• Nie Znaleziono Wyników

View of Dyplomacja polska powstania listopadowego w historiografii

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Dyplomacja polska powstania listopadowego w historiografii"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

JA N ZIÓŁEK

DYPLOM ACJA POLSKA PO W STAN IA LISTOPADOW EGO W H ISTO RIOG RA FII

W historiografii pow stania listopadow ego, którego działania w ojenne, chociaż zakończone klęską, pozostają w sp aniałą k a rtą oręża polskiego, n a ­ tom iast dyplom acja przedstaw ia się niekorzy stn ie i nie przynosi chluby tym, którzy byli jej kierow nikam i w 1831 r. Jeszcze do n iedaw na sto­ sunkowo m ało było opracow ań z dziedziny historii politycznej, a w szczególności dyplom acji. O ile h isto ria m ilita rn a r. 1830/31 od początku interesow ała w ielu historyków i to nie tylko polskich, ale i zagranicz­ nych, o ty le stron a dyplom atyczna przez dłuższy czas nie b y ła dotykana w ogóle. Szerzej ty m zagadnieniem zajął się dopiero J. D utkiew icz.

Ju ż w łonie em igracji popow staniow ej w szelkie dyskusje i spory kon­ centrow ały się wokół zagadnień m ilitarnych, w ty m też k ieru n k u szły najw cześniejsze badania historyczne. S krom na jest zatem X IX -w ieczna litera tu ra dotycząca zagadnień polityki zagranicznej w okresie pow sta­ nia. Zaledw ie kilka artykułów ogłoszonych n a łam ach czasopism em i­ gracyjnych m ożna by tu odnotować. N ajw cześniej, ale dopiero w 1936 r., „Nowa Polska” w P ary żu zamieściła anonim ow y a rty k u ł podający n ie­ które szczegóły ówczesnej polskiej d y p lo m a c ji1. W kilka la t później „D ziennik N arodow y” opublikow ał w ypow iedź o stosunkach R ządu N a­ rodowego z gabinetam i o b c y m i2. Oba arty k u ły , pisane przez uczestni­ ków i obserw atorów pow stania, m ają c h a ra k te r trochę osobistych, su­ biektyw nych w rażeń, a nie krytycznej oceny. K orespondencję w spraw ie polskiej Rządu N arodowego z kard yn ałem B ern ettim , w aty kań skim m i­ nistrem — sek retarzem stanu, om aw iał w niew ielkiej b ro sz u rc e 3 A. Ostrowski, dowódca gw ardii narodow ej w arszaw skiej w czasie pow ­ stania.

K. Kniaziewicz i L. P later, członkowie m isji polskiej w P aryżu, w 1 N iektóre szczegóły p olskiej w o jn y i dyplom acji. „N ow a P o lsk a ” 1836 s. 473-477.

2 S tosunki R ządu N arodowego P olski z gabinetam i obcym i w r. 1831. „D zien­ nik N arodow y” 1842 n r 48.

(2)

form ie krótkiego 4 stronicow ego spraw ozdania opisali swoje zabiegi dy ­ plom atyczne u m in istra Sébastianiego w pierw szych dniach w rześnia 1831 r .4 Poruszono w ted y sp raw y : pośrednictw a F ran cji n a dworze pe­ tersburskim , jej interw en cji u rząd u pruskiego o zachow anie przezeń pełnej n eu traln ości oraz u zn ania przez F rancję Rządu Narodowego jako legalnej w ładzy polskiej. Czyniono także staran ia w spraw ie pośredniego zasiłku, chodziło bow iem o udzielenie przez rząd F rancuski gw arancji bankierom paryskim , k tó rzy gotow i byli udzielić Polsce kredytów . Jak in fo rm u ją autorzy, rząd francuski w e w szystkich tych spraw ach odmó­ wił pomocy. W ystosow ał jed y n ie notę do rządu pruskiego żądającą za­ chow ania pełnej neutralności. Lecz i ta n o ta nie odniosła skutku. Rząd francusk i odm ów ił także dostaw y b ro n i dla walczącej Polski.

W zasadzie w yżej przedstaw ione a rty k u ły stanow ią całość 19-wiecznej lite ra tu ry om aw iającej dyplom ację rząd u powstańczego w latach 1830- -1831. Ż aden z nich nie obejm uje zagadnienia całościowo i krytycznie; są to bardzo w ycinkow e inform acje, k tó re dziś m ożem y zaliczyć do źródeł.

T rochę w zm ianek o polityce zagranicznej zaw ierają niektóre pam ięt­ niki polskie i obce, w ydaw nictw a źródłow e i opracow ania ogólne. Do najciekaw szych pod ty m w zględem należą: dziennik J. U. Niemcewicza z p o b y tu w A n g lii5, k tó ry jest w ycinkow y i obejm uje końcowy etap pow stania; P a m ię tn ik z ro ku 1830-1831 J. L e le w e la 6 oraz pam iętniki: członka R ządu i posła n a sejm L. D em bow skiego7, A. Z am oyskiego8, L. S apiehy 9, członka m isji dyplom atycznej w P aryżu i A. E. Koźm iana in. Do opracow ań całościow ych zaliczyć m ożna w pierw szym rzędzie Historię

pow stania listopadowego S. B arzykow skego u . W ażniejsze depesze drukuje

on w całości, nie w y czerp u je jed n ak kw estii, mimo iż szczególny na­ cisk położył n a dyplom atyczną działalność Rządu Narodowego. Polem icz­ n y c h a ra k te r tego opracow ania spraw ia, że au to r przem ilcza pew ne istot­ ne fak ty , jak np. list R ządu N arodowego do cesarza Franciszka I z 5 VIII 1831 r.

W późniejszych całościowych opracow aniach kw estia dyplom acji nie 4 N ota podana hr. S eb astiani dnia 3 w rześnia 1831 r. „Rocznik T ow arzystw a H istoryczno-L iterackiego w P a ry ż u ” 1866 s. 70-74.

5 P am iętniki... T. 1. 1831/32. D zien n ik p o b ytu za granicą od dnia 21 lipca 1831

r. do 20 m a ja 1841 r. P oznań 1876.

6 Dzieła. T. 1. wyd. H. W ięckow ska. W arszaw a 1957 s. 187-372. 7 M oje w spom nienia. P ete rsb u rg 1892.

8 M oje przepraw y. Wyd. A. K ra u sh ar. K ra k ó w 1911. 9 W spom nienia. Wyd. B. Paw łow ski. Lw ów 1912.

10 W sp o m n ien ia A n d rze ja E dw arda K oźm iana. P a m iętn iki z X I X w ieku. T. 1-2. P oznań 1867.

(3)

była szerzej trak tow ana, jedynie A. S o k o ło w sk i12 w sw ych Dziejach

powstania listopadowego 1830-1831 surow o sk ry tykow ał dyplom atyczne

poczynania naczelnego wodza. Sokołowski korzystał ze zbiorów Czar­ toryskich.

Z opracow ań obcych w ym ienić tu trzeb a 2 prace b e lg ijs k ie 13, w których został om ówiony stosunek Belgii do spraw y polskiej i pow sta­ nia, oraz kilka prac m ów iących o sto su nk u do polskiego pow stania F r a n c ji14, A u s tr i15 i P ru s 16. W ym ieniono tu prace najw ażniejsze.

Problem zagadnień polityki zagranicznej w polskim sejm ie śledzić pozwala 6-tom ow y D yaryusz sejm u z r. 1830-1831 w y d an y przez M. Rostworowskiego 17. Trochę m iejsca zajm uje spraw a polska w w y d aw ­ nictw ach źródłow ych do histo rii A ustrii. Na pierw sze m iejsce w y su w a­ ją się papiery pozostałe po M etternich u 18 i k orespondencja F. G entza 19. W literatu rze francuskiej m am y w y d an ą korespondencję T alleyran d a z m isji londyńskiej 20 i cyrk u larz naszego m in isterstw a sp raw zagra­ nicznych 21.

12 W iedeń 1908.

13 F. P e r e l m a n -L i w e r. La B elgique et la révo lu tio n polonaise de 1830. B ruxelles 1948 ss. 69; J. A. B e t l e y . T h e B elgien and Polish ré vo lu tio n s o f 1830

in international relations. „B ulletin of th e In stitu te of H istorical R esea rch ” 28:1955

Theses Suppl. s. 2.

14 T. J u n g f e r . Juliem onarchie un d d. polnische N o vem b era u fsta n d . B erlin 1909; E. P r i v a t . L ’insurrection de Pologne et ses échos à l’O ccident. G enève 1918; M. B r i s a c. L yo n et l’insurrection polonaise de 1830-1931. Lyon 1909; L. C u k i e r ­ ni a n. Die polenfreundliche B aw egung in F rankreich 1830-31. W arszaw a 1926; V. G u i c h e n. L ’Europe et la m onarchie de Juillet. P a ris 1917.

55 R. C h a r m a t z. A usw ärtige P o litik O esterreichs im 19 Ja h rh u n d ert. W ien 1912; E. M o l d e n . O rientpolitik d. F ü rsten M ettern ich s 1829-1833. W ien 1913; O. C r i s t e . Erzherzzog Carl von Ö sterreich. Bd. 3. W ien 1912; E. G u g 1 i a. Friedrich

von G entz. W ien 1901.

16 M. L a u b e r t. Die politische K orrespondenz des G eneralkom issionspräsi-

denten v. S chroetter in M arienw erder m it d em M in iste riu m des In n e rn 1830-31.

„G renzm ärkische H e im a tb la tte r” 2:1926 s. 21-34. 17 T. 1-6. K raków 1907-1912,

18 A us M etternichs nachgelassen en Papieren. Bd. 5. W ien 1882; D enw ürdig-

keiten. M ünchen 1922.

19 Listy do R othschilda — A u s d em N achlasse Friedrich vo n G entz. Bd. 1.

Briefe, kleinere A u fsä tze, A u fzeich n u n g en . W ien 1867; do P ro k e sch a — A. P r o k -

e s c h- O s t e n , F. von G e n t z , C. L. M e t t e r n i c h . A u s d em N achlasse des

G rafen Prokesch-O sten. Bd. 1-2. W ien 1881 oraz dziennik G entza z la t 1829—1831.

Wyd. F ournier. 1920.

20 T alley ran d (Périgord C harles M aurice) — C orrespondance dip lo m a tiq u e de

Talleyrand. A m bassade de T alleyrand à L ondres 1830-1834. P a ris 1891; C orrespond­ e n t w ith prince T alleyrand respecting P oland 1831. P resented to both H auses of P arliam ent by com m and of Her M a jesty 1861. L ondon 1861.

21 R ecuil des traités co nvention et d iplom atiques concernant la Pologne

(4)

L ite ra tu ra polska X X w. aż do trzyd ziesty ch lat nie okazyw ała w ięk­ szego zain tereso w ania zagadnieniam i polityki zagranicznej w ojny 1830/31. P ierw szy Sz. A sk e n a z y 22, h isto ry k i dyplom ata, podjął próbę m onogra­ ficznego p rzedstaw ien ia tego problem u. N iestety, pracy swej nie ukoń­ czył, opublikow ał jedyn ie 2 a rty k u ły w „Bibliotece W arszaw skiej”. W p ierw szym dał tło w ypadków w n aśw ietlen iu od strony polskiej oraz scharaktery zo w ał głów nych dyplom atów rządu powstańczego, natom iast w dalszych pracach m iał zam iar „ośw ietlić scenerię zachodniej europ ej­ skiej stro n y ”, pokazać rzeczyw isty stosunek ty ch państw i ludzi do n a­ szej rew olucji. N iestety część dru ga daje tylko opis dw oru austriackiego i n a ty m kończy A skenazy sw oje b adania nad dyplom acją pow stania listopadow ego.

A skenazy ch arak tery zu jąc naszych dyplom atów najw yżej staw ia Lu- beckiego, k tó ry w pierw szych dniach pow stania rzucił, streszczoną przez Lelew ela n a posiedzeniu sejm u w dniu 25 I 1831 r., m yśl: „[...] należy nam trak to w ać z obcym i m ocarstw am i [...], aby się dalej jeszcze rzecz rozw inęła, że należy w targ n ąć n a Litwę, że rząd pow inien to p rzy n aj­ m niej ochotnikom pozwolić, bo to będzie dla niego now ym i m ocnym arg u m en tem do przem aw iania za guberniam i polskim i” 23. Sam m yśli tej nie realizow ał, lecz opuścił k raj udając się pod pozorem m isji dyplom a­ tycznej do P etersb u rg a. W yjazd ten, dla niem ile widzianego w nowym rządzie m in istra skarbu, by ł m anew rem dyplom atycznym i w yrazem przebiegłości politycznej, obliczonym n a osobistą korzyść. „Jeśli tu taj n a polu w alki, spraw a k rajo w a w eźm ie górę — on tam nad New ą będzie opatrznościow ym pośrednikiem : jeśli spraw a tu ta j legnie, on tam będzie bezpieczny”. Lubecki u su n ął się z k raju , lecz myśl, jak ą rzucił zaczęła w krótce kiełkow ać. Z brojenia prow adzone początkowo bardzo powoli i opieszale n a b ra ły rozm achu po zm ianie Naczelnego Wodza. Nawiązano także k o n tak ty dyplom atyczne z k raja m i zachodnioeuropejskim i. Aske­ nazy nie ocenia najw yżej naszych przyw ódców politycznych. O Chłopie- kim pisze jako o dobrym żołnierzu i dowódcy, ale nie daje m u żadnych zdolności politycznych. Sceptycznie też w yraża się o A. C zartoryskim : „[...] dyp lom ata z m usu nie z w y b o ru [...] N ieograniczona miłość kraju, w ysokie poczucie godności osobistej, to dw a dom inujące w nim czynniki cnoty publicznej i p ry w a tn e j [...] M iał rozum i doświadczenie, nie m iał dosyć an i lotności, ani sam odzielności um ysłow ej”, a przecież on m iał być być filarem całej naszej dyplom acji. M inister spraw zagranicznych G. M ałachow ski nie odgryw ał w iększej roli. Spośród przedstaw icieli rz ą ­ 22 Z abiegi d yp lo m a tyc zn e p olskie w 1830-1831 r. „B iblioteka W arszaw ska" (BW) 1902 t. 247 s. 417-461; 1903 t. 250 s. 244-273.

23 D yaryusz t. 1 s. 239-240; A skenazy przytacza tę w ypow iedź i w yciąga wnioski z p ostępow ania Lubeekiego.

(5)

du udających się z m isją dyplom atyczną za granicę, najw yżej ocenia Askenazy młodego W ielopolskiego. W ty d zień po w ybuchu pow stania zgłosił się on do A. C zartoryskiego z prośbą, by m u pow ierzono pla­ cówkę w Londynie. Sw oją o ryginalną koncepcję polityki zagranicznej opierał na antyro sy jsk im stanow isku A nglii n a K ongresie W iedeńskim . W idział możliwości utw orzenia centralnego ośrodka dyplom acji polskiej przy boku rząd u angielskiego i z jego pom ocą oddziaływ ania n a inne rządy europejskie. Oczywiście byłoby to realn e w sy tuacji odczuwanego zagrożenia ze strony Rosji blokadą k o n ty n en taln ą, jak to m iało m iejsce przed rew olucją lipcową w Paryżu, lub wówczas gdyby b y ły żyw e n a ­ stroje antyangielskie. Lecz w p rzek o n an iu polityków angielskich nie istniało ani jedno, ani drugie. P oniekąd rozum ow anie W ielopolskiego było słuszne, ale spóźnione. K ryzys w stosunkach angielsko-rosyjskich został zaham ow any rew olucją Lipcową, a stosunki francusk o-ro sy jskie gw ałtow nie ostygły. O to przecież chodziło Anglii. Także pow stanie w a r­ szawskie oderw ało Rosję od spraw Bliskiego W schodu, co znow u było na rękę Anglii.

W ielopolski otrzym ał przyzw olenie rząd u na udanie się do Londynu i naw iązanie tam kontaktów dyplom atycznych. Do sp raw y m isji W ielo­ polskiego jeszcze powrócim y.

Inni przedstaw iciele dyplom acji polskiej, w edług Askenazego, znaleźli się na sw ych stanow iskach trochę przypadkow o, jak np. Raczyński, k tó ry nigdy nie pragnął reprezentow ać rew olucji polskiej w B erlinie, czyli „spraw y, k tó rą uw ażał za złą i rozpaczliw ą” . O graniczył się n a sw ym stanow isku do zbierania dość ogólnikow ych inform acji i szybko żądał, by n a jego m iejsce przysłano kogoś innego. Z achow yw ał się biernie, w reszcie całkowicie się wycofał. Nim placów kę przejął T. M ostowski, stracono w iele cennego czasu, w k tó ry m należało p rzy n ajm n iej próbo­ wać załatw ić spraw y nie cierpiące zwłoki, jak likw idacja funduszów rządow ych polskich w bankach berlińskich, przesyłanie korespondencji zagranicznych, tra n sp o rt i dostaw y b ro n i przez P ru sy itd. Przeciw ko Raczyńskiem u z bardzo o strą k ry ty k ą w y stąpiła „Now a P olsk a”. A rty ­ kuły zamieszczone na jej łam ach b yły do tego stopnia napastliw e, że zarzucono m u rozsiew anie wieści, „jakoby w szyscy dobrzy Polacy p rze ­ klinali naszą rew olucję” . Broni Raczyńskiego A. W o jtk o w sk i2i, w y k a ­ zując złośliwość i b rak u m iaru w krzyw dzącej napaści. M usim y jed nak pam iętać, że „Nowa P olska” była o rg a n e m ' T ow arzystw a P atriotycznego i skupiała wokół siebie elem enty rad y k aln e nie przebierające w sło­ wach, gdy piętnow ały w szelkie p rzejaw y opieszałości.

M isja M ostowskiego, byłego m in istra sp raw w ew nętrzny ch, i W. G rzy ­ 24 M isja d yplom atyczna E. R aczyńskiego w B erlin ie w czasie p ow stania listo­

(6)

mały, byłego refe re n d a rz a w Radzie Stanu, nie przyniosła większego pożytk u n a tere n ie B erlina. M ostow ski co p raw d a zaliczał się do w y b it­ niejszych m ężów stanu, ale opinia ta dotyczy jego działalności w XV III w. O becnie 70-letni starzec nie w iele m ógł zdziałać jako dyplom ata. G rzy­ m ała to trzecio rzędn a fig u ra n a szachow nicy politycznej, dyplom ata „do­ b ry ch chęci, ale słabej głow y”, jak go określa Askenazy. Nie posiadał żadnych zgoła kw alifikacji do jakichkolw iek czynności zagranicznych.

W iedeń rów nież nie b ył obsadzony przez najtęższe um ysły. N ajw ięk­ szy dostęp do sfer rządow ych m iał stale m ieszkający w stolicy naddunaj- skiej ks. L. Jabłonow ski. B ył on jed n a k zaciętym przeciw nikiem wszel­ kich ru chó w rew o lu cyjn ych i nie p rzy ją ł m isji. A. Potocki, także prze­ by w ający w W iedniu, zachow ał całkow itą bierność polityczną. Pozostał do dyspozycji rząd u powstańczego jedynie ks. K. Czartoryski, młodszy b ra t A dam a. P o lity k ą przedtem nigdy się nie zajm ował, natom iast lubił się bawić, otaczać ład nym i kobietam i i z pasją, lecz bez większego smaku grom adził obrazy. Posłano m u do pom ocy w połowie stycznia agenta ban­ k u polskiego, Pruszyńskiego, z in stru k cją, w której zlecono księciu w y ­ stępow anie u rząd u austriackiego w ch arak terze tymczasowego przed­ staw iciela now ej w ładzy K rólestw a Polskiego. M iał zapew nić cesarza i g ab in et w iedeński o zachow aniu przez stronę polską dobrosądziedzkich stosunków i nienaruszalności G alicji oraz dom agać się m ediacji w P e­ tersb u rg u .

N a m arginesie pracy A skenazego ukazał się w dodatku do „ K ra ju ” a rty k u ł pod ty m sam ym ty tu łe m podpisany inicjałam i R. B.25. A utor nie p o d ejm u je polem iki, ani też nie pró bu je w czym kolw iek uzupełniać Askenazego, p rzytacza jed yn ie kilk a jego m yśli i ch arak tery sty k dyplo­ m atów polskich.

J a k rzekło się w yżej, A skenazy z niew iadom ych powodów przerw ał pracę nad dyplom acją pow stania listopadow ego i nigdy jej nie skończył. Pow rócił n ato m iast raz jeszcze do stosunków austriacko-polskich w 1831 r. w arty k u le A p e l do A u strii 1830-183 1 26.

Uczeń Askenazego, M. Sokolnicki, idąc śladam i m istrza zajął się czyn­ nościam i dyplom acji polskiej w P a r y ż u 27. N iestety, pracę tę znam y je ­ dynie ze „Spraw ozdań A kadem ii U m iejętności”, na tej podstaw ie trudno

25 „Życie i S z ta n d a r” dod. do „ K ra ju ” 1902 n r 51 s. 529-531. 26 „ K u rie r W arszaw sk i” 1918 n r 22-23.

27 B ilans czynności d yp lo m a tyc zn yc h polskich w P aryżu w r. 1831. „Spraw oz­

d a n ia A kadem ii U m iejętności” 1910 n r 1 s. 13-16.

S okolnicki działacz polityczny, h isto ry k i dyplom ata, zm arł w 1967 r. w A n­ karze. Podczas p ierw szej w o jn y św iatow ej był jednym ze w spółpracow ników J. P iłsudskiego. P P S -ow iec fra k c ji rew olucyjnej. A m basador w F inlandii, Danii, T u r­ cji, n astęp n ie n a em igracji.

(7)

ocenić jej w łaściw ą w artość. Sam o n ato m iast streszczenie zaw iera w iele ciekaw ych spostrzeżeń.

Sokolnicki w yzyskał do swej pracy źródła będące w A rchiw um Rzą­ du Narodowego (A rchiw um Czartoryskich) i archiw um m isji paryskiej (część papierów znajdow ała się w M uzeum N arodow ym w R appersw ilu). Z lite ra tu ry daw nej odrzucił zupełnie opracow ania M ochnackiego i M ie­ rosławskiego, jako źle inform ujące i jed no stronne oraz B arzykow skiego, jako niesum ienne.

Cechą dyplom acji pow stania 1831 r. jest, w edług Sokolnickiego, brak określonej świadomości, czego m ogła chcieć i do czego dążyć pow jnna. N iezdecydow anie widzi Sokolnicki już w sam ej kw estii obsadzenia p e r­ sonalnego m isji paryskiej oraz w in stru k cjach dla niej przesyłanych. Zm ieniają się kolejno posłowie — Wolicki, M oraw ski, ich pom ocnicy lub kontrolerzy — Sapieha, Grzym ała. Po d etronizacji M ikołaja I k ierow ­ nikiem m isji paryskiej został gen. K. Kniaziewicz, a jego pom ocnikiem L. Plater. Kniaziewicza, m ieszkającego stale w D reźnie, w ysłano do P a ­ ryża ze w zględu n a jego daw ne tam stosunki i znajom ości, k tó re faktycz­ nie nigdy serdeczne nie były, a od 1812 r. znacznie przybladły.

K niaziewicz jeszcze w Dreźnie zaw arł p rzy jaźń z m inistrem pruskim Jordanem , k tó ry zapew niał go o gotowości P ru s do poparcia spraw y polskiej. Dało to, jak stw ierdza Sokolnicki, pow ód do w ysłania M ostow­ skiego i G rzym ały do Berlina. Osaczeni agentam i am basadora ro syjsk ie­ go nie m ieli tam jednak żadnej sw obody działania. Także w ładze p ru ­ skie nie darzyły ich w ielką przychylnością.

Zadaniem m isji paryskiej było doprow adzenie do porozum ienia z rz ą ­ dem francuskim w spraw ach polskich. W idziano w nim nadzieję pom yśl­ nego zakończenia w ojny z Rosją. N iepopraw ni optym iści łudzili się, że m isja doprow adzi do pośrednictw a m ocarstw zachodnich w ugodzie z P e ­ tersburgiem . D yplom aci w arszaw scy tak byli zaślepieni tą koncepcją, że nie przyw iązyw ali w agi do doniesień W olickiego, G rzym ały, R aczyńskie­ go i M orawskiego, a także nie analizow ali w ypow iedzi M ortiera i M orte- m arta czy naw et samego Sébastianiego. Sokolnicki w konkluzji swego refe ra tu stw ierdza, iż jedynym poważnym , ale fataln y m nab y tk iem dla rew olucji polskiej był gen. Ramorino, o k tó ry m polecający go gen. F a- b rier i Sébastian! w yrażali niezm ierne pochwały.

Za kierow nika polityki zagranicznej F ran cji uw ażany był przez m i­ sję polską Talleyrand, naówczas am basador w Londynie. Toteż w m arcu podjęto, znając z okresu K sięstw a W arszaw skiego jego słabe strony, próbę przekupienia go dla spraw y polskiej. W k w ietn iu m isja nasza zbli­ ża się doń za pośrednictw em pani Tyszkiew iczowej. Od k w ietn ia p rze­ byw ający w Londynie, zaledw ie 21 la t liczący W alewski, staje się p u p i­ lem T alleyranda i jego polskim agentem . W m aju am basador francuski

(8)

na W yspie jest p rzychylny spraw ie polskiej. Liczy on wówczas na osta­ teczny sukces Polaków i zam ierza stać się rzecznikiem spraw y polskiej n a foru m m iędzynarodow ym . Tym czasem n a zachód nadchodzą w iado­ m ości o klęsce D w ernickiego i przegranej bitw ie pod Ostrołęką. W tej sy tuacji T alleyrand zachow uje rezerw ę.

Szkic działalności polskiej m isji dyplom atycznej w P aryżu nakreślony przez Sokolnickiego nie w yczerpuje zagadnienia. Dopiero J. Dutkiewicz przedstaw ił je w pełni. Dał m ianow icie kilka opracow ań dyplomacji pow stańczej, m iędzy innym i m isji paryskiej 28. Bardzo sum iennie w y ­ k o rzystał archiw a k rajo w e i zagraniczne, francuskie, angielskie i austriac­ kie, ponadto lite ra tu rę ty ch krajów . Po obszernych inform acjach w stęp­ nych o stosunkach francusko-rosyjskich jesienią 1830 r., nieco ostygłych po rew olucji lipcow ej, o stosunku F ran cji i jej rząd u do w ydarzeń nocy listopadow ej w W arszaw ie, n a podstaw ie w nikliw ych badań omówił pierw sze w rażenia i pierw sze kroki rządu francuskiego. A utor nie do­ strzega żadnych k o n k retn y ch śladów zam ierzonego i zorganizowanego w pływ u F ra n cji n a przygotow ania do pow stania w Polsce. Z ty m sta­ now iskiem D utkiew icza polem izuje W. K napow ska 29. P rzytacza ona sze­ reg arg u m en tów w skazujących na pow iązania w ęglarstw a rew olucyjnego, francuskiego i polskiego, zaangażow anego w w ydarzeniach lipcow ych w P aryżu, a później w B rukseli. U w aża też, że istniały drogi oddziaływ ania n a społeczeństw o polskie przez społeczeństwo francuskie. Dutkiewicz zauw aża w korespondencji L a fay e tte ’a b rak dowodów stw ierdzających jego k o n tak ty z Polakam i, lecz nie w y jaśn ia akcji dwóch G ira rd ó w 3" w W arszaw ie i roli A ugusta F a b re ’a. ^Zdaniem K napow skiej to, że korespon­ dencja L a fay e tte ’a nie zaw iera nic „kom prom itującego”, nie jest do­ statecznym dowodem , że nie działał przez osobiste k o n tak ty z Jerzm a­ nowskim , C hodźką i M oraw skim . Ci 3 członkowie deputacji tw orzą za­ czątek rep re z en ta cji polskiej, ale obok nich K napow ska widzi jeszcze licz­ niejszą g ru p ę Polaków , św iadom ą bliskiej rew olucji tak w Paryżu, jak i w kraju . G dy ucichły w alki n a barykadach, pow stają w całej Francji

ta jn e gm iny z ce n traln ą kom uną na czele. P ry m w iedzie tu radykalna m łodzież zrzeszona w tajn y c h związkach. Otóż z tą m łodzieżą francuską k o n ta k tu ją się od p a ru la t Jasiń sk i i K rólikow ski, byli akadem icy w a r­ szawscy, potem uczniow ie B ozarda i Bucheza, a pośrednio Owena.

N ajw y bitn iejszą jed n ak rolę należałoby przypisać N. Czapskiemu. 23 Francja a Polska w 1831 r. Łódź 1950 s. 185.

28 Francja a Polska. „P rzegląd Z achodni” (PZ) 7:1951 t. 11/12 s. 592—601. (Rec.

p rac y J. D utkiew icza pod tym sam ym tytułem ).

80 A. R y n k o w s k a . Filip Girard. „W iadomości H istoryczne” 2:1942 n r 4

s. 31-40; F. K u c h a r z e w s k i . : Filip de Girard i jego prace w e Francji i Polsce. W arszaw a 1886.

(9)

k tó ry brał udział w rew olucji belgijskiej, a po jej u padku zjaw ił się w Paryżu w m om encie tw orzenia się d ep u tacji polskiej. Należał od w ielu lat do wyższych stopni w ęglarstw a, był w bliskich stosunkach z B uonar- rotim i, jak stw ierdza K napow ska, u trzy m y w ał stałe k o n tak ty ze spis­ kowcami krajow ym i w W ielkim K sięstw ie Poznańskim , w P ru sach Zachod­ nich i W schodnich oraz K rólestwie. Łącznikiem m iędzy rew olucy jny m Zachodem a k raje m m iał być L. Sczaniecki. Jeszcze jesienią 1830 r. baw ił on w Paryżu, by jako pierw szy z W ielkopolan ruszyć do p ow stania w Królestwie. A utorka a rty k u łu przytacza powyższe fa k ty n a poparcie h i­ potezy W. Tokarza, że podniety rew olucyjne szły do W arszaw y z Poz­ nańskiego, a raczej z P aryża przez zabór pruski. Owszem, Sczaniecki p rzybył do W arszaw y 30 g rudnia bezpośrednio z Paryża, k tó ry opuścił 15 bm. Staw ił się u d y ktato ra przekazując m u inform acje, że rząd fra n ­ cuski zbrojnie chce pow stańcom p o m ag a ć 31. O bietnice te m iały być wiążące i pochodzić od L. Sapiehy, k tó ry rozm aw iał wcześniej z S śb astia- nim. Podał je jeszcze raz w „Gazecie P o lsk iej” 3 I 1831 r., a w 2 dni później odwołał. Przekazał też inne m ało praw dopodobne inform acje, rzekomo pochodzące od najw yższych osobistości rządu francuskiego, a do­ tyczące w ysłania Sapiehy do Londynu, by rep rezento w ał stanow isko Francji w spraw ie polskiej oraz wiadom ości o zadaniach, jakie m iał do spełnienia w P etersb u rg u M ortem art. Działalność Sczanieckiego nie jest więc najm ocniejszym argum entem na po tw ierdzenie tezy Tokarza.

D utkiew icz odpow iadając na recenzję podkreślił bardzo mocno, że po­ za w zm ianką w P am iętnikach J. L e le w e la 32 i szeregiem nazw isk Pola­ ków przebyw ających w Paryżu, nie są znane żadne inne k o nk retn e ślady w pływ u F ran cji n a w ybuch pow stania listopadow ego. W brew tezie K napow skiej, głoszącej, iż pow stanie w ybuchło za wcześnie, D utkiew icz stoi na stanow isku, że rozpoczynanie w alki po w yjściu w ojska z k ra ju byłoby sam obójstw em . Przytaczając pogłoski, jak ie wówczas k rążyły po W arszawie, że car w ykorzysta nieobecność w ojska polskiego, by znieść konstytucję, D utkiew icz uważa, że nie m ożna było dłużej zwlekać. Swoje tw ierdzenie opiera n a ogłoszonej w połowie listop ada 1830 r., w gazetach petersburskich i w arszaw skich, m obilizacji.

W spraw ie inspiracji francuskich podobne stanow isko jak K napow ­ ska rep rezen tu ją M. K u k ie ł33 i ostatnio Cz. B lo c h 34, k tó ry przedstaw ił 31 D ziennik A leksa n d ra K rysińskiego. Wyd. J. Ziółek. „P rzegląd H istoryczny” 65:1974 z. 2 s. 361-381.

32 Wyd. J. Iw aszkiew icz. W arszaw a 1924. Zob. P Z R. 8:1952 z. 9/10 s. 169-276. 33 Uwagi i p rzy c zy n k i do genezy rew o lu cji listopadow ej i w o jn y 1831 r. L o n ­ dyn 1958.

34 Ignacy P rądzyński o inspiracji fra n c u skiej w w y b u c h u pow stania listopa­

(10)

poglądy I. P rądzyńskiego w tej kw estii. Przeciw Blochowi w ystąpił W. Z a je w s k i35.

D utkiew icz słusznie polem izuje z A skenazym w spraw ie kw alifikacji członków w ydziału dyplom atycznego, w skład którego wchodzili: m ini­ ste r M ałachowski, Horodyski, M oraw ski i A. Czartoryski. C haraktery zu ­ jąc poszczególne osoby tego zespołu staw ia ich zdolności polityczne i w a­ lory um ysłow e znacznie w yżej niż Askenazy. Podkreśla przede w szyst­ kim ich przygotow anie dyplom atyczne.

W edług D utkiew icza podstaw ą oskarżenia skierow anego przeciwko konsulow i fran cuskiem u D urandow i były jego stosunki przed pow sta­ niem z W ielkim K sięciem K on stan tym i konsulem pruskim Schm idtem , a następ n ie duża rezerw a, z jak ą odnosił się do spraw y polskiej. Zresztą stanow isko D u rand a było całkow icie aprobow ane przez Sóbastianiego, k tó ry w ystąp ił w jego obronie w Izbie D eputow anych, gdy opozycja za­ żądała odw ołania go ze stanow iska w W arszawie.

Z agadnienie działalności m isji polskiej w Paryżu, jej rozw oju w okre­ sie in icjaty w y polskiej n a froncie, w reszcie jej likw idacji po upadku pow stania w pracy D udkiew icza po raz pierw szy w historiografii po­ w stan ia listopadow ego zostało ta k w pełni i szczegółowo opracowane. Na zakończenie a u to r scharakteryzow ał stosunek opinii francuskiej do zm a­ gań polskich oraz pozadypłom atyczną działalność m isji polskiej. W ynika stąd, że w sytuacjach, kiedy rząd francu sk i odm aw iał pomocy Polsce, nie w ykorzystano opozycji i nie w yw ierano nacisku n a m inisterstw o spraw zagranicznych p rzy pom ocy w łaśnie opinii publicznej. Powodem było jed n a k to, że nie chciano zrażać sobie rządu. S ym patia w społe­ czeństw ie fran cuskim dla pow stania, jak stw ierdził au to r książki, była ogrom na. W P ary żu powołano C en tralny K om itet Pomocy, ukazało się w iele publik acji o Polsce, urządzano zbiórki pieniędzy, dokonyw ano za­ kupu broni, w yruszali n a plac boju ochotnicy i wreszcie gorąco p rzy j­ m ow ano em igrantów .

D ziałalność m isji w iedeńskiej znam y stosunkow o dobrze na podsta­ w ie p racy A skenazego (zob przyp. 22) oraz książki J. D utkiew icza Austria

w obec pow stania listopadowego 36. Poprzedziły ją badania E. k u n iń skie­

go 37, k tó ry w niew ielkim a rty k u le przedstaw ił stanow isko A ustrii, a w ła­ ściwie M etternicha, wobec Polski. D utkiew icz pracę tę ocenił bardzo k ry ­ tycznie. Stw ierdził, że jej w artość sprow adza się do w ydania „paru ak­ 33 P rą d zyń ski, L elew el i m it o karb o n a rskim podziem iu. KH 71:1964 n r 4

s . 977-986.

36 K rak ó w 1933.

37 P ośrednictw o austriaackie w p ow staniu listopadow ym . (W ystąpienie S k r zy ­

neckiego). BW 1909 t. 273 s. 106-114; t e n ż e . W spom inki. Z dni historycznych kart kilka. W arszaw a 1910 s. 239-254.

(11)

tów z archiw um dw oru i p aństw a oraz z archiw um C zartoryskich ”, że jest to „opracow anie nieścisłe, z błędam i fak ty czn y m i” . Po odrzuceniu więc w niosków w arto przyjrzeć się sam ym dokum entom .

Ju ż po w ybuchu rew olucji lipcowej A u stria p rzestała być pew na swoich posiadłości w e W łoszech i Galicji, co spowodow ało bardzo sk ru ­ pulatne obserw ow anie w ydarzeń nad W isłą przez M etternicha. Swoje obawy przed karbonaryzm em w y jaw ił on A. Z am oyskiem u: „G dyby na nieszczęście pow stanie wasze udało się, byłoby to dla E uropy zarazą, tryum fem karbonaryzm u, robaka toczącego obecnie w szystkie p a ń stw a ”. Do T rau ttm an sd o rfa zaś pisał: „Od pierw szej chw ili u tw orzenia K róle­ stw a Polskiego uchodziło ono w m oich oczach za skład prochu. Ogień m usiał tam w jednym lub drugim dniu w y bu chnąć” 3S. K anclerz au s­ triacki od pierwszego dnia naszej rew olucji życzył jej utopienia w e krw i, Pisał o ty m w pam iętniku A. Zam oyski: „Postanow ił pomóc do zdusze­ nia nas jak n a jp rę d ze j” 39, a K. C zartoryski w depeszy do R ządu N aro­ dowego: „M etternich sam jeden jest nam przeciw ny, a jego głos w szyst­ kie inne przem aga” 40. Żadna z polskich m isji do W iednia nie w skórała nic u M etternicha. Nie udała się m isja Jelskiego i Bojanowicza, potem m isja hr. Wąsowicza, w kw ietn iu Zam oyskiego, a później Pietruskiego. D arem nie kołatał do w ró t książęcych K. Czartoryski. M ettern ich nie chciał nic wiedzieć o interw encjach, m ediacjach, protekcjach, zw oływ a­ niu konferencji m ocarstw, radził tylko zdanie się n a łaskę cara. Łagodził nieco ton, kiedy nadchodziły do W iednia w ieści o polskich zw ycięstw ach na froncie, a całkowicie usztyw nił się po Ostrołęce.

Łuniński bardzo pow ierzchow nie przedstaw ił stosunek A ustrii do po­ w stania, opierając się na p am iętniku Zam oyskiego i opracow aniu B arzy- kowskiego, a także n a nielicznych w spom nianych tu dokum entach w ie­ deńskich. Nie przebadał szerzej i grun to w niej m ateriałów dyplom atycz­ nych pań stw europejskich. Zrobił to dopiero D utkiew icz, k tó ry oparł swoją pracę n a dokum entach z archiw ów w iedeńskich i lwowskich, uzu­ pełnionych znalezionym i w P aryżu i Londynie. Zwłaszcza poszukiw ania w Record Office dały m ateriał um ożliw iający naśw ietlen ie stosunków m ocarstw zachodnich, w tym także A ustrii, do po w stania polskiego. Do w yjaśnienia w ielu sp raw zw iązanych z dyplom acją polską pomogło p rze­ szukanie archiw ów ks. C zartoryskich i AAD w W arszawie. W ażnym źródłem okazały się p ap iery ówczesnego n am iestnika ks. Lobkowicza. Dutkiewicz korzystał jed n ak tylko z odpisów sporządzonych n iezb yt do­ kładnie przez W. Kozłowskiego.

38 A u s M ettern ich ’s nachgelassenen Papieren Bd. 5 s. 80. 39 Moje przepraw y. Wyd. A. K ra u sh a r T. 1. K rak ó w 1906 s. 73. 40 B a r z y k o w s k i , jw . t. 4 s. 144.

(12)

D ziałania m isji polskiej w A ustrii, jak w ykazał Dutkiewicz, zasadzały się n a z g ru n tu fałszyw ych poglądach. W ierzono bowiem, że A ustria jest pow staniu życzliwa, w m aw iano w iedeńskiem u gabinetow i tę życzliwość, uw ażając pow odzenie p o w stania za zgodne z interesam i m onarchii hab­ sburskiej, w zw iązku z czym koniecznie pow inna ona dać pomoc Polsce. Oczywiście, łudzono się w sytuacji, w której jedynie zupełne wyzbycie się nadziei na obcą pomoc mogło zbawić pow stanie przez szukanie roz­ w iązania n a polu b itw y zw ycięskiej. W swej recenzji H. W ereszy ck i41 stw ierdził, iż po przeczytaniu książki D utkiew icza nie m ożna oprzeć się bardzo niek orzystnem u w rażen iu o dyplom acji pow stania listopadowego. W w aru nkach , jakie istniały, działalność dyplom atyczna strony polskiej była bezprzedm iotow a i w ostateczności więcej zaszkodziła niż pomogła spraw ie, której m iała bronić. Jaskraw o przedstaw ia się to, gdy zważymy, że jed y n y m pozytyw nym krokiem M etternicha n a rzecz pow stania pol­ skiego było poruczenie Z am oyskiem u m isji do Paskiew icza, któ ra m iała ułatw ić polską kapitulację. W do datk u i ta m isja okazała się spóźniona.

Dla pełnego obrazu historiograficznego należy wspom nieć o drobnych a rty k u łac h B. Paw łow skiego zam ieszczonych w „K w artalniku H istorycz­ n y m ” z r. 1909 i 1911. Są to 2 przyczynki do polityki austriackiej wobec naszej rew olucji: P rzejazd C zartoryskiego -przez A ustrią i D w ernicki w

A ustrii. A utor w yk o rzy stał głów nie lw ow skie archiw a nam iestnictw a,

w iedeńskie archiw u m w ojny, zbiory C zartoryskich w K rakow ie i Dzie- duszyckich w e Lwowie. O pisuje staran ia polskie o w ypuszczenie korpusu D w ernickiego. Nie porusza nato m iast problem u zabiegów Rządu Naro­ dowego o au striack ą in terw en cję w P etersburgu.

P ra ca A. Sokołowskiego Galicja wobec pow stania oparta na m ateria­ łach z arch iw um nam iestn ictw a znana je s t tylko ze „Spraw ozdań A kade­ m ii U m iejętności” (1920 n r 3).

T ak się składa, że w spraw ach stosunku Anglii do pow stania najob­ szerniej w ypow iedział się rów nież J. D u tk iew ic z 42. P rzedtem m ieliśm y zaledw ie drobne a rty k u ły okolicznościowe, rocznicowe czy zjazdowe, jak re fe ra t „D em bińskiego” na V Pow szechnym Zjeździe H istoryków Pol­ skich 43, lub zarysy syntez obejm ujące w iększe okresy czasu, jak w ykła­ dy M. H andelsm ana 44 czy J. F eldm ana 45. Również w opracow aniach an­ gielskich zn ajd u jem y w zm ianki na tem at pow stania polskiego 1830/31. 41 A u stria w obec pow stania listopadowego. K H 49:1935 s. 194-198. (Rec. pracy D utkiew icza pod tym sam ym tytułem ).

43 A n g lia a spraw a polska w latach 1830-1831. Łódź 1967.

43 P a m ię tn ik V P ow szechnego Z ja zd u H istoryków Polskich. W arszaw a 1931. 44 A n g lia — Polska. K rak ó w 1917.

45 V p odstaw sto su n kó w p olsko-angielskich 1788-1863. „P olityka N arodów ” (PN) 1933 z. 3 s. 7-47; z. 4 s. 19-51.

(13)

W w ykładzie b ry ty jsk iej polityki w E uropie 46, ja k też w ogólnym w y­ kładzie zagranicznej polityki P a lm e rs to n a 47, są fra g m en ty dotyczące tej kwestii. Dla całości polityki angielskiej la t 1830/31 nie m a jed n a k o p ra­ cowania m onograficznego. Trudno też dziwić się tem u, że h isto ry cy b ry ­ tyjscy nie zdradzali dotąd zainteresow ania pow staniem listopadow ym . Dla nich rozw iązanie spraw y greckiej i belgijskiej, ru ch y wolnościow e we Włoszech, mogące doprowadzić do k o n flik tu europejskiego, a nie po w sta­ nie polskie, k tó re w polityce b ry ty jsk ie j było n a dalszym planie, sta ­ now iły problem pierw szej rangi. W szakże opinia publiczna w Anglii, jak to w ykazał Cz. B lo c h 48, była po stronie walćzącej Polski, ale sen­ ty m en t nie rządził wówczas angielską polityką.

K. S. K rysińska 49 w a rty k u le zam ieszczonym n a łam ach „P rzeło m u” zauważyła, że Anglia, zagrożona blokadą k o n ty n en ta ln ą w y n ik ającą z m e­ zaliansu P ary ża i P etersburga, gotow a była postaw ić sp raw ę polską na forum m iędzynarodow ym , by poróżnić z sobą przyjaciół, lecz zagrożenie to przestało istnieć z chw ilą w ybuchu rew olucji lipcowej w Paryżu.

D utkiew icz pracując nad sw oją A nglią a sprawą polską do tarł do a r ­ chiw ów m oskiewskich, gdzie p rzejrzał p ap iery rosyjskiej am basady w Londynie z r. 1830/31. Pokazał więc od kulis grę dyplom atyczną dwóch najbardziej zainteresow anych stron. Podobnie jak w poprzednich pracach w ykorzystał korespondencję dyplom atyczną P etersb u rg a, W iednia, P a ­ ryża i Berlina.

Po om ów ieniu w rozdziale w stęp n ym sytuacji dyplom atycznej jesie- nią 1830 r., związanej ze stosunkam i angielsko-rosyjskim i, rew olucją lipcową i belgijską oraz groźbą w ojny europejskiej, a u to r przedstaw ił stosunek Anglii do w ydarzeń 29 listopada w W arszawie, pierw sze sta ra ­ nia Sapiehy w Londynie oraz m isję W ielopolskiego i jej k ry ty k ę w sejmie.

Politycy Londynu, jak rów nież Talleyrand, am basador francusk i na Wyspie, dostrzegali potrzebę istnienia niepodległej Polski jako b ariery przeciw ko Rosji. P alm erston w depeszy do am basadora w Rosji H eytes- bureyśgo, w yjaśniając stanow isko rząd u angielskiego, pow oływ ał się na postanow ienia K ongresu W iedeńskiego. On też pisał, iż sukcesy ro sy j­ skie w T urcji zm uszają Anglię do p rzeciw staw ienia się an ek sy jn y m za­ m iarom w stosunku do Polski. O dw oływ anie się do tra k ta tu w iedeńskie­ go było charaktery styczne dla stanow iska Anglii w spraw ie polskiej. P a l­ m erston, jak w ynika z relacji am basadora austriackiego w Londynie, nie

40 The Cam bridge H istory of B ritish Foreign Policy. C am bridge 1910. 47 Ch. W e b s t e r . Poreign Policy of P alm erston. Vol. 1. L ondon 1951.

43 Społeczeństw o angielskie w obec p olskiej w a lk i w y zw o le ń c ze j w 1831 roku. ..Studia i M ateriały do H istorii W ojskow ości” 10:1964 cz. 1 s. 140-183.

(14)

zaprzeczał, że Rosja m usi energicznie stłum ić pow stanie, ale w yrażał przekonanie, że car czyniłby słusznie usuw ając przeszkody niezadowole­ nia Polaków . S tw ierdzenia polityka angielskiego, tyle obiecujące co zwod- niczne, obliczone b y ły n a grę dyplom atyczną m iędzy p a rtn e ra m i i ogląda­ nie się n a to, że Polska pokona Rosję. W idać to w yraźnie w okresie suk­ cesów m ilitarn y ch pow stania.

S tosu n ek W atyk anu do naszej rew olucji był przedm iotem badań 2 uczniów Askenazego, a m ianow icie B. P aw łow skiego50 i M. L o re ta 51. Pierw szy badał m ate ria ły w iedeńskie, w ażne ze w zględu na stanowisko kanclerza austriackiego M etternicha, drugi natom iast w atykańskie. Loret zw rócił uw agę n a sytuację w państw ie kościelnym oraz pozycję posła rosyjskiego, zaprzyjaźnionego z podsekretarzem stanu B ern ettim i in n y ­ m i dyplom atam i papieskim i. Dowiódł ponadto, że stosunki praw ne K ró­ lestw a i Rosji nie były dobrze znane nad Tybrem , co powodowało nega­ ty w n y stosunek do pow stania.

Pracą, k tó ra porusza, aczkolw iek tylko ubocznie, spraw ę rokow ań dy­ plom atycznych m iędzy W atykanem a rządem polskim w 1831 r., jest rozp raw a ks. M. Żyw czyńskiego o encyklice C um p r im u m 52. Szczególnie in te resu jąc ą jej część stanow i analiza stosunków R zym u do pow stania w okresie pow odzeń oręża polskiego.

W iadom ości o sytuacji napły w ały do stolicy apostolskiej poprzez W iedeń i rezydującego ta m n u ncju sza Spinolę, znajdującego się pod w pływ em w szechw ładnego M etternicha, za którego spraw ą, co nie ule­ ga w ątpliw ości, u tk n ęła n a dłuższy czas w W iedniu m isja hr. S. Bade- niego, wiozącego ad res rząd u polskiego do papieża. A dres ten z polece­ nia A. C zartoryskiego i M ałachowskiego — m in istra spraw zagranicz­ n ych — przygotow yw ał A. E. K oźm ian z pom ocą swego stryja, biskupa k u -

jaw sko-kaliskiego J. S. Koźm iana, k tó ry w styczniu przebyw ał w W ar­ szawie. D okum ent z d atą 1 III 1831 r. został podpisany przez prezesa se­ n a tu M. Radziw iłła, prezesa izby poselskiej W. Ostrowskiego i m inistra sp raw zagranicznych M ałachowskiego (bp K oźm ian w ty m czasie już nie żył). Pismo, po w stęp nych inform acjach o u tracie niepodległości przed 40 la ty i zapew n ien iu Ojca św. o gorliwości religijnej naro du polskiego, uzasadniało, dlaczego chw ycono za broń. Podkreślało, że naród został zm uszony do w y stąp ien ia w obronie „wolności i w ia ry ”, zaw ierało proś­ bę o błogosław ieństw o dla oręża podniesionego w obronie religii, o uzna­ 50 G rzegorz X V I a P olska po p ow staniu listopadow ym . BW 1911 t. 282 s. 498-513.

51 W a ty k a n a P olska 1815-1832. BW 1913 t. 289 s. 205-240.

52 G eneza i n a stęp stw a e n c y k lik i „Cum, p rim u m ” 9 I V 1932. W a tyk a n a spra­

(15)

nie naszej racji i o in terw en cję u m ocarstw chrześcijańskich, od któ ry ch naród polski dom aga się uznania niepodległości.

M isja Badeniego, zaopatrzonego także w in stru k cję M ałachowskiego, jak stw ierdza Żywczyński, znacznie lepiej zredagow aną od adresu, u tk n ę ­ ła początkowo w W iedniu. N uncjusz Spinola w idział w niej kom prom i­ tację W atykanu. Tłum aczenie, że Jego Św iątobliw ość m ógłby się p rzy ­ czynić do zakończenia w ojny, nie przekonały go, dopiero sukcesy polskie na froncie otw orzyły Badeniem u drogę do Rzym u. Żyw czyński uw ypukla nie bez racji w pływ M etternicha n a nuncju sza Sp-inolę w spraw ach poli­ tycznych nie tylko polskich, ale i włoskich. P odobny zresztą b ył stosunek Lam bruquiniego do w ypadków lipcow ych w Paryżu, co m ocno podkreś­ lił w recenzji pracy Żywczyńskiego K. M o ra w sk i53. P orów nując stano­ w iska nuncjuszów w P aryżu i W iedniu wobec jednej i drugiej rew olucji, można stw ierdzić, że głębsze ich uzasadnienie było jednakow e — w y n i­ kało z obaw y przed zw ycięstw em rządów liberalno-dem okratycznych, co w konsekw encji pociągnęłoby za sobą zm niejszenie w pływ ów Kościoła i u tra tę panow ania świeckiego. P o lity k a Kościoła b yła w ięc wszędzie ta sama, a jej norm y obowiązywały rów nież w stosunku do Polski. Przy analizie genezy encykliki i potępienia, jak ie zaw ierała ona pod adresem pow stania, Żyw czyński bardzo tra fn ie stw ierdził, że adres rząd u pol­ skiego do G rzegorza XVI łączył spraw ę wolności i religii, co było p rze­ ciw ne ówczesnej polityce Kościoła, k tó ry w ty m czasie m iał szereg kło­ potów z katolikam i liberalnym i w e F rancji, w łaśnie z pow odu łączenia tych dwóch pojęć przez dziennik katolicki „A venir” . A dres m ógł więc raczej nieu fnie nastaw ić Rzym do sp raw y polskiej. P apież m im o w szyst­ ko zw lekał z odpow iedzią w oczekiw aniu n a rozw ój w ydarzeń, nie zaj­ m ował więc zdecydow anego stanow iska. Dopiero po porażkach polskich n a froncie B adeni otrzym ał przez B ernettiego odpowiedź grzeczną i p eł­ ną życzliwych frazesów , ale w zasadzie niczego nie obiecującą. B yła w niej m owa o głębokim przejęciu się Ojca św. ufnością n a ro d u polskiego w nim pokładaną, ale też i o tym , że niestety , okoliczności są zby t dale­ kie od tego, by m u pozwoliły na spełnienie funkcji, do k tórej chciano by go pobudzić. Sugerow ano Badeniem u, że p ań stw a pierw szorzędne z własnego im pulsu m yślą o kongresie pełnom ocników w spraw ie pol­ skiej, a papież może zrobić tylko jedno — zainteresow ać tą sp raw ą k tó ­ regoś z władców katolickich.

S ytuacja n a froncie była w tedy n iezbyt k o rzystna dla Polski i w k ró t­ ce interw encja W atykanu okazała się niepotrzebna. Papież co p raw da skierow ał przez nuncjusza w W iedniu zapy tanie do M etternicha, czy

53 Geneza i następstw a... (Rec. p racy ks. M ieczysław a Żyw czyńskiego pod tym tytułem ). K H 50:1936 s. 92-95.

(16)

polityka au striack a pozwoli cesarzow i wszczynać na ten tem at rokow ania z Rosją, ale akcja W atykanu n a dworze w iedeńskim była spóźniona, pow stanie dogasało.

Z pracy ks. Żyw czyńskiego jasno w ynika, że stanow isko Grzegorza XV I wobec pow stania listopadow ego nie było w polityce Stolicy Apos­ tolskiej ani czymś now ym , ani nadzw yczajnym . Nie było rów nież dowo­ dem niechęci do n arod u polskiego, po p ro stu w ypływ ało z ogólnej poli­ tyki ówczesnego papiestw a. 1. poł. X IX w. zaznaczyła się silną walką m iędzy daw n ą a now ą Europą, m iędzy prądam i konserw atyw no-m onar- chistycznym i a liberalno-dem okratycznym i. Kościół po sm utnych doś­ w iadczeniach rew olucji francuskiej zw iązał swe in teresy z obozem p ierw ­ szym, w szelkie więc ru ch y rew olucyjne b yły w W atykanie źle widziane. B adania przeprow adzone zarów no na podstaw ie litera tu ry , jak i m a­ teriałó w archiw aln y ch -—- w atykańskich, w arszaw skich, krakow skich oraz częściowo w iedeńskich, w yjaw iły, że W aty k an był źle inform ow any o sta­ now isku rząd u polskiego, jak rów nież i to, że k o n tak t z Rzym em był nie­ dostateczny. Żyw czyński pokazał także energiczne działanie na dworze papieskim dyplom acji rosyjskiej, z k tó rą Ojciec św. m usiał się liczyć, by nie pogarszać spraw y Kościoła unickiego i Kościoła na Litwie.

N iezw ykle w ażnym ogniw em w polityce Rządu Tymczasowego m u­ siała być Turcja. Bow iem in teresy p ow stania ściśle w iązały się z in te re ­ sami Stam bułu. N a ty m tere n ie ścierały się także interesy Anglii i F ra n ­ cji, zazdrosnym okiem spoglądających na bogacenie się Rosji kosztem niem ocy tureck iej. Zatem w interesie Polski leżało naw iązanie jak n aj­ szybciej stosunków dyplom atycznych z K onstantynopolem . K orzystny g ru n t dla dyplom acji na Bliskim W schodzie został dostrzeżony. W yrazem tego są głosy w prasie i obrady sejm u rew olucyjnego. Posłowie: R. Soł- tyk, F. D ąbrow ski i T. Slaski oraz deputow any K rysiński żądają w ysła­ nia „m ężów zau fanych rew olucji” do K onstantynopola i spodziew ają się n akłonienia T u rcji do działania zaczepnego przeciw ko Rosji. Poseł J. Ledóchowski w niósł n a posiedzeniu 25 V 1831 r. projekt, by na znak przyjazn y ch uczuć Polski do T urcji zwrócić jej sztandary ofiarow ane k ated rze w arszaw skiej przez M ikołaja I. Izba poselska w niosek ten uchw aliła, ale senat o d rz u c ił5i. Z dania co do T urcji były podzielone. Niemcewicz przekonyw ał, że T urcja, po pokoju adrianopolskim toczona w ew n ętrzn y m i b u n tam i i zam ieszkam i, nie jest w stanie dać Polsce żadnej pomocy. N atom iast M ałachow ski w idział możliwość skom pliko­ w ania się sytu acji europejskiej i łudził się nadzieją, że najpóźniej w m a­ ju T u rcja będzie m iała swe w ojska nad granicą rosyjską. Nie ukryw ał jed n ak stanu, w jakim znajdow ał się ów m ożliwy sprzym ierzeniec. Za­

(17)

wiadomił sejm, że agentow i polskiem u m usiano zapew nić w K o n sta n ty ­ nopolu protekcję F rancji, aby go ochronić przed w yd aniem w ręce posła rosyjskiego. Ja k pisze A. L e w a k 3S> T u rcja b yła k raje m do tk n ięty m roz­ kładem w ew nętrznym i stopniowo traciła sam odzielność polityczną. '(Prze­ życie się daw nych form społecznych i zepsucie p anujące w śród w yso­ kich urzędników , w śród k leru i w ojska, w śród paszów, ulem ów i ja n ­ czarów, rw ało w szystkie więzy p raw a i ad m inistracji państw ow ej. Oczy­ wiście, dłuższe trw an ie pow stania nie pozostałoby bez w p ły w u n a k ra je W schodu. Cieszono się w S tam bule w iadom ościam i o zw ycięstw ach pol­ skich, a sym patii do Polski nie ukry w an o n aw et przed agentam i ro sy j­ skimi. Chozrew -Pasza — tu recki m in ister w ojny, zapew niał naszego po­ sła w K onstantynopolu, że jest „ta k dobrym Polakiem jak on ”, a chcąc odmalować całą życzliwość padyszacha dla Polski, m ów ił: „Rzecz n ieb y ­ wała, odkąd istnieje w iara m ahom etańska, su łtan b y ł pięć razy w w iel­ kim meczecie, aby się modlić do Boga za was, psów chrześcijańskich”.

Mimo sym patii T urcji do pow stania polskiego i w spólnych interesów nie mogło być m ow y o jej sam odzielnym w y stąp ien iu przeciw ko Rosji, a naw et uniezależnieniu się „D y w anu ” od przem ożnego w p ływ u posła rosyjskiego R ibcanpierre’a, k tó ry otoczył su łtan a swoim i agentam i.

Naw iązanie kontaktów dyplom atycznych z T u rcją było n iezm iernie trudne. M yślano o w ysłaniu przez M ołdaw ię agentów w ojskow ych z k o r­ pusu gen. Dw ernickiego idącego n a W ołyń — kpt. A. D unina i J. D zierz- kowskiego. O trzym ali oni n aw et od gen. D w ernickiego pełnom ocnictw a do trak to w an ia z w ładzam i sułtańskim i. Z am iary te spełzły n a niczym , podobnie jak późniejsze plany K. Różyckiego. N atom iast p rzed arł się do K onstantynopola przez R um unię A. W ereszczycki, ag en t A. C zartorys­ kiego, k tó ry w spierał później posłów polskich, a po up ad k u po w stania na stałe osiadł nad Bosforem.

Przedstaw icielem Polski w T urcji został K. L. W aldorff Wolicki, sprytny, in telig en tn y i bardzo czynny. U czestnik kam panii napoleońskiej, po r. 1815 zajm ow ał się przem ysłem i handlem . Z astąpiony w P ary żu przez Kniaziew icza i P latera, k tórzy posiadali we F ran cji stosunki, Wo-. licki w drodze do k ra ju otrzym ał polęcenie udania się do S tam bułu. P o ­

jechał z nim kpt. K. Linowski, syn d y rek to ra poczt w K rólestw ie, m łody i odważny. Poselstw o do Turcji w yruszyło z P ary ża 17 m arca, a dotarło na m iejsce 9 m aja, tyle czasu zabrały oczekiw ania n a sta te k w M arsylii i przygody w podróży.

M isja Wolickiego była nadzwyczaj tru d n a, kierow ano nią via Paryż. Instru k cja była op arta na w spólnym in teresie turecko-polskim . D om a­ 55 Turcja w obec rew o lu cji listopadow ej. PN 6:1935 s. 26-42. Odb. W arszaw a 1935 s. 19.

(18)

gano się in terw en cji w spólnie z F ra n cją i A nglią i proszono o zgrupo­ w anie w ojsk tu reck ich w B ułgarii. M isja zaw iodła całkowicie m imo in ­ ten sy w n y ch starań, w cale nie z w in y Wolickiego, nie on bow iem staw iał spraw ę polską n a tere n ie w schodnim . W ysuw ały ją dw a inne w ażniej­ sze czynniki: zw ycięstw o ofensyw y polskiej n a w iosnę podnosiło kw estię polską, a klęska odsunęła ją ostatecznie z kom binacji politycznej. Czyn­ n ik d ru g i to skrzyżow anie się interesó w angielsko-francuskich, rosyjskich, austriackich. T rzeb a było zw ycięstw. W olicki naw iązał kontakty, k tóre po r. 1931 em igracja będzie utrzy m y w ała i rozw ijała. Jed y n y m efektem dzia­ łalności W olickiego było naw iązanie k o ntak tów u trzym yw anych i roz­ w ijan y ch po r. 1831 przez em igrację.

Dzięki u d o stęp nien iu przez w ładze N iem ieckiej Republiki D em okra­ tycznej, daw nych archiw ów pru skich stało się m ożliwe napisanie przez H. Kocója 56 pracy, w k tó rej jed en z rozdziałów poświęcił polskim zabie­ gom dyplom atycznym w Berlinie. P rzed staw ił szeroko stosunek społe­ czeństw a niem ieckiego do naszej rew olucji oraz polskiej opinii publicz­ nej wobec łam an ia zasad neutralności przez Prusy. Sam problem dzia­ łalności polskiej m isji dyplom atycznej w P rusach i państw ach niem iec­ kich nie został dotąd w pełni opracow any. Należy więc postulow ać grun- tow niejsze bad an ia w ty m k ierunku.

D IPLO M A TIE PO LO N AISE DE L ’INSURRECTION DE NOVEMBRE DANS L ’H ISTO RIO G RA PH IE

R é s u m é

L ’a c tiv ité diplo m atiq u e du g ouvernem ent in su rrectio n n el n ’a été sérieusem ent étu d iée q u 'a p rè s la guerre. P a rm i les plus in té ressa n tes publications, il convient de c iter les étu d es de J. D utkiew icz: „ F ran c ja a P olska w 1831” („La F ran ce et la P o ­ logne en 1831”), „A nglia a sp raw a polska w la ta c h 1830—1831” (’’L ’A ng leterre et la cause polonaise d a ns les années 1830-1831”) ainsi que l’étude d a ta n t d’av an t la guerre, in titu lé e „A u stria w obec pow stan ia L istopadow ego” („L’A u triche face â l ’in su rrec tio n de n o v em b re”). U ne étu d e an térieu re , inachevée, dont l’a u te u r est Sz. A skenazy, com prend u n iq u e m en t une ca ractéristiq u e g énérale des diplom ates polonais e t p rése n te le u rs dém arches à la cour de V ienne. D’a u tre s recherches p résentées d an s l ’a rticle ne sont que co n trib u tio n s ré v é lan t certains détails de l ’a c tiv ité diplo m atiq u e au x cours des puissances occidentales e t de la Turquie. C ertain s tra v a u x basés sur des m a té ria u x lim ités exigent une nouvelle élaboration. R este égalem ent o u v erte la question de l’activ ité de la m ission diplom atique polo­ naise en P russe, d an s les pays allem an d s e t quelques au tre s petits pays européens.

56 N iem cy a p ow stanie listopadow e. Spraw a pow stania listopadowego w nie­

m iec kiej o pinii p u b lic zn e j i polityce p ru sk iej 1830-1831. Zagadnienia w ybrane.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Różne elementy tej nowej rzeczywistości są dla nich mniej lub bardziej zaskakujące i niespodziewane, w niektórych przypadkach odpowiadają nawet być może

Już na pierwszy rzut oka widać, że ta koncepcja naukowej polityki prawa wiązała się z przyję- ciem mocnych założeń ontologicznych, epistemologicznych i aksjologicz- nych

The questions focus on the timing and delays involved in platform competition processes and address the call for integrative, multi-level research that integrates micro and macro

Wobec jednak wcześniejszego zakorzenienia się zw yczaju rezygnowania z urzędów na rzecz drugich, król nie przeciwstawia się temu zw yczajow i, domaga się jednak

W przypadku „instamatek” sytuacja dzieci, które stanowią główny temat produkowanych przez nie i sprofilowanych tematycznie wokół rodzicielstwa treści komplikuje się

Opole citizens were also asked whether in a situation where there were more bicycle routes in Opole, getting around on two wheels was safer, more comfortable and more

Już jednak pierwsze zdanie przytoczonego fragmentu potwierdza schemat teofanijny ustalony przez J. Jeremiasa : objawieniu się Boga towarzyszy drżenie natury. Trzęsienie

T. Yates zbierają w pewną całość zarzuty stawiane Mo- delowi RNR przez rozmaitych badaczy. Wskazują oni, że: „a) trudno jest motywo- wać sprawców jeśli skupimy się przede