op fgKg g *
Jerzy Strojncnvski
JĘDRZEJ Ś N IA D E C K I — P IO N IE R S E K S U O L O G II N A U K O W E J W PO LSC E
Twórczość naukowa Jędrzeja Śniadeckiego, którego dwusetną rocznicę urodzin w bieżącym roku obchodzimy, obejm uje w ie le dziedzin i można ją badać w różnych aspektach. P o ukazaniu się w 1910 r. podstawowej mo n ografii napisanej p rzez A . W rzoska 1, profesora w ileńskiego opisywano jako lekarza-higienistę i pediatrę, jako chemika i biologa, jako p rzyrod- nika-filozotfa i publicystę. N ajw iększej sław y Śniadecki doczekał się jako twórca oryginalnej teorii życia, o czym pisało w ielu autorów. S tw ierdzono ponadto, że b y ł rów nie oryginalnym psychofizjologiem 2; na zbadanie cze ka jego nauka o zaburzeniach psychicznych.
N in iejsze opracowanie ukazuje Jędrzeja Śniadeckiego jako seksuologa. Jak się zdaje, poza P. Gantkowskim 3, k tó ry zaledw ie poświęcił wzmiankę temu zagadnieniu, o poglądach Jędrzeja Śniadeckiego na problem atykę seksuologiczną nikt dotąd nie pisał. Tymczasem Śniadecki dość szeroko omawia zagadnienia życia płciowego, przede wszystkim w rozdziale 40 T e o rii jestestw organicznych 4, a także w rozpraw ie O fizycznym w ycho waniu d z ie c i5. W ym ienione poglądy, choć byśm y się do nich w pewnych punktach odnieśli krytycznie, w yłożon e są obszernie i w sposób na ty le zw arty, systematyczny, częściowo z odniesieniem 'teoretycznym, iż wysu w a ją Śniadeckiego ma czoło autorów poM uch, a n aw et autorów obcych tłumaczonych i znanych ówcześnie w Polsce, k tó rzy w epoce oświecenia oraz przez w iele dziesiątków lat później w ypow iadali się w zakresie pro blem atyki seksuologicznej. Problem atyka ta u Śniadeckiego szczególnie zasługuje na badanie i oświetlenie wobec dość powszechnego mniemania, iż seksuologia naukowa powstała dopiero z końcem X I X w.
1 A . W r z o s e k , Jęd rzej Śniadecki. T. 1— 2 D w a tomy w jednym. K raków 1910. 2 J. S t r o j n o w s k i , P s y ch o fizjo lo g ia Jędrzeja Śniadeckiego. W ro cław -W arsza- w a -K ra k ó w 1968. Jest to t. 47 serii M o n o g ra fie z dziejów n a u k i i te ch n ik i, w y d aw a nej przez Zakład Historii N auki i Techniki PAIN.
3 P. G a n t k o w s k i, Z w ia stu n y higien y społecznej w pism ach naukow ych
Jędrzeja Śniadeckiego. „Nowiny Lekarskie”, nr 10/1938, s. 318; por. też przypis 8.
4 J. Ś n i a d e c k i , T e o ria jestestw organicznych. T. 1. W arszaw a 1804. T. 2. W ilno 1811; następne wydania całości <w różnej liczbie wolum inów) ukazały się: W ilno 1838; W ilno 1861; Poznań 1905. Wydanie jubileuszowe staraniem red. „Now in Lekarskich” z przedm. A . Wrzoska; ponadto w przekładzie na niemiecki: K önigsberg 1810; Nürnberg 182)1; na francuski: Paris 1825; oraz w e fragmentach oryginału w wyborze: J. Ś n i a d e c k i , W y b ór pism naukow ych i publicystycznych. Oprać, i koment. B. Skarżyńskiego. W arszaw a 1952, ss. 108— 231.
5 J. Ś n i a d e c k i , U w a gi o fizy czn y m w ychow aniu dzieci. „Dziennik W ileński”, nr 5/1805, ss. 1— 32; nr 6/1805, ss. 113—>145; nr 7/1805, ss. 2125— ¡247; następnie rozpra wa, w 1822 r. przerobiona i uzupełniona przez autora, ukazała się pod tytułem
O fizyczn ym w ychow aniu dzieci w 6-tomowej edycji zbiorowej: Dzieła Jędrzeja Śniadeckiego. W yd. M. Baliński. T. 1. W arszawa 1840, ¡ss. 91— 285; ponadto w całości
jako odrębne wydawnictwo zwarte: Sanok 1855; W ilno 1856; Poznań 1867; W rocław 1956; oraz w e fragmentach: J. Ś n i a d e c k i , W y b ó r pism [...], ss. 314— 357.
776 Jerzy S tro jn o w s k i
Jędrzej Śniadecki podejm uje zagadnienia seksualne z dwu zasadni czych powodów. Przede wszystkim, jest głęboko przekonany o w zajem nych związkach wszelkich narządów i funkcji ustrojowych; omawiając działanie organizmu ludzkiego, nie m oże zatem pominąć roli narządów płciowych. P o drugie, Śniadecki jest ży w o zainteresowany sprawą w y chowania m łodzieży; okazuje się, iż p rzyw iązu je dużą wagę również do praw idłow ego wychowania seksualnego.
I
N ie pisząc podręcznika anatomii, Śniadecki w T e o rii jestestw orga nicznych dość pobieżnie m ów i o budowie narządów płciowych, poświęcając w ięcej uwagi ich czynnościom. Uczony wileński wie, że pośród narządów płciowych jajn iki i jądra odgryw ają rolę najważniejszą: „P ra w d ziw y i istotny organ rodzajow y w płci żeńskiej są jajeczniki (ovaría), a w męs k iej jądra; jeżeli się albowiem te narzędzia odejmują, cała czynność rodza jo w a i płodność ustaje” (§ 618 6).
O d jajn ików zależy cykl miesięczny u kobiet; ten jest w yw ołan y przez •dojrzewanie jaja: „Jeżeli ted y w niewiastach periody odchodów daleko są częstsze, przyczyna może być ta, iż się częściej znajdują zdolne do za stąpienia. N ie może zaś być inne tej zdolności źródło, jak dojrzewania jaja, albo jego do upłodnienia usposobienie, które, na czym zależy, nie wiadomo. Ż e tak jest, przekonywa nas to proste na .zwierzętach doświadczenie, że za odjęciem jajeczników i wszelka zdolność do poczęcia, i periodyczne na brzm iewanie części rodzajnych, złączone z odchodem w ilgoci, natych miast i na zawsze ustaje” ¡(§ 628). „W ięc oczywiście [odchody miesięczne] od działania jajeczników na całą konstytucję, a mianowicie na macicę, zależą” (§ 629).
Bezpośrednia przyczyna menstruacji to, zdaniem Śniadeckiego, okre sow o wzmagająca się czynność narządów rozrodczych oraz przekrwienie macicy. Mechanizm tych zjawisk, wnioskując z inform acji Śniadeckiego {§ 627), współczesnym jemu fizjologom b y ł nieznany. W edług naszego autora, menstruacja u kobiety ma być takim samym zjawiskiem, jakim jest ruja {„cieczka” ) zw ierząt ssących, podczas której samice zachodzą w ciążę:
„Doświadczenie pokazało, iż niew iasty n ajłatw iej zastępują podczas samego odchodu i zw yczajnie nie poczynają inaczej, jak tylko tuż przed pokazaniem się jego, albo w krótce po jego ustaniu. W ięc period ich od chodu jest periodem zdolności do poczęcia. Ż e tak jest, przekonywa nas i uwaga zwierząt, których samice, w czasie gdy są zdolne do upłodnienia, i samców przypuszczają, i znajdują się w zupełnie podobnym przypadku. I tak łanie podlegają prawdziwem u odchodowi krwistemu i widocznemu brzęknieniu i rozegrzaniu części rodzajnych w tym czasie, kiedy samców przypuszczają; to samo widzieć się daje w sukach, które się grzeją. K lacze podobnie i k ro w y [...], i to jest właśnie period, w którym upłodnione być m ogą” (§ 628).
6 Tu i w dalszym tekście liczba opatrzona znakiem § i uwidoczniona w nawiasie
oznacza numer paragrafu w T e o r ii jestestw organicznych, z którego zaczerpnięto cytat; wprowadzona przez Śniadeckiego numeracja paragrafów jest zachowana w e wszystkich wydaniach T e o rii; cytaty z T e o r ii w niniejszym artykule podane są za wydaniem z 1905 r., w zmodernizowanej pisowni (podobnie jak wszystkie inne cytaty z pism Śniadeckiego w tym artykule). W związku z cytatem przytoczonym w tym miejscu por. też w T e o r ii § 625.
Ryc. 1. Jędrzej Śniadecki. M iniatura z końca X V I I I albo początku X I X w. (w edług: A . W rzosek, Jędrzej Śniadecki. K ra k ó w 1910)
Ryc. 2. Jędrzej Śniadecki. P ortret w t. 1 Dzieł Jędrzeja Śniadeckiego. W yd. M. Baliński. W arszawa 1840
Jęd rzej Ś niadecki — p ion ier seksuologii naukow ej 777
Jak dziś wiadomo, w następstwie działania hormonu ciałka żółtego druga połowa cyklu miesięcznego w ykazuje w ie le cech podobnych do ciąży. Zauważmy, iż Śniadecki, choć błędnie ocenił istotę m enstruacji, domyślał się, że pod w p ływ em jajn ików macica periodycznie p rzygoto
w uje się d o przyjęcia zapłodnionego jaja i że, jeśli zapłodnienia nie ma, zawartość jam y macicy musi ulec wydaleniu:
„Stan macicy podczas miesięcznego odchodu zdaje się być jakożkol- wiek podobny do stanu brzem iennego i jest pierw szym do niego wstępem , a zatem usposobieniem d o p rzyjęcia i karmienia upłodnionego jaja. M oim zdaniem, ponieważ brzemienna macica staje się praw dziw ym organem sekrecji, każdy period m iesięczny jest rozpoczęciem tej czynności, podbu- dzonym p rzez działanie jajeczników, zawierających jaja dojrzałe; a ponie waż ta sekrecja, przeznaczona na pokarm jaja, nie może bez upłodnienia być użyta, w ięc staje się materiałem odchodu” (§ 633).
Opracowana p rzez Śniadeckiego teoria życia podaje, że poszczególne narządy tworzące organizm w zajem nie oddziaływ ają na siebie i zakłócenie funkcji któregokolw iek z nich w p ływ a na całość czynności ustroju. N arzą dy i czynności płciow e nie są tu w yjątkiem ; Śniadecki przypisuje im w aż n y udział w całościowej psychofizjologicznej strukturze organizmu: „[...] organa rodzajne, będąc związane z całym żyjącym indywiduum, kar miąc się w yrobioną p rzez nie m aterią i wracając mu na now o wyrobioną przez siebie, muszą podług tego, cośmy w y że j p ow ied zieli ([§] 251), w p ły wać na życie indywidualne i być jedną z p rzyczyn podsycających je i doskonalących, a zatem bez uszczerbku indywiduum i niektórych jego organów i objaw ień życia stracone być nie mogą” (§ 607).
Zajm uje się zatem Śniadecki przemianami, jakie zachodzą w struktu rze tak cielesnej, jak psychicznej u dojrzew ającej młodzieży, nie wątpiąc, że są one ściśle zależne od funkcji narządów płciowych. Udowadniając to twierdzenie, autor nasz przytacza kilka argumentów. Przede wszystkim, zanim narządy płciow e wykształcą się całkowicie, nie ma różnic m iędzy dziećmi obojga płci: „[...] w płodzie, w wieku niem ow lęcym i dziecinnym nie postrzegam y żadnych różnic pom iędzy indywiduam i odmiennej płci; ta sama konstytucja, moc, skłonność i wszystkie fenomena życia, zupełnie te same. [...] Jeżeli tedy w późniejszym wieku, k ied y się części rodzajow e zupełnie wykształcą i czynnym i być zaczną, tak w ielk ą w całym składzie ciała, konstytucji, skłonnościach i postępkach znajdujem y różność; cała ta różnica czynności części rodzajowych i ich na konstytucję w p ły w o w i p rzy pisana być powinna” ;(§ 616).
Obserwacje dokonywane nad eunuchami dowodzą, iż przem iany te rzeczyw iście zależą od narządów płciowych: „N ajoczyw istsze fenomena życia okazujące się zaraz po wykształceniu części rodzajnych, zwłaszcza w płci męskiej, są: strata pierw iastkow ej białości i miękkości ciała, gru bość głosu, znaczne umocnienie i w zrost mięs, odwaga, i okrycie całego ciała, a m ianowicie brody, włosem. D latego rzezańcy, w których okazanie się tych odmian jest wstrzymane, zachowują młodocianą białość i d eli katność, głos cienki dziecinny, są bez brody, bez odwagi, a mięsa mają słabe, m iękkie i obwisłe” (§ 609).
Narządy płciowe nie tylko inicjują dojrzew anie innych części ustroju, lecz także proces ten podtrzym ują przez w ie le lat: „[...] rozw inienie się zupełnie i czynność organów rodzajowych nie są ostatecznym terminem rozwinienia i wydoskonalenia się indywidualnego, a zatem, że ich znisz czenie musi wstrzym ać tw orzenie się i doskonalenie organów i fenom enów
778 Jerzy S tró jn o w s k i
życia następnych, albo je przynajm niej znacznie osłabić. D latego w idzim y, iż rzezańcy zastają się na całe życie w wieku, że tak rzekę, młodzieńczym, to jest: że organizacja ich starzeje, ale się n ie doskonali i nie umacnia w rów n ym stopniu, jak osób nietkniętych” (§ 608).
W paragrafach zacytowanych w y że j Śniadecki jednym tchem w ym ie nia zarówno fizyczne, jak psychiczne cechy zjawiające się w raz z d ojrze waniem. W ty m okresie życia d a je się zaobserwować wystąpienie nowego popędu, k tó ry — • rzecz charakterystyczna — ukierunkowaniem odróżnia się od wszystkich innych. O ile bow iem celem pozostałych „dążeń” jest zachowanie integralności ustroju i zapewnienie mu pokarmu, o ty le owo now o powstałe „dążenie rodzajow e” zdaje się jak gd yb y nie być w ykład nikiem indywidualnych potrzeb życiowych. W rzeczywistości jednak po pęd p łciow y (ja k dziś go n azyw am y) ma niem ały w p ły w na organizm. Śniadecki sądzi, że rozw ój mięśni, przynajm niej częściowo, dokonuje się za pośrednictwem tego popędu; m ianow icie skłonność popędowa prowadzi do ruchowej aktywności, a więc do ćwiczenia muskulatury, która wskutek
tego rozrasta się:
„W yro b ien ie tego płynu [nasienia męskiego], zaczynające się około lat szesnastu lub osiemnastu, a wydoskonalone około dwudziestu czterech, jest przyczyną znacznych w gospodarstwie zw ierzęcym odmian [...]. N a j istotniejsza atoli z nich zależy na rozpoczęciu życia rodzajowego, dającego bytności indywidualnej n o w y popęd i n o w y kierunek, a zatem, na usta nowieniu n ow ego źródła i n ow ej podniety czynności, a tym samym odmie nienia, w w ielu względach, czynności dawniejszych. Jako albowiem całe dążenie indywidualne jest tylko d o utrzym ania całości osobistej i zapew nienia sobie m aterii odżyw nej, tak dążenie rodzajow e jest do przyw łasz czenia sobie i zapewnienia płci drugiej. K tó re dążenie n ie tylko samo stać się m oże namiętnością, ale naw et jest źródłem i podnieta w ielu innych” (§ 620).
„ T o dążenie rodzajow e jest w różnych indywiduach różne i w n iektó rych tak gw ałtowne, iż w ielk ą część dążeń indywidualnych niszczy i za ciera, w yradzając się naprzód w panującą namiętność, a następnie i w sza leństwo. N ie d ziw tedy, iż ustanowienie czynności rodzajow ej, będąc tak silną podnietą różnego rodzaju przedsięwzięć i czynności mięs, ciągnie za sobą ich wydoskonalenie i umocnienie” (§ 621).
Mięśnie jednakowoż, zdaniem naszego autora, rozw ijają się również bezpośrednio pod w p ływ em czynności jąder, a nie tylko dzięki wzm ożonej aktywności ruchowej; te zm iany cielesne z kolei w y w iera ją silny w p ływ na psychikę:
„ P o rozwinięciu się części rodząjnych następuje m ocne w yrobien ie i wydoskonalenie mięs, a zatem wprowadzenie w gospodarstwo zw ierzęce w ielu odmian, częścią od m ocy mięs, częścią od czynności tychże części rodzajnych zawisłych. T e odmiany są znaczniejsze w mężczyznach i zale żą [...] na podniesionym dążeniu do połączenia się z płcią drugą [...]” (§ 606).
N ie jest dość jasne, jaki jest, zdaniem Śniadeckiego, stosunek „dążenia rodzajow ego” , tj. popędu płciowego, w odniesieniu do innych charakte rystycznych cech fizycznych i psychicznych mężczyzny. Nasz autor prze jaw ia tu pewną chwiejność poglądów. W jednym miejscu pisze, iż „n igd y nie tyją ci, w których czynność systematu rodzajnego jest mocna, a ty ją w idocznie rzezańcy i niedołężni; dlatego p rzez kastrację usposabiamy w gospodarstwie zw ierzęta i ptactwo do znacznego tycia. Dlatego, z dru
Jęd rzej Ś niadecki — p io n ie r sek su ologii naukow ej 779
g ie j strony, sama otyłość jest dow odem słabości lub nieczynności tego systematu; skąd w id zim y pospolicie kobiety otyłe niepłodne, a m ężczyzn niedołężnych” (§ 393). D alej czytam y natomiast, że „skutkiem konstytucji krw istej i nieczynności” jest „lubieżność i otyłość” (§ 555).
C zy odwaga, zaborczość, szukanie chw ały i inne cechy, pospolicie p rzypisyw ane mężczyźnie, są następstwem pierw otnie zjaw iającego się popędu płciowego, czy też ro zw ijają się pod w p ływ em czynności narzą
dów płciowych jak gd yb y obok niego? T ek sty nie pozw alają na rozstrzy gnięcie tej kwestii. N iem niej można stwierdzić, iż, zdaniem Śniadeckiego, zw iązek męskich cech psychicznych z popędem p łciow ym jest bardzo bliski:
„[...] cały ten w iek [aż do zupełnej dojrzałości] jest w iekiem siły i ro dzącej się z n iej odwagi. Jest to w iek ducha żołnierskiego, chęci panowa nia i podbijania, miłości chwały, słowem, w iek przedsięwzięć i najw iększej czynności w każdym rodzaju” (§ 610).
U dojrzew ających dziew cząt przemiana id zie w innym kierunku. Ujaw nia się dobitnie oczyw isty brak w p ływ u narządów męskich — skąd p ew n e analogie z eunuchami — ale zarazem daje się zauważyć p ozytyw n e działanie gruczołów płciowych żeńskich na ich organizm y:
„W ogólności kobiety n ie dochodzą m ocy mięs męskich, ale są słabsze, czulsze i lękliwe. Ich albowiem części rodząjne nie podbudzają ich do żad nej czynności, do szukania, przywłaszczania sobie lub podbijania płci innej, ale raczej do spokojnego poddawania się lub pozornej obrony. [...] sama ta obfitość tłustości dowodzi, że w yrobien ie zw ierzęce słabsze jest w nich, jak w mężczyznach, skąd najistotniej pochodzi słabość ich mięs. Ta zaś miękkość i słabość, połączona z obfitością soków, prow adzi do moc niejszego wyrobienia systematu nerw ow ego i podwyższonej czułości, którą kobiety celują” (§ 626).
Z ja w ia ją się także u dojrzewających dziewcząt pew ne cechy psy chiczne, o których Śniadecki uważa za stosowne w yrazić sąd wartościują cy, sprawiający niestety wrażenie raczej n iezb yt szczerego, Obiegowego kom plem entu: dojrzew anie dziew cząt „to w ie k dwóch najpiękniejszych nadobnej płci przym iotów , w przód zupełnie obcych i nieznanych, to jest skromności i w stydu ” ,(§ 625). K ied y natomiast w wieku podeszłym narzą d y rozrodcze u obu płci przestają działać, różnice m iędzy kobietam i i męż czyznam i zacierają się: „[...] stare n iew iasty niczym się niem al od starych m ężczyzn nie różnią; jeżeli odtrącim y nabyte w m łodszym wieku nałogi” (§ 631).
Śniadecki stara się uchwycić mechanizm przem ian związanych z d oj rzewaniem płciowym . Jak już była mowa, profesor w ileński jest pew ny, iż istotną rolę spełnia tu czynność jąder w zględn ie jajników, inne zaś na rządy rodne mogą odgrywać w tych przemianach rolę co n a jw yże j pomoc niczą. Chodzi konkretnie o produkcję specyficznych dla tych gruczołów w ydzielin. One to właśnie w yw iera ją w p ły w na psychikę dojrzałych kobiet i mężczyzn: „W yrob ien ie tego płynu [...] jest przyczyną [...] od mian” (§ 620).
A le na jakiej drodze ów płyn działa? W tekstach Śniadeckiego znaj d u jem y tylko zakwestionowanie panującego podówczas poglądu: „C i, któ rz y całą czynność i moc męską absorbcji nasienia i jego wniściu do k rw i przypisują, nie m ają na to uwagi, iż to jest p łyn odchodowy, k tó ry w m ęż czyznach w strzem ięźliw ych sam przez się w pewnych czasach jest w y rz u t
780 Jerzy S tro jn o w s k i
cany; że jego wezbranie i pełność nie tylko nie dają w iększej czynności i mocy, ale owszem, są przyczyną ociężałości i posępnego humoru” (§ 624).
Proces dojrzewania m łodzieży, zdaniem Śniadeckiego, trw a długo i do konuje się p rzy współudziale w p ływ u wychowawczego. Nasz autor w F i zycznym wychowaniu dzieci ze szczególną troską m ówi o konieczności długoletniego w ychow yw ania m łodzieży: „ N ie trzeba albow iem brać za znak dojrzałości pokazanie się odchodów miesięcznych; bo te okazują tylko rozpoczętą czynność części rodzajnych, która w domach dostatnich zawsze jest zbyt wczesna” (s. 122) 7. „ W młodzieńczym wieku, to jest po skończe niu lat piętnastu, w ładze cielesne zaczynają już po większej części dojrze wać; [...]. Teraz w ięc powinna się zacząć praw dziwa edukacja moralna, ale się dlatego fizyczna nie kończy” (s. 239). „ W naszym kraju i klimacie hodowanie m łodzieży męskiej powinno trwać lat 24 lub 25; żeńskiej 20; jeżeli ma być p raw dziw ie pożyteczne i zupełne” (s. 250).
W związek małżeński pow inni wstępować ludzie dojrzali; zjawia się w ięc problem odpowiedniego wieku. Z b yt wczesne małżeństwo ma być, zdaniem Śniadeckiego, szkodliwe dla zdrowia. Nasz autor sięga do nie byle jakich autorytetów, bo do Platona i Arystotelesa: „P laton w Rzeczypospo lite j sw ojej chce, ażeby się m ężczyźni nie żenili przed la ty trzydziestu i ażeby oblubienice ich m iały lat dwadzieścia. A rystoteles zaś radzi, ażeby kobiety m iały lat osiemnaście, a m ężczyźni trzydzieści siedem ” (s. 121). Śniadecki uważa jednak, iż wszelkie w ytyczn e m ają wartość tylko orien tacyjną: „W szakże prawidła takowe rozsądnie stosować n ależy do każde go szczególnego przypadku; bo i rodzaj konstytucji, i sposób życia może wzrost i dojrzałość spóźnić albo przyspieszyć” (s. 122).
C zy Śniadecki wyznacza również górną granicę wieku wstępowania w związek małżeński? Owszem, ale tylko dla kobiet; proponuje, b y „pra wam i ostrym i” „kobietom starym i rodzić w ięcej n ie m ogącym lub urzę- downie za niepłodne uznanym wchodzić w małżeńskie śluby zabroniono” . Jest też zwolennikiem rozwodów małżeństw nie mogących mieć dzieci; bezpłodność małżeństwa i brak w nim zdrow ego potomstwa to „jest szko da, której praw o zapobiec pow inno” (s. 123). Ten sam m o tyw skłania na szego autora do potępienia prostytucji: kobiety bow iem oddające się temu procederowi „przestają być płodnym i” (s. 124).
Dochodzimy tu do sedna poglądów Śniadeckiego na znaczenie płci dla człowieka: „ W połączeniu pom iędzy sobą płci obojej jeden tylk o przyro dzenie ma zamiar, to jest: w ydanie zdrowego i licznego potomstwa” ;(s. 114). A skoro tego wym aga natura, jest to oczywiście dobre.
S krajn y biologizm łagodzą inne w ypow ied zi Śniadeckiego, wskazujące na to, iż zdawał sobie sprawę również ze znaczenia płci dla życia społecz nego. Uczony wileński w T e o rii jestestw w yw odzi genetycznie organiczne funkcje w yższe z niższych; uważa, iż u podłoża w szelkiej działalności ludzkiej leżą „pierw iastkow e i istotne potrzeby” , c zy li popędy, jak byśmy je dziś nazwali; jedną z nich jest „potrzeba rodzajowa zapewnienia sobie płci d ru giej” . W szystkie potrzeby razem „p ołączyły ludzi w tow arzystw o” oraz „poprow adziły do cyw ilizacji, kunsztów i nauk” (§ 638).
L ecz tam, gdzie Śniadecki m ów i o młodzieży, traktuje p rze ja w y płcio- wości przeważnie jak o kłopotliwe, a nawet szkodliwe. K orzystn e dla zdro w ia jest opóźnianie ich wystąpienia. Uczony wileński w ierzy, że można
7 Tu i w dalszym tekście numer strony uwidoczniony w nawiasie odnosi się do
rozprawy O fizyczn ym w ychow aniu w t. 1 edycji Balińskiego D zieł Jędrzeja Śnia
Jęd rzej Śniadecki — p io n ie r seksuologii naukow ej 781
to sprawić odpowiednim kierowaniem dziećmi i młodzieżą; w Fizycznym wychowaniu pisze: „[...] wychowanie twarde p rzy niewygodach, wczesne przyzw yczajen ie dzieci do pracy i zatrudnienia ciągłego, odwrócenie w szy stkiego, co imaginację zapalać może; a nade w szystko rozdział dwóch płci i unikanie wszelkich okazji zbliżenia ich do siebie porę dojrzałości znacz nie opóźnić mogą. [...] w olniejsze rozm ow y i sama kompania d o obudzenia żądz i wczesnej dojrzałości pom agają” (s. 252).
Pow ażnym błędem w ychow aw czym , zdaniem Śniadeckiego, są kary cielesne, które mogą prowadzić do zaburzeń seksualnych: „Postrzeżono naw et i zapewniono się dostatecznie, iż haniebny zw yczaj bicia chłopców rózgami lub dyscyplinami, u zakonnych zwłaszcza nauczycieli bardzo u ży w an y i pow tarzany niem al codziennie, nie tylko dojrzałość części rodzaj- nych przyspiesza, ale nawet do lubieżności na całe życie usposabia” (s. 252) 8.
Szczególnie obawia się nasz autor „w yradzania się” popędu płciow ego w „m iłość” . Otóż przemiana psychiczna, zachodząca u pokw itającego chłopca — jak czytam y w T e o rii — polega na „podniesionym dążeniu do połączenia się z płcią drugą, które się częstokroć w yradza w nader mocną namiętność nazwaną miłością” (§ 606). W edług Śniadeckiego, w jednym szeregu stoją: „miłość, pycha, chęć sławy, [...] zapał republikański, chci wość, skąpstwo [...]” (§ 479). Ową szkodliwą namiętność, „m iłość” , radzi w ięc w Fizycznym wy chowaniu zastępować innymi, m niej groźnym i: „ T r z y zaś są, moim zdaniem, namiętności chwalebne, które, je że li się dadzą w m łodym umyśle zaszczepić, nieochyhnie na długi czas od miłości uchronią, to jest: przyjaźń, pobożność i zajęcie się naukami lub jaką sztu ką nadobną; ale zajęcie się z zapałem, i całą że tak pow iem duszą” (s. 254). Jak widać, Śniadecki w ie o mechanizmie sublimacji popędów.
K ie d y zaś wchodzi w rachubę małżeństwo, Śniadecki domaga się, b y wychowawcy, raczej n ie licząc się z „m iłością” , dobierali partnerów od znaczających się przede wszystkim dobrym zdrowiem, tak fizycznym , jak psychicznym: „ A le pom inąwszy miłość, która jest ślepa, a zatem błądzi niekiedy, a którą rozsądni rodzice poniekąd kierow ać mogą, zdrow ie i moc konstytucji nowych małżonków lub małżonek na pierw szą zasługuje uw agę” (s. 116).
M oże zbyt lekceważąco odniósł się tu Śniadecki do „m iłości” , bo prze cież o dw ie strony wcześniej ocenił wysoko je j znaczenie w małżeństwie, ma ona bow iem sprzyjać płodności: „[...] tylko p raw dziw e i gorące unie sienie, tylko moony zapał m iłosny doskonałe w y d a je potom stwo” (s. 114). Zatem trzeba naw et szukać sposobów wzmacniania „zapału miłosnego” w małżeństwie. Śniadecki odnajduje skuteczną, jak w ierzy, metodę, w in stytucjach starożytnej G recji, a raczej w bohaterskiej legendzie na ich temat, którą cytu je zarówno w Fizycznym wychowaniu (s. 114), jak w T e o rii: „[...] spraw iedliw ie i nader mądrze Lik u rg w ojennym Spartanom krótko tylko i ukradkiem widzenia się z żonami dozw alał” (§ 623).
8 'P. G a n t k o w s k i w Zw iastunach h igieny (por. przypis 3), referując poglądy Śniadeckiego na wychowanie młodzieży dojrzewającej, pisze: „[...] okres ten jest okresem rodzących się namiętności, które w adliw e chowanie może w ujemnym kie runku wyolbrzymić; -«postrzeżono, iż haniebny zwyczaj bicia chłopców rózgami lu b dyscyplinami nie tylko dojrzałość części rodzajnych przyspiesza, ale nawet do lubieżności na całe życie usposabia». Słuszne to twierdzenie, bo dziś np. wiemy, iż niektóre perwersje seksualne, jak masochizm, mogą mieć źródło swego powstania w tym, że przypadkowo pierwsza rozkosz płciowa łączy się z odczuciem bólu fizycz nego” (ss. 318— 319).
782 Jerzy S tro jn o w s k i
Ta sama spartańska metoda ma zarazem służyć celom w ychow aw czym i zdrowotnym. Jeżeli dojrzewająca seksualność ma być spożytkowana do harmonijnego, pełnego rozw oju fizyczn ego i psychicznego m łodzieży męs kiej, należy zezwalać na kontakty z osobami płci przeciw nej, ale je — maksymalnie utrudniać:
„T a więc nowa i dzielna podnieta ruchu i czynności daje młodzieńcowi, w którym się odkryw a, nową żywość i ruchawość, utrzym uje całe systema m ięsne w czynności i natężeniu, a zatem umacnia je i tę moc utrzymuje, zwłaszcza jeżeli przychodzi do osięgnienia płci żeńskiej z trudnością, rzadko i na czas krótki. iLecz pewność posiadania tej płci według upodo bania i do sytości prowadzi owszem do nieczynności i zniewieściałości, jej. używanie częste i zbyteczne utrzym uje tylk o natężenie organu rodzajo wego, z poniżeniem czynności innych. O b fite w yrobienie i strata płynu nasiennego wycieńcza krew, zwraca całkiem m aterię odżywną do siebie, z uszczerbkiem wszystkich innych w yrobień organicznych. Stąd w oso bach oddanych lubieżności i rozpuście słabość ciała i umysłu, za czasem złe trawienie, w ycieńczenie mięs a przewaga systematu nerwowego, usta wicznie zatrudnionego i łechtanego. [...] Stąd, po w ielk iej części, pochodzi miękkość i nieczynność A zjatyków , a żywość i męstwo m łodzieży euro pejskiej; chociaż i u nas zepsute obyczaje i zbyteczna wolność kobiet w krótce przerobienie nas na A zja tyk ó w obiecuje” :(§ 623).
Intencja tego zalecenia — na tle poglądów Śniadeckiego — jest dość jasna. Jak była już mowa, popędowość, w edług naszego autora, jest pier w otn ym źródłem wszelkich działań. Chodzi o to, b y ją um iejętnie w yko rzystać do realizacji zamierzonego celu. Dopuszczenie do łatw ego zaspo kojenia popędu prow adzi jakby do „krótkiego spięcia” , które użyteczną energię marnuje, równocześnie w yrządzając szkody. N arządy i funkcje, które m ogłyby być z pomocą odpowiednio kierow anego popędu płciowego aktywizowane, wskutek nieczynności marnieją, natomiast nadmierna działalność narządów płciowych naraża c a ły organizm na niepotrzebne straty cennych m ateriałów odżywczych.
Spartańskie instytucje prow adziły także do rozwoju „p rzyja źn i” mię dzy młodzieńcami. Jakaś lektura lub raczej czyjaś w ypow iedź ustna mu siała podać w wątpliwość charakter takich zw iązków m łodzieży, gdyż Śniadecki czuje się zmuszony wystąpić z ich apologią w Fizycznymi wy chowaniu:
„Starożytni praw odaw cy i m ędrcy musieli dobrze poznawać tę ważność przyjaźn i w młodych osobach, k ied y Lik u rg praw em ją przepisał [...]. Ta przyjaźń była gorącym uwielbieniem cnoty i pięknych przym iotów tak duszy, jako i ciała; ta przyjaźń równała się miłości. K to b y się nigdy nie przyw iązał do żadnego młodzieńca, karze ulegał. T ę ustawę Likurg w ziął od K reteńczyków , u nich już widząc zbawienne je j skutki. B yła ona p rzy czyną i podnietą nierozerwanych skojarzeń na całe życie. [...] N ie w idzę zaś przeciw ko tak niew innej i czystej p rzyjaźn i żadnego rozsądnego zarzu tu; skażone chyba serca mogą w niej coś nagannego znajdować” (ss. 255— 256).
Stan zdrowia, zdaniem Śniadeckiego, jest w ynikiem rów now agi w szy stkich czynników działających w organizmie. Poszczególne bowiem narzą d y w p ływ a ją wzajem nie na siebie, wzmacniając się lub osłabiając: „D os konałość człowieka wymaga, ażeby wszystkie jego w ładze równie w y kształcone były; a zatem tak duszne, jak i cielesne” (s. 240). S ilny rozw ój narządów płciowych i czynności seksualnych sprawia, że inne narządy
Jęd rzej Ś niadecki — p io n ie r seksuologii naukow ej 783
i pozostałe dążenia ulegają zanikowi. Jak długo tam te czynności trwają, podtrzym ują aktywność człowieka i je j jednostronność nie ujaw nia się zbyt jaskrawo. ¡Kiedy natomiast w starszym wieku ow e czynności w y g a sają, wobec braku altern atyw y następuje ogólny upadek procesów życio wych, szczególnie działalności psychicznej. H arm onijny w ięc ty lk o rozw ój wszystkich funkcji organizmu, pośród nich funkcji płciowych, zapewnia zachowanie sił i aktywności rów nież wtedy, gdy nadejdzie starość. W tym okresie życia — m ów i Teoria Śniadeckiego — nie 'dąży się już d o sukcesów erotycznych, zabiegając przede wszystkim o dobro własne:
„ A jako moc każdego w szczególności organu i systematu zależy od jego bujności i przew agi nad innym i częściami tego samego jestestwa or ganicznego, tak i bujność i moc systematu rodzajow ego musi być p rzy czyną w ie lk ie j czynności rodzajow ej, zawsze z uszczerbkiem i poniżeniem
innych systematów, a zatem i wszystkich czynności indywidualnych. Z wiekiem, skoro ta bujność części rodzajowych, w takowych indywiduach najmocniejsza podnieta w szelkiej czynności, ustaje, człow iek staje się nie dołężnym, nieczynnym i p raw dziw ym samemu sobie ciężarem. L ecz jeżeli systema rodzajow e n ie wychodzi z przyzw oitych granic czynności i in nym organom i systematom nie szkodzi, choć czynność jego zm niejszy się lub ustanie, dlatego działania innych organów idą swoim porządkiem, a całe dążenie jestestwa zwraca się znowu całkiem do dążenia indyw idual nego” (§ 622).
Także pijaństwo starców obojga płci m oże być następstwem oddawa nia się w wieku m łodym jednej tylko namiętności, której później hołdo wać już nie mogą; w O gniu wszczynającym się 9 napisał Śniadecki: „K a ż d y z nas ma ulubioną swoją namiętność, która jest sprężyną i duchem jego czynności. C i zatem, których ży w e w młodości pasje n ie znajdują żad nej na starość podniety, k tórzy nie znają słodyczy nauk, lub których nęka nieszczęście, szukają pociechy w trunkach i oddają się im n iekiedy bez
granic” .
Nadużycia płciow e mają powodować, według Śniadeckiego, w zm ożenie czynności „n erw ó w ” . Uczony wileński atakuje p rzy tym w ogóle tryb ż y cia, pozw alający na nieokiełznane folgow an ie jak iejkolw iek „ulubionej p asji” — bądź wym ienianej, bądź to przesadnemu i nieumiarkowanemu oddawaniu się grom hazardowym, bądź też polityce, spekulacji naukowej, religii. Zawsze niepraw idłow y jest taki nadm ierny rozw ój jednej z po dobnych skłonności, a więc jednej ty lk o dom eny aktywności psychicznej, jak i — p rzy nieuchronnym zaniedbaniu pracy i w szelkiego w ysiłku f i zycznego — narusza równowagę sił, funkcji, dyspozycji organizmu.
W ynikająca stąd „bujność n erw ów ” nie oznacza bynajm niej rozw oju jakiejś ogólnej sprawności psychicznej, przeciwnie, może je j tow arzyszyć naw et „słabość umysłu” . Jest to bow iem szkodliwa pod każdym w z g lę
dem — jak i dziś m ów i się potocznie — „nerw ow ość” . Tak również w p ły w a na „n e r w y ” wszelkie nieróbstwo; w Fizycznym wychowaniu Śniadecki pisze: „Ż y c ie nieczynne a wygodne i puszczenie w olnych cuglów namięt nościom, zwłaszcza namiętnościom p rzyjem n ym ” , pow oduje „słabość mięs i zbyteczną bujność nerw ow ego systematu” (s. 190).
Uczony wileński w id zi bardzo ścisły związek, m iędzy trybem życia, jak i prowadzą kobiety ze sfer wyższych, a stanem ich n erw ów i czynnoś
9 J. Ś n i a d e c k i , O ogniu w szczynającym się w ciałach żyjących i ich p o g o -
rzen iu . W edycji: Dzieła Jędrzeja Ś niad eckiego [...]. T. 2. W arszaw a 1840, s. 299. Po
784 Jerzy S tro jn o w s k i
ciami płciow ym i: „Z tym wszystkim, takie jest dziś wychowanie naszych dam, taki ich sposób życia, iż są całe, że tego użyję wyrazu, czuciem i ner wem. Ż ycie w ygodne i miękkie, siedzenie, napoje.rozw alniające lub moc no rozgrzewające, używane często i obficie; w ykw in tn e i łechcące czu łość pokarm y; czytanie, a czytanie samych rozrzewniających rzeczy, mu zyka, tkliw e i zapalające imaginację widowiska, tak je czynią d otk liw y mi i, że tak rzekę, trzęskimi na wszystko, iż całe ich życie można uwa żać bez błędu za nerw ow ą chorobę” (ss. 242— 243).
U tak żyjących kobiet, stwierdza uczony w T e o rii, pierwsza menstru acja w ystępuje wcześniej, poszczególne krwawienia zjaw iają się co d w a
tygodnie, a w dodatku osoby te cierpią z powodu upławów (§ 630).
II
P ogląd y na życie płciowe, które w ystępow ały w okresie oświecenia, ukształtowały się w w yniku różnorodnych w pływ ów . Oprócz zawsze aktu alnej „mądrości ludow ej” , która jest tnie d o oddzielenia od obyczaju i struk tury społecznej, należy wym ienić w ielorakie oddziaływania idei oraz prą dów umysłowych.
Poniew aż medycyna grecka cieszyła się jeszcze na przełom ie w iek ów X V I I I i X I X w ielkim autorytetem, nic dziwnego, że i w dziedzinie seksu ologii można odnaleźć w tym czasie sporo tez odziedziczonych po lekarzach starożytn ości10. A le Śniadecki —■ jak pam iętam y — pow ołu je się na in nych autorów klasycznych: m. in. na 'Platona i Arystotelesa. C zy m yśl grecka w yw arła nań w pływ ? N iew ą tp liw ie kształtowała ona kulturę euro pejską, w k tórej uczony uczestniczył. Oświecenie jednak nie miało zrozu mienia dla hym nów H ezjoda na cześć Erosa, a w twórczości Platona — pom ijało jego niezrównany dialog poświęcany miłości 10a.
Now ożytna kultura europejska poglądy na życie seksualne zaczerpnęła w dużej m ierze z doktryn y stoickiej. Stoa, jak wiadomo, głosiła program apathei — wygaszenia wszelkich uczuć, a w ię c i erotycznych. Ideały stoic kie to: natura, dzielność, przyzwoitość, wolność od nieumiarkowania. Sto sunki seksualne, zdaniem stoików, są dopuszczalne jedyn ie dla prokreacji. Okazywanie własnej żonie zb y t .gorących uczuć jest rozpustą. W p ły w stoi ków był tak potężny i długotrw ały, że n aw et w doktryn ie chrześcijańskiej na długie w ie k i przygłuszył program miłości, stanowiący przecież samą istotę E w a n g e lii10b.
Etyka świecka, w X V I I I w. uprawiana przez utylitarystów , objaśniała wszelkie działania ludzkie dążeniem d o przyjem ności i unikaniem p rzy krości. N ie zajmując się b liżej problem atyką seksualną, pośrednio zalecała takie form y aktywności płciow ej, jakie nie prowadzą do przykrości, a więc przede wszystkim nie szkodzą zdrowiu. Społeczeństwo X V I I I w. obawiało- się bardzo, by nieprawidłowe życie płciow e nie sprowadzało nań ciężkich chorób.
10 Treść i zakres pierwotnej recepcji w Europie poglądów starożytnych w tej
dziedzinie charakteryzuje tn.in. traktat Nikolusa Florentyńczyka z końca X I I w.,, napisany na podstawie dzieł autorów arabskich; por. R. G a n s s a n g e, D ie S e x u a l
physiologie und -pa th ologie in „S erm o S extu s’’ des N icola u s N ico lu s F loren tin u s.
München 1963 (powielona rozprawa doktorska).
i°a por.: W. J a e g e r , Paideia. T. 2. W arszaw a 1964, ss. 231 i nast.
10b Por.: J. T. N o o n a n jr., C on tra ception , a H istory o f its T re a tm e n t by the
C a th olic Theologians and Canonists. Cambridge ((Massachusetts) 1905, ss. 46— 47,
Jędrzej Ś niadecki — p io n ie r seksuologii naukow ej 785
J.-J. Rousseau a za nim rom antycy w yn ieśli w ysoko w alor miłości, pojm ow anej zresztą jako silne, irracjonalne wzruszenie uczuciowe. ¡Lecz intelektualiści oświecenia sprzeciwiali się kategorycznie tym tendencjom. D o przeakcentowania strony biologicznej w problem atyce seksualnej do prow adziły odkrycia przyrodoznaw stwa w X V I I i X V I I I w., za k tórym i nie nadążał rozw ój nauk humanistycznych.
Spośród autorów osiemnastowiecznych, zm ierzających do zracjonalizo wania całości życia jednostki i społeczeństwa, jedni — starali się bezpo średnio przekazyw ać swe poglądy jak najszerszym rzeszom w popularnych publikacjach; takim b y ł np. A . Tissot. Inni — zw racali się raczej do w ład ców w oczekiwaniu, iż ci środkami adm inistracyjnym i zmuszą obyw ateli do poddania się przepisom, głoszonym przez uczonych autorów. Pew na liczba monarchów w rokokowej Europie chętnie nastawiała uszu na po dobne sugestie. W spółdziałanie intelektualistów z władzą państwową stało się ważnym czynnikiem absolutyzmu oświeconego.
Ingerując w pryw atn e życie obywateli, szczególną uwagę zwracano na wychowanie i starano się, b y sprzyjało w yrabianiu sprawności fizyczn ej m łodzieży i je j zdatności do służby w ojskow ej. Pow oływ an o się p rzy tym na autorów starożytnych: Platona, Plutarcha, Plauta, dobierając z ich dzieł fragm enty, k tóre dostarczały argum entów i przykładów dla poparcia prowadzonych akcji. W yb itn ym zwolennikiem i ideologiem absolutyzmu oświeconego był m. in. J. P. Frank, nauczyciel Jędrzeja Śniadeckiego i o r ganizator w ydziału lekarskiego uniwersytetu w W iln ie 10c.
P ogląd y seksuologiczne Śniadeckiego ro zw ija ły się oczywiście na tle postaw, dominujących w e współczesnej mu Europie. Zarazem dla Śnia deckiego, jako lekarza, anatomia i fizjo logia narządów płciowych b y ły bliższe niż psychiczne i społeczne im plikacje seksualności. Pokrótce zosta ną tu przedstawione bardziej interesujące filiacje, które dadzą się prze śledzić w poglądach naszego uczonego.
Z w róćm y n ajpierw uwagę na problem znaczenia menstruacji, któremu Śniadecki, jak przekonaliśm y się, poświęcał stosunkowo dużo miejsca.
W starożytności przeważnie uważano, że jest to okres jakoś związany z płodnością, a w ięc że kobieta najczęściej zachodzi w ciążę p rzy końcu menstruacji lub też po je j zakończeniu. W edług Soranosa jednak, kobieta podczas menstruacji z trudem zastępuje; w edług Filona, poczęcie pod czas krwawienia miesięcznego jest n iem o żliw e u . Jak widać, niektórzy
autorowie starożytni b yli w tym punkcie bliżsi p raw dy aniżeli nowo- żytność, a z nią Śniadecki.
P rzyczyn ą nieporozumienia było zidentyfikow anie menstruacji kobie ty z rują zwierzęcą. Tak też sądził P.-J.-G. Cabanis: „W y d a je się, że [za płodnienie] dokonuje się łatw iej i częściej w stanie pew nej słabości kobie ty; w iele obserwacji skłania do przekonania, iż prawidłowość ta dotyczy większości zw ierząt” 12. Choć uczony wileński na pew no znał dzieło
Caba-i°c Por.: S. L a n d f i s c h , Poglą d y Jana P io tra Franka na w ychow anie, w szcze
góln ości na w ychow anie fizyczne. K raków 1935, s. 5. Por. też: H. E. S i g e r i s t , Grosse Ä rz te . 3 wyd. München 1954, s. 224: „Frank jest zdecydowanym zwolennikiem
kierunku konserwatywnego. Dzieło jego jest właśnie higienicznym pomnikiem abso- lutystycznego państwa, oświeconego absolutyzmu”.
11 Por.: J„ T. iN o o n a n jr., op. cit., ss. 16 i 54.
12 P.-J.-G . C a b a n i s , Des rapports du physique et du m ora l de l ’h om m e. T. 1. Paris 1843, s. 208, przypis 1.
786 Jerzy S tro jn o w s k i
nisa — w ydane p o raz p ierw szy w 1799 r. — i niejedno z niego czerpał, nie sposób dowieść, iż to właśnie zdanie, u różnych autorów wielokrotnie powtarzane, zaw ażyło na poglądzie Śniadeckiego.
W spom nijm y, że ów błędny pogląd zapanował powszechnie aż do naj nowszych czasów, zyskując naw et rangę faktu naukowo udowodnione go: w 1845 r. F. A. iPouchet otrzym ał nagrodę w zakresie fizjo lo g ii ekspe rym entalnej od Francuskiej Akadem ii Nauk za doniesienie oparte o obser wacje na zwierzętach, iż poczęcie u wszystkich ssaków następuje jedynie podczas menstruacji oraz w okresie jednego do dwunastu dni p o men struacji. Dopiero odkrycie K . Ogino w 1924 r., poznane w Europie w 1929 r. dzięki H. Knausowi, usunęło to nieporozu m ienie13.
Z tym w iększym uznaniem n ależy podkreślić pogląd sprzeczny ze zda niem Cabanisa z mniej w ięcej współczesnego mu podręcznika fizjo lo g ii G. W . Gonsbrucha: „Podług wszelkich rozważań, człow iek tylko jest je dynym stworzeniem, u którego w p łci niewieściej można postrzegać to płynienie [...]. Utrzym ują w praw dzie niektórzy, że także pew ne gatunki małp podlegają ’tan u płynieniu, ale to jeszcze wcale nie jest dowiedzio n ym ” u ; ten właśnie podręcznik w ybrał — jak czytam y w Przedm ow ie do je g o polskiej ed y c ji — spośród innych, przetłum aczył i w ydał w 1809 r. znany w spółinicjator założenia w tym że roku warszawskiej Akadem ii L e karskiej i je j dziekan, H. Dziarkowski.
T rad ycyjn e sądy o znaczeniu dla rozw ijającego się płodu substancji wydalanych z m acicy podczas menstruacji — dość powszechnie, choć w nieco różnych wersjach, podzielają w raz ze Śniadeckim jego współcześ ni. W edłu g Lehrsätze aus der Physiologie des Menschen J. Prochaski z 1797 r., w 1810 r. przełożonych i w ydanych po polsku: „Zam iar natury co do odchodów miesięcznych zdaje się być ten, aby się macica p rzy zw y czaiła tę obfitość przyciągać, która w swoim czasie może być użytą do karmienia płodu i rozszerzenia m acicy” 15. W tym wypadku zdanie Cons- brucha jest również podobne: „S łu ży ono [płynienie miesięczne] do w y próżnienia tego zbytku krw i, k tóry w czasie zastąpienia i ciąży potrzebny jest d o kształcenia i w yżyw ien ia płodu” 16.
W p ły w gruczołów płciowych na organizm m ężczyzn i kobiet był, jak wspominaliśmy, od dawna znany i nie kwestionowany. Próblem stano w ił natomiast mechanizm tego działania. Poniew aż naocznie można było stwierdzić jedynie produkcję nasienia przez jądra, tylko domyślano się analogicznego działania jajników. Przem ian y organizmu, jakie zachodzą podczas pokwitania, wiązano p rzyczynow o z produkcją męskiego lub żeń skiego „nasienia” . Odnowiona p rzez Kartezjusza nauka Galena o „du chach ożyw iających” i(spiritus animales) znalazła zastosowanie w humo- ralnych hipotezach powstawania nasienia i jego w p ływ u na organizm, ta kich np., jaką wyłożono w e francuskim D ictionn a ire de santé z 1760 r., któ r y ukazał się w tłumaczeniu polskim, w 9 tomach, w latach 1788— 1793:
„W iadom o, że rozciek nasienny (h u m or seminalis) [...] zawiera się w e
13 Por.: J. T. i N o o n a n jr., op. cit., s. 439 i przypis.
14 [G. W . C o n s b r u c h], F iz jo lo g ia czy li fizy k a ciała lud zkiego (...] staraniem
H . D ziarkow skiego ![...]. W arszawa 1809, punkt 381 i(na karcie tytułowej tego w yd a
nia w miejsce nazwiska autora widnieje nazwisko tłumacza).
15 J. P r o c h a s k a , Zasady fiz jo lo g ii lu d zk ie j [...]. W ilno 1810, § 869.
Jęd rzej Śniadecki — p io n ie r sek suologii naukow ej 787
k rw i na w zór wszystkich innych płynów, które zanoszą pokarm i czucie w części ciała naszego. A rteria spermatyczna, wprzód niż przeniknie ją - derko, dzieli się na kilka gałązek [...]. T e naczyńka [...] biorą w siebie z k rw i [...] cząsteczki najcieńsze, najsubtelniejsze i n ajw ięcej m ające w so bie natury duchów ciała [...]. Ten lik w o r p rzefiltro w an y jest m aterią na sienia [...]. G d yby w tych pęcherzykach [nasiennych] nie b yło dostatkiem płynu, widoki najlubieżniejsze m ija łyb y bez w szelkiego skutku [...]. Część jedna tego rozcieku powinna odpływać nazad w masę k rw i [...]. Odmiany, jakim popadamy w wieku pokwitania młodziańskiego, pokazują, jak bar dzo jest potrzebne to” 17. Consbruch rów nież podziela pogląd o znaczeniu w ypełnienia pęcherzyków nasiennych dla pojaw ienia się popędu płcio
wego. -y. ^
Wiedząc, że za pośrednictwem nasienia płód dziedziczy cechy rodzi cielskie, sądzono, iż płyn ten pow staje w w yniku spływania do jąder' czą stek z całego organizmu, szczególnie z mózgu. Taki pogląd prawdopodob nie sformułował Alkm eon a rozpowszechnili hipokratejczycy; cieszył się on uznaniem aż do końca X I X w . 18. Zdanie w ty m duchu spotykam y w dziele De valetudine littera toru m Tissota, ogłoszonym w 1766 r., w polskim zaś tłumaczeniu wyd'awanym kilkakrotnie, począwszy od
1777 r.:
„L ik w o r nasienny, o którym w ielu uczonych głęboko mniemają [!], że jest podobny do soku żyłek bezkrewnych [tj. n erw ów ], opada także z ży wości i ruchawości sw ojej p rzez prace rozumu; co uważając i wiedząc, że każda część ciała ojcowskiego przykłada się do ułożenia i płodzenia dziecięcia, dojdzie się podobno przyczyny, dla której w ie lcy ludzie rzad ko m iewają podobnych 9obie synów [...]. M ózg ojca zaprzątniony zawsze głębokim i rozmyślaniami, ponieważ nie łączy się wtenczas z innymi cząst kami ciała, lik w or ów ż y w y jest bez odrobin, które z mózgu ojca na m ózg dzięcięcia odchodzić pow in ny” 19.
N igd y nie żyw iono tak w ielkich obaw p rzed chorobami w yw ołan ym i niepraw idłow ym życiem płciowym , jak w czasach oświecenia. Szczególnie niebezpieczną praktyką w ydaw ała się oświeconemu społeczeństwu mas
turbacja, n iezbyt trafnie łączona z biblijn ym im ieniem Onana. Już w X V I I w. ukazyw ały się dzieła pisane przez lekarzy, które w odniesieniu do tego problemu niepokoiły opinię publiczną; ale w w iek później uważano mas turbację za największą plagę ludzkości. W spom niany D ykcjonarz pow szechny m edyki przestrzegał: „Onanizm [...] jest pow olnym siebie same go zabójstwem. W szystkie władze ich umysłu słabieją, stają się niezdol nym i do nauki [...], wpadają w szaleństwo [...], na bytność swoją zapa trują się jak na dar smutny i co chwila w zy w a ją śm ierci” 20.
Pogląd o związku chorób nerwowo-psychicznych z „utratą nasienia” podzielali n aw et poważni uczeni, jak np. Prochaska: ,,W ypróżnienie to nasienia wtenczas nie jest zdrowiu szkodliwe, je że li dostatkiem sił duszy i ciała, obfitością i dojrzałością nasienia jesteśmy pobudzeni; inaczej w y
-17 D y k cjon a rz powszechny m edyki, c h iru rg ii [...] czy li lek a rz w iejski. T. 3. W a r szawa 1788, ss. 5921—593.
18 Por.: H. S t u b b e , K u rz e G eschichte der G en etik bis zu r W ied eren td eck u n g
der V ererb u n gsregeln G re g o r M endels. Jena 1963, ss. 114— 15, ss. 53 i nast.
19 A. T i s s o t , Rada dla lite ra tó w i sedentarią baw iących się lu d z i [...]. W arsza w a 1801, ss. 35— 36.
■788 Jerzy S tro jn o w s k i
siła i osłabia nie tylko przez utratę nasienia, ale p rzez rażenie nerwów, które jest w tym razie nieuchronne. N ajbardziej w młodości za wczesne i zbyteczne w ypróżnienie przeszkadza rozwinięciu się wszystkich sił i da je pow ód do życia chorow itego” 21. Podobną opinię wyraża Consbruch, m otywując ją starym i przekonaniami o tworzeniu się nasienia z substan c ji nerw ow ej 22.
W tym zestawieniu godne uw agi jest całkowite pominięcie w ym ienio nej kw estii przez Cabanisa 23. Śniadecki rów nież nie wspomina o mastur bacji, jakkolwiek przestrzega przed nadmierną utratą nasienia.
Powszechnie m ówiono w czasach Śniadeckiego o związku życia płcio w e g o z zaburzeniami psychicznymi. Cabanis co prawda sądził, iż w p ływ życia seksualnego na stan zdrowia może być różny i zależy od konstytucji poszczególnych osób24. Przede w szystkim obawiano się jednak, iż zale gające nasienie oddziaływa niekorzystnie na mózg. Np. Prochaska, powo łując się na Elem enta physiologiae A. Hallera (opublikowane w latach
1757— 1766), pisał:
„W zbudzony i powiększony popęd płciow y zaspokaja się przez użycie miłości, lecz powraca wkrótce, i częstokroć gw ałtowniejszy. Niezaspokojo ny zaś popęd p łciow y niszczy pow oli zdrowie, a do tego, jeżeli długo od niego się wstrzym uje, chlorosis, paroksyzmy histeryczne, kurcze, mania, szaleństwo maciczne, stwardniałość, tumory, wodne pęcherze itd. w ja
jecznikach i m acicy b yw ają konsekwencją tego niezaspokojenia” 2S. N a tle takich opinii znów musimy podkreślić z uznaniem umiarkowa ny pogląd Śniadeckiego, według którego wstrzem ięźliwość płciowa może wpłynąć niekorzystnie jedynie na nastrój; o żadnych poważniejszych kon sekwencjach w strzem ięźliwości, u Śniadeckiego wzm ianki nie znajdu
jemy.
Tw ierdzenie Śniadeckiego o zjaw iających się z pokwitaniem szczegól nych cechach psychicznych kobiet w yw odzi się od autorów francuskich,
lecz nasz uczony nie naśladuje ich wiernie.
W w ypow ied zi J.-J. Rousseau z 1762 r. odżywa stary pogląd gnosty- ków , że seksualność jest Obciążona złem: „Jakkolw iek w styd jest wrodzo n y rodzajow i ludzkiemu, jednakże dzieci z natury nie posiadają go. W styd rodzi się dopiero w raz ze świadomością zła [...]. K to rumieni się, ten już jest w inien” 26. Cabanis, prawdopodobnie pod w p ływ em filozofa z Gene w y , również uważa w styd za cechę charakteryzującą dojrzałe kobiety i da je interesującą interpretację tego objawu, godną współczesnej psychoana lizy : „ U panienki ta samń potrzeba [seksualna] prowadzi do wystąpienia uczucia dotąd nieznanego, to jest wstydu, który można uważać za odwró coną ekspresję pragnień lub za m im ow olny znak ich ukrytego przeżyw a nia; w y w o łu je on przeciwstawne dążenie, jeszcze niedoskonałe, mianowi cie zalotność, której działanie zdaje się mieć na celu skompensowanie skutków w stydu” 27.
21 J. P r o c h a s k a , op. cit., § 837.
22 Por.: [G. W. C o m s b r u c h], op. cit., punkt 361.
23 Por.: P.-J.-G. C a b a n i s , op. cit., ss. 133— 134, gdzie pisze on jedynie o polu- cjach nocnych u osób pracujących umysłowo, uważając polucje za skutek, a nie za przyczynę wzmożonej pobudliwości nerwowej.
24 Por.: tamże, ss. 210— 220. 25 J. P r o c h a s k a, op. cit., § 883.
J ęd rzej Ś niadecki — p io n ie r sek suologii naukow ej 789
Śniadecki m ów i w p raw d zie o dwu cechach psychicznych, podobnie jak Cabanis, ale u niego są to raczej synonimy jednej i te j samej właści wości, tj. tylko wstydu. N ie ma p rzy tym u naszego uczonego wiązania wstydu z doświadczeniem zła; wprost przeciwnie, Śniadecki uważa wstyd za oznakę pew nej doskonałości m oralnej. N ie ma także u naszego autora Cabanisowej interpretacji psychoanalitycznej.
M edycyna grecka od dawna p rzyw iązyw ała w yjątk ow ą w agę do za gadnienia wieku najbardziej odpowiedniego do rozpoczęcia życia płcio w ego, płodzenia dzieci i zawierania małżeństwa. W yp ow iad ali się w tej sprawie m. in. Platon i Arystoteles, na których, jak cytowaliśm y, powołu je się Śniadecki.
W czasach Śniadeckiego n iezw yk le często poruszano ten temat, ale opinie w ypow iadano dość niefrasobliwie. Tak np. Prochaska jedyn ie po d aje granice wieku aktywności p łciow ej 28. W edług Consbrucha, o wieku sposobnym do małżeństwa dostatecznie przesądza w ykształcenie się cech płciowych, następujące w 13— 15 roku życia 29. Ch. W . Hufeland, k tóry w swoim podręczniku wychowania dziewcząt m iał wyzyskać również — ja k pisze w Przedm ow ie — pracę E. Darwina z 1797 r., poświęconą iden tycznemu problem owi, utożsamia w ystąpienie pierw szej menstruacji z dojrzałością; jest on zdania, że „epoka ta przypada zazw yczaj z koń cem wychowania panienki” 30, c zy li tym samym stwierdza — i to w szero ko rozpowszechnionym (od 1824 r. także w Polsce) fachow ym kompen dium — iż pokwitająca m łodzież żeńska może już obejść się bez w ych o wywania.
Rousseau interesuje się czynnikami, które w p ły w a ją na moment w y stąpienia dojrzałości płciowej. Polem izu je z G.-L. Buffonem , k tóry w id zi zależność wieku pokwitania od odżywiania, i przeciw nie niż ten p rzyrod nik uważa, iż najw ażniejszym czynnikiem jest — uświadomienie płciowe. Rom antyczny przesąd o rajskim życiu ludności w iejskiej dyktuje filozo fo w i genewskiemu taką oto opinię: „Trzeba b y żyć wśród nieokrzesanej
i prostaczej ludności, ażeby wiedzieć, do ilu lat szczęśliwa niew iedza może tam przedłużyć niewinność dziecięcą” . Rousseau radzi opóźniać jak naj bardziej początek życia płciowego: „[...] im bardziej starać się o jego [uś wiadom ienia sw ej płci] opóźnienie, tym w ięcej młodzieniec zyskuje sił i tężyzn y” 31.
P ew ien w p ły w tych poglądów ujawnia się u Śniadeckiego. Zgadza się z Rousseau, że istnieją czynniki psychiczne, które w p ły w a ją na szkodli w e — jego zdaniem — przyśpieszenie pokwitania, ale, jak widzieliśm y, sprowadza je do „rozpieszczonego” trybu życia. S atyryczn y felieton W y prawa na wieś 32 dow odzi natomiast, że Śniadecki nie podziela rom antycz nych zapatrywań Rousseau na stosunki wiejskie.
K ie d y zatem Śniadecki zaleca „w ych ow anie tw arde” m łodzieży męs
28 Por.: J. P r o c h a s k a , op. cit., § 816.
29 Por.: i[G. W . C o n s b r u c h ] , op. cit., punkt 376.
30 Ch. W. H u f e l a n d , Zasady m ora ln ego i fizycznego w ychow ania m łodzieży
p łc i żeńskiej ![...]. W arszawa 1824, s. 202.
31 J.-J. R o u s s e a u , op. cit., s. 13.
32 J. Ś n i a d e c k i , Pod róży p ró ż n ia c k o -filo z o fic z n e j ciąg dalszy. W ypraw a na
wieś. „Wiadomości Brukow e”, 1621, nr 12135 [ss. bez numeracji]; następnie felieton
ukazał się w edycji: D zieła Jędrzeja Śniadeckiego [...]. T. 6. W arszaw a 1840, ss. 29— 40.
790 Jerzy S tro jn o w s k i
kiej, powtarza raczej m yśli swego nauczyciela Franka, k tó ry w 1780 r. w drugim tomie słynnego System einer [...] m edizinischen P olizei głosił:
„Zarządzenia starożytnych, skierowane przeciw rozpieszczaniu mło dzieży, b y ły taką powagą i ostrożnością nacechowane, że po prostu prze w id zieli oni, proroczym duchem wiedzeni, wszystko zło, k tóre w naszych czasach nieporządny tryb życia i opieszały sposób wychowania na ludzi sprowadziły. Celem ćwiczeń n ie b yło danie m łodzieży jedynie pożytecznej i zdrow ej rozryw ki, lecz także wzm ocnienie i utrzym anie w zdrowiu ciała, odsunięcie zb yt wczesnego popędu płciow ego i zachowanie m łodzieńcowi jego sił męskich do wieku dojrzałego. Już w ted y widocznie zauważono, że wśród rodzin bogatych mieszczan popędy wcześniej się budziły, w prze ciw ieństw ie do m łodzieży w iejskiej, i to tym wcześniej, im większa była różnica w budowie i trybie życia jednych i drugich” 33.
Tafcie zwłaszcza zalecenia w celu niedopuszczenia u m łodzieży do przedwczesnego i gw ałtow nego pociągu do płci przeciw nej dawali, w e dług Franka, PLaut oraz P aw eł z Eginy.
Śniadecki jednak, przyjm ując ustaw y spartańskie za w zó r obyczaju seksualnego, ulega w p ły w o w i Plutarcha, N ic w tym dziwnego; ten grecki pisarz b y ł „w ychow aw cą Europy” ju ż od czasów humanizmu. A le Śnia decki poznał Plutarcha nie przez dorobek jego szesnastowiecznych tłuma czy i popularyzatorów w Polsce, lecz pod w p ływ em i za pośrednictwem współczesnej sobie kultu ry francuskiej; przez francuskie tłumaczenia też poznali Plutarcha i rozczytyw ali się w nim T. Kościuszko i J. W ybicki. Dla Śniadeckiego ważnym bodźcem d o lektu ry i rozważań nad nią był zapew ne flakt, że Plutarcha uwielbiał Rousseau 34.
W śród polskich tłumaczeń Żyw otów Plutarchowych n ie ma zresztą życiorysu Likurga, na k tóry Śniadecki pow ołu je się kilkakrotnie; prawdo podobnie zatem czytał ten życiorys w przekładzie francuskim D. Ricar-
d a 35. Oto znany Śniadeckiemu ów tekst z Plutarcha:
„C i, co chcieli się ożenić, b y li zobowiązani do porywania sobie żon, k tóre nie pow inny b y ły okazać się ani zbyt małe, ani zb yt młode, lecz być w sile wieku i zdolne d o wydawania potomstwa [...]. M łody małżonek, nie p ija n y i nie pozbawiony sił przez zabawy, lecz trzeźw y i jak zw ykle spożyw ający posiłek p rzy wspólnym stole, w ślizgiw ał się do dziewczyny, rozw iązyw ał je j przepaskę i zanosił ją do łóżka. Spędziwszy z nią czas krótki, powracał skromnie do izby, w 'której zazw yczaj sypiał z innymi młodzieńcami. Czynił to codziennie, ale dniami i nocami przebyw ał z to warzyszami, na spotkania zaś z żoną udawał się z zachowaniem ostrożno ści i jakby po kryjom u, b y nie doznać wstydu, będąc zauważony przez do mowników. Żona, ze swej strony, miała zw yczaj stwarzania okazji, by małżonek m ógł przyjść i spotkać się z nią nie zauważony. Trw ało tak dość długo i niekiedy m ałżonkowie m ieli już dzieci, a n ie pokazywali się pu blicznie że sw ym i żonami. O wo utrudnienie w zajem n ego widyw ania się,
33 Cytuję według: S. L a n d f i s c h , op. cit., ss. 17— 18.
34 Por.: T. S i n k o, W stęp. W wydaniu z iserii B ib lio te k a narodow a: P l u t a r c h z C h e r o n e i , Ży w oty sławnych mężów. W rocław [1963], ss. L I I i nast.
34 Por.: T. S i n k o , W stęp. W wydaniu z serii B ib lio te k a narodow a: P l u t a r c h (1741— 1803), hellenista, przetłumaczył Ż y w o ty Plutarcha na francuski i w ydał je w 12 tomach w latach 1798— 1803. Śniadecki zetknął się z pismami Plutarcha p raw dopodobnie dopiero w wileńskim środowisku uniwersyteckim, powołuje się bowiem na opisane tam ustawy Liku rga w t. 2 T e o r ii -oraz w w ersji Fizycznego w ychow ania z 1822 r., w artykule natomiast U w agi o fizy czn y m w ychow aniu z 1805 r. (por. przy pis 5) L ik u rg nie został wspomniany.
Jęd rzej Ś niadecki — p io n ie r seksuologii naukow ej 791
«p ró c z tego, że przyzw yczajało młodych mężczyzn d o um iarkowania i roz tropności, podtrzym yw ało także ich tężyznę i płodność, zachowywało ży wość pierw szego zapału, odnawiało miłość i zapobiegało p rzesytow i stałe go pożycia, k tóre zużywa uczucie i siły. Rozstając się, [małżonkowie] po zostawiali jedno w drugim resztę ognia, k tó ry w y w o ły w a ł w nich prag nienie pow tórnego widzenia się i tej samej czułości” 36.
Niestety, starsi od Plutarcha a w ięc lepiej poinform owani autorowie nie idealizow ali tak ustroju spartańskiego. W edług Arystotelesa, praw o dawca S p a rty „d la odciągnięcia mężczyzn od kobiet, aby zb yt w ie le dzie ci n ie płodzili, zaprowadził stosunki m iędzy m ężczyznam i” 37. Znakom ity współczesny filo lo g W . Jaeger tw ierdzi, że „sam obyczaj miłości chłopię cej pochodził w gruncie rzeczy ze Sparty” , „a obyczaje kobiet w tym skąd inąd zdyscyplinowanym państwie b y ły w G recji sławne ze sw ej lekkoś c i” 38. Śniadecki nie wiedział, c zy też n ie chciał wiedzieć o tym, że poch walając obyczaj spartański, w skazyw ał m łodzieży męskiej drogę do homo seksualizmu, a k o b ie to m ----do rozwiązłości.
Zalecając rozw ody niepłodnych małżeństw i proponując zakaz zaw ie rania związku małżeńskiego osobom n ie m ogącym m ieć dzieci, Śniadecki, być może, pozostawał pod w p ływ e m lektu ry broszurki T . W eichardta Przyczyny, dla których się nie żenię-, je j celem było propagowanie ro z wodów, p rzy czym autor szczególnie wyeksponował tu argum enty o płod ności S9.
P rzed skutkami kar cielesnych, w ym ierzanych dzieciom, ówcześni le karze przestrzegali w ielokrotnie; przestrogi takie zaw ierały m. in. popu larne w ted y u nas przekłady. Pisał w ięc J. Ballexerd: „ N ie potrzeba nigdy bić dzieci; można w yw ołać nieuleczalne trzęsienie członków [parałysis agitans?] 40. T. Meza utrzym yw ał, że k a ry cielesne w yw ołu ją w a d y cha rakteru: „K ła d ę tu zdanie Montana [M ontaigne’a?]: «Skutek chłosty czy ni dzieci zadumiałymi, złośliwym i, k rn ąbrn ym i»” 41. Frank, potępia jąc stosowanie kar cielesnych, starał się wykazać na w ielu przykładach zaczerpniętych z życia fatalne następstwa tych kar dla zdrowia, zwłaszcza możliwość uszkodzeń cielesnych 42.
W ym ien ien i i inni autorzy jednak nie wspom inają o w p ły w ie chłosty na życie seksualne. Śniadecki, podnosząc ten problem, najprawdopodob n iej oparł się na świadectwie cenionego p rzez siebie Rousseau, na szcze rych, pośmiertnie wydanych jego Wyznaniach (1782 r.):
„Panna Lam bercier, przywiązana do nas jak matka, miała i władzę matki, i posuwała ją niekiedy, o ileśm y zasłużyli, aż do d otk liw ej kary, zazw yczaj stosowanej u dzieci. Dość długo poprzestawała na groźbie, a ta
36 W dostępnym mi tomie z edycji Ricarda: P l u t a r q u e , V ies {...], zaw ierają cym żywot Łikurga, nie podany jest ani kolejny inumer tomu, ani rok wydania; przytoczona treść znajduje się na ss. 99— 100.
37 A r y s t o t e l e s , P o lity k a . W rocław 1953, s. 69. 38 W . J a e g e r , op. cit., s. 230 i s. 291.
39 :Por.: T. T. W e i c h a r d t , Przyczyny, dla k tó ry ch się nie żenię. M y śl o stanie
m ałżeńskim w yjęta z rękopisu. i[B. m. w .] 1787, passim. Autor tej broszury, który
poza tym opublikował po polsku kilka innych prac treści medycznej, by ł Polakiem, m iał pochodzić z krakowskiego, był doktorem filozofii i medycyny, pełnił funkcje lekarza nadwornego Stanisława Augusta oraz lekarza sztabowego; jego daty uro
dzenia i zgonu nie są znane.
40 J. B a l l e x i s e r 4, Sposób dla rod ziców fizycznego w ychow ania dzieci. W a r szawa 1774, s. 174.
41 S. T. de M e z a , W ychow anie ciała i duszy dzieci. K rak ów 1790, s. 94. 42 Por.: S. L a n d f i i s c h , op. cit., s. 14.