• Nie Znaleziono Wyników

Wyprawa do Mongolii szlakiem Benedykta Polaka, czerwiec-wrzesień 2004

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Wyprawa do Mongolii szlakiem Benedykta Polaka, czerwiec-wrzesień 2004"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

K uracjusze m ogli zaopatrzyć się w leki w aptece Z akonu B onifratrów oraz za­ sięgnąć porady lekarskiej Bonifratrów -lekarzy.

K uks-Zdrój stał się za spraw ą hr. Sporka m iejscem różnych festynów i n ad ­ zw yczajnych atrakcji z m uzyk ą i operą w enecką. B ył chętnie od w iedzany przez czesk ą szlachtę, goszczoną po królew sku w pałacu. N iestety sław a ku racyjnego K uksu trw ała tylko 40 lat. Śm ierć hojnego gospodarza w 1738 r. w strzym ała n a­ pływ gości, a w ielka pow ódź Ł aby w 1740 r. zniszczyła w szystkie obiekty. P o ­ tom kow ie Sporka nie starali się ich odbudować, zw łaszcza że pow ódź uszkodziła całkowicie źródła m ineralne w Kuks, stanowiące podstawę działalności uzdrowiska. R uiny budynków zostały z czasem rozebrane. Jedynie szpital nadal istniał pod o piek ą Z akonu Bonifratrów , a naw et został rozbu do w an y tak, że tw orzył czw o­ robok z w ew nętrznym dziedzińcem .

N ależy dodać, że w yjazd kilkudniow y polskich historyków farm acji do K uks, połączony był ze zw iedzaniem także innych obiektów turystycznych, ja k Skalne M esto w C zechach, auli Leopoldina w e W rocław iu, neogotyckiego za­ m ku w K am ieńcu Ząbkow ickim , katedry i kościoła P okoju w Św idnicy, Polani- cy-Z droju i W am bierzyc. W trakcie przejazdu autokarem om aw iane b y ły dzieje C zech i Śląska.

Jadw iga B rzezińska Kołobrzeg

W YPRAW A DO M O N G O LII SZLA K IE M B EN ED Y K TA PO L A K A C Z E R W IE C -W R Z E S IE Ń 2004

P olskie podróżow anie po św iecie to ciąg znaczących m niej lub bardziej zn a­ nych w ydarzeń uw arunkow anych różnym i okolicznościam i. B ez w ątpien ia je d ­ nak pierw szym polskim podróżnikiem , który odbył d łu g ą drogę n a w sch ó d A z ­ ji by ł franciszkański zakonnik z W rocław ia zw any B enedyktem Polakiem . Gdy

najazd m ongolski w targnął na w schód Europy w pierw szej połow ie X V III stu­ lecia pozostaw iając na sw ym szlaku pożogę i zgliszcza rycerstw o polskie starło się z nim w bitw ie pod Legnicą. W ów czas też dotarła do w ojsk m ongolskich w iadom ość o śm ierci W ielkiego Chana. Z agony m ongolskie przedsięw zięły w ięc p o w rót do kraju. W Europie natom iast zastanaw iano się nad tym , czy p o ­ now nie M ongołow ie w yruszą na swój zachodni szlak? P apież Innocenty IV postano w ił w ięc w ysłać poselstw o do m ongolskiego władcy. L egatem sw ym uczynił W łocha, franciszkanina G iovanniego da Pian del C arpine, do którego na ziem iach polskich dołączył franciszkanin zw any B enedyktem P olakiem , w edle inform acji pochodzących ze średniow iecznych źródeł m nich z W rocław ia. Tu dodać trzeba, że ju ż w tym czasie istniały na Śląsku klasztory franciszkańskie.

(3)

W tej długiej w ypraw ie trw ającej 2,5 roku (12 4 5 -1 2 4 7 ) niezm iernie cenne oka­ zały się um iejętności translatorskie m nicha B enedykta, k tóry posługiw ał się nie tylko języ k iem łacińskim i polskim , lecz także ruskim i n ab y tą po drodze znajo­ m o ścią ję z y k a m ongolskiego. Z W rocław ia legacja po dążyła do Łęczycy, a p o ­ tem n a w schód przez dzisiejsze ziem ie ukraińskie, Rosję, K azachstan i 22 lipca

1246 roku dotarła do Syra Orda, gdzie przebyw ał W ielki C han m ongolski Gu- ju k , przekazując m u przesłanie papieskie. N a ziem iach ruskich legacja naw iąza­

ła liczne kontakty z w ładcam i Rusi oraz biskupam i praw osław nym i. Ponadto zdobyła w iele interesujących inform acji etnograficznych, geograficznych, reli­ gijnych, m ilitarnych o Im perium M ongolskim, tam tejszych ludach, ich zw yczajach i obyczajach oraz o strukturze w ojsk mongolskich. Bez w ątpienia wiadom ości te poszerzyły ów czesny horyzont geograficzno-kulturow y i dotyczyły w ielu krajów i ludów, których w cześniej nie znano na zachodzie Europy. O becnie znane są trzy różne opisy tej podróży, z których najdokładniejszym je st H istoria M ongołów C arpiniego. Zachow ało się też krótkie spraw ozdanie B enedykta Polaka oraz hi­ storia Tatarów sporządzona przez C. de Bridia, najpraw dopodobniej m nicha fran­ ciszkańskiego z B arda na Dolnym Śląsku, który zapew ne korzystał sporządzając ten opis z inform acji B enedykta Polaka, na k tó rą się parokrotnie powołuje.

Tak w ięc nie M arco Polo był pierw szym Europejczykiem , który dotarł w głąb Azji i opisał ją , lecz franciszkańscy m nisi, W łoch i Polak, ja k ż e często po m ija­ ni w historii podróżnictw a św iatow ego. Ś m iałą m yśl spopularyzow ania tej w y ­ praw y i podkreślania jej rangi podjęli ostatnio podróżnicy ze Szczecina i W ar­ szawy. 4 czerw ca 2004 ro k u z pl. N ankiera w e W rocław iu w yruszyła w ypraw a do M ongolii, w iodąca szlakiem franciszkańskich mnichów. Ekspedycja pod patro­ natem honorow ym m inistra spraw zagranicznych RP, W łodzim ierza Cimoszewicza postaw iła sobie za cel m ożliw ie dokładne pow tórzenie trasy, k tó rą w początkach średniow iecza wędrowali do Azji Środkowej franciszkańscy zakonnicy. Jej uczest­ nicy to m ieszkańcy Szczecina i W arszawy: R obert Szyjanow ski, pom ysłodaw ­ ca i organizator w ypraw y; P aw eł K uśm ierski, kierow ca, m echanik, naw igator i ratow nik m edyczny w ypraw y; Jarosław C hw iałkow ski z W arszawy, dośw iad­ czony m yśliw y i absolutny autorytet w technicznym przygotow aniu sam ochodów do w ypraw y; Z dzisław A ntoniew icz z W arszawy, dośw iadczony podróżnik, zn a­ ją c y w ietn ie A zję; Z bigniew P a n ek z W arszawy, d o św iad czo ny p od różnik i za­ w odow y fotografik, m otocyklista. Jego głów nym zadaniem będzie przygotow a­ nie dokum entacji fotograficznej w ypraw y; Jan R ogala z W arszawy, absolw ent Instytutu O rientalistycznego U niw ersytetu W arszawskiego, obecnie doktorant w Z akładzie M ongolistyki UW, a także w iceprezes Tow arzystw a M ongolia-Polska oraz M arta A ntoniew icz, studentka Wyższej Szkoły Psychologii Społecznej w arszaw ie, która dołączy do w ypraw y w Ałtaju.

P ożegnanie w ypraw y m iało uroczysty charakter. U czestniczyli w nim: am ­ basador M ongolii w Polsce, w iceprezydent m iasta W rocławia, prow incjał Zakonu O jców Franciszkanów z W rocław ia, studenci etnologii i historii U niw ersytetu

(4)

W rocław skiego i inni. Jej trasa, zgodnie z odtw orzonym pierw ow zorem średn io­ w iecznym , w iedzie przez Polskę, U krainę, K azachstan, C hiny i M ongolię z za­ m iarem dotarcia do m iejsca, gdzie leżała założona przez C zyngis-chana stolica im perium m ongolskiego K arakorum . K onsultantam i naukow ym i ekspedycji b y ­ li: ks. prof. dr Franciszek R osiński - antropolog i etnolog i prof. dr A ntoni K u ­ czyński - etnolog i historyk nauki, obaj z K atedry Etnologii i A ntropologii K ul­ turow ej U niw ersy tetu W rocław skiego oraz historyk, prof. d r Jerzy S trzelczy k z U niw ersytetu A dam a M ickiew icza w Poznaniu. U czestnicy w ypraw y p rzy b y ­ li do W rocław ia ze Szczecina 3 czerca br. i zatrzym ali się w K lasztorze O jców Franciszkanów , gdzie w ieczorem spotkali się z braćm i zakonnym i p rzedsta­ w iając im cele i zam ierzenia ekspedycji. R ano 4 czerw ca w m iejscow ym k o ście­ le odbyła się m sza św. w intencji pow odzenia w ypraw y, a potem uroczyste p o ­ żegnanie na pl. N ankiera, gdzie kiedyś stał klaszto r franciszkański ufun do w an y p rzez H enryka Pobożnego, który poległ w bitw ie z M ongołam i p od L egnicą. Z a­ pew ne to ten klasztor był dom em B enedykta Polaka.

* * *

Przemówienie J.E. Ambasadora Mongolii w Polsce, Pana Baasansurena Tugalkhuu

na okoliczność rozpoczęcia wyprawy „Śladami Benedykta Polaka”

wygłoszone w dniu 4 czerwca 2004 roku we Wrocławiu

Szanowne Panie, Szanowni Panowie

Szanow ni przedstaw iciele władz miasta w rocławia. Szanow ni uczestnicy wyprawy

O siem set lat temu, w XIII w ieku w sercu Azji pow stało W ielkie Im perium M ongolskie. Sław a Czyngis-chana, twórcy Imperium , rozeszła się po całej Azji docierając aż do Europy i krajów arabskich.

W ów czas, ściślej mówiąc w 1245 roku, papież Innocenty IV w ysłał oficjalną delegację do Azji Środkowej w celu naw iązania pokojow ych kontaktów. W doku­ m encie, który zabrali ze so b ąjeg o posłowie, żądali rów nież przyjęcia przez M on­ gołów chrześcijaństw a. M ożna z tego wywnioskować, iż delegacja m iała przed sobą bardzo trudne, równocześnie bohaterskie zadanie. Posłowie nie słyszeli ani nie w iedzieli nic o życiu codziennym i zw yczajach M ongołów, nie m ów iąc ju ż o ich gościnności wobec zagranicznych kupców i prodróżnych, której Czyngis- chan, a później i jego następcy, zawsze przestrzegali. W m niem aniu ów czesnych Europejczyków Mongołowie jaw ili się jedynie jako bezwzględni najeźdźcy, dlate­ go w ypraw ę papieską m ożna śmiało nazw ać w ielką próba, której członkow ie m ie­ li się w ykazać w yjątkow ą odw agą i cierpliwością.

Papież nakazał posłom pilnie notow ać w szystko, co zobaczą w podróży, przede wszystkim zaś ustalić dokładną lokalizację Im perium M ongolskiego, opi­ sać strukturą rządu i armii, religię, tradycje i obyczaje mieszkańców. Zw łaszcza

(5)

chciał się dow iedzieć o strojach, rodzaju mieszkań, pożyw ieniu oraz o życiu co­ dziennym , świętach i zabawach Mongołów.

Członkam i owej niebezpiecznej wyprawy, która trw ała prawie 2,5 roku byli dwaj mnisi z zakonu franciszkanów: Giovanni da Pian del C’arpine oraz w rocła­ wianin Benedykt Polak. Dziś, zebraliśm y się we W rocławiu, który był świadkiem początku owej wyprawy, która powinna być zapisana złotymi literami w historii. Zebraliśm y się tu, aby być świadkami rów nie ważnego wydarzenia. Dziś żegnam y ekspedycję udającą się do Karakorum, ówczesnej stolicy Imperium M ongolskiego. Ekspedycje, której celem jest w skrzeszenie pamięci Benedykta Polaka i przypo­ m nienie jego zasług dla całej ludzkości.

Mam możliw ość na własne oczy zobaczyć początek tej ekspedycji, którą Pa­ tronatem Honorowym objął M inister Spraw Zagranicznych RP - Pan W łodzi­ m ierz Cim oszewicz. W raz z władzami i mieszkańcam i W rocławia mam rów nież zaszczyt uczestniczyć w tej wspaniałej ceremonii pożegnania.

Ufam, iż uczestnicy „W yprawy ladami Benedykta Polaka” dostrzegą piękno mongolskiej przyrody i zapoznają się z życiem codziennym M ongołów oraz prze­ każą w iarygodną relację w yprawy swoim rodakom. Benedykt Polak je s t bohate­ rem nie tylko dla Polaków, ale rów nież i dla nas Mongołów. Po pow rocie do oj­ czyzny z dwu i półrocznej wyprawy spisał swoje wrażenia pozostawiając bardzo szczegółowy opis Wielkiego Im perium M ongolskiego, życia codziennego, trady­ cji i obyczajów ów czesnych Mongołów. Jedna z dwóch relacji spisanych ręk ą Be­ nedykta Polaka przechow ywana je st w Bibliotece U niw ersytetu Yale. D rugą przed dw om a laty odkryto w archiwach zakonu franciszkanów. Oba dokum enty m ają bezcenne znaczenie historyczne i naukowe. Zawarte w nich inform acje dotyczące W ielkiego Im perium M ongolskiego, historii, kultury i tradycji ówczesnych M on­ gołów, czyli naszych przodków są prawdziwe i wiarygodne. Polscy i mongolscy naukow cy słusznie uważają, iż Benedykt Polak może być uznany za prekursora studiów m ongolistycznych w Polsce.

Informacje o Wielkim Imperium Mongolskim, które wstrząsnęło całym ówczes­ nym światem czerpane są głównie z opowieści Marco Polo. Tymczasem przed tym wielkim podróżnikiem do Mongolii dotarli Włoch, Giovanni da Pian del Carpine i Be­ nedykt Polak. Dostarczyli oni Europejczykom zdumiewających informacji na temat Mongołów. Bezsprzecznie, pierwszym europejskim podróżnikiem, który postawił nogę na ziemi mongolskiej był właśnie mieszkaniec Wrocławia. Benedykt Polak.

Rozumiemy, iż głównym celem uczestników „W yprawy śladami Benedykta Polaka” jest w skrzeszenie sławy postaci Benedykta, który jak najbardziej zasługu­ je na to, aby nareszcie mógł zająć należne m u m iejsce wśród w ielkich pod­

różników i odkrywców.

Jesteśm y pewni, iż tak jak 750 lat temu Giovanni da Pian del C arpine i Bene­ dykt Polak poznali m ongolską gościnność, tak samo uczestnicy tej ekspedycji zo­ staną ciepło i radośnie przywitani przez moich rodaków.

Życzę uczestnikom wyprawy szczęśliwej, szerokiej drogi. My M ongołow ie zazdrościm y Wam, uczestnikom wyprawy, iż będziecie podróżować po w spania­ łych górach Ałtaju, szerokich stepach, gęstych lasach i bezdrożach M ongolii, która jak o jeden z nielicznych krajów na świecie posiada jeszcze nieskażoną, dziewiczą, piękną przyrodę.

Życzę Wam szczęśliwej podróży, abyście bezpiecznie wrócili do domu. I m ó­ w ię do zobaczenia ponownie w Polsce.

(6)

Szanowni Goście.

Dzisiejsza wyprawa, tak naprawdę, rozpoczęła się w Szczecinie. S ą w śród nas obecni rów nież przedstaw iciele tego w spaniałego miasta.

K orzystając z okazji, w imieniu Ambasady Mongolii w Polsce chciałbym prze­ kazać Książnicy Pomorskiej sutry buddyjskie stanowiące żyw y dowód w ielow ieko­ wej kultury i religii mongolskiej. Przekazuję ten dar na ręce przedstawiciela K siążni­ cy pomorskiej. Są to bezcenne arcydzieła Dżalamb, Tarawczimbu, Bandzragez.

* * *

G dy pożegnanie dobiegło końca inicjator w ypraw y R obert S zyjanow ski p o p ­ rosił o błogosław ieństw o. U dzielili go: prow incjał franciszkanów o. W acław C hom ik oraz lam a buddyjski, który przy był na tę uroczystość w raz z am b asado ­ rem M ongolii w Polsce. U czestników w yp raw y gościł potem w icep rezy den t m iasta W rocław ia, D aw id Jackiew icz, uw ażnie w słuchujący się w relację o jej zam ierzeniach. O biecał także w spom óc starania grupy W rocław ian (red. B eata M aciejew ska, prof. Franciszek R osiński, prof. A. K uczyński) oraz Ś ląskiej P ro­ w incji Franciszkanów , idące w kierunku ufudnow ania tablicy pam iątkow ej p o ś­ w ięconej B enedyktow i Polakow i oraz w zniesieniu w e W rocław iu je g o pom nika.

A n to ni K uczyński Katedra Etnologii i Antropologii Kulturowej UWrorcławskiego

N A G R O D A „ZŁO TEJ K O N W A LII”

ZA W Y B ITN E O SIĄ G N IĘ C IA N A U K O W E DLA PROF. D R HAB. B A R BA RY R E M B IE L IŃ S K IE J-K U Ź N IC K IE J

P olskie Tow arzystw o H istorii M edycyny i Farm acji przyznało P ani prof. dr hab. B arbarze R em bielińskiej - K uźnickiej w dniu 23 w rześnia 2003 ro k u n a­ grodę „Złotej K onw alii” - „za szczególnie w ybitne osiągnięcia naukow e i orga­ nizacyjne, które w Polsce w yw arły istotny w pływ na rozw ój i pogłębienie bad ań oraz n a doskonalenie dydaktyki w dziedzinie historii farm acji.”

Prof. dr hab. B arbara K uźnicka je s t członkiem rzeczyw istym A cadem ie Internationale d ’H istoire de la Pharm acie (od 1983) członkiem korespondentem A rbeitsgem einschaft E th n o -m ed izin (od 1988), była sekretarzem Z esp o łu H i­ storii N auk H um anistycznych Instytutu H istorii N auki, O św iaty i T echniki PAN (1966 - 1977), przew odniczącą Z espołu H istorii tegoż Instytutu (1977 - 1987), członkiem Z arządu G łów nego Polskiego T ow arzystw a H istorii M edycyny i F ar­ m acji (1972 - 1974), redaktorem w ydaw nictw a „S tudia i M ateriały z D ziejów N auki Polskiej seria B” (1978 - 1980), członkiem w /w redakcji (1972 - 1990), członkiem K om itetu H istorii N auki i Techniki PAN (od 1978 do 2002), czło n­ kiem redakcji „K w artalnika H istorii N auki i Techniki” (1970 - 1990). O becnie

Cytaty

Powiązane dokumenty

Odnotował także, że przy cerkwi znajdowała się drewniana dzwonnica, na której było zawieszonych 5 dzwonów.. Należy sądzić, że nie przeprowadzono koniecznych

To było smutne; był cały szereg przykrych momentów i ta nasza demokracja zaczęła się od takiej troszkę bitwy na wiejskim weselu – chociaż czasy się zmieniły i na weselach na

Jaruzelski jako szef partii odnosił się osobiście jako człowiek, bo on jest człowiekiem i on wiedział, znał Karola Wojtyłę wcześniej, jeszcze jako biskupa, Karola biskupa.

W końcu, na podstawie wiedzy przedstawionej we wcześniejszych pracach teoretycznych i palety wyobrażeń o przestrzeni, a także zbadanych już empirycznie form

Zaprojektuj maskę wprowadzania dla pola Numer telefonu w ten sposób, aby można było wpisać numer telefonu stacjonarnego lub komórkowego.. Zaprojektuj maskę wprowadzania

Panował tu straszliwy zaduch, oddychało się z trudem, ale nie słyszało się przynajmniej tak wyraźnie huku bomb i warkotu samolotów.. Żałowaliśmy naszej decyzji

Przestrzeń jako warunek dla uczenia się i uczenia kogoś kontaktu nauczyciel – uczeń. Małgorzata Lewartowska-Zychowicz, Maria Szczepska-Pustkowska,

Sztuka w wielu perspektywach – od uczenia się sztuki po sztukę uczenia się… 17 jakości rozumianej jako pewnego rodzaju uniwersalny i poddający się poznaniu byt, który