• Nie Znaleziono Wyników

Świat : pismo tygodniowe ilustrowane poświęcone życiu społecznemu, literaturze i sztuce. R. 11 (1916), nr 4 (22 stycznia)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Świat : pismo tygodniowe ilustrowane poświęcone życiu społecznemu, literaturze i sztuce. R. 11 (1916), nr 4 (22 stycznia)"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

i. i i

W rocznicę

1863 r. S ty czn io w ą

(2)

O

i ij A : f;£

/Ś» I f f i ■ S f f i '-:

'• V ' .

(3)

C e n a n in ie js z e g o n u m e r u k o p . 2 0 .

PRENUMERATA: w W a r s z a w ie kwartalnie Rb. 2. Półrocznie Rb. 4. Rocznie Rb. 8. W K r ó le s t w ie I C e s a r s t w ie : Kwartalnie Rb. 2.25. Półrocznie Rb.

4.60 Rocznie Rb. 9. Z a g r a n ic a : Kwartalnie Rb. 3. Półrocznie Rb. 6. Rocznie.

Rb. 12. M i e s ię c z n ie : w Warszawie. Królestwie I Cesarstwie kop. 76, w Aus«

tryl: Kwartalnie 6 Kor. Półrocznie 12 Kor. Rocznie 24 Kor. Na przesyłkę „Alb*

SzŁ** dołączą się 60 hal Numer 60 hal. Adres: „ŚWIAT** Kraków, ulica Du­

najewskiego Nb 1. CENA OGŁOSZEŃ: Wiersz nonpareiowy lub lego mieisce na 1-e| stronie przy tekście lub w tekście Rb. 1. na 1-ef stronie okładki kop. 60 Na 2-e| I 4-e| stronie okładki oraz przed tekstem kop. 30. 3-cia strona okładki i ogłoszenia zwykłe kop. 26. Za tekstem na białe) stronie kop. 30 Kronika to*

warzyska. Nekrologi I Nadesłane kop. 76 za wiersz nonpareiowy. Marginesy:

na i-e) stronie 10 rb , przy nadesłanych 8 rb., na ostatnie) 7 rb- wewnątrz 6 rb. Artykuły reklamowe z fotografiami 1 strona rb. 176. Załączniki po 10 rb.

od tysiąca.

Adres Redakcyi I Admlnistracyl: WARSZAWA, Zgoda Ns 1.

T e le fo n y : Redakcyi 73-12. Redaktora 68*76. Admlnistracyl 73-22 I 80-76.

Drukarni 7*38. FILIA w ŁOOZI. ulica Piotrkowska Na 81. Za odnoszenie do domu dopłaca się 10 kop. kwartalnie.

&

Rok XI. N° 4 z dnia 22 stycznia 1916.

W ydaw cy: Akc. To w. W ydaw nicze „Ś W IA T ” . Pod kierownictw em naczelnem Stefana Krzywoszewskiego.

f f f i U

l i w f MH

W y P R A W y Ś L U B N E od Rb 125.

BIELIZNA

STO ŁO W A POŚCIELO W A

D AM SKA MĘSKA D ZIE C IĘ C A

TO W A K C

BRACIA JABŁKOWSCy

BRACKA Nr. zs.

® Rocznicę Styczniową.

sympatyi ze strony Francyi, — gwał­

ty rosyjskie w Warszawie wywoły­

wały jedynie wyrazy żalu, że Rosya nie traktuje polaków lepiej. Wiado­

mość o brance przymusowej nie wy­

wołała zmiany w tem usposobieniu rządu francuskiego. Postanowiono traktować sprawę powstania, jako wewnętrzną sprawę państwową Ro­

syi, a ministeir spraw zagranicznych oświadczył ambasadorowi Anglii, że cesarz Napoleon nie zrobi żadnego kroku niezgodnego z przyjaznem u- czueiem, jakie żywi dla ces. Rosyi.

Przed czterema laiy, 10 pięćdziesiątą rocznicę wy­

padków 1862 r., wydaliśmy specyalny zeszyt „Świata", tvm wypadkom, poprzedzającym wybuch powstania, po­

święcony.

Mieliśmy zamiar, w dalszym ciągu, takiż zeszyt pamiątkowy poświęcić tym wydarzeniom historycznym, jakich widownią było Królestwo Polskie w r. 1863 i 1864.

Aczkolwiek jednak nasz numer 1862 r. zawieraj, artykuły wyłącznie treści historycznej, władze admini­

stracyjne uznały go za niebezpieczny dla spokoju pań­

stwowego. Ówczesny jenerał - gubernator warszawski, jenerał Skałłon, skazał redakcyę „Świata" w trybie ad­

ministracyjnym na 300 rubli kary, zaś inkryminowany zeszyt polecił skonfiskować.

Zaprotestowaliśmy do Senatu Petersburskiego prze­

ciw temu wyrokowi. M inął rok, minął drugi, jen. Skał­

łon umarł, — sprawa nasza nie weszła na wokandę.

Wreszcie wybuchła wojna.

Oczywiście, w tych warunkach, musieliśmy zanie­

chać, pod rządami rosyjskiemi, naszych dalszych zamia­

rów. D ziś dopiero możemy je realizować. W skromnej mierze, bo niesłychanie utrudnione warunki wydawnicze nie pozwalają nam urzeczywistnić w całości naszych dawniejszych planów.

Przecież tem nie mniej sądzimy, że ten dzisiejszy zeszyt „Świata", pamięci wydarzeń 1863 r. iv rocznice styczniową wydany, życzliwie będzie przez przyjaciół naszego pisma przyjęty.

Stosunek mocarstw europejskich do sprawy polskiej w 1863 roku.

W pierwszych tygodniach po wybuchu powstania — podobnie, jak w ciągu całego poprzedniego okresu wrzenia w Królestwie, — stosunek rządu francuskiego, prasy i opinii

francuskiej do spraw Polski byt chłodny i apatyczny. W Paryżu istniało przekonanie, iż polacy przez siwą bierność podczas wojny krym­

skiej utracili prawo do wszelkiej

Publiczność angielska miewała dla Polski łzy współczucia i pię­

kne słowa, lecz dyplomaci angiel­

scy, — gdy chodziło o czyny w spra­

wie polskiej, mieli ustalone wytycz­

ne. Lord Napier, ambasador angiel­

ski w Petersburgu, uznając, iż po­

wstańcy „walczą z samopoświęce- niem, jakiego przykładów historya nie zna od czasu oporu Holandyi przeciw najeźdźcom hiszpańskim", jednocześnie wytuszczal powody, dla których odbudowanie Polski byłoby sprzeczne z interesami Anglii. „Było­

by to założeniem wielkiego państwa katolickiego, militarnego, kierujące­

go się wszystkiemu pobudkami ze­

msty i nadziei natchnionej przez naj­

silniejsza nieprzyjaźń względem Ro­

syi i Niemiec, przez najgorętsze sym- patye ku Francyi. Przyniosłoby to takie spotęgowanie wpływów religii rzymskiej i sił Francyi, jakiego przy­

kładu poprzednie czasy nie znają, i nie widzę kompensaty dostatecznej za taki rezultat w okrajaniu teryto- iryuin rosyjskiego i zmniejszeniu wpływów rosyjskich". Taka była w ciągu całego XIX stulecia angielska racya stanu wobec Polski. W r. 1863, oprócz wniosków, płynących z po­

wyższej formuły, istniała obawa, żc Napoleon, nic znajdując w Anglii przychylnego traktowania swych myśli, mógłby uczynić na własną rę­

kę coś, co podkopałoby spokój Euro­

py, lub też szukać 'tajnego przym ie­

rza z Rosyą. Postanowiono więc w

Londynie współdziałać z nim. aby

(4)

módz ograniczyć jego akcyę do po­

kojowych kroków dyplomatycznych.

„Jeśli nie zostanie osiągnięty żaden inny rezultat, — pisał w tajnej de­

peszy ambasador angielski z Paryża do swego rządu, — można mieć na­

dzieję, że takiemi środkami utrzyma­

my taki wpływ nad czynami cesarza, jaki umożebni nam w pewnym sto­

pniu posiadanie nad nim kontroli".

Inaczej mówiąc, — jeśli nawet drogi przedłożeń dyplomatycznych nie po­

mogą krwawiącej Polsce, to one mo­

gą pomódz Anglii do powstrzymania wzrostu Francyi. Polityka angiel­

ska, kierowana taik pięknie zastoso­

wanym motywem egoizmu narodo­

wego, potoczyła się drogą not. odwo­

łujących się do sprawiedliwości, ludz­

kości i zdrowego rozsądku rządu ro­

syjskiego. Nie omieszkano również radzić Austryi, by miała się na bacz­

ności względem projektów idących z Paryża.

Politycy Austryi spoglądali na powstanie huczące w Królestwie z u- czuciem, które język niemiecki do­

skonale określa słowem „Schaden- freude". Policya austryacka pozwa­

lała w Oalicyi na formowanie oddzia­

łów. przemycanie broni i robienie z Krakowa i niektórych miasteczek po­

granicznych strategicznej podstawy zbrojnego ruchu. Tolerancya ta trwała, dopóki powstanie miało roz­

mach i silę, później jednak rząd wie­

deński widział się zmuszony ogłosić

Adam ks. C z a rto ry s k i z synam i.

w Oalicyi stan wojenny. O przy­

mierzu z Francyą Wiedeń nie chciał słyszeć, a względem projektów co do Królestwa, wysuwanych przez Napoleona zachowano się z rezerwą, uzależniając dalsze .postępowanie Austryi od rozwoju wypadków.

Przytem jednakże zarysowały się wyraźnie dwa kierunki. Hr. Rechberg, minister spraw zagranicznych, mó­

wił, że interesy Austry.i zawsze sprzeciwiać się musza utworzeniu niepodległej Polski. Książę Metter- nich, mający szczególne wiplywy na dworze wiedeńskim, twierdził, że, choć utrata Oalicyi byłaby dla. cesa­

rza ciosem ciężkim, to jednak „z in­

nych względów odbudowanie Króle­

stwa Polskiego nie wzbudzałoby w Austryi ani obaw, ani wstrętu, i jeśli poświęcenie Oalicyi stanie się ko­

niecznością, poświęcenie to będzie spełnione".

W r. 1863 żadne ,z mocarstw nie chcialo dla Polski toczyć wojny, choć byl moment, żc we Francyi my­

ślano o użyciu imienia Polski, jako popularnego hasła. Z Rosyą nikt walczyć nie chciat, z wyjątkiem kró­

la Szwecyi, który przystał Napoleo­

nowi list oświadczający, że mając 100,000 wyborowego żołnierza, go­

tów jest użyć go dla. przywrócenia Polsce niepodległości; że mniejsza, c,zy Anglia i Austrya pójdą, czy nie.

bo sity Francyi i Szwecyi są dosta­

teczne dla osiągnięcia celu; jeśli ce­

sarz Francyi przyśle statki transpor­

towe, jakiemi rozporządza — on, król szwedzki, w przeciągu dwóch miesięcy będzie w Petersburgu... Z wyjątkiem tego jednego wypadku o walce z Rosyą żadne mocarstwo nie myślalo. Cesarz francuzów marzył o przesunięciu slupów granicznych nad brzegi Renu, pozostawiając Au­

stryi troskę o przywrócenie Króle-

Rok 1863.

Z r zbiorów E. ,le P ln illa . P o w s ta ń c y w y c h o d z ą z p rz e d m ie ś c ia g r o d z ie ń s k ie g o .-^

(5)

Rok 1863.

Ze zbiorów E de Phulla. K siądz b ło g o s ła w i broń po w stańców .

Ze zbiorów E. de Phulla. B itw a pod G oszczą.

3

(6)

stwa niepodległego. Czy te zary­

sowujące się tendencye politycz­

ne byłyby w swych rezultatach dla Polski korzystne, — nie naszą tu rzeczą sądzić. Lecz samo nagłe zbu­

dzenie się wśród mocarstw tego ro­

dzaju tendencyi wskazuje, że powsta­

nie r. 1863, przy całej swej słabości, było punktem wyjścia dla zawikłań międzynarodowych, które w dalszym rozwoju mogły przynieść zwrot sta­

nowczy w losie Polski. Ze nie przy­

niosły, czy ojców naszych w tern wina?

Na tle zaznaczonych powyżej dążeń mocarstwowych zarwiłych, krzyżujących się wzajem, rozpoczę­

ła się „wspólna" akcya dyplomatycz­

na mocarstw zachodnich w sprawie Polski. Po długich przygotowaniach, dnia 17 kwietnia 1863 r. w Petersbur­

gu zostały wręczone kanclerzowi óorczakowowi depesze różnej treści przez posłów Anglii, Francy! i Au- stryi. Depesza angielska powoływa­

ła się na traktat wiedeński 1815, fran­

cuska o paragrafach traktatu milcza­

ła; nawet ambasador angielski zdzi­

wiony był słabością tonu i argumen­

tów depeszy francuskiej i austrya- ckiej. W Petersburgu oburzono się na te niezmiernie powściągliwe depe­

sze ; nie zwleczono z odpowiedzią.

Stanowisko Rosyi doprowadziło do wręczenia nowych depesz (17 czer­

wca). na które Oorczakow, widząc rozdźwięk pomiędzy interpelantami, odpowiedział dumnie- wyzywająco.

Na wyzwanie Gorczakowa, unikając zwady, mocarstwa reagowały jesz­

cze słabszemi depeszami; dyploma- cya angielska przeprowadziła swój plan unieszkodliwienia Napoleona i po cichu tryumfowała; akcya w spra­

wie polskiej potoczyła się drogą co­

raz słabszych wystąpień mocarstw Zachodu, a skończyła ich kolmipromi- tacyą... Jednak, przed ostatecznem wycofaniem się z dyplomatycznej gry słowami dla Anglii nastąpił mo­

ment. gdy. wbrew swym zamiarom pierwotnym, przez krótka chwilę sta­

nęła nad brzegiem wojny z Rosyą.

Jako żywe wspomnienie tego krótkiego i spóźnionego momentu największego napięcia stosunków pomiędzy Anglią i Rosyą pozo­

stały słowa ministra angielskiego, wypowiedziane na 'mityngu w Blair- govy: ..Rosyą nie spełniła względom Królestwa Polskiego obowiązków, ja­

kie włożył na nią traktat 1815 r.. a tern samem utraciła wszelkie prawa, jakie względem Królestwa Polskiego nadał jej kongres wiedeński".

Tytus Filipowicz.

Ze zbiorów E. de Phulla. Zamach na hr. Berga.

Z działalności władz naczelnych powstania styczniowego.

Od czasu rozpoczęcia w Polsce wciąż potężniejącego ruchu narodo­

wego istniało w krajach polskich mnóstwo tajnych kół j kółek, które najczęściej nie miały ze sobą żadnej spójni i działały na własną rękę.

Ażeby ich czynności ujednostajnić, u- siłowano powiązać te luźne organiza- cye w jedną całość, z jednolitą władzą na czele. W czerwcu 1862 roku powstał istotnie „Centralny Komitet Narodowy", składający się z Agatona Gillera, Bronisława Szwarcego. Jarosława Dąbrowskie­

go. Witolda Marczewskiego. Wła­

dysława KoskowSkiego i Włady­

sława Daniłowskiego, pr.zyczem trzej pierwsi wywierali w Komitecie naj­

większy wpływ; organem jego było pismo „Ruch", wychodzące w W ar­

szawie od lipca 1862 r. Komitet Cen­

tralny wydał odeziwę do narodu, za­

wiadamiając o swojem istnieniu i o swym zamiarze przystąpienia przy pomyślnych okolicznościach do po­

wstania. Następnie zajął się Komitet przeprowadzeniem organizacyi, któ­

rej celem było, .zgodnie z myślą Gil­

lera, stworzenie na ziemiach pol­

skich, oboik rządów obcych, formal­

nego, tajnego państwa polskiego. W głównej osnowie przyjął Komitet or- ganizacyę dziesiętną: wszyscy spi­

skowi podzieleni byli na dziesiątki, na czele których stali dziesiętnicy, ci podlegali setnikom, a setnicy — ty- siącznikom, czyli okręgowym. Ty- siącznicy w Warszawie podlegli byli wydziałowi miejskiemu, złożonemu z trzech członków Komitetu, z których jednym był naczelnik .miasta; na

prowincyi nie było okręgowych, tyl­

ko naczelnicy powiatów, podlegający wojewódzkiemu, który znosił się bez­

pośrednio z Komitetem. Na Litwie i Rusi, w Galicyi, w Pozmańskiem i na emigracyi tworzyły się podobne organizacye, zależne od miejscowych komitetów, które przez stałych agen­

tów komunikowały się z Komitetem Centralnym, rezydującym w W ar­

szawie z władzą nieograniczoną.

Wobec rosnących ciągle potrzeb i wydatków postanowił Komitet na­

łożyć na naród podatek na. cele po­

wstańcze, ogłaszając odnośny 'dekret 18 października w „Ruchu", co wy­

warło wielkie wrażenie na społeczeń­

stwie polskiem i władzach rządo­

wych. a niebawem poczęto egzekwo­

wać wyznaczone sumy, które płacili wszyscy bez najmniejszego oporu.

Wkrótce duchowieństwo poddało się władzy Komitetu Centralnego, uzna­

jąc go ,za prawowity rząd polski, co ogromnie podniosło ie.go znaczenie.

Gdy Wielopolski powziął nie­

szczęsną myśl pozbycia się za potmo- cą branki wojskowej rewolucyjnie usposobionej młodzieży, postanowił Komitet zarządzić t. zw. dyztokacyę popisowych; miała ona polegać na tern, aby usunąć zagrożonych z ich miejsc .zamieszkania i uikryć ich przed okiem władz rosyjskich, o ile możności, po wsiach śród chłopów.

Rozlegały się jednakże ze strony najgorętszych żywiołów nawoływa­

nia, aby dzień branki wyznaczony zo­

stał jako termin rozpoczęcia ruchu

zbrojnego. Chcąc być gotowym na

wszelki wypadek, postanowił Komi-

4

(7)

Rok 1863.

nonmr

Ze zbiorów E. de Phulla. ś m ie rć N a rb u tta w b itw ie pod D ubiczanam i.

tet poczynić przygotowania do po­

wstania, a przedowszyst-kiem spro­

wadzić do kraju broń. Ody przesył­

ka broni z Londynu nie doszła do Królestwa przez zdradę ipolicyi fran­

cuskiej, gdy w połowie stycznia roz­

poczęto barbarzyńską „brankę", a młodzież, uciekając przed nią, gro- madzliła się w Puszczy Kampino­

skiej, — Komitet Centralny, do któ- ręgo należeli: Zyglmunt Padleiwski, Stefan Bobrowski, ks. Karol Miko- szewski, Oskar Awejde, Jan Majkow­

ski i Józef Janowski, dal się pociąg­

nąć żywiołom gorętszym i przybie­

rając nazwę „Tymczasowego Rządu Narodowego", uchwalił rozpocząć po­

wstanie w nocy 22 stycznia. W ode­

zwie, wydanej tego dnia, a wzywają­

cej do powstania, ogłosił Rząd Naro­

dowy wszystkich s.vnów Polski bez różnicy wiary i pochodzenia wolny­

mi obywatelami kraju; dalej oznaj­

mił, że ziemia, którą lud posiada na prawach czynszu lub pańszczyzny, ma być jego własnością.

Gdy zalbłysla nadzieją mtenwen- cyi zagranicznej, przystąpiło do po­

wstania stronnictwo umiarkowane, poddając się Tymczasowemu Rządo­

wi Nar., do którego wszedł Karol Ruprecht. jako przedstawiciel t. zw.

„Białych". Pomoc ta zasiliła pie­

niędzmi kasę powstańczą, która była

już na wyczerpaniu, a wniesione przez bankierów warszawskich i przez szlachtę sumy pozwoliły Rzą­

dowi Narodowemu, gdyż taka nazwę przyjęła najwyższa -władza powstań­

cza, zająć się energiczniej organiza- cyą oddziałów.

W pierwszym dekrecie, wyda­

nym przez siebie pod nową na­

zwą d-n. 10 maja 1863 r., ogłaszał Rząd Nar., że już wszystkie warstwy narodu stanęły pod sztandarem, po­

wstania, i odrzuca! amnestyę, ofiaro­

wywaną przez rząd rosyjski. Kwie­

tniowe walki partyzanckie w Króle­

stwie wywołały surową naganę Rzą­

du Nar., który zwracał uwagę na zle skutki taktyki odpornej, zalecając dowódcom trzym ać się taktyki za­

czepnej, czynnej i wciąż niepokoić w roga; ułożono również inStrukcyę dla oficerów w duchu obywatelskimi i republikańskim. Starając się pod­

trzymywać walkę zbrojną, podsyca jąc powstanie, tak że w letnich mie­

siącach 1863 r. znów wybuchło ono jasnym płomieniem, organizował jed­

nocześnie Rząd Nar. doskonale swe sprawy wewnętrzne i wszechwładza jego w kraju w tym czasie była zu­

pełną. Zwłaszcza wspaniale zorga­

nizowany i kierowany był niezmier­

nie ważny dział Rządu — sekreta- ryat stanu z ekspedytora i pocztami

narodowemi, będący jakby stosem pacierzowym całej organizacyi. P ra ­ cownicy teg-o wydziału byli przecią­

żeni pracą, zbierając ipo konspiracyj­

nych biurach korespondencyę, segre­

gując ją według wydziałowi -przygo­

towując referaty, kwestyonaryusze i odpowiedzi, oraz komunikując przy­

byłych z prowincyi interesantów .z odpowiiedniemi in-stytucyami organi­

zacyi centralnej. Jak sprawnie dzia­

łała ta machina, dowodzi to, że rzad­

ko kiedy nadchodzącej sprawy nie załatwiono w 24 godziny; poczty, ko­

leje i telegraf były obsługiwane przez członków organizacyi, tak że wszelkie ekspedycye Rządu Nar. byty zała­

twiane bezzwłocznie, a szyfrowane depesze s-zły bez żadnej przeszkody we wszystkich kierunkach. Do naj­

większych ciosów, jakich doznawało powstanie, należy zaliczyć kilkakro­

tne przewroty, obalające rząd po­

wstańczy i wytwarzające nowy jego skład. Jednym z takich był prze­

wrót wrześniowy, kiedy do Rządu wes-zły żywioły bardzo radykalne, które wniosły do jego działań roz­

przężenie i zamęt; od tego chaosu i anarchii, jaka zaczęła się -zakradać do organizacyi powstańczej- ocaliło ją wystąpienie Romualda Traugutta, który, usunąwszy od władzy człon­

ków Rządu wrześniowego, ujął jej

(8)

ster wyłącznie w swoje ręce dn. 17 października 1863 r. Pod jego kie­

runkiem zaczęty iść sprawy powstań­

cze porządniej i raźniej, w serca wstąpiła otucha i wiara w lepszą przyszłość, a dla utrzymania tei wia­

ry nie żałował wysiłków dyktator, gdyż łąk można nazwać Traugutta ze względu na charakter jego wła­

dzy. Dokłada! on wszelkich usiło­

wań, aby z luźnych oddziałów po­

wstańczych, nie mających z sobą ża­

dnej wojskowej spójni, utworzyć, o ile możności, wojsko regularne, pod­

dane zwierzchności wojskowej. W tym celu nawet nazwy takie, jak

„partya" lub ..oddział", zostały usu­

nięte, a cała sita zbrojną została po­

dzielona na cztery korpusy; z nomi- nacyi na dowódców korpusów ko­

rzystali tylko wodzowie dwu pier­

wszych. a mianowicie generałowie Kruk (Heidenreich) i Bosak (Józef lir. Hanke). Chcąc natchnąć męstwem młodociane zastępy armii powstań­

czej i uniknąć demoralizacyi żołnie­

rza. budził dyktator uczucie honoru w zastępach, złożonych z nader różnorodnych żywiołów, a przede- wszystkiem 'zabronił dowódcom pod kara gardła rozpuszczania swych od­

działów.

Stojąc na stanowisku słynnej o- dezwy Rządu Nar. z dn. 22 stycznia, ustanowił Traugutt do wojewódz­

twach oddzielne sądy, do których miały być wnoszone wszelkie zażale­

nia na nieuiszanowanie praw własno­

ści. nadanych włościanom:, przyczem kara śmierci groziła każdemu, ktoby zmuszał chłoDów do Płacenia czyn­

szu lub odrabiania pańszczyzny.

Jedna z licznych spraw, podej­

mowanych przez Traugutta. bvła kwestya nabycia i umowtowamia statku 'zbroinego. który miał być za­

wiązkiem fłotv powstańczej. Pomimo wielu przeszkód nabyto we Francvi stary żaglowiec, który celem napra­

wy musiał zawinąć do jednego z por­

tów hiszpańskich, j 'tam zastał go u- Dadek powstania. Dyktator musiał wciąż walczyć z ODOzycyą. a zwła­

szcza z ciągle wichrzącymi zwolen­

nikami Mierosławskiego, którzy nie- obliczone szkody wyrządzali powsta­

niu.

Rozumiejąc stanowczość chwili i konieczność poruszenia wszystkich sił i środków kraju, opracował i roze­

słał Traugutt w styczniu 1864 r. de­

kret. powołujący do broni pospolite ruszenie. Zamierzając sprzymierzyć się z żywiołami rewolucyjnemi Za­

chodu. chciał on dodać powstaniu no­

wych sił i dlatego nie wahał sie ape­

lować do mas. licząc na poświęcenie społeczeństwa. Myśli tej nie było już da-nem urzeczywistnić sie- do po­

spolitego ruszenia nigdzie nie przy­

szło. a dekret o jego powołaniu, po­

dobnie jak i wiele innych zarządzeń dyktatury, pozostał słowem, zamie- rającem na ustach Traugutta, które­

go dni były już policzone.

Dr. 7.ygmimt Salinger.

Akcya zbrojna 1863/4 r.

Pamiętnej nocy styczniowej po­

rwała się ..armia zrozpaczonych" do walki z najazdem rosyjskim o wol­

ność ojczyzny i o lud polski; z gole­

ni i prawie rękami i z piersią odkrytą szła garść powstańców na śmierć pe­

wną lecz ofiarną, szła, nie by zwycię­

żyć lecz by umrzeć.

Pieśni religijno-patryotyczne w latach 1861—2 rozkołysały duszę na­

rodu. n a ­ stroiły do m a rz e ń i p ra g n ie ń ; zaś sprzy- siężeni po­

żądali czy­

nu. w alki z b r o jn e j.

W r e s z c ie m a rg ra b ia p o s tanowi!

„ w r z ó d "

r o z c i ą ć ; rzucił śmia­

ło rękawi­

cę. by sto­

czyć bój z id eo lo g ią.

G e n . M. L a n g ie w ic z , d y k ta - u kiy-tą W

t o r p o w s ta n ia , p o d Z i C- miach spi­

skowych. a jednak z przemożną siłą władinącą zbiorową wolą społeczną.

Projekt branki ułożony. przez młodego prezydenta Warszawy.

Zygmunta Wielopolskiego, miał na celu usunięcie niebezpiecznych ży­

wiołów i złamanie organizacyi naro­

dowej. przygotowującej akcyę po­

wstańczą. W słowach; „to nie kon- skrypeya lecz proskrypeya" stwier-

H en. P u s to w ó jtó w n a , a d ju ta n t d y k ta to ra L a n g ie w ic z a . (/<■ zbiorów >1< P l m l la ).

dzał margrabia otwarcie zamiary rządowe. Naczelnik rządu cywilnego pragnął mieć rozwiązane ręce: „po­

wstanie stłumię w ciągu tygodnia i wtedy będę mógł rządzić", zapewniał siebie i innych.

Warszawa cala, na prowincyi duchowieństwo niższe, częściowo szlachtą na gwałt .odpowiedziały pro­

testem oburzenia; rady powiatowe i miejskie zajęły stanowisko opozy­

cyjne. Na razie wprawdzie zabrakło sternika sprawy narodowej; dyre- keya Białych byłą bezsilna. „Komitet Centralny wobec nieprzewidzianych wypadków zdczoryentowany, Komi­

tet rewolucyjny, ekspozytura Miero­

sławskiego bez wpływu. Lecz pro­

test społeczeństwa wyrażał się spon­

tanicznie w formie dyslokacyi po­

pisowych. zabiegów o broń. Zjazd komisarzy wojewódzikich w pier­

wszych dniach stycznia, wbrew ta­

ktyce kunktatorskiej Kom. Central­

nego. postawił jako ultimatum wy­

buch powstania w czasie branki. Po­

wstanie miało się stać demomstracyą zbrojną. „Umrzemy z bronią w ręku, niosąc ludności ziemię i prawą oby­

watelskie" — to był wysoki ton, na jaki napięty został nastrój- stycz­

niowy.

Wreszcie Komitet Centralny przystępował do czynu; lecz na je­

go rozkaz wymarszu zagrożonych branką „do lasu" rząd odpowiedział przyspieszeniem poboru i wyławia­

niem natyclimiastowem pozostałych rekrutów, dokonywanem z cała bru­

talnością policyjną. Wówczas Komi­

tet Centralny ogłosił kraj ,.w stanie insurekcyi". u ideały Towarzystwa Demokratycznego miały wcielić się w życie. Manifest powstańczy dn.

22 stycznia wzywał narody polski.

litewski i ruski do walki o wolność z okrutnym najazdem, wskazując jako główny środek w celu osiągnięcia zwycięstwa uwłaszczenie chłopa oraz braterstwo, równie jak Polski, pognę­

bionego narodu rosyjskiego. Słowa szlachetnego sentymentu i wzniosłe­

go patosu płynęły jednak nie z po­

czucia siły lecz z beznadziejności rozpaczy.

Wybuch naznaczono na noc z dn.

22 na 23 stycznia. Kuryerzy w wy­

konaniu planu Mierosławskiego roz­

proszyli się po kraju z rozkazami u- derzemia jednoczesnego na wszystkie załogi rosyjskie i wybicia lub roz­

brojenia ich. Noc styczniowa otwie­

rała okres 15-miesięcztiych tragicz­

nych walk polsko-rosyjskich.

Pierwsze działania najzupełniej zawiodły rachuby, plan nie został wykonany. Organizacya narodowa nie przygotowała społeczeństwa ani

■nawet spiskowców dn walki. Po­

wstańcy. uzbrojeni w siekiery, kosy, palki, w najlepszym razie w strzelby myśliwskie, nicwyćwiczeni i niedo- świadczeni wojskowo, niezahartowa- ni ani w walkach ani w ofiarności, stanowili materyał giętki, chwiejny, skłonny dn cofaniu się; szersze roz-

li

(9)

miary przybrała akcya powstańcza zaledwie na Podlasiu, gdzie wystąpi­

ła z fantazyą i rozmachem rycer­

ska szlachta zaściankowa. Częściowe powodzenie, jakie ruch zbrojny gdzieniegdzie osiągnął, miało przede- wszystkiem swe przyczyny w słabo­

ści odporu, którego dać nie potrafili niedołężni dowódcy rosyjscy, prze­

ważnie ostrzeżeni uprzednio o wy­

buchu, którzy jednak rozporządzali siłami ogromnemi wprawdzie, lecz toczonemi przez rozprzężenie karno­

ści, ferment rewolucyjny; sami zaś w większości okrutnicy i rabusie, ce­

lowali w urządzaniu represalii i dra- gonad wśród spokojnej ludności cy­

wilnej wsi i miasteczek, przez które przeszła falą powstania.

A jednak pomimo drobnych re­

zultatów konkretnych, wybuch po­

wstania wywołał silne wrażenie w Królestwie i Cesarstwie. Władze ro­

syjskie, ogłosiwszy powstanie, jako nowoczesną Bartolomejadę, nakaza­

ły w popłochu — nie brak tu zresztą czynnika prowokacyjnego w kierun­

ku rozdmuchania ruchu — natych­

miastową koncentracyę wojsk; z P e­

tersburga ogłoszono stan wojenny.

Tymczasem opuszczone posterunki rosyjskie zajmowali powstańcy, któ­

rzy teraz dopiero musztrowali się, mundurowali i zbroili; tworzyły się spontanicznie „partye" różnej bro­

ni, powstawały obozy koncentrujące siły; powstanie szerzyło się, wciąga­

jąc robotników fabrycznych i górni­

czych w różnych okolicach kraju, gdzieniegdzie chłopów, zwłaszcza kurpiów, młodzież ze szkół średnich, z akademii puławskiej, z wszechnicy jagiellońskiej. Wprędce oczyszczo­

no granicę galicyjską, częściowo pruską, umożliwiając tern samem komunikowanie się z pozostałemi za­

borami. A gdy pierwsze partye wkroczyły na Litwę „za Niemen", K. C. N. w odezwie do braci litwinów wezwał ich do broni i do uwłaszcze­

nia chłopa.

Tymczasem polała sie krew pol­

ska. W pierwszych nie bitwach lecz potyczkach, drobnych starciach, któ­

re gdzieniegdzie dochodziły jednak do znacznego natężenia, powstańcy ponosili ciężkie straty; wyginęli do cna dzielni „pulawiacy", zginął kwiat młodzieży krakowskiej, zwłaszcza zaś bezbronna ludność miejscowa na­

rażona była na mordy i rabunek u- chodzących lub powracających w po­

ścigu za „bandami" wojsk rosyjskich.

Wytrwałe walki bohaterskie budziły w kraju entuzyazm patryotyczny, szerzyło się hasto, by powstanie l i ­

znąć za narodowe. Garść straceń­

ców urosła do kilkunastu tysięcy powstańców, którzy zyskali broń na wrogu, pieniądze z ‘kas rządowych.

Bojownikom wszakże brakło wodza. Brakło naczelnego kierowni­

ctwa wśród władz cywilnych; K. C.

N. błąkał się po kraju, tryumwlrat Komisyi Zastępczej nie podołał wy­

padkom. Na wodza naczelnego prze­

znaczano oddawna Mierosławskiego.

B itw a pod Rogowem.

Stary irewolucyonista u schyłku sil i zdolności przybył wprawdzie do Polski na wezwanie wraz z garścią rewolucyonistów - demokratów, tuła­

czy europejskich, oraz kilkunastu in­

struktorów wojskowych ze szkoły ge­

nueńskiej, odbył na Kujawach krótką kampanię, usiłował podnieść „Kmie­

ci" do boju o Polskę, która „zmar­

twychwstanie w nieprzejrzanym le- sie kos, pik, wideł i cepów waszych";

niepoparty jednak przez lud, ani przez szlachtę, która zwalczała taj­

ną dyktaturę tego „piekielnego de­

magoga", wycofał się po dwu tygo­

dniach z kraju, z powstania i z dy­

ktatury.

Tymczasem gdy powstanie, wbrew pierwotnym przewidywaniom, trwało i rozszerzało się na kraj ca­

ły, z hotelu Lambert w Paryżu, trzy­

mającego nici dyplomacyi polskiej w swet; ręku, wyszło nagle hasto podtrzymania ruchu. Wówczas do powstania zbliżyła się szlachta, któ­

ra natychmiast podniosła myśl dy­

ktatury wojewody sandomierskiego i krakowskiego, Langiewicza, i po­

spiesznie a samozwańczo, bez poro­

zumienia z Rządem Narodowym w obozie w Goszczy, tę dyktaturę ogło­

siła. Nie pozostawało, jak fakt do­

konany uznać, protestowali też jedy­

nie a namiętnie Mierosławczycy. Ta druga 7-dniowa. zaledwie dyktatura powstańcza skończyła śiel areszto­

waniem Langiewicza na terytoryum galicyjskiem przez huzarów austrya ckich, a jednocześnie ruch ponosił klęskę za klęską, w kilkudziesięciu bitwach i potyczkach krwawych, tyl­

ko niekiedy zwycięskich, wyczerpy­

wały sie sity oddziałów, ziemie po­

szczególne byty ogałacane z partyi;

poległ kwiat organizacyi narodowej;

ciężkie straty poniosło powstanie w swych dowódcach, wielu z nich pole­

gło na polu walki, lub w więzieniach oczekiwali szubienicy czy kuli.

W końcu marca powstanie dogo­

rywało. Pozostał wprawdzie wśród ogółu społeczeństwa urok walki oręż­

nej z najazdem, zawarty został kon­

takt między wszystkiemi zaborami, przedewszystkiem zaś czynem sta­

wał się dekret, nakazujący uwła­

szczenie włościan, głoszony z am­

bon, po dworach we wsiach, znoszą­

cy faktycznie pańszczyznę i czynsz.

Rezultat jednak tych zdobyczy dla powstania był znikomy. Chłop, cho­

ciaż wziął ziemię w posiadanie, do­

starczał władzom rosyjskim szpie­

gów, siepaczy powstańców. Litwa i Ruś nie drgnęły, odezwy powstań­

cze pozostały tu bez echa.

Na wieść jednak o walkach pol­

skich o wolność poruszyła się Euro­

pa, przemówiły masy ludowe na wiel­

kich mityngach, w parlamentarnych

„polskich debatach", wołając o po­

moc czynną dla Polski, wreszcie w polityce dyplomatów. Wobec rozpo­

czętej kampanii dyplomatycznej an- gielsko-francuskiej na znak dany z Paryża powstanie przeradzało się w narodowe, zrywało z rządem, grze­

bało autonomiczny program Wielo­

polskiego ostatecznie.

Akcya zbrojna została podsy­

cona przez nowe oddziały, dobrze u- mundurowane i uzbrojone, nadciąga­

jące z Galicyi i Poznańskiego; do po­

wstania przystępowała Litwa i Ruś.

W tern stadyum walkę traktowano również, jako demonstracye zbrojną, ale prowadzono ia pod nowem ha­

słem; wytrwania aż do interwencyi mocarstw tak, by powstanie tworzy­

ło rącyę bytu zabiegów dyplomatycz­

nych w sprawie polskiej.

Nadeszła, dla Polski chwila prze­

łomowa, gdy Rosya na noty europej­

skie odpowiedziała manifestem o amnestyi. Przyjęcie amnestyi zna­

czyło zerwanie z Litwą i z Rusią, pogodzenie się z autonomia Kongre­

sówki. programem Wielopolskiego;

(10)

powstanie samo było bezsilne i mo­

gło liczyć jedynie na pomoc za­

graniczną. Zaufano jednak dyploma- cy,i i z hasłem, iż „krew przelana przez powstańców określi granice przyszłej Polski", podtrzymano po­

wstanie, które odrzucając sprawę społeczną, „demagogię", miało na ce­

lu zdobycie niepodległości Polski w jej granicach historycznych.

Istotnie powstanie szerzyło się aż po Inflanty, na Żmudzi rozgrywa­

ła się „chłopska rebelia" o nastroju niemal religijnym, imłodzież kijowska niosła Złotą Hramotę ludowi ruskie­

mu, który zresztą, podobnie jak po­

wstańcom na północy starowiercy, sprawiał rzeź krwawą lachom znie­

nawidzonym, studentom - idealistom.

Płynęła krew polska obficie w Króle­

stwie, kosynierzy dzielnie osłaniali odwroty, strzelcy ginęli nieraz co do jednego, a nie ustępowali z pola bi­

twy. Na ogromnych przestrzeniach Rzeczypospolitej rozwijała się walka 30 tysięcy uzbrojonych powstańców, dochodziła do największego natęże­

nia.

W lipcu sprawa polska stanęła w kraju i w Europie znowu na roz­

drożu. Amnestya została odrzucona, powstanie na Litwie i Rusi poniosło klęskę, a jednocześnie noty dyploma­

tyczne zawiodły, odpowiedź wrze­

śniowa Gorczakowa stanowiła klę­

skę dla interwencyi europejskiej. Ro- sya, która tymczasem energicznie przygotowywała się do wojny, wysy­

łała na Litwę Murawjewa „Wiesza- tiela", stosowała tu oraz na Rusi sy­

stem okrutnego terom względem ca­

łego społeczeństwa i radykalnego u- wlaszczenia chłopów.

Liczne, krwawe klęski ginącego powstania i rzeź całych partyi uda­

remniały ostatni wysiłek. Trzymały się jeszcze drobne oddzialki, ale wy­

marzona wojna ludowa, powstanie ogólno-narodowe było złudzeniem;

ruch powoli wygasał w całej Rze­

czypospolitej. W maju Berg ogłosi!

kampanię za ukończoną, pozostała jeszcze organizacya cywilna, Rząd Narodowy, ale rozbity, bez władzy i powagi; Traugutt został areszto­

wany.

Jeszcze emigracya usiłowała roz­

dmuchać tlejące iskry, ale tłumiły jc skutecznie okrucieństwa rosyjskie, znęcanie się mściwe nad calem spo­

łeczeństwem, z wyjątkiem chłopów;

zaś konferencya międzynarodowa londyńska pomijała sprawę polską milczeniem. Wreszcie 5 sierpnia od­

była się egzekucya pięciu rzekomych członków Rządu Narodowego z Trauguttem na czele. Ostatni po­

wstańcy pod wodza ks. Brzózki prze­

trwali dzięki bohaterskiej ofiarności jeszcze jedną zimę na Podlasiu w oczekiwaniu na pomoc Europy; dn.

24 maja zawisnął w Sokołowie ks.

Brzózka na szubienicy.

Ostatnie iskry powstania zaga­

sły.

Natalia Gasiorowska.

Jak organizowano siłę zbrojną w powstanie roku 1.863.

Rząd Narodowy wydał dwie Łnstru- kcye dla formowania oddziałów' zbroj­

nych. W dniu 16 czerwca wydrukowano w Warszawie w drukarni Rządu Narodo­

wego „instrukcyę dla formowania powia­

tami wojska polskiego", w dniu zaś 19 czerwca r. 1863 wypuszczono „instrukcyę dla formowania ipartyzanckich oddziałów' pieszych".

W pierwszej instrukcyi czytamy:

„W ikiażdem z Województw Naczelnik Wojskowy Województwa naznaczy Or­

ganizatora sil zbrojnych na toż Woje­

wództwo, ten dobierze dobrych Organi­

zatorów' Prowincyonalnych, ci zaś Okrę­

gowych — wszyscy ci Urzędnicy Woj­

skowi .powinni być wybrani z Obywateli, dobrze okolicę swą pod względem staty­

stycznym znających, energicznych, a nie mogących wyjść w pole". Dalej w tej instrukcyi znajdziemy zastrzeżenie: „Ża­

den Organizator, ani Okręgowy, ani Po­

wiatowy, ani Wojewódzki, dowodzić oso­

biście oddziałami wojska, ani Partyzan­

tów, nie ma prawa".

Obowiązki ich sprowadzają się do przygotowania list poborowych do woj­

ska Narodowego; przygotować też winni wraz z Referentami dostaw wojskowych i zachować w składach dobrze zabezpie­

czonych od nieprzyjaciela broń, ainuni- cyę, odzież, narzędzia i rekwizyta woj­

skowe —- żywność dla ludzi i koni. Dwa bataliony piechoty i dwa szwadrony ja­

zdy muszą znaleźć na 30 dni żywności.

Do obowiązków też Organizatora należy uformowanie oddziałów partyzanckich.

Zobowiązani są do wypłacania żołdu. Co dziesięć dni muszą składać raporty.

„Uzbrojenie wojska ma być następu­

jące: oficerowie szable i rewolwery; pod­

oficerowie i żołnierze strzeleckich kom­

panii — sztućce z bagnetami; podofice­

rowie i żołnierze kosynierskich kompa­

Upadek powstania i stracenie Traugutta.

Powstanie miało się ku końcowi.

Ciężka i wyjątkowo ostra zima, jak­

by się sprzymierzyła z wrogiem, gnę­

biła p o w s ta ń ­ ców, niezaopa- trzonych w cie­

płą odzież. O- płacanie podat­

ku narodowego, przed paru mie­

siącami uważa­

ne za obowią­

zek. teraz za­

częło już prze­

chodzić do tra- dycyi i choć T raugutt uwa­

ża, że każdy grosz zebrany

Rom. T ra u g u tt, g ło w a R zą-P O W i FI FI O S1Q du N a ro d o w e g o , s tra c o n y 7 p,r1

n a ls to k a c h c y ta d e li 1 8 6 4 .1 .

i-—, kiem na woj­

sko poświęcić, kasy organów rzą­

du powstańczego, mimo wysiłków, grosza tego zabrać nie mogą. Jed­

nii — kosy i siekiery; podoficerowie ja­

zdy — szable i rewolwery; żołnierze pier­

wszego szeregu jazdy — lance, szable i pistolety; żołnierze 2-igo szeregu jazdy — lance, szable i karabinki; dobosze — pi­

stolety; trębacze — szable i pistolety.

Oprócz tego, daje się na kompanię strzel­

ców siekier 16, szpadli 8 i oskardów 8;

na kompanię kosynierów — szpadli 8 i oskardów 8; na szwadron jazdy — to­

porków 16 i sierpów 16, szpadli 8 i oskar­

dów 4“.

Instrukcya też naznacza, ile trzeba przygotować mąki, kaszy, soli, słoniny, wódki, owsa oraz siana.

W partyzanckim oddziale, składają­

cym się z 96 ludzi, a działającym tylko na przestrzeni „dziesięciu mniej-więcej mil kwadratowych" — każdy żołnierz o- trzymywać miał: dwa funty Chleba dzien­

nie, funt mięsa wolowego, baraniego lub cielęcego, funt kaszy, ćwierć funta sło­

niny, lut (1/ 30) soli i kwaterkę wódki.

Żołdu otrzymywał oficer: 2 zł. i gr. 20.

podoficer groszy 20, żołnierz groszy 10.

Oddział partyzantów „podzielony był na dwa plutony po 46 ludzi każden. Plu­

ton zaś na 4 sekeye; każda po 12 ludzi Oddział taki nosi nazwisko, dowodzą nim mianowani przez Rząd Narodowy: 2 po­

rucznicy, feldfebel, furier oraz 6 podofi­

cerów.

Władza porucznika I .plutonu rozcią­

gała się bardzo szeroko: byt nietylko do­

wódcą, ale i sędzią przewodniczącym w rozprawach Sądu wojennego. Miał pra­

wo życia i śmierci nad każdym obywa­

telem.

Instrukcyę te rzucają wiele interesu­

jącego światła na marzenia militarne twórców powstania. Gdyby organizować byli się mogli — jak tego pragnęli, za­

pewne postawiliby armię. P.

nostki żyły jeszcze wiarą w powo­

dzenie powstania, ale w społeczeń­

stwie dawał się wyraźnie odczuć u- padek ducha i, co za tam idzie, zwąt­

pienie moralne zataczało coraz szer­

sze kręgi. Szeregi łudzi, oddanych pracy spiskowej, topniały z dnia na dzień; więzienia byty przepełnione;

zaludniano Sybir wygnańcami z Pol­

ski, a kto jeszcze mógł, ratował się u- cieczką za granicę. Niższe stanowi-

Dom w W a rs z a w ie p rzy u lic y S m o ln e j d o ln e j, w k tó ry m m ie s z k a ł T r a u g u tt w r. 1863.

8

(11)

Wodzowie powstania. (Ze zbiorów E. de Phulla).

Marcin B o re lo w ski (L e le ­ wel) d z ia ła ł i w a lc z y ł w Lu­

belskiem , p o le g ł we w rze ­ śniu 1863 r. w b itw ie pod

Batorzem .

Hr. J. D zia łyń ski, z Poznań­

skiego , s t a ł na c z e le orga- n izacyi pom ocy dla p o ­

w stańców .

F. G o d le w ski, zasłużony p a try o ta -s p is k o w ie c , emi- sarju sz; z g in ą ł podczas szturmu na Rawę 5 lute go 1863 r., w a lc z ą c pod J e ­

ziorańskim .

J. H auke -B osak, ge n e ra ł, d z ia ła łw S andom ierskiem , popularny w śród c h ło p ­ stw a ,n a jd zie ln ie j w a lc z y ł z w ojskam i ro syjs., z w y c ię ­

ż y ł A ssie je w a .

B o le s ła w K o łyszko , o rg a ­ n iz a to r po w stania na Żmu­

d zi, d z ie ln y p a rty z a n t, w a l­

c z y ł na kresach.

Hr. W o jc ie c h (A lb e rt) K o­

m orow ski, o fic e r au strya- c k i, d o w ó dca p a rtyi na W ołyniu (ro zb ro jo n y w G a-

L lic y i przez A ustryaków ).

A. hr. K ru ko w ie cki, d o w ó d ­ ca p a rty i w K rakowskiem i S andom ierskiem , który s to c z y ł z a ja d łą b itw ę pod

Glanowem.

W. L isto p a d , n a czelnik o d ­ działu po w stańczeg o, w y­

bitn y organizator.

F ranciszek N u llo ,’ ga ri- ba ld czyk, na o d g ło s po­

w sta n ia w -Polsce sta n ą ł do szeregu i w a lc z y ł pod przew odem Langiew icza.

O rło w s k i, w yb itn y o rg a n M za to r p o w sta n ia , pa rtyzan t,!

na czelnik oddąiału.fl

śm ie c h o w s k i, u c z e s tn ik b itw y nad N id ą i p o d G r o ­ c h o w is k a m i, n a z n a c z o n y d o w ó d c ą o d d z ia łu p a r t y ­

z a n c k ie g o .

L. Ż y c h liń s k i, o fic e r a m e ­ ry k a ń s k i d o w ó d c a p a rty i

„ D z ie c i w a r s z a w s k ic h ’ ’ ra ­ n io n y i w z ię ty d o n ie w o li

ro s y js k ie j.

Zygm unt P adlew ski, o rg a ­ n iz a to r p o w stania,czło nek Rządu N aro dow e go, 9 mar- c a r o z b ił w o jska g e n . To lla pod K nyszyne m ,ro zstrzela­

ny w P łocku.

M. J. W yso cki, generał, c z ło n e k R ządu N a ro d o w e ­ go, s ta ł na czele w yd zia ­ łu w ojny w sekcyi K ra ­

ko w skie j.

Zyg. S ie ra ko w ski, b. o f i­

c e r w o jsk ro s y js k ic h , zw y­

c ię z c a z pod Rogowa, je ­ den z d z ie ln ie js z y c h p a r­

tyza n tó w na L itw ie —po­

w ieszony w W iln ie.

ska opróżniały się, często i wydziały nie miały odpowiednich kierowników.

Miejsce dawnych ludzi, pełnych za­

pału dla sprawy i nieugiętego hartu.

musieli zajmować nowi, nic obyci z taką robota i słabsi moralnie. Ci sta uowili nieoceniona zdobycz dla wię­

zienia rosyjskiego. gdyż najlżejsze­

mu naciskowi ze strony władz inda- gacyjnych oprzeć się nie mogli. Dru­

karnię wykrywano jedne po drugich, co powodowało dotkliwe straty w materyale i w ludziach, których naj­

częściej wieszano. Coraz trudniej­

sze było wyszukiwanie miejsc na prasę, cudem ocalano je od najść po- licyi i żandarmeryi.

Ludzie, zajmujący w rządzie ważne stanowiska, 'którzy dotych­

czas szczęśliwie się ukrywali, czu- jąc. że im się grunt z pod nóg usuwa, musieli opuścić Warszawę. Jednym z pierwszych byt Wacław Przybyl­

ski, dyrektor wydziału prasy, które­

mu Traugutt powierzył rnisyę z bar­

dzo obszernemi pełnomocnictwami i poleceniami, w sprawach różnych a- gend dyplomatycznych. Człowiekiem,

którego wyjazd stanowił lukę nikim nie zastąpioną, był Adolf Pieńkowski, dyrektor wydziału policyi. Traugutt wysoko go ceni!; wydział policyi z wyjazdem Pieńkowskiego przesiał istnieć. Wkrótce potem został ujęty Henryk Wohl, dyrektor skarbu. Zra­

zu wywieziono go w głąb Rosyt; póź­

niej dopiero, gdy wykryto jego wy­

sokie stanowisko w organizacyi- są­

dzony był po raz drugi i skazany na Sybir, na katorgę. Mimo to ubywa­

nie towarzyszy pracy, mimo że coraz więcej spraw załatwiać musiał osobi-

9

(12)

śoie, Traugutt patrzy! ze spokojem na klęski niemal oodziemne. Przejęty głęboką wiarą w pomyślmy rezultat walki, czekał dyktator na jakiś po­

myślny zbieg okoliczności, który u- wieńczyłby wysiłki całego narodu po­

wodzeniem. Wśród tych ciężkich dni miał dyktator i chwile jaśniejsze, któ­

re dodawały mu wiary w wytrwa­

nie. _Na placu boju zasłynął w tym czasie najbardziej dowódca powsta­

nia w Sandomierskiem i Krakow- skiem, Józef hr, Hanke, walczący pod pseudonimem Bosaka. Stoczył on, prócz wielu drobnych utarczek, ^trzy­

naście większych bitew, z których najważniejsza była bitwa pod Chmiel­

nikiem i zajęcie Opatowa. Jednakże były to daremne wysiłki. Szeregi po­

wstańców przerzedzały się straszli­

wie, dowódcy prawie wszyscy.albo.w bitwie polegli, albo zostali pojmani i straceni. Wiara w pomoc Europy o- kazała się złudzeniem, gdyż rządy sprawy naszej nie poparły. Traugutt, widząc obojętne stanowisko rzą­

dów zachodnich do naszej spra­

wy, postanowił szukać oparcia dla niej w aspiracyach ludów, dążą­

cych do wyzwolenia się z pod ucisku. W tym celu zawiera so­

jusz z przedstawicielami ówczesnych żywiołów rewolucyjnych w Europie:

z żywiołami rewolucyjnemi Włoch i Węgier. Akt ten jednakże, jak i wie­

le innych, musiał z konieczności rze­

czy pozostać tylko martwą literą.

Tymczasem władze rosyjskie posu­

wały się coraz dalej na drodze od­

kryć w szeregach organizacyi, już i tak niezmiernie przetrzebianej. Are­

sztowania coraz częstsze, coraz mo­

cniejszą obręczą osadzały stanowisko dyktatora. Wreszcie aresztowani Ka­

rol Przybylski i Cezary Morawski poczynili zeznania, tyczące się Trau­

gutta. Rząd rosyjski i z innej strony otrzymał wskazówki o dyktatorze, czego następstwem było ujęcie Trau­

gutta. Dnia 10 kwietnia 1864 r. do samotnego jego mieszkania przy uli-

Ks.. Mackiewicz, organizator powstania nażmudzi,połączył się z oddziałem Sie­

rakowskiego. Walczył pod Rogowem.

cy Smolnei Nr. 1 wtargnęła o godz.

1-szej w nocy policja i aresztowała dyktatora, mieszkającego tam pod nazwiskiem Michała Czarneckiego.

Traugutt był w łóżku. Ujrzawszy wchodzących, rzekł ze spokojem so­

bie właściwym: ..to już". Około czterdziestu dni trzymano go w wię­

zieniu śledczem, w podziemiach P a­

wiaka. Dnia 19 maja więźniów zali­

czonych przez komisyę śledczą do wielkiego procesu Traugutta prze­

wieziono do cytadeli. Traugutta wie­

ziono oddzielnie .i osadzono w X pa­

wilonie w celi Nr. 20. Z tej celi po­

szedł na śmierć. Czas w więzieniu spędza! na modlitwie, rozmyślaniu i czytaniu nielicznych książek, przy­

słanych mu z miasta. Pozbawiono go zupełnie możności zobaczenia się z żoną, nie miał prawie sposobu po­

rozumienia się z rodziną.

Wreszcie zbliżył się dzień 5-go sierpnia — dzień stracenia dyktatora.

Noc poprzednia spędził Traugutt na modlitwie — z całym spokojem du­

cha szedł na śmierć. Władze rosyj­

skie pragnęły nadać traceniu Trau­

gutta jaknajwiększy rozgłos — epi­

log powstania i zgaśnięcie najwyż­

szej władzy powstańczej były dla Ro- syi tryumfem, jakich mało. Oto ginę­

ła personifikacya idei polskiej pań­

stwowej — Rząd Narodowy przestał istnieć. Dlatego postawiono obok Traugutta czterech mężów, którzy, choć każdy z nich pełnił jakąś fun- kcyę w organizacyi powstańczej, członkami Rządu Narodowego nie byli. Rząd carski wołał jednak ob­

wieścić światu, że cały Rząd Naro­

dowy wraz z jego Naczelnikiem jest w jego rękach, że gmach organiza- cyi rozpad) sie w gruzy. Święciła więc Rosy-a swój tryumf uroczyście, z całą okazałością wojskową. Na pię­

ciu wózkach wieziono pięć ofiar:

obok każdego z nich siedział spowie­

dnik-. Pierwszy jechał Traugutt, za nimi Rafał Krajewski. Józef Toczy­

ski, Roman Żuliński i Jan Jeziorań­

ski. Wprowadzono ich na szafot i tu odczytano im wyrok z pewną ostentacyą. Traugutt jednakże czas cały modlił się. nie zwracając uwagi na to, co się wkoło niego dzieje. Z rę­

koma, złożonemi do modlitwy, wstą­

pił na szafot i w tej po.zy.cyi zawisł obok czterech, poprzednio straco­

nych.

Głęboko odczula Warszawa ten dzień tracenia: jęk tysięcy Judu, ze­

branego na miejscu egzekucyi, nic dal się zagłuszyć warczeniem bębnów i dźwiękami muzyki wojskowej. Ze­

szła do grobu promienna postać Traugutta, ale ów stos ofiarny, na którym zginęło pięciu męczenników za sprawę wielkiej idei — wyda po­

siew przyszłości.

E. Pomian.

Sprawa włościańska w 1863 r.

W chwili wybuchu powstania styczniowego był już kraj najzupeł­

niej przygotowany do radykalnej re­

formy sprawy włościańskiej. Nie przeszły bez echa trzydziestoletnie a tak gorzkie rozpamiętywania przy­

czyny niepowodzeń rewolucyi listo­

padowej. ani nawoływania dochodzą­

ce z emigracjo, „iż wolność i wła­

sność albo inaczej duchowe i mate- ryalne wszystkich usamowol.nienie — oto są ogólne środki, któremi rewo- lucya, jeżeli do ujarzmionego ludu przemówi, głos jej .zrozumiany bę­

dzie". Ogromny wpływ na opinię w kraju wywierali działacze społeczni, ziemianie, zgrupowani około osoby Andrzeja. Zamoyskiego, zorganizowa­

ni później w Towarzystwie Rolni- czem. Dawno już prowadzili oni ba­

dania nad rozwiązaniem sprawy wło­

ściańskiej, rozważając ją zarówno z punktu widzenia politycznego, jak przedawszystkiem ekonomicznego.

Towarzystwo Rolnicze, uzyskawszy od cesarza Aleksandra II ofieyalne pozwolenie na roztrząsanie kwestyi włościańskiej, wypowiedziało się w roku 1861 za oczynszowaniem, ob­

myślając jednooześnie środki skupie­

nia czynszów przez włościan. 0- gronma agitacya. jaką następnie roz­

wijać zaczęło Towarzystwo w celu wcielenia w życie swej uchwały, prze­

rwana była wskutek zamknięcia tej tak zasłużonej dla kraju instytucyi.

Załatwienie sprawy włościańskiej spocząć miało na barkach Wielopol­

skiego, który, mniej radykalny w swych zamiarach, usiłował przepro­

wadzić przymusowe oczynszowanie w całym kraju. Rząd Narodowy, pragnący obudzić włościan z wieko­

wego letargu, musiał odrazu w kwe­

sty! agrarnej pójść dalej, niż margra­

bia, tudzież Towarzystwo Rolnicze.

I oto w sam dzień wybuchu powsta­

nia. d. 22 stycznia, ogłasza tymcza­

sowy Rząd Narodowy manifest, w którym, powołując się na to, iż „u- właszczenie włościan jest ogólna chę­

cią kraju", postanawia., że „wszelką posiadłość ziemską, jaką każdy go­

spodarz dotąd tytułem pańszczyzny, czynszu lub innym tytułem, posiadał wraz z należnemi do niej ogrodami, zabudowaniami mieszkalnemi i go- spodarskiemi tudzież prawami i przy­

wilejami do niej przywiązanemi, od daty niniejszego dekretu staje się wy­

łączną i dziedziczną dotychczasowe­

go posiadacza własnością bez ża­

dnych .iakichkolwiekbądź obowiąz­

ków, danin, pańszczyzny łub czynszu, z warunkiem jedynie opłacania przy­

padających z niej podatków i odby­

wania należnej służby krajowej. Do­

tychczasowi właściciele nadanych gospodarzom rolnym .gruntów otrzy­

mają odpowiednią wartość tychże indemnizacyi z funduszów narodo-

10

(13)

Na w idow ni — z tyg o d n ia .

Dr. WOODROW WILSON, prezydent Stanów Zjedno­

czonych, wydał orędzie do obywateli amerykańskich, by zbierano składki na ko­

rzyść zrujnowanej przez wojnę Polski.

Gen. Herman von Kóvess, dowodzący armiąraustrya- cką, która zdobyła Łow- czen i zmusiła Czarno­

górze do kapitulacyi.

C ar N ik ita czarnogórski kapitulował i poprosił Au-

stryę o pokój.

RADOSŁAWÓW, prezes mi­

nistrów bułgarskich*. „ / / ' t«- tcresie k u l tu r y c a łe j E u r o p y le­

ż y dopuszczenie do sw obodnego ro zw o ju ta k w ielkieg o i d la k u l­

tu r y z a słu żo n e g o w o d u , j a k im j c ,t p o l s k i .

Dr. KAROL LIEBKNECHT, znany niemiecki socyal- demokrata, któremu partya o d e b ra ła praw o przema­

wiania w jej imieniu.

wych za pośrednictwem długu Pań­

stwa". Tak więc Centralny Naro­

dowy Komitet rozpoczął swą dzia­

łalność od postanowienia niesłycha­

nej wagi, wypełniał tylolatnie marze­

nia najlepszych synów ojczyzny, wykonywał to, czego zaniedbano podczas rewolucyi listopadowej. Dru­

kowany manifest nakazujący uwła­

szczenie rozesłał Komitet powiato­

wym komisarzami, ci .zaś w odbitkach litograficznych rozrzucili go po kra­

ju, usiłując wszędzie przeprowadzić ściśle jego wykonanie. Spodziewał się Komitet Narodowy, iż teraz, gdy rzucono czarowne słowa „wolność i własność", spełnić się musza Obietni­

ce demokratów z Wiktorem Heltma- nem na czele, powstanie stanie się re- wolucyą socyalną, „powstaniem lu­

du" i jako takie mieć będzie powodze­

nie. Przypuszczano, że teraz, po uwłaszczeniu, wszyscy chwycą za ko­

sy, nietylko gospodarze, ale nawet

„chałupnicy, zagrodnicy i wogóle wszyscy obywatele z zarobku jedy­

nie utrzymanie mający", i obiecywa­

no im, a wrazie ich śmierci żonom i dzieciom ..na własność po ukończeniu wojny z dóbr narodowych dział grun­

tu najmniej mórg trzy przestrzeni za­

wierający". Niestety nadzieje Komi­

tetu ziściły się w bardzo małym stop­

niu. Zapomniano, że w jeden dzień żaden manifest najradykalniejszy na­

wet nie przerodzi obojętnej chłop­

skiej masy w obywateli-ipatryotów, gotowych nieść życie w ofierze za ojczyznę. Ogromna większość chło­

pów wołała wprzód gruntownie prze­

konać się o stałości reform, wprzód nacieszyć się uwłaszczeniem, a do­

piero później krew swą przelewać.

Według wszelkiego prawdopodobień­

stwa, gdyby powstanie nie upadło, gdyby uwłaszczenie ogłoszone przez Komitet Narodowy weszło na dobre w życie, to z czasom nowe pokolenie chłopów, wychowane już po zniesie­

niu pańszczyzny, poczuwałoby się do łączności ...ze starszymi braćmi", któ­

rzy obdarzyli ich ziemią, czułoby się naprawdę obywatelami kraju. Pod­

czas powstania jednak chłop, jak Pi­

sze autor ..Dziejów roku 1863". ..nie

■wierzył w jakieś tam rewolucyjne de- kreta i dary... Dar chętnie przyjmo­

wał, zwłaszcza, że dzięki zabiegom agentów powstańczych wszędzie zo­

stał uwiadomiony o uwłaszczeniu pańszczyzny nie robił, czynszów nie płacił, ale na powstańców patrzał zpodełbą i gdzie mógł, to sztorcem do nich stawał". Zarówno jednak Rząd Narodowy, jak dowódcy oddziałów, jak agenci prowincyonalnj robili, co mogli, by lud za sobą pociągnąć. Na Podlasiu Rogiński usiłował zabrać ze sobą biskupa podlaskiego. Beniamina Szymańskiego, i trzymać go przy oddziale, by tym sposobem wywrzeć na chłopów silne wrażenie. Naczel­

nik województwa krakowskiego sta­

rał się złamać nieprzychylne stanowi­

sko ludu, rozrzucając wśród niego gorące odezwy. W dniu 21 czerwca więc, wypominając „młodszym bra­

ciom w polskiej rodzinie, iż dotąd w jego okolicy najmniejszy przyjęli u- dział w wypędzeniu moskali", wzy­

wał naczelnik chłopów — ..dziś ró­

wnych dawnej szlachcie obywateli", do broni, do ofiar, przypominał, że to ..rząd polski darował im ziemię, na której siedzą". Jeszcze gorętsza była odezwa krakowska, wydana w dwa miesiące później, a ozdobiona wize­

runkiem ..Matki Boskiej Częstochow­

skiej". Rzeczywiście też pod koniec rewolucyi chłopi w województwie krakowskiem zaczęli okazywać wię­

kszą sympatyę dla powstańców, słu­

żyli tu i owdziie za kuryerów. śle­

dzili ruchy nieprzyjacielskie. Najwię­

cej patryotyzmu, według świadectwa jednego z pamiętnikarzy, okazywali chłopi w gminach rządowych odda- wna oczynszowanych, nie zawiedli też pokładanych na nich nadziei za­

wsze bohaterscy kurpie.

Jeżeli, naogół mówiąc. ogłoszenie przez Rząd Narodowy uwłaszczenia nie ,zrobiło powstania, tak jak się spo­

dziewano, ruchem ludowym, to jed­

nak manifest z dnia 22 stycznia 1863 roku miał i ma poważne znaczenie moralne.

/gna ć \ v 77 aranowski.

Zgon seniora warszawskiej palestry.

sprawach kryminalnych.

Ś. p. A d o lf Peplowski.

W 75 roku życia zmarł jeden z naj­

poważniejszych adwokatów warszaw­

skich, znany i bardzo ceniony obrońca w Adolf Peplow­

ski. Świetny i dowcipny mów­

ca umiał i wiel­

ką plastyką i jasnością kon­

struować swoje wywody obroń­

cze. Przekony­

wały one w większości wy­

padków, g d y ż Peplowski nale­

żał do rzędu t y c h rzadkich a d w o k a t ó w , którzy nic po­

d e j m u j ą s i ę spraw li tylko dla zarobku. Wyjaśnienie prawdy inte­

resowało go przedewszystkiem. Żądał wymiaru sprawiedliwości i występowa!

zawsze jako obrońca przed bezprawiem.

Niedawno wydano po polsku jego mowy obrończe. Przed sądem imisiał je wypo­

wiadać po rosyjsku. Imponują one tre- ściwością i umiejętnością argumentacyi.

Adolf Peplowski uczęszcza! na uni­

wersytet w Petersburgu. Skończy! stu- dya w r. 1862 ze stopniem kandydata praw. Od tej chwili pracuje jako apli­

kant przy trybunale łomżyńskim. 1862 r.

we wrześniu mianowano go nauczycielem częstochowskiej szkoły powiatowej. Nie­

długo jednak pracował, jako nauczyciel.

Aresztowany przez władze za udział w Rządzie powstańczym, na rozkaz namie­

stnika został deportowany na Sybir. Ody wrócił do kraju, od 1868 do 1873 r. pra­

cował przy Józefie Kokelim, znakomitym obrońcy .przy warszawskim departamen­

cie rządzącego senatu. Od roku 1876, to jest od chwili reformy naszego sądowni­

ctwa, został adwokatem przysięgłymi i na tern stanowisku zyskał sobie wielką po­

pularność. Śmierć Adolfa Pcplowskiego czyni w święcie naszymi prawniczym niepowetowaną stratę. Cześć jego pa­

mięci!

Cytaty

Powiązane dokumenty

Można się zapatrywać na Sołowiewa rozmaicie; można nawet żałować, że dla teologii porzucił

W dobie porozbiorowej zdarzyło się, niestety, aż po,trzykroć- iż episkopat polski przeciw przodującym polskim zwracał się albo raczej zwracany by­.. wał

Wydawało się, że za chwilę ten ogień, więziony pod skorupą ziemi, przedrze się wreszcie przez nią i bu­.. chnie w górę straszliwie jasnym

no pod broń. Jest to ubytek sił roboczych bardzo znaczny, a sposoby zaradzenia temu staną się palącą sprawą ekonomicz­.. ną w całej Europie. Jak wiadomo,

W jakici formie ułoży sie stosunek miasta do teatrów, dziś przewidzieć się nie da.. zaieżnetood przyszłych stosunków nietylko

żyła i doprowadziła do wielkiego dnia 5 listopada, dnia pamiątkowego już w historyj naszej, bo dnia tego przed jedenastu laty odbył się w Warszawie narodowy

W ystarczy posłuchać tego, oo opowiada się o tem w kolach kolejo­.. wych, aby nabrać przekonania, ile szkody moralnej musiaiy nam

Szkoły też ustawiły się w szeregu.. Porządku przestrzegali