• Nie Znaleziono Wyników

View of Konsolacja w mowach pogrzebowych św. Grzegorza z Nyssy

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Konsolacja w mowach pogrzebowych św. Grzegorza z Nyssy"

Copied!
31
0
0

Pełen tekst

(1)

LEO KADIA M ALUNO W ICZÓW NA

KONSOLACJA W MOWACH POGRZEBOW YCH ŚW. GRZEGORZA Z NYSSY

I. D ZIA ŁA LN O ŚĆ P IS A R S K A

Sw. Grzegorz z Nyssy (ok. r. 335 - ok. 394), m łodszy b ra t. św. B azy­ lego, zaprzyjaźniony rów nież ze św. G rzegorzem z N azjanzu, uchodzi obecnie za jednego z najpotężniejszych i najo ry ginalniejszy ch m yślicieli, jakich w ydał staro żytny Kościół grecki. N ależy też do pisarzy ascetycz­ nych, którzy w yw arli isto tn y w pływ n a kształtow anie się duchowości m onastycznej n a W schodzie l, b y ł najw iększym m istykiem spośród grec­ kich o jc ó w 2. O trzym ał sta ra n n e w ykształcenie, głów nie dzięki Bazyle- mu, którego uw ażał za swego fm istrza 3. Pociągnęła go w ym ow a, dla k tó­ rej zdecydował się porzucić n aw et k arierę duchow ną (był ju ż w yśw ię­ cony n a lektora), by nauczać retoryki, ale pod w pływ em rodzeństw a i przyjaciół, zwłaszcza Grzegorza z N azjanzu 4, zerw ał ze św iatem i przez kilka la t oddaw ał się ascezie i studiom teologicznym . W r. 371 został wyśw ięcony przez Bazylego n a b isk u pa m ałej m ieściny kapadockiej, Nyssy. Nie m iał jed n a k danych n a dobrego a d m in istra to ra diecezji, n a­ raził też siebie i b ra ta n a duże przykrości. Poza ty m jako gorący zw olen­

1 Zob. L. B o u y e r.. La s p ir itu a lité du N o u v e a u T e s ta m e n t e t d es P ères. P aris 1960 s. 423.

2 Zob. J» D a n i é 1 o u. P la to n ism e e t th éo lo g ie m y s tiq u e . E ssai su r la d o c tr in e sp ir itu e lle d e S t. G rég o ire de N ysse. 2 éd. P aris 1954 s. 6.

3 Id eałem G rzegorza b ył B a zy li i jego stosu n ek do k u ltu ry p ogań sk iej. 4 G rzegorz z N azjanzu n ap isał do n iego list (Ep. l l z r. ok. 362), by w strzą sn ą ć sum ieniem p rzyjaciela i n aw rócić go na dobrą drogę, tak aby n a p ra w ił dane; lu d o w i zgorszenie:

C o s ię z t o b ą s ta ł o , d r u h u p r z e m ą d r y , c o c i w s a m y m s o b ie o b m ie r z ło , ż e ś t e ś w i ę t e i c z a ­ r u j ą c e k s ię g i, k t ó r e ś n i e g d y ś — n ie w s t y d ź s ię te g o — o d c z y t y w a ł lu d o w i, w k ą t r z u c i ł c z y n a d d y m e m {¡o w iesił [...] a w z ią ł e ś d o r ą k t e g o r z k i e i o d r a ż a j ą c e [...] i w o lis z u c h o d z i ć r a c z e j z a r e t o r a n iż c h r z e ś c i j a n i n a ? (...) L e c z i t y m ó j d r o g i, w t y m n a s t r o j u n i e t r w a j , w y t r z e ź w i e j , c h o ć p ó ź n o , w r ó ć d o s w e g o j a i o c z y ś ć s ię p r z e d w i e r n y m i , o c z y ś ć s ię p r z e d B o g ie m , p r z e d o ł t a ­ r z a m i i t a j e m n i c a m i , o d k t ó r y c h s ię o d d a l i ł e ś (...) N ie m ó w m i o w y c h z g r a b n y c h r e t o r y c z n y c h s łó w : — J a k to ! N ie b y łe m - ż e c h r z e ś c i j a n i n e m u c z ą c r e t o r y k i ? N ie b y ł e m w i e r n y m o b r a c a j ą c s ię w ś r ó d m ło d z ie ż y ? (...) P r z e c z ę , n ie , m ó j d r o g i, p r z y n a j m n i e j n i e t a k , j a k n a le ż a ło , c h o ć b y m n a w e t c z ę ś c io w o p r z y z n a ł . B o c z y t o n ic . ż e i n n y c h g o r s z y s z t y m , c o t e r a z c z y n i s z [...]? ( tłu m . J . S t a h r ) .

(2)

74 L E O K A D I A . M A L U N O W IC Z Ô W N A

n ik soboru Nicejskiego w iele w ycierp iał ze strony arian: został w ygnany i złożony z urzędu. Po śm ierci ces. W alensa w raca triu m faln ie do swej diecezji. B ierze czynny udział w życiu Kościoła Wschodniego, ciesząc się w ielką pow agą i w pływ em .

G łów ny okres jego działalności pisarskiej przypada n a lata 379-394. N a spuściznę litera c k ą N ysseńczyka sk ładają się dzieła z dziedziny asce- zy, dogm atyki, egzegezy oraz k azania i l is t y 5. Jak o pisarz Grzegorz z N yssy należy do najbardziej typow ych przedstaw icieli drugiej sofistyki. M ożna n a w e t m ów ić o p ew nym ju ż zm anierow aniu sty lu 6. Jego pism a w skazu ją n a szerokie oczytanie a u to ra w litera tu rz e pogańskiej. W epoce pano w ania podręczników i chrestom atii znał on w całości w iele dzieł sw oich p o p rz e d n ik ó w 7. P rzejaw iał się w ty m jego zdecydow anie pozy­ ty w n y stosunek do k u ltu ry pogańskiej, zwłaszcza do filozofii, w której w idział cenną pom oc w zbliżaniu tajem n ic w iary do rozum u ludzkiego. U w ażał za niezbędne posługiw anie się m ądrością św ie c k ą 8. M yśl Nys­ seńczyka kształto w ała się jed n a k głów nie n a d o k trynie chrześcijańskiej, m istrzem jego b y ł przede w szystkim O rygenes, duży w pływ w yw arło Pism o św. Z daniem takiego znaw cy zagadnienia, ja k J. Danielou®, Grze­ gorz zapożyczył ze współczesnego języ k a filozoficznego tylko form y dla w y rażenia treści chrześcijańskiej. S tru k tu ra platońska jego system u jest więc czym ś przypadkow ym , m yśl N ysseńczyka m ogłaby się rów nie dob­ rze w ypow iedzieć np. w ram ach pojęciow ych buddyzm u.

Żałow ać w ypada, że G rzegorz z N yssy problem cierpienia poruszył tylko w m ow ach żałobnych, a więc w u tw orach krasom ówczych, gdzie do głosu dochodził p rzede w szystkim kunszt słowa, a nie treść do ktry­ nalna. Popisow ość re to ra była jeszcze bardziej zrozum iała, skoro prze­ m aw iał, by sław ić pam ięć córki i żony cesarza! W korespondencji G rze­ gorza nie zachow ał się żaden list kondolencyjny, nie w iem y więc, jakby

s D otych czas n ie posiad am y jeszcze k ry ty czn eg o w yd an ia c a łej spuścizny N y sseń czy k a . N a jn o w szy m w y d a n iem jeg o m ó w jest: G reg o rii N y sse n i S erm on es. P. 1. Ed. S. H eil, A . V an H eck, E. G ebhardt, A. SpSra. L eiden 1967. P ozycja ta n ie b yła d o stęp n a au to rce w tr a k c ie p rzy g o to w y w a n ia a rty k u łu , d latego an alizę oparto na w y d a n iu PG.

8 U jem n ie o cen ia G rzegorza jaiko pisarza P. M aas (Z u den B ezieh u n g en z w is c h e n K ir c h e n v ä te r n u n d S o p h iste n . B erlin 1912 s. 999).

7 Zob. F. D i e k a m p. D ie G o tte s le h re d es G reg o r v o n N yssa. L eipzig 1894 s. 19 przyp. 2.

8 Zób. z e sta w ie n ie bard ziej ch a ra k tery sty czn y ch ' w y p o w ied zi G rzegorza co do r o li filo z o fii p o g a ń sk iej w fo rm a cji ch rześcija ń sk iej w : J. Q u a s t e n . In itia tio n a u x P è re s d e l’E glise. T rad. J. L aporte. T. 3. P aris 1963 s. 403 nn . P o t. B o u y e r , jw . s. 423. N a to m ia st M aas (jw . s. 90S przyp. 1) tw ierd zi, że znajom ość au torów p o g a ń sk ich u G rzegorza jest ty lk o p ow ierzch ow n a, choć ch ę tn ie p ow ołu je się on n a k la sy k ó w .

(3)

pocieszał on w sm u tk u ludzi zw ykłych, sobie bliskich, kiedy konsolacja brzm iałaby, że ta k pow iem y, kam eralnie, a nie głośną fan farą. G enial­ n y m yśliciel i. ż a rlib y m isty k nie m iał możliwości, w y stęp u jąc jako m ówca publiczny (ograniczenia narzu cały obow iązujące przepisy re to ry ­ ki co do logos epitafios), b y w yłożyć w pełni sw oje zap atry w a n ia n a najistotniejsze zagadnienia w życiu ludzkim : śm ierci i cierpienia. W ia­ domo, że sw oje poglądy n a duszę i życie pozagrobow e p rzedstaw ił N ys- seńczyk głównie w Dialogus de anim a e t resurrectione, qui inscribitur

Macrinia, rozpraw ie przy b ran ej w form ę rozm ow y z u m ierającą sw ą

siostrą M akryną; refero w anie treści tego dialogu w ykraczałoby poza ram y niniejszego arty k u łu . O graniczym y się ty lko do podania n ajw aż­ niejszych punktów doktryny, takich, k tó re pozw alają lepiej zrozum ieć

argum enta consolatoria zaw arte w dw óch m ow ach żałobnych. W ykorzy­

staliśm y w ty m celu rów nież Oratio de m o rtu is l0.

II. PRO BLEM ZŁA I C IE R PIE N IA

1. S Z C Z Ę Ś C IE

Grzegorz niejednokrotnie daje w yraz przekonaniu, że praw dziw e

dobro, którego posiadanie je s t źródłem naszej radości, zn ajd u je się nie w świecie doczesnym, ale w w iecznym . Ż adna bow iem w artość osiągal­ n a w ty m życiu nie czyni zadość w aru nk o m praw dziw ego dobra, „któ re w łaśnie je s t dobrem i samo z siebie, zgodnie z w łasną n a tu rą , i dla każ­ dego, i zawsze ta k samo się p rzedstaw ia” (Or. de m ort. P G 46,500 A). Je d y n ie Bóg stanow i kres szczęścia ludzkiego, w szystkie w ięc nasze w y ­ siłki m uszą zdążyć do upodobnienia nas do Niego. „N iew ątpliw ie kresem szczęścia ludzkiego je st upodobnienie się do Boga” u . Do tego też zm ie­ rza życie cnotliw e (De beatit. Or. 1. PG 44,1200 C; In Cant. Cont. Horn.

9. PG 44,961 A-968 C). O statecznym celem w ędrów ki ziem skiej, p rze­

byw ania w ciele, staje się „przyw rócenie do sta n u pierw otnego, co w łaś­ nie nie jest niczym in n y m niż upodobnieniem się do Boga” (Or. de m ort. — PG 46,520 D). Form u ła hom ójosis pros ton theón jest pochodzenia platońskiego. K lem ens i O rygenes pogłębili ją w duch u chrześcijańskim i połączyli z im itatio Christi, a w pływ chrześcijańskich m yślicieli alek­ sandryjskich n a G rzegorza b ył z n a c z n y 12. Zachęta, by upodobniać się

10 PG 46, 11-160; Ś w . G r z e g o r z z N y s s y . W y b ó r p ism . T łum . W. K ania. W arszaw a 1974 P S P 14.

11 In p sa lm , in scr. PG 44, 443. Por. D e b e a tit. hom . 1. PG 44, 1197 B , 1200 C; bom . 5. ib . 1249 A; De fid e . P G 46, 141 C; C. Eun. 1. PG 45, 333 D.

18 W. V 61 k e r. D ie M y s tik G re g o rs v o n N yssa . „ T h eo la g isch e Z edtschrift” Bd. 9:1953 s. 343 n. M istyka N ysseńczytoa je s t ch ry sto cen try czn a ; dusza m a s ię p r z e ­ kształcić w Jezu sa C hrystusa. Zob. D a n i é l o u , jw . s. 267.

(4)

76 L E O K A D IA M A Ł U N O W IC Z Ó W N A

do Boga poprzez naśladow anie jego przym iotów , głoszona była i przez stoików, zn ajdu jem y ją np. u E p ik teta 13. ’

2. ZŁ O

Zło przyszło na św iat jako sk u tek grzechu pierw orodnego. Upadek A dam a spraw ił, że n a tu ra ludzka, stw orzona przez Boga jako dobra, p rzy jęła w siebie zło, k tó rem u kres kładzie dopiero śmierć. Zło nie w y­ wodzi się z m aterii, jego źródłem jest niew łaściw e przylgnięcie woli do m aterii (hyle). „Lecz zło rodzi się snadź w e w n ętrzu człowieka, pow staje w jego w olnej woli w tedy, kiedy zaistnieje jakieś odstąpienie duszy od dobrego [...]. J a k po usunięciu św iatła n astępuje od razu ciemność [...], ta k póki w n a tu rz e jest dobro, zło nie istn ieje samo przez się” (Or. Ca-

tech. 5. P G 45,25, tł. T. Sinko). W yraźniej jeszcze Grzegorz zwalcza auto­

nom ię zła w rozdz. 7: „W szelka zaś niepraw ość ch arak teryzu je się b ra ­ kiem dobrego, jako że zło nie istnieje samo przez się i nie daje się roz­ w ażyć jako byt. A lbow iem żadne zło nie leży samo przez się poza wy­ borem w olnej woli, lecz nazyw a się ta k przez to, że nie jest dobrem ”. D ualizm chrześcijański głoszony przez G rzegorza przeciw staw ia przede w szystkim grzech woli Bożej, a nie m aterię duchowi u . Nie ciało, ale nasza w łasna w ola jest przyczyną w ielu cierpień (Or. de m ort. PG 46, 528 A).

3. Z Y C IE Z IE M S K IE

Na ty m św iecie dusza jest zw iązana z m aterią, co pow oduje uleganie jej różnym afektom zarów no dodatnim , ja k ujem nym (Or. de mort. PG 46,505 C). „M aterialne ciało nie zostało przydzielone duszy za karę i po­ k u tę jako w ięzienie, ale należy ono do istoty n a tu ry ludzkiej, która jako najbardziej w ykończone dzieło św iata ziemskiego w yszła' bezpośrednio z ręki S tw ó rcy ” (De hom. opif. 2. PG 44,132 C; por. M etodius. De resur. I 34 n r 1). G rzegorz w praw dzie w Or. de m ort. 3 (PG 46, 505C nn.) po­ sługuje się porów naniem do więzienia, ale więzieniem dla ludzi jest ży­ cie ziem skie jako takie, a nie samo ciało dla d u s z y 15. Życie doczesne dokonuje się w ciele i przez ciało. Ciało stanow i jakoby okrycie dla du­

13 „Bo k to chce się bogom podobać i być im p osłusznym , m u si z całych sił starać się o to, żeby się sta w a ć podobnym do b ogów w tych w szystk ich przy­ m iotach , ja k ie ty lk o w nich od k ryw am y. [,..] i w ogóle, jako gorliw y naślad ow ca boga, w in ie n się upodabniać do niego w e w szystk im , co tylko czyni i m ó w i” (D iatr. II, 14 — Tłum . L. Joach im ow icz. W arszaw a 1961 s. 149)..

14 B o u y e r , jw . s. 425.

(5)

szy. Po śmierci „dusza strząsa otaczającą ją m ate rię ” ; zm arły „zrzucił z siebie w raz z ciałem rozkosz i sm u te k ” (Or. de m ort. PG 46,512 A).

W yrażenia przenośne oparte o porów nanie ciała do okrycia nie są własnością Nysseńczyka, w y stęp u ją one u pisarzy pogańskich i chrześci­ jańskich. Bardziej in teresu jąca jest in n a przenośnia: ciało-m aska. Mówiąc 0 zm arłych, używ a au to r takiego porów nania: „i jak b y jakąś m askę w strętnie w yglądającą zdejm ują z siebie cielesną pow łokę” . P orów nanie ciała do m aski okryw ającej i zniekształcającej ducha m a długi za sobą rodowód, bo pew ne analogie m ożna znaleźć w k ręg u w yobrażeń orfic­ kich (zdejm ow anie m aski zwierzęcej w m isteriach). W yobrażenie w y ­ stępków jako m asek zwierzęcych, k tó re p o k ry w ają i zniekształcają obraz Boży w duszy ludzkiej, w y stępuje także w katechezie chrześcijańskiej, np. u O rygenesa 16. Ciało jest bru dem podobnie ja k ropa w oku — G rze­ gorz mówi o Flacylli: „odrzuciw szy b ru d ciała jak jakieś zaropienie oczu” 17. Żyjąc na ziemi przebyw am y w b ru d n y m św iecie m aterii (Or.

de m ort. PG 46,516), pogrążeni w ciemności, ja k w w ięzieniu (ib. 505

C-D). Zależność od m aterii spraw ia, że całe nasze życie jest służbą b rzu ­ chowi, stałym płaceniem haraczu tem u nie ubłaganem u „poborcy po d at­ ków ” (Or. Flacill., zob. niż. s. 92). Ciało m arn u je p rzy ję te pokarm y, w y ­ tw arzając p rzy k rą w oń; jesteśm y jak w k ie ra t w przągnięci, poddani po­ w racającej ciągle w kółko jed no stajnej kolejności konieczności fizjolo­ gicznych (ib. zob. niż. s. 92). Nienasyconość pożądań oddaje porów na­ nie do beczki dziuraw ej (zob. niż s. 93). N a tym św iecie przebyw am y ja k w obcym m ieszkaniu (zob. niż. ś. 93). P raw dziw y i n a tu ra ln y dom duszy znajduje się po tam tej stronie życia, dopiero śm ierć um ożliw ia człowiekowi pow rót do niego (Or. de m ort. PG 46,512 A).

4. Z Y C IE W IE C Z N E

Praw dziw e dobro staje się udziałem duszy dopiero po rozłączeniu się z ciałem: „[...] koniec życia w ciele staje się początkiem bardziej boskie­ go życia dla zeszłych ze św ia ta ” (Or. in fu n . Pulch. P G 46,873 B). Życie ziemskie to ziarno, życie w ieczne — kłos z niego w y rastający (ib.). Ja k w ygląda życie pozagrobowe, nie m ożem y dokładnie tu wiedzieć, wolno snuć tylko przypuszczenia n a podstaw ie analogii do istn ien ia ziem skiego

18 . R. E i s l e r (D ie O rp h isch -D io n ysisch e M y ste rie n g e d a n k e n in d e r c h r is tli- chen A n tik e . Leipziig 1925 s. 293) om a w ia ją c zn aczen ie zd ejm o w a n ia m a sk i z w ie ­ rzęcej w m isteriach orfick ich , p ow iada: „[...] boska dusza jest p od ob n ie zam k n ięta 1 przebrana w zw ierzęce n am iętn ości i o słę n y c ie le sn e , k tóre duch u s iłu je zrzucić >- jak zn iek ształcające m a sk i”. A utor tan c y tu je tu ta j O rygen esa In L u ca m hom .

8. PG 13, 1820 nn.

(6)

78 L E O K A D IA M A Ł U N O W IC Z Ó W N A

(0r„ de m ort. PG 46,504); jego isto ta jest niedostępna poznaniu zmysło­

w em u, zresztą i samo życie biologiczne człow ieka znam y tylko ze strony zjaw iskow ej (ib. 513). G rzegorz pow ołuje się tu n a określenie św. Paw ła (2 Kor. 4,15) W ogóle w rzeczach dotyczących Boga są pew ne spraw y przed nam i zakryte, k tó rych nie należy dociekać, unikając nadm iernej ciekawości, zostaw iając je Duchow i św .18.

G rzegorz swój zachw yt nad przyszłym istnieniem w yraża w słowach pełnych ż a ru w ew nętrznego, głębokiego przekonania o jego rzeczyw i­ stości i w spaniałości. J e s t to życie praw dziw e (Or. in fu n . Pulch. PG 46,876 C), je s t ono bezcielesne i bezm aterialne, tylko duchow e (Or. de

m ort. PG 46,497 A). Te p rzym ioty egzystencji pozagrobowej u w alniają

duszę od w szelkich p á th e (przypadłości cielesnych) i od zła (Or. de mort. PG 46,504 A; por. Or. Flacillae. PG 46,889 B). J e st to bytow anie wiecz­ ne, czyste (Or. de m ort. PG 46,497 A).

Szczęście w ieczne m a w sobie w iele elem entów , nazw ać by je można w ieloaspektow ym . Nie w szystkie jednakow o często i mocno Grzegorz U w ydatnia w sw ych w ypow iedziach. Czasem ogranicza się do prostego , ich w yliczenia, np. „N ieśm iertelność duszy, wieczność życia, królestw o niebieskie, nie kończące się wesele, radość nie m ająca k resu ” (In suam

ordin. P G 46,553 A). N ieśm iertelność dla N ysseńczyka to w łaśnie i prze­

de w szystkim aphtharsia (term in te n często u niego w y s tę p u je )19 jako p rzym iot tego, co nie podlega zniszczeniu w łaściw em u życiu biologiczne­ mu. W człow ieku je st ona uczestnictw em w życiu Bożym; athanasia zaś jest jednocześnie życiem duszy zjednoczonej z Bogiem i wyzwoleniem ze śm iertelności biologicznej 20.

Źródłem nie kończącej się radości zbaw ionych jest kontem placja Bo­ ga: „Bo kto m ógłby dać jak ąś w spanialszą koncepcję szczęścia niż oglą­ danie Boga?” 21. D usza nie tylko poznaje Boga, ale i posiada uczestnictwo w Jego n a tu rz e (Zob. De beatit. Or. 1. PG 44,127 C; De inst. Christ. PG 46, 293 B). T h eu m eth usia w y stęp u je jako jeden ze składników szczęś­ cia, k tó re przy pad a w udziale zm arłej cesarzowej (zob. niż. s. 93). Za­ ślubiny duszy P ulch erii z niebieskim O blubieńcem m ożna też uważać za sym bol ścisłego zjednoczenia się z Bogiem. D la duszy zbawionej „Bóg

“ V ita M o y sis 110. PG 44, 357 C; por. ib id e m 732 C -D , 944 A -D , 1013 C. D o tak ich zagad n ień zalicza G rzegorz m . in, p y ta n ia o isto tę B oga i nast.: Oo było przed stw o rzen iem św ia ta ? , C zym jest to, co is tn ie je poza św ia tem zjaw isk?, Jaka jest k o n ieczn ość b y tó w p ow sta ją cy ch ?

19 Zob, D a n i é 1 o u. P la to n ism e s. 55. 20 T am że s. 55 n.

21 In ca n t. horn. 6. P G 44, 390 D. G rzegorz u zn aw ał p ostęp u jącą kon tem p lację ob licza B ożego i ty m się różn ił o d in n y ch O jców 1 p óźn iejszych teologów . N au k a G rzegorza o vis io b e a tific a jest trudna i n iezb yt jasna. Zob. D i e k a m p, jw. s. 103, 117.

(7)

staje się w szystkim ” (Or. in ju n , Pulch. PG 46,873 B). N ie stoi z ty m tw ierdzeniem w sprzeczności in n y skład n ik szczęścia czekającego nas w niebie — kontem placja P ięk n a n iem aterialnego i pozaśw iatow ego, du ­ chów niebieskich w szystkich stopni i w szystkich zbaw ionych: „ponad- św iatow e i niem aterialne piękności, Trony, Moce, Zw ierzchności, Pano ­ w ania, W ojska anielskie, zgrom adzenia, górne m iasto i ponad niebiosa­ mi orszak św iąteczny w pisanych” [zbawionych] (Or. de m ort. PG 46,508 B. Por. zakończenie De V ita Ephraem . P G 46,848 n). G rzegorz p rzyjm o ­ wał, że czyste duchy przebyw ają w określonych przestrzeniach w szech­ św iata, w eterycznych regionach albo w niebie. N iejednokrotnie mówi o topos, o endiájtem a albo o chorion d u c h ó w 22. O kontem placji „rzeczy niew idzialnych” jest też m ow a w Or. Flacillae (889 B). Zbaw ieni dostają się do św iatła praw dziw ego, wiecznego, ich radość nie będzie m iała kopca.

Dusze spraw iedliw ych od razu po śm ierci d o stęp u ją oglądania Boga 2S. Dusza po rozłączeniu się z ciałem odzyskuje daw n ą sw oją piękność: „[...] konsekw entnie należałoby żyw ić przekonanie, że pow racam y do w łasnej piękności, w której n a początku zostaliśm y u k ształtow an i n a podobieństw o pierw ow zoru” (Or. de m ort. PG 46, 512 A). P iękno duszy zbawionej opisuje szczegółowo w Or. in fu n . Pulch. (zob. niż. s. 89), Z m arła księżniczka zn ajd u je się w raju . M ówca nie w y jaśn ia różnicy pom iędzy rajem a niebem . „R aj” u G rzegorza oznacza tak że to m iejsce, gdzie dusze spraw iedliw ych oczekują n a zm artw ychw stanie eschatolo­ giczne, a więc m iejsce pośrednie m iędzy ziem skim ra je m a ostatecznym m iejscem szczęścia wiecznego 24.

N a oddanie szczęścia wiecznego G rzegorz posługuje się rów nież ew an­ gelicznym obrazem królestw a, k tó ry ty m bardziej b y ł stosow ną prze­ nośnią, skoro chodziło o los p ośm iertny córki czy żony cesarza. Nic więc dziwnego, że w obu m ow ach żałobnych przeprow adza zestaw ienie god­ ności ziemskiej i niebieskiej, podkreślając bezsprzeczną wyższość pano­ w ania w niebie. O braz nieba, k tó ry G rzegorz um ieścił n a końcu m ow y k u czci zm arłej cesarzowej, zaw iera w sobie przenośnie pochodzące ze Starego T estam entu: „[Flacilla] zaprow adzona została n a łono ojca w iary, A braham a, obok źródła rajskiego (którego k ropla nie p ada n a niew ie­ rzących), w cieniu drzew a żyw ota, zasadzonego obok sp ływ u w ó d ”. Ten opis należy uzupełnić elem entam i zaw arty m i w przed śm iertn ej m odlit­ w ie M akryny (Vita Macr. P G 46,984, B-D-985 A), gdzie w y stę p u ją ślady

*

22 D i e k a m p , jw . s. 231. Por. V ita M o y sis 247. PG 44, 408 B.

28 Por. J. D a n i é 1 o u. L a ré su rre c tio n d e s co rp s c h e z G rég o ire d e N ysse. „ V igiliae C hristianise” T. 7:1953 s. 154-Î70,

24 T e n ż e . T erre et p arad is ch ez le s P ères de l ’E glise. „E ranos J a h rb u ch ” T. 22:1953 s. 448. Zob. Or. d e M e le t. PG 46, 860 B; D e arüm a P G 46, 84 B -C

(8)

.-80 L E O K A D IA M A Ł U N O W IC Z O W N A

starszych jeszcze w yobrażeń eschatologicznych. Oto duszę opuszczającą ciało m a prow adzić anioł św iatłości do „m iejsca w ytchnienia, gdzie się zn ajd u je w oda w y tc h n ie n ia ”, m iędzy w yb rany m i a potępionym i rozciąga się „straszliw a o tchłań ” (Zob. Or. de M elet. P G 46,860 B; De Anim a. PG 46, 84 B-C).

P row adzenie duszy przez anioła do „m iejsca w y tchnienia” zakłada, że w tej w ędrów ce czekają ją różne niebezpieczeństw a i trud y. Rodowód ty ch w yobrażeń sięga aż egipskiej esch ato lo g ii25. A n a całym Wschodzie staro ży tn y m była rozpow szechniona w iara, że zm arłym niezbędny jest św ieży napój; w odę uw ażano za źródło życia i jedyny środek ugaszenia p ra g n ie n ia 26. W in sk ry p cjach nagrobnych z okresu cesarstw a zarówno greckich, ja k i łacińskich często w y stęp u ją form uły zaw ierające ideę orzeźw ienia, n ap o jen ia duszy w odą po ś m ie rc i2-7. W yobrażano sobie

m iejsce szczęśliwości jako „zielone pastw iska, w oda odpocznienia”.

W yobrażenie tak ie rozpow szechniało się także pod w pływ em Ps. 22, a pow odzenie tego m o tyw u w środow isku grecko-rzym skim tłum aczy się jego pokrew ieństw em z polam i E liz e jsk im i28. W yrażenie.„łono A bra­ h am a” 29 przeszło z Biblii do piśm iennictw a starochrześcijańskiego. Ozna­ czało ono n a jp ie rw m iejsce, gdzie p rzebyw a A braham w raz z innym i spraw iedliw ym i, najczęściej jed n a k było używ ane zarów no przez pisarzy greckich, ja k i łacińskich jako określenie m iejsca wiecznej szczęśliwości i praw dopodobnie dość ju ż wcześnie zostało przejęte przez liturgię z m a rły c h 30. U G rzegorza w y stęp u je też kontam inow ane w y ra ż en ie : „łono odpocznienia”, stanow iące naw iązanie do paraboli o bogaczu i łazarzu

(De A nim a. PG 46, 80 C).

5. Z Y C I E W I E C Z N E A D O C Z E S N E

W obec istn ien ia szczęśliwości w iecznej śm ierć jako odejście z gorsze­ go życia do lepszego nie pow inna budzić w nas ani sm utku, ani lęku.

28 Zofo. in te r e su ją c y a r ty k u ł M. Sim on: ©«past obddę a M tooS „R evu e de

1’M śtoire des r e lig io n s” T. 113:1936, zw łaszcza s. 204 n.

28 Zob. A. P a r r o t. Le „re frig e r iu m ” dan s l’a u -d e là „R evue de l ’h istoire des r e lig io n s” T. 113:1936 s. 147, 152,.

27 Szereg in teresu ją cy ch p rzyk ład ów z esta w ił A. D ietrich (N e k y ia . Leipzig 1893 s. 95 rin.).. W ysu w a on dość p rzek on u jącą h ip otezę o poch od zen iu ty ch w y ­ obrażeń z m isterió w orfick ich .

28 Por. D a n i é l o u. T e rre e t p a ra d is s. 441. W r y tu a le p ogrzebow ym K ościo­ ła W schodniego zach o w a ła się n a stęp u ją ca m od litw a: „Daj duszy teg o oto tw ego słu g i zm arłego od p ocan ien ie ma zielo n y m p astw isk u , w m iejscu orzeźw ien ia, skąd u szed ł ból, sm u tek i ję k ”. (Cyt. za: D i e t r i c h , jw . s. 97 a.).

28 Co do g en ezy n a z w y zoib. De an im a. PG 46, 84 C.

(9)

G dyby zm arli mogli płakać i lam entow ać, opłakiw aliby los tych, k tórzy jeszcze pozostają w ciele, a nasze przyw iązanie do życia ta k pełnego u tra p ień uw ażaliby za godne p ła c z u S1. Poniew aż zm ysłam i nie m ożem y poznać istoty życia wiecznego, dlatego odczuw am y przed nim lęk (Or.

de m ort. PG 46,513 B-C). Rozpacz i żal po stracie bliskich dowodzi, że

nie m am y też należytego pojęcia, czym jest życie doczesne (ib. 497 A). Przejście przez śm ierć z życia doczesnego do w iecznego sp raw ia nam przykrość tylko z „przyzw yczajenia”, tj. n a podstaw ie pojęć obiego­ wych. Grzegorz w yjaśnia to przez porów nanie do narodzin człowieka. J a k płód ludzki okazuje żałość i płacze, gdy opuszcza łono m atki, ta k postępuje dusza, gdy przez śm ierć porzuca b ru d n y św iat m aterii, by dostać się do praw dziw ego św iatła (ib. 516).

D rugie porów nanie uplastycznia w artość życia ziem skiego i wiecz­ nego. Ci, k tórzy opłakują śm ierć czyjąś, p ostępują podobnie ja k ludzie spędzający życie w w ięzieniu, k tórzy ubolew aliby nad losem w spół­ więźniów w ypuszczonych na wolność, nie zdając sobie sp raw y z tego, że przechodzą oni do jasności po m rokach w ięzienia (ib. 505 D). Sm ucić się by należało dlatego, że życie doczesne przedłuża nasze oddalenie od praw dziw ego dobra i szczęścia (De beatit. or. 3. PG 44,1225 A), a nie z powodu zejścia z tego św iata (Or. de m ort. PG 46,536 D).

P odstaw ą należytego stosunku do śm ierci je st n adzieja chrześcijań­ ska. Tylko niew ierzący ograniczają życie ludzkie do w ym iarów doczes­ ności i dlatego koniec życia u w ażają za nieszczęście, skoro nie uznają nieśm iertelności. Poręczycielem naszego zm artw y ch w stan ia je s t Bóg, k tóry sam u m arł i zm artw y ch w stał (ib. 537 C). Z m artw ych w stan ie C hrystusa rozciąga się n a całą ludzkość: „ J a k zaś zasada śm ierci, k tó ra była w jed n y m składniku, ogarnęła zarazem całą n a tu rę ludzką, ta k samo i zasada zm artw y chw stan ia przez jednego rozszerza się n a całą ludzkość” (Or. catech. 16. PG 45,52 C). P odstaw ow ym poglądem w escha­ tologii N ysseńczyka jest tw ierdzenie, że „zm artw y chw stanie stanow i pow rót do stan u pierw otnego” 32. G rzegorz p rzy jm u je n a w e t m ate ria ln ą tożsamość ciała zm artw ychw stałego i ziem skiego 33. D la objaśnienia dog­

31 Or. de m o r t. PG 46, 508. G rzegorz ob ja śn ia ją c Mt 5, 5 pow iada, że is tn ie je rodzaj sm utku, b ło g o sła w io n eg o przez C h rystu sa. W y w o łu je go św iad om ość, że p raw d ziw e dobra są p o taimltej stron ie, a ży cie d oczesn e p rzed łu ża n a sz e o d d a len ie od nich (De beat. 3. P G 44, 122 A).

32 In eccl. hom . 1. P G 44, 633 C. Zob. J. B. A u f h a u s e r . D ie H e ilsle h re des hl. G reg o r vo n N yssa . M ü n ch en 1910 s. 44 n.

33 D e anim a. PG 46, 73-80; Or. de m o r t. P G 46, 532-536. Co do p o gląd ów G rze­ gorza n a zm a rtw y ch w sta n ie zob. D e hom . o p ij. PG 44, 188 C; D e a n im a . P G 46, 148 A - 149 D. 156 nn.; De v ir g . 12. PG 46, 373 C.

(10)

82 L E O K A D IA M A L U N O W IC Z Ö W N A

m a tu o zm artw y ch w stan iu ciał N yśseńczyk najczęściej stosow ał filozo­ fię, posługując się m etodą in d u k cji 34.

8. SM IERC

»

Czym je s t śm ierć od stro n y zjaw iskow ej? J e s t to „rozłączenie ciała i duszy” (A dv. A poll. 30. P G 45,1188 D) i — częstsze określenie — „roz­ dzielenie tego co złożone” (ib. 51). D la duszy oznacza to odejście z ciała (Or. Flacillae. P G 46, 888 B), przejście z życia doczesnego k u lepszemu

(De v ita Ephraem . P G 46,848 D). Z m arli to są „ci, którzy odeszli z tego

życia” (Or. de m ort. P G 46,497 A). O kreślenie: „ci, którzy zasnęli” w y stę p u je tylko jak o przytoczenie słów św. P aw ła albo jako aluzja do n ich (Or. in M elet. P G 46, 861C; Or. in fu n . Pulch. P G 46, 868, 876 D). J e s t koniecznością n a tu ry ludzkiej (Or, de m ort. PG 46, 497 A). Sen i czuw anie stan ow ią obraz życia i śm ierci (ib. 521 A). Ciągle się zmie­ n iam y i obum ieram y. „Dlaczegóż więc okazujem y zaskoczenie wobec śm ierci, do k tó rej zapraw ian iem się i ćwiczeniem m a być życie pędzone w ciele?” 35

U zasadnienie m etafizyczne śm ierci stanow i grzech pierw orodny, jest ona jego następstw em , bo człow iek w edług pierw otnego plan u Bożego m iał być nieśm ierteln y 3®. P raw dę, że śm ierć jest skutkiem grzechu po­ pełnionego przez Adam a, N ysseńczyk mocno i często p o d k re śla S7. Lecz śm ierć je s t nie tylk o karą, ale i w yrazem niezw ykłej dobroci Boga, prze­ jaw em Jego tro sk i o człowieka, lekarstw em n a grzechy. Oto przez grzech zło weszło w naszą n atu rę, w żarło się niem al w n ią i jedy ny m sposobem, by człow iek odzyskał pierw o tn ą czystość, jest oddzielenie się duszy od ciała, co stanow i śm ierć. „[...] stosow nie do planu zbaw ienia Boska opatrzność w prow adziła do n a tu ry ludzkiej śm ierć, aby po w ypłynięciu niepraw ości w rozw iązaniu ciała i duszy, przez zm artw ychw stanie n a now o odtw orzony został człow iek cały, w olny od wszelkiej przym ieszki niepraw ości" (Or. Catech. 8. P G 45, 36 A-B. Tłum. T. Sinko).

D la u plasty czn ienia swojej m yśli G rzegorz posługuje się n a stę p u ją ­ cym porów naniem : „Przypuśćm y, że jakieś naczynie jest zrobione z gliny i że to naczynie jakim ś podstępem zostało napełnione ołowiem. W lany ołów skrzepł i n ie m ożna go wylać. Nagle właściciel chce sobie zabrać

34 P. B o u ë d r o n . L a d o c tr in e p sy c h o lo g iq u e de S a in t G rég o ire de N ysse. N a n tes 1861 & 40. Or. d e m o r t. PG 46, 521.

35 R ów n ież św . G rzegorz z N azjan zu w y su w a za P la to n em (P h a ed o 80 E) jako n a czeln e za d a n ie c z ło w ie k a sta łe ro zm y śla n ie o śm ierci.

38 Zob. np. In C h ris ti resu r. or. 3, 3. PG 46, 661 B n.

37 N a p rzyk ład D e v ir g. 12. PG 46, 369 C; In can t. ham . 13. P G 44, 1053 B; A d v A p o ll. 55. P G 41, 1260 A ; D e hom . opif. 20. PG 44, 200 D; In p sa lm , in scr: 16. P G 44, 601 C; D e a n im a PG 46, 81 C.

(11)

naczynie, a posiadając znajom ość g arn carstw a, rozbija sk o ru pę zaw ie­ rającą ołów, a potem znów lepi naczynie, opróżnione z w lanej do niego m aterii, w pierw otnej form ie, n a swój użytek. T ak w ięc i tw ó rca n a­ szego naczynia, gdy do części zm ysłow ej, to je s t do ciała, przym ieszało się zło, rozkłada m aterię, k tó ra p rzy jęła zło, b y znow u kształtow ać przez zm artw ychw stanie naczynie o pierw otnej piękności, n ie zm ieszane z przeciw ieństw em ” 38. Bóg postęp u je z człow iekiem ja k lek arz z chorym i dlatego dopuścił śm ierć ciała. T en asp ek t leczniczy śm ierci G rzegorz silnie podkreśla; jest ona lekarstw em n a grzech i jego sk u tk i 30. G dy po­ rów nam y teoretyczne, niejako program ow e w ypow iedzi teologa n a tem a t śm ierci z jego osobistą reak cją wobéc s tra ty osoby bliskiej, dostrzeżem y pew ną niekonsekw encję. Np. kiedy po 9— 10 m iesiącach od zgonu B a­ zylego rozm aw ia z siostrą o zm arłym bracie, czyni to w śród ł e z 40.

Na tem at in nych nieszczęść nie posiadam y w ypow iedzi G rzegorza; m niej by, zresztą, one nas obchodziły, skoro zachow ane jego pism a ko n- solacyjne odnoszą się tylko do śm ierci. O gólnie stw ierd za m yśliciel: „[...] n a tu ra ciała jako złożona i zm ierzająca do rozkładu z konieczności podlega cierpieniom i chorobom ” (Or. catech, 7. P G 45,32). Pow szechność cierpienia w życiu ludzkim w ypływ a z n a tu ry ludżkiej. „To, żeby nie doznać żadnego cierpienia, przekracza m ożliwości n a tu r y lu d zk iej” (Or.

in fu n . Pulch. PG 46,872 B).

Grzegorz, ja k pow iedziano w yżej (s. 76), przyczynę zła w idział w skażonej woli ludzkiej, a nie w Bogu. P rzyzn aw ał je d n a k dużą rolę złem u duchow i w życiu człowieka. P a ro k ro tn ie w ym ienia go jako spraw cę nieszczęścia, n a p rzykład: „jakiś zły du ch ” spow odow ał jakieś w ielkie, n ie- sprecyzow ane bliżej nieszczęście (E p . 7 P G 44,1036 C); „nieszczęsna tr a ­ gedia, k tó rą jakiś zły duch stw orzy ł” (ib.) — m ów i o ty m sam ym w y d a­ rzeniu. Śm ierć b p a M elecjusza p rzy p isu je d e m o n o m 41. N ysseńczyk nie

m Or. ca tech . 35. P G 45, 88 D-89. A. P o d o b n ie w Or. in fu n . P u lch . P G 46, 876 D. Or in fun. P ulch. P G 46, 33 B ; por. T am że c. 16. N ie je s t to o ry g in a ln e p o ­ rów nanie, b o p o słu ży ł się nim też św . A ta n a zy i św . B a zy li. G rzegorz m ó g ł z a ­ czerpnąć je od M etodego z Olim pu. Por. Or. in fun. P u lch . 876 D -877 A.

89 Por. A u f h a u s e r , jw: s. 73.

40 D e v ita M acr. PG 46, 977. P osiad ał natu rę w ra żliw ą , np. p ła k a ł z radości (Ep, 6. P G 46, 853 A -856 A). M ożna by w ty m w id zieć przejaw; w ię k sz e j w r a ż liw o ­ ści cech u ją cej ów czesn ą ep ok ę o n a lecia ło ścia ch n ie c o ro m an tyczn ych . N a p rzyk ład G rzegorz z N azjanzu w d w ad zieścia la t po śm ierci C ezarego, a ta k że po śm ierci B azylego jeszcze m ó w i ze łzam i: „N ie m am ju ż B azylego, n ie m am C ezarego, brata d uchow ego i brata cielesn eg o ” (Ep. 80).

41 Or. d e M el. P G 46, 853 A -856 A. Ś m ierć M elecju sza n a stą p iła w n ieod p o­ w ied n im d la K ościoła cza sie, a ie B óg p o zw o lił n a in te r w e n c ję szatana; jak w w y ­ padku H ioba. Por. D e a n im a . P G 46, 72 B: „Z godnie z p o w szech n y m p rzek on an iem i nauką P ism a św , w ierzym y, ż e istn ieją isto ty b ezziem sk iego ciała, n iep rzy ch y ln e

(12)

84 L E O K A D IA M A Ł U N O W IC Z O W N A

w y jaśn ia bliżej, ja k a jest autonom ia złego ducha w planach Bożych. Nie tłum aczy też, czym jest „zazdrość” (p hthónos), przyczyna śm ierci cesa- rzów ny czy m łodego narzeczonego M ak ryn y: „tam rozszalała się zazdrość przeciw ko cesarstw u ” (Or. Flacillae. PG 46, 884 A); „Zazdrość zniszczyła św ietne nadzieje, porw aw szy go z życia” (V ita Macr. PG 46,964 C). Podobnie w yraża się G rzegorz o przyczynie śm ierci M elecjusza (Ór. in

M elet. P G 46,853 A-856 A). Rów nież św. Bazyli przypisuje zazdrości

śm ierć m łodzieńca, pocieszając strapionego ojca (Ep. 5). Można przypusz­ czać tu w pływ tra d y c ji pogańskiej n a retorów chrześcijańskich.

N iew ątpliw ie trzeb a przyjąć, że G rzegorz za przypzynę nad rzędną w szystkich w y d arzeń uznaw ał Boga i zapew ne dlatego nie daw ał takiego w yjaśn ienia, bo uw ażał to za rzecz oczyw istą dla chrześcijanina. Nysseń- czyk podkreślał, że każdy człow iek jest spraw cą własnego cierpienia, a nie Bóg: „N ie sądźm y, że od Boga przychodzą nieszczęścia n a tych, k tórzy n a nie zasługują, ale że każdy sam staje się dla siebie spraw cą ciosów, za pom ocą w łasnej woli szykując sobie zapas cierpień”, podobnie ja k nie lekarz pow oduje chorobę, ale nasze nieum iarkow anie (Vita

M oysis. PG 44, 352 A-B). W ystępu je tu lecznicza koncepcja kary. Po­

rów n an ie k a ry w ym ierzonej przez Boga z lekarstw em daw anym przez le­ karza, ja k i sam a koncepcja lecznicza kary, tkw iąca u podstaw y porów ­ nania, pochodzą od O ry g e n e sa i2. W przytoczonym m iejscu nieszczęście jest ujm o w ane przez G rzegorza jako sk u tek nieuporządkow ania woli; może być ono bolesne, ale m a n a celu wyleczenie nas ze zła. Kiedy in­ dziej p odkreślana jest w artość oczyszczająca cierpienia poprzez porów ­ nanie do procesu w y ta p ia n ia szlachetnego kruszcu: ogień pochłania pia­ sek i różne przym ieszki, złoto lu b inny cenny m etal pozostaje w ydobyty w całości (De anima. PG 46,226 n). Dochodzi też m om ent doświadcze­ n ia — jak ogień stanow i próbę dla złota, ta k cierpienie dla duszy (V ita

Macr. PG 46,973 C-D).

III. P O ST A W A CZŁOW IEK A WOBEC N IESZC ZĘŚC IA

G dy sp adnie n a nas jakiś cios życiowy, pow inniśm y przede w szyst­ kim dopuścić do głosu rozum , by należycie ocenił to, co nas spotkało i nie pozwolił uczuciu nam i zaw ładnąć (przeciw staw ienie logismós i páthos). G dy np. m atk a G rzegorza załam ała się n a wiadomość o nagłej śm ierci syn a N aukratiosa, M akry n a podtrzy m uje ją n a duchu „cierpie­

42 V ie d e M oïse. Intr. e t trąd. J. D anićlou. 2 ed. P a ris 1955 s. 56 uw . 2. G rze­ gorz pod w p ły w e m Orygenesia g ło si często, że bary w y m ierza n e ludziom w ystęp n ym czy Ło w ty m życiu, czy to w p rzyszłym m ają n a c elu ich oczyszczenie. Por. J. T u r m e l . L ’esc h a to lo g ie à la fin du IV e siècle. „R evue d’H istoire et de L ittéra ­ ture r e lig ie u s e s” T. 5:1900 s. 104.

(13)

niu przeciw staw iając rozum ” (Vita Macr. PG 46,986 D; por. 965 D). W mowie żałobnej ku czci P u lch erii m ów ca ta k u zasadnia p rzejście k u części pocieszającej: „Poniew aż rozum ta k bardzo poddał się cierpieniu, byłaby już pora wzm ocnić osłabioną m yśl za pom ocą rad y , o p artej n a rozum ow aniu” (Or. in fu n . Pulch. 3. PG 46,868). N iew łaściw a rea k c ja na śm ierć osoby bliskiej jest spow odow ana nieznajom ością isto ty życia (Or. de m ort. PG 46, 513 n). Czym jest życie i śm ierć, pow inien nas pouczyć rozum (ib. 508 C). Lęk przed życiem pozagrobow ym w yp ływ a z niemożności jego poznania (ib. 513 B-C). Ogół ludzi k ieru je się zazw y­ czaj nieprzem yślanym przyzw yczajeniem w ocenie zjaw isk (ib. 497 A). Rozum owanie (logismoi) jest środkiem leczniczym w cierp ien iu (V ita

Macr. PG 46,969 A). P rzypisyw anie ta k w ielkiego znaczenia w ładzy po­

znawczej odpow iada koncepcji człow ieka głoszonej przez N ysseńczyka. Z najdujem y u niego n astęp ującą definicję człow ieka: „Człowiek jest tw orem Bożym rozum nym , uczynionym n a obraz swego S tw ó rcy ” (In

verba: Faciamus homin. hom. 1, PG 44,264 C), i objaśnienie, że podobień­

stw o Boże tw orzą nie afekty, lecz ich w ładca — rozum , poniew aż jest on głów ną częścią naszej n a tu ry (De anima. PG 46, 61 B) i jak o boski w nas pierw iastek pow inien panow ać nad popędam i (horm áj) duszy (De

beatit. or. 2. PG 44,1216 C; 335 C-D). N a tu ra um ysłu człow ieka jest

niedostępna poznaniu. „Poniew aż zaś n a tu ra naszego um ysłu, k tó ry jest stw orzony n a obraz Stw órcy, w ym yka się naszem u poznaniu, m a on dokładne podobieństw o z n a tu rą ponad nam i i przez sw oją niepozna- walność charak tery zu je sw ą niep o jętą n a tu rę ” (De opif. hom in. 11. PG 44,156 B).

1. U C ZU C IE

Z przytoczonych w ypow iedzi naszego a u to ra w ynika, że życie emo­ cjonalne podporządkow yw ał on rozum owi, w ładzy poznaw czej. Nie głosił jed n ak absolutnej niew rażliw ości, poniew aż u znaw ał uczucia za zjaw isko w rodzone n a tu rz e ludzkiej: „[...] poruszeń duszy nie zw iem y ani cnotą, ani w ystępkiem , lecz ich dobroć czy złość zależy od ich użycia”. Jeśli je sk ierujem y k u tem u, co szlachetne, sta n ą się one podłożem w zniosłych czynów, ja k to było z „[...] sm utkiem szlachetnie się sm ucą­ cych” (De anima. PG 46,65 C-66A. Tłum. W. Kania). D la w ydobycia właściwych poglądów G rzegorza n a afek ty niezbędne je s t u stalenie znaczenia p a ru ch arakterystyczn y ch term inów , ja k apatheja i pathos (wzgl. pathe). J a k już słusznie zau w ażo n o 43, u N ysseńczyka w iele w y

(14)

86 L E O K A D IA M A L U N O W IC Z Ö W N A

razów zapożyczonych Z term inologii /filozofii pogańskiej n ab iera cał­ kiem innego znaczenia. Łatw o więc o zniekształcenie jego m yśli, gdy się n ie uw zględnia należycie zm ian sem antycznych;

C en traln y m pojęciem w aseezie G rzegorza jest apdtheja, ale w ni­ czym nie przypom ina ona niew rażliw ości uczuciowej, głoszonej jprzez stoików . O kreśla ona łaskę, życie nadprzyrodzone, k tóre przechodzi od Boga do duszy ludzkiej zabezpieczając ją przeciw zam iesżaniom zmysło­ w ym . U G rzegorza te n w y raz posiada więc c h arak ter w y bitn ie pozy­ ty w n y ; n ie oznacza w cale u su w an ia afektów . Tylko drugorzędnie apät-

'heja je s t charak tery zo w an a przez ataraksia. spokój W ewnętrzny; jest to

jed e n z jej aspektów , ale nie zasadniczy. W w ielu m iejscach Nysseńczyk przed staw ia apatheja jako po w ró t do życia anielskiego.

T ak a koncepcja je s t ja k n ajd alsza od wszelkiego m oralizm u i ascezy czysto n a tu ra ln e j. A p a th e ja chrześcijaiiina m a być naśladow aniem Boga i uczestnictw em w Jego n atu rze. R ealizuje się ona tylko w ścisłym związ­ k u z Bogiem, je s t niezbędnym w aru n k iem życia w ew nętrznego: „[...] w olność od nam iętności jest początkiem i podstaw ą życia w edług cn oty” (Or. catech. 6. P G 45,29 A). Jej głów nym skutkiem jest usunięcie pożąda­ n ia (e p ith y m ia ) 44 W yraz pdthos (pathe) posiada u G rzegorza dw a głów­ n e znaczenia: 1. O kreśla p rzede w szystkim to w szystko w człowieku, co się odnosi w nim do życia zwierzęcego, dziedzinę zjaw isk biologicznych i psychologicznych. Ta n a tu ra zwierzęca, dobra sam a w sobie, dla człow ieka stanow i je d n a k pew ien u p ä d e k 45. 2. Oznacza całość grzesznych , skłonności u człow ieka, k tó re odpow iadają w spółczesnem u określeniu „grzechów głów nych” . Celem życia ascetycznego je s t w alka ze złymi skłonnościam i, a n ie z życiem cielesnym jako takim . Bo w obecnej k o n - . dycji lud zkiej (tj. po grzechu pierw orodnym ) path e (w pierw szym zna­ czeniu) stano w ią in te g ra ln ą część naszej n a tu ry . Nie są one czymś złym, w szystko zależy od u żytku, jak i z n ich zrobim y, od podporządkow ania ich w ładzy rozum u (n u s ) .A p a th e ja w życiu doczesnym w yraża należyte w y k o rzy stan ie ow ych pathe, k tó re podporządkow ane rozum ow i s ta ją się jego pożytecznym i sługam i. A p a th e ja zaś. eschatologiczna polega na w yzbyciu się kondycji biologicznej, śm iertelności i płci, a całkowicie do­ pełn i się ona jed y n ie po ś m ie rc i46. Uczucie — pow tarzam y '— uznaje G rzegorz za coś naturalneg o . N ieodczuw anie bólu po śm ierci księżniczki , P u lch erii dowodziłoby, że d an y człow iek posiada „żelazne usposobienie” (Or. in fu n . Pulch. P G 46,865 A). O pow iadając o załam aniu się swej m atki

41 Por. W. V ö l k e r . D ie M y s tik G reg o rs v o n N yssa in ih re n g esch ich tlich en Z u sa m m e n h ä n g e rn . „T h eologisch e Z e itsc h r ift” Bd. 9:1953 s. 343.

45 D a n i e l o u . P la to n ism e s. 50. G rzegorz p rzed staw ia ją zw y k le przez „tuni­ k i skórzanie” (Rdz 2, 21).

(15)

n a wiadomość o śm iertelnym w ypadku, k tó rem u uległ syn N aukratios, dodaje: „Ona zaś b y ła doskonała w e w szystkim , eo się odnosi do cnoty, ale i nad n ią jed n a k m iała w ładzę n a tu ra Zasłabła bow iem n a duchu, n atych m iast odebrało jej dech i m owę, bo rozum u stą p ił przed uczuciem ”

(Vita Macr. P G 46,969 A). i

Grzegorz stoi n a stanow isku m etriopatii, opanow yw ania uczuć za­ grażających rów now adze w ew nętrznej 47. D latego też zdecydow anie po­ tępia n ad m ierny sm utek i n ieu m iarko w an ą żałobę po śm ierci drogiej osoby. W y stępują one u osób m ałodusznych (Or. in fu n . Pulch. PG 46,868). Poddaw anie się przygnębieniu p iętn u je jako niegodne człow ieka szla­ chetnego; tylko niew iasty i niew olnicy folgują sm utkow i. D la swej m a t­ ki w yraża uznanie, że po trafiła opanow ać rozpacz i lam en ty : „{...] jej przeżycia nie m iały w sobie niczego niskiego i babskiego” (V ita Macr. PG 46,969 A). W m owie żałobnej k u czci M elecjusza m ów ca sam siebie przyw ołuje do porządku: „Lecz otrzyjcie m i łzy; bo zdaję sobie spraw ę, że ponad potrzebę zachow uję się ja k niew iasta z pow odu nieszczęścia [tj. śm ierci M elecjusza]”. K ategorycznie odrzuca przesadny sm u te k po śm ierci osób bliskich: „[...] ju ż nie gódźm y się n a te n podły i nieszla­ chetny sm u tek” (Or. de m ort. P G 46,536 D).

2, R O L A W I A R Y

Naszymi reakcjam i uczuciowym i m a kierow ać nie tylk o rozum , ale przede w szystkim w iara. Ten sam fa k t — śm ierć — może w yw ołać łzy, a może stać się źródłem w esela i radości, zależnie od tego, czy, dusza zmarłego jest zbawiona, czy potępiona, co stanow i ju ż p rzedm io t w iary. „G dy chodzi o resztę ludzi, śm ierć jest u znaw ana jako przyczyna łez dla pozostałych, w w ypad k u zaś św iętych, staje się ona sp raw czynią ra ­ dości i w esela” (De v ita Ephraem . PG 46,868 C). W śród rac ji sk łan iają­ cych chrześcijanina do spokojnego znoszenia śm ierci n a pierw sze m iejsce w ysuw a się w ia ra w szczęśliwość wieczną, nadzieja w zm artw y ch w sta­ nie (zob. niż s. 96). Stanow ią one cnoty specyficznie chrześcijańskie. Pogan nazyw a G rzegorz ludźm i pozbaw ionym i w ia ry i nadziei. N adzieja nasza jest uzasadniona, poniew aż Bóg darzy człow ieka sw ym i w zględa­ m i: Jego istotą jest dobroć, m iłością sw oją otacza całe nasze życie, dla­ tego głów nym naszym obowiązkiem jest okazyw anie M u w dzięczności 4S. M ötyw „nagrody niebieskiej” nie je s t specjalnie w y su w an y przez Nysseńczyka, gdy zachęca do znoszenia nieszczęścia. M ożna b y dostrzec

47 Por. W. W i l p e r t . A ta r a x i a .1 RAC T. 1. S tu ttgart 1950 s. 850.

48 V ö l k e r . Z u r G o tte s le h re G reg o rs v o n N yssa. „V igiliae C h ristian ae” Bd. 9: 1955 s. 19.

(16)

88 L E O K A D IA M A L U N O W IC Z Ó W N A

go w m etafo rze agonistycznej użytej n a określenie postaw y Hioba,, po­ daw anej jako w zór do naśladow ania. M ówca nazyw a go zapaśnikiem , zw ycięzcą (Or. in fu n . Pulch. PG 46,873 D), poniew aż zwycięzcę w za­ pasach oczekuje nagroda, więc m otyw em w alki z przeciw nościam i b y ­ łab y oczekująca nas w niebie zap łata wieczna.

IV . A N A L IZ A MÓW ŻAŁO BN YC H

1. M O W A Ż A Ł O B N A N A P O G R Z E B I E P U L C H E R I I <

G dy w r. 385 zm arła sześcioletnia córeczka cesarza Teodozjusza i Flacylli, biskup Nyssy wygłosił, może w trzydziestym dniu od śmierci, n a m iejscu, gdzie księżniczka została pochow ana, m owę ku jej c z c i49. S kład a się ona głów nie z argu m entó w pocieszających, należałoby więc ją zaliczyć raczej do lógos p a ra m yth etikó s (mowa pocieszająca) niż do

logos epitafios (m ow a n a g ro b n a )50. W I części G rzegorz w sposób h y-

perboliczny p rzed staw ia ogrom nieszczęścia: jest ono czymś straszniej­ szym niż niedaw n e trzęsienie ziemi. M ówca tra k tu je śm ierć księżniczki jáko ból w łasn y i słuchaczy, k tó ry m usiał przejąć do głębi w szystkich: „K tóż do tego stopn ia niew rażliw y jest psychicznie, któż ta k żelaznego je s t usposobienia, żeby bez bólu p rzyjąć to, co się w ydarzyło?” (865 A). W prow adza dw ie m etafo ry n a oddanie śm ierci dziecka: odlot gołąbka z gniazda; zerw anie pączka kw iatow ego, lekko tylko rozwiniętego.

Spraw cą śm ierci jest „zazdrość”, przedstaw iona przez mówcę jako perso n ifik acją („Zazdrość podstępnie w padła i ja k miecz ścięła nadzieję”), ale bez jakichkolw iek bliższych w yjaśnień. M ogłoby się tu nasunąć sko­ jarz en ie z ta k rozpow szechnionym w świecie greckim pojęciem o „zaz­ drości bogów ” .51 Jasne, że nie mieści się to w chrześcijańskiej koncepcji Boga. Jeśli G rzegorz w prow adził „zazdrość” do swej mowy, widocznie uległ tra d y c ji pogańskiej; może też nadał tem u term inow i now ą treść, oznaczając ty m w yrazem działanie szatana, którego cechą istotn ą jest w łaśnie zazdrość, a polem działania — sp raw y ziem skie 52. Thrénos, istot­ n y składnik m ow y żałobnej, został zużyty przez m ówcę n a opis uroczys­

48 W la ta c h 380-386 G rzegorz c ie sz y ł się ła sk a m i dw oru cesarsk iego.

50 Zob. J. B a u e r . D ie T ro stre d e n d e s G regoriu s v. N yssa in ih rem V e r -h a ltn iss z. a n tik e n R -h e to rik . M arburg 1892 s. 57.

51 Zob. M. P. N i 1 s s o n. G e sc h ic h te d e r g riech isch en R eligión. Bd. 1. Miin- ch en 1941 s. 696 nm.

52 Zob. np. Or. ca tech . 6 PG 45, 28 B : „[szatan] otrzym ał zaw ia d y w a n ie spra­ w a m i ziem sk im i Jak zaś popadł w n am iętn ą zazdrość [...], teg o dokładne przed ­ sta w ie n ie n ie n a leży tera z d o r z e c z y ”.

(17)

tości pogrzebow ych; służy tu on nie pocieszaniu, lecz u żalan iu się nad nieszczęściem 53.

D ruga część — p a ra m y th ija (pocieszenie) m a n a celu ustaw ien ie po­ cieszenia n a płaszczyźnie in telek tu aln ej, przez W zmocnienie argu m entam i rozum ow ym i m yśli zmęczonej cierpieniem (zob. wyż. s. 85). N aw ią­ zując do świeżo odczytanego w y ją tk u z listu św. P aw ła (1 Tes 4,12 nn.), mówca pow tarza zalecenie Apostoła, że „nie trzeb a się sm ucić z pow odu zm arłych”, ja k czynią ludzie pozbaw ieni n a d z ie i54. Pocieszaniu, do k tó­ rego zaraz przystępuje, n ad aje G rzegorz postać nową, nie sp o ty k an ą w przepisach i p rak tyce reto ró w pogańskich, m ianow icie sw oje ra d y i refleksje m oralne ujm u je w form ę dialogu z fik cyjnym oponentem . Mówca sam w ysuw a zarzut, z k tó ry m m ogłoby się spotkać d ane tw ie r­ dzenie i sta ra się dać odpowiedź n a podaną trudność. P rzy po m in a to styl diatryby. Tym się też tłum aczy używ anie 2 os. sing. O ponentem je s t bezosobowy przeciw nik, a nie ojciec zm arłej.

Śmierć, zwłaszcza przedw czesna, m usi budzić sm utek, brzm i p ierw ­ szy zarzut. Grzegorz nie odpow iada n a ń w prost, ty lko pośrednio, przez nakreślenie obrazu szczęśliwości niebieskiej, k tórej zażyw a obecnie P u l- cheria. N aw iązując do odczytanego drugiego w y ją tk u z P ism a św. (Mt 19,14), w szeregu an ty tez przed staw ia szczęście, k tó re stało się udziałem zmarłego dziecka: przebyw a ono z P anem Bogiem, w św iatłości w ieku­ istej, w tow arzystw ie aniołów, w raju , w niezw ykłej w spaniałości k ró­ lestw a niebieskiego; w yraża to przenośnią o przyobleczeniu się w szatę,

któ rą określa słowami Ps. 104,1-2: „O blokłeś się w chw ałę i ozdobę,

odziany św iatłością jako szatą” .

N astępna m yśl pocieszająca potw ierdza jeszcze obecne szczęście P u l- cherii. Piękności ciała, k tórej zniknięcie może w yw oływ ać sm utek, jest przeciw staw ione piękno duszy. W szeregu w yk rzyknikow ych zdań m ów ca w yraża zachw yt nad oczyma, ustam i, rękom a, stopam i i całym w yglądem duszy przebyw ającej w obecności Bożej.

Przechodzi do p rzedstaw ienia a rg u m e n tu podstaw ow ego dla tej m ow y: śm ierć przedw czesna nie pow inna w yw oływ ać większego sm utku, prze­ ciw nie powodow ać radość. R ozpatruje po kolei m ożliw e zarzu ty p

rze-63 Por. B a u e r , jw. s. 59.

54* S ło w a A p ostoła sta n o w ią w ła śc iw ie zalążek p ocieszen ia ch rześcijań sk iego: kohsolatorzy w ięc ch rześcijań scy często się o d w ołu ją do 1 Tes. 4, 13-14, choć, jak to c zy n i n asz autor w ainalizowianej m o w ie, n ie ro zw ija ją słó w św . P a w ła i n ie w y ­ ciągają z nich osta teczn y ch w n iosk ów . Sam G rzegorz b y ł p o ciesza n y tą w y p o w ie ­ dzią A postoła przez sw ą siostrę M akrynę przy sp otk an iu p o śm ierci b rata, św . B a ­ zylego (De an im a 1. P G 46, 11).

(18)

90 L E O K A D IA M A L U N O W lC Z O W N A

ciw ko te m u tw ierd zen iu : a) dziew czynka nie dożyła starości; b) nie w yszła z a m ąż; c) nie została m atką. N ie pow inno nas smucić to, że P u lc h eria n ie osiągnęła starości: „Bo co widzisz, powiedz mi, (zw rot do fikcyjnego oponenta) dobrego w starości?” M ówca kreśli realistyczny opis cierpień oraz niedom óg fizycznych w y stępu jących u ludzi w podeszłym w ieku. T rzeba w ięc cieszyć się w espół z tym i, którzy u m ierają młodo, bo ani nie doznali przykrości w ty m życiu, ani nie czekają ich cierpienia po śm ierci, poniew aż nie popełnili niczego złego. „T aka bow iem dusza, k tó ra n ie m a niczego, za co b y tra fiła pod sąd, nie lęk a się piekła, nie boi się sądu; trw a n iestrw ożona i nieustraszo na” .

Z arzut, że zm arła nie zaznała radości m ałżeństw a, odpiera konsola- to r bardzo krótko, przeciw staw iając związkowi ziem skiem u zaślubiny z O blubieńcem niebieskim , w olne od obaw przed w dow ieństw em . Dłużej n ato m iast rozw ija n a stę p n ą m yśl konsolacyjną: życie ziem skie pełnp jest cierp ień i sm utku, bo w y p ełn iają je „sm utki i rozkosze, gniew y i stra ­ chy, nadzieje i pożądania” .

K ażda n am iętność w ładająca człow iekiem sta je się ty ra n e m duszy, " biorąc w niew olę rozum . N a ty m tle m ów ca ro zp a tru je zarzut, że zm arła n ie zaznała radości m acierzyństw a; zbija go prosto, w ym ieniając cier­ p ien ia łączące się z urodzeniem dziecka, jego w ychow aniem i ew entu­ aln ą śm iercią przedw czesną. R ozw ażania n a d nędzą doli ludzkiej kończy ogólną sen te n c ją o powszechności cierpienia, k tó rem u z n a tu ry swej człow iek podlega.

Ń a potw ierdzenie słuszności ta k pesym istycznej oceny życia ludzkie­ go pow ołuje się n a a u to ry te t postaci Starego T estam entu, k tóre pożąda­ jąc niew ypow iedzianych d ó b r czekających nas w życiu bezcielesnym, za nieszczęście uw ażały życie doczesne. P rzy tacza Salom ona (M dr 4,7-9), D aw ida <Ps. 114,8; 83,2; 141,8); pow ołuje się n a Jerem iasza (20,14-18). 0 w iele w ięcej m ożna znaleźć w Piśm ie św. podobnych w ypow iedzi ludżi św iętych, k tó ry m ciążyło życie cielesne: „którzy z pow odu pożądania rzeczyw istego życia, tra p ili się przebyw aniem w ciele”. D la pokazania, ja k m a w yglądać n ależy ty stosunek do śm ierci, będącej przecież począt­ kiem życia wiecznego, G rzegorz podaje obszernie historię A braham a 1 Hioba. P a tria rc h a wiedząc, ja k doskonałe szczęście czeka człow ieka po śm ierci „chętnie oddaje Bogu swojego sy n a” . W ielki Hiob n a wiadomość o śm ierci dzieci nie zachow ał się tak , ja k czynią przeciętni ludzie (mówca opisuje, ja k zw ykle ludzie się zachow ują w podobnych okolicznościach), ale „n aty ch m iast «filozofował» o n a tu rz e rzeczywistości, m ówiąc sobie, skąd b y ty p o w stają i od kogo o trzy m u ją istnienie, i kto jest niew ąt­ pliw ie ich P a n e m ” (C. 5-876 A). W ypow iedziane wówczas przez Hioba słow a dowodzą, w edług in te rp re ta c ji G rzegorza, że oceniał on należy­ cie życie doczesne i wieczne, m iał słuszne w yobrażenie o dobroci i m

(19)

ąd-rości Boga i dlatego cieszył się on z tego, że dzieci szybciej zostały uw ol­ nione z więzów życia. Zdanie zam ykające h isto rię H ioba: „N iczym inn y m nie jest w śród ludzi śm ierć ja k ty lko oczyszczeniem od zła” — sta n o w i przejście do ogólniejszej refleksji n a tem a t roli śm ierci w całościow ym ’ planie Bożym dotyczącym ludzkości (zob. wyż. s. 82). K oniec m ow y stanow i wezw anie, by nie sm ucić się z pow odu zm arłych, ja k czynią ci, którzy nie m ają nadziei, „a nadzieją jest C h ry stu s” .

2. M O W A Ż A Ł O B N A K U C Z C I C E S A R Z O W E J F L A C Y L L I »

W krótce po córeczce zm arła m atk a (w r. 386) w T r a c ji56. Zw łoki ce­ sarzowej Flacylli sprow adzono do K o n stantynopola i ta m pochow ano; podczas pogrzebu nie wygłoszono żadnych mów. D opiero po pew nym czasie praw dopodobnie n a trzy d ziesty dzień, G rzegorz z polecenia p a­ tria rc h y N ektariusza w ygłosił m ow ę k u czci zm arłej żony T eo d o zju sza 57, nie wiadomo, czy w obecności cesarza. N iektóre sform ułow ania w y stęp u ­ jące w ch arak terystyce p a ry cesarskiej, a zwłaszcza podkreślenie pięk­ ności męża, w skazyw ałyby raczej n a nieobecność w ładcy 5S.

Pierw sza część m ow y stanow i epajnos i threnos. W e w stęp ie m ów ca stw ierdza słuszność pocieszenia dopiero po u pływ ie pew nego czasu od nieszczęścia. „Albowiem m ilczenie w y d aje m i się stosow nym i odpow ied­ nim lekarstw em dla pogrążonych w żałobie, bo łagodzi ono w zburzenie duszy poprzez upływ czasu i spokojny sm u tek ” . Z b y t w czesne pociesza­ nie bardziej u tru d n ia leczenie ra n y sm utku, bo przyw odzi n a pam ięć przeżyte nieszczęście. Zdaniem G rzegorza ból jeszcze i tera z je s t zbyt świeży. Zanim przejdzie do pochw ały zm arłej, m ów ca chce przed staw ić słuchaczom wielkość nieszczęścia, z k tó ry m nie dadzą się porów nać ani przeżycia Hioba, ani najw iększe klęski żywiołowe. „O becne nieszczęście jest ran ą zadaną od razu całej ziem i”. D latego cały św iat pow inien opła­ kiw ać śm ierć cesarzowej, bo cały św iat poniósł ogrom ną stra tę . E nkó-

m ion i thrśnos utrzy m ane są w ton ie w ysoce patetycznym , treść ich za­

w iera dużo przesady, graniczącej ju ż niem al ze złym sm akiem .

Przejście do części konsolacyjnej, k tó ra stanow i praw ie połow ę m o­ wy, jest dość sztuczne: G rzegorz przy zn aje się, że za pom ocą

poprzedza-85 A elia F la cilla (w niek tórych źródłach b izan tyń sk ich w y stęp u je o b oczn a for­ m a Płacillia) A u gu sta w la ta ch 379-86, b yła p ierw szą żoną c es. T eod ozju sza W ie l­ kiego, m atką cesa rzy A rk ad iu sza i H onoriusza oraz zm arłej jako d zieck o P u lch erii. S ły n ęła z pob ożn ości i d zieł m iłosierdzia.

M S. P. H eyn s (D isp u ta tio h isto rico -th eo lo g ica [...] s. 28) tw ierd zi, n ie p o w o ­ łując się m żadne źródło, ż e G rzegorz b y ł o b ecn y przy śm ierci cesarzow ej.

87 Por. B a u e r , jw. s. 74.

88 881 C-D. M ów ca n igd zie n ie zw raca się w p ro st do w d o w ca , choć u ży w a cza­ sem 2 os. sin g. (885 D; 886 A). C zęściej p o słu g u je się 2 os. p l. (z d o d a tk iem a d e l- phoi — bracia).

(20)

92 L E O K A D IA M A Ł U N O W IC Z O W N A

jących lam entó w nie ty lko n ie ukoił sm utku, ale mógł jeszcze go zwięk­ szyć. W yraża niepew ność, czy dobrze pojął in tencję N ektariusza: „Ale m oże nie dobrze u tra fiłem w m yśl nauczyciela, zagłębiając się bardziej niż należało w rzeczy sm utne. Chce on może, by raczej ukoić słuch niż spraw iać m u przykrość, a ja teraz zrobiłem przeciw nie”. Zapobiega za­ rzutow i, że popełni coś niezgodnego z logiką, jeżeli w łaśnie n a podsta­

w ie poprzedniego lam en to w an ia oprze teraz pocieszenie: o ile to

m ożliwe, słow a w yw ołujące sm utek, obróćm y n a pocieszenie. Ale niech n ik t nie odm aw ia w iary m ym słowom, choćby brzm iały niespodziew anie i niezw ykle!” W części pocieszającej m ożna w yodrębnić następujące

argum enta consolatoria.

1. Z m arła przebyw a w królestw ie niebieskim , niedostrzegalnym dla o k a ziemskiego.

2. T am to życie, je st lepsze od doczesnego. Dla uzasadnienia tego tw ierd z en ia G rzegorz pow ołuje się n a (a) wypow iedź św. Paw ła, który p rag n ą ł rozstać się z życiem, by być ja k najprędzej z C hrystusem (cy­ t u je Rz. 7,24, a czyni aluzję do 2 K or 12,2 nn. oraz Fłp 1,23) i (b) na św iadectw o D aw ida (cytuje Ps. 141,8 i 119,5). K onkludując te rozw aża­

n ia staw ia p y tan ie : „Czyż święci nie um ieli odróżnić dobra od zła i dla­ tego uw ażali za rzecz lepszą dla duszy w yjście z ciała?” (c, 3-888 B).

O dw ołuje się potem (c) do osobistego prześw iadczenia słuchaczy, za­ p y tu ją c fikcyjnego oponenta: „A ty pow iedz mi, co dobrego widzisz w

życiu ?” (c. 3-888 C).

3. Życie ziem skie nie p rzedstaw ia żadnej w artości. Mówca udow ad­ n ia w y su n iętą tezę w n a stęp u jący sposób: a) W ychodząc od słów Izaja­ sza (40,6) —- „W szelkie ciało, to tra w a ” — zestaw ia życie ludzkie z tra ­ w ą n a niekorzyść życia, „bo tra w a nie m a nic z n a tu ry nieprzyjem nego, a nasze ciało je s t w ytw ó rcą p rzyk rej w oni i wszystko, co przyjm ie, czyni bezużytecznym przez zepsucie”, b) Istn ienie ludzkie — mówi — pozo­ s ta je w e -y rstrę tn e j zależności od brzucha. „A od jakiejże k a ry nie jest przyk rzejsze to, że się przez cały czas podlega służbie brzucha?” Mów­ ca ro zw ija p orów nanie brzu ch a do poborcy podatków (c. 3-888 C). Po­ dobnie i św. G rzegorz z N azjanzu w Ot. 18,42 (PG 35,1041 B) mówi, że śm ierć u w aln ia nas m. in. od „haniebnego płacenia d a n in y ”, c) Bez żadnego przejścia używ a nowego porów nania dla deprecjacji życia: jak zw ierzęta w kieracie m łyńskim z przysłoniętym i oczym a ciągle kręcą się w kółko, ta k i m y „obracam y m ły n życia”. N a owo kręcenie się w kółko sk ła d a ją się: pożądanie, sytość, budzenie się, w ypróżnianie, napełnianie. W praw dzie G rzegorz nie precyzuje, o jak ą sferę doznań chodzi — cie­ lesn ą czy duchow ą — ale raczej trzeb a by to odnieść do zaspokajania p o trzeb ciała, ja k w ynikałoby z poprzedzającej argum entacji. Zresztą tylko pierw sza p a r a an ty tez m ogłaby określać przeżycia psychiczne, dwie

Cytaty

Powiązane dokumenty

Do zakresu działania Rady Miejskiej należało m.in.: dokonywanie wyboru członków Zarządu oraz członków komisji, po - dejmowanie uchwał w sprawach nabycia, zamiany, zbycia i oddania

ska Akademia Umiejętności”, Kraków 1928/1929–1952 — Rozprawy Wydziału Historyczno-Filozofi cznego ― Polska Aka-. demia Umiejętności,

wyżej wymie- nionego aktu prawnego brzmi: „Zakazuje się wywozu poza granice Państwa Polskiego bez zezwolenia dzieł sztuki plastycznej oraz przedmiotów o wartości

Szlachty rozwój regionalny to systema­ tyczna poprawa konkurencyjności podmiotów gospodarczych i poziomu życia mieszkańców oraz wzrost potencjału gospodarczego

Tak długo zatem, jak długo przynajmniej niektórzy uczestnicy rynków finansowych nie będą konsekwentnie tracić swojego kapitału, rynki będą w stanie istnieć, zaś

Znalezienie czynników odpowiedzialnych za wejście na drogę prostytucji staje się wobec tego podstawowym celem badań empirycznych (szczególnie ilościowych). Jednocześnie

As it is indicated in the letter of the Minister of Health dated on 24 April 2012, the medical transport of a patient should constitute and constitutes “an integral part of

Gdy chodzi o dynamikę przyrostu liczby notowanych spółek Warszawska Giełda Papierów Wartościowych w latach 2000–2007 osiągnęła drugie miejsce w Europie (156%) – po