r a n
i
y W Y Ż S Z A S Z K O Ł A P E D A G O G I C Z N A W K I K U A C H B I B L I O S T A N lS Ł / W P K U T R Z E B A .K O R O N A C Y E
K R Ó L Ó W
iKRlÓŁOW YCH
V < r . H o ^ R K ^ ^\
Í
STAN ISLAW KUTRZEBA.
Geprüft und freigegeßen durch die Kaiserlich Deutsche Presseverwaitung Warschau, den 15- P. 1918. r. Mr. to239. D r. N r. 245. » = « = • = =
• • • • • • • • • • • • « • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • • a a a a a a a a a a • #* a a a a a a a a a a a a a a a a a a a a a a a a a a a a a a a a a a a a a a a a a a a a a a a a a a a a a a a a a a a a • a a a a a a a a a a - a 2a* • • 2 2 • • 2 2 •• • 2 •*
II
STANISLAW KUTRZEBA.
jj
22 •• 22 •• 22 •• 22 •• 22 a a a a aaKOR ONA C Y E
I
aa a a 2 2 • • 22 ** 1K R Ó L Ó W I K R Ó L O W Y C H
i a a a2 *2 •• liW P O L S C E .
II • 2 •• • 2 •• a a a a a a a a 2* •• a a a a a a a a a a a a • 2 a a 22 •• a a a a 22 •• a a a a 2* •• a a aa a a a a a a a # •2 • a •2 a a •2 •• a a a a 2* •• 2 a a a a a a a a a a a aa a a aa a a a a a a *2 **I:
WARSZAWA 1918.
i!
Ij NAKŁADEM KSIĘGARNI T. HOESICKA. jj
a a a a
a a a a
a a a a
SM =ł. 8 •. S?»0 . 85'i_ M i> ? ) \ W ü f i * ' ( K t| Î . Z Z Z
H-P
b / i S D ! w j pO d kilku cyfr zacznę. O d roku 1025, kiedy t o — jak piszą roczniki niemieckie — «trucizna p ych y zalała duszę B o lesław a (Chrobrego) tak, iż po skonie cesarza H en ryka ośmielił się po^ chw ycić koronę na hańbę króla K o n rad a» , a «rychła śmierć ukarała tę zuchw ałość», po rok 1764 , rok wstąpienia na tron ostatniego króla dawnego państw a polskiego, 27 jego w ład ców koroną ozdobiło sw o ją głowę. T r z y z tych koronacyi na wiek X D t y przypadły, bo tylko tylu w ładców w tern stuleciu mo^ gło dopełnić tego obrzędu, korzystając z wewnętrznych stosun^ ków cesarstw a niemieckiego i w zrostu własnej siły,- w yrzec się nawet jeden z nich m usiał pod Niem iec naciskiem już przy^ wdzianej korony, Chrobrego syn, M ieszko II, a inni ograniczali się do książąt tytułu. O d roku 1076 do 1295, od Śm iałego B o ^ lesław a do Przem ysław a II, Polska choć królestwem nieraz zw a^ na, nie miała królów,- pocieszała się tylko m istyczną w iarą, że jak zrosło się ciało św. Stanisław a, tak zrośnie się podzielona na dzielnice O jczyzn a i znowu królewską ozdobi godnością. D o piero Łokietek —nie zaraz zresztą, gd y w rócił z w ygnania, ko ro n o w an y— rozpoczął szereg już nieprzerwalny królów Polski. Po sześć koronacyi w idziały X I V - t e i X V I - t e stulecie, pięć X V I Ł t e , po trzy X V - t e i X V III-te .
Zm ieniały się w Polsce dynastye, g d y brakło własnej pia^ stowskiej, zmieniały zw łaszcza często, gdy utrwaliła się elekcyi zasada. Przeważnie obcych dyn astyi członków zdobiła Piastów
korona. N a 27 królów tylko 10 doliczyć można z rodu Pola= ków : ó Piasto w iczów , a 4 możnych panów polskich/ 17 było obcych pochodzeniem, oczyw iście często tylko pochodzeniem pierwotnem, g d y w dalszych pokoleniach za P olakó w ich poc czy tać należy. Z tej c y fr y siedem koronacyi przypadło w udziale litewskiej d yn astyi Jagiellonów, trzy dynastyi szwedzkiej W a z ó w . D w óch miała Polska królów koronow anych N iem ców , saskich elektorów, trzech <kobietę Jadw igę w to licząc) z francuskich d o m ów A n jo u i V a lo is , wreszcie jednego W ę g ra i jednego Czecha. Pięciu pierwszych królów w Gnieźnie się koronowało,- od Łokietka jednak <1320 r.) przeniosła się ta u roczystość do K r a k o w a, który oglądał dw adzieścia koronacyi, dwie zaś odprac w iły się w yjątk o w o w W a rsza w ie: Leszczyńskiego i ostatnie go z królów , Stan isław a A u g u sta .
T y le cyfr. N ie będę w tym moim w ykładzie om aw iał praw no -p ań stw o w eg o znaczenia koronacyi, tak w stosunku do cesarstw a, jak co do atrybu tów w ład zy, jakie przyniosła p o mazańcowi. C h cę zewnętrzną tylko om ówić stronę koronacyi, w ięc koronacyi jako obrzędu, form, jakich przy niej przestrzec gać n ak azy w ały praw o i zw yczaj. N ie z osobna też o każdej mowie będę, g d y ten obrząd w zasadzie takisam b ył w X N y m c z y X V I II c y m stuleciu, a zmiany, istoty obrzędu nie tykające, bez trudu będzie można zaznaczyć.
I.
POCHODZENIE CEREMONJAŁU KORONACYJNEGO.
Jeśli się czy ta ceremonjafy koronacyi, czyli t. zw. porządki albo form uły koronacyjne królów E u r o p y , to bez żadnych tru^ dności stwierdzić można, iż pow tarzają się w nich takie same obrzędy, że takie same w nich dosłownie modlitwy, które od= m aw iają biskupi. S ą wpraw dzie różnice,- w tekście francuskiego porządku m ow a o opacie św. Rem igiusza w Reims, o świętej ampule, którą przynosi się z kościoła św. D yonizego, o księciu burgundzkim, do którego obow iązków przy koronacyi należy wdziewanie królowi trzewików, gd y znowu lombardzka formuła mówi o kościele św. A m brożego, czeska o arcybiskupie pras^ kim, o W yszegradzie, o mieczu św. W a c ła w a i t. d. Jeśli je dnak te lokalne odrzucie cechy, jeśli z tych o b sło n e E m ających różnych krajów koloryt, w y ją c treść istotną, to ta treść w ska^ żuje nam na jakieś wspólne źródło, z którego w y p ły n ę ły w s z y stkie porządki koronacyjne tej całej rodziny chrześcijańskich kró lów zachodniej E u ro p y . I to jedna z tych nici, jakie ten zachód z s z y w a ły w kulturalną całość.
G d zież szukać tego źródła wspólnego? K o ro n a c y a —to re ligijny b y ł obrząd,- nie tylko dla tego, że praw o przyznania korony ostatecznie dla siebie zastrzegł kościoła zwierzchnik, pa^ pież, że obrząd z mszą się łą c z y ł i w kościele od byw ał, ale przedewszystkiem przez to, iż obok wręczania królowi odznak jego w ład zy do całości koronacyi wchodziła druga część: po mazanie, które jakb y rodzajem święcenia było, oraz że atry^ b u cyą było kościoła dokonyw anie tego obrzędu.
M etropolita z dw om a biskupami koronacyi dopełniał,- tylko ten w ład ca mógł otrzym ać praw o do tytułu króla i uroczy^
stości koronacyjnej, kto w kraju miał metropolitę, i to obda rzonego przez papieża paliuszem. A jeśli tak, toć oczyw iście pierwotnego ceremoniału, z którego inne w zięły sw ój początek, trzeba szukać tam, gdzie sp ra w o w a ły rząd kościoła władze, w Rzymie.
I tak też było. P o w stał w Rzym ie już za czasów G rz e gorza W ielkiego zbiór przepisów i formuł na różne obrzędy i u roczystości kościelne. Z w ie się ten zbiór rzymskim porząd kiem: ordo Rom anus. W tym zbiorze już conajmniej w X - y m w ie k u — nie zbadano zresztą dokładniej tej kw estyi —znajdow ały się obok przepisów, czyli form uły, dla koronacyi cesarza także fo rm u ły dla koronacyi króla i królowej.
T en to ordo Rom anus rozszedł się po Europie,- spotkam y jego rękopisy nie tylko w watykańskiej bibliotece, ale w różnych bibliotekach F ra n c y i i N iem iec, znajdziemy także w bibliotekach gnieźnieńskiej cz y krakowskiej kapituły. N ie zupełnie zgodne te form uły w opisie przebiegu koronacyi c z y pomazaniu, jak i w układzie i brzmieniu modlitw, choć różnice niewielkie. R o z - rastała się ta formuła z biegiem lat, lecz przecież w tym zbio rze zaw sze jedną zach o w yw a ła cechę: uniwersalności. N ie mó w iła o pew nych kościołach, nie wym ieniała pewnych arcyb i skupów i t. d. W niej zaw sze tylko po prostu metropolita, po prostu kościół w ym ieniony, tak że mogła równie dobrze słu ż y ć francuskiemu królowi, jak kroackiemu lub aragońskiemu. D łu go np. niemieccy królowie tej u żyw ali rzymskiej form uły.
D opiero z czasem przychodziły zmiany,- zaczęto z a sto so - w y w a ć przepisy do kraju w arunków , lokalizować. T a k w miej sce rzymskiej w y ro b iły się narodowe form uły, tamtej będące przeróbką: francuska, angielska, czeska, c z y — polska.
I Polska bowiem sw ój w y tw o rz y ła porządek koronacyi. N ie prędko jednak na niego się zdobyła. N ie znam y tych, które
pierwszym m ogły słu żyć Piastom. Przechow ał się, jako naj starszy porządek, w Gnieźnie rzymski porządek, według którego może —ale tylko: może, bo pewności co do tego nie ma —w ło= żono koronę na głow ę P rzem ysław a
II.
Z n a m yi
drugi, zdaje się u ż y ty przy koronacyi Jagiełły, w p isan y w kilku rękopisach kapituły krakowskiej. C o do pewnych szczegółów tych koro n acyi są w ątpliw ości, jak one się przedstaw iały, gdyż zdaje się Jagiełło koronow ał się według szczuplejszej w treści form uły, niż Przem ysław . A le to drobnostki,- to pewna, iż aż do koro** nacyi Jagiełły rzym ski stosow ano w Polsce obrządek, ściśle rzym ski, bez żadnych polskich specyalności. Z natury rzeczy w ynikało, że koronow ał króla gnieźnieński metropolita, choć ko^ ściołem koronacyjnym b yła od Łokietka krakow ska katedra. P ra w a metropolity do dokonyw ania obrzędu stwierdziły później w yraźnie specyalne ak ty: przywilej z roku 1451, postanowienie Z ygm u n ta A u g u sta z roku 1550 , bulla S y k stu sa V z r. 1589 i kon stytu cya z r. 1736.N a polską formułę zdobyto się dopiero w X V stuleciu. Spisano ją na koronacyę Jagiełłow ego syn a, W ła d y sła w a , co potem pod W arn ą zginął, więc na krótko przed 25 lipca 1434 r. W K rak o w ie bezwątpienia ją ułożono, gdy do dziś w kra^ kowskiej kapitule przechowuje się jej starannie pisany rękopis, z nutami do śpiewu nawet, g d y też tekst ceremoniału wielką w ykazu je dbałość, b y zastrzedz p rzy koronacyi praw a krakow ^ skiego biskupa. Bezw ątpienia więc rękę do tej p racy p rzyłożył krakow ski biskup ów czesny: Zbigniew Oleśnicki. Jem u to po^ wstanie polskiej przypisać należy formuły.
N ie w łasn ą inw encyą jednak układacz ceremoniału prze robił rzym ski w zór i do polskich zastosow ał stosunków. U ła^ tw ił on sobie trud lokalizowania,- za podstawę p racy w ziął już gdzieindziej zlokalizowaną formułę — a to czeską, która pow stała
w X I V stuleciu. Jeśli się czeską formułę porów na z tą polską z r. 1434, to w idać, jak niewolniczo w prost postępow ał polski układać z,- przepisyw ał, zastępując metropolitę praskiego gnieź nieńskim, ołtarz św . W ita ołtarzem św. Stanisław a, kaplicę św. W a c ła w a kaplicą św . K a ta rz y n y , komornika królestwa czeskiego marszałkiem koronnym, bo tu tamtej czeskiej godności nie znano i t. d. Jak daleko szło to naśladownictw o, najlepiej
jedno wskaże. W dzień przed koronacyą król polski według
tych przepisów ma udać się na Skałkę dla adoracyi św . Stanie sław a. I ta u roczystość wstępna, na pozór tak ściśle polska, złączona — zd aw ałob y się —z kultem tego świętego, którego ciała zrośnięcie miało b y c w różbą zrośnięcia się Polski, przyw rócenia
jej królewskiej korony, wzięta została — z czeskiego w zoru,
w którym jedno tylko słow o zmieniono, w staw iając Skałkę
w miejsce W yszegrad u .
A le nie w y trw a ł jakoś układacz W arneńczykow skiej for^ m uły koronacyjnej przy przerabianiu czeskiego wzoru,- trzym ał się go w pierwszej części, nieco zmieniając, uwzględniając te pewne drobne w łaściw ości, jakie w y k a z y w a ł obrządek korona^ cy jn y polski już w X I V stuleciu, według ceremoniału rzym ^ skiego odpraw iany, w drugiej jednak połow ie form uły pisarz zgoła już porzucił w zór czeski, a przepisał tę częśc z form uły rzymskiej, tej, jakiej się w Polsce poprzednio trzymano.
T a k to specyficznie polski pow stał porządek koronacyjny, jako zlepek z porządku czeskiego i czysto rzymskiego. Rękopis, w którym go wpisano, słu żył i do późniejszych koronacyi,- ponotowano w nim na kilku pustych kartkach i okładce d aty koronacyi z X V I stulecia. D osłow nie ten porządek przepisany został w rękopisie t. zw. pontyfikału kandydata F ry d e ry k a , a to dla koronacyi A leksandra, z niego do pięknego pontyfikału E ra z m a C io łk a z początku X V I wieku i t. d. W X V I wieku
spisano osobny ceremoniał także nie dla kościelnych już w y łą cz ^ nie, ale świeckich celów , dla objaśnienia uczestników koronacyi, jak i ostatni porządek za Stan isław a A u g u sta , przygotow any przed koronacyą tegoż również jako w skazów k a dla świeckich, jaki ma b y ć obrzędu przebieg. C erem oniały te dowodzą jasno, iż od W arneńczykow skiej koronacyi aż po tę ostatnią z r. 17 64 już żadne ważniejsze w obrzędzie nie nastąpiły odmiany.
II.
CEREMONIAŁ KORONACyi KRÓLA.
Zjeżdżano się licznie na koronacyę króla,- przybyw ali
zw łaszcza dostojnicy, św ieccy c z y kościelni. Postam i, komunią,
rozdawnictwem jałm użny p rzyg o to w yw a ł się do niej król.
W przeddzień koronacyi, którą zaw sze w niedzielę odprawiano, w ięc w sobotę popołudniu udaw ał się król — od czasów jednak W arneńczyka dopiero — w procesyi z duchowieństwem i d o stojnikami państw a, przy śpiewie antyfon i modlitw, z d ew ocyą do kościoła na Skałce, jako miejsca m ęczeństwa św. Stanisław a, skąd po śpiewach i modlitwach c a ły pochód zdążał do katedry W aw elskiej na nieszpory.
G d y ostatnią koronacyę w W arszaw ie miano odbyć, obm yślono taki sposób zastąpienia tej zw yczajem już daw nym przyjętej dew ocyi, b y król piechotą — rano jednak — «peregryna- cyę» odbył do kościoła św . K rz y ż a , w którym w ołtarzu umieszczonoby ołtarz św . Stan isław a, i tak «satisfaciet temu świętemu nabożeństwu od najjaśniejszych królów zachowanemu»,
jak się w y raziła formuła,- nieszporów zaś miał popołudniu król w ysłu ch ać w katedrze świętojańskiej.
W dzień koronacyi, w czas rano, bo godzinę już po w scho* dzie słońca, za Stan isław a A u g u sta zaś o 8 rano, form owała się w katedrze procesya z prym asa, biskupów i innych du~ chow nych, świeckich i klasztornych, i poprzedzana przez krzyże, z ewangelią, kadzielnicą i w od ą św ięconą, u daw ała się na za= mek królewski. P rym as na końcu szedł tej procesyi,- za Stani= sław a A u g u sta dokładnie oznaczono porządek duchowieństwa, do procesyi należącego, nadto do porządku w łączono m agi strat w arszaw ski i ław ę w arszaw sk ą, na czoło procesyi ich w y su w a ją c, gd y zam ykało ją 24 żołnierzy z oficerem. N ie cała ta p rocesya wchodziła na królewskie pokoje, lecz tylko biskupi, gd y inni zostaw ali u drzw i pałacu.
C zek ał na nich król, już w strój koronacyjny ubrany przez marszałka, a według późniejszego zw yczaju ubierany po n a
dejściu duchowieństwa. Jakiż b y ł ten strój królewski? Jeśliby
można w ierzyć pieczęciom m ajestatycznym , przedstaw iającym króla w koronacyjnym stroju — co jednak bardzo w ątpliw e — to pierwotnie b y łb y to z w y czajn y strój, w jakim chodził król,- długą po kostki szatę na sobie ma na pieczęci Przem ysław II, krótkie kubraki późniejsi monarchowie, a narzucone płaszcze, spięte na ramieniu lub później pod brodą. Już jednak napewno od W arneńczyka inny b ył ten strój,- król biskupie wdziew ał sz a ty : sand ały, albę, tunikę czyli dalm atykę, humerał, stułę, manipularz, a na wierzch kładł kapę czyli płaszcz <ornat koro= n acyjn y — jak to się nieraz niewłaściw ie mówi), na ręce w ciągał rękaw ice, głow ę p rz yk ry w ał czapką. S tan isław a A u g u sta, b y ułatw ić później pomazanie, ubrano tak, iż pod albę w ło żył kamizelkę z szerokiemi od ręki do łokcia rękawam i, «żeby ich łatw o można posunąć za łokieć», a w tyle od sz y i kamizelkę
na guziki zapięto, b y ją iatw o można b y ło przy pomazaniu rozłożyć,- tunikę i kapę białą miał, zam iast humerału wdział kraw at z sprzączką, a na piersi order zawiesił.
C zek ał kroi na biskupów na łożu leżąc, Stan isław A u g u st siedząc w krześle pod tronem. K ró la leżącego okadzał arcy^ biskup, kropił w od ą św ięconą, poczem podaw ał mu dłoń, b y go podnieść — oczyw iście p rzy odmówieniu odpowiednich modlitw. G o to w a ł się pochód, w który wchodzili i św ieccy dostojnicy,
już na pokojach królewskich zgromadzeni. K ró la prowadzili
dwaj biskupi: krakow ski i poznański lub włocławski,- że ci dwaj o stry o pierwszeństwo z sobą spór wiedli, więc nieraz któryś inny z bisku pów — dla pogodzenia — ich miejsce zajm ował. Póz^ niej pierwsze miejsce w ziął dla siebie lw ow ski arcybiskup.
Przed królem szedł z laską w ręku jako odznaką swej w ład zy m arszałek, po unii litewskiej dw aj m arszałkowie: ko^ ronny i litewski. Z a nim, względnie za nimi, niesiono insygnia królewskie. N ie g d y ś do tych insygniów liczono prócz korony włócznię św . M au ryceg o , Chrobrem u jeszcze darow aną przez O tton a I, i berło. Ju ż w X III wieku jednak insygniami b y ły : korona, berło i jabłko,- p rz y b y ły — nie w iem y dobrze, kiedy — miecz, a także i pierścień,- pierścienia jednak za Stan isław a A u g u sta już nie u żyw an o, a i przedtem nie niesiono go u ro czyście do kościoła.
K om u przypadał zaszczyt niesienia insygniów, wiem y do^ piero dla X V stulecia. K oronę dźw igał pierw szy z świeckich senatorów — krakowski kasztelan,- w niesieniu berła i jabłka zmieniali się dw aj następni senatorowie, którzy i w senacie
naprzemian zasiadali: w ojew odow ie krakowski i poznański. Z a
Stan isław a A u g u sta nieśli te insygnia trzej pierwsi z senatorów
M ałopolski, W ielkopolski i L itw y . Z a W arn eń czyka miecz
trzym ał w rękach sandomierski wojewoda,- przeszło to praw o
jednak na krakowskiego miecznika. O d unii lubelskiej widocznie dw a noszono miecze przy koronacyi, a dzierżyli je miecznicy: koronny i litewski, zaś w ła śc iw y miecz koronacyjny, trzeci, odsyłano w prost do kościoła. T akże po unii p rzyjął się widać
z w y c z a j, iż niesiono dwie chorągwie, koronną i litewską,
a dzierżyli je chorążowie: koronny i litewski. Jak laski mar= szałkow skie na dół b y ły zwrócone, bo król nie miał jeszcze w ład zy, tak i chorągwie nie b y ły rozpuszczone. N a d królem, na końcu postępującym , trzym ali — w późniejszym okresie — baldachim czterej n ajw yżsi z mniejszych kasztelanów.
W śró d śpiew ów kościelnych i bicia dzw onów szedł orszak do katedry. D o krakowskiej katedry wchodził bocznymi drzwiami i zw racał się do ołtarza wielkiego,- na nim składano klejnoty koronne. P o krótkiej adoracyi i śpiewach król zasiadał na ma= łym krześle przed ołtarzem, po stronie ewangelii, tw arzą do arcyb isku pa zw rócony, koło niego zabierali miejsca dwaj b\=
skupi, do siebie zwróceni. O bok staw ali później chorążowie.
Przed wielkim ołtarzem o d b yw ał się akt koronacyi. W X V stuleciu chciano przenieść go przed ołtarz św. Stanisław a, to jednak się nie przyjęło.
R ozpoczyn ała się pierw sza część obrzędu. P ierw szy z bi= skupów zw racał się do arcybiskupa jako tego, który miał ko= ronacyi dopełniać, z postulacyą, t. j. prośbą o jej dokonanie. «N ajprzew ielebniejszy ojcze,- żąda matka nasza, kościół św ięty, abyście tego obranego króla pobłogosław ić i pośw ięcić raczyli». P o krótkiej przemowie do króla, siedzącego z nakrytą głow ą, o obow iązkach, jakie na siebie bierze, także w obec kościoła, zad aw ał mu arcybiskup pytania:
«C h cesz wiarę św iętą, od przodków K o śc io ła katolickiego podaną, zachow ać i przy spraw iedliw ości stojąc przystojnie się obchodzić».
«C h cesz kościoła i kościelnych sług opiekunem i obrońcą być?»
«C hcesz K ró lestw o od Pan a B o ga tobie polecone według spraw iedliw ości trzym ać, rządzić i bronić?»
«Chcę» — odpowiadał monarcha na dwa pierwsze pyta^ nia, a na trzecie: «Chcę i za miłego Pana Boga pomocą i za radą wiernych swych tak się we wszystkiem wiernie zachować obiecuję, jako będę mógł najlepiej».
W X V wieku, za czeskim wzorem, zw racał się metropo^ lita do zgrom adzonych z zapytaniem, c z y chcą poddać się temu królowi,- a kler i lud odpowiadał: «radzi, radzi, radzi». Już jednak w X V I stuleciu w y sz ło to z użycia,- i nie potrzeba b yło tej czczej form uły, g d y szlachecki lud poprzednio daw ał zgodę sw o ją p rzy elekcyi, której dokonyw ał.
Z a m y k a ła tę część ceremonii przysięga królewska, którą składał klęcząc, z odkrytą głow ą, przed prym asem , siedzącym i trzym ającym ewangelię na kolanach. W s z y s c y inni stali w czasie tej przysięgi.
K ró tk a b y ła pierwotnie ta przysięga, według ogólnego sform ułow ana typu. Zm ieniała się potem w miarę zmian p o L skiego państw ow ego praw a, p rz y b y w a ły coraz nowe jej części składowe,- obejm ow ały coraz nowe przyrzeczenia uszanow ania
praw , nadanych K oronie przez poprzedników, kościołow i
i świeckim, a po unii i tych, które L itw a miała, u staw sejmu elekcyi i koronacyi, konfederacyi w arszaw skiej z r. 1573 o po^ koju między dyssydentam i, przyrzeczeń zaw artych w pacta conventa, jak i konstytucyi z roku 1609, że wolni mają być mieszkańcy Rzeczypospolitej od wierności i posłuszeństw a kró^ łow i, jeśli on praw nie dotrzyma.
P o przysiędze i po litanii błogosław ił arcybiskup króla, krzyżem leżącego, a z nim sło w a benedykcyi mówili inni bi= sku pi, z ło ż y w sz y infuły.
W X V stuleciu po tej pierwszej części ceremonii rozpoczy^ nała się msza, w czasie której dopełniano następnych aktów: pom a zania i w łaściw ej koronacyi. Już jednak w X V I stuleciu bezpośre^ dnio przed m szy rozpoczęciem przystępow ano do pomazania.
Z kaplicy św. K a ta r z y n y przynosili dwaj opaci, pod baU dachimem, kielich z olejem świętym . O d d aw ali ten kielich a rcy^ biskupowi, który przystępow ał do nam aszczania króla. W edług form uły rzymskiej nam aszczał arcybiskup ręce, piersi i łopatki, w X V wieku głow ę, piersi, łopatki, ramiona i ręce, w X V I stu> leciu rękę i ramię praw e oraz łopatki, w X V I I zaś głow ę, rękę po łokieć i barki poniżej karku. Trudno zrozumieć, jaka tych zmian b y ła podstaw a. Przed pomazaniem zdejm owano królowi zwierzchnie szaty: płaszcz i dalmatykę. W czasie tej ceremonii klęczał król przed siedzącym metropolitą,- po niej metropolita w kładał na króla, pobłogosław iw szy w przódy, dalmatykę i płaszcz. Z a Stan isław a A u g u s ta dopiero w tym momencie rozpoczynała się msza. K ró l w raca ł na sw oje miejsce.
T o b yło drugie stadyum obrzędu. W krótce po niem, przed w ła śc iw ą koronacyą, po częściowem odprawieniu m szy, w fącz= ności z pomazaniem jeszcze, następow ało wręczenie królowi miecza, naramiennic i pierścienia. M etropolita błogosław ił miecz, trzym any przez jednego z biskupów, i oddaw ał go królowi. Ten, d o b y w sz y go z poch w y, trzechkrotny zakreślał nim krzyż, po= czem p rz y p a sy w a ł go sobie. Kreślenie krzyża mieczem b yło specyficznie polską drobną w łaściw o ścią koronacyjną już w X I V stuleciu. Później, ale już w X V I wieku, król nie zaraz przy= p a sy w a ł miecz, który mu w ręczał arcybiskup bez pochwy,- obcierał go o lewe ramię i oddaw ał biskupom, ci kładli go do
pochw y, wręczali prym asow i, a ten dopiero p rz y p a sy w a ł go królowi. Z a Stan isław a A u g u sta — a może i p rzy poprzednich koronacyach — znowu nieco inaczej urządzono tę ceremonię. K ró l znak krzyża mieczem czyn ił już po p rzy pasaniu go, z pochw y go w y ją w s z y , zaś dw a inne miecze, podane przez jednego z biskupów, w ręczał jeden koronnemu, drugi litewskiemu miecznikowi. O b o k miecza w ręczał królowi arcybiskup naramien^ nice i pierścień, co jednak po X V I wieku — nie w iem y dokłada niej, kiedy — odpadło. Z a to przyb yła ceremonia z chorągwiami. C h orążow ie podawali sw oje chorągwie arcybiskupow i, ten je rozw ijał, w ręczał królowi, a król znowu chorążym .
O statn ią fazą obrzędu, w dalszym ciągu m szy, b yła w łaś^ ciw a koronacya, t. j. wręczenie koronacyjnych insygniów . P ry ^ mas, w zią w sz y z ołtarza tam złożoną koronę, po benedykcyi — oczyw iście ciągle przy odmawianiu modlitw odpowiednich, jak p rzy w szystkich wogóle tych czynnościach koronacyjnych — w kładał ją na głow ę w ła d cy , przy współudziale dwóch bisku^ pów , d otykających korony. Poczem — znowu przy odpowied nich przemowach — w ręczał mu podane sobie z ołtarza na w ezgłow iach — berło w praw ą i jabłko w lew ą rękę. W reszcie odm aw iał nad królem benedykcyę t. zw. synodalną.
D aw niej po skończeniu m szy, później jeszcze w czasie jej trw ania, arcybiskup z jednym biskupem prow adził króla do tronu, umieszczonego naprzeciw ołtarza, na którym go sadzał.
Poprzedzali króla chorążowie z rozwiniętemi chorągwiam i, miecznicy z dobytym i mieczami i m arszałkowie, ale ci z spusz^ czonemi jeszcze laskami,- ustaw iali się oni w s z y s c y przy tronie. Pocałunek pokoju, przez arcybiskupa dany królowi, i T e Deum laudam us kończyło uroczystości. A z tą chwilą i działa biły i dzw ony dzwoniły,- zgromadzeni w ołali: vivat król. Podnosili m arszałkowie laski.
T y lk o z kościoła nie w ychodzono jeszcze,- trzeba b yło m szy dokończyć, w czasie której kroi na ofiarę chieb i baryłkę wina składał prym asow i, i przyjm ow ał komunię świętą.
III.
KO RO NACyA KRÓLOWYCH.
M niejszą b yła, niż królów, ilość koronacyi polskich królo^ w ych. C h o ć bowiem niektórzy z w ład có w i po kilka zon mieli, koroną ozdobionych, np. po trz y Kazim ierz W ielki i Z ygm un t A u g u st, to znów kilku było bezżennych lub w d o w có w , dw aj (A leksan der i A u g u s t II) nie koronowali żon, iż one nie rzym ^ skiego b y ły w yznaw czyniam i kościoła, kilka zaś żon królów nie osiągnęło tego zaszczytu ze względu na sw oje stanow isko sp o łeczne. M o żn a się doliczyć 24 koronacyi polskich królow ych, z których przypadło 7 na X V I , 5 na X I V , 5 na X V I I , 3 na X V , 2 na X V I I I , a po 1 na X I i X III stulecie. W śró d królo^ w ych najwięcej było N iem ek, bo 11, z czego 8 z d yn astyi H ab sbu rgów , 4 z litewskich rodzin, 2 F ran cu sk i, po 1 W łoszce, W ęgierce i Słowieńce, a Polek tylko 4, z których trzy pochodziły z książęcej P iastów rodziny, g d y z szlachcianek polskich tylko jedna, Leszczyń skiego małżonka, na królewskim zasiadła tronie.
I form uła koronacyi królow ych pierwotnie rzym ska b yła uniwersalna dla w szystkich królow ych św iata. K ró tk a ona, tak jak koronacya królowej dopełnieniem b yła tylko króla k oro nacyi, często razem z nią się od b yw ała, lub, jeśli król już pier^ wej b y ł koronow any, to łą c z y ła się ściśle z obrzędem zaślubin. O bejm ow ała dwie benedykcye, p rzy wejściu królowej do koś= cioła i gd y przed ołtarzem stanęła, i dwie m odlitw y: przy n a
maszczeniu i p rzy włożeniu korony. O brzędu dokładnie) cere moniał nie opisyw ał.
Polski ceremoniał i dla królowe) ułożono dopiero w X V stuleciu, a to w roku 1454 dla koronacyi Jagiellończyka m a E żonki, E lż b ie ty rakuskie). Jak formułę koronacyi króla, tak i ten porządek koronacyi królowe) z czeskiego wzięto w zoru — i to poprostu dosłownie. W ten sposób stało się, iż E lżb ieta koro^ now ała się według w zoru — francuskiego. C zeski bowiem cere moniał koronacyi królowe) kopią b ył francuskiego, który nie znacznie tylko przerobił.
L ecz nie utrzym ała się ta formuła. W edłu g nie) korono w ała się tylko jedna Elżbieta. G d y w r. 1512 Zygm un t I po)ął za żonę Barbarę Z a p o ly a , zupełnie n o w y ułożono ceremoniał. T en miał już mieć trw ałe znaczenie,- zatwierdzali go nawet w y raźnie następni królowie, W ła d y sła w I V w r. 1646 i w r. 1649 Jan Kazim ierz, gd y ordo królewski nigdy w yraźnie urzędownie nie został potwierdzony.
T a form uła z r. 1512 w zór w zięła z węgierskie), a w ła śc i wie z węgierskich, bo częściow o z form uły dla koronacyi wę^ gierskiego króla, a częściow o z form uły dla koronacyi węgier^ skie) królowe).
T a k sam o z pom azania i właściw e) koronacyi ten obrząd się składał. Bądz królow a z rozpuszczonym i w łosam i do koś^ cioła przychodziła, bądz też jej rozpuszczano je przed koro- n acyą, a po pomazaniu przychodziła już ubrana w uroczyste sz a ty , dla których zresztą nie było żadnych przepisów.
N ajp rzó d benedykcyę nad królow ą odm aw iał arcybiskup. O d X V I wieku i do koronacyi królowe) w eszła postulacya,- prosił arcybiskupa o koronowanie królowej bądź z dostojników jeden, bądz sam król. Po modlitwach dopełniał arcybiskup p o mazania. Elżbietę nam aszczał na głow ie, piersiach i
dlatego ceremoniał zaznaczał, iż suknia i koszula mają b y ć od^ sunięte z przodu i z tyłu. Później nam aszczano królowej tylko praw ą rękę, od zgięcia ręki do łokcia, i plecy.
Rów nież skromniej znacznie przedstaw iała się i w ła ściw a koronacya. Elżbiecie w ręczał prym as berło, jabłko i pierścień, na głow ę kładł jej koronę, podtrzym yw aną przez możnych.
Późniejszy ceremoniał przepisyw ał najprzód włożenie ko^ rony, poczem arcybiskup w ręczał królowej berło, a pewnie i jabłko, choć o niem w porządku nie ma m ow y, lecz prze ch o w yw ało się ono w skarbcu dla królowej.
<*inunum44mtntihi
• • • 9
I!
WYDAWNICTWO KSIĘGARNI T. HOESICKA.
!!•• •• •• oooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooooo •• • • •• • • •« • • ••
j:
ALEKSANDER KRAUSHAR.
ii
: : : : a * ° *l STARA
WAR
I
a a s a • • •• • • a a|[ Z
WARSZAWA ZA STANISŁAWA AU GU STA
||:s
i :
• • «
0
•• WYDANIE WYTWORNE C16 ILUSTRACYIJ » 2
• • en
: : NASTĘPNE TOMY W PRZYGOTO W ANIU 25
• • co ■ • o a