• Nie Znaleziono Wyników

Adam Grzeliński (rec.): Ralf Konersmann, Filozofia kultury. Wprowadzenie

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Adam Grzeliński (rec.): Ralf Konersmann, Filozofia kultury. Wprowadzenie"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Otóż studentom z Uniwersytetu Kioto oraz z Uniwersytetu Michigan demonstrowano „animowane obrazy” przedstawiające życie pod wodą. W każdym 20-sekundowym fi l-mie, wyświetlanym dwukrotnie, „występo-wała” jedna większa ryba, która była jaśniej-sza i porujaśniej-szała się szybciej niż cokolwiek innego – niejako pełniąc funkcję centralne-go obiektu. Po każdej prezentacji pytano studentów, co widzieli. Okazało się, ze wprawdzie tak Japończycy, jak i Ameryka-nie rówAmeryka-nie często wymieniali „centralne ryby”, jednak Japończycy w swych wypo-wiedziach o ponad 60% częściej nawiązy-wali do elementów tła (rośliny, zwierzęta, kamienie, pęcherzyki powietrza itp). Ponad-to Amerykanie, zaczynając swe wypowiedzi, 3 razy częściej nawiązywali do centralnych obiektów (ryb) niż Japończycy, którzy 2 razy częściej mówili o relacjach między elemen-tami tła. Ci ostatni zaczynali swa wypowiedź w stylu: „To wyglądało jak staw”, podczas gdy amerykańscy studenci zwykle zaczyna-li swą wypowiedź w stylu: „Była tam duża ryba, być może pstrąg, płynąca z prawej strony do lewej”.

W drugiej części eksperymentu uczest-nikom pokazywano zdjęcia, z których po-łowa przedstawiała obiekty występujące we wcześniejszych prezentacjach, a połowa nowe, prosząc o wskazanie tych, które już widzieli. Część obiektów przedstawiano w pierwotnym otoczeniu, część w nowym. W przypadku amerykańskich studentów rodzaj tła (nowe lub pierwotne) nie wpły-wał na skuteczność rozpoznawania obiek-tów, natomiast studenci japońscy znacznie lepiej rozpoznawali obiekty prezentowane

na niezmienionym tle w porównaniu z obiekt ami przedstawianymi w nowym otoczeniu. Sugeruje to, że w trakcie ogląda-nia określony obiekt zostawał „powiązany” poznawczo z otoczeniem i tak został zako-dowany.

Kończąc tę ledwo rozpoczętą relację, za-chęcam do zapoznania się z pracą Richarda Nisbetta nie tylko tych, którzy z jakichkol-wiek względów zainteresowani są różnicami międzykulturowymi, lecz także tych wszyst-kich, którzy interesują się poznawaniem ludzkiego poznawania.

Krzysztof Mudyń

Adam Grzeliński (rec.): Ralf Koners mann, Filozofia kultury. Wprowadzenie, przeł. K. Krzemieniowa, Ofi cyna Naukowa, War-szawa 2009, ss. 180.

Książka Ralfa Konersmanna jest lekturą z kilku względów bardzo satysfakcjonującą. Po pierwsze, w zwięzły i bardzo czytelny sposób prezentuje te wątki w fi lozofi i euro-pejskiej, które stopniowo prowadziły do wyłonienia się odrębnej dyscypliny, jaką jest fi lozofi a kultury. W pewnym sensie uzupeł-nieniem do tej książki był odczyt, wygłoszo-ny przez jej autora na I Zjeździe Polskiego Towarzystwa Kulturoznawczego, który do-tyczył relacji pomiędzy filozofią kultury i kulturoznawstwem. O ile podczas tego re-feratu profesor Konersmann proponował pojmowanie kultury jako pregnancji, odwo-łując się do osiemnastowiecznego pojęcia pochodzącego od Lessinga, Herdera, o tyle prezentowaną książkę rzeczywiście można

(2)

potraktować jako wprowadzenie zarówno do treści tego wykładu, jak i do samej fi lo-zofi i kultury. Zarówno w treści omawianej książki, jak i odczytu widać duży szacunek dla tradycji fi lozofi cznej oraz erudycyjne i kompetentne oparcie stawianych tez w hi-storii fi lozofi i. Drugim atutem pracy nie-mieckiego badacza jest umiejętne połącze-nie współczesności i historii – wystrzega się bowiem dwóch skrajności: prezentowania teorii, która byłaby całkowicie oderwana od dotychczasowych teorii, oraz zbytniego za-wierzenia historii i prowadzenia wywodu pod hasłem ‘to już wszystko kiedyś było’. A przecież właśnie dzięki odniesieniu do współczesności klasyczne rozstrzygnięcia myślicieli, takich jak: Vico, Rousseau, Kant czy Herder nabierają nowego blasku. Ko-nersmann nie tylko ukazuje aktualność wie-lu zawartych w nich tez, ale przedstawia też swoistą logikę rozwoju europejskiej myśli o kulturze, sięgając nieraz do trudno do-stępnych w Polsce prac. Po trzecie wreszcie, Filozofi a kultury jest po prostu lekturą wcią-gającą, napisaną w zajmujący sposób, z re-torycznym zacięciem, nierezygnującą z oso-bistego punktu widzenia.

Zawarte w tytule pracy stwierdzenie, mówiące, że jest to wprowadzenie wynika zapewne z kilku względów. Jak pisze sam autor, zarówno pojęcie kultury, jak i jej kry-tyki są złożone, a ich semantyka – bardzo rozproszona, stąd każda próba dokonania syntezy różnorodnych zjawisk kulturowych, podająca warunki możliwości ich pojawie-nia się skazana jest na szereg arbitralnych wyborów – dotyczących zarówno defi nicji używanych terminów, jak i wyboru zjawisk,

które poddawane są analizie w celu uzasad-nienia stawianych tez. Z drugiej strony sko-ro książka jest wpsko-rowadzeniem, powinna stanowić dla czytelnika punkt wyjścia dla dalszych studiów, punkt wyjścia, który uczy-ni zrozumiałym różne, uczy-nieraz odległe stano-wiska, jak chociażby krytykę postępu prze-prowadzoną przez Rousseau i dwudziesto-wieczną fi lozofi ę form symbolicznych Cas-sirera. Dodajmy, że Konersmann z dużą zręcznością manewruje pomiędzy dwiema skrajnościami: arbitralnością własnych określeń, a szczegółową sprawozdawczością cudzych stanowisk.

W pewnym sensie całe dzieje fi lozofi i realizują to, czego dotyczy sama kultura, a co można by określić jako uczłowieczanie świata, tworzenie świata ludzkiego, swoj-skiego i zrozumiałego chociażby o tyle, że poddanego rozumiejącej konceptualizacji. Zamiarem autora nie jest jednak przefor-mułowanie całości dorobku intelektualne-go – tradycyjneintelektualne-go przedmiotu badań fi lozo-fi i – w taki sposób, by w centrum zaintere-sowania znalazło się pojęcie kultury. Filozo-fi a kultury ma swój własny przedmiot i spe-cyfi kę stopniowo uświadamianą przez my-ślicieli, jest „rozumiejącym sporem-dysputą ze skończonym, stworzonym przez człowie-ka światem, i to jest właśnie kultura […]. Kultura manifestuje się raczej pośrednio, w dziełach i w owych faits culturels, których względna doniosłość znaczeniowa wymaga określenia i odkrywania wciąż od nowa i w każdej teraźniejszości” (s. 27). Myślenie Konersmanna o kulturze bliskie jest przy-wołanemu przezeń paradoksalnemu stwier-dzeniu Waltera Benjamina, że kultura nie

(3)

ma historii: nie ma ustalonej przeszłości, faktów raz na zawsze danych i znaczeń osta-tecznie zdefi niowanych, jej całość jawi się jako różnorodność działań i ich wytworów, stale powstających i wymagających ciągłego ustanawiania.

Ta świadomość zmiennego charakteru kultury, której ciągłe odsyłanie do tego, co było, a czego sens trzeba zawsze na nowo utrzymywać, określiła kształt pracy Koner-smanna. Podobnie jak kultura zawiera za-wsze odniesienie do samej siebie, a jej spo-sób pojmowania siebie jest zmienny, tak samo fi lozofi a kultury posiada swój histo-ryczny rodowód. Jego prześledzenie stano-wi dużą część omastano-wianej pracy: tytułowe wprowadzenie do filozofii kultury łączy teoretyczny namysł i świadomość histo-ryczną: pierwszy pozwala na tworzenie teorii kultury, druga – wskazać na rodowód i zmienność znaczeń, które im przypisy-wano.

Poszukiwanie początków fi lozofi cznej refl eksji nad kulturą każe cofnąć się do wie-ku osiemnastego, do Giambattista Vico, w którym dochodzi do odkrycia specyfi ki ludzkiego świata. W Nauce nowej Koner-smann odnajduje sprzeciw wobec celu, jaki poznaniu wytyczył Bacon; Vico nie chodzi już bowiem o krytykę błędów poznawczych, nie chodzi o stworzenie narzędzia, które w rękach ludzkiego rozumu miałoby zagwa-rantować człowiekowi poznanie świata przyrody i wiecznotrwałe opanowanie jej. Przedmiotem dociekań nie jest już też, jak w przypadku Bacona, pewność nauki rezy-gnującej z niepewnych twierdzeń ustalo-nych tradycją i rozmaitymi przesądami, ale

właśnie zachodzące przemiany życia ludz-kości. Zwięzła formuła Vico głosząca, że „najpierw były lasy, później chaty, następne wioski, dalej miasta i na końcu akademie” zwraca uwagę nie tylko na zmienność kul-tury, ale także na dwa inne jej aspekty, które znalazły rozwinięcie w późniejszych kon-cepcjach: przeciwstawienie obcemu mondo naturale swojskiego mondo civile, a także świadomość, że ten ostatni jest, jak pisze Konersmann „widownią zdarzeń, które za-wsze wymykały się intencjom osób działa-jącym i które […] rozgrywają się nieświa-domie” (s. 43).

Kolejny etap zdobywania samoświado-mości przez fi lozofi ę kultury wytyczają roz-prawy Rousseau. O ile jeszcze teoria Vico była rodzajem teodycei, w której przed nie-chybnym upadkiem ludzkiej kultury uchro-nić mogła jedynie boska opatrzność, o tyle w koncepcji Rousseau na taką opatrzność miejsca już nie ma. Zbawienie ludzkości może spełnić się jedynie za sprawą samego człowieka, którego wolne sprawstwo – pod-stawowa cecha wyróżniająca go od innych istot – określa zarówno jego słabość związa-ną z opuszczeniem przezeń świata natury, w którym nie czuje się on już swojsko, ale także stanowi o jego mocy. Dlatego też, jak ujmuje to Konersmann, w ujęciu twórcy Umowy społecznej kultura jest wynikiem ciągłego napięcia pomiędzy życiem a czystą myślą: wiedza służąc życiu pozwala na bu-dowę swojskiego ludzkiego świata. Chodzi zatem nie tylko o zmianę wcześniejszego postrzegania relacji pomiędzy witalnością i teoretycznym poznaniem, ale, jak podkre-śla za E. Cassirerem autor omawianej

(4)

książ-ki, o postulat ciągłej troski o stabilność ludzkich urządzeń, jedynych, w których człowiek może być „u siebie”.

Konersmann wskazuje, że odkąd Rous-seau uświadomił nam konieczność odpo-wiedzialności za człowieczy świat kultury, motyw troski o nią przewija się stale w fi lo-zoficznej refleksji. Rozdźwięk pomiędzy teoretycznym poznaniem a praktyką życia, przejawiającą się chociażby w polityce uwi-docznił się dość szybko, pod sztandarami rewolucji francuskiej, na której wypisane były hasła oświecenia, a których towarzy-szył terror jakobinów. Kontrast pomiędzy racjonalną ideą a jej praktyczną realizacją sprawił, że, jak czytamy w Filozofi i kultury, „nowoczesność, która rekomendowała sie-bie jako projekt emancypacyjny, i znalazła wsparcie ze strony najtęższych umysłów, staje się oto przed problemem konwergen-cji cywilizakonwergen-cji i terroru, kultury i barbarzyń-stwa” (s. 60). Jednego z pierwszych kryty-ków oświeceniowego prymatu racjonalne-go poznania Konersmann upatruje we Fryderyku Schillerze, który postulował uzupełnienie emancypacji rozumu este-tycznym wychowaniem człowieka. To wła-śnie estetyczna i praktyczna kultura miała uzupełnić oświeceniowy racjonalizm, do-bitny wyraz tego postulatu odnajdujemy w Listach o estetycznym wychowaniu czło-wieka.

Samookreśleniu fi lozofi i kultury towa-rzyszy stałą świadomość niewystarczalności nauk przyrodniczych, czy będzie ona wyra-żona przeciwstawieniem poznania mondo naturale i mondo civile u Vico, czy w Schil-lerowskim projekcie kształtowania kultury

moralnej i estetycznej, czy Ditheyowskim przeciwstawienie wyjaśniania i rozumienia, czy wreszcie dwudziestowiecznym zwrocie ku kulturze (cultural turn). Chociaż w szcze-gólnie dojmujący sposób potrzebę ponow-nego zapytywania o istotę kultury uwidocz-niły katastrofy dwudziestego wieku z ludo-bójstwem i wojnami światowymi na czele, to wątpliwości co do stabilności i trwałości kultury miał, jak podkreśla Konersmann, już Vico, wedle którego kultura zatacza ko-ło, przechodząc od stanu dzikości, poprzez stan łagodności, wyrafi nowania, aby osta-tecznie kończyć swój rozwój w stanie ‘bar-barzyństwa refl eksji’.

Oprócz wskazania na najważniejsze eta-py rozwoju fi lozofi i kultury czytelnik książ-ki Ralfa Konersmanna otrzymuje również systematyzację sposobów rozumienia kul-tury, która ujęta zostaje na cztery dopełnia-jące się sposoby: deskryptywny, określający ludzką działalność w ramach obyczajów, zwyczajów, nawyków mentalnych i porząd-ków symbolicznych; dynamiczny, podkre-ślający autoteliczny charakter kultury wraz z jej refl eksyjnym nakierowaniem na samą siebie; archeologiczny, ukazujący ukryte, często nieświadome konteksty przekazu i tradycji, możliwe do opisania jedynie z dy-stansu; wreszcie normatywny, uwypuklający hierarchiczne porządki aksjologiczne w ob-rębie kultury.

Systematyzacji poddane zostało także pojęcie krytyki kultury, równie szeroko poj-mowane, jak sama kultura. Namysł krytycz-ny jest nieodłączną częścią samej kultury, również odnośnie do niego istotną cezurę stanowi oświecenie. Zdaniem

(5)

Konersman-na dzieje krytyki dzielą się Konersman-na kilka faz. Pierwsza z nich, określona przezeń jako przygotowawcza, towarzyszy kulturze od samych początków, jej przykłady zawarte są chociażby w postawie Diogenesa czy Li-stach moralnych do Lucyliusza Seneki. Coraz wyraźniej w krytyce tej dochodził do głosu postulat restytucji, powrotu do pierwotne-go, nieskażonego stanu kultury. Wraz z No-vum organum Bacona, w szczególności zaś w traktatach Rousseau krytyka wkracza w fazę powstania. „Podczas gdy dotąd wie-dza znajdowała swoją miarę w czymś po-nadludzkim – czytamy w rozdziale „Ambi-walencje krytyki kultury” – w nieskończo-ności absolutu, w nieograniczonieskończo-ności pań-stwa idei, w nieomylności ściśle stosowanej metody – i nawet jeszcze we wczesnej no-wożytności była skłonna rozciągać swój ho-ryzont pytań ‘poza człowieka’ (supra homi-nem), Rousseau mierzył wiedzę jedynie miarą człowieka i tym, co zgadzało się z na-turą jego istoty. Na historię sukcesu tego argumentu podnoszonego w duchu Monta-igne’a składa się i to, że podęli go i zgadzali się z nim Kant i Goethe” (s. 105).

Skutkiem owego zawierzenia ludzkie-mu sprawstwu było doświadczenie zmien-ności, objawiające się zarówno w idei po-stępu, ale także w przyspieszonym poczu-ciu utraty ważności dotychczasowych sfer obowiązywania. Dalekim skutkiem tego przewartościowania była krytyka kultury pojawiająca się u końca dziewiętnastego i w pierwszej połowie dwudziestego wieku, prowadząca do teorii krytycznej Th . Ador-no i M. Horkheimera. We wszystkich tych przejawach, jak pisze Konersmann

„po-szlaką pewnego rodzaju zerwania z trady-cją, była wyrazem nieodzownego posze-rzenia na nowo pozycji myślenia fi lozofi cz-nego. Impuls tego zerwania przyszedł z ze-wnątrz, mianowicie przez historyczny znak, jakim był wybuch pierwszej wojny światowej” (s. 108). Wtedy to „niepowta-rzalne spiętrzenie kryzysu postawiło kul-turę, a wraz z nią jej refl eksyjne instancje, tj. sztukę, naukę i fi lozofi ę wobec koniecz-ności przemyślenia swojej pozycji w cało-ści ludzkiego świata” (tamże), co sprawiło, że krytyka kultury na trwałe stopiła się z jej fi lozofi ą.

Przezwyciężenia ogłaszanego od końca dziewiętnastego stulecia kryzysu Koner-smann upatruje w koncepcji wypracowanej przez Cassirera, który trafnie rozpoznał kryzys kultury przejawiający się między in-nym przekonaniem o niestałości świata człowieka, w którym czuje się on swojsko i w rozpadzie kultury na szereg dziedzin, pomiędzy którym komunikacja jest wielce utrudniona. Jednak to, co dla innych było symptomem wielorako ogłaszanego upad-ku, dla autora „Filozofi i form symbolicz-nych” oznaczało możliwość nowego począt-ku, przemyślenia kultury w taki sposób, że przestaje ją się postrzegać statycznie i sub-stancjalnie, zamiast tego traktuje się ją w sposób funkcjonalny, a poszczególne jej sfery – opisywane przez pojęcie form sym-bolicznych – jako uzupełniające się, choć różne jej części.

Nie bez powodu wspominam tu o Cas-sirerze: zdaniem Konersmanna jest on bo-wiem obok G. Simmla czołowym twórcą filozofii kultury, który ukształtował jej

(6)

współczesną formę. Chodzi też o coś wię-cej – Filozofi a kultury zawdzięcza wiele pi-sarstwu autora fi lozofi i form symbolicz-nych. Chodzi przede wszystkim o świado-mość dynamicznego, historycznego rozwo-ju kultury, ale też o sposób wykładu. Po-dobnie jak Cassirer, Konersmann konstru-uje swój wywód pieczołowicie odtwarzając zasadnicze momenty rozwojowe interesu-jącego go zagadnienia. Podobnie jak i on, stara się pozostawać niejako w cieniu, nie-nachalnie prezentując swój własny punkt widzenia. Dzięki temu książka może rze-czywiście spełnić rolę wprowadzenia. Czy-telnik stopniowo zaznajamia się historią kształtowania się fi lozofi cznej refl eksji na jej temat, myślenia, które nie daje się spro-wadzić do sumy indywidualnych, świado-mych przedsięwzięć poszczególnych twór-ców, ale niedającej się też wyprowadzić jednie z uwarunkowań historycznych. „Chytrość rozumu – pisze na zakończenie Konersmann – realizuje się jako kultura, a nie w historii” (s. 147).

Ralfowi Konersmannowi udaje się łą-czyć erudycję wywodu i jego przystępność. Odwołania do Kanta i Cassirera, do Bacona, Rousseau i Simmla są bardzo czytelne, jak-kolwiek lektura Filozofi i kultury z pewno-ścią dostarczy więcej satysfakcji czytelniko-wi obeznanemu już nieco z ich koncepcja-mi. Jest to zatem rodzaj wstępnego prze-wodnika bardziej po fi lozofi cznym rozu-mieniu kultury, a nie po samej fi lozofi i, gdyż zakłada pewną jej znajomość przez czytel-nika. Przewodnika tym lepszego, że bardzo starannie wydanego, zaopatrzonego zarów-no w bibliografi ę, którą sporządził sam

au-tor, jak i w wykaz prac z zakresu fi lozofi i kultury dostępnych w języku polskim.

Adam Grzeliński

Karolina Grabowska-Garczyńska (rec.): Pippa Norris, Ronald Inglehart, Wzbiera-jąca fala. Równouprawnienie płci a zmia-na kulturowa zmia-na świecie, Warszawa 2009, Państwowy Instytut Wydawniczy, ss. 239. Wzbierająca fala doskonale wpisuje się w popularny obecnie trend na rynku wy-dawniczym – publikacji poświęconych rów-nouprawnieniu. Problematykę tę ujmuje jednak w sposób odmienny od mainstre-amowego, nie skupia się bowiem na strate-giach funkcjonowania płci czy na różnicach między nimi. Niemniej lektura książki mo-że być pomocna w walce ze stereotypami narosłymi wokół tych kwestii. Praca ta pier wszy raz została opublikowana w 2003 r., w Polsce zaś pojawiła się dopiero po sześciu latach. Jej autorami są amerykań-scy naukowcy politologowie: Pippa Norris i Ronald Inglehart (znany ze swych wcze-śniejszych inicjatyw badawczych – Europe-an i World Values Survey, EVS i WVS). Wy-niki tych cyklicznie prowadzonych (1981– 2001), reprezentatywnych badań socjolo-gicznych o charakterze porównawczym stały się podstawą do ich wspólnych rozwa-żań na temat procesów emancypacyjnych jako części szerszych zmian kulturowych.

W prezentowanej rozprawie wyróżnić można dwa wątki tematyczne. Pierwszy do-tyczy przyczyn wzbierającej fali równo-uprawnienia płci. Wprowadzeniem do tej

Cytaty

Powiązane dokumenty

Kobieta może wtedy odkryć, że jej powołanie do bycia żoną nie zmienia się tak jak powołanie do bycia matką, a macierzyństwo jest jej drogą rozwoju i rozkwitu kobiecości

Myśmy się wtedy budowali na Bazylianówce, już był parter zrobiony, ale ponieważ jeszcze nie było dachu zrobionego, na całym domu tylko był kawałek tego dachu, więc spaliśmy

Najpierw był w ubraniu, potem ktoś go rozebrał, widocznie ubranie mu się przydało. Data i miejsce nagrania 2009-03-19,

Już od pierwszego [września] wieczorem, to nie można było spać, bo tą szosą od Warszawy jechała cała Polska, że tak powiem, bo przecież wtedy był ten pęd, żeby jechać na

Potem już tak zaczęło się przyspieszać to wszystko, pamiętam, że pojawili się uchodźcy z Wielunia chyba, bo Wieluń był tym pierwszym miastem bombardowanym, i gdzieś

W następnej kamienicy mieszkała rodzina z pięciorgiem dzieci - wtedy, jak ja przyjechałem, to odnawiałem te znajomości - okazało się, że to najgorszy folksdojcz na całej ulicy,

Ludzie na wsi świniobicie robili, chowali gdzie mogli, bo mówiono, że jak Niemcy przyjdą, to będą wyciągać wszystko z chlewów.. I tam gdzieśmy byli u rodziny to samo –

Reasumując należy przyjąć, że transport intermodalny jest transportem ładunków przy użyciu dwóch lub kilku gałęzi transportu, wykonanym na podstawie kontraktu zawartego