• Nie Znaleziono Wyników

Zarys teologii przestrzeni

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Zarys teologii przestrzeni"

Copied!
18
0
0

Pełen tekst

(1)

Czesław Bartnik

Zarys teologii przestrzeni

Collectanea Theologica 54/4, 21-37

(2)

C o lle c ta n e a T h e o lo g ic a 54/1984/fasc. IV

ZARYS TEOLOGII PRZESTRZENI

W raz z rozw ojem m yśli ch rześcijańskiej w zrasta też znaczenie rozum ienia czasu i p rze strz e n i — czasoprzestrzeni w teologii, zw ła­ szcza w m etodologii teologicznej. W izja czasoprzestrzeni staje się jed n ą z podstaw ow ych k ateg o rii teologicznych, w y kraczających d a ­ leko poza sam ą kosm ologię chrześcijańską. Tym czasem w przeci­ w ieństw ie do czasu p rze strz e ń jest całkow icie zaniedbana w b a d a ­ niach teologicznych.

Podstawowa terminologia

W sporze, czy te rm in y b ib lijn e zaw ierają w sobie coś z sem ów sobie tylk o w łaściw ych, czy też są czystym pow tórzeniem ówcze­ snego języ k a potocznego, trzeb a się opowiedzieć za opinią pierw szą. T erm in y potoczne u zy sk u ją tu now e znaczenia, w artości i treści dzięki o ry g in alnem u kon tek sto w i bib lijnem u , eklezjalnem u oraz ży­ w em u środow isku chrześcijańskiem u.

1. Ś w iat (hebr. haszszam aim w ehaeres, heled, gr. ouranós kai

gé, kosm os, łac. coelum et terra, m u n d u s) jest term in e m ty le sze­

rokim , co p ły n n y m i niejasn ym . Biblia u jm ow ała p rze strz e ń św iata na początku dosyć nieporadnie, po p ro stu przez odpow iednią grę słow am i: niebo i ziem ia (np. Rdz 1, 1; P s 49, 2). Z czasem w y ra sta ł te rm in b ardziej a b stra k c y jn y na oznaczenie w ym iarów rzeczyw i­ stości: heled (np. 2 Mch 3, 12), co S e p tu ag in ta oddała^po g recku przez kosm os i te rm in ten , zn an y ju ż od H erodota, b y ł szeroko sto­ sow any przez Nowy T estam en t (np. M t 13, 35; 25, 34; Ł k 11, 50; J 17, 5. 24; Rz 1, 20; Ef 1, 4; F lp 2, 15). Chodziło tu nie tylk o o treść „ św iat”, lecz także o w szystkie jego w ielkości i w y m iary m aterialn e, a więc rów nież o p rze strz e ń w jak iejś skali ogólnej. Po p ro stu niebo, ziem ia, św iat oddaw ały poznaw aną przez człow ieka przestrzenność.

2. Eon (hebr. ’olam, gr. aión, łac. aevum ) oddaje, zwłaszcza pod w pływ am i gnostyckim i, całość naszego św iata, ew en tu aln ie zespół św iatów n a stę p u jąc y c h po sobie (Ps 44, 18; 82, 18; H br 1, 8; Ef 3, 21). G łów ny ak cen t jest tu kładziony na „w iek”, niem niej nie ozna­ cza to jedy n ie czasu, ty m b ard ziej „stu le cia ”, lecz także całą p rz e ­ strzeń w idzialnego św iata stw orzonego (Wj 15, 18; P s 65, 7; H b r 1,

(3)

2 2 ks. CZESŁAW BARTNIK

2; 11, 3; 1 Tm 1, 17), a n aw et szczególne upostaciow anie stw orzone­ go św iata przestrzennego, ciągle się dokonującego w m aterialn y ch w ym iarach, pod pew nym i w zględam i przeciw staw ionego bezprze- strzenności nieba (np. Ef 2, 2; 3, 9; 8, 1; Kol 1, 26). Eon oznacza p rz e ­ strzeń św iata skończoną, ściśle określoną, w pew nym sensie p o w ta­ rzającą się w sw ych podstaw ow ych w artościach, ale pozostającą w jak im ś ciągłym ru c h u i będącą jakim ś w yzw aniem pod adresem religii.

3. K rólestw o Boże (m a lc h u t Jahw e, basileia to u T heou, reg num

Dei) stanow i stosunkow o późny w S ta ry m T estam encie te rm in na

oznaczenie obszaru rozleglejszego niż niebo i ziem ia, będącego szcze­ gólnym p rzed m io tem bezpośredniej w ładzy Bożej, a n astępn ie p ew ­ nym lokalizow aniem wyższego św iata objaw ienia, spraw iedliw ości, w iary, szczęścia, pokoju i ładu, a więc jak ąś p rzestrzen ią wyższego rzędu, zadaną człowiekowi, p ro ro ck ą (np. M k 1, 15; 4, 11; M t 6, 33; 8,11; Dz 1, 3; 8, 12, 14; J 3, 3. 5; Rz 14, 17; 2. P 1, 11). P rz estrz e ń ta otacza, ja k nieboskłon, p rze strz e ń doczesną i p rzen ika ją w k a ż ­ dym m iejscu n a różne sposoby.

4. N iezm ierzony obszar w idzialny (gr. chora, łac. sp a tiu m ) jest, od H om era, chyba n a jb a rd zie j zu n iw ersalizow anym term in em prze- strzennościow ym , k tó ry now oczesne język i tłum aczą po p ro stu jako „ p rz e strz eń ”. Jed n ak że te rm in ten w Biblii jest b ra n y zawsze dosyć k o n k retn ie na oznaczenie „części” m aterialneg o św iata stw o rzo ­ nego:

a) k ra j, k rain a, w ielkie tery to riu m , daleki św iat, odległe stro n y c h a ra k te ry z u ją c e się odm iennością, rozległością i innością s tr u k tu r życia (Mk 1, 5; 5, 1; M t 2, 12; 8, 28; Ł k 3, 1; 8, 26; 15, 14, 15; J 11, 54; Dz 12, 20; 13, 49; 16, 6);

b) okolica k rajo b raz , teren , a więc także p rzyroda, w łonie k tó ­ re j tk w i życie ludzkie (Mk 5, 10; 6, 55; Ł k 2, 8; 15, 13; J 11, 55; Dz 8,1);

c) pola, ziemie, u praw y , obszary poza m iastem (Łk 12, 16; 21, 21; J 4, 35; Dz 11, 2; J k 5, 4), skąd i w ieśniak jest nazyw an y ebo­ n ie s , czyli człow iek pól, p rze strz e n i niezaludnionej;

d) określona ziem ia zam ieszkała przez lu d zi z O patrzności Bo­ żej, ja k np. ziem ia żydow ska (np. Dz 10, 39; 26, 20; por. Mk 5, 1; M t 8, 28; Dz 18, 23);

e) trw ałe oparcie dla życia w p rzeciw ieństw ie do bezładu i c h a ­ osu m orza (J 4, 35; Dz 27, 27).

N ow y T estam en t nie posługuje się pochodnym i term in a m i bardziej a b stra k cy jn y m i: choros (tylko Dz 27, 12) i chorem a. T e r­ m in zaś to ch u w abochu, abyssos (Rz 1, 1; Ł k 8, 31; Rz 10, 7; Ap 9,

1. 11) zgodnie z językiem m itów oznaczał nie ty le p rzestrzeń, ile chaos bezład odm ęty p rap ie rw o tn y c h wód, otchłań, a więc raczej

(4)

ZARYS TEOLOGII PRZESTRZENI

23

b rak p rzestrzeni, nieobecność Boga i b rak działania, a k tu stw órczego. 5. F u n k c ja pojem nika, zbiornika ru c h u lokalnego oddaw ana jest słow em choreo. T erm in te n w N ow ym T estam encie oznacza przede w szystkim k om u n ik ację m iędzy b ytam i, a więc:

a) m ieścić coś, obejm ow ać, zajm ow ać, zaw ierać w sobie (Rdz 13, 6; J 2, 6; 21, 25);

b) iść d alej, czynić drogę (Mt 1, 17), doprow adzać do czegoś (2 P 3, 9), czynić p ostępy (J 8, 37); stąd сhóresis oznaczało pożądanie, posuw anie się, ru c h naprzód;

c) w przeno śn i — pojm ow ać, obejm ow ać rzeczy, chw ytać, a więc rozum ieć (np. M t 19, 12), czyli p rz e strz e ń je s t jed n ą z p o d ­ staw dla ko m u n ik acji m iędzy ludźm i przez w zrok i um ysł;

d) otw ierać serce, czynić je p rzestro n n y m , jak b y „u p rzestrzen - niać” — dla rzeczy, ludzi i Boga (np. 2 K or 7, 2. Por. 6, 12);

e) grom adzić się, zbierać się, w ypełniać m iejsce (np. Mk 2, 2), a więc tw orzyć podstaw ę dla eklezji;

f) eury-choria oznacza o tw a rtą p rzestrzeń, szeroką drogę, sw o­ bodę poruszania się (np. M t 7, 3).

6. P rz estrz e ń nie jest jednow artościow a w kom unikacji, może ona. rów nież działać przeciw ko k o m unikacji. S tąd w y stęp u jące od H erodota słowo сhoridzo oznacza:

a) oddzielenie, rozdzielenie, rozdzieranie jednego ciała (Mk 10, 9; M t 19, 6; 1 K or 7, 10. 15);

b) odchodzenie, oddalanie się, załam anie ciągłości (Dz 1, 4; 1 8, 2);

c) rozbicie k o n ta k tu m iędzy człow iekiem a człow iekiem oraz m iędzy człow iekiem a S tw órcą (Fłm 15; Rz 8, 35. 39);

d) pozytyw nie —■ odłączenie od św iata grzechu i zła (H br 7, 26). Analogicznie p rzysłów ek choris oznacza oddzielenie, w od­ m ienny sposób, bez w spółpracy z kim ś, bez rela cji do czegoś (np. M t 13, 24; Mk 4, 34; Rz 3, 21. 28; 1 K or 4, 8; H b r 4, 15; 7, 7. 20), rz e ­ czow niki zaś chórisis i chorism ós, oznaczające tak ie rozłam anie p rze strz e n i w sposób jeszcze bard ziej a b stra k c y jn y lub naukow y, nie są w N ow ym T estam encie używ ane.

7. M iejsce (hebr. m a k o m np. Rdz 26, 7; 1 Sm 9, 22; 27, 5 lub om ed np. D n 8, 17. 18; Ne 8, 7; 9, 3, gr. topos, łac. locus), poza m ie j­ scem w księdze (Łk 4, 17), oznacza bardzo szczególną „cząstk ę” przestrzen i, stanow iącą określony p u n k t w ekonom ii Bożej, p rze ­ w ażnie doniosłej wagi:

a) zam ieszkałą część te ry to riu m — wieś, osadę, m iasto (Mk 6, 11; 13, 8; M t 14, 35; 24, 7. 15; Łk 4, 37; 10, 1; Dz 6, 13. 2Ц;

b) plac, pom ieszczenie, oznaczoną część p rzestrzen i m ate ria ln e j (Mk 1, 35; M t 12, 43; 14, 13; 26, 52; Ł k 4, 42; 10, 32; J 5, 13; Ap 18, 17);

(5)

c) m etaforycznie — stanow isko (1 Sm 6, 1), godność (Łk 14, 9. 10), zastępstw o za kogoś (Oz 2, 1; Dz 1, 25), okazję lub m ożliwość dokonania czegoś (1 M ch 9, 45; Dz 25, 16; H b r 12, 17);

d) sta n eschatyczny człow ieka ·— zbaw ienie lub niezbaw ienie (Tb 3, 6; Ł k 16, 28; J, 14, 2— 3; Dz 1, 25);

e) sw oje n iep o w tarzaln e łono zdarzenia, „m iejsce sw oje” —

ho tópos ho idios (Dz 1, 25b), określony p u n k t w dziejach (Ap 12, 14),

podstaw a decydującego zdarzenia, jak H ar-M agedon, m iejsce o sta­ tecznej k lęsk i złych m ocy (Ap 16, 16).

8. Chorion — stary term in oznaczający miejsce chyba jeszcze

bardziej szczególne niż topos:

a) isto tn ą część m iejsca, stanow iącą środow isko i podstaw ę egzystencji człow ieka — pole, ogród, dobra, posiadłość (Mk 14, 32; M t 26, 36; J 4, 5; Dz 4, 34; 5, 3. 8);

b) gospodarcze i polityczne otoczenie, środow isko, w k tó ry m żyje zbiorowość ludzka, m iasto (np. Dz 28, 7);

c) m eta fo ra rozdroża m iędzy zbaw ieniem a niezbaw iem em , tw orzyw o m oralności, ja k b y sym bol tego św iata, k tó ry leży w m ocy dobra i zła (J 4, 5; Dz 1, 18. 19; 5, 3. 8);

d) obraz k o n k retn y c h dokonań Bożych w św iecie stw orzonym , a więc obraz „ rę k i B ożej” — h ebr. jad (Iz 49, 22; P s 109, 27; Ne 2, 8; Ez 1, 3; 3, 14. 22; J r 15, 17);

e) szczególne sko ncentrow anie p rzestrzen i — hebr. m a k o m , gr.

synagogę: „N iechaj zbiorą się wody spod nieba w jedno m iejsce

i niech się ukaże pow ierzchnia su c h a ” (Rdz 1, 9).

Rodzaje przestrzeni

D la m yśli chrześcijań sk iej p rze strz e ń jest pluryform iczna. P osiada ona różne rodzaje i w arstw y zw iązane ze sobą naw zajem , p rzen ik ające się i przechodzące od pod staw m a te ria ln y c h aż do owoców duchow ych. M iędzy poszczególnym i rodzajam i zachodzi ciągłość i jednocześnie nieciągłość. T rzeba rozróżnić p rzestrzeń p ie r­ w otną, w y n ik ającą w prost z rzeczyw istości bytów , oraz p rzestrzeń w tó rn ą, w pew nym sensie w spółtw orzoną, m ów iąc po staro g reck u — „poietyczną” .

Na p rze strz e ń p ierw o tn ą składa się pięć podstaw ow ych r o ­ dzajów :

1. Przestrzeń kosmiczna (heled, olam, chóra, spatium). Oparcie dla w szystkich rodzajów stanow i p rze strz e ń kosm iczna. W teologii jest ona obok czasu p o dstaw ow ym znakiem fa k tu stw orzenia, u n i­ w ersalnego zak resu stw órczego a k tu Boga oraz głów nym elementem, w idzialności rzeczy. J e s t s tr u k tu rą k o m u n ik acji m iędzy w szystkim i rzeczam i, zw ornikiem tw orzenia całościowego o b razu św iata i m a­ te ria ln y m „w y razem ” nieba. Oczywiście, religia m ów i o niej w spo­

(6)

ZARYS TEOLOGII PRZESTRZENI 25

sób sym boliczny, nie lite ra ln y an i ściśle naukow y. Toteż p rze strz e ń kosm iczna b y ła jak ąś k ateg orią relig ijn ą, bez w zględu na jej „k ształ­ t y ”. w jak ich widzą ją ludzie jak iejk o lw iek epoki. Je śli w idziano ją jako zespół sfer ru chom ych z nieruch om ym dalej „n iebem ”,

em p ireu m , to b y ł to sposób m ów ienia o złożoności rela cji m iędzy

S tw órcą a stw o rzeniam i i zarazem obrazow e p rzed staw ian ie ro zle­ głości św iata i jego granic. Rozległość i ruchom ość p rze strz e n i św ia­ ta b yła zawsze sym bolem wielkości, nieskończoności Niebios i p a ra ­ doksalnym obrazem niezm ienności Stw órcy, będącej najw y ższym celem zm iennych rzeczy. W języ k u „geom etrycznym ” koło n ieb ia ń ­ skie, o krąg i k u la m iały być term in a m i najw yższej doskonałości. T ak było p rzede w szy stk im w cyklicznych w yobrażeniach p rze strz e ­ n i kosm icznej. W o stry ch zaś d ualizm ach m iędzy Bogiem a św iatem oraz duchem a ciałem p rzestrzeń b y ła podstaw ow ym znakiem od­ dzielenia S tw ó rcy od m aterii, w yrazem ab so lu tn ej tran scen d en cji Boga w sto su n k u do św iata oraz „ a rg u m en te m ” na rzecz p o trz e b y oczyszczenia ducha ludzkiego z obciążeń ze stro n y ciała i życia w m aterii. P rz y ty m poglądy potoczne i m itologiczne p rzen ik ały głęboko do um ysłów filozofów i uczonych. Dla P lato n a p rze strz e ń m iała być niestw orzonym sposobem oddzielania św iata idei od św ia­ ta rzeczy. D la A ry sto telesa — rów nież odw ieczna — m iała być m iejscem łączenia idei z k o n k re tn ą rzeczą, czyli p ew nym narzędziem pom ocniczym w stw arzan iu . R ów nież w ielu uczonych now ożytnych p atrzy ło n a p rze strz e ń kosm iczną całkow icie religijnie. I. N ew ton i S. C larke u tożsam iali ją -— jako niezależną od m ate rii — z id ealn ą nieskończonością Boga. B. Spinoza u tożsam iał ją z boskim a try b u ­ tem niezm ienności, zaś A. Einstein, w ielbiciel Spinozy, w tłoczył te n a try b u t jeszcze głębiej w kosmos, w idząc w niej obraz absolutnego p orząd ku p anującego we W szechświecie. W te n sposób w ielu m y śli­ cieli nie dostrzega naw et, że o p eru ją do dziś relig ijn y m i obrazam i przestrzeni.

2. Przestrzeń ziemska, geobiologiczna (olam, aión, er es, gé, na­

tura, geogeneza, biogeneza). W ielka p rze strz e ń kosm iczna przechodzi

w w yższy etap p rze strz e n i n a tu ry — p rzyrody, biogenezy, św iata bezpośrednio zw iązanego z globem ziem skim , jego dziejam i i życiem. W ielu uczonych, poczynając od staro ży tn y ch atom istów , p rzestrzeń ziem ską uw aża po p ro stu za „ k aw ałek ” p rzestrzen i pankosm icznej. Z B iblii jed n a k zdaje się w ynikać n au k a, że p rze strz e ń geobiolo­ giczna stanow i szczególny p rzyp ad ek p rzestrzen i kosm osu. Mówiąc m etaforycznie, o ile kosm iczna jest bard ziej „nieożyw iona” i fi­ zyczna, to ziem ska jest b ard ziej ożyw iona i biologiczna. Ta druga w yraża się w szczególnym „zak rzy w ien iu ” p rzestrzen i kosm icznej do ziemi, dziejów życia, zwłaszcza do antropo g en ezy (np. J 6, 14; 9, 39;

16, 28; 17, 5; Ef 1, 4; 2, 2; 3, 9; K ol 1, 26; 1 Tm 1, 17; H b r 1, 2; 4, 3; Ap 13, 8; 17, 8). T eilh ard de C hard in słusznie m ówi o p rze strz e n i

(7)

organicznej. M yśl chrześcijańska odrzuca w yobrażenia, jakoby k ształto w an ie się globu ziem skiego, pojaw ienie się życia w łonie ziem i oraz zaistnienie człow ieka mogło się dokonać w dow olnym i p rzy p ad k o w y m m iejscu kosm icznym lu b też jako by G udea czy Solon, A b rah am czy C h ry stu s m ogli żyć jed en w m iejscu drugiego albo na in n y m k o ntynencie, w in n ej k u ltu rz e, w innym państw ie itd. Nie jest to w ielkość w yłącznie kubiczna, w k tó rą m ożna by w kładać — no i w yjm ow ać — ludzi i rzeczy dowolnie, zwłaszcza z ich n iep o w ta rza ln y m i s tru k tu ra m i i eta p a m i rozw oju. W p rz e ­ strz e n i geobiologicznej, k tó ra jest szczególnym przy p ad k iem co n ti­

nuae creationis i szczególną k on densacją p rze strz e n i kosm icznej,

każda rzecz za jm u je m iejsce sobie ty lk o w łaściw e, w yznaczone przez c ały system stw o rzeń i zrozum iałe ty lk o w św ietle uporządkow anej całości. Można chyba powiedzieć, że izotropow a p rze strz e ń kosm i­ czna p rz e p la ta się dialektycznie z anizotropow ą p rzestrzen ią orga­ niczną.

3. Miejsce (makom, omed, tópos, locus). Miejsce jest z jednej stro n y jak im ś w spółelem entem p rze strz e n i w ogóle, owego con ti­ n u u m p e rm a n en s (ciągłości trw ałe j), a z d ru g iej — przestrzen ią d la sw ych części w ew n ętrzn y ch. A ry sto teles uw ażał m iejsce za część przestrzen i: „pierw sza, n ieru cho m a g ranica ciała m ieszczące­ go” (te rm in u s co n tin e n tis, im m obilis, prim us), a więc m iejsce to zew n ętrzn a pow ierzchnia ciał otaczających lub ciała mieszczącego. P la to n od ry w ał m iejsce od p rze strz e n i uw ażając je za m ate rię ciała, z k tó rą się łączy idea. Podobnie K a rte z ju sz utożsam iał m iejsce z cia­ łem, uw ażając m iejsce za k sz ta łt zew n ętrzn y rozciągłości. N iektó ­ rzy tom iści rozróżniają m iejsce zew nętrzne, w yn ik ające z opisania przez jakieś ciała, oraz m iejsce w ew n ętrzne, zajm ow ane i w y p e łn ia ­ ne przez samo ciało. P rz y ty m u trz y m u ją , że m iejsce jest realnie różne od ciała um ieszczonego, od w y m iarów w e w n ętrzn y ch tego cia­ ła oraz także od jego k sz ta łtu zew nętrznego. R ealizm p erso nalisty- czny, k tó ry rep re z en tu ję , w iąże m iejsce dużo ściślej z ciałem m ie ­ szczonym . M iejsce je st bezpośrednim em an atem s tr u k tu ry ciała i p u n k tem w yjściow ym jego rela cji do in n ych ciał. S tan ow i ono najw yższy p rzy p ad ek „ko n d en sacji” p rzestrzeni. Nie m am y tu je d ­ n ak do czynienia z p orządkiem przechodzenia od p rze strz e n i do m iejsca, a więc jak b y jej w zm ożonej kondensacji, lecz o dw rotnie — m am y em an ację n a stęp u jącą: ciało, m iejsce, p rze strz e ń geobiologi- czna i w reszcie kosm iczna. R eligijnie rzecz biorąc, m iejsce jest bez­ pośrednią pochodną k reacy jn eg o c h a ra k te ru b y tu w sto su nk u do by tu ; m iejsce w ew n ętrzn e — pochodną pierw szą, m iejsce zew nę­ trz n e — pochodną drugą, zespół m iejsc — pochodną trzecią. W ten sposób je s t k o n ty n u ac ją realizow ania się i ciągłości by tów m a te ­ rialn y ch . D latego ostatecznym źródłem m iejsca jest stw órczy, n ie ­ dopełniony i „ru ch o m y ” c h a ra k te r bytu.

(8)

Na płaszczyźnie zbaw ienia m iejscem jest także pierw sza em a- n a c ja dzieła zbaw ienia, czynu Boga w świecie, c e n tru m ekonom ii Bożej. C e n tru m to stanow i ciało człow ieka, będące doczesnym p od ­ m iotem łaski zbaw czej, a ostatecznie — Ciało (sarks, soma) Jezusa C h ry stu sa , stanow iące k am ień w ęgielny ekonom ii zbaw ienia. Jezus C h ry stu s stał się ciałem (J 1, 14), a w k onsekw encji c e n traln y m m iejscem św iata, n iejako „m iejscem w szystkich m iejsc”, w ten spo­ sób Jezu s C h ry stu s osiąga rela cję do całej p rzestrzen i, sięga swoim prom ien iem b y tu do każdego m iejsca ludzkiego i streszcza w sobie w szelką p rzestrzeń .

4. P rz e strz e ń społeczna i antropologiczna (chora p olitiké, spa­

tiu m sociale, soma morale). A ntropologia person alisty czn a odkryw a,

analogiczną do geobiologicznej, p rze strz e ń społeczną o socjalnych p a ­ r a m e tra c h realizow ania się człow ieka obok człow ieka i bycia człow ieka

w zbiorowości ludzkiej (np. M t 8, 11; 10, 7; 18, 7; J 8, 12; 9, 5; 1 J 3, 5; 4, 14). P rzez swe ciało człow iek lokalizuje się w „sercu p rz e ­ s trz e n i”, w „łonie ziem i” (Mt 12, 40), a w dalszym ciągu — w sercu środow iska społecznego, k tó re m a swój c h a ra k te r przestrzeniorod ny , .swoje w y m iary analogiczne (długości, szerokości, w ysokości i głębi), a przede w szystkim płaszczyznę „postfizyczną”. P rz e strz e ń społe­ czna odbiega od poprzednich, jest b ardziej zróżnicow ana i tru d n a do badan ia naukow ego, ale jest rzeczyw istym a try b u te m entis so-

•cialis, jak rozciągłość a try b u te m ciała. Jed n o stk i ludzkie jako ele ­

m e n ty zbiorow ości w yznaczają na różn y sposób rozległość m iędzy sobą i elem en tam i krańcow ym i, tw orzą w spólne ciało mieszczące, a także now y rodzaj m iejsca w ew nętrznego. P rz y k ła d e m „o rg an i­ cznego” c h a ra k te ru tak iej p rzestrzen i jest choćby naród: „nie tylko nasze św ięte m iejsca, ale także cały n a ró d ” (J 11, 48). Dziś odchodzi się już od rozum ienia społeczności jako zw ykłego „ciała m o raln ego ”

{corpus m orale) o pustce przestrzen n ej w łasnej, w y p ełn ianej co

n ajw y ż ej p rzestrzen ią fizyczną.

5. P rz e strz e ń w ew nątrzosobow a (spatium psychologicum , spa­

tiu m personae). W św ietle „ o d k ry cia” św iata osoby ludzkiej trzeb a

m ówić jeszcze o p rzestrzen i w ew n ętrzn ej w człow ieku, podm ioto­ w ej, osobowej, będącej rea ln ą s tr u k tu rą w n ę trz a św iata ludzkiego. Pism o Św ięte m ów i o jak im ś „m iejscu se rc a ” (2 K or 6, 12; 7, 2— 3) lu b jakim ś osobow ym „sercu m iejsca” (por. M t 12, 40; 1 Tes 2, 17). S k ła d a ją się na nią nie ty lk o p rzestrzen n e k sz ta łty w yobraźni, doz­ n ań, m yślenia, w oli i działań, lecz także rzeczyw isty, choć podm io­ tow y, w y m iar bycia i staw an ia się człow iekiem , osobą, św iatem „zak rzy w io n y m ” k u w ew nątrz, k u jaźni i duchow i. W św iecie oso­ bow y m tk w ią korzenie am biw alen cji przestrzeni, czyli jej ro z d a r­ cia na d o d atn ią i u jem n ą, dobrą i złą (np. Iz 6, 10; Dz 28, 27; 2 K or 3, 3). P rz estrz e ń je s t tu jed n y m z p ierw o tn y ch etapów em anacji b y tu osobowego, realizującego się m iędzy in n ym i przez rela cję do

(9)

28 ks. CZESŁAW BARTNIK

uk ład u zjaw isk w ew n ętrzn y ch , do stosunków m iędzy duszą i cia ­ łem , dążenia do ładu w ew nętrznego, piękna osobowego, dojrzałości osobowej oraz przez k o n stru k c ję odniesienia do jakiegoś p u n k tu fi­ nalnego. M iejsce p ersonalne jest bezpośrednim odbiciem ducha na siatce b y tu cielesnego. Tego ro d zaju p rzestrzeń jest już d ia le k ty ­ cznym splotem p rzestrzen i m a te ria ln e j z duchow ą. N iekiedy n azy ­ wa się ją m ik ro p rzestrzen ią, czego jed n a k nie należy m ylić z p rz e ­ strzen ią w ew n ątrzatom o w ą w n au k ach ścisłych.

W płaszczyźnie przestrzen i w tó rn ej m ożem y mówić o jej czte­ rech rodzajach:

1. P r z e s t r z e ń t e c h n i c z n a (chora techniké, spatium-

technicum). O d kryw am y coraz w y raźn iej istnienie p rzestrzen i w y ­

tw a rz a n e j przez człowieka, k tó rą m ożem y nazw ać techniczną, sz tu ­ czną lub „poietyczną” . P o w sta je ona z przek ształcan ia n a tu ra ln y c h rodzajów p rzestrzen i na k s z ta łty lepiej odpow iadające celom lu ­ dzkim : u b ran ie, grota, szałas, dom, w ehikuł, wieś, m iasto, cy w ili­ zacja, p ro tezy ciała, pojazdy kosm iczne, tw orzenie m iejsc hom ini- d alnych na in n y ch ciałach niebieskich itp. Ju ż Biblia rozw ija ■— za sta ro ż y tn y m S u m erem — ideę organizow anej przez społeczność specjalnej p rzestrzen i życia, p rzestrzen i u rb an isty czn ej, p rzestrzen i iakiegoś „nowego św ia ta ” na ziem i (np. Iz 26, 1; 46, 13; J r 8, 19; 14, 19; L m 1, 17; 2, 8; 2 K ri 5, 7; M t 23, 37 nn.; Ł k 13, 33 nn.; Rz 9, 33; 15, 23; H b r 12, 22; A p 14, 1; 18, 9 nn.; 21, 1 nn.). O ile p rze strz e ń jest em anacją i pew ną k o n ty n u a c ją b y tu , o ty le tu ta j człow iek chce, odw rotnie, oddziałać na sam b y t poprzez przestrzeń . J e st to n achv - lanie całego św iata m aterii, łącznie z p rzestrzen ią, do człow ieka p rzy pom ocy tech n ik i działań, p ró b a opanow ania p raw p rzestrzen i n a tu ra ln e j dla ro zw o ju ludzkości i podniesienia poziom u jego egzy­ stencji. Rozwój bow iem życia ludzkiego w y d aje się niemożliwy, bez pew nego stopnia opanow yw ania i przek ształcania p rzestrzeni.

2. P r z e s t r z e ń i d e a l n a . Nie chodzi tu o plato ń sk i łub new tonow ski sens tej nazw y, lecz o p rzestrzeń tak czy inaczej w y- koncypow aną przez człow ieka, a więc im aginacyjną, m yślow ą, a b ­ stra k c y jn ą , służącą do naukow ego opisu zjaw isk fizycznych, m a te ­ m atyczną, zwłaszcza nieeuklidesow ą, m ającą posiadać jeden, dw a, cztery, pięć, sześć czy n w y m iaró w (N. J. Łobaczew ski, J. Bolyai, В. R iem ann, J. K aluza, A. Einstein, Jano-O gane, K alicyn, G. B e rg ­ m ann). P rz y ty m toczy się d y sk u sja, czy p rze strz e ń techniczna nie utożsam ia się z ty m i w szystkim i przestrzen iam i idealnym i. M iędzy in n y m i w ielu stru k tu ra lis tó w dowodzi, że nie m a tu żadnej różnicy, co n ajw yżej p rze strz e ń tech n iczna jest ty m w y tw orem „nieśw iado­ m ości” , k tó ry jest w prow adzony w p rak ty k ę. Z p u n k tu w idzenia realizm u personalnego trzeb a się opowiedzieć za różnicą realną. P rz e strz e ń techniczna jest niew ątp liw ie rzeczyw ista, n ato m iast r e ­

(10)

alność p rze strz e n i idealnych jest p rzy n a jm n ie j w ątpliw a. Bez w ą t­ pienia jed n a k te d ru gie są narzędziem nauk o w y m w tw orzeniu p rze strz e n i technicznej, k tó ra z kolei je s t p a rty c y p a c ją w Pow szech­ nym Akcie Stw órczym . P rzestrzen ie idealne są w tó rne w stosunku do p ra k ty k i, pozostają na bazie poznaw czej, p lan u jącej, a n a w e t dą- żeniow ej. Sam e w sobie jed n ak stanow ią konieczne dopełnienie oso­ by ludzkiej, k tó ra tra n sc en d u je p rzestrzeń kosm iczną i fizyczną. D zięki nim osoba osiąga now e etap y rozw oju w ew nętrznego.

3. P r z e s t r z e ń z b a w c z a (chóra tes soterias,

spatium

salutis, ho topos hagios, locus sacer). W Biblii przechodzi się powoli,

jak w idzieliśm y w analizie term inologicznej, od przestrzen i jako oddaloności, te re n u nie zaludnionego, kom unikacji, o tw artości na in n ą rzecz, oparcia dla w łasnego b y tu — do p rzestrzen i jako św ię­ tej, k tó ra w y raża się głów nie w „św iętym m ie jsc u ” — ho tópos ha­

gios (Mt 24, 15; J 11, 48; Dz 6, 13). P rz e s trz e ń św ięta to nie tylk o

uśw ięcona ry tu a ln ie , ale także posiadająca inną, zbaw czą k o n s tru ­ kcję, k tó ra przede w szystkim w iąże p rzestrzeń, jakoś w ew nętrznie, z podstaw ow ym i w yd arzen iam i zbaw czym i. M am y zatem „m iejsce c h rz tu ” (J 10, 10), „m iejsce spotkan ia z Jezu sem ” (J 11, 30; Łk 22, 40), „m iejsce k u ltu Boga” (J 4, 20), „m iejsce m odlitw y Jezusa (Łk 11, 1), „m iejsce K rzyża i M ęki” (Mt 27, 33; 28, 6; M k 15, 22; J 19, 20. 41). N astęp u je cały proces sak ralizacji p rzestrzeni: „m ie j­ sce, na k tó ry m stoisz, jest ziem ią św ię tą ” (Dz 7, 33; por. Wj 3, 5); „po w szystkich m iejscach roznosi się woń poznania Je z u sa ” (2 K or 2, 14); poszerza się chrześcijańska m odlitw a „na każdym m iejscu ” (1 T m 2, 8; por. 1 K or 1, 2).

P rz estrz e ń św ięta posiada sw oje c e n tru m w Jezusie C hrystusie i jego Kościele. P ro to ty p e m b y ła „ziem ia obiecana” A braham ow i (H br 11, 8; por. Rdz 12, 1— 4; 23, 4). P rzed e w szystkim p rzy g o to w y ­ w ała ona „m iejsce drugiego p rzy m ierz a ” (H br 8, 7; por. Dz 7, 7). W chrześcijań stw ie zaistniało już praw dziw e „m iejsce K ościoła”, odpow iednio „w yścielone” przez D ucha Św iętego: „Po tej m odli­ tw ie zadrżało m iejsce, n a k tó ry m b y li zebrani (w Kościół ■—- Cz. B.), w szyscy zostali n ap ełn ien i D uchem Ś w iętym i głosili odw ażnie sło­ wo Boże” (Dz 4, 31; por. Dz 2, 1 nn.; Rz 9, 26). P odobnie Duch Ś w ięty swoim T chnieniem p rzygotow uje n a jb a rd zie j owocne i tw ó r­ cze m iejsce Niew ieście-K ościołow i: „N iew iasta zbiegła na p u sty nię, gdzie m a m iejsce przygotow ane przez Boga” (Ap 12, 6). W p rz e ­ strzen i „ e k le z ja ln ej” dochodzi do głosu cała sym bolika p u sty n i, oa­ zy, ra ju , ocalenia, a rk i i m iejsca życia, oddzielonego od w szelkiej p u ste j lub „złej” p rzestrzeni.

Sklepienie pod p rze strz e ń kościelną utw o rzy ł swoim b ytem i słow em C hrystus. P rzy p o m in a to d ru g ie stw orzenie w porów naniu do K sięgi Rodzaju. W ten sposób C h ry stu s poddał sobie wszelką p rze strz e ń pod sw oje stopy i jest jej Panem : „Bóg dla dokonania

(11)

p ełn i czasów w szystko na nowo jednoczy w C h ry stu sie jako Głowie:: to, co w niebiosach, i to, co na ziem i” (Ef 1, 10). C h ry stu s czyni to- n a zasadzie, że sam stał się m iejscem (soma): „...a jego sam ego u sta ­

now ił nade w szystko Głową wszelkiego Kościoła, k tó ry jest jego Ciałem , P e łn ią Tego, k tó ry n ap ełn ia w szystko na w szelki sposób” (Ef 1, 22— 23). P rz estrz e ń K ościoła jest ucieleśnieniem ekonom ii Bożej: „Teraz w ieloraka w p rzejaw ach m ądrość Boga poprzez K oś­ ciół stanie się jaw n a na w yżynach niebieskich — zgodnie z p lan em wieków, jak i pow ziął Bóg w C h ry stu sie Jezusie, P a n u naszym . W nim m am y p rzy stęp do O jca” (Ef 3, 10— 12). Św. P a w e ł chce chyba w ytłum aczyć Efezjanom — w ty m liście chrystologii czaso­ p rze strz e n n ej — że C h ry stu s u tw o rzy ł jak ąś św iętą czasoprzestrzeń społeczną, zm ierzającą ew olucyjnie ku P e łn i Bożej w D uchu Ś w ię­ tym : „...abyście zdołali ogarnąć duchem , czym jest Szerokość, D łu ­ gość, W ysokość i Głębokość, i poznać miłość C h rystu sa, przew yższa­ jącą w szelką wiedzę, abyście zostali n ap ełn ien i całą P ełn ią Bożą” (Ef 3, 18— 19). W arto zauw ażyć, że św. Ł ukasz je s t nade w szystko teologiem czasu, w corpus J o h a n n e u m jest głów nie teologia p rz e ­ strzeni, zaś w corpus P a u lin u m dostrzegam y dużo z teologii czaso­ przestrzeni.

Kościół a n ty c y p u je p rz e strz e ń eschatologiczną, ów siódm y o krąg św iata — „M iejsce O dpoczynku Boga” (Dz 7, 49). Czy m ożna mówić o m iejscu eschatycznym ? J e d n i opierając się na teście: „i nie było już dla ziem i i nieba żadnego m iejsca” (Ap 20, 11; por. 6, 14; 12, 8), n e g u ją istn ien ie jakiegokolw iek m iejsca eschatologicznego. In n i n ato m iast pow ołują się na liczne sym bole b ib lijn e o p rz e strz e ­ ni eschatycznej: „m iejsce wiecznego p o b y tu ” (Tb 3, 6), „Nowe J e ­ ru z a le m ” (Ap 21, 1— 27; H b r 4, 9); „O jczyzna N iebieska” (J 4, 44; H b r 11, 14— 16); „Dom O jca” (J 14, 2—3), „M ieszkanie B oga” (Mt 23, 22; Dz 7, 55 n.; 2 K or 12, 2), m iejsce zstąpienia i w stąpienia J e ­ zusa C hry stu sa (Dz 1, 9— 11; J 3, 13. 31; 1 K o r 15, 47), m iejsce p rze ­ byw an ia aniołów (Mt 18, 10; 22, 30; M k 12, 25), a rów nież i nas m ieści gdzieś w niebie łaska Boża (Ef 3, 12; F lp 3, 20; 2 K or 5, 1 :n.;

H br 12, 33). T rzeba p rzyznać rac ję tem u d ru g iem u stanow isku. P rz y n ajm n ie j tak a jest s tru k tu ra języka biblijnego: „W dom u m o ­ jego Ojca jest w iele m ieszkań (m o n e , mansio, m iejsce p rzebyw ania,

trw anie). P ow iedziałbym w am , gdyby było inaczej; a ja przecież idę, żeby przygotow ać dla w as m iejsce. K iedy zaś odejdę i przy go ­ tu ję w am już m iejsce, p rzy jd ę ponow nie i zabiorę w as do siebie;

abyście b y li ta m gdzie ja je ste m ” (I 14, 2— 3). Oczywiście, em p i­ ryczne obrazy b ib lijn e o p rze strz e n i trzeb a b rać jako sym bole, k tó ­ re o ddają treści całkow icie n ieu jm o w aln e dla języka ścisłego. Cho­ dzi tu o p rze strz e ń duchow ą, ponadem piryczną, o niew yo brażal­ nych p a ra m etrac h , całkow icie niepo ró w n yw aln y ch z doczesnym i, a niekiedy tylk o o sposób obrazow y p rzed staw ian ia isto ty egzy­

stencji b y tu . P rzede w szystkim „m iejsce”, „niebo” „w yżyny

(12)

ZARYS TEO LO GII PRZESTRZEN I 31

bieskie”, „m ieszkanie w niebie”, „d ro g a”, „z n ieb a ”, „do n ieb a ” itp. są w y rażen iam i językow ym i na oznaczenie zbawczego jednoczenia się człow ieka z Bogiem (por. M t 11, 30 n.; 21, 25; Łk 15, 18. 21), opanow ania przez człow ieka alienacji przestrzeni, jego przeb óstw ie- nia w raz z ciałem i całym św iatem .

4. A n t y p r z e s t r z e ń . W związku z pojęciem przestrzeni

zbaw czej uw yd atn iło się jeszcze b ard ziej zjaw isko przestrzen i u je m ­ nej dla człow ieka, dehu m an izu jącej, a n ty p erso n aln ej, niw eczącej samo sedno k o n stru k c ji osobowej, co w duchu Biblii m ożna nazw ać a n ty p rzestrzen ią. Ma ona swój zarodek w grzechu (H br 7, 26), ale pełne w y m iary uzysk u je w A n tych ryście (1 J 2, 18. 22; 2 J 7; Ap 13, 11— 18; 19, 20), w „M ieście— A nty k o ściele” (Ap 17, Inn.; 18, 1 nn.), a w reszcie w płaszczyznach niezbaw ienia: w „p rzestrzen i (cho­

ra) śm ierci” (Mt 4, 16; Iz 9, 1), „p rzestrzen i w iecznej m ęk i” (Łk 16,

28) i w „m iejscu o d danym d iab łu ” (Ef 4, 27). J e st to też a n ty te za owego m iejsca „n ajb ard ziej w łasnego” jako m iejsce najb ard ziej nie-sw oje (Dz 1, 25b). A n ty p rze strz e ń polega na niw eczeniu „ p rz e ­ b y w a n ia ” Boga w osobie ludzkiej, co jest konieczne dla pełn i osobo­ wości i człow ieczeństw a. Nie oznacza ona n ato m iast próżni (vacuum).

Teologia p rz y jm u je rów nież na sw ój sposób zasadę: n a tu ra nie do­ puszcza p ró żn i (natura horret vacuum). P rz estrz e ń em an u je z b y ­ tów stw orzonych i jest określana przez ich możność realizacy jn ą i działaniow ą. A n ty p rze strz e ń jest deg rad acją bytó w w yniesionych n a najw yższy sposób b ytow ania. P ró żn ia n ato m iast b y łab y nicością, nicość zaś nie istnieje, jest ty lk o zaprzeczeniem b y tu .

Istota p rze strz e n i

P rz e strz e ń sam a w sobie nie jest do końca zrozum iała an i de­ finiow alna w ścisły sposób, stanow i tajem nicę. A le um y sł ludzki p ró b u je ją ujm ow ać i p rz y n a jm n ie j opisyw ać. Dla Leukipposa, D e- m o k ry ta, E pik ura, L u k recju sza, P lato n a, P lo ty n a, N ew tona p rz e ­

strz e ń jest jak im ś id ealn y m p o jem n ik iem na rzeczy: absolu tna, niestw orzona, niezm ienna, jedn o ro d na i nieskończona. K artezjusz, Leibniz, S p en cer i Bergson uw ażają ją za czysty w y tw ó r u m y słu lu d z ­ kiego, B erk e le y i K a n t — za form ę zm ysłow ości łączącej im pulsy w rażeniow e „ je d e n obok dru g ieg o ”, H. P o in care i stru k tu ra liś c i — za n auk o w y m odel logiczno-m atem atyczny. D la m ark sistó w p rz e ­ strz e ń jest o b iek ty w n y m a try b u te m m ateriii, ja k i czas; dla św. Tom asza z A kw in u je s t ona fo rm aln ie b y tem m yślnym , a m a te ria l­ nie m a oparcie w zjaw isk u ciała; dla w ielu późniejszych tom istów nie jest ona ani m ate ria ln a , ani duchow a. Ś w ięty A ugusty n n a u ­

czał, że p rze strz e ń została stw orzona „razem ze św iatem rzeczy ” , a więc je s t sk u tk iem stw orzenia m a te rii i n a stę p u je ja k b y „po rz e ­ czach” . P. T eilh ard de C h ard in odw rócił te n pogląd uw ażając, że p rze strz e ń jest „p rzed rzeczam i” jako m nogościowe p ratw o rzy w o i w a ru n e k zaistn ienia rzeczy z p rem aterii.

(13)

Z p u n k tu w idzenia realizm u personalistycznego, za k tó ry m się opow iadam , p rze strz e ń je s t m ate ria ln a , jakk o lw iek nie utożsam ia się z ciałem ani z rozciągłością ciała, an i z jego kształtem , ani z je ­

go w ew n ętrzn y m i w ym iaram i. N iem niej nie w y czerp u ją jej, jak chcą tomiści, ty lko trz y w y m iary m ierzone um ysłem : długość, sze­ rokość i wysokość. P osiada ona jak iś podstaw ow y w y m iar czw arty w postaci jak iejś „głębokości b y to w e j”, a n aw et p ią ty w postaci „gęstości sto p n io w a n e j”. O ile więc dla A ry sto telesa i w ielu tom i- stów p rze strz e ń jest tylk o pojem nik iem ciał n a tu ra ln y c h , sta n o ­ w iącym środ ek m iędzy ciałam i krań cow y m i czy m iędzy „k rań cam i ciała m ieszczącego”, to dla p erso nalizm u p rzen ika ona ponadto cia­ ła i m a ścisły z n im i zw iązek bytow y. J e s t ona n a stę p n y m po b y - tow ości cielesnej ak tem m ate ria ln e j stw orzoności. M ożna n aw et pow iedzieć, że b y t e m an u je z siebie n a jp ie rw re a ln ą m aterialność, ta z kolei sw oje s tru k tu ry , a z nich w y łan ia się p rze strz e ń n a różne sposoby. W ty m sensie p rz e strz e ń je s t system em w zajem n y ch re - ra c ji m iędzy stw orzonym i rzeczam i na bazie m aterii, w ty m za­ rów no sy stem em w spółodniesień s tr u k tu r rzeczy, ja k i sposobem ic h p e rm a n en c ji oraz rozw oju.

„G ran ice” p rze strz e n i są skończone i zarazem n ieo stre oraz ru chom e w zależności od p ro m ien ia tw o rzen ia się b y tu (lub bytów ) i k ształto w an ia się jego re la c ji do innych. Zachodzi tu dialekty czne sprzężenie. B yt cielesny posiada swój „ru c h na z e w n ą trz ” , a więc niejako „k u p rzestrzen n o ści” , w tó rn ie z kolei „pow raca do siebie” , ■czyli p rze strz e ń pow raca do b y tu . P rzy po m in a to częściowo zw iąza­

nie p rze strz e n i z polem g raw ita cy jn y m u E insteina, z ty m jednak, że tu ta j b y t je s t polem g en ety czny m zarazem . W spom niane oba ru c h y w yw odzą się g en etycznie z n a tu ry b y tu , w rezu ltacie jed n a k k o n s ty tu u ją te n b y t p rzestrzen n ie, „przechodzą” przez jego w n ę ­ trze, w y m ierzają go w rela cja c h w ew n ętrzn y ch i zew nętrznych, ob jaw iają jego głębię na zew nątrz, u k azu ją jego ilość, w yrażalność, pochodne k sz ta łtó w i rozciągłości oraz k o m u n ikację z in n y m i rz e ­ czami. N aw et b y t duchow y m a głęboką relację k u p rzestrzeni, ja k ­ kolw iek rela cja ta je s t w idzialna i m ierzaln a jed y n ie w pryzm acie ciała. R ed u k cy jn ie m ożna powiedzieć, że p rze strz e ń jest opisem b y tu w aspekcie w ew n ętrzn ej i zew n ętrzn ej rela cji do innego b y tu lub zespołu bytów . D latego też i ducha nie określa się przez ,,nie- p rzestrzen n o ść” an i zresztą przez „n iem aterialn o ść” , lecz raczej przez byto w anie k u w ew nątrz.

Tom istyczny pogląd, że p rze strz e ń stanow i środek m iędzy k rań cam i, łącznie z w y m iarem długości, w ysokości i szerokości, w szystko to tw orzone fo rm aln ie przez um ysł — personalizm może przy jąć w ty m sensie, że b y t osobowy posiada szczególną relację do p rze strz e n i rzeczy, a m ianow icie może ją specjalnie in te rp re to ­ wać, hum anizow ać, poddaw ać pod sw oją w ładzę w jakim ś stopniu, słow em : personalizow ać. P rz e strz e ń leży u źródeł p rag enezy czło­

(14)

ZARYS TEO LO GII PRZESTRZENI 33

w ieka, a zarazem w jego osobow ym w yrazie osiąga swój k res i sens. T ym sam ym kończy się w p ew n y m aspekcie spór o obiektyw ność w zględnie su biektyw ność p rzestrzen i. J e s t ona obiektyw na, ale na e tap ie b y tu ludzkiego sta je się zarazem su b iekty w n a.

Pow iązanie p rz e strz e n i z osobą lu dzk ą tw o rzy szczególną w y- razow ość oraz językow ość. W yrazow ość p rze strz e n i je s t ogrom nie bogata. K u la oddaje doskonałość, głębię św iata i nieskończo­ ność; w alec — ciężar, fu n d a m e n t lub ru c h jed n okierunk o w y ; długie p rze strz e n ie rów noboczne — beznadziejow ość; w ielosłupy — w ielo- św iatość; ostro słu p y — k ierunkow ość; ró żn o rakie k sz ta łty b ry ­ łowe ·—■ ja k b y tre śc i i pojęcia b y tu ; zbliżanie się, choćby pozorne, do płaszczyzny i lin ii — lekkość, ulotność, n iem ateriajn o ść itp. Jednocześnie w szystko to je s t nie ty lk o odczytyw ane przez czło­ w ieka, ale rów nież w pew ien sposób arty k u ło w a n e przez niego, p rz y n a jm n ie j w sp ó łartyk u łow an e. D latego p rze strz e ń stano w i pod­ staw ę d la języ k a m iędzy b y tam i. W aspekcie re lig ijn y m je s t to języ k m iędzy człow iekiem a Bogiem, S tw ó rcą i Zbaw cą, a w tórnie człow ieka z człow iekiem . Od stro n y Boga p rze strz e ń je s t nieodzo­ w n ą k o n stru k c ją „m ow y do człow ieka” , m ow y rzeczyw istości; od stro n y człow ieka p rze strz e ń jest tw orzyw em , dzięki k tó re m u osoba k o n s ty tu u je swój św iat w e w n ętrzn y w w yrazie, w y raża siebie na zew nątrz oraz k o m u n ik u je się z rzeczam i, in n y m i ludźm i i z Bo­ giem . A zatem p rze strz e ń je s t b u d u lcem ko m u n ik acji m iędzy in d y ­ w idu um a in d y w id u u m oraz m iędzy jed n o stk ą a całością św iata.

P rz estrz e ń i czas

W daw n y ch teo riach p rze strz e ń oddzielano od czasu: p rz e ­ strz e ń to ciągłość nieru ch o m a (c o n tin u u m p erm anen s), sum a w szy st­ k ich m iejsc zajm ow anych przez ciała, czas zaś to ciągłość pły n n a

(co n tin u u m flu e n s ), niezależna od p rze strz e n i m ia ra ru c h u ze w zglę­

du na „w p ierw ” i „późn iej”. P ełnego złączenia dokonali dopiero H. M inkow ski, E. E instein, J. Jean s, k tó rzy p o tra k to w a li czas jako czw arty w y m iar przestrzen i tak, że stał się fu n k cją przestrzen i. W n astęp stw ie tego pow stał te rm in „czaso przestrzeń ”. P. T eilh ard de C h ard in odw rócił te n sto su n ek w ychodząc z założenia p ry m a tu czasu wobec p rzestrzen i, a więc uw ażając czas za „pierw szy” w y ­ m ia r św iata w ru ch u . Stw o rzy ł więc te rm in „p rzestrzenioczas”

(l’espace-temps). Moim zdaniem nie sposób w yrokow ać, co jest

pierw sze: p rze strz e ń czy czas. Jed n o i d ru g ie je s t sprzężone w je ­ d n ą diadę czy p a rę b y to w ą o c h a ra k te rz e elipsy posiadającej dwa ogniska jednocześnie. R azem d a ją tw órczy ru c h bytow i w dziedzi­ nie rela cji na zew n ątrz i zarazem k u jak iem u ś decy dującem u p u n k ­ towi, k u k tó re m u ciąży w e w n ętrzn a s tru k tu ra b y tu m aterialnego. Czas i p rze strz e ń nie istn ieją rozdzielnie an i nie utożsam iają się, choć jedno nie m oże istnieć bez drugiego.

(15)

34 ks. CZESŁAW BARTNIK

Dla ch rześcijańskiej teologii dziejów i dla teologii św iata nie bez znaczenia jest hipoteza ogólnego k sz ta łtu czasoprzestrzeni (sło­ wo to bierzem y bez p ry m a tu któregokolw iek w spółelem entu). K sz tałty tak ie ry su ją się jed n ak w zależności od ogólnego m odelu koncepcyjnego św iata:

1. S k ra jn ie s t a t y c z n a w izja p rzestrzen i łączyła się głów ­ nie z dw om a m odelam i:

a) i m m o b i l i s t y c z n y m w starożytności C ü -Jü a n (f 278 prz. Chr.) i dżinizm (jaina), w czasach now ożytnych W ang-Fu-czy (f 1692) oraz m łody A. E instein (1916) —· gdzie św iat jest n iesko ń­ czony w czasie, bez początku i końca, a p rze strz e ń jest skończona, m a k sz ta łt łyżki odw róconej, w alca lu b kuli, w edług E insteina z p ią ty m w y m iarem zakrzyw ienia, p rzy ty m jest nie stw orzona, wszędzie rów now ażna, absolu tn a, nie zw iązana z b y tam i w ew n ę­ trznie, niezm ienna w sobie, choć pozostaje w jakim ś ru c h u akcy- d e n ta ln y m dzięki czasowi;

b) s t a c j o n a r n y m — w now szych czasach: I. N ew ton, H. Bondi, F. Hoyle, Th. Gold — gdzie czas i p rze strz e ń dążą do nieskończoności, św iat jest zawsze tak i sam , a przestrzeń jest do­ w olnym , jednorodnym , i o b ojętn y m pojem n ik iem rzeczy, nie m a żad­ nych „u p rzy w ilejo w an y ch ” m iejsc, dąży do nieskończoności bez realnego staw an ia się w niej czegokolwiek, a choć jest z n a tu ry d ysko m u n ik acy jn a, bo ciała w niej ciągle uciek ają od siebie, to jed n a k „m iejsca p u ste ” stale zapełnia fizyczna au to k reacja.

M odele, im m olibistyczny i stacjo n arn y , są nieużyteczne dla te ­ ologii.

2. W m odelu r e p e t y c y j n y m m am y rów nież dw ie w ersje: a) c y k l i c z n ą , ro zw ijającą się od k u ltu r staro żytn ych , w spół­ cześnie odnaw ianą przez A. F ried m an a, H. P. R obertsona i w ielu m ark sistó w polskich; w edług niej czasoprzestrzeń m a schem at p u l­ sow ania, oscylow ania lub biegu po kole, dzięki czem u w szystko w iecznie się pow tarza, kreśląc bądź to zam knięte koło, bądź to n ie ­ skończony łańcuch kół-ogniw , bez pierw szego i ostatniego;

b) h i e r a r c h i c z n ą , zw aną też w yspow ą (G. B runo, I. K an t, J. L am b ert, C. V. I. C harlier), w edług k tó re j nasza czasoprzestrzeń m a być podukładem jakiegoś większego układu, czasoprzestrzenne­ go, ta m te n z kolei po d u kład em następnego, i tak w nieskończoność, a więc czasoprzestrzeń, dostępna człowiekowi, jest ty lk o n a jp ro ­ stszym elem en tem w ielo k ształtn ej geom etrycznie, m o n stru aln e j w k ształtach i niekończącej się s tr u k tu ry s tru k tu r.

Rów nież i schem aty rep e ty cy jn e nie wnoszą niczego do teologii chrześcijańskiej.

3. Istn ieje w reszcie m odel e w o l u c y j n y , k tó ry posiada trz y głów ne odm iany:

(16)

a) w m odelu „ ś w i a t a r o z s z e r z a j ą c e g o s i ę ” od zw y ­ kłego m iejsca w nieskończoność (W. de S itte r, A. S. E ddington, E. P. H ubble, E. W h itta k e r, H. Bergson) czasoprzestrzeń p rzypom ina sw ym k ształtem zew n ętrzn ym rozchodzenie się fal czy p ro m ien i od p u n k tu środkow ego we w szystkich k ieru n k a ch naokoło, w re z u l­ tacie zm ierza do jak ie jś „p rzestrzen i p u s te j” czy do sam ou n icest­ w ienia;

b) w m odelu „ p i e r w o t n e g o a t o m u ”, zw ykłego lub go­ rącego czy „ w y b u c h u ” (R. A. A lp her, H. B ethe, G. A. G am ow, G. L e- m aître), obraz czasoprzestrzeni jest id en ty czn y jak w yżej, choć bardziej zw iązany z m a te rią i dzianiem się św iata;

c) w m odelu a n i z o t r o p o w y m (K. Gödel), s t o ż k o w y m (L. C. Cuénot), w r z e c i o n o w a t y m (Pius XII) i o m e g a l n y m (P. T e ilh a rd de C hardin) czasop rzestrzeń m a dw a g raniczne p u n k ­ ty: początkow y i o statni, a p rzy tym także postać ru ch u od p o d sta­ w y do szczytu, od ja k ie jś p rzed-czaso p rzestrzen i k u super-czaso- p rzestrzen i lub od m nogości A lfa k u p un k to w i Omega, dzięki czem u przestrzeń jest jednorazow a, n iep o w tarzaln a, u kieru n k o w an a i od­ pow iada idei stw orzenia oraz eschatologii.

M odel w rzecionow aty lub stożkow o-om egalny zdaje się n a jle ­ piej odpow iadać ideom chrześcijańskim . M usi być jed n ak uzu p eł­ n ian y przez p lu ry fo rm izm bytow y. Oczywiście, teologia nie d y k tu je naukow ego obrazu czasoprzestrzeni. Ale dla swoich potrzeb b ron i stanow czo trzech p u nktów : stw orzenia czasoprzestrzeni przez Boga za pośrednictw em bytów , pew nego n ach y len ia jej k u człow iekowi i dążenia do jakiegoś p u n k tu finalnego. C h a ra k te r k re a c y jn y czaso­ p rze strz e n i p o d p orządkow any jest przed e w szystkim kateg oriom od­ k u p ienia i zbaw ienia człow ieka. N achylenie k u osobie ludzkiej p rz y ­ pom ina m ik roczasoprzestrzeń stożkow ą, nie chodzi tu wszakże o k o ­ sm ologiczny stożek św ietlny. Teologia operu je swoim językiem . W odniesieniu do osoby ludzkiej czasoprzestrzeń m a absolutny, je d ­ norazow y początek, c e n traln e w y pełnienie przez w y m iar dod atni hum anistycznie, oraz ab so lutn y k res doczesny, połączony wszakże z m etafizyczną ekstazą k u jak iejś in nej czasoprzestrzeni duchow ej. Niezliczone m ik ro czasoprzestrzenie są k o n cen try czn e w sto su n k u do m ak ro p rzestrzen i. P rz y ty m czasoprzestrzeń jest w ogólności anizo­ tropow a, tzn. n ieodw racalna, jednorodna, n iep ow tarzaln a, jedynie w ew n ątrz siebie może m ieć pew ne pola izotropow e — p ow tarzalne, odw racalne, w ieloznaczne. P ra w a te p rzed staw iają się tro ch ę od­ m iennie na bazie ekonom ii Bożej.

E konom ia czasoprzestrzeni

Pism o Ś w ięte — w b rew poglądom R. B u ltm anna, k tó ry nie r o ­ zum iał języka m itologicznego biorąc go za lite ra ln y — opiera się na założeniu, że bez w zględu n a w yobrażenia kosm ologiczne, Bóg

ZARYS TEO LO GII PR ZESTRZEN I 3 5

(17)

rea liz u je ekonom ię czasoprzestrzeni w św iecie zm ierzającą ku pełni:

oikonomia to u pleromatos to n kairon (Ef 1, 10). Ekonom ia ta zaró w ­

no w aspekcie stw órczym , ja k i zbaw czym określa rzeczyw istość z góry, fakty czn ie i nieodw racalnie. Bóg m ów i do człow ieka rzeczy­ w istością czasoprzestrzeni. Jednocześnie je d n a k zgodnie z ideą w spółpracy: synergeia, cooperatio (Mk 16, 20; Rz 8, 28; 1 K or 8, 9; 16, 16; 2 K or 1, 24; 6, 1; K ol 4, 11; Elp 2, 25; 4, 3; J k 2, 22), czło­ w iek jako isto ta rozum na, dążąca i w olna jest dopuszczony — jako w liczony z góry w sp ółelem ent — do u działu w k ształto w an iu się tej ekonom ii Bożej w świecie, k tó ra dzięki te m u o trzy m u je rów nież i ludzki c h a ra k te r ekonom ii czasoprzestrzennej.

Dla ch rześcijań stw a p rze strz e ń stan o w i rodzaj sak ram en tu , k tó ry w y raża i d aje łaskę K ró lestw a N iebieskiego. S a k ra m e n t ten bazuje n a „ciele” C h ry stu sa i uobecnianiu tego m iejsca w czaso­ p rze strz e n i Kościoła. T u ta j ekonom ia czasoprzestrzeni stw órczej p rze tw a rza się w ekonom ię czasoprzestrzeni zbaw czej. Człowiek do­ stę p u je w szechm ocy Bożej i w sp ó łp racu je w „odkupieniu czaso­ p rz e strz e n i” (Ef 5, 16). W dziera się on w A bsolut dzięki Jezusow i C hrystusow i, k tó ry jest kluczem do w szelkiej czasoprzestrzeni i ja k ­ by uosobieniem je j ekonom ii. Moc sa k ra m en ta ln a udziela się n a w e t poprzez sam ą w zględność czasoprzestrzeni, bow iem „we w szystkim je s t n ieśm ierteln e tc h n ie n ie ” (M dr 12, 1).

S a k ra m e n t czasoprzestrzeni przechodzi w litu rg ię. C zasoprze­ strzeń litu rg iczn a m a ty lk o pozory p a ra m e tró w n a tu ra ln y c h , fizycz­ nych, jej istota polega n a w sp ie ra n iu ludzkiej m ocy „opanow yw ania ziem i” (Rdz 1, 28). D zięki te m u czasoprzestrzeń stw orzona jest tw o ­ rzyw em , znakiem , językiem dla now ych w artości, znaczeń i sensów zbaw czych. J e st ona jak im ś m iste ry jn y m i sym bolicznym językiem 0 zbaw ieniu, do konującym się w świecie, a dopełniający m się o sta ­ tecznie poza w szelką czasoprzestrzenią. W ielkości n e g aty w n e m ają być, w m iarę m ożliwości, opanow ane, poddane d ziałaniu ludzkiem u 1 odw rócone n a jego korzyść. C zasoprzestrzeń p rzeniesiona niejako n a te re n zbaw ienia i litu rg ii o trz y m u je nowe, niepojm ow alne i n ie ­

zw ykłe p raw a: możność odw racalności, sięganie do prapoczątków , p rzetw arzan ie k ieru n k ó w ru ch u , w ydobyw anie w yższych owoców. P rz y pom ocy czasoprzestrzeni skończonej osiąga się coś z n iesko ń­ czoności b y tu , tw o rzy się św iat p o n adczasoprzestrzenny, u n ik a się antyczaso p rzestrzen i. P rzez czasoprzestrzeń doczesną, dzięki litu rg ii, prześw ieca C zasoprzestrzeń W iecznej Jero zo lim y (Ap 21, 1 nn.; 1 K or 15, 49. 51).

C zasoprzestrzeń ugina się n iejak o także pod działaniem m o ra l­ n y m człow ieka. W aspekcie m oralności chrześcijań sk iej czasoprze­ s trz e ń jest ru ch o m ą rela cją życia m aterialn eg o do etycznego. J e st ona nie ty lk o po to, by jak iś b y t s ta ł się człow iekiem , ale także po to, by człow iek staw ał się bard ziej człow iekiem , by czynił dobfze i tw orzył zbiorowość dobra. W ten sposób człow iek w yzw ala czaso­

(18)

ZARYS TEOLOGII PRZESTRZEN I 37

p rzestrzeń : „Jak że m ożecie pow racać do bezsilnych żywiołów, żeby n a nowo popaść w ich niew olę?” (Ga 4, 9). Służy ona zatem do m o­ ra ln e j sam orealizacji człowieka: jego rozw ojow i, sta w an iu się oso­ bą, św iętości. I dobro m o raln e przezw ycięża w szelki bezw ład p rz e ­ strzeni.

I w reszcie czasoprzestrzeń jest bazą dla tw órczej działalności człow ieka, a więc dla po d trzy m y w an ia i odrad zan ia p rzyro dy , k o n ­ stru o w a n ia now ych św iatów , w y k o rzy sty w an ia przestw orzy, rozw i­ jan ia k u ltu ry czasoprzestrzeni, ro zw ijan ia czasoprzestrzeni społecz­ nej, w yzw alania jej z różnych d eg en eracji i tw orzenia, n a ile to m ożliw e, now ych jej w ym iarów oraz odniesień. Istn ieje cała ch rze­ ścijań sk a prakseologia p rzestrzen i. Za pom ocą m iejsca C h ry stu sa c h rześcijanin tw o rzy pon ad to coś ze zbaw czej czasoprzestrzeni: p ra w ­ dę, dobro, wolność, życie, osobowość, now ą ludzkość, n ie śm ie rte l­ ność (np. Ef 1, 1 nn.; Flip 2, 5 nn.; K ol 1, 15 nn.). Dziś, k ied y czło­ w iek coraz głębiej odkryw a, że sam jest cząstką czaisoprzestrzeni, a n aw et jej cen tru m , że czas i p rze strz e ń p rze p ły w a ją nie ty lko przez jego ciało i dzieje, ale i przez duszę, m usi uznać czasoprzestrzeń za jed n ą z podstaw ow ych w ielkości i w artości, m u si ją poddać sodzo- logii: rozum nej, dążeniow ej, skutecznej, i m usi, w reszcie, współ- stw arzać z Bogiem now ą czasoprzestrzeń.

E SQ U ISSE DE LA THÉO LO G IE DE L’ESPA C E

L e te m p s - e s p a c e a p p a r t i e n t a u x p ro b lè m e s de fo n d , s u r to u t d a n s la th é o lo g ie d e l’h is to ire e t d u m o n d e , c o m m e a u x p ro b lè m e s m é th o d o lo g iq u e s. Q u a n t à l ’e s p a c e lu i-m ê m e , la B ib le le re rid p a r d if f é r e n ts te r m e s : m o n d e , ciel e t te r r e , a b îm e , é o n , r o y a u m e d e D ieu, É g lise, chora, ch o reo , c h o rid zo , ch o ri- $is, c h o rism o s, c h o ris, to p o s, c h o rio n , e u r y c h o r ia e t a u tr e s . C es te r m e s e x ­ p r i m e n t a u s s i le s d if f é r e n te s e sp è c e s d ’e sp a c e : p r i m a i r e (c o sm iq u e , g é o -b io ­ lo g iq u e , to p o lo g iq u e , so c ia l, in tr a p e r s o n n e l) e t s e c o n d a ire (te c h n iq u e , id é a l, s a lv ifiq u e e t „ r e j e t é ”). P o u r le ré a lis m e p e r s o n n a lis te , l’e s p a c e e s t un. a t t r i ­ b u t o b je c tif de la m a t iè r e e t c o n s titu e la p r e m iè r e a p r è s l ’e x s te n c e m a ­ te r ie lle - e x te n s iv e l ’é m a n a tio n d e l’ê t r e , m a té r ie l, d é f in is s a n t l ’e n s e m b le de ses r e la tio n s in te r n e s e t e x te r n e s a v e c le c o rp s. I l c o n s titu e u n e d y a d e in s é ­ p a r a b l e a v e c le te m p s. L e m o d è le c o n iq u e d u te m p s -e s p a c e e s t le p lu s p r o ­ ch e de la th é o lo g ie . F in a le m e n t, le te m p s - e s p a c e n ’e s t p a s s e u le m e n t d o n ­ n é à l ’h o m m e , m a is a u s s i im p o sé de s o r te q u ’il d o it d é v e lo p p e r s o n é c o n o m ie p a r tic u liè r e .

Cytaty

Powiązane dokumenty

Obrady sesji charakteryzowały się szczerością wypowiedzi, dążeniem do wszech­ stronnej oceny ZMP i próbami wyciągnięcia z dorobku tej organizacji tego, co

Następny referat Koncepcja i tworzenie korytarza swobodnej migracji rzeki w cze- sko-polskim, granicznym odcinku Odry przygotowany został przy współprawcy Piotra Nieznańskiego

aspiration); mTESE – mikrochirurgiczne pobranie plemników z jąder (ang. microsurgical testicular sperm extraction); NOA – azoospermia3. nieobturacyjna, niezwiązana z

The study of suasion (Eco, 1986), defi ned as a technique of covert persuasion, i.e., concealed and hidden (Mortara Garavelli, 2001), in relation to new media, represents “a new

Na trwa³oœæ i jakoœæ zapamiêtanych przez osobê i przechowywanych w jej pamiêci treœci, a tym sa- mym na powstawanie portretu pamiêciowego oraz stopieñ jego podobieñstwa

Ona też dokonuje w procesie artystyczno-poznaw czym szeregu operacji pozw alają­ cych na w ysublim ow anie z przedm iotów rzeczyw istości ich isto ty czy też na

Copyright of Journal of Law, Economics and Sociology is the property of Faculty of Law and Administration of Adam Mickiewicz University in Poznan and its content may not be copied

Konkurencja na rynku oraz specyficzne zmiany zachodzące w otoczeniu organizacji, takie jak zmniejszająca się liczebność wykwalifikowa- nych pracowników, nowe wzorce życia