• Nie Znaleziono Wyników

Moskiewska trylogia Jana Żabczyca

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Moskiewska trylogia Jana Żabczyca"

Copied!
19
0
0

Pełen tekst

(1)

Michał Kuran

Moskiewska trylogia Jana Żabczyca

Napis. Pismo poświęcone literaturze okolicznościowej i użytkowej 12, 109-126

2006

(2)

'Hrfpns

Seria X II 2006

M ichał Kuran

M oskiewska trylogia Jana Zabczyca

N

a Ż abczycow y cykl składają się następujące w ypow iedzi: Mars m oskiew ski krw aw y1; Poseł m oskiew ski2 oraz Żegnanie ojczyzny m ożnej cesarzowej m oskiew skiej1’. Ich g enezy należy d o ­ szukiw ać się w zw iązkach p oety z d o m e m M niszchów . Ja k pokażą dedykacje, krąg osób, k tó ­ rym poeta służył, pisząc p ro p ag a n d o w o -p an e g iry cz n e kom unikaty, ogranicza się do trzech postaci b e z p o śred n io zaangażow anych w aw a n tu rę m oskiew ską: Je rz eg o M n iszch a oraz je g o dzieci — Stanisław a i M aryny. C z w artą osobą zajm ującą poczesne m iejsce w Z abczycow ej trylogii był, oczyw iście, sam D y m itr I S am ozw aniec. P ierw szy u tw ó r został o p atrz o n y d w ie­ m a dedykacjam i; je d n ą skierow ał au to r do Je rz eg o M n iszch a, w o jew o d y sandom ierskiego, następ n ie u m ieścił w iersz N a herb Z iem ie M oskiew skiej, by drugą dedykację pośw ięcić D y m i­ tro w i Iw anow iczow i — S am ozw ańcow i. K olejny u tw ó r przypisał Z abczyc S tanisław ow i M n iszch o w i, staroście sanockiem u, synow i Jerzeg o ; trzeci, Żegnanie ojczyzny, nie został opa­ trz o n y dedykacją, n ato m iast pierw szo p lan o w ą postacią stała się w yruszająca do M oskw/y „ca­ ryca” M aryna.

W Ż abczycow ej trylogii do głosu d o ch o d z ą w szystkie nadzieje, jak ie w iązano w R zeczy­ pospolitej z osobą D y m itra. N ie ch o d z iło tu m o że tylko o m ilita rn y podbój sąsiedniego p ań ­ stwa, choć ten m o ty w ujaw nił się za ró w n o w M arsie m oskiewskim , ja k i w Żegnaniu ojczyzny, lecz o korzyści m aterialne, ja k ie m ogły uzyskać osoby zaangażow ane w to przedsięw zięcie. Po części liczono ró w n ież na przy b liżen ie u n o rm o w a n ia sto su n k ó w z w aż n y m sąsiadem p o ­ p rzez nie tylko do m in ację m ilitarną, ale także w łączenie d o m u tam panującego w sieć w za­ je m n y c h pow iązań ro d o w o -d y n a sty c z n o -są sie d z k ic h . Z a ró w n o Z y g m u n t III Waza, ja k też

1 J. Żabczyc, A L irs m o sk ie w s k i k r w a w y , Kraków, w druk. Mik. Szarffenbergera, 1606, k. 1-4; A -E 4 (cgz. Biblio­ teki U niw ersyteckiej w Warszawie, sygn. B U W 4.20.4.4.96).

2 Idem , Poseł m o s k ie w s k i, Kraków, w druk. M ik. Szarffenbergera, 1606, k. A -B 4 (egz. B U W sygn. 2414). 1 Idem , Ż e g n a n ie O jc z y z n y m o żn e j cesarzow ej m o sk ie w sk ie j. Kraków, druk. M ik. Szarffenbergera, 1606, k. A-B4.

(3)

110 M ichał Kuran

polscy i litew scy politycy oraz po części szeroko pojęta o p in ia p u b lic zn a R zeczypospolitej spodziew ali się osiągnięcia licznych korzyści ze zw iązku cara m oskiew skiego i polskiej szlachcianki. N ad z ieje te doszły do głosu także w p o em ata ch Ż abczyca. Poeta u trw alił w p a­ m ięci historycznej i literackiej nie tylko ciąg zdarzeń, k tó re nie w ieszczyły bliskiej przecież tragedii, lecz p rzeciw nie, zdaw ały się zapow iadać szczęśliw y rozw ój relacji polsk o —m o sk ie w ­ sk ich 4. Ż abczyc podjął p ró b ę artystycznego p rzed staw ien ia zdarzeń, by p o p rze z sw oją sztukę u p o w sze ch n iać w iedzę o n ich. Sam ej w ięc p u b lik a cji,jak tez w z n o w ie n iu 3 k ró tk ic h , u lo tn y c h w y p o w ied zi przyśw iecał cel in fo rm a c y jn o -p o p u la ry z a to rsk i, p ro p ag a n d o w y i panegiryczny. C h o d z iło m ię d zy in n y m i o p rz e k o n a n ie o p in ii pub liczn ej do słuszności in te rw e n cji m o ­ skiew skiej oraz o p ro m o cję za d łu żo n eg o , ale m ającego w ielkie aspiracje d o m u M n is z c h ó w 6. Bliski zw iązek poety z czo ło w y m i p rzed staw icielam i d o m u p o d n o si w arto ść Z abczycow ej re ­ lacji o zdarzen iach , należy b o w ie m przyjąć, że poeta ściśle re p rez en to w ał in te resy sw oich m e ­ cenasów , to je s t przed staw io n a przez niego w ersja zd a rzeń zgodna była z p ro p ag a n d o w y m i p o trz e b a m i M niszchów .

O b o k słów nadziei zw iązanych z p om yślną realizacją p rzedsięw zięcia d o głosu d oszedł także n egatyw ny stereotyp w sc h o d n ieg o sąsiada. M oskw a była postrzeg an a ja k o kraj słabo rozw inięty, dziki, zacofany, w k tó ry m panow ały g ru b iań sk ie obyczaje, rządziła p odejrzliw ość, na p o rzą d k u d zie n n y m były p olity czn e m o rd erstw a , o k ru cie ń stw o , b rak szacu n k u dla p a n u ­ jący ch . Ś w iadectw em tego p rzyw ołana w skrócie, ociekająca krw ią najbliższych, biografia

m ło d e g o D y m itra , ro d em ja k z pow ieści k ry m in a ln ej, w której o b o k zabicia skrycie w łóżku następcy tro n u (zginąć m iał nie D y m itr, lecz p o d o b n y do niego in n y m ło d z ie n ie c )7, m a m y przykłady o tru cia i tragicznej śm ierci B oiysa G o d u n o w a oraz je g o rodziny. D lateg o nie m oże dziw ić, iż p o że g n an iu M a ry n y i jej ojca w yjeżdżających do M o sk w y tow arzyszyły następujące słow a p o d y k to w an e obaw ą o b ezp ie cz eń stw o w yruszających, a także w yrażające stereotyp:

Je d z ie pan baczny, d o m swój opuszczając, [Z o n ę i dzieci, p o w in n y c h żegnając, Będąc w w iek zaszłym , a źrzebca ujeżdża,]

N a plac w yjeżdża. Spokojny, pałasz na zły bój dobyw a,

A z d r a d n e j M o s k w i e w p o s o c e o k r y w a , S i e c z e , m o r d u j e , c z y n i w z d r a j c a c h s z k o d y ,

J u ż ja k o m ło d y (Żegnanieojczyzny, k. A 2; podkr. M . K.)

4 Por. I I. W isner, Z y g m u n t I I I 11a z a . W rocław 1991, s. 111.

* Pio rwsze w ydania zarów no M a rsa m o sk iew skieg o , jak i Posła m o sk iew skieg o ukazały się w 1605, drugie wyszły w roku następnym . Por. M. Piszczkow ski, P ism a Jana Ż a b c z y c a , Lwów7 1937, s. 11 [283].

6 Por. M. Piszczkow ski. op. cit., s. 16 [288]; J. N o w ak -D lu żew sk i. O k o lic zn o śc io w a p o e z ja p o lity c zn a w Polsce.

Z y g m u n t I I I , W a r s z a w a 1971. s. 190.

7 Por. szczegóły: J. N ow ak-D łużew ski, op. cit., s. 191. Badacz słusznie zauważył, iż m oskiew skie zdarzenia „musiały budzić ciekawość polskich czytelników niezwykłością treści i wypadków. [...] Było to swojski ro ­ m ans awanturniczy, którego publiczność łaknęła”.

(4)

M oskiewska trylogia fana Żabczyca 11 1

N ie są to słow a św iadczące li tylko o o byw atelskiej o d w ad z e i d e te rm in a c ji Jerzego M n isz c h a , w ynikających z chęci p o p ra w ie n ia sw ojej k atastrofalnej sytuacji m a te ria ln e j, ale p o tw ie rd z ają ce o b e c n o ść w polskiej św ia d o m o ści sp ołecznej n eg a ty w n eg o ste re o ty p u R o ­ sjan in a i K sięstw a M oskiew sk ieg o . P o tw ie rd z e n ie tego ste re o ty p u o b e c n e je s t także w sió d ­ m ej księd ze K ron iki Sarm acyjej europskiej A leksandra G w ag n in a oraz w in n y c h te k stach p ó ź ­ niejszych i w cz eśn iejsz y ch (na przy k ład W ładysław IV7, król polski i szw ed zki S am uela T w ardo­ w skiego).

Trylogii m oskiew skiej Ż abczyca nieco uw agi p o św ięcił w m o n o g rafii tw ó rcz o ści p o ety M ie cz y sła w P iszc zk o w sk i. B adacz n ie d o strz e g ł sp e cja ln y ch w a lo ró w arty sty c z n y c h w z ró ż n ic o w a n y m literacko cyklu poety, w yrzekał na rw ące się w M arsie m oskiew skim zdania, d o strz e g ł je d n a k p o p ra w ę stylu w dalszych częściach trylogii, n eg a ty w n ie oceniał ek sp ery ­ m e n ty ję z y k o w e poety, k tó ry zg o d n ie z m o d ą sw oich czasów lu b o w ał się w tw o rz e n iu p rz y ­ m io tn ik o w y c h i rz e czo w n ik o w y c h fo rm zło żo n y c h ty p u „m y ln o b ie g łe ”, „ k rw a w o m o rd ”. Badacz p o n a d to sk o n stato w ał z g o d n o ść w arstw y h isto ry c zn e j z faktam i oraz sfo rm u ło w a ł p rz y p u sz c z e n ie o p ro p a g a n d o w y m celu napisania tekstów . O cz y w iście p raw d ziw e są in fo r­ m acje trak tu jąc e o zd a rzen iac h począw szy od p o jaw ien ia się D y m itra na d w o ra c h p an ó w po lsk ich , c h o ć p rz e d sta w io n e te n d e n c y jn ie , n a to m ia st o p o w ieść o je g o m ło d o ści to ju ż , rzecz ja sn a , w y tw ó r w y o b ra źn i sam ego m ło d z ie ń c a bądź p ro p a g a n d o w y p r o d u k t jego p ro ­ te k to ró w 8.

Ż abczycow y cykl o m ó w ił w swrej Okolicznościowej poezji politycznej Ju liu sz N o w a k - D łu - żew ski. O b o k p rezentacji treści u tw o ró w badacz sfo rm u ło w ał kilka uszczypliw ych uw ag o ch arakterze w artościującym \ Żegnaniem ojczyzny zajęła się natom iast Teresa B anasiow a ana­ lizująca w y p o w ied ź p oety ja k o przykład realizacji konw en cji la m e n tu " 1.

Jak o źró d ło h isto ry czn e trylogię Ż abczyca w ykorzystała D a n u ta C zerska w m o nografii D y m itra S am ozw ańca oraz H e n ry k W isn er charakteryzujący pano w an ie Z y g m u n ta III Wa­ z y 11. D o w cześniejszych w yczerpujących prac p o św ięco n y ch D y m itria d o m , w k tó ry ch sięga­ no po m ateriał h isto ry czn y z g ro m a d zo n y przez poetę, należy cykl ob szern y ch opracow ań A leksandra H irs c h b e rg a 12. W arto przy tej okazji zauw ażyć, że Ż abczyc b u d o w ał sw oje w y p o ­ w iedzi, czerpiąc in form acje o zdarzeniach z relacji p osłów oraz p rzyw ożonej przez nich z M o sk w y k o resp o n d e n cji. O takich źródłach pozyskiw ania w iadom ości na te m a t w y p adków w M oskw ie in fo rm o w a ł poeta w Żegnaniu ojczyzny, gdy rozpraw iał się z przeciw nikam i M niszchów .

* Por. też ib id e m , s. 191. 4 Ib id e m , s. 189-198.

10 Zob. T. Banasiowa, S ta ro p o lskie lam entacje na p rze w ro tn o sY fortuny. L ite ra c ka g e n e za i w stępne j a z y ro zw o ju Jo rm y

g a t u n k o w y , w: S ta ro p o lskie teksty i k o n te k s ty , t. 3. red. J. M alicki, Katowice 1997, s. 62-67.

" Zob. 11. W isner, Z y g m u n t I I I Ilaza. s. 111.

(5)

Mars m oskiewski

W M arsie m oskiewskim sięgnął au to r po k o n w en cję epiki bohaterskiej, ju ż w pierw szych w ersach parafrazując początkow e zdania Eneidy W ergiliusza, zaś D y m itra upodabniając do

m ity czn eg o E n ea sza13:

D zieje i m ęża p o w iem , k tó ry z cudzej stro n y Przyjechał i dosiągał od L achów obro n y ; Igrzyska pow tarzając M arso w e, a zdroje Z e krw ią zm ieszał, farbując posoką pokoje, M ro ź n y kędy naczęs'ciej B oreas przebyw a,

A w ryfejskich padołach swe biegi zakryw a (w 1-6, k. A).

D y m itr ja w i się ja k o w ęd ro w ie c -w y g n a n ie c , k tó ry uzyskał w sparcie od P olaków w w alce 0 sw oje praw o do k o ro n y m oskiew skiej. U p o d ab n ia ją c go d o Eneasza chciał poeta stw orzyć w rażen ie, że m agnaci ruscy (książęta A dam i K o n stan ty W iśniow ieccy) oraz M n isz c h o w ie (Jerzy i je g o syn Stanisław ) u dzielili w sparcia w y g n a n e m u z ojczyzny tułaczow i, k tó re m u słu szn ie się należał tro n m oskiew ski. T w orząc epicki nastrój, Z abczyc o d w ołał się do p o zy ­ tyw nych odczuć, jakie w o d b io rcy b u d ziła osoba i los Eneasza, by p rze n ies'ćje na D y m itra .

W p ro w ad z en ie w specyfikę p ro b lem aty k i m oskiew skiej stanow iła n astępująca zaraz po in tro d u k c ji b o h atera charakterystyka fau n y i flory oraz w a ru n k ó w g eo g ra fic zn o -k lim aty c z- n ych krainy, której dotyczyła epicka opow ieść. W śró d śniegów, w dąb ro w ach , w zim n y ch j a ­ skiniach żyły w ilki, zające, n ied źw ied zie, sobole, lisy i dzikie konie, ludzcy m ieszkańcy zaś za­ służyli na to, by nazw ać ich „złym lu d e m ” (k. A <>.), po n iew aż uczynili sw ym w ładcą „Borysa zd ra d n e g o ”, czyli Borysa G o d u n o w a 14.

W stęp d o właściw ej tem atyki opow ieści połączył poeta ze zw ro te m do M u z : W y o tym d o b rze w iecie, M uzy, któ re sw oje

M acie w tam te cz n y ch gm ach ach ciek o p ły n n e zdroje. Sam e w y dzisia, sam e BA SILID A spraw y

W spom inajcie: dzielności, d o m , p o to m stw o , sławy; Z acn e, gdy lata traw ił, spłodził ró w n e sobie D zieci: F edora, D M IT R A , Iw ana [ ...] (k. A ('.).

Z abczycow a relacja, w ychodząca o d uw ag na te m a t D y m itro w e g o ojca, je g o ro d zeń stw a 1 dalszych losów braci F iedora i Iw ana, k o n ce n tro w ała się na osobie g łów nego bohatera. Jeg o losy d e te rm in u ją k ie ru n e k ro z w o ju akcji.

O d w o ła n ie do w łasnych M u z , ja k też p o tw ie rd z e n ie epickiego c h a rak te ru p o d jęteg o p rzedsięw zięcia z p o w o łan iem się w ręcz na a u to ry tet H o m e ra , w p ro w a d ził a u to r nieco dalej,

1 P o r.M . Piszczkow ski, op. cit., s. 11-12 [2 8 3 -2 8 4 ].J. N o w ak -D łu żew sk i uznał m ylnie ów początek utw oru za p o d obny do pierw szych słów U ku ły (O k o lic zn o śc io w a p o e zja p o lity c zn a w P olsce, s. 190).

14 Por. też M. Piszczkowski. op. cit.. s. 12 (284). 112 M ichał Kuran

(6)

M oskiew ska trylogia Jana Żabczyca 113

przed o p isem p o rzą d k u w ojska w yruszającego d o M oskw y po to, by osadzić na tro n ie sa m o ­ zw ańczego cara:

A w ty m mys'lić zaczęli, ja k o b y D ziedzica O d p ro w a d z ić do M o sk w y Tu ju ż nie z mej siely, Jak o w e tam rycerstw o i w ypraw y były.

Sam by tu H o m e ru s p o trze b ien (ten Troje Walki pisał przew ażne), aż by M u z y m oje Tw ardą skałę rozbiły, tam że pokazały,

R a c h u n e k ludzi znacznych, m n ie do rąk podały, O p isa łb y m rycerstw a, dzielności i sprawy,

P odam je d n a k m y m p ió rem , krw ią nabyte sławy [ ...] (k. C 3).

Poeta stw ierdził, że m ateriał e p ic k ije st d o stateczn e obfity, by napisać d rugą Iliadę. D o rea­ lizacji takiego zam ysłu p o trzeb a je d n a k dru g ieg o H o m e ra , n ato m iast m ożliw ości literackie autora, w e d łu g je g o oceny, nie były aż tak duże, by m ógł pozw olić sobie na ro z m a c h ró w n y a n ty cz n em u aojdzie. Stąd też k o n ie cz n o ść o g raniczenia planów. T ru d n o zresztą, by sam e M u z y uderzały w skałę H e lik o n u . By w ytrysnęło z niej źró d ło w o d y dającej n atch n ie n ie , p o ­ trzeba Pegazow ego kopyta. Z a te m poeta, być m oże nieśw iad o m ie, w b re w m itologii, d o m a g a­ ją c się od M u z rozbicia skały w p o sz u k iw an iu w o d y n atch n ie n ia , ujaw nił, że nie je s t w stanie

podołać w yzw an iu ró w n e m u te m u , k tóre podjął H o m er. Postanow ił zarazem ograniczyć swój zam ysł do p rzedstaw ienia sam ych zdarzeń.

P o rzu cen ie ro z m a c h u p o ró w n y w a ln eg o z H o m e ro w y m p rzyniosło pozytyw ne rezultaty: pozw oliło sk o n d en so w ać inform acje zaw arte w przekazie, zm u siło au to ra d o lapidarności. Jej przy k ład em je s t opis walki:

D ali znać do o b o zu , że nieprzyjaciele D o ta b o ru się biorą, sw oim lu d e m śm iele. Jęli na trw ogi trąbić, w ty m b itn e piechoty W placu stanęli zaraz; póki by się ro ty

N ie w ypraw ili w pole; zatym harco w n ik a W ypuścili na harce, a w ty m k o m m o n n ik a

S tanow ić ję li w polu; pozad je g o działa S porządzili burzące; przez te n droga trwała. K tóraby była sw oich, nic nie szw ankow ała,

A h arc em przyw ied zio n y ch , niezośnie psow ała. (k. D 3 r .- D 4)

O szc zę d n o ść słow a u m ożliw iła znaczne ograniczenie ro z m ia ru w ypow iedzi, otw orzyła drogę d o sfo rm u ło w an ia k o m u n ik a ty w n eg o przekazu sytuującego się na p o g ran ic zu now in , panegiryku, lecz zrealizow anego z u w zg lę d n ie n iem reguł, ja k ie stawia się epice bohaterskiej, w tym w yp ad k u o snutej na nici biograficznej.

(7)

1 14 M ichał Kuran

M ars moskiew ski, ja k o próba epicka niew ielkich rozm iarów , stanow i przykład m ałego e p o ­ su b io g ra fic z n e g o '3. Ten n a d rz ę d n y zam ysł p o zw olił ró w n ież je d n a k realizow ać in n e cele, p rze d e w szy stk im prop ag an d o w e. C h a ra k te r taki zyskała pierw sza część opow ieści u p o ­ w szechniająca korzystną dla D y m itra S am ozw ańca w ersję je g o d o m n ie m a n y c h losów od n a ­ ro d zin do „ c u d o w n e g o ” o d n alez ien ia się, z o p ise m także d o m n ie m a n e j śm ierci carew icza i w y jaśn ien iem tego, kto w ów czas rz e k o m o zginąć m iał nap raw d ę (p o d o b n y do carew icza chłopiec, k tó iy spał z nim razem w je d n y m łóżku) i co stało się z ciałem zam o rd o w an eg o . N a ­ stępnie Ż abczyc zrelacjonow ał z p ew nością praw d ziw e dzieje b o h atera od m o m e n tu je g o „ c u d o w n e g o ” odnalezien ia się w R zeczypospolitej, p o p rze z zabiegi, ja k ie podjął, by z o rg a n i­ zow ać z Polski zbrojną w ypraw ę po carską k o ro n ę. Tę część opow ieści k o ń czy epizodyczna relacja o p ró b ie zam achu na życie D y m itra je szc ze na te re n ie R zeczypospolitej. Poeta p rz e d ­ staw ił n astęp n ie w skrócie p rzeb ieg działali w o jen n y c h , nie pom ijając także w y d arze ń tr u d ­ n y ch w trakcie akcji w ojsk p o lsk o -litew sk ic h . Z w ie ń c z e n ie relacji Z abczycow ej stanow i k ró ­ tkie spraw o zd an ie o koronacji D y m itra i objęciu przez niego rządów. W ydarzenie to p o p rz e ­ d z o n e zostało stw ie rd z en iem śm ierci Borysa G o d u n o w a oraz in fo rm acją o z a tru c iu je g o ro ­ dziny. Z g o n panującego otw o rzy ł p re te n d e n to w i d rogę d o korony. By m o ż n a było je d n a k w pełni u p ew n ić o d b io rcę w p rz e k o n a n iu o praw ym p o c h o d z e n iu carew icza, p o trz e b n e było p o tw ie rd z e n ie je g o tożsam ości przez m atkę. W celu u san k cjo n o w an ia w ładzy D y m itra caro­ w a została spro w ad zo n a z w y gnania z odległej północy, zaś S am ozw aniec m iał o ddaw ać jej hołdy, idąc na przykład pieszo koło karety, w której jechała. Poeta nie zap o m n iał o d n o to w ać , że p ie rw sz em u sp o tk an iu carow ej z D y m itre m tow arzyszył płacz „syna” i pocieszanie go przez „m atk ę”.

W stru k tu rz e Z abczycow ej relacji, ja k w sp o m n ia n o , zw raca uw agę lapidarność p rzekazu, któ reg o celem była popularyzacja sukcesu nie tylko sam ego D y m itra , ale p rze d e w szystkim u d ziału polskich w ojsk w in te rw e n cji na te re n ie sąsiedniego państw a. W części b o w ie m p o ­ św ięconej przebiegow i akcji zbrojnej osoba S am ozw ańca zeszła na plan dalszy, zaś a u to r sk o n c en tro w ał się na d ziałaniach w o jsk R zeczypospolitej. U h o n o ro w a n iu p olskich u c z e s tn i­ ków m oskiew skiej interw encji służył typow o epicki przegląd oddziałów biorących udział w kam panii u m ieszczony zaraz na początku relacji o je j przebiegu (k. C 3 -D ) . W ym ien io n o m iędzy inn y m i nazwiska n iektórych u czestników walk: Stanisława G ogolińskiego, Ż ulickiego, D w orzyckiego, Bilińskiego, Sczuki, G um ow skiego, K ornickiego, R atom skiego, K ielcew skie- go, starosty sanockiego, czyli Stanisław a M niszcha, syna Jerzego i brata M aryny, oraz Sieciń- skiego. D ość często pow racało nazw isko podanego tu na pierw szym m iejscu Stanisław a G o g o ­ lińskiego. Być m oże w ielokrotne pojaw ianie się tej postaci nie było przypadkow e, lecz w ynikało z zam iaru szczególnego uczczenia osoby. N a pew n o przecież specjalnie u h o n o ro w a ć p o sta n o ­ wił Z abczyc nie tylko sam ego D y m itra , ale ró w n ież je g o p ro te k to ró w M n is z c h ó w oraz

szcze-J. N o w ak -D lu żew sk i (op. cit.. s. 190-191) zaklasyfikował tekst jak o „prozaiczną kronikę kariery życiowej D ym itra, ubraną w wierszow aną form ę". Trudno zgodzić się z badaczem , zważywszy na bardzo silne sygnały potw ierdzające epickość zamysłu poety.

(8)

M oskiewska trylogia Jana Żabczyca 1 15

golnie otoczyć szacunkiem Z y g m u n ta III W azę, k tó ry ja k o w ładca, uosabiający słońce — c e n ­ tru m sarm ackiego m ik ro ś w ia ta — zezw7olił na podjęcie operacji m oskiew skiej.

K ondensacji przekazu, zw łaszcza w części przedstaw iającej przebieg działań w o jen n y c h , służyło w p ro w a d za n ie k rótkich, czasam i w ręcz la pidarnych w ypow iedzi boh ateró w :

C z a r D y m itr począł w ołać na rycerskie pany: „D zieci, k o m u dziś pach n ie znaczna polska sława, N ie c h się pokaże je g o do sz tu rm u w y p ra w a”, C zego w szyscy Polacy słusznie się zbro n ili, Bo p o d o b n e p rzystępy do m u ró w nie byli; A on jął ich srom ocić: „N ie ta k iem em sobie O b iec o w ał pom ocy, po was, tęż ozdobie I sław ie cześć dajecie”. N a co ro zrze w n ien i L achow ie ję li m ów ić: „C hcesz, by p oginieni C h y b c y byli Sannatae? — zginą!” W tym krzyknęli, „D o sz tu rm u , kto o ch o tszy !”, i tak się cisnęli (k. D 2).

M iejsce na dłuższe oracje w M arsie moskiew skim znalazł a u to r je d y n ie w opisie spotkania D y m itra z Z y g m u n te m III Wazą (k. B 4 -B 4 36 w ersów ). P ierw szą była o d p o w ied ź króla u d zielo n a „carew iczow i”. Jej u m ie sz cze n ie św iadczy o szczególnym szacunku, ja k im M n isz- chow ie, p ro te k to rz y poety, otaczali króla. W ypow iedź m a ch arak ter w dużej m ierze filozo­ ficzno—ontologiczny. W ładca sn u ł refleksję na te m at p rzem ijania, zm ien n o ści losu, by w k o n ­ kluzji sw oich rozw ażań w yrazić zgodę na u d ziele n ie poparcia S am ozw ańcow i. K olejną orację stanow iła o d p o w ied ź Je rz eg o M n iszch a — u n iż o n e pod zięk o w an ie za zlecenie w łaśnie je m u m isji m oskiew skiej, ch o ć m o ż n a było ją pow ierzyć co n ajm niej kilku bardziej g o d n y m o so ­ b o m , na przykład h e tm a n o m (k. C - C (’.). W p ro w ad z en ie oracji króla, ja k i w ojew o d y san d o ­ m ierskiego m iało na celu pod k reślen ie udziału w sp o m n ia n y ch osób w szczęśliw ym osadze­ niu na tro n ie D y m itra S am ozw ańca I. R ów nie pro p ag an d o w y w ydźw ięk dotyczący postaw y w ojsk p olskich na te re n ie W ielkiego Księstw a M oskiew skiego m iała in fo rm acja o zw ró cen iu przeciw n ik o w i ciał zabitych żołnierzy:

R an o zaś m iłosierdzie Polska pokazała K rnąbrnej M oskw ie, ciała ich ziem i oddaw ała; O byczaj krześcijański w znaw iając, w o g ro m n ej K rainie [ ...] (k. E 1 r.).

O zam iarze nadania relacji epickiego c h a rak te ru św iadczy w ięc w p ro w a d ze n ie top o su M uzy, u p o d o b n ie n ie początku relacji do p ierw szych słów Eneidy, pow ołanie się w p ro st na H o m e ra , je d n o z n a c z n e w skazanie głów nego b o h atera i tow arzyszący m u w y b ó r biograficz­ nego m o d e lu eposu z w yraźnym o zn a cz en iem p oczątku i końca, a w ięc od n aro d z in D y m itra po osiągnięcie k o ro n y m o sk iew sk iej; oraz, ze sp ra w ju ż drob n iejszy ch , p rezentacja oddziałó w w yruszających d o w alki, poetycki opis zm agań z u w zg lę d n ie n iem zasług k o n k re tn y c h ryce­

(9)

116 M ichał K uran

rzy, o d d an ie dram aty czn eg o p rze b ieg u w alk, u m ie sz cze n ie k ró tk ic h p o b u d e k w y p o w iad a­ n ych przez w o d za do ry cerzy Z am y sło w i ep ick ie m u tow arzyszył cel zarazem inform acyjny, ja k i panegiryczny. Poeta napisał w ięc m ały epos p o św ięco n y ak tu aln y m zd a rzen io m , d o p ro ­

w adzając relację n iem alże d o ów czesnego realnego „dziś”. P osłużył się w zniosłą fo rm ą epic­ ką, by oddać sarm ack iem u o d b io rcy tekst spraw iający je d n o c z e śn ie w ra że n ie pisanego dla przyszłych p o k o leń , zarazem , być m oże przed e w szystkim , w pisujący się w k o n w en c ję p o e­ tyckich n o w in o aktualnych zdarzeniach, realizujący także cele persw azyjne (p ro pagandow e) i p anegiryczne, ja k zjaw isko określił Ju liu sz N o w a k -D łu ż e w sk i, tekst „tw orzący dość zręczną pow ieść aw an tu rn iczą .

Poseł m oskiewski

U trz y m a n y w w ysokim to n ie p o em at przedstaw iający p rze b ieg w izyty posła m o sk ie w ­ skiego w R zeczypospolitej, któ ry przybył ja k o w y sła n n ik cara D y m itra , stanow i d ru g i ele­ m e n t Z abczycow ej trylogii. D o Posła moskiewskiego, pisanego p o d o b n ie ja k Mars m oskiew ski trzy n asto zg ło sk o w cem ry m o w an y m parzyście, dołączył a u to r ujętą w strofy safickie Pobudkę boginną. Tw órca nie sko n cen tro w ał się, ja k p o p rze d n io , na osobie D y m itra, lecz postanow ił szczególnie u h o n o ro w a ć d o m M niszchów , kierując sw oją uw agę na m isję posła, k tó ry m był Afanasij W łasiew, polegającą na p o ślu b ie n iu w im ie n iu cara M aryny, córki Je rz eg o M n iszch a i zarazem siostry Stanisław a, k tó re m u a u to r zadedykow ał utw ór. Specjalnej p ochw ale D y m i­ tra pośw ięcił p oeta w sp o m n ia n ą Pobudkę boginuą. N a d rz ę d n y m celem Posła moskiewskiego stało się p rze d staw ie n ie p rzeb ieg u w izyty posła cara D y m itra do R zeczypospolitej po rękę M a ry n y M n is z c h ó w n y od je g o przyjazdu, d o m o m e n tu o p u sz cz en ia granic szlacheckiego państw a, tak w ięc u tw ó r m a ch arakter spraw ozdaw czy.

W stru k tu rz e w ypow iedzi o b o k słów p o d m io tu au k to rialn eg o kiero w an y ch do posła zn a­ czące m iejsce zajm ują p rzy to c zo n e m o w y carskiego w ysłannika do Je rz eg o M n iszch a , króla Z y g m u n ta III W azy oraz o d p o w ied ź w ładcy u d zielo n a W łasiew ow i. Isto tn ą cząstkę całości stanow ią d o k u m e n tu ją c e przep y ch opisy d aró w składanych w im ien iu cara kolejn o J e rz e m u M n iszch o w i, Z y g m u n to w i III W azie, M ary n ie, je j m atce i babce — ty m o sta tn im d o p ie ro p o ślu b ieperprocura. C e n traln e m iejsce zajm uje opis sam ych zaślubin oraz w esela z u w zg lę d n ie­ n ie m u cz estn ik ó w uroczystości, darów , ro zm iesz cz en ia gości za stołem , krótkiej w zm ian k i o tańcach, w k tó ry ch udział w zięli król i królew icz W ładysław Waza. D o p e łn ie n ie relacji o p o ­ bycie posła stanow i pochw ała M n iszchów , dzięki którymi R z eczpospolita m iała zyskać c e n n e ­ go sojusznika na w schodzie; oraz u św ia d o m ie n ie w ysokiej rangi sp le n d o ru , ja k i stał się u d zia­ łem ro d z in m agnackich sp o k rew n io n y c h z M aryną. N o w y sojusz należało w y k o rz y sta ćja k o kartę przetarg o w ą w zm aganiach ze Szw ecją. C ałość d o p ełn ia etykietalne p rzekazanie d aró w p rzez króla carsk iem u w y słannikow i, ja k też in fo rm acja o zleceniu posłow i za p o śre d n ic ­ tw e m gońca pozostania w K rakow ie na ślubie Z y g m u n ta III z arcyksiężniczką K onstancją

(10)

M oskiewska trylogia Jana Żabczyca 1 17

H ab sb u rża n k ą. Ja k w iad o m o w w y d arze n iu tym nie w zięła u d ziału M aryna, k tóra opuściła d em o n strac y jn ie Kraków, udając się do P rą d n ik a 17. O sta tn ie słow a p o em atu przyniosły k ró ­ tką w zm ian k ę o o d p raw ie n iu posła przez króla.

P oniew aż Poselstwo traktuje o problem atyce zaślubin, m o żn a by przypuszczać, że po em at należy zaliczyć d o kategorii epitalam iów , razem z in n y m i w y p ow iedziam i u p am iętniającym i polską część zaślubin M ary n y z D y m itre m , i usytu o w ać o b o k takich utw orów , ja k cykl ks. Sta­ nisław a G ro c h o w sk ieg o Pieśni na fest ucieszuy wielkim dwiem a narodom polskiem u i m oskiew skie­ mu oraz Jana Ju rk o w sk ieg o H ym enaeus Najaśniejszego M onarchy Dymitra Iw an ow ica... i N aja- śniejszej P aniej... M arynie Carow ej Moskieu>skiej, które niew ątpliw ie rep rez en tu ją w sp o m n ia n y g a tu n e k 18. N ie m o ż n a jednak tak postąpić, gdyż a u to r w ysunął na pierw szy plan nie sam o b ­ rzęd zaślubin, lecz m isję poselską, która do uroczystości d oprow adziła, a w ięc zakończyła się p o w o d ze n iem . R zecz trak tu je przed e w szystkim o przyjęciu posła w R zeczypospolitej, p rze­ biegu je g o m isji, ja k też p o śred n io o etykiecie dw orskiej i kształtow aniu sto su n k ó w m ię d zy ­ n aro d o w y ch . Sam e zaślubiny, przecież tylko per proctira, schodzą na plan dalszy, sytuując się p o m ię d zy k olejnym i spotkaniam i posła z ojcem n arzeczonej, później, ja k w sp o m n ia n o , także z sam ym m o n arch ą. N a plan pierw szy w ysuw ają się za to zabiegi d y p lo m a ty c zn e oraz, co cie­ kaw e, żywe opisy darów , które poseł składał w im ien iu sw ego pana p olskim d o sto jn ik o m i swej przyszłej żonie, jej nieobecnej podczas uroczystości m atce, a także rep rezentującej ją babce. Z abczyc, p o d o b n ie ja k niespełna piętnaście lat później S am uel Tw ardow ski w P rze­ w ażn y legacyi, ro zsn u ł przed czytelnikiem w izję pięknych i drogich przedm iotów , które o d ­ bierali polscy dostojnicy. Jego relacja nie stanow i zaledw ie suchego spisu darów, przynosi tak­ że ich charakterystykę, raz m n iej, raz bardziej szczegółow ą. A u to r nie zw rócił uw agi na to, że liczba i w arto ść p o d ark ó w nie była ściśle dosto so w an a do godności o trzy m u jąc y ch je osób. O ile w ięc M n isz e c h dostał konia tarantow atego, złotą buław ę, takąż czarę w ysadzaną p erła­ m i, złoty łań cu ch , zegar osadzony w krysztale, dw a kobierce, dw a noże w bogatej opraw ie oraz nieo d łączn e futra, a w ięc k o żu c h m arm u rk o w y , szłyk, sześć so ro k ó w soboli, trzy biało- zory, żywą k u n ę i sobola, o tyle król otrzy m ał za p o śre d n ic tw e m posła tylko pierścień złoty, k o szto w n ie o p raw io n y luk, konie: nahajskiego i perskiego, dw anaście so ro k ó w soboli, osiem m a rm u rk ó w i trzynaście rysiów. C a r nie był szczególnie zain tereso w an y w o b d aro w y w a­ n iu zło tem i d ro g im i w y ro b a m i sztuki ju b ilersk ie j polskiego m onarchy, w yżej cenił bliskiego m u osobiście i o d d an e g o całym sercem spraw ie Jerz eg o M niszcha. N a to m ia st M ary n a o trzy ­ m ała od m ęża: obraz przedstaw iający Trójcę Świętą, p ierścień złoty z d ia m e n te m , „zaponę ptak a” z o sa d zo n y m i w nim d ia m e n te m , ru b in e m i p erłam i, naczynie k am ien n e w kształcie zw ierzęcia ze złotym i skrzydłam i, h iacyntow ą czarę opraw io n ą w złoto, sreb rn eg o pelikana,

17 Z ob. [. Dzięgiełcwski, M a r y n a M n is z c h ó ie n a , w: P o lsk i slo ic n ik biograficzny, t. 20, W roclaw 1975, s. 111. '* Z ob. K. M roczek, E p ita la m in m staropolskie. M ię d z y tradycją literacką a o b rzę d em w eseln ym , W rocław 1989, na te­ m at u tw o ru G rochow skiego: s. 87-89; zaś o tekście [łu kowskiego s. 73-74. Z prac m onograficznych należy przywołać książkę B. Pfeiffera, A legoria m ię d z y p o chw alą a naganą. T w órczość J a n a Ju rko w skieg o ( 1 5 8 0 - 1 6 3 .5 ) , W rocław 1995, s. 1 12 i nast. N iestety autorka osobnego opracow ania pośw ięconego twórczości okolicznościo­ wej S. G rochow skiego nie poświęciła miejsca przyw ołanem u tu utw orow i — zob. A. Oszczęda. Poeta W a zó w .

(11)

118 M ichał K uran

je le n ia z D ian ą na grzbiecie, o k rę t ze sreb rn y m p aw iem , zegar na sło n iu , w y ro b y su kiennicze: cz erw o n y w en eck i aksam it, złocisty atłas, je d w a b cz e rw o n o -b ia ły oraz sreb rn o -z ło ty , atłas ze sreb rn y m sp o d e m oraz c z te ry je sz c z e in n e o d m ia n y tej m aterii, biały altem bas, trzy rodzaje aksam itu, trzy soroki soboli oraz dużą liczbę pereł. M o ż n a z całym p rz e k o n a n ie m stw ierdzić, że dary, ja k ie dostała M aryna, były znacznie bogatsze niż te, k tó re przyw iózł poseł dla króla i ojca carskiej m ałżonki, a p rzy ty m sto so w n ie d o b ra n e do u p o d o b a ń i kobiecych p o trze b (z d u żą liczbą m ateriałó w na su k n ie oraz o z d o b n y m i w y ro b a m i sztuki ju b ile rsk ie j). Z w raca uw agę liczba zw ierząt u w iec z n io n y c h w złocie. Ten zespół p rz e d m io tó w ja w i się ja k o paralela dla w p ro w a d z o n e g o w M arsie moskiew skim w yliczenia g atu n k ó w w sch o d n io eu ro p ejsk iej fau­ ny zasiedlającej m oskiew skie puszcze. O p is d aró w odbiega także od sta n d ard u su ch eg o w y li­ czenia, ja k im posłużył się poeta, w ym ieniając p rz e d m io ty przysłane dla Z y g m u n ta III oraz M n iszch a. Szczególnie uw agę Ż abczyca przyciągnął zegar, nie tylko z p o w o d u sw ego w y ­ glądu w stanie spoczynku, ale p rze d e w szy stk im w zw iązku z zam iarem p o d k reśle n ia je g o zm ian w ru ch u :

Z aty m zegar na sło n iu , w k tó ry m słuczna spraw a Zam ykała się kunsztów . G d y bił, to trąbili Trębacze, w regał grali, a d ru d z y się bili. (k. A 4 i>.)

Z n ajo m o ścią bogatej palety k o lo ró w popisał się poeta, w yliczając tk a n in y p rze zn ac zo n e na szaty:

Atłas złocisty na brzegach, a je d w a b cz erw o n y Z białym ; atlas d n o sreb rn e, w n im m iesiąc, k o ro n y S ute z różn y ch je d w a b ió w m ając, atłas na lazurze W szelkich je d w a b ió w m ając, rozw ad w złotej szn u rze. Atlas na d n ie c z erw o n y m ze zło te m robiony.

Atłas żółty, d n o białe, biały i cz erw o n y Je d w a b sreb ro ze zło tem łączył, nicią rzadki

A ltem bas p o ty m daw ał biały, sre b re m gładki (k. A 4 /'.-B ).

N ajb ard ziej isto tn y m d are m , w e d łu g Ż abczyca, stały się perły. Pow iedział o n ic h w części w ieńczącej w yliczenie, szczególnie podkreślając w agę i ro zm iary kam ieni:

N a koniec perły oddał, tych w aga n iem ała C z te ry tysiące lo tó w ośm naście siągała. Były dru g ie tak w ielkie, iże się rów nały

Ż o łę d zi, je śli je szc ze ich nie przew yższały (k. B).

P o d aru n k i pow ęd ro w ały także w przeciw n ą stro n ę. W k ońcow ej partii p o e m a tu w yliczył tw ó rca p rz e d m io ty ofiarow ane carow i przez króla i królew icza, m atkę p an n y m łodej i je j b ab ­ kę. P rzekazanie ich uzasadnił a u to r dość p rz e w ro tn ie , ja k b y zapom inając, iż p rzyw ołana zasa­ da działa w dw ie strony:

(12)

M oskiewska trylogia Jana Żabczyca 1 19

D aje łańcuch ze złota, daje roztruchany,

A tym sam ym niew oli cne m oskiew skie рапу (к. В 3).

O b o k o p isó w darów , zreferow anych m ó w postaci, znalazło się m iejsce dla zapisu za ch o ­ w ań etykietalnych. Z abczyc w yliczył d o sto jn y ch gości, k tó rzy zaszczycili swą obecnością ślub M aryny, nazw anej „M n iszc h o w y m k lejn o tem ". P rz ek a zan ieje j osoby carow i m iało z ró w n o ­ w ażyć w artość p o d ark ó w złożonych królow i, ojcu i rod zin ie. Poeta o d n o to w ał ob ecn o ść na ślubie i udział w u roczystościach w eselnych króla z kró lew iczem W ładysław em , królew ną, legata papieskiego i zb io ro w o senatorów . U p a m ię tn ił taniec carow ej z Z y g m u n te m III, k ró le­ w iczem W ładysław em oraz panam i polskim i. W arto podkreślić, że krótki ten fra g m en t przy­ nosi opis tańca stanow iący d o w ó d dążenia do zatrzym ania wr św iadom ości o d b io rcy p rzep y ­ c h u i w spaniałości dw orskiej zabawy. O b o k charakterystyki daró w p rezentacja tańca to kolej­ na p ró b a w p ro w a d ze n ia do in fo rm acy jn eg o p rzekazu e le m e n tu ów czesnego rytuału d w o r­ skiego w postaci literackiej fotografii, której zn aczenie p ro p ag an d o w e polegało ró w n ież na w y liczen iu osób biorących udział w ro zb a w io n y m korow odzie:

W p rz ó d od króla polskiego w ied zio n a C arow a, W tańce koleni toczone; gdzie służbę gotow ą O d d a ł ojcu królew ic, w o n y m ślicznym kole; Po tym i sam, dając cześć d o b ro m y śln e j szkole, W iódł na plac tym że try b em senatorską córę W ładysław, dziedzic polski, gdzie skokiem po zo rę P o n o w ił w szy tk iem m iłą, a te m u służyli

P o ten tato w ie polscy, i w tańcu płużyli (к. B).

P o d o b n ie e ty k ietaln o -p ro p ag an d o w ą funkcję pełniło w p ro w a d z o n e w cześniej w ylicze­ nie osób zasiadających za stołem . Skład nie ró żn ił się zby tn io od u p rz e d n io podanego: ob o k ro d zin y królew skiej z k ró lew n ą szw edzką także legat papieski, czło n k o w ie poselstw a m o ­ skiew skiego i zn o w u ż zb io ro w o polscy se natorow ie. U w zg lę d n ić trzeba d o d an ie w sp o m n ia ­ nego w cześniej ró w n ież kardynała B ern ard a M aciejow skiego, k tó ry udzielał ślubu.

O k az jo n aln y dw orski charakter m ają także m ow y7 przypisane k olejnym o rato ro m ; one rów n ież zostały zb u d o w a n e i d o b ra n e stosow nie d o godności w ygłaszających je osób. K o ń co ­ w e stro n y p o em a tu przyniosły w ezw an ie do zaniechania w aśni, w yliczenie tego, co należało­ by czynić, by p opraw ić stosunki m iędzy państw am i:

Bo ju ż czas przestać płaczów ; czas zetrzeć d u m a n ia, C zas poniechać la m e n tó w i sm u tn e g o łkania. C zas zap o m n ieć kopijej i artow nej zbroi C zas w y m ierzyć złą trw ogę; a koń niech zostoi M iejsce u sw ego żłobu, bo ju ż czas p o koju

(13)

Ż abczyc ogłosił w ięc w Pośle moskiew skim nastanie czasu p o k o ju po b u rzliw y ch zdarze­ niach pierw szej D ym itriady. W iad o m o , że je g o o p ty m iz m był przedw czesny. Z ap o w ied ział p o w ró t z wojny, oczyw iście, M arsa sarm ackiego, nie przew idział, że do działań p o d erw ie się m oskiew ski M ars.

S zczególnym u h o n o ro w a n ie m ro d z in y M n is z c h ó w było p o d k reśle n ie now y ch paren teli, ja k ie zyskiw ali poprzez m a łże ń stw o córki. K rótki te n fra g m en t był najw yraźniejszym u k ło ­

n e m p o ety w k ie ru n k u m ecenasów . O d b io rc a m iał się przekonać, że zw iązek z M o sk w ą to nie tylko korzyści dla całego państw a, lecz ró w n ież p opraw a pry w atn eg o p o ło ż en ia je d n e g o z u b o g ich sen ato rsk ich rodów , k tó ry m iał p rete n sje do zajęcia lepszego m iejsca w se n ato r- sk o -m ag n ack iej hierarchii R zeczypospolitej.

P rz ed sta w io n e w u tw o rze n ie je d n o ro d n e przecież w y d arzen ia ujął au to r w k lam rę k o m ­ pozycyjną, któ rą stanow iła w izyta Afanasija W łasiew a. Z nalazły się b o w ie m in fo rm acje o przybyciu poselstw a, kilku odległych w czasie i p rze strz e n i spotkaniach, zaślu b in ach i w e se ­ lu — a w ięc w ątek epitalam ijny — ja k też o nadziejach, ja k ie w iązano w R zeczypospolitej z m a łż e ń stw e m M aryny, aż po w yjazd posła. U tw ó r w zbogacają oracje, zdobią opisy darów, m igaw kow e relacje o p rze b ieg u w aż n y ch w y d arze ń (zaślubiny), szkicow o u trw a lo n e dla w sp ó łczesn y ch i p o to m n y c h e le m e n ty ce re m o n ia łu dw orskiego. C ałość służyła sk ró to w e ­ m u , ale i artystycznie p rz e m y śla n e m u pok azan iu tego, co stanow iło k o n sek w en cję objęcia tro n u m oskiew skiego przed D y m itra ; w y p o w ied ź m iała zachęcić n ie p rz eje d n an y c h p rze ciw ­ n ik ó w a w a n tu ry m oskiew skiej d o poparcia, zdaw ać by się m ogło, zakończonej p o w o d z e n ie m in terw en cji. Poseł moskiew ski pełnił w ięc ró w n ież rolę in fo rm ac y jn o -p ro p a g an d o w ą, napisany z o staljak o realizacja d o b rze zaplan o w an eg o zam ysłu artystycznego. O p is poselstw a p ozw olił uchw ycić nie tylko cząstkow e zd arzen ie w postaci zaślubin, lecz ró w n ież cały b ard zo isto tn y k o n te k st zabiegów dyplo m aty czn y ch , któ re w spom agały realizację tego zam ysłu, a p o n ad to , co b ard zo isto tn e, je śli nie najw ażniejsze, pokazać w k o ń có w ce u tw o ru korzyści, ja k ie m ogła o d n ie ść R zeczpospolita nie tylko z sam ej m isji W łasiew a, lecz z całego b ard zo ry zykow nego przecież przedsięw zięcia m oskiew skiego. P o d k re ślm y je sz c z e raz, że fun k cji p ro pagandow ej w yp o w ied zi tow arzyszyła d oskonale pom yślana, u ro z m a ic o n a i d y n am icz n a k o m pozycja p o ­ em aciku. Poseł moskiew ski Żabczyca to nie dzieło p rzypadkow e, ale rzetelnie w yk o n an a robota pisarza o am bicjach p ro pagandysty i artysty.

★ ★ ★

Pobudka boginna to pieśń p o chw alna stanow iąca sw ego rodzaju do d atek do Posła m oskiew ­ skiego, m ająca na celu oddanie szczególnego h o łd u m o sk iew sk iem u władcy, ja k też je g o św ie­ żo p o ślu b io n ej m ałżonce. P u n k t w yjścia dla słów p o ety stanowa apostrofa do M u z , m ająca zw rócić uw agę najp ierw na u roczystą u cztę w eselną, później zaś na osobę sam ego adresata pieśni. D o p o w iad a ona to, czego nie m ógł p o m ieścić poeta, zacliowaijąc dyscyplinę k o m p o ­ zycyjną, w Pośle moskiewskim — m ającą w iele w sp ó ln eg o z k o n w en cjam i poezji w eselnej p o ­ chw alę państw a m ło d y ch , w ty m w yp ad k u ró w n ież pary p anujących w sąsiednim państw ie:

(14)

M oskiew ska trylogia Jana Żabczyca 121

W ierszem , Kameny, m iły m zaśpiew ajcie, S ław ną biesiadę m ąd rze w ysławiajcie, D ając cześć dzisia d o m o w i zacn em u ,

C z a ru m o ż n e m u . Ten to je s t b ow iem , który cn ó t dzielnością P rz ec h o d zi w ielu, w rzeczach potocznością, Tego w y sławcie, dzisia m iłe głosy,

Aż pod niebiosy (B 3 v).

Z abczyc chw alił w kolejnych strofach, oczyw iście na w yrost, sławę w o jen n ą D ym itra, 0 której przek o n ać się m ieli ju ż sąsiedzi, ja k też in n e cechy, opisyw ane przy p o m o cy o d w o ła­ nia do sym boliki m itologicznych im io n postaci: m ądrości p atro n o w a ł S okrates, m ę stw u 1 d zielności A chilles oraz A tena, cho w an y był D y m itr na O lim p ie , kąpany w „w odzie kastalij- skiej”, zaś k arm io n y „potraw y F eb u so w y m i”. U lu b ie n ie c b o g ó w został także przez nich szczególnie obdarow any. Jo w isz dał m u u ro d ę, M ars m ęstw o, n ato m ia st A pollo m ądrość, M in e rw a cnotę. Stąd te ż ,ja k zauw ażył autor, słusznie należy się D y m itro w i pochw ała, szcze­ gólny h o n o r i specjalne posługi: natarcie skroni ziołam i z P arnasu, poło żen ie na czole w ieńca z liści laurow ych, drogi u biór („k osztośw ietnący”), ce n n y łańcuch, złoty pierścień z d ia m e n ­ tem . Z abczyc życzył rów n ież D y m itro w i, by stał się p u p ile m Jo w isza zaró w n o w R usi, ja k i w całej E u ro p ie, a w ięc, by był otaczany szacunkiem ja k o w ładca w sw o im kraju i za granicą (strota 14). W ybrańcy bogów potrzeba było także przychylności W enery, by m ógł znaleźć dzięki cz y n n o śc io m postaci z jej orszaku o d p o w ied n ią kandydatkę na żonę, z którą spędzi szczęśliw ie resztę życia. Poeta określił w ym agania, ja k ie staw iano takiej kobiecie: p o w in n a być ró w n a stanem , w yw odzić się ze sław nego, szanow anego d o m u i cechow ać się w iernością. K ońcow y fra g m en t Pobudki to pochw ała d o m u M n iszch ó w i samej M aryny za uro d zen ie, cn o ty d o m u , u ro d ę , kosztow ny ubiór, p o stu rę i d obrą o p in ię (strofa 20). D o p e łn ie n ie p o ­ chw ały carow ej stanow ią p o ró w n a n ia córki Je rz eg o M n iszch a do słynnych postaci antycz­ nych i m itologicznych:

A drasta króla, p rze ch o d zi Argiją, A w darskość rzeczy sław ną Lukcecyją. Jo w isza córka z F eb em w espół rodna,

C y n tia ozdobna. N ie m a nic p rzed nią, ani w obyczaje O n a celuje, b o w iem jej dodaje J u n o w szytkiego, z p okolenia cnego,

jow iszo w eg o (k. B 4 i\).

Pobudkę kończą życzenia dla m łodej pary n ieo p atrzo n e m ito lo g iczn y m sztafażem , przy­ noszące n ato m ia st prośbę o opiekę Boga chrześcijańskiego. P ieśń sk o n stru o w an a została za­ tem z m yślą o D y m itrz e i M arynie, p o e ta je d n a k przyjął ja k o d o m in u jącą p erspektyw ę m ło d e ­

(15)

122 M ichał K uran

go cara, p o d ejm u ją c pochw ałę je g o żo n y w k ońcow ej części w iersza. S ław ienie c n ó t M a ry n y p o d p o rzą d k o w a n e zostało in te re so m m o n a rc h ii m oskiew skiej. C ó rk a M n iszch a stała się n ie ­ zbędną cząstką szeroko p o m y ślan eg o p lan u p anow ania D y m itra , stąd też jej postać, dla za ch o ­ w ania o d p o w ie d n ic h p ro p o rc ji pod y k to w an y ch etykietą d w orską, zeszła w panegirycznej P o­ budce na dalszy plan.

Zegnanie ojczyzn y m ożnej cesarzowej m oskiewskiej

W ypow iedź składa się z d w ó ch części, ty tu ło w e g o Zegnania ojczyzny oraz dołączonego na k o ń cu , krótszego ju ż W inczowania Polski. O b ie części okolicznościow ego po em acik u napisa­ n e zostały strofą saficką, co m a ilu stro w ać liryczność zam ysłu a u to ra 1'1.

Z abczyc rozpoczął u tw ó r b e z p o śre d n im zw ro te m d o W enery, którą oskarżył o to, że z b u ­ rzyła p rzybyciem D y m itra pokój d o m u M niszchów . P ierw sze słow a owej inw okacji bliskie są k o n w en c ji epicedialnej, p o n iew aż w yjazd M a ry n y d o odległej M o sk w y w praktyce oznaczał, że rodzice nie będą m ieli okazji w ięcej jej zobaczyć, stąd też ojciec i m atka ukazani zostali tak, ja k b y za spraw ą W enery znaleźli się w żałobie:

Śliczna C y p ry d o , coś to uczyniła? N a czym eś prace sw oje zasadziła? O jca sierocie pragniesz z córą św iętą

C n o ta m i w ziętą. C hcesz m acierzyńskie usta zlać płakaniem , P ragniesz nabaw ić p o w in n y ch tro sk an iem , D ając M A R Y N Ę w dalekie krainy

C u d z e d zied z in y (k. A 2).

Tonacja fu n eraln a pow róci je szc ze w końcow ej części u tw o ru , gdy M a ry n a żegnać będzie c z ło n k ó w ro d z in y oraz d o sto jn ik ó w R zeczypospolitej.

W yrzu ty p o ety pod ad resem W enery dosięgły także jej w p ły w u na przybycie D y m itra: Ślesz swe p o to m s tw o w kraje po g ran iczn e,

Tym w iedziesz m ęża przez troski rozliczne. Stawiasz go s m u tn y m w sen ato rsk ich g m achach

W M n isc h o w y c h d achach (k. A 2).

Je g o p ojaw ienie się stanow ić m iało głów ną p rzyczynę za m ę tu , k tó ry zatrząsł nie tylko d o ­ m e m M n iszchów , ale i całą R zecząpospolitą. P ło m ie ń C y p ry d y uczynić m iał b o w iem ze star­ ca, Je rz eg o M n iszch a, m łodzika, k tóry siadł na koń, by udać się na w o jn ę o tro n dla p rzyszłego zięcia. O jciec M a ry n y p o rzu c ił dla tej spraw y swe stateczne życie, o puścił d o m i rod zin ę, przypasał b ro ń po to, by siać sp u sto sze n ie w ob cy m kraju.

(16)

M oskiew ska trylogia Jana Żabczyca 123

Poeta zaznaczył, że M n iszec h podjął się m isji nie bez p o m o cy Boga. S tw órca w in ie n był go w spom agać, ja k o p oleconego swojej opiece. W ojew oda pośw ięcić się m iał, z d a n ie m poety, słusznej spraw ie, „przyw racając pań stw o dzied zicu w ła s n e m u ” (k. A.2 /'.), czyli osadzając na tro n ie p raw ow itego m o n arch ę.

K olejne strofy przyniosły sygnały zm agania się w o jew o d y sandom ierskiego z p rze ciw n i­ kam i krytykującym i podjęcie przez M niszcha in te rw e n cji w M oskw ie. O w y m zoilu so m , ja k chciał Zabczyc:

Z am k n ął im m o w ę i kły w y o strzo n e Starł sw ym przyjazdem (k. A 2 v.).

W ykonanie zadania z p o w o d ze n iem , m ilita rn e sukcesy D y m itra w d ro d z e do M oskw y, zakończyć m iały serię w ystąpień o p o n e n tó w M n iszch a oraz p rze ciw n ik ó w interw en cji w W ielkim K sięstw ie. N ie d ow ierzali o n ije d n a k do końca docierającym do R zeczypospolitej p o m y śln y m w ieściom . D o p iero przybycie kozackiego pułk o w n ik a Sw7ierskiego położyć m ia­ ło kres dyskusji (k. A 3 ) oraz zapoczątkow ać serię try u m faln y c h uroczystości. P otw ierdzenie pierw szej inform acji stanow iło przysłanie kolejnego posłańca, L ipnickiego, przybyłego z n o ­ w in ą o szczęśliw ym objęciu tro n u przez D y m itra (fakt te n sym bolizow ał w jazd d o stolicy — k. A 3 ).

D alsze strofy u tw o ru stanow ią relację o k olejnych etapach p rzebiegu zdarzeń, k tóre d o ­ konyw ały się w rytm ie trwającej n ie u sta n n ie w ym iany in form acji przy udziale n astępnych w yliczonych z nazw iska w y słanników (k. A 3 r.). Z a p re z e n to w a n y sposób przekazu służył j e ­ go kondensacji. P re tek stem do zm iany k o n w en cji narracyjnej stała się w zm ian k a o przybyciu sekretarza carskiego (B uczyńskiego) do R zeczypospolitej z m isją przew iezien ia do M oskw y św ieżo poślu b io n ej carow ej. O d skró to w eg o relacjonow ania w y p adków p rzeszedł poeta do w yliczenia bogatych darów, ja k ie car kazał ofiarow ać M arynie, co zajęło siedem s tro f (k. A 4 - A 4 « \) .

N ad sz e d ł też w reszcie m o m e n t p ożegnania carow ej z rodziną. Poeta u trw ali!jej zachow a­ nie, obrazujące nienajlepszy stan d u ch a córki M niszchów . N ie u c h r o n n e m u ro zsta n iu to w a­ rzyszyły łzy, św iad o m o ść niep ew n eg o losu w odległym kraju k ultyw ującym o d m ie n n e ob y ­ czaje, ja k też obaw a p o w ierz en ia w łasnego bytu aż do końca sw oich dni w yłącznie m a łż o n k o ­ wi. Poeta je d n a k daw ał do zro z u m ien ia, że zgodnie naw et z Biblią m łodzi ludzie m ają o p u ­ szczać ro d zic ó w i łączy^ć się ze sobą, tw orząc now e m ałżeństw a. To zalecenie w ydało się caro­ wej niem iłe:

P rzykre się zstaw a jej ju ż z P ism a zdanie, Z e ojca, m atkę opuścić, a kochanie W m a łżo n k u tylko pokładać, przez lata

Pok zstanie świata (k. B).

M a ry n ę przenikała tęsknota za rodzicam i, k tórych m iała ju ż w ięcej nie oglądać. S m u te k stanow i d o m in a n tę kom pozycyjną tej części w iersza:

(17)

124 M ichał K uran

S m u tn y to rozjazd, o puścić rodzice, A dać ostatnie w żeg n an iu praw ice, D ziękując za chęć i za w ychow anie,

S m u tn e żegnanie (k. B).

C iąg d alszy to n o sta lg ic z n a w y p o w ie d ź M a r y n y '0 żegnającej k o le jn o : ojca, p o w in o w a ­ ty c h , k re w n y c h , m atkę, babkę, braci i siostry, sługi — d w ó r M n iszch ó w , w re szc ie króla, ra­ dę kró lew sk ą, d o sto jn ik ó w św ie ck ic h i d u c h o w n y c h h ie ra rc h ó w i za k o n n ik ó w , p o n a d to „ojczyste m u ry i d ac h y ”. C a ro w a d o strzeg ała w sw7o im losie d ziałan ie p rz e z n a c z e n ia , k tó re sk ie ro w a ło ją w o b ce kraje (k. B). M yśl ta o b e c n a była w sło w a ch a d re so w a n y c h do ojca, ja k i d o m a tk i.

P om nicież na m ię m o d ła m i sw oim i, B ym K ościołow i m ogła pociesznym i Być filaram i, a K oronie zgodą,

K ażdą przygodą. P o m nicież na m ię szczerym i chęciam i, Ja w am służyć chcę życzliw ie służbam i,

I nie p rz e p o m n ię w cesarskim pałacu,

N a k o żd y m placu (k. B 2 /'.-B 3).

Poetycka oracja M aryny zdaje się zbliżać d o k o n w en c ji p ożegnania z m arły ch 21 sp o ty k a n e­ go w' m o w ac h pogrzeb o w y ch . W ypow iedzi te należały do stru k tu ry kazania i fo rm u ło w a n e były przez m ó w có w d u ch o w n y c h . W p o żeg n an iach zm arły ch zachow yw ano w ynikającą z sy­ tuacji i u za sa d n io n ą k o n te k ste m etykiety tow arzyskiej kolejn o ść osób, z k tó ry m i zm arły się żegnał. Tu ró w n ież obow iązyw ała h ie ra rc h ia p o d p o rzą d k o w a n a naczelnej w ytycznej, k tórą stanow iło u m ieszczen ie w pierw szej kolejności najbliższej rodziny, dalej zaś d o p ie ro d o sto j­ n ik ó w p aństw ow ych. W p rzy p ad k u Ż egnania ojczyzny orację w ygłaszać m iała, co zrozum iałe, sam a M aryna. Słow a w y pow iadane były w z w ro tn y m m o m e n c ie je j życia, w chw ili przejścia spod opieki ro d zic ó w pod opiekę m ęża. Być m oże realizow ana była w ty m w y p ad k u k o n w e n ­ cja m ó w p ożegnalnych, stanow iąca e le m e n t o b rz ę d u w ese ln e g o 22.

D o d a te k do Ż egn an ia... i zarazem o d p o w ied ź na orację M a ry n y stanow iło W inczowanie Polski. U p erso n ifik o w an a ojczyzna żegnała swoją córkę, opłakiw ała u tratę tej, która — p o ­ ró w n a n a do kw iatu rosnącego w o grodzie — m iała służyć B ogu w Polsce (jako zakonnica),

20 Jest ona drugim nadawcą k o m unikatu po poecie i obok prozopopei ojczyzny (por. T. Banasiowa, op. cit., s. 64). "

21 Por. też T. Banasiowa, op. cit.. s. 63-64: ..[utw ór] napisany został w tej samej konw encji, co liryczne p ożeg­ nania ze św iatem duchów zm arłych, w ystępujące w licznych siedem nastow iecznych cyklach funeralnych

[...]".

22 N iestety nie zachowały się przykłady tego typu oracji wre w zornikach m ów w eselnych, brak ich rów nież w oracjach pozostałych w form ie rękopiśm iennej. U przejm ie dziękuję za w iadom ość w tej sprawie Paniom dr M arii Barłowskiej oraz m gr M ałgorzacie Trębskicj.

(18)

bądź p o ślu b ić rodaka, będąc p rzy k ład em cnotliw eg o życia. Tym czasem los chciał inaczej; M a ­ ryna u szczupliła polski ogród sw ym zam ążpójściem za cara. O jczy zn a bolała nad utratą córki, z której postaw y przykład m ieli brać d u c h o w n i oraz p o k o rn e panny. Poeta uznał, że odejście M a ry n y to zdarzen ie n atu raln e, w ynikające z w oli Boga. K onstatacja ta kończy lam entacyjną część w iersza, zapoczątkow uje n ato m ia st serię n a p o m n ie ń udzielanych w yjeżdżającej. M iała do ch o w ać w iern o śc i w ierze katolickiej, przestrzegać przykazań, żyć p o b o żn ie, dążąc do za­ cho w an ia je d n o śc i wiary, a w ięc i do zaprow adzenia w M o sk w ie religii rzym sk o -k ato lick iej, nie ufać szczęściu — m ieć się stale na baczności, o d rzu cać pok u sę pychy, b o w iem człow iek pozostaje n ie u sta n n ie w m ocy Boga; p o stępow ać m iło siern ie, być łaskawą, h o jn ą dla u b o g ic h ; szanow ać sługi, u nikać dw o rsk ich pochlebców , radzić się m ądrych. W iersz d opełniają w yra­ żone w ostatniej strofie życzenia, by dalszej d ro d z e M a ry n y tow arzyszyło B oże b ło g o sław ień ­ stw o, a pożycie m ałżeńskie zaow ocow ało p o to m stw e m .

Z esp ó l rad, k tó ry ch udzieliła Polska swej córce, w yznaczał p ro g ra m o w o drogę now ego, d w orskiego i osobistego (m oralnego) życia. P rzestrzeganie p o d an y ch reguł zapew nić m iało szczęście i b ezp ieczn e życie w yjeżdżającej. Je st to zarazem (być m oże) p róba zm ierzen ia się z przyw aram i M aryny. O ile w ięc słow a dotyczące jej w zo ro w eg o życia w cnocie w czasie p o ­ bytu w Polsce m ają k o n w en c jo n aln y charakter, o tyle w długiej serii rad kryje się praw da o u sp o so b ien iu i u p o d o b an iac h przyszłej carow ej. W ydaje się, że W iłiczow anie... to przysło­ w iow a łyżka dziegciu w beczce m io d u .

Z w raca uw agę w ysoka ja k o ść poetyckiej roboty. Poeta nie starał się ju ż je d y n ie zapełnić n ie u d o ln ie w ersów . Jeg o w iersz p ły n n ie w pasow uje się w ro zm iary strofy safickiej, często p o ­ jaw iają się p rz e rz u tn ie , k tóre sprawiają, że n a d rz ę d n e znaczenie m a to k ro z u m o w a n ia i sens

w ypow iedzi, nie zaś form a.

Zakończenie

Z abczycow a trylogia to zróżn ico w an a fo rm a ln ie opow ieść o szczęśliw ym p rzebiegu p ie r­ w szej D ym i triady. Z nalazło się tu m iejsce i dla m ałej epiki b ohaterskiej, i dla in k ru sto w an ej opisem składanych daró w oraz w ygłaszanych m ó w relacji z przeb ieg u poselstw a W łasiew a, ja k też n ostalgicznego la m e n tu -p o ż e g n a n ia ojczyzny, k tó re m u tow arzyszyły zarazem życze­

nia szczęśliwej przyszłości oraz krótki p o ra d n ik życia dw orskiego.

Ż egnając carow ą M arynę, nie spod ziew an o się, że w7krótce po ślubie jej m a łżo n e k zosta­ nie zam ordow any, a ona „rozpozna" zabitego w in n y m m ło d z ie ń cu , by z n im razem podjąć p o n o w n ie p ró b ę zapanow ania w M oskw ie. To „cu d o w n e ro z p o z n a n ie ” i u zn a n ie in n eg o za p o p rz e d n io p o ślu b io n eg o m ęża przyczyni się do zm iany postaw y społeczeństw a polskiego w o b ec M aryny. Z szanow anej, nieco m oże w yniosłej carow ej, zm ien i się w7 oczach opinii p u ­ blicznej w k obietę gotow ą z żądzy w ładzy pośw ięcić w łasną cześć i splam ić ho n o r. Postaw a M ary n y stała się tak e w id e n tn a , że ok reślen ie opow ieści o jej losach znalazło swój finał w zw rocie p rzysłow iow ym : „gadać o d u p ie M a ry n ie ” tiien o to w a n y m w N o ife j księdze przysłów polskich. N a spraw ę zw rócił uw agę Tadeusz U lew icz w artykuliku O najstarszych i późniejszych

(19)

zapożyczeniach językow ych w Polsce: glosa historyczno-kultnralna“3. P rzysłow ie to, ja k też p ó źn iej­ sze czyny carow ej, d oskonale k o re sp o n d u ją z p o rad a m i, ja k ic h udzielał w yjeżdżającej Z a b ­ czyc. N iestety, nie p osłuchała ona sługi — n ad w o rn e g o p o ety sw7ego ojca. Jej postaw a, z d o m i­ n o w an a żądzą w ładzy i pychą w niesprzyjających rów n ież okoliczn o ściach z e w n ętrzn y c h , d o ­ prow adziła nie tylko do u traty w pływ ów , któ re M a ry n a chciała zatrzym ać za w szelką cenę, ale i do u p ad k u m o raln eg o — czego je j sp o łeczeń stw o nie w ybaczyło.

W Ż abczycow ej trylogii b ra k je d n a k je szc ze ch o ć b y cienia tego, co przyniosła nieodległa przyszłość. Poeta u trw alił w św iadom ości społecznej osobisty sukces i tr y u m f M niszch ó w n y , pokazał czytelnikow i p ierw szych lat X V II w iek u przykład niem ającej p re c e d e n su kariery k o ­ biety, która u b o k u sw ego ró w n ie ek spansyw nego m ałżo n k a postanow iła radykalnie o d m ie ­ nić w łasny los, ja k też podjąć p ró b ę w płynięcia na bieg histo rii sto su n k ó w m ię d zy R zecząpos- politą a M oskw ą.

126 M ichał K uran

Cytaty

Powiązane dokumenty

Zatem długość słowa xzv jest postaci 8n gdzie n &lt; N i słowo to składa się z czterech zrównoważonych segmentów długości 2n &lt; 2N.. Czyli początkowy albo końcowy

Wust zauważa — nawiązując od koncepcji bytu Martina Heideggera — że opisywana pewność i brak pewności czy też połowiczność pewności istnienia Absolutu bierze się

Zapoznajemy się z artykułami spożywczymi

Zrób zdjęcie swojego rozwiązania i prześlij na adres mate_matyka@op.pl do 15.04. Dla chętnych ( jeżeli chcesz

To, co zwykło się nazywać „mariwodażem&#34;, jest w istocie formą humanizacji miłości,. która pragnie jak najdalej odv.,:lec i tym samym złagodzić

Starożytna literatura, historia i kultura są fundamentami Europy współczesnej. W basenie Morza Śródziemnego narodziły się nauki matematyczne, fizyczne, przyrodnicze, idee filo-

Pies bardzo się przestraszył, nie wiedział co się z nim stało.. Król Julian wrócił z polowania i udał się do

Syrop zaleca się także zażywać po dodaniu do dobrze ciepłego naparu z kwiatów bzu czarnego lub kwiatostanów lipy (najlepiej na noc przed położeniem się do ciepłego