• Nie Znaleziono Wyników

Magda JarzÄ…bek (rec.): Tomasz Szlendak, Krzysztof Pietrowicz (red.), Rozkoszna zaraza. O rzÄ…dach mody i kultury konsumpcyjnej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Magda JarzÄ…bek (rec.): Tomasz Szlendak, Krzysztof Pietrowicz (red.), Rozkoszna zaraza. O rzÄ…dach mody i kultury konsumpcyjnej"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

zultat, mimo że środki używane do podpo-rządkowania bywają absolutnie różne. Na pewnym poziomie analizy można dojść do przekonania (ja w każdym razie je posia-dam), że władza zawsze dąży do totalnej su-premacji nad jednostką. Użyte przykłady państw obrazują różne reżimy i wydawało mi się, że są jasnym skrótem myślowym. Trzecia Rzesza - na opis państwa totalitarnego, V Republika Francuska na opis społeczeń-stwa demokratycznego, silnie konserwatyw-nego. Pojawia się również niedoszła IV RP, to znak systemu demokracji liberalnej w od-mianie konserwatywno-populistyczno-na-rodowej (inspiracją były wydarzenia poli-tyczne, które miały miejsce w czasie pisania mojego doktoratu), gdyby ów projekt nie po-jawił się, w miejscu IV RP popo-jawiłaby się niechybnie III RP. I to nie dlatego, żeby psuć smak (zapewne przez zestawienie z III Rze-szą), ale przypomnieć sobie i tym wszystkim Czytelnikom, którzy tego zechcą, że każda władza zniewala, system organizacji państwa, jego reżim, ideologiczne inklinacje są w tym kontekście rzeczą wtórną.

Działanie - z motta rozpoczynającego niniejszy tekst - jest być może najistotniej-szym elementem buntu. Dokonany przeze mnie opis społecznych i indywidualnych wymiarów kontestacji jest w zasadzie rela-cją o działaniach podejmowanych przez jednostki i grupy społeczne przeciw domi-nującej władzy. Być może faktycznie mój styl sprawia, że obraz tych kontestacji bywa niekiedy przesadzony czy przerysowany, to, niestety, obciążenie, którego ja - badacz, mimo usilnych starań, jak widać nie ustrze-głem się. Ostatnie zdanie mojej książki

od-nośnie co do, którego słyszałem już wiele umiarkowanie pozytywnych opinii (włącza-jąc w to refleksje recenzentki wraz z alterna-tywnym zakończeniem, z którego nie sko-rzystam), ukazuje odczucia, jakie towarzy-szyły mi przy kończeniu rozprawy doktor-skiej. Nie chciałem napisać optymistycznej książki o buncie, ale prawdziwą, a emocje, które temu towarzyszyły, nijak nie skłaniały ku radosnemu zakończeniu. Bunt w biogra-fiach kontestatorów to jedynie chwilowe zwycięstwo nad opresją rzeczywistości. Jed-nak w ostatecznym rozrachunku wywołane zmiany nigdy nie są na tyle trwałe, aby sku-tecznie odmienić rzeczywistość, nawet sa-mych buntowników. To w żaden sposób nie jest pozytywna refleksja.

Dziękuję recenzentce za tekst, który skłonił mnie do namysłu nad pracą, którą wykonałem. Redakcji „Kultury i Edukacji" również serdecznie dziękuję za umożliwie-nie mi odpowiedzi na recenzję.

Paweł Rudnicki

Magda Jarząbek (rec.): Tomasz Szlendak, Krzysztof Pietrowicz (red.), Rozkoszna zaraza. O rządach mody i kultury kon-sumpcyjnej, Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego, Wrocław 2007, ss. 132.

Rozkoszna zaraza stanowi zbiór tekstów ukazujących różne aspekty zjawisk społecz-nych w kulturze konsumpcyjnej. Redakto-rami książki są Tomasz Szlendak i Krzysztof Pietrowicz. Pierwszy z nich to doktor habi-litowany, kierownik Zakładu Badań Kultury oraz profesor w Instytucie Socjologii

(2)

Uni-wersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Ewolucjonista, socjolog rodziny i konsump-cji. Stypendysta „Polityki", jeden z najmłod-szych doktorów habilitowanych na UMK. Jego najnowszym dziełem jest... kryminał1.

Drugi natomiast jest doktorem z tego sa-mego Instytutu, interesującym się przede wszystkim relacjami między nauką, techno-logią i społeczeństwem, zwłaszcza zaś tech-nologiami informatycznymi. Obaj autorzy mają już na koncie jedną wspólną książkę - Na pokaz, wydaną w 2004 roku przez Wydawnictwo Uniwersytetu Mikołaja Ko-pernika.

Artykuł otwierający tom jest niewątpli-wie tym, który można uznać za najbardziej kontrowersyjny. Jest nim Moda, wolność i kultura konsumpcji T. Szlendaka i K. Pie-trewicza. Autorzy rozpoczynają swój wy-wód od kontrintuicyjnej tezy, iż moda jest narzędziem wyzwolenia. Z pewnością po-gląd ten można uznać za co najmniej od-ważny, zważywszy na fakt, że większość in-telektualistów upatruje w zjawisku mody mechanizmów zupełnie sprzecznych, bo doprowadzających do zniewolenia. Z pew-nością opisywanie kultury masowej i zja-wisk z nią związanych w kategoriach innych niż pejoratywne może czytelnikowi wydać się czymś osobliwym i nie do końca wiary-godnym, jednakże gdy potraktujemy całe zagadnienie z pewnym dystansem, z pewną dozą humoru, lektura ta może być interesu-jąca. Co więcej, spojrzenie na domniemaną

1 T. Szlendak, Leven. Opowieść o toruńskim

kupcu, krwawych zbrodniach, śpiewających ża-bach i czupurnej piekareczce, Kraków 2008.

jasną stronę konsumeryzmu, może stano-wić dla wielu czytelników interesujący eks-peryment myślowy. 'Iekst ten w dużej mie-rze odnosi się do współczesnych koncepcji związanych z modą. Jedną z nich stanowi teza Elisabeth Wilson, która mówi o zjawi-sku demokratyzacji mody. Według Wilson istnieje tak wielka wolność w sferze mody, że powoduje zanik podziału klasowego ze względu na ubiór. Co więcej, obecnie każdy może nosić to, co mu się podoba. Zastana-wiające w tej teorii jest jednak to, że zakłada, iż każda osoba jest uwikłana w modę. Tym-czasem duża część ludzi, którzy ubierają się według własnego gustu, w żadnej mierze nie przywiązuje wagi do mody (w kategorii tej przeważają oczywiście mężczyźni). Jeżeli nie muszą, nie nabywają nowych ubrań, a te które mają, niejednokrotnie wystarczają im na wiele lat. Co więcej, jeżeli osoby takie są zmuszone do odświeżenia garderoby, bardzo często kierują się przede wszystkim wygodą przy doborze nowych strojów, cał-kowicie ignorując ciężką pracę dyktatorów mody. Ogłaszając hegemonię mody, Szlen-dak oraz Pietrowicz zdają się zapominać o takich osobach, dla których moda jest czymś równie tajemniczym, jak dla huma-nisty równanie różniczkowe.

Nie zagadnienia mody budzą jednak największe wątpliwości czytelnika, lecz po-zytywny stosunek autorów do kultury kon-sumpcyjnej. Co prawda przywoływane są zarzuty największych krytyków konsu-meryzmu, m.in. Zygmunta Baumana czy Naomi Klein, jednocześnie jednak są one bagatelizowane: kluczowy argument - do-tyczą jedynie ekstremów kultury. Wydaje

(3)

się, że przejście do porządku nad takimi zja-wiskami, jak chociażby supermarketyzacja religii czy wszechobecność reklamy nie jest zasadna. Nie sposób bowiem ignorować zja-wisk, które zamieniają społeczeństwa w ar-mię bezmyślnych „hamburgożerców".

Autorzy Mody, wolności i kultury kon-sumpcyjnej próbują również nawrócić czy-telnika na wiarę w „radosny konsumpcjo-nizm" poprzez odwołanie do poglądów Andrzeja Szahaja, który stwierdził, że gdyby miał wybierać pomiędzy społeczeństwem konsumpcji a społeczeństwem opartym na m.in. idei podboju, wybrałby to pierwsze. Na podobny wybór zdecydowaliby się rów-nież autorzy teksu, którzy uważają, że Szahaj porównuje świat konsumpcji do faszyzmu, komunizmu czy fundamentalizmu. To, co czytelnika może zaskoczyć, to tendencyjny wybór najokrutniejszych ustrojów, z który-mi każde porównanie musi wypaść na nie-korzyść tych pierwszych. Dlaczego by nie spróbować innego porównania, np. pod ką-tem ideologicznym. Przecież możemy rów-nie dobrze porównać wzniosły marksowski ideologiczno-filozoficzny komunizm z bez-myślnym konsumeryzmem. W tym przy-padku wybór nie byłby już taki oczywisty. Jednakże najbardziej wątpliwe z punktu widzenia czytelnika mogą wydawać się przytaczane przez autorów poglądy Gillesa Lipovetsky ego. Dostrzega on bowiem dobre strony kultury konsumpcyjnej. Co więcej, konsumpcjonizm zdaje się do niego „słodko uśmiechać" (w interpretacji Szlendaka i Pie-trowicza), podczas gdy do większości na-ukowców „szczerzy kły". Lipovetsky uważa, iż egoizm i narcyzm jednostek w kulturze

konsumpcyjnej przyczyniają się do angażo-wania się ich w sprawy społeczne. Osoby te mają bowiem dużą sferę wolności, dzięki czemu miałyby walczyć o wolność dla in-nych. Teza ta wydaje się całkowicie sprzecz-na z intuicją. Egoizm zakłada całkowitą obojętność wobec drugiego człowieka. Dla-czego człowiek, który z definicji skupia się wyłącznie na sobie, miałby angażować się w problemy innych? Artykuł ten zawiera wiele poglądów, z którymi czytelnik może się nie zgodzić, jednakże należy podkreślić, że obrona kultury konsumpcyjnej jest rze-czą niezwykle trudną i prawdopodobnie skazaną na porażkę. Wydaje się, że jest on swoistą prowokację, rzuca wyzwanie kryty-kom konsumpcjonizmu i zachęca do dal-szej dyskusji nad kondycją współczesnej kultury.

Kolejny tekst Tomasza Kozłowskiego pt. Wykichana kultura. Wirusy, pandemie, mody z pewnością zainteresuje entuzjastów psy-chologii ewolucyjnej. Możliwe, że ciekawe wątki odnajdzie w nim również amator Le-ma czy Dukaj a. Mamy tutaj do czynienia z analizą zachowań memów, czyli genów, które mają być odpowiedzialne za przeno-szenie kultury. Istotnym problemem w ba-daniu tego zjawiska może być fakt, że nikt dokładnie nie wie: czym są memy, jakby miały wyglądać, gdzie być umiejscowione? Nie można ich nawet zobaczyć pod mikro-skopem. Sam twórca pojęcia memy - Ri-chard Dawkins - nie dysponuje naukowymi dowodami na to, że memy istnieją, chociaż całym sercem w to wierzy. W takich oko-licznościach czytelnikowi może nasunąć się pytanie, czy jest sens analizowania zjawisk

(4)

związanych z kulturą pod kątem tajemni-czych memów, co do których istnienia nie możemy mieć pewności? Opisy działania sprytnych memów, które infekują umysły dyktatorów mody, żeby następnie rozprze-strzenić się niczym wirusy na innych, bez-silnych wobec nich ludzi, jednoznacznie narzucają porównanie do literatury science--fiction. Psychologia ewolucyjna dysponuje wieloma koncepcjami, które mogą zaintere-sować badacza życia społecznego, m.in. za-gadnieniami związanymi z altruizmem krewniaczym czy samolubnym genem. Wy-daje się, że koncepcja ta do nich nie należy. Memetyka mnoży byty ponad potrzeby, próbuje bowiem za pośrednictwem nieko-niecznie istniejących memów opisać zjawi-ska związane z kulturą, które były już wielo-krotnie badane za pośrednictwem bardziej ugruntowanych i wiarygodnych teorii.

Trzeci artykuł Łukasza Wiśniewskiego pt. Rzeczy nasze pospolite, czyli co trzyma nas razem. O źródłach porządku społecznego w społeczeństwie mody stanowi próbę odpo-wiedzi na pytanie: na czym opiera się obec-nie więź społeczna? Aby wyjaśnić te kwe-stie, autor posiłkuje się tezami Lipovetsky-'ego, znanymi skądinąd z tekstu Szlendaka oraz Pietrowicza. O wiele ciekawszym frag-mentem artykułu jest przywołanie teorii aktora-sieci w kontekście opisywania zja-wisk związanych ze wzrostem wydajności w świecie konsumpcji poprzez zastępowa-nie pracy ludzkich rąk pracą robotów. We wstępie artykułu Wiśniewski p r ó b u j e w skrócie opisać teorię Latoura, przy czym znacznie ją upraszcza, spłyca. Jednakże za-bieg ten ze względu na przewidywalną

dłu-gość artykułu wydaje się usprawiedliwiony. Nie sposób bowiem ogarnąć w kilku zda-niach tak rozległego konstruktu teoretycz-nego, ale przywołane i opisane są pojęcia aktanta, substytucji, delegacji, które są nie-zbędne w dalszych wywodach. Pomysł opi-sania przemian, jakie dokonały się w funk-cjonowaniu hipermarketów za pośrednic-twem Latourowskich pojęć, wydaje się nie-zwykle ciekawy. Przywołana jest też tez Ritzera o racjonalizacji oraz standaryzacji w świecie konsumpcji.2 Jego poglądy są dość

popularne i nie wnosiłyby do artykułu nic ciekawego, gdyby nie zabieg autora polega-jący na połączeniu znanej Ritzerowskiej wizji odhumanizowanego świata z koncep-cją świata aktantów, czyli aktorów, do któ-rych zaliczamy nie tylko ludzi.

Co ciekawe, Wiśniewski nie poprzestaje na opisywaniu jedynie hipermarketów w kategoriach Latoura. Ukazuje czytelniko-wi zupełnie inne dziedziny życia, w których teoria ta jest jak najbardziej funkcjonalna. Jedną z nich jest szkolnictwo. Przykład wprowadzenia nowej matury wydaje się dość ciekawy i świetnie obrazujący zjawiska, jakie badał autor artykułu.

Niewątpliwie tekst ten można uznać za odważny, zważywszy na fakt, że koncepcja Latoura nie należy do szczególnie popular-nych w polskiej socjologii. Być może spo-wodowane jest to tym, iż jest to młoda teo-ria, która nie zdążyła wywalczyć sobie miej-sca w socjologicznym mainstreamie.

2 G. Ritzer, McDonaldyzacja społeczeństwa,

(5)

Tekst Wiśniewskiego, w którym autor nawiązuje do Actor-Network Theory w kon-tekście przemian w świecie konsumpcji, wydaje się nowatorski. Niestety, nie można tego powiedzieć o artykule Tomasza Lesz-niewskiego pt. Moda i tożsamość - dylematy współczesnego człowieka w świecie konsump-cji. Rozpoczyna się on prawdopodobnie już wszystkim znanymi koncepcjami dotyczą-cymi współczesnych zjawisk związanych z globalizacją. Przywoływani są tacy klasycy gatunku, jak: Beck, Bauman czy Giddens. Po przydługim wstępie odnajdujemy meri-tum, skupiające się na problemach tożsa-mości w świecie konsumpcji. Jednakże opisując zagadnienia związane z tożsamo-ścią autor nie proponuje czytelnikowi żad-nych nowych aspektów tego problemu, a powiela jedynie to, co w literaturze doty-czącej konsumeryzmu było już dawno obecne. Nie może bowiem zaskoczyć czytel-nika teza, że poprzez nabywanie poszcze-gólnych przedmiotów człowiek pragnie być wyjątkowy. Albo ta mówiąca, że nieraz ku-pujemy dane produkty po to tylko, aby zy-skać akceptację w danej grupie.

Na domiar złego Leszniewski przytacza i szczegółowo omawia w swoim artykule spopularyzowane przez Baumana typy toż-samości człowieka. O włóczęgach, spacero-wiczach, turystach oraz graczach czytelnik prawdopodobnie miał okazję nieraz poczy-tać, zważywszy na fakt, że powiela swoje koncepcje w większości książek3. Nie

mó-3 Zob. m.in. Z. Bauman, Globalizacja: i co

z tego dla ludzi wynika, Warszawa 2000; idem, Ponowoczesność jako źródło cierpień, Warszawa 2000.

wiąc już o licznych opracowaniach jego prac oraz tekstach biorących na warsztat tematy-kę konsumpcji.

Pozostałe typologie zaproponowane przez autora Mody i tożsamości również trudno uznać za odkrywcze. Jedynym cie-kawym elementem artykułu jest odwołanie się do typologii tożsamości zaproponowa-nej przez Milana Kunderę w Nieznośzaproponowa-nej lek-kości bytu. Kundera bowiem w prosty i za-bawny sposób trafnie opisuje mechanizmy, jakie wpływają na kondycje współczesnego człowieka.

Drugą część książki zatytułowaną Me-chanizmy otwiera artykuł Dominika Anto-nowicza pod tajemniczym tytułem Unisex i ultrasi. Traktuje on o kondycji polityki w czasie konsumeryzmu. Antonowicz nie-malże z nostalgią przywołuje czasy, w któ-rych polityk uchodził za jednostkę wybitną. Podkreśla, że ideologie XX wieku: faszyzm i komunizm, przyczyniły się do upadku au-torytetu polityków. Co ciekawe, w swojej pracy przytacza wzniosłe ideały Alexisa de Tocqueville'a dotyczące społeczeństwa oby-watelskiego, opartego na wspólnym dobru, współrządzeniu, i przeciwstawia je koncep-cjom Lipovetsky'ego, któremu społeczeń-stwo jawiło się jako grupa hedonistów i nar-cyzów. Zestawienie to jest niezwykle intere-sujące, gdyż pozwala wyraźniej dojrzeć pa-tologiczny wymiar wizji ostatniego z wy-mienionych. Antonowicz poddaje krytyce tendencje, jakie zaczęły dominować zarów-no w światowej, jak i w naszej rodzimej po-lityce. Chodzi mianowicie o prymat wize-runku medialnego nad ideą. Szykowny, elegancki wygląd stał się dziś przepustką do

(6)

polityki, a życie prywatne polityków tema-tem, który najbardziej interesuje obywateli. Oglądając w głównym wydaniu „Faktów" doniesienia o rozwodzie Kazimierza Mar-cinkiewicza czy też szczegółowe relacje z imprez towarzyszących zaprzysiężeniu Baracka Obamy, nie sposób się z tym nie zgodzić. Chociaż cały artykuł utrzymany jest w nieco pesymistycznym tonie, wydaje się uderzać w sedno mechanizmów napę-dzających współczesny świat polityki.

Z pewnością po lekturze artykułów, w których stanowisko Lipovetsky ego uwa-żane było za godne uwagi, czytelnikowi mi-ło będzie zagłębić się w tekście nieco po-ważniej traktującym zjawiska związane z kulturą konsumpcyjną. Niewątpliwie arty-kuł pt. Moda, wolność i polityka społeczna Arkadiusza Karwackiego stanowi dobrą przeciwwagę chociażby dla tez głoszonych przez Szlendaka oraz Pietrowicza. Autor podkreśla bowiem, iż spojrzenie Lipovet-skyego jest co najmniej jednowymiarowe, uwzględniające jedynie tę część populacji, która ma nieograniczony dostęp do dóbr konsumpcyjnych. Co istotne, Karwacki uzupełnił tę wizję świata o ludzi, którzy nie mają szans partycypowania w świecie mody. Dane dotyczące skali zjawiska biedy w Pol-sce, jakie przytacza, doskonale obrazują, jak wiele osób pozostaje poza zasięgiem „roz-koszne; zarazy". To, co z pewnością stanowi o atrakcyjności artykułu, to ukazanie wy-raźnego kontrastu między rozpasaną kon-sumpcją bogatych a konkon-sumpcją underc-lass, która opiera się m.in. na zbieraniu tego, co inni wyrzucają. Innym interesującym za-gadnieniem wydają się opisane przez autora

współczesne strategie polityki społecznej. Autor dość krytycznie odnosi się do wdra-żanych obecnie aktywnych form pomocy. Zauważa, że strategie te łączą się z ograni -czaniem wolności osób korzystających z opieki państwa. Niewątpliwie tak surowa ocena aktywnej polityki społecznej może dziwić. Prawdopodobnie zarzuty pod jej adresem są słuszne, jednakże wydaje się, że kierunek, w jakim podąża współczesna po-lityka społeczna, może być właściwy. Prze-cież cena, jaką miałyby zapłacić osoby ko-rzystające ze wsparcia instytucji pomoco-wych, może być (chociaż nie musi) współ-mierna do zysków, jakie by otrzymała. Rzeczywistość, jaka wyłania się z tego tek-stu, może wydać się czytelnikowi ciężka, a nawet przygnębiająca. Czyż nie przyjem-niej skupiać się na lekturze lekkiej, „intelek-tualnie niemęczącej", ważko i z humorem traktującej kwestie konsumpcji? Przecież chciałoby się powiedzieć i tak „żyjemy w najlepszym z możliwych światów"!

Tematem pracy Jacka Gądeckiego pt. Moda/kg. O modzie i kulturze z drugiej ręki jest zjawisko popularności second-handów. Grupą, która szczególnie zainteresowała au-tora, są osoby, których status materialny pozwala na nabywanie nowych ubrań, jed-nakże często decydują się na zakupy w tzw. ciucholandach. Autor przytacza kontekst historyczny, wyznaczając początek omawia-nego zjawiska w Polsce (przejście od „lum-peksu przymusu" do „lum„lum-peksu wyboru") w pierwszych latach XXI wieku. Szczególny nacisk położony jest na zagadnienie, czy po-pularność tych placówek konsumpcji stano-wi element mody. Gądecki uważa, że tak. Co

(7)

więcej, próbuje przekonać czytelnika, iż osoby, które korzystają z usług ciucholan-dów, nie aspirują do wyglądu modelek z pierwszych stron żurnali. Specyfiką zaku-pów w lumpeksie ma być możliwość wła-snego, twórczego podejścia do zagadnień mody, możliwość kreowania własnego, ory-ginalnego image'u, niebędącego powiele-niem tego, co można ujrzeć na ulicach. Z pewnością tekst ten można uznać za inte-resujący, mimo iż zawiera tezy, z którymi czytelnik może się do końca nie zgodzić. Zrozumiałe jest, że autor pomija osoby, któ-re robią zakupy w second-handach z ko-nieczności. Jednak czy faktycznie grupa wszystkich pozostałych osób korzystających z lumpeksów jest tak jednorodna? Pomię-dzy osobami realizującymi swe zapotrzebo-wanie na modę czy oryginalność znajduje się prawdopodobnie równie wiele takich, które robią to z zupełnie innych pobudek. Błąd ten prawdopodobnie bierze się z przy-jęcia przez Gądeckiego za aksjomat „dykta-tury mody" - „historia mody uczy, że wy-kroczenie poza dyskurs mody jest niemoż-liwe" pisze autor. Wydaje się, że teza ta po-zostaje błędna, a zjawisko mody nie jest inkluzywne aż do tego stopnia.

Sprzętowa namiastka, czyli o fotografii bez fotografii Krzysztofa Olechnickiego stanowi niezwykle interesującą analizę cha-rakterystyki polskiego konsumeryzmu na przykładzie fotografii. Co ciekawe, autor zauważył, że w dobie konsumeryzmu zani-ka sztuzani-ka robienia zdjęć. Tą kontrowersyjną tezę uzasadniania faktem, że obecnie naj-ważniejszy dla fotografa staje się sprzęt, jakim dysponuje. Mimo iż różnice między

najnowszymi aparatami, jakie pojawiają się na rynku, wydają się jedynie kosmetyczne, to i tak konsumencka mentalność powodu-je, że ludzie poszukują coraz to nowszych modeli. Ukazanie sytuacji na rynku fotogra-ficznym w wyraźny sposób pokazuje typo-we strategie konsumenckie. Nienasycona chęć kupowania i posiadania przedmiotów zastępuje przyjemność z ich korzystania. Przemiany w świecie fotografii są tego do-brym przykładem. Mimo systematycznego wzrostu liczby serwisów internetowych po-święconych fotografii wnikliwy czytelnik może zwrócić uwagę na to, że coraz mniej zamieszczonych tam materiałów dotyczy sztuki robienia zdjęć, dominują natomiast wszelkie informacje, porównania czy testy sprzętu. Pomijana jest gdzieś prosta prawda, że lepszy sprzęt nie czyni lepszego fotografa, a większość z wypowiadających się tam osób nie ma umiejętności, by wykorzystać nawet obecnie posiadany.

W końcowej części swojego artykułu autor odnosi się jeszcze do nadanego mu tytuł. W końcu skąd „fotografia bez fotogra-fii", skoro w tempie lawinowym w Internecie następuje przyrost wszelkich portali, na któ-rych można zamieszczać zdjęcia, fotoblo-gów czy galerii użytkowników? Odpowie-dzią na ten zarzut ma być podatność na modę. Niestety, większość z zamieszczo-nych zdjęć nie prezentuje niczego twórcze-go, lecz jest kalką pewnych najczęściej spo-tykanych wzorów. Niewątpliwie artykuł Olechnickiego stanowi nie tylko wnikliwą analizę postaw konsumenckich, ale może również uchodzić za ciekawostkę dla tych czytelników, którzy nie mieli wcześniej do

(8)

czynienia z zagadnieniami z zakresu fotogra-fii. Warto także przywołać ciekawą opinię autora na temat teorii Lipovetsky ego, umieszczonej przez redaktorów tomu w ka-tegorii „konsumeryzmu uśmiechniętego". Otóż, zdaniem Olechnickiego, po głębszej analizie uśmiech ten jawi się „szyderczy i iro-niczny", a cała wizja „ponura i przerażająca". Ostatnim artykułem, jaki pojawił się w Rozkosznej zarazie, jest tekst Radosława Kossakowskiego pt. Liminalność pośród mgły - o modzie na refleksyjną duchowość. Stanowi on swoistą refleksję nad potrzebą duchowości w dobie konsumeryzmu. Kos-sakowski z dystansem, a niekiedy z sarka-zmem odnosi się do współczesnej mody na transcendencję. W krytyczny sposób opisu-je szereg zjawisk określanych jako New Age, które miałyby zbliżać człowieka do Absolu-tu. Wielu czytelników zgodzi się, że chociaż-by współczesna moda na poradniki typu: jak zostać oświeconym w tydzień czy nagła popularność jogi i technik medytacyjnych w świecie zachodnim, może wydawać się kuriozalna. Jednakże nasuwa się pytanie: czy poszukiwanie duchowości, mimo iż przyjmuje często karykaturalną formą, jest czymś złym? Na zagadnienia te możemy przecież spojrzeć nieco przychylniejszym wzrokiem, bo czyż dzięki specjalnym die-tom człowiek nie będzie zdrowszy, a za sprawą jogi bardziej wygimnastykowany?

Rozkoszną zarazę z pewnością można uznać za pozycję nie tylko interesującą, ale i prowokującą. To, co stanowi najważniejszy atut książki, to różnorodność prezentowa-nych w niej stanowisk dotyczących mody i szerzej kultury konsumpcyjnej. Wachlarz

prezentowanych stanowisk niewątpliwie pomaga spojrzeć na zjawisko konsumery-zmu zarówno oczami jego entuzjastów, jak i wytrwałych krytyków.

Magda Jarząbek

Kinga Kaśkiewicz (rec.): Mirosław Żelaz-ny, Kant dla początkujących, Wydawnic-two Adam Marszałek, Toruń 2008, ss. 129.

Nie od dziś wiadomo, że system filozoficzny Kanta uważany jest nie tylko za jeden z naj-poważniejszych (choć z pewnością najważ-niejszy z systemów filozoficznych) ale, co gorsza, także za jeden z najtrudniejszych. Stanowi to podstawowy problem zarówno tłumaczy, badaczy, jak i popularyzatorów filozofii. Jak w sposób przystępny i jasny opisać (lub przetłumaczyć) myśli tego wiel-kiego filozofa? W jaki sposób przekonać wnikliwego, acz nieobytego z filozofią czy-telnika, by podjął trud własnej interpretacji pism królewieckiego samotnika? Rzecz za-iste niełatwa. A jednak...

Nakładem toruńskiego Wydawnictwa Adam Marszałek ukazała się wyjątkowa próba takiej karkołomnej popularyzacji o zachęcającym tytule Kant dla początkują-cych, autorstwa Mirosława Żelaznego, bada-cza klasycznej filozofii niemieckiej, cenio-nego tłumacza pism Immanuela Kanta, członka Kant-Gesellschaft (towarzystwa skupiającego największych znawców króle-wieckiego filozofa). Każdy, kto zna wcze-śniejsze prace tego autora, wie, że potrafi on pisać językiem prostym i porywającym, z wyczuciem balansując pomiędzy powagą

Cytaty

Powiązane dokumenty

Tu najpełniej widoczna staje się esencja kawaii, które tak naprawdę nie jest wyłącznie przy- jemnością, miękkością, słodkością, ale też wzbudza pewien niepokój,

Epidemia zombie może być zatem odczytywana jako metafora rozpowszechniania trendów, co stanowi punkt wyjścia do krytycznych rozważań na temat mody, rozu- mianej jako

Zainspirowane pomysłem Gillesa Lipovetsky’ego, posta- nowiłyśmy dokonać analizy kształtowania się społeczeń- stwa mody w Polsce i uchwy- cić zachodzące w okresie po II

Grupa tele-modelek mieściła się w perspektywicznych wizjach poszerzenia lubelskiego programu telewizyjnego (notabene od 18 listopada br.. Panorama ukazuje się już dwa

Sukcesorzy - hobby czy uwarunkowanie genetyczne? Ma³e conieco nie tylko o fotografii Ma³e conieco nie tylko o fotografii.. W ka¿dym wiêkszym mieœcie mo¿na by³o znaleŸæ

oświadczam, że jestem autorem pracy zgłoszonej do konkursu „Kreator mody” i wyrażam zgodę na jej wykorzystanie zgodnie z założeniami

łabędzie, dużo łabędzi, dużo śledzi, dwa śledzie Dzieci mówią, co zauważyły..

W tym kontekście rozwijanie związków tańca i fotografii, dzięki świadomemu kształtowaniu sposobów czytania obrazów ruchu, może wspomagać wiele dyscyplin naukowych zaj-