T o m X L V I I I , z e s z y t I - 2 0 0 0
A N D R Z E J M A R Y N I A R C Z Y K S D B L u b l i n
V E R I T A S S E Q U I T U R E S S E *
Pytanie o prawdę, o jej źródło i sposób istnienia, pojaw iło się u starożyt nych G reków wraz z pytaniem o byt. Z tej racji p ierw szo rzę d n y m zadaniem metafizyki jest badanie zarów no bytu, j a k i prawdy. P raw d a o zn a cza ła to, „co rz ecz y w iste” , a rzeczyw istym było to, „co zaw sze je st i nie zna narodzin ani ś m ierci” . G recy tego typu d ociekania określali ja k o „g ig a n to m a c h ie ” , a więc j a k o p rz edsięw zięcie trudne i wielkie. Z czasem b adania te przybrały postać sporu, który w głównej mierze polegał na „z w ią z y w a n iu ” lub „ o d w ią z y w a n iu ” praw dy od bytu. S pór ten dotyczył też i tego, czy źródłem praw dy je s t byt, czy rozum, czy sam o bóstwo.
Zanim włączym y się w ten spór i opow iem y za którym ś z rozwiązań, z atrzym am y się na początku nad sam ym słowem „ p r a w d a ” , by zobaczyć, co się pod nim kryje i ku czem u kieruje ono nasze p o szukiw ania. W arto też będzie sięgnąć do początków badań dotyczących bytu i praw dy, aby z p er spektyw y historii lepiej dostrzec oryginalność, a zarazem trafność jed n eg o z najciekaw szych rozw iązań tego sporu, które spotykam y w X III w., a które zostało zaw arte w krótkim zdaniu: „veritas sequitur esse rei” 1 - „praw da jest n astępstw e m istnienia rz ecz y” .
R ozw iązanie to nie pojaw iło się ja k deu s ex m a c h in a , lecz w yrosło z c a ło kształtu dośw iadc zenia i tradycji filozofii starożytnej i średniow iecznej. W kontekście tego dośw iadc zenia m oże dopiero zostać w łaściw ie zrozum iana p roblem atyka praw dy i d ostrzeżona trafność oraz oryginalność T o m aszo w eg o rozw iązania, j a k i je g o teoretyczne i praktyczne konsekw encje.
A rty k u ł jes t p o s z e rz o n ą w e r s ją o dczytu w y g ł o s z o n e g o w r a m a c h X L T y g o d n ia F i l o z o f ic z n e g o nt. „ R o z u m ie ć p r a w d ę ” (K U L , 16-19 111 1998 r.).
1 W y r a ż e n i e to o d d a je istotę T o m a s z a z A k w in u r o z u m i e n i a p ra w d y , a p o c h o d zi p r a w d o p o d o b n ie z IX ks. M e ta fiz y k i A w ic en n y .
I. U Ź R Ó D E Ł N A R O D Z I N S Ł O W A „ P R A W D A ”
G recy posługują się dość w cześnie term inem óc^fjtlEta na określenie p ra w dy. G łębię jed n ak filozoficznego rozum ienia nadaje mu dopiero Platon, w ią żąc je g o znaczenie z mitem o królestw ie bogini Leto (królestw ie z a p o m n ie nia), które otacza rzeka Leto (rzeka zapom nienia).
D usza - ja k o p ow iada platoński mit - która zgrzeszyła, została strącona za karę do królestw a bogini Leto. Przepływ ając zaś rzekę, k tóra otacza to królestwo, napiła się z niej wody. W o d a ta sprow adziła na duszę zapom nienie (letarg)2. Nie wie ona, kim je s t (m ężczyzną czy kobietą, c z łow ie kiem czy zw ierzęciem , płazem czy rośliną). Nie wie, skąd w yszła i dokąd zmierza. Aby się wyrw ać z letargu i uśpienia, potrzebuje podjąć wysiłek, by „cofnąć owe z a p o m n ie n ie ” . Ów proces „cofania z a p o m n ie n ia ” w yrażony je s t greckim sło w em óDifpdeia (óc - cofnąć, ItjO ri - zapom nienie). D usza strącona i uw ięz io na m oże w yzw olić się poprzez filozofię, która dzięki poznaniu anam netyczne- mu (p rzypom inającem u) d o prow a dza j ą do praw dy i „cofa z a p o m n ie n ie ” . P raw d a zatem to „rzeczyw isty stan b ytow ania d u sz y ” , czyli tzw stan aleteicz- ny. To je d n o z rozumień słow a „ p raw d a” , które p o d p o w ia d a nam platoński mit o królestw ie bogini Leto.
Obok pow y ż sz eg o spotykam y się także z próbą ustalan ia znaczenia słowa &A.fji>£ia przez w yprow adzanie go od rzecz o w n ik a ócLfj, w skazującego na „zab łąk an ie” czy „ z agubienie” , oraz od c z aso w n ik a 0£ióęco, oznaczającego „ n a tc h n ą ć ” , „n a p ro w ad z ić” . W tym przypadku pra w da ozna cza coś, co ma m oc „natchnąć zab łą k an eg o ” czy „naprow adzić na w łaśc iw ą d ro g ę ” , a więc jakiś w zór czy w a rto ść3.
Innymi słowam i greckim i, którym i określano praw dę, były term iny y o b ę (rozum) i A-óyoę (prawo). Interpretacja znaczenia tych słów dała podstaw ę w iązania prawdy z rozum em lub myślą, a także z praw em . Intuicję tej w y kładni oddaje najlepiej polskie słowo „ p raw d a” , które m ożem y w yprow adzić od rzecz o w n ik a „ p raw o ” i c z asow nika „d a w ać” . P raw da oznaczałaby w ów czas praw o przez kogoś dane.
" P l a t o n , P a ń stw o , 621 A -C , tł. W. W itw ic k i, W a r s z a w a 1991.
3 Zob. R. B u I t m a n, Uso G rec o e d E lle n is tic o d i a le tlie ia , [w:] G ra n d e L e ss ic o d e I N n o v o T e sta m e n to , vol. 1, ed. F. M o n ta g n in i, G. S carpat, B re s c ia 1965, kol. 6 4 0 n . ;
R. P o p o w s k l . W ielki s ło w n ik g r e c k o -p o ls k i N o w e g o T e sta m e n tu , W a r s z a w a 1995.
Ł acińskie słowa verum i rectituclo są o dpow iednikam i tłum aczeń greckiego term inu ótZijf>£ia. Pierw sze z tych słów, verum , funduje rozum ienie prawdy ja k o „w arto ści” czy „słuszności” , drugie zaś, rectitude», w skazuje na „pra
w id ło w o ś ć ” czy też „o d p o w ie d n io ść”, a naw et „ m ia r ę ” .
P ow yższa próba przybliżenia znaczenia słowa „ p ra w d a ” na podstaw ie leksykalnych analiz u św iadam ia nam, że o praw dzie j a k o takiej m ożem y m ów ić w kategoriach bytu, w kategoriach idealnych wartości, praw czy prz ed m io tó w myśli. W szystkie te propozycje, a także i inne rozum ienia prawdy znalazły swe odbicie w historii filozofii.
Analizy dotyczące prawdy zostaną w dalszej części artykułu u sytuow ane na płaszczyźnie m etafizycznej. Z tej racji głów nym i pytaniam i, które zostaną postaw ione i na które będzie się poszukiw ać odpow iedzi, są pytania o to, czym i dla czego (kogo) jest prawda.
Z historii filozofii starożytnej zostaną w ydobyte trzy odpow iedzi na te pytania, a to w tym celu, by w ich kontekście „z m ie rz y ć ” (ocenić) i dostrzec kapitalną w swej trafności i ciągle aktualną odpow ied ź T o m a sz a z Akwinu, zgodnie z którą pra w da je s t n astępstw e m istnienia rzeczy - „veritas sequitur es s e ” i Ten, kto je s t ostatecznym źródłem istnienia rzeczy, Ten też jest i źródłem prawdy.
11. W P O S Z U K I W A N I U P R A W D Y O P R A W D Z I E
I. ..VERITAS E S T ID EM Q U O D E S S E ” - „ P R A W D A J E S T T Y M S A M Y M . C O BYT". O N T O L O G I C Z N Y W Y M I A R P R A W D Y
Sięgając do p oczątków narodzin problem atyki praw dy, należy zauważyć, że zagadnienie to nie stanowiło dla pierw szych filozofów greckich głów nego przedm iotu ich dociekań. Przyrodnicy greccy w w iększości zajm ow ali się poszu k iw a n ie m ó t py f\ w szechrzeczy i b adaniem zjaw isk a ruchu.
P raw d a ja k o przedm iot dociekań filozoficznych pojaw ia się po raz p ierw szy na przełom ie VI i V w. przed Chr. za spraw ą P arm enidesa. „P raw da - ośw iadczy P arm enides - ma zw iązek z b y te m ”4. Z w ią z e k ten nie je st jed n ak czym ś przypadkow ym , lecz jest bardzo ścisły i konieczny. Jest to bowiem zw iązek tożsam ości. Polega on na tym, że v o £ Î v X£ K a t v ô r j p a x a û x ô
-4 E. H. D i e I s, D ie F ra g m e n te d e r V o rso kra liker, g rie c h is c h u n d d e u ts c h , B erli n 1956 (dalej c y t. : V o rso kr.), B 1.
„myśl i przedm iot m yślenia są tym sa m y m ” . T o żsa m o ść tego zw iązku w y w o dzi się stąd - ja k będzie uzasadniał P arm enides - że „tym sam ym jest m y śle nie, co przedm iot m yślenia. N ie znajdziesz b o w iem m y ś len ia bez tego, co istnieje i czego je s t ono w y ra z e m ”5.
D latego na tej samej drodze odkryw am y prawdę, co i byt. Nic więc d z iw nego, że tym, którzy w yruszają na poszukiw anie praw dy, P arm enide s każe zw ażyć na drogę, po której kroczą. Jest bow iem droga, która w iedzie w górę (ócvóc), i tylko ta prow adzi do odkrycia praw d ziw eg o bytu i sam ej prawdy. Jest to d ro g a mędrca. N a tej drodze je d y n y m prz ew o d n ik iem je st rozum - l ó y o ę. On to prow adzi nas do „doliny praw dy i b y tu ” - j a k to pow ie później Platon. Tam to dusza odkrywa, że „veritas est idem quod vere esse (ôvxcoç ô v ) ” - p ra w da jest tym sam ym , co rzeczyw iste bytow anie. To zaś, co rz ecz y wiście bytuje, „jest niestw orzone i nie ulega zniszczeniu, je s t bow iem całe, nieruchom e i nieskończone, nigdy nie było ani nie będzie, poniew a ż teraz istnieje razem jako coś całego, je d n eg o i cią g łe g o ”6. Z tej racji „byt nie jest podzielny, poniew a ż jest cały je d norodny. Ani nie m a go w je d n y m miejscu więcej, tak aby przeszkadzało to j e g o spoistości, ani m niej, ale wszystko jest pełne tego, co istnieje (bytuje)”7.
Jest też druga droga, która w iedzie w dół (k c x t ć c), i ta p row adzi tego, kto nią kroczy, na m anow ce fałszu. N a drodze tej p rz ew odnikam i są zmysły. Jest to droga głupca. K rocząc tą drogą, dochodzim y do „doliny fałszu i nieb y tu ” . Tam uznajem y za byt i praw dę to, co zm ienne i zrodzone, co stanowi p rz ed miot zm ysłów , a więc niebyt.
P arm enides - i to odnotujm y - jest p ierw szym ze starożytnych filozofów, który w poszukiw aniu prawdy każe nam wyjść z „doliny rzeczy u p o stacio w a n y c h ” , a więc ze świata rzeczy m aterialnych, zm iennyc h i jed n o stk o w y ch , i udać się do „św iata konstruktów czystej m y śli” . W świecie czystej myśli odkryw am y, iż rzeczyw istym bytem (ôvxcoç óv) je s t tylko to, „co jest to ż same z prz edm iote m m y śli” . Przedm iot, aby spełnił ten warunek, musi być konstruktem samej myśli bez jak ich k o lw iek podstaw w św iecie zm ysłów i wyobrażeń.
P raw da i byt p rzynależą do tego sam ego porządku (poznania i istnienia), gdyż są z sobą tożsam e. Tożsam ość staje się zasadą byto w an ia i poznania, bytu i praw dy. Tak j a k pra w da je st z tożsam ości i w tożsam ości, tak i byt.
5 V o rso kr.. B 7. 6 V o rso kr.. B 7. 7 V o rso kr.. B 7.
W ten sposób pojaw ia się drugie w ażne dla ro z um ie nia praw dy ustalenie, które poczynił Parm enides, a m ianow icie że zarów no praw da, j a k i byt są p o c h o d n ą logicznej zasady tożsam ości. Z tej racji ta sam a n auka zajm uje się b adaniem bytu i prawdy, a je st nią ontologika.
P raw d a je st więc tym sam ym , co byt, i tam, gdzie byt. A p o n iew a ż m iej scem bytu i praw dy je s t Zóyoę, stąd i byt, i praw dę o g ląda d u sza w myśli, m yśląc j ą i konstruując jej byt ja k o swój przedm iot. A ó y o ę staje się jej j e d y nym pane m i posiadaczem . A óyoę m a p ra w d ę sam z siebie. W y w o d z i się ona z p rzestrzegania naczelnego praw a logosu, którym je s t praw o tożsam ości.
Z re dukow anie praw dy do konstruktu myśli i potraktow anie rozumu jako jej je d y n e g o źródła legły na długi czas u podstaw p a radygm atu m yślenia o praw dzie. P arm enides będzie też tym z pierw szych filozofów , który w lo gicznej zasadzie (tożsam ości) odk ry w a moc g en e ro w an ia praw dy i bytu. P raw d a i byt zostają postaw ione po stronie myśli (logosu). Po stronie zm ysłów nie m a ani prawdy, ani też bytu. Ś w iat m aterialny nie uczestniczy w praw dzie, nie je s t więc i nie m oże być racjonalny. R zec zy są tylko n iero z u m n ą masą. Prawda, byt i p oznanie są poza nimi.
D ziedzictw o p a rm e nidejskie go p aradygm atu tożsam ości praw dy i bytu w ejdzie na stałe do filozofii. Przejm ie j e w starożytności Platon, w now ożyt- ności Kartezjusz, później Kant, Hegel i inni. „P ojęcia o g ó ln e ” , res c o g ita n s, „transcendentalny p o d m io t” czy „duch a b so lu tn y ” są m iejscem bytu i prawdy.
2. ..VERIT AS E ST IDEM Q U O D V E R E E S S E A N I M A E " - ..P R A W D A J A K O « D O M O S T W O » Ż Y C IA D U S Z Y " .
A N T R O P O L O G I C Z N Y W Y M I A R P R A W D Y
Platon w poszukiw aniu odpow iedzi na pytanie, cz ym je st p ra w d a i co jest jej źródłem , w y p ro w ad za nas na „rów ninę p ra w d y ” 8, którą opisuje w micie o H iperuranium . „M iejsce to - w yjaśnia Platon - zajm uje nie ub ra n a w barwy ani w szaty, ani w słowa istota istotnie istniejąca, k tó rą sam je d e n tylko rozum, duszy kierow nik, oglądać może. N aokoło niej świat przedm iotów praw dziw ej wiedzy [...] U m ysł każdej duszy, która chce p rz y jm o w a ć to, co jej odpow iada, [...] radością się napełnia, kiedy byt od czasu do czasu z o b a czy, w idokiem prawdy się karmi i rozradow uje [...]” T am to d u sza „ogląda spraw iedliw ość samą, ogląda w ładzę nad sobą, ogląda w iedzę nie tę, która się
z w olna tw orzyć musi, a je s t różna o różnych rzeczach, które my dziś bytami nazyw am y, ale w iedzę rzeczyw iście istniejącą o tym, co je s t istotnym bytem. I inne tak sam o istotne byty o g ląd a”9.
P oprzez ten mit Platon chce ukazać związek, jaki zachodzi pom iędzy pra w dą a duszą (człow iekiem ). D usza ogląda i k o n tem pluje w szystko to, co się znajduje na „rów ninie p ra w d y ” . C zyni to zaś dlatego, że „tam, właśnie na tym łanie, rośnie pokarm , którego n ajlepsza część duszy potrzebuje: z niego nabierają siły skrzydła, które duszę uno szą do g ó ry ” 10.
Od stopnia intensyw ności oglądania praw dy przez duszę zależy rodzaj (czy j a k mówi Platon - stopień „ g ru b o ści”) bytow ania, które d u sza przyjm uje. N a jdoskona lsz em u stopniow i oglądu praw dy o d p o w iad a bycie filozofem, najniższem u stopniowi oglądu prawdy odpow iad a najniższy poziom życia ludzkiego, którym je s t bycie t y r a n e m 11. D latego - j a k za u w aż a R eale - P la ton je s t skłonny pow iedzieć, że „tylko dzięki pra w dzie je ste ś człow iekiem , a bez praw dy człow iekiem być nie m o ż e sz ” . Stąd „ta [dusza - przyp. A. M.], która nigdy prawdy nie oglądała, nigdy do tej nie p rzyjdzie postaci (nie sta nie się cz ło w ie k ie m )” 12.
W dialogach platońskich termin „ p ra w d a ” w ystępuje przynajm niej w trzech pod staw o w y c h znaczeniach: (a) j a k o kw alifikacja „rzeczyw istej rz e c z y w isto ś c i” , która w yraża to, „co jest sam o w sobie” . Stąd P laton m ów i o „praw dzi wej straż y ”, „p raw dziw ym p a ń stw ie ” , „praw d ziw y m rz ąd zie” oraz powie, że praw da oznacza „coś rz ecz y w iste g o ” , „coś, co j e s t ” , „coś, co m usi b y ć ” , coś, „co nigdy nie pow staje i nie ginie, nie zm ien ia się, ale zaw sze trw a ” 13. P ra w da jest więc wieczna, niezniszczalna, niestw orzona; (b) ja k o w artość, która m a moc zbaw ić i w yzw olić c z łow ie ka ze stanu uw ięzienia. D latego zachęca Platon, aby „praw dę kochać i w szystko, co czynim y, zgodnie z w olą prawdy c z y n ić ” 14; i (c) w reszcie p ra w da to naturalne „dom ostw o bycia duszy - ró w nina życia w p ra w d z ie ” . Stąd w F ileb ie mówi Platon, że p ra w d a „m ieszka
9 F a jd r o s , 247 c-e, tł. W. W it w ick i, W a r s z a w a 1958.
10 T a m ż e , 248 b. Por. G. R e a 1 e, P rze k a z filo z o fic z n y za p o ś r e d n ic tw e m m itu i k o n c e p
cja w o ln o śc i u P la to n a , [w:] W o ln o ść we w sp ó łc ze sn e j ku ltu rze. M a te r ia ły V Ś w ia to w e g o K o n g re su F ilo z o fii C h rz e ś c ija ń s k ie j K U L - L u b lin 2 0 -2 5 s ie rp n ia 1996, tł. E. I. Z ie liń s k i, pod
red. s. Z. J. Z d y b ic k iej [i i n . J, L u b li n 1997, s. 77. 11 F a jd ro s, 248 d-e. Por. R e a l e , art. cyt., s. 78. 12 F a jd r o s, 249 b. Por. R e a l e , art. cyt., s. 78. 13 P a ń stw o , 347 D; 372 E.
w spólnie z rozum em w sze lk im ” 15, w P raw ach zaś d ow odzi, że „p raw d zi wość je s t p o czątkiem w szelkiego dobra w życiu bogów , ale także i ludzi” 16. O d notujm y niektóre aspekty platońskiego wykładu o praw dzie, które stan o w ią pew n e novum w stosunku do P arm enidesa. I tak w ydaje się, że praw da dla P la to n a przestaje być transc edentalną (pow szechną) w łaśc iw o ścią bytu i m yślenia, a staje się soteriologiczną (zbaw czą) w a rto ścią dla duszy. Duszy bow iem , k tóra na rów ninie praw dy „zobaczy coś ze św iata praw dy, nic stać się nie m oże [...] i jeślib y to zaw sze potrafiła, nigdy żadnej szkody nie p o n iesie” 17.
Po drugie, pra w da dla duszy to nie tylko „środek z b a w ie n ia ” , ale to także „do m o stw o by cia” . P raw da je s t w ięc spec yficznym stanem b y to w an ia (stan aleteiczny), który przysługuje duszy ludzkiej.
Platon, który przejm ie P arm enide sa naukę o jedn o ści i tożsam ości praw dy i bytu, d o kona je d n a k jej kategorializacji (ograniczenia jej zasięgu) i subiek- tywizacji. P raw da przestaje j u ż być tożsam a z bytem , a staje się „stan e m ” byto w an ia duszy. S u b ie ktyw izac ja ta wyrazi się w tym, że, po pierw sze, p ra w d a je s t tylko w duszy (um yśle) i jej źródłem je st co g ita tio - m yślenie. Po drugie, dusza (um ysł) jest m iarą praw dy i bytu. Z a spraw ą P la to n a praw da staje się m odi essendi an im a e czy vera ex iste n tia e anim a e. Podejście to b ędzie parad y g m atem filozofii pod m io to w y ch (K artezjusz, Kant, Hegel).
3. „ V E R IT A S S E Q U IT U R C O G N I T I O N E M R E I ” - „ P R A W D A J A K O N A S T Ę P S T W O P O Z N A N I A " .
L O G I C Z N Y W Y M I A R P R A W D Y (A D A E Q U A T IO 1N T E L L E C T U S E T R E I)
A rystoteles, w odróżnieniu od P arm en id e sa i Platona, w poszukiw aniu praw dy w p ro w ad za nas do „doliny, gdzie bytują ko n k re tn e rz ecz y ” . C zy m są owe konkretne rzeczy? Są one przedstaw icielam i gatunków . Jan, Ewa, M aria - to przedstaw iciele gatunku „ c zło w iek ” . Jabłoń, gru sz a czy śliw a to p rz e d staw iciele gatunku „ d rzew o ” . P raw d a byto w an ia je d n o s te k je s t ugrun to w a n a w gatunkach. Te zaś nie istnieją sam odzielnie, lecz w intelekcie p oznającym ja k o w y a b strah o w an e z rzeczy.
15 T a m ż e , 39 B.
16 P ra w a , 7 3 0 C, tł. M. M a y k o w s k a , W a r s z a w a 1997; P a ń s tw o , 532 C. 17 F a jd r o s , 248 c-d.
A rystoteles w prow adzając nas do „doliny p ra w d y ”, w zrok nasz kieruje na konkrety, które bytują obok nas. N a progu je d n a k tej doliny z w raca uw agę na fakt, iż p oszukując prawdy, należy pam iętać, że inny j e s t sposób b y to w a nia rzeczy, a inny sposób ich poznania. R zeczy istnieją tak, j a k j e widzim y i spostrzegam y: m ianow icie je d n o s tk o w o i konkretnie, są złożone i zm ienne (Jan, Ewa, jab ło ń ), poznajem y zaś te sam e rzeczy ja k o coś o gólnego (a więc Jana, E w ę ja k o człow ieka, jab ło ń , gruszę ja k o drzew o itp.).
O dkrycie przez A rystotelesa i odróżnienie sposobu p o zn a n ia od sposobu istnienia rzeczy p ozw oliło mu uniknąć błędu P a rm e m d e s a i P latona, którzy nie dostrzegli tego i utożsam ili sposób pozn a n ia rzeczy ze sposobem ich bytow ania. Fakt ten w yz nacz ył nowy aspekt ro z um ie nia praw dy. P raw da przynależy do dziedziny poznania. P raw d a je s t skutkiem poznania.
Z au w ażm y i odnotujm y ten pierw szy n ow y elem e n t arystotelesow skiej nauki o prawdzie. A rystoteles nie staw ia nas - ja k P arm en id e s - na sk rz y żo waniu d w óch dróg: drogi praw dy i fałszu, bytu i niebytu. W e d łu g A ry s to tele sa je s t tylko je d n a droga: droga bytu - „nihil est in intellectu quod non fuerit prius in sen su ” („nie m a nic w intelekcie, czego nie byłoby w pierw w z m y s ła c h ” ). N a drodze tej usługują nam zmysły i rozum. W poszu k iw a n iu prawdy w y c hodzim y od rzeczy jed n o stk o w y ch , a k ończ ym y ujęcie m praw dy, która wyraża się w „pojęcia o g ó ln y c h ” i „definicjach is to to w y ch ” i ja k o taka jest skutkiem aktu abstrakcyjnego poznania.
W procesie je d n a k docho d z en ia do praw dy podzielone są zadania; jed n o st- kow ość konkretnych bytów u jm u ją nasze zm ysły, rozum zaś stw ierd z a to, że są one tylko przedstaw icielam i określonego gatunku. W sk a zu je na to układ treści, który w pierw je st ujęty w zm y sło w y m obrazie rzeczy (w yobrażeniu), a następnie zd e m aterializow any i ujęty przez rozum w form ie pojęcia ogó ln e go (gatunkow ego). P raw da nie je st je d n a k za w arta w je d n o stk a c h j a k o takich, lecz tylko w gatunkach. Stąd A rystoteles nie m o że pow iedzieć, że poznanie je s t skutkiem p r a w d y zawartej w istniejących bytach („veritas sequitur esse rei” ), lecz, co najwyżej, że praw da je st skutkiem pozn a n ia („veritas sequitur cognitionem re i”). W praw dzie nie da się praw dy odkryć bez kontaktu z rzeczą jedn o stk o w ą, to je d n a k j e d n o s tk o w a rzecz je s t tylko „ o k a zją” do u fo rm o w a n ia przez intelekt prawdy. S am a zaś p ra w d a je s t w yra zem zgodności (a d a e q u a tio ) u form ow anego p ojęcia z tym, w czym je d n o s tk o w a rzecz u c z e s t n i c z y 18.
Is W a r to tu j e d n a k d o p o w i e d z i e ć , że p r z e d m io t e m a d ek w a c ji ni e j e s t j e d n o s t k o w y byt. lecz f o r m a g a tu n k o w a , k tó rą r e p re z en tu je je d n o s tk a , i f o rm a g a tu n k o w a b y tu ją c a w in te lekcie p o z n ając e g o .
O dnotujm y ten fakt, gdyż je s t to kolejny elem ent m odyfikacji, której d o k o na A rystoteles na drodze badania praw dy i bytu. A rystoteles, w yodrębniając porządek istnienia od porządku p oznania rzeczy, będzie m ógł zbudow ać p o d stawy pod definicję prawdy rozum ianej j a k o rezultat „ u z g o d n ie n ia ” (adaequci- rio) intelektu z rzeczą. Owo „uzg ad n ian ie” będzie m o m en tem praw dotw ór- czym. Z tej racji na pytanie, czym jest p ra w d a i co je s t jej źródłem , A ry sto te les odpowie, że „byt ja k o prawda, a nie-byt jako fałsz odnosi się do łączenia i rozdzielania, a razem stanow ią dw a człony sprzeczności. P raw d a polega na stw ierdzeniu rzeczyw istego złożenia i zaprzeczeniu rozdziału, natom iast fałsz p o lega na zaprzeczeniu jednej albo drugiej w ypow iedzi. A j a k to jest, że dostrzega się połączenie podm iotu i o rz eczenia lub ich rozdzielenie, to ju ż je s t inna sprawa. To połączenie p rz eciw staw ione rozdzieleniu rozum iem nie w sensie następstw a, lecz w sensie zaistnienia w myśli czegoś jednego. N ie m a bow iem prawdy ani fałszu w rzeczach [...], lecz je s t praw da
y \ 19
w um yśle .
P raw d a jaw i się więc dla A rystotelesa j a k o w y nik (skutek) poznania. W p raw d zie m a ona u m o co w a n ie w rzeczy, ale j a k o taka nie znajduje się w rzeczy. Z tej racji wyjaśnia A rystoteles: „[...] to nie dlatego bow iem , iż uw ażam y, że jesteś biały, jesteś taki faktycznie, lecz odw rotnie, poniew aż jesteś biały, my stw ierdzając to, m ów im y p ra w d ę ”20.
Prawda, za spraw ą A rystotelesa, zostanie przeniesiona do porządku logicz nego (do porządku poznania) i w nim zam knięta. P otw ierdzi to w y pow iedź A rystotelesa zaw arta w VI ks. M eta fizyki, w której mówi on, że „non est verum et falsum nisi in m en te” - „praw da nie istnieje gdzie indziej, j a k tylko w u m y śle ” 21. D laczego? S ubstancje jedn o stk o w e, które bytują na rzecz ga tunku, nie niosą w sobie i nie realizują sobie w łaściw ej idei (praw dy), a tylko praw dę gatunku, gdyż nie m a idei jedn o stk o w y ch . „N atu ra b o w iem - w y ja ś nia T om asz myśl A rystotelesa - zm ierza przede w szystkim do zachow ania gatunku: stąd, chociaż kresem procesu rodzenia je s t ten oto człow iek, to je d n a k natura zm ierza do tego, aby zrodzić c z ło w ie k a (w ogóle). Z tego pow odu naw et F ilozof pow iada w XVIII ks. Z oolo gii, że przyczyn celow ych należy szukać wśród przypadłości gatunków , nie zaś wśród przypadłości
u A r y s t o t e l e s , M e ta fizy k a , t. I-II, te kst polski oprać. M. A. K rą p iec , A. M ary- n ia r c z y k na p o d s ta w ie t łu m a c z e n ia T. Ż eleź n ik a, w y d a n i e t r ó jję z y c z n e g re c k o - ła c iń s k o - p o ls k ie , pod red. A. M a r y n ia r e z y k a , L u b li n 1996 (dalej cyt.: M e t.), 1027 b 20-28.
M et.. 1051 b 7-9.
bytów je d n o s tk o w y c h [...] i dlatego idea nie o d p o w iad a bytow i je d n o s tk o w em u, lecz g atu n k o w i”22.
R zeczy j e d n o s tk o w e nie niosą w ięc w sobie żadnej idei (zam ysłu) twórcy. O kreśloność udzielana je s t im z zew nątrz (nie od w e w n ątrz bytu), od czegoś innego. Tym „czym ś in n y m ” je s t w łaśnie „form a g a tu n k o w a ” . A rystoteles „ o d w ią ż e ” praw dę od je d n o s tk o w e g o bytu (substancji) i zw ią że z „m ocą p o zn a w cz ą ro z u m u ” , ukazując j ą ja k o rezultat aktu adekw acji.
W idzim y więc, że choć A rystoteles w poszukiw aniu praw dy p row adził nas do doliny konkretnych bytów (substancji), to je d n a k ze w zględu na przyjętą k once p cję przedm iotu n aukow ego poznania zm uszony je st w ypro w ad zić nas z „doliny konkretnie bytujących substancji” , a zaprow adzić do „doliny gatun- k ó w -fo rm ” . Tylko bow iem form y gatun k o w e p rz e c h o w u ją w sobie praw dę 0 je d n o stk o w y ch bytach. F orm y zaś gatunkow e, choć nie istnieją sam odzie l nie, są je d n a k czym ś stałym i koniecznym , z czym u z g a d n ia się intelekt.
W raz z filozofią A rystotelesa wchodzi do definicji praw dy nowy element, a jest nim „a d e k w a c ja ” . W p raw d zie definicja praw dy (m etafizycznej) w brzm ieniu: „veritas est adaequatio rei et intellectus” zostanie sform ułow ana dopiero w VI w. po C hrystusie w szkole egipskiej prz ez n eo p lato n ik a Izaaka Izraeli, to je d n a k m yślenie o praw dzie w kategoriach „ a d e k w a c ji” stanie się za spraw ą A rystotelesa stałym parad y g m atem p o jm o w a n ia praw dy.
N ależy je d n a k zaznaczyć, że człow iek nie m oże odkryć owej prawdy złożonej w form ach gatunkow ych sam z siebie, g dyż dusza ludzka, będąc p o c h o d n ą przem iany materii, nie je st zd olna ujm o w ać n iem ateria lne formy gatunkow e. M oże to uczynić dzięki mocy, jakiej udziela jej intelekt czynny, który je st je d n a k h o risto s, ap athes i am iges, a więc oddzielny, nieporuszony 1 nie zm ieszany z naturalnym i w ładzam i p o znaw czym i. Z tej racji praw da zaczy n a się powoli w ym ykać z zasięgu ludzkich m ożliw ości. Jest nam dana „dzięki obecnej w nas boskiej cząstce ro z u m u ” , gdyż p ra w d a je st „rzeczą boską” . W kontem placji zaś prawdy widzi A rystoteles ostateczny cel życia ludzkiego. Z tej racji powie, że człow iek tylko na krótko i w niewielkim stopniu m oże się stać uczestnikiem praw dy (filo-zofem ). Staje się zaś jej u cz estnikie m wtedy, gdy m ocą światła intelektu cz ynnego uzgodni się (a d a e q u a tio ) z form ą p o zn a w cz ą rzeczy.
22 D e icleis, [w:] s. T h o m a s A q u i n a t i s, Q u a e s tio n e s d is p u ta ta e , vol. I: D e
Odnośnie zaś do ostatecznego źródła praw dy A rystoteles stoi na s tanow i sku, że nie m oże nim być świat bytów je d n o stk o w y c h , g dyż byt je d n o stk o w y ja k o taki nie m a swej idei, nie je s t więc racjonalny. Idee są tylko ogólne i re prez entują form y gatunkow e rzeczy. D laczego tak się dzieje? Przede w szystkim dlatego, że pierw szy m otor - określany ja k o „m yśl m yśląca sam ą siebie” - nie je st racją racjonalności je d n o stk o w y c h bytów, gdyż nie jest p rz y c z y n ą ich b y to w an ia (jednostkow ienia). P rzy c zy n ą ich je d n o stk o w ie n ia je s t materia, ta zaś ja k o taka je st niepoznaw alna.
A rystoteles, w ychodząc w poznaniu z genetyzm u em piryc znego, w ro z w ią zaniu problem u p r a w d y nie potrafił prz ełam ać s tanow iska P arm enide sa i Platona. P raw d a nie jest o becna w świecie danym nam w dośw iadczeniu e m piryc znym . P raw da je s t ogląd an a „w d u s z y ” w zw ierciadle „form g a tu n k o w y c h ” . P onie w aż je d n a k p ra w da została p rz eniesiona i u s y tu o w an a w p o rz ą d ku p ozna w cz ym i zw ią zana z aktem „a d e k w a c ji” , dlatego w m iejsce prawdy rozum ianej ja k o w łaściw ość bytu pojaw ia się praw dziw ość, pojęta jako w łaściw ość poznania.
Z a spra w ą arystotelesow skiej koncepcji p oznania m o żn a w sensie ścisłym m ów ić tylko o praw dziw ości. T a zaś jest w łaściw ością aktów sądzenia (łącze nia lub rozdzielania) i definiow ania. Stąd sam a a d e k w ac ja zostanie p o d n ie sio na do rangi praw dy. P ociągnie to za sobą redukcję problem atyki praw dy bytu (m etafizycznej) do praw dy logicznej i uczy n ie n ia logiki czy teorii poznania j a k o po d staw o w y c h dyscyplin badających prawdę. T ym c z a se m one zajm ują się tylko p ra w d ziw o ścią sądów czy roz um ow ań (a w łaściw ie popraw nością), a nie p ra w d ą ja k o taką. Ta p o dm iana praw dy na p ra w d ziw o ść świętuje swój t ry u m f w różnego typu tzw. filozofiach krytycznych.
W p raw d zie A rystoteles chciał przyw rócić praw dę rzeczom , to jed n ak nie udało mu się tego zrealizować. D laczego? W o d pow iedz i na to pytanie m ożem y wskazać kilka racji.
Po pierw sze, przejął parm enid ejsk o -p lato ń sk ą k oncepcję p ra w d z iw o ś c io wego poznania, które w yraża się w pojęciach i definicjach ogólnych, dla którego w łaściw ym prz edm iote m poznania musi być coś ogólnego, k o n iecz n e go i prostego. Pociągnęło to za sobą potrak to w a n ie św iata rzeczy je d n o s tk o wych, m aterialnych i zm iennych ja k o niepoznaw alnych.
Po drugie, A rystoteles zredukow ał pluralizm bytów je d n o s tk o w y c h do pluralizm u gatunków i pozbawił byty je d n o stk o w e ich indyw idualnej prawdy na rzecz gatunków , w których uczestniczą.
P rzyw rócenie praw dy rzeczom i w skazanie na nie ja k o p o s ta w io n e p o m ię dzy d w o m a intelektam i - boskim , który ustan aw ia dla nich p ra w dę, i
ludz-kim, który tę praw dę odczytuje, stanie się m ożliw e w raz z odkryc ie m prawdy o stw orzeniu świata. Dopiero w tym kontekście pojawi się rozw iązanie p ro b lemu, że „veritas sequitur esse rei” - „praw da je s t n astępstw e m istnienia rz ecz y” . Innym i słowy, pra w da jest złożona wraz z istnieniem rzeczy. I ten, kto daje istnienie rzeczy, udziela jej też prawdy.
4. ..VERITAS S E Q U I T U R E S S E R E I " 23 - P R A W D A JA K O N A S T Ę P S T W O IS T N IE N IA RZEC Z Y .
T R A N S C E N D E N T A L N Y W Y M I A R P R A W D Y
T o m asz w poszukiw aniu praw dy w ypro w ad za nas na „ ró w n in ę ” istnieją cych bytów. Byty te są czym ś je d n o stk o w y m i konkretnym . O ich je dnostko- wości i konkretności rozstrzyga je d n o stk o w y a k t istnienia. Z tej racji p o szczególne rzeczy reprezentują same siebie, a nie jak ieś g a t u n k i czy rodzaje. W raz z istnieniem w je d n o s tk o w y ch rzeczach z ło żo n a jest form a (istota) i treść (m ateria) ich istnienia.
Na „ ró w n in ie ” tej T om asz każe nam popatrzeć na każ dą ko n k re tn ą rzecz ja k o „inter duos intellectus constitu ta” - „po staw io n ą p om iędzy dw om a intelektam i” 24. Jednym z nich je s t intelekt Stw órcy, drugi zaś - człow ieka. P ierw szy z intelektów (Stwórcy) jest w stosunku do rzeczy „m ie rz ą c y m ” (m e n su ra n s), a więc określającym i ustalającym praw dę. S am zaś nie jest przez nic „ m ierzony” (non m e n su ra tio n ) i determ inow any. On, będąc źródłem istnienia każdej rzeczy, jest też źródłem wszelkiej praw dy i Tym , który określa i naznacza praw dę rzeczom (podobnie ja k artysta sw oim dziełom). Każda więc po w o łan a do istnienia rzecz realizuje w sobie o k re ślo n ą prawdę, która w y ra ża zam ysł (myśl, ideę) Stwórcy.
Z kolei sam a rzecz naturalna je s t „z m ierzona i m ie rz ą c a ” (m en su ra ta et m e n su ra n s), a więc określona co do praw dy i pra w dę określająca. Znaczy to, iż w rzeczach m yśl-idea Stw órcy została złożona wraz z ich istnieniem . Drugi zaś intelekt (człowieka) jest tylko tym, który jest „ m ie rz o n y ” , sam zaś nie
In s p ira cją dla T o m a s z a przy f o r m u ło w a n i a tego typ u d e fin icji p r a w d y były na p ew n o w y p o w ie d z i A w ic e n n y , który w XI ks. M e ta fizy k i m ó w i (w t łu m a c z e n i u ł a c iń s k im ) , iż „veritas c u iu s li b e t rei est pro p rietas sui esse q u o d sta b il itu m est rei” , a tak że, iż „ v e r u m est in div s io esse , et eiu s q u o d e s t ” , i inne.
24 „ R es natu rali s in te r d u o s in te lle ctu s c o n s titu ta e s t ” (D e V erila te, [w:] s. T h o m a s A q u i n a t i s, Q u a e stio n e s clisputatae, vol. I: D e V erita te, q. L a . 2, resp.).
j e st „m ie rz ą c y m ” w odniesieniu do rzeczy naturalnych (m e n su ra tu s non m en- su ra n s )25 i w nim znajduje się praw da w sposób w tó rn y 26.
C zym zatem jest praw da i gdzie jest jej źródło? P raw d a je s t m iarą złożoną przez S tw órcę (lub twórcę) w rzeczy i tym, czym m ierzony jest intelekt poznający. O dnotujm y to pierw sze T o m aszo w e odkrycie, które będzie miało kluczow e znaczenie dla rozum ienia prawdy. Z auw ażm y przy tym, że chociaż T o m asz - p odobnie j a k Arystoteles - odróżnił porządek istnienia bytu i p o rządek je g o poznania, to je d n a k pokreślił, iż ta sam a i taka sam a je s t miara, którą rzecz je d n o s tk o w a została zm ierzona przez S tw órcę (lub twórcę), a k tó ra m ierzy nasz intelekt. S tw órca bow iem pow ołuje do bytu rzeczy je d n o s tk o we w edług je d n o stk o w y ch (a nie ogólnych) idei. Z tej racji ta sam a jest pra w da b y tow ania rzeczy, co i jej poznania. Co więcej, porządek istnienia rzeczy i porządek p oznania nie p rzeciw staw iają się sobie, lecz naw zajem warunkują. P raw da złożona wraz z istnieniem w rzeczy je s t tym, co przy- czynuje poznanie, stąd poznanie jest skutkiem praw dy złożonej w rzeczach - „veritas sequitur esse rei” .
Aby m ożna było dojść do takiego przekonania, T o m a sz m usiał w ykazać, że świat nie ma w sobie ostatecznej racji istnienia, a skoro jest, to musiał zostać pow ołany do istnienia przez S t w ó r c ę w raz ze wszystkim , co w św iecie tym się znajduje. M usiał też uzasadnić, że stw arzanie je st aktem intelektu i woli Stwórcy, poprzez który pow ołuje On rzeczy do istnienia. P onadto stw orzenie dotyczy nie tylko tego, iż rzeczy są, ale i tego, czym te rzeczy są i w jaki sposób są. Z tej racji D a w ca istnienia bytu - wyjaśnia T o m asz - „jest prz yczyną bytów je d n o stk o w y c h i pod w z g lę d em formy, i pod w zględem materii [...] i z góry określa w szystkie byty j e d n o s t k o w e ”27. R ze czy indyw idualne zostały pow o łan e do istnienia nie w edług ja k ic h ś idei o g ó l nych - j a k to utrzym yw ali poprzednicy T o m a sz a - ale w łaśnie w edług idei jed n o stk o w y ch . P o w oływ anie bow iem bytów do istnienia dokonuje się w m y
śli i poprzez myśl Stw órcy. R ó w nocześnie myśl ta dotyczy tego, iż rzecz jest,
25 „In te ll e ctu s d iv in u s est m e n s u r a n s non m e n s u r a tu s ; res a u te m n atu rali s m e n s u r a n s et m cn s u rata; se d in te lle ctu s n o s te r est m en s u ratu s , non m e n s u r a n s q u id e m res na tu ra le s, sed a rti ficiales t a n t u m ” (tamże ).
26 „In ¡ntellec tu d iv in o q u id e m verit as p ro p rie et pr imo; in inte lle ctu ve ro h u m a n o propr ie q u id e m et se c u n d ario ; in re b u s au te m im p ro p rie et s e c u n d ario , q u ia non nisi in resp ectu ad a lte ru lra m d u a r u m v e r it a t e m ” ( tam że, a. 4, resp.).
i tego, cz y m jest oraz z czego i ja k a jest. M yśl S tw órcy p rz en ik a całość pow stając ego bytu. Stw órca bow iem „myśli rz e c z a m i” .
Tem u zagadnieniu po św ięc a T o m asz sw oje najbardziej dojrzałe dzieło - D e ideis. Jest to praca, dzięki której u zyska ł on tytuł m agistra. W pracy tej przed staw ia całą specyficzność w łasnego ro z um ie nia idei oraz aktu p o w o ły wania rzeczy do istnienia według idei je d n o stk o w y c h . W traktacie tym u z a sadnia on, dlaczego zarów no Platon, ja k i A rystoteles nie przyjm ow ali idei rzeczy je d n o stk o w y c h , a tylko idee gatunków i rodzajów . Nie przyjm ow ali oni idei (form ) jed n o stk o w y ch m.in. dlatego, że, po pierw sze, zdaniem P la to na i A rystotelesa idee nie m ają m ocy w y tw a rzania w bytach niższych materii, a tylko formy. Po drugie, idee odnoszą się do tego, co „bytuje sam o przez się” . A tak w łaśnie bytują gatunki (jako stałe, w ieczne i sam e w sobie), a nie rzeczy jedn o stk o w e.
T om asz porzuca takie rozum ienie idei ja k o aprioryczne i w ynikłe z prz y jętej teorii p oznania i w skazuje na idee rzeczy j e d n o s tk o w y c h , które są p rz yczyna m i istnienia rzeczy m aterialnych i konkretnych. W y nikać to będzie przede w szystkim z odkrycia przez T o m a sz a nowej prz y czy n y p o w staw a n ia rzeczy, która je s t prz yczyną spra w czą stw ó rc zą28.
S tw órca - będzie d ow odził T o m asz - „jest p rz y czy n ą bytów j e d n o s t k o wych i pod w zględem formy, i pod w zględem materii [...] D latego je st
ko-“8 „ P lato n [w dialo g u O s p r a w ie d liw o ś c i i w d ia lo g u O n a tu r z e - przyp. A. M.] - pisz e T o m a s z - nie p r z y jm o w a ł idei b y tó w j e d n o s tk o w y c h , ale ty lk o g a tu n k ó w . R a c j a teg o by ła
d w o j a k a .
P i e r w s z a - p o n iew aż , j e g o z d an iem , id ee nie m a j ą m o c y w y t w a r z a n i a w b y tach n iżs zy c h materii, ale ty lk o form y. Z a s a d ą zaś j e d n o s tk o w o ś c i j e s t m ate ria , z uw agi na fo rm ę n ato m ias t k a żd y byt j e d n o s t k o w y zost aje u m ie s z c z o n y w g atu n k u . 1 d l a t e g o id ea nie o d p o w ia d a b y to w i j e d n o s t k o w e m u j a k o j e d n o s t k o w e m u , ale tylk o ze w z g lę d u na [jego - pr zyp . A. M .| gatu nek.
D r u g ą racją m o g ło być to, że id ea od nosi się ty lk o do tego, co je s t z a m i e r z o n e sa m o p rz ez się, j a k w id ać z tego, co p o w i e d z i a n o w p o p r z e d n i m a rty k u le. N a tu ra b o w i e m z m ie rz a p r z e d e w s z y s tk i m do z a c h o w a n ia g atu n k u : stąd, c h o c i a ż k re s em p r o c e s u ro d z e n ia j e s t ten oto c z ło w ie k , to j e d n a k n a tu r a z m ie rz a d o tego, aby z r o d zić c z ł o w i e k a (w ogóle). Z te g o p o w o d u n a w et F i l o z o f p o w ia d a w X V III ks. Z o o lo g ii, że p r z y cz y n c e l o w y c h n a le ży s z u k a ć w ś ró d p r z y p a d ło ś c i g a tu n k ó w , nie zaś w ś ró d p rz y p ad ło ś c i b y t ó w j e d n o s tk o w y c h , ale ty lk o s p r a w c z y c h i m ate ri a ln y c h ; i d late g o id ea nie o d p o w i a d a bytow i j e d n o s t k o w e m u , lecz g a tu n k o w i. Z tej s am ej racji P la to n ni e p r z y jm o w a ł idei r o d z a jó w , p o n i e w a ż k r e s e m d ą ż e n ia n a tu r y nie j e s t w y t w o r z e n i e fo r m y ro d z aju , ale ty lk o fo rm y g atu nku.
M y j e d n a k p r z y jm u je m y , że B ó g j e s t p r z y c z y n ą b y tó w j e d n o s t k o w y c h i p o d w z g l ę d e m t o r m y , i pod w z g l ę d e m materii. P r z y j m u j e m y ró w n ie ż, że B o s k a O p a t r z n o ś ć z g ó r y określa w s zy s tk ie b y ty j e d n o s tk o w e . I d late g o j e s t ko n iec zn e , a b y ś m y p r z y jm o w a li id ee b y tó w j e d n o s t k o w y c h ” (D e id e is, q. 3, a. 8, resp.).
nieczne. abyśm y przyjm owali idee bytów je d n o s tk o w y c h ”29. Z tej racji wraz z istnieniem ustalane są wszelkie miary rzeczy według idei (zam ysłu) S tw ó r cy. Nie m a więc nic w rzeczy, co nie byłoby zm ierzone m yślą Stw órcy i nią nie przeniknięte.
Ten fakt zadecyduje o tym, że istnieje całkow ita inteligibilność (poznaw al- ność) świata osób i rzeczy. Dzięki temu m ożliw a je s t p o zn a w aln o ść zarów no istoty rzeczy, j a k i jej elem entów , zarów no materii, j a k i jej struktury itd. Do tego czasu tak nie było. W m yśleniu o bycie m ateria z natury swej była n ie p o zn a w aln a i w konsekw encji cały świat m aterialny. P o znaw alny był tylko aspekt tego świata, który dotyczy form i struktur rzeczy. T o m asz będzie mógł po raz pierw szy w dziejach filozofii w skazać na c a łk o w itą inteligibilność świata. W y n ik a to bow iem stąd, że „w szystkie [...] skutki [tak pierw otne ja k i wtóre - przyp. A. M.; też niżej] w yw odz ą się z u p rz edniego określenia [ich w um yśle Stw órcy] - dlatego przyjm ujem y idee nie tylko bytów pierw szych, ale i wtórnych, a tym sam ym substancji i przypadłości, lecz różnych p rz y p ad łości ró ż n o ra k o ” ' 0.
O dkrycie przez T om asza bytu ja k o całościow o zdete rm in o w an e g o (z m ie rzonego) ideą je d n o stk o w ą przez intelekt Stw órcy, w raz z u d zieleniem mu aktu istnienia, legnie u podstaw znoszenia hiatusu, jaki pow stał w arystotele- sowskiej teorii p oznania pom iędzy bytem je d n o s tk o w y m a j e g o p ozna w cz ym ujęciem . Jednostkow ość, w edług Arystotelesa, nie k o n s ty tu o w ała „prawdy rz ecz y” , gdyż jej pod staw ą je st materia, ta zaś je s t niep o zn a w aln a i z tej racji „jed n o s tk o w o ść” (a zatem i materia) nie w c hodziła w pozn a n ie rzeczy, pozn a w aln e bow iem je st tylko to, co ogólne i niem aterialne.
R ozw iązanie zaproponow ane przez T o m asza o kazało się rew olucyjne, zarów no dla rozum ienia bytu ja k i m ożliwości j e g o poznania. R zeczy je d n o s t kow e p ow stają w edług idei je d n o stk o w y ch i ja k o takie m ogą być poznaw ane. W y n ik a to stąd, że akt istnienia jest zaw sze aktem bytu jed n o stk o w eg o . Akt stw arzania jest w łaśnie k o nstytuow aniem je d n o stk o w y c h bytów według je d n o stk o w y c h idei. A kt ten m ożem y pojąć ja k „m yślenie rz e c z a m i”, a nie
ogółam i, ja k to przyjm ow ali Platon, A rystoteles czy A ugustyn.
29 T a m ż e , a. 3, resp.
0 „S ed q u ia nos p o n im u s D e u m im m e d ia t a m c a u s a m u n iu s c u iu s q u e rei s e c u n d u m q u o d in o m n ib u s c au s is sec u n d is o p era tur, et q u o d o m n e s e ffe ctu s secu n d i ex eiu s p ra ed e fin itio n e p ro v e n iu n t: id eo non s o lu m p r im o r u m e n tiu m , sed etia m s e c u n d o r u m id eas p o n im u s et sic s u b s ta n tia r u m et a cc id e n tiu m : sed d i v e r s o r u m a c c id e n tiu m d i v e r s im o d e ” (tam że , a. 7, resp.).
P raw da jednostk o w ej rzeczy nie m oże zatem być za sadniczo różna od jej pozn a w cz eg o ujęcia. P raw da bow iem , którą intelekt ludzki m a w udziale, nie je s t skutkiem poznania, j a k to utrzy m y w a ł A rystoteles, lecz odw rotnie, p o z n a nie je st skutkiem jak iejś prawdy - „cognitio est quidam veritatis effec tu s”31. T akie postaw ienie sprawy jest zupełnie czym ś now ym i rew olu cy jn y m w o d niesieniu do arystotelesow skiej teorii poznania. Intelekt - j a k pow ie T om asz - „jest m ierzony pra w dą rz ecz y”, ta zaś je s t konkretnym , czyli je d n o stk o w y m zam ysłem (ideą) złożonym w rzeczy wraz z p ow ołaniem jej do istnienia.
S kutkiem tego samo poznanie to coś więcej niż a d a eq u a îio , to przede w szystkim „interioryzacja” czy a ssim ila tio . P oznanie staje się w ażnym m o m entem aktualizacji życia osobow ego człow ieka.
1° P raw da ja k o „m iara rzeczy"
T om asz je s t bardzo oryginalny w określeniu, czym je st praw da. P raw da je s t m iarą rzeczy - m en su ra tio rei. Sięgając po słowo m e n su ra tio , czyni to T o m asz nieprzypadkow o. Chce w ten sposób odciąć się od rozum ienia prawdy j a k o bytu, j a k o wartości czy ja k o skutku p oznania i chce j ą połączyć z j e d n o s tk o w y m aktem istnienia rzeczy.
Słow o m en su ra (m iara) czy m en su ra tio (m ierzenie, określenie, de te rm in a cja) p o d p ro w a d za nas do pojm o w an ia prawdy ja k o indyw idualnej „de te rm in a c ji” bytu. Z tej racji praw dę stanowi nie tyle akt intelektu uzgo d n io n y z fo r mą (gatunkow ą) bytu, ja k chciał A rystoteles, czy akt oglądu ja k ie g o ś idealne go wzoru, ja k chciał Platon, lecz odczytana przez intelekt m iara rzeczy. Inny mi słowy - p ra w da przenika całość bytu - zarów no formę, j a k i materię, z arów no istotę, ja k i jej istnienie. W idzim y to na p rz ykła dzie w ytw arzania rzeczy przez sztukę. A rtysta nie tylko ustala ogólne idee rzeczy, lecz także w ybiera (choć nie stwarza) rodzaj m ateriału, je g o kolor, wielkość itd. W ten sposób w w ytw orzonej rzeczy (obrazie, krześle, stoliku) za kła da jej miarę (praw dę) w raz z całym uposażeniem treściow ym.
Ten fakt wskazuje na oryginalność myśli Tom asza, który określając p ra w dę ja k o miarę realnie istniejącej rzeczy, zw iąże z pow ro te m pra w dę z je d n o s t k ow ym bytem . Z tym tylko, że tym, który tę m iarę zakłada (ustanaw ia) w rzeczy, je s t jej S tw órca (lub twórca). Jest to tzw. p ra w d a ontyczna, a więc
pra w da „stw o rzo n a” przez intelekt. P ociągnie to za sobą bardzo p ow a żną zm ianę rozum ienia rzeczy jedno stk o w y ch . R zeczy je d n o s tk o w e (a tylko takie są realne) niosą w sobie i realizują w sw ym istnieniu zam ysł (a więc p ra w dę). W yrazi się to w tym, że wszelka p ra w da je s t z nada nia Stw órcy (lub tw órcy w przypadku w ytw orów ). Z kolei p ra w da złożona w rzeczy, zw ana p ra w d ą m etafizyczną, je s t tą, w edług której rzecz została „ z m ie rz o n a ” i która „m ierzy ” intelekt poznający. Intelekt zaś poznający nie ustala praw dy, gdyż je s t tylko tym, który jest „m ie rz o n y ” p ra w d ą rzeczy i z którą się uzgadnia.
Jest to tzw. pra w da logiczna.
W idzim y więc, że w każdym bycie została złożona p ra w da (myśl), która prz en ik a wszystko, czym byt jest, z czego jest, przez co je s t i dla czego (kogo) jest. Ponadto je s t tyle prawd, ile jest rzeczy, i w szystko w rzeczy jest przeniknięte m yślą, czyli p ra w dą (także i materia!). Z tej racji T o m a sz może p ow iedzieć, że „m ateria jest spraw iona przez B o g a [...] Je d n a k że nie m ożna p rz y jm o w a ć, że m ateria p ierw sza sam a przez się m a w B ogu ideę odrębną od idei form y lub bytu złożonego, poniew aż idea w sensie ścisłym odnosi się do rzeczy, o ile ta m oże zaistnieć: m ateria zaś nie m oże zaistnieć bez formy ani na odwrót. D latego idea w sensie ścisłym nie m oże odpow iadać tylko materii ani tylko formie, ale całem u bytowi złożonem u o d p o w iad a je d n a idea, która m a moc u czynienia całości i pod w zględem formy, i pod w zględem m aterii” 32.
W idzim y więc, że problem materii stawia T o m asz inaczej niż Platon czy A rystoteles. D la P latona m ateria to w ieczne miejsce, gdzie o dbija się idea. dla A rystotelesa m ateria jak o taka jest czym ś nieokreślonym , co jest w iec z nym p ra tw o rzy w e m świata. T om asz natom iast w skazuje na m aterię ja k o p o chodną od Stw órcy, która pojaw ia się wraz z p o w o łan iem do istnienia k o n kretnych bytów. N a tej podstaw ie m ożem y pow iedzieć, że każdy je d n o stk o w y byt określają tzw. racje bytu, które składają się na pra w dę rzeczy. Są to racje (prawdy): m aterialna, formalna, spraw cza i celowa.
32 „ N o s a u te m p o n im u s m ate ri a m c a u s a t a m esse a D eo; u n d e n e c e s s e est p o n e re quod a liq u o m o d o sit eiu s id ea in Deo, c u m q u i d q u id ab ips o cau s atu r. s i m ilitu d in e m ipsi us u tcu m - q u e retineat.
Sed tam e n , si p ro p rie de id ea lo q u a m u r , non p o tes t poni q u o d m a te ria p r i m a per se h ab eat id ea m in D e o dis tin c tam ab idea f o r m a e vel c o m p o s it i: q u ia id ea p ro p rie d icta resp ici t rem s e c u n d u m q u o d est p ro d u c ib ilis in esse; m ate ria a u te m non p otes t e x ir e in e s s e si ne fo rm a, nec e co n v ers o . U n d e p ro prie id ea non re s p o n d et m a te ria e tan tu m , ne c f o r m a e t a n tu m ; sed c o m p o - sitio toti r e s p o n d e t u n a idea, quae est fa ctiv a totiu s et q u a n tu m ad f o r m a m et q u a n tu m ad m a t e r i a m ” {De id eis, q. 3, a. 5, resp.).
R acje te w skazują, że rodzaj materii, jej struktura, ja k o ś ć itp. nie są dla danego bytu czym ś p rz ypadkow ym . Nie je s t bow iem czym ś przypadkow ym , iż człow iek m a ciało, i to takie właśnie ciało, tak ja k nie je st obojętne, że dom je s t z cegły, a nie z papieru czy z mąki i że je s t taka, a nie inna jakość i struktura materii w ystępującej w p o szc zególnych rzeczach. T ak ja k artysta tw orzy dzieło w odpow iedniej materii i niejako „w raz z m a te rią ” (której je d n a k nie pow ołuje do istnienia, tylko przetw arza), tak S tw ó rca pow ołując do istnienia świat, j a k i poszczególne byty, stw arza (ustanaw ia) w raz z nimi odpo w ied n ią dla nich i materię. Ponadto m ateria nie j e st sam a z siebie bytem czy p rz yczyną bytu - ja k u trzym ują zw olennicy totalnej ew olucji świata. M ateria została prz y p o rzą d k o w an a określonym bytom w raz z pow o łan iem ich do istnienia. R ów nież i form a jest p o d p o rz ąd k o w an a intelektow i stw órczem u, który je s t intelektem „ m ierząc y m ” , czyli ustalającym praw dę, i tak sam o jest z celem zapisanym i ugruntow anym w rz e c z a c h 33.
W id zim y więc, że pra w da przenika i d eterm inuje całość bytu. Zostanie to w yrażone w m etafizycznej zasadzie głoszącej, że „ens et verum co n v e rtu n tu r” - byt i p ra w d a są z sobą zamienne. W szystko, co je st bytem , je st też na w skroś przeniknięte m yślą Stwórcy, czyli praw dą. W raz z T o m a s z o w ą kon ce p cją praw dy p ojaw ia się po raz pierw szy p o d staw a ro z ró żn ien ia pom iędzy p ra w d ą w sensie m etafizycznym , a więc p ojętą j a k o m iara złożona przez intelekt S tw órcy (lub twórcy) w rzeczy, pra w dą logiczną pojętą ja k o miara, którą został zm ierzony i określony nasz intelekt, i p ra w d ą ontologiczną, czyli tą, która je s t ustalana (kreow ana) przez intelekt (S tw órcy lub twórcy).
33 „W ten sp o s ó b - w y ja ś n ia T o m a s z - in te lek t bo sk i j e s t m ie r z ą c y m nie m ie r z o n y m , rzec z zaś n a tu r a ln a - m ie r z ą c a i m ie rzo n a . L ec z na sz inte lek t j e s t m ie r z o n y , nie m ie rzą c y j e d n a k rzeczy n a tu ra ln y c h , a ty lk o w y t w a r z a n e przez sztukp.
R z e c z w ięc n a tu ra ln a, p o s ta w io n a m ię d z y d w o m a in te lek tam i, ze w z g l ę d u na zg o d n o ś ć z o b y d w o m a n a z y w a się p ra w d ziw ą . Z e w z g lę d u na z g o d n o ś ć z in te le k te m b o s k i m n a z y w a się p r a w d z i w ą , o ile sp e łn ia to, do c zeg o j e s t u k i e r u n k o w a n a p rz ez in te lek t bo sk i [...] N a to m ia s t ze w z g l ę d u na z g o d n o ś ć z in te lek tem lu d z k im rz ec z n a z y w a się p r a w d z i w ą , o ile ze swej n a tu ry p o w o d u j e p r a w d z iw y o są d o sa m ej sie bie, p o d o b n i e j a k - p r z e c iw n ie - te rzeczy n a z y w a j ą się f a łs z y w y m i, k tó re ze sw ej n a tu ry w y d a j ą się b y ć n ie ty m , c z y m są, a lb o ni e takim i, j a k i m i są [...]
P i e r w s z e r o z u m i e n i e p r a w d y - w y ja ś n ia dalej T o m a s z - p r z y s łu g u je p ie r w o tn ie j ni ż drugie, p o n i e w a ż p ie r w o tn ie js z e j e s t p r z y ró w n a n i e r zeczy do in te lek tu b o s k i e g o niż d o lu dzkiego. D la te g o n a w e t g d y b y in te lek t lud zki ni e istnia ł, rz ec zy n a z y w a ł y b y się p r a w d z i w y m i - w p r z y p o r z ą d k o w a n i u do inte lektu b o sk ie g o . L ec z g d y b y ś m y w y o b ra zili s obie, że u s u n ię to o b a te inte lekty - co n ie m o ż liw e - sens p raw d y nie o sta łb y się w żad en s p o s ó b " (D e V e r ita te , q. 1. a. 2. resp.).
W poznaniu realistycznym p o d staw o w a je st p ra w d a m etafizyczna, która je s t złożona w rzeczach. To dzięki niej człow iek m oże aktualizow ać się jak o istota ro z u m n a oraz m oże pozna w ać świat osób i rzeczy.
2° P raw da ja k o „m ia ra In te le k tu ” <o so bow y w ym ia r p ra w d y)
W raz z T o m aszo w y m rozum ieniem prawdy pojaw ia się specyficzne ro z u mienie sam ego poznania. P oznanie to nie tyle a d a eą u a tio , lecz coś więcej, to przede w szystkim interioryzacja, która je s t też p ew n y m typem assim ila tio czy m en su ra tio . Co więcej, to nie pra w da je s t skutkiem poznania, ja k to zw ykło się twierdzić, lecz odw rotnie, p oznanie je s t skutkiem ja k ie jś prawdy („cognitio es quidam veritatis effec tus” )34. G dyby nie było praw dy w rze czach, nie byłoby poznania.
T o m asz odcina się zarów no od „reizacji p ra w d y ” (p raw d a j e s t bytem), jak i od jej „abso lu ty z acji” (praw da je s t przed bytem ), „in s tru m e n ta liz a c ji” (praw da drogą do w yzw olenia) czy logicyzacji (p raw d a je s t skutkiem poznania). Z tej racji sięga on po to specyficzne jej określenie ja k o miary, dzięki której rzecz naturalna jest „z m ie rzona i m ierz ąca” (m en su ra ta et m en su ra n s). P ra w da, którą poznajem y, je s t miarą, j a k ą został zm ierzony nasz intelekt, skiero wany na p oznanie bytu. P raw da je s t więc następ stw e m miary istnienia bytu - j a k pow ie Tom asz - „veritas sequitur esse rei” . Praw da, która dan a jest człow iekow i, nie stanowi zatem pochodnej p o zn a n ia czy m yślen ia - jak to i dziś się przyw ykło pow sze chnie przyjm ow ać, lecz została w raz z rzeczami o fiarow ana człow iekow i. W zw iązku z tym - d opow ie T o m a s z - „poznanie d okonuje się przez upodobnienie poznającego do rzeczy pozn a w an e j, tak że w s pom niane upodobnienie je st prz yczyną poznania. Jak na p rz ykła d wtedy, gdy w zrok dzięki temu, że zostaje d y sp onow any przez form ę po zn a w cz ą barwy, poznaje b a r w ę ” .
D latego sam o poznanie „jest jak iejś praw dy sk u tk ie m ” („quidam veritatis effec tu s” ). W tym w łaśnie - za uw aża T o m asz - „form alnie urz ecz y w istn ia się istota praw dy. A zatem to właśnie pra w da naddaje bytow i, m ianow icie współ- m ierność czy też zgodność rzeczy i intelektu, z której to w spółm ierności w y nika - ja k pow iedziano - poznanie rzeczy. W ten więc sposób bytow ość
’4 T a m ż e , a. 1, resp. ' 5 T a m ż e .
rzeczy w y prz edza pojęcie praw dy, p oznanie zaś je st jak iejś praw dy skut k ie m ” 36.
Aby więc rozw iać w ątpliwości tych, którzy, j a k np. Kartezujsz, źródeł praw dy szukali w m yśleniu czy - ja k Kant - w strukturze intelektu, Tom asz podkreśli, iż „byt nie m oże być pojęty bez praw dy, p o n iew a ż byt nie m oże być pojęty bez tego, że odpow iad a intelektowi lub u z g a d n ia się z n im ”37.
Zauw ażm y, że prawda, która u jm o w a n a je st w akcie pozn a n ia (jako efekt uzg a d n ia n ia się), je s t czymś przyp ad ło ścio w y m w stosunku do praw dy rzeczy. „P raw da - ja k dowodzi T o m asz - którą m ów im y o rzeczach w p rz y p o rz ą d kow aniu do intelektu ludzkiego, je s t w odniesieniu do rzeczy jak o b y p rz y p ad łościowa, poniew aż założyw szy, że intelekt ludzki nie istniałby ani nie mógł istnieć, nadal trwałaby rzecz w swojej istocie” 38.
Z au w ażm y i to, że nie ma praw d w iecznych, pojętych ja k o w zory rzeczy, które istniałyby same dla siebie poza rzeczam i. W sz y stk ie zatem praw dy są zapodm io to w a n e w bytach. P raw d a bow iem to zam ysł (S tw órcy lub twórcy) złożony w rzeczach w m om encie pow o łan ia ich do istnienia.
Takie postaw ienie problem u praw dy zadecyduje o przefo rm u ło w a n iu całej koncepcji pozn a n ia realistycznego. P oznanie nie doko n u je się poprzez analizę pojęć (od ogółu do szczegółu). N ie ma bow iem prz ejścia od idei ogólnych do wiedzy o rzeczach jedno stk o w y ch . P oznanie re alistyczne dokonuje się przez intelektualny ogląd rzeczy. W aktach bow iem afirm acji istnienia u jm u j e m y je d n o s tk o w ą rzecz w jej jedno stk o w ej idei (nie ogólnej). Treść tej j e d nostkow o istniejącej rzeczy ubogacam y poprzez nieustanny naw rót do p o zn a wanej rzeczy, a nie przez nieustanną eksplikację jej ujęć poznaw czych.
6 „ C o n v e n i e n l i a m vero entis ad in te lle ctu m e x p r im it h o c n o m e n v e ru m . O m n is a u te m co g n itio pe rfic itu r p er a s s im ila tio n e m c o g n o s c e n tis ad re m c o g n it a m , ita q u o d ass im ila tio dicta est caus a co g n it io n is : sic ut visu s p e r hoc q u o d d i s p o n i tu r p er s p e c ie m c olo ris, c o g n o s c it c o l o re m.
Prim a erg o c o m p a r a d o entis ad in te lle ctu m est ut en s inte lle ctui co rre s p o n d e n t: q u a e qui- d e m c o r re s p o n d e n tia , a d a e q u a tio rei et in te lle cu s dicitur: et in h o c f o r m a l i te r ra ti o veri pe rfic i tur. H oc est e rg o q u o d addit v e ru m s u p ra ens, scilicet c o n f o rm i t a t e m . sive a d a e q u a t i o n e m rei et in te lle ctu s: ad q u a m c o n f o rm ita te m , ut d ictu m est, s e q u itu r c o g n itio rei. Sic e rg o en ti tas rei p raeced it ra li o n em veritatis. se d c o g n it io est q u id a m verit at is e f f e c t u s ” (tam że).
37 „ J e d n a k ż e - d o p o w i a d a T o m a s z - nie j e s t ko n iec zn e , aby k t o k o lw ie k ro z u m ieją c pojęcie bytu, r o z u m ia ł t ak ż e pojęcie p ra w d y , p o d o b n ie j a k nie j e s t k o n iec zn e , aby k t o k o lw ie k r o z u m i e j ą c byt, r o z u m iał także in te lek t c z y n n y - c h o c ia ż bez in te lek tu c z y n n e g o c zło w iek nie m ó g łb y n icz eg o r o z u m i e ć " (tam że , a. 1, ad 3).
Stąd w poznaw aniu realistycznym w m iejsce p rz ech o d z en ia od ogółu do szczegółu m a uw yraźnianie tego, co zostało ujęte niew yraźnie, czyli ro z cz y ty w an ie ustalonej m iary dla konkretnej rzeczy we w szystkich aspektach.
3° A n a lo g iczn e rozum ienie p ra w d y
P raw da o d p o w iad a bytowi. Byty zaś są je d n o stk o w e , konkretne i z r ó żn ico wane (zarów no w ew nętrznie j a k i zew nętrznie). Z tej racji jest tyle praw d, ile je s t bytów. T o stanow isko T o m a s z a je s t przeciw ne w stosunku do stanow iska za jm o w a n eg o przez P latona i A rystotelesa, którzy uw ażali, że dla wielu j e d nostek je s t ja k a ś je d n a praw da ogólna (g atunkow a lub rodzajow a). P raw da bytu je d n o stk o w e g o musi odpow iadać j e g o p o z n a w cz em u ujęciu. D latego - zaznaczy T o m asz - do ujęcia istoty rzeczy musi w c hodzić także jej istnienie. Istnienie zaś jest zaw sze je d n o stk o w e i indyw idualne. Stąd „prawdy, które są w rzeczach, są liczne, j a k i bytow ość rz ecz y ” 39.
D arem ne są więc różnego rodzaju zabiegi m ające na celu je d n o z n a c z n ą definicję p r a w d y , ja k próżne je s t zabieganie o j e d n o z n a c z n ą definicję bytu. I prawda, i byt są analogiczne, a więc p rz y p o rzą d k o w an e do sposobu istnienia konkretnej, jed n o stk o w ej rzeczy. Je d n o stk o w o ść zaś bytu w yraża się zarów no w je d n o s tk o w y m akcie istnienia, j a k i w je d n o stk o w e j treści, która je s t d e term in o w an a przez ten akt. W p rzeciw nym razie p ra w d a p oznania przeciw staw iałaby się praw dzie b y tow ania rzeczy. Dzięki takiem u postaw ieniu sprawy m oże zostać zniesiony rozziew pom iędzy „ p ra w d ą -m ia rą ” b y tow ania je d n o stk o w e j rzeczy a „ p raw d ą-m ia rą” jej poznania. P onadto zarów no byt, ja k i p ra w dę należy rozum ieć analogicznie.
D latego - za u w aż a T o m asz - m ożem y praw dę określać, po pierw sze, ja k o to, „co w y przedza pojęcie prawdy i co je s t pod staw ą p r a w d y ” . W określeniu tym T o m a sz naw iązuje do definicji Augustyna, który m ówi, że „praw d ą jest to, co j e s t ”40, oraz A w icenny, który w ks. I M e ta fizyk i pisze, że „praw da j a k ie jk o lw ie k rzeczy je st o d p o w iedniością istnienia, które jej p rz y n a le ż y ”41, czy do nieznanego autora, który mówi, że „praw da je s t nieroz dzieleniem tego, że je s t i czym j e s t ” . Ponadto, po drugie, d o p o w iad a Tom asz: „[...] prawdę
39 „V eritate s a u te m q u a e sun t in rebu s, su n t pl ures , sicut et r e ru m e n ti t a t e s ” (tam że). 40 A u g u s t y n, Soliloc/uia, ks. II, rozdz. V.
41 A w i c e n n a. M e ta fiz y k a , [w:] K się g a w ie d z y , tl. B. S k ła d an e k . W a r s z a w a 1974. rozdz. II.
definiuje się ze w zględu na to, co form alnie stanowi pojęcie praw dy, i w ten sposób Izaak pow iada, że praw da je st zgo d n o śc ią rzeczy i intelek tu ” . Tom asz p ow ołuje się także na św. A nzelm a, który pisze, że „praw da je s t to pra w id ło wość u jm o w a n a je d y n ie u m y s łe m ”42. Po trzecie - za u w aż a T o m a sz - p ra w dę m ożna definiow ać ze względu na w ynikający z niej skutek. W ten sposób definiuje j ą Hilary, kiedy mówi, że praw da je s t „u jaw nia jącym się i u k a z u ją cym istn ie n ie m ”, czy A ugustyn, kiedy stwierdza, że „praw dą je s t to, co u k a zuje to, co j e s t ” , oraz że „praw da je st tym, w edług czego o sądzam y rzeczy nizsze '.
W ten sposób T om asz chce też zw rócić uw agę na bardzo w ażną sprawę, a m ianow icie na analogiczność zarów no sam ego ro z u m ie n ia praw dy, jak i definicji prawdy.
5. W N IO S K I K O Ń C O W E I K O N S E K W E N C J E
N a zakończenie zatrzym ajm y się nad k o nsekw e ncjam i, które z takiego typu rozum ienia praw dy wynikają. W śród n ajw ażniejszych m ożem y wskazać następujące:
1. P raw d a nie je s t czymś, co istnieje sam o w sobie i sam o z siebie. P ra w da je s t w konkretnie istniejącym bycie i je st z bytem , ostatec zn y m zaś ź ró d łem praw dy jest D a w ca istnienia bytu. Stąd p ra w da w ystępuje i pojaw ia się tylko i w yłącznie wraz z istnieniem bytu, p ra w da b o w iem d eterm inuje (m ie rzy) całość realnie istniejącej rzeczy, a więc zarów no jej stronę treściow o- -m aterialną, j a k i formalną. M ateria bow iem „jest cz ęścią istoty całego bytu", m ateria nie m a swej istoty, gdyż „p o w o ły w an a jest do istnienia tylko w bycie z ło ż o n y m ”44.
2. P ra w d a nie je s t skutkiem poznania, nie je st też „naturalną kategorią d ziałania in telektu” , lecz poznanie i m yślenie są „skutkiem p ra w d y ” . W ten sposób zostanie też odsłonięta o sobow a w artość praw dy. To poprzez poznanie prawdy o świecie rzeczy i osób doskonali się sam człow iek j a k o osoba.
3. P raw dy nie ustala dla rzeczy poznający j ą intelekt, lecz p ra w d a ta zosta ła intelektowi zadana do poznania. P raw dę trzeba czytać i odkryw ać z rzeczy. Nie dlatego bow iem ktoś jest Janem, A da m e m czy Ewą, że tak zostało u sta
“A n z e l m , D e V er ita te , PL 158, 4 6 7 - 4 8 6 , c. XII. 4> D e V erita te, q. 1, a. I, resp.