• Nie Znaleziono Wyników

The decline of analytic philosophy?

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "The decline of analytic philosophy?"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

Czy zmierzch filozofii analitycznej?*

Tadeusz Szubka

Trudno raczej oczekiwa , by koniec stulecia lub nawet tysi clecia przyniósł nagł zmian w pr dach i nurtach minionego okresu. Odnosi si to równie do filozofii i dlatego płonne były oczekiwania, e wraz z pocz tkiem nowego stulecia i zarazem tysi clecia pojawi si nagle nowe kierunki filozoficzne, a wielcy my liciele czy animatorzy ycia intelektualnego na miar Edmunda Husserla, Bertranda Russella czy Kazimierza Twardowskiego dokonaj rewolucji w filozofii. Okazuje si , e w tej dziedzinie tych kilka lat nowego wieku niczym szczególnym nie ró niło si od ko cowych lat minionego wieku. Z drugiej jednak strony wydaje si , e w filozofii, po kilku czy nawet kilkunastu dekadach kontynuowania i rozwijania przyj tych paradygmatów badawczych, potrzebne s daleko id ce zmiany. Inaczej bowiem filozofia przerodzi si w mało inspiruj ce powtarzanie i stosowanie tych samych rozwi za . Uwa am, e tego rodzaju zmiany s równie potrzebne na terenie filozofii analitycznej.

1. O rozumieniu i rozwoju filozofii analitycznej

Dobrze znane s trudno ci z odpowiednio zwi złym i tre ciwym okre leniem filozofii analitycznej, które oddawałyby sprawiedliwo rozmaitym sposobom u ycia tej u ytecznej i pojemnej kategorii. Trudno ci te sugeruj , aby poprzesta na takich oto historyczno-geograficznych okre leniach tej filozofii. Filozofia analityczna to kierunek filozofii współczesnej, obejmuj cy m.in. nast puj ce formacje: „filozofi zdrowego rozs dku George’a E. Moore’a, atomizm logiczny (Bertrand Russell, pierwsza filozofia Wittgensteina), empiryzm logiczny, szkoł lwowsko-warszawsk , drug filozofi Wittgensteina, oksfordzk filozofi j zyka

* Artykuł ten (b d cy zestawieniem fragmentów przygotowywanej do druku ksi ki Filozofia

analityczna: koncepcje, metody, ograniczenia) stanowił wprowadzenie do debaty Czy zmierzch filozofii analitycznej?, która odbyła si na forum ICF Diametros w dniach 18 – 20 listopada 2005.

Nawi zuj ce do niego głosy innych dyskutantów wraz z odpowiedzi prof. Szubki zamieszczamy w dziale Dyskusje (przyp. red.).

(2)

potocznego oraz filozofi formaln ”2. Według innego okre lenia filozofia analityczna „została zapocz tkowana dziełami Fregego, Russella, Moore’a i Wittgensteina, a obejmuje ponadto logiczny empiryzm Koła Wiede skiego, angielsk filozofi j zyka potocznego okresu powojennego, główny nurt filozofii ameryka skiej ostatnich dekad, a tak e powi zane z nimi ruchy na wiecie i to, co z nich wyrosło”3. Mo na te powiedzie , chc c bardziej wypełni te ramy, e filozofia analityczna to zró nicowany pod wzgl dem metodologicznym i tre ciowym nurt filozofii współczesnej, którego prekursorami byli m.in. G. Frege i – cz ciowo – F. Brentano, zapocz tkowany w Wielkiej Brytanii na pocz tku XX w. (G. E. Moore, B. Russell, pó niej L. Wittgenstein), mniej lub bardziej równolegle rozwijany na kontynencie europejskim przez Koło Wiede skie (M. Schlick, R. Carnap, O. Neurath) oraz polsk szkoł lwowsko-warszawsk (m.in. K. Twardowski, S. Le niewski, J. Łukasiewicz, A. Tarski, K. Ajdukiewicz); w drugiej połowie XX w. twórczo uprawiany głównie w Stanach Zjednoczonych (W. V. Quine, W. Sellars, D. Davidson, S. A. Kripke, D. Lewis i H. Putnam), w Wielkiej Brytanii kontynuowany przez uczniów Wittgensteina, oksfordzk filozofi j zyka potocznego (G. Ryle, J. L. Austin, H. P. Grice, P. F. Strawson) oraz M. Dummetta i C. Wrighta; rozwijany tak e intensywnie w krajach skandynawskich (G. H. von Wright, J. Hintikka) oraz w Australii i Nowej Zelandii (J. Anderson, J. J. C. Smart, D. M. Armstrong, F. Jackson).

Z chronologicznego punktu widzenia w tak rozumianej filozofii analitycz-nej mo na wyró ni trzy okresy rozwojowe, które s explicite wymieniane lub

implicite sugerowane przez rozmaite nowsze opracowania dotycz ce tego nurtu

filozofii współczesnej. Pierwszy znany jest powszechnie jako okres wczesnej filozofii

analitycznej. Obejmuje on w przybli eniu pierwsze trzydziestolecie XX w., a dla

tych, którzy do współczesnej filozofii analitycznej zaliczaj równie jej europejskie antycypacje z ko ca XIX w., b dzie to w przybli eniu okres 1880–19304. Cieszy si

2 Wole ski [1989] s. 31. 3 Sluga [1997] s. 17.

4 Zob. np. Reck [2002] s. IX i Lindberg [2001] s. 61–146. W podanych ramach czasowych mieszcz si pocz tki Koła Wiede skiego i pozytywizmu logicznego, lecz nie lata najwi kszego wpływu tej

(3)

on obecnie du ym zainteresowaniem historyków filozofii współczesnej5. Powodem takiego stanu rzeczy jest nie tylko to, e kształtowały si wówczas idee i koncepcje, które miały zmieni charakter i bieg filozofii współczesnej. Jest tak równie dlatego, jak wyja nia redaktor jednej z wa niejszych prac zbiorowych po wi conych wczesnej filozofii analitycznej, e dopiero na pocz tku XXI wieku

uzyskali my w ko cu wystarczaj cy dystans historyczny, aby na nowo spojrze na ten okres. W konsekwencji, nie traktujemy ju jego wybitnych postaci – m.in. Fregego, Moore’a, Russella, Wittgensteina i Carnapa – dokładnie tak samo jak my licieli nam współczesnych. Stajemy si natomiast coraz bardziej wiadomi tego, e ich zainteresowania i koncepcje zostały ukształtowane przez ich czas, w sposób, który musimy jeszcze lepiej zrozumie 6.

Drugi etap rozwoju filozofii analitycznej obejmuje dekady najwi kszej doktrynalnej wyrazisto ci filozofii analitycznej i lata jej coraz bardziej rosn cych wpływów. Mo na nazwa go centralnym okresem filozofii analitycznej7.Obejmuje on m.in. pozytywizm logiczny w dojrzałej postaci oraz filozofi j zyka potocznego, zarówno t rodem z Cambridge (druga filozofia Wittgensteina, pó niejsze publikacje Johna Wisdoma), jak i t z Oxfordu (Ryle, Austin, a tak e – cz ciowo – Grice i Strawson). Dzieje tego okresu rozwoju filozofii analitycznej nie s jeszcze zbyt dobrze opracowane. Przywoływane s obecnie jedynie te koncepcje powstałe w tych latach, które z takich czy innych wzgl dów s kontynuowane lub krytykowane. W rezultacie dorobek niektórych filozofów, np. Ryle’a czy Wisdoma jest obecnie w du ej mierze ignorowany i zapomniany.

Gdzie w połowie lub pod koniec lat sze dziesi tych okres centralny filozofii analitycznej przechodzi w co , co nale ałoby chyba okre li mianem

odmiany filozofii analitycznej. Z tego powodu dzieje pozytywizmu logicznego zaliczane s cz sto do drugiego okresu rozwojowego filozofii analitycznej.

5 O czym wiadczy chocia by pojawienie si nowego towarzystwa filozoficznego o nazwie History

of Early Analytic Philosophy Society (HEAPS).

6 Reck [2002] s. IX.

7 Proponuje tak Searle, który pisze, e mo na wyodr bni w filozofii analitycznej jej centralny okres, „obejmuj cy w przybli eniu faz logicznego pozytywizmu, bezpo rednio poprzedzaj c wojn 1939–1945 i powojenn faz analizy lingwistycznej” (Searle [1996] s. 2, w tłumaczeniu polskim – s. 177).

(4)

pó nej filozofii analitycznej. Ruch analityczny, który nigdy nie stanowił monolitu,

staje si w tym okresie jeszcze bardziej zró nicowany. Natomiast działaj cy w tym okresie filozofowie ch tniej ni swoi poprzednicy nawi zuj do osi gni lub niepowodze swoich poprzedników. Staraj si te nada filozofii analitycznej bardziej systematyczn posta ni to miało miejsce w poprzednich fazach rozwojowych tej filozofii. Rzecz jasna, okre lenie tego okresu jako pó nej filozofii analitycznej b dzie zasadne tylko przy zało eniu, e dzieje filozofii analitycznej powoli dobiegaj kresu i e wcze niej lub pó niej w filozofii XXI wieku pojawi si kierunki, które zajm miejsce nurtów filozoficznych poprzedniego stulecia.

2. O potrzebie transformacji filozofii analitycznej

Jednym z głównych motywów prowadz cych do ukształtowania si dwudziesto-wiecznej filozofii analitycznej była kolejna próba u ci lenia filozofii i zbli enia jej do wiedzy typowo naukowej. Wi zało si to z d eniem do znalezienia efektywnego i racjonalnego sposobu rozstrzygni cia przynajmniej niektórych wielowiekowych dysput filozoficznych. Nie dziwi zatem, e filozofowie analityczni ch tnie wyst powali pod sztandarem filozofii naukowej. W najbardziej wyrazisty sposób czynili to przedstawiciele pozytywizmu logicznego, lecz w tej retoryce daleko w tyle nie pozostawali za nimi np. reprezentanci szkoły lwowsko-warszawskiej, szkoły analitycznej z Cambridge (w szczególno ci Russell) czy filozofowie analityczni z Australii. Ta analityczna próba u ci lenia filozofii cz sto prowadziła do scjentyzmu, z którym z kolei wi zał si ahistoryzm i naturalizm.

Scjentyzm jest stanowiskiem, które mo na rozumie na wiele sposobów. Na szcz cie nie ma tu konieczno ci wymieniania i opisywania tych ró nych interpre-tacji i odmian scjentyzmu, a tak e ich oceny. Przedmiotem mojego zaintereso-wania jest bowiem jedynie scjentyzm metafilozoficzny, czyli scjentyzm jako stanowisko w sprawie ogólnego charakteru i natury filozofii. Mówi c najkrócej jest to pogl d, który „skłania si do upodobnienia filozofii pod wzgl dem celów, albo przynajmniej sposobów funkcjonowania, do nauk cisłych”8. W ród

8 Williams [2000] s. 479. Warto doda , e Bernard Williams okre la go nie tyle jako okre lony pogl d, lecz b d c prze wiadczony o jego nietrafno ci, jako swoistego rodzaju „nieporozumienie”

(5)

dwudziestowiecznych filozofów analitycznych zdecydowanym zwolennikiem tak pojmowanego scjentyzmu był Quine. Okre lał on go jednak mianem naturalizmu, co z uwagi na wiele innych znacze tego terminu mo e by niekiedy myl ce.

Upodobnianie czy zbli anie filozofii do nauki mo e si dokonywa na co najmniej trzech płaszczyznach. Odpowiednio do tego mo na mówi o trzech przejawach czy nawet odmianach scjentyzmu metafilozoficznego.

Po pierwsze, jest to scjentyzm dotycz cy sposobu prowadzenia dyskursu filozoficznego i pisania tekstów filozoficznych. Williams okre la taki scjentyzm mianem stylistycznego i w dowcipny sposób, na przykładzie rozpowszechnionego manieryzmu w filozofii umysłu, argumentuje, e bynajmniej nie prowadzi on do wprowadzania wy szego stopnia cisło ci do dyskursu filozoficznego.

Jest wprost przeciwnie: poniewa scjentystyczna filozofia umysłu nie mo e wcieli w ycie rygorów, które w pierwszym rz dzie wła ciwe s dla neurofizjologii, dla procedur eksperymentalnych, to prace filozofów w tym stylu faktycznie b d najprawdopodobniej przypomina inny dobrze znany fenomen kultury naukowej, jakim s dywagacje naukowców, kiedy nie pełni swoich obowi zków, czyli niedbałe, ogólnikowe uwagi wygłaszane niekiedy przez naukowców w trakcie swobodnych pogadanek. S one cz sto bardzo interesuj ce, lecz jest tak dlatego, e s to uwagi naukowców, którzy nie zajmuj si akurat tym, co zwykle robi . Nie ma specjalnego powodu, aby oczekiwa takiego samego zainteresowania uwagami filozofów, którzy bynajmniej nie zafundowali sobie urlopu od swojej normalnej pracy, lecz których jedynym zaj ciem jest wygłaszanie takich uwag9.

Williams nie podaje konkretnych przykładów owych uwag, w które obfituj popularne pogadanki naukowców i które staraj si na ladowa przedstawiciele filozofii umysłu. Łatwo jednak domy li si , e w pierwszym przypadku chodzi o ogólnikowe stwierdzenia, e np. podstaw wiata jest energia lub e wszech wiat ma natur matematyczn . Natomiast w drugim przypadku b d to np. ogólne zasady dotycz ce zamkni cia lub domkni cia przyczynowego dziedziny fizycznej,

(ibid., s. 479). W moich wywodach staram si unika takiego przes dzania sprawy z góry, aczkolwiek pod wieloma wzgl dami w pełni zgadzam si z ustaleniami Williamsa.

(6)

superweniencji sfery mentalnej na sferze fizycznej itp. do których scjentystyczni filozofowie odwołuj si niejednokrotnie jak do dobrze potwierdzonych praw naukowych.

Zwolennicy scjentyzmu stylistycznego, aczkolwiek nie tylko oni, w bardzo charakterystyczny sposób pisz swoje teksty naukowe. Pod hasłem hołdowania ideałom cisło ci i eliminacji nieporozumie w filozofii, a tak e uzasadniania głoszonych przez siebie twierdze , zaraz po ich przedstawieniu przyst puj do rozpatrywania wszelkich mo liwych zarzutów, jakie mo na przeciw nim wysun i ich odpierania. Nie ulega najmniejszej w tpliwo ci, e ka dy rzetelny filozof musi wnikliwie rozpatrywa zarzuty, jakie mo na sformułowa pod adresem jego pogl dów i stara si je odeprze . Nie oznacza to jednak, e wszystkie one musz by po kolei rozpatrywane w pisanych przez niego pracach. W ostatecznej ich redakcji mog zosta usuni te, podobnie jak, by skorzysta z porównania Williamsa, usuwane jest rusztowanie, które było niezb dne do zbudowania budynku, lecz kiedy budynek jest ju wyko czony zostaje po prostu rozebrane10. Rzecz jasna jest sporo racji w tym, e ródłem takiego przesadnie argumentacyjnego stylu prac filozofów analitycznych jest nie tylko scjentyzm (styl taki propagowali np. Moore i Strawson, których przecie trudno uzna za zwolenników scjentyzmu). Z pewno ci równie wa nym ródłem jest ch uprzedzenia polemik, jakie mog si pojawi ze strony innych filozofów i zwi kszenia tym samym stopnia akceptacji propagowanych pogl dów. Nie bez znaczenia jest tak e coraz mocniejsza presja regularnego i cz stego publikowania, co zach ca do rozwijania w form artykułu nawet najbardziej prostych i skromnych pomysłów. Wszelkie mo liwie zarzuty (nawet najbardziej wydumane) i odpowiedzi słu wówczas po prostu za swoist zasłon dymn oraz za niezawodny sposób powi kszania obj to ci przygotowywanego artykułu czy rozprawy. Nie kwestionuj c jednak tych bardziej i mniej szlachetnych powodów stosowania takiego wysoce argumentacyjnego stylu prac z filozofii analitycznej, nie mo na zapomina , e scjentyzm w szczególny sposób sprzyja jego propagowaniu, gdy w tym kontek cie mo e on uchodzi za prób wcielenia do

(7)

filozofii skrupulatnych procedur naukowych. Jak zauwa a Williams, „ludzie mog chyba przekona samych siebie, e je li zajmuj si w dostatecznym stopniu zastrze eniami i kontrprzykładami, to realizuj filozoficzny odpowiednik protokołu biochemicznego”11.

Scjentyzm stylistyczny jest zwykle mocno spleciony ze scjentyzmem

metodologicznym. Jest tak dlatego, e ten pierwszy znajduje w tym drugim gł bsze

uzasadnienie. Zwolennicy scjentyzmu metodologicznego s zwykle wiadomi tego, e filozofia jest pod wieloma wzgl dami odmienna od nauk szczegółowych, zarówno empirycznych, jak i formalnych. S jednak przekonani, e wprowadzenie do filozofii najogólniejszych reguł post powania badawczego stosowanych w tych naukach, jest jedyn nadziej dokonania autentycznego post pu w filozofii. Jedna z tych reguł zaleca coraz dalej id c specjalizacj w celu osi gni cia lepszych, dokładniejszych i lepiej uzasadnionych wyników. Z nieukrywanym entuzjazmem o coraz wi kszej specjalizacji w ramach współczesnej filozofii analitycznej pisze np. Scott Soames w zako czeniu swojej dwutomowej historii tego kierunku:

Według mnie filozofia zmieniła si istotnie w ostatnich trzydziestu latach. Min ły czasy wielkich, centralnych postaci, których prace s przyst pnie napisane i maj zwi zek z tym, co robi prawie wszyscy filozofowie analityczni, a tak e s przez nich czytane. Filozofia stała si wysoce zorganizowan dyscyplin , uprawian przez specjalistów głównie dla innych specjalistów. Liczba filozofów si zwielokrotniła, ilo publikacji wzrosła, a podobszary powa nych bada filozoficznych uległy pomno eniu. Ju nie tylko cały obszar filozofii jest zbyt rozległy, aby mógł go ogarn jeden umysł, lecz co podobnego dzieje si w wielu wysoce wyspecjalizowanych podobszarach12

Tak opisany stan rzeczy mo na byłoby uzna po prostu za nieuchronny skutek rozrostu instytucjonalnego filozofii. Soames uwa a jednak, e jest to w pełni wła ciwy kierunek rozwoju tej dyscypliny, a nie sytuacja, która została niejako wymuszona przez ekspansj bada akademickich. W ostatnim zdaniu swojego dzieła stwierdza, e rozdrobnienie filozofii, z którym mamy obecnie do czynienia,

(8)

jest by mo e nie tyle wynikiem „instytucjonalnych imperatywów specjalizacji i profesjonalizacji”, ile raczej „tkwi w istocie samej tej dziedziny”13. W nieco podobnym tonie wypowiada si te Simon Blackburn, kiedy tłumacz c swoj niech do bezpo redniego podejmowania du ych tematów filozoficznych i wygłaszania dalekosi nych o wiadcze , a tym samym do balansowania na skraju filozofii analitycznej, pisze: „du e tematy cz sto okazuj si zlepkiem małych tematów, a o wiadczenia, bez wzgl du na ich zasi g, zwykle rozbijaj si o ziemi , je li ich skrzydła nie s powi zane najmocniejszymi analitycznymi ni mi”14. Jednak e Blackburn, w przeciwie stwie do Soamesa, zdaje sobie spraw , e owa coraz dalej id ca specjalizacja w filozofii i podejmowanie coraz bardziej szczegółowych tematów nie chroni filozofii akademickiej przed wpływem na kierunek prowadzonych bada i kształt proponowanych rozwi za czego , co mo na nazwa dominuj cym pogl dem na wiat, filozofi ycia lub „duchem epoki”15. Zwolennicy scjentyzmu metodologicznego staraj si zwykle ten wpływ ignorowa lub minimalizowa , uwa aj c, e jest to jedyny sposób na zachowanie w filozofii obiektywizmu i uratowanie jej przed zgubnym relatywizmem. Nie wydaje si jednak, aby była to najlepsza strategia. Lepiej by mo e jest zaj postaw , któr tak charakteryzuje John Cottingham:

Zamiast pokrzepia si złudzeniem, e jeste my quasi-naukowymi badaczami, dokonuj cymi post pu w filozofii za pomoc czystych narz dzi analizy racjonal-nej, b d my gotowi uzna , e argument filozoficzny nie pojawia si znik d. Jest on cz ci tradycji kulturowej, za spraw której znale li my si w dzisiejszym poło eniu; je li zignorujemy t tradycj , nie b dziemy w pełni wiadomi znaczenia tego, czego dokonujemy w filozofii, a to mo e mie tragiczne skutki16.

Dla zwolenników i sympatyków scjentyzmu metodologicznego taka postawa nie jest jednak zach caj ca. Twierdz oni bowiem, e tradycja kulturowa w

12 Soames [2003] vol. 2, s. 463. 13 Ibid., s. 476.

14 Blackburn [2005] s. 1.

15 Wpływ ten w bardzo przekonuj cy sposób pokazuje Edward Craig [1987]. 16 Cottingham [2005] s. 39.

(9)

kim stopniu wpływa na racjonalny dyskurs filozoficzny, na rozwa ane w jego ramach problemy, proponowane rozwi zania i wspieraj ce je argumenty. Jedn z konsekwencji takiego stanowiska jest wyra ne oddzielenie filozofii od historii filozofii i traktowanie tej drugiej w sposób pod wieloma wzgl dami podobny do tego, jak naukowcy, np. fizycy, chemicy, biolodzy, traktuj dzieje swoich dyscyplin, czyli odpowiednio histori fizyki, histori chemii i histori biologii. To oddzielanie filozofii od historii filozofii – które mo na okre la mianem ahistoryzmu metafilozoficznego – jest do dzisiaj szeroko rozpowszechnione w ród analityków, co wiadczy o mocnym zakorzenieniu w tej tradycji scjentyzmu metodologicznego.

W filozofii analitycznej mówi si zwykle o dwóch rodzajach historii filozofii17. Pierwsza z nich jest racjonaln lub analityczn histori filozofii. Jej celem jest analiza krytyczna lub racjonalna rekonstrukcja dzieł i pogl dów wielkich filozofów przeszło ci. Ma ona pozwoli unikn bł dów, które filozofowie popełniali w przeszło ci oraz stanowi ródło inspiracji dla nowych koncepcji i argumentów filozoficznych. Analityczna historia filozofii bywa cz sto niezmiernie u yteczna, lecz w zasadzie nie jest ona konieczna dla wła ciwego uprawiania filozofii. Na przykład, kiedy interesuje nas kwestia argumentów transcendentalnych i ich prawomocno ci, mo na si gn do dzieła Immanuela Kanta lub opracowa na ich temat, lecz równie dobrze mo na je pomin i od razu przej do systematycznych rozwa a na ten temat.

Istniej racje, aby pow tpiewa , czy analityczna historia filozofii ma cokol-wiek wspólnego z uprawianiem historii. W tpliwo ci te nast puj co przedstawia Williams:

Aktywno tak uwa ano za histori filozofii bardziej z uwagi na nazwiska, które si w niej pojawiały ni z uwagi na sposób jej realizacji. Paul Grice zwykł mówi , e „powinni my traktowa wielkich zmarłych filozofów tak jak traktujemy wielkich yj cych filozofów, jako tych, którzy maj nam co do powiedzenia”. Jest to jak najbardziej w porz dku pod warunkiem, e si nie przyjmuje, i to, co

17 Od ich charakterystyki rozpoczyna swoj rozpraw o modelach historii filozofii Richard Rorty (Rorty [1984]).

(10)

zmarli maj nam do powiedzenia jest mniej wi cej tym samym, co maj nam do powiedzenia yj cy. Niestety, przypuszczalnie co takiego przyjmowali ci, którzy u szczytu zaufania w to, co nazywano „analityczn histori filozofii” zach cali nas, aby czyta tekst Platona „tak jak gdyby ukazał si on ostatnio w numerze Mind”. Jest to pomysł, który je li w ogóle ma jakikolwiek sens, niweczy główny filozoficzny motyw czytania Platona18.

Krótko mówi c, w analitycznej filozofii historii zakłada si , e problemy, z który-mi od wieków borykaj si filozofowie s w przybli eniu takie same, podobnie jak i podstawowy zestaw ich mo liwych rozwi za . Obecnie problemy te potrafimy precyzyjniej sformułowa i dysponujemy o wiele wi ksz wiedz szczegółow , pozwalaj c nam na lepszy wybór wła ciwych rozwi za .

Drugim rodzajem historii filozofii s typowo historyczne badania nad genez i dziejami idei filozoficznych, ich kulturowymi i społecznymi uwarunkowaniami, ewolucj pojmowania filozofii, stopniowego wyłaniania si z niej nauk szczegółowych itp. Taka historia filozofii jest cz ci historii idei lub historii kultury i zdaniem wi kszo ci my licieli analitycznych jej znajomo na niewiele si zdaje, kiedy przyst pujemy do prowadzenia bada filozoficznych. Nie ma w tym nic dziwnego, gdy podobnie jest z histori nauki. Jest to sama w sobie interesuj ca dyscyplina i warto j uprawia , lecz komu prowadz cemu eksperymentalne i teoretyczne badania fizyczne, chemiczne lub biologiczne jest ona mało przydatna. Inaczej mówi c, mo na by znakomitym fizykiem, chemikiem lub biologiem nie znaj c w ogóle historii tych nauk. Podsumowuj c, zdaniem filozofów analitycznych przyjmuj cych mniej lub bardziej wiadomie zasady scjentyzmu metodologicznego, tak jak historia jakiejkolwiek nauki szczegółowej (fizyki, chemii, biologii, ekonomii itd.) nie jest cz ci wła ciw tej nauki, tak te czysto historyczna historia filozofii nie jest cz ci historii filozofii.

Czy taka koncepcja relacji mi dzy filozofi a jej dziejami jest do utrzyma-nia? Istnieje wiele powodów przemawiaj cych za tym, e nie. Przede wszystkim, wydaje si , e nie mo na dopatrywa si analogii mi dzy rol historii nauki w nauce, a rol historii filozofii w filozofii. Nawet bowiem je li w najogólniejszych

(11)

zarysach zgadzamy si z wizj rozwoju nauki zaproponowan przez Thomasa Kuhna, to najprawdopodobniej uznamy, e w du ej mierze dzieje nauki przebie-gaj w taki sposób, e raz na zawsze eliminuje si w nich pewne stanowiska lub teorie. Jest tak za spraw ich windykacyjnego charakteru. Williams twierdzi, e polega to na tym, i

teoria lub (bardziej ogólnie) pogl d pó niejszy w taki sposób staje si sam zrozumiały oraz czyni zrozumiałym pogl d wcze niejszy i przej cie od pogl du wcze niejszego do pó niejszego, e obie strony (zwolennicy pogl du wcze niej-szego i zwolennicy pogl du pó niejniej-szego) maj powód, aby uzna owo przej cie za post p19.

Je li co takiego ma miejsce, to nie dziwi, e pogl d wcze niejszy raz na zawsze przestaje by interesuj cy z obecnego punktu widzenia i z punktu widzenia dalszego post pu. I to wyja nia dlaczego fizycy, chemicy czy biologowie mog bez adnego wi kszego uszczerbku ignorowa histori swoich dyscyplin. Jednak e nie mog sobie na to pozwoli filozofowie, wbrew licznym głosom z obozu analitycznego, gdy historia ich dyscypliny w adnym stopniu nie ma charakteru windykacyjnego. Nawet bowiem je li jaki nowy pogl d filozoficzny jest w oczach jego entuzjastycznych zwolenników lepszy od wcze niejszego, to jego zalet najprawdopodobniej nigdy nie b dzie mo na przedstawi w taki sposób, aby za jego wy szo ci opowiedzieli si równie obro cy pogl du wcze niejszego. Co wi cej, owe zalety b d si w pełni ujawniały z punktu widzenia nowego pogl du, a nie z jakiej neutralnej perspektywy. W tej sytuacji nie pozostaje nic innego jak przyj , e filozofia nie mo e wyzwoli si od swojej historii, tak jak to czyni nauki szczegółowe, chyba e za cen dogmatycznego zamkni cia si we własnej, mniej lub bardziej przygodnie uwarunkowanej, perspektywie badawczej.

Zwolennicy scjentyzmu stylistycznego i metodologicznego poszukuj zwykle gł bszego uzasadnienia dla swojego stanowiska w ogólnym obrazie wiata, który najcz ciej bywa okre lany mianem naturalizmu. Niestety, termin „naturalizm” ma jeszcze wi cej znacze ni termin „scjentyzm”. Bardzo cz sto

(12)

publikacje filozoficzne rozpoczynaj si lub ko cz zapewnieniem, e broniony w nich pogl d jest zgodny z naturalizmem, lecz dzieje si to zwykle bez bli szego okre lenia, czym ów naturalizm miałby by . Zdaniem Putnama zapewnienia te przypominaj nieco o wiadczenia, jakimi były opatrywane teksty filozoficzne publikowane w Zwi zku Radzieckim za czasów J. W. Stalina, a mianowicie, e przedstawiane w nich pogl dy s jak najbardziej zgodne z my l pierwszego filozofa tego kraju i najwi kszego kontynuatora marksizmu-leninizmu. W obu przypadkach jedno miało by jasne: „ka dy pogl d, który nie jest «naturalistycz-ny» (nie zgadza si ze stanowiskiem towarzysza Stalina) jest wykl ty i w adnym razie nie mo e by poprawny”20. Z kolei Barry Stroud uwa a, e kategoria naturalizmu funkcjonuje nieco podobnie jak idea wiatowego pokoju. Jak dobrze wiadomo, przywódcy wszystkich pa stw zapewniaj , e utrzymanie pokoju na wiecie jest dla nich najwa niejsze. Jednak e kiedy dochodzi do konkretów, czyli do ustalania, jakie działania nale y podj , aby ów pokój zagwarantowa , pojawiaj si ró nice. W przypadku kategorii naturalizmu ró nice te bior si przede wszystkim z opozycyjnych nacisków, jakim ona podlega:

Z jednej strony istnieje nacisk, aby do naszej koncepcji „natury” wł cza coraz wi cej elementów, tak e traci ona swój definitywny i restryktywny charakter. Je li za trzymamy si z góry ustalonej i restryktywnej koncepcji „natury”, pojawia si z kolei nacisk, aby zniekształca , a nawet kwestionowa te fenomeny, które maj zosta rzekomo wyja nione przez studium naturalistyczne, a w szczególno ci studium naturalistyczne istot ludzkich21.

Zasygnalizowane przez Strouda opozycyjne naciski prowadz do dylematu, przed którym staje w ko cu ka dy zwolennik naturalizmu. Albo b dzie on bronił wyra nie okre lonego naturalizmu, w my l którego tak naprawd istnieje tylko to (obiekty, własno ci, zdarzenia, procesy itp.), co jest badane i uznawane w naukach przyrodniczych w ich dzisiejszym kształcie lub w zupełnych i w pełni doskonałych naukach przyrodniczych b d cych ich przedłu eniem, albo b dzie

20 Putnam [2004] s. 59. 21 Stroud [1996/2004] s. 22.

(13)

on poszerzał poj cie natury (traktuj c np. cał sfer kultury jako przedłu enie wiata natury, jako tzw. drug natur ). Je li obierze pierwsz drog , dostarczy on z pewno ci uzasadnienia scjentyzmowi, lecz z pewno ci b dzie miał kłopoty z wytłumaczeniem wielu fenomenów, których istnienia nie chcemy odrzuca , takich jak np. wiadomo , intencjonalno , normatywno , warto ci moralne i estetycz-ne. Je li natomiast zgodzi si na stopniowe poszerzanie kategorii naturalizmu, to zapewne sprowadzi to stanowisko do jakiego trywialnego zalecenia w rodzaju: „musimy przyj za prawdziwe wszystko to, co uwa amy, e musimy przyj , aby nada sens wszystkiemu temu, co według nas jest cz ci wiata”22. Podsumowuj c, naturalizm jest albo pustym hasłem, albo stanowi trudne do obrony stanowisko ontologiczne, wspieraj ce scjentyzm metafilozoficzny.

W jaki sposób filozofia analityczna mogłaby si pozby tych kr puj cych j ogranicze ? Proponuj odwoła si raz jeszcze do wnikliwej diagnozy Williamsa i powiedzie , e powinna ona przede wszystkim pozby si scjentystycznych złudze i przesta imitowa nauki przyrodnicze lub wr cz zachowywa si jak ich przedłu enie (chyba, e jest to faktycznie ich przedłu enie, takie jak filozofia mechaniki kwantowej czy filozofia biologii). Filozofia „powinna traktowa siebie jako cz szerszego przedsi wzi cia humanistycznego, polegaj cego na rozumie-niu nas samych i naszych aktywno ci”, i aby odpowiedzie na wiele kwestii rodz cych si w trakcie tego rozumienia powinna „zajmowa si innymi cz ciami tego przedsi wzi cia, a w szczególno ci histori ”23.

Czy jednak taka humanistyczna filozofia, pozbawiona scjentystycznych złudze b dzie w dalszym ci gu filozofi analityczn ? Czy nie b dzie to ju jaki rodzaj filozofii postanalitycznej, równie daleki od koncepcji Moore’a, Russella, Wittgensteina i Kripkego, co od, powiedzmy, dekonstrukcjonizmu? By mo e jednak odpowied na to pytanie nie ma wi kszego znaczenia. Mo e po prostu, jak utrzymuje Hilary Putnam, powinni my przesta troszczy si o to, aby by filozofami analitycznymi. Oto jego uzasadnienie:

22 Ibid., s. 35.

(14)

Niepokoj mnie pewne tendencje w filozofii analitycznej – tendencja do scjentyzmu, tendencja do protekcjonalnego traktowania historii filozofii, odmowa uwzgl dniania innych rodzajów filozofii – lecz zwalczanie tych tendencji nie jest tym samym co zwalczanie filozofii analitycznej. Jako filozof, którego pisma obfituj w odniesienia do Fregego, Russella, Wittgensteina, Quine’a, Davidsona, Kripkego, Davida Lewisa i innych, uwa am siebie za filozofa analitycznego [...]. Jednak, by wymieni jeszcze jedn tendencj , której nie aprobuj , uwa am za co złego tendencj do traktowania filozofii analitycznej jako swoistego „ruchu” (tendencja ta doprowadziła do stworzenia nowych, ekskluzjonistycznych, towarzystw w kilku krajach europejskich). Według mnie jedyn uprawnion funkcj „ruchów” w filozofii jest ukierunkowanie uwagi i doprowadzenie do uznania idei, które nie maj jeszcze adnego wpływu, s pomijane lub marginalizowane. Filozofia analityczna istnieje ju sporo czasu i jest z pewno ci jednym z dominuj cych nurtów filozofii wiatowej. Czynienie z niej „ruchu” nie jest konieczne i jedynie zachowuje te jej cechy, nad którymi bolej . Tak jak mo emy uczy si od Kanta nie nazywaj c siebie kantystami, a od Jamesa i Deweya nie nazywaj c siebie pragmatystami, a od Wittgensteina nie nazywaj c siebie wittgensteinistami, tak te mo emy uczy si od Fregego, Russella, Carnapa, Quine’a i Davidsona nie nazywaj c siebie „filozofami analitycznymi”. Dlaczego nie mo emy by po prostu „filozofami” bez jakiegokolwiek przymiotnika?24

W dramatycznym pytaniu zadanym przez Putnama pobrzmiewa z pewno ci nuta zwykłego, niefilozoficznego idealizmu i t sknota na utraconymi czasami, kiedy filozofia nie była podzielona tak jak dzisiaj. Mo na je wi c odczyta jako kolejn prób odwrócenia biegu historii filozofii. Mo na je jednak potraktowa inaczej: jako zach t do uprawiania filozofii bez adnych ogranicze i obci e , bez niewolniczego ogl dania si na zało enia kierunków filozofii minionego stulecia. Je eli za do czego takiego dojdzie, to nale y si spodziewa , e pierwsze dekady tego wieku b d równie filozoficznie interesuj ce i dynamiczne jak pierwsze dekady XX wieku. B dzie si to jednak wi zało ze zmierzchem i radykaln transformacj filozofii analitycznej, któr znamy i której jeste my b d gor cymi or downikami, b d przeciwnikami.

(15)

Bibliografia

Blackburn [2005] – S. Blackburn, Paradise Regained, „Proceedings of the Aristotelian Society”, Suppl. (79) 2005, s. 1-14.

Cottingham [2005] – J. Cottingham, Why Should Analytic Philosophers Do History of Philosophy?, w: Analytic Philosophy and History of Philosophy, red. T. Sorell, G .A .J. Rogers, Clarendon Press, Oxford 2005, s. 25-41.

Craig [1987] – E. Craig, The Mind of God and the Works of Man, Clarendon Press, Oxford 1987.

De Caro, Macarthur [2004] – Naturalism in Question, red. M. De Caro, D. Macarthur, Harvard University Press, Cambridge, MA 2004.

Lindberg [2001] – Analytic Philosophy. Beginnings to the Present, red. J. J. Lindberg, Mayfield, Mountain View, CA 2001.

Putnam [1997] – H. Putnam, A Half Century Philosophy, Viewed From Within, „Daedalus” (126) 1997, s. 175-208.

Putnam [2004] – H. Putnam, The Content and Appeal of „Naturalism”, w: De Caro, Macarthur [2004] s. 59-70.

Reck [2002] – From Frege to Wittgenstein. Perspectives on Early Analytic Philosophy, red. E. H. Reck, Oxford University Press, New York 2002.

Rorty [1984] – R. Rorty The Historiography of Philosophy: Four Genres, w: Philosophy in History. Essays on the Historiography of Philosophy, red. R. Rorty, J. B. Schneewind, Q. Skinner, Cambridge University Press, Cambridge 1984, s. 49-75.

Searle [1996] – J. R. Searle, Contemporary Philosophy in the United States, w: The Blackwell Companion to Philosophy, red. N. Bunnin, E. P. Tsui-James, Blackwell, Oxford 1996, s. 1–24 [Współczesna filozofia w Stanach Zjednoczonych, tłum. M. Iwanicki, T. Szubka, „Przegl d Filozoficzny”, (10) 2001, nr 1, s. 175-201].

Sluga [1997] – H. Sluga, Frege on Meaning, w: The Rise of Analytic Philosophy, red. H.-J. Glock, Blackwell, Oxford 1997, s. 17-34.

Soames [2003] – S. Soames, Philosophical Analysis in the Twentieth Century, vol. 1: The Dawn of Analysis, vol. 2: The Age of Meaning, Princeton University Press, Princeton 2003. Stroud [1996/2004] – B. Stroud, The Charm of Naturalism, w: De Caro, Macarthur [2004] s.

21-35.

Williams [2000] – B. Williams, Philosophy as a Humanistic Discipline, „Philosophy” (75) 2000, s. 477-496.

Wole ski [1989] – J. Wole ski, Kierunki i metody filozofii analitycznej, w: Jak filozofowa ? Studia z metodologii filozofii, red. J. Perzanowski, PWN, Warszawa 1989, s. 30-77.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wykorzystanie w procesie kształtowania płac zasadniczych niżej zaprezento‑ wanej koncepcji oznacza, iż pracownik zakwalifikowany do szerokiego, podzie‑ lonego na strefy

GDP per capita (USD, in purchasing power parity), the share of food expenditure in total expenditure of house- holds (%), average value of food production per capita

As regards the political sphere, the observed changes of social structure, and especially the diminishing role of mass social groups in comparison to smaller structures, will result

W wyniku przyjêcia ustawy o reformie konstytucyjnej z 2005 roku (Constitutional Reform Act 2005), Lord Kanclerz przesta³ staæ na czele brytyjskiej w³adzy s¹downiczej i utraci³

przypadku produkcji mowy.. gramatycznego na kategoryzację) dla języka francuskiego i hiszpańskiego, ale nie dla niemieckiego. Autorzy konkludują, iż tym samym nadawanie

D la wiêkszoœci pañstw eu- ropejskich Rosja jest wa¿nym partnerem handlowym (energetyka, inwestycje). St¹d te¿ prag- matyzm w relacjach dwustronnych okaza³ siê wa¿niejszy

Kiedy jeden z mysich kawalerzystów gnany chęcią mordu wgryzł się jedną z figurek, w gardle utkwił mu mały, zadrukowany kawałek papieru i przez to wkrótce zmarł” (Zarych

Francję  oraz  Prusy  wiązała  w  tych  okolicznościach  postać  markiza  Stanisla- sa  Jana  de  Boufflers  –  chrześniaka  króla