R O C Z N I K I H U M A N I S T Y C Z N E T o m X I X , z e s z y t 1 — 1971
TADEUSZ K ŁAK
L IR Y K I L O Z A Ń S K IE TADEUSZA RÓŻEW ICZA
1
Tadeusz Różewicz a A dam M ickiewicz? Z estaw ienie nazw isk p a ra doksalne, a przecież uw ażnego czytelnika twórczości poetyckiej au tora
N iepokoju nie powinno dziwić. Różewicz — zaprzeczając nieraz tra d y c ji
i przeciw staw iając się jej — do M ickiewicza naw iązyw ał w iele razy, i to od dawna. Oto w iersz zatytułow any Chleb, k tó ry pow stał w setn ą rocznicę śmierci autora Pana Tadeusza:
Chleb
k tó ry żyw i i zachw yca
który się w k rew n aro d u zm ienia poezja M ickiew icza
sto la t nas k arm i ten sam chleb siłą uczucia rozm nożony 1
W m iejsce Polski jako C hrystusa narodów u tw ó r te n staw ia M ickie wicza jako C hrystusa swego narodu. Twórczość au to ra D ziadów stanow i tu now ą Ewangelię, dokonuje się z nią n ieu stanny cud: w yw yższenia, przem iany i pom nażania.
Poezja Różewicza zaw iera liczne aluzje i odsyłacze do twórczości Mickiewicza. W w ierszu T a le n t2 znajd ujem y słowa:
w dzieciństw ie sielskim anielskim diabelskim
które m odyfikują zasadniczo sens daw nej wypow iedzi. Zaś w A l f i e 3 przeczytać można w ersy:
1 P ierw o d ru k : „Nowa K u ltu ra ”, VI (1955), n r 48; p rz e d ru k w to m ik u P o em a t
otwarty, K raków 1956, s. 16. U tw ór te n znalazł się także w obszernej antologii A d a m Mickiewicz w poezji polskiej i obcej 1818—1855—1955. O prać. J. S tarn aw sk i, W roc
ław 1961, s. 547.
pieśń
nie uszła cało
gdzie poeta zaprzecza słowom z Konrada Wallenroda.
N ajciekaw szy jed n a k w yraz stosunku poety współczesnego do w ielkie go poprzednika stanow ią bez w ątp ienia L iry k i lozańskie. Przytoczm y je w całości i w takiej postaci, jak a zn ajduje się w T w arzy trzeciej 4 (ozna czenia literow e na m arginesie, k tóre tu w prow adzam y, będą nam po trzebne w dalszych w yw odach tego szkicu):
A K rzyż bez ram ion m iłość bez w iary B poeta
C nad w odą w ielką m a rtw ą czystą czeka na przyjście s z a rla ta n a D poezja ja k o tw a rta ra n a o sta tn ie k rw i p łynienie E znieruchom iały obraz św iata
P ow staje pytanie: czy L ir y k i lozańskie są utw orem „na te m a t” Mickie wicza, zrodzonym z lek tu ry pew nego cyklu poetyckiego, czy też pow stały one z autopsji, z przeżycia w łasnej sytu acji w ty m sam ym krajobrazie? Czy — jed ny m słow em — przym iotnik „lozańskie” odnosi się wyłącznie do M ickiewicza, czy jest także w ynikiem osobistego doświadczenia współ czesnego poety? B ohater Różewiczowskiego opow iadania Śm ierć w sta
ry ch dekoracjach 5, lecąc w samolocie nad Szw ajcarią, przypom ina sobie
jed en z liryków stw orzonych przez M ickiewicza w Lozannie, można więc przyjąć, że m iejsca tam te nie są rów nież obce autorow i now ych L iryków
lozańskich. Może zresztą topografia nie g ra tu żadnej roli, może była
tylko im pulsem a k tu poetyckiego; dzięki niej dzisiejszy poeta łatw iej na w iązyw ał z daw nym porozum ienie.
Postaw ić by trzeba dalsze pytanie: jak doszło do napisania L irykó w
lozańskich, dlaczego w ybór padł w łaśnie na ten zespół M ickiewiczowskich
utw orów , a nie na inn y ? W ydaje się, iż pełna odpowiedź na to pytanie nie je st m ożliw a bez kom entarza autorskiego. Ale obiektyw nem u zbada
3 T e n ż e , Regio, W arszaw a 1969, s. 40.
4 P ie rw o d ru k : „P oezja”, I II (1967), n r 5, s. 18; p rze d ru k : T w a rz trzecia, W arsza w a 1968, s. 25.
L I R Y K I L O Z A Ń S K I E T . R Ó Ż E W I C Z A 243
niu poddaje się kw estia, czym są L ir y k i lozańskie Różewicza: w ariacją czy tran sk ry p cją M ickiewiczowskich m otyw ów , polem iką z pierw ow zora mi czy swego rodzaju kom entarzem ? A może chodzi w ty m w ierszu o coś więcej: także o innego poetę, nie tylko o au to ra N ad wodą w ielką i c zy stą ? O statnie pytanie, jak zobaczymy, nie jest pozbaw ione podstaw .
Czas więc pochylić się nad tek stem Różewicza, tam szukać odpowiedzi na postaw ione pytania. Zanim jed n ak do tego dojdzie, w arto zapropono wać czytelnikowi, aby zechciał okazać nieco cierpliw ości i p rzy jrzał się, wespół z piszącym, jak form ow ały się L iry k i lozańskie, przez jakie stadia przebiegał proces twórczy. Okaże się, iż w b rew m niem aniom pow ierz chownych czytelników — w iersz Różewicza pow staje z oporam i, w w y niku wysokiego napięcia sił tw órczych. A może zam iast mówić o pow sta w aniu wiersza, trzeba przyjąć, że także u dzisiejszego poety u tw ó r się r o d z i . A to słowo im plikuje nie techniczny zw iązek poety z w ierszem , lecz niem al biologiczny. W szak rodzenie to także ból, cierpienie, krew . To założenie nie jest żadną dowolnością. Tego rodzaju przekonanie w y ra ż ają teksty poetyckie Różewicza, a także jego rozm yślania o poezji:
P oezja p ow staw ała w e w n ętrz u życia, ro zw ija ła się w żyw ym organizm ie, była p roduktem cierpienia, była dzieckiem m uz i poety; tyle p o ró w n a ń o w ierszu ja k o płodzie noszonym w żywocie poety, jako o żyw ym organizm ie, ja k o o re z u ltac ie za płodnienia...6.
2
Leżą na b iu rk u k artk i z kolejnym i w ersjam i L iryk ó w lozańskich — św iadectw a walki poety z opornym m ateriałem . Dziewięć zapisanych atram entem i długopisem 7, dziesiąta zaś to już m aszynopis, którego tek st niedaleko odbiega od postaci utw oru, jak ą znajdujem y w p ierw od ruk u i w T w arzy trzeciej. Nie wiadomo, czy te 10 w ersji w iersza zapisuje prze bieg całego procesu twórczego, czy też było ich w ięcej; dalej — nie w ie my, jaki odstęp czasu dzieli pierw szą red ak cję L iryk ó w lozańskich od ostatniej. Różne rodzaje papieru, a tra m e n tu czy długopisu świadczą, iż pom ysł utw o ru przebiegł sporą drogę, nim p rzy b rał kształt ostateczny. Można na podstaw ie oględzin autografów stw ierdzić, że poeta pow racał do pracy nad tekstem w różnych odstępach czasu co najm niej trz y razy i że poddaw ał pom ysł pierw otny n ieu stan ny m m odyfikacjom .
J a k odtworzyć i ukazać czytelnikow i przebieg tego procesu? N ajlep szym w yjściem byłaby rów noczesna p ublikacja w szystkich redakcji utw o
6 A utograf w posiadaniu a u to ra szkicu.
7 W ykorzystane tu au to g rafy L ir y k ó w lozańskich i in n e te k sty zostały m i łaskaw ie ofiarow ane przez autora, za co m u serdecznie dziękuję.
ru zgodnie z kolejnością ich pow staw ania. Na tym m iejscu nie jest to jed n a k możliwe. Różewicz przekształcał nieustannie cały utw ór, zm ieniał układ części, ich kolejność, rozm iary, skreślał słowa i całe zdania, zapisy w ał na m arginesach całe propozycje, któ re nigdy nie w eszły do głównego tekstu. Schem atycznie m ożna b y przedstaw ić w ygląd poszczególnych re dakcji — wobec tek stu ostatecznego, przy którym dano odpowiednie oznaczenia — następująco: I. A E D C ; II. A E D C ; III. A C D E ; IV. A E C B C (pow tórzenie lite ry oznacza rozszczepienie obrazu na dwie m niejsze cząstki, przedzielone innym fragm entem ); V. A C E D C ; VI. A C E D C; VII. C D A E; VIII. A E C D ; IX. A B C D E ; X. A B C D E ,
B adając kom pozycję L iryk ó w lozańskich dochodzim y do wniosku, że każda z pięciu cząstek w iersza w w ersji ostatecznej znajdow ała się w nie u stan n y m ruchu, zm ieniała pozycję, ta k że poeta w yczerpał chyba wszel kie m ożliw e kom binacje. W idać przy tym , iż praca jego dotyczyła nie tylko szczegółów, ale spraw podstaw ow ych, od kom pozycji począwszy. A przecież następstw o poszczególnych obrazów zm ienia ich funkcję, w y mowę, p rzesuw a p u n k t ciężkości na coraz to inne w arstw y znaczeń.
Rów nie ważne, jak pozycja cząstek w schemacie kom pozycyjnym , są m etam orfozy poszczególnych części utw oru. A te d ają podstaw ę do bar dzo ciekaw ych obserw acji. P rz y jrz y jm y się, jak te w cielenia wyglądały i co odpadło w toku obróbki surow ca.
Pierw sza cząstka w redakcji, k tó rą m ożna liczyć do najw cześniejszych, m a w ygląd następujący:
Od pn ia gałęzie od ko rzen i drzew o b łyskaw ice od grzm otu ram io n a o d rąb a n e od ojczyzny
N ajw cześniej dokonał poeta zm iany w w ersie ostatnim , w staw iając na m iejsce ojczyzny — krzyż. N astępnie znika zupełnie w ers drugi, zaś w p a ru redakcjach au to r m odyfikuje podział na w ersy; ulegają one skróce niu, w krańcow ym w yp ad ku liczą one po jed nym wyrazie, oddalając się od właściw ego Różewiczowi w iązania. F rag m ent ten składa się z obrazów inspirow anych przez w iersz G ęby za lud krzyczące. Może dlatego też do syć w cześnie u sunął Różewicz w ers „błyskaw ice od grzm otu”. W prawdzie zasada logiczna, na której opiera się związek obu słów, jest wspólna w szystkim obrazom (i wersom), ale nie m ożna mówić o jednorodności, bow iem grzm ot i błyskaw ice odsyłają do w iersza Nad loodą w ielką i czy
stą. Że ta k ą inten cję da się tw órcy przypisać, św iadczy przekształcenie:
„ram iona odrąbane / od krzyża” na „odcięte” i jest to bezpośrednie na w iązanie do M ickiewiczowskich słów:
L I R Y K I L O Z A Ń S K I E T . R Ó Ż E W I C Z A 245
Inicjalna część L irykó w lozańskich Różewicza zaw iera jeszcze jed en obraz, który — szukając swojego k ształtu — nie znalazł ostatecznie m iejsca w kanonicznej postaci utw oru. W śród w yliczeń obok gałęzi i grzm otu p o ja wił się w ers: „język od ojczyzny”, ale obok niego, n a m arginesie, dopisał poeta: „język ojczyźnie w y rw a n y ” . To zresztą nie koniec tran sfo rm acji; poszukiw ania poety trw ały dalej: „poeta od ojczyzny” , „język bez oj czyzny”. A w ynik dalszy: „poeta bez poezji”, by n a końcu pozostał sam „poeta” . W redakcji ostatecznej słowo to stanow i sam odzielną cząstkę kom pozycyjną, poeta m a w w ierszu w spółrzędne stanow isko z poezją.
Pierw sze w arian ty rękopisu zaśw iadczają, iż bohaterem L iryk ó w lo
zańskich była wyłącznie poezja M ickiewicza. Spersonifikow ana, upodob
niona do Aldony (obłąkanie, śpiew) z K onrada W allenroda. P otem obraz ten autonom izuje się, poeta p rzejm u je sam obraz, lecz odcina go od poe m atu Mickiewicza. Różewicz szuka dla poezji jeszcze innego zam knięcia: zam iast wieży w prow adza m otyw conradow ski: zam knięta jest ona w „jądrze ciem ności”. O błąkana, zam knięta poezja śpiew a; na m arginesie zapisał Różewicz tę pieśń, cytując w iersz Do B.[ohdana] Z.[aleskiego]:
Słow iczku mój a leć a piej
Późniejsza interw encja poety u sunęła ten dw uw iersz, k tó ry przecież do brze do sytuacji pasował. Być może jed n ak tw órca L iry k ó w lozańskich uznał, iż tego rodzaju cy taty i aluzje zbyt m ocno krępow ałyb y swobodę rozw ijania w łasnej problem atyki.
Różewicz w prow adza poezję „z o tw arty m ja k grób / okiem ”, a więc m otyw ślepoty, ulubiony przez poetów rom antycznych. Oko o tw a rte jak grób to tyle, co oko puste, ślepe, ale także m artw e. P oezja jest więc i obłąkana, i. ślepa, i — może — um arła. A to m otyw , k tó ry od jakiegoś czasu przew ija się przez lirykę Różewicza. W jednej z w ersji może po w stać wątpliwość, czy chodzi o niew idom ą poezję, czy też obraz ślepoty odnosi się do szarlatana. Inne auto g rafy u su w ają tę w ątpliw ość zupełnie. Przy tym obraz ów p rzybiera w ygląd jeszcze bardziej m akab ry czn o -tu r- pistyczny: obłąkana jest „z zam kniętym / ja k grób p ustym okiem ” .
W dalszym toku przem ian w iersza pojaw ia się zam iast poezji — poeta. Z utw oru o poezji M ickiewicza stają się L ir y k i lozańskie u tw orem o jej twórcy:
nad w odą w ielką m ę tn ą b ru d n ą z zam kniętym w y p łak an y m okiem te n siedzi co był
dla n ich żółcią [miłością] k rw ią ojczyzną
N azwisko M ickiewicza nie pojaw ia się wcale. O statnie zdanie w ska zuje jed n ak na niego jednoznacznie; stanow i ono p arafrazę słynnych słów K rasińskiego zapisanych na w ieść o zgonie Mickiewicza: ,,On był dla lu dzi m ego pokolenia i miodem, i m lekiem , i żółcią, i krw ią duchową, my z niego w szyscy” 8.
P o eta został ukazany niby b ib lijn y prorok, odtrącony i porzucony przez naród, przez „ lu d ”, o k tó ry m pisał Mickiewicz. Je d n ak w ypłakane oczy nie są w y nikiem owego o dtrącenia; poeta nie cierpiał w swoim imieniu, lecz za naród, czynił to w im ieniu milionów. W tej w ersji jest to na pew no w iersz o M ickiewiczu: w izja poety, k tó ry p rzegrał jako przywódca. S y tu ację poety m ożna określić słow am i ze szkicu Stanisław a Pigonia
M ickiew icza „w iek k lę sk i”.
T yle entu zjazm ó w rozw iało się; ty le w ia r pogasło, tyle dążeń załam ało się, p rz e padło.
Co zostało?
Z ostało m ęstw o pielgrzym a nieugięcie staw iającego czoło w szystkim tym k lę skom . I został ponad bolesną k a lw a rią jego drogi życiowej unoszący się n a jw ie r niejszy druh, g e n i u s z p o e z j i , o skrzydłach płom ienistych, dzierżący nad gło w ą try u m fa ln y w rozm achu miecz arc h an io ła .8
To, co uczony pow iedział o poezji Mickiewicza, nie znajdu je potw ier dzenia w now ych L irykach lozańskich. M otyw y odcięcia od pnia, od oj czyzny, od krzyża w skazują na sytu ację klęski, osam otnienia. Poeta siedzi nad w ielką wodą, ale „m ętn ą b ru d n ą ” i określenia te odnoszą się do oto czenia, w k tó ry m on przebyw ał. W jednej z późniejszych redakcji poeta je s t „bez poezji”, a więc i ta go opuściła. W tej sytuacji pojaw ia się „wiel ki cień / m ałego szarlatan a” . J e st on zresztą obecny we w szystkich re dakcjach utw oru, także tam , gdzie zam iast poety jest jeszcze sam a poezja. S zarlatan jest oczekiwany, a więc —■ w ydaje się — pojaw ia się jakby na w ezw anie, na d an y uprzednio znak. Dla czekającego poety postać ta ma in ne cechy: raczej zbaw iciela; określenie tej postaci jako szarlatana po chodzi od tw órcy w iersza. P rzym ierzając sytuację z L irykó w lozańskich do b iografii M ickiewicza, m ożem y bez w ahania w owym szarlatanie w i dzieć A ndrzeja Tow iańskiego, fałszywego proroka. Jem u w łaśnie — w w ierszu Różewicza m ożna przypisyw ać zranienie poezji Mickiewicza, on spow odow ał „ostatnie k rw i pły n ien ie”, jem u należy przypisać śm ierć tej poezji, któ ra jest rów noznaczna ze znieruchom ieniem św iata.
s Z. K r a s i ń s k i , L isty [...] do A d a m a Soltana, Lw ów 1883, s. 433 (list z 5X11 1855 r.).
9 P ierw o d ru k : M ickiew icza „wiek k lę s k i”, „Zeszyty N aukow e K UL”, II (1959), n r 4; p rz e d ru k : Z aw sze o Nim. Stu d ia i odczyty o M ickiewiczu, K raków 1960, s. 262.
L I R Y K I L O Z A Ń S K I E T . B O Ż E W I C Z A 247
Zobaczmy jeszcze, jakim transform acjom podlega obraz M ickiewiczow skiej wody „wielkiej i czystej”. U Różewicza jest ona „czarna” (ten kolor znajduje się także w Nad wodą w ielką i czystą, ale w oda tylko odbija tam czarne tw arze opok i czarne obłoki), „ m ętn a”, „n u d n a”, „ b ru d n a ”, osta tecznie zaś poeta znalazł się
n ad w odą w ielką m a rtw ą czystą
U M ickiewicza woda sym bolizuje stałą zm ianę rzeczywistości, jest w odą żywą, przeciw staw ia się m artw ocie i niezm ienności skał. W utw orze Ró żewicza woda została unieruchom iona, bliższa jest rzece zm arłych, choć nie da się jeszcze z nią identyfikow ać. Przeszkodą jest przede w szystkim sąsiedztw o przym iotników : m artw a —- czysta, choć dodać można, iż nie było ono dla poety oczywiste, skoro znalazły się te przym iotniki i w p rze ciw staw ieniu:
stojąca w oda
gnije pod czystym obłokiem
W cytacie tym „czysty” uległ skreśleniu, niem niej obraz w ody nie koja rzył się z w artościam i dodatnim i.
C zw arty frag m ent u tw o ru (D) nie przechodził ta k licznych przem ian jak poprzednie, ale i on - jak w idać w tek stach różnych red akcji — ma ciekawe m utacje, zwłaszcza odnoszące się do poezji i do jej w yglądu. Człon ten zm ieniał jed nak sw oją pozycję w różnych fazach i w każdej znajdow ał uzasadnienie. „O statnie k rw i pły n ien ie” następow ało w pew nym m omencie procesu twórczego po fragm encie pierw szym , logicznie wiążąc się z „odcinaniem ” czy „odrąbyw aniem ”. W red akcji jednej z n a j bliższych ostatecznem u brzm ieniu w ers ten zam yka cały utw ór. P rz y m iotnik „o statn ie” odnosi się zarów no do up ły w u krw i („ostatnia k ro p la”), jak i do ostatniej fazy istnienia św iata w obrębie w iersza.
A jednak finał m usiał być inny. Z ajrzyjm y do sym bolicznych ozna czeń części kom pozycyjnych w iersza. Spostrzeżem y, iż zakończenie:
znieruchom iały obraz św iata
zm ieniało po w iele razy swoje m iejsce; najczęściej — poza ostatn ią w e r sją — znajdow ał się ten dw uw iersz po części A, w dw u zaś w ypadkach oddzielał go jeszcze obraz:
stojąca w oda gnije pod obłokiem
Oba odpow iadały sobie w pew ien sposób. Pierw szy dopełniał znaczenie początkow ych w ersów utw oru . G w ałtow ne odłączenie pnia od gałęzi, r a m ion od krzyża, błyskaw ic do grzm otu nazyw ało m etaforycznie śmierć, k tó rą m ożna też utożsam ić ze znieruchom ieniem św iata.
P o eta zastanaw iał się nad składnią i pow iązaniem tego obrazu z w er sam i poprzednim i. Próbow ał użyć spójnika „i”, orzekał, iż „znierucho m iał obraz św iata” . W położeniu ostatniego członu po części A upływ krw i, po k tó ry m św iat nieruchom ieje, zaw arty jest im plicite. A jednak w olał go poeta położyć w m iejscu, gdzie k rew nie znika w podtekstach, lecz jest obecna w w ierzchniej w arstw ie obrazu:
poezja
ja k o tw a rta ra n a o sta tn ie k rw i plynienie znieruchom iały obraz św iata
Zauw ażm y, iż poeta nie mówi o znieruchom ieniu św iata jako o doko nanej czynności, bow iem przy now ym sform ułow aniu m iędzy obu czą stkam i da się przeprow adzić znak rów nania: konająca poezja j e s t znie ruchom iałym obrazem św iata. Usunięcie spójnika ustatycznia cały obraz. W ostatecznym ukształtow aniu, m im o istnienia pięciu części, utw ór jest w ew n ętrzn ie dw udzielny o paraleln y m układzie. K rzyż bez ram ion stanow i zaprzeczenie isto ty krzyża, miłość bez w iary — to w yrażenie od syła do ew angelicznego kontekstu. A poeta bez poezji? G dyby odnieść to stw ierdzenie do M ickiewicza, odpow iadałoby poniekąd praw dzie: po li ry k ach lozańskich praw ie całkow icie w yschły źródła jego poezji. W w er sji ostatecznej u tw o ru #określenia „poeta bez poezji” au to r zaniechał, po zostaw ił go samego. O ddzielenie go od poezji jest radykalniejsze. Poezja kona oddalona od swego tw órcy.
M ickiewicz istotnie po „o bjaw ieniu” Tow iańskiego skazał swoją poezję na śm ierć, u znając jedynie w artość czynu. Poeta jest więc pozbawiony racji istnienia, bow iem nie m a już poezji albo kona z upływ u krw i. Słowa zam ykające u tw ó r p otw ierdzałyby w ięc pesym istyczne stanow isko L iry
k ó w lozańskich. Ale odw ołanie się do in nych w ierszy Różewicza zaprze
czy tem u ; „poezja sączy się z ra n y ” — czytam y w jednym z nich. K rew stanow i w ięc cenę odkupienia, jej istnienie ra tu je poezję. Więcej: takie postaw ienie sp raw y im plikuje, że poezja nie jest litera tu rą , nie należy do dziedziny sztuki, lecz je s t sam ym życiem. Poezja jest stanem biolo gicznym , cechą św iata.
S tw ierdziliśm y więc, że L iry k i lozańskie były początkowo utw orem o poezji M ickiewicza, n astęp nie stały się w ierszem o sam ym poecie. Wi dzieliśm y, że —- zmierzając, do ostatecznego k ształtu — przeszły one kilka w cieleń. B yły w aria c ją na tem a t M ickiewiczowskiego cyklu i nie tylko
L I R Y K I L O Z A Ń S K I E T . R Ó Ż E W I C Z A 249
jego. Próbow ały ujrzeć sytuację tw órcy N ad wodą w ielką i czystą — poety w ybranego i odepchniętego, proroka, od którego odw rócił się naród. U ka zał tragedię wygnańca, człowieka, poety. Z ajrzy jm y jeszcze raz do Tiuarzy
trzeciej: w w ierszu Różewicza poeta stanow i autonom iczną jego cząstkę,
jest słowem jedynym , nagim . Sam otność podm iotu, jego oddzielenie od konającej poezji jest rzeczyw iste. B ohater utw o ru jest tym , czym „krzyż bez ram ion / miłość bez w ia ry ” , p rzestał więc być sobą.
Różewicz — w przebiegu procesu twórczego — staw ał, jak w idzieliś m y — wobec różnych możliwości, dokonyw ał w yboru. O drzucał pokusy stylizacji, obdzierał w iersz z niepotrzebnych naw arstw ień. U suw ał nacho dzące echa lektur, rezygnow ał z cytatów i aluzji. U praszczał i uogólniał znaczenia. Nie ulega bowiem w ątpliw ości, że w L iryka ch lozańskich roz w iązyw ał Różewicz także w łasną problem atykę.
3
M iał to więc być u tw ó r o śm ierci poety i o śm ierci poezji, a więc o spraw ach w ęzłowych dla obecnej twórczości Różewicza. Dlaczego jedn ak przedstaw ił te problem y na przykładzie odległym, na m ateriale M ickiewi czowskim? Myślę, że pew ną łączność obu poetów lozańskich w y jaśn ia w y powiedź Różewicza z Mojego wiersza:
Z ahipnotyzow ały m nie liry k i Nad wodą w ie lk ą i czystą, Gdy tu m ó j trup, P r z y
pomnienie (z A. Puszkina). Do***, Na Alpach w Splügen 1829 [...] A teraz, w o s ta t
nich la tac h przychodzi do m nie w ierszy k ■— nie w ierszyk, n o ta tk a , k ilk a słów, w których nie m a ta k zw anej poezji: Ach, ju ż i w rodzicielskim domu...10
Istotnie, jeśli tak wolno powiedzieć, to n ajbardziej chyba Różewiczow- ski z w ierszy Mickiewicza. Zw ykła m ow a ułożona w niereg u larn e w ersy, a przecież — ile tu świeżej prostoty, rzeczywistości, poezji bez poetyc- kości. Zresztą i Nad wodą w ielką i czystą m a cechę, k tó rą Je rz y K om ar 11 nazw ał „sprawozdawczością” . O rzeczenia i konstatacje należą także do często używ anych sposobów poetyckich a u to ra T w a rzy trzeciej.
Czy jed nak rozw ażanie L iryk ó w lozańskich jako w iersza nie tylko o M ickiewiczu nie stanow i jakiegoś nadużycia badacza, czy nie jest do wolnością in terp retacy jn ą? W szkicu do nie napisanego u tw o ru pod ty tu łem Poezja jest nieśm iertelna 12 pisał Różewicz:
10 T. R ó ż e w i c z , Mój wiersz, „P oglądy”, 1963, n r 12.
11 W stronę A łu szty (Notatki o liryce Mickiewicza), „Roczniki H u m an isty c zn e”, V III (1959), z. 1, s. 143.
W ydaw ało się że je st n ie śm ie rteln a że je s t n iedozranienia że ona je d n a
ujdzie cało
n a naszych oczach poraniona n a naszych oczach o b łą k an a [...] m ożna zabić poezję
m ożna ją zniszczyć
U tw ór ten nieźle dopełnia znaczenie wiersza, k tóry by ł przedm iotem szki cu. R ozw ija te n sam problem , ucieka się przy ty m do M ickiewiczowskich pojęć, a przecież odnosi się już do współczesnej poezji, także do poezji Różewicza.
K iedyś poezję M ickiewicza p rzyrów nał Różewicz do chleba, zm ienia jącego się w k rew narodu. Można w ątpić, czy podobne orzeczenie w ydał by on o poezji współczesnej, n aw et tej najbardziej w artościow ej. Zresztą jeśli w iem y, co sądzi on o elem entach w erty kalnych i horyzontalnych w życiu współczesnego człowieka, m ożem y to zakłócenie orientacji odnieść i do sfery poetyckiej. Odłączenie poety od poezji, stw ierdzenie odrębnego ich istnienia, stanow i krańcow y w yraz kry zy su w w idzeniu sensu i przy szłości poezji. Poezja — spersonifikow ana przez Różewicza —• może ist nieć poza poetą. J e s t w artością autonom iczną, ale — ostatecznie — śm ier telną, jak w szystko, co jest z tego św iata.
P rzek o n an iu o śm ierci poezji daw ał Różewicz w yraz w swojej tw ó r czości, a także w w ypow iedziach program ow ych. W cytow anej już w y powiedzi rękopiśm iennej o poezji w yznaw ał:
U podstaw y całej m ojej tw órczości poetyckiej leży ja k o fu n d a m e n t przekonanie, że pieśń n ie uszła cało z tych m orderczych zm agań z człowiekiem . P ieśń, której a try b u te m by ła nieśm iertelność, została śm ierteln ie zraniona. I to zagadnienie śm iertelności, to zagadnienie k o n an ia poezji stało się centralnym zagadnieniem m ojej tw ó rc z o śc i13.
Zaś w Sezonie p o e ty c k im — jesień 1966 14 pełno jest w ypow iedzi w rodzaju: „wierzę, że poeta zginął”, „Poezja jest m artw a, poezja jest śm ier telna, poezja może um rzeć G orzej, bowiem obecnie poezja jest „M artw o poczęta, m artw o urodzona. U m arła rośnie, um arła rozw ija się. U m arła. M artw a. Na w ielkich cm entarzach żyją poeci i artyści. Wiem o tym i b u n tu ję się, chcę się zerw ać z łańcucha, uciec z cm entarza.” 15.
13 Zob. przypis 6.
14 Sezon p o etyc ki — jesień 1966 (fragmenty), .Poezja”, III (1967), n r 2, s. 5—8. 15 Zob. przypis 6.
L I R Y K I L O Z A Ń S K I E T . R Ó Ż E W I C Z A 251
Te dram atyczne i kassandryczne w ypow iedzi poety zaw ierają jednak w ew nętrzne sprzeczności. W Sezonie p o e ty c k im — jesień 1966 Różewicz w skazał perspektyw ę jaśniejszą. N apisał tam , że śm ierć poezji je s t w a ru nkiem jej zm artw ychw stania. Chodzi więc o kryzys przejściow y, k tóry zaw iera w sobie zapowiedź odrodzenia. Św iadczy o ty m •— choć on sam tego nie powiedział — w łaśnie poezja Różewicza.
U tw ór o M ickiewiczu i jego poezji stał się więc w końcu w ierszem 0 poecie, o jego kryzysow ej sytuacji, o dram acie i zw ątpieniu, o zakoń czeniu przyjętej roli. J a k wszyscy ludzie przechodzą „sm ugę cienia”, p rze kraczają Rubikon, ta k każdy chyba poeta przeżyw a sw oją „Lozannę” 1 może nie przypadkiem o tej porze życia, co obaj tw órcy liryków lozań skich.
O d a u t o r a : już po złożeniu powyższego te k stu w d ru k arn i Różewicz potw ierdził w yrażony w szkicu domysł, iż L ir y k i lozańskie mogły mieć jeszcze więcej redakcji. W W ierszach zebranych (W rocław 1971) po s. 652 znajduje się w k lejk a z podobiznam i autografów kilku wierszy, a wśród nich jeszcze in na — niż tu rozw ażane — w ersja
L irykó w lozańskich pt. O dcięty (słowa w au tografie skreślone podaję
rozstrzelonym drukiem ; jednego słowa nie udało się odczytać): Od pnia
g a ł ę z i e
c z ł o n k i o d b i s k u p i e g o c i a ł a m a t k i n a s z e j języ k od ojczyzny c i s z a o d o r k i e s t r y w o j s k o w e j
błyskaw ica od grzm otu p iorunu
słowo odcięte gładko od słow a
obraz od obrazu
k r a w ę d z i e w y p o l e r o w a n e przylegają ram iona od krzyża
na stole odcięte ręce
prow okatorów agentów m ęczenników m alarzy kom pozytorów poetów odcięte g ł o w y j e ń c ó w w ycinki z gazet o b c i ę t e u s z y odcięty od przeszłości
odcięty od przyszłości
s i e d z i a ł nad w odą w ielk ą i czystą
zm ieszaną z ludzkim i głosam i i m i a ł p o d p i e r s i ą z o tw artą o t w a r t ą
ta je m n ą ra n ę w ielk ą ta jem n icę c z e r w o n ą
w y j e
o d c i ę t y od ojczyzny pły n ął pły n ął i pły n ął
U w a g a n a s t ę p n a : kontrastow e do M ickiewiczowskiego ujm o w anie w ody odnalazł Różewicz w w ierszu „dziwnego nieznajom ego” — L. S taffa w w ierszu Slota (W iersze zebrane t. I, W arszaw a 1955, s. 31):
N ad w odą szarą, m ętną, brudną, R ozlaną w bezbrzeż hen bezludną, N a dżdżu p o tw orek siedzi mały, Topielczyk w odą napęczniały.