• Nie Znaleziono Wyników

Lew Szestow wobec filozoficznej tradycji Aten

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Lew Szestow wobec filozoficznej tradycji Aten"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

Radosław Litwin

Lew Szestow wobec filozoficznej

tradycji Aten

Acta Universitatis Lodziensis. Folia Philosophica nr 16, 119-129

2004

(2)

A C T A U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S

F O L IA P H IL O S O P H IC A 16, 2004

Radosław Litwin

LEW S Z E S T O W W O B EC F IL O Z O F IC Z N E J T R A D Y C JI A TEN

W jednej z rozm ów prow adzonych ze swym wieloletnim przyjacielem i zarazem jedynym uczniem, Benjaminem F ondánem , Lew Szestow tak charakteryzow ał sw oją pisarską działalność: „W ciągu ponad czterdziestu lat zm agań z filozofią nie zdarzyło się we m nie nic, nie pow stała ani jed n a myśl, k tó ra nie byłaby wyrazem nieprzerwanej walki i jednego pytania: czy to, co uznajemy za praw dę, zaczerpnęliśmy u źródeł praw dy? O to pytałem przez długie la ta ” '. W ypowiedź ta jasn o wskazuje na pewien niezwykle ważny aspekt jego filozofii. U jaw nia jej dem askatorski, krytyczny charakter. Uw ypukla ten m om ent Szestowowskiej teorii, stanow iący, by tak rzec, „negatyw ną” jej część, z której w yrasta dopiero część pozytyw na, k tó rą nazw ać by m o żn a „filozofią zbaw ienia” . Pierwszym krokiem Szestow a okazuje się zatem krytyczna analiza współczesnego św iata, k tó ra prow adzić m a do odkrycia i zbadania źródeł obecnego stanu rzeczy. Należy zauważyć, że w okresie, w którym Szestow włączył się w trw ający od tysiącleci dialog filozofów, tego rodzaju program realizow ało wielu w ybitnych myślicieli. D ość wspomnieć E d m u n d a H usserla czy M a rtin a H eideggera2. Wszyscy oni, włącznie z Szestowem, dostrzegali kryzys, w jakim znajdow ała się k u ltu ra europejska na progu X X w. i n a swój sposób starali się wskazać ścieżki wyjścia z niego. O ryginalność rosyjskiego filozofa polegała zatem nie na tym, jak ie zadania sobie stawiał, lecz n a tym , jak ich udzielał odpowiedzi. W obec przekonania o jałow ości p aradygm atu tradycyjnej filozofii racjonalis­ tycznej, jed y n ą o tw artą drogę wyjścia w skazuje L u terań sk a form uła „Sola

fid e ”, k tó ra do tego stopnia bliska była Szestowowi, że w ykorzystał ją jak o

tytuł jednego ze swoich najważniejszych dzieł.

1 C yt. za: C. W o d z i ń s k i , Lew Szestow , [w:] L. S z e s t o w , D ostojew ski i Nietzsche.

Filozofia tragedii, przeł. C. W odziński, W arszaw a 2000, s. 7.

2 P o r. n a len tem at C. W o d z i ń s k i , A ten y, Jerozolim a, R z y m ..., [w:] L. S z e s t o w ,

A ten y i Jerozolim a, przeł. C. W odziński, K ra k ó w 1993, s. 7 i n.

(3)

120

R ad o sław Litwin

Jakim zatem jaw i się św iat Szestowowi? O to zastany św iat, ja k za Szestowem pow iada Bierdiajew, jest królestw em konieczności i rozum u, któ ry podporządkow ał sobie zarów no Boga, ja k i człowieka. Świat stał się d la ludzi zrozum iały, jasny i bezpieczny. R ozum w prow adził weń swe wieczne i stałe zasady, których przestrzeganie m a zapew nić szczęśliwość, pow odzenie i spokój. W yznaczają one porządek św iata p o wsze czasy. Proklam ują absolutny, brzem ienny w skutki determ inizm .

Boim y się wszelkiego tw órczego fia t, wszelkiego nie d ającego się w ytłum aczyć c u d u , boim y się dostrzec wyrwę w biegu historycznych zjaw isk. W szystkie swoje wysiłki kierujem y n a to, by wyelim inować z życia wszystkie „n agle” , „niespodziew anie” , „nieoczekiw anie” . W szystko to nazyw am y przypadkiem , a przypadek o znacza w naszym języku to , czego, właściwie rzecz biorąc, nie m a i być nie m oże3.

F ilo zo fia i idąca z nią ram ię w ram ię n a u k a w idzą w p rzypadku problem , k tó ry usilnie sta rają się wyrugow ać i zastąpić go ogólnym prawem. Rzeczywistość, k tó ra dla Szestowa jest synonimem nieoczywistości i przypad­ kowości, jest przez poznanie Filozoficzne i naukow e zasadniczo fałszow ana. W zw iązku z tym to, co dotychczas uznaw ano za poznanie, je st dla Szestowa stanem śnienia n a jawie. T en stan rzeczy opisuje Szestow za po m o cą słynnej platońskiej m etafory jask in i, przew rotnie o b racając ją przeciw samej filozofii. O to poznający (naukow o lub filozoficznie) rozum pogrążony jest w głębokim śnie, w którym iluzje i halucynacje zastąpiły prawdziwy byt i sam ą praw dę. P odążając za nim człowiek daje się ow ładnąć m arzeniom sennym, k tó re nauczył się traktow ać ja k o adekw atne, naukow e przedstaw ienie rzeczywistości. Ja k m ówi Szestow, dopóki wiemy, dopóki rozum iem y - dopóty śpimy4. Stąd za Plotynem stwierdzi on, że człowiek stanąć pow inien „naw et ponad wiedzą, a m oże przede wszystkim ponad wiedzą, albowiem co ogranicza nas bardziej od wiedzy?” 5

W edle a u to ra Sola fid e szczególna odpow iedzialność za ten stan rzeczy spoczywa, z nielicznymi w yjątkam i, na filozofach. K rytykę swą kieruje zatem Szestow przeciw całej tradycji filozoficznej, n a k tó rą dom inujący wpływ m iał filozoficzny racjonalizm wywodzący się ze starożytnej Grecji. Nie zmierza o n a do w ykazania niekonsekwencji w obrębie określonych systemów filozofii rozum u, lecz służyć m a zakw estionow aniu praw om ocności całego paradygm atu filozoficznego racjonalizm u. Należy przy tym podkreślić, że atak· Szestowa na filozoficzną tradycję nie jest tylko i wyłącznie przejawem niszczycielskiej pasji rosyjskiego m yśliciela. M a on pom óc w odkryciu

3 L. S z e s t o w , N a szalach Hioba. Duchowe wędrówki, przeł. J. Chm ielewski, W arszaw a 2003, s. 192.

4 L. S z e s t o w, И-7ast ' Kluczej: Potestas Clavium, Berlin 1923, s. 134, cyt. za: C. W o d z i ń ­ s k i , R zecz o Lw ie Szestowie, „S tud ia Filozoficzne” 1981, n r 7-8 , s. 200.

(4)

Lew Szestow w obec filozoficznej tradycji A ten 121

„filozofii praw dziw ej” , związanej z zapoznaną i zniekształconą, lecz stale w kulturze europejskiej obecną tradycją „m yślenia religijnego” , którego źródłem jest o d k ry te w Jerozolim ie boskie objaw ienie. Je st to jed y n a alternatyw a w obec zniewalającego rozum u roszczącego sobie p raw a do totalności. A teny i Jerozolim a to swoiste „albo-albo” m yślenia europejskiego. Przyjęcie jednej z tych tradycji rów na się zaprzeczeniu drugiej.

Stoim y m iędzy d w o m a szaleństw am i. M iędzy szaleństw em ro zu m u , d la k tó re g o o d kryw ane przezeń „ p raw d y ” o p o tw o rnościach realnego bytu są p raw d am i ostatecznym i, obow iązującym i wszystkich, praw d am i wiecznymi o raz szaleństw em K ierk egaardow skiego „ A b s u rd u ” , któ ry decyduje się ro zp o c z ą ć w alkę wów czas, gdy według św iad ectw a n a sze g o ro zu m u i jego oczywistości w alka jest niem ożliw a, p o niew aż z góry sk a za n a n a u p o k a rz a jąc ą klęskę6.

M am y tu zatem przeciw staw ione dw a po rząd k i - p o rz ą d e k wiedzy i wiary, które, za T ertulianem , należy od siebie radykalnie oddzielić.

Szestow staje po stronie Jerozolim y i z tej p o zy q i z niezw ykłą k onsek­ wencją bada proces postępującego zniew alania jednostki, który dokonuje się w historycznym rozw oju filozofii racjonalistycznej. Zdaniem a u to ra Sola

fide, początkiem tego procesu były narodziny filozofii w starożytnej Grecji.

Z tego pow odu niezwykle dużo m iejsca pośw ięca Szestow w swych dziełach myślicielom starożytnym , jednakże jego analizy nie są prow adzone w sys­ tematycznym porządku chronologicznym , lecz m ają raczej ch a ra k te r p ro b ­ lemowy. Są p ró b ą stw orzenia „genealogii” filozofii racjonalistycznej w tym jej kształcie, ja k i przybrała u swego zarania - w A tenach.

W tekście zatytułow anym Nauka i swobodne poszukiwanie przywołuje Szestow słynną anegdotę o Talesie, k tó ry zapatrzony w niebo w p ad a do studni. „I całkiem możliwe, że gdy w padł on do studni i usłyszał wesoły śmiech m łodej dziewczyny, poczuł nagle z przerażeniem [...], że trzeba, rzeczywiście trzeb a p atrzeć p o d nogi i m usi to ro b ić n aw et ten, lub, niestety, przede wszystkim ten, kogo niepokoją tajem nice niebios” 7. I oto doświadczenie Talesa stało się nau k ą dla wszystkich jego następców - człowiek powinien tw ardo stąp ać p o ziemi i opierać sw oją filozofię n a trw ałym fundamencie. Z tego pragnienia zrodziła się p ró b a wyeliminowania z rzeczywis­ tości tego wszystkiego, co zmienne, nietrw ałe i nieprzewidywalne. N ależało znaleźć w świecie harm onię, ład i wieczny porządek. A by sprostać tem u zad an iu , o d w o łan o się d o jedynej siły, k tó ra m o g ła tu p o m ó c - do Rozumu. O braz naszego św iata jest, zdaniem Szestowa, p ro stą konsekw encją tego posunięcia. W ja k i zatem sposób rozum wywiązuje się z postaw ionego przed nim zadania?

6 L . S z e s t o w , Umozrienije otkrowienije. Religioznaja filo zo flja W ładim ira Soiowjowa i drugije stalii, Paris 1964, s. 321, cyt. za: C. W o d z i ń s k i , A ten y, Jerozolim a..., s. 13-14.

7 L . S z e s t o w , N a u k a i swobodne poszukiw anie, [w:] i d e m , E seje filo zo ficzn e , prze!. C. W odziński, W arszaw a 1990, s. 1.

(5)

122 R ad o sław Litwin

K luczow ą rolę odgryw a tu, zdaniem rosyjskiego filozofa, idea „wiecznej p raw dy” . O na staje się centralnym punktem każdego filozoficznego systemu i przez to właśnie nadaje jednolity charakter całej europejskiej filozofii. „W ieczne praw dy [...] nieustannie świecą n a kształt nieruchom ych gwiazd n a nieboskłonie, um ożliwiając orientację słabym istotom śm iertelnym , rzu ­ conym w nieskończoność czasu i przestrzeni” 8. W ieczne praw dy m iały zatem pom óc człowiekowi w realizacji zadania, jakim było zapew nienie wieczystego spokoju i pewności. A by spełnić ten postulat, k tóry, ja k widzieliśmy, leży u podłoża filozoficznych poszukiwań, należało odnaleźć w świecie niezmienną prawidłowość. N ależało „rozświetlić byt” , przeniknąć jego stru k tu rę i usan ­ kcjonow ać żelazne praw a, którym podlegać m iała całość rzeczywistości. Nie mogły w tym zadaniu pom óc zwykłe praw dy empiryczne, odnoszące się do faktów , praw dy, k tó re pow stają i giną, zmieniają się w czasie, nie niosą ze sobą konieczności i m ogą zostać odrzucone. T rzeba było ustanow ić taką praw dę, k tó ra obowiązywałaby wszystkich, zawsze i wszędzie - potrzebna była praw da wieczna. Sam a p raw da nie była najważniejsza. D ecydujący byl predykat wieczności. Jedynie bowiem praw dy wieczne d y sponują m ocą zniew alania wszystkich. W nich to w yraża się boska, obow iązująca K oniecz­ ność. R acjonalistyczna filozofia u swego z a ra n ia u zn ała za praw dziw e w szystko to, co je st konieczne, co zawsze było i będzie ta k ie sam o, niezmienne i przez to przewidywalne. Wszędzie tam , gdzie odnajdyw ała konieczność, zakazywała dalszych pytań. Dzięki tem u eliminowała z rzeczywis­ tości to, co przypadkow e, niespodziewane i nagłe. M ając p o swej stronie m oc zniew alania i przym uszania, z niezwykłą konsekw encją i brutalnością w ystępow ała przeciwko wszystkim tym , którzy nie chcieli się jej p o d p o rz ą d ­ kować.

K ateg o ria nieubłaganej konieczności rów nie silnie obecna jest n a polu m etafizyki, ja k i autonom icznej, z ducha sokratejskiej etyki. Rów nież tu, gdzie przedm iotem zainteresow ania są ludzkie czyny i ich ocena, do głosu dochodzi rozum , w raz ze swoimi nieodłącznym i pom ocnikam i: wieczną praw dą i koniecznością. Dzięki wyznaczeniu dziedziny tego, co możliwe i niemożliwe, oraz tego, co znajduje się w m ocy człowieka i tego, co poza jego zasięgiem, określa, co jest dobre, a co złe, i u stanaw ia zasady p o ­ stępow ania.

Sam a p raw d a je s t ze swej isto ty i n a tu ry p raw d ą zniew alającą i w p o d p o rzą d k o w a n iu się zniew alającej praw dzie kryje się źró d ło wszystkich ludzkich cn ó t [...] Zniew oleni sam ą p raw dą tworzyli swoje dzieła Parm enides, H erak lit, A nak sago ras. T a k być p o w in n o, tak zawsze było i tak zawsze będzie. T o nie wielki Parm enides p an u je nad p raw d ą, lecz p raw d a włada Parm enidesem 9.

* L. S z e s t o w , A leny..., s. 71. ’ Ibidem, s. 95-96.

(6)

Lew Szeslow wobec filozoficznej tradycji A ten 123 W tej sytuacji jedyną m ożliw ą etyką jest etyka rezygnacji, której zasada w yrażona jest przez Szestowa następująco: człowiek cnotliwy będzie szczęśliwy nawet n a to rtu ra c h w byku Falarisa. Skoro bowiem rozum pod p o w iad a nam , że nie sposób uniknąć cierpienia na ziemi, poniew aż obecność zla czy dobra jest niezależna od nas, to jedyne, co m ożem y zrobić, to nauczyć się żyć i być szczęśliwymi m im o to. Ja k w idać, zdaniem rosyjskiego filozofa, występuje ścisły związek m iędzy wiedzą - rezultatem działalności rozum u, a wolnością czy raczej u tra tą wolności.

Należy jednocześnie zauważyć, że taki stan rzeczy jest, zdaniem Szestowa, zgodny z biblijną opowieścią o grzechu pierw orodnym . Złam anie pierwotnego zakazu spożyw ania owoców z drzew a p o znania dobrego i złego (owoce te, zdaniem H egla, stały się zasadą filozofii po wsze czasy) doprow adziło do utraty wolności (k tó ra nie była wolnością w yboru m iędzy złem a dobrem , lecz raczej m ożliw ością w yboru między tym , czy zło w ogóle istnieje, czy też nie) i do utraty życia wiecznego. P odanie biblijne w oczach Szestowa nabiera zatem cech uniw ersalnego schem atu interpretacyjnego, i każdy zwrot w stronę filozofii racjonalistycznej będzie on traktow ał jak o powtórzenie aktu pierwszych rodziców.

W pokaźnym katalogu „wiecznych p raw d ” znalazła się idea, k tó rą Szestow uznaje za niezmiernie w ażną d la całej racjonalistycznej tradycji filozoficznej. Chodzi m ianow icie o ideę jednorodności wszystkich rzeczy. Pierwszym człowiekiem, którem u się objawiła, był Tales. Id ea ta została następnie przejęta i rozw inięta przez jego uczniów i k o n ty n u a to ró w 1“. W następstw ie jej przyjęcia zaczęto dążyć do odnalezienia jednej, wspólnej wszystkiem u zasady - arche, dzięki której m o żn a by tra k to w a ć różne przejawy istnienia ja k o m odyfikacje pierw otnej, jed n o ro d n ej podstaw y. W rezultacie tw orzono systemy, w których wszystkie jednostkow e byty uzyskiwały sens jedynie ja k o składniki poprzedzającej je całości. Tego rodzaju nastaw ienie doprow adziło A naksym andra do słynnej, a ja k twierdzi Szestow, brzemiennej w skutki tezy: „skąd rzeczy b io rą swój p oczątek tam m uszą też p rzep ad ać zgodnie z koniecznością” 11. Z daniem rosyjskiego filozofa, za m yślą tą krył się w yrok n a jednostkę. O to okazuje się, że istnienie jednostkow e jest tylko przypadkiem , sam owolnym i nieupraw nionym wyłomem w p o rządku doskonałej, niezmiennej i przedwiecznej Jedności, która ja k o C ałość poprzedza k ażd ą ze swych części zarów no w porządku ontologicznym , ja k i aksjologicznym. W yciągając wnioski z tego twierdzenia, Szestow napisze: „W samym istnieniu człowieka rozum odkrył coś złego

10 Jej wpływ o dkryw ał Szeslow n aw et we współczesnej' sobie filozofii: „W spółczesny um ysł nie znosi filozofii przedkładającej m u wiele podstaw ow ych pryncypiów . D ąży za wszelką cenę do m onizm u, d o jednoczącej [...], a ściślej, d o pierw otnej zasad y ” . (L. S z e s t o w , D ostojew ski

i N ietzsche..., s. 27).

(7)

124 R ad o sław Lilwin

— wadę, chorobę, grzech - i zgodnie z tym m ądrość wymagała przezwyciężenia w zarodku tego grzechu, tj. wyrzeczenia się bytu, któ ry - ja k o m ający początek - skazany został przedwiecznym w yrokiem na niechybny kres” 12. W ten sposób rozum sankcjonuje przemoc wobec jednostki, której egzystencja zawsze, zw iązana będzie z elem entem „grzeszności” . Id ea ta, zdaniem Szestow a, jest p u n k tem wyjścia antycznej i całej europejskiej filozofii racjonalistycznej. Filozofia ta dzięki swej metafizyce, naukowej teorii poznania i etyce wyelim inowała jednostkę, przesunęła ją w dziedzinę ding an sich - rzeczy niepoznaw alnych, a zatem właściwie nieistniejących. Z daniem Szestow a, większość filozofów p o dążyła tropem A n ak sy m an d ra , który wszelkie indyw idualne istnienie uw ażał za bezpraw ne i występne, a w jego unicestwieniu widział jedyną możliwość odkupienia, co dla Szestowa oznaczało właściwie zniewolenie.

W związku z tym Szestowa ocena filozoficznej tradycji A ten je st zde­ cydow anie negatyw na. Jednakże stosunek au to ra Filozofii tragedii do p o ­ szczególnych filozofów greckich nie je st ta k jednoznaczny. W ynika to z faktu, że zniewalanie człowieka przez rozum ow ą konieczność m a charakter procesuálny, zarów no w aspekcie czysto historycznym, ja k i psychologicznym. W związku z tym postacie filozoficznego pan teo n u interesują Szestowa nie tylko ze względu na ich znaczenie w historii filozofii. Ich dzieła są przede wszystkim bezcennym świadectwem zm agań z niew olącą siłą rozum u w wy­ m iarze, egzystencjalnym. T ru d n o oprzeć się w rażeniu, że Szestow również spisuje dzieje filozofii w tragicznej epoce G reków , skoro m ottem jego rozw ażań m ogłaby być N ietzscheańska d ek laracja „ Z a d a n ie polega na ekspozycji tego, co m usim y zawsze wielbić i szanow ać i z czego nie może nas odrzeć żadna późniejsza wiedza: wielkiego człowieka. [...] W odrzuconych system ach m oże zajm ow ać nas ju ż tylko to, co osobiste, bo to je st to coś na zawsze niepodw ażalnego” 13. N ajw ażniejsze d la Szestow a je st zatem dociekanie specyfiki sytuacji człowieka w świecie. Zapożyczając porów nanie z fizyki, pow iada on, że w ładają nam i dwie siły: dośrodkow a i odśro d k o w a14. D ziałalność tej pierwszej w yraża się w ludzkim dążeniu do odnalezienia w świecie bezpieczeństwa i spokoju. Prow adzić m a do ja k najlepszego ułożenia się z otaczającą nas rzeczywistością. Jest zw iązana z pierw otną potrzebą przetrw ania, zaspokajaną dotychczas przez p o d porządkow anie się zniew alającym praw om podsuw anym przez rozum . P raw a te m a ją zaś wpływ zarów no n a nasze idee spekulatyw ne, ja k i, co w ydaw ałoby się paradoksalne, na ch arak ter naszych wierzeń i przekonań religijnych. Owo przedstaw ione ju ż w Sola fid e ujęcie m oże nasuw ać skojarzenia z

Kierkega-12 L. S z e s t o w , Umozrienije i otkrowienije, s. 19.

13 F . N i e t z s c h e , Filozofia w tragicznej epoce Greków, [w:] i d e m , Pism a pozostałe

1862-1875, przeł. B. B aran, K ra k ó w 1993, s. 104-105.

(8)

Lew Szestow wobec filozoficznej tradycji Aten 125 ardowskim projektem stadium etycznego, choć na tym etapie swej filozoficznej działalności nie znał jeszcze Szestow dzieła swego duchow ego an ten ata. I ta k ja k u K ierkegaarda stadium etyczne m usi zostać przezwyciężone w wysiłku religijnym, tak też u Szestowa siła d o środkow a pow inna ustąpić pod działaniem siły odśrodkow ej, dzięki której człowiek m oże podw ażać cały rozum ny ład, w którym czuł się dotychczas bezpiecznie, a wtedy

p ęk ają wcześniejsze trw ałe І silne więzi m iędzy zjaw iskam i. Sklepienie niebieskie nad nam i przestaje być jed n o lite i nie przesłania ju ż nieskończoności: pojaw iły się w nim szczeliny, p o p rzez k tó re prześw ituje coś now ego, tak odm iennego od tego, co w idać było wcześniej, że nie po trafim y n aw et ustalić, d o jak iej k ategorii należy - d o kateg o rii istniejącego, czy nie istniejącego; czy rzeczywiście to widzimy czy tylko w ydaje się n am , że widzim y. I aby przek o n ać się, że nie je s t to iluzja, alb o halucynacja, usiłujem y ow o „ n o w e ” wtłoczyć w te sam e ram y, w k tó ry ch przyw ykliśm y postrzegać „sta re ” . W ydaje się n a m , że n a d a m y m u p raw o d o istnienia, jeśli je u dow odnim y, jeśli pow iążem y z n a szą d a w n ą rzeczyw istością15.

Niezależnie jednak od tego, ja k w ydaw ałoby się to tru d n e i bolesne, odkrycie istnienia tej siły jest w arunkiem koniecznym p o d ążan ia drogą prawdziwej filozofii zbawienia. Co więcej, nie chodzi tu tylko o jednorazow y akt zerwania z zakorzenionym i w nas naw ykam i myślowymi, k tó re kierowały naszym poznaniem poprzez ciągłe sprow adzanie nieznanego d o tego, co już poznane, lecz raczej o odnalezienie się i w ytrw anie w sytuacji nazywanej przez Szestowa „niezakorzenieniem ” , sytuacji absolutnej wolności. Jedyna droga, .jaka tu pozostaje jeszcze otw arta, prow adzi tylko przez wiarę.

T w orząc tę sw oistą teorię dialektyki sił i wykorzystując ją ja k o szczególne narzędzie hermeneutyczne, przechodzi Szestow do krytycznej lektury filozofów greckich. Celem jego nie jest jed n ak przedstaw ienie ich poglądów , czy też kolejna oryginalna ich interpretacja, lecz raczej zbadanie m otyw ów , dzięki którym ich teorie przyjęły taki, a nie inny kształt. W swych analizach będzie on zm ierzał do p o kazania m om entu ścierania się owych sił, co doprow adzić m a do ujaw nienia głębokiego sensu wszelkiej filozoficznej działalności, któ ry zawsze związany jest z w ielką duchow ą w alką.

Choć w myśleniu pierwszych filozofów dostrzec m ożna sym ptom y kryzysu, choć nosiło ono na sobie piętno w iernopoddańczego posłuszeństw a w obec zaleceń R ozum u, to jed n ak m ożna znaleźć w nim pewne elem enty twórczej tendencji, tak dla Szestowa istotnej. Jego zdaniem , ich poznanie nie opierało się jeszcze na zasadzie adequatio rei et intellectus i nie m usiało za wszelką cenę zabiegać o zgodność z rzeczywistością, tak ja k m it nie jest wiernym odtw orzeniem porządku przyrody. Zdaniem Szestowa, praw dy pierwszych filozofów opierały się n a samowoli, k tó rą potrafili oni narzucić rzeczywistości. Ich arche znajdow ała się p o za granicam i naszej wiedzy, nie spełniała w ymogów wiedzy naukow ej. D opiero z czasem filozofia przekształciła się

(9)

126 R ad o sław Litw in

w naukę. O dpow iedzialność za to w dużej mierze ponosi Sokrates, z k tó ­ rym często Szestow polemizuje. Zdaniem rosyjskiego filozofa, on również skosztow ał owoc z drzew a poznania, co więcej, jest on dla au to ra Sola fid e przykładem człowieka upadłego par excellance. Szestow twierdzi, że „isto ta i zadanie m yślenia Sokratesa polegały na tym , aby o b ronić poznanie przed wszelkimi próbam i krytyki” . M iały służyć wzniesieniu niezdobytej twierdzy, w której m o żn a by się schronić przed atakam i zmiennej i nieprzew idyw al­ nej rzeczywistości. D o tego m iała prow adzić o d k ry ta przez niego dialek- tyka. W rezultacie Sokrates utożsam ia wiedzę z ogólnym i i koniecznym i sądam i, konieczność zaś sta ła się ostatecznym h o ryzontem wszelkiego możliwego zapytyw ania, z kolei zrozum iałość i jasność stały się synonim a­ mi prawdziwości i słuszności. O gólne praw dy zniewalają naw et bogów. Im rów nież nie przysługuje nieograniczona wolność. W szak d o b ro i praw da m uszą być i są jedne i takie same dla wszystkich. W łaśnie to przekonanie przyświecało Sokratesow i, gdy decydował się rozpraw iać z A teńczykam i. Dzięki tem u m ógł przeciwstawić się okrutnej tezie K alliklesa, przekonyw ać najznakom itszych sofistów, czy wreszcie, co najistotniejsze, bronić się przed A nytosem i M eletosem . W szak słuszność, k tó ra zawsze tow arzyszy Praw ­ dzie i D o b ru były po jego stronie. T o właśnie od S okratesa ludzkość dow iedziała się, że człowiek cnotliwy będzie szczęśliwy naw et w byku F alarisa.

Jednakże Szestow nie uw ażał, że S okrates całkow icie o d d a ł się we w ładanie sile dośrodkow ej. Świadczyć o tym m oże pew na niezwykła okolicz­ ność. O to zdaniem Szestowa, Sokrates w swej m ow ie obrończej zam iast odparow yw ać zarzuty, otw arcie nazywał siebie posłannikiem bożym , którego celem m a być budzenie niepokoju u bliźnich, naruszanie podstaw , n a jakich budow ali swe, w ich m niem aniu niewzruszone, poglądy i p rzek o n an ia16. M o ż n a przypuszczać, że dokładnie tak ą rolę w życiu sam ego Sokratesa odgryw ał jego tajem niczy, wiecznie przeciwstawiający się wszystkiem u daj-

monion. Jednakże Sokrates nie potrafił oprzeć się pokusie i nadaw ał swej

nauce status ogólności i konieczności. „Sokrates nie m ógł ograniczyć swojej roli jedynie do roli gza. On także odczuw ał ciężar oczywistych praw d, na k tó re nie ośmielił się podnieść ręki. Żądlił, budził ludzi, ale obiecywał też ludziom praw dę, tzn. now y św iat” 17. K iedy zap o m n iał o p rzestrogach

dajm oniona, stał się niew olnikiem „w iecznych p ra w d ” . T e okoliczności

tłum aczą, zdaniem Szestowa, ja k doszło do tego, że uczniem S okratesa był zarów no Antystenes, którego Platon nazywał Sokratesem szalonym , ja k i, pośrednio, A rystoteles. P o d o b n y schem at o dkryw a Szestow w filozofii P lato n a i Plotyna.

16 Por. L. S z e s i o w , N a szalach Hioba..., s. 385. 17 Ibidem, s. 395.

(10)

Lew Szestow wobec filozoficznej tradycji A ten 127 W edle rosyjskiego filozofa, kluczem do właściwego zrozum ienia teorii P la to n a je st odpow iednio z in terp reto w a n a opow ieść o jask in i. T o , co w tym micie najbardziej interesuje Szestowa, to odpow iedź na pytanie 0 zasadność w prow adzenia dw óch heterogenicznych i niesprow adzalnych do siebie porządków : św iata idei i św iata w idzialnego. O tó ż zdaniem Szestowa, dualizm światów u P latona odpow iada dualizm ow i wyżej opisa­ nych, nieustannie n a niego oddziaływ ających sił. Świat widzialny, św iat jaskini 'jaw ił m u się ja k o na wskroś przeniknięty praw am i i koniecznością. Poznaniu tego świata, wedle interpretacji Szestowa, przysługiw ać m iały jasność i oczywistość. Jednakże w chwili olśnienia dostrzegł P lato n też inny św iat - gdzie panuje nie konieczność, lecz niczym nie skrępow ana wolność - św iat transcendentnych idei, k tó re m usiały m u się jaw ić ja k o byty konkretne, gdyż z opowieści o jaskini w ynika, że to one tw orzą świat prawdziwy. Swego dośw iadczenia nie m ógł je d n a k P lato n przekazać innym na drodze dialektyki, choć przez całe życie próbow ał udow odnić istnienie św iata wyższego, n adnaturalnego. U dow odnić właśnie, czyli za­ stosow ać do ich opisu te sam e narzędzia rozum ow ego poznania, które w ta k istotny sposób fałszują wszelkie dośw iadczenie. Z praw dy, k tó ra objaw iła m u się w chwili ekstatycznego uniesienia, zapragnął zrobić praw ­ dę ogólną i konieczną, k tó ra przekonałaby wszystkich, k tó ra pozw oliłaby n ab rać P latonow i pewności, że to, co m u się objaw iło, nie jest tylko iluzją bądź halucynacją. Z tego pow odu usiłował to, co now e i nieznane, 1 co, ja k sądzić należy, w ogóle nie poznaw alne wedle kryteriów wiedzy rozum owej, wtłoczyć w te same ram y, w jakich zam knął poznanie św iata zmysłowego. Z am iast więc zbliżać się do praw dy, nieustannie się od niej oddalał. Język i m etody badawcze racjonalistycznej filozofii nie n ad ają się bowiem do opisu i przekazu tego, co nagle, ekstatyczne, przypadkow e i nieuporządkow ane. D latego też, ja k zauw aża Szestow, „P latonow i nie udało się donieść do ludzi tego, co znalazł on p o za granicam i możliwego poznania. G dy próbow ał pokazać ludziom to, co znalazł, o n o n a jego oczach w zagadkow y sposób przekształciło się w swoje przeciw ieństw o” 18. T o właśnie stało się pow odem , dla którego P lato n zaczął trak to w ać idee ja k o abstrakcyjne pojęcia ogólne, rezygnując tym sam ym z szansy na przebudzenie do św iata wolności.

J a k zauważyliśmy ju ż wcześniej, p o dobny problem staje się również udziałem ostatniego z wielkich filozofów greckich - P lotyna. Z daniem Szestowa, osią rozw ażań Plotyna jest przekonanie o tym , że p oznająca na sposób rozum ow y ludzkość p o grążona jest w głębokim śnie15. Ów sen jest właśnie dziedziną obow iązyw ania konieczności, dziedziną, w której poznanie

ls L . S z e s t o w , A te n y..., s. 133. 15 L. S z e s t o w , N a szalach Hioba..., s. 373.

(11)

128 R ad o sław Litwin

filozoficzne odkryw a i sankcjonuje żelazne praw a. Z najdow ane tu rozum ow e praw dy tw orzą gm ach naszej wiedzy, w której obow iązyw alność w ątpić nie sposób. W edle Szestowa, zadaniem , jak ie postawi! przed sobą i filozofią Plotyn, polegało właśnie n a tym, aby się z tego snu przebudzić. I choć ten p ro jek t wydaje się w punkcie wyjścia niem al identyczny z projektem P latońskim , to zauważyć należy, że Plotyn n a tej drodze idzie znacznie dalej od swego duchowego ojca. O ile P lato n koncentruje się głównie n a dyskursie rozum ow ym , o tyle Plotyn większą wagę przywiązuje do opisu swych ekstatycznych przeżyć, k tó ry to opis nie tyle m a wysłowić absolut, ile raczej wskazać prow adzącą do niego drogę, n a której trzeba przekroczyć P latońską dialektykę. Plotyn nawołuje przeto do wzniesienia się p o n ad wiedzę, nic bowiem nie krępuje człowieka bardziej niż ona. O to, zdaniem Szestowa, w m om encie ekstatycznego w idzenia Plotynow i objawił się św iat nieskrępo­ wanej wolności. H istoria pam ięta jed n ak Plotynow i w szystko, tylko nie to, co zdaniem Szestowa, było dla niego najistotniejsze: ów św iadom y m om ent przekroczenia wiedzy. Wszelkie p róby odczytania filozoficznego doro b k u P lo ty n a zawsze prow adzone były w perspektyw ie historycznej, a więc relatywizowały go nie tylko do wiedzy składającej się n a do ro b ek jego poprzedników i następców , ale rów nież do wiedzy badacza lub filozofa, który czyni! go przedm iotem swoich studiów. I właśnie dlatego tego, który m ówił, że „wznieść się trzeba p o nad wiedzę” , zdaniem Szestowa, „studiow ać nie należy. A tym bardziej nie należy go czynić ogniwem historycznego procesu” 20. Ogniwem historycznego procesu bowiem stać się m ogą jedynie filozofowie, k tórych działalność całkow icie p o d p o rz ą d k o w a n a była sile dośrodkow ej. O ile zatem Plotyn w swej filozofii przełam uje jej dom inację, o tyle historyczne jego interpretacje tra k tu ją go tak, ja k b y nigdy tego nie zrobił.

Jeśli zatem Plotyn jest najbliższym Szestowowi filozofem greckim, to zapew ne i Szestowa studiow ać nie należy, a tym bardziej nie należy go czynić ogniwem historycznego procesu. Szestow zatem nie m oże być o d ­ czytywany w perspektywie historycznej, gdyż sam a historia jest wytworem tej tradycji, k tó rą on odrzuca. T o właśnie o dróżnia Szestowa od H usserla, naw ołującego w obliczu kryzysu kultury zachodniej do odnow ienia europej­ skiego człowieczeństwa, o które tradycja na przestrzeni dziejów przestała się troszczyć. Szestowa zaś w jego poszukiw aniach interesuje nie a b strak ­ cyjne, patetyczne „europejskie człowieczeństwo” . Interesuje go po prostu człowiek, który historię filozofii czyta nie dla niej samej, lecz dla siebie. Szestow nie szukał dla siebie m iejsca w tejże historii. I ta k należy go czytać.

(12)

Lew Szestow w obec filozoficznej tradycji A ten 129 Radosław Litw in

LEV S H E S T O W A S A G A IN S T T H E T R A D IT IO N O F T H E P H IL O S O P H Y O F A T H E N S In this article we are trying to show the Shestovs p o in t o f view a t th e origins an d n a tu re o f ratio n alistic philo so p h y which he nam es „ p h ilo so p h y o f A th e n s” . I t ’s very im p o rta n t p a rt o f Sheslov p h ilosophy, for it helps him to explain the tru e s itu a tio n o f a m o d ern m an in the world. ·

F o r Shestow the G reek philo so p h y was n o t the resu lt o f a sto n ish m en t, b u t fear. F e a r of unk n o w n , ch ao tic reality. In ord er to get rid o f th a t m an started to search fo r c e rta in ty and order, b o th on the g ro un d o f m etaphysics an d ethics. T h e on ly a p p ro p riate in stru m e n t here was R easo n w ith his necessary and im m utable truths.

F o r Shestov the w hole histo ry o f G reek philo so p h y in general is a process o f grad u al ratio n alizatio n o f the world.

Cytaty

Powiązane dokumenty

The FTIR spectra of the unmodified and modified LDH are shown in Figure 6 Modified SLDH shows two types of bands: the first one corresponding to the anionic species

Zm ieniają się również cząsteczki wzorcowych genetycznych polinu- kleotydów, jednak ilość ich jest stosunkowo bardzo mała, a także nie są one tak łatwo

Z kolei Bułgakow, którego twórczość dzieli się na trzy okresy 6 , ale tylko jeden z nich – drugi – nazywany jest fi lozofi cznym, korzystał z dorobku po-.. Schellinga i

nie

Chiny z perspektywy XXI wieku, która powstała pod redak- cją Joanny Marszałek-Kawy oraz Krzysztofa Zamasza, stanowi klarowny przegląd polityki wewnętrznej i zagranicznej

Z punktu widzenia zarówno Webera, jak i Szestowa każdy w istocie problem do- tyczący świata społecznego i miejsca w nim jednostki sprowadza się do podstawowego pytania: pytania

Rada Stanu ma ustalić, jaki stosunek ma być podległych jej organizacyi do niej, ale nie zjazd tych organizacyi, które rzekomo »oddają się całkowicie na rozkazy Rady Stanu«.. W

Probability Calculus 2019/2020 Introductory Problem Set1. Using the notation with operations on sets, how would