• Nie Znaleziono Wyników

"Szkice z dziejów prasy pod okupacją niemiecką (1939-1945)", Ewa Cytowska, Warszawa ; Łódź 1986 : [recenzja]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share ""Szkice z dziejów prasy pod okupacją niemiecką (1939-1945)", Ewa Cytowska, Warszawa ; Łódź 1986 : [recenzja]"

Copied!
10
0
0

Pełen tekst

(1)

Król, Eugeniusz C.

"Szkice z dziejów prasy pod okupacją

niemiecką (1939-1945)", Ewa

Cytowska, Warszawa ; Łódź 1986 :

[recenzja]

Kwartalnik Historii Prasy Polskiej 26/2, 139-147

1987

(2)

RECE NZJE I L IS T Y

139

stka i redaktor w y stęp o w ała zawsze pod nazw iskiem M a rii Bechczyc-Rudnickiej. N ie by ł to jej literacki pseudonim, ale nazw isko po pierw szym mężu, z którym w okresie m iędzyw ojennym napisała w spólnie kilk a książek. A d a m Zajączk ow sk i, redaktor naczelny „ N o w e j Z iem i L u b e lsk ie j” z 1932 r . 44, nie b y ł prezesem lu bel­ skiego Syndykatu Dziennikarzy, chociaż in form ację taką podałem op racow ując jego biogram do „M ate ria łó w do słow nika publicystów i dziennikarzy polskich” 45. P r o ­ pon ow ano go na prezesa, o czym napisała „ N o w a Z iem ia L u b e ls k a ”, ale fak tycz­ nie na to stanowisko w y b ra n o W a c ła w a G ralew sk iego. W Słow niku powtórzono tę m o ją m ylną in form ację. Jerzy Z a r u b a 46 po w yzw olen iu działał w L u b lin ie w p ra ­ sie, i to nie tylko w satyrycznym „Stańczyku”, ale rów nież w „Rzeczypospolitej” .i lubelskim „O drodzeniu”. Stefan Ż ó łk ie w s k i47 w zn o w ił w L u b lin ie okupacyjną „R ad ę N a ro d o w ą ” i był jej naczelnym, pełniąc jednocześnie fu n k cję kierow nika W y d z ia łu O rganizacyjnego B iu ra K r a jo w e j R ad y N aro d ow e j.

W Słow niku zn ajd u je się ponad 110 bio gram ó w dziennikarzy pracujących w róż­ nych okresach w L ublinie.

N ależałoby jeszcze uściślić cezurę czasową obejm ującą dziennikarzy p ra c u ją ­ cych w polskiej prasie. Czy granicą jest koniec roku 1944, czy raczej moment końca w o jn y w 1945 r.? Sensow niej i logiczniej byłoby, gd y by ta część Słownika d op ro w ad zała „dzieje p ra sy ” do dnia k a pitulacji i końca w o jn y , tzn. do m aja 1945 r. 'Wtedy bow iem można byłoby w pełni uw zględnić okres tzw. 164 dni P K W N w L u ­ blinie i początki p rasy lubelskiej (i nie tylko) z p ierw szej p oło w y 1945 r.

U w a g i te m ają charakter uzupełniający i uściślający. W niczym nie u jm u ją całem u przedsięwzięciu, za które należą się red. W . Z u chn iew iczow i i całem u zespo­ ło w i z nim w spó łpracu jącem u słow a uznania i podziw u za w ytrw ałość. Słow n ik przyczynił się do u jaw n ien ia w ie lu nazw isk, które zagubiły się w natłoku bieżą­ cych inform acji. T a form a u trw alen ia ich dla historii ma olbrzym ie znaczenie. In icja ty w ę tę ze wszech m iar pow’inno się wesprzeć, kontynuować, udoskonalać.

A l. L e s z e k Gzella.

E w a C y t o w s k a , Szkice z dziejów prasy pod okupacją niemiecką (1939—

1945), W a rs z a w a — Ł ó d ź 1986, ss. 250. „M ateriały i Studia do H istorii P ra sy i Czaso­

p iśm iennictw a Polskiego”, z. 24.

Skrom na pod w zględ em rozm iarów i n ak ład u (1000 egz.) p u blik a cja reprezen­ tu je ten kierunek bad ań prasoznawczych, który mimo n iew ątp liw y ch w a lo ró w poz­ naw czych i m etodologicznych nie znalazł jeszcze należytego m iejsca w historio­ g r a fii dziejów najnowszych. Chodzi o m erytoryczną analizę zaw artości czasopism lat I I w o jn y św iato w ej, u p ra w ian ą — ja k dotąd — z n iew ielk ą intensywnością i w sposób w y ry w k o w y . P rym at należy ciągle do prac zajm u jących się analizą ilościow ą i strukturaln ą polskiej prasy konspiracyjnej, organizacją w y siłk u edy­

torskiego i różnym i kw estiam i typologicznymi, tak w ujęciu generalnym , ja k też w skali w y b ran ego nurtu politycznego lu b określonego terenu. O w y d a w n ictw ach źródłow ych lepiej nie wspom inać. P o m inąw szy książkowe w y b o ry publicystyki podziem nej p rasy komunistycznej i p ok rew n ej oraz dołączone do niektórych p u b li­

44 Tamże, n r 12.

45 „Zeszyty P rasoznaw cze”, 1977, n r 4, s. 87— 88. 49 P P , 1984, n r 12.

(3)

140

R ECE NZJE I L IS T Y

kacji teksty pojedynczych arty k u łó w prasow ych, n a u k o w a 'e d y c ja źródeł prasow ych z lat I I w o jn y św iato w ej praktycznie nie istnieje.

Z uznaniem należy zatem powitać in icjaty w ę autorki, która p odjęła próbę „w spólnego ujęcia p rasy niem ieckiej w języku polskim oraz polskiej prasy tajnej w aspekcie treści [...] ich w artości in form acyjnej, roli p ro pagan d o w ej dla ówczesne­ go społeczeństwa, wreszcie znaczenia p rasy jako tzw. n o w ej broni, now ego instru­ mentu w a lk i” (s. 18— 19). Łączne p otraktow anie p rasy niem ieckiej i polskiej, pod w ielo m a w zględ am i skrajn ie odm iennej, ale przecież w ystęp ującej obok siebie, n a ­ leży do pom ysłów tyleż interesujących, co rzadko stosowanych. P u b lik a c ja stanowi zbiór czterech szkiców p otraktow anych w spisie treści jako rozdziały, co nie w y ­ d aje się fortunne, albo w iem może sugerow ać jednolitość konstrukcji i całościowe uporządkow anie w ą tk ó w tematycznych. W istocie rzeczy są to odrębne szkice, acz­ k o lw iek oparte na w spó ln ej podstaw ie źródłow ej. T w o rz y ją m ateriał pochodzący z siedm iu dzienników niem ieckich w y d a w a n y c h w języku polskim na terenie G e ­ neralnej G u bern i (m. in.: „ N o w y K u rie r W a rs z a w sk i”, „Goniec K ra k o w s k i”, „ G a ­ zeta L w o w s k a ” i „Gazeta Ż y d o w s k a ”) i z sześciu pism reprezentujących pod staw o­ w e ugru p o w an ia polskiego ruchu oporu, poczynając od organ ó w państw a podziem ­ nego („Rzeczpospolita P o lsk a ”, „Biuletyn In fo rm acy jn y ”), a kończąc na p ep e ero w - skiej „T rybun ie W olności”. U zupełnienie stanow i literatura przedmiotu, głów n ie polska — k r a jo w a i em igracyjna, a także, w pojedynczych przypadkach, m ateriały archiw alne, po części p od aw an e w ślad za p u blik acjam i drukow anym i.

Szkice poprzedza wstęp, w którym znalazło się skrótow e om ówienie, z jednej strony — założeń hitlerow skiej polityki prasow ej, z d rugiej zaś — specyfiki fu n k ­ cjonow ania polskiej prasy podziem nej w G G . N ie zabrakło też prezentacji celów badaw czych i założeń konstrukcyjnych recenzow anej publikacji. W stęp spełniłby sw o je in form acyjne zadanie, gd y by nie znaczna ilość uchybień merytorycznych, niekiedy o istotnym znaczeniu. C harakteryzu jąc początki hitlerow skiej organiza­ cji p rasy na terenie G G , autorka słusznie p ow o łu je się na naradę łódzką z 31 października 1939 r., z której przytacza znam ienny cytat ilustrujący zam iary w ła d z okupacyjnych. Szkoda jedynie, że przedstaw iony w tłum aczeniu fragm ent w y p o ­ w iedzi generalnego gu bern ato ra H. F ra n k a nie zgadza się z p rzyw ołan ym źródłem (s. 8, przyp. 3 ) 1. Co w ięcej, część sfo rm u łow ań przypisanych H. F ra n k o w i pocho­ dziła faktycznie od m inistra p ropagand y Trzeciej Rzeszy J. Goebbelsa. Po s p ra w ­ dzeniu okazuje się, że in krym inow any fragm ent autorka zaczerpnęła z p u blikacji J. Jarowieckiego, który posłużył się — rów nież błędn ie — cytatem z w y d a w n ic tw a S. Piotrow skiego Dziennik H. Franka, W a rs z a w a 1962.

Tenże Jarow iecki popełnia kolejny błąd, powtórzony przez autorkę, jakoby w G en eraln ej G u b e rn i w p row ad zo n o zarządzeniem w yk o n aw czym z 24 paździer­ nika 1940 r. całkow ity zakaz p u blik a cji (s. 8). W rzeczywistości zakaz ten dotyczył w y d a w n ic tw n ak ładem w łasn y m autora („im S elbstverlag des V erfasse rs”), fo r­ m alnie b o w iem działalność w y d a w n icz a w G G nie b y ła zakazana, w y m a g a ła nato­ miast zezwolenia. In n a spraw a, że zezwoleń tych udzielono bardzo niew iele — kilka w odniesieniu do czasopim (np. „K ielecki P rzeg ląd D iecezjaln y ”, „K ronika D iecezji S andom iersk iej”, „Biuletyn In fo rm acyjn y Polskiego Czerw onego K rz y ż a ”), nadto na edycje książek dla dzieci i m odlitew ników . U w a g i dotyczące kształto­ w a n ia się systemu p rasow ego w G G grzeszą, niestety, brakiem w ew n ętrzn ej spój­ ności i sporą, ja k na taki niew ielki fragm ent, d a w k ą b łę d ó w rzeczowych (s. 9). N ie istniało pojęcie „rząd generalnego g u b ern a to ra” ; można m ów ić albo o urzędzie generalnego gubernatora, albo o rządzie G G (rząd w cudzysłowie albo nie). N a z w ę „A bteilun g fü r V o lk sa u fk läru n g und P ro p a g a n d a ” tłumaczono w hitlerowskich d ru

-1 Okupacja i ruch oporu w „Dzienniku Hansa Franka -1939— -1945”·, t. -1: -1939—

(4)

R EC E N ZJE I L IS T Y

141

kach oficjalnych jako „ U rząd dla O św iaty L u d u i P ro p a g a n d y ”, obecnie historycy u ż y w a ją n azw y „W y d ział O św iecenia L u d o w e go [L u d u ] i P ro p a g a n d y ”. U rz ą d do S p ra w P ra sy nie został w y odrębn io n y z ow ego w ydziału, ja k sugeruje autorka, b y ła to jego integralna część. U rzą d P ra sy (Presseam t) został z czasem przem iano­ w a n y na W y d z ia ł P ra so w y (Presseabteilu ng) w obrębie A bteilu n g (potem H a u p t­ abteilung) V o lk sa u fk läru n g und Pro p ag an d a i od 1 stycznia 1941, a nie — ja k pisze autorka — w drugiej p ołow ie 1940 r., pozostaw ał w unii personalnej z urzędem szefa p rasow ego rządu G G . Pierw szy k ierow n ik A b teilu n g fü r V o lk sa u fk läru n g und Propagan d a, dr M a x F reih e rr du Prel, by ł jednocześnie szefem p raso w y m gen eral­ nego gubernatora, a nie „szefem p rasy G G ”. Liczebność tytułów p rasy tajnej, okre­ ślona przez autorkę na „około 2 tys. ty tu łów ” (s. 14) lu b „ p raw ie 2 tysiące” (s. 21), uległa w yraźn em u zawyżeniu. Poza danym i J. Jarowieckiego, który rów nież podaje w w . lic z b ę 2, najodw ażniejsze szacunki nie przekraczają 1500 t y t u łó w s. Przesadnym zaokrągleniem w y d a je się rów nież oszacowanie m aksym alnego nak ładu „Biuletynu In fo rm acyjn ego” na 50 tys. egz. (s. 14— 15). I w tym przypadku n ajd ale j idące p ro ­ pozycje sięgają liczby 47 t y s .4

Pow ażne w ątpliw o ści w z b u d z a ją sform u łow ania odnoszące się do politycznej pro w en ien cji czasopism' konspiracyjnych. A u tork a w y stąp iła z uproszczonym tw ie r­ dzeniem, jak o b y w polskim ruchu oporu zary sow ały się „d w a głów n e nu rty poli­ tyczne” (s. 14). D o pierwszego zostały zaliczone partie zw iązane z rządem Rzeczy­ pospolitej Polskiej w Londynie, a w ięc Stronnictwo L u d ow e, które pod tą nazw ą na terenie k ra ju nie w ystępow ało, oraz Polska P artia Socjalistyczna, w podziemiu k ra jo w y m rozbita na d w a u gru p o w an ia: Stronnictwo N a ro d o w e i Stronnictwo P r a ­ cy. A utorka zdaje się abstrahow ać od faktu, że ow e partie same w sobie tworząc głów n e nurty polskiego życia politycznego stanow iły trzon państw a podziemnego, cieszącego się poparciem olbrzym iej większości Polaków . D ru g i „nurt”, reprezen­ tu jący — zdaniem E. C ytow sk iej — „siły lew icy społecznej”, o bejm ow a ł w rze­ czywistości jedynie fragm ent lew icy, tej o orientacji rew olucyjn ej, ciążącej ku komunistom. W ślad za takim rozum ieniem polskiego życia politycznego z lat 1939— 1945 p o ja w ia ją się przebrzm iałe już term iny w rodzaju: rząd londyński, obóz londyński, prasa „londyńska”. Notabene, autorka w y c zu w a niestosowność pojęcia „prasa londyńska”, opatrując przym iotnik cudzysłowem . Czem u nie czyni tego w od­ niesieniu do pozostałych term in ów „londyńskich” ? W y w ó d ilustrują dane staty­ styczne, m ające ukazać dorobek p raso w y polskiej konspiracji. Zacy to w an e w y r y w ­ ko w e obliczenia J. Jarow ieckiego d ają obraz opaczny, niezgodny z p od staw ow ym i proporcjam i, w y n ik ający m i z politycznego uk ładu sił w polskim ruchu oporu. A u ­ torka w ym ien iła 250 tytułów pism S Z P — Z W Z — A K , 50 — D elegatu ry R ządu R P n a K ra j, 216 — P P R i organizacji z nią związanych, w reszcie — 165 pism S L (s. 14). Tytułem p orów n an ia w a rto przytoczyć znacznie bardziej zbliżone do rzeczywistego u k ła d u sił obliczenia S. L e w a n d o w sk ie j: prasa u g ru p o w ań zw iązanych z rządem R P — 663 tytuły, pism a innych w iększych u g ru p o w ań (w znacznym stopniu zbli­ żonych do rządu R P i pań stw a podziem nego bądź politycznie, bądź m ilitarnie) — 172 tytuły, pism a obozu lew icy społeczno-politycznej — 204 tytuły (w tym prasa

Î J. J a r o w i e c k i , Prasa w Polsce w latach 1939— 1945, [w :] Prasa polska

1939— 1945, W a rs z a w a 1980, s. 37.

8 S. L e w a n d o w s k a , Polska konspiracyjna prasa inform acyjno-polityczna

1939— 1945, W a rs z a w a 1982, s. 265— 266; J. G a r 1 i ń s к i, Polska w drugiej w ojnie światowej, L on dy n 1982, s. 238; W . G ł ę b o c k i , K. M o r a w s k i , Kultura wal­ cząca 1939— 1945, W a rs z a w a 1979, s. 195.

4 L e w a n d o w s k a , op. cit., s. 253; G a r 1 i ń s к i, op. cit., s. 238. D o sp raw y n ak ła d u „Biuletynu In fo rm acy jn ego ” autorka p ow ró ciła na s. 58, p ow tarzając liczbę

50 tys. egz., choć jednocześnie przyznała, że redak cja pisma sam a określiła w y so ­ kość swego nak ładu jesienią 1943 i w io sn ą 1944 r. na 42 tys. egz. (s. 58, przyp. 74).

(5)

142

R E C E N Z J E I I J S T Y

P P R i organizacji z nią związanych — 160 tytułów, łącznie z 11 tytułam i prasy żydow skiej P P R ), pism a różnych organizacji politycznych — 58 tytułów oraz prasa żydow ska różnych odcieni — 75 tytułów 5.

P ow yższe u w a g i nie sugerują oczywiście ro zbud ow y w stępu do rozm iarów po­ w ażnej, naszpikow anej szczegółami rozpraw y, Idzie o przypom nienie, że w p rzy ­ padku tekstów o dużym stopniu uogólnienia szczególnie pożądana jest precyzja sfo rm u łow ań oraz ostrożność przy doborze statystyk i p rzy k ład ów jednostkowych.

Szkic p ierw szy pt. S p r a w a p o ls ka w I I w o j n i e ś w ia to w e j a i n f o r m a c j a praso w a społecze ństwa p o ls k i e g o (s. 23— 86) dotyka kwestii niesłychanie istotnej i zarazem złożonej. Już samo, w m iarę obiektywne, odtworzenie tzw. sp raw y polskiej, rozum ia­ nej jako integralny fragm en t historii powszechnej II w o jn y św iatow ej, natrafia na trudności badaw cze, szczególnie w odniesieniu do lat 1943— 1945. Cóż dopiero przepuszczenie tej problem atyki przez pryzm at prasy niem ieckiej i polskiej k u r­ sującej po G en eraln ej G u bern i! A u to rk a ma świadom ość skali trudności, dlatego sw e zadanie p ojm u je skromnie, jako rodzaj przeglądu w y darzeń m iędzynarodo­ wych, m ających w p ły w na położenie w ojen n e oraz przyszłość Polski. W yd arzen ia te p o ja w ia ły się na łam ach niem ieckiej prasy polskojęzycznej i polskich pism pod ­ ziemnych, oczywiście z różną intencją, w swoistym doborze i zabarw ieniu . K o n ­ fron tacja form y ujęcia w zględnie przem ilczenia ow ych w y darzeń p row ad zi autorkę do interesujących w niosków , tyczących się stopnia i sposobu poinform ow an ia P o ­ la k ó w o w ażkich spraw ach i c h . ojczyzny. Słuszna w y d a je się teza o ograniczonej w iedzy społeczeństwa polskiego na temat bieżących w y d a rze ń politycznych (s. 25). Przekonująco brzm ią też w y w o d y , ilustrow ane konkretnym i przykładam i, o stop­ n iow ym w y p iera n iu p rasy „gad zin ow ej” z ry n k u in form acyjnego przez rozrastającą, się prasę konspiracyjną. M ożna w p ew n y m momencie stwierdzić paradoksalną ko­ egzystencję obu, tak przecież odległych od siebie, ro d zajó w prasy; istnieje zjaw isk o swoistej kom plem entarności p rasy niem ieckiej i polskiej.

P rzegląd w ą tk ó w tematycznych ma, siłą rzeczy, charakter selektywny, nie­ w ą tp liw ie jedn ak na pierw szy p lan w y b ija się złożony kom pleks stosunków p olsko- radzieckich, rozgry w ający ch się na szerszym tle politycznym (relacje w obrębie W ie lk ie j T ró jk i) i m ilitarn ym (front wschodni). A u to rk a uk azu je sposoby prezen­ tacji różnych kw estii na łam ach p rasy „gad zin ow ej” i podziem nej, stara się okre­ ślić stopień m an ipu lacji oraz intencje p ro pagan d ow e przyśw iecające autorom arty ­ k u łó w i serw isów inform acyjnych. P o siłk u je się cytatem lu b — rzadziej — d łu ż­ szym w y ciągiem z oryginalnych tekstów, w przypisach zamieszcza tytuły rozlicz­ nych pozycji publicystycznych. M im o tych zabiegów proponow an a p odstaw a źród­ ło w a okazuje się zbyt w ą tła dla kwestii dużej rangi, a cytowane interpretacje p rasy konspiracyjnej — a już na pew no niem ieckiej prasy polskojęzycznej — jakk olw iek interesujące stylistycznie, niew iele p rzyczyniają się do w yśw ietlen ia złożonej rze­ czywistości, szczególnie lat 1943— 1944. Z nam iennym tego przykładem może być p ró ba odtworzenia i zderzenia gło sów p rasow ych na temat tragedii katyńskiej (s. 48— 49), polsko-radzieckiego zaostrzenia stosunków z w iosny 1943 r. (s. 61— 63), r e ­ lacji zachodzących między prasą pepeerow ską a pism am i zw iązanym i z rządem R P na obczyźnie (s. 83— 86). W tekście znaleźć można szereg słusznych u w a g jedno­ stkowych, ja k choćby o głosach prasy w okresie P o w stan ia W arsza w sk ieg o (s. 73— 79). Z d a rz a ją się jedn ak sfo rm u ło w an ia w ą tp liw e w rodzaju:· „W ybu ch w o jn y niem iecko-radzieckiej w czerwcu 1941 r. był w ydarzeniem bezprecedensowym w po­ litycznym sensie tego s ło w a ” (s. 32). Czy istotnie niespodziewana napaść i w ia ro

-5 L e w a n d o w s k a, op. cit., s. 267— 268; G a r l i ń s k i (op. cit., s. 239) p rzy­ tacza następujące dane: A K , D elegatura Rządu R P oraz wszystkie zw iązane z nimi partie polityczne i organizacje w o jsk o w e — 1003 tytuły, komuniści ■— 82, Ż y ­ dzi — 43, N S Z — 33, U k raiń cy — 4, nierozpoznanych — 9 tytułów.

(6)

R EC E N ZJE I L IS T Y

І4З

łom stw o partnera nie m iały precedensu wcześniej? C zy można w odniesieniu do 1941 r. stanowczo twierdzić, że w polskiej prasie konspiracyjnej w y stęp o w ały n a ­ dzieje na „nierychły, ale p ew n y zwycięski koniec [w o jn y ]”, lub też że oceniano w ów czas pozytywnie stan stosunków polsko-radzieckich (s. 36— 37)? Czy intensy­ fik acja polem ik w prasie podziem nej p ro w ad ziła do zaostrzenia w a lk i politycznej i dezorientacji, a w dalszej kolejności „do rozbicia polskiej opinii” (s. 59)? Po p ie r w ­ sze, ja k b y pow ażnie nie oceniać ostrości polem ik prasowych, trudno w nich w i-. dzieć przyczynę rozbicia polskiej opinii publicznej, notabene różniącej się u schyłku w o jn y w w ie lu kwestiach, ale zasadniczo zgodnej co do takich pryncypiów, jak suwerenność decyzji m iarodajnych czynników państw ow ych, nienaruszalność i nie­ podległość Rzeczypospolitej. P o drugie, nie należy przeceniać podm iotowej roli p ra ­ sy podziem nej; w y d a je się, że w w iększym stopniu o d b ija ła ona na sw ych łam ach zróżnicowanie opinii, aniżeli p o w o d o w ała tejże rozbicie. W każdym razie działał n iew ątp liw ie m echanizm sprzężenia zwrotnego. Z e s p ra w drobniejszych należałoby skorygować, że kontynuacja O N R — F alan g a nosiła w okresie okupacji nazw ę K o n fed eracja N a ro d u (a nie N a ro d ó w — s. 39). M iejsce ew ak u ac ji A rm ii Polskiej w Z S R R to K rasn ow o d zk (a nie K rasn ozaw o dsk — s. 44), n az w a niemieckiego b iu ra in form acyjnego brzm iała Deutsche N achrichten B üro (a nie B üreau — s. 48), „Przełom ” nie by ł nigdy organem Stronnictw a N aro d o w e go (s. 59), operacja len in - gradzko-n ow gorodzka rozpoczęła się w styczniu 1944 r. (a nie w 1945 r. — s. 61).

Niezależnie od powyższych u w a g p rezentow any szkic spełnia pożyteczną rolę. U w id oczn ia — z jedn ej strony — potrzebę pogłębienia bad ań nad m iędzynarodowym położeniem Polski w schyłkow ej fazie I I w o jn y św iatow ej, z drugiej zaś — pilną konieczność edycji reprezentatyw nego w y b o ru głosó w p rasy z lat w'ojny i okupacji, jako ważnego, choć pomocniczego źródła do polskich d ziejów najnowszych.

D ru g i szkic, zatytu łow any cokolw iek niejasno Obraz i życie społeczeństwa pol­

skiego w oświetleniu prasy „gadzinowej” (s. 87— 149), w p ro w a d za czytelnika w at­

m osferę codzienności G en eraln ej G u berni. Z am iarem autorki było „uwzględnić p rze­ de w szystkim m aterialne w a ru n k i bytu ludności oraz w skazać na ścisły związek i zależność m iędzy w a ru n k a m i życia a postaw ą m oralną i społeczną” (s. 89). Z a ­ ra z jedn ak — i słusznie — · przychodzi refleksja, że „dla określenia i zdefiniow ania postaw prasa nie jest najlepszym źródłem ”, zwłaszcza że chodzi tu o pisma w j’d a - w an e pod okiem w ła d z okupacyjnych. Z tego też w zględ u na ich łam ach można zna­ leźć m niej lu b bardziej zdeform ow ane odgłosy życia codziennego, specyficzne od­ bicie p roblem ów i trosk nurtujących polskie społeczeństwo tamtych lat. Z m a­ teriału zgrom adzonego przez autorkę w y ła n ia się p anoram a s p ra w w ielkich i małych. A n aliza działu ogłoszeń poświadcza dram atyczne pokłosie W rześn ia 1939 r.: m ig ra­ cje w ysied leńców i uchodźców, b ra k mieszkań, bezrobocie. D ziały inform acyjne gazet „gadzinow ych” d a ją p ew ne pojęcie o fu n k cjo n o w an iu rynku, zarówno re g la ­ m entowanego, ja k i „czarnego”, . choć przesadne w y d a je się twierdzenie, że ś w ia ­ domość istnienia „czarnego” rynk u społeczeństwo zawdzięczało w dużej mierze prasie (s. 110). P rzek onuje natomiast p ogląd o ro z w o ju p ry w atn ej przedsiębiorczoś­ ci w G G , p odyktow anym ciężkimi w aru n k am i okupacji. Ł a m y pism jaw n ych do­ starczają danych o p rosperow aniu różnorodnych firm , handlu książkami, odzieżą, znaczkami pocztowymi, a także dziełam i sztuki, biżuterią i nieruchomościami. T rze­ ba przy tym pamiętać, że by ła to przedsiębiorczość w znacznym stopniu w y k o śla ­ wiona, na m iarę anorm alnych w a ru n k ó w życia w oku pow an ym kraju. U w a ż n y czytelnik gazet „gadzin ow ych” znajdzie rów nież pośrednie potwierdzenie codzien­ nych bolączek ludności G G : obok anonsów o w y przed aży w szelkiego mienia m no­ żyły się porady fach o w e i oferty związane z pielęgnacją zdrow ia, przeróbką odzie­ ży i obuw ia, p ro du kcją namiastek. Refleks p ro blem ów tragicznych stanowią, do­ puszczone na łam y p rasy ja w n e j, in form acje o akcjach charytatywnych, o pomocy

(7)

144

REC E N ZJE I L IS T Y

jeńcom, opiece nad dziećmi. Z d rugiej strony — prasa o ficjalna zachęcała do roz­ ry w k i, oczywiście tej dozwolonej, obliczonej na n ajgorszy gust, w rod zaju szm iro- w atych film ó w i przedstaw ień teatrzyków rew iow ych.

A u tork a sumiennie rejestru je cechy charakterystyczne treści pism „gadzinow ych”, dostarcza w ie lu ciekaw ych szczegółów faktograficznych, konstruuje też uogólnienia na temat recepcji p rasy ja w n e j przez polskie społeczeństwo. Są one w większości słuszne, choć w ątpliw o ści może budzić twierdzenie, jak oby u schyłku okupacji p ra ­ sa „gad zin ow a” utraciła sw ój „szm atław y charak ter” (s. 147). N iep okój budzi r ó w ­ nież teza końcowa o d w ojak ich fu nkcjach prasy „gad zin ow ej” : jako instrum entu niem ieckiej polityki i oddziaływ ania, ale także „uznanego i zaakceptowanego przez społeczeństwo polskie środka kom unikacji i p orozum iew ania” (s. 149). W y d a je się, że niem iecka prasa polskojęzyczna — u w zględn iając n aw et m odyfikacje z 1944 r. ·— nie zatraciła przez cały czas oku pacji sw ego charakteru, zdeterm inowanego przez cele i założenia polityki hitlerow skiej propagandy. Fakt, że społeczeństwo polskie czytało tę prasę i korzystało z jej usług, absolutnie nie oznaczał jej akcep­ tacji, a jedynie przyzw olenie z konieczności i chęć spożytkowania w ro giego środka o dd ziaływ ania w e w łasn y m interesie.

W innym m iejscu autorka zauw aża, że w ładze niemieckie u siło w ały kontrolo­ w a ć rynek żyw nościow y w G G przede w szystkim poprzez ustalanie cen m aksym al­ nych (s. 102). Co n ajm niej chyba rów norzędne znaczenie m iał rosnący nacisk na w ieś i potęgujące się akcje represyjne. D obre położenie chłopa w G G (s. 104) to kw estia w zględna, a przy tym zm ieniająca się w czasie i zależna od m iejscow ych w a ru n k ów . Posiedzenie robocze w ła d z G G w spraw ie kontroli przesyłek kolejow ych i pocztowych odbyło się 19 sierpnia 1942 r., a nie dziesięć dni później, ja k chce tego autorka (s. 108, przyp. 48). N a konferen cji w ła d z G G na W a w e lu 8 m aja 1944 r. dr. G. C lausa ■— w b r e w m niem aniu autorki — nie było, jedynie jedeti z uczestników p ow o łał się na jego opinię. Tenże C laus p iastow ał fu nkcję k ie ro w ­ nika W yd ziału W yż y w ien ia i R olnictw a D ystryktu L u blin , a nie kiero w n ik a W y ­ działu H an d lu ; szef W y d ziału G łó w n ego W y ż y w ie n ia i R olnictw a w rządzie G G n az y w ał się N au m an n (a nie N au m an ); n azw a policji bezpieczeństwa brzm iała Sicherheitspolizei (a nie Sicherpolizei —- s. 113, przyp. 56). Ż ółw ie , które p o ja w iły się na w arszaw sk im „czarnym ry n k u ” w m aju 1943 r., nie pochodziły z przem ytu — ja k sugeruje autorka — lecz z kradzieży bądź odkupienia od niemieckich k o n w o ­ jen tó w ko lejow y ch (s. 112). K a w ia rn ia L ou rse’a egzystow ała na rogu ul. Ossolińs­ kich i K ra k o w sk ie go Przedm ieścia, a nie przy zbiegu Trębackiej i W ierzb o w ej (s. 136). R ad a G łó w n a Opiekuńcza nie została pow ołan a w m iejsce Polskiego C zer­ w onego K rzy ża (s. 144), przejęła natom iast część kom petencji tej organizacji. P C K działał przez cały okres w o jn y ; p rzyk ład ow o — przy p odpisyw aniu aktu kapitu­ lacji P ow stania W arsza w sk ieg o uczestniczyli zarów no przedstaw iciele R G O , ja k i P C K .

W trzecim szkicu, zatytułow anym Propaganda kulturalna na łamach prasy nie­

m ieckiej w języku polskim w G enera lnym G u bernatorstw ie (s. 150— 185), autorka

podąża drogą ro zw ażań szkicu poprzedniego. D okonu je prezentacji założeń hitle­ ro w sk iej polityki ku lturaln ej, by na tym tle ukazać „antypolską rolę i działalność prasy [„gad zin ow e j”] w dziedzinie k u ltu ry ” (s. 151). A n aliza zawartości d ziałów k u l­ turalnych tej p rasy p ro w ad zi autorkę do w niosku, iż dom inow ał nurt eksponujący dorobek ku ltury i nauki niem ieckiej, tendencyjnie anektujący dzieła polskich tw órców . Stałym elementem treści by ł antysemityzm, uzupełniony po czerwcu 1941 r. akcentam i antyradzieckim i i antykomunistycznymi. P ro p ag o w a n o osiągnięcia artystyczne sojuszników i satelitów Trzeciej Rzeszy: W łoch, Japonii, Fin lan dii i R u ­ munii. N a łam ach prasy „gad zin ow e j” lansow ano też wzorce k u lturow e przezna­ czone dla ludności G G . N ale żały do nich kult prostej pracy fizycznej i p ry m ityw n y

(8)

R ECE NZJE I L IS T Y

145

rustykalizm , model try w ialn ej ro z ry w k i teatralnej i film o w ej. Ten fragm ent w y -4 kazu je zbieżność m erytoryczną z rozw ażan iam i z poprzedniego szkicu; być może

należało tę kwestię ująć łącznie.

A u to rk a słusznie zauważa, że od początku 1943 r. (ściślej: od w iosny 1943) moż­ na zaobserw ow ać w propagandzie w ład z G G pojednaw cze gesty, zn ajdujące p ew ne odbicie na płaszczyźnie prasow ej. Pism a „gadzin ow e” w w iększym stopniu u w z ględ ­ n iają dorobek ku ltury polskiej, p o ja w ia ją się w zm iank i o F. Chopinie, M. K a r ło ­ wiczu i Z. Noskow skim , d ru k u je się fragm enty literatury pięknej. Konsekwentnie jedn ak unikano n aw iązań do przeszłości historycznej Polski, dopuszczano teksty bezbarw n e pod w zględem n arodow ym i w ychow aw czym .

Interesujące u w agi, w sparte doniesieniami źródłowym i, zam yka niespodziewa­ nie fragm ent poświęcony problem atyce ku lturaln ej gazet konspiracyjnych (s. 182— · 185). Pom ysł ten nie zn ajd u je uzasadnienia konstrukcyjnego; należało zeń zrezyg­ nować albo pokusić się o odrębny szkic na ten temat. N ie odpow iada praw d zie in form acja, że na terenie G G obo w iązy w a ł zakaz organizow ania w y s ta w (s. 162). W ystarczy przypom nieć w y sta w y o bjazd ow e o w y d ź w ięk u antyżydowskim i anty­ komunistycznym, nadto ekspozycje sław iące niemieckie „dziedzictwo kulturaln e” na ziemiach polskich. Inna kwestia, że w y sta w y urządzane w G G nie uw zględn iały w żadnym stopniu kulturalnych i narodow ych asp iracji Polaków . M ożna się też z autorką spierać o przyczyny nieobecności niemieckich autorów na łam ach „gadzi­ n o w e j” p rasy codziennej. Z a taką przyczynę trudno uznać fakt, iż w Trzeciej R ze­ szy odrzucono w większości (?) dorobek pisarzy i poetów7 X I X i X X w. oraz że hitleryzm nie stworzył w ybitnych dzieł literackich, do których reżim m ógłby się odw ołać (s. 152). P o d staw o w y m pow odem w y d a je się przestrzeganie — początkowo bardzo rygorystyczne — kanonu hitlerowskiej polityki kulturalnej, nakazującej traktow anie lu d ów podbitych jako m ało w artościow ych rasowo, niegodnych sm ako­ w an ia u ro k ó w niem ieckiej prozy i poezji. C zytelnikow i nadal d osk w ierają drobne, ale liczne błędy w p isow ni słów obcojęzycznych: G. H auptm an zamiast H auptm ann (s. 155), Carm ine burona G. O rfa zamiast Carm ina Burana C. O rffa (s. 164), Jüd

Süss zamiast Jud Süss (s. 168), H eim k her zamiast H eim k ehr (s. 168), W . O chlen-

busch zamiast Ohlenbusch (s. 171), Zaitu n gsverlag zamiast Zeitungsverlag (s. 171). Szkic czw arty i ostatni pt. Antyniem iecka propaganda polskiej prasy konspi­

ra cyjn ej (s. 186— 245) został w rzeczywistości w sp arty na szerszej, aniżeli zapo­

wiedziana, bazie źródłow ej. A u tork a uw zględn iła rów nież teksty z prasy „gadzino­ w e j ”, co w ięcej — ja k b y nie zadow alając się w artością zgrom adzonego m ateriału — o dw ołała się do opisu fak tó w historycznych, przytaczając je w ślad za literaturą przedmiotu, W p ew nych przypadkach takie rozszerzenie p ersp ektyw y badaw czej przyniosło dobre rezultaty, przyczyniając się do pełniejszego naśw ietlenia i bardziej zróżnicowanej oceny. N iek ied y jedn ak w k rad ło się zamieszanie warsztatowe, ow o ­ cujące niejasnością w y k ła d u i powtórzeniam i. D la przykładu — kilkakrotnie została przypom niana dość oczywista teza o konkretnym rozw ijan iu przez całą prasę kon­ spiracyjną propagandy antyniemieckiej. Rzadko jedn ak można znaleźć próbę od ­ tworzenia różnic w podejściu do tej kwestii, uzależnionych w znacznym stopniu od orientacji politycznej i św iatopoglądow ej. Inaczej przecież b u d o w ały propagandę antyniem iecką czasopisma chrześcijańsko-dem okratyczne, inaczej — lud ow cy i so­ cjaliści. Jeśli już zn ajdą się u w a g i na ten temat, to w y w o łu ją niepokój zbyt daleko posuniętym uproszczeniem, jak choćby stwierdzenie, że w połow ie 1943 r. prasa czwórporozum ienia koncentrow ała się na w alce cy w iln ej i przeciw działaniu p ro ­ pagandzie niem ieckiej, a prasa p epeerow ska w z y w a ła do ak tyw nej w a lk i zbrojnej (s. 232). Sk łan ia rów nież do opozycji teza, że „gdy chodziło o spraw ę w a lk i z N ie m ­ cami, w yciszały się spory i dyskusje ugrup ow ań , stronnictw i p artii politycznych

(9)

146

R ECE NZJE I L IS Ť Y

[w podziem iu]” (s. 244). Cóż w obec tego znaczyły polem iki w ok ó ł celu i koncépcji w a lk i z okupantem, nasilające się w prasie konspiracyjnej lat 1943— 1944?

W ysiłek autorki został skoncentrowany na uchwyceniu relacji między bieżą­ cym i hasłam i propagandy niem ieckiej i kontrposunięciam i prasy podziem nej. Z a ­ brakło m iejsca na analizę problem u w szerszym w ym iarze, a w ięc stosunku prasy podziem nej do niemczyzny w ogóle, z uw zględnieniem kategorii geopolitycznych, ekonomicznych czy naw et moralnych. T ru dn o z tego czynić autorce zarzut, jako że p roblem to złożony i rozległy, niem niej p rzyd ałyby się najogólniejsze choćby u w a g i o znaczeniu tego rod zaju odniesień.

Z kwestii bardziej szczegółowych niepew na w y d a je się inform acja, jakoby 1 lutego 1943 r. na łam ach p rasy „gad zin ow ej” publikow an o apel H itlera w z y w a ­ jący naród niem iecki do udziału w w o jn ie totalnej (s. 227). Jak wiadom o, tego ro ­ dzaju apel w ysto sow ał J. G oebbels podczas starannie w yreżyserow anego wiecu w berlińskim P ałacu Sportow ym 18 lutego 1943 r. N ie przekonuje interpretacja doniesienia „Gońca K ra k o w sk ie go ” z 12 sierpnia 1944 r. o przechwyceniu depeszy jednostki polskiej z rejo n u K o w la . W tym przypadku in form acja pism a niem iec­ kiego by ła p ra w d ziw a : radiostacja w B a ri nie m iała nic wspólnego z d yw ersyjn ą radiostacją niem iecką „ W a n d a ” (s. 240— 241).

N adto — organ N S D A P nosił nazw ę „Völkischer B eobach ter” (tak ja k na s. 225), a nie „Völkische Beobach ter”. B roszura Ożoga z 1942 r. nosiła nazw ę D e r grösste

Lügner der W elt (s. 209). A n gielsk i skrót od n azw y K iero w n ictw o O p eracji S p e­

cjalnej to S O E (a nie S O Ł — s. 222, przyp. 74). W o js k a radzieckie ruszyły w 1943 r. do natarcia na linii Biełgorod— Orzeł, a nie B ieło gard — O rzeł (s. 232). W reszcie nie sposób uw ażać polskiej prasy tajnej lat 1943— 1945 za fenom en (s. 245). P rasa tego typu w y stęp o w ała na niem al wszystkich obszarach okupowanych, fenom enem n a ­ tomiast była bez w ątpienia liczba tytułów i różnorodność p rasy podziem nej na te­ renie G G .

Z powyższych rozw ażań w yn ik a, że opinia o p u blikacji E. C ytow skiej nie może być jednoznaczna. N ależy n iew ątp liw ie docenić w y siłek bad aw czy autorki i umiejętność zgrom adzenia interesującego m ateriału źródłowego. Z e w zg lęd u na złożony charakter p roblem atyki i niezbyt jeszcze bogatą literaturę przedmiotu p e w ­ ne uogólnienia budzą w ątpliw ości, nie zado w ala niekiedy sposób analizy i krytyki źródłow ej, trudno też w pełni zaakceptować rozw iązania konstrukcyjne. Trzeba wreszcie napom knąć o p ew n ej p rzyk rej w łaściw ości cechującej wszystkie cztery szkice. Jest nią niedbałość stylistyczna, przekraczająca dopuszczalną norm ę dla p u blik acji naukowych. W spom inać o tym niezbyt zręcznie, ostatecznie każdy z piszą­ cych historyków zaznał trudu zm agań —· nie zawsze zwycięskich — z oporną m a­ terią języka. N iem niej niedobrze się dzieje, jeśli styl utrudnia, niekiedy uniemoż­ liw ia zrozumienie sensu w y w o d ó w , a niezręczności językow e mnożą się niepoko­ jąco. M n iejsza już o drobne błędy, w y glą d a ją c e na uchybienia korektorskie, choć jest ich stanowczo za dużo. M ożna też przym knąć oko na nadużyw anie słów „kon­ tekst” i „aspekt” oraz niew łaściw e użycie słów takich, ja k „aktualny”, „aktualnie”. Jak jedn ak zrozumieć sform u łow ania „potrzeby egzystencjonalne” (s. 97) i „po­ trzeby egzystencjalne” (s. 102), jeśli z treści zdania w ynik a, że chodzi po prostu1 o potrzeby życiowe? Czy wnoszą cokolw iek zdania typu: „K lęsk a polityczna obozu londyńskiego b y ła jednocześnie klęską jego prasy i treści na jej łam ach upowszech­ nianych” ? I zaraz potem: „Zw y cięstw o obozu lew icy pepeerow skiej staw ało się zw ycięstw em prasy, która je reprezen tow ała” (s. 86). A lb o : „ W dziedzinie kinem a­ tografii prasa niemiecka spełniała rów nież założenia niem ieckie” (s. 168). Czy do­ stateczną jasność posiada następująca p ró ba definicji: „Działanie »czarnej p ro p a­ g a n d y « oznacza takie użycie środ k ó w przekazu adresow anych do nieprzyjaciela, w którym u k ry w a się p ra w d z iw y n adaw ca, często p odszyw ając się pod w spó ln y

(10)

RECE NZJE I L IS T Y

147

z odbiorcą obóz polityczny czy w o js k o w y ” (s. 187)? Co sądzić o sform ułow aniu: „Ten teoretyczny w y k ła d egzem plifikow ano przyk ład am i tem atów propagandy n ie­ m ieckiej” (s. 201)? I wreszcie zdanie w y ją tk o w o oryginalnej urody: „Od połow y 1944 r. społeczeństwo polskie pod w zględ em inform acyjnym zaczęło zn ajdow ać się między młotem p ropagand y niem ieckiej a kow ad łem argum en tów le w ic y ” (s. 70).

W yczucie stylu to oczywiście kw estia in dyw idualnego gustu, niem niej biorąc pod u w a g ę ilość błęd ó w rzeczowych i potknięć językow ych można zaryzykow ać pogląd, iż o m aw iana tu publikacja odznacza się pew nym niedopracowaniem i n ie- dbałością obróbki redakcyjnej. Zasadn a w obec tego w y d a je się re fle k sja ogólniej­ szej natury. K siążka E. Cytow skiej została w y d an a w ram ach dłuższej serii, firm o ­ w an e j przez jedn ą z pracow ni Instytutu B ad ań Literackich P A N . Pieczę nad serią w y daw n iczą s p ra w u je komitet redakcyjny, gru p u jący znanych i kompetentnych historyków. A u to rk a z pewnością re fe ro w a ła w y n ik i swych bad ań na zebraniach naukowych. P a ń stw o w e W y d aw n ictw o N a u k o w e pow ołało bez w ątpienia recen­ zentów do oceny stopnia przydatności przedłożonej pracy. O dpow iednie kom órki P W N zajęły się redak cyjn ym przygotowaniem p rzyjętej do druk u pracy. W y d a w a ­ łoby się więc, że cały ten — w cale pokaźny — zespół instytucji doradczych i kon­ trolnych stanowi dostatecznie spraw n y mechanizm, w spom agający autorkę i za­ p ew n iający jej pracy przyzwoity poziom edytorski.

C zy tak się stało?

Eugeniusz C. Król

*

L I S T D O R E D A K C J I

U przejm ie in fo rm u ję i prostuję równocześnie zaw arte w „Roczniku Historii Czasopiśm iennictwa Polskiego” z 1973 r., t. X II, z. 3, s. 402, dane w w ierszu 7 od dołu: „Z tego okresu nie pozostał żaden kom unikat”.

K ilk a lat po ukazaniu się moich w spom nień p rzypadkow o przedstawiono mi pisane na maszynie, a nie pow ielane kom unikaty z okresu okupacji, zachowane gdzieś na poddaszu domu. Po dokładnym przeanalizow aniu kom unikatów zn ajd u ­ jących się na czw artej stronie okolicznościowego w y d a n ia „Pod hasłem W a rsz a ­ w ia n k i”, w ru bry ce „W iadom ości z L o n d y n u ” znalazłem umieszczone nasze pseudo­ nimy. „H. P r a w d a ” to pseudonim H en ryk a Bigosia, „Chytry L is ” to mój harcerski pseudonim, w y k o rzy sty w an y przy w y d a w a n iu kom unikatów. P o tw ierdziły one, że kom unikat ten b y ł opracow any przez nas, z czego „H. P r a w d a ” opracow ał artykuł pt. Czynne braterstwo oraz stronę trzecią — „Kuźnica M y ś li”. W spóln ie opraco­ w aliśm y „W iadom ości z L on d y n u ” — Braterstwo polsko-czeskie. Oprócz tego odna­ lazł się jeden z kom unikatów w y d a w an y ch przez nas wspólnie, pt. „W iadom ości z dnia 21 i 22 stycznia 1942 r.” (strona tytułowa).

W uzupełnieniu in form acji chciałbym dodać, że dla odróżnienia w y d a w an y ch przeze mnie od m arca 1942 r. „W iadom ości z d nia” n azw y fron tów , ja k zachodni, wschodni czy inne, b y ły podkreślane, czego nie ro bił (piszący w ó w czas na m aszy­ nie) H. Bigoś w o p racow yw anych przez nas kom unikatach do lutego 1942 r.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zaletą „Bibliografii” jest, że dokumentuje druki nie tylko w form ie opisów i adnotacji, ale podaje też m iejsce zachowania ich egzemplarzy. Informacja ta

Na podstawie analizy systemu zaopatrzenia kartkowego określ rodzaj eksterminacji prowadzony przez Niemców wobec ludności podbitej.. Zaznacz znakiem „x” cechy okupacji niemieckiej

W literaturze wskazuje się, że przepis ten jest nieprecyzyjny, ponieważ nie wiadomo komu lekarz powinien udzielić tych informacji (Haberko, 2014). Wydaje się

The main advantages of ATR-SEIRAS over IRAS are (i) the increased sensitivity to adsorbed species, (ii) the significantly lower interference from the bulk of the electrolyte

Wydaje się, że Ludwika i Stanisław August dowiedzieli się o postawie Jana Jakuba dopiero w ostatnich miesiącach konfliktu lub nawet nieco później. Król

W latach późniejszych nie po- wrócono juŜ do budowy Teatru Miejskiego w Parku Kolejowym (obecnie park im. Winą za bark profesjonalizmu i konsekwencji naleŜy

ustanawiaj¹ca infrastrukturê informacji prze- strzennej we Wspólnocie Europejskiej w skrócie mo¿na podzieliæ na 2 aspekty, stworzenie INSPIRE, czyli samej infrastruktury

Są one najczęściej stosowane w połączeniu z BZD, jako leczenie wspomagające, w terapii opornych stanów drgaw- kowych w przebiegu AZA (Jędrzejczak, 2011; Klimiec et al.,