• Nie Znaleziono Wyników

"Warmia i Mazury", Eugeniusz Paukszta, Warszawa 1962 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Warmia i Mazury", Eugeniusz Paukszta, Warszawa 1962 : [recenzja]"

Copied!
5
0
0

Pełen tekst

(1)

Oracki, Tadeusz

"Warmia i Mazury", Eugeniusz

Paukszta, Warszawa 1962 : [recenzja]

Komunikaty Mazursko-Warmińskie nr 1, 277-280

(2)

w iających zagadnienia dem ograficzne, zagadnienia przem ysłu ciężkiego, lekkiego, spółdzielczości, gospodarki kom u n aln ej, h andlu, urządzeń socjalnych i k u ltu ra ln y c h itp. O kazać się może wówczas, że trą c ą c e w pew nym sensie fikcją z p u n k tu w idzenia n a u k i liczby i zestaw ienia n a najbliższe la ta w odnoś­ nych działach mogą isto tn ie sta ć się rzeczyw istością.

O a rty k u le Sierzputow skiego należy pow iedzieć, że stanow i on próoę przed ­ sta w ien ia m ia sta od stro n y arch itek to n iczn ej w przeszłości, in fo rm u je o znisz­ czeniach na tym polu, o ocalałych zabytkach, om aw iając jednocześnie te elem enty, k tó re w iązały je niegdyś z polską k u ltu rą .

Częścią w spółczesności je s t prócz tego cały dział k ro n ik arsk i, a raczej — po­ w iedzieć by m ożna — spraw ozdaw czy, w edług form y opracow ań T. O r d y ń c a i Jerzego K o l e n d y , tra k tu ją c y c h o działalności i sta n ie M iejskiej Biblioteki P ublicznej w E lblągu, co do k tó re j k ilk a uw ag pow iedziano już w yżej, oraz o działalności bieżącej m iejscow ych oddziałów P T H i TRZZ, spraw ozdań ze wszech m ia r pouczających, ścisłych w p rzed staw ia n iu p o d e j­ m ow anych, jakże w ielostronnych zadań n aukow o-badaw czych i p o p u lary ­ zatorskich oraz społeczno-gospodarczych· na różnych odcinkach życia regionu. Może w niew łaściw ym tro ch ę m iejscu ze w zględu n a u k ład „R ocznika”, acz bardzo potrzebny, znalazł się a rty k u ł J. S z u k a l s k i e g o pt. K rajobraz

geograficzny Elbląga, uzasad n iający w pływ w aru n k ó w n a tu ra ln y c h n a p o w sta­

nie, rozw ój i w ygląd m iasta, p o dający d alej budow ę geologiczną i rzeźbę teren u , glebę, k lim a t i naw odnienie. S tan o w i w ięc jak b y m ałą geografię E lb lą­ ga, zwięzłą i w artościow ą w całokształcie zaw artości treściow ej „R ocznika”. M a teriały re p re z e n tu ją w „R oczniku” dw ie prace. Są nim i: Badania w y k o ­

paliskow e na grodzisku Łącze — J. D ą b r o w s k i e g o i B adania archeolo­ giczne na teren ie kościoła NPM w Elblągu, M. G a j e w s k i e j i J. K r u p ­

p e g o. O ch a ra k te rz e i celach podejm ow anych tam p rac m ów ią w łaściw ie już sam e ty tu ły . W tre śc i z a w ie ra ją one, obok opisów stanow isk b adanych, w y n ik i b adań i pew ne u sta le n ia chronologiczne i k u ltu ro w e. Ja k o ta k ie dopełniają one dodatnio zaw artość „R ocznika”.

Co się tyczy B ibliografii h isto rii Elbląga i regionu za lata 1945— 1960 zam y­ k ającej „R ocznik” n ietru d n e byłoby w ykazanie w niej daleko idących braków , gdyby nie zastrzeżenia sam ego au to ra, H en ry k a B a r a n o w s k i e g o , co do celow ej selekcji pew nych opracow ań przedm iotow ych, zwłaszcza w zakresie lite ra tu ry niem ieckiej. Szkoda, że a u to r nie w ziął pod uw agę fak tu , iż w arto ść p u b lik acji ocenia się m iędzy in n y m i m ia rą w y k o rzy stan ia w szelkich m ateriałów .

A n to n i Ł u k a sz e w s k i

EUGENIUSZ PA U K SZTA , W arm ia і Маггіту. W ydaw nictw o S p o rt i T u ry ­ styka, W arszaw a 1962, s. 155 + 1 nlb. + oddzielna w k ła d k a — streszczenia w jęz. obcych.

W o sta tn ich k ilk u la ta c h napisano sporo kry ty czn y ch arty k u łó w n a tem at ogólnopolskich in sty tu tó w w ydaw niczych, p u b lik u jący ch książki o tem atyce regionalnej. Zasadniczym m an k am en tem w iększości tych p u b lik acji je st pom ijanie lub nieścisłe p rzed staw ia n ie p ro b lem aty k i regionalnej. Z dum ie­ w ające, że np. n ie k tó re w y d aw n ictw a w arszaw skie, przygotow ując do d ru k u książk ę o Śląsku, W arm ii, M azurach czy Pom orzu, nie u w aża ją za w skazane naw iązać k o n ta k tu z tam tejszy m i środow iskam i i placów kam i naukow ym i w celu zasięgnięcia opinii. O bow iązek ścisłego inform ow ania czytelnika spo­ czywa zwłaszcza n a lite ra tu rz e pop u larn o n au k o w ej, k tó ra u k a z u je się w w ielkich n ak ład ach (jak np. o m aw iana k sią żk a w 10 tys. egz.) i dociera do

(3)

przeciętnego czytelnika nie znającego problem atyki. Pod każdym w zględem i gru n to w n ie należy przem yśleć książkę, k tó ra m a am bicję d o tarcia rów nież do czytelnika zagranicznego. T rzeba ubolew ać, że rów nież W ydaw nictw o „S p o rt i T u ry sty k a ” nie p o trak to w ało pow ażnie książki P a u k s z t y

W arviia i M azury.

K siążka ta je st p o p ularnym i syntetycznym ujęciom dziejów W arm ii, M azur i Pow iśla, opow iedzianych pięknym językiem literackim , co zw raca szczególną uw agę. P ięk n e i urozm aicone ilu stra c je są św ietnym uzupełnieniem te k stu au to ra, k tó ry m a w sw oim dorobku liczne utw o ry o te j tem atyce. O m aw iana książka stanow i jed n ak w y ją te k w dotychczasow ej tw órczości P au k szty . Oto prozaik zajm ujący się b eletry sty k ą po d jął się niew dzięcznej i tru d n e j pracy — popularnego opracow ania syntezy dziejów.

T rzeba przyznać generalnie, że P au k sz ta m a w yczucie h isto rii t>ch ziem. N iestety, książka razi licznym i potknięciam i i nieścisłościam i. Λ oto n iek tó re z nich. Estow ie nie są pokrew ni Prusom (s. 7), lecz Finom , św. W ojciech działał w P ru sach w 997, a nie w 977 roku (s. 15). A u to r przecenia rolę księcia K on­ ra d a (s. 18—19) w sprow adzeniu K rzyżaków . D ziałdow o nie było „jedną z p ie rw ­ szych tw ierd z krzyżackich” (s. 25), a w O lsztynie istn ieje M uzeum M azurskie, a nie O lsztyńskie (s. 10). Z byt pobieżnie przedstaw iono kolonizację polską (s.46) i nie jest p raw d ą, że „już w X IV w. zaczęła się uryw ać, a w końcu XV u sta ła p raw ie zupełnie” (s. 47). Na domu Sam ulow skich był napis: „K sięgarnia K a to ­ lic k a ”, a nie „K sięgarnia” (s. 49). W 1920 r. n ie m ógł istnieć w G ietrzw ałdzie oddział Zw iązku Polaków w N iem czech. U ściślenia w ym agają też stw ierd zen ia 0 jednakow ym znaczeniu na W arm ii term inów : polskość i katolicyzm (s. 50—51) oraz uw agi o szkolnictw ie polskim w G ietrzw ałdzie. Pisząc o Sw. Lipce 1 R eszlu (s. 69—70), a u to r całą zasługę p rzy p isu je biskupow i R udnickiem u i k ró ­ low i Janow i K azim ierzow i, ale ni słowem nie w spom ina o w łaściw ym fundatorze Sw. L ipki — m ecenasie jezuitów reszelskich, sek retarzu królew skim , S tefanie Z adorskim (1584— 1641). C ytując B o b r z y ń s k i e g o , P au k sz ta bardzo k r y ­ tycznie ocenia a k t se k u lary za cji P ru s w 1525 r. (s. 83, 109) i fo rsu je tezę, że „odtąd już w sp raw ie p ru sk ie j p opełnia się w Polsce błąd za błędem ”. T ru d n o się z tym zgodzić w św ietle źródłow ych p rac Wł. P o c i e c h y i A. V e t u l a n i e g o . G. G izew iusz nie był synem „doszczętnie zniemczonego re k to ra szkoły w P iszu ” i nie „dopiero n a stu d iach u n iw ersy teck ich uczy się m ów ić po polsku” (s. 113). N iepraw dziw e jest rów nież stw ierdzenie, że Gizewiusz niespodziew anie odnalazł „ u k ry tą pod zew nętrznym nalotem niem czyzny sw ą polskość” (s. 118), a M rongow iusz nie był m otorem jego poczynań (s. 118). D ru k a rz ostródzki S alew ski ( a nie ja k pisze P a u k sz ta — Zalew ski, s. 116) uw ażał się za N iem ca i tak im w rzeczyw istości był, więc w ja k im celu polonizow ać jego nazw isko? W 1807 r. w yszedł e d y k t nie o uw łaszczeniu (s. 115), lecż o zniesieniu poddaństw a.

Pisząc o nazw ach n ad an y ch po I I w ojnie n iek tó ry m miejscow ościom na W arm ii i M azurach w celu uczczenia pam ięci zasłużonych działaczy, P a u k sz ta nadm ienia, że „now e im iona tra fn ie złączyły się z ch a ra k te re m osiedli i ich sym bolicznym i ojcam i ch rzestn y m i” (s. 116). W ywody au to ra n a te n te m a t to w łaściw ie osobiste im presje i tru d n o z n im i polemizować, ale trz e b a poczynić pew ne uw agi. Otóż dow iadujem y się, że np. m iasto Z ądzbork dlatego nazw ano M rągowem , bo tu... „ n ajlep iej jest dum ać o sędzi­ w ym p asto rze” (s. 117) M rongow iusz urodził się w O lsztynku, a działał w G d ań ­ sku i przem ianow anie pięknej nazw y Z ądzbork n a M rągow o (dlaczego nie na

Mrongowo?) nie m a w łaściw ie głębszych u zasadnień. G izew iusz u ro d ził się w Piszu, d ziałał w O stródzie i przem ianow anie nazw y m iasta Lec n a Giżycko nie m a rów nież żadnych uzasad n ień historycznych. K ajkow em

(4)

nazw ano w ieś B uchw alde w O stródzkiem , k tó ra nie m a nic w spólnego z K ajką. B rak rów nież historycznych uzasadnień dla Pieniężna (daw niej Melzak). i B arczew a (daw niej W artem bork). Jedynie dla K ętrzy n a (daw niej R astem - bork), gdzie kształcił się w gim nazjum przyszły w ielki działacz i historyk, jest pew ne uzasadnienie. N iedokładnie podano nazw ę T ow arzystw a H istoryczno- L iterackiego w P ary żu (s. 117) oraz ty tu ł utw oru G izew iusza (s. 118), k tó ry nigdy w arm iń sk ich pieśni nie spisyw ał. M rongow iusz nie był au to rem „popu­ la ry z a to rsk ic h ’' p rac o języku polskim (s. 118), a Gizewiusz, któ ry zm arł w 1848 r. nie m ógł drukow ać w „Gazecie L eckiej" M. G iersza, założonej w 1875 roku. K aro l B a h rk e nie był jedynym red ak to re m „G azety L udow ej" (s. 121), a M a zu rsk a P a r tia Ludow a pow stała w 1896, a nie w 1897 roku (s. 121). A u to r m yli zapew ne dw a pism a, noszące te n sam ty tu ł, tj. „M azura" ostródzkiego (1883) i „M azura" szczycienskiego (zał. 1906 r.), skoro pisźe 0 reak ty w o w an iu „M azura" w 1906 r. (s. 121). Nie w Szczytnie, ale w. W a r­ szawie i O lsztynie ukazyw ały się druki, o k tórych m ow a na stro n ie 121. K. Jaroszyk redagow ał „G azetę O lsztyńską” do 1928 r., a nie do 1939 (s. 123). T rudno rów nież zgodzić się z uw ag am i au to ra, że „Nowiny W arm ińskie" 1 „W arm iak" były pism am i p rusofilskim i czy gadzinow ym i. S ew eryn Pieniężny (senior) p raco w ał w red ak cji „G azety O lszty ń sk iej” już w 1890 r., a nie dopiero z chw ilą śm ierci Liszew skiego, tj. od 1894 r. (s. 123). P o śm ierci S ew eryna Pieniężnego (r. 1905) red ak cję prow adził W ładysław Pieniężny, a n ie Jo an n a P ieniężna, k tó ra była w łaścicielką w y d aw n ictw a; redagow ała ona pism o (przy pom ocy St. N owakowskiego) w czasie I w ojny św iatow ej. N iesłuszne je st stw ierd zen ie au to ra, że żywot gazet na W arm ii i M azurach był k ró tk i (s. 121)), bo np. „G azeta O lsztyńska” w ychodziła przez 53 lata, „M azur" w Szczytnie (z przerw am i) w la ta c h 1906—1939, à „G azeta Le.cka” G iersza 16 lat! M a su ren b u n d po w stał w E łku w 1923 r., a nie w B erlinie' w 1926 (s. 113—114). K. O bitz nie uciekł, ale w y jech ał do P olski i nie został zam or­ dow any przez gestapo w czasie okupacji, lecz zm arł w 1945 r. po zw olnieniu z obozu koncentracyjnego. Leykow ie nie są W arm iakam i, lecz M azuram i (s. 123).. Pisząc obszernie o K ajce (s. 124— 126) n aw et nie w spom niano o uczczeniu se tn ej rocznicy urodzin poety w 1958. r. B arcz miał. n a im ię R einhold, a nie K aro l (s. 127), a F ry d e ry k L eyk nigdy nie sta ł na czele M azurskiej H ady L udow ej (s. 132), lecz na czele M azurskiego Zw iązku L u d o ­ wego, a trzeb a w iedzieć, że o rganizacje te w zajem nie się zw alczały i ry w a li­ zowały ze sobą na te re n ie plebiscytow ym . D elegacji m azu rsk iej u d ającej się w 1919 r. do W ersalu przew odniczył Z. E. L ew andow ski, a n ie Bogum ił Linka, k tó ry w chodził tylko w jej skład (s. 132). Wieść o plebiscycie nie m ogła dotrzeć n a W arm ię i M azury w 1918 г., skoro d ecyzja o nim za­ p a d ła w 1919 r. (s. 131). P rz esad n e są uw agi a u to ra o śpiew aniu hym nu

polskiego przez spartakusow ców . (s. 131). K om pletną nieznajom ość p ro b le­ m aty k i ok resu m iędzyw ojennego w y k azał a u to r pisząc, że w w yniku p le ­ biscytu „jedynie p o w iat działdow ski w szedł w g ranice Rzeczypospolitej” (s. 133). Otóż p o w iat działdow ski został przyłączony do Polski bez plebiscytu, n ato m iast w w yniku plebiscytu przyłączono do P o lsk i k ilk a w si z pow iatów ostródzkiego i kw idzyńskiego, o czym a u to r nie w spom ina. O m aw iając o sta tn i okres dziejów W arm ii i M azur w czasach hitlerow skich, a u to r nie podaje żadnych p rzykładów z k rw a w e j m arty ro lo g ii działaczy regionalnych ograniczając się do k ilk u frazesów . K .I. G ałczyński p rzebyw ał i tw orzył w leśniczówce P ra n ie, a nie w Spychow ie, o czym czytam y na str. 91. N ie, w iadom o też, skąd zaczerp n ął a u to r w iadom ość o tym , ja k tp „jed en z ro d u . S am ulow skich” w 1920 r. „błogosław ił gru p ie m łodzieży”, m ają c e j w yw ołać, pow stanie na W arm ii (s. 49).

(5)

Z dum iew ające, że pisząc o polskości Pow iśla, nie w spom niał a u to r ani słow em o rodzinach D onim irskich i S ierakow skich, k tó re przez długi okres niew oli inspirow ały i kierow ały ruchem polskim nie tylko na tym terenie, ale i w całych Niemczech. W ątpliw e je st stw ierdzenie, że w 1924 r. ściąg­ nęły do G ietrzw ałd u „dziesiątki tysięcy lu d zi” (s. 51). T rzeba w spom nieć

tak że o błędach k o rek to rsk ich (s 110, 118, 127, 132 i in.) i o b ra k u objaśnień przy niektórych ilu stra c ja c h (np. s. 19, 23, 33).

O m aw iana książka Paukszty, w y d an a im ponująco pod w zględem ed y ­ torskim , spełni niew ątpliw ie sw ą rolę w pow iększeniu rzeszy p rzyjaciół i m iłośników W arm ii i M azur. Należy tylko ubolew ać, że nie zostały u su ­ n ięte u ste rk i i błędy, k tó ry ch część omówiono.

W przyszłości w inno się zw rócić w iększą uw agę na w spółpracę w y d aw ­ nictw ogólnopolskich z regionalnym i ośrodkam i naukow ym i. W spółpraca ta k a byłaby ko rzy stn a dla obu stron.

T adeusz Oracki.

JÓ ZEF G A JEK , E lem enty k u ltu ry d aw nych P rusów w k u ltu rze iudotcej

W arm ii i M azur, P ra c e i M ateriały Etnograficzne, t. X IX , O lsztyn 1960

(wyd. 1961) s. 10—27 + 4 m apy.

A u to r p odjął się trudnego zad an ia w ograniczonym ro zm iaram i refe racie w prow adzenia słuchaczy X X X IV W alnego Z grom adzenia Polskiego T ow a­ rzy stw a Ludoznawczego w p ro blem atykę k u ltu ry daw nych P ru só w i zw iązków tej k u ltu ry z k u ltu rą ludow ą W arm ii i M azur. R e ferat ten iaczej w niezm ienionej form ie przed ru k o w an o obok innych re fe ra tó w w osobnym tom ie „P rac i M ateriałów ”. N iestety, re fe ra t G a j k a pozbawiony jest a p a ra tu naukow ego, b ra k którego w tego ty p u kom pilacyjnych rozpraw ach obniża ich w artość i ran g ę naukow ą. T ru d n o bow iem uw ażać za w ykaz w yko­ rzystanej lite ra tu ry w ym ienionych w tekście k ilk u n a stu autorów . Nie w idać bowiem tu m. in. podstaw ow ej p racy A. F i s c h e r a , Etnografia daw nych

Prusów. W konsekw encji tru d n o polem izow ać z ta k im i czy innym i w ypo­

w iedziam i A utora.

Całość pracy A utor podzielił n a 6 rozdziałów.

1. W s t ę p . W prow adzając czytelnika w zagadnienie, A u to r w skazuje m.in., że etn o g rafia n a razie nie dostarczyła jeszcze ty lu danych, by m ożna było w ypracow ać jakieś syntetyczne u jęcie etnograficzne om aw ianych ziem. W iększość danych zgrom adziły inne nauki, ja k historia, archeologia, języko­ znaw stw o, antropologia itp. A u to r w skazuje n a różnice n ie tylko k r a jo b ra ­ zowe, ale i k u ltu ro w e teren ó w W arm ii i M azur w stosunku do otaczających je ziem. Te różnice są dostrzegalne n aw et przy zew nętrznych obserw acjach prow adzonych przez nie etnografów . Zaś „...czynnikiem , który w iąże te ziem ie w określoną całość etnograficzną, jest u w a r s t w i e n i e e t n i c z n e . . . ’ . J a k już w yżej w spom niano, etn o g rafia nie je st w sta n ie w p ełn i sam a odtw orzyć stosunków etnicznych w czasach poprzednich i A u to r m usi korzystać z pomocy innych nauk, by sto su n k i te przedstaw ić. Równocześnie je d n a k stw ierdza, że „...przed etn o g rafią sta je zadanie w y p ełn ien ia tych schem atów podziału treścią k u ltu ro w ą o k reślającą sta n i jakość k u ltu ry w s z y s t k i c h l u d ó w , k t ó r e t u ż y ł y : d o z a d a ń e t n o g r a f i i n a l e ż y o k r e ś l e n i e w a ru n k ó w i form y ich b y tu m aterialnego, społecznego i duchowego...” (podkreślenia R. O.). W ydaje się, że o ile chodzi o bad an ie czasów starszych niż średniow ieczne, to nie jest ono zadaniem

Cytaty

Powiązane dokumenty

ском языке й на основании данных восточнославянских языков делается попытка выявить новые возможности толкования

Odpychał jej ręce, głowę, ciało, na moment zelżał ucisk ramion, udało mu się złapać nieco powietrza, ale zaraz ręce dziewczyny na nowo zwierały się na jego szyi,

– dopiero odezwała się trzecia z dziewcząt, Jola, najładniejsza chyba ze wszystkich, wysoka, przewyższająca wzrostem nawet drągowatego Antka.. Tyle że, będąc pełniejsza,

raczej wzajemne napięcie obu tych czynników” 37 . „Annaliści”, jego zdaniem,  przesadnie absolutyzowali ponadindywidualne, anonimowe, typowe procesy 

Stopniowo jednak etnologia i antropologia uniezależniały się od historii, czasami buntowały się przeciw niej.. Program sesji jest dostępny na stronie Instytutu Etnologii

Na  etnoarcheologii  stosunki  między  studentami  a  wykładowcami  były  specyficzne.  Był  oczywiście  dystans,  ale  była  to  jednocześnie 

The presented method can be successfully used to design road surfaces and manoeuvre areas exposed to increased loads from heavy trucks, particularly in the rest areas (RA).. There

– rozbiórka ścian murowanych w poziomie parteru, z pozostawieniem fragmentu ściany z rozbieranego muru oraz przypór nr P6.3, P6.4 i P7 w ścianie podłużnej