Michał Kuran
Losy i doświadczenia
turecko-tatarskie Jakuba
Kimikowskiego w epickiej próbie
Marcina Paszkowskiego "Dzieje
tureckie"
Napis. Pismo poświęcone literaturze okolicznościowej i użytkowej 11, 29-52
09M P tlS Seria X I 2 0 0 5
Michał Kuran
Losy i doświadczenia turecko-tatarskie
Jakuba Kimikowskiego w epickiej próbie
M arcina Paszkowskiego Dzieje tureckie
A kto chce w szytkie sprawy kraju tam ecznego Snadnie pojąć, ta książka nauczy w szytkiego. Porządek, obyczaje, ję z y k bisurm ański I okrutną niewolą, i żal chrześcijański1.
E
ncyklopedyczne, kom pilacyjne opracow anie M arcina Paszkow skiego zostało ogłoszone drukiem w roku 1615. Je g o pojaw ienie się na rynku w ydaw niczym poprzedziło niespełna o kilka lat takie w ielkie wydarzenia w kontaktach Rzeczypospolitej z tu re ck o -ta - tarskim W schodem , ja k klęska pod C ecorą (1620), bitw a chocim ska (1621) oraz poselstwo Krzysztofa Zbaraskiego do Stam bułu. Paszkowski m oże rościć sobie prawo do m iana tw ór cy dzieła, które um ożliw iło w ieloaspektow e zapoznanie się szerszego grona czytelników z obyczajam i ludów odm iennych etnicznie, kulturow o i m entalnie. Przyszło z nim i staro polskim Sarm atom zetknąć się w krótce bezpośrednio na polu w alki. W cześniej bow iem na kontakty z Tataram i i Turkam i narażeni byli głów nie m ieszkańcy rejonów pogranicz nych. Styczność z obcym i podczas łupieżczych najazdów kończyła się, je śli nie śm iercią, to w najlepszym razie długoletnią niewolą bez m ożności pow rotu do własnych domów. Taki właśnie los spotkał rów nież bohatera D ziejów tureckich i utarczek kozackich z Tatary, Jakuba K im ikow skiego, którem u przyszło poznawać ludy tatarskie i m ieszkańcem 7 Turcji głów nie, choć nie w yłącznie, z perspektyw y niew olnika.1 M . P aszkow sk i. D z ie je tureckie i utarczki z K o z a k i i T atary. ... K raków , M ik . Lu b. 1615, k. ( * * ) 4 (d ed y kacja); lo k alizacja dalszych cy tató w i od w o łań b ez p o śred n io w tekście.
3 0 M i c h a ł K u ra n
Budowa utworu i charakterystyka narracji
Rozbudowany tytuł opisuje w pełni chaotyczną na pierwszy rzut oka konstrukcję rymowa nego dziełka. Część pierwszą, zasadniczą, w której przedstawione zostały losy bołiatera, cha rakteryzuje najlepiej początkowy fragment owego tytułu (D zitje tureckie i utarczki kozackie z Ta
tary). Autor dokonał tu jed nak przesunięcia akcentów. Na pierwszy plan wysunął to, co w tek
ście wprawdzie najważniejsze, czyli losy Kim ikowskiego w Turcji, ale przedstawione w dalszej części opowieści, skomponowanej chronologicznie. Opis doświadczeń zdobytych w państwie O sm anów poprzedziła bowiem awanturnicza część przygód bohatera, który po ucieczce z nie woli tatarskiej brał udział w łupieżczych wypadach kozackich w głąb terytoriów tureckich i na M orze Czarne. Podczas jed nej z nich dotarł do Białogrodu i na wyspę zwaną z ruska Hadie- czów O strów oraz rozbił transport wziętej do niewoli ludności słowiańskiej (s. 19).
O p ow ieść o losach Jaku ba K im ikow skiego nie ob ejm u je całej księgi pierwszej. K ończy się na rozdziale dziew iątym pow rotem bohatera do kraju i dziękczynną m odlitw ą na Jasn ej G órze. Tę prezentację oddzielił autor od dalszego opisu obyczajów tu reckich, pom iesz czonych rów nież w części pierw szej, Apostrofą do m łodzi rycerskiej. D alszy ciąg relacji służy poszerzeniu przestrzeni rozważań o dośw iadczenia, które nie były ju ż udziałem K im ik ow skiego. Trzy kolejne rozdziały ( X - X I I ) dotyczą natom iast losów chrześcijan zam ieszkują cych terytoriu m Cesarstw a O tom ań skieg o („pogłow szczyzna i dziesięcina z dziatek ch rze ścijańskich’', s. 4 8 ), prześladowań duchow ieństw a prawoslawmego, kryteriów segregacji w ięźniów chrześcijańskich, cierpień kastratów przeznaczonych do służby w harem ie, prób ucieczek ludności porwanej z Azji i Europy (s. 4 8 - 6 5 ) . Z w ieńczenie księgi stanow i próba transkrypcji alfabetu tureckiego i cyrylickiego, M odlitw a Pańska po arabsku oraz inne m o dlitw y chrześcijańskie, liczebniki i dialog w ję z y k u ru skim (u kraińskim ).
Księga druga złożona z pięciu rozdziałów dotyczy nie tylko pochodzenia narodu tu rec kiego, obrzędów religijnych i modlitw', lecz rów nież genezy islamu i zw yczajów tow arzy szących przyjęciu tej religii przez potom ków m ahom etan, ja k i przez chrześcijan (s. 7 1 -1 0 2 ), przynosi też inform acje o duchow ieństw ie, w ierności obyczajom i szkolnictw ie tu reckim .
Księga trzecia stanowi prezentację stru ktury organizacyjnej państwa tureckiego z uw zględnieniem takich obszarów, ja k w ojskow ość, d ostojeństw a, sądow nictw o, zaw ie ranie m ałżeństw , aż po sprawy kupców, rzem ieślników i rolników oraz budow nictw o, odzież, pożyw ienie, m yślistw o. Rozdział ostatni, szósty, dotyczy system u kar dla kobiet trudniących się nierządem , nieuczciw ych przekupniów i rzem ieślników .
Księga czw arta zawiera tem atyczny sło w n ik języ k a tureckiego. W łaśn ie on w zbudził do tej pory najw iększe zainteresow anie, ja k o pierwsze tego rodzaju polskie opracow anie. N ale ży z tego względu przyw ołać prace Ananiasza Z ajączkow skiego2, ja k też Bohdana B aranow
2 Z o b . A. Z a ją cz k o w sk i. P ie n r s z a p róba opracow ania ję z y k a tureckiego w literaturze staropolskiej, „Sp raw ozd ania z P osied zeń T ow arzy stw a N a u k o w eg o W arszaw sk ieg o " W yd ział 1 Ję z y k o z n a w stw a i H isto rii L iteratu ry , R . 31: 1938, z. 7 - 9 , s. 5 1 - 6 6 ; idem . Studia oricutalistyczue z d z iejó w słow u ictira polskiego, W ro cła w 1955.
Lo s y i d o św iad c zen ia t u r e c k o - ta ta r s k i e Jakuba K im i k o w s k i e g o w epickiej próbie. 31
skiego3, a w ięc w ypow iedzi badaczy, którzy opracowali tę część tekstu z punktu widzenia językoznaw czego. D zieje tureckie stały się w początku X X I w ieku, obok innych utworów, częścią rozważań pośw ięconych obrazow i niew oli tu recko—tatarskiej w siedem nastow iecz nej literaturze polskiej4, ja k też obserw acji dotyczących prób epickich przed Gofredem Piotra K ochanow skiego3. W ielka szkoda, że kom pendium Paszkowskiego nie znalazło się w polu zainteresow ania językozn aw ców badających w yobrażenia o narodach w dawnej polszczyź- nie, biorąc pod uwagę, że ma także charakter pam iętnikarski oraz odzw ierciedla doskonale św iadom ość przeciętnego szlach cica-P olaka6.
D zieło zostało poprzedzone listem dedykacyjnym skierow anym do Adama Stad nickie go „ze Z m igrod a”, w ojew ody bełskiego (ok. 156 3 -1 6 1 5 ), w którym autor podkreślił m iędzy innym i znajom ość spraw tu reckich, zdobytą w m łodości przez adresata z autopsji:
Ja , nie chcąc się zabawiać długim i wywody, O piszęć tu ubogich chrześcijan przygody, O piszęć i postępki w bisurm ańskim kraju,
A cześ sam z swych m łodych lat świadom ich zwyczaju. I krew zacna tw ych braciej toć potym odniosła,
Która na tym rzem ieśle z m łodości swej zrosła [k. ( * * ) 2
O dw ołując się do doświadczeń adresata, liczył Paszkowski na pełne zrozum ienie pod ję c ia inicjatyw y i dostrzeżenie w ysokiej w artości swej pracy. Z uwagi na być m oże znaczną
znajom ość spraw tureckich Adama Stadnickiego autor musiał zaznaczyć, że je g o relacja nie stanow i przekazu naocznego świadka. W słowach otw ierających list dedykacyjny za wiera się potw ierdzenie inform acji o kom pilacyjnym i w tórnym charakterze dzieła, co nie um niejsza je g o w artości:
N ow ą rzecz niosą M uzy twej zacnej osobie, Która nieprzepłacony skarb zamyka w sobie. C zegom się dość nasłuchał uszym a sw oim i,
O tym tu będę jaw n ie głosił przed w szytkim i [k. ( * * ) 2 j.
3 Z o b . B . B a ra n o w sk i, Z n a jo m ość ję z y k a tureckiego w daw n ej Polsce. „ R o c z n ik O r ie n ta listy c z n y " 1938, t. 14, s. 2 6 ; idem . Z najom ość' W schodu w d a w n ej Polsce do A l I I I w ieku . Ł ó d ź 1950, s. 7 6 -7 9 .
4 Z p ersp ek ty w y w izji n iew oli u tw ó r P aszkow sk iego an alizow ała R en ata R yba ( Trzy o brazy u ieiroli tatar-
s k o -tu re ck iej w literaturze X ] 11 w ieku , „ B a ro k " 2 0 0 1 . s. 4 7 - 5 3 ) .
" Z o b . J. S. G ru c h a ła . IV przed sion kach s low ieu sk iej K alliopy. P róby ep ickie p r z e d „G o fre d em ", w: S w it i z m ierzch
baroku , red. M . H a n u siew icz , J. D ą b k o w sk a . A. K arp iń sk i, L u b lin 2 0 0 2 , s. 1 2 6 -1 3 3 .
Z o b . A. N iew iara, W yobrażenia o narodach w pam iętn ik a ch i d z ien n ik a ch z A l 7 - A / A w ieku , K a to w ice 2 0 0 0 , s. 1 0 -1 2 .
3 2 M i c h a ! K u ra n
A tutem D ziejóit’ tureckich je s t poetycki charakter opracow ania. Przew ierszow anie op o w ieści trzynastozgłoskow cem ma zapewne podnieść w ypow iedź do rangi literatury w yso kiej, uczynić z niej epos. A utor stara się zam askow ać w ten sposób w tórn o ść swego przeka zu w obec zasłyszanej opow ieści, ja k też innych przekazów ustnych i być m oże pisem nych, które pom ogły mu skom ponow ać utw ór7.
Z bliżo n ą tem atykę podejm uje rów nież późniejsza, bardzo popularna praca Szym ona Starow olskiego D w ór cesarza tureckiego. Je st ona je d n a k ju ż w yłącznie przekładem starszego opracow ania w łoskiego8, gdy D zieje tureckie to w zasadzie oryginalna w ypow iedź literacka.
R elację o sprawach tu reckich bezpośrednio poprzedza łacińska pieśń zachw alająca dzie ło przypisana Stefanow i Farkoczow i, W ęgrow i, który siedem lat doświadczał losu w ięźnia, podobnie ja k K im ikow ski.
R zecz jasn a, D zieje tureckie nie zapoczątkowują prezentacji spraw tu reckich w literaturze polskiej. Popularyzatorskie dzieło Paszkow skiego poprzedziły nie tylko P am iętniki Jan czara K onstantego z O strow icy, ale rów nież studia Filipa K allim acha, w tym zaginiona Księga
0 obyczajach Tatarów, oraz odpow iednie ustępy K ron iki M acieja Stryjkow skiego (1575), czy
także relacje poselskie Erazm a O tw in ow skiego (1557) lub Andrzeja Tarnow skiego (1 5 6 9 )9 dokum entujące ożyw ione kontakty dyplom atyczne w czasach, gdy C esarstw o O tom ań skie znajdow ało się u szczytu potęgi, ja k też wiele innych w ypow iedzi kronikarzy i poetów (na przykład G w agnin czy H ussow ski).
W centru m zainteresowania niniejszego artykułu znajduje się nie tylko wizja W sch o du przekazana przez Jaku ba K im ikow skiego, ale rów nież przeżycia bohatera z uw zględ nieniem stanu je g o duszy. Postać tę potraktow ał autor ja k o je d n o z podstaw ow ych źródeł inform acji, w następujących słowach podtytułu poprzedzającego księgę pierwszą: D zieje ta
tarskie, kozackie i tureckie. Z doświadczenia, ja k o inszych wiela ludzi zacnych, tak osobliwie, jednego żołd a ka szlachetnego Ja k u b a K im ikou ’skiego, który w ręku pogańskich byt w niewoli 9 lat i niem ało rzeczy godnych wiadomości wybaczył.
Ju ż tutaj, m odyfikując tytuł książki znany z karty tytułow ej, autor zachował faktycz nie przekazaną w tekście kolejność opisu, im plikow aną dziejam i głów nego bohatera. Tak sform ułow any na now o tytuł sugeruje zaw artość przekazu znacznie szerszą niż pierw otny zamysł autorski. N asuw a przypuszczenie, że będzie to obiektywma narracja historyczna, oparta je d y n ie na obserw acjach różnych osób, wśród których specjalne m iejsce należy się
Z o b . A. Z a ją c z k o w sk i, P ierw sz a p r ó b a .... op. cit., s. 6 4 - 6 5 ; B . B a ra n o w sk i, Z n a jo m o ść W schodu .... op. cit., s. 7 8 - 7 9 .
s Por. list d ed y k acy jn y do Ja n a Z a m o y sk ie g o „ So b iep an a": „od św iad o m y ch te g o p o g ań sk ie g o n arod u ludzi w ia d o m o ść d oskonały w ziąw szy, z sk ry p tu w ło sk ie g o , n ow o teraz na św iat w R z y m ie w y d an eg o , re lacy je zebraw szy. W aszej M iło śc i, m em u M iło śc iw e m u Panu ( ...) o fia ru ję " — S. S ta ro w o lsk i, D w ó r cesarza turec
kiego i rezydencyja je g o w K on stan tynopolu, w yd. K . J . T u ro w sk i, K ra k ó w 1858. s. 5. Z o b . też B . B aran o w sk i, Z n a jo m ość W schodu .... op. cit.. s. 1 5 5 -1 5 7 : I. L ew an d o w sk i, U stęp w: S. S taro w o lsk i. W ybór z p ism . tk, w yb.
1 opr. 1. L ew an d ow sk i. W ro cław 1991 (B N I 2 1 2 ). s. L X I X .
Losy i d oś w iadcze n ia t u r e c k o - ta ta r s k i e J a k u b a K im i k o w s k i e g o w epickiej próbie. 33
szlachcicow i i żołnierzow i, Jaku bow i K im ikow skiem u. R ękojm ię w iarygodności je g o prze kazu stanow i czas pobytu w niew oli „pogańskiej", trw ającej, ja k podaje autor, dziew ięć lat. C elem Paszkowskiego nie je s t je d n a k przedstawianie losów K im ikow skiego, by straszyć odbiorców wizją niewoli tureckiej lub tatarskiej, chociaż w sposób naturalny i taki efekt mógł autor m im ow olnie osiągnąć. Z am iarem piszącego je s t przybliżenie sarm ackiem u od biorcy problem atyki tureckiej i tatarskiej.
Relacja z doświadczeń K im ikow skiego vcl Bahram a, bo takie im ię przyjął bohater po przejściu na islam, ma w znacznej m ierze charakter pam iętnikarski. Losy postaci przed stawiane są je d n a k za pośrednictw em poety. Paszkowski sam w narracji trzecioosobow ej kreśli w zarysie, bez zagłębiania się w szczegóły, dzieje bohatera. Je st on całkow icie uza leżniony od decyzji autora, opow iadającego je w uproszczeniu i bez specjalnej literackiej obróbki. Tw órca nie ma zam iaru przekazania dokładnego zapisu pam iętnikarskiego w p o staci zwartej relacji o losach bohatera, choć je g o opow ieść je s t kom pletna, czyli ma i punkt początkowy, i końcow y w postaci szczęśliw ego rozw iązania. W iększość w ydarzeń przed stawia się zaledwie w zarysie, z dużą niedokładnością, tak jed y n ie, by odbiorca zrozum iał należycie istotę wypadków, ale nie poznał ju ż zbyt wielu bliższych szczegółów, m im o że niektóre zdarzenia przedstawiane są z uw zględnieniem drobiazgowych in fo rm a cji10. W ów czas też wprowadza się mowę niezależną oraz dialogi. O pow ieść o losach bohatera przeple ciona została licznym i dygresjam i, zupełnie niezw iązanym i z dośw iadczeniam i postaci, na przykład mająca kozacki rodowód opow ieść o końskiej wodzie i D nieprze, z dokładnym opisem biegu rzeki aż do M orza C zarnego (k. C 2 — C 3 r.), lub też w cześniejsza prezen tacja polow ali, którym i zajmowała się m łodzież tatarska, oraz charakterystyka obyczajów zw ierząt stepow ych (k. A2 v. — A3 /’.). D o opowieści o K im ikow skim nie należą rów nież rozdziały drugi i trzeci, pośw ięcone prezentacji ord tatarskich, ja k też techniki prowadzenia w alki przez Turków i Tatarów.
N aw et rozdziały w całości przedstawiające przygody bohatera nie przynoszą je d n o litej relacji. W piątym mowa na przykład o ponow nym pojm aniu K im ikow skiego przez Tatarów przy okazji odbicia dani, jak ą chanowa wieźli przedstawiciele w ielkiego księcia m oskiew skiego, a którą przejęli na krótko kozacy, następnie rozbici przez Tatarów, oraz opow ieść o tym , ja k K im ikow ski zabił tureckiego syna szlacheckiego, który chciał go przym usić do stosunku pederastycznego, i ja k bohater był sądzony. Rów nież rozdziały od siódm ego do dziewiątego, choć w yłącznie dotyczą przygód Bahram a, nie zawierają spójnej narracji. Łączenie w je d n y m rozdziale różnych w ydarzeń w ynika z dążenia do skrótow ego przedstawiania losów bohatera. C elem Paszkow skiego nie było bow iem , ja k w spom niano, zdawanie szczegółow ej relacji z przygód K im ikow skiego, lecz prezentacja obyczajów tu reckich i tatarskich, przybliżenie szlacheckiem u odbiorcy odm iennych kulturow o ludów m ieszkających za granicą p ołu d niow o-w schod nią. O p ow ieść o K im ikow skim ożyw ia to
1,1 N a rra cję P aszkow sk iego cech u je b o w iem ró w n o cz eśn ie d robiazg ow ość przejaw iająca się pod aw an iem n azw isk w łaścicie li n iew o ln ik a, czasu pobytu u kolejnych p an ów oraz p rzy w o ły w an iu n azw m iejsco w y ch .
3 4 M i c h a ł K u ra n
erudycyjne dzieło encyklopedyczne, w zbogacając je o elem ent p am iętn ikarsko -p rzygo d o- wy. U m ieszczen ie go w początkow ej części kom pendium służy w zbudzeniu zainteresow a nia odbiorcy całym opracow aniem ; poprzedzielanie inform acjam i nienależącym i do wątku przygodow o-aw anturniczego, jak też lapidarnos'ć relacji, ma zasygnalizow ać niepierw szo- planowe m iejsce tej narracji w strukturze dzieła. Istotną rolę w prezentacji pełni uw zględ nienie psychologii bohatera, dokonane jak b y pośrednio w to k u relacji, w której pojawiają się w zm ianki na tem at stanów ducha postaci i przeżyć w ew nętrznych ujaw niających się w kolejnych trudnych sytuacjach.
Z e względu na wprow adzenie w ątku pam iętnikarskiego D zieje tureckie Paszkow skiego zbliżają się do Pam iętników Jan czara K onstantego z O strow icy, w których rów nież pewną rolę, także w łaśnie niepierw szoplanow ą, odgryw a relacja o losach głów nego bohatera i za razem autora opow ieści. K onstanty z O strow icy usuwa się sam na dalszy plan, chcąc rów nież przede w szystkim przedstawić w szechstronny opis T u rcji. In fo rm acje na je g o tem at nie pojawiają się je d n a k na początku relacji, ale rozsiane są w opow ieści pośw ięconej reli gii i historii T u rcji, ja k też kontaktom z sąsiadami oraz organizacji państwa osm ańskiego, w tym egzystencji ludności także chrześcijańskiej. D zięki opow ieści K onstantego z O stro w icy i relacji Paszkowskiego odbiorca poznaje C esarstw o O sm ańskie z perspektyw y osób w łączonych siłą do m achiny tureckiego państwa. O sobiste dośw iadczenia K onstantego z O strow icy ograniczają się do służby w szeregach jan czarskich . K im ikow ski natom iast nie tylko służył na galerze, spełniając tu n k cję puszkarza, ale rów nież pasł bydło i praco wał w w innicy. Je g o pozycja w stru kturze społecznej była bardzo niska. N ie chciał też w y korzystać m ożliw ości poprawy położenia poprzez ślub z siostrą swego pana (który zaufał B ahram ow i po przyjęciu przez niego islamu), ale uciekł z w in n icy z przechodzącym obok niej oddziałem wojska, udającym się na w ojnę do Siedm iogrodu. K im ikow skiem u udało się je d n a k d otrzeć tylko do D u naju , nad którym został schw ytany i ponow nie sprzedany. Inaczej ułożyły się losy K onstantego z O strow icy. M im o że nie przeszedł na islam , pow ie rzono mu tu n k cję dow ódcy granicznego zam ku Z w eczaj, zajętego w krótce przez W ęgrów (w roku 1 4 6 3 )11.
O d m ien n ą perspektywę przynoszą, oczyw iście, relacje osób, które odw iedziły T u rcję, pełniąc służbę dyplom atyczną, a w ięc nie dośw iadczyły osobiście losu m ieszkańca C esar stwa O tom ań skiego, siłą w łączonego do stru ktu ry społecznej tego państw a, nie przeży ły gehenny w ojennej konfrontacji z Turcją ani porw ania w w yn iku najazdu tatarskiego. M ow a tu o w ypow iedziach pam iętnikarzy, którzy zwracali uwagę na inne aspekty orga nizacji państwa tureckiego, obracali się rów nież, je ś li tak m ożna pow iedzieć, w w yższych sterach, stykając się, dzięki kontaktom z dw orem , z problem am i przede w szystkim polityki m iędzynarodow ej, kultury m aterialnej, praw rządzących życiem publicznym . N ie zwracali uwagi na dolę niew olników oraz życie prostych ludzi pochodzących z niższych warstw.
11 Por. }. Ł o ś, w st. w : P a m iętn iki Ja n c z a r a , czyli k ro n ik a turecka K on stan tego z O strow icy napisam i m ięd z y rokiem
Lo s y i dośw iadczen ia tu r c c k o - t a t a r s k ie J a k u b a K im i k o w s k i e g o w epickiej próbie. 35
N isko urodzeni budzili zainteresow anie tylko wówczas, gdy osiągnęli znaczącą pozycję w strukturze społecznej i zyskali realny w pływ na kierunek polityki sułtana. Taki charak ter ma relacja Sam uela Tw ardow skiego przekazana w P rzew ażn ej legacyi. Autor wprawdzie opisywał odw iedzany kraj z autopsji, je d n a k je g o opow ieść dotyczyła głów nie kieru nku rozw oju spraw państw ow ych. W centru m uwagi znalazły się zm agania w ielkiego posła, księcia Krzysztofa Zbaraskiego, z adm inistracją osm ańską, którą reprezentow ał nisko u ro dzony w ezyr G iurgi. O pis państwa został podporządkowany pochwale głów nego bohatera. M im o takiego celu relacji nie brak w niej uwag pośw ięconych zabytkom , przyrodzie i oby czajom tu reckim .
W przeciw ieństw ie do utw oru Paszkow skiego zyskujem y w pełni dojrzałą artystycznie relację o czynach głów nego bohatera, zaś obok niej fu nkcjonują ja k o stosow nie w plecio ne dygresje uwagi o historii, budow lach, faunie i florze, w reszcie kąśliwe spostrzeżenia na tem at gospodarki tureckiej, w ojskow ości, organizacji państw ow ej, których celem było ten dencyjne bagatelizowanie potęgi groźnego przeciw nika.
P rzew ażn a legacyja Tw ardow skiego przewyższa encyklopedię Paszkow skiego pod w zglę
dem poziom u artystycznego opracow ania. M im o że autor D ziejów tureckich wprowadził osobno słow nik turecki, je d n a k to Twardowski okazał się lepszym znawcą języ k a, gdy w łą czał do swej relacji słowa tu re ck ie 12. Z nacznie lepiej poradził sobie też z kom pozycją dzieła. N ic w ięc dziw nego, że poczytniejsza okazała się udram atyzow ana i propagandowa epicka opow ieść Tw ardow skiego o losach poselstwa, niż dająca w iększe m ożliw ości narracyjne relacja o Jaku bie K im ikow skim .
Przeciw ko Paszkow skiem u przemawiał także atrakcyjny opis spraw tureckich dany przez Szym ona Starow olskiego. Z D ziejam i tureckimi łączy go to, iż obaj autorzy nie m ieli okazji oglądać państwa otom ańskiego na własne oczy. Pisali, posługując się relacjam i in nych osób. Starow olski wręcz dokonał przekładu w łoskiego k o m p e n d iu m , Paszkowski silił się na opracow anie przew odnika rodzim ego.
W świecie Jakuba Kimikowskiego
W ydaje się, że największą w artość w relacji Paszkow skiego mają osobiste doświadczenia K im ikow skiego oraz je g o bezpośrednie obserw acje. Z lapidarnego, skrótow ego przekazu m ożna m iędzy innym i dow iedzieć się wiele o losach słow iańskich niew olników tatarsk o - -tu re ck ich , ale rów nież zrekonstruow ać i osadzić w czasie w ędrów kę bohatera.
12 Z o b . np. B . B aran o w sk i. ZiuyonwsY 1 !s ch o d u .... op. c it., s. 147; A. M ro z o w sk a , T . M ajd a. S ied em n a sto
w ieczny słow n iczek turcyzinów. .,P race F ilo lo g ic z n e U n iw e rsy te tu W arszaw sk ieg o” 1973. t. 2 4 , s. 2 1 9 - 2 3 2
(rzecz o o p raco w an iu sło w n ik o w y m M arian a z Ja ślisk , w k tó ry m p o d k reśla się w alo ry P r z e w a ż n e j legacyi Sam u ela T w ard o w sk ieg o ja k o źród ła do p ozn ania języka tu reck i ego).
3 6 M ic h a ł K u ra n
1. Ze strzępów biografii
Jak u b K im ikow ski urodził się zapewne około roku 1 5 6 4 13. Służbę na dw orach pańskich zaczął bardzo m łodo, mając 13 lat. P ochodził bow iem z ubogiej szlachty. N ajp ierw usługi wał m łodem u Janow i Szczęsnem u I Ierburtow i (1 5 6 7 -1 6 1 6 )M, „dość cnotliw ie (...) , choć przez czas niedługi” (s. 2 ), a k onkretn ie dwa lata, być m oże od końca 1577 do 1579 roku, za nim je g o pan, niem alże rów ieśnik, zapisał się na Akadem ię Krakow ską (1 5 7 9 )|D. N astępnie K im ikow ski został polecony pierw szem u ordynatow i ołyckiem u, księciu na O ły ce Stan i sławowi Radziw iłłow i (1 5 5 9 -1 5 9 9 ) u\ który pow rócił z peregrynacji po Europie pod koniec 1579 ro k u 17. K im ikow ski m ógł pozostawać u Radziw iłła do czasu przygotow ań Batorego do w ypraw y pod W ielkie Luki (król w yruszył z W iln a w połow ie czerw ca 1580, a Radziw iłł do W arszaw y udał się ju ż w lutym tego ro k u ls), w której przyszły ordynat ołycki brał udział „na czele pryw atnego pocztu”19. Po kró tkim czasie służby Radziw iłł posłał m łodego szlachcica z listam i na Podole, zapewne w okresie przygotow ali do w ojny m oskiew skiej, do przebyw a ją ce g o w M anaczynie (powiat starokonstantynow ski20) jed n eg o z książąt W iśn iow ieckich
— najpraw dopodobniej do m łodego rów nież wówczas K onstantego (1 5 6 4 —1641)2', choć w tedy także bardzo aktyw ny był Aleksander W iśn io w ieck i22, ja k rów nież A ndrzej i M ichał W iśniow ieccy. W skazuje się je d n a k na K onstantego, głów nie z tego względu, że je g o syn był w posiadaniu M anaczyna (w krótce po zakończeniu w ypraw y ch ocim skiej 1 6 2 123). Tak w ięc m iejscow ość ta musiała należeć do książęcej linii W iśn iow ieckich, a k onkretn ie wła śnie do Konstantego, który przekazał ją później swemu synow i. Podczas w ypełniania m isji poselskiej niespełna szesnastoletni K im ikow ski został pochw ycony przez Tatarów m iędzy B azalią24 a Starym K onstantynow em nad Słuczą, w czasie gdy prowadzili oni rów nocze śnie działania w okolicach Trem bow li i Baw orow a (obie m iejscow ości położone są nad rze
13 D atę taką m o żn a u stalić po o d ję c iu od rok u p o w ro tu do k raju (1 5 9 2 ) 11 lat, z k tó ry c h 9 to o k res n iew oli (1 u T atarów , 8 u T u rk ó w ), rok p o b y tu u K o zak ó w oraz k o lejn y ro k — czas p o św ię co n y na d rogę z T u rc ji do W io c h . O d daty 1580 n ależy z kolei o d jąć n ie ca łe 16 lat, bo tyle m iał K im ik o w sk i w7 ch w ili p o rw an ia, co m o ż n a o b licz y ć, d od ając do 13 (w iek, w ja k im ro zp o czął słu żb ę) k o lejn e o k resy sp ę d zo n e u z m ien ia ją cy ch się panów .
14 Z o b . S. C y n a rs k i. H e r b n r t fa n S zczęsny, hasło wr: P o lsk i s ło irn ik biograficzny, t. 9, W ro cła w 1 9 6 0 -1 9 6 1 , s. 4 4 3 - 4 4 5 .
b Z o b . S. C y n a rsk i, op. cit., s. 4 4 3 .
1,1 Z o b . 11. L u lew icz, R ad z iw iłł S tan isław , hasło w: P olski słow n ik biograficzny, t. 30 , W rocław 1987, s. 3 6 3 -3 6 7 . r Z o b . ibidem , s. 3 6 4 .
Is Z o b . J . B e sala. Stefan B a to ry , W arszaw a 1992. s. 2 9 6 . r> H . L u lew icz . op. c it., s. 3 6 4 .
-" Z o b . S ło w n ik geograficzn y K rólestira P olskiego i innych kra jó w słow ia ń sk ich , red. F. S u lim ie rsk i, B . C h le b o w ski, W. W alew ski, t. 6, W arszaw a 1885, s. 85.
21 Por. J . W o lf f K n ia z io w ie litew sko -rn scy od koń ca A71 ’ w.. W arszaw a 1895, s. 5 5 9 - 5 6 0 . 22 Z o b . ). B esala, op. cit., s. 2 2 8 ; J. W o lff. op. c it., s. 5 5 9 - 5 6 0 .
23 Z o b . S. T w ard o w sk i, K s ią ż ę W iśn io w ieck i Jan u sz, L e szn o 1 6 4 6 , s. 18.
24 L eży o k o ło 55 km na zachód od S ta re g o K o n sta n ty n o w a . Por. S ło w n ik g e o g r a f i c z n y . t. 1, W arszaw a 1880, s. 129.
ką G niezną w okolicach czarnego szlaku tatarskiego2'-1). Podczas tego sam ego najazdu, ja k stwierdził Paszkowski, śm ierć poniósł Jak u b Struś (być m oże chodzi tu o Jaku ba, którego d om niem any w izeru nek Bartosz Paprocki podpisał następująco: „Jakub Struś z Kom arow a m ąż sławny, który z Tatary często a m ężnie bojow ał 1578”26). Był to im iennik słynnego J a kuba Strusa, który w 1520 roku oddał życie pod W oronow em , o czym w spom inają Szym on Starow olski i Kasper N iesiecki27. Kim ikow rski utracił w olność najprawdopodobniej w roku 1580. N ie m ogło to nastąpić bow iem podczas najazdu tatarskiego z lutego 1578 w yw oła nego działaniam i Iwana P od kow y28 (za w cześnie), ja k też nie doszło do porw ania K im i kow skiego w roku 1582, gdy odw etową akcję tatarską zablokowała zbrojna dem onstracja zorganizow ana przez Jan a Zam oyskiego (uniem ożliw iła ona najazd)29. Tatarzy szukali za d ośćuczynienia za atak Kozaków na posłów krym skich w racających z M oskw y, dokonany w roku 1582. Być m oże w tej zuchwałej akcji K im ikow ski brał udział, je ś li je s t to ten sam napad na posłów podążających z M oskw y na K rym z daniną, o którym pisał Paszkowski. T atarzy jed n ak rozbili Kozaków', a K im ikow ski znalazł się ponow nie w niew oli. N atom iast w czasie, gdy Stefan B atory prowadził kam panię m oskiew ską, na p o łu d niow o-w schod niej granicy Rzeczypospolitej panować m iał względny spokój, ponieważ król zobow iązał się do w ypłacania corocznej daniny Tatarom , rozwiązał też doraźnie sprawTę kozacką30. Być m oże dlatego Radziw iłł m ógł posłać gońca do W iśniow ieckiego, nie obaw iając się o je g o los. Tym czasem m ogło dojść do niespodziew anego niew ielkiego najazdu tatarskiego, pod czas którego został porwany Jak u b K im ikow ski poruszający się po terenach szczególnie narażonych na łupieżcze wypady.
P obyt bohatera opow ieści w niew oli „pogańskiej” w edług Paszkow skiego trw ał dzie w ięć lat (s. 1). Autor do tego czasu wliczył rok spędzony u Tatarów, pom ijając je d n a k trzy ćw ierci roku, gdy K im ikow ski przebywał wśród Kozaków w oddziale dow odzonym przez Bogdana M ikoszyńskiego (s. 18—21). Z ośm ioletniego pobytu w T u rcji da się udokum ento wać, sum ując liczby podane przez autora, prawie siedem lat — w tym m iesiąc po zabójstw ie (s. 2 7 ), sześć m iesięcy w A fryce (s. 2 7 ), rok po przyjęciu islamu (s. 32), pięć lat „spełna” na galerach (s. 3 6 ). Biorąc pod uwagę liczbę panów, którym służył K im ikow ski, m ożna je d y nie stw ierdzić, że musiał przebywać u każdego z nich bardzo krótko. Z w yliczeń w ynika, że w niew oli tureckiej przebywał m łody szlachcic od 1583.
2’ S ło w n ik geog raficzn y .. t. 1, s. 119; t 12. W arszaw a 1892. s. 4 6 2 . Z o b . tez K acliel. D z ie je kościoła i klasztoru
ojców bern ardynów w Z b a ra ż u (1 6 2 8 - 1 9 4 6 ), K alw aria Z eb rzy d o w sk a 2 0 0 1 . s. 119; J. W im n ie r. O d siecz w ie d eń ska 1683 roku. W arszaw a 1983. s. 13.
2,1 B . P ap rocki, G n ia z d o cnoty, Kraków 7 1578, s. 1034.
27 Z o b . S. Staro w o lsk i. H bjow n icy sarmaccy, tl., w st. i opr. J . S tarn aw sk i. W arszaw a 1978. s. 2 6 1 - 2 6 2 ; K. N ie sieck i, H e rb a r z p o lsk i, t. 8, Lipsk 1841, s. 5 3 8 - 5 3 9 .
2S Z o b . j. B esala, op. cit., s. 2 3 2 .
-'.Z o b . ibidem , s. 416. Z o b . tez K. O le jn ik , Stefan B atory 1 5 3 3 -1 5 8 6 . W arszaw a 1988. s. 271 oraz A rchiw um
J a n a Z am oyskiego, W arszaw a 1913, t. 3, nr 807, 813, 814. 816 i passim .
'" Z o b . ibidem , s. 2 4 4 - 2 4 6 .
3 8 M i c h a ł K u ra n
Z Tu rcji B ahram uciekł późną w iosną 1591 roku31 w okolicach Z ielonych Świąt. D o W io ch z H iszpanii przybył rów nież w iosną roku następnego, gdyż w przeddzień W ielka nocy dotarł do Raw enny (s. 4 0 ). Z atem droga z T u rcji do W ło ch przez H iszpanię zajęła mu blisko rok. W iadom o, że polski szlachcic pow rócił do kraju z legatem papieskim , póź niejszym nuncjuszem G erm an ikiem M alaspiną, który dotarł do R zeczpospolitej zapewne latem 1592 roku32.
2. We władaniu Fortuny
Sam początek dzieła nie ma charakteru encyklopedycznego, lecz epicki. Rozpoczyna się od charakterystycznej dla eposu apostrofy. Autor w ydobył głów ny rys przygód bohatera — niesam ow ite szczęście, dzięki którem u uniknął śm ierci m im o licznych niebezpieczeństw . Paszkowski zauważył, charakteryzując dolę postaci:
Jed n em u żołdakow i rym tw orzę chudem u, Lecz w ojennych postępków dobrze w iadom em u, Który w nich z niebezpieczeństw rozlicznych uchodził, W których cale dziew ięć lat w cudzych ziem iach brodził.
Był rok cały u Tatar, a w tu reckiej ziem i
O śm lat, głód, prace znosząc z niew czasy różnem i (s. 1 -2 ).
A utor zasugerował tym sam ym , że chce uczynić dzieje K im ikow skiego głów nym tem a tem swego eposuJ>3. Apostrofa służy bow iem wskazaniu bohatera oraz epickiem u zakreśle niu horyzontu czasowego i przestrzennego zdarzeń, ja k też uform ow aniu ich epickiej ramy. Stw ierdzenie określające kondycję postaci przeczy je d n a k zasadzie, że bohateram i eposów w in n i być herosi. K im ikow ski sławę zyska dopiero dzięki dziełu poety, nawet m im o to, że je g o czyny nie były szczególnie heroiczne. A tutem bohatera je s t je g o zw yczajność, czy na
wet przeciętność, oraz zm aganie się z trudnym losem na co dzień. Je g o doznania są tożsam e z dośw iadczeniam i wielu innych osób, które znalazły się w niew oli tureckiej i tatarskiej. C elem Paszkowskiego je s t opis przeżyć je d n e g o z wielu, ale, w m iarę m ożności, reprezen tatyw nego przedstawiciela ludności poryw anej przez najeźdźców z połu dniow ego—w sch o du. Pow rót z budzącego grozę świata, zdobyte tam dośw iadczenia, niecodzienne przeżycia, niebezpieczne przygody, nobilitują prostego żołnierza, czyniąc zeń herosa godnego eposu. Z noszenie głodu, praca fizyczna i inne „niew czasy" w cale nie deprecjonow ały m łodego szlachcica w oczach odbiorcy szlacheckiego. N ie um niejszało m u rów nież sławy przejście
31 P aszkow sk i napisał: „T rafiło się, iż św ię to ja k ie ś n ad ch o d ziło . / K tó re z m a h o m e ta n ó w co ży w o św ię ciło . / O Z ie lo n y ch Ś w iątkach ro k po rok o b c h o d z ą " (D z iijc tim r k ic , s. 3 9 ).
32 M a la sp in o w p aźd zie rn ik u 1592 ro k u p o śred n iczy ł w p rzekazan iu listu k ró le w sk ie g o papieżow i K le m en so w i V III (U . W isn er. Z ygm unt I I I U lizu, W ro cław 1991, s. 6 2 ).
L o s y i do św iadczen ia t u r e c k o - ta ta r s k i e J a k u b a K i m ik o w s k i e g o w epickiej próbie. 39
na islam w celu poprawy swego losu, tym bardziej, że autor podkreśla! stałą w ew nętrzną (duchową) w ierność bohatera chrześcijaństw u , którem u przeczyły deklaracje słow ne i sa me czyny.
Pochw ycenie przez Tatarów nie było dla K im ikow skiego rów noznaczne z trafieniem do niew oli tu reckiej. Przez rok, o czym m ożna dow iedzieć się pośrednio z dalszej części rela cji, pośw ięconej pobytow i w szeregach kozackich, nie tylko pasł konie i owce, ale rów nież nauczył się języ k a tatarskiego, zyskał orientację w strukturze organizacyjnej ordy, zapoznał się z trybem życia oraz ze zw yczajam i pokojow ym i i w ojennym i. M iał też m ożliw ość napa trzyć się na cierpienia ludności ukraińskiej poryw anej do niewoli tureckiej.
B y wypełni oddać klim at i określić rozm iar pożogi, z ja k im przyszło spotkać się b o haterow i, Paszkowski roztacza obraz klęski podobny do znanego z ów czesnych pobudek antytureckich:
N iosąc śm iertelne razy, pod ostrym żelazem , Gdzie śm ierci dwie przyczyny byw;ały za razem, Lud się z granic rozbiegał przed strachem w idom ym , Z ostaw ując swą korzyść psom nienasyconym . A poganin plundrował, przyszło mu to tanie, Trzodę, bydło, dobytek, nie robięcy na nie.
C zęść w ięźniów skrępow anych nahajką przed sobą Pędził w dzikie krainy, z nieznośną żałobą.
C zęść w yścinał, panienkę od m atki, od ojca W ziąwszy, tuż przed oczym a zgwałcił m ężobojca. M łód ź niew inna i starce, pieniąc się krw ią świeżą,
W y ś c in a n e o d pogan , po d olin ach leżą.
D om y się dym em kurzą, a poganin srogi,
D o w szelakiej srogości nie opuszczał drogi (s. 16).
O braz ten stanow i stosowne w prow adzenie do kolejnego rozdziału losów K im ikow skie go, którem u udało się uciec od Tatarów po rocznym pobycie. Uzyskaw szy w olność, przystał do Kozaków. C i prowadzili nieustannie w ojnę podjazdową z ordam i i atakowali także ziemie zajęte przez Turków. M ający prawie siedem naście lat polski ubogi szlachcic, zamiast w rócić do dom u, chciał pom ścić doznane krzywdy. Pociągała go też zapewne m łodzieńcza potrzeba przeżycia przygody. Je g o postępowanie najlepiej charakteryzuje lapidarny dwuwers:
M iedzy Kozaki będąc, przez trzy ćw ierci roku, N i w czym tam nie uchybił żołdackiego kroku (s. 18).
B ohater D ziejów tureckich nie tylko wprawił się w rabow aniu, ale zasmakował rów nież w zabijaniu napadanych przeciw ników . O k ru cień stw o w obec zaprzysięgłych wrogów,
4 0 M i c h a ł K u ra n
m ordow anie ich bez litości, było nie tylko zgodne z system em w artości K im ikow skiego, ale w ręcz posiadało stosowną sankcję kulturow ą i tym sam ym akceptację odbiorców . D la tego Paszkowski nie tylko nie ganił, ale prawie chw alił bohatera za zabicie wielu w yznaw ców islamu. P ow szednia akceptacja sposobu postępow ania w płynęła na zm ianę psychiki K im ikow skiego, w którym zabicie człow ieka nie w yw oływ ało żadnej refleksji m oralnej, ani nie budziło w yrzutów sum ienia. Był to najprostszy sposób odsunięcia bezpośredniego zagrożenia w łasnego życia lub obrony żyw otnych interesów.
K im ikow ski należał, ja k w spom niano, do oddziału Bogdana M ikoszyńskiego, z którym pustoszył tereny wokół rzeki M o ło czn ej (po tatarsku Sutsu), atakując najbogatsze osady tatarskie. Paszkowski w ielokrotnie podkreślał w ykorzystyw anie w iadom ości zdobytych w niew oli, tak z zakresu topografii, zasobności osad, ja k i zw yczajów (na przykład w ybie ranych najchętniej przepraw). K im ikow ski nie ograniczył się w yłącznie do w ypraw lądo w ych. W szeregach kozackich nabywał też u m iejętn o ści żeglarskich, uczestnicząc w w ypa dach na M orze C zarne, podczas których zdobył dobrze uzbrojony okręt turecki („Wzięli okręt turecki i z armatą w szelką, / Tu rków wriele p o bili5' s. 19), rozbił dwie galery w iozące niew olników . T ak w reporterskim skrócie przedstawił Paszkowski przebieg zdarzeń:
Tam że z tatarskiej ziem ie, z m iasta rzeczonego Kozłów, przyszło galer dwie, na których naszego Ludu w ięźniów w ybranych do tysiąca było, A niew iast z dziećm i ośm set, tych się nie liczyło. Turków też nad półtora tysiąca w ięcej
N ie było. Tam kozacy przypadszy co prętcej Ku onym dwom galerom , Turki w yścinali, W ięźniów w ysw obodzili, w ielką otrzym ali Zdobycz, z którą się do sw ych Porohów w rócili, A onę korzyść m iędzy sw oje rozdzielili (s. 19).
A utor nie ukryw ał zatem rabunkow ego charakteru działali, w których brał udział b o hater. A kcje kozackie cechow ało także szczególne okrucieństw o. Z abijanie w rogów sta ło się dla K im ikow skiego chlebem pow szednim rów nież podczas zasadzek nad brzegiem D niepru. Były one organizow ane m im o nawet tego, że Turcy, w celu osłaniania oddziałów tatarskich w kraczających na terytoriu m Rusi, wysłali w górę rzeki galery. C zam bu ły były je d n a k pozbaw ione wsparcia w czasie pow rotu ze zdobyczą. Staw ały się wówczas łatw ym
łupem dla zaczajonych w trzcinach Kozaków (s. 2 0 ).
K im ikow ski w zbliżonych okolicznościach dostał się z pow rotem do niew oli. W raca ją cy ch ze zdobyczą Kozaków (przejęli dań m oskiew ską przeznaczoną dla sułtana i chana)
rozbili Tatarzy. W iększą część pokonanego oddziału pozabijano. Je d n a k bohaterow i op o w ieści los sprzyjał:
L o s y i dośw iadczen ia t u r e c k o - ta ta r s k i e J a k u b a K i m ik o w s k ie g o w epickiej próbie. 41
Ten iż był w m łodych łeciech i dobrze rozum iał Ję z y k ich, ale się w nim taić um iał.
Tatarow ie im gardząc i m ów iąc do siebie
„Czura to, nic ten nie wie, nie bywał w potrzebie”. I tak go popychali jed en do drugiego (s. 23).
D zięki niepozornem u, m łodocianem u wyglądowi niespełna osiem nastoletniem u m ło dzieńcow i udało się uniknąć śm ierci, gdyż nie podejrzew ano, że odegrał jakąkolw iek rolę w akcji zbrojnej. K im ikow ski przezornie nic przyznał się też do znajom ości języka tatar skiego, dzięki czem u został zupełnie zlekceważony. P rzechodził z rąk do rąk. Z aw rotne tem po tej zm iany w łaścicieli, ja k też okoliczności sprzedaży, najlepiej oddają opisane dalej losy m łodego niew olnika. Zarazem też ilustrują one, ja k ą w artość m iało życie ludzkie dla Tatarów poryw ających Rusinów i Polaków:
Aż jed en trzy barany i szkapę m arnego
Dawszy zań, w iększym targiem przedał zaś drugiem u, B o zań wziął dwie kobyle i bachm ata ktem u.
Ten za się zaw'iódszy go na targ do Kozłowa, Z a pieniądze gotow e do pierwszego słowa Sprzedał Arabinow i do K ońskiego M łyna, Tam był przez dwa miesiąca. Z aś przyszła now ina. Iż kupcy od C zarnego M orza przyjechali,
K tórzy takie m łodzieńce radzi kupowali (s. 2 3 -2 4 ) .
Im dalej od siedzib tatarskich, tym w artość niew olnika była większa. Targow anie skórą K im ikow skiego przypom ina znane doskonale losy Ezopa, bohatera Biernatow ej opow ie ści, lekcew ażonego i poniew ieranego z powodu nieatrakcyjnego wyglądu zew nętrznego. U b o g i syn szlachecki został w końcu sprzedany za trzy tysiące aspr M ustafie C zelebiem u, handlarzow i niew olników , który dostarczył go na targ „w A n g u ry jej” razem z osiem dzie sięciom a innym i m łodym i dziew czętam i i chłopcam i. Tam nabył go Ali C zelebi z miasta Karam an, a potem beglerbek z I Ialespu.
Zw raca uwagę szczegółowość relacji i pieczołow itość w odtwarzaniu drobiazgowych inform acji, dotycząca nie tylko nazw miast, ale rówmież nazw isk kolejnych właścicieli nie w olnika. Autor ponadto um ieścił Kim ikow skiego obok innych osób, które doświadczy ły podobnych przeżyć. C hciał pokazać, że je g o bohater był jed yn ie reprezentantem dużej grupy ludności, uczestnikiem tragicznego losu zbiorowości. U św iadom ił, że życie ludzi, w tym rów nież przedstawicieli stanu szlacheckiego, nie je s t cenione, że je g o miarą nie są nawet pieniądze, ale w artość pasanego przez Tatarów bydła. C hod ziło w ięc o zilustrow anie uprzedm iotow ienia człowieka i zaprezentowanie granicy, jaką przekraczał wolny pod każ dym względem syn szlachecki. Poryw any do niewoli tracił nie tylko przyw ileje, ale również
42 M i c h a ł K u ra n
musiał zrezygnow ać z w ysokiej w artości swego życia. U p rzytom nienie tej zm iany m iało być m oże uśw iadom ić szerszym kręgom społeczeństw a, że skuteczna obrona przed najazdam i to obow iązek całego stanu szlacheckiego, który podejm ow ać należy solidarnie. Ludzie porw ani do niewoli żyją nadal, ale w niew yobrażalnie gorszych w arunkach niż w Rzeczypospolitej.
K im ikow ski w swojej przym usow ej w ędrów ce przekroczył granicę nie tylko k u ltu ro wą. Z nalazł się rów nież d w ukrotnie na terenach zam ieszkanych przez ludność o innym kolorze skóry, ja k stw ierdził Paszkowski w glosie m arginesow ej: „Częste przedawanie K i m ikow skiego od Tatar do Tu rek i do ziem ie m u rzyń skiej” (s. 24). B rak wprawdzie bezpo średnich sygnałów, by zam ieszkanie wśród czarnoskórej ludności w yw ołało w bohaterze zdum ienie, ale podejm ow ane później próby w ydostania się na obszary, na których żyli biali ludzie, świadczy o m entalnej niezdolności do egzystencji w śród społeczności o innym ko lorze skóry, m im o nawet przym usow ego znalezienia się w takim otoczeniu i bez względu na ryzyko związane z sam ow olnym opuszczeniem m iejsca niew oli.
O pisow i grozy tej now ej egzystencji służyła rów nież prezentacja k o n flik tu , w ja k i p o padł K im ikow ski z powodów o bycz aj o w y cli. Z abicie tureckiego szlachcica podczas próby m olestow ania, które m iało zakończyć się obcow aniem hom oseksualnym , to czyn niebyw a le odważny, zważywszy, że m orderca m ógł być pewny w yroku śm ierci. Z suchego opisu Paszkow skiego nie daje się w yczytać jed n ozn aczn ie m otyw acja czynu. Autor sygnalizuje, że bohaterem musiało kierow ać instynktow ne, silniejsze niż zim na kalkulacja, obrzydzenie do spółkow aniem z osobą tej samej płci. Relacja o zdarzeniu je s t raczej beznam iętna:
Spahy je d n e g o B ak cy jej, syn swej wolej chciw y, C hciał tam nad nim w ykonać um ysł niew stydliw y W nieczystości sodom skiej, tak iż go do tego G w ałtem ją ł przyniew alać, chcąc dokazać swego. O n widząc, że się nie mógł inaczej obronić,
D obył noża, pchnął go w brzuch, a w tym się chciał schronić, Ale go na gorącym razie uchw ycono
I do je g o w łasnego pana przyw iedziono (s. 24).
Tru d n o, oczyw iście, porów nyw ać K im ikow skiego zarów no do biblijnej Zuzanny, ja k i Józefa egipskiego. Działał raczej w yłącznie instynktow nie, w ykorzystując sw oje doświad czenie w zabijaniu ludzi zdobyte podczas w ypadów kozackich. Z am ordow anie niedoszłego gw ałciciela było dla niego znacznie prostszym i oczyw istszym rozw iązaniem niż zaznawa nie czegoś now ego, czym niew ątpliw ie musiał być dla K im ikow skiego stosunek hom osek sualny. Autor tłum aczy bohatera z drastycznej i ostatecznej form y rozw iązania ko n flik tu . W skazuje, że m orderstw o to w yn ikało z podjęcia obrony koniecznej.
G rozę położenia zabójcy pogłębiało zatrzym anie na gorącym uczynku. N aw et pan, k tó ry ja k o pierw szy podjął się ukarania m ordercy, zw rócił uwagę na brak w podjętym działa niu w spom nianego ju ż instynktu sam ozachow aw czego:
Losy i dośw iad c zen ia t u r e c k o —tatarskie Jakuba K i m ik o w s k i e g o w epickiej próbie. 43
Ten go wprzód począł karać surow ym i słowy,
M ów iąc: „Ty psie pogański, gdzie tw ój rozum zdrowy? C o ś to zdziałał? K to cię poduszczył do tego,
Ż eś oto, zdrajco, zabił syna szlacheckiego? N ie ujdziesz sam lepszego, każę cię czw iertow ać, I czw ierciam i tw ojem i pale naszychtować, Jak o ś się tego ważył? ( ...) ” (s. 2 4 -2 5 ) .
W słowach w łożonych w usta pana ujawnia się typowe dla obywatela Rzeczypospolitej przekonanie o szczególnym uprzyw ilejow aniu przedstawiciela stanu szlacheckiego, które go zabicie ściąga na m ordercę w yrok śm ierci. Paszkowski być m oże rzutował rodzim e ro zum ienie w artości szlachectwa na stosunki tureckie, by podkreślić feudalną uniw ersalność pozycji lepiej urodzonych nie tylko typową dla państw chrześcijańskich, ale znaną i respek towaną rów nież w świecie m u zułm ańskim . U niw ersalizm w artości szlachectw a, przy jed noczesnym przekreśleniu go w m om encie znalezienia się w niew oli, służy dydaktycznem u przypom nieniu odbiorcy o nieodw racalnych konsekw encjach w ynikających z pozbawienia życia członka w arstw y uprzyw ilejow anej. Paszkowski uprzytam nia, że szlachcic je s t w og ó le nietykalny, bez względu nawet na przynależność państwową czy religijną.
M im o dużego ciężaru gatunkow ego tego dydaktycznego kom unikatu, ja k również kary doraźnie w ym ierzonej m ordercy przez je g o pana, okazuje się, że w łaśnie w nim K im ikow - ski znalazł sprzym ierzeńca, który pom ógł przyłapanemu nawet na gorącym uczynku unik nąć kary. Pan poinstruow ał K im ikow skiego na osobności o sposobie uniknięcia śm ierci. Ponow nie bohater nie m ógł przyznać się do znajom ości języ k a swych panów. Przed sądem okazało się, że nie rozum ie, o co go oskarżają, dano mu rów nież tłum acza Rosjanina, p o nieważ nie było Polaka. Podczas rozm ow y K im ikow ski przyznał się do czynu, przedstawił też zgodnie z prawdą powód zabicia Turka, który stanow iła obrona przed zam iaram i na pastnika. U ciek ł się też do m iłosierdzia sądu, podkreślając jako m otyw działania obronę konieczną, która stanow ić m iała okoliczność łagodzącą.
Scena w sądzie to jeden z m om entów , gdy słowa bohatera relacjonow ane są w m ow ie niezależnej. W plecione zostały w skrótow o przedstawiony, prowadzony za pośrednictw em tłum acza dialog z sędzią:
T am że go począł zaraz sąd egzam inow ać, Z bezbożnego uczynku surowie strofować. Skazując przez tłum acza: „Wej, twoja ro bota?” O n rzekł: „Jego ktem u przyw iodła niecnota
Z tej przyczyny, iż m ię chciał gw ałtem przyniewalać D o grzechu sodom skiego, ja nie chciał zezwalać, Bron iłem się ja k mogąc gw ałtow i onem u, A zatym m iłosierdziu podlegam w aszem u”.
4 4 M i c h a ł K u ra n
R zekł mu tłum acz: „Z urzędu pytam y m y ciebie, A wieszże ty, iż je s t B ó g na w ysokim n ieb ie?” Pow iedział: „W iem ”. R zekli mu znow u tym i słowy:
„Wiesz też, że masz u m rz e ć?” R zekł: „W iem”. „A na surow y Sąd pamiętasz, iż Pan B ó g zabijać nie kazał?”
Rzekł: „Pam iętam , alem ja tego nie uważał W nagłym gw ałcie”. „A wiesz też, iż czasu sądnego Będziesz miał od szatana skargę przeklętego Przed Panem B ogiem na się, który słow y tym i R zecze: «Wej, Panie, cos' ty sam w szczepił św iętym i Rękom a w swe stw orzenie duszę niezm azaną, To ją ten człek w ypędził ręką ukalaną. N ie dopuszczajże, Panie, dotąd w iny je g o , Aze zaś duszę wprawi do m iejsca swojego». C óż teraz m ów isz na to, bezbożny człow iecze?”
„Cóż m am czynić? Stało się za przyczyną” — rzecze (s. 25).
W przyw ołanym dialogu z uwagi na użycie toku przerzutniow ego zatarte zostały nie tylko granice wersów, ale rów nież średniów ka. O tym , że relacjonow ana w ypow iedź ma charakter poetycki, świadczą głów nie rymy. Jed y n ie na początku rozm ow y narrator sy gnalizuje początek i koniec w ypow iedzi interlokutorów . W dalszej części ograniczył się do referow ania samych tylko racji stron.
Z prawnych aspektów zw rócić należy uwagę na pojaw ienie się w tłum aczeniach K i- m ikow skiego m otyw u działania w afekcie. O brona nietykalności cielesnej była silniejsza, ja k sam stw ierdził, od wzglądu na Przykazania B oże. Przyw ołanie tego argum entu w bez
pośredniej w ypow iedzi bohatera podnosi w iarygodność nakreślonego w tekście portretu psychologicznego.
K lim kow ski skazany został na śm ierć. Zycie miał oddać w m ęczarniach, o czym trak to wał szczegółow o w yrok:
Aby mu w ręku, w nogach kości potłuczono, I żeby na ulicy, krom posiłku wszego,
Siedział we dnie i w nocy, aż do dnia trzeciego. A psów brytańskich dw akroć na dzień spuszczać parę, C o by rączo targali onę swą ofiarę.
N adto jeszcze straż nocną aby postaw iono. Żeby go od chrześcijan ja k o nie dorzniono. Ale drzew iej niż go dać na te m ęki m iano, Sum m ę beglerbegow i zań oddać kazano (s. 26).
Losy i dośw iadczen ia tu r e c k o - t a t a r s k i e Jakuba K i m ik o w s k i e g o w epickiej próbie. 45
M łod zieniec uniknął śm ierci dzięki ostatniem u punktow i w yroku. Instygator (oskarży ciel), ojciec zabitego, miał zw rócić pieniądze za skazańca je g o panu, beglerbegow i. Ponieważ ten sprzyjał swem u słudze, zażądał w ygórow anej stawki, z uwagi na to, że spodziewał się uzyskać za skazańca w ysoki okup, gdyż ten miał pochodzić z bogatego rodu. Skarżący nie chciał m arnow ać pieniędzy na zakup tego niew olnika, je g o strata byłaby bow iem podwójna (syn i pieniądze). O statecznie now y w yrok nakazyw ał beglerbegow i odsprzedanie K im i kow skiego innem u w łaścicielow i nie później niż przed upływ em połow y roku. Już je d n a k po czterech tygodniach bohater znalazł now ego pana, dobrego Turka o nazw isku Jerczy, w ytw órcę siodeł. Sprzedany został je d n a k dalej, i kolejno był 11 rym arza, złotnika, kobier- nika, później jeszcze piętnaście razy zm ienił w łaściciela, jak podaje Paszkowski (s. 2 7 ), by stać się na sześć m iesięcy w łasnością czarnoskórego Araba nazw iskiem Kaliper i zam ieszkać w „ziemie m u rzyńskiej”. Tam K im ikow ski pasł owce i łapał koniki polne, czym m ógł zy skać szczególną łaskę swego w łaściciela.
„Z iem ię m urzyńską” udało się opuścić K im ikow skiem u dzięki przyjęciu islamu. W pobliżu m iejsca, gdzie pasł ow ce, przechodziła bow iem karawana zm ierzająca do grobu M ahom eta. Bohater, zobaczywszy ludzi o białym kolorze skóry, ja k w ynika z kontekstu, przyw itał ich z w ielkim entuzjazm em , tak w ielkim , ja k b y witał podróżujących w olno po Tu rcji Polaków, zm ierzających na przykład do Z iem i Św iętej. O pis sytuacji oddaje rozm iar d eterm inacji pasterza:
O to ujrzy karawan cara tureckiego, K tóry tam szedł do grobu M ahom etow ego, I bieżawszy z radością, m ając umysł stały, Ja k do własnych Polaków, gdy ujrzał lud biały.
I stanąw szy prosił ich z p łacze m w onej chw ili,
Ż eb y go do tych czarnych dyjabłów wykupili (s. 28).
P rośba niew olnika spotkała się z życzliw ym przyjęciem podróżujących, którzy popro sili go, by w zam ian za w ykupienie przyjął islam. D ecyzja polskiego szlachcica była p o zytyw na, postanow ił zostać m u zułm aninem . Autor je d n a k od razu, kom entując ten roz paczliw y akt, usprawiedliwia bohatera i pokazuje m iędzy innym i stan je g o usposobienia w ew nętrznego:
O biecali w ykupić, ale z tym dokładem , B y się pobisurm anił, a drugich przykładem Przyjął m ahom etow ą wiarę, on uczynić
O biecał, lecz nie z serca, próżno go w tym w inić, B o na sercu miał w iarę Boga w szechm ocnego, W T ró jcy Św iętej na w ieczne w ieki jed y n eg o (s. 28).
4 6 M ic h a ł K u ran
M im o w ięc ustnej deklaracji przyjęcia islamu K im ikow ski, od tej chw ili noszący im ię B ahram , pozostał w sercu chrześcijanin em . Sam takt przedstawi! narrator, referując dialog bohatera z członkam i karawany. D zięki temu m ógł przesunąć punkt ciężkości relacji z de klaracji religijnej postaci na swój własny kom entarz, charakteryzujący stan duszy niew olni ka. Tak w ięc Paszkowski zastosował w szelkie dostępne m etody zniw elow ania faktycznego znaczenia decyzji K im ikow skiego. A rgum entem za przyjęciem islamu było opuszczenie ziem zam ieszkanych przez M urzynów , a w ięc poprawa losu w ynikająca ze zm iany m iejsca zam ieszkania. Paszkowski ju ż w tym punkcie m ógł liczyć na zrozum ienie decyzji bohatera przez odbiorcę, ponieważ w X V I I w ieku ludzie o od m iennym kolorze skóry byli głów nie bohateram i relacji z now ego świata, i tylko nieliczni m ogli ich oglądać w naturze (na przy kład książę Janusz W iśn iow iecki w M adrycie, dokąd kilku p rzyw ieziono)34, choć i w ów czas traktow ano ich jak o ciekaw ostkę zoologiczną.
Podstawowe znaczenie, niw eczące w praktyce w ażność aktu w yznania w iary K im i kow skiego, m iał sam m om ent w ygłoszenia roty przysięgi. B ohater udawał, że nie um ie pow tórzyć tekstu ślubow ania, który przekręcał w celu wprow adzenia istotnych zm ian zna czen io w y ch 13. I znowu Tu rcy złożyli tę rzekom ą nieu m iejętn ość na karb m łodego wieku bohatera. P rzynależność do islamu oparli tylko na ustnym w yrażeniu woli przyjęcia tej religii. N ie trzeba zaznaczać, że dokonało się to pod przym usem , a w ięc, że i ta deklaracja uchodzić musiała za nieważną także w oczach szlacheckiego odbiorcy, który z pew nością w pełni docenił w artość fortelu bohatera. Je d n a k dopiero po tej cerem onii B ahram został w ykupiony przez Kurczausza z Karataju („D ał zań dziesięć tysiąc, trzy tysiące do tych, / A tysiąc aspr uczyni ośm czerw onych złotych”, s. 2 9). D ob re sprawowanie się podczas pielgrzym ki, ja k też po pow rocie, w tym także gorliwe w yznaw anie now ej religii, pozw oli ły zyskać B ahram ow i zaufanie je g o pana, który posłał go do miasta D iaz na naukę robienia czam letów , czyli sukna z w ełny wielbłądziej lub koziej. Po roku prób gospodarz postanow ił dać K im ikow skiem u za żonę własną siostrę, w ym agając ponow ienia przysięgi w ierności islam ow i, której je d n ak znow u B ahram „nie p o trafił” w ym ów ić. Z aistnienie m ożliw ości ucieczki Paszkowski pojm ow ał ja k o dar od Boga, który chciał w ybaw ić sw ojego w iernego sługę z od m ętów niew oli. C ztery tygodnie przed term inem ślubu, podczas pracy w w in n icy K im ikow ski spostrzegł zm ierzający do Siedm iogrodu oddział w ojska, do którego dołączył. D om n iem an i sprzym ierzeńcy po przybyciu do Stam bułu sprzedali je d n a k Polaka za bardzo niską sum ę. Trud pośw ięcony na udawanie dobrego m uzułm anina okazał się daremny. N a nic zdała się też ucieczka dokonana w nagłym przypływ ie nadziei na w olność.
Paszkowski w tym m iejscu pośw ięcił rów nież nieco uwagi stanow i ducha bohatera, który po oszukaniu przez d om niem anych sprzym ierzeńców wpadł w sta ń bliski depresji. P ow rócił tym samym do kreślenia portretu psychologicznego postaci:
34 Z o b . S. T w ard o w sk i, K $ ią ż ( W iśn io iric c k iJa n u sz , op. cit.. s. 2 4 - 2 5 .
33 C y ta t zaw ierający rotę p rzysięgi oraz je j zn ie k sz ta łco n ą p o stać, ja k ą , p o w tarzając tekst, nadal je j K im i- k o w sk i, p rzy w o łu je Ja n u sz S. G ru c h a ła (op. cit., s. 131).
Lo sy i do św iadczen ia tu r e c k o —tatarskie J a k u b a K i m i k o w s k i c g o w epickiej próbie. 47
Bahram zaś, m ając znow u myśli niespokojne, W ysługow ał się nędznik, będąc tam w niew oli, A co raz, to go barziej serce z żalu boli,
N iew ola nie ma końca! — nie w ie, co ma czynić? Tylko mu nieżyczliw ą w tym fortu nę w inić. Żal z oczu łzy w yciskał tym , co tam patrzyli, C o z B ahram em w niew oli w C arogrodzie byli, W idząc, ano tuteczne ludzie przedawano
Księdza, chłopa, szlachcica, nic nie brakow ano, Jed n ych kijm i na bazar ja k bydło pędzono,
D ru gich w pętach, a drugich w łańcuchach w iedziono. Ale kto to potrafi i z gruntu w yliczy
N ędze, których zły Turczyn w iernych bożych ćwiczy? Był tam ubogi Bahram ja k ryba w odm ęcie,
C h ocia nie był w okow ach, trw ożył się ja k w pęcie (s. 3 3 -3 4 ) .
W szalonym , niestabilnym św iecie nawet B ahram , który znał rządzące nim m echani zmy, czuł się sam otny i zagubiony, pozbawiony nadziei. N ie ma tu m ow y o B ogu , pojawia się za to nieprzew idyw alna Fortuna. O braz chaosu, kazili setek niew innych ludzi, niepew nych swego losu i życia, poniew ieranych, zniew ażanych i sprzedawanych, a w ięc trakto wanych przedm iotow o, to rzeczyw istość, w której trudno się odnaleźć nawet tak zaradnej jed n o stce ja k K im ikow ski. C h ociaż niezakuty w kajdany, je d n a k stan niew oli odczuwał w e
w nętrznie. Ponow ne znalezienie się w punkcie w yjścia, to jest w gronie niew olników prze znaczonych na sprzedaż, sprawiło, że B ahram postanow ił działać. Zorganizow ał ucieczkę grupy niew olników . Przedsięw zięcie zakończyło się je d n a k niepow odzeniem , K im ikow ski ocalił życie, ale znow u został sprzedany, tym razem Żydowi. I ponow nie powtórzyła się sytuacja m olestow ania bohatera przez m łodego Turka, którego tym razem nie zabił, lecz zranił kam ieniem , co i tak ściągnęło gniew na je g o pana. K im ikow ski został um ieszczony w w ięzieniu, z którego uciekł. Tym razem jednak szukał schronienia w innej tylko form ie niew oli. Zaciągnął się bow iem dobrow olnie na galery.
O brał zapewne ten sposób „wyzwolenia” ponieważ uznał, że wszelkie próby ucieczki do swoich i tak skończą się niepowodzeniem — był to dowód rezygnacji. Paszkowski chciał poka zać odbiorcom , że droga powrotu z niewoli je s t właściwie zamknięta i że ucieczka może udać się nielicznym . Nawet sprytny młody syn szlachecki nie był w stanie przedostać się do domu bezpośrednio, podążając przez państwo tureckie. By podjąć próbę skutecznej ucieczki, musiał najpierw zm ienić nieco swój status, unikając ciągłego bycia sprzedawanym. Służba na gale rach dawała większą stabilizację życiową i w jakim ś sensie zapewniała pewność ju tra. Sprawy wojskowe i służba na morzu nie były Kim ikow skiem u obce, znał je jeszcze z czasów' pobytu u Kozaków. Jeg o pozycja w hierarchii galcrniczej tez nie była zła. N ie pracował jako wioślarz, ale pełnił funkcję puszkarza i nawigatora. Był więc blisko korpusu dowódczego statku.
4 « M i c h a ł K u ra n
Ponow nie bohater w yróżn i! się sum iennością tak bardzo, że podczas cesarskiej w izy tacji galer kazano mu popisywać się celnością w strzelaniu z działa. M ial zestrzelić ptaka nieco w iększego niż łabędź. K im ikow ski przestraszył się, że w razie pow odzenia operacji zostanie zabrany do pałacu cesarskiego.
Jakoż by tam był B abram , nieźle w cel ugodził, Ale iż był nieborak w ielkim straciłem zdjęty, Ż eby nie był na służbę do szaraja wzięty, Ażeby go rzezańcem tam nie u czyniono I do posług białychgłów by nie obrócono, U m yśln ie chybił kulę, przeniósł ptaka tego, A Turczyna na tam tej stronie stojącego Przew oźnika i z łodzie roztrącił na brzegu,
Losem go tam zm acała kula w sw oim biegu (s. 36).
Paszkowski nie chciał pokazywać bohatera jako kiepskiego żołnierza, dlatego podkreślił, że Kim ikow ski specjalnie chybił celu. N ie bez powodu zresztą je m u właśnie zlecono w y stąpienie przed cesarzem. U fano je g o um iejętnościom strzeleckim . Zwyciężył znow u strach tym razem przed zmianą losu, która pozbawiłaby go nie tylko wszelkich złudzeń na odzy skanie w olności, ale również spowodowałaby nieodw racalne okaleczenie. Strach przekuty został w odwagę chybienia celu w obecności samego cesarza. C zyn ten również je d n ak był obciążony negatywnym i konsekw encjam i, czyli karą w ym ierzoną przez przełożonego, który został ośmieszony. Kim ikow ski przypłacił swą odwagę „tylko” trw ałym okaleczeniem lewej ręki. D ow ódca chciał go ściąć szablą janczarską, ale bohaterow i udało się zrobić unik głową. O fiarą ciosu padła ręka. O kaleczone ramię ogląciał Paszkowski osobiście: „Znać przedsię i po dziś dzień, bo skąd wyskoczyła / Kość, tam dolinę znaczną uczyniła” (s. 37). Autor dał do zrozum ienia, że Kim ikow ski nie doznał nigdy rany w walce, lecz właśnie w tej nieszczęśliwej sytuacji. Podkreślił je g o sprawność bojow ą i um iejętność troski o własne bezpieczeństw o.
W ypadek i rekonw alescencja nie zraziły K u likow skiego do służby na galerach, pełnił ją nadal, biorąc udział w walkach na M orzu C zarnym i Śródziem nym . N ie była to, oczyw i ście, służba łatwa i bezpieczna. Paszkowski w spom inał o udziale Bahram a w bitw ach m or skich rów nież z flotą francuską, hiszpańską i angielską.
M ożliw ość ucieczki nadarzyła się podczas je d n e g o ze świąt m u zułm ańskich, o b ch o dzonego w czesnym latem pod koniec maja lub na początku czerw ca, gdy T u rcy pozostaw ili w galerach prawie w yłącznie załogi złożone z w ięźniów i je d y n ie czterystu strażników . K i- m ikow ski z towarzyszam i stoczyli bitw ę z pilnującym ich oddziałem , porw ali statek i p o płynęli do wyspy na M o rzu C zarnym , by pokonać kolejną galerę, odbić w ięźniów i dopły nąć, dzięki pom yślnym w iatrom , do w ybrzeży H iszpanii.
Paszkowski silnie podkreśla rolę w staw iennictw a M atki B oskiej w uw olnieniu się K i- m ikow skiego. Przed zbrojną ucieczką je g o galera przybiła do wyspy, na której w ja sk in i