę obozu ośw ięcim skiego wobec całego św iata.

„Sprawa” oświęcimskiego karmelu to ostatecznie nie kwestia zmagania się racji, czyje argumenty są silniejsze, czy nasze za po­ zostaniem sióstr w Starym Teatrze, czy Żydów — za przeniesieniem

(14)

k a rm e lu poza s tre fę o ch ro n n ą obozu, czyli o k ilk a se t m etró w dalej. A rg u m en ty p atrio ty czn e, narodow e m a ją sw ą w agę. N ik t nie chce ich m inim alizow ać. Z am knąć się jed n a k w nich, znaczyłoby odciąć sobie dopływ św iatła n a sp raw ę ośw ięcim skiego k a rm e lu z Ew angelii: „W szystko, co byście chcieli, żeby w am ludzie czynili, i w y czyńcie” (M t 7,12).

D ecyzja o p rzen iesien iu k a rm e lu je s t owocem dialogu. Pójść na dialog, to sp ra w a „ ry zy k o w n a”, bo m ożna odkryć inność drugiego człow ieka, inność innego naro d u, inność jego m yślenia, odczuw ania, sądzenia. Czy jest in n a droga do rozw iązyw ania problem ów spornych m iędzy ludźm i aniżeli dialog? P rz y k ła d tego do starczają nam lu ­ dziom w ierzący m n a w e t w rogie wobec siebie system y polityczne.

Może ktoś zapy tać, czy dialog z Ż ydam i w sp raw ie ośw ięcim s­ kiego k a rm e lu n ie b y ł jed n o stro n n y , a m ianow icie w ty m sensie, że m y w czuw ając się w ra c je żydow skie ustąpiliśm y, podczas gdy oni w niczym nie ustąpili. Trzeba tu ta j z naciskiem podkreślić, że stro n a kato lick a nie w chodziła w dialog z Ż ydam i z n astaw ieniem , że chodzi tu ta j o p rze targ . Był to dialog szczery, p o d jęty w du ch u m iłości i szacu nk u p a rtn e ra . I tylko ta k i dialog m oże coś „p rzynieść” , może w y dać dobre owoce.

Dzięki dialogow i z . Ż ydam i zrodziła się idea budow y C en tru m Inform acji, W ychow ania, S p o tk ań i M odlitw y w Ośw ięcim iu. Czym m a być to C entru m ? N ie będzie ono jeszcze jed n y m w ięcej in sty ­ tu te m badaw czym zbrodni h itlero w sk ich w O św ięcim iu ani jeszcze jed n y m w ięcej paw ilonem ekspozycyjnym , uk azu jący m piekło Ośw ięcim ia. C en tru m nie będzie k u lty w o w ać ty lko pam ięci tego, co się w O św ięcim iu stało. Pam ięć je s t w ażna, ale sam a nie w ystarcza. P o trzeb n a jest jej jeszcze ocena m o raln a tego, co się tu ta j dokonało. S tąd sp o tk an ia w C en tru m nie będą kłaść n acisku jed y n ie n a in fo r­ m ację, ale będą o tw a rte n a p ro b lem aty k ę w ychow aw czą i ducho­ wą, p o w stałą w zetknięciu z pam ięcią o straszliw ej rzeczyw istości Ośw ięcim ia. O św ięcim nie będzie u jm o w an y jedn ostro nn ie. J e s t zasługą u k ład u genew skiego z 22 lutego 1987 r., że pow iązał razem Szoah i m arty ro lo g ię n a ro d u polskiego, a tak ż e in ny ch narodów euro pejskich (d w u k ro tn ie w tekście u k ład u w y stę p u je obok siebie Szoah i m a rty ro lo g ia polska, raz jed e n te n sam zestaw , poszerzony 0 m ęczeństw o in n y ch n arodów europejskich). Mówiąc o naszej m a r­ tyrologii nie m ożem y zam ykać oczu na cierpienia in n y ch (w tym 1 Szoah). Podobnie, jeśli chodzi o in n y ch nie m ogą oni zapom inać o cierpieniach pozostałych narodów . K o n k re tn ie — jeśli idzie o dzia­ łalność C entrum , będzie ona bardzo zróżnicow ana: sem inaria, sp o t­ kania, rek o lek cje, odczyty, w y św ietlan ie film ów , k orzy stan ie z b i­ blioteki, w y sta w y itp. C en tru m będzie spełniać doniosłą rolę dla w zajem nego zbliżenia Żydów , ch rześcijan i in n y ch narodów . S tąd znaczenie jego w y k racza daleko poza P olskę i sto su n k i

(15)

polsko--żydow skie. Będzie ono służyć u su w an iu w zajem n ych uprzedzeń, ignorancji, ro zw ijan iu dialogu i w y cho w an iu przyszły ch pokoleń w du ch u to le ran c ji i w zajem nego poszanow ania.

D rugim n am acaln y m owocem dialogu z Ż ydam i je s t a k cep ta­ c ja przez nich istn ien ia n a tere n ie C e n tru m k la sz to ru sió str k a rm e li­ tanek. N ie b y ła to decyzja łatw a do podjęcia dla Żydów. Z rozum ieli oni jed n ak , że dla katolików obecność k arm elu n a teren ie C en tru m (choć na specjaln ie w ydzielonym teren ie, przedzielonym m urem ), czyli w ięź duchow a k arm elu z C en tru m je s t isto tn ie ważna, b y m o­ gło ono w ogóle funkcjonow ać. Bez zaplecza m odlitew nego w postaci k laszto ru kontem placy jn ego C e n tru m przekształciłob y się w in sty ­ tu c ję badaw czą lu b paw ilon ekspozycyjny. T ylko m odlitw a „zin sty ­ tu cjo n alizo w an a” — klaszto r sió str k a rm e lita n e k na tere n ie C en­ tru m — d aje in icjaty w ie C en tru m w y m iar relig ijny .

N iektórzy w y stą p ili z propozycją, że n ależałoby oddzielić s p ra ­ w ę k a rm e lu od sp ra w y C en tru m . K a rm e l — w edług tej sugestii — pow inien b y zostać w S ta ry m T eatrze, a C e n tru m m ogłoby zostać zbudow ane p rz y ul. św. M aksym iliana Kolbego. Propozycja pow yż­ sza k ry je je d n a k w sobie sprzeczność. Sprzeczność ta polega na tym , że w te d y C e n tru m O św ięcim skie n ie m iałob y w ogóle sensu i nie m ogłoby funkcjonow ać. B yłoby C e n tru m m onologu, a n ie dialogu. Ż aden Żyd nie p o staw iłby w nim nogi. P ochy lalib yśm y się nad Szoah i m arty ro lo g ią naszego n a ro d u bez Żydów .

O budow ie „now ego” k a rm e lu p rzy C e n tru m m ów i u stęp 5-ty kom u n ik atu 233-ciej K o n feren cji E p isk o p atu Polski, w ydanego w dniu 9 m arca 1989: „Oświęcim , k tó ry b y ł m iejscem m ęczeństw a synów i córek w ielu narodów , p osiada w d ziejach i św iadom ości n aro du polskiego w y ją tk o w e znaczenie. D latego polscy b isku pi u z n a ­ ją w ielk ą ważność, realizow anego przez m etro politę krakow skiego, k a rd y n a ła F ranciszka M acharskiego, C e n tru m Inform acji, W ycho­ w ania, S p o tkań i M odlitw y, k tó re m a obejm ow ać rów nież now y k laszto r”.

U kład genew ski z 22 lutego 1987 r. p rzew idy w ał zrealizow anie budow y C e n tru m i nowego k laszto ru sió str k a rm e lita n e k w prze­ ciągu 24 m iesięcy. Stanow czo za k ró tk i czas, ja k n a ta k w ielkie przedsięw zięcie i to w d o d atk u w naszych polskich w aru n k ach . S tro n a żydow ska dom aga się tera z prow izorycznych p rzen o sin k a r­ m elu n a inne m iejsce. N ie chce czekać, aż zostanie w yb ud ow an y now y klasztor. Żądanie to je s t nieuzasadnione. N ie m ożna żądać, aby sio stry p rzeniosły się z dotychczasow ego prow izorycznego m ie j­ sca n a in ne prow izoryczne m iejsce. S io stry zam ieszkały w S ta ry m T eatrze legalnie. Ż yły tu ta j ju ż po n ad rok, gdy pow stała „ sp ra w a ” ośw ięcim skiego k arm elu. Żydzi p o d k reśla ją z naciskiem , że nie w ą tp ią w szczerość in ten cji sióstr. Obecność ich w S ta ry m T eatrze nie m a w tej sy tu a c ji c h a ra k te ru w yzw ania. Nie je s t ona u bliżająca

(16)

w sensie uw łaczającego napisu, k tó ry należałoby n a ty c h m ia st u su ­ nąć. N ajw ażniejszą jed n a k ra c ją je s t sam u k ład genew ski. P o stan a ­ w ia on, że w now ym kontekście C e n tru m Inform acji, W ychow ania, S po tk ań i M odlitw y „m odlitw a sió str znajdzie sw oje m iejsce, sw e potw ierdzenie i sw ój sen s” . S tro n a żydow ska zgodziła się w G enew ie na pow iązanie ty ch d w u sp raw : C e n tru m i klasztoru, a m ianow icie, że k laszto r może w y p ełn iać sw e pow ołanie ty lk o w ram a ch C en tru m . T ekst u k ład u genew skiego nie pozw ala na rozłączne trak to w an ie obu ty ch spraw . Je śli z jak ichk o lw iek ra c ji przeciąga się budow a C entru m , to eo ipso p rzeciąg ają się też i p rzeno sin y klasztoru. T ekst genew ski nie pozw ala też n a red u k o w an ie postanow ień u k ła ­ du w yłącznie do sp ra w y przenosin klaszto ru . Te środow iska żydow ­ skie, k tó re p rą do odizolow ania sp ra w y k a rm e lu od C en tru m dom a­ gając się prow izorycznego p rzeniesienia sióstr, zanim now y k arm el nie zostanie w y b u d o w an y p rz y C en tru m , n ajw idoczniej nie ro zu ­ m ieją w p ełn i historyczności decyzji, jak ą pow ziął Kościół w Polsce godząc się —■ „w du chu m iłości i w zajem nego sz acu n k u ” — na przeniesienie k a rm e lu na in n e m iejsce w O św ięcim iu.

B u d yn ek S tareg o T e a tru będzie służył C entrum . K o n k retn ie fo rm y te j „słu żb y ” zostaną u stalo n e po zasięgnięciu zdania u w szy­ stkich zain tereso w any ch stron.

Jeszcze słowo do ty ch w szystkich, u k tó ry c h sp raw a przenosin sióstr w inne m iejsce w O św ięcim iu w y w o łu je w ew n ętrzn ą ro zterkę i budzi p y tan ie: czy rezy g n acja ze stałego m iejsca m o dlitw y p rzy m urze ośw ięcim skiego obozu nie je s t b rak ie m w ierności dla C h ry ­ stu sa i Jeg o K rzyża. N ie m ożna staw iać znaku rów ności m iędzy w iernością dla C h ry stu sa a w iernością do jakiegokolw iek m iejsca n a ziemi. C hrześcijaństw o w yzw oliło się od „ p rzy m u su ” m iejsca. Czyż C h ry stu s nie pow iedział w rozm ow ie z S a m ary tan k ą : „W ierz Mi, kobieto, że nadchodzi godzina, k ied y a n i n a tej górze, ani w J e ­ rozolim ie nie będziecie czcili Ojca... N adchodzi godzina, owszem już

jest, k ied y to p raw d ziw i czciciele będą oddaw ać cześć O jcu w D uchu i p raw d zie” (J 4, 21— 23)? Nie m yślm y, że dopiero w te d y jakieś m ie­ jsce n a ziem i zostanie uświęcone, jeśli u d a się д а т postaw ić ta m stopę. P o służm y się przykładem : W ieczernik jest dzisiaj m iejscem , gdzie n ie m ożna spraw ow ać E ucharystii. Rzeczyw istość jed n a k W ie­ czernika ob ejm u je cały św iat. J e s t w szędzie tam , gdzie jest ołtarz i tab e rn a k u lu m . Podobnie zasięg m odlitw y nie je st w yznaczony g ranicam i m iejsca, gdzie ona się odbyw a.

C h ry stu s nas ta k um iłow ał, że pozw olił na Golgocie, by Mu zabrano w szystko. Także Jeg o szaty. Pozw olił, by Mu zabrano ży­ cie, rozdał je w śró d nas. A byśm y je m ieli i m ieli je w obfitości (J 10,10). — Czyż nie pow inno nas zastanow ić p rag n ien ie św. Paw ła: „W olałbym bow iem sam być k lątw ą, odłączońym od C h ry stusa

(17)

dla zbaw ienia b ra c i m oich, k tó rz y w ed łu g ciała są m oim i ro d ak a m i” (Rz 9,3)?

S io stry k a rm e lita n k i są i pozostaną w Oświęcim iu. M odlą się i n ad al b ęd ą się m odlić w Ośw ięcim iu. M odlitw a rozbiła tu ta j swój nam iot. Bo Bóg w p ierw rozbił sw ój n am io t m iędzy ludźm i. Także i w Ośw ięcim iu.

Cytaty

Powiązane dokumenty

3. Uczniowie wypisują na kartkach jak najwięcej imion postaci biblijnych. Po wykonaniu zadania imiona są wypisywane na tablicy i przepisane do zeszytów. Grupy dostają tyle punktów,

Więc rozwiązał problem dla trójkąta metodami klasycznej geometrii, ale tak go to rozochociło, że odkrył, o co tak naprawdę w tym problemie chodzi, i rozwiązał go klasycznie

Jeśli wiadomo, że wszystkich kuponów jest 185 250 786, to aby dowiedzieć się ile one wszystkie kosztują należy ich ilość pomnożyć przez cenę jednego kuponu; 4

Wielka Emigracja -fala uchodźców, którzy po upadku powstań udali się na Emigracje do Francji i Wielkiej Brytanii.. Powstały dwa nurty polityczne:

Zwracając się do wszystkich, Ojciec Święty raz jeszcze powtarza słowa Chrystusa: „Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by

• Chmura prywatna (ang. Private Cloud) umiejscowiona jest najczęściej na terenie firmy, która ją wykorzystuje aby zapewnić najwyższe bezpieczeń- stwo danych. Chmura ta

Dwudziestego marca 1950 dyskusja na temat obiektywności bądź subiektywności dobra (tak to się wtedy mówiło) była dość burzliwa, a jej temperaturę podnosiło

Nie opiera się na dowodach, które można sprawdzić.. Fakt można sprawdzić i