Śladkowski, Wiesław
"Tygodnik ilustrowany ’Kłosy’
1865-1890", Bartłomiej Szyndler,
Wrocław 1981 : [recenzja]
Kwartalnik Historii Prasy Polskiej 22/1, 134-136
134 R E C E N Z J E
Reorganizowana poczta państw ow a, w raz z utrzym ywanym i, przez niektórych możnych m agnatów, np. R adziw iłłów, pocztam i prywatnym i, tworzyła cały sy stem połączeń, za pomocą których kolportowano informacje. Wydaje się więc, że problemu cyrkulacji korespondencji, now in i innych form przekazywania w iado m ości na rozległych obszarach Reczypospolitej szlacheckiej nie można rozpatry w ać bez uwzględnienia rzeczyw istego stanu funkcjonow ania ówczesnej kom uni kacji pocztow ej. Co prawda autorka zw róciła uwagę na liczne niebezpieczeństwa i trudności, jakie napotykała służba pocztowa w czasach Zygmunta III (s. 150— — 151), nie rozpatrzyła jednak szerzej zagadnienia związku m iędzy różnym i for m am i organizacji poczty a sposobem przenoszenia inform acji i szybkości ich przekazu.
Przy lekturze recenzow anej pracy, mającej przecież charakter opracowania historycznego, rażą nieco przypadki nadużyw ania pojęć i term inów współczesnych, np. określenia „decydent” przy charakterystyce osób i zjaw isk siedem nastow iecz nych. R ównocześnie autorka, chcąc przybliżyć czytelnikow i realia opisywanej przez siebie epoki, p rzep lata. sw oją narrację nadmierną nieco ilością długich niejedno krotnie cytatów, co trochę rozbija ciągłość w ykładu. Cytaty te można by, przy najm niej częściowo, z powodzeniem przenieść do przypisów. Do usterek natury bardziej drukarskiej niż m erytorycznej zaliczyć n ależy liczne błędy w num eracji przypisów oraz kilka pom yłek w tytułach cytow anych prac i nazwisk autorów, które świadczą o zbyt pośpiesznej korekcie. Do sięgnięcia po książkę zachęca jej oprawa tytułow a, na której w idnieje — obok sam ego tytu łu — rycina przedstaw ia jąca w ędrow nego sprzedawcę nowin z XVII w.
N ajw ażniejszym w szelako argum entem zachęcającym do lektury prezentowa nej pracy jest jej w artość naukowa. Mimo w yrażonych powyżej, uwag krytycz nych należy podkreślić, że U. Augustyniak podjęła się trudnego zadania, opraco w ując — można bez przesady stw ierdzić — w sposób w dużej m ierze prekursor ski problem całkow icie do tej pory n ie badany. O siągnięte przez nią w yniki m o gą stanow ić dobry punkit w yjścia do dalszych, pogłębionych, także i w zakresie m etodologicznym , studiów nad problem atyką kom unikacji społecznej w społeczeń stw ie staropolskim .
K a z im ie rz Maliszew ski
Bartłom iej S z y n d l e r , Tygodn ik ilu strow any „ K łosy” 1865—1890, Wrocław 1981, ss. 199.
Do najpoczytniejszych w arszaw skich pism ilustrow anych obok „Tygodnika Ilustrow anego” i „W ędrowca” n ależały w drugiej połow ie zeszłego stulecia „Kłosy”. Na ich łam ach publikowali sw e utw ory tacy pisarze, jak Kraszewski, Prus, Orze szkowa, Dygasiński, A snyk czy Konopnicka. Z „Kłosam i” w spółpracow ali także w ybitn i uczeni tych czasów: Tadeusz Korzon, W ładysław Sm oleński, Oskar K ol berg i Zygmunit Gloger. Zdobiły pismo wykonane doskonałą techniką, drzew oryto w ą rysunki Andriollego i K ostrzew skiego oraz reprodukcje obrazów Matejki, Grot tgera, Chełmońskiego, Gierym skich. U trw alając i popularyzując w ybitn e
osiągnię-w ych opracoosiągnię-wań z dziejóosiągnię-w poczty polskiej. Zob. też najnoosiągnię-wszą pracę D. Q u i r i - n i - P o p ł a w s k i e j , Działalność Sebastiana Montelupiego w K r a k o w ie w drugiej
połowie X V I wieku, K raków 1980, szczególnie rozdz. III: „Magister Postae Regiae
R E C E N Z J E
135
cia literatury i'sz tu k i narodowej, ten św ietn ie redagowany i odznaczający się w y sokim poziomem edytorskim tygodnik w arszaw ski z pew nością zasługiwał na u ję cie monograficzne. Autor om awianej książki Bartłom iej Szyndler na tych też stro nach działalności „Kłosów” skupił sw ą uwagę. N atom iast niem niej interesujący problem oceny publicystyki tygodnika, w ykazującej tendencje zachowawcze, pozo staw ił raczej na uboczu. Jak się w ydaje, w ybór taki podyktow ał autorowi charak ter serii zatytułow anej „Książki o K siążce”, w której ukazała się niniejsza publi kacja.
Autor zastrzegł się także w e w stępie, iż jego książka „nie rości sobie [...] pre tensji do monograficznego ujęcia tem atu. U kazuje przede w szystkim krąg ludzi zwązanych z tym pismem, przedstawia w ybrane problem y i tem aty, które »Kłosy« prezentow ały na sw ych łam ach czytelnikom, a także om awia stronę ilustracyjną pism a”. Założenie to zaważyło nie tylko na treści książki, różnorodnej i bogatej, lecz nie w yczerpującej całości, ale także w płynęło na jej nieszablonową kom pozy cję oraz w ybór m etody badawczej. .
Po krótkim przedstaw ieniu rozwoju czasopiśm iennictw a ilustrowanego w X IX w. zajął się autor genezą „K łosów”, kreśląc interesująco sylw etk ę w ydaw cy tygodnika Sam uela Lew entala. Rzutki i energiczny, jako edytor polskich i obcych pow ieści dru kow anych w odcinkach na łam ach „Tygodnika Rom ansów i P ow ieści” oraz w serii pt. „Biblioteka N ajcelniejszych U tw orów Literatury Europejskiej”, zasłużył się dobrze kulturze polskiej. W tej trafnej charakterystyce zdziwienie budzi je d nak passus następujący: „Sporo czasu pośw ięcił L ew ental działalności filantropij nej. W latach 1870—1878 b ył jednym z inicjatorów budowy synagogi na Tłomac- k iem w W arszawie i wraz z innym i spolonizow anym i Żydami wprowadził do niej język polski” (s. 36). W tym drugim zdaniu znajduje się w iele ciekaw ych stw ier dzeń, żadne z nich jednak nie w iąże się z filantropią.
Opis składu i pracy redakcji „Kłosów” zawiera interesująco naszkicow ane po stacie redaktorów naczelnych tygodnika: Kazim ierza W ładysława W ójcickiego i Antoniego P ietkiew icza — Adam a Pługa. Wójcicki, jak słusznie stwierdza autor, był tylko kom pilatorem i popularyzatorem w dziedzinie historii i etnografii, P ie t k iew icz „dość przeciętnym pisarzem ”, natom iast ich dokonania na n iw ie redakcyj nej i dziennikarskiej są bezsporne. W ydaje się jednak, iż ogólna ocena Pługa, k le- rykała i konserw atysty, nie tylko w oczach jego antagonistów z obozu p ozytyw i stycznego została dokonana przez autora przy użyciu zbyt różowych kolorów.
W tej części książki Szyndler podając listę w ybitnych pisarzy w ydaw anych przez Lew entala, których im iona m ówią same za siebie, uzupełnia je niepotrzebnie inform acjam i w rodzaju: „grecki tragediopisarz S ofok les” czy „angielski poeta J e rzy Byron” (s. 33). N atom iast w charakterystyce Franciszka Rawity-GaW rońskiego, którego przedstaw ił jako „agronoma i powieściopisarza”, zabrakło inform acji, iż był on przede w szystkim historykiem , zajm ującym się dziejam i kozaczyzny.
Przedstawiając krąg najw ybitn iejszych w spółpracow ników „K łosów ”, z Kra szew skim i Orzeszkową na czele, n ie mógł autor dodać zbyt w ielu now ych szcze gółów do znanych pow szechnie biografii tych pisarzy. Interesująco w ypad ły nato m iast charakterystyki epigonów romantyzmu: Odyńca i Deotymy. Doskonały jest zwłaszcza opis salonu Jadwigi Łuszczew skiej, która dawne, przepojone patriotyz mem m łodzieńcze im prowizacje zastąpiła w ów czas recytacją nudnawych poem atów historycznych. Do zjadliw ych krytyków „w ieszczki” należał F elicjan Faleński. Je go w łasne utw ory poetyckie, jak stw ierdził Szyndler, nie uzyskały popularności, a on sam — pędząc żyw ot sam otnika — lubow ał się w „szkalowaniu kolegów po piórze”. Tym czasem obecna ocena Faleńskiego, zwłaszcza w św ietle badań Marii Grzędzielskiej, odbiega znacznie od owego pochodzącego z zeszłego stulecia w ize runku. Esteta i parnasista, w n ik liw y krytyk literacki i doskonały znawca tw ór czości' Kochanowskiego, b ył także Faleński gorącym patriotą. Miłość do ojczyzny
1 3 6 R E C E N Z J E
w yw odził jednak z racjonalnych przesłanek, dlatego też drażniły go pełne egzal tacji i spóźnionych uniesień rom antycznych wynurzenia na ten temat Deotymy.
O m awiając m iscellanea „K łosów ” — korespondencje, ankiety i kronikę — przy toczył autor sporo interesujących dla czytelnika szczegółów i sm akow itych kąsków z ówczesnej dziennikarskiej kuchni. Na szczególne jednak podkreślenie zasługują rozważania o stronie ilustracyjnej „Kłosów”. W ydobył tu Szyndler zapoznane dzi siaj sylw etk i ów czesnych rytow ników w arszaw skich, m istrzów drzeworytu repro dukcyjnego: Jana S tyfiego, Edwarda Gorazdowskiego i Józefa H olew ińskiego oraz z w idocznym znaw stw em om ówił tę nie stosowaną już technikę reprodukcji. D zię ki niej rysunki Andriollego, K ostrzewskiego czy braci Pillatich, zam ieszczane na łam ach „K łosów”, n ie traciły nic ze sw ych w alorów artystycznych, podobnie jak reprodukowane rów nie często obrazy w ybitnych polskich malarzy. Obrazu periody ku dopełnia jego charakterystyka zewnętrzna oraz wzm ianki dotyczące działalności charytatywnej, a taikże nieczęsto w ystępujących na jego łam ach polem ik literac kich. W 1890 r. upadające od kilku ilat pismo jego w ydaw ca Lewemtal odprzedał Gebethnerowi i W olffowi, którzy natychm iast dokonali lik w id acji „K łosów”, jako groźnego dotąd konkurenta dla sw ego „Tygodnika Ilustrow anego”.
W św ietle przytoczonych przez autora w zakończeniu dodatnich w zasadzie opinii oceniających tygodnik zgodzić się można, iż odegrały „K łosy” na ogół po zytyw ną rolę w rozwoju kultury polskiej, utrwalając w społeczeństw ie postawy patriotyczne, choć form owane w edług nieco starośw ieckich wzorów.
Autor książki — jak się w ydaje — św iadom ie zrezygnował z zastosowania m etod o charakterze statystyczno-ilościow ym , używ anych obecnie coraz częściej w nowoczesnych badaniach prasoznawczych. Zaufał tradycyjnej analizie i narracji. Dysponując dobrym piórem z krytycyzm em n ie 'pozbawionym wyrozum iałości, w w ykładzie sw ym dał interesujący, choć nie całościowo ujęty obraz czasów, pisma i ludzi ż nim związanych, nie pozbawiony autentycznego kolorytu. Wzbogacająca w iedzę o czasopiśm iennictwie książka Bartłom ieja Szyndlera znajdzie z pewnością w ielu czytelników .