• Nie Znaleziono Wyników

"Kronika Wiadomości Krajowych i Zagranicznych" 1856-1860 : ideologia i program społeczny

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Kronika Wiadomości Krajowych i Zagranicznych" 1856-1860 : ideologia i program społeczny"

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

Rubiec-Masalska, Małgorzata

"Kronika Wiadomości Krajowych i

Zagranicznych" 1856-1860 : ideologia

i program społeczny

Kwartalnik Historii Prasy Polskiej 17/1, 27-41

(2)

K w a r t a l n i k H i s t o r i i P r a s y P o l s k i e j X V I I 1

MAŁGORZATA RUBIEC-MASALSKA

„K R O N IK A W IADOM OŚCI K RA JO W Y CH I ZA GRA N ICZN Y CH ” 1856— 1860

IDEOLOGIA I PROGRAM SPOŁECZNY

„K ronika W iadom ości K ra jo w y c h i Z agranicznych ”1 pow stała w W ar­ szaw ie z in ic ja ty w y spółki ziem iańskiej, w skład k tó re j weszli: książę F eliks O giński, h rab ia A ntoni O strow ski, h rab ia F eliks Sobański, K on­ s ta n ty G órski i Z y gm u n t F udak o w sk i2. Ludzie ci byli zw iązani z p ro w a ­ dzącym ożyw ioną działalność w okresie m iędzypow staniow ym stro n n ic ­ tw em w łaścicieli ziem skich skupionych w okół hrabiego A n d rzeja Z am oy­ skiego.

1 Zob. E. T o m a s z e w s k i , Kształtow anie się kapitalistycznych przedsię­

biorstw prasowych w W arszawie 1851—1860, W arszawa 1968; Prasa polska w la­ tach 1661—1864, W arszawa 1976, s. 142—144. Pismo to bywa traktow ane jako kon­

tynuacja „Dziennika W arszawskiego” H enryka Rzewuskiego wychodzącego w la ­ tach 1851—1856. O gazecie tej pisał A. Z a j ą c z k o w s k i w pracy H enryk R ze­

w u sk i i jego „Dziennik W arszaw ski” 1851—1854, „Przegląd N auk Historycznych

i Społecznych”, 1956, t. 7, s. 206—244.

2 Feliks ks. Ogiński (ur. 1829 r.) — w nuk M ichała Kleofasa Ogińskiego, syn Franciszka Ksawerego referendarza stan u K rólestw a Polskiego i Teodory barono­ wej Ranne. Pełnił funkcję m istrza obrzędów dworu rosyjskiego. Antoni hr. O stro­ w ski (ur. p a 1821 r., zm. 1861) — syn Antoniego senatora kasztelana Królesitw)a Polskiego, dowódcy G w ardii Narodowej w pow staniu listopadowym, oraz A ntoni­ ny M ichałowskiej. Feliks hr. Sobański (1833—.1913) — syn Ludw ika i Róży z Ł u­ bieńskich, ziemianin-filaintrop, po ukończeniu liceum w Odessie zajm ował się ad ­ m inistracją m ajątków na Podolu i zbudował cukrownię w Guzowie pod W arszawą. W 'latach 1879—18.80 prezes Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych. K onstanty Gór­ ski (1827—1901) — syn generała Franciszka, ziemianin i polityk. Ukończył szkoły w Warszawie, studiował praw o w Berlinie, przebyw ał w Paryżu, gdzie związany był z Hotelem Lam bert. W 1854 r. powrócił do k ra ju i zajął się gospodarką na roli. Należał do założycieli Towarzystwa Rolniczego. W 1882 r. w spółorganizator dziennika „Słowo”. Zygm unt Fudakow ski (1830—1895) — inżynier górniczy i dzia­ łacz na polu przem ysłu cukrowniczego. Do szkoły średniej chodził w Winnicy i Niemirowie, studiow ał m atem atykę w Liceum Odeskim. Ukończył Szkołę Cen­ tra ln ą w Paryżu i Akademię Górniczą we Freibergu.

(3)

W połow ie la t p ięćdziesiątych sy tu a c ja w C esarstw ie uległa zm ianie n a sk u tek tak ic h w y d arzeń , ja k klęska R osji w w ojnie k rym sk iej oraz śm ierć M ikołaja I. N astąpiło pew n e złagodzenie cen zu ry i p o w stały oko­ liczności sp rzy jające działalności prow adzonej przez ziem ian. W ładysław G rabski, h isto ry k tego ugrup o w an ia, pisze: „gdy ty lk o w a ru n k i politycz­ n e poczęły n a to zezw alać [...] w yznaw cy idei p rac y organicznej z a p ra ­ gnęli szerszej działalności i gotow i byli spróbow ać sw ych sił, b y społe­ czeństw o, choć oporne, za sobą pociągnąć”3. G rabski za w y d arzen ia n a j­ w ażniejsze dla ek sp an sji m yśli społeczno-ekonom icznej organiczników uw ażał zaw iązanie T o w arzy stw a Rolniczego (1858— 1861), k tó re poszerzy­ ło znacznie fo rm y o ddziaływ ania ziem ian n a społeczeństw o. M ożna są­ dzić, że w łaśnie w y razem tej działalności b y ła in ic ja ty w a założenia „K ro ­ n ik i W iadom ości K ra jo w y c h i Z ag ran iczn ych ” , pism a codziennego, a więc o szerszym zasięgu niż „Roczniki G ospodarstw a K rajow eg o”4, przystęp n iejszeg o w fo rm ie i zdolnego dotrzeć do szerszych kręgów od­ biorców , dzięki te m u zaś mogącego lepiej służyć ow em u „pociągnięciu za sobą społeczeństw a”. W łaściciele i w spółpracow nicy „ K ro n ik i” byli ak ty w n y m i działaczam i stro n n ictw a ziem iańskiego. F eliks Sobański, A n to­ n i O strow ski i K o n sta n ty G órski należeli do tych, k tó rz y podpisali p ro je k t T ow arzy stw a Rolniczego p rzed staw io n y do zatw ierdzenia n a ­ m iestnikow i w 1857 r .5 Jak o czy n n ych działaczy tego u gru p o w an ia w y ­ m ienia też G rab sk i n iek tó ry ch w spółpracow ników „K ro n ik i” takich, jak: A dam G oltz, W ładysław G arb iń sk i i L u dw ik G órski. Dzięki staran io m ty c h ludzi „K ro n ik a” od 1858^ r. przez pięć la t jako organ ziem iaństw a polskiego skupionego w okół A n d rzeja Zam oyskiego b yła głosicielką po­ glądów tego stro n n ictw a n a spraw ę odnow y i uzdrow ienia gospodarcze­ go i społecznego k ra ju .

1 kw ietn ia 1856 r. ukazał się p ierw szy n u m e r „K ro n ik i” pod red a k c ją J u lia n a B artoszew icza odpow iedzialnego tak że za dział naukow y. W skład zespołu red ak cy jn eg o w eszli ponadto: W acław S zym anow ski — k iero w n ik działu literackiego, Leon K apliński, A dam M ieczyński, M ali­ szew ski, Zaborow ski, Z y g m u n t Fudakow ski, K o n sta n ty G órski i A ntoni O strow ski. A d m in istra to re m red a k c ji b y ł A ntoni G ostyński. W lata ch 1856— 1858 pism o było dobrze, żywo redagow ane, cieszyło się p o p u lar­ nością w śród czytelników i sk u tecznie k onkurow ało ze sw oją najw iększą ry w a lk ą „G azetą W arszaw sk ą”. N ak ład dziennika w ynosił w ow ym cza­ sie praw dopodobnie ok. 1500 egz., n a to m ia st po 1858 r. spadł znacznie po­ niżej tej liczby.6 P od koniec 1858 r. k ło p o ty finansow e zm u siły w łaścicieli

3 W. G r a b s k i , Historia Tow arzystw a Rolniczego, W arszawa 1904, t. 1, s. 166. 4 „Roczniki Gospodarstwa K rajow ego” ukazyw ały się w W arszawie w latach 1842—1-864. Od 1858 r. były oficjalnym organem Tow arzystw a Rolniczego w K ró­ lestw ie Polskim.

5 W. G r a b s k i , op. cit., t. 2, s. 3.

(4)

„ K R O N I K A W IA D O M O Ś C I K R A J O W Y C H I Z A G R A N IC Z N Y C H ” 29

do szukania w spółudziałow ców , k tó rzy zasililiby fu n d u sz red a k c ji. N ie­ pow odzeniem zakończyła się próba pozyskania R einholda T yzenhausa.

1 stycznia 1859 r. red a k c ję i część udziałów w piśm ie p rz e jm u ją tzw . m illenerzy, gru p a skupiona w okół E d w arda Ju rg e n sa . Ja k o w łaściciel fi­ gurow ał w ow ym czasie E d w ard Staw ecki, w skład red a k c ji wchodzili: W ładysław G ołem berski — p rzy ro d n ik, Fran ciszek L u trzy k o w sk i — filo­ log, K aro l P ieńkow ski — m atem aty k . B yła to g ru p a m łodych absolw en­ tów u n iw ersy tetó w rosyjskich. Z organizow ali oni T ow arzystw o Pom ocy N aukow ej, k tó re działalnością sw oją naw iązyw ać m iało do podobnej o r­ ganizacji utw orzonej w lata ch czterd ziesty ch w P oznaniu przez K arola M arcinkow skiego. C elem T ow arzystw a było krzew ien ie ośw iaty i podno­ szenie poziom u k u ltu r y w społeczeństw ie. M illen erzy zabiegali o zalega­ lizow anie sw ojej organizacji, co pozw oliłoby rozszerzyć jej w pływ y. P rz e ­ w idyw ano zorganizow anie sieci bibliotek, szkół ludow ych, pomoc s ty p e n ­ dialną, zam ierzano przygotow ać p ro je k t re fo rm y o św iaty p ublicznej, p ro ­ jektow ano w skrzeszenie U n iw ersy tetu . Ignacy B aran ow ski opisując dzieje tego T ow arzystw a w swoich p am iętn ik ach p odkreśla, że ci m łodzi ludzie odcinali się od w szelkiej działalności k o n sp iracy jn ej, w yznaczając sobie jedyn ie fu n k cję stow arzyszenia uzupełniającego sw oją działalnością ośw iatow ą poczynania T ow arzystw a Rolniczego.7 U grupow aniu ziem ian zarzucano bow iem zbytn ie k o n cen tro w an ie się n a spraw ach ekonom icz­ nych. D ziennik w y k u p io n y przez m illen eró w m iał by ć pom ocny w re a li­ zacji ty c h planów . „ P rz y zak ład an iu »K roniki« m iano n a m yśli T ow arzy­ stw o Rolnicze i w ty m chciano naśladow ać postępow anie założycieli To­ w arzystw a. Od 1842 r . A ndrzej Zam oyski rozpoczął w ydaw nictw o »Rocz­ ników G ospodarstw a K rajow ego«. Zbiorow a »Roczników« red a k c ja z A n d rzejem Z am oyskim n a czele w y je d n a ła zezw olenie rzą d u n a o tw a r­ cie T ow arzystw a Rolniczego [...]. Owa »K ronika« w ręk a c h założycieli projektow anego T ow arzy stw a odegrać m iała w stosun ku do T ow arzystw a Pom ocy N aukow ej rolę «Roczników G ospodarstw a K rajow ego«” .8 B rak środków finansow ych, ja k też b ra k um iejętności w prow adzeniu gazety codziennej spraw ił, że nie udało się g ru p ie m illen eró w osiągnąć zam ie­ rzonego celu, a „K ro n ik a” przez n ich redagow ana nie zm ieniła w sposób w idoczny swojego c h a ra k te ru .

Z korespondencji, ja k ą prow adzili ze sobą w ty m czasie w łaściciele- -ziem ianie, w ynika, że decyzja o oddaniu „K ro n ik i” w obce ręce była dla n ich sm u tn ą koniecznością. F eliks Sobański pisał do A ntoniego O strow skiego pod koniec g ru d n ia 1858 r.: „W szystko, co b y m m ógł w am napisać o »Kronice«, ju ż p rzy jd zie za późno i już losy tego nieszczęśliw e­ go pism a ta k z w ielkim m oim żalem ro zstrz y g n ięte ”9. M illenerzy u trz y

-7 Pam iętnik Ignacego Baranowskiego 1840—1862, Poznań 1923. 8 Op. cit., s. 218—219.

(5)

m ali się w red a k c ji ty lko pół ro k u i ju ż w lipcu 1859 r. w łaściciele-zie- m ianie, p e rtra k tu ją c ze sta ra ją c y m się o red a k c ję Z y g m un tem K aczkow ­ skim , sprzedali ostatecznie pism o Franciszkow i Salezem u D m ochow skie­ m u. Pom im o tego spółka wciąż liczyła na odzyskanie „K ro n ik i” . K o n ­ s ta n ty G órski p isał do A ntoniego O strow skiego 1 sierpnia 1859 r.: „Co do odpow iedzi K aczkow skiem u sądzę, że w yp adn ie (...] przed staw ić K acz­ kow skiem u, że stan obecny »Kroniki« m o ż e b y ć t y l k o u w a ż a n y z a p r z . e c h o d n i (podkr. M.R.M.) ,[...] m ożem y zawsze do n aby w cy (praw dopodobnie Dm ochowskiego) w ystąpić o rozw iązanie k o n tra k tu , oni zaś n a trz y ty siące p a rę se t ru b li nie ta k łatw o się zdobędą ([...] P.s. M y zaw sze pow inniśm y być kontenci, że ktoś »K ronikę« galw anizu je, ale p rzy zm a rtw y ch w sta n iu być p o w i n n i ś m y k o n i e c z n i e10.

Te życzenia spółki ziem iańskiej nie spełn iły się, w k ró tce zrezygno­ w ano całkow icie z u działu w piśm ie. W łaściciel gazety F. S. Dm ochowski, też b o ry k ają cy się z tru d n o ściam i finansow ym i, w 1860 r. p rz y ją ł do spółki A dam a A lek san d ra D zw onkowskiego, M ichała Łem pickiego, J a n a Jaw orskiego. Pism o stało się w ów czas o rganem D om u Zleceń R olników Płockich, co przejaw iało się w d ru k o w an iu ogłoszeń tego Dom u, dotyczą­ cych m .in. cen p ro d u k tó w rolnych. Pom im o to stan finansów red a k c ji nie uległ popraw ie, zm niejszono fo rm a t pism a, a w połow ie ro k u n a stą p iła zm iana ty tu łu na „K ro n ik a K rajo w a i Z agran iczn a” . W g ru d n iu 1860 r. pism o zostało sprzedane A leksandrow i N iew iarow skiem u, k tó ry p rzem ia­ now ał je na „Pszczołę”.

P rzez cały czas swego istn ien ia „K ro n ik a” b yła organem te j g ru p y ziem iaństw a polskiego, k tó rej celem była ja k najszersza p op u lary zacja rozw oju ekonom icznego k ra ju i skierow anie ro ln ictw a n a to ry gospodarki kap italisty czn ej. P ro g ra m te n realizo w any p rzy pom ocy m etod p racy organicznej u w zględniał także w pew ny m stopniu k onsekw encje społecz­ ne, k u ltu ra ln e i polityczne w y nik ające z pro ponow anych zm ian. P u n k te m w yjścia tego p ro g ram u była kw estia w łościańska. Był to tem at, k tó rem u ta k n a łam ach „K ro n ik i”, ja k i całej ów czesnej p rasy w arszaw skiej po ­ św ięcano w iele m iejsca. O kazją do zap rezen tow an ia przez red a k c ję om a­ w ianej gazety swego poglądu na tę spraw ę b yła koresp on den cja ze Lw o­ w a dotycząca sy tu acji p an u jącej w G alicji po uw łaszczeniu. A u to r ko­ resp o n d en cji tw ierd ził, że uw łaszczenie z in dem nizacją, czyli w y n ag ro ­ dzeniem pieniężnym , w y p łacan y m panom przez chłopów w zam ian za o trzy m an ą ziemię, je s t słuszną fo rm ą rozw iązania sp raw y chłopskiej. B y ł on przekonany, że m o to rem zm ian d ok onujących się w e w spółczesnym św iecie są ten d e n c je em an cy p acy jne chłopstw a, k tó ry c h — ja k uczą do­ św iadczenia 1846 r. — nie należy lekcew ażyć, a jed yn e, co m ożna zrobić to zapanow ać n a d sytu acją: poprzez szeroko zakrojoną akcję ed u k acy jn ą oddziaływ ać n a społeczeństw o tak , aby w zm ieniającej się sy tu acji u trz y ­ g g M A Ł G O R Z A T A R U B I E C -M A S A L S K A

(6)

„ K R O N I K A W IA D O M O Ś C I K R A J O W Y C H I Z A G R A N IC Z N Y C H ” 31

m ać sw oje u p rzy w ilejo w an e stanow isko. Ś w iat je s t dla k o respo nd enta lw ow skiego m iejscem ścierania się an tag onistyczn ych in teresó w panów i chłopów, kw estia w łościańska to dla niego nie tylk o sp raw a ekonom icz­ na, ale przed e w szystkim społeczna. N a w idow nię dziejów w k racza nowa, silna i a k ty w n a w arstw a społeczna, z k tó rą należy się liczyć. Dziś, ab y „móc ludzi użyć, kiero w ać nim i, u trzy m ać w po rząd k u i n iezbędnej w ty m składzie to w arzyskim karności, trzeb a m ieć sam em u powagę. Cóż tę pow agę nad aje: urodzenie, ty tu ł, u p rzy w ilejo w an e zw ierzchnictw o [...] nie posłużą one do u trz y m an ia pow agi w dzisiejszych stosunkach, jeżeli im nie tow arzyszy wyższość w y kształcenia obyczajow ego i naukow ego. Od p an a m oralnego i rzetelnego przy jm ie sługa z pokorą sk arcenie za niem oralność i nierzetelność, od p an a rozum iejącego rzecz p rzy jm ie n a ­ ganę n ieu ctw a (...] Bo jeżeli panow ie niem oralni, niedb ali i nieuki, n ie­ rzeteln i, b ru d n i, skąpi b y li w stanie u trz y m ać sw oje m a ją tk i, to teraz zaczynają tacy b an k ruto w ać, a b a n k ru ctw o tak ic h będzie później coraz szybsze. W ięc zniesienie pańszczyzny pociąga za sobą potrzebę coraz w ięk ­ szego um ysłow ego i naukow ego w y kształcenia w szystkich klas społe­ czeń stw a”11.

K orespondencja ta została szczegółowo skom entow ana n a łam ach „K ro­ n ik i”. Pozw oliła ona red a k c ji p rzed staw ić o d m ienn y p u n k t w idzenia na poruszone w niej kw estie. W licznych a rty k u ła c h i k orespondencjach p rzeciw staw iano się przed e w szystkim antagonistycznej w izji św iata, jak ą p rzed staw ił lw ow ski k o respondent. Z ap rezentow ano w n ich organicy- sty czn y sposób pojm ow ania społeczeństw a, k tó re tw o rzy h a rm o n ijn ą ca­ łość, „łań cu ch to w arzy sk i” , w k tó ry m kw estia w łościańska je st tylko ogniw em , cząstką ogólnej k w estii całego społeczeństw a. U znanie p raw ew olucji za praw o rządzące rozw ojem społecznym dyktow ało p u b lic y ­ stom „K ro n ik i” ich p o stu la ty dotyczące kw estii społecznych i gospodar­ czych. Postulow ano w ięc skierow anie gospodarki roln ej n a to ry rozw oju kapitalistycznego, likw idację pańszczyzny. Odrzucono całkow icie pogląd 0 k onfliktow ej sy tu a c ji, w jak iej rzekom o znaleźli się w łaściciele ziem scy 1 chłopi. Ten pozorny — ja k tw ierdzono — antagonizm je s t spow odow a­ n y zb y t długo trw ają cy m , n iero zsądn y m o p ieran iem się ziem ian przed w prow adzeniem zm ian n a wsi. N ie lęk przed przew ro tem społecznym — kw estia w łościańska je s t bow iem ty lk o k w estią ekonom iczną i gospodar­ ską — ale św iadom ość konieczności zm ian d y k to w any ch p raw am i ew o­ lu cji pow inna być m o to rem działania św iatłego o b y w atela ziem skiego — uczyła „ K ro n ik a”. Zgadzano się co do tego, że pożądana je s t dyskusja n a te m a t sposobu (przeprow adzenia refo rm y i dy sk u sji tak ie j szeroko o tw ierano łam y dziennika. R eform ie i jej „potrzebie któż dziś zap rze­ czy? Z m iana ta jest w dobrze zro zum ianym in teresie obu stron, je s t n a ­ w et w ięcej, bo zaczyna być obow iązkiem ” 12.

11 Korespondencja ze L w ow a, „Kronika” 1856, nr 16. 12 [ A n o n i m ] , Art. nadesłan y, „Kronika” 1856, nr 33.

(7)

W d y sk u sji n a d sposobam i likw idacji pańszczyzny uw zględniono do­ św iadczenia in n y ch zaborów , w k tó ry c h zm iany te zostały dokonane w cześniej. Bacznie obserw ow ano G alicję, k tó ra b yła dla red a k to ró w „K ro n ik i” p rzy k ład em n egatyw nego rozw iązania tego problem u. „E kspe­ ry m e n t m agicznego uszczęśliw ienia lu d u w iejskiego przez w yzw olenie go rap to w n e od w szelkiej p ra c y przym usow ej i obdarow anie rów nie n a ty c h ­ m iastow e, ja k niespodziew ane w łasnością g ru n to w ą, e k sp ery m en t ten praw odaw czy dokonany n a ludzie je s t fak te m ta k w ielkiej wagi, że n a j­ drobniejsze n a w e t szczegóły nie m ogą n am być o b o jętn y m i”13. P o tw ie r­ dzeniem zły ch sk u tk ó w gospodarczych tego e k sp ery m en tu m ia ły być listy i korespo n d en cje donoszące o nęd zy i głodzie p an u ją c y m w G alicji. Z d a­ niem red a k c ji najw łaściw szą m eto d ą rozw iązyw ania kw estii w łościańskiej je s t w ieloletnie oczynszow anie.

Stanow isko to szczegółowo p rzed staw ił na łam ach dziennika W łady­ sław G arb iń sk i w cy k lu a rty k u łó w p t. L is ty o w ła śc iw ym u nas sta now i­ s k u k w e stii w ło ścia ńskiej14^. P ra ca ta je s t w y kład em zasad stro n n ictw a u m iarko w an ie liberalnego, opow iadającego się za rozw ojem cyw ilizacyj­ ny m osiąganym n a drodze p rac y organicznej, głoszącego skuteczność po­ w olnych zm ian, k tó re drogą ew olucji doprow adzą do likw idacji gospodar­ ki feu d aln ej i pozw olą rozw inąć rolnictw o n a zasadach k ap italisty czn ych, n ie podw ażając uprzy w ilejo w an eg o stanow iska posiadaczy ziem skich. Tylko refo rm y w ram a ch już istn iejący ch stosunków ekonom icznych są w stanie zapew nić skuteczne dla obu stro n i k o rzy stn e rozw iązanie sp ra ­ w y chłopskiej. O czynszow anie w ieczyste n a zasadzie dobrow olnej um ow y m iędzy chłopem a panem o w ysokość czynszu (stopniow e podw yższanie stopy czynszu m oże być stosow ane jako bodziec zm u szający w łościan do w y d ajn iejszej pracy) jest najlep szy m rozw iązaniem tej spraw y, m ożliw ym do zastosow ania w K rólestw ie — tw ierd zi G arbiński. Słuszn y niepokój budzić może n iepom yślna sy tu acja p an u jąca n aw et w ty c h nielicznych gospodarstw ach, k tó re zostały ju ż oczynszow ane: „obw iniam y o to p a rtie, z k tó ry c h jed n e na p raw a dziedziców, d ru gie na p raw a w łościan się t a r ­ gając sieją przez to nieufność [...] Je d y n ie zaś n a drodze zgody i poszano­ w ania p ra w w zajem n y ch w szelkie dobrow olne m iędzy dziedzicam i a w łoś­ cianam i u k ład y dobrze dla obu stron, bo organicznie ro zw iązu ją kw estię [...] N iech więc w szystkie ro zp raw y sk ie ru ją się do obm yślenia środków m ogących n a drodze dobrow olnych układów , ta k w łościanom , ja k i dzie­ dzicom w yjście z pańszczyzny u łatw ić [...] iżby ta przem ian a nie b y ła ty l­ ko obaleniem daw nego, lecz jednocześnie now ej trw ałe j bud ow y w y sta ­ w ieniem . W ogóle skuteczn y m w tej m ierze środkiem je st w szystko, co

13 Podanie galicyjskiego Tow arzystw a Gospodarczego do c.k. rządu w przedm io­

cie braku sił roboczych ludzkich, „K ronika”, 1856, n r 111.

14 W. G a r b i ń s k i , L isty o w łaściw ym u nas stanow isku kw estii włościań­

(8)

„ K R O N I K A W IA D O M O Ś C I K R A J O W Y C H I Z A G R A N I C Z N Y C H ”

33 za sobą pociąga podniesienie ośw iaty i m oralności włościan, oraz w szyst­ ko, co w łościanom i w łaścicielom u łatw i polepszenie gospodarstw a”15.

A rty k u ł te n w y raźn ie fo rm u łu je podstaw ow e założenia ekonom iczne i św iatopoglądow e jednego z odłam ów ziem iaństw a. K onsekw encje, jak ie w yciągnięto z sy tu acji pan u jącej na wsi, są podobne do tych, k tó re p rz e d ­ staw ił lw ow ski korespondent, ale w y n ik a ją one z u m iark o w anie lib e ra l­ nego poglądu na św iat, opartego na organicystycznej koncepcji społeczeń­ stw a i przesiąkniętego duchem optym izm u.

W d y sk usji o kw estii w łościańskiej toczonej na łam ach „K ron iki” z n a j­ d u ją sw oje uzasadnienie w szystkie p o stu la ty dydaktyczn e propagow ane n a łam ach tego pism a. A kcja ośw iatow a, propagow ane ideały relig ijn e i m oralne, lite ra tu ra i pu blicy sty ka —- w szystko to w ciągu pięciu la t egzystencji dziennika było podporządkow ane p o pu lary zacji poglądów sfo r­ m ułow anych przez G arbińskiego, a stanow iących swego ro d zaju m anifest program ow y w kw estiach społecznych i ideow ych. Z adania, jakie m iały spełniać te bardzo ostrożn e i u m iark o w an e refo rm y ekonom iczne, d o ty ­ czyły p rzejścia na to ry gospodarki k apitalistyczn ej w tak i sposób, aby to było m ożliw e do zaakceptow ania przez rząd zaborczy oraz rzesze k o n ­ serw aty w nej szlachty lękającej się jakichkolw iek zm ian n aru sz a ją c y c h sposób gospodarow ania, do jakiego p rzyw ykła. Celem ich było także u trz y m an ie dotychczasow ej dom inującej roli panów oraz pow strzy m anie ten den cji em an cy p acy jn y ch chłopstw a, tłu m ien ie n a stro jó w rew o lu c y j­ ny ch na wsi. P ro g ra m ten pow stał m iędzy in n y m i w konsekw encji w y­ padków galicy jsk ich i św iadczy o uśw iadom ieniu 'sobie przez ziem ian siły i groźby, jak ą stanow i zb u n to w an y lud.

Pom im o tego, że p u n k tem w yjścia p ro g ram u liberalnego są kw estie ekonom iczne, m ożna p o trak to w ać ten p rog ram jako a lte rn a ty w n ą wobec koncepcji w yzw olenia k ra ju drogą p ow stań z b ro jn y ch propozycję oswo­ bodzenia k ra ju spod panow ania zaborców. Jego tw órcy, w idząc n iesk u ­ teczność pow stania listopadow ego, p a rty z a n tk i Zaliw skiego, w y b rali d ro ­ gę działalności legalnej w ty ch w ąskich ram ach, na jak ie dozw alała cen­ zu ra oraz ich w łasn y p u n k t w idzenia, uw zg lędniający p rzede w szystkim in te re sy w łasnej klasy. S tą d w dużym stopniu w ynika ostrożność i o g ra­ niczoność, m in im aln y stopień śm iałości reform , jak ie przedsiębrano. P o­ m ocą p rzy realizacji ty ch zam ierzeń m iał być tow arzyszący program ow i refo rm ekonom icznych p ro g ram d y d ak ty k i społecznej. P ropago w any ty p po staw y człow ieka wobec życia i obowiązków, stosunek do pracy, ty p m oralności — to w szystko stronnictw o ziem iańskie dodało do swojego p ro ­ g ram u w nadziei, że pow stanie w ten sposób h a rm o n ijn y układ, którego realizacja b y łab y w 'stan ie zapew nić ziem ianom dobrobyt, chłopom po­ p raw ę w aru nk ów b y tu i podniesienie poziom u ośw iaty, k rajo w i w zboga­ cenie się gospodarcze, a w szystkim u ła tw iła b y p rze trw a n ie niew oli, w

„K ronika”, 1858 n r 45. 3 — K I I P P X V I, z. 1

(9)

m iarę m ożliw ości chroniła przed w ynarodow ieniem , w dalekiej p e rsp e k ­ ty w ie w skazyw ała m ożliw ości w yzw olenia. B ył to p ro g ram na teraz, propagow ał ty p ideałów , k tó re m iały zachęcać do działania na rzecz przyszłego w yzw olenia codzienną, nieefektow ną, ale n ie u sta n n ą pracą. Tej idei m iał przecież służyć propagow any w ow ym czasie obyczajow y wzór życia ograniczonego ram am i w łasnego sw ojskiego św iatka. Oprócz w szyst­ k ich fu n k cji, jak ie m iał pełnić te re n spokojnej pracy, gdzie ta k blisko było do dobrego i spraw iedliw ego Boga, a ta k daleko od groźnego i skom ­ plikow anego św iata, „m ały św iatek ” m iał też chronić zagrożoną polskość. W idać to w y raźn ie w „K ro n ice”, k tó ra po p u lary zacji tego id eału po­ św ięciła w iele energii. „Sw ojskość” na łam ach pism a nie oznaczała izola­ cji. P rzeciw nie, zalecano, zachęcano do in tereso w an ia się osiągnięciam i o raz życiem in n y ch narodów i cyw ilizacji, ale p rzestrzegan o przed nieroz­ sądnym n aśladow aniem obcych wzorów. „Sw ojskość” w tej w izji św iata, jak ą propagow ano na łam ach gazety, p ełn iła fu n k cję słow a-klucza syg­ nalizującego zagadnienia zw iązane z l&sami n a ro d u polskiego pod zabo­ ram i. Ideał „sw ojskości” w k o n k retn e j sy tu acji politycznej, w jak iej z n a j­ dow ała się Polska, m iał za zadanie nauczyć um iejętności selekcji pew ­ n ych w zorów i po staw oraz nak azy w ał odrzucenie tego, co obce i szkodli­ we, a ak cep tację tego, co, chociaż obce, je st korzystne. P o d staw ą ak cep­ ta c ji lu b odrzucenia pow inna być św iadom ość sy tu acji k ra ju i sy tu acji w łasnej człow ieka p rzy jm u jąceg o tę postaw ę za o chronną i tym czasow ą. Gazecie zależało na ty m , ab y d o trzeć z ty m p ro g ram em do w szystkich P olaków pod zaboram i. „K ro n ik a” była bow iem rzeczniczką porozum ie­ n ia i u łatw ia ła w zajem n y k o n tak t pom iędzy m ieszkańcam i trz e ch zabo­ rów . Tę w łaśnie in te g ra c y jn ą działalność gazety m ożna nazw ać jej p r o ­ gram em patrio ty czn y m . Jego realizacji służyły m iędzy in n y m i korespon­ dencje. L e k tu ra tek stó w o p atrzon y ch ty m ty tu łem , zam ieszczanych szcze­ gólnie w ciągu trz e ch pierw szych la t istn ien ia pism a bardzo reg u la rn ie w k ażd y m num erze, pozw ala stw ierdzić, że b y ły one czym ś w ięcej niż tylko zdaw kow ym doniesieniem o treści obyczajow ej lub h andlow ej. M a­ te ria ły arch iw aln e „K ro n iki” św iadczą o tym , z ja k w ielką staranno ścią red a k c ja zabiegała o korespo n d en tów z w ielu m iast Polski i Europy. D uża liczba opublikow anych k orespondencji św iadczy też, iż te k s ty te m iały specjalne znaczenie. C zytelnik ich odnosi p rzede w szystkim w raże­ nie, że ig n o ru ją one w pew ien sposób fa k t rozbiorów . P rzy p o m in ają, że P olska była kiedyś k ra je m niepodległym oraz d okonują konsolidacji spo­ łeczeństw a polskiego w szystkich trz e ch zaborów n a płaszczyźnie k u ltu ­ ra ln e j, gospodarczej i obyczajow ej. W powodzi bieżących in fo rm acji z „ ta rg u na w ełn ę” czy sp raw o zd ań z przed staw ień te a tró w am ato rsk ich zn a jd u jem y inform acjo o odbudow ie zabytków k u ltu r y polskiej w K ra k o ­ w ie, o obchodach pięćdziesięciolecia te a tru polskiego itp . Lakoniczne z ko­ nieczności in fo rm acje z a w arte w ko respo nden cjach przy p o m in ały h e ro ­

(10)

„ K R O N I K A W IA D O M O Ś C I K R A J O W Y C H I Z A G R A N IC Z N Y C H ”

35 iczne lub zasłużone dla n a ro d u i jego k u ltu ry postacie: S tefana C zarniec­ kiego, Ł ukasza G órnickiego, „naszego k ró la ” J a n a K azim ierza.16

Je d n ak ż e h isto ria Polski, jak ą p rzy w o łuje się w korespondencjach, je s t z re g u ły „k ron ik ą d w o rsk ą” u w zględniającą dzieje p an u jący ch i ich dw orów , w iele m iejsca pośw ięca się też h isto rii Kościoła w Polsce. R ów ­ nież i specyficzna p o etyk a ty c h k orespondencji m iała służyć in te g rac ji m iędzyzaborow ej. W p u b lik acjach ty c h w y stę p u je c h a ra k te ry sty c z n y sposób form ułow ania w ypow iedzi, w k tó rą w pisany jest pew ien ty p n a ­ daw cy i odbiorcy. Są to ludzie jednakow ej k ondycji społecznej, spraw y, jak ie om aw iają, należą do k ręg u sp raw sw ojskich i znanych, bliskich, 0 k tó ry c h m ówi się często u żyw ając zaim ka „m y ” z poczuciem pełnej ideow ej id en ty fik acji. K reacja ty ch postaci m a na celu uzm ysłow ienie czytelnikom , że w szyscy oni niezależnie od m iejsca zam ieszkania są oby­ w atelam i tego samego k ra ju o św ietnej niegdyś przeszłości, uczestnikam i w spólnej tra d y c ji i re p re z e n ta n ta m i podobnej m entalności, m a tak że za zadanie konsolidację ich poczucia narodow ego n a gru ncie w spóln oty lo­ sów h istoryczn y ch i w spólnych p e rsp e k ty w zw iązanych z lib e raln ą m o­ d ern izacją życia gospodarczego, społecznego i k u ltu ra ln e g o .

W zory p ostaw obyczajow ych i m o raln ych propagow ano na łam ach „K ro n ik i” za pom ocą g atu nk ó w publicy sty czny ch specjalnie służących ty m celom , tak ich jak pogadanki z czytelnikam i lu b listy od czytelników z prow incji. P u b lik acje te, często wieloodcinkow e, b y ły pisane prostym , p rzy stęp n y m językiem , m iały służyć naw iązaniu bezpośredniego k o n tak tu z odbiorcą, tra fić m u do przekonania. P oruszano w n ich szeroki k rąg za­ gadnień społecznych, obyczajow ych, litera c k ic h i św iatopoglądow ych. N a­ leżą do nich: Podróże dom atora K alasantego D om arada (W ładysław a Ł e- bieńskiego), Obraz w ie jsk ie j ochronki m a łych d zia tek A dam a Goltza, Z sąsiadem p rzy k o m in k u A dam a P ług a, Pogadanki o d o m o w ych spra­ wach, L is ty C ześnikiew icza do M arszałka Józefa A lek sand ra M iniszew - skiego, K ilka praw d starych przez B. D., M yśli o w ych o w a n iu E leonory Ziem ięckiej, Społeczność nasza F ranciszka Salezego D m ochow skiego.17 W a rty k u ła c h ty ch szczegółowo om aw iano zagadnienia dotyczące postaw społecznych, zasad dobrego gospodarow ania, głoszono potrzebę w ychow a­ nia m łodzieży na w łaściw ych w zorach, dyskutow ano o roli lite ra tu ry 1 sztuk i w społeczeństw ie. P rezen tow an o tu w zór dobrego pana i ro ln i­

16 Por. Korespondencja z Krakowa, „K ronika”, 1856, n r 12; Korespondencja

z Suw ałk, tamże, 1856, nr 36; Korespondencja z Odessy, tamże, 1856, n r 36.

17 K. D o m a r a d , Podróże domatora, „K ronika”, 1856, n r 241, 243—246,248—249, 256; 1857, n r 1—2; A. G o 11 z, Obraz w iejskiej ochronki..., tamże, 1856, n r 69, 73; A. P ł u g , Z sąsiadem przy kom inku, tamże, 1859, n r 10—-13, 30, 33, 68, I półrocze; J. S., Pogadanki o dom owych sprawach, tamże, 1859, n r 18, 86, 91, I półrocze; J. A. M i n i s z e w s k i , Listy Cześnikiewicza do Marszałka, tamże, 1859, nr 93, 98, 108—109, 119, 127, I półrocze; B. D., K ilka prawd starych, tamże, 1860, n r 234; E. Z i e m i ę c k a , M yśli o w ychow aniu, tam że, 1860, nr 91; F. S. D., Społeczność

(11)

ka — obu w y znający ch id eały m iłości chrześcijańskiej — podkreślano dużą rolę, jak ą w ich propagow aniu pow inni odegrać księża. P rz ec iw sta ­ w iano cnotliw e i spokojne życie w iejskie n ieustabilizow anem u, p ełn em u niepokojów życiu m iejskiem u. C hw aląc zasługi przodków i przy pom inając tra d y c y jn e w zory życia nie odw racano się od nowoczesności, p o p u lary zo­ w ano w iadom ości dotyczące rozw oju p rzem ysłu i cyw ilizacji m ate ria ln e j, k tó ra — ja k tw ierdzono — nie doprow adzi do u p ad k u duchow ego społe­ czeństw a, jeżeli ty lk o nie zapom ni ono o ew angelicznych zasadach m i­ łości i w iary, a rozw ój społeczny będzie przebiegał zgodnie z p lanem pro- w idencjalistycznym .

Z agadnienie przeciw staw ności ducha i m a te rii należało do fu n d am e n ­ taln y c h spraw , z k tó ry m i m usieli się uporać ideologowie stro n n ictw a, ja ­ kie rep rezen to w ała „ K ro n ik a”. Poniew aż ludzi ty c h in tereso w ała głów ­ nie działalność prak ty czn a, więc nie w dając się w głębsze uzasadnienia teo rety czne tego zagadnienia usiłow ano doprow adzić do pogodzenia tej ro m an ty czn ej opozycji. Pogodzenie to m iało być dokonane na płaszczyźnie p ra k ty k i społecznej, popierano więc rozw ój cyw ilizacji m ate ria ln e j (kul­ tu r y ro ln ej, h an dlu , przem ysłu) podkreślając, że w raz z nią pow inno n a ­ stępow ać „podniesienie” m o raln e społeczeństw a. Głoszono, że to „zw ykła kolej cyw ilizacji przep row ad zającej n a ro d y przez postęp m a te ria ln y do m oralnego w y k ształcen ia”18.

U m acnianiu tego „m oralnego w y k ształcen ia”, przeciw działaniu k o n­ flik to m klasow ym , jak ie dostrzegano, m iała także służyć religia. Je j za­ sady m iały zapobiegać w szelkim konfliktom , k tó re obserw ow ano na za­ chodzie E uropy i k tó ry c h staran o się u n ik nąć k o rzy stając z tam ty c h p rz y ­ kładów . Z agadnienie to zajęło szczgólnie dużo m iejsca w o statnim ro k u egzystencji pism a. U siłow ano w ykazać, że m ożliw e jest działanie n a rzecz ty c h obu w artości: duchow ych i m aterialn y ch , że w e w spółczesnym św ie­ cie je s t konieczne ich w zajem ne uzupełnian ie się. C zytelnicy b yli zapo­ znaw ani z rozw ojem p rzem y słu za pośred nictw em tzw . „K roniczki p rz e ­ m y słow ej”10, po p u lary zu jącej w y nalazki i odkrycia przem ysłow e. U kazy­ w ał się także „P rzegląd p o p u larn y w iadom ości z dziedziny n a u k p rz y ­ rodzonych”20, oraz cykl arty k u łó w pt. „W iadom ości z dziedziny n a u k p rzy ro dzo n y ch”, któreg o au to rem b ył przyw ódca m łodych pozytyw istów A ug ust W iślicki21. Z aniepokojenie budził szybki rozw ój p rzem y słu w k ra ja c h zachodnich i zw iązana z nim dehu m anizacja stosunków m iędzy­ ludzkich. Poświęcono tem u zagadnieniu a rty k u ł Potęga p rze m y słu Em ila M o n te ą u e t22 o p atrzo n y k o m en tarzem red a k c ji p rzestrzeg ającej przed n a ­ ruszen iem harm o n ii niezbędnej w społeczeństw ie.

18 I. F., O fabrykach ks. Sanguszków w gu berni wołyń skiej, „Kronika”, 1857, nr 15.

19 „Kronika”, 1860, nr 69, 101.

i0 „Kronika”, 1859, nr 140—142, II półrocze. 21 „Kronika”, 1859, nr 55, 73, 119, I półrocze.

(12)

„ K R O N I K A W IA D O M O Ś C I K R A J O W Y C H I Z A G R A N IC Z N Y C H ” 37

W ażną fu n k cję w realizacji p ro g ram u ziem ian pełniła też lite ra tu ra . W lata ch pięćdziesiątych d om inującym g a tu n k ie m litera c k im staw ała się powieść. F a k t ten budził w iele sprzeciw ów , bow iem nie zdobyła sobie ona jeszcze u zn ania w śród k ry ty k ó w , a m iała coraz w ięcej zw olenników w śród publiczności. „Powieść, p leb ejan k a z urodzenia ja k raz w ysadziła z siod­ ła stare epos, ta k się też ciągle w najlepsze ro zp ię trz a ”23 — stw ierdzano na łam ach „K ro n ik i”, gdzie rozw ój powieści obserw ow ano z niepokojem . N iektóre n u r ty tego g a tu n k u b y ły groźnym p rzeciw nikiem w w alce, jak ą prow adziło pism o. N iezw ykła popularność powieści i jej bardzo szeroki zasięg społeczny czyniły z n iej adw ersarza, z k tó ry m należało się liczyć. W ow ych lata ch pism o, k tó rem u zależało na popularności, m usiało szeroko otw orzyć sw oje łam y powieści, a dobrze prow adzony dział litera c k i często decydow ał o pow odzeniu gazety, zyskiw ał jej czytelników . S tąd m im o b ra k u ak cep tacji dla pow ieści jako g atu n k u , a p rzy n a jm n ie j dla pew ny ch jej n u rtó w , zajm ow ała ona n a łam ach „K ron iki” dużo m iejsca. N ieu stan nie toczono w alkę o te n jej m odel, ja k i akceptow ali red ak to rzy -ziem ian ie atakow ano zaś powieść zag rażającą h a rm o n ijn e j, bezkonfliktow ej w izji św iata pogodzonego, głoszącą konieczność refo rm sięg ających dalej, niż to przew id yw ał p ro g ram red ak cji. N iebezpieczeństw a, jak ie niósł ze sobą ten gatu n ek, polegały na tym , ja k pisano, że „łatw o tu [...] w ystęp k i po­ zoram i zw odniczym i, jeżeli nie zupełnie uspraw iedliw ić, to p rzy n a jm n ie j pobłażanie, a n aw et niebezpieczne w spółczucie dla n ich obudzić”24.

D yskusje o pow ieści n a łam ach „K ro n ik i” toczyły się głów nie wokół ich zaw artości ideologicznej. U tw ór litera c k i był przed m io tem zain tereso­ w ania nie jako dzieło sztuki, ale jako nośnik o kreślonych treści św iato ­ poglądow ych. Nie zaw artość in te le k tu a ln a , ale w alo ry etyczne i m oralne b y ły poddaw ane szczególnie w nikliw ej analizie i one decydow ały o oce­ nie u tw o ru . Pow yższa ten d e n c ja do ideologicznej, nie zaś a rty sty c z n e j oceny dzieła literackiego w y raźn ie u jaw n iła się w dy sk u sji o stanie k ry ­ ty k i w Polsce. Rozw ażania n a ten tem a t wciąż p o w ra c ały n a łam y p ra s y w ow ych czasach. Dołączając się do ty c h głosów, k tó re p o tęp iały niski poziom k ry ty k i, „K ro n ik a” zaprezen to w ała obraz wzorowego k ry ty k a . P o­ w inien to być człow iek w yposażony przede w szystkim w określony sy ­ stem w arto ści m oralnych, ety cznych i społecznych, a jego ro la pole­ gać m iała na w y d aniu sądu o u tw o rze na pod staw ie porów nania swoich p rzeko n ań z zaw artością ideow ą dzieła. W ażniejsze jest tu p ytan ie, jak im k ry ty k jest człow iekiem , niż jak ie są jego poglądy na sztukę i jak ie w y ­ k ształcenie. P o d k reśla się tak że p ra k ty c z n y cel, jak iem u służyć m a r e ­ cenzja. „Dla au to ró w k ry ty k i się nie piszą [...] ale publiczność p o trzeb u je być kierow aną, ab y nie p rzeły k ała w szystkich ra m o t [...] co jad em u m y ­ sły zap raw ia i m iesza pojęcia złego lu b dobrego”25.

23 J. Z., W iadomości literackie, „K ronika”, 1856, n r 49. 24 List p. L. G. do Redakcji, „K ronika”, 1857, n r 57.

(13)

K rąg ludzi skupionych wokół „K ron iki” sform ułow ał poglądy do ty ­ czące lite ra tu ry , poglądy re p re z e n ta ty w n e dla liberalnego środow iska społecznego, k tó re m ożna tra k to w a ć także jako św iadectw o zm ieniającej się św iadom ości literack iej ludzi epoki przejściow ej z pogranicza ro m a n ­ ty zm u i pozytyw izm u. P rzed m io tem ich rozw ażań są nie u tw o ry lite r a ­ ckie, ale p o stu la ty teo rety czn e dotyczące lite ra tu ry . P o d k reśla się w nich potrzebę k rea c ji innego niż dotychczas b o h atera i innego ty p u św iata. T eraz p o trzeb n y jest nie buntow nik, ale człow iek pogodzony, pokorny, szukający i z n a jd u jąc y oparcie w religii. „Dziś nie p o trz e b u je m y ju ż F a u ­ stów , M anfredów , K ainów , już w ięcej pokoju i zgody w n aszych p oję­ ciach”26. P o trzeb a k rea c ji św iata idealnego, ta k odm iennego w c h a ra k te ­ rze niż św iat rom an ty k ów , była tak że p rzy czyn ą różnic w doborze śro d ­ ków w yrazu artystycznego. Potępiono p rzed e w szystkim ironię ro m a n ­ ty czn ą (w iatr ironii zniszczy cn o ty — pisała Ziem ięcka) oraz w szystko, co decydow ało o dynam ice i ek sp resji w p rze d staw ie n iu św iata. G łów ne jed n ak p o stu la ty dotyczyły sfe ry ideow ej, gdzie w ysoko ceniono łagod­ ność, spokój i serce27.

M am y tu do czynienia z p rzew artościow aniem em ocjonalizm u — je d ­ nej z czołow ych k ateg o rii rom anty czny ch. P rzew arto ścio w an ie to doko­ n a n e zostało w k ieru n k u uczuciowości nie n am iętn ej, zbu n tow anej p rze ­ ciw rozum ow i, „szalonej”, lecz w stron ę czułości łagodnej, „ p ro s te j” w znaczeniu p okoju i zgody. P rz y p o m n ia n y został ponow nie, a zarazem zm odyfikow any se n ty m e n ta ln y wzorzec b o h a te ra i uczucia. L ite ra tu ra , a głów nie powieść p rzed staw iająca rzeczyw istość w jej całym skom pliko­ w aniu, groziła ty m ideałom , jak ich rzeczniczką b y ła „K ro n ik a”. S tą d po­ s tu la ty u k azy w an ia św iata lepszego niż ten praw d ziw y, św iata będącego idealnym w zorem do naśladow ania (Ziem ięcka) lu b dom aganie się lite ­ r a tu r y pełniącej fu n k cję w yłącznie rozryw kow ą, odryw ającej m yśli czy­ teln ik a od codziennych zajęć (K. D om arad). Sprzeciw iano się powieści zaw ierającej elem en ty k ry ty k i społecznej, pow ieści z „nizin” p rze d sta ­ w iającej życie chłopstw a lu b m ieszczaństw a w duchu socjalizm u u to p ij­ nego, a także powieści ludow ej. Zw alczano ty m sam ym ten n u r t powieści, k tó ry — jak w ykazał rozw ój tego g a tu n k u — m iał zadecydow ać o jej sukcesie i o roli, ja k ą odegrała powieść w X IX i X X w. O drzucono jej ten d e n c je realistyczne.

Rzeczyw istość nie daw ała się podporządkow ać p o stu latom p ublicystów „K ro n ik i”, a m nożące się pow ieści często uk azy w ały św iat skom plikow a­ n y, pełen krzyw dy, niespraw iedliw ości i zła. U siłow ano więc skom pro­ m itow ać ten g a tu n e k jako „p rzeży ty ”, p ry m ity w n y , przyziem ny, mocno podkreślając jego ludow ą p row eniencję. Zło, o jak im m ów iły powieści,

26 E. Z i e m i ę c k a , Przegląd gazet w arszawskich, czyli spowiedź piśmiennicza, „K ronika”, 1856, n r 130.

27 Por. m. in, A. P ł u g, Przegląd literatury krajow ej. Różne różności Jana K a n ­

(14)

„ K R O N I K A W IA D O M O Ś C I K R A J O W Y C H I Z A G R A N IC Z N Y C H ” 39 in te rp re to w a n o jako zbyt pochopne uogólnienia fak tó w w y jątkow ych . K ry ty c y tego kręg u w sw oich poglądach na lite ra tu rę byli wciąż w p ew ­ n y m sensie spadkobiercam i ro m antyzm u, o czym św iadczyć może w ysu­ w any przez nich p o stu la t k rea c ji św iata idealnego. Zostali oni jed n a k zm uszeni do rezy g n acji z p ostaw b u n tu i w alki n a rzecz ideałów m iłości ew angelicznej i sen tym en taln ego w zorca aksjologicznego. D yskusja o po­ w ieści i litera tu rz e , jak a toczyła się na łam ach dziennika, św iadczy o tym , że sy tu acja w tej dziedzinie b y ła bard ziej skom plikow ana, niż m ogła to odnotow ać św iadom ość teo rety czn a k ry ty k ó w tego kręg u . W idać, że w p rak ty c e istn iały już niepokojące ich powieści, m ające inne cele niż p rzed staw ienie obrazu św iata jednostronnego i jednoznacznego: anielsko dobrego — ja k w „K ronice” lu b szatańsko złego — ja k u m łodych ro ­ m antyków .

Pow ieść zw racającą się w stro n ę życia i św iata n ie „zidealizow anego” potępiono nie ty lk o dlatego, że społeczna, n a d e r u m iarko w an ie lib e raln a o rien tacja ty ch k ry ty k ó w kazała dostrzec im w n iej niebezpieczeństw o rew olucji socjalnej, ale tak że dlatego, że ich św iadom ość teo rety czn a nie pozw alała im jeszcze przekroczyć granic, poza k tó ry m i znajdow ała się lite ra tu ra przyszłości — dojrzała powieść realistyczna. Na łam ach „K ro ­ n ik i” drukow ano pow ieści K aczkow skiego, K raszew skiego, W ilczyńskiego, S z ty rm e ra 28 oraz w iele tek stó w zao p atrzonych w p o d ty tu ły zaw ierające określenie g atu n k u , np.: pow iastka w spółczesna, obrazek z życia, stud ium itp. Te w łaśnie fo rm y litera c k ie w sk azu ją na konsekw encje w ynik ające z realizacji p o stu lató w teo re ty c z n y c h p ro p ag ow anych na łam ach „K ro n ik i” . O d n ajd u jem y tu p rzy k ła d y dw óch różn y ch typów utw orów , k tó ry c h ce­ lem jest a firm a c ja w izji św iata u znanej za idealną.

P rzek o n an ie o sile i zasięgu oddziaływ ania powieści było w ów czas ta k pow szechne, że skłoniło do fab u lary zow an ia w łasn y ch tez n a w e t pisarza o ta k dojrzałej św iadom ości teo rety czn ej, ja k J. I. K raszew ski. P isarz ten, p o stu lu jąc y dokładne i bezstro n ne odtw arzanie św iata i pozostaw ia­ nie w niosków stąd w y n ik ający ch czytelnikom , opublikow ał n a łam ach „K ro n ik i” stu dium patologiczne C horoby w ieku. F abuła u tw o ru jest w n a trę tn y sposób p rze ry w a n a apelam i a u to ra k iero w anym i do czytelników , w k tó ry c h k o m en tu je on i ta k jasn ą oraz jednoznacznie w y n ik ającą z treści in te n c ję książki. „ K ro n ik a ” zam ieściła też u tw ó r Leona P otoc­ kiego ipt. P a m ię tn ik i pana K am erto n a napisane, ja k tw ierd zi sam au to r, „z celem , ale bez p la n u ”. Z am iast bezpośredniego w erb alizow ania sw ych przek on ań w P a m iętn ika ch pokusił się Potocki o odtw orzenie szerokiej p a n o ram y życia szlachty, chłopów i m ieszczan. O braz św iata, a w łaściw ie sw ojskiego pogodnego w gru n cie rzeczy św iatk a parafialneg o i pow iato­

28 O m ówienie oraz zestaw ienie utw orów prozatorskich opublikowanych na ła ­ mach „Kroniki” zaw iera artykuł J. R u d n i c k i e j , Odcinek pow ieściow y w „Dzienniku W arsz a w sk im ” i jego kontynuacjach 1851—1862, „Rocznik B ibliote­

(15)

wego, jak i k reo w a n y został w tym utw orze, jest bardzo sugestyw ną i n ­ te rp re ta c ją rzeczyw istości, zaw iera te w szystkie tezy, k tó re a u to r zam ie­ rzał p rzekazać swoim czytelnikom . D om inuje tu optym istyczne przeko na­ nie, że k ra j jest piękny, h o jn ie o b darzon y przez n a tu rę , a ludzie, k tó rzy go zam ieszkują, są zacni i chętni do p racy . W nioski, jak ie n a rz u c a ją się w tra k c ie le k tu ry tej książki, są takie same, jak te, k tó re propagow ała w swoim program ie „K ro n ik a” . „N adużycia były, są i będą, je s t to rzeczy lud zk ich konieczność, jed n a k św iat n ap rzód p o stępu je — iść z nim w y ­ pada. Nie k rę p u jm y się w czoraj, choć go n am żal czasam i, bo w czoraj nie wróci, m yślm y o ju trz e, w szak i n adzieja n ie w tym , co było, ale w tym , co będzie”29.

K o n stru k c ja tej szerokiej p an o ram y św iata w ym agała rezy g n acji z m e­ tod dotychczas stosow anych w pow ieściach. Potocki posłużył się elem en ­ tam i w ielu ro zm aity ch gatunków , a u tw ó r jego je s t bezładną kom pilacją w spom nień, opisów historycznych, etnograficznych, rep o rtaż u z podróży, obrazka obyczajowego, ro zp raw k i i gaw ędy. To pow oduje, że P a m iętn iki tru d n o zaliczyć do powieści, jeżeli za w yznacznik tego g a tu n k u p rz y j­ m iem y zw artość fa b u la rn ą , ale też to w łaśnie połączenie w ielu g a tu n ­ ków pozwoliło P otockiem u p rzed staw ić su g estyw ny obraz św iata p od ­ porząd k ow an y ten d e n c ji d y d ak tyczn ej. Ten i podobne u tw o ry , ta k liczne w om aw ianej epoce, stanow ią pew ien etap w rozw oju prozy. Są silnie po­ w iązane z rzeczyw istością bliską, codzienną, k tó ra ukazan a zostaje ż dużą dbałością o a u te n ty zm szczegółów, w y n ik ającą z bezpośredniej obserw acji życia. Proza tego ty p u p o d ejm u je próbę analizy otaczającego św iata przedstaw ionego w całym bogactw ie jego przejaw ów , choć oczywiście do­ konyw ana jest ona z ograniczonego społecznie p u n k tu w idzenia. Z pew ­ n y c h dośw iadczeń ty c h tru d n y c h do zakw alifikow ania pod w zględem ga­ tu nko w y m u tw o ró w m iała sk o rzy stać w przyszłości dojrzała powieść realisty czn a.

In te n c ją pow ieści, podobnie jak postulató w teo rety czn y ch p u b lik o w a­ n y ch n a ty ch łam ach, b y ła w ierność założeniom św iatopoglądow ym lib e ­ ralneg o ziem iaństw a. D latego też w sw ojej w a rstw ie ideow ej p u blikow a­ ne u tw o ry odw racały się od n u r tu realistycznego powieści, podczas gdy stosow ane w n ic h n iek tó re sposoby n a rra c ji m iały być kiedyś przez tę po­ wieść w yko rzystane.

A naliza p ro g ra m u społecznego i literackiego „K roniki W iadom ości K ra jo w y c h i Z ag ran iczny ch ” w skazuje n a pow iązanie ten d e n c ji ideow ych u k ształto w an y ch w okresie m iędzypow staniow ym ze zbliżającą się epoką pozytyw izm u. J a k w iele pism tego okresu, ta k i „K ro n ik a” n ależała do gazet p ro p ag u jący ch p ro g ram p rac organicznych. Na jej łam ach n a stęp o ­ w ało p rzew artościow anie ideałów rom antyczny ch. P odporządkow anie roz­ w oju społecznego praw o m ew olucji, propagow anie p rac y organicznej, u ty

(16)

„K R O N >IK A W IA D O M O Ś C I K R A J O W Y C H I Z A G R A N I C Z N Y C H ”

41 litary z m — to n u rty ideow e zapow iadające zb liżający się pozytyw izm , n ato m iast id ealistyczne uzasadnienie w szelkiej działalności człow ieka, podporządkow anie u m iark ow an ie liberalnego św iatopoglądu, ja k i p ro p a ­ gowano, zasadom E w angelii i filozoficznym przesłankom p ro w id en cjal- n ym św iadczy o zw iązkach z rom antyzm em . Uw agę zw raca także dom i­ nacja n a łam ach tego czasopism a g atu n kó w prozatorskich, k tó ry c h rozkw it n a stą p i w epoce postyczniow ej. H isto ria „K ro n ik i” św iadczy rów nież o w zrastający m w pływ ie p rasy i jej in sp irato rsk iej roli, jak ą zaczynała od­ gryw ać w stosunku do lite ra tu ry . L ib eraln e ziem iaństw o poniosło klęskę, a jego po lity ka została odrzucona przez zw olenników spisków, k tó ry m udało się porw ać społeczeństw o do kolejnego zry w u pow stańczego. P o ­ m im o tego jed n a k po 1863 r. sięgnięto do ty c h m etod działania, pod k tó re p o dw alin y położyło w K ró lestw ie P olskim om aw iane ug ru pow an ie, roz­ szerzając oczywiście znacznie ich zakres społeczny, u zup ełn iając je do­ św iadczeniam i d em okratów i rad y k a ln ej intelig encji. D ziałając zgodnie z in te resa m i naro d u , już inaczej pojm ow anego niż w kole lib e raln y c h zie­ m ian, w znacznej m ierze k o rzystan o z m eto d i form działania w y praco­ w an ych w ty m kręgu, którego organem była „ K ro n ik a”.

Cytaty

Powiązane dokumenty

[r]

We wspomnieniach swych wychowanków i pracowników na zawsze zostawiasz obraz pełnej energii, ciągle gdzieś pędzącej, pani dyrektor, która jednak zawsze znajdowała czas,

Żmigrodzka 247, 51-129 Wrocław, wpisana do rejestru przedsiębiorców Krajowego Rejestru Sądowego prowadzonego przez Sąd Rejonowy dla Wrocławia-Fabrycznej we Wrocławiu, VI

Jesień to jedna z pór roku, która gdy się zaczyna jest pełna różnorodnych kolorów, a gdy się kończy – świat jest ponury i smutny.. O etapie życia, który umownie zaczy- namy

Nie mogę oprzeć się, żeby nie przytoczyć słów samego Sądu Naj- wyższego, bo nie pozostawiają żadnych wątpliwości: «żądanie zwrotu wartości refundacji przepisanych

Normą w całej Polsce stał się obraz chylącego się ku upadkowi pu- blicznego szpitala, który oddaje „najlepsze” procedury prywatnej firmie robiącej kokosy na jego terenie..

nia się tlenu; opierając się na własnych bada­.. niach jak i innych bodaczów, szczególniej też Fu- dakow skiego (Berichte T. 597) udawadniam, że

Kościuszki 227 40-600 Katowice Cena jednostkowa. brutto w PLN za