• Nie Znaleziono Wyników

View of Wspomnienie o śp. profesorze dr. hab. Mieczysławie Wieliczce (1935-2009)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Wspomnienie o śp. profesorze dr. hab. Mieczysławie Wieliczce (1935-2009)"

Copied!
7
0
0

Pełen tekst

(1)

T. 30. Lublin 2009

KS. EDWARD WALEWANDER

WSPOMNIENIE O S´ P. PROFESORZE

DR. HAB. MIECZYSĐAWIE WIELICZCE (1935-2009)

I. Gdy wspominamy kogos´, kto odszedđ od nas na zawsze, ci ˛agle odnosimy sie˛ do swojej osoby i powtarzamy wiele razy zaimek ja w róz˙nych przypadkach: mnie, dla mnie, ze mn ˛a. Trudno pisac´ wspomnienie o kims´ w takiej formie, aby ustrzec sie˛ mówienia tez˙ o sobie. To cecha wie˛kszos´ci wspomnien´ osobistych, któr ˛a zreszt ˛ađatwo wytđumaczyc´. We wspomnieniu opowiada sie˛ mie˛dzy innymi o tym, co wspominanego đ ˛aczyđo z osob ˛a wspominaj ˛ac ˛a; jak ten pierwszy od-dziađywađ na tego drugiego. W istocie wspominanie kogos´ jest w pewnej mierze mówieniem o sobie. Nie moz˙na wie˛c stawiac´ tego typu zapisom czy wyst ˛ apie-niom zarzutu egocentryzmu, co nieraz sie˛ spotyka. Subiektywizm wydaje sie˛ w tym wypadku nieunikniony. Jest to bowiem czyjes´ s´wiadectwo.

Pewien subiektywizm wyst ˛api tez˙ w moim wspomnieniu o s´p. profesorze Mieczysđawie Wieliczce, z którym đ ˛aczyđa mnie wieloletnia wspóđpraca nau-kowa, która przerodziđa sie˛ w prawdziw ˛a przyjaz´n´. Miađa swoje gđe˛bokie podstawy. Zbliz˙ađy nas do siebie nie tylko niektóre cechy charakteru i wspól-ne zainteresowania naukowe, ale i przywi ˛azanie kaz˙dego nas do regionu swego pochodzenia, umiđowanie go, przede wszystkim zas´ stosunek do ojczyzny i troska o Kos´cióđ.

II. Mieczysđaw Wieliczko urodziđ sie˛ 19 marca 1935 r. w Jas´le w rodzinie kolejarskiej. Tu spe˛dziđ dziecin´stwo. Miasto rodzinne, swoj ˛a rodzine˛, zwđa-szcza rodziców, i cađe swoje s´rodowisko zawsze wspominađ z wdzie˛cznos´ci ˛a i ze wzruszeniem. Tam ksztađtowađa sie˛ jego osobowos´c´: katolika, Polaka, patrioty, m ˛adrego, szlachetnego, pracowitego czđowieka. Po latach wyznađ

Ks. prof. dr hab. EDWARDWALEWANDER, prof. KULŦ kierownik Katedry Pedagogiki Porównawczej w Instytucie Pedagogiki na Wydziale Nauk Spođecznych KUL; e-mail: ewale@kul.lublin.pl

(2)

kiedys´, z˙e ludzi z jego otoczenia cechowađ szczególny etos pracy; pracy rozu-mianej jako sđuz˙ba. „Nie sđyszađem – mówiđ Ŧ ani w domu, ani w okolicy [...] by mój Ojciec lub ojciec któregokolwiek z moich kolegów byđ w pracy. Nie. Ojciec byđ w sđuz˙bie, wracađ ze sđuz˙by lub szedđ na sđuz˙be˛. Wokóđ tego poje˛cia toczyđo sie˛ z˙ycie wielu rodzin. Ten s´wiat zawaliđ sie˛ we wrzes´niu 1939 roku”. Do ostatnich chwil swego pracowitego z˙ycia s´p. Mieczysđaw Wieliczko byđ czđowiekiem sđuz˙by.

Dos´wiadczyđ nieszcze˛s´c´ wojny jak kaz˙dy Polak z˙yj ˛acy w tamtym czasie. W jego domu, podobnie jak w wielu innych, zakwaterowano Niemców. „St ˛ad w tym samym domu, w którym tak wiele nauczyđem sie˛ rozumiec´ o sđuz˙bie – opowiadađ przez˙ycia z dziecin´stwa Ŧ poznađem odmiane˛ tego sđowa – sđuz˙al-czos´c´, bo kwatere˛ zaje˛đa rodzina volksdeutschów. A poznađem przez to, z˙e przez póđtora roku w naszej rodzinie, gdzie byđo pie˛cioro dzieci, nie byđo no-wego grosza, bo byđa wojna i Ojciec nie pracowađ [...]. A sđuz˙alczos´c´ polegađa na tym, z˙e moi rówies´nicy z drugiej strony rodzinnego domu mieli chleb, mieli ten chleb grubo wysmarowany masđem i ostentacyjnie go lizali, kiedy ja, jes´li miađem chleb, to byđo juz˙ dobrze, a jes´li miađem go pomoczony wod ˛a i posy-pany cukrem, to juz˙ byđo wszystko w moim wojennym dziecin´stwie”.

III. W trudnych warunkach wojennych zacz ˛ađ chodzic´ do Szkođy Podsta-wowej im. Romualda Traugutta. Jego pierwszym nauczycielem byđ Michađ Wodyn´ski, który przyszđego profesora uniwersytetu „nauczyđ nie tylko mówic´ i pisac´ po polsku, ale rozumiec´ po polsku”. Dewiz ˛a wychowawcz ˛a szkođy byđa mys´l jej patrona: „Jedno mamy z˙ycie, musimy przez˙yc´ je m ˛adrze”. Pro-fesor wspominađ: „Pamie˛tam w 1943 roku, jak wracalis´my z takiej wiejskiej szkođy w Sobniowie, bo nas wyrzucono ze szkóđ z miasta. Wracalis´my z Pa-nem Wodyn´skim cađ ˛a gromadk ˛a chđopaków. Prowadziđ nas. Jednego razu, gdy przechodzilis´my tuz˙ kođo muru cmentarza z˙ydowskiego przy ulicy Florian´-skiej, padđy pierwsze strzađy. Pojedyncze. Byđa tam egzekucja. Pan Wodyn´ski kazađ nam wzi ˛ac´ sie˛ za re˛ce i szedđ prosto przed siebie, i prowadziđ nas, az˙ przeprowadziđ. Zrozumiađem, zapamie˛tađem, z˙e razem to znaczy opanowac´ strach i nie bac´ sie˛. Nawet strzađów”.

O wojnie i jej skutkach musimy mówic´ i pisac´. Trzeba przypominac´ nasze okupacyjne losy, nasze cierpienia i krzywdy. Jes´li my nie be˛dziemy pisac´ prawdziwej historii, zrobi ˛a to inni, ale uczyni ˛a to po swojemu, najcze˛s´ciej w niezgodzie z prawd ˛a, bez uznania swojej winy, a z wđas´ciw ˛a sobie pych ˛a, dla swoich interesów. Dobrze o tym wiedziađ profesor Wieliczko. Na mie˛dzy-narodowe sympozjum, które zorganizowađem w KUL w styczniu 2009 r., przygotowađ referat „Kontekst historyczny losów biskupa Mariana Leona Fulmana w czasie drugiej wojny s´wiatowej”. Ten wielki pasterz diecezji

(3)

lubelskiej byđ jedn ˛a z ofiar niemieckiego terroru w Polsce. Moz˙e Profesor spđacađ w ten sposób dđug wdzie˛cznos´ci za to, z˙e szcze˛s´liwie przez˙yđ wojne˛ i spotkađ na swej drodze z˙yciowej dobrych ludzi?

W cie˛z˙kiej sytuacji powojennej rozpocz ˛ađ nauke˛ w Liceum Ogólnoksztađc ˛a-cym im. Króla Stanisđawa Leszczyn´skiego w Jas´le. Ta renomowana szkođa jeszcze kilka lat po wojnie mogđa sie˛ szczycic´ tym patronem i kierowac´ wez-waniem jego autorstwa: „Gđos wolny, wolnos´c´ ubezpieczaj ˛acy”. Ogromny wpđyw na mđodego chđopca miađ w liceum katecheta, ks. Aleksander Gotfryd. Byđ nie tylko przewodnikiem wychowania duchowego, ale i wzorem patrio-tyzmu. Uczniowie wiedzieli, z˙e jako jeden z pierwszych zostađ aresztowany w Jas´le w paz´dzierniku 1939 r. Po kilku miesi ˛acach szcze˛s´liwie wyszedđ na wolnos´c´ i bez wahania zacz ˛ađ uczyc´ na tajnych kompletach. Przewodniczyđ potem konspiracyjnej komisji egzaminacyjnej, bo dyrektora Kazimierza Pđacz-ka wywieziono do Os´wie˛cimia.

IV. Zdolny absolwent liceum chciađ studiowac´ historie˛ na Uniwersytecie Jagiellon´skim. Podobađa mu sie˛ đacin´ska dewiza uniwersytetu: Plus ratio quam vis(rozum znaczy wie˛cej niz˙ siđa). Egzamin zdađ bardzo dobrze, ale nie zostađ przyje˛ty. Prawdziwego powodu: ojciec sđuz˙yđ w Legionach Piđsudskie-go, oczywis´cie nie podano. Wre˛czono mu tylko dokumenty wraz z zas´wiad-czeniem o pi ˛atce na egzaminie. Na pozór miađ otwart ˛a droge˛ do wszystkich innych uczelni w Polsce. Ale kto w 1952 r. nie bađby sie˛ przyj ˛ac´ na studia kandydata z takim zas´wiadczeniem z Jagiellonki? Czego szuka on we Wrocđa-wiu albo w Đodzi? Tym wie˛ksz ˛a zachowađ wdzie˛cznos´c´ dla tego jednego, który sie˛ odwaz˙yđ, zaryzykowađ. „I trafiđem tu w Lublinie – wspominađ nieraz profesor Wieliczko Ŧ na czđowieka niezwykđego, pana prorektora Adama Malickiego, który na moim podaniu napisađ: «Moz˙e byc´ przyje˛ty». Zostađem studentem Uniwersytetu Marii Curie Skđodowskiej”. Studia magisterskie w zakresie historii, na Wydziale Humanistycznym UMCS, ukon´czyđ w 1956 r. Z tak ˛a sam ˛a estym ˛a, jak o wspomnianych wczes´niej pedagogach, zawsze mówiđ o opiekunie pierwszego roku Janie Gurbie, który póz´niej byđ profeso-rem i dziekanem. Hasđo Uniwersytetu, na którym studiowađ, a potem wykđa-dađ: „Nauka w sđuz˙bie ludu” rozumiađ tak, jak nauczyđ sie˛ w domu od matki i ojca, a w szkole od prawdziwych pedagogów i dobrych Polaków. S´wiadczy o tym bibliografia jego prac naukowych licz ˛aca prawie 500 pozycji.

V. Po studiach s´p. Mieczysđaw Wieliczko wróciđ do Jasđa, gdzie 18 lat pracowađ jako nauczyciel historii. W tym czasie przygotowywađ rozprawe˛ doktorsk ˛a. W 1974 r. uzyskađ stopien´ doktora nauk humanistycznych i zostađ zatrudniony na UMCS. Stopien´ doktora habilitowanego uzyskađ w roku 2002, a niebawem tytuđ profesora nadzwyczajnego. Byđ pracownikiem naukowym

(4)

Instytutu Historii Wydziađu Humanistycznego UMCS. Z uczelni ˛a t ˛a byđ zwi ˛a-zany zawodowo do 2004 r. W latach 1982-1984 byđ dyrektorem Biblioteki Gđównej UMCS.

VI. Profesor Wieliczko wspóđpracowađ tez˙ z KUL-em, gđównie z Insty-tutem Badan´ nad Poloni ˛a i Duszpasterstwem Polonijnym, którym przez lata kierowađem. W 1991 r. przygotowalis´my razem ksi ˛az˙ke˛ Rocznica 3 Maja na Obczyz´nie. Odt ˛ad prawie co roku zamieszczađ nawet po kilka tekstów w re-dagowanych przeze mnie „Studiach Polonijnych” lub w pracach zbiorowych. Po pewnym czasie wszedđ do Komitetu Redakcyjnego naszego rocznika. W 1994 r. „za cađoksztađt pracy naukowej na rzecz Polonii i Polaków w s´wiecie” otrzymađ Nagrode˛ Jubileuszow ˛a im. Ireny i Franciszka Skowyrów, przyznan ˛a mu z racji 75-lecia istnienia KUL oraz 20-lecia Instytutu Badan´ nad Poloni ˛a i Duszpasterstwem Polonijnym naszego Uniwersytetu. Cieszyđ sie˛ ogromnie wyróz˙nieniem otrzymanym od katolickiej uczelni. W odpowiedzi na laudacje˛, któr ˛a wygđosiđem, wspominađ swoich Rodziców, Ojca, Karola, a zwđaszcza Matke˛, Julie˛. Wspominađ – i zapđakađ. A razem z nim pđakađo wielu sđuchaczy. Skđoniđem go wtedy, by wyraziđ zgode˛ na opublikowanie tego wyst ˛apienia. Znalazđo sie˛ ono w jednej z moich prac1. Teraz dzie˛ki temu, poprzez cytaty z tej ksi ˛az˙ki, Profesor przemawia swoimi sđowami wple-cionymi w niniejszy tekst. Dla nas wynika z tego pewna refleksja: warto dokumentowac´ wszystko zawczasu, niczego nie odkđadac´. Nie moz˙na zabrac´ sie˛ do tego za póz´no. Ludzie tak szybko, tak niespodziewanie odchodz ˛a...

VII. Twórczos´c´ naukowa profesora Wieliczki obejmuje monografie, studia, sprawozdania i komunikaty naukowe, noty bibliograficzne, recenzje, biogramy typu sđownikowego, wreszcie publicystyke˛ historyczn ˛a. S´wiadczy o jego szerokich zainteresowaniach badawczych. Obejmuj ˛a one przede wszystkim przeszđos´c´ Polaków i polskiej mniejszos´ci narodowej w krajach s ˛asiednich, dzieje Polonii oraz okupacji niemieckiej w Polsce. Jest to problematyka trud-na, bardzo zđoz˙ona i obszerna. Wymaga zachowania obiektywizmu, mimo z˙e angaz˙uje emocjonalnie badacza. Szczególne miejsce w badaniach Profesora zajmowađa historia regionu, z którego pochodziđ, przeszđos´c´ i teraz´niejszos´c´ jego mađej ojczyzny. Dokumentowanie jej dziejów uwaz˙ađ za swój obowi ˛azek. Wykonywađ go bardzo sumiennie, najlepiej jak umiađ. Ale robiđ to tez˙ z po-trzeby serca. Na trwađe przejd ˛a do historiografii prace Profesora dotycz ˛ace Jasielskiego i Rzeszowskiego. Ta cze˛s´c´ Polski byđa mu szczególnie bliska.

1 E. W a l e w a n d e r, Nagroda Polonijna im. Skowyrów, Lublin 1997, s. 169-175.

(5)

W 2005 r. otrzymađ tytuđ „Zasđuz˙onego dla Miasta Jasđa”. Byđ dumny ze swojej wydanej w 2004 r. ksi ˛az˙ki Jasđo 1944-1945. Dokumenty zagđady i po-wrotu do z˙ycia. Wymagađa benedyktyn´skiej pracy. Okazađa sie˛ ostatnim do-wodem zainteresowania rodzinnym miastem. Poz˙egnaniem z nim.

Wszystkie publikacje Mieczysđawa Wieliczki s ˛a wzorem sumiennos´ci, drobiazgowej dokumentacji z´ródđowej i wielkiej erudycji. Warsztat historycz-ny, jakim wđadađ, dla mđodszego pokolenia naukowców jest doskonađym przy-kđadem fachowos´ci i rzetelnos´ci.

VIII. Gdzie jest z´ródđo takiej pracy i sđuz˙by? Oczywis´cie w rodzinie. Wróc´my do z´ródđa, które udađo mi sie˛ niegdys´ uzyskac´. W odpowiedzi na moje przemówienie z okazji wre˛czenia prestiz˙owej nagrody profesor Mieczy-sđaw Wieliczko mówiđ:

„Po Ojcu wzi ˛ađem rozumienie poje˛cia sđuz˙by, a co wzi ˛ađem z domu ro-dzinnego od Matki? Po s´mierci Ojca Mamusia, kiedy juz˙ bylis´my wszyscy doros´li, z wđasnymi rodzinami, kiedy juz˙ z˙ylis´my wđasnym z˙yciem, otrzymy-wan ˛a rente˛ dzieliđa na dwie pođowy: zaznaczam, z˙e poza najbliz˙sz ˛a rodzin ˛a nikt o tym nie wie, i gdyby nie ta okolicznos´c´, ta uroczystos´c´, nigdy bym publicznie na ten temat nie powiedziađ. Z jednej pođowy utrzymywađa sie˛ z˙yj ˛ac nad wyraz skromnie, zas´ drug ˛a dzieliđa na cze˛s´ci pomie˛dzy trzy zakđady naukowe: Kazimierz Biskupi, Pienie˛z˙no i Katolicki Uniwersytet Lubelski. Przez ponad c´wierc´ wieku regularnie dzieliđa to i wysyđađa. Z Pienie˛z˙na i Kazimierza Biskupiego przyszđy pierwsze obrazki prymicyjne, bđogosđawien´-stwa prymicyjne, a potem ci mđodzi ludzie zacze˛li przysyđac´ listy gdzies´ z Nowej Gwinei, Argentyny, informowali o tym, z˙e pracuj ˛a – zapewniali o modlitwie i prosili o modlitwe˛. I to byđ s´wiat mojej Matki. Ta coraz bar-dziej se˛dziwa kobieta znalazđa sobie miejsce, takie, jakie wyznaczaj ˛a te trzy nazwy w Kos´ciele i naszym krajobrazie kulturowym. Moja Matka rozumiađa, jak nikt, znaczenie i modlitwy, i ofiarnos´ci, bo dzie˛ki temu ocaliđa nas w latach wojny. Moz˙e dlatego czuje˛ czasami potrzebe˛ napisania artykuđu do «Roty», by nauczyciel gdzies´ w Kazachstanie czy Argentynie miađ z czego prowadzic´ lekcje˛ i opowiedziec´ dzieciom o Polsce”.

To wszystko, co mówiđ i pisađ, potwierdziđ swym z˙yciem. W przeddzien´ s´mierci wygđosiđ w Jas´le dla mđodziez˙y polskiego pochodzenia z Odessy wykđad na temat „Wkđad Polaków do kultury i gospodarki Ukrainy”. Jak waz˙na jest tego rodzaju popularyzacja wiedzy o Polsce i Polakach, nie trzeba dowodzic´. Na co dzien´ dos´wiadczamy narastaj ˛acego w wielu krajach antypo-lonizmu.

Wspomnienie o s´p. profesorze Mieczysđawie Wieliczce nie byđoby peđne, gdybym nie powiedziađ nic o Rodzinie, któr ˛a zađoz˙yđ. Nic nie uroniđ z tego,

(6)

co odziedziczyđ. Przeciwnie, jeszcze bardziej ubogaciđ swoich bliskich. Mówiđ o nich wtedy, w 1994 r., na KUL-u bardzo pie˛knie, z miđos´ci ˛a. „Ostatnie podzie˛kowanie mojej Pani Mađz˙once, bo mielis´my wiele Wigilii przy nie uprz ˛atnie˛tym biurku, przy ogromnej wyrozumiađos´ci mojej z˙ony. I dzieciom, z˙e sie˛ wyksztađciđy, z˙e wzie˛đy od Matki wszystko, co najlepsze w Jej sercu, gdy nieraz mówiđa: ojca to wiecznie nie ma w domu. Za wszystko Wam dzie˛kuje˛”.

Mys´li o matce s ˛a niezwykle waz˙ne, zwđaszcza teraz, kiedy deprecjonuje sie˛ w mediach jej role˛, a kobiete˛ traktuje sie˛ cze˛sto przedmiotowo jako obiekt uz˙ycia. Zmarđy, Pedagog i Wychowawca z powođania, przypominađ, kim jest kobieta, a zwđaszcza matka.

Wypowiadaj ˛ac te sđowa do swojej rodziny, nie wiedziađ, z˙e zostan ˛a po jego nagđej s´mierci przypomniane. Mówiono o tym 27 sierpnia 2009 r., w dniu poz˙egnania go w kos´ciele parafialnym p.w. s´w. Antoniego Padewskie-go w Lublinie, z którym byđ mocno zwi ˛azany. Pisađ na temat jePadewskie-go historii, symboliki witraz˙y, interesowađ sie˛ z˙yciem parafii. Kochađ Pana Boga i wszystkich, którzy Mu sđuz˙ ˛a. Nic dziwnego, z˙e w tej s´wi ˛atyni zaplanowana jest tablica upamie˛tniaj ˛aca jego osobe˛ i jego szlachetne czyny. Zapewne Jasđo, rodzinne miasto, na dowód wdzie˛cznos´ci i pamie˛ci nada jednej z ulic naz-wisko swego znakomitego syna.

IX. Chcielibys´my wszyscy, by s´p. Mieczysđaw Wieliczko, który odszedđ do Pana, byđ ci ˛agle obecny pos´ród ludzi wspólnej mys´li i czynu, którzy chc ˛a kontynuowac´ jego dzieđo. Uczniowie Profesora przekaz˙ ˛a swoim naste˛pcom: w tamtych czasach byđ to prawdziwy Polak, polski patriota, prawy czđowiek. „Cos´my sđyszeli i cos´my poznali, i co nam opowiadali nasi ojcowie, tego nie ukryjemy przed ich synami – mówi autor natchniony w Ksie˛dze Psalmów. – Opowiemy przyszđemu potomstwu” (Ps 78, 3-4).

Wielkos´c´ Profesora mierzy sie˛ tez˙ jego stosunkiem do bliz´nich. Cieszyđ sie˛ u ludzi szacunkiem i uznaniem. Otrzymađ wysokie odznaczenia pan´stwowe i naukowe. Nalez˙ađ do zespođów redakcyjnych czasopism naukowych, zasiadađ w radach wyz˙szych uczelni. Byđ czđonkiem prestiz˙owych towarzystw nauko-wych. Sprawdzađ sie˛ w tych wszystkich dziedzinach. W kaz˙dej sytuacji za-chowywađ sie˛ wđas´ciwie i godnie. Umiarkowany w s ˛adach, doza-chowywađ zaw-sze wiernos´ci. Widocznie Bóg uznađ, z˙e wypeđniđ dobrze wszystko, co mu powierzono. Mówi ˛ac je˛zykiem Ksie˛gi M ˛adros´ci, byđ sprawiedliwy. A dusze sprawiedliwych s ˛a w re˛ku Boga (Mdr 3, 1).

X. Kaz˙da s´mierc´, zwđaszcza nagđa Ŧ jak byđo w przypadku profesora Wie-liczki Ŧ wywođuje w czđowieku naturalny odruch buntu i skđania do stawiania pytan´. Nie rozumiemy, dlaczego tak sie˛ musiađo stac´. Dlaczego tak nagle,

(7)

z powodu zawađu serca, Profesor odszedđ dnia 20 sierpnia 2009 r.? Dlaczego w rodzinnym mies´cie? Tak wiele jeszcze miađ do zrobienia! Ten sprzeciw jest naturalny. Naturalny jest z˙al, đzy i to wszystko, co towarzyszy wspomnie-niom. Braknie pracowitego profesora Wieliczki w licznych gremiach, zwđa-szcza w wielu obszarach naszego z˙ycia naukowego w Polsce. S´rodowiskom polskim za nasz ˛a wschodni ˛a granic ˛a i na We˛grzech zabraknie wypróbowanego przyjaciela, cierpliwego i uwaz˙nego sđuchacza, powiernika trosk organizacyj-nych tamtejszych dziađaczy. Nie be˛dzie juz˙ m ˛adrej rady i niezmiernej z˙yczli-wos´ci, któr ˛a przez cađe lata s´wiadczyđ im Mieczysđaw Wieliczko.

Ale Jezus Chrystus powiedziađ: „Ja jestem zmartwychwstaniem i z˙yciem. Kto wierzy, choc´by i umarđ, z˙yc´ be˛dzie” (J 11, 25). Gdybys´my w bólu, który nas ogarnia, pogrzebali te˛ nadzieje˛, oznaczađoby to, z˙e nie wierzymy Chrystu-sowi. W Ewangelii jest wyraz´nie powiedziane, z˙e z˙ycie czđowieka zmienia sie˛, ale sie˛ nie kon´czy. Obietnica ta zilustrowana jest wskrzeszeniemĐazarza. Jes´li naprawde˛ wierzymy, z˙e Chrystus zmartwychwstađ, musimy tez˙ konsek-wentnie wierzyc´, z˙e kaz˙dy, kto w Niego wierzy, razem z Nim zmartwych-wstanie. Nasza nadzieja zawies´c´ nie moz˙e! Powtarzamy za s´w. Pawđem, który w Lis´cie do Rzymian napisađ: „O gđe˛bokos´ci bogactw, m ˛adros´ci i wiedzy Boga! Jakz˙e niezbadane s ˛a Jego wyroki i nie do wys´ledzenia Jego drogi! Kto bowiem poznađ mys´l Pana, albo kto byđ Jego doradc ˛a? [...] Albowiem z Nie-go i przez NieNie-go jest wszystko, Jemu chwađa na wieki. Amen” (11, 33-36). XI. Odszedđ czđowiek o ogromnej wiedzy i autorytecie naukowym, szano-wany i ceniony nauczyciel akademicki, wspaniađy kolega i przyjaciel – to najcze˛s´ciej wymieniane przymioty s´p. Mieczysđawa Wieliczki, jakie sđyszymy zewsz ˛ad po jego s´mierci, wypowiadane ze szczerym z˙alem.

Dlaczego to wspomnienie? Moz˙e dlatego, z˙e nasza przyjaz´n´ byđa zupeđnie pozbawiona gestów symbolicznych, wzniosđych. Zawsze przynaglalis´my sie˛ wzajemnie do wysiđku. On taiđ chorobe˛. Czasami tylko nadmierne zme˛czenie mogđo wskazywac´, z˙e ma jakies´ kđopoty ze zdrowiem. Ale nigdy nie zwierzađ sie˛ na ten temat, nie narzekađ.

Czy moz˙na komus´ wynagrodzic´ tak wiele kilkoma sđowami, choc´by naj-serdeczniejszymi? W obcowaniu s´wie˛tych jest miejsce na odpowiedz´. Wierzy-my w to niezachwianie. I on w to mocno wierzyđ. Odszedđ po pewn ˛a nagrode˛ do Pana w dniu s´w. Bernarda z Clairvaux, wielkiego doktora Kos´ciođa, pozo-stawiaj ˛ac na biurku nie do kon´ca zapisane stronice kolejnych prac przezna-czonych do publikacji.

Szcz ˛atki doczesne s´p. profesora Wieliczki 26 sierpnia 2009 r. spocze˛đy na Cmentarzu Wawerskim w Warszawie, ul. Korkowa 152.

Cytaty

Powiązane dokumenty

This section could be summed up as follows. In his Journals... Johann provided a preliminary hypothesis to the effect that salt water could freeze. However, he had no

Kucner, Α.: Kościół katolicki na Śląsku Opolskim wobec kwestii

The test has been performed in three sequences (Figure 7): phase I) three centrifuge acceleration cycles (N=20g); phase II) overloading of the granular mattress (Q=80kPa) and;

ra jest sformułowanie wskaźnika solidarności rodzinnej, przy czym ma to być — jak się zdaje — wskaźnik o charakterze

Oparcie dla Powiatowej Delegatury Rządu w Kolbuszowej miała stanowić powiatowa struktura podziemnej administracji Stronnictwa Narodowego, to jest Służby Cywilnej Narodu

A meta-analysis of 57 controlled intervention studies on the effectiveness of different forms of psy- chotherapy in reduction of depression symptoms among the elderly patients

Celem pracy była ocena jakości życia pacjentów hemodializowanych z powodu przewlekłej niewydol- ności nerek.. Dla jego realizacji wyłoniono następujące

23–24; Fakt, iż Jan Dominik został wikariuszem katedralnym w Pelplinie może być powiązany z tym, że przed wojną jego wujek – biskup Konstantyn Dominik pełnił w