D Y S K U S J A ROCZNIKI PSYCHOLOGICZNE
Tom IX, numer 1 – 2006
RZETELNO PSYCHOLOGII
I CHRZECIJATWO METAPSYCHOLOGII
Głównym tematem artykułu ksidza Romualda Jaworskiego jest propozycja psychologii chrzecijaskiej. Jej charakterystyka jest jednak daleka od precyzji, w konsekwencji niejasna i wzbudzajca wiele wtpliwoci. A szkoda, bo problem z cał pewnoci zasługuje na refleksj i dyskusj.
Autor zajmuje si problematyk zwizan z psychologi i chrzecijastwem, ale nie jest jasne, jaka relacja jest przedmiotem rozwaa. Pojawiaj si zatem sformułowania definiujce analizowane zalenoci jako relacj midzy chrzeci-jastwem a psychologi, teologi a psychologi, antropologi chrzecijask a psy-chologi, psychologi chrzecijask a innymi nurtami psychologii, wreszcie – midzy fides a ratio, co jest ju chyba nie tylko brakiem precyzji, ale i naduy-ciem.
W charakterystyce psychologii chrzecijaskiej, dokonanej przez ksidza Ja-worskiego, obecna jest wyrana dwoisto. Z jednej strony jej chrzecijastwo polega ma bowiem na – uprzednich wobec zasadniczych bada psychologicz-nych – załoeniach zgodpsychologicz-nych z chrzecijask wizj wiata i człowieka, z drugiej natomiast – na specyficznym przedmiocie bada. Oczywicie oba te rozumienia postulowanej psychologii chrzecijaskiej zapewne nie wykluczaj si, ale owo zrónicowanie nie zostało w wyrany sposób w tekcie przeprowadzone. W kon-sekwencji nie zawsze wiadomo, o czym Autor pisze, piszc o psychologii chrze-cijaskiej.
Ksidz Jaworski – krelc nieco wojenny krajobraz ideologicznej walki, która toczy si ma w obszarze psychologii – proponuje, aeby „akceptowa te aspekty psychologii, które s harmonijne z biblijn prawd, i odrzuca te, które nie s z nimi zgodne”. Takie postawienie sprawy budzi jednak wtpliwoci. Oto zostaje ustanowione kryterium dokona naukowych, ale jest to kryterium zewntrzne. W miejsce poszukiwania prawdy, które winno by celem nauki, wprowadzona zostaje zgodno z „biblijn prawd”. Ale czy nie jest to wyrazem braku wiary w prawd włanie? Prawda nie potrzebuje biblijnej protezy, a kade obdarzenie
DYSKUSJA
52&=1,.,36<&+2/2*,&=1(QU
228
prawdy dodatkowym epitetem niebezpiecznie graniczy z tym, co jest jej zaprze-czeniem.
Zarazem wyrana jest w artykule skłonno do charakteryzowania psycholo-gii poprzez wskazanie przedmiotu bada psychologicznych, co jest drugim spo-sobem rozumienia postulowanej psychologii. Oto bowiem po stwierdzeniu, e naley „podejmowa wysiłek reinterpretacji zdobyczy psychologii z uwzgldnie-niem chrzecijaskiej koncepcji człowieka”, Autor omawia elementy, które roz-mijaj si niemal zupełnie z zapowiedzi. Wysiłek ów kierowa si winien we-dług Autora w kierunku m.in. redefinicji zdrowia i normy, podjcia bada nad tematami tabu w psychologii (na przykład zagadnienie grzechu) oraz uznania realnego istnienia Boga w kontekcie psychologicznej analizy modlitwy. Otó powysze zestawienie zada psychologii chrzecijaskiej w zupełnie inny sposób kae rozumie, czyme ona jest. W tym miejscu bowiem Autor definiuje j raczej poprzez przedmiot zainteresowa. Interpretacja ta jest wzmocniona rozdziałem IV („Nowe podejcia badawcze”), który niemal w całoci powicony jest zastoso-waniu paradygmatu komunikacji interpersonalnej do badania relacji człowiek– –Bóg. Jeli do powyszych rozwaa doda – zamienne uywanie przez Autora okrele: „psychologia” i „psychoterapia” – musi pojawi si spora dezorientacja, co właciwie Autor postuluje, postulujc psychologi chrzecijask. Staje si ona pojemnym naczyniem, w którym zmieci si wszystko, co wie si z chrze-cijask ortodoksj. Ale w ten sposób pojcie to jest rozcignite do granic wy-trzymałoci i w gruncie rzeczy przestaje w ogóle znaczy cokolwiek. A szkoda byłoby pogrzeba wraz z nim zapewne słuszne i wane intuicje i intencje. Tak szerokie, a zarazem mało precyzyjne okrelenie psychologii chrzecijaskiej tpi jej ostrze, rozmywa jej istot, a zarazem czyni z niej narzdzie konstruowania podziałów i budowania murów tam, gdzie ich nie ma.
Na zakoczenie chciałbym wróci do ju cytowanego postulatu, aeby „po-dejmowa wysiłek reinterpretacji zdobyczy psychologii z uwzgldnieniem chrze-cijaskiej koncepcji człowieka”. Postulat ten uwaam za trafny, cho niezbyt przez Autora zanalizowany. Wydaje si, e u ródeł propozycji ksidza Jawor-skiego ley uznanie psychologii i chrzecijastwa „za partnerów” – by tak rzec – z tego samego poziomu. Przekonanie to uwaam za chybione. Psychologia i chrzecijastwo nie s partnerami, którzy mogliby si ze sob zgadza, spiera czy walczy. Kategoriami z tego samego poziomu mogłyby by na przykład roz-maite załoenia filozoficzne lece u podłoa danego nurtu psychologii. Z jednej strony byłyby to zatem załoenia filozoficzne chrzecijaskie, z drugiej natomiast
DYSKUSJA 229
– niechrzecijaskie. Jednak nie sdz, aeby którekolwiek z tych załoe w istotny sposób wpływały na rozstrzygnicia czy nawet interpretacje na pozio-mie szczegółowych bada. Powiedziałbym – moe nieco prowokacyjnie – e na poziomie codziennej praktyki badawczej psychologia chrzecijaska to psycholo-gia rzetelna, której celem jest bezinteresowne denie do prawdy. Inaczej sprawa wyglda na poziomie integracji owych szczegółowych doniesie badawczych. Proponuj nazwa ten poziom „metapsychologi”. W sytuacji zalewu szczegóło-wych doniesie badawczych problem takiej integracji na poziomie metapsycho-logii jest coraz bardziej konieczny i palcy. Zarazem nie ulega wtpliwoci, e nie sposób dokona jakiejkolwiek integracji, nie przyjmujc jakiej fundamentalnej wizji człowieka i wiata. Tutaj jest zatem miejsce na antropologi i propozycj chrzecijask. Podobnie jak we wznoszeniu katedry – chrzecijaskie budowanie oznacza budowanie rzetelne. Co wicej pojawia si na szerszym planie katedry, gdy z działania szeregu budowniczych wznosi si układ architektoniczny, o któ-rym mona ju mówi w kategoriach załoe chrzecijaskich.
W swej wdrówce do prawdy psychologia przybyła do krainy nauk empi-rycznych, gdzie koncentruje si na kolekcjonowaniu mniej lub bardziej szczegó-łowych obserwacji i bada. Nie jest to wyrazem niczyich złych intencji. Jest to niewtpliwie przystanek odysei w poszukiwaniu prawdy. Moe jedynie zakrt lub kraina, która zostanie kiedy poegnana, a moe właciwy szlak wiodcy ku prawdzie, który wszake nie jest wolny od niebezpieczestw pobłdzenia na ma-nowcach. Tego dzisiaj wiedzie nie moemy. Wiemy jednak co innego. I boli nas ta wiedza. Wiemy, e stracilimy z oczu horyzont. W imi prawdy uywamy mikroskopu albo teleskopu, ale coraz rzadziej oczu. Wzrok moe myli, przestali-my mu ufa. Przestaliprzestali-my spoglda na horyzont, przestaliprzestali-my pyta, dokd idziemy i skd jestemy. Osigajc mistrzostwo analizy, zaniedbalimy syntez. Myl chrzecijaska jest cigle yw i wart podjcia perspektyw syntezy – per-spektyw chrzecijaskiej metapsychologii.
Jan Cieciuch Wydział Psychologii Uniwersytetu Warszawskiego