Jakub Z. Lichański
"Mars z upominkiem na wesele" :
siedemnastowieczne panegiryki jako
świadectwo mentalności
Napis. Pismo poświęcone literaturze okolicznościowej i użytkowej 3, 7-22
1997
IlATWS
Seria III 1997Jakub Z. L ichański
Mars z upominkiem na wesele. S ied em n astow ieczn e
panegiryki jako św iadectw o m entaln ości
U
tw o ram i literackim i z ok resu I R zeczypospolitej, któ ry ch na d o b rą spraw ę nik t solidnie nie przebadał, są panegiryki, czyli u tw o ry pisane z okazji np. ślu b u , u ro d zin , pogrzebu, o trzy m an ia przez kogoś no m in acji na jakiś u rząd itd. P isano o takich u tw o rach , je śli w yszły spod p ió r co najpierw szych poetów , np. M ikołaja Reja, Ja n a K ochanow skiego, W espazjana K ochow skiego, W acław a Potockiego czy Ignacego K rasickiego1.G d y je d n a k m ó w ię o panegirykach, to m yślę o u tw o rac h pisanych przez tro ch ę p rzy g o d nych rym opisów , z reguły u cz n ió w szkół za k o n n y ch (bo in n y ch ja k gdyby m ało było w I R zeczypospolitej). O u tw o rac h tych z reguły m ó w i się lekcew ażąco — i w te n sposób znika kilkadziesiąt lub i kilkaset nazw isk dość przypadkow ych, ale je d n a k poetów, a także znikają i sam e utw ory. P o w ied zm y m oże od razu: ow i pancgiryczni rym opisow ie, to byli je d n a k zaw odow i literaci, b o w iem w jakiejś m ie rze z pió ra się utrzym yw ali.
C z y panegiryki to n apraw dę zła literatura? G d yby była aż tak zła, ja k chcą niek tó rzy z badaczy literatury, to ro zb io ry nastąpiłyby pręd zej, a to z tej przyczyny, że kraj (na sku tek m nogości w y ro k ó w śm ierci na kiepskich w ierszopisach) ju ż w drugiej p ołow ie XV II w iek u by się w y lu d n ił. A i n aró d zgłupiałby do szczętu, b o każdy bałby się sztuki czytania i pisania ja k ognia (bo od niej do stryka, gdy rym ow ać zaczniesz, ja k przez sień). C z y je d n a k do
1 Por. S. Z ab ło ck i, Panegiryk, [w:] Literatura polska. Przew odnik encyklopedyczny, W arszaw a 1985, t. 2, s. 1 3 9 -1 4 0 (tu b ib lio g rafia); H . D z ie c h c iń sk a , Panegiryk, [w :] S łow nik literatury staropolskiej. R ed. T. M ic h ało w sk a, p rzy w sp ó łp r. B. O tw in o w s k ie j, E. S a rn o w sk ie j-T e m e riu sz , W ro cław 1990, s. 5 4 4 -5 4 7 (tu bibliografia); także T. M ic h a ło w sk a , Literatura okolicznościowa, [w :] ibid., s. 4 2 0 -4 2 4 (tu bibliografia).
literatu ry tej w arto przyw iązyw ać jakąś w agę? P o d trz y m u ję sw oją o p in ię w yp o w ied zian ą praw ie dw adzieścia lat tem u :
m o im m n ie m a n iu w literatu rze panegirycznej w łaśnie najdoskonalej o d b iła się p rz e ciętna św iadom ość ludzi tam ty ch czasów, ich sposób patrzenia na świat, ich p o to c zn e tegoż świata po jm o w an ie 22.
Ale spójrzm y m oże sam i na jakow yś panegiryk. O t, przykład pierw szy z brzegu: Mars
z upominkiem na wesele [...] Jędrzeja Scibora Chełmskiego i [...] M arianny Bieganowskiej [...] od kolegium rzeszowskiego Scholarum Piarum prezentowany roku 1688. A u to re m tego tek stu je s t
A leksander M agnuszew ski (nasza w iedza na je g o te m a t
nie jest
im p o n u jąca, tzn. nie w iem y^ . . . .
o n im praw ie nic) . Tekst je s t dość długi, b o w iem o b ejm u je sto oktaw, czyli 800 w ierszy; u tw ó r po p rzed za krótki czterow iersz będący p o d p ise m p o d ry su n k iem przedstaw iającym h erb ro d zin y B ieganow skich — W ieże (ściśle: G rz y m a ła)4. D zie łk o w y d ru k o w a n o w W ar szaw ie, w d ru k arn i O jcó w P ijaró w w ro k u 1688. Je st to b ro szu ra fo rm a tu folio licząca 14 kart (sygnow anych od a do F 2 oraz d w u kart nie liczbow anych), opisana w Bibliografii polskiej K arola E streichera. C o w ażniejsze, sam d ru cz ek zn ajduje się w klocku b ib lio tec zn y m obej m u jący m kilkadziesiąt in n y c h panegiryków z epoki. D alej przytoczę o b sz ern e w y im k i z tego w iersza.
P rz y p o m n ie n ie tego tekstu je s t okazją dla określenia podstaw ow ych p ro b le m ó w badań, ja k ie nasuw a te n typ tekstów. B adania te w inny, zgodnie z propozycją p rze d sta w io n ą szerzej gdzie in d z iej5, objąć za ró w n o kw estie w e w n ętrz n ej, specyficznie reto ry czn ej organizacji tekstu, ja k i kw estie ze w n ętrzn e , zw iązane z u w ik ła n iem autora i o d b io rc ó w w system w za je m n y c h relacji oraz zależności.
1.
K rąg p ro b lem ó w zw iązanych z retoryczną organizacją tekstu m o ż n a pod zielić na kilka o d ręb n y c h zagadnień.
Pierwszym ,
jakie napotykam y, to język. W iększość tekstu je s t dla nas, p o p ro stu , niezro zu m iała; m o ż em y zatem zobaczyć, ile straciliśm y z naszego ję zy k a w ciągu, bagatela, ledw ie trzy stu lat! N ależy w ięc określić, co je s t przyczyną owej n iezro zu m iało ści; m oże2 Por. J. Z . L ichański, Barok i dzień dzisiejszy, „P oezja” 1977, nr. 5 -6 , s. 43.
3 Im ię z a k o n n e : A leksy od N . M . Panny, żył w 1. 1658 -1 7 1 5 ; zw iąza n y z rz e sz o w sk im k o le g iu m p ijarsk im , por. S. E stre ic h e r, Bibliografia polska, t. 22, s. 36. P isze E stre ic h e r, że to „arc y n a p u sz o n e w ie rsz e ; ciek aw e tylko ja k o w z ó r ze p su te g o s m a k u ”.
4 In fo rm a c je n a te m a t o b u r o d z in w : A. B o n iec k i, H erbarz polski, W arszaw a 1 8 9 9 ,1 .1, s. 2 0 3 -2 0 4 (Bieganow scy, h. G rz y m a ła ), t. 2, s. 364—368 (S c ib o r-C h e łm sc y , h. O sto ja ); także K. N ie sie c k i, H erbarz Polski, w yd. J. N . B o b ro w icz, L ipsk 1839, t. 2, s. 136 (B ieg an o w scy ), t. 3, s. 25 (S c ib o r-C h e łm s c y ). D z ia d e k M a ria n n y B ieg a n o w sk iej, M ik o łaj, por. P S B II, 2 6 -2 7 ; o C h e łm s k ic h , por. Encyklopedia Orgelbranda, t. 5, s. 211 (w y m ie n io n y także Ję d rz e j). R ód S c ib o r-C h e łm s k ic h o m ó w o n y też w : T. Z y c h liń sk i, Złota księga szlachty polskiej, P o z n a ń 1879, t. 1, s. 15 (Jędrzej).
M ars z upominkiem na wesele. S ie d e m n a sto w ie c z n e p an eg iry k i ja k o św ia d ectw o m e n ta ln o śc i 9
okazać się, że je s t n im sw oiste i o d m ie n n e od dziś u żyw anego sło w n ictw o zw iązane z ró ż nym i sferam i ów czesnego życia, np. w ojskow ego czy d o m o w eg o , a także — w y n iesio n e z ów czesnych szkół. Toteż fo rm u ło w a n y nieraz zarzut, że tekst n aszpikow ano w yrazam i obcym i, je s t śm ieszny, bo gdy dziś ro zm aw iam y o k o m p u te ra c h , czy je s t to jeszc ze ję z y k polski?... O d stro n y językow ej m a m y w ięc u tw ó r interesujący, b o w iem p rzynosi, zapew ne po to czn e, słow nictw o tam tych czasów (z przysłow iam i w łączn ie!6). K łopoty je d n a k spraw ia nie tyle sam o sło w n ictw o bądź chw iejna ortografia, co eliptyczność oraz peryfrastyczność w ielu partii w iersza. Traktuję te fragm enty ja k o z u p e łn ie św iadom ie w p ro w a d zo n e przez autora; ja k sądzę, prow adził o n w te n sposób sw oistą grę z odb io rcą (w te n sposób rozw ażania na te m at ję zy k a zazębiają się z analizą k o n stru k cji p o etyckich oraz retorycznych tekstu).
Problem następny
wiąże się z b u d o w ą reto ry czn ą w iersza. N a jp ie rw w in n iśm y określić cechy fo rm a ln e w iersza, zgodnie z w skazaniam i poetyki opisow ej. W w y padku om aw ianego u tw o ru m am y d o czynienia z w ierszem pisanym oktaw ą. Je st to reg u larn y sylabotonik 11 -zgłoskow y (5 + 6), rym ow any abababcc. Strofa je s t a b so lu tn ie regularna, bez odchyleń. A u to r dość sw o b o d n ie p osługuje się tro p am i i figuram i, a także kon stru k cjam i typu p rz e rz u t- ni. O d stro n y form alnej tekst je s t w ięc w pełn i popraw ny.M o ż n a oczyw iście próbow ać spraw dzić, czy tekst pasuje do klasycznego sc h em a tu tekstu epitalam ijnego, oraz czy au to r zachow uje przepisy sfo rm u ło w a n e w poetykach tego okresu. Ten fra g m en t rozw ażań pom ijam , b o w iem — ja k sądzę — z definicji m o ż n a założyć, że w szelkie praw idła sztuki będą d o trzy m an e. P ozw alam sobie p o m in ą ć także ściśle retoryczną analizę p odziału treści w iersza; je s t o n a zresztą tak oczyw ista, że p rez en to w an ie je j tutaj u zn a łe m za stratę czasu.
P ow iedzm y je d n a k teraz kilka słów o rozkładzie m aterii w w ierszu. O p a rty je s t o n na pom yśle rozm ow y, ja k ą toczą m ięd zy sobą M ars i B ellona na te m a t państw a m ło d y c h i ich zalet. Z w ra ca m od razu uwagę, że M a rs podkreśla, iż p ró c z sławy rycerz w in ie n m ieć także i godziw ą zapłatę (w brzęczącej m onecie!). W arto też pam iętać, że w śró d zalet p a n n y m łodej w y m ie n ia się dok ład n ie tylko je d n ą: zdolności tkackie.
Jaka je s t je d n a k treść w iersza?
Z aczyna się o n [strofa I] od ob razu p o c h o d u b o g ó w greckich i rzym skich, w któ ry m niejaki u dział m ają i księżyce (pochodzące z h e rb u g łó w n eg o boh atera panegiryku). N a stę p nie m a m y [strofy V I-V III] obraz M arsa zasiadającego w stro ju praw ie rzy m sk im , lecz w nam iocie tu rec k im , w k tórym o d n ajd ziem y e le m e n ty bliskie H o m e ro w i (choćby ow e p o tró jn e tarcze — „trójlite p aiże”); to w izja praw ie z pow ieści fantasy au to rstw a R ogera Ż elaznego! K om pletne p rzem ieszanie ep o k i stylów — p o co? A by uzyskać niebywały, zaskakujący i b ard zo silnie oddziaływ ujący na w y o b ra źn ię obraz. A o b o k tego, praw ie rocz- nikarskie w swej treściw ości [strofy XLV-XLVIII], spraw o zd an ie z historii Polski z lat pięć
6 N p . Kuropatwy ktoś churyta za płachtą (stro fa X III, w. 6); Z a w s ze napięty luk pew nie zwolnieje (stro fa LXVTII, w. 6). P ie rw sz e n ie je s t o d n o to w a n e ani u A d alb erg a, ani u K rzy żan o w sk ieg o , d ru g ie je s t p o w sz e c h n ie z n a n y m z w ro te m p rz y sło w io w y m .
dziesiątych — osiem dziesiątych X V II w iek u (w y m ien io n e są głów ne w o jn y to c zo n e przez R zeczpospolitą oraz najsłynniejsze bitw y). N astę p n ie a u to r opisuje losy pana m ło d e g o oraz jego rodziny w okresie od odsieczy w iedeńskiej do m o m e n tu , gdy zapada decyzja poślubienia M arianny Bieganowskiej [strofy X LIX do LX IX ]. W następnych strofach [od LXX d o XCV] m am y opis panny m łodej oraz jej ro dziny Strofy X CV I do C stanowią zam knięcie panegiryku.
Ale, i to je s t
kolejny, trzeci problem badawczy:
przyjrzyjm y się, ja k ą w y o b raźn ię m a au to r tego w iersza, jakie niebyw ale fantazyjne obrazy w yw ołuje! Z askakujące o b razow anie w iersza (jako przykład w e ź m y w łaśn ie strofy V I-V III — obraz M arsa i je g o n am io tu !) w iąże się z faktem , iż w iersz je s t b ard zo sw oistym re p e rto riu m z m itologii greckiej i rzym skiej, literatu ry klasycznej, w k tó ry m fakty czerpane stam tąd (pow iedzm y — b ardzo sw obodnie) zostają przem ieszane z h isto rią Polski drugiej po ło w y w iek u XVII. O w a sw oboda w tw o rz e n iu o brazów poetyckich to nie tylko m a n iera czy m a rn a orientacja w geografii bądź historii (przykłady zostaną podane w przypisach do w iersza). Ja k sądzę, w ynika o n a z chęci z b u d o w ania ob razó w bardzo d y n am icz n y ch i silnie działających na o dbiorcę (o so b n y m p ro b le m e m je s t o dw ołanie się do ikonografii epoki i k o n w en c jo n aln y ch , a znanych o d b io rco m , w y o b rażeń np. M arsa i B ellony). Z araz em — w w ie lu z n ic h m am y po p ro stu przyw ołanie p ew n y c h znanych w szystkim m otyw ów , któ re tylko zostają w niezw ykły sposób połączone i ukazane. W arto też zw rócić uw agę na kilka n iezaprzeczalnie św ietnych poetycko o b raz ó w oraz u m ie ję tn o ś ć operow ania w łaśnie m .in . elipsą. Ja k o przykład w eź m y taki obraz:
LXV
[...] W iem , że m u swojej H e rk u le s topoli, W zielo n o b u jn ej i Jo w isz D o d o n ie Z ło ty c h gałęzi o c h o tn ie p ozw oli [...].
M a m y tu przykład p o słu ż en ia się zeugm ą, piękną, z grecka b rzm iącą m e tafo rą „zielono- b u jn a ”, a całość składa się na praw ie H o m ery c k i czy P in d aro w y w ręcz obraz b o gów o b d aro w ujących bohatera. N a to m ia s t za przykład szalenie efektow nej elipsy n ie ch p o słu ż y ten fragm ent:
LIX
[...] H e rb o w n ą je g o po d P odkow ą stęka [Scyta —■ dop. jz l].
Poza elipsą m am y tu je szc ze do czynienia z efek to w n ą inw ersją (szyk w łaściw y w in ie n wyglądać: „pod je g o h erb o w n ą P odkow ą stęk a” lub „Stęka p o d ...”). O k re śle n ie „ H e rb o w n a /H e rb o w a P odkow a” je s t elipsą, b o w ie m a u to r w te n sposób p rzyw ołuje oczyw iście postać
h etm an a w ielkiego K oronnego, S tanisław a Ja n a Jabło n o w sk ieg o , h e rb u P ru s III .
O so b n ą kw estią, będącą kolejn y m ,
czwartym
ju żw yzw aniem badawczym ,
są, p e ł niące isto tn ą rolę w w ierszu , opisy rodów , w tym opisy herbów . N ie m ogą o n e być tylkoMars z upominkiem na wesele. S ie d e m n a s to w ie c z n e pan eg iry k i ja k o św ia d ectw o m e n ta ln o śc i 11
skw itow ane, ale trzeba je przeanalizow ać i odpow ied zieć na pytanie, czy kw estie heraldyczne oraz genealogiczne zostały p rzed staw io n e w sposób praw idłow y i zgodnie z faktam i, czy też nie. W zasadzie ta część w iersza nie m a praw a zaw ierać b łę d ó w (dyskredytow ałoby to bow iem au to ra w oczach słuchaczy i — przede w szystkim — adresatów ). W w ypadku tego w iersza należy zw rócić uwagę, że fragm enty h era ld y cz n o -g e n ea lo g ic zn e zaw ierają także sk ró t historii Polski oraz stanow ią sw oistą sagę. Trzeba też p am iętać, że częstokroć to w łaśnie h erb pod su w a autorow i np. m etaforykę, elipsy, czyli ogólnie — pom ysły do w p ro w a d ze n ia o k reślonych o b razó w poetyckich, np.
[...] Są w d o m u C h e łm sk ic h gw iazd p rześw ietn e zgraje, Jasn e planety; p rzodkow ie za cn o ty
M iecz i Księżyce podbrali w k le jn o ty [strofa XVI, w. 6 -8 ].
O b ra z ten, w sposób oczywisty, naw iązuje do p rzedstaw ienia h e rb u oraz w prow adza
g
elem e n ty legendy herbow ej .
2
.
P rzejd źm y teraz do określenia in n y c h kw estii, które nasuw a lek tu ra przytaczanego panegiryku.
P ie rw sz y m sp o strz e ż e n ie m je s t n a stęp u jące : z w ie rsz a p rze b ija taka d u m a , takie p o cz u cie słu sz n e j sław y z tak w ie lk ic h zw ycięstw , że nie m o ż n a p o m in ą ć tego to n u p rz y an a liz ie sp o łe c z n y c h u w ik ła ń au to ra i o d p o w ie d z i, ja k ie u d z ie la ł je g o te k st na o k re ślo n e za p o trz e b o w a n ia sp o łe c z n e . In n ą kw estią, któ ra w in n a być k o m e n ta rz e m h istorycznym do w iersza, je s t
koszt
ow ych zw ycięstw (strofa X II m oże zaw ierać aluzję do ow ego kosztu — fra g m en t o kuropatw ach!); de facto to one, p o śred n io oczyw iście, przyczynią się do naszego u p ad k u za nieco po n ad sto lat. Lecz w 1688 ro k u zaró w n o autor, ja k i goście w eselni m ogli patrzeć z ufnością w przyszłość, skoro tak g ro źn e c h m u ry zostały, ja k m n ie m a n o , ro zegnane na dobre.B adanie zew n ętrzn y c h uw ikłań tekstu nie p o w in n o przeoczyć także faktu, iż a u to r w yraźnie pochw ala studia, jak ie prow adzi pan m ło d y i podkreśla je g o nie tylko d o b re przygotow anie w ojskow e, ale i d obre w ykształcenie ogólne. Ten to n w ym aga podkreślenia, ale też i szerszej analizy, zw iązanej m .in . z w cześniej w sp o m in a n y m i w ątkam i genealogicz- n o -h e ra ld y c z n y m i. O so b n ą spraw ą byłaby analiza sytuacji p an n y m łodej, w ogóle kobiety, która postrzegana je s t w tym w ierszu (na pierw szy rz u t oka) z w yraźnie m ęskiej, żeby nie p ow iedzieć szo w in isty czn o -m ęsk iej, p erspektyw y
s N a te m a t h erbów , por. S. G ó rz y ń sk i, J. K o ch an o w sk i, Herby szlachty polskiej. W arszaw a 1992, s. 62 (h. G rz y m ała), s. 116 (h. O sto ja ), ta m także litera tu ra.
A naliza ze w n ętrzn a w in n a w reszcie dotk n ąć p ro b lem atyki k o n te k stó w politycznych, w których obraca się a u to r oraz b o h atero w ie je g o tekstu. P roszę zauw ażyć, że tekst je s t w y raźn ą p ochw ałą także ro d zin y L u b o m irsk ic h 9, głów nie Jerzeg o Sebastiana i H ie ro n im a oraz Stanisław a Jana Jab ło n o w sk ieg o , z dość d ziw n y m p o m in ięc iem postaci króla. Lwów, w k tó ry m za p ew n e z a ślu b in y się odbyły, je s t ty lk o w s p o m n ia n y 10. Z a te m — i m ieszczań stw o ów czesne znika z pola w id ze n ia au to ra oraz bohaterów . M o ż e dlatego, że to ro zm o w a M arsa i B ellony?
M im o że w iersz te n p o trak to w a łem głów nie ja k o p rete k st do o kreślenia p ew n y c h kie ru n k ó w badań literatury panegirycznej w iek u
XVII,
to przecież p ew n ew nioski
nasuw a choćby tylko lek tu ra u tw o ru .Pierw szy
je s t oczyw isty: o to w iersz te n oddaje, je śli p otraktow ać go ja k o zapis pew n eg o stanu św iadom ości, tę atm osferę, któ rą zn a m y z kart S ienkiew iczow skiej Trylogii. C o więcej: autor, w ychw alając siłę i zn acznie K o ro n y Polskiej, zdaje się nie dostrzegać, że ci, którzy, ja k sam pow iada,w olą, że C ere s d o b rze im zasieje [strofa XLVII, w 3]
są p o d p o rą tych, którzy p referu ją „żołnierskie p rac e”. A u to r nie dostrzega też n ie b ez p ie czeń stw zw iązanych z n ie u sta n n y m w o jo w an ie m i faktem , że je g o b o h ater p rze z praw ie trzydzieści lat nie w ypuszczał szabli z ręki. To w szystko zdaje się nie o b ch o d z ić autora. Z w raca o n b o w iem uw agę na in n y fakt: o to Polska je s t potęgą, o któ rą rozbili się w szyscy ch c ąc y ją upokorzyć. C o w ięcej, Polska je s t m u re m p o m ię d zy d zikim i Scytam i, któ ry ch lękał się ju ż R zym , a w cześniej A leksander M aced o ń sk i, i E uropą. P rz ek o n a n ie to je s t k o n se k w e n cją obrazu poetyckiego, ja k i stw orzył poeta, a nie p u stą deklaracją.
Ja k sądzę, i to
drugi z wniosków,
w ty m kontekście trzeba postrzegać frag m en ty p o św ię cone pan n ie m łodej. O to faktycznie a u to r pow iada, żeAle nad bluszcze, nad laurow e gro n a
W szak d o b ra żona je s t m ęża k o ro n a [strofa LXIX, w. 7 -8 ].
Ale w ypow iedź ta w ło żo n a je s t w usta Bellony, która przeciw staw ia się opinii M arsa, że dla dzielnego rycerza laur (i e w e n tu aln ia b rzęcząca m o n eta) to najlepsza nagroda. C o w ięcej, B ellona w yraźnie dalej naw iązuje do takiej o to w izji, w której okazuje się, iż m ężczy zn a je s t tym , któ ry w alczy i ch ro n i, kobieta n ato m ia st je s t w łaściw ą tw órczynią d o m u . Z a te m nie m a w w ierszu to n ó w an tyfem inistycznych, raczej je s t to w yraźne ech o p rzekonania, któ re m a swe źró d ło w Biblii, ale zapew ne także i w polskiej tradycji, że to d o b ra żona zapew nia d o m o w i siłę i daje szansę p rze trw a n ia w szelkich d ziejow ych b u rz. A u to r k o n stru u je taki oto obraz, gdy m ów i o żonie ojca p a n n y m łodej:
9 N ie p o w in n o to dziw ić, b o w ie m L u b o m irsc y sp ro w a d z ili p ija ró w d o R zeszow a.
M ars z upominkiem na wesele. S ie d e m n a s to w ie c z n e p a n eg iry k i ja k o św ia d ectw o m e n ta ln o śc i 13
J u ż św iat n apełni rze k sw oich p o to p em , [...]Pow ziąw szy sobie Tetydę d o pary, Ta B ieganow skich na krym skie kradzieże
Strzegące z sobą lokow ała w ieże [strofa LXXI, w. 1, 6 -8 ].
N a w e t jeśli je s t w tych słow ach p ew n a przesada, to przecież nie m ogła ona być, ze w zg lęd u na słuchaczy, całkow itą blagą! W n io sk ó w zw iązanych z analizą języka, stru k tu ry retorycznej, o brazow ania oraz w ątk ó w h era ld y cz n o -g e n ea lo g ic zn y ch nie b ę d ę ju ż przytaczał.
Sądzę zatem , że panegiryki w in n y stać się p rz e d m io te m badań b ardzo w nikliw ych, ja k o je d n o z istotnych ź ró d e ł d o badań m en taln o ści, szczególnie w w iek u XVII. J e d n a k badania takie m uszą być skorelow ane z b adaniam i retorycznej stru k tu ry tych utw orów , aby u m ieć d ostrzec w szystkie pułapki, ja k ie na naszą naiw ność poeta zastawił.
3.
D alej przytaczam o b sz ern e w yim ki z dzieła A leksandra M agnuszew skiego, dok o n u jąc n iezb ę d n eg o uw spó łcześn ien ia pisow ni. K o m en tarz z o stałjed n a k , co zapow iedziałem w cz e śniej, ograniczony d o n iezb ęd n eg o m in im u m . D laczego nie objaśniam d okładnie tego w iersza? Bo p o tra k tu jm y to ja k o zabawę; im k to w ięcej rozw iąże tkw iących w n im zagadek, ty m w iększą satysfakcję odniesie. N ie c h b ędzie to także p o d ró ż — p o d ró ż w krainę fantazji i w yobraźni, ja k ą zap ro p o n o w ał nam , całkiem za p o m n ia n y dziś, A leksander M agnuszew ski.
Mars z upominkiem na wesele Wielmożnego J M Pana P Jędrzeja Ścibora Chełmskiego podstolego sendomierskiego, pułkownika J W J M P Hetmana W. K. i Wielmożnej J M Panny P Marianny Bieganowskiej staroscianki mostowskiej, przygotowany od kolegium rzeszowskiego Schol. Piarum. prezentowany roku 1 6 8 8 ^ W Warszawie, w drukarni O O . Scholarum Piarum.
I 12
M arsem w iersz idzie, A pollo w szeregu, N a tym B ellona szykuje się trakcie;
P ieszczony H y m e n p rzy parnaskim brzegu Pisze ra n d e w o 13w przyjaźni kontrakcie; A które g la n se m 14 piękniejsze od śniegu, K siężyce15 św iecą p rzy takow ym akcie; Teć i m nie św iecą, a sw oje m i m arnie M ądry K leantes zaśw iecił latarnie.
II
M arsem w iersz idzie; a uczo n e M u z y A larm o 16 niosą, te głoszą okrzyki;
„D ziś polskie m irte m uw ień czam y D ru z y 17, B ellona żeni sw oje p u łk o w n ik i,
D ziś E neaszów n abędą Kreuzy, M y w cytry, w pieśni, m y w panegiryki, O d d ajm y k re d e n c 18, od d ajm y usługi; N iechaj to sz u m ią w H elik o n ie stru g i”.
11 N a o d w ro c ie k arty ty tu ło w ej u m ie s z c z o n y został h e rb B ieg a n o w sk ich i c z te ro w ie rsz p o św ię c o n y o b u ro d z in o m :
Z a w sz e w y n io słe w sław ę B ie g a n o w sk ic h W ieże; Bo ich zacn e g o d o m u z b ro jn y R y cerz strzeże , Lecz teraz m ó w ić m ogę, że są n ie b o ty c z n e ,
G d y p o d M ie siące C h e łm s k ic h zb iły się d z ie d z ic z n e .
12 A luzji m ito lo g ic zn y ch , w ty m im io n bogów , h ero só w , w ą tk ó w z m itów , e p o só w itd. n ie b ę d ę ob jaśn iał, b o w ie m te aluzje są oczyw iste i c zy teln e. J e d n ą u w ag ę n ależy je d n a k uczynić: tek st w sk azu je, że a u to r d o b rz e zn ał W ergilego o raz zap ew n e M etamorfozy O w id iu sz a .
13 Z franc, rendez-vous, w z n a c z e n iu spotkanie, sz czeg ó ln ie zakochanych.
14 W sensie: lśniący; z n iem . d e r G l a n z , blask, połysk, bądź g l â n z e n , błyszczeć, lśnić, świecić się. 15 A luzja d o h e rb u S cib o ró w — O sto ja .
16 O d w ło sk ie g o a l l a r m a r e , alarmować, niepokoić', tu raczej w sensie: pobudka.
17 M irt je s t sy m b o le m m iło ści i m ę stw a ; n a to m ia st D ru z m o ż e być z n ie k sz ta łc o n ą fo rm ą im ie n ia D ry az. Był to albo syn A resa, albo raczej syn T eleusa, k ró la Tesalii. A u to r je d n a k su g e ru je , że c h o d z i o sy n a A resa. 18 Z a k re s z n a c z e n io w y tego sło w a b y ł w X V II w. o b sz e rn ie jsz y i o b e jm o w a ł także: świadectwo na piśmie, list
Mars z upominkiem na wesele. S ie d e m n a sto w ie c z n e p an eg iry k i ja k o św ia d ectw o m e n ta ln o śc i 15
III
Szósty raz sferę o b ch o d z iło słońce, Ja k św iątobliw e zaczęły się w ojny;
G dy na T eutony zem knąw szy E d o ń c e 19 T aranem w ybił Ja n u s niesp o k o jn y B ram ę Pokoju, a W ied e ń o b ro ń cę M iał z polskiej cnoty, i tr y u m f podw ojny, K iedy nasz O rz e ł nad Alpes, nad Tatry20, Z e sławą ró w n o górow ał i z wiatry. [...]
VI
Pod d yjarbeckim 21 o g ro m n y m n am io te m T ron je g o stoi lity z d y ja m en tu ,
A rabskim tkane b ałdekiny22 złotem , Ż yw e tygrysy m iasto p a w im e n tu 23,
M u lc y b er szylw ach z w y n iesio n y m m ło tem , K rw aw e obrazy nie z a u rip ig m e n tu 24. Po ścianach w iszą tró jlite paiże, A przyłbicę m u sm o k o g ro m n y liże.
VII
M ajestat przy n im zasiadła B e llona25,
19 Z w ro t z e m k n ą w s z y E d o ń c e nie je s t ja s n y ; p rz y p u sz c z a ln ie a u to r u ży w a tu o k re śle n ia Edońce zam iast p o p ra w n e g o Edomczycy w se n sie Tatarz)’. N a to m ia s t zem knąć znaczy: spuścić, n p . z e smyczy, tu raczej w sensie:
pobudził przeciw. S ens z w ro tu : G dy przeciw Niem com (Teutonom) pobudził 'lalarów.
20 W ażne p o św ia d czen ie użycia n azw p a sm g ó rsk ich w y stę p u ją c y c h na te re n ie Polski: Tatry i dalej, w stro fie X X X IX , B eskid.
21 D ia rb e k r, m iejsco w o ść w T urcji (K u rd y sta n ), zn a n a z w y ro b u w sp an iały ch d y w a n ó w oraz tk a n in , także n a m io to w y c h .
22 C h o d z i o b ald ach im .
23 Tu na o k re śle n ie k o lo ro w ej o z d o b y ( p a w i m e n t , z fran c ., ściśle znaczy albo m ozaikowe zdobienie podłogi, albo
pomost, estrada).
24 Tu w zn acz en iu : nie n a m a lo w a n e , n ie sz tu c z n e .
25 P rz y to c z m y tu, dla k o n tra stu z w y o b ra ż e n ie m M a rsa, o b ra z B ellony: LXVI
[... ] B ello n a, śm iała c n ó t ry cersk ich pani, C o je j saletry pach n ą, n ie kam fory, Ł u szczk o w a w szęd zie karacena na niej. L ew ą je j rękę zd o b i k ałkan spory, P ra w ą dziry d a, k tó rą tam h e tm a n i, K iedy w o b o zach o g ło siw szy larm o M a rso w i w o jsk a szykuje n ie d arm o .
UO/II
W p łaszczy k u była u S y d o n ó w tk a n y m , P rzyłbica h y d rą z b la c h m a lu n ak ry tą
Sława i Śm iałość, w o jen n a m istrzy n i, Zw ycięska C n o ta lau rem uw ień czo n a, H o n o r, i szczęścia ludzkiego bogini, G n iew M arsow ego pilen paw ilona I K onfus, często co try u m fy czyni; Ś m ierteln e F urii najazdów szkw adrony, Po stronach stoją pełne garnizony.
VIII
Sam M ars o k ru tn y m straszliw y b u ła te m M iędzy tą zgrają najznaczniejszy siedzi, R ycerskim k ró tk o odziany szarłatem ; Patrzą tu w m g n ien ie b rew je g o sam siedzi, Jakoż i teraz za pierw szym m a n d ate m
G ro m ad n e zaraz ucichły gaw iedzi: A w ty m gdy ciągiem m ilczen ie się w lecze, Tak bóg w o je n n y do B ellony rzecze:
DC
„R ycerzom szczęścia należą intraty, R ycerzom sława w ielkiego im ienia, Im w szelki h o n o r p o w in ie n an n aty 26 I co m a P lu tu s w skarbach sw ego cienia. Z daw na ja m oje tak w ażę T orkw aty27, Z e najgodniejsi są dob reg o m ienia. Kto o k ro m w o jn y m a h o n o ry snadnie, N iesłu szn ie szczęście poryw a i kradnie.
X
C z y n kaw alerski d o nieba kołace,
M a część z bogam i, kto rycerz w potrzeb ach . Taki m a h o n o r H e rk u le s za prace,
C o przy ojczystych try u m fo w a ł Tebach; I co pierścieni p rez en to w ał m ace
I lw e m lib ijsk im ze złota o d la n y m N a g ło w ie leży o z d o b io n a kitą. Tw arz lilijow ą, p rzy p ad łą tu m a n e m Ścierała c h u stą z kolczugi uszytą. [...]
26 O d łac. a n n u a l i s , coroczny, ale w g L in d e g o , por. L in d e , 1.17, fo rm a a n a t y , a n n a t y o zn acz a opłaty od beneficjów
duchownych do R zym u .
Mars z upominkiem na wesele. S ie d e m n a s to w ie c z n e p a n eg iry k i jako św ia d ectw o m e n ta ln o śc i 17
Z d ją w sz y je z palców w k an n e ń sk ic h w erte b a c h 28. Tylkoć to św ięta i żo łn iersk a cnota
N ieśm ie rte ln e g o g o d n a je s t żyw ota29. XI
A któż by ostrym w ojow ał żelazem , Kogo by rącza b u d ziła ochota, G dy z sławą nie m a fo rtu n y zarazem ? O d czego laury, korony, i złota?
P ójdzie on, pójdzie za ró w n o z Pegazem , W herczyńskie puszcze, w m eotyckie b ło ta ^ : K to kocha sławę, m a ju r g ie lt31 nagrody, O d w aży się iść w d u n ajeck ie brody.
X II
N a toć w ystaw ion K apitolin w R zym ie, By tam reserw ę i sław retyraty32 W pow ażnej m iew ał w o je n n ik estym ie; P rz ed ty m d o m o w e w ielb ił C yncynnaty, Teraz h o n o ry oddaje p ielgrzym ie W try u m fie niosąc obce koronaty: N a toć euroty, na to m a m cecyny33, Ż e b y m uw ieńczał kaw alerskie czyny,
X III
N i L acedem on, ni m iew ały Sparty, P rzy A w entynie nie było tak w iele,
Ja k w Polszczę w ielk ich d zieł w k o m p u t34 otwarty. N ie d a w n o W iednia ognały ro n d e le ;35
Teraz z bitn y m i k o n ce rtu jąc36 P arty
28 Z a p e w n e aluzja d o b itw y p o d K a n n a m i; fo rm ę w e r t e b y p o tw ie rd z a L in d e , por. L in d e VI. 255.
29 Ten d w u w ie rsz m o ż n a też ro z u m ie ć :
Tylkoć to — św ięta i żo łn ie rsk a c n o ta N ie ś m ie rte ln e g o g o d n e są żyw ota.
30 P rz y sło w io w e o k re śle n ia n ie p rz e b y ty c h teren ó w , por. H e rc y ń sk i las w t. 11, s. 6 3 3 -6 3 4 Encyklopedii Orgel
branda; błota m eotyckie — chodzi zap ew n e o te re n y albo w okolicy M o rz a A zow skiego, albo M o rz a Kaspijskiego.
31 Z n ie m ., tu: zapłata.
32 Z franc. lu b h iszp ., w sensie: miejsce zaciszne, schowek.
33 E uroty, zn ie k sz ta łc o n a fo rm a o d e u r o t i a s , rodzaj drogich kamieni; cecyny, z n ie k sz ta łc o n a fo rm a od z e c c h i - n o , w ło sk ie o k re śle n ie złotej monety (nb. u ży w an e j w w. X V II).
34 Z łac., liczba, zastęp, poczet.
35 Z franc., okrągła wieża, okrągły bastion wfortyfikacjach. 36 W sensie: walcząc.
W D n iestro w e o n y ch w ganiają glibiele37, Tatarski im p e t u trz y m u ją szlachtą, A k u ropatw y ktoś chw yta za płachtą.
X IV
A ja k nad sreb rn e p o niebie źrenice, K tóre na ciem n y m ja śn ie ją obło k u , Rej w io d ą piękne w sp len d o rach Księżyce; Tak i u w szystkich goreją na oku
H erb o w n e ja sn y c h M iesięcy oblice [!], [...]38 XXXVI
[...] M ą d ry m się Pallas ciesząc p o stą p ie n iem P rzyłbicę zdjąw szy ze złotych w arkocy [!] Papiryjusza zyw ała go m ie n ie m ,
N a głow ę p ełn ą ro z u m u i m ocy C zęsto m u kładła, a Jo w isz m u z oka, Jakby z p io ru n e m patrzał spod obłoka. [...]
XXXIX
Tylkoć to sow a i w ró b e l przy dach u Jakiegokolw iek pożyw ienia strzeże,
O rz e ł w karpackim w ylągszy się g m a ch u O puszcza gniazdo, idzie na ru b ieże, A tak przy lo tn y m sw ych skrzydeł zam ach u B eskid i g órne p rzelatu je w ieże,
R óża na m iejscu list traci i cerę, K w itnie, kiedy się przesadza w kw aterę.
X L
I ten w ojczystej postąpiw szy szkole D o m o w e sobie lekce w ażył wczasy, Ku n ie b u oko p o d n io ż szy [!] sokole P oszedł za sło ń c em w dalsze alaspasy39, O glądał L ow an w B u rgundyjej dole,
37 S ło w o n o to w a n e u L indego, znaczy: przepaść, otchłań, bezgntncie, por. L in d e , II. 53.
38 D alszy ciąg p o e m a tu to aleg o ry czn y opis h e r b u S c ib o r-C h e łm s k ic h , a także o p is h isto rii ro d z in y i je j koligacji (stro fy X I V — X X X V I); w y n ik a stąd, że ró d te n był sk o lig ac o n y z ro d z in a m i P ien iążk ó w , K o n arsk ich , M a lic k ic h . N a s tę p n ie (od stro fy X X X V II) p rz y stę p u je a u to r d o o p isu lat n a u k i oraz w y k sz ta łc e n ia b o h a te ra sw ego p an eg iry k u .
Mars z upominkiem na wesele. S ie d e m n a sto w ie c z n e p an eg iry k i ja k o św ia d ectw o m e n ta ln o śc i
M ą d re w S orb o n ie przew iedział Parnasy, W idział pieszczone po Francyej kraje I przy ludzkości piękne obyczaje.
XLI
Jeszcze i dalej przy angielskiej flocie W d o statk u pyszne naw iedził Londyny, P rzy niezw yczajnej H ib e rn ó w ochocie N a E b o ra k u zm ierzył raw eliny40, A stam tąd w ludnej ja d ąc galeocie
N a igrające poglądał delfiny, Tam z arsenałów dla w o jn y i sławy L ustrow ał p iln o M arso w e zabawy.
XLII
W szak się p ow rócił ani z lada dziw em , A ni się płochej tam nauczył fraszki,
N ie z lu tn ią do nas, nie z złotym p rzę d ziw em , C o p ró ż n e bawiąc k o n te n tu je gaszki,
O n H e rk u le se m p o w ró c ił się żyw em , W ojenne tylko um iejąc igraszki: Z araz w zaw ody na M arso w y taniec N ie le n iw o się w ypraw ił po d Z w aniec.
X L III
N ajp ierw sze Jęd rzej odpraw iał żeglugi, G dzie tylko bystra płynęła Srzeniaw a, N a b u n to w n ic ze m iał p o łó w czeczugi41, G d y narow ista cz erń kozacka w rzaw a42 C h a ty i role opuściwszy, pługi,
C hciała pysznego h o n o ru i praw a, Tak sam opalne p o d n io sła upory, By jej in tra tn e nadaw ać futory.
XLVT
A żeby tego dojść, ko n ieczn ie dostać, D aje na siebie pism a i obligi,
By się zaw ziętych przy narow ach zostać,
40 E b o ra c u m to York; rawelina, z fran. r a v e l i n , zew nętrzny okop forteczny. 41 O k re śle n ie je s io tra ; także rodzaj szabli.
Tatarskiej w zyw a na im p rezę ligi;
A przy tych siłach nic nie m ogąc sprostać W n e t na m oskiew skie zaw oła intrygi, Aliście idzie i Szw ed z A kw ilonu, Polskiego żw aw ie napierać się tro n u .
X IV
Jeszcze nie dosyć na takiej ru in ie D o tego w o jen p o stro n n y ch ro zto k u ; 0 świeżej słychać z B eskidu n ow inie, Polskiej k o ro n y z S zw edem tegoż roku Z e się w ęgierskiej zachciało czuprynie; N iż się to stanie, w n e t w zięli p o b oku, N ad zieje sw oje zaw iedli prorocy,
Szw ed, Kozak, Tatar, M oskal i Rakocy. [...]43 XLVIII
W ie o ty m C udnów , C h o c im , U k ra in a , W ie i Z ó ra w n o , W ojniłów , Podole, Z d ra d n a W ołosza, ciem na B ukow ina, 1 dalej o tym w ie Z dziczałe Pole, Jaka odwaga, ja k a je g o m ina,
W ro zu m ie, w ręku, w sercu i na czole, Sław neć te głosy, a nie tajem nice, Słyszą z daleka p o stro n n e granice. [...]44
LVIII
W iększego nie m a św iat nieprzyiaciela, N ajdaw niej Scytów m o n a rc h ija stoi, Ż yw ym i praw ie p io ru n a m i strzela, Tej się M acedo i R zym z daw na boi, Ja k ogień groźny leci z m o n g ib e la45, Ja k lotna w polu szarańcza się roi;
43 W stro fach XLVI i XLVII w y ch w ala a u to r ry cersk ie rz e m io sło sw eg o b o h a te ra , k tó ry 30 lat [!] słu ż y ł R z eczy p o sp o litej „nie u p rzy k rz y w szy sobie — ja k p o w ia d a — c o d z ie n n y c h n ie w c z a só w ”.
44 W n a stę p n c h stro fach , tj. od XLDC d o LVII a u to r o p isu je d alszą słu ż b ę b o h a te ra p an e g iry k u p o d d o w ó d z tw e m H ie ro n im a L ubom irskiego, udział Ję d rze ja S c ib o r-C h e łm sk ie g o w odsieczy W iednia, a n astęp n ie losy rodziny. D o losów b o h atera pow raca z n ó w au to r w strofach od L X d o LXIX. O d strofy ŁX X d o X C V I m am y z kolei opis ro d zin y ż o n y ję d rz e ja , M a ria n n y B ieganow skiej, koligacji ro d z in n y c h , a także i sam ej p a n n y m ło d ej. 45 R odzaj arm aty.
M ars z upominkiem na wesele. S ie d e m n a sto w ie c z n e p a n e g iry k i ja k o św ia d ectw o m e n ta ln o śc i
W szak to E u ro p a m iałaby zagony, G dyby tu w Polsce nie było zasłony.
LEK
A których praw ie cały św iat się lęka, H e tm a n buław ą tych u staw nie tłucze, P rzed n im R odope i K aukaz przyklęka46; D ziki O czak ó w i czarne D o b ru c z e H e rb o w n ą je g o po d P odkow ą stęka, O n zam knął p o rtę 47 i od niej m a klucze, A je że li się gdzie złodziej w ykradnie,
G dy nie uciecze p ew nie, p rze d n ie p ad n ie ” [...]48 LXXIX
„R obiła zło tem arabskim szpalery W ielkiego d o m u sw ego na okrycie, Frygijską tkała nicią tapissery N a dłu g o letn ie alkowej obicie, Bogate szyła kształtnie portyjery D o kabinetu; a to ta k je j szycie Sław niejsze będzie niż U lyssa żony, I niż kosztow ne Ijole opony. [...]
X CV I
Tak piękna N im fa w yraziła w iele R o żn y ch o brazów na zło ty m szpalerze, W ykształtow ała tak p ię k n e fortele, K tórym i w ielki d o m w tenczas ubierze, ly m i p rzed św iatem zakaże się śm iele, G dy się pieszczonej p o ślu b i C yterze, Z yczeła bym je tej C h e łm sk ie m u żony, M iasto laurow ej na głow ę K o ro n y ”.
X C V II
R zekła B ellona; a M ars jej odpow ie: „I ow szem : na to p ozw alam ja tedy; M e m u nie dosyć je d n a k Sciborow i Z o n a korona: na któ re o n w szędy
46 G eo g rafia to w ielce osobliw a!
47 D o k ła d n ie : b ra m ę ; n ie m ylić z P o rtą O tto m a ń sk ą .
Z arabiał laury, niech je m a i to w ie, Z e nieśm ierteln e, ani zw ięd n ą k ied y ”; Tak M ars: aliści żołnierze pusto szą H elik o n z lau ró w i do M arsa znoszą.
X C V III
K tóry swą ręką k o ro n y gotuje, Jakie w ięc były u R zy m ian ó w w ieńce, W n e t try u m faln e, m u ra ln e cyrk lu je49, I z m irtu w ije na te now ożeńce, Aż ju ż B ellona szkw adrony szykuje, Aż kawalkaty ju ż p ełn e dziedzieńce. M ars bierze laury w ręcz A p o llinow e I na w esele spieszy Sciborow e.
X C IC
J u ż G rady [w] w iedzie: co żyw o do b roni, R uszył się obóz rozciągłym ta b o re m , J u ż go z arm atą i M u lc y b er goni, Alić B ellona zu p e łn y m k a n d o re m 50 O ddaje P annę; na głowy, d o d ło n i M ars tłoczy laury, i z sw ym się S ciborem O głosić każe; a w te m m on g ib ele W yzioną ogień, zagrzm ią cytadele.
C
Lw ów try u m fu je: iskrzą się blokauzy, P ło m ie n ie sypią o g ro m n e karkasy, B łyskaw icam i h u cz ą i cekauzy, O dpow iadają na tę salwę lasy, S forcuje51 siły W ulkan na aplauzy, W ydają E cho p o d z ie m n e tarasy, Aż pod te wrzawy, pod takow e k łótnie, A pollinow ej ju ż nie słychać lutnie.
49 Tu w zn a c z e n iu : przy g o to w y w ać, splatać.
50 Z w ł. c a n d o r , biel, także niewinność', czystość. S ens z w ro tu : B e llo n a o d d aje Ję d rz e jo w i n ie w in n ą p a n n ę , mim< całego zg iełk u u c z y n io n e g o p rz e z M arsa.