• Nie Znaleziono Wyników

Losy i doświadczenia turecko-tatarskie Jakuba Kimikowskiego w epickiej próbie Marcina Paszkowskiego "Dzieje tureckie"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Losy i doświadczenia turecko-tatarskie Jakuba Kimikowskiego w epickiej próbie Marcina Paszkowskiego "Dzieje tureckie""

Copied!
25
0
0

Pełen tekst

(1)

Michał Kuran

Losy i doświadczenia

turecko-tatarskie Jakuba

Kimikowskiego w epickiej próbie

Marcina Paszkowskiego "Dzieje

tureckie"

Napis. Pismo poświęcone literaturze okolicznościowej i użytkowej 11, 29-52

(2)

09M P tlS Seria X I 2 0 0 5

Michał Kuran

Losy i doświadczenia turecko-tatarskie

Jakuba Kimikowskiego w epickiej próbie

M arcina Paszkowskiego Dzieje tureckie

A kto chce w szytkie sprawy kraju tam ecznego Snadnie pojąć, ta książka nauczy w szytkiego. Porządek, obyczaje, ję z y k bisurm ański I okrutną niewolą, i żal chrześcijański1.

E

ncyklopedyczne, kom pilacyjne opracow anie M arcina Paszkow skiego zostało ogłoszo­ne drukiem w roku 1615. Je g o pojaw ienie się na rynku w ydaw niczym poprzedziło niespełna o kilka lat takie w ielkie wydarzenia w kontaktach Rzeczypospolitej z tu re ck o -ta - tarskim W schodem , ja k klęska pod C ecorą (1620), bitw a chocim ska (1621) oraz poselstwo Krzysztofa Zbaraskiego do Stam bułu. Paszkowski m oże rościć sobie prawo do m iana tw ór­ cy dzieła, które um ożliw iło w ieloaspektow e zapoznanie się szerszego grona czytelników z obyczajam i ludów odm iennych etnicznie, kulturow o i m entalnie. Przyszło z nim i staro­ polskim Sarm atom zetknąć się w krótce bezpośrednio na polu w alki. W cześniej bow iem na kontakty z Tataram i i Turkam i narażeni byli głów nie m ieszkańcy rejonów pogranicz­ nych. Styczność z obcym i podczas łupieżczych najazdów kończyła się, je śli nie śm iercią, to w najlepszym razie długoletnią niewolą bez m ożności pow rotu do własnych domów. Taki właśnie los spotkał rów nież bohatera D ziejów tureckich i utarczek kozackich z Tatary, Jakuba K im ikow skiego, którem u przyszło poznawać ludy tatarskie i m ieszkańcem 7 Turcji głów nie, choć nie w yłącznie, z perspektyw y niew olnika.

1 M . P aszkow sk i. D z ie je tureckie i utarczki z K o z a k i i T atary. ... K raków , M ik . Lu b. 1615, k. ( * * ) 4 (d ed y kacja); lo k alizacja dalszych cy tató w i od w o łań b ez p o śred n io w tekście.

(3)

3 0 M i c h a ł K u ra n

Budowa utworu i charakterystyka narracji

Rozbudowany tytuł opisuje w pełni chaotyczną na pierwszy rzut oka konstrukcję rymowa­ nego dziełka. Część pierwszą, zasadniczą, w której przedstawione zostały losy bołiatera, cha­ rakteryzuje najlepiej początkowy fragment owego tytułu (D zitje tureckie i utarczki kozackie z Ta­

tary). Autor dokonał tu jed nak przesunięcia akcentów. Na pierwszy plan wysunął to, co w tek­

ście wprawdzie najważniejsze, czyli losy Kim ikowskiego w Turcji, ale przedstawione w dalszej części opowieści, skomponowanej chronologicznie. Opis doświadczeń zdobytych w państwie O sm anów poprzedziła bowiem awanturnicza część przygód bohatera, który po ucieczce z nie­ woli tatarskiej brał udział w łupieżczych wypadach kozackich w głąb terytoriów tureckich i na M orze Czarne. Podczas jed nej z nich dotarł do Białogrodu i na wyspę zwaną z ruska Hadie- czów O strów oraz rozbił transport wziętej do niewoli ludności słowiańskiej (s. 19).

O p ow ieść o losach Jaku ba K im ikow skiego nie ob ejm u je całej księgi pierwszej. K ończy się na rozdziale dziew iątym pow rotem bohatera do kraju i dziękczynną m odlitw ą na Jasn ej G órze. Tę prezentację oddzielił autor od dalszego opisu obyczajów tu reckich, pom iesz­ czonych rów nież w części pierw szej, Apostrofą do m łodzi rycerskiej. D alszy ciąg relacji służy poszerzeniu przestrzeni rozważań o dośw iadczenia, które nie były ju ż udziałem K im ik ow ­ skiego. Trzy kolejne rozdziały ( X - X I I ) dotyczą natom iast losów chrześcijan zam ieszkują­ cych terytoriu m Cesarstw a O tom ań skieg o („pogłow szczyzna i dziesięcina z dziatek ch rze­ ścijańskich’', s. 4 8 ), prześladowań duchow ieństw a prawoslawmego, kryteriów segregacji w ięźniów chrześcijańskich, cierpień kastratów przeznaczonych do służby w harem ie, prób ucieczek ludności porwanej z Azji i Europy (s. 4 8 - 6 5 ) . Z w ieńczenie księgi stanow i próba transkrypcji alfabetu tureckiego i cyrylickiego, M odlitw a Pańska po arabsku oraz inne m o ­ dlitw y chrześcijańskie, liczebniki i dialog w ję z y k u ru skim (u kraińskim ).

Księga druga złożona z pięciu rozdziałów dotyczy nie tylko pochodzenia narodu tu rec­ kiego, obrzędów religijnych i modlitw', lecz rów nież genezy islamu i zw yczajów tow arzy­ szących przyjęciu tej religii przez potom ków m ahom etan, ja k i przez chrześcijan (s. 7 1 -1 0 2 ), przynosi też inform acje o duchow ieństw ie, w ierności obyczajom i szkolnictw ie tu reckim .

Księga trzecia stanowi prezentację stru ktury organizacyjnej państwa tureckiego z uw zględnieniem takich obszarów, ja k w ojskow ość, d ostojeństw a, sądow nictw o, zaw ie­ ranie m ałżeństw , aż po sprawy kupców, rzem ieślników i rolników oraz budow nictw o, odzież, pożyw ienie, m yślistw o. Rozdział ostatni, szósty, dotyczy system u kar dla kobiet trudniących się nierządem , nieuczciw ych przekupniów i rzem ieślników .

Księga czw arta zawiera tem atyczny sło w n ik języ k a tureckiego. W łaśn ie on w zbudził do tej pory najw iększe zainteresow anie, ja k o pierwsze tego rodzaju polskie opracow anie. N ale­ ży z tego względu przyw ołać prace Ananiasza Z ajączkow skiego2, ja k też Bohdana B aranow ­

2 Z o b . A. Z a ją cz k o w sk i. P ie n r s z a p róba opracow ania ję z y k a tureckiego w literaturze staropolskiej, „Sp raw ozd ania z P osied zeń T ow arzy stw a N a u k o w eg o W arszaw sk ieg o " W yd ział 1 Ję z y k o z n a w stw a i H isto rii L iteratu ry , R . 31: 1938, z. 7 - 9 , s. 5 1 - 6 6 ; idem . Studia oricutalistyczue z d z iejó w słow u ictira polskiego, W ro cła w 1955.

(4)

Lo s y i d o św iad c zen ia t u r e c k o - ta ta r s k i e Jakuba K im i k o w s k i e g o w epickiej próbie. 31

skiego3, a w ięc w ypow iedzi badaczy, którzy opracowali tę część tekstu z punktu widzenia językoznaw czego. D zieje tureckie stały się w początku X X I w ieku, obok innych utworów, częścią rozważań pośw ięconych obrazow i niew oli tu recko—tatarskiej w siedem nastow iecz­ nej literaturze polskiej4, ja k też obserw acji dotyczących prób epickich przed Gofredem Piotra K ochanow skiego3. W ielka szkoda, że kom pendium Paszkowskiego nie znalazło się w polu zainteresow ania językozn aw ców badających w yobrażenia o narodach w dawnej polszczyź- nie, biorąc pod uwagę, że ma także charakter pam iętnikarski oraz odzw ierciedla doskonale św iadom ość przeciętnego szlach cica-P olaka6.

D zieło zostało poprzedzone listem dedykacyjnym skierow anym do Adama Stad nickie­ go „ze Z m igrod a”, w ojew ody bełskiego (ok. 156 3 -1 6 1 5 ), w którym autor podkreślił m iędzy innym i znajom ość spraw tu reckich, zdobytą w m łodości przez adresata z autopsji:

Ja , nie chcąc się zabawiać długim i wywody, O piszęć tu ubogich chrześcijan przygody, O piszęć i postępki w bisurm ańskim kraju,

A cześ sam z swych m łodych lat świadom ich zwyczaju. I krew zacna tw ych braciej toć potym odniosła,

Która na tym rzem ieśle z m łodości swej zrosła [k. ( * * ) 2

O dw ołując się do doświadczeń adresata, liczył Paszkowski na pełne zrozum ienie pod­ ję c ia inicjatyw y i dostrzeżenie w ysokiej w artości swej pracy. Z uwagi na być m oże znaczną

znajom ość spraw tureckich Adama Stadnickiego autor musiał zaznaczyć, że je g o relacja nie stanow i przekazu naocznego świadka. W słowach otw ierających list dedykacyjny za­ wiera się potw ierdzenie inform acji o kom pilacyjnym i w tórnym charakterze dzieła, co nie um niejsza je g o w artości:

N ow ą rzecz niosą M uzy twej zacnej osobie, Która nieprzepłacony skarb zamyka w sobie. C zegom się dość nasłuchał uszym a sw oim i,

O tym tu będę jaw n ie głosił przed w szytkim i [k. ( * * ) 2 j.

3 Z o b . B . B a ra n o w sk i, Z n a jo m ość ję z y k a tureckiego w daw n ej Polsce. „ R o c z n ik O r ie n ta listy c z n y " 1938, t. 14, s. 2 6 ; idem . Z najom ość' W schodu w d a w n ej Polsce do A l I I I w ieku . Ł ó d ź 1950, s. 7 6 -7 9 .

4 Z p ersp ek ty w y w izji n iew oli u tw ó r P aszkow sk iego an alizow ała R en ata R yba ( Trzy o brazy u ieiroli tatar-

s k o -tu re ck iej w literaturze X ] 11 w ieku , „ B a ro k " 2 0 0 1 . s. 4 7 - 5 3 ) .

" Z o b . J. S. G ru c h a ła . IV przed sion kach s low ieu sk iej K alliopy. P róby ep ickie p r z e d „G o fre d em ", w: S w it i z m ierzch

baroku , red. M . H a n u siew icz , J. D ą b k o w sk a . A. K arp iń sk i, L u b lin 2 0 0 2 , s. 1 2 6 -1 3 3 .

Z o b . A. N iew iara, W yobrażenia o narodach w pam iętn ik a ch i d z ien n ik a ch z A l 7 - A / A w ieku , K a to w ice 2 0 0 0 , s. 1 0 -1 2 .

(5)

3 2 M i c h a ! K u ra n

A tutem D ziejóit’ tureckich je s t poetycki charakter opracow ania. Przew ierszow anie op o­ w ieści trzynastozgłoskow cem ma zapewne podnieść w ypow iedź do rangi literatury w yso­ kiej, uczynić z niej epos. A utor stara się zam askow ać w ten sposób w tórn o ść swego przeka­ zu w obec zasłyszanej opow ieści, ja k też innych przekazów ustnych i być m oże pisem nych, które pom ogły mu skom ponow ać utw ór7.

Z bliżo n ą tem atykę podejm uje rów nież późniejsza, bardzo popularna praca Szym ona Starow olskiego D w ór cesarza tureckiego. Je st ona je d n a k ju ż w yłącznie przekładem starszego opracow ania w łoskiego8, gdy D zieje tureckie to w zasadzie oryginalna w ypow iedź literacka.

R elację o sprawach tu reckich bezpośrednio poprzedza łacińska pieśń zachw alająca dzie­ ło przypisana Stefanow i Farkoczow i, W ęgrow i, który siedem lat doświadczał losu w ięźnia, podobnie ja k K im ikow ski.

R zecz jasn a, D zieje tureckie nie zapoczątkowują prezentacji spraw tu reckich w literaturze polskiej. Popularyzatorskie dzieło Paszkow skiego poprzedziły nie tylko P am iętniki Jan czara K onstantego z O strow icy, ale rów nież studia Filipa K allim acha, w tym zaginiona Księga

0 obyczajach Tatarów, oraz odpow iednie ustępy K ron iki M acieja Stryjkow skiego (1575), czy

także relacje poselskie Erazm a O tw in ow skiego (1557) lub Andrzeja Tarnow skiego (1 5 6 9 )9 dokum entujące ożyw ione kontakty dyplom atyczne w czasach, gdy C esarstw o O tom ań skie znajdow ało się u szczytu potęgi, ja k też wiele innych w ypow iedzi kronikarzy i poetów (na przykład G w agnin czy H ussow ski).

W centru m zainteresowania niniejszego artykułu znajduje się nie tylko wizja W sch o ­ du przekazana przez Jaku ba K im ikow skiego, ale rów nież przeżycia bohatera z uw zględ­ nieniem stanu je g o duszy. Postać tę potraktow ał autor ja k o je d n o z podstaw ow ych źródeł inform acji, w następujących słowach podtytułu poprzedzającego księgę pierwszą: D zieje ta­

tarskie, kozackie i tureckie. Z doświadczenia, ja k o inszych wiela ludzi zacnych, tak osobliwie, jednego żołd a ka szlachetnego Ja k u b a K im ikou ’skiego, który w ręku pogańskich byt w niewoli 9 lat i niem ało rzeczy godnych wiadomości wybaczył.

Ju ż tutaj, m odyfikując tytuł książki znany z karty tytułow ej, autor zachował faktycz­ nie przekazaną w tekście kolejność opisu, im plikow aną dziejam i głów nego bohatera. Tak sform ułow any na now o tytuł sugeruje zaw artość przekazu znacznie szerszą niż pierw otny zamysł autorski. N asuw a przypuszczenie, że będzie to obiektywma narracja historyczna, oparta je d y n ie na obserw acjach różnych osób, wśród których specjalne m iejsce należy się

Z o b . A. Z a ją c z k o w sk i, P ierw sz a p r ó b a .... op. cit., s. 6 4 - 6 5 ; B . B a ra n o w sk i, Z n a jo m o ść W schodu .... op. cit., s. 7 8 - 7 9 .

s Por. list d ed y k acy jn y do Ja n a Z a m o y sk ie g o „ So b iep an a": „od św iad o m y ch te g o p o g ań sk ie g o n arod u ludzi w ia d o m o ść d oskonały w ziąw szy, z sk ry p tu w ło sk ie g o , n ow o teraz na św iat w R z y m ie w y d an eg o , re lacy je zebraw szy. W aszej M iło śc i, m em u M iło śc iw e m u Panu ( ...) o fia ru ję " — S. S ta ro w o lsk i, D w ó r cesarza turec­

kiego i rezydencyja je g o w K on stan tynopolu, w yd. K . J . T u ro w sk i, K ra k ó w 1858. s. 5. Z o b . też B . B aran o w sk i, Z n a jo m ość W schodu .... op. cit.. s. 1 5 5 -1 5 7 : I. L ew an d o w sk i, U stęp w: S. S taro w o lsk i. W ybór z p ism . tk, w yb.

1 opr. 1. L ew an d ow sk i. W ro cław 1991 (B N I 2 1 2 ). s. L X I X .

(6)

Losy i d oś w iadcze n ia t u r e c k o - ta ta r s k i e J a k u b a K im i k o w s k i e g o w epickiej próbie. 33

szlachcicow i i żołnierzow i, Jaku bow i K im ikow skiem u. R ękojm ię w iarygodności je g o prze­ kazu stanow i czas pobytu w niew oli „pogańskiej", trw ającej, ja k podaje autor, dziew ięć lat. C elem Paszkowskiego nie je s t je d n a k przedstawianie losów K im ikow skiego, by straszyć odbiorców wizją niewoli tureckiej lub tatarskiej, chociaż w sposób naturalny i taki efekt mógł autor m im ow olnie osiągnąć. Z am iarem piszącego je s t przybliżenie sarm ackiem u od­ biorcy problem atyki tureckiej i tatarskiej.

Relacja z doświadczeń K im ikow skiego vcl Bahram a, bo takie im ię przyjął bohater po przejściu na islam, ma w znacznej m ierze charakter pam iętnikarski. Losy postaci przed­ stawiane są je d n a k za pośrednictw em poety. Paszkowski sam w narracji trzecioosobow ej kreśli w zarysie, bez zagłębiania się w szczegóły, dzieje bohatera. Je st on całkow icie uza­ leżniony od decyzji autora, opow iadającego je w uproszczeniu i bez specjalnej literackiej obróbki. Tw órca nie ma zam iaru przekazania dokładnego zapisu pam iętnikarskiego w p o­ staci zwartej relacji o losach bohatera, choć je g o opow ieść je s t kom pletna, czyli ma i punkt początkowy, i końcow y w postaci szczęśliw ego rozw iązania. W iększość w ydarzeń przed­ stawia się zaledwie w zarysie, z dużą niedokładnością, tak jed y n ie, by odbiorca zrozum iał należycie istotę wypadków, ale nie poznał ju ż zbyt wielu bliższych szczegółów, m im o że niektóre zdarzenia przedstawiane są z uw zględnieniem drobiazgowych in fo rm a cji10. W ów ­ czas też wprowadza się mowę niezależną oraz dialogi. O pow ieść o losach bohatera przeple­ ciona została licznym i dygresjam i, zupełnie niezw iązanym i z dośw iadczeniam i postaci, na przykład mająca kozacki rodowód opow ieść o końskiej wodzie i D nieprze, z dokładnym opisem biegu rzeki aż do M orza C zarnego (k. C 2 — C 3 r.), lub też w cześniejsza prezen­ tacja polow ali, którym i zajmowała się m łodzież tatarska, oraz charakterystyka obyczajów zw ierząt stepow ych (k. A2 v. — A3 /’.). D o opowieści o K im ikow skim nie należą rów nież rozdziały drugi i trzeci, pośw ięcone prezentacji ord tatarskich, ja k też techniki prowadzenia w alki przez Turków i Tatarów.

N aw et rozdziały w całości przedstawiające przygody bohatera nie przynoszą je d n o ­ litej relacji. W piątym mowa na przykład o ponow nym pojm aniu K im ikow skiego przez Tatarów przy okazji odbicia dani, jak ą chanowa wieźli przedstawiciele w ielkiego księcia m oskiew skiego, a którą przejęli na krótko kozacy, następnie rozbici przez Tatarów, oraz opow ieść o tym , ja k K im ikow ski zabił tureckiego syna szlacheckiego, który chciał go przym usić do stosunku pederastycznego, i ja k bohater był sądzony. Rów nież rozdziały od siódm ego do dziewiątego, choć w yłącznie dotyczą przygód Bahram a, nie zawierają spójnej narracji. Łączenie w je d n y m rozdziale różnych w ydarzeń w ynika z dążenia do skrótow ego przedstawiania losów bohatera. C elem Paszkow skiego nie było bow iem , ja k w spom niano, zdawanie szczegółow ej relacji z przygód K im ikow skiego, lecz prezentacja obyczajów tu ­ reckich i tatarskich, przybliżenie szlacheckiem u odbiorcy odm iennych kulturow o ludów m ieszkających za granicą p ołu d niow o-w schod nią. O p ow ieść o K im ikow skim ożyw ia to

1,1 N a rra cję P aszkow sk iego cech u je b o w iem ró w n o cz eśn ie d robiazg ow ość przejaw iająca się pod aw an iem n azw isk w łaścicie li n iew o ln ik a, czasu pobytu u kolejnych p an ów oraz p rzy w o ły w an iu n azw m iejsco w y ch .

(7)

3 4 M i c h a ł K u ra n

erudycyjne dzieło encyklopedyczne, w zbogacając je o elem ent p am iętn ikarsko -p rzygo d o- wy. U m ieszczen ie go w początkow ej części kom pendium służy w zbudzeniu zainteresow a­ nia odbiorcy całym opracow aniem ; poprzedzielanie inform acjam i nienależącym i do wątku przygodow o-aw anturniczego, jak też lapidarnos'ć relacji, ma zasygnalizow ać niepierw szo- planowe m iejsce tej narracji w strukturze dzieła. Istotną rolę w prezentacji pełni uw zględ­ nienie psychologii bohatera, dokonane jak b y pośrednio w to k u relacji, w której pojawiają się w zm ianki na tem at stanów ducha postaci i przeżyć w ew nętrznych ujaw niających się w kolejnych trudnych sytuacjach.

Z e względu na wprow adzenie w ątku pam iętnikarskiego D zieje tureckie Paszkow skiego zbliżają się do Pam iętników Jan czara K onstantego z O strow icy, w których rów nież pewną rolę, także w łaśnie niepierw szoplanow ą, odgryw a relacja o losach głów nego bohatera i za­ razem autora opow ieści. K onstanty z O strow icy usuwa się sam na dalszy plan, chcąc rów ­ nież przede w szystkim przedstawić w szechstronny opis T u rcji. In fo rm acje na je g o tem at nie pojawiają się je d n a k na początku relacji, ale rozsiane są w opow ieści pośw ięconej reli­ gii i historii T u rcji, ja k też kontaktom z sąsiadami oraz organizacji państwa osm ańskiego, w tym egzystencji ludności także chrześcijańskiej. D zięki opow ieści K onstantego z O stro ­ w icy i relacji Paszkowskiego odbiorca poznaje C esarstw o O sm ańskie z perspektyw y osób w łączonych siłą do m achiny tureckiego państwa. O sobiste dośw iadczenia K onstantego z O strow icy ograniczają się do służby w szeregach jan czarskich . K im ikow ski natom iast nie tylko służył na galerze, spełniając tu n k cję puszkarza, ale rów nież pasł bydło i praco­ wał w w innicy. Je g o pozycja w stru kturze społecznej była bardzo niska. N ie chciał też w y­ korzystać m ożliw ości poprawy położenia poprzez ślub z siostrą swego pana (który zaufał B ahram ow i po przyjęciu przez niego islamu), ale uciekł z w in n icy z przechodzącym obok niej oddziałem wojska, udającym się na w ojnę do Siedm iogrodu. K im ikow skiem u udało się je d n a k d otrzeć tylko do D u naju , nad którym został schw ytany i ponow nie sprzedany. Inaczej ułożyły się losy K onstantego z O strow icy. M im o że nie przeszedł na islam , pow ie­ rzono mu tu n k cję dow ódcy granicznego zam ku Z w eczaj, zajętego w krótce przez W ęgrów (w roku 1 4 6 3 )11.

O d m ien n ą perspektywę przynoszą, oczyw iście, relacje osób, które odw iedziły T u rcję, pełniąc służbę dyplom atyczną, a w ięc nie dośw iadczyły osobiście losu m ieszkańca C esar­ stwa O tom ań skiego, siłą w łączonego do stru ktu ry społecznej tego państw a, nie przeży­ ły gehenny w ojennej konfrontacji z Turcją ani porw ania w w yn iku najazdu tatarskiego. M ow a tu o w ypow iedziach pam iętnikarzy, którzy zwracali uwagę na inne aspekty orga­ nizacji państwa tureckiego, obracali się rów nież, je ś li tak m ożna pow iedzieć, w w yższych sterach, stykając się, dzięki kontaktom z dw orem , z problem am i przede w szystkim polityki m iędzynarodow ej, kultury m aterialnej, praw rządzących życiem publicznym . N ie zwracali uwagi na dolę niew olników oraz życie prostych ludzi pochodzących z niższych warstw.

11 Por. }. Ł o ś, w st. w : P a m iętn iki Ja n c z a r a , czyli k ro n ik a turecka K on stan tego z O strow icy napisam i m ięd z y rokiem

(8)

Lo s y i dośw iadczen ia tu r c c k o - t a t a r s k ie J a k u b a K im i k o w s k i e g o w epickiej próbie. 35

N isko urodzeni budzili zainteresow anie tylko wówczas, gdy osiągnęli znaczącą pozycję w strukturze społecznej i zyskali realny w pływ na kierunek polityki sułtana. Taki charak­ ter ma relacja Sam uela Tw ardow skiego przekazana w P rzew ażn ej legacyi. Autor wprawdzie opisywał odw iedzany kraj z autopsji, je d n a k je g o opow ieść dotyczyła głów nie kieru nku rozw oju spraw państw ow ych. W centru m uwagi znalazły się zm agania w ielkiego posła, księcia Krzysztofa Zbaraskiego, z adm inistracją osm ańską, którą reprezentow ał nisko u ro­ dzony w ezyr G iurgi. O pis państwa został podporządkowany pochwale głów nego bohatera. M im o takiego celu relacji nie brak w niej uwag pośw ięconych zabytkom , przyrodzie i oby­ czajom tu reckim .

W przeciw ieństw ie do utw oru Paszkow skiego zyskujem y w pełni dojrzałą artystycznie relację o czynach głów nego bohatera, zaś obok niej fu nkcjonują ja k o stosow nie w plecio­ ne dygresje uwagi o historii, budow lach, faunie i florze, w reszcie kąśliwe spostrzeżenia na tem at gospodarki tureckiej, w ojskow ości, organizacji państw ow ej, których celem było ten­ dencyjne bagatelizowanie potęgi groźnego przeciw nika.

P rzew ażn a legacyja Tw ardow skiego przewyższa encyklopedię Paszkow skiego pod w zglę­

dem poziom u artystycznego opracow ania. M im o że autor D ziejów tureckich wprowadził osobno słow nik turecki, je d n a k to Twardowski okazał się lepszym znawcą języ k a, gdy w łą­ czał do swej relacji słowa tu re ck ie 12. Z nacznie lepiej poradził sobie też z kom pozycją dzieła. N ic w ięc dziw nego, że poczytniejsza okazała się udram atyzow ana i propagandowa epicka opow ieść Tw ardow skiego o losach poselstwa, niż dająca w iększe m ożliw ości narracyjne relacja o Jaku bie K im ikow skim .

Przeciw ko Paszkow skiem u przemawiał także atrakcyjny opis spraw tureckich dany przez Szym ona Starow olskiego. Z D ziejam i tureckimi łączy go to, iż obaj autorzy nie m ieli okazji oglądać państwa otom ańskiego na własne oczy. Pisali, posługując się relacjam i in­ nych osób. Starow olski wręcz dokonał przekładu w łoskiego k o m p e n d iu m , Paszkowski silił się na opracow anie przew odnika rodzim ego.

W świecie Jakuba Kimikowskiego

W ydaje się, że największą w artość w relacji Paszkow skiego mają osobiste doświadczenia K im ikow skiego oraz je g o bezpośrednie obserw acje. Z lapidarnego, skrótow ego przekazu m ożna m iędzy innym i dow iedzieć się wiele o losach słow iańskich niew olników tatarsk o - -tu re ck ich , ale rów nież zrekonstruow ać i osadzić w czasie w ędrów kę bohatera.

12 Z o b . np. B . B aran o w sk i. ZiuyonwsY 1 !s ch o d u .... op. c it., s. 147; A. M ro z o w sk a , T . M ajd a. S ied em n a sto ­

w ieczny słow n iczek turcyzinów. .,P race F ilo lo g ic z n e U n iw e rsy te tu W arszaw sk ieg o” 1973. t. 2 4 , s. 2 1 9 - 2 3 2

(rzecz o o p raco w an iu sło w n ik o w y m M arian a z Ja ślisk , w k tó ry m p o d k reśla się w alo ry P r z e w a ż n e j legacyi Sam u ela T w ard o w sk ieg o ja k o źród ła do p ozn ania języka tu reck i ego).

(9)

3 6 M ic h a ł K u ra n

1. Ze strzępów biografii

Jak u b K im ikow ski urodził się zapewne około roku 1 5 6 4 13. Służbę na dw orach pańskich zaczął bardzo m łodo, mając 13 lat. P ochodził bow iem z ubogiej szlachty. N ajp ierw usługi­ wał m łodem u Janow i Szczęsnem u I Ierburtow i (1 5 6 7 -1 6 1 6 )M, „dość cnotliw ie (...) , choć przez czas niedługi” (s. 2 ), a k onkretn ie dwa lata, być m oże od końca 1577 do 1579 roku, za­ nim je g o pan, niem alże rów ieśnik, zapisał się na Akadem ię Krakow ską (1 5 7 9 )|D. N astępnie K im ikow ski został polecony pierw szem u ordynatow i ołyckiem u, księciu na O ły ce Stan i­ sławowi Radziw iłłow i (1 5 5 9 -1 5 9 9 ) u\ który pow rócił z peregrynacji po Europie pod koniec 1579 ro k u 17. K im ikow ski m ógł pozostawać u Radziw iłła do czasu przygotow ań Batorego do w ypraw y pod W ielkie Luki (król w yruszył z W iln a w połow ie czerw ca 1580, a Radziw iłł do W arszaw y udał się ju ż w lutym tego ro k u ls), w której przyszły ordynat ołycki brał udział „na czele pryw atnego pocztu”19. Po kró tkim czasie służby Radziw iłł posłał m łodego szlachcica z listam i na Podole, zapewne w okresie przygotow ali do w ojny m oskiew skiej, do przebyw a­ ją ce g o w M anaczynie (powiat starokonstantynow ski20) jed n eg o z książąt W iśn iow ieckich

— najpraw dopodobniej do m łodego rów nież wówczas K onstantego (1 5 6 4 —1641)2', choć w tedy także bardzo aktyw ny był Aleksander W iśn io w ieck i22, ja k rów nież A ndrzej i M ichał W iśniow ieccy. W skazuje się je d n a k na K onstantego, głów nie z tego względu, że je g o syn był w posiadaniu M anaczyna (w krótce po zakończeniu w ypraw y ch ocim skiej 1 6 2 123). Tak w ięc m iejscow ość ta musiała należeć do książęcej linii W iśn iow ieckich, a k onkretn ie wła­ śnie do Konstantego, który przekazał ją później swemu synow i. Podczas w ypełniania m isji poselskiej niespełna szesnastoletni K im ikow ski został pochw ycony przez Tatarów m iędzy B azalią24 a Starym K onstantynow em nad Słuczą, w czasie gdy prowadzili oni rów nocze­ śnie działania w okolicach Trem bow li i Baw orow a (obie m iejscow ości położone są nad rze­

13 D atę taką m o żn a u stalić po o d ję c iu od rok u p o w ro tu do k raju (1 5 9 2 ) 11 lat, z k tó ry c h 9 to o k res n iew oli (1 u T atarów , 8 u T u rk ó w ), rok p o b y tu u K o zak ó w oraz k o lejn y ro k — czas p o św ię co n y na d rogę z T u rc ji do W io c h . O d daty 1580 n ależy z kolei o d jąć n ie ca łe 16 lat, bo tyle m iał K im ik o w sk i w7 ch w ili p o rw an ia, co m o ż n a o b licz y ć, d od ając do 13 (w iek, w ja k im ro zp o czął słu żb ę) k o lejn e o k resy sp ę d zo n e u z m ien ia ją cy ch się panów .

14 Z o b . S. C y n a rs k i. H e r b n r t fa n S zczęsny, hasło wr: P o lsk i s ło irn ik biograficzny, t. 9, W ro cła w 1 9 6 0 -1 9 6 1 , s. 4 4 3 - 4 4 5 .

b Z o b . S. C y n a rsk i, op. cit., s. 4 4 3 .

1,1 Z o b . 11. L u lew icz, R ad z iw iłł S tan isław , hasło w: P olski słow n ik biograficzny, t. 30 , W rocław 1987, s. 3 6 3 -3 6 7 . r Z o b . ibidem , s. 3 6 4 .

Is Z o b . J . B e sala. Stefan B a to ry , W arszaw a 1992. s. 2 9 6 . r> H . L u lew icz . op. c it., s. 3 6 4 .

-" Z o b . S ło w n ik geograficzn y K rólestira P olskiego i innych kra jó w słow ia ń sk ich , red. F. S u lim ie rsk i, B . C h le b o w ­ ski, W. W alew ski, t. 6, W arszaw a 1885, s. 85.

21 Por. J . W o lf f K n ia z io w ie litew sko -rn scy od koń ca A71 ’ w.. W arszaw a 1895, s. 5 5 9 - 5 6 0 . 22 Z o b . ). B esala, op. cit., s. 2 2 8 ; J. W o lff. op. c it., s. 5 5 9 - 5 6 0 .

23 Z o b . S. T w ard o w sk i, K s ią ż ę W iśn io w ieck i Jan u sz, L e szn o 1 6 4 6 , s. 18.

24 L eży o k o ło 55 km na zachód od S ta re g o K o n sta n ty n o w a . Por. S ło w n ik g e o g r a f i c z n y . t. 1, W arszaw a 1880, s. 129.

(10)

ką G niezną w okolicach czarnego szlaku tatarskiego2'-1). Podczas tego sam ego najazdu, ja k stwierdził Paszkowski, śm ierć poniósł Jak u b Struś (być m oże chodzi tu o Jaku ba, którego d om niem any w izeru nek Bartosz Paprocki podpisał następująco: „Jakub Struś z Kom arow a m ąż sławny, który z Tatary często a m ężnie bojow ał 1578”26). Był to im iennik słynnego J a ­ kuba Strusa, który w 1520 roku oddał życie pod W oronow em , o czym w spom inają Szym on Starow olski i Kasper N iesiecki27. Kim ikow rski utracił w olność najprawdopodobniej w roku 1580. N ie m ogło to nastąpić bow iem podczas najazdu tatarskiego z lutego 1578 w yw oła­ nego działaniam i Iwana P od kow y28 (za w cześnie), ja k też nie doszło do porw ania K im i­ kow skiego w roku 1582, gdy odw etową akcję tatarską zablokowała zbrojna dem onstracja zorganizow ana przez Jan a Zam oyskiego (uniem ożliw iła ona najazd)29. Tatarzy szukali za­ d ośćuczynienia za atak Kozaków na posłów krym skich w racających z M oskw y, dokonany w roku 1582. Być m oże w tej zuchwałej akcji K im ikow ski brał udział, je ś li je s t to ten sam napad na posłów podążających z M oskw y na K rym z daniną, o którym pisał Paszkowski. T atarzy jed n ak rozbili Kozaków', a K im ikow ski znalazł się ponow nie w niew oli. N atom iast w czasie, gdy Stefan B atory prowadził kam panię m oskiew ską, na p o łu d niow o-w schod niej granicy Rzeczypospolitej panować m iał względny spokój, ponieważ król zobow iązał się do w ypłacania corocznej daniny Tatarom , rozwiązał też doraźnie sprawTę kozacką30. Być m oże dlatego Radziw iłł m ógł posłać gońca do W iśniow ieckiego, nie obaw iając się o je g o los. Tym czasem m ogło dojść do niespodziew anego niew ielkiego najazdu tatarskiego, pod­ czas którego został porwany Jak u b K im ikow ski poruszający się po terenach szczególnie narażonych na łupieżcze wypady.

P obyt bohatera opow ieści w niew oli „pogańskiej” w edług Paszkow skiego trw ał dzie­ w ięć lat (s. 1). Autor do tego czasu wliczył rok spędzony u Tatarów, pom ijając je d n a k trzy ćw ierci roku, gdy K im ikow ski przebywał wśród Kozaków w oddziale dow odzonym przez Bogdana M ikoszyńskiego (s. 18—21). Z ośm ioletniego pobytu w T u rcji da się udokum ento­ wać, sum ując liczby podane przez autora, prawie siedem lat — w tym m iesiąc po zabójstw ie (s. 2 7 ), sześć m iesięcy w A fryce (s. 2 7 ), rok po przyjęciu islamu (s. 32), pięć lat „spełna” na galerach (s. 3 6 ). Biorąc pod uwagę liczbę panów, którym służył K im ikow ski, m ożna je d y ­ nie stw ierdzić, że musiał przebywać u każdego z nich bardzo krótko. Z w yliczeń w ynika, że w niew oli tureckiej przebywał m łody szlachcic od 1583.

2’ S ło w n ik geog raficzn y .. t. 1, s. 119; t 12. W arszaw a 1892. s. 4 6 2 . Z o b . tez K acliel. D z ie je kościoła i klasztoru

ojców bern ardynów w Z b a ra ż u (1 6 2 8 - 1 9 4 6 ), K alw aria Z eb rzy d o w sk a 2 0 0 1 . s. 119; J. W im n ie r. O d siecz w ie­ d eń ska 1683 roku. W arszaw a 1983. s. 13.

2,1 B . P ap rocki, G n ia z d o cnoty, Kraków 7 1578, s. 1034.

27 Z o b . S. Staro w o lsk i. H bjow n icy sarmaccy, tl., w st. i opr. J . S tarn aw sk i. W arszaw a 1978. s. 2 6 1 - 2 6 2 ; K. N ie ­ sieck i, H e rb a r z p o lsk i, t. 8, Lipsk 1841, s. 5 3 8 - 5 3 9 .

2S Z o b . j. B esala, op. cit., s. 2 3 2 .

-'.Z o b . ibidem , s. 416. Z o b . tez K. O le jn ik , Stefan B atory 1 5 3 3 -1 5 8 6 . W arszaw a 1988. s. 271 oraz A rchiw um

J a n a Z am oyskiego, W arszaw a 1913, t. 3, nr 807, 813, 814. 816 i passim .

'" Z o b . ibidem , s. 2 4 4 - 2 4 6 .

(11)

3 8 M i c h a ł K u ra n

Z Tu rcji B ahram uciekł późną w iosną 1591 roku31 w okolicach Z ielonych Świąt. D o W io ch z H iszpanii przybył rów nież w iosną roku następnego, gdyż w przeddzień W ielka­ nocy dotarł do Raw enny (s. 4 0 ). Z atem droga z T u rcji do W ło ch przez H iszpanię zajęła mu blisko rok. W iadom o, że polski szlachcic pow rócił do kraju z legatem papieskim , póź­ niejszym nuncjuszem G erm an ikiem M alaspiną, który dotarł do R zeczpospolitej zapewne latem 1592 roku32.

2. We władaniu Fortuny

Sam początek dzieła nie ma charakteru encyklopedycznego, lecz epicki. Rozpoczyna się od charakterystycznej dla eposu apostrofy. Autor w ydobył głów ny rys przygód bohatera — niesam ow ite szczęście, dzięki którem u uniknął śm ierci m im o licznych niebezpieczeństw . Paszkowski zauważył, charakteryzując dolę postaci:

Jed n em u żołdakow i rym tw orzę chudem u, Lecz w ojennych postępków dobrze w iadom em u, Który w nich z niebezpieczeństw rozlicznych uchodził, W których cale dziew ięć lat w cudzych ziem iach brodził.

Był rok cały u Tatar, a w tu reckiej ziem i

O śm lat, głód, prace znosząc z niew czasy różnem i (s. 1 -2 ).

A utor zasugerował tym sam ym , że chce uczynić dzieje K im ikow skiego głów nym tem a­ tem swego eposuJ>3. Apostrofa służy bow iem wskazaniu bohatera oraz epickiem u zakreśle­ niu horyzontu czasowego i przestrzennego zdarzeń, ja k też uform ow aniu ich epickiej ramy. Stw ierdzenie określające kondycję postaci przeczy je d n a k zasadzie, że bohateram i eposów w in n i być herosi. K im ikow ski sławę zyska dopiero dzięki dziełu poety, nawet m im o to, że je g o czyny nie były szczególnie heroiczne. A tutem bohatera je s t je g o zw yczajność, czy na­

wet przeciętność, oraz zm aganie się z trudnym losem na co dzień. Je g o doznania są tożsam e z dośw iadczeniam i wielu innych osób, które znalazły się w niew oli tureckiej i tatarskiej. C elem Paszkowskiego je s t opis przeżyć je d n e g o z wielu, ale, w m iarę m ożności, reprezen­ tatyw nego przedstawiciela ludności poryw anej przez najeźdźców z połu dniow ego—w sch o ­ du. Pow rót z budzącego grozę świata, zdobyte tam dośw iadczenia, niecodzienne przeżycia, niebezpieczne przygody, nobilitują prostego żołnierza, czyniąc zeń herosa godnego eposu. Z noszenie głodu, praca fizyczna i inne „niew czasy" w cale nie deprecjonow ały m łodego szlachcica w oczach odbiorcy szlacheckiego. N ie um niejszało m u rów nież sławy przejście

31 P aszkow sk i napisał: „T rafiło się, iż św ię to ja k ie ś n ad ch o d ziło . / K tó re z m a h o m e ta n ó w co ży w o św ię ciło . / O Z ie lo n y ch Ś w iątkach ro k po rok o b c h o d z ą " (D z iijc tim r k ic , s. 3 9 ).

32 M a la sp in o w p aźd zie rn ik u 1592 ro k u p o śred n iczy ł w p rzekazan iu listu k ró le w sk ie g o papieżow i K le ­ m en so w i V III (U . W isn er. Z ygm unt I I I U lizu, W ro cław 1991, s. 6 2 ).

(12)

L o s y i do św iadczen ia t u r e c k o - ta ta r s k i e J a k u b a K i m ik o w s k i e g o w epickiej próbie. 39

na islam w celu poprawy swego losu, tym bardziej, że autor podkreśla! stałą w ew nętrzną (duchową) w ierność bohatera chrześcijaństw u , którem u przeczyły deklaracje słow ne i sa­ me czyny.

Pochw ycenie przez Tatarów nie było dla K im ikow skiego rów noznaczne z trafieniem do niew oli tu reckiej. Przez rok, o czym m ożna dow iedzieć się pośrednio z dalszej części rela­ cji, pośw ięconej pobytow i w szeregach kozackich, nie tylko pasł konie i owce, ale rów nież nauczył się języ k a tatarskiego, zyskał orientację w strukturze organizacyjnej ordy, zapoznał się z trybem życia oraz ze zw yczajam i pokojow ym i i w ojennym i. M iał też m ożliw ość napa­ trzyć się na cierpienia ludności ukraińskiej poryw anej do niewoli tureckiej.

B y wypełni oddać klim at i określić rozm iar pożogi, z ja k im przyszło spotkać się b o ­ haterow i, Paszkowski roztacza obraz klęski podobny do znanego z ów czesnych pobudek antytureckich:

N iosąc śm iertelne razy, pod ostrym żelazem , Gdzie śm ierci dwie przyczyny byw;ały za razem, Lud się z granic rozbiegał przed strachem w idom ym , Z ostaw ując swą korzyść psom nienasyconym . A poganin plundrował, przyszło mu to tanie, Trzodę, bydło, dobytek, nie robięcy na nie.

C zęść w ięźniów skrępow anych nahajką przed sobą Pędził w dzikie krainy, z nieznośną żałobą.

C zęść w yścinał, panienkę od m atki, od ojca W ziąwszy, tuż przed oczym a zgwałcił m ężobojca. M łód ź niew inna i starce, pieniąc się krw ią świeżą,

W y ś c in a n e o d pogan , po d olin ach leżą.

D om y się dym em kurzą, a poganin srogi,

D o w szelakiej srogości nie opuszczał drogi (s. 16).

O braz ten stanow i stosowne w prow adzenie do kolejnego rozdziału losów K im ikow skie­ go, którem u udało się uciec od Tatarów po rocznym pobycie. Uzyskaw szy w olność, przystał do Kozaków. C i prowadzili nieustannie w ojnę podjazdową z ordam i i atakowali także ziemie zajęte przez Turków. M ający prawie siedem naście lat polski ubogi szlachcic, zamiast w rócić do dom u, chciał pom ścić doznane krzywdy. Pociągała go też zapewne m łodzieńcza potrzeba przeżycia przygody. Je g o postępowanie najlepiej charakteryzuje lapidarny dwuwers:

M iedzy Kozaki będąc, przez trzy ćw ierci roku, N i w czym tam nie uchybił żołdackiego kroku (s. 18).

B ohater D ziejów tureckich nie tylko wprawił się w rabow aniu, ale zasmakował rów nież w zabijaniu napadanych przeciw ników . O k ru cień stw o w obec zaprzysięgłych wrogów,

(13)

4 0 M i c h a ł K u ra n

m ordow anie ich bez litości, było nie tylko zgodne z system em w artości K im ikow skiego, ale w ręcz posiadało stosowną sankcję kulturow ą i tym sam ym akceptację odbiorców . D la­ tego Paszkowski nie tylko nie ganił, ale prawie chw alił bohatera za zabicie wielu w yznaw ­ ców islamu. P ow szednia akceptacja sposobu postępow ania w płynęła na zm ianę psychiki K im ikow skiego, w którym zabicie człow ieka nie w yw oływ ało żadnej refleksji m oralnej, ani nie budziło w yrzutów sum ienia. Był to najprostszy sposób odsunięcia bezpośredniego zagrożenia w łasnego życia lub obrony żyw otnych interesów.

K im ikow ski należał, ja k w spom niano, do oddziału Bogdana M ikoszyńskiego, z którym pustoszył tereny wokół rzeki M o ło czn ej (po tatarsku Sutsu), atakując najbogatsze osady tatarskie. Paszkowski w ielokrotnie podkreślał w ykorzystyw anie w iadom ości zdobytych w niew oli, tak z zakresu topografii, zasobności osad, ja k i zw yczajów (na przykład w ybie­ ranych najchętniej przepraw). K im ikow ski nie ograniczył się w yłącznie do w ypraw lądo­ w ych. W szeregach kozackich nabywał też u m iejętn o ści żeglarskich, uczestnicząc w w ypa­ dach na M orze C zarne, podczas których zdobył dobrze uzbrojony okręt turecki („Wzięli okręt turecki i z armatą w szelką, / Tu rków wriele p o bili5' s. 19), rozbił dwie galery w iozące niew olników . T ak w reporterskim skrócie przedstawił Paszkowski przebieg zdarzeń:

Tam że z tatarskiej ziem ie, z m iasta rzeczonego Kozłów, przyszło galer dwie, na których naszego Ludu w ięźniów w ybranych do tysiąca było, A niew iast z dziećm i ośm set, tych się nie liczyło. Turków też nad półtora tysiąca w ięcej

N ie było. Tam kozacy przypadszy co prętcej Ku onym dwom galerom , Turki w yścinali, W ięźniów w ysw obodzili, w ielką otrzym ali Zdobycz, z którą się do sw ych Porohów w rócili, A onę korzyść m iędzy sw oje rozdzielili (s. 19).

A utor nie ukryw ał zatem rabunkow ego charakteru działali, w których brał udział b o ­ hater. A kcje kozackie cechow ało także szczególne okrucieństw o. Z abijanie w rogów sta­ ło się dla K im ikow skiego chlebem pow szednim rów nież podczas zasadzek nad brzegiem D niepru. Były one organizow ane m im o nawet tego, że Turcy, w celu osłaniania oddziałów tatarskich w kraczających na terytoriu m Rusi, wysłali w górę rzeki galery. C zam bu ły były je d n a k pozbaw ione wsparcia w czasie pow rotu ze zdobyczą. Staw ały się wówczas łatw ym

łupem dla zaczajonych w trzcinach Kozaków (s. 2 0 ).

K im ikow ski w zbliżonych okolicznościach dostał się z pow rotem do niew oli. W raca­ ją cy ch ze zdobyczą Kozaków (przejęli dań m oskiew ską przeznaczoną dla sułtana i chana)

rozbili Tatarzy. W iększą część pokonanego oddziału pozabijano. Je d n a k bohaterow i op o­ w ieści los sprzyjał:

(14)

L o s y i dośw iadczen ia t u r e c k o - ta ta r s k i e J a k u b a K i m ik o w s k ie g o w epickiej próbie. 41

Ten iż był w m łodych łeciech i dobrze rozum iał Ję z y k ich, ale się w nim taić um iał.

Tatarow ie im gardząc i m ów iąc do siebie

„Czura to, nic ten nie wie, nie bywał w potrzebie”. I tak go popychali jed en do drugiego (s. 23).

D zięki niepozornem u, m łodocianem u wyglądowi niespełna osiem nastoletniem u m ło ­ dzieńcow i udało się uniknąć śm ierci, gdyż nie podejrzew ano, że odegrał jakąkolw iek rolę w akcji zbrojnej. K im ikow ski przezornie nic przyznał się też do znajom ości języka tatar­ skiego, dzięki czem u został zupełnie zlekceważony. P rzechodził z rąk do rąk. Z aw rotne tem po tej zm iany w łaścicieli, ja k też okoliczności sprzedaży, najlepiej oddają opisane dalej losy m łodego niew olnika. Zarazem też ilustrują one, ja k ą w artość m iało życie ludzkie dla Tatarów poryw ających Rusinów i Polaków:

Aż jed en trzy barany i szkapę m arnego

Dawszy zań, w iększym targiem przedał zaś drugiem u, B o zań wziął dwie kobyle i bachm ata ktem u.

Ten za się zaw'iódszy go na targ do Kozłowa, Z a pieniądze gotow e do pierwszego słowa Sprzedał Arabinow i do K ońskiego M łyna, Tam był przez dwa miesiąca. Z aś przyszła now ina. Iż kupcy od C zarnego M orza przyjechali,

K tórzy takie m łodzieńce radzi kupowali (s. 2 3 -2 4 ) .

Im dalej od siedzib tatarskich, tym w artość niew olnika była większa. Targow anie skórą K im ikow skiego przypom ina znane doskonale losy Ezopa, bohatera Biernatow ej opow ie­ ści, lekcew ażonego i poniew ieranego z powodu nieatrakcyjnego wyglądu zew nętrznego. U b o g i syn szlachecki został w końcu sprzedany za trzy tysiące aspr M ustafie C zelebiem u, handlarzow i niew olników , który dostarczył go na targ „w A n g u ry jej” razem z osiem dzie­ sięciom a innym i m łodym i dziew czętam i i chłopcam i. Tam nabył go Ali C zelebi z miasta Karam an, a potem beglerbek z I Ialespu.

Zw raca uwagę szczegółowość relacji i pieczołow itość w odtwarzaniu drobiazgowych inform acji, dotycząca nie tylko nazw miast, ale rówmież nazw isk kolejnych właścicieli nie­ w olnika. Autor ponadto um ieścił Kim ikow skiego obok innych osób, które doświadczy­ ły podobnych przeżyć. C hciał pokazać, że je g o bohater był jed yn ie reprezentantem dużej grupy ludności, uczestnikiem tragicznego losu zbiorowości. U św iadom ił, że życie ludzi, w tym rów nież przedstawicieli stanu szlacheckiego, nie je s t cenione, że je g o miarą nie są nawet pieniądze, ale w artość pasanego przez Tatarów bydła. C hod ziło w ięc o zilustrow anie uprzedm iotow ienia człowieka i zaprezentowanie granicy, jaką przekraczał wolny pod każ­ dym względem syn szlachecki. Poryw any do niewoli tracił nie tylko przyw ileje, ale również

(15)

42 M i c h a ł K u ra n

musiał zrezygnow ać z w ysokiej w artości swego życia. U p rzytom nienie tej zm iany m iało być m oże uśw iadom ić szerszym kręgom społeczeństw a, że skuteczna obrona przed najazdam i to obow iązek całego stanu szlacheckiego, który podejm ow ać należy solidarnie. Ludzie porw ani do niewoli żyją nadal, ale w niew yobrażalnie gorszych w arunkach niż w Rzeczypospolitej.

K im ikow ski w swojej przym usow ej w ędrów ce przekroczył granicę nie tylko k u ltu ro ­ wą. Z nalazł się rów nież d w ukrotnie na terenach zam ieszkanych przez ludność o innym kolorze skóry, ja k stw ierdził Paszkowski w glosie m arginesow ej: „Częste przedawanie K i­ m ikow skiego od Tatar do Tu rek i do ziem ie m u rzyń skiej” (s. 24). B rak wprawdzie bezpo­ średnich sygnałów, by zam ieszkanie wśród czarnoskórej ludności w yw ołało w bohaterze zdum ienie, ale podejm ow ane później próby w ydostania się na obszary, na których żyli biali ludzie, świadczy o m entalnej niezdolności do egzystencji w śród społeczności o innym ko­ lorze skóry, m im o nawet przym usow ego znalezienia się w takim otoczeniu i bez względu na ryzyko związane z sam ow olnym opuszczeniem m iejsca niew oli.

O pisow i grozy tej now ej egzystencji służyła rów nież prezentacja k o n flik tu , w ja k i p o­ padł K im ikow ski z powodów o bycz aj o w y cli. Z abicie tureckiego szlachcica podczas próby m olestow ania, które m iało zakończyć się obcow aniem hom oseksualnym , to czyn niebyw a­ le odważny, zważywszy, że m orderca m ógł być pewny w yroku śm ierci. Z suchego opisu Paszkow skiego nie daje się w yczytać jed n ozn aczn ie m otyw acja czynu. Autor sygnalizuje, że bohaterem musiało kierow ać instynktow ne, silniejsze niż zim na kalkulacja, obrzydzenie do spółkow aniem z osobą tej samej płci. Relacja o zdarzeniu je s t raczej beznam iętna:

Spahy je d n e g o B ak cy jej, syn swej wolej chciw y, C hciał tam nad nim w ykonać um ysł niew stydliw y W nieczystości sodom skiej, tak iż go do tego G w ałtem ją ł przyniew alać, chcąc dokazać swego. O n widząc, że się nie mógł inaczej obronić,

D obył noża, pchnął go w brzuch, a w tym się chciał schronić, Ale go na gorącym razie uchw ycono

I do je g o w łasnego pana przyw iedziono (s. 24).

Tru d n o, oczyw iście, porów nyw ać K im ikow skiego zarów no do biblijnej Zuzanny, ja k i Józefa egipskiego. Działał raczej w yłącznie instynktow nie, w ykorzystując sw oje doświad­ czenie w zabijaniu ludzi zdobyte podczas w ypadów kozackich. Z am ordow anie niedoszłego gw ałciciela było dla niego znacznie prostszym i oczyw istszym rozw iązaniem niż zaznawa­ nie czegoś now ego, czym niew ątpliw ie musiał być dla K im ikow skiego stosunek hom osek­ sualny. Autor tłum aczy bohatera z drastycznej i ostatecznej form y rozw iązania ko n flik tu . W skazuje, że m orderstw o to w yn ikało z podjęcia obrony koniecznej.

G rozę położenia zabójcy pogłębiało zatrzym anie na gorącym uczynku. N aw et pan, k tó ­ ry ja k o pierw szy podjął się ukarania m ordercy, zw rócił uwagę na brak w podjętym działa­ niu w spom nianego ju ż instynktu sam ozachow aw czego:

(16)

Losy i dośw iad c zen ia t u r e c k o —tatarskie Jakuba K i m ik o w s k i e g o w epickiej próbie. 43

Ten go wprzód począł karać surow ym i słowy,

M ów iąc: „Ty psie pogański, gdzie tw ój rozum zdrowy? C o ś to zdziałał? K to cię poduszczył do tego,

Ż eś oto, zdrajco, zabił syna szlacheckiego? N ie ujdziesz sam lepszego, każę cię czw iertow ać, I czw ierciam i tw ojem i pale naszychtować, Jak o ś się tego ważył? ( ...) ” (s. 2 4 -2 5 ) .

W słowach w łożonych w usta pana ujawnia się typowe dla obywatela Rzeczypospolitej przekonanie o szczególnym uprzyw ilejow aniu przedstawiciela stanu szlacheckiego, które­ go zabicie ściąga na m ordercę w yrok śm ierci. Paszkowski być m oże rzutował rodzim e ro ­ zum ienie w artości szlachectwa na stosunki tureckie, by podkreślić feudalną uniw ersalność pozycji lepiej urodzonych nie tylko typową dla państw chrześcijańskich, ale znaną i respek­ towaną rów nież w świecie m u zułm ańskim . U niw ersalizm w artości szlachectw a, przy jed­ noczesnym przekreśleniu go w m om encie znalezienia się w niew oli, służy dydaktycznem u przypom nieniu odbiorcy o nieodw racalnych konsekw encjach w ynikających z pozbawienia życia członka w arstw y uprzyw ilejow anej. Paszkowski uprzytam nia, że szlachcic je s t w og ó ­ le nietykalny, bez względu nawet na przynależność państwową czy religijną.

M im o dużego ciężaru gatunkow ego tego dydaktycznego kom unikatu, ja k również kary doraźnie w ym ierzonej m ordercy przez je g o pana, okazuje się, że w łaśnie w nim K im ikow - ski znalazł sprzym ierzeńca, który pom ógł przyłapanemu nawet na gorącym uczynku unik­ nąć kary. Pan poinstruow ał K im ikow skiego na osobności o sposobie uniknięcia śm ierci. Ponow nie bohater nie m ógł przyznać się do znajom ości języ k a swych panów. Przed sądem okazało się, że nie rozum ie, o co go oskarżają, dano mu rów nież tłum acza Rosjanina, p o­ nieważ nie było Polaka. Podczas rozm ow y K im ikow ski przyznał się do czynu, przedstawił też zgodnie z prawdą powód zabicia Turka, który stanow iła obrona przed zam iaram i na­ pastnika. U ciek ł się też do m iłosierdzia sądu, podkreślając jako m otyw działania obronę konieczną, która stanow ić m iała okoliczność łagodzącą.

Scena w sądzie to jeden z m om entów , gdy słowa bohatera relacjonow ane są w m ow ie niezależnej. W plecione zostały w skrótow o przedstawiony, prowadzony za pośrednictw em tłum acza dialog z sędzią:

T am że go począł zaraz sąd egzam inow ać, Z bezbożnego uczynku surowie strofować. Skazując przez tłum acza: „Wej, twoja ro bota?” O n rzekł: „Jego ktem u przyw iodła niecnota

Z tej przyczyny, iż m ię chciał gw ałtem przyniewalać D o grzechu sodom skiego, ja nie chciał zezwalać, Bron iłem się ja k mogąc gw ałtow i onem u, A zatym m iłosierdziu podlegam w aszem u”.

(17)

4 4 M i c h a ł K u ra n

R zekł mu tłum acz: „Z urzędu pytam y m y ciebie, A wieszże ty, iż je s t B ó g na w ysokim n ieb ie?” Pow iedział: „W iem ”. R zekli mu znow u tym i słowy:

„Wiesz też, że masz u m rz e ć?” R zekł: „W iem”. „A na surow y Sąd pamiętasz, iż Pan B ó g zabijać nie kazał?”

Rzekł: „Pam iętam , alem ja tego nie uważał W nagłym gw ałcie”. „A wiesz też, iż czasu sądnego Będziesz miał od szatana skargę przeklętego Przed Panem B ogiem na się, który słow y tym i R zecze: «Wej, Panie, cos' ty sam w szczepił św iętym i Rękom a w swe stw orzenie duszę niezm azaną, To ją ten człek w ypędził ręką ukalaną. N ie dopuszczajże, Panie, dotąd w iny je g o , Aze zaś duszę wprawi do m iejsca swojego». C óż teraz m ów isz na to, bezbożny człow iecze?”

„Cóż m am czynić? Stało się za przyczyną” — rzecze (s. 25).

W przyw ołanym dialogu z uwagi na użycie toku przerzutniow ego zatarte zostały nie tylko granice wersów, ale rów nież średniów ka. O tym , że relacjonow ana w ypow iedź ma charakter poetycki, świadczą głów nie rymy. Jed y n ie na początku rozm ow y narrator sy­ gnalizuje początek i koniec w ypow iedzi interlokutorów . W dalszej części ograniczył się do referow ania samych tylko racji stron.

Z prawnych aspektów zw rócić należy uwagę na pojaw ienie się w tłum aczeniach K i- m ikow skiego m otyw u działania w afekcie. O brona nietykalności cielesnej była silniejsza, ja k sam stw ierdził, od wzglądu na Przykazania B oże. Przyw ołanie tego argum entu w bez­

pośredniej w ypow iedzi bohatera podnosi w iarygodność nakreślonego w tekście portretu psychologicznego.

K lim kow ski skazany został na śm ierć. Zycie miał oddać w m ęczarniach, o czym trak to ­ wał szczegółow o w yrok:

Aby mu w ręku, w nogach kości potłuczono, I żeby na ulicy, krom posiłku wszego,

Siedział we dnie i w nocy, aż do dnia trzeciego. A psów brytańskich dw akroć na dzień spuszczać parę, C o by rączo targali onę swą ofiarę.

N adto jeszcze straż nocną aby postaw iono. Żeby go od chrześcijan ja k o nie dorzniono. Ale drzew iej niż go dać na te m ęki m iano, Sum m ę beglerbegow i zań oddać kazano (s. 26).

(18)

Losy i dośw iadczen ia tu r e c k o - t a t a r s k i e Jakuba K i m ik o w s k i e g o w epickiej próbie. 45

M łod zieniec uniknął śm ierci dzięki ostatniem u punktow i w yroku. Instygator (oskarży­ ciel), ojciec zabitego, miał zw rócić pieniądze za skazańca je g o panu, beglerbegow i. Ponieważ ten sprzyjał swem u słudze, zażądał w ygórow anej stawki, z uwagi na to, że spodziewał się uzyskać za skazańca w ysoki okup, gdyż ten miał pochodzić z bogatego rodu. Skarżący nie chciał m arnow ać pieniędzy na zakup tego niew olnika, je g o strata byłaby bow iem podwójna (syn i pieniądze). O statecznie now y w yrok nakazyw ał beglerbegow i odsprzedanie K im i­ kow skiego innem u w łaścicielow i nie później niż przed upływ em połow y roku. Już je d n a k po czterech tygodniach bohater znalazł now ego pana, dobrego Turka o nazw isku Jerczy, w ytw órcę siodeł. Sprzedany został je d n a k dalej, i kolejno był 11 rym arza, złotnika, kobier- nika, później jeszcze piętnaście razy zm ienił w łaściciela, jak podaje Paszkowski (s. 2 7 ), by stać się na sześć m iesięcy w łasnością czarnoskórego Araba nazw iskiem Kaliper i zam ieszkać w „ziemie m u rzyńskiej”. Tam K im ikow ski pasł owce i łapał koniki polne, czym m ógł zy­ skać szczególną łaskę swego w łaściciela.

„Z iem ię m urzyńską” udało się opuścić K im ikow skiem u dzięki przyjęciu islamu. W pobliżu m iejsca, gdzie pasł ow ce, przechodziła bow iem karawana zm ierzająca do grobu M ahom eta. Bohater, zobaczywszy ludzi o białym kolorze skóry, ja k w ynika z kontekstu, przyw itał ich z w ielkim entuzjazm em , tak w ielkim , ja k b y witał podróżujących w olno po Tu rcji Polaków, zm ierzających na przykład do Z iem i Św iętej. O pis sytuacji oddaje rozm iar d eterm inacji pasterza:

O to ujrzy karawan cara tureckiego, K tóry tam szedł do grobu M ahom etow ego, I bieżawszy z radością, m ając umysł stały, Ja k do własnych Polaków, gdy ujrzał lud biały.

I stanąw szy prosił ich z p łacze m w onej chw ili,

Ż eb y go do tych czarnych dyjabłów wykupili (s. 28).

P rośba niew olnika spotkała się z życzliw ym przyjęciem podróżujących, którzy popro­ sili go, by w zam ian za w ykupienie przyjął islam. D ecyzja polskiego szlachcica była p o­ zytyw na, postanow ił zostać m u zułm aninem . Autor je d n a k od razu, kom entując ten roz­ paczliw y akt, usprawiedliwia bohatera i pokazuje m iędzy innym i stan je g o usposobienia w ew nętrznego:

O biecali w ykupić, ale z tym dokładem , B y się pobisurm anił, a drugich przykładem Przyjął m ahom etow ą wiarę, on uczynić

O biecał, lecz nie z serca, próżno go w tym w inić, B o na sercu miał w iarę Boga w szechm ocnego, W T ró jcy Św iętej na w ieczne w ieki jed y n eg o (s. 28).

(19)

4 6 M ic h a ł K u ran

M im o w ięc ustnej deklaracji przyjęcia islamu K im ikow ski, od tej chw ili noszący im ię B ahram , pozostał w sercu chrześcijanin em . Sam takt przedstawi! narrator, referując dialog bohatera z członkam i karawany. D zięki temu m ógł przesunąć punkt ciężkości relacji z de­ klaracji religijnej postaci na swój własny kom entarz, charakteryzujący stan duszy niew olni­ ka. Tak w ięc Paszkowski zastosował w szelkie dostępne m etody zniw elow ania faktycznego znaczenia decyzji K im ikow skiego. A rgum entem za przyjęciem islamu było opuszczenie ziem zam ieszkanych przez M urzynów , a w ięc poprawa losu w ynikająca ze zm iany m iejsca zam ieszkania. Paszkowski ju ż w tym punkcie m ógł liczyć na zrozum ienie decyzji bohatera przez odbiorcę, ponieważ w X V I I w ieku ludzie o od m iennym kolorze skóry byli głów nie bohateram i relacji z now ego świata, i tylko nieliczni m ogli ich oglądać w naturze (na przy­ kład książę Janusz W iśn iow iecki w M adrycie, dokąd kilku p rzyw ieziono)34, choć i w ów ­ czas traktow ano ich jak o ciekaw ostkę zoologiczną.

Podstawowe znaczenie, niw eczące w praktyce w ażność aktu w yznania w iary K im i­ kow skiego, m iał sam m om ent w ygłoszenia roty przysięgi. B ohater udawał, że nie um ie pow tórzyć tekstu ślubow ania, który przekręcał w celu wprow adzenia istotnych zm ian zna­ czen io w y ch 13. I znowu Tu rcy złożyli tę rzekom ą nieu m iejętn ość na karb m łodego wieku bohatera. P rzynależność do islamu oparli tylko na ustnym w yrażeniu woli przyjęcia tej religii. N ie trzeba zaznaczać, że dokonało się to pod przym usem , a w ięc, że i ta deklaracja uchodzić musiała za nieważną także w oczach szlacheckiego odbiorcy, który z pew nością w pełni docenił w artość fortelu bohatera. Je d n a k dopiero po tej cerem onii B ahram został w ykupiony przez Kurczausza z Karataju („D ał zań dziesięć tysiąc, trzy tysiące do tych, / A tysiąc aspr uczyni ośm czerw onych złotych”, s. 2 9). D ob re sprawowanie się podczas pielgrzym ki, ja k też po pow rocie, w tym także gorliwe w yznaw anie now ej religii, pozw oli­ ły zyskać B ahram ow i zaufanie je g o pana, który posłał go do miasta D iaz na naukę robienia czam letów , czyli sukna z w ełny wielbłądziej lub koziej. Po roku prób gospodarz postanow ił dać K im ikow skiem u za żonę własną siostrę, w ym agając ponow ienia przysięgi w ierności islam ow i, której je d n ak znow u B ahram „nie p o trafił” w ym ów ić. Z aistnienie m ożliw ości ucieczki Paszkowski pojm ow ał ja k o dar od Boga, który chciał w ybaw ić sw ojego w iernego sługę z od m ętów niew oli. C ztery tygodnie przed term inem ślubu, podczas pracy w w in n icy K im ikow ski spostrzegł zm ierzający do Siedm iogrodu oddział w ojska, do którego dołączył. D om n iem an i sprzym ierzeńcy po przybyciu do Stam bułu sprzedali je d n a k Polaka za bardzo niską sum ę. Trud pośw ięcony na udawanie dobrego m uzułm anina okazał się daremny. N a nic zdała się też ucieczka dokonana w nagłym przypływ ie nadziei na w olność.

Paszkowski w tym m iejscu pośw ięcił rów nież nieco uwagi stanow i ducha bohatera, który po oszukaniu przez d om niem anych sprzym ierzeńców wpadł w sta ń bliski depresji. P ow rócił tym samym do kreślenia portretu psychologicznego postaci:

34 Z o b . S. T w ard o w sk i, K $ ią ż ( W iśn io iric c k iJa n u sz , op. cit.. s. 2 4 - 2 5 .

33 C y ta t zaw ierający rotę p rzysięgi oraz je j zn ie k sz ta łco n ą p o stać, ja k ą , p o w tarzając tekst, nadal je j K im i- k o w sk i, p rzy w o łu je Ja n u sz S. G ru c h a ła (op. cit., s. 131).

(20)

Lo sy i do św iadczen ia tu r e c k o —tatarskie J a k u b a K i m i k o w s k i c g o w epickiej próbie. 47

Bahram zaś, m ając znow u myśli niespokojne, W ysługow ał się nędznik, będąc tam w niew oli, A co raz, to go barziej serce z żalu boli,

N iew ola nie ma końca! — nie w ie, co ma czynić? Tylko mu nieżyczliw ą w tym fortu nę w inić. Żal z oczu łzy w yciskał tym , co tam patrzyli, C o z B ahram em w niew oli w C arogrodzie byli, W idząc, ano tuteczne ludzie przedawano

Księdza, chłopa, szlachcica, nic nie brakow ano, Jed n ych kijm i na bazar ja k bydło pędzono,

D ru gich w pętach, a drugich w łańcuchach w iedziono. Ale kto to potrafi i z gruntu w yliczy

N ędze, których zły Turczyn w iernych bożych ćwiczy? Był tam ubogi Bahram ja k ryba w odm ęcie,

C h ocia nie był w okow ach, trw ożył się ja k w pęcie (s. 3 3 -3 4 ) .

W szalonym , niestabilnym św iecie nawet B ahram , który znał rządzące nim m echani­ zmy, czuł się sam otny i zagubiony, pozbawiony nadziei. N ie ma tu m ow y o B ogu , pojawia się za to nieprzew idyw alna Fortuna. O braz chaosu, kazili setek niew innych ludzi, niepew ­ nych swego losu i życia, poniew ieranych, zniew ażanych i sprzedawanych, a w ięc trakto­ wanych przedm iotow o, to rzeczyw istość, w której trudno się odnaleźć nawet tak zaradnej jed n o stce ja k K im ikow ski. C h ociaż niezakuty w kajdany, je d n a k stan niew oli odczuwał w e­

w nętrznie. Ponow ne znalezienie się w punkcie w yjścia, to jest w gronie niew olników prze­ znaczonych na sprzedaż, sprawiło, że B ahram postanow ił działać. Zorganizow ał ucieczkę grupy niew olników . Przedsięw zięcie zakończyło się je d n a k niepow odzeniem , K im ikow ski ocalił życie, ale znow u został sprzedany, tym razem Żydowi. I ponow nie powtórzyła się sytuacja m olestow ania bohatera przez m łodego Turka, którego tym razem nie zabił, lecz zranił kam ieniem , co i tak ściągnęło gniew na je g o pana. K im ikow ski został um ieszczony w w ięzieniu, z którego uciekł. Tym razem jednak szukał schronienia w innej tylko form ie niew oli. Zaciągnął się bow iem dobrow olnie na galery.

O brał zapewne ten sposób „wyzwolenia” ponieważ uznał, że wszelkie próby ucieczki do swoich i tak skończą się niepowodzeniem — był to dowód rezygnacji. Paszkowski chciał poka­ zać odbiorcom , że droga powrotu z niewoli je s t właściwie zamknięta i że ucieczka może udać się nielicznym . Nawet sprytny młody syn szlachecki nie był w stanie przedostać się do domu bezpośrednio, podążając przez państwo tureckie. By podjąć próbę skutecznej ucieczki, musiał najpierw zm ienić nieco swój status, unikając ciągłego bycia sprzedawanym. Służba na gale­ rach dawała większą stabilizację życiową i w jakim ś sensie zapewniała pewność ju tra. Sprawy wojskowe i służba na morzu nie były Kim ikow skiem u obce, znał je jeszcze z czasów' pobytu u Kozaków. Jeg o pozycja w hierarchii galcrniczej tez nie była zła. N ie pracował jako wioślarz, ale pełnił funkcję puszkarza i nawigatora. Był więc blisko korpusu dowódczego statku.

(21)

4 « M i c h a ł K u ra n

Ponow nie bohater w yróżn i! się sum iennością tak bardzo, że podczas cesarskiej w izy­ tacji galer kazano mu popisywać się celnością w strzelaniu z działa. M ial zestrzelić ptaka nieco w iększego niż łabędź. K im ikow ski przestraszył się, że w razie pow odzenia operacji zostanie zabrany do pałacu cesarskiego.

Jakoż by tam był B abram , nieźle w cel ugodził, Ale iż był nieborak w ielkim straciłem zdjęty, Ż eby nie był na służbę do szaraja wzięty, Ażeby go rzezańcem tam nie u czyniono I do posług białychgłów by nie obrócono, U m yśln ie chybił kulę, przeniósł ptaka tego, A Turczyna na tam tej stronie stojącego Przew oźnika i z łodzie roztrącił na brzegu,

Losem go tam zm acała kula w sw oim biegu (s. 36).

Paszkowski nie chciał pokazywać bohatera jako kiepskiego żołnierza, dlatego podkreślił, że Kim ikow ski specjalnie chybił celu. N ie bez powodu zresztą je m u właśnie zlecono w y­ stąpienie przed cesarzem. U fano je g o um iejętnościom strzeleckim . Zwyciężył znow u strach tym razem przed zmianą losu, która pozbawiłaby go nie tylko wszelkich złudzeń na odzy­ skanie w olności, ale również spowodowałaby nieodw racalne okaleczenie. Strach przekuty został w odwagę chybienia celu w obecności samego cesarza. C zyn ten również je d n ak był obciążony negatywnym i konsekw encjam i, czyli karą w ym ierzoną przez przełożonego, który został ośmieszony. Kim ikow ski przypłacił swą odwagę „tylko” trw ałym okaleczeniem lewej ręki. D ow ódca chciał go ściąć szablą janczarską, ale bohaterow i udało się zrobić unik głową. O fiarą ciosu padła ręka. O kaleczone ramię ogląciał Paszkowski osobiście: „Znać przedsię i po dziś dzień, bo skąd wyskoczyła / Kość, tam dolinę znaczną uczyniła” (s. 37). Autor dał do zrozum ienia, że Kim ikow ski nie doznał nigdy rany w walce, lecz właśnie w tej nieszczęśliwej sytuacji. Podkreślił je g o sprawność bojow ą i um iejętność troski o własne bezpieczeństw o.

W ypadek i rekonw alescencja nie zraziły K u likow skiego do służby na galerach, pełnił ją nadal, biorąc udział w walkach na M orzu C zarnym i Śródziem nym . N ie była to, oczyw i­ ście, służba łatwa i bezpieczna. Paszkowski w spom inał o udziale Bahram a w bitw ach m or­ skich rów nież z flotą francuską, hiszpańską i angielską.

M ożliw ość ucieczki nadarzyła się podczas je d n e g o ze świąt m u zułm ańskich, o b ch o ­ dzonego w czesnym latem pod koniec maja lub na początku czerw ca, gdy T u rcy pozostaw ili w galerach prawie w yłącznie załogi złożone z w ięźniów i je d y n ie czterystu strażników . K i- m ikow ski z towarzyszam i stoczyli bitw ę z pilnującym ich oddziałem , porw ali statek i p o­ płynęli do wyspy na M o rzu C zarnym , by pokonać kolejną galerę, odbić w ięźniów i dopły­ nąć, dzięki pom yślnym w iatrom , do w ybrzeży H iszpanii.

Paszkowski silnie podkreśla rolę w staw iennictw a M atki B oskiej w uw olnieniu się K i- m ikow skiego. Przed zbrojną ucieczką je g o galera przybiła do wyspy, na której w ja sk in i

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ustawa o IKE określa zasady gromadzenia oszczędności na indywidualnych kontach emerytalnych oraz dokonywania wpłat, wypłat, wypłat transferowych oraz zwrotu środków zgromadzonych

Przykładem takich eksperymentów mogą być eksperymenty prowadzone z wykorzystaniem ekonomicznych gier symu- lacyjnych stanowiących pewien układ, którego podstawowym elementem jest

Przedmiotem niniejszego opracowania jest określenie wpływu poziomu stóp procentowych na rozwój rynku nieruchomości w Polsce na przestrzeni lat 2004–2014, zarówno w aspekcie

OCENa aTRakCYjNOŚCI LOkaLIZaCjI I jakOŚCI MIESZkań SPRZEDaNYCh Na SZCZECIńSkIM RYNku WTóRNYM W LaTaCh

Models provide some particular advantages for studying societal transitions: (1) they provide explicit, clear and systematic system representations that induce learning and

It is therefore recommended to introduce in China a public involvement system into the decision-making process of land use planning itself and in many other departments in the form of

The measured data from the Shack-Hartmann wavefront sensor is subsequently used to fit a theoretical model on the defocus and astigmatism aberrations, which allows determining

De regressielijn moet dus, als de punten P berekend zijn door. DUINAF, niet meer verschoven worden over een