A
R
T
Y K U Ł YG rażyna M usiał (K atow ice)
Z BADAŃ NAD DZIEJAM I EKONOMII JAKO DZIEDZINY NAUKI W 210-TĄ ROCZNICĘ ŚM IERCI ADAMA SMITHA (1723-1790)
W STĘP
W lipcu 2000 r. m inie 210 lat od śm ierci A dam a Sm itha. Jego spuścizna naukow a je st przejaw em połączenia uzdolnień filozofa, ekonom isty, m ęża stanu. Sm ith w ytyczył drogi ekonom icznego m yślenia, opanow ał dostępny w je g o cza sach m ateriał em piryczny, przeniknął znaczenie ów czesnych w ydarzeń sp ołecz nych i dążył do w szechstronnego ich w yjaśnienia. G łów ne dzieło S m itha B adania n ad naturą i przyczynam i bogactw a narodów , które ukazało się w 1776 r. je s t nadal pozycją znaczącą, choć ekonom ia daw no przekroczyła perspektyw ę Sm ithow skiej dynam iki i przybrała inną postać. W arsztat badaw czy S m itha cechuje rzetelna w iedza ekonom iczna, w irtuozeria analityczna i kultura m yślenia. P tarzeb a w spo m nienia tego uczonego w ynika stąd, że jeg o dzieło zachow uje sw oją w ażność dla ekonom ii i historii nauki, usiłujących zrozum ieć m echanizm y rozw ojow e nauki. D zieło to zam yka jeden okres rozw ojow y ekonom ii z w łaściw ym jej obrazem św iata oraz m etodą jeg o oglądu i rozpoczyna nowy okres, dla którego podejście S m ithow skie stało się płaszczyzną odniesienia.
G łów ne idee tego czy innego m yśliciela m ożna rozpatryw ać z różnego punktu w idzenia w zależności od przyjętego celu dociekań. I tak, podejście genetyczne pozw ala na ujaw nienie ew olucji od najw cześniejszych, prostych i często o dm ien nych sform ułow ań w jakim ś m łodzieńczym dziele przez różne d zieła przejściow e. Idee danego uczonego m ożna też postrzegać jak o odzw ierciedlenie szerokich
nurtów m yśli i ów czesnych kontrow ersji. W reszcie m ożna odnosić się w pracy badaw czej do idei i poglądów danego uczonego zaw artych w jakim ś szczególnym dziele, w którym unaoczniło się jego stanow isko w najbardziej dojrzałej formie. W szystkie podejścia są upraw nione, choć każde z nich m a sw oje ograniczenia. W niniejszym artykule znalazły zastosow anie pierw sze i trzecie podejście, z tym, że dom inuje to ostatnie. N ie sprow adza się ono jed nak do rekonstrukcji całokształ tu poglądów A dam a Sm itha we w spom nianym ju ż głów nym jeg o dziele Badania nad naturą i przyczynam i bogactw a n arodó w , ani też do spraw ozdania z przepro w adzonej interpretacji jeg o poglądów. Jeśli studiow anie dorobku daw nych uczo nych m a przynieść korzyść naukom społecznym, w tym ekonomii, to powinno mieć ono jakiś związek z zainteresowaniami teoretyków i społeczeństwa naszych czasów.
Ekonom iści od ponad dwóch stuleci znajdują się pod w pływ em hipotezy A dam a Sm itha o „niew idzialnej ręce”, zaś w ostatniej dekadzie zainteresow anie tą hipotezą przejawiają politycy, a przede wszystkim etycy, specjalizujący się w biz nesie. Z hipotezą tą kojarzą oni wszyscy dobroczynne działanie rynku, w olność gospodarczą jednostki nie tkniętej przez w pływy społeczne, całkow itą atom izację społeczeństw a. W artykule tym zajęłam się bliżej ową hipotezą. N ie m a potrzeby podkreślać jej znaczenia. N iew iele, jeśli w ogóle, jest w ekonom ii problem ów , które prędzej czy później, nie w yw ołują pytania, czym je st w olność gospodarcza.
Ż Y C IE I TW Ó R C ZO ŚĆ A D A M A S M IT H A 1
A dam Sm ith jest jednym z przedstaw icieli Szkockiego O św iecenia2. U rodził się w K irkcaldy, m ałym m iasteczku położonym w hrabstw ie Fife, w Szkocji, które zam ieszkiw ało w ów czesnych czasach około 1500 m ieszkańców . Nie jest znana dokładna data urodzin Sm itha. W iadom o, że został ochrzczony 5 czerw ca 1723 r. O trzym ał im ię po sw ym ojcu Adamie, który nie dożył dn ia jeg o narodzin. Zm arł bow iem 25 stycznia 1723 r. M atka, M argaret D ouglas Sm ith (1 69 4-17 84 ), córka R oberta D ouglasa, w łaściciela dużej posiadłości ziem skiej w Strathenry, w yszła za m ąż za praw nika A dam a Sm itha w 1720 r. Od 1707 r. był on urzędnikiem Sądu W ojskow ego i Rady W ojennej Szkocji. Po siedm iu latach został kontrolerem celnym w porcie w Kirkcaldy.
Adam Sm ith junior, o którym m ow a w tym artykule, spędził lata dzieciństw a w sw ym rodzinnym m ieście K irkcaldy. Tam chodził w latach 1732-1737 do szkoły średniej. N astępnie podjął studia na U niw ersytecie w G lasgow . Jednym z tam tej szych nauczycieli, który w płynął na ukształtow anie jeg o późniejszej sylw etki intelektualnej był Francis H utcheson (169 4-1747). W r. 1740 Sm ith ukończył podstaw ow y kurs uniw ersytecki z w yróżnieniem . O trzym ał stopień M aster o f Arts. Po ukończeniu U niw ersytetu w G lasgow podjął 6-letnie studia w O xfordzie. 7 lipca
1740 r. został im m atrykulow any na studenta w B alliol C ollege. Był stypendystą Fundacji Snella. Stypendium wynosiło 40 funtów rocznie, a od 2 listopada 1742 r. został rów nież stypendystą Fundacji W arnera. Studia w O xfordzie ukończył 15 sierpnia 1746 r., po czym pow rócił do Szkocji, do sw ojego rodzinnego m iasteczka K irkcaldy, gdzie spędził dw a najbliższe lata. M ieszkał razem z m atką w ich rodzinnym dom u. W 1748 r. w yjechał do Edynburga, który w ów czas skupiał w iele św ietnych um ysłów . N ic dziw nego, że o Edynburgu okresu O św iecenia m ów iono, że są to „A teny Północy”3. Przez trzy kolejne lata Sm ith w ygłaszał cykl w ykładów publicznych z retoryki, literatury pięknej i praw a. W ykłady te - ja k pow iedziano by dzisiaj - były sponsorow ane przez H enry H o m e’a, późniejszego lorda K am esa, Jam esa O sw alda (17 1 5 -1 7 6 9 ) i R oberta C raig ie’a. W ykłady S m itha znalazły uznanie w środowisku uniwersyteckim w Glasgow, gdyż zaproponowano mu 9 stycz nia 1751 r. objęcie katedry logiki w tym U niw ersytecie. Sm ith przyjął tę p ropozy cję. Z początkiem w rześnia przeniósł się z E dynburga do G lasgow i podjął tam w ykłady. N a U niw ersytecie w G lasgow Sm ith w ykładał oprócz logiki rów nież praw o i politykę. 22 kw ietnia 1752 r., a więc przed upływ em roku pracy, zaofero wano Sm ithow i katedrę filozofii m oralnej, tę, na której w cześniej, od 1730 r., w ykładał jeg o nauczyciel Francis H utcheson. W ów czesnych czasach filozofia m oralna cieszyła się w iększym prestiżem , aniżeli logika. W ykłady prow adzone w ram ach katedry filozofii m oralnej obejm ow ały takie zagadnienia, jak : etyka, teologia, praw o, polityka w raz z ekonom ią4.
U niw ersytet w G lasgow należał do tych w yższych uczelni, które w drugiej połow ie X V III w ieku w ysunęły się na czołow e m iejsca w Szkocji. D orów nyw ał on sw oją pozycją U niw ersytetow i w E dynburgu, który znaczącą pozycję zajm ow ał ju ż od początku X V III wieku. M iasto G lasgow rów nież sukcesyw nie zyskiw ało na znaczeniu. D la podkreślenia okresu jeg o św ietności, przypadającej na lata 1760-1790, niektórzy nazyw ali je „W enecją P ółnocy” . Sm ith pracow ał w katedrze filozofii moralnej na Uniwersytecie w Glasgow nieprzerwanie do 8 listopada 1763 r., lub przyjm ując datę złożenia pisem nej rezygnacji z uniw ersyteckiej posady, do 14 lutego 1764 r. Cały okres spędzony w G lasgow , czyli lata 1751-1763/1764, były dla S m itha w ypełnione rozlicznym i zajęciam i zw iązanym i z jeg o różnorodnym i zainteresow aniam i. Brał czynny udział w pracach tow arzystw naukow ych. Od 1752 r. należał do T ow arzystw a L iterackiego w G lasgow oraz do T ow arzystw a F ilozoficznego w Edynburgu. Dwa lata później został rów nież członkiem „Se- lected Society” w Edynburgu. A ktyw nie uczestniczył w pracach Klubu E kono mii Politycznej, który założył burm istrz G lasgow , A ndrew C ochrane w 1755 r. Do tego Klubu należały obok A dam a Sm itha takie osobistości życia publicznego ów czesnej Szkocji, jak: lord Kames, A dam Ferguson (1 7 23 -18 16 ), Jam es Steu- art (1 712-1780). W spom niane T ow arzystw a odgryw ały rolę szkockich salonów
intelektualnych5. Społeczność akadem icka doceniała S m itha pow ierzając mu w aż ne funkcje społeczne w życiu uczelni. W latach 1758-1760 pełnił on funkcję kw estora. W r. 1760 w ybrano go dziekanem w ydziału, a w 1761 r. m ianow ano na stanow isko prorektora U niw ersytetu. G odność te piastow ał do 1763 r. W m iędzy czasie, 21 października 1762 r., m acierzysty U niw ersytet nadał Sm ithow i stopień naukow y doktora prawa. Smith został rów nież zaszczycony przyjęciem w poczet honorow ych obyw ateli dwóch m iast, a m ianow icie G lasgow (m aj 1762 r.) i E dyn burga (czerw iec 1770r.).
Adam Sm ith przerw ał pracę na U niw ersytecie po piętnastu latach w ykładania i zm ienił zajęcie. W wieku 41 lat przyjął posadę pryw atnego nauczyciela. P ropo zycję tę złożył mu kanclerz skarbu C harles Tow nshend (1 7 2 5-1 76 7). W latach 1764-1766 w raz z m łodym H enrym Scottem , księciem B uccleuch i jeg o bratem H ew C am pbellem Scottem podróżow ał po Europie. Przem ierzał E uropę ze swymi uczniam i kierując ich naukam i w czasie grand tour. Przebyw ał z nimi jak iś czas na południu Francji, głównie w Tuluzie, w Szwajcarii - w Genewie, a potem w Pa ryżu. Podróż tę przerwała nieoczekiwana śmierć jednego z książąt, Hew Campbella Scotta. 1 listopada 1766 r. Sm ith w rócił z drugim księciem do Anglii. Zakończyła się jeg o funkcja preceptora książąt B uccleuch, za którą otrzym yw ał honorarium 300 funtów szterlingów rocznie w czasie jej pełnienia oraz 300 funtów rocznie, aż do końca życia. W czasie pobytu w Paryżu Smith był w przyjaznych kontaktach z Kołem Franęois’a Q uesnay’a (1694-1774), a w Genewie spotkał się z W olterem 6.
Po zakończeniu podróży po Europie Sm ith nie pow rócił ju ż do uniw ersytec kich m urów w charakterze w ykładow cy. Pracow ał naukow o w zaciszu dom ow ym w K irkcaldy oraz w bibliotekach Edynburga i Londynu, brał udział w pracach zw iązanych z przygotow aniem projektów podatkow ych przez kanclerza skarbu C harlesa T ow nshenda, zajm ow ał w ysokie stanow iska w urzędach publicznych, był królew skim kom isarzem ceł i akcyzy za sól w Szkocji, ale ju ż nie pow rócił na uczelnię. U niw ersytet w G lasgow , w uznaniu całokształtu zasług Sm itha na niwie naukow ej i dydaktycznej, 15 listopada 1787 r. w ybrał go L ordem R ektorem . Sm ith piastow ał tę honorow ą godność aż do 1789 r. Sześć lat w cześniej został on członkiem założycielem A kadem ii N auk (Royal Society) w E dynburgu. A kadem ia ta pow stała na bazie T ow arzystw a Filozoficznego w stolicy Szkocji, założonego na początku lat 50-tych X V III wieku i funkcjonuje do dziś. A dam Sm ith zm arł 17 lipca 1790 r. w Panm ure H ouse w Edynburgu. P ochow ano go na cm entarzu C anongate. Z m arł m ając zaledw ie 67 lat.
Adam Sm ith jest na ogół znany jak o autor dw óch książek, w cześniejszej Teoria u czuć m oralnych (1759) i późniejszej Badania n ad naturą i przyczynam i bogactw a narodów (1776). P ierw sza z nich m iała sześć wydań za życia autora oraz jedno w ydanie po jeg o śm ierci, w 1792 r. D ruga doczekała się pięciu wydań za życia
autora i została przetłum aczona na kilka języ kó w obcych. B ardziej dociekliw i czytelnicy w iedzą o istnieniu także skryptow ego opracow ania w ykładów Sm itha na tem at spraw iedliw ości, policji, dochodów i dążeń, które pow stało z notatek sporządzonych przez jednego z jeg o studentów w 1763 r. i zostało osobno opub likow ane w 1964 r.7
U niw ersytet w G lasgow uczcił dw usetną rocznicę ukazania się B a d a ń na d naturą i przyczynam i bogactw a narodów opublikow aniem w szystkich je g o prac i spuścizny epistolam ej w postaci sześciu w olum inów : The Theory o f M oral Sentim ents (I), A n Inquiry into the N ature a n d C auses o f the W ealth o f N ations (II), E ssays on P hilosophical Subject (III), L ectures on Rhetoric a n d B elles L ettres (IV), Lectures on Jurisprudence (V), The C orrespondence o f A dam Sm ith (VI).
Do czasu opublikow ania B adań n ad naturą i przyczyn am i bogactw a narodów ukazały się cztery w ydania Teorii uczuć moralnych: w latach 1759, 1761, 1767 i 1774. K siążka ta doczekała się trzech przekładów na ję z y k francuski, dzięki czem u znano Sm itha w e Francji. O dbyw ając sw ą gran d tou r z książętam i Buccle- uch po E uropie, Smith był przyjm ow any w salonach literackich P aryża ja k o autor Teorii u czu ć m oralnych. Nie w iadom o, czy o przekład tej książki S m itha na języ k francuski zatroszczył się D avid H um e ( 1711 -1 7 7 6 ), czy też nie. Jego u dział w sta raniach o ten przekład nie jest w ykluczony.
W iadom o natom iast, że udział H u m e’a w sukcesie, jak i odniósł Sm ith po ukazaniu się Teorii uczuć m oralnych w kw ietniu 1759 r. w ojczyźnie był dość znaczny. O tóż H um e skom ponow ał abstrakt Teorii u czuć m oralnych i rozesłał go do osiem nastu w pływ ow ych pisarzy i polityków . O dbiorcam i tego abstraktu były następujące osoby: the Duke of Argyll, Lord Lyttleton, H orace W alpole, Soam e Jenyns, Edm und B urke, Dr. W illiam W arburton, Lord B ute, Lord H ardw icke, Dr. W illiam M arkham , G eorg Sel wyn, Lord Shelburne, Lord M ansfield, G ilbert Elliot, Dr. Thom as Birch, C harles Tow nshend, C harles Y orke, A lexander W edderburn i Hum e. Ów abstrakt został rów nież opublikow any w „C ritical R eview ” m iesiąc po ukazaniu się książki, to jest w maju 1759 r.
N iestety, H um e nie podpisał się pod abstraktem Teorii uczuć m oralnych. Nie było jeg o nazw iska ani w kopiach abstraktu rozesłanych do znanych osobistości, ani w m ajow ym num erze „Critical R eview ” . W szyscy m yśleli, że to sam autor inform ow ał ich o swym dziele. W istocie było inaczej, ale Sm ith i jeg o dzieło odtąd stali się znani i popularni8.
O statnie lata życia Smith pośw ięcił na korektę Teorii uczuć m oralnych. U zu pełnił pierw otny tekst. N ajw ażniejszą zm ianą było dopisanie rozdziału O rozkła dzie u czu ć m oralnych, spow odow anych tendencją do podziw iania bogatych i m o ż nych, a pogardzania i lekcew ażenia ludzi ubogich i zajm ujących niską p o zyc ję9.
TŁO S PO Ł E C Z N O -E K O N O M IC Z N E K SZTA ŁTO W A N IA SIĘ PO G L Ą D Ó W A D A M A SM ITH A
Poglądy A dam a Sm itha kształtow ały się pod w pływ em w arunków społeczno- ekonom icznych, w których żył i pracow ał. S zkocja czasów Sm itha w chodziła ju ż w skład Zjednoczonego K rólestw a W ielkiej Brytanii. U nia Szkocji i Anglii nastą piła na m ocy aktu połączeniow ego z 6 m arca 1707 r .10 P ołączenie dotąd oddziel nych państw było spow odow ane w zględam i ekonom icznym i. N a mocy aktu połączeniow ego Szkoci dostąpili przyw ilejów handlow ych, takich, jak ie posiadali A nglicy, od których byli do czasów unii w yłączeni jak o cudzoziem cy. Szkocja, zw łaszcza jej środkow a część, charakteryzow ała się w tym okresie szybkim rozw ojem gospodarczym i kulturow ym . Rozw ój gospodarczy był szczególnie w idoczny w przem yśle i bankow ości. Zasoby finansow e banków pochodziły głów nie, choć nie w yłącznie, z zysków kupców zajm ujących się handlem tytoniem i cukrem , sprow adzanym z kolonii. Zresztą handel dalekom orski był zdom inow a ny przez dysponujących królew skim m onopolem nie tylko najbogatszych kupców , ale przede w szystkim przez kom panie handlow e i wielkie konsorcja. Przykładem banku pow stałego na bazie zasobów pieniężnych o takiej prow eniencji był Royal Bank w Edynburgu. B urm istrz G lasgow , A ndrew C ochrane, o którym była m ow a w cześniej, założyciel Klubu Ekonom ii Politycznej, gdzie działał Smith, rów nież zgrom adził pokaźnych rozm iarów bogactw o osobiste dzięki handlow i tytoniem przyw ożonym z W irginii. Znaczne zyski osiągane z dalekom orskiego handlu stanow iły bodziec do rozw oju innych dziedzin gospodarki, takich, jak np. górnic two, przem ysł m etalurgiczny, cukrow niczy.
Rozwój kulturow y Szkocji zaznaczył się pow ołaniem do życia dużej liczby szkół, kilku uniw ersytetów , salonów , klubów, tow arzystw naukow ych, a także prow adzeniem ożyw ionej działalności w ydaw niczej czasopism politycznych, m o ralnych i takich, które zaw ierały tylko ciekaw ostki z życia w yższych sfer. Adam Sm ith uczestniczył - ja k ju ż nadm ieniałam - w życiu salonów i tow arzystw naukow ych w G lasgow i Edynburgu. O siem nastow ieczna S zkocja plasow ała się na pierw szym m iejscu w śród krajów europejskich, biorąc pod uw agę zasięg osób objętych ośw iatą, a w obrębie Z jednoczonego K rólestw a znacznie w yprzedziła A nglię pod w zględem pow szechności i poziom u elem entarnego nauczania. G ęstą sieć szkół organizow ało duchow ieństw o. Były to szkoły dobroczynne dla ubogich dzieci. Sm ith zajm ow ał się zagadnieniem działania tych szkół. W Badaniach nad naturą i przyczynam i bogactw a narodów ukazyw ał pozytyw ne strony ich funkcjo now ania dla dobra ogólnego. W tym m iejscu m ożna tylko zasygnalizow ać, że odm ienną opinię o działaniu tej sieci szkół form ułow ał przyjaciel Sm itha, Hum e. A pogeum rozw oju szkół dobroczynnych przypadało na lata trzydzieste X V III wieku. Później liczba tych szkół zm niejszała się. D uchow ieństw o zaczęło więc
pow oływ ać do życia sieć szkół niedzielnych. Szkoły dobroczynne i niedzielne były pasem transm isyjnym do szerzenia i utrw alania ję z y k a angielskiego ja k o języ k a nauczania". W 1785 r. powstało Towarzystwo Zakładania i Popierania Szkół Nie dzielnych, które sprawowało ogólny nadzór nad sprawnością działania tych szkół. Jedną z okoliczności, wyjaśniających przyczyny upadku szkół dobroczynnych i po trzeby powołania szkół niedzielnych, było świadczenie pracy przez dzieci w nowo powstającym systemie produkcji fabrycznej. Dzieci były dostarczycielami najtańszej siły roboczej. Głębsze studia literaturowe, na które tu nie m a miejsca, pozwoliłyby ustalić związek pomiędzy pracą dzieci, a ograniczaniem dostępu do nauki. Takie studia odsłoniłyby skalę zjawiska przymusu ekonom icznego wobec dzieci.
T ak czy inaczej, w iadom o dzisiaj, że pod naciskiem opinii publicznej, a prze de w szystkim za spraw ą kościoła, liczba potrafiących się podpisyw ać m ężczyzn w Szkocji w zrosła z 50% w 1700 r. do 90% w 1800 r. Ź ródła nie donoszą, niestety, 0 um iejętnościach kobiet w tym zakresie. Jak z pow yższego w ynika, poglądy S m itha kształtow ały się w okresie intensyw nego rozw oju Szkocji, jej gospodarki 1 kultury. T ransform acja system ow a Szkocji w latach 1730 -1 78 0/90 je st p ro ble m em badaw czym nadal oczekującym na podjęcie i w iększe zgeneralizow anie. S zkockie O św iecenie, rozum iane szerzej aniżeli czynią to filozofow ie, odznaczało się rozw ojem nauki i ośw iaty skorelow anym z rozw ojem ekonom icznym .
G EN E ZA P O G LĄ D Ó W A D A M A SM ITH A
A dam Sm ith, zanim pośw ięcił się studiom ekonom icznym , zajm ow ał się, ja k w ielu ludzi z jeg o pokolenia, etyką, którą w ykładał w G lasgow . Jeden z członków jeg o dalszej rodziny W .B. C unningham , który przejął zgrom adzony przez Sm itha księgozbiór, przyznał, że było w nim dużo rozpraw filozoficznych, zaś niew iele ekonom icznych. N a ukształtow anie się poglądów S m itha duży w pływ m iały idee i koncepcje głoszone przez takich ów czesnych m yślicieli, jak: F rancis H utcheson, D avid H um e, Adam Ferguson, B ernard M andeville (1 6 70-1 73 3). S pośród tych osób M andeville je st najbardziej interesujący, chociaż niektórzy p iszą o nim , że je st to autor skandalizujący.
N a początku należy odnotow ać, że przepływ idei i zapożyczeń m yśli od innych autorów , na przykładzie dzieła Badania n a d naturą i przyczynam i bogactw a narodów jest trudny do w ykazania (chociaż, oczyw iście, nie jest on niem ożliw y), a to dlatego, że Sm ith bardzo rzadko odsyłał czytelników do źródeł, które go inspirow ały. D zieło to, liczące 67 arkuszy w ydaw niczych (polskie w ydanie uka zało się w dw óch tom ach), zaw iera bardzo m ało odniesień do literatury w d zisiej szym rozum ieniu. W pierw szym tom ie jest około 25 odsyłaczy, z czego część naw iązuje do dokum entów podających szczegółow e inform acje o ów czesnym
życiu gospodarczym , w tom ie jest tyleż sam o naw iązań do literatury. T e inspiracje i zapożyczenia m ają intelektualny charakter. Przem yślenia Sm itha są raczej zanu rzone - j e ś l i tak m ożna pow iedzieć - w sposobie m yślenia tego czy innego autora, a nie naocznym przytoczeniem fragm entu danej książki, artykułu lub wiersza.
W pływ H utchesona na S m itha zaznaczał się od najw cześniejszych jego lat. N ajpierw było to oddziaływ anie poglądów nauczyciela na ucznia, później była to tw órcza praca nad Teorią uczuć m oralnych w kręgu ludzi adaptujących i rozw ija jących poglądy H utchesona. Sm ith, podobnie ja k H utcheson, przypisyw ał rodza jow i ludzkiem u pow szechną życzliw ość. Każdy człow iek je s t zainteresow any
dobrem innego. Ta m iłość do innych ludzi przejaw ia się w dobrych uczynkach. H utcheson w ielokrotnie m ów ił o m oralnym pięknie czynów . Dobre uczynki stanow ią w yraz realizacji zasady obow iązku m oralnego, którego poczucie zostało ludziom dane przez Boga. H utcheson, a za nim Smith, przejaw iali w sw oim sposobie m yślenia optym istyczny deizm , który był charakterystyczny dla elit intelektualnych na W yspach B rytyjskich w pierw szej połow ie X V III wieku. H ut cheson i Sm ith nie roztrząsali, czy i na ile m oralna aprobata czynów , funkcjono w anie m echanizm u w spółodczuw ania m ają sw oje podstaw y w konstrukcji natury ludzkiej. Zakładali, że taka odpow iedniość istnieje, zgodnie z ich deistycznym sposobem postrzegania świata. Od pojęcia w spółodczuw ania (sym pathy) zaczął Sm ith w ykład sw ojego system u m oralnego w Teorii uczuć m oralnych. Z kolei w Badaniach nad naturą i przyczynam i bogactw a narodów daje się odczuć obecność prześw iadczenia H utchesona, że w życiu najw iększe szczęście pow inno należeć do najw iększej liczby ludzi. H utcheson w ierzył w dobrą w olę człow ieka, chciał, aby każdy człow iek m ógł pom nażać sw oje bogactw o. W zrost bogactw a jed nego człow ieka nie pow inien naruszać interesu drugiego i uszczuplać jeg o bogactw a. K ażdy człow iek kieruje się w sw oim postępow aniu m oralnym zm y słem. P ożytek ogółu stanowi głów ne kryterium dobra - tw ierdził Hutcheson.
W pływ H um e’a na poglądy Sm itha był dość znaczny. Poznali się w 1752 r. w T ow arzystw ie Filozoficznym w Edynburgu, gdzie Hum e pełnił funkcję sekre tarza. Smith m iał wtedy 29 lat, a H um e 41. Pozostali przyjaciółm i do końca życia, o czym dobitnie św iadczy część opublikow ana bardzo obfitej korespondencji pom iędzy n im i12. O prócz łączących ich więzi przyjaźni w idoczne są w zajem ne inspiracje w ich tw órczości filozoficznej i naukow ej. Pojęcia z zakresu etyki w y pracow ane przez H um e’a były przydatne do konstrukcji siatki pojęciow ej w Teorii u czuć m o ra ln ych 1*. N arracja w tej książce zaczyna s ię - ja k w cześniej nadm ieniłam - od pojęcia sym patii oznaczającej m oralną aprobatę czynów jedn ego człow ieka przez innego. W późniejszym okresie, przygotow ując B adania nad naturą i p rzy czynam i bogactw a narodów , Smith sięgał po m onum entalne, 8-tom ow e dzieło D. H u m e’a The H istory o f England'*. Pracując nad zagadnieniam i w ydatków
państw a Sm ith posłużył się w piątej księdze ustaleniam i sw ego przyjaciela. W szczególności w ykorzystał analizy H u m e’a dotyczące pożytków (bądź ich b ra ku), jak ich przysparza państw u jako instytucji w ykonyw anie pew nych za w o d ó w 15. H um e w skazyw ał w istocie na zaw ody, które - z punktu w idzenia rozw oju A nglii — m iały w ażne, a m ożna naw et pow iedzieć, strategiczne znaczenie dla gospodarki w ow ych czasach. C hodziło o osoby zatrudnione w bankow ości, handlu dalekom orskim i osoby piastujące urzędy publiczne. H um e realistycznie oceniał potrzeby angielskiej gospodarki w zw iązku z zajm ow aniem przez nią w X V III w ieku dom inującej pozycji w gospodarce św iatow ej. S łusznie utrzym yw ał, że nastąpi w zrost znaczenia w łaśnie tych, a nie innych zaw odów i szerzył przek o n a nie, że kształceniem w tych zaw odach należy um iejętnie sterow ać, zgo dn ie z in teresam i państw a i stanem jeg o finansów , czyli dochodów i w ydatków . Jeżeli chodzi o subtelne uw agi H um e’a odnośnie duchow ieństw a, to - najkrócej m ów iąc - stanow iły one przejaw debat, które przetaczały się przez Z jednoczone K rólest wo i dotyczyły kluczow ych dla O św iecenia założeń (np. o racjonalnym p o zn aw a niu św iata, a w tym roli Stw órcy w pow staw aniu św iata), odnośnie których najw ięcej znaków zapytania postaw ił w łaśnie Hum e.
K ończąc om aw ianie w pływ u poglądów D avida H u m e’a na tw órczość A dam a Sm itha, trzeba pow iedzieć, że dorobek H u m e’a był inspirujący d la S m itha w wielu płaszczyznach. Przejdźm y teraz do innej, ważnej postaci S zkockiego O św iecenia, a m ianow icie do A dam a Fergusona.
Poglądy A dam a S m itha kształtow ały się w atm osferze dyskusji dotyczących charakteru now ego podziału pracy i jeg o społecznych następstw . N ow y podział pracy był zasadniczo odm ienny od tego, który był znam ienny dla przeszłości. P ow stała opinia, że Sm ith kierow ał się w ażniejszym i ustaleniam i Fergusona, w szczególności tym i, które dotyczyły określenia korzyści płynących ze sp ołecz nego podziału pracy oraz określenia negatyw nych skutków tego procesu. Taka opinia ukształtow ała się pod w pływ em K arola M arksa. W kw estii podziału pracy u Sm itha, M arks pisał: „Jako uczeń A. Fergusona, który zbadał szkodliw e następ stw a podziału pracy, A. Sm ith m iał trzeźw y pogląd na tę spraw ę. W e w stępie do sw ego działa, w którym ex professo w ychw ala podział pracy, z lekka tylko napom yka o tym , że podział ten jest źródłem nierów ności społecznych. D opiero w piątej księdze pośw ięconej dochodom państw a cytuje [podkr. m oje - G M .] F ergusona” 16. M yśliciel z Trew iru dopuścił się w tej kw estii dw óch nieścisłości. P ierw sza je st taka, że M arks m iał za złe Sm ithow i, iż ten cytow ał F ergusona w B a daniach nad naturą i p rzyczynam i bogactw a narodów dopiero w piątej księdze, chociaż - dodam od siebie - zasadniczy w ykład na tem at podziału pracy zaw arł dużo w cześniej, bo ju ż w pierw szej księdze. N ależy stw ierdzić, że M arks m ylił się, pisząc iż Sm ith cytow ał Fergusona dopiero w piątej księdze. O tóż S m ith w ogóle
nie cytow ał Fergusona ani w piątej księdze, ani w czterech pozostałych. Budzi zdum ienie fakt, że M arks, taki bystry obserw ator sceny społecznej nie zauw ażył, że B adania nad naturą ... są napisane, poza nielicznym i w yjątkam i, bez naw iązy w ania do literatury naukow ej. Dziw ne, że taką, nie do końca spraw dzoną, opinię dotyczącą S m itha i F ergusona utrw ala za M arksem , nestor polskiej ekonom ii Edw ard L ip iń sk i17.
D ruga nieścisłość, której dopuścił się M arks na tem at Fergusona, w yraża się w tym, że um iejscow ił on niew łaściw ie w czasie rok w ydania dzieła Fergusona. M arks pisał, że „[...] siedem naście lat przed A dam em Sm ithem , uczniem A dam a Fergusona, ten ostatni w łaśnie jasn o w yłożył tę kw estię [złe skutki podziału pracy - przyp. G M .] w rozdziale, który traktuje specjalnie o podziale pracy” 18. T rzeba w yjaśnić, że angielskie w ydanie działa Fergusona, o którym tu m ow a, zatytułow a ne An E ssay on the H istory o f Civil Society, ukazało się w 1767 r., a więc dziew ięć lat, a nie ja k podaje M arks 17 lat, przed Bogactw em narodów .... Problem następstw społecznego podziału pracy u A dam a Sm itha, w św ietle B ogactw a narodów ... jest istotnie w ażny, om ów iłam go ju ż w innym m iejscu19.
Na kształtowanie się poglądów Adama Smitha wywarł wpływ również Bernard de Mandeville (1670-1733). Paul Hazard pisał o nim, że ten Holender z pochodzenia, przybywszy do Anglii, otwarcie głosił swoje myśli, był śmiały i brutalny, nie zważał na obyczaje w tym kraju, ani na autorytety, ani na żaden przedmiot czci20.
Istotnie, B ernard M andeville głosił pochw ałę anarchicznego i egocentrycznego bogacenia się. B ył on przeciw ny poglądom o zm yśle m oralnym jak o władzy psychicznej pozw alającej rozpoznaw ać dobro i zło. Był też przeciw ny poglądow i, że człow ieka cechuje w rodzona sym patia do bliźnich. Tw ierdził, że św iat jest z natury swej niegodziw y. Z a źródła m otyw ów postępow ania człow ieka uw ażał dum ę, egoizm i dbałość jed nostek o własny interes. N ic dziw nego, że głosząc takie poglądy ściągnął na siebie uw agę otoczenia, ukształtow anego i w ychow anego na koncepcjach S haftesbury’ego, które następnie rozw inął H utcheson21.
Jeżeli chodzi o M andeville’a, to w szystko zaczęło się od m ałego anonim ow ego satyrycznego poem atu, liczącego dw adzieścia sześć stron, zatytułow anego The G rum bling Hive: or, Knaves T u rn ’d H onest z 1705 r., (Ul malkontent, czyli Ł ajdaki um oralnione). D ziew ięć lat później dodał on prozę w yjaśniającą swoje wersety i wyszedł z tego utw ór czytany do dzisiaj, zatytułow any The Fable o f the Bees: or, Private Vices, P ublic Benefits 1714, (Bajka o pszczołach: czyli, osobiste przyw ary, publiczne zalety)22. Słow o vice, użyte w tytule, oznacza w dosłow nym tłum aczeniu w ystępki, przyw ary, wady, nałogi, złe naw yki, nam iętności. M ande ville używ ał tego słow a jak o ekw iw alentu potrzeb, które odczuw a przeciętny człow iek. W szystko, co nie było ascetyczne lub skrom ne, było oznaczane przez M an dev ille’a jak o przyw ary. Egoizm i przyw ary osobiste poszczególnych ludzi
m ogą okazać się korzystne dla ogółu w tedy, gdy w danej społeczności w yłoni się zręczny i utalentow any polityk, który potrafi w ykorzystać indyw idualne interesy ludzi i elastycznie oddziaływ ać na nich, jedny m razem im schlebiać, innym zaw stydzać w za- leżności od okoliczności. U m iejętne pokierow anie ludzkim i egoizm am i stanie się siłą napędow ą rozw oju gospodarczego. Tak jak lekarz jest dla pacjenta, tak urzędnik je st dla rządu. Zręczny polityk pow inien kierow ać działaniam i ludzkim i w taki sposób, aby ukierunkow ać te działania w stronę dobra publicznego. M oralność to w ym ysł w ładzy ustaw odaw czej i polityków . Z a pom o cą schlebiania ludziom , ja k i zaw stydzania ich przez oddziaływ anie n a ich poczucie dum y politycy faktycznie m anipulują ludźm i. M andeville, jak o lekarz i m yśliciel społeczny, m ówił, że zdrow ie, podobnie ja k wartości m oralne są „[...] politycznym potom kiem , którego pochlebstw o zrodziło z dum y”23. D ew izą M an d ev ille’a było: schlebiać dum ie. Poem at The G rum bling Hive: or, K naves T u rn ’d H onest, który był alegorią społeczeństw a ludzkiego, został przedrukow any w pierw szym w o lu m inie prac A dam a Sm itha, w ydanych w 1976 r. przez U niw ersytet w G lasgow w dw usetną rocznicę ukazania się B adań n ad naturą i przyczynam i bogactw a n a rodów. Poprzedzające zasadnicze dzieło, W prow adzenie, pióra C annana zaw iera poem at M andeville’a z 1705 r. N a podstaw ie pow yższych rozw ażań m ożna p o w iedzieć, ze postulat zharm onizow ania egoizm ów poszczególnych jed n o stek dla dobra ogółu, w yw odzący się od M andeville’a, znalazł odbicie w sposobie m yślenia Sm itha. Pierw szy z nich był przekonany, że postulat ten pow inien być zaadreso wany do zręcznego polityka, drugi zaś odw oływ ał się do „niew idzialnej ręk i” .
P rzedstaw iona wyżej geneza poglądów A dam a S m itha pokazuje, że w iele m yśli, idei, koncepcji i poglądów głoszonych w czasach mu w spółczesnych w ykorzystyw ał on i adaptow ał do sw oich prac. N ie je st to zapew ne k om pletna lista nazw isk, ani w yczerpujący w ykaz problem ów . P iotr O grodziński przytoczył sw ego czasu opinię F riedricha H ayeka na ten tem at. H ayek m iał pisać, iż trudno znaleźć tezę w teorii Sm itha, która nie m iałaby poprzedników 24. Jeżeli tak je st rzeczyw iście - co zapisałabym Sm ithow i na plus, a nie na m inus - to oznaczałoby, że Sm ith był w stanie ogarnąć dorobek intelektualny sw oich czasów , w ypracow any przez nauki o społeczeństw ie i potrafił poruszać się sw obodnie w jeg o obszarze.
„N IE W ID ZIA LN A R Ę K A ” O PA T R Z N O ŚC I C ZY „N IE W ID ZIA LN A R Ę K A ” R Y N K U
W yrażenie „niew idzialna ręka” byw a nieodłącznie kojarzone z nazw iskiem Sm itha. W ostatnim dziesięcioleciu stało się ono m odne i często (nad)używ ane. U S m itha w yrażenie „niew idzialna ręka” w ystępuje tylko jed en raz w Teorii u czu ć m oralnych i jeden raz w Badaniach nad naturą i przyczynam i bogactw a narodów .
W każdym przypadku zostało ono użyte w odm iennym kontekście znaczeniow ym . D la w spółczesnych dyskusji, sporów, polem ik, kom entarzy i w yjaśnień znam ienne je st koncentrow anie uwagi na w yrażeniu „niew idzialna ręka” z w yraźną sugestią, że chodzi o rynek. M etafora „niew idzialnej ręki” stała się m odna w śród etyków zajm ujących się biznesem . O „niew idzialnej ręce” O patrzności w ujęciu Sm itha rzadko się pisze lub nie pisze się w ogóle. T akie jedno stronn e akcentow anie jedn ego ze znaczeń Sm ithow skiej m etafory, a pom ijanie drugiego znaczenia, nie jest zrozum iałe. Spróbujm y spraw ę Sm ithow skiej m etafory zbadać dalej nieco dokładniej. W Teorii uczuć m oralnych m etafora ta występuje w kontekście zagad nień podziału dóbr m aterialnych pom iędzy bogatych i biednych. Stosow ny frag m ent zasługuje na przytoczenie go w całości. Sm ith pisał: „To, co w ytw arza ziem ia zaw sze żywi nieom al w szystkich m ieszkańców , których m oże w yżyw ić. B ogaci w ybierają z kopca jedynie w szystko to, co je st najcenniejsze i najprzyjem niejsze. S pożyw ają niew iele więcej niż człow iek biedny, i pom im o naturalnego sam olub- stw a i zachłanności, choć m ają na w zględzie jed yn ie w łasną w ygodę, choć je d y nym celem w ysuw anym wobec kroci zatrudnianych do ciężkiej pracy ludzi jest zaspokojenie ich w łasnych czczych nienasyconych pragnień, dzielą z biedakam i produkt ich wkładu do pom nożenia zbiorów. N i e w i d z i a l n a r ę k a (to i dalsze podkr. - G.M.) prow adzi ich do dokonania nieom al takiego sam ego podziału artykułów pierw szej potrzeby, który by następow ał, gdyby podzielić ziem ię na jednakow e części m iędzy w szystkich jej m ieszkańców i w ten sposób sam orzutnie i bezw iednie przyczynia się do zw iększenia korzyści społeczeństw a i dostarcza środków do rozm nażania gatunków . Dzieląc ziem ię pom iędzy kilku w łaścicieli O p a t r z n o ś ć ani nie zapom niała, ani nie pom inęła tych wszystkich, których jakoby pozostaw iła bez przydziału”25.
Z pow yższego cytatu w ynika, że Smith użył do w yjaśnienia sposobu podziału dóbr m aterialnych pom iędzy bogatych i biednych pojęcia, które m a konotację religijną. B iorąc pod uw agę jeg o pogląd na św iat uznający B oga jak o Pierw szego Stw órcę, dalej otoczenie z którym Smith kom unikow ał się poprzez swoje dzieło i w reszcie tradycję, którą kultyw ow ał, w ydaje się oczyw iste, że ten elem ent swoich przekonań w łączył do arsenału pojęć służących mu do w yjaśniania urządzeń św ia ta społecznego. Idealny porządek ekonom iczny rządzony przez „niew idzialną rękę” O patrzności odbija się w naturalnym ładzie tak czy inaczej kierow anym przez Boga.
W drugiej rozpraw ie A dam a Smitha, Badania n ad naturą i przyczynam i bogactw a narodów m etafora o „niew idzialnej ręce” pojaw iła się rów nież tylko jeden raz. Sm ith użył tej m etafory w czw artej księdze pośw ieconej system om ekonom ii politycznej, w yróżniał dw a rodzaje tych system ów . Pierw szym jest system handlow y, czyli m erkantylistyczny. D rugim rodzajem je st system rolniczy.
System handlow y był, w edług Sm itha, bardziej now oczesnym rodzajem system u ekonom ii politycznej, aniżeli system rolniczy. O bydw a rodzaje system ów Sm ith rozpatryw ał z punktu w idzenia zarów no bogacenia się ludności, ja k i bo gacenia się państw a. Zadanie ekonom ii politycznej, jak o dziedziny nauki, upatryw ał w opi sie i w yjaśnianiu bogacenia się społeczeństw a i państw a oraz dróg prow adzących do tego dobrostanu. Smith pisał, że „[...] głów nym zadaniem ekonom ii politycznej stało się z konieczności jak najw iększe ograniczanie przyw ozu zagranicznych tow arów dla konsum pcji w kraju oraz m ożliw ie najw iększy w yw óz w ytw orów przem ysłu krajow ego. D w iem a w ielkim i dźw igniam i, które m iały pow iększyć bo gactw o kraju, były ograniczenia przyw ozu i popierania w yw ozu” 26.
W zrost bogactw a kraju drogą wzrostu ilości w yw ożonych tow arów w ym agał w spierania tego wywozu rozm aitym i środkam i. W czasach Sm itha stosow ano różne udogodnienia prom ow ania eksportu. Były to różne instrum enty w obrębie polityki celnej korzystnie oddziaływ ujące na eksport (np. zw rot ceł, prem ie eks portow e). Jednakże w gestii państw a jak o instytucji pozostaw ały o w iele w ażniej sze środki oddziaływ ania na eksport. Sm ith m iał na uw adze zaw ieranie traktatów handlow ych z innymi krajam i oraz zakładanie przez Zjednoczone K rólestw o kolonii w odległych krajach. N ie trzeba specjalnie akcentow ać, że ta d ru ga grupa środków stym ulow ania w yw ozu tow arów , które pozostaw ały w gestii państw a, miała zasadnicze znaczenie dla bogacenia się wybranych grup społeczeństwa i ogól nej zamożności kraju. W ielka Brytania zdominowała handel dalekomorski w XVIII- w iecznej Europie. N a tw orzone kom panie akcyjne, trudniące się handlem o ceani cznym państw o scedow ało część swoich upraw nień, przysługujących tylko jem u, z praw em prow adzenia wojny i zaw ierania pokoju. Z tej dom inującej pozycji W ielkiej B rytanii w ynikał w achlarz instrum entów w ykorzystyw anych do ochrony rynku krajow ego. Zakazem przyw ozu objęto w szystko, co m ogło być p rzedm io tem produkcji krajow ej. Z akaz przyw ozu dotyczył krajów , o których sądzono, że bilans handlow y z nim i byłby niekorzystny dla W ielkiej B rytanii27.
Sm ith tw ierdził, że każdy człow iek podejm uje starania, aby ulokow ać p osia dany kapitał w takiej dziedzinie, która okaże się z jeg o punktu w idzenia najko rzy stniejsza i zapew ni mu godziw y zysk. Pojedynczy człow iek troszczy się o k orzyst ne zastosow anie sw ojego kapitału bez specjalnego zw racania uw agi na to, czy i na ile jeg o działania przyczyniają się do w zrostu zam ożności w spółobyw ateli i p ań stwa. Jeżeli chodzi o działalność handlow ą, to Smith w yróżniał handel krajow y i zagraniczny (który w jego czasach był rów noznaczny z handlem oceanicznym ). W ram ach handlu zagranicznego w ydzielał zagraniczny handel konsum pcyjny i zagraniczny handel przew ozow y. W ym ienione rodzaje działalności ró żn ią się stopniem ryzyka handlow ego. Smith tłum aczył, że w handlu krajow ym kupiec „[...] nie traci z oczu swego kapitału na okres tak długi, na jaki traci go często
w konsum pcyjnym handlu zagranicznym . [...] W przew ozow ym handlu zagrani cznym kapitał kupca jest ja k gdyby rozdzielony m iędzy dw a obce kraje; nie znaczy to w cale, że jakaś część tego kapitału na pew no wróci kiedykolw iek do kraju ojczystego, ani też że koniecznie znajdzie się bezpośrednio pod jeg o okiem i w j e go rozporządzeniu”28. Jak z pow yższego wynika, kupiec - znając warunki prow a dzenia działalności ekonom icznej w tych trzech rodzajach handlu - sam dokonuje wyboru, gdzie pow inien ulokow ać kapitał, jak im rozporządza, aby kapitał przy sporzył mu ja k największy zysk. „Kiedy woli popierać w ytw órczość krajow ą, a nie zagraniczną - pisał Sm ith - m a w yłącznie na uw adze swe w łasne bezpieczeń stwo, a gdy kieruje w ytw órczością tak, aby jej produkt posiadał m ożliw ie najw ię kszą w artość, myśli tylko o swym własnym zarobku, a jed n ak w tym , ja k i w wielu innych przypadkach, jakaś n i e w i d z i a l n a r ę k a (podkr. - G.M .) kieruje nim tak, aby zdążał do celu, którego wcale nie zam ierzał osiągnąć. Społeczeństw o zaś, które wcale w tym nie bierze udziału, nie zaw sze na tym źle w ychodzi. M ając na celu swój własny interes człow iek często popiera interesy społeczeństw a skuteczniej niż wtedy, gdy zam ierza im służyć rzeczyw iście. N igdy nie zdarzyło mi się w idzieć, aby w iele dobrego zdziałali ludzie, którzy udaw ali, iż handlują dla dobra społecznego. Jest to zresztą objaw niezbyt pow szechny w śród kupców i nie wielu słów trzeba, aby im to odradzić”29.
Z cytow anego fragm entu wynika, że zastosow anie kapitału do działalności krajow ej albo zagranicznej uzależnione było od rozm iarów korzyści m aterialnych z tej działalności. W pierw szym przypadku, gdy kapitał został ulokow any w kraju, daw ał zatrudnienie m iejscow ej ludności. M ogła ona (ta w łaśnie ludność, a nie inna) zdobyw ać środki potrzebnedo zaspokojenia swoich podstaw ow ych potrzeb, a w ła ściciel - jak pisał Smith - m iał cały czas na oku zasoby ekonom iczne, które za stosow ał w procesie w ytw órczym . Z tego punktu widzenia, w ytw órczość krajow a zapew niała właścicielow i bezpieczeństw o. W drugim przypadku, gdy kupiec lub/i fabrykant chcieli, aby produkt ich w ytw órczości posiadał m ożliw ie najw iększą w artość, w iększą od wartości możliwej do osiągnięcia w kraju, decydow ali się oni na ulokow anie zasobów ekonom icznych gdzieś indziej, poza krajem . C hodziło tylko o to, aby rozm iary korzyści były większe od rozm iarów korzyści m ożliw ych do osiągnięcia w kraju. Z tego punktu w idzenia, dogodne w arunki stw arzał handel zagraniczny dalekom orski zarów no konsum pcyjny, ja k i przew ozow y. W tedy co praw da trudno było o to, aby kupiec lub/i fabrykant mogli m ieć na oku kapitał; w handlu zagranicznym przew ozow ym pełny cykl obrotu kapitału m ógł naw et sięgać trzech lat, ale rów nocześnie kupcy lub/i fabrykanci korzystali z przyw ile jów , które państw o nadaw ało tej grupie społecznej. Preferencje w obec tej grupy
Jeżeli chodzi o przyw ileje kupców lub/i fabrykantów , to Sm ith stw ierdzał, że byli oni zaw sze bardzo św iadom i tych przyw ilejów . Pisał on: „K upcy w iedzieli doskonale, w jaki sposób handel zagraniczny w zbogaca ich sam ych. Ich spraw ą było to wiedzieć. Lecz nie ich spraw ą było w iedzieć, w jaki sposób w zbogaca on kraj”30. „K upcy i fabrykanci - w yjaśniał - chcą [mieć] przyw ileje w stosunku do w szystkich w spółobyw ateli. To oni w ym yślili ograniczenia przyw ozu d óbr zagra nicznych, które to ograniczenia zapew niają im m onopol na rynku w ew nętrz nym ”31. „K upcy i fabrykanci są ludźm i, którzy ciągną najw iększe zyski z tego m onopolu”32. Sm ith realistyczne oceniał m otywy ekonom iczne leżące u podstaw działań kupców i fabrykantów . Ich starania o przyznanie i poszerzanie zakresu przyw ilejów w yjaśniał w kategoriach różnic pom iędzy położeniem ekon om icz nym kupców i fab- rykantów a resztą społeczeństw a. „Interes kupców i fabrykan tów - pisał - przeciw staw ia się interesom w ielkich m as ludzkich”33, a także iż „W ieczny m onopol obciąża w sposób niedorzeczny innych obyw ateli p ań stw a”34. Sm ith polem izow ał z obiegow ym i opiniam i o korzyściach płynących z m onopolu i rozkładaniu się tych korzyści na całe społeczeństw o. U w ażał, że ci, którzy propagow ali ideę pożytków z m onopolu dla ogółu ludności „[...] nie byli bynaj mniej takim i głupcam i, jak ci, którzy w nią uw ierzyli”35. Sm ith odsłonił tym sam ym kaw ałek nieprzyjem nej praw dy o tym, że część osiem nastow iecznego społeczeń stw a nie była w stanie zrozum ieć istoty zjaw isk społecznych, w które też była uw ikłana.
W czasach Sm itha na ogół dość m gliście rozum iano w olność gospodarczą. R ozum iano ją nie tyle jak o przeciw ieństw o w ładzy spraw ow anej przez m onarchię, ile raczej jak o rezultat poparcia m onarchy dla aktyw ności gospodarczej w postaci przyw ilejów , które traktow ano jako specyficzną cechę wolności gospodarczej. Funkcjonow anie kom panii, korzystających z przyw ilejów w yłączności, odbyw ało się w atm osferze w yw ierania ustaw icznych nacisków na w ładzę ustaw odaw czą ze strony kupców i fabrykantów angielskich, aby za pom ocą bezw zględnych zakazów i w ysokich ceł w ładza zdołała zapobiec pow staw aniu gałęzi przem ysłu w ysokoga tunkow ych w yrobów w koloniach, których produkcję fabrykanci ci w oleli zacho wać dla siebie. Sm ith rozum iał, iż otaczając szczególną opieką kupców i fabry kantów różnicow ano ów czesne społeczeństw o. „D la nich pośw ięca się nie tyle interesy konsum entów , ile interesy niektórych innych grup producentów ”36. Sm ith zdaw ał sobie spraw ę, iż pojm ow anie wolności gospodarczej w sensie sw obodnego przepływ u kapitału z jednej gałęzi w ytw órczości do innej dałoby niepożądane skutki dla Z jednoczonego Królestw a, toteż pisał, że „N ie ulega w ątpliw ości, iż przedsiębiorca, właściciel dużej fabryki m usiałby porzucić swój zaw ód dlatego, że otw orzono nagle rynek krajow y dla konkurencji zagranicznej, ucierpiałby bardzo znacznie”37.
Z pow yższego m ożna wnosić, że alternatyw ą dla polityki preferencji i m ono polu w handlu był w X V III wieku nie tyle wolny handel (bez nakazów , zakazów , ceł, akcyz itp.), ile brak w szelkiej wym iany handlow ej, co skądinąd nie m ogło w chodzić w grę. Zam orskie rynki nieskolonizow ane przez jed no m ocarstw o stawały się od razu łupem innego. W taki zresztą sposób postępow ała sam a Anglia, zanim dostąpiła zaszczytu bycia św iatow ym m ocarstw em . U jm ując retrospektyw nie dzieje Anglii, Smith konstatow ał: „H olendrzy zaczęli naruszać m onopol P o rtugalczyków . A nglicy poszli za ich przykładem tak, że żaden wielki naród w E u ropie nie korzysta jeszcze z dobrodziejstw w olnego handlu z Indiam i. Handel ten jest otw arty dla w szystkich obywateli tych narodów . Przyw ileje w yłączności tych kom panii w schodnio-indyjskich, ich w ielkie bogactw a, ogrom ne łaski i opieka, jak ie uzyskały dzięki tym bogactw om od swoich rządów, budzą w iele zaw iści”38. Pół żartem , pół serio m ożna pow iedzieć, że w olność w czasach Sm itha oznaczała: „co kom u w olno, a czego nie w olno” .
W iększość posunięć w stosunku do posiadłości zam orskich m iało w założe niach charakter agresyw ny39. N iew ątpliw ie odkrycia Am eryki i drogi do Indii W schodnich były ważnym i wydarzeniam i w owych czasach i przyniosły istotne zm iany w życiu Europy, takie jak np. pow stanie nowych rynków , pogłębienie społecznego podziału pracy, o czym była wcześniej m owa w tym artykule. Jednak że, jak słusznie przypuszczał Smith: „Żadna m ądrość nie m ogła przew idzieć jak ie dobrodziejstw a lub nieszczęścia m ogą z czasem spaść na ludzkość. W szystkie korzyści handlow e, jak ie mogły spłynąć na nich dzięki odkryciom zostały pogrze bane, zaprzepaszczone wśród strasznych nieszczęść, jakie przyniosły ze sobą”40. E uropejczyków charakteryzow ał następująco: „B arbarzyńska niespraw iedliw ość Europejczyków sprawiła, że to wydarzenie, które powinno być błogosław ione w skutkach dla w szystkich, przyniosło ruinę i zniszczenie wielu z tych nieszczęs nych krajów ”41. W yjaśnijm y, że działo się tak dlatego, że kom panie korzystały ze scedow anych na nie prerogatyw państw a w sposób niespraw iedliw y, nieobliczalny i okrutny. Państw o w ynagradzało kupcom ryzyko niebezpiecznego i kosztow nego eksperym entu społecznego. Splot działań ludzkich sprawiał, że chociaż indyw idu alni kupcy i fabrykanci podejm ow ali decyzję o prow adzeniu działalności gospo darczej z intencją osiągnięcia jak najw iększego zysku, to ich działalność ujęta jak o całość, w w ym iarze ponadjednostkow ym w iodła do celów , które uprzednio w w y m iarze jednostkow ym nie w chodziły w grę. N ikt z góry nie zam ierzał prow adzić wojen, lecz tylko handel zam orski, a okazyw ało się, że handel nie m ógł być utrzym yw any bez wojny, tak ja k i w ojna bez handlu. Nikt nie zam ierzał ograniczać sposobu zastosow ania zasobów ekonom icznych, a okazyw ało się, że w ysuw ano ograniczenia odnośnie produkcji wobec całych narodów, naruszając w ten sposób elem entarne praw a człow ieka. Smith dostrzegał wagę i znaczenie takiej sytuacji,
toteż pisał: „Gdy jed n ak zakazuje się całem u narodowi w ytw arzać to w szystko, co może w ykonać ze swych w łasnych surow ców , lub gdy zakazuje się mu używ ać swoje kapitały i sw oją pracę w sposób, który uw aża się za najkorzystniejszy dla siebie, to w najbardziej oczyw isty sposób gw ałci się najśw iętsze p raw a człow ie k a”42. N a podstaw ie cytow anego fragm entu trzeba pow iedzieć, że Sm ith słusznie łączył brak m ożliw ości podejm ow ania suw erennych decyzji przez dany naród odnośnie najbardziej korzystnego - z punktu w idzenia tego narodu - zastosow ania posiadanych zasobów ekonom icznych, czyli pracy lub kapitału, albo też obydw óch tych czynników razem , z ograniczaniem praw człow ieka im m anentnie p rzy słu g u jących tem u narodowi.
W idać zatem , że działanie owej „niew idzialnej ręki” m oże uszczuplać (choć nikt nie zam ierzał tego z góry czynić) najśw iętsze praw a człow ieka. C zytelnik przyzw yczajony do kojarzenia nazw iska Sm itha z m etaforą „niew idzialnej ręki” i nieczęsto pow racający do studiow ania jeg o dzieł, m oże być nieco zdziw iony, że ten podejm ow ał też taką fundam entalną kw estię społeczną, ja k ą je st bez w ątpienia kw estia praw człow ieka. Polskiem u czytelnikow i m oże naw et rzucać się w oczy trafność i doniosłość spostrzeżeń Sm itha o praw ach człow ieka oraz ich aktualność, naw et po upływ ie ponad dwustu lat od czasu śm ierci brytyjskiego ekonom isty.
Przeprow adzone w tym artykule rozw ażania w okół m etafory „niew idzialnej ręki” w św ietle książki Badania nad naturą i przyczynam i bogactw a narodów w ykazują, że ram ię owej „niew idzialnej ręki” w system ie handlow ym (m erkanty- listycznym ), który Smith opisyw ał i w yjaśniał, było znacznie w zm ocnione przez przepisy, ustaw y, nakazy, zakazy w ydaw ane przez w ładzę ustaw odaw czą. S ą więc pow ody, by sądzić, że w yrażenie „niew idzialna ręka” rynku je st w yraźną nadin terpretacją w stosunku do tej pracy Smitha. Sm ith pisał tylko o „niew idzialnej ręce” jak o o splocie w arunków , w których tak czy inaczej zachow uje się indyw iduum . W ażniejsze z tych warunków mniej lub bardziej udatnie starałam się w yjaśnić w niniejszym artykule. D opełnienie tej m etafory przez w skazanie, że chodzi o ry nek, należy traktow ać jak o nadinterpretację pom ysłu S m itha dokonaną przez kolejne pokolenia ekonom istów . W każdym bądź razie taka interpretacja jak ich nie w ynika jednoznacznie z dzieła Smitha. Tak czy inaczej w arto czytać dzieła Sm itha, aby wiedzieć, co rzeczyw iście napisał ten osiem nastow ieczny badacz.
W literaturze ekonom icznej pow stałej na Z achodzie skutecznie szerzono m e taforę S m itha w postaci m etafory „niew idzialnej ręki” rynku. Fernand B raudel należał do tych nielicznych osób, które nie uległy urokow i tej ostatniej. W sw ym m onum entalnym dziele K ultura materialna, gospodarka i kapitalizm X V -X V IH w iek ubolew ał on, że „N ie um arł naw et stary m it »niew idzialnej ręki« rynku, który m iałby w szystko uporządkow ać lepiej, niż m ogłaby to uczynić jak ako lw iek ludzka wola. P oucza on, że »służyć interesow i jednostkow em u, to służyć interesow i
ogólnem u«, a więc »pozw ólcie działać, niech zw ycięża najlepszy«. A m eryka upajała się sloganem dotyczącym s e lf macie m ana, człow ieka, który sam stw orzył w łasną fortunę, przysparzając chw ały i dając przykład całem u narodow i. Takich osiągnięć nie brak oczyw iście w A m eryce i gdzie indziej, ale oprócz tego, że uczciw ość nie zaw sze byw a ich atutem , je st ich m niej, niż zw ykło się m ów ić”43.
D la jasności należy dodać, że Braudel dyskutow ał nie tyle ze Sm ithow ską w ersją „niew idzialnej ręki”, ile z pom ysłem M andeville’a o pryw atnych przyw a rach i społecznych korzyściach. Noam Chom sky, podobnie ja k B raudel, rów nież nie pow iela utrw alonego w literaturze naukow ej rozum ienia w yrażenia „niew i dzialna ręka” . W swej książce Rok 501. Podbój trwa, ostatnio przetłum aczonej na języ k polski, C hom sky tw ierdzi, iż z dzieła Sm itha m ożna wysnuć w niosek, że wzrost ogólnego dobrobytu ludzkości nie był celem kreatorów ów czesnej polityki gospodarczej, którzy poszukiw ali jedynie źródeł przyrostu pryw atnych korzyści.
„Jeśli »niew idzialna ręka« przynosi czasem korzyści także innym , to je st to po prostu kw estia przypadku”44. Trudno nie zgodzić się z C ho m sk y’m i B raudelem w tym w zględzie.
Jednakże jest jeszcze jed en powód, dla którego w arto na dłużej zatrzym ać uw agę na tej książce. Chodzi o kom entarz C hom sky’ego do Wstępu do dzieła A dam a Sm itha Badania na d naturą i przyczynam i bogactw a narodów , który napisał G eorge Stigler. D zieło Sm itha zostało w ydane przez U niw ersytet w C hi cago z okazji dwusetnej rocznicy uzyskania niepodległości przez Stany Z jedno czone. B yła to rów nocześnie dw usetna rocznica opublikow ania po raz pierw szy tego dzieła45. C hom sky przytacza następujący fragm ent z ow ego Wstępu, pióra laureata N agrody Nobla:
„A m erykanie uznają jeg o poglądy [A dam a Sm itha - podkr. G.M.] na tem at am erykańskich kolonii za szczególnie pouczające. U w ażał on, że w yzysk w istocie istniał, ale był to w yzysk A nglików przez m ieszkańców kolonii”46.
Jeśli się w czym ś w ażnym nie m ylę, to cała dotychczasow a analiza w tym artykule doprow adziła do przeciw nych konkluzji. Trudno o bardziej m ylące kon kluzje aniżeli te, które Stigler w yprow adził z dzieła Sm itha. Sm ith przedstaw ił w tym dziele funkcjonow anie kom pani pow ołanych na m ocy A któw N aw igacyj nych. K om panie te były narzędziem podporządkow ania kolonii krajow i m acierzy stem u i spraw ow ania nad nimi władzy. Tw ierdził, że „K om panie w yniszczają kraje, które m iały nieszczęście znaleźć się pod ich rządam i”47. Jednoznacznie w ypow iadał się na tem at sprzeczności interesów pom iędzy m etropolią a krajam i zależnym i. N aturę tych sprzeczności w yprow adzał ze stosunku nadrzędności m etropolii w obec kolonii. „A przecież, jeżeli te k o m p a n ie -p isa ł S m ith -tra k to w a ć jak o w ładzę zw ierzchnią podbitych przez nie krajów , trudno sobie w yobrazić coś bardziej sprzecznego z ich faktycznym i interesam i, niż ow a destrukcyjna gospo
darka”48. Z pow yższego wynika, że Smith postrzegał system handlow y w kateg o riach sprzeczności interesów ekonom icznych, zróżnicow ania ekonom icznego w e w nątrz społeczeństw a brytyjskiego, (nie)przestrzegania podstaw ow ych praw człow ieka. Słusznie zatem C hom sky ocenił Stiglera, że ten fałszuje poglądy Sm itha. K ierując swe słow a do Stiglera C hom sky m ów ił wprost: „U suw ając nacisk, który Smith kładł na podstaw ow y konflikt klasow y i jeg o zasadniczy wpływ na politykę, fałszujem y poglądy autora i ordynarnie przekręcam y fakty, choć udaje się nam tym sposobem stw orzyć narzędzie kłam stw a w służbie b o g ac twu i w ładzy”49.
Te i inne zarzuty C hom sky’ego odnoszą się do Stiglera i do tych w szystkich autorów , którzy w ybiórczo studiują dzieło Sm itha i, w m niejszym lub w iększym stopniu, pom ijają zaw arte w tym dziele doniosłe kw estie społeczne, które p o dej m ow ał Sm ith. G eneralnie rzecz biorąc, C hom sky nie podziela opinii, zgodnie z którą pow szechne uznanie budzi dorobek Sm itha i zajm ow ana p rzez niego w yróżniona pozycja w historii ekonom ii jak o dziedziny nauki. T rzeba pow iedzieć, że opinia P rofesora ze sław nego M assachussetts Institute o f T echnology daleko odbiega od opinii szerzonych w polskim środow isku akadem ickim , w którym Sm ith je st często przyw oływ anym autorem .
W szystko w skazuje na to, że w Polsce Sm ith cieszy się rosnącym zain tereso w aniem , w ynikającym nie tyle z potrzeb teoriopoznaw czych, em itow anych np. ze strony teorii ekonom ii, ile ze strony potrzeb polityków , usilnie poszukujących autorytetu naukow ego do uzasadniania w łasnych partykularnych celów . W tedy okazuje się im przydatna naw et „niew idzialna ręka” .
* * *
N a zakończenie niniejszego artykułu należy pow iedzieć, że Adam S m ith jak o przedstaw iciel Szkockiego O św iecenia, był gruntow nie przygotow any do pracy naukow ej. Ponad dziesięć lat aktyw nie uczestniczył w życiu akadem ickim , g łó w nie w Szkocji. Był on znany w salonach skupiających najw iększych intelektuali stów Europy, którą przem ierzał w charakterze tutora książąt B uccleuch. Przy okazji stał się bystrym obserw atorem życia społecznego, ekonom icznego i polity cznego ów czesnej Europy. Zajm ując w ysokie urzędy w strukturze państw ow ej Szkocji, doskonale orientow ał się, jak ie zjaw iska społeczne są ukryte pod po w ie rzchnią takich czy innych norm praw nych i zestaw ień statystycznych. P otrafił w ydobyć istotę zjaw isk społecznych ukrytą za zm ienną form ą tych zjaw isk.
Do pew nego czasu Sm ith był znany jak o autor dw óch książek, w cześniejszej, o profilu filozoficznym i późniejszej, o profilu ekonom icznym . Dziś ju ż w iem y, że takie w yobrażenie o jeg o dorobku jest niew ystarczające. Pełny obraz jego tw órczości dało dopiero ukazanie się sześciu tom ów, w których zebrano w szystkie
prace Sm itha. D uże zdziw ienie musi budzić zarekom endow anie prac Sm itha am erykańskiem u czytelnikow i, dokonane przez jedn ego z najbardziej kom peten tnych ekonom istów do napisania Wstępu do dzieł Smitha, laureata N agrody N obla w dziedzinie ekonom ii - G eo rg e’a Stiglera. Zdziw ienie w ynika z licznych nadin terpretacji Stiglera dotyczących w ęzłow ych zagadnień ekonom icznych, które opi sywał i w yjaśniał ten „Szkocki F izjokrata” , ja k m ów iono o Sm ithie w Paryżu.
Przypisy
1 Najbardziej dokładnym spośród znanych mi źródeł informacji o życiu Adama Smitha jest opracowanie lana Simpsona Rossa, na którym głów nie opieram się w tej części artykułu. Por.: I.S. R o s s : Life o f Adam Smitli. W: The Correspondence o f Adam Smith.
Edited by Ernest Campbell Mossner and Ian Simpson Ross. Oxford 1977 p. X IX -X X II. 2 Termin „Szkockie O św iecenie” bliżej wyjaśnia Stefan Zabieglik. Por. t e g o ż :
Szkockie Oświecenie. W: Rozprawy z historii nowożytnej i współczesnej. Materiały VI Polskiego Zjazdu Filozoficznego. Sekcja Historii N owożytnej. Pod redakcją Ryszarda Jadczaka i Józefa Pawlaka. Toruń 1997 s. 9 -2 3 . Komentarz do różnych koncepcji O św iecenia zawiera praca Friedricha Hayek’a. Por.: F. H a y e k : Indywidualizm i porzą dek ekonomiczny. Przełożył Grzegorz Łuczkiew icz. Kraków 1998 s. 19-20. Obszerne informacje dotyczące głów nych postaci Szkockiego O św iecenia zawiera artykuł P.B. W o o d a : The Natural History o f Man in the Scottish Enlightenment. „History o f S cience” March 1990 V ol. 28 Part 1 No. 79 p. 8 9-123.
3 P. M r o c z k o w s k i : Historia literatury angielskiej. Zarys. Wydanie IV uzupełnione przez Elżbietę W ójcik-Leese i Petera Leesego. W rocław 1999 s. 272.
4 A. S m i t h : Teoria uczuć moralnych. Przełożyła, wstępem i przypisami opatrzyła Danuta Petsch. Przekład przejrzał Stanisław Jedynak. W arszawa 1989 s. XIV.
5 Historyk, Emanuel Rostworowski, interpretuje następująco rolę towarzystw nauko wych w dobie Oświecenia: „Pod powierzchnią tak szeroko krzewiących się w XVIII wieku towarzystw naukowych rozbudowały się w całej Europie tajne związki wolnomularskie. Kolebką nowoczesnej masonerii była Anglia, gdzie w 1717 r. powstała W ielka Loża. Ułatwiała wtajemniczonym zdobywanie pozycji i nawiązywanie kontaktów. Brytyjska genealogia masonerii sprzyjała również promieniowaniu na Europę angielskiego modelu kompromisu feudalno-burżuazyjnego. W olnomularstwo łącząc braterstwo arystokratów i m ieszczan, zacierało ostrość stanowych podziałów. Ów prąd, w swej obiektywnej w ym ow ie historycznej podważał wspartą na ołtarzu monarchię z bożej łaski”. E . R o s t - w o r o w s k i : Historia powszechna. Wiek XVIII. Warszawa 1994 wydanie czwarte s. 128-129.
6 Baron Lionel Robbins (1 8 9 8 -1 9 8 4 ) zauważył, że w związku z pobytem Smitha w Paryżu i nawiązaniem przez niego bliższych kontaktów naukowych z F. Quesnayem, niektórzy badacze francuscy XIX wieku m ieli inklinację do niesłusznego, zdaniem
Robbinsa, przypisywania Smithowi tego, że doszedł on do sw ojego system u dzięki fizjo- kratom. L. Robbins: A History o f Economic Thought. The LSE Lectures. Edited by Steven G. Medema and Warren J. Samuels. Princeton, N ew Jersey 1998, 127s.
7 A. S m i t h : Lectures on Justice, Police, Revenues and Aims. Edited by Edwin Cannon. Reprints o f Econom ic Classics, A.M . K elley, N ew York 1964. Użyty w tytule termin Police oznaczał w osiemnastowiecznej A nglii, we Francji zresztą też, w szelkie działania administracyjne państwa.
8 D. R. R a y n o r : Hume’s Abstract o f Adam Smith’s „Theory> o f Moral Sentiments”.
„Journal o f the History o f Philosophy” January 1984 V ol. XXII N o. 1 s. 5 1 -7 9 .
9 Rozdział o którym m owa zam ieścił Smith w pierwszej części, w trzecim dziale tej książki. Por.: A. S m i t h : Teoria uczuć..., s. 8 7 -9 4 .
10 E. R o s t w o r o w s k i : Historia powszechna..., s. 218.
11 Rolę tych dwóch rodzajów szkół na tle procesów językow ych zachodzących w ob rębie szkockiej kultury omawia Jeremy Black. Por.: J. B I a c k : Europa XVIII wieku. 1700-1789. Przełożył Jarosław Mikos. Warszawa 1997 s. 3 1 5 -3 1 6 .
12 List o f Letters. W: The Correspondence o f Adam Smith .... p. X X III-X X X .
15 M. R u t k o w s k i : Pojęcie „sympathy” vi> etyce Davida H um e’a. „Studia Filozoficzne” 1988 nr 1 s. 13-25.
14 Chociaż Smith nawiązywał bardzo rzadko w tej swej książce do piśm iennictwa naukowego, to w przypadku H um e’a było inaczej. Po pierwsze, Smith określił tam H um e’a mianem „najznakomitszego filozofa i historyka naszego w ieku”. Po drugie, przytoczył obszerny fragment z ośm iotom ow ego dzieła H um e’a. N iestety, cytując fragmenty z tego dzieła Smith nie zadbał już o takie szczegóły, jak tytuł cytowanej książki i numer tomu. W polskim wydaniu dzieła Smitha tytuł książki H um e’a The History o f England jest
przypisem pochodzącym od tłumacza. Por.: A. S m i t h : Badania nad naturą i przy czynami bogactwa narodów. Księgę IV przełożył A. Prejbisz, K sięgę V B. Jasiusza War szawa 1954 t. II s. 533.
15 W Badaniach nad naturą i przyczynami bogactwa narodów czytamy: »W iększość rzemiosł i zaw odów w państwie« - powiada najznakomitszy filo z o f i historyk naszego wieku - »jest tego rodzaju, iż służąc ogólnym interesom społeczeństwa, są one jed n o cześ nie pożyteczne i przyjemne dla pewnych jednostek; w tym przypadku władze cyw ilne powinny stale kierować się zasadą, iż rozwój rzem iosł winno się pozostaw ić jeg o w łasn e mu biegow i, a rozpowszechnianie ich pozostaw ić tym jednostkom , które z nich czerpią korzyści. [...] Istnieją jednakże pewne zawody, które chociaż pożyteczne a nawet niezbęd ne, nie przynoszą przecież żadnych korzyści ani przyjemności jednostce, a najw yższa władza jest zm uszona zm ienić sposób postępowania wobec tych osób, które się tymi zaw o dami zajmują. [...] Osoby, które zatrudnione są w finansach, w marynarce i w urzędach państwowych są przykładem tej kategorii ludzi. M ożna by na pierwszy rzut oka sądzić, że duchowni należą do pierwszej kategorii [...], które mają przywiązanie do głoszonych przez siebie zasad i które czerpią korzyści i pociechę z tego, że oddają usługi duchowne i niosą duchowną pomoc. [...] Lecz jeżeli rozpatrzymy tę sprawę bardziej wnikliwie, to stwierdzimy,
że ta w yw ołana własnym interesem gorliw ość duchowieństwa jest czym ś, czem u każdy mądry prawodawca powinien starać się zapobiec [...]. I wreszcie, przedstawiciel władzy państwowej stwierdzi, że drogo zapłacił za swoją pozorną oszczędność, nie przewidując wydatków na stałe utrzymanie księży i że w istocie dojdzie do najprzyzwoitszego i naj bardziej korzystnego porozumienia z duchownymi przewodnikami, gdy kupi ich gnuśność za cenę stałego uposażenia, jakie przyzna temu zawodowi; w ów czas bowiem sprawi, iż wszelka ich aktywność stanie się zbędna poza pilnowaniem, aby trzódka nie rozbiegła się w poszukiwaniu nowych pastwisk. W ten sposób instytucje duchowne, chociaż na ogół powstały początkowo z pobudek religijnych, okazują się w końcu bardzo korzystne dla politycznych interesów społeczeństw a«”. Tom II s. 5 3 2 -5 3 5 .
16 K. M a r k s : Kapitał. Krytyka ekonomii politycznej. Warszawa 1970 t. 1 s. 408. 17 E. L i p i ń s k i : Historia powszechnej myśli ekonomicznej do roku 1870. Warszawa 1981 wydanie drugie s. 2 8 7 -2 8 8 .
18 K. M a r k s : Nędza filozofii. W: K. M a r k s , F. E n g e l s : Dzieła T. 4. Warszawa 1962 s. 159.
19 G. M u s i a ł : Rozumienie racjonalności działań w teorii ekonomii. „Zagadnienia Naukoznawstwa” 1999 nr 1 s.7 -8 .
20 P. H a z a r d: Kryzys świadomości europejskiej 1680-1715.Przełożyli Janusz Lalewicz, Andrzej Siemek. Wstępem poprzedził Maciej Żurowski. Warszawa 1974 s. 256-257.
21 W iadomo jest, że Bernard M andeville zjawił się przed 17 listopada 1693 r. w Lon dynie. Jego rodzice przenieśli się z Nijmegen do Rotterdamu na 3 lata przed jeg o urodze niem. Bernard ukończył studia m edyczne. B ył lekarzem w trzecim pokoleniu biorąc pod uwagę rodzinę ze strony ojca. Zarówno dziadek, jak i ojciec byli również zaangażowani w życie publiczne Rzeczypospolitej Zjednoczonych Prowincji - Holandii, która przeży wała w ów czas okres swojej św ietności. M łody M andeville m ógł w ięc zapoznać się z funk cjonowaniem struktur gospodarczych od wewnątrz, poprzez pryzmat problem ów, z któ rymi musiały się uporać te struktury. Poglądy społeczne M andeville’a kształtowały się w ięc w odmiennych warunkach, aniżeli jeg o rówieśników w arystokratycznej A nglii. Ó w czesna A nglia była krajem kompromisów, a polemiki, do których dochodziło na początku XVIII wieku, z czasem osłabły.
22 B. M a n d e v i 11 e : Bajka o pszczołach, czyli osobiste przywary, publiczne zalety.
Przeł. A. Glinczanka. W arszawa 1957. Książka ta została opublikowana w atmosferze skandalu. Oddziaływała ona na otoczenie dlatego, że zawierała w iele trafnych i demaska torskich spostrzeżeń. Została potępiona w 1723 r. przez sąd hrabstwa M iddlesex ze w zglę du na złą reputację.
23 H.J. C o o k : Bernard Mandeville and the Theraphy o f „The Clever Politician".
„Journal o f the History o f Ideas” 1999 V ol. 60 No. 1 p. 123.
24 A.F. H a y e k : New Studies in Philosophy, Economics and History o f Ideas. London 1978 s. 267. Przytaczam za:P. O g r o d z i ń s k i : Społeczeństwo obywatelskie w brytyjskiej literaturze filozoficznej ( 1640-1830). „Studia F ilozoficzne” 1987 nr 9 s. 44.