• Nie Znaleziono Wyników

Biuletyn katechetyczny

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Biuletyn katechetyczny"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

Augustyn Jankowski, Margarita

Sondej, Władysław Kubik

Biuletyn katechetyczny

Collectanea Theologica 53/4, 105-123

(2)

53(1983) fase. IV

BIULETYN KATECHETYCZNY

Zawartość: I. CZTERNASTE SYMPOZJUM KATECHETYCZNE w M iędzy- zakonnym W yższym Instytucie K atechetycznym w K rakowie. — 1. R efe­ raty. — 2. Ćwiczenia. — 3. N abożeństwo pokutne. II. WYBRANE REFERATY w ygłoszone podczas Sym pozjum K atechetycznego: 1. o. Augustyn Jankow ­ sk i OSB, O dcienie n o w o te sta m e n ta ln e j m etanoi. — 2. s. Margarita Sondej OSU, M a ryja w iern a B ogu*.

I. CZTERNASTE SYMPOZJUM KATECHETYCZNE

w MIĘDZYZAKONNYM WYZSZYM INSTYTUCIE KATECHETYCZNYM

W KRAKOWIE

W dniach 29 i 30 stycznia 1983 roku odbyło się kolejne czternaste Sym ­ pozjum K atechetyczne w M iędzyzakonnym W yższym Instytucie K atechety­ cznym w K rakowie. Temat tegorocznego sym pozjum został w yrażony ew an ­ gelicznym w ezw aniem : N aw racajcie się i w ierzcie w E w angelią (M k 1, 15). Sym pozjum rozpoczęto uroczystą Mszą św iętą, sprawowaną przez księży prelegentów pod przew odnictwem bpa S. S m o l e ń s k i e g o , który w ygło­ sił homilię.

W hom ilii ksiądz biskup w prow adził w szystkich uczestników w prace sympozjum. Pow iedział m iędzy innym i, że nawrócenie polega na przyjęciu M iłosiernej M iłości i stanow i dla każdego chrześcijanina w ielkie w ezwanie. Podkreślił również, że aktualność treści tegorocznego sym pozjum nabiera szczególnego znaczenia, gdy sobie uświadom im y, że J a n P a w e ł II zapo­ w iedział na obecny rok otwarcie synodu w łaśnie na tem at pokuty i ogłosił Ś w ięty Rok Odkupienia.

W programie sympozjum przewidziano siedem referatów, dwa rodzaje ćw iczeń, prowadzonych w m niejszych grupach, i nabożeństwo pokutne po­ łączone z m ożliw ością sakram entalnej spowiedzi.

1. R eferaty

W referatach poszczególni prelegenci ukazali szereg w ażnych zagadnień zw iązanych z sakram entem pokuty. Z racji jubileuszow ego roku 600-lecia obecności obrazu Matki Bożej na Jasnej Górze, jeden z referatów został p ośw ięcony osobie Maryi, Pannie w iernej Bogu, która m iała najpełniejszy udział w dziele Odkupienia.

Poniżej podajem y streszczenie poszczególnych referatów lub informację, gdzie można znaleźć pełny tekst danego referatu.

1. ks. bp St. S m o l e ń s k i, S a k r a m e n t p o k u ty i p o jednania w n a u ­

cza n iu Jana P aw ła II

Na początku sw ego w ystąpienia prelegent zaznaczył, że Ojciec św ięty nie podaje pełnego w ykładu na tem at sakram entu pokuty, ale uwydatnia te aspekty, które są w spółcześnie niedow artościow ane lub pomijane. Ojciec

* Redaktorem niniejszego biuletynu jest ks. W ładysław K u b i k SJ, W arszawa-Kraków.

(3)

św ięty dostrzega potrzebę głębszego spojrzenia na sakram ent pokuty, który jest w sposób integralny zw iązany z tajem nicą w iary i odkupienia.

W encyklice R e d e m p to r ho m in is Ojciec św ięty przypomina, że Bóg Stw órca objaw ił się człow iekow i jako Odkupiciel. W osobie Jezusa Chry­ stusa, w Jego m ęce, śm ierci i zm artw ychw staniu najpełniej ukazał nam Sw oje m iłosierdzie.

W encyklice D ives in m isericordia papież podkreśla, że dzięki tajem n i­ cy krzyża człow iek m oże lepiej odkryć i przyjąć dar pojednania, ofiarow a­ ny mu przez Boga. Zm artwychwstanie Chrystusa oznacza pełne zw ycięstw o nad grzechem i złem.

Podstaw ow a prawda, wchodząca w zakres tajem nicy pojednania, która stała się ulubionym tem atem Ojca św iętego, streszcza się w stwierdzeniu, że Chrystus w ychodzi naprzeciw człow iekowi, aby mu udzielić łaski i zba­ wienia. W łaśnie w sakram encie pokuty dokonuje się to nowe spotkanie, pod­ czas którego Chrystus obdarowuje człowieka pokojem i pojednaniem. Samo nawrócenie, zdaniem Ojca św iętego, jest aktem dokonującym się w głębi duszy ludzkiej i nie może być dokonane przez kogoś innego. Nie znaczy to jednak, że Ojciec św ięty nie dostrzega społecznego wym iaru nawrócenia, w ręcz przeciwnie, bardzo w yraźnie zaznacza, że nawrócenie nigdy nie jest aktem jednokierunkowym , ale zakłada w ielokierunkow ość.

Ojciec św ięty podkreśla również, że w C hrystusowym w ezw aniu do na­ wrócenia zaw arty jest aspekt w olności człow ieka i odpowiedzialności. Stąd pojęcie grzechu łączy się w nauce papieskiej z nauką o w ychow aniu su ­ m ienia.

Papież w sw ej nauce zwraca też uw agę na ścisły związek, jaki istnieje pom iędzy sakram entem Eucharystii i pokuty w tym sensie, że nie tylko pokuta prowadzi do Eucharystii, ale istnieje też zależność odwrotna.

W podsum owaniu prelegent podkreślił, że życie w ustawicznej pokucie prowadzi do radości. Równocześnie zachęcił w szystkich uczestników sym po­ zjum do przem yślenia w ezw ania papieskiego, zawartego w pytaniu; co zrobić, aby Ś w ięty Rok Odkupienia, który jest rokiem zwykłym , stał się rokiem niezwykłym ?

2. o. prof, dr hab. A. J a n k o w s k i OSB, O dcienie n o w o testa m e n -

ta ln e j m eta n o i

Pełny tekst referatu drukujemy poniżej — w niniejszym biuletynie. 3. ks. prof. dr hab. J. C h a r y t a ń s k i SJ, C h rześcija ń skie pojęcie

g rzech u

W pierwszej części sw ego referatu prelegent zwrócił uwagę, że w le- galistycznym ujęciu prawa nie akcentuje się zagadnienia dobra i zła. W kon­ sekw encji sakram ent pokuty sprowadza się często do samej spowiedzi, w y ­ znania grzechów. Rozumie się go jako pew ne „obmycie, oczyszczenie”, jako jedyny środek chroniący przed śm iercią wieczną. Sakram ent pokuty w tym ujęciu staje się w ięc pew nego rodzaju zabiegiem m agicznym , który spro­ wadza na człow ieka łaskaw ość Boga. Na pierw sze m iejsce w ysuw a się oskarżenie. Natom iast rachunek sum ienia, żal za grzechy, postanow ienie po­ prawy i zadośćuczynienie są warunkam i oddzielonym i od samej spowiedzi. Takie legalistyczne spojrzenie na grzech i sakram ent pojednania doprowa­ dziło do pew nego kryzysu w przeżyw aniu przez w iernych tego sakramentu. W zw iązku z tym w drugiej części referatu prelegent podjął próbę uka­ zania pełniejszego i bardziej poprawnego pod w zględem teologicznym poję­ cia grzechu i sakram entu pojednania.

Rozważania rozpoczął od pytania: czy poczucie w iny jest zjaw iskiem p a­ tologicznym, czy też jest w sposób integralny związane z istotą człowieka? Podejm ując odpowiedź na postawione pytanie, prelegent podkreślił, że po­ czucie w iny zw iązane jest z wolnością człowieka, z m ożliwością dokonyw a­ nia w yboru oraz z poczuciem odpowiedzialności. Można zatem powiedzieć,

(4)

że poczucie w in y kształtuje się w człowieku, w jego kontakcie z w arto­ ściami, które zm arnował. Jest w ięc związane ściśle z m ożliwością wyboru oraz stosunkiem człow ieka do wartości. Przeżyw anie poczucia w iny jest zja­ w iskiem pozytyw nym , a odkrywanie, poznawanie i wybór w artości jest dro­ gą do pełni człow ieczeństw a. W związku z tym podstawową decyzją mo­ ralną, którą człow iek pow inien podejm ować przez całe sw oje życie jest uw alnianie się od egoizmu.

Pomocą w szerszym zrozum ieniu pojęcia grzechu jest dostrzeżenie zw iąz­ ku pomiędzy w artościam i a Bogiem. Człowiek w ie, że jest stworzony przez Boga i cały św iat w artości pochodzi od Boga, a rów nocześnie „chce być jako bogow ie”. I tu dochodzimy do w łaściw ego pojęcia grzechu. Jest on próbą kształtowania św iata bez Boga i uczynienia człow ieka ostatecznym punktem odniesienia. Egoizm ludzki, dochodzący tutaj do głosu, w yklucza w ięc poj­ m owanie św iata jako stworzonego przez Boga. Ponadto egoizm w yklucza prawdę, że w artości stworzone przez Boga dane są rów nież innym ludziom. Dekalog w tym ujęciu jaw i się jako obrona wartości. Objawienie ukazuje kierunek zdobywania wartości. Pomaga w odkrywaniu w artości i ośw ietla je. W takim ujęciu grzech jaw i się nie tyle jako przekroczenie prawa, ale jako fałszyw e w ykorzystanie danych nam w artości. M iędzy człow iekiem a Bogiem stoi nie tyle prawo, ile drugi człowiek. Praw dziwe nawrócenie polega nie tylko na zaprzestaniu czynienia czegoś złego bliźniem u, ale na pozytywnej zm ianie jego obrazu, będącej skutkiem przem iany w łasnego spo­ sobu m yślenia.

Historia grzechu to historia przemocy, znęcania się i dlatego Kościół i każdy chrześcijanin jest odpowiedzialny nie tylko za swój w łasny grzech, ale także za grzechy innych, bo każdy grzech ma w ym iar społeczny i do­ tyka św iętości Kościoła.

4. s. dr M. S o n d e j OSU, M a ryja w iern a Bogu

P ełny tekst referatu drukujemy poniżej — w niniejszym biuletynie. 5. ks. dr R. M u r a w s k i SDB, R o zw ó j m o ra ln y dzieci i m ło d zie ży Pełny tekst referatu może czytelnik znaleźć w Collectanea Theologica 50(1980) z. 1, 35—51.

6. ks. dr R. M u r a w s k i SDB, P raw da o sobie

Na początku prelegent określił ogólnie, co należy rozumieć przez prawdę o sobie. Praw da o sobie, jego zdaniem, polega na uświadom ieniu sobie, jakim się jest naprawdę.

W części w prowadzającej, w oparciu o fragm ent książki D. W i l k e r s o - n a K r z y ż i szty le t, om ówił podstaw owe m om enty nawrócenia m łodego przy­ w ódcy gangu, podkreślając, że każde naw rócenie domaga się dezintegracji dotychczasow ego obrazu siebie i ponownego scalenia tego obrazu w św ietle orędzia chrześcijańskiego.

W drugiej części referatu autor podał najpierw definicję prawdy o so­ bie, a następnie om ówił m echanizm y kształtow ania i funkcjonow ania praw ­ dy o sobie.

Obraz siebie jest zorganizowanym zespołem cech, które jednostka nau­ czyła się uznawać za w łasne, pełniącym funkcję integracji i stabilizacji struk­ tury osobowości, zapew niającym w zględną trw ałość i powtarzalność sche­ matu jej zachowania.

Na kształtow anie się obrazu siebie w yw ierają w pływ następujące czyn­ niki: dostrzeganie bodźców działających z zewnątrz; oddziaływanie rodzi­ ców; porów nyw anie siebie z innymi.

Obraz siebie spełnia pew ne funkcje. Pierw szą z nich to um ożliw ienie poczucia w łasnej w artości i akceptacji. Druga polega na zachowaniu stało­ ści obrazu siebie. Jest ona utrzym ywana i w zm acniana przez całe życie.

(5)

Pewne czynniki, jak silny nacisk potrzeb psychicznych, naciski społeczne czy głębokie przeżycia mogą jednak w pływ ać na zm ianę obrazu siebie. Trzecia funkcja wyraża się w obronie stałości obrazu siebie przez usztyw nianie sw ego zachowania, idealizację samego siebie, zniekształcanie doświadczeń czy poznanych treści i dostosow yw anie ich do obrazu siebie, a niedostrzeganie tego, co jest sprzeczne z obrazem siebie.

Obraz siebie w in ien posiadać z jednej strony cechę stałości, a z drugiej plastyczności i elastyczności, czyli zdolności do modyfikowania.

W trzeciej części sw ego w ystąpienia prelegent om ówił treści, które w in ­ ny w ypełniać obraz siebie, sprowadzając je do czterech kategorii:

— treści odnoszące się do natury człowieka, w yrażające się w pytaniu: „kim jestem ?”

— treści dotyczące uzdolnień i um iejętności — „co potrafię, na co m nie stać?”

— treści odnoszące się do osobowej w artości człow ieka — „jaka jest moja w artość?”

— treści dotyczące aspiracji i pragnień — „kim pragnę być, co pragnę osiągnąć?”

Następnie ukazał, jakie treści w in ny w ypełniać chrześcijański obraz siebie. Chrześcijanin w in ien patrzeć na siebie jako na człow ieka przem ie­ nionego, podniesionego do godności dziecka Bożego. W inien korzystać z sw o­ ich zdolności dla osiągnięcia w artości najw yższych, ukazanych przez Boży plan zbawienia. W inien czuć się w ezw an y do now ej miłości, do osiągnięcia doskonałości w iek u Chrystusowego. Jego pragnienia m ają wychodzić poza doczesność i sama śm ierć w inna nabrać innego znaczenia.

Na zakończenie prelegent w yprow adził szereg w niosków katechetycznych, które podzielił na dwie grupy. Pierw sza z nich dotyczy aspektu m oralnego funkcjonow ania obrazu siebie i obejmuje następujące zagadnienia: w opar­ ciu o przekazywane orędzie Boże m usi nastąpić powolna i stopniowa de­ zintegracja obrazu siebie i powolna integracja nowego obrazu (bardzo w aż­ ny pod tym w zględem jest okres w czesnego dzieciństwa i dorastania); na­ leży kształtow ać plastyczny obraz siebie, skłonny do przyjm owania nowych treści i do dokonywania m odyfikacji; należy kształtow ać pozytywny obraz siebie, oparty na obiektyw nym spojrzeniu na siebie.

Druga grupa w niosków dotyczy aspektu m aterialnego, czyli treści, któ­ re w in ny tworzyć obraz siebie i zaw iera się w postulacie, aby obraz siebie w ypełniać treściam i chrześcijańskim i, by dzięki tem u człow iek m ógł zoba­ czyć siebie w św ietle Objawienia.

7. ks. dr Wł. K u b i k SJ, F o rm y pracy nad sobą

Pełny tekst referatu może czytelnik znaleźć w Collectanea Theologica 52(1982) z. 4, 98—111, w artykule Z adania w y ch o w a w c ze k a te c h e zy dla c h rze ­

śc ija ń sk iej fo rm a cji.

2. Ćwiczenia

Ćwiczenia, które m iały w tym roku nieco inny charakter niż w latach ubiegłych, b yły prowadzone w czterech grupach. K ierow ali nimi: ks. dr W ła­ dysław K u b i k SJ, ks. mgr Zbigniew M a r e k SJ, ks. dr Roman M u- r a w s k i SDB i s. dr Margarita S o n d e j OSU.

1. P r z e b a c z a m i p r o s z ę o p r z e b a c z e n i e

Ć wiczenie niniejsze zostało przeprowadzone w sobotę 29 stycznia. Miało stanowić sw ego rodzaju przygotow anie do nabożeństw a pokutnego. Przezna­ czono na nie dwie godziny czasu.

A oto jego przebieg. Na początku każda uczestniczka ćw iczeń m iała na­ pisać sam odzielnie dwa opowiadania na tem at: Z a w in iłem , proszę o p rze ­

(6)

baczenie oraz P rzeb a cza m te m u , k to m i zaw inił. Po ukończeniu pracy w ze­

społach kilkuosobow ych odczytano napisane opowiadania. Każda grupa m iała ponadto wybrać najlepsze opowiadania — po jednym z obu rodzajów opo­ wiadań i odczytać je w obec w szystkich uczestników ćwiczeń.

Następnie dokonano wyboru jednego opowiadania, przeznaczonego do odczytania podczas nabożeństwa pokutnego.

Z kolei, w oparciu o w szystkie opowiadania, poszczególne grupy m iały ustalić, co w chodzi w zakres pojęcia „przebaczam” i „proszę o przebacze­ n ie ”. Po sporządzeniu podsumowania tej pracy, nastąpiła konfrontacja po­ danych przez poszczególne grupy określeń z Pism em św iętym , z przypow ie­

ścią o synu marnotrawnym .

Na zakończenie uczestniczki krótko odpowiadały na pytanie, jak czuły się w czasie ćw iczenia i co im dane ćw iczenie dało? Niektóre refleksje ucze­ stniczek ćwiczeń zostaną podane poniżej.

2. O d k r y w a n i e p r a w d y o s o b i e

Poszczególne grupy otrzym ały listę w łaściw ości w ażnych w kontaktach m iędzyludzkich w liczbie 10. W ciągu 30 m inut każda grupa szeregow ała te w łaściw ości ze w zględu na ich ważność. Po upływ ie 30 m inut przewodnik przerw ał pracę — niezależnie od tego, jaka część zadania została wykonana.

Po zapisaniu w yników na tablicy i om ówieniu ich, każda z uczestni­ czek m iała sam a dla siebie ocenić, w jakim stopniu posiada w ym ienione w łaściw ości, oznaczając je cyfrą od „0” do „6” w zależności od uznania, w jakim stopniu opis danej w łaściw ości dotyczy osoby wykonującej ćw icze­ nie. Na czynność tę przeznaczono 10 minut.

Na zakończenie przeprowadzono rozm owę w grupach na temat, co dzia­ ło się m iędzy poszczególnym i uczestniczkam i w czasie pracy nad uszerego­ w aniem w łaściw ości.

3. P o d s u m o w a n i e ć w i c z e ń

Przed zakończeniem sympozjum przedstaw icielki poszczególnych grup złożyły krótkie sprawozdanie z przebiegu ćw iczeń i towarzyszących im prze­ żyć osobistych.

W szystkie sprawozdania podkreślały, że ćw iczenia dały im bardzo auten­ tyczne przeżycia obecności Chrystusa. Panowała podczas nich atm osfera w ie l­ kiej życzliw ości, praw dziwej serdeczności i zaufania. N ie odczuwało się za­ żenow ania, lecz doświadczało „eksplozji” szczerości. W w ielu w ypow iedziach zaznaczano, że przeżyć towarzyszących ćwiczeniom nie da się ująć w słowa. S tały się one okazją do głębszego w ejścia w siebie i jakby ponownego spoj­ rzenia na problem przeproszenia i przebaczenia. W szystkie uczestniczki po­ czuły się bardzo wzbogacone pełnym i autentyzm u św iadectw am i sw ych to­ warzyszek. Odbierały je z prawdziwym podziw em i, jak niektóre z nich stw ierdziły, dzięki tym św iadectw om odkryły na nowo w artość Ewangelii. W w ielu w ypow iedziach podkreślano ważność i aktualność podjętego na ćw i­ czeniach tem atu. W ielu uczestniczkom , podjęte na ćw iczeniach przem yśle­ nia, pom ogły w lepszym odkryciu siebie i zrozum ieniu sakram entu pojed­ nania.

W szystkie przedstaw icielki grup bardzo pozytywnie oceniły rów nież dru­ gie ćw iczenie poświęcone odkrywaniu prawdy o sobie. Podkreślały, że pozwo­ liło im uświadom ić sobie, jakie w łaściw ości w kontaktach m iędzyludzkich są najw ażniejsze i jakich im osobiście szczególnie brakuje. Pozwoliło im także doświadczyć, że nie jest łatw o zobaczyć siebie w prawdzie, a zarazem znaleźć odpowiedź na pytanie: dlaczego ich w łasne kontakty są tak mało dojrzałe.

Przy końcu sprawozdania każda przedstaw icielka w im ieniu całej gru­ py wyrażała w ielką w dzięczność za zorganizowanie tego rodzaju ćw iczeń,

(7)

podkreślając, że uczestniczenie w nich napełniło je prawdziwą radością i ukazało im now e m ożliwości oddziaływania apostolskiego.

3. Nabożeństwo pokutne

N abożeństwo pokutne pt. G rzech i naw rócenie, przygotowane przez

ks. Wł. K u b i k a SJ, zostało przeprowadzone 29 stycznia na zakończenie pierw szego dnia sympozjum.

Na program nabożeństw a złożyły się odpowiednio dobrane śpiew y, czy­ tania poprzedzone komentarzem, rachunek sum ienia, akt pokuty i błogo­ sław ieństw o. Zam iast hom ilii zostały odczytane czteTy wypow iedzi, opraco­ w ane na ćw iczeniach na tem at „proszę o przebaczenie” i „przebaczam”. S ta­ now iły one św iadectw o autentycznego doświadczenia przeproszenia i prze­ baczenia.

Bezpośrednio po nabożeństw ie księża prelegenci udzielali sakram entu pojednania.

Nabożeństwo, jak stw ierdziły uczestniczki sympozjum, było w ielkim prze­ życiem w ew nętrznym , które przyczyniło się w dużym stopniu do p ogłębie­ nia wśród nich ducha jedności i m iłości. Wśród w ielu relacji, p ozytyw nie oceniających nabożeństwo pokutne połączone z m ożliwością przyjęcia sa­ kram entu pokuty, były i takie, w których można było dostrzec łaskę praw ­ dziwego nawrócenia.

Sym pozjum zakończyło się uroczystą Mszą św., która została odprawio­ na w niedzielę 30 stycznia o godz. 18.00 przez ks. dra Wł. K u b i k a SJ i ks. mgra Z. M a r k a SJ. Bezpośrednio przed Mszą św. ks. Wł. Kubik w im ieniu w szystkich prelegentów podziękow ał organizatorom sympozjum za zaproszenie, a w szystkim uczestniczkom za współpracę, podkreślając, że stanow i ona i dla prelegentów w ielką szansę. Sekretem udawania się w ielu spraw jest błogosław ieństw o Boże, które tow arzyszy ludzkiej życzliw ości, a sympozjum, które przeżyliśm y w spólnie, stw arzało doświadczenie takiej w łaśnie ludzkiej życzliw ości. Wypada nam sobie życzyć, aby ta życzliw ość

ciągle się wśród nas rozwijała i umacniała.

S. Scholastyka K n a p c z y k OSU, dyrektorka WIK-u, w yraziła ze swej strony w szystkim prelegentom serdeczne słow a podzięki oraz zaprosiła do dalszej w spółpracy.

II. WYBRANE REFERATY

WYGŁOSZONE PODCZAS SYMPOZJUM KATECHETYCZNEGO

1. o. Augustyn Jankow ski OSB

„Odcienie now otestam entow ej m etanoi”

Nasze pokolenie jest bodaj pierwszym , które usłyszało od m agisterium Kościoła o powszechnym obowiązku pokuty. O kreślił go P a w e ł VI w kon­ stytu cji apostolskiej P a en item in i — już posoborowej. W tym dokumencie oficjalnym , łacińskim , um ieścił papież po grecku term in met&noia w y stę­ pujący w N ow ym Testamencie, a tłum aczony na ogół tradycyjnie przez ła ­ cińskie pa en iten tia i jego nowożytne odpow iedniki, a przez polskie „poku­ ta” od czasów Wujka. Przytaczając term in grecki papież tym sam ym w ska­ zał na bogatszą jego treść, niż wykazują te w szystk ie jego tłum aczenia. Po­ traktuję hasło now otestam entow ej m etanoi niezbyt naukowo, a raczej ke- rygm atycznie, opierając się w łaśnie na tekście NT odpowiednio skom ento­ w anym , na bazie w spółczesnej egzegezy.

Polak zw łaszcza sam ego terminu „pokuta’ dobrze nie rozumie. Poloniści nie są całkiem pew ni źródłosłowu pokuty, a to spraw y też nie ułatw ia. Na program „pokuty” — zdaniem przeciętnego Polaka — składają się surowe um artwienia, zaczynając od postów poprzez biczowanie aż do kam ienia pod

(8)

głow ą na noc itp. W szystkie te praktyki słusznie m ożna zaliczyć do przeja­ w ów pokuty, ale nie dotykają bynajmniej istoty tego, co P a w e ł VI okre­ ślił jako powszechny obowiązek. Nie chodzi bowiem w niej o samą ekspia­ cję, ale o stałą zm ianę wnętrza. Grecki term in biblijny metdnoia mówi 0 zm ianie w ew nętrznego nastaw ienia. D latego jeszcze najlepiej — choć też nie adekw atnie — oddaje ją polskie „nawrócenie”, term in przyjęty przez B iblię Tysiąclecia, a stąd spopularyzowany w liturgii. Czym jest to biblijne „nawrócenie” w NT, ukażą nam teksty, pochodzące ze w szystkich „w arstw ” historycznych tekstu NT, a znajdujące zastosow anie we w szystkich sytua­ cjach człowieka, adresata Bożego orędzia. Stąd w olno i trzeba m ówić o „od­ cieniach” N T -ow ej metanoi.

„W piętnastym roku rządów Tyberiusza C ezara” (Łk 3, 1) nad brzegami Jordanu dzieje się coś dziwnego. Z pustyni wychodzi człowiek, którego i w y­ gląd zewnętrzny, i słowa nawiązują do najw spanialszych tradycji proroków Izraela z Eliaszem na czele. „Nosił odzienie z sierści w ielbłądziej i pas skórzany około bioder, a żyw ił się szarańczą i miodem leśnym ” (Mk 1, 6). To Jan, syn Zachariasza, nazwany potem Chrzcicielem. Wraz z nim w scho­ dzi jutrzenka zbawienia: on, Przesłaniec, ma je zapowiedzieć. Od czego zaczyna sw oje posłannictwo? „Głosił — m ówi najstarsze nasze spraw ozda­ nie — chrzest nawrócenia na odpuszczenie grzechów ” (Mk 1, 4), realizując Izajaszowe proroctwo o Głosie (Iz 40, 3), nawołując do prostowania ścieżek Panu. Orędzie jego brzmi: „Nawróćcie się, bo bliskie jest królestw o n iebie­ sk ie” (Mt 3, 2). N aw oływ aniu jego można nadać odcień: „nawracajcie się ”, gdyż na to w skazuje tak form a gram atyczna1, jak i kontekst — bliskości królestwa, nie nagłego, lecz w ew n ętrzn ego2, takiego, które nie od razu i nie do w szystkich dotrze, a wnika w człowieka powoli.

Pow ie ktoś na to: oczyw iście, Przesłaniec Pański m usiał od tego tem atu zacząć, gdyż taki w stęp b ył w tedy konieczny. W odpowiedzi na taką m ożli­ wą refleksję .posłuchajmy, co m ówi Ten „M ocniejszy od niego”, sam Mesjasz Jezus: „Czas się w yp ełn ił i bliskie jest królestw o Boże. N awracajcie się 1 w ierzcie w E w an gelię” (Mk 1, 15)! Zew identyczny.

Na to stw ierdzenie można spodziewać się podobnej reakcji: tak trzeba było m ówić na sam ym początku, potem zaś Jezus będzie m ówił o bezgra­ nicznym m iłosierdziu Ojca, który jest w niebie, a sam będzie przebaczał naw et najw iększym grzesznikom. Bez w ątpienia jest takie „potem”, ale czy w yłącznie to będzie głosił M iłosierny?

W ertujmy dalej karty Nowego Testamentu. Jezus ma już uczniów, ma ich grono ściślejsze. Odpowiednio przygotow anych rozsyła na m isję na razie w ew nętrzną — głosić m ają K rólestwo Boże w Palestyn ie samej, Izraelowi.

Treść orędzia głoszonego ma być radosna: bliskość K rólestwa Bożego.

A sprawozdanie z tej akcji brzmi: „Oni w ięc w yszli i w zyw ali do naw ró­ cenia” (Mk 6, 12). Radość w ym agała takiego w łaśnie przygotowania.

To w ym aganie Jezusowe było stałe, nieodmienne. Posłuchajm y, ile m e­ lancholii i grozy zarazem, brzmi w słowach Pańskich na temat nie-pokuty: „Biada tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno w worze i popiele by się nawróciły. Toteż powiadam wam: Tyrowi i Sydonowi lżej będzie w dzień sądu niż w am ” (Mt 11, 21n).

Przejdźmy do tego, co chcielibyśm y dziś najbardziej podkreślać w Ewan­ gelii, do orędzia o m iłosierdziu Bożym dla grzeszników. A rcydziełem w tym zakresie na zawsze pozostanie dla w szystkich przypowieść o synu marno­ trawnym . N ie znajdziem y w niej wpraw dzie samego terminu m eta n o i a, ale

1 Jest nią praesens w yrażający trw anie czynności lub stanu: m eta n o e ite . Tego w łaśn ie słow a trafnie używa tytuł znanej publikacji WAM, Kra­ ków 1976.

(9)

za to jej najpełniejszy obraz. Znalazłszy się na dnie nędzy, dawny złoty m łodzieniec zaczyna inaczej m yśleć, niż było dotąd: „Iluż to najem ników m ojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu z głodu ginę. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem ...” (Łk 15, 17 n). W ślad za tym zaczyna inaczej działać, obierając drogę powrotną: „Wybrał się i poszedł do sw ojego ojca” (15, 20). Jest nawrócony.

Pod koniec działalności publicznej, gdy okazało się w yraźnie, że n a­ w oływ anie do nawrócenia u w iększości Izraelitów nie znajduje posłuchu, Jezus rzuca w ym ow ny apel zaw ierający zachętę i przestrogę. To przypo­ w ieść o nieurodzajnym drzewie figow ym (Łk 13, 6—9). Jego w łaściciel, m e­ tafora sam ego Boga, gotów już jest je w yciąć i spalić, gdyż od w ielu lat nie ma z niego pożytku. Dobry Ogrodnik, m etafora Syna Bożego, prosi jesz- szcze o cierpliwość, o pozostaw ienie drzewa na rok próby, obiecując n ie ­ zw ykłe jak na stosunki palestyńskie zabiegi: „Ja okopię je i obłożę n aw o­ zem: m oże wyda ow oc”. Nieurodzajne drzewo to, zgodnie z całą tradycją b i­ blijną, lud oporny na zew Boży. Ale sens uwidocznionej tu zasady rozcią­ ga się też na jednostki: jedynym ratunkiem w obec grozy w ycięcia z Bożego ogrodu jest m etânoia, wspom agana zabiegam i troskliw ego Ogrodnika. C hry­ stus jest niezm ordow any w w ym aganiu nawrócenia, a w ciąż czujny: p iln u ­ je On grzesznika, by nie zginął.

W ymownym przykładem tej dziwnej czujności jest dialog na krzyżu

z obok w iszącym łotrem, który sam przyznaje, że odbiera słuszną karę za uczynki. Ile zbrodni m iał na sum ieniu, tego nie wiem y. Jedno pew ne, że życie zm arnował do końca, i to końca odpowiedniego do lat minionych. A przecież ratuje go w tym ostatnim m om encie cudowna m etânoia. Z n ie­ zw ykłą w iarą i ufnością prosi w yszydzonego Króla w cierniowej koronie: „Jezu, wspom nij na mnie, gdy przyjdziesz do sw ego królestw a” (Łk 23, 42). W zam ian za to w yznanie otrzymuje iście królew skie zapewnienie: nie k ie­ dyś tam u końca w ieków , lecz „Dziś ze Mną będziesz w raju” (43).

A w ięc od początku do końca publicznej działalności wciąż Jezusowe usta głoszą potrzebę nawrócenia i hojnie rozgrzeszając nawróconych. Może ze śmiercią ekspiacyjną już skończy się to orędzie pokutne?

W ertujmy dalej N ow y Testament.

Chrystus zm artw ychw stały sw oją w ielokrotną obecnością w ym ógł w iarę w siebie na uczniach, kontynuatorach Jego posłannictw a pod wodzą Ducha Parakleta. Ta ich nowa wiara była czymś znacznie żyw szym i trw alszym niż dawna, gdyż przeprowadzeni zostali przez n iezw ykle bolesne dla siebie przeżycie bojaźni i odstępstwa od Pana. C hrystus buduje K ościół na lu ­ dziach przetworzonych przez metanoię. Każdy inny organizator ruchu spo­ łecznego typując dla siebie następcę, nie powierzyłby kluczy K rólestw a ta ­ kiemu, który się go wyparł. Trzykroć w noc w ielkoczw artkową w yparł się Piotr Jezusa. A le na jedno w ejrzenie Pana gorzko zapłakał. Nad Tyberiadą za to trzykrotnie odpowie Zm artw ychw stałem u, że Go kocha. Ta m etânoia zapewnia mu przywróconą m isję: „Paś owce m oje!”, trzy razy podobnie powtórzoną (J 21, 15—17).

Pięćdziesiątnica. Szum wichru gw ałtow nego, rozdzielone języki ognia nad Apostołam i już przem ienionym i. Z otwartych drzwi w ychodzi pod w o­ dzą Ducha Ś w iętego młody Kościół z Piotrem na czele. Co głosi jego n a­ tchniony kerygm at? Po w yjaśnieniu dziwnego faktu języków, po n aw iąza­ niu do zbawczego sensu ostatnich wydarzeń paschalnych w Jerozolim ie — Krzyża i Zm artw ychw stania — Piotr w ysnuw a w niosek praktyczny dla słu ­ chaczy: „Nawróćcie się i niech każdy z w as ochrzci się w im ię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a w eźm iecie w darze Ducha Świętego. Bo dla was jest obietnica i dla dzieci w aszych, i dla w szystkich, którzy są daleko i blisko, a których powoła Pan Bóg nasz” (Dz 2, 38 n). Kościół jest w ierny sw em u Panu, w iernie kontynuuje Jego linię: pierwsza enuncjacja to znów m etâ n o ia jako w arunek otrzymania tego zbawienia, k tó­ re Bóg obiecał, zapowiedział, a teraz ofiarow uje ludziom, m ającym „uszy do słuchania”.

(10)

Ta pierwsza enuncjacja nie jest bynajm niej jedynym w stępnym w ym a­ ganiem. Pow tórzy je tenże Piotr zaraz po uzdrow ieniu chorego. „Pokutujcie w ięc i nawróćcie się, aby grzechy wasze zostały zgładzone, aby nadeszły dni ochłody od Pana...” (Dz 3, 19n).

Mógłby znow u ktoś to stałe w ym aganie nawrócenia tłum aczyć ramami historycznym i: Izrael ma za co pokutować, obciążył się zabiciem Jezusa „Dawcy życia” (Dz 3, 15). Byłoby to uproszczeniem fałszującym rzeczyw i­ stość. Piotr wpraw dzie wypom ina ten grzech zbiorowy, ale zaraz dodaje: „działaliście w nieśw iadom ości, tak samo jak zw ierzchnicy w asi” (3, 17). Dla ów czesnego Żyda m eta n o ia wym agana przez Apostoła szła znacznie dalej — trzeba było odrzucić w szelkie poleganie na w łasnej spraw iedliwości, a oprzeć się tylko na darmowej Bożej ofercie ukazanej w Chrystusie. Ta zasada jest ponadhistoryczna : apeluje tak samo do dzisiejszego tzw. „trzeciego czło­ w iek a”, tzn. hum anisty, szukającego na próżno w yzw olenia tylko w samym sobie.

Przesuńm y w zrok na Paw ła, herolda w olności w Chrystusie, na tego ina­ czej w ezw anego A postoła Narodów. Może on poniecha hasła m etanoi? B y­ najm niej. Przem aw ia on w centrum kultury św iata antycznego, w mądrych Atenach, na Areopagu. Mowa jego jest starannie przygotowana, obfituje w środki retoryczne, które pow inny podziałać. A le to nie jest Ż yd-hellenista z Tarsu, lecz A postoł Jezusa Chrystusa, w ierny sw em u Panu. W centrum sw ego orędzia staw ia on trudną dla Greków praw dę zm artw ychw stania zbawczego Chrystusa, i tak jak Piotr, w ysn u w a identyczny w niosek pod adresem tym razem pogan: „Nie zważając na czasy nieśw iadom ości, w zyw a Bóg teraz w szędzie i w szystkich ludzi do nawrócenia, dlatego że w yznaczył dzień, w którym spraw iedliw ie będzie sądzić św iat (Ps 9, 9 i in.) przez Czło­ wieka, którego na to przeznaczył, po u w ierzytelnieniu Go w obec w szytkich przez w skrzeszenie Go z m artw ych” (Dz 17, 30n). N ieco inna niż u Piotra m otyw acja, ale w niosek w końcu ten sam.

Pokolenie apostolskie dobrze sobie zapam iętało nakaz Pański, podany w form ie testam entu Zm artwychw stałego, który tak m ówi pod koniec Łu- kaszowej ew angelii: „Tak jest napisane: M esjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zm artw ychw stanie; w im ię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpusz­ czenie grzechów w szystkim narodom, począw szy od Jerozolimy. Wy jesteście św iadkam i teg o ” (Łk 24, 46nn).

Mogłoby się jeszcze komuś w ydaw ać, że ow a testam entarna m eta n o ia jest

conditio sine qua n o n u progu przyjęcia jedynego Zbawcy w Jezusie Chry­

stusie, a po przyjęciu już nie ma znaczenia, trwa bowiem niezm ącona przy­ jaźń z Bogiem.

W ertujmy dalej N ow y Testament. Przypatrzm y się duszpasterstwu apo­ stolskiem u — troskom i lękom tegoż sam ego Piotra i Pawła, ale już o wiernych. Raz jest to zachęta, zapewnienie, innym razem w ytłum aczenie sensu przeżyć, czasem w ręcz groźna przestroga. „Nie zw leka Pan z w y p eł­ nieniem obietnicy... ale On jest cierpliw y w stosunku do was. Nie chce bowiem niektórych zgubić, ale w szystkich doprowadzić do naw rócenia” (2 P 3, 9). Ileż to perypetii było w e w zajem nych stosunkach m iędzy św. Paw łem a Koryntianami! Na jednym z takich ostrych zakrętów pisze on do nich: „Raduję się — n ie dlatego, żeście się zasm ucili, ale żeście się zasm ucili ku nawróceniu. Zasm uciliście się bowiem po Bożemu, tak iż nie ponieśliście przez nas żadnej szkody. Bo smutek, który jest z Boga, dokonuje naw róce­ nia ku zbaw ieniu, którego się potem n ie żałuje, sm utek zaś tego św iata sprawia śm ierć” (2 Kor 7, 9n). Mamy tu i w nikliw ą analizę psychologiczną, trzeźwą oceną zagrożenia także chrześcijan i zarysy teologii pokuty. Uczeń zaś Apostoła sform ułuje jeszcze m ocniej owo zagrożenie, ukazujące tragedię nie-pokuty, zwłaszcza u tych, którzy dopuścili się już zdrady Bożej w życiu; którzy „krzyżują w sobie Syna Bożego i w ystaw iają Go na pośm iew isko” (Hbr 6, 6). Służy mu do tego celu w ym ow ne porów nanie z karami Starego Przymierza: „Kto przekracza Praw o M ojżeszowe, ponosi śmierć bez m iło ­ sierdzia na podstaw ie zeznania dw óch albo trzech św iadków . Pom yślcie,

(11)

0 ileż surow szej kary stanie się w in ien ten, kto by podeptał Syna Bożego 1 zbezcześcił K rew Przymierza, przez którą został uświęcony, i obelżywie za­ chował się wobec Ducha łaski. Znamy przecież Tego, który powiedział: Do Mnie należy pomsta i Ja odpłacę. I znowu: Sam Pan będzie sądził lud swój. Straszną jest rzeczą wpaść w ręce Boga żyjącego” (Hbr 10, 28—31).

Ostatnia w dzisiejszym kanonie NT, zarazem ostatnia, gdy chodzi o ep o­ kę dziejów zobrazowaną, księga, Apokalipsa, stanow i godne zam knięcie te­ matu biblijnego nawrócenia. Jej drugi i trzeci rozdział — to zwarta całość: listy do siedm iu Kościołów. Ciekawa to lektura z niejednego w zględu. Listy te św iadczą o życiu chrześcijan u schyłku I w iek u w Azji M niejszej, w bar­ dzo różnych pod każdym w zględem ośrodkach. A le ta sym boliczna siódemka odnosi się do K ościoła Powszechnego w szystkich krajów i w ieków . Pochwały, nagany, przestrogi i obietnice, których tam udziela już chw alebny Chrystus, Król i Kapłan, W ładca Kościoła au courant, m ają zawsze i w szędzie zasto­ sowanie, bo przecież ta księga tajem nicza jest św iadectw em i proroctwem (Ap 1, 2n), jest zaw sze aktualna.

Uderza w niej znam ienna proporcja: na siedem K ościołów tylko dwa są bez zastrzeżeń pochwalone przez Pana, a w obec pięciu pozostałych pada z Jego ust, uzbrojonych m ieczem słow a, jednobrzmiące kategoryczne żądanie:

M etanoeson — „nawróć się”! Ukazuje się cała gam a odchyleń od norm y życia

w ym aganego przez Pana. Żąda on nawrotu do pierw otnej gorliwości, w yk a­ zującej się czynam i (2, 4n), piętnuje pobłażliw e tolerow anie gorszycieli p u ­ blicznych, których przykład lub nauczanie stoi w sprzeczności z etosem chrześcijańskim (2, 14n., 20—23), dem askuje brak życia duchowego m im o po­ zorów (3, ln ) i groźną samoułudę (3, 15—17). W szystkie te zagrożenia są nieśm iertelne: nasza epoka n ie jest też od nich w olna. Apokaliptyczny Chry­ stus grozi karam i hierarchom wraz z w ier n y m i3, karam i jeszcze nie ostatecz­ nymi, karami, które zmierzają do uleczenia w ykolejonych chrześcijan: utratą rangi (2, 5), w pływ ów (2, 22n) i duchowych w artości (3, 3). Chrystus-Sędzia w tym w szystk im nie przestaje być Przyjacielem , któremu zależy w łaśn ie na zażyłej bliskości z tym i, których karci i ćw iczy. Po schłostaniu ironią letniego duchowo środowiska, pewnego siebie a ześlepionego, oświadcza: „Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, w ejdę do n ie­ go i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną” (3, 20).

Z tego przeglądu płynie prosty w niosek: K ościół we w szystkich sy­ tuacjach, to Ecclesia sem p er refo rm a n d a , Kościół, który stale odnawia się pokutą. Nie m a takiej gorliw ości w fazie naszej doczesnej wędrów ki, której poziom pozostałby bezpieczny bez nieustannej metanoi. Tyle stwierdza prze­ gląd w szystkich „w arstw ” Nowego Testamentu, to potw ierdziły w iek i dziejów Kościoła.

Czy koniec na tym stwierdzeniu? Nie. K arty Nowego Testam entu od­ powiedzą nam na drugie pytanie: dlaczego tak w łaśnie jest mimo dokonanego dzieła Odkupienia? Odpowiedzi nam udzieli Paw łow a teologia dwóch A da­ m ów i prawo napięcia m iędzy czynnikam i p n e u m a i sarx.

Zrodzeni z nieposłusznego prarodzica — Adama — k w alifikujem y się na grzeszników , skazanych na beznadziejną, „totalną” śmierć (por. Rz 5, 12. 14). Natom iast przez chrzest wszczepieni w Chrystusa, Drugiego Adama, ży­ jem y pod rządam i przebaczającej łaski. Ta nam zapewnia w oczach Bożych spraw iedliw ość, a w następstw ie jej życie w ieczne (por. Rz 5, 15— 18). O pierwszej solidarności decyduje w nas cielesne pochodzenie (por. Rz 7, 14), a o drugiej — dar Ducha C hrystusow ego4. Tu już łatwo m ożemy przejść do owego życia „pod prawem napięcia” (A. R a d e m a c h e r ) . Rodzi się ono z dwu tych w spółistniejących w chrześcijaninie solidarności: w egocentrycz­ nej naturze działa łaska.

5 „Aniołowie K ościołów ” tak się najlepiej tłumaczą: charakterystyki du­ chowego oblicza tych wspólnot, reprezentow anych przez osobę biskupa.

(12)

Apostoł to jednak dosadniej określa. Pierw szy z tych czynników nazywa po prostu „ciałem ”, drugi — „duchem”. M yliłby się jednak ten, kto by po­ wierzchow nie czytając św. Pawła, to jego określenie „ciało” utożsamiał z naszym pojęciem potocznym ciała jako organizmu. A postoł używa b iblij­ nego term inu greckiego sa rx, który jest spadkiem już w Septuagincie po hebrajskim basar, który zaw sze określa całego człow ieka, ale w jego zniko- mości bądź fizycznej, bądź moralnej. K onsekw entnie jego „duch”, to nie „dusza” (psyché), to dynam iczne, zawsze jakoś z mocą Bożą związane pneum a, dziedzic hebrajskiego r u ach. Jest to strefa Ducha Św iętego w duszy chrze­ ścijanina. Dopiero po tych w yjaśnieniach zabrzmią nam w łaściw ie słow a Paw ła o naszej sytuacji m oralnej: „Oto, czego uczę: postępujcie w edług ducha, a nie spełnicie pożądania ciała. Ciało bowiem do czego innego dąży niż duch, a duch do czego innego niż ciało, i stąd nie ma m iędzy nim i zgody...” {Ga 5, 16n). „Dążność bowiem ciała prowadzi do śmierci, dążność zaś Ducha — do życia i pokoju... A ci, którzy żyją w edług ciała, Bogu po­ dobać się nie m ogą” (Rz 8, 6. 8).

M etânoia jest nieustannym procesem odwracania się od dążności „ciała”

do w oli Ojca. Procesow i zaś tem u u dziecka Bożego przewodzi Duch Święty. Jest w nim m iejsce i na „smutek, który jest z Boga”, ale w końcu dzia­ łanie Ducha Ś w iętego zapew nia Jego „owoc”. Jest nim radość (Ga 5, 22).

M etânoia jest procesem nieodzownym od życia chrześcijańskiego, jest bo­

w iem osobistą konsekw entną odpowiedzią na łaskę Odkupienia, które wciąż się w ten sposób dopełnia.

o. A u g u s ty n J a n k o w s k i O SB , K r a k ó w -T y n ie c 2. s. Margarita Sondej OSU

„Maryja w ierna Bogu”

W ystarczy uważnie przeglądnąć K alendarium Jasnogórskie, aby dostrzec w dziejach K ościoła w naszej Ojczyźnie fakty, które świadczą, że Królowa z Jasnej Góry uzyskiw ała dla nas specjalne łaski, n ie tylko w wym iarze osobistym, ale także ogólnonarodowym. Dlatego też Jej cudowny obraz stał się narodowym w izerunkiem Królowej Polski.

W zw iązku z jubileuszem 600-lecia obecności obrazu „Czarnej M adonny” na Jasnej Górze spróbujmy w ydobyć choćby okruchy historii, w której związały się tajem nice Bożych m ocy z ludzkim działaniem pokoleń.

Obraz M atki Bożej przybył na Jasną Górę bez rozgłosu. Do dnia dzi­ siejszego nie odnaleziono dokumentu przekazania obrazu zakonowi paulinów. R ównież akt fundacji klasztoru nie wspom ina o tym wizerunku. Dopiero Jan D ł u g o s z w dziele L ib er b en e fic io ru m inform uje, że książę W ładysław Opolczyk podczas pierwszej fundacji w 1382 r. podarował paulinom obraz Bogurodzicy. M aryja Częstochowska szybko pozyskała sobie serca wiernych. W 1429 r. król W ładysław Jagiełło pisał do ów czesnego papieża Marcina V 0 wzm ożonym ruchu pielgrzym kow ym na Jasną Górę i utrwalaniu się sław y Pani Jasnogórskiej z pokolenia na pokolenie.

W pielgrzym ich rzeszach przed obliczem Maryi staw ał lud, szlachta, ry­ cerstwo, kapłani, biskupi i królowie polscy. U znaw ali w Niej nie tylko czułą Matkę, ale i potężną W ładczynię, czuwającą nad losam i Kościoła w Polsce 1 całego narodu. Na Jasną Górę przesyłali też w dzięczni Bogu królow ie cho­ rągw ie zdobyte na wrogach, jak np. król Zygmunt Stary spod Orszy, Zyg­ m unt III Waza spod Chocimia, a potem Jan III Sobieski spod W ied n ia1.

W czasach słynnego szwedzkiego potopu w roku 1655 po kilkutygodnio­ w ym oblężeniu jasnogórskiej warowni, Szw edzi zostali zm uszeni do odstą­ pienia spod m urów klasztoru. Obrona Jasnej Góry stała się w ydarzeniem 1 S ześć w ie k ó w królo w a n ia M aryi w Polsce prze z ja snogórski w ize ru n e k , list Episkopatu Polski na niedzielę 25 kw ietnia 1976 r., w: Panno św ięta, co

Jasnej bronisz C zęstochow y, Nasza Rodzina, Paryż 1981, 14.

(13)

przełom owym w historii najazdu szwedzkiego na Polskę i dała początek w yzw oleniu kraju.

W okresie okupacji Jasna Góra stanow iła w ielk ą ostoję narodu. Oddzia­ ływ anie jej w prost cudowne i tajem nicze przem ieniało niejednokrotnie i serce wroga. W w ydanej ostatnio przez paulinów pracy znajduje się r e ­ lacja o pew nym żołnierzu niem ieckim , który staczał ze sobą w alk ę w ew n ętrz­ ną, gdy postanow ił się udać do kaplicy cudownego Obrazu. K iedy zoba­ czył Madonnę doznał w ew nętrznego wzruszenia, które opisał w następujących słowach: „Został odsłonięty cudowny obraz. Ukazała się nam Matka Boża cała tonąca w powodzi św iateł. Z piersi obecnych w ydobyw ały się gorące w estchnienia. Byłem dogłębnie wzruszony. Co potem się działo n ie umiem powiedzieć. W zruszenie było zbyt silne. Gdy koledzy przyw ołali m nie do przytom ności, cudowny obraz był już zasłonięty. Co m nie tam ogarnęło nie potrafiłem sobie wytłum aczyć. Zelektryzowało m nie jedynie spojrzenie Ma­ donny. Spojrzenie Jej mocno w biło się w mą duszę. Nie byłem w stanie oderwać się od niego. Stałem jak porażony. Później w szystko buntow ało się w e m nie przeciw tym uczuciom. Mimo w szytko stałem się zdobyczą Matki Bożej. Ta godzina stała się punktem kulm inacyjnym mego życia” 2. Znany nam w szystkim Frank, który sam chw alił się, że utrudniał ruch p iel­ grzym kowy, bronił jednak czci Matki Bożej Częstochowskiej. W celi w ięzien ­ nej, u kresu sw ego życia zdobył się naw et na skruchę godną zauważenia. „Za w szystko, cokolw iek mogłem zaw inić w obec Polaków, Żydów i U kraiń­ ców, schylam głow ę moją i błagam Św iętą M atkę z Częstochowy, której św iętość w ziąłem pod moją szczególną pokorną ochronę przez w szystkie tak straszne lata, aby w staw iła się łaskaw ie u Ojca W iekuistego w niebiosach” 3.

Ojciec Piotr R o s t w o r o w s k i podczas rekolekcji w ygłoszonych w 1955 roku pośw ięconych Matce Bożej powiedział m iędzy innym i, że nie m oże być chrześcijanina, dla którego Maryja nie byłaby Matką. Każdy chrześcijanin ma sw oją historię maryjną, swą niepow tarzalną łączność z Maryją i na swój spsób poznaje Ją i kocha. Maryja zajm uje w życiu człow iek szczególne m iej­ sce. Bóg w ie najlepiej, czego potrzeba sercu ludzkiem u i dlatego dał mu Matkę. To w łaśn ie Matka Boża pokazuje każdemu człow iekow i kim jest Bóg. Ona jest najpew niejszą drogą do Boga 4.

Idąc po lin ii reflek sji ojca Rostworowskiego w yrazem uczczenia Roku Jubileuszow ego z naszej strony jako katechetów niech w ięc będzie spojrzenie na podręczniki katechetyczne, z których najczęściej korzystam y, pod kątem m iejsca, jakie zajm uje w nich Maryja oraz sposobu, w jaki pomagają n a­ w iązać w ięź z Maryją. Ogólna atm osfera Roku Jubileuszowego zapewne pomoże nam w nikliw iej dostrzec istniejące w nich braki, lub na nowo od­ czytać zawarte w nich treści.

Rozważania nasze przeprowadzim y w trzech etapach: Maryja w k ate­ chezie przygotow ującej uczniów do pierw szego pełnego uczestnictwa w e Mszy świętej; Maryja w okresie pogłębienia życia sakram entalnego oraz Maryja w okresie dorastania.

1. M aryja w katechezie przygotowującej uczniów do pierwszego pełnego uczestnictw a w e M szy św iętej

Ks. kardynał S. W y s z y ń s k i uw ydatnia w yraźnie rolę Maryi w życiu człow ieka, kiedy pisze: „Do Kościoła prowadzi ludzi Maryja. Przez życie Boże na tej ziem i, życie w łasce, prowadzi ludzi Maryja (...) Ona zaw sze tak czyniła, chodziła z Chrystusem i niosła Go w szędzie. Weszła z Nim w e w szystkie sprawy, w dom człowieka, do stajni, w Jego radości i m ękę K al­

2 J. Z b u d n i e w e k , Jasna G óra w o kresie o ku p a c ji h itle ro w sk ie j,

w: S tu d ia C larom ontana, tom I, Jasna Góra 1981, 351. 3 T am że, 313.

(14)

117

w a r ii5. W zw iązku z tym budzi się pytanie, o ile katecheza przygotowująca uczniów do zjednoczenia się z Chrystusem w Eucharystii uświadam ia kate_ chizowanym rolę, jaką ma do spełnienia Maryja w tym przygotowaniu.

Podręczniki Bóg z n a m i na klasę pierwszą i drugą zaw ierają po jednej katechezie, w całości pośw ięconej w ydarzeniu zw iastow ania NMP.

Katecheza trzynasta zam ieszczona w podręczniku na klasę pierwszą nosi tytuł: Bóg w y b ie ra M a ryję na M a tkę Z baw iciela. Ukazuje ona uczniom po­

stać Maryi jako wzór adw entow ego oczekiw ania i tęsknoty za Bogiem.

W Niej oczekiw anie to osiągnęło najw yższy szczyt. Pokora i m iłość Maryi były najsilniejszym; w ołaniem o Zbawiciela, w yrażonym w im ieniu ludz­ kości, a rów nocześnie przygotow yw ały M aryję do tego, aby zam ieszkało w Niej Słow o, które Ciałem się stało. Przybliżając uczniom tęsknotę Maryi za Zbawicielem , autorzy om awianej katechezy podkreślają, że wyrażała się ona w zupełnej zgodzie na w olę Bożą. Maryja nigdy nie powiedziała Panu Bogu „nie”, nigdy nie oddaliła się od N iego. Bóg upodobał w Niej sobie, uczynił Jej serce czyste, niepokalane, a Ona kochała Go bardziej niż inni ludzie. Żarliwa m odlitw a i ogromna tęsknota Maryi podobała się Bogu i dla­ tego w ybrał Ją na M atkę Zbawiciela. O tym w yborze dowiadują się ucznio­ w ie klasy pierwszej ze słów Pism a Świętego. Ponadto zapoznają się z po­ zytyw ną odpowiedzią Maryi, która uwierzyła Bogu, że przez Nią w ypełni się obietnica dana ludziom od zarania dziejów. K atecheza klasy pierwszej pragnie w ięc ukazać uczniom M aryję jako w ybraną i ubogaconą przez Boga. To w ew nętrzne w zbogacenie mają przybliżyć uczniom zewnętrzne elem enty uwzględnione przez autorów podręcznika, jak św iatło św iec, kw iaty usta­ w ione w okół figury Matki Bożej, czy też nakrycie stołu białym obrusem Dla uczniów k lasy pierwszej będących w fazie m yślenia obrazowo-konkret- n e g o 7, tak ie zew nętrzne elem enty odgrywają szczególnie ważną rolę i dla­ tego uw zględnienie ich w katechezie należy ocenić pozytywnie.

Pod koniec om awianej katechezy autorzy pragną wzbudzić w uczniach radość z faktu, że dobry Bóg przez M aryję dał ludziom Jezusa. Radość tę mają wyrazić dzieci w dziękczynnej m odlitw ie zanoszonej do Boga razem z Maryją, Matką Zbaw iciela 8.

Ukazując w tak pięknym św ietle osobę Maryi, katecheza klasy pierwszej nieco za m ało zwróciła uwagę na potrzebę kształtow ania w uczniach po­ dobnej postaw y, podczas gdy dzieci klasy pierwszej są już zdolne na swój sposób zrozumieć, co to znaczy w codziennym życiu m ówić Bogu „tak”, naw et w tedy, gdy to w iele kosztuje. Może w łaśn ie przy tej okazji dobrze byłoby uczniom w yjaśnić, że taka postawa kosztuje w szystkich ludzi, nawet

bardzo dojrzałych duchowo. W ystarczy przypom nieć słowa ks. prymasa

S. W y s z y ń s k i e g o , który w łaśnie w dniu Zw iastow ania napisał: „(...) nie odmawiam Ci niczego, choć w iem jak to trudno jest dać z siebie naw et n ie­ w iele” 9.

Katecheza na klasę drugą pogłębiając w świadom ości uczniów prawdy zw iązane z tajem nicą zw iastow ania, idzie za w skazaniam i Soboru W atykań­ skiego II i jeszcze wyraźniej akcentuje zagadnienie w spółpracy Maryi z Bo­

5 Kard. S. W y s z y ń s k i , W św iatłach tysiąclecia, Kraków 1981, 33—34. • Podręcznik Bóg z nam i, część I: P ie rw szy ro k w p ro w a d zen ia e u c h a ry ­

stycznego, praca zbiorowa pod red. ks. J. C h a r y t a ń s k i e g o SJ, War­

szawa 1971, 123. Odtąd będę stosow ała skrót BNK. Cyfra rzymska będzie w skazyw ała na odpow iednią część podręcznika, a cyfra arabska — numer kolejnej jednostki tem atycznej.

7 L. W o ł o s z y n o w a , M łodszy w ie k szk o ln y, w: Psychologia ro zw o ­

jow a dzieci i m ło d zie ży, praca zbiorowa pod red. M. Z e b r o w s k i e j , War­

szawa 1977, 562.

8 BNK I, 13, 123—124.

(15)

giem w dziele zbaw iania świata. Uśw iadam ia uczniom, że współpraca ta nie ogranicza się do aktu zrodzenia Zbawiciela, ale rozciąga się na całe życie Maryi, która trwa u boku Jezusa aż do Jego ofiary k rzy żo w ej10. D zięki tej czynnej i w iernej współpracy z dziełem Z baw iciela Maryja stała się nam Matką w porządku łaski i pierwowzorem Kościoła 4I.

Analizując tekst opisujący Z w iastow anie autorzy BNK II kładą silny akcent na odpowiedź Maryi sform ułowaną w słow ach „Oto ja służebnica Pańska, niech m i się stanie według słow a Twego”, wyrażającą Jej dyspo­ zycyjność oraz gotowość do podjęcia współpracy z Bogiem. Katecheza klasy drugiej poświęcona tajem nicy Zwiastowania dotyka w ięc istotnego problemu, którego zabrakło w klasie pierwszej. Chodzi m ianow icie o tzw. „małe zw ia­ stow ania”, których nie brak w życiu dzieci i do których katecheza winna ich przygotow yw ać. Autorzy BNK II czynią to w form ie sugerowanych za­ chęt i refleksyjnych pytań. Np. „Pragniemy naśladow ać Matkę Zbaw iciela i odpowiadać «tak» Bogu. Czy zawsze to czynimy, czy jesteśm y gotowi współpracować z Bogiem , aby lepiej przygotować się na spotkanie ze Zba­ w icielem w Boże Narodzenie, a potem w sakram encie pojednania i Eucha­ rystii?” Autorzy proponują pozostaw ienie uczniom chw ili czasu na osobiste rozważanie przed Bogiem zagadnienia w spółpracy z Nim. W szystkie powzięte przez uczniów decyzje zam yka katecheta w m odlitw ie, w której błaga Boga 0 potrzebne łaski do realizacji poczynionych p osta n o w ień 12. M odlitwa w y ­ rażająca prośbę o siłę do realizacji dobrych czynów, stanow i w ażny elem ent w ychow yw ania do wierności, gdyż pozw ala odnajdywać siebie w św ietle Bożym, i jest źródłem w ew nętrznej siły. Na taką funkcję m odlitw y w ska­ zyw ał ks. kardynał K. W o j t y ł a , który w jednym ze swych przem ówień powiedział, że „nie uległby w ew nętrznem u rozbiciu żaden Polak, jeśliby poddał się m acierzyńskiem u działaniu wzroku Maryi. Człowiek staje się duchowo silny, gdy spotka się ze wzrokiem Maryi, całe swoje życie zoba­ czy w Jej w zroku i przez Jej oczy odnajdzie sieb ie” 13, a to dokonać się może podczas autentycznej m odlitwy.

Oprócz om ówionych powyżej katechez, które zostały w całości p ośw ię­ cone tajem nicy Zw iastowania, spotykam y w podręcznikach na klasę pierwszą 1 drugą szereg innych w zm ianek na tem at roli, jaką spełniała Maryja w ży­ ciu Kościoła oraz o Jej wierności w stosunku do Boga. Widzimy Maryję spieszącą do sw ej krewnej Elżbiety, aby w nieść w jej dom z b a w ien ie14, ofiarującą sw ego Syna w św iątyni Ojcu P rzed w ieczn em u 15, poszukującą z bólem serca 12-letniego Jezusa, który pozostał w św iątyni, aby w ypełnić w olę B o g a ie, towarzyszącą Jezusowi na godach w eselnych w Kanie, by w ypatryw ać potrzeby lu d z i17 trw ającą w iernie pod krzyżem umierającego S y n a 18 i oczekującą w espół z A postołam i zesłania obiecanego Ducha Ś w ię­ tego 19.

W katechezach przygotowujących uczniów bezpośrednio do pierw szego pełnego uczestnictw a w e Mszy św iętej, autorzy BNK II nie w yakcentow ali w yraźnie roli Maryi w tym procesie. Nie u w zględnili przenikającej dzisiaj cały naród Polski idei 'stwierdzającej, że człow iek w sposób najbardziej skuteczny może się oddać Bogu przez Maryję. Nie opracowali takiego aktu oddania się Bogu przez Maryję, który by w yrażał w sposób przystępny dla

« KK 57—59. 44 KK 61 i 63.

42 BNK II, 16, 133—134.

13 Kard. K. W o j t y ł a , Oto M a tka T w o ja , Rzym 1979, 341. 44 BNK I, 19. 45 BNK II, 17. 48 BNK I, 20 i BNK II, 19. 47 BNK I, 22. 48 BNK I, 27 i BNK II, 35. 42 BNK I, 33.

(16)

uczniów k lasy drugiej treści zam knięte w w ielkim akcie oddania się narodu polskiego, a w iem y, że takie oddanie dzieci kom unijnych Matce Bożej prakty­ kowane jest niem al w e w szystkich ośrodkach katechetycznych. Warto by się w ięc zastanowić nad formą przygotowania do takiego oddania oraz nad tekstem aktu w yrażającym to oddanie. Ks. K ardynał S. W y s z y ń s k i w sw ej m odlitw ie przed cudownym obrazem na Jasnej Górze uzasadnił dla­ czego w Polsce oddajem y w szystko w dłonie Maryi. M iędzy innym i pod­ kreślił, że czynim y to dlatego, iż Ona starła głow ę szatana, Ona zw yciężyła w dniu Zw iastowania, na K alw arii i w w ieczerniku Zielonych Świąt. Ona zwyciężała przez całe w iek i w dziejach Kościoła w szystk ie herezje, ścierając swą stopą głow ę w ęża, w ięc i teraz możemy Jej zawierzyć, że w naszych czasach odniesie zw y c ię stw o 20.

2. M aryja w katechezie pogłębiającej życie sakram entalne uczniów

Katecheza pogłębiająca życie sakram entalne uczniów i wprowadzająca ich pełniej w owocne uczestnictwo w Eucharystii, zaprogram owana na trzeci i czwarty rok nauczania ujm uje bardziej całościowo życie Maryi i Jej rolę w dziele odkupienia ludzi. N ajpierw ukazuje M aryję jako wzór ludu Bożego. Wierność Maryi wobec Boga znalazła swój konkretny w yraz w Jej postaw ie wobec ludzi. W ypełniając zbawczą w olę Boga, stała się pod krzyżem Matką w szystkich ludzi. Jej m acierzyńska m iłość nie ograniczała się w yłącznie do wym iaru łaski. M aryja była czuła także na doczesne potrzeby ludzi, o czym m ów iliśm y już powyżej. Autorzy BNK III, ukazując uczniom M aryję jako praw dziw y wzór najszlachetniejszych cnót, usiłują rów nocześnie wzbudzić w uczniach pragnienie naśladow ania Jej w życiu. Czynią to w oparciu 0 tekst z E w angelii św. Łukasza zaw ierający pochwałę, jaką Jezus w yraził pod adresem swej Matki, dlatego że w iernie słuchała słow a Bożego i zacho­ w yw ała je. Autorzy pragną zachęcić uczniów klasy trzeciej do naśladow ania Maryi nie tylko w zasłuchaniu się w słowo Boże, ale także w pełnieniu posługi m iłości. Przypom inają w tym celu uczniom scenę naw iedzenia i uka­ zują im m ożliw ości praktykowania m iłości na odcinku ich codziennego życia 21.

Po ukazaniu M aryi jako w zoru ludu Bożego, katecheza klasy trzeciej wprowadza uczniów bardziej szczegółowo w w ydarzenia Jej życia, zapozna­ jąc ich z tajem nicam i różańca św iętego, którem u pośw ięcają aż trzy kolejne k atech ezy22. Zwrócenie tak w ielkiej uw agi na m odlitw ę różańcową w ydaje się słuszne, gdyż G. M. M e d i c a stwierdza, że „różaniec góruje nad w szyst­ kim i m odlitw am i m aryjnym i” 23. Również ks. kardynał S. W y s z y ń s k i podkreśla, że różaniec budzi w czasach dzisiejszych szczególną nadzieję. Zrodził się on bowiem w chw ilach niebezpiecznej w a lk i w yw rotow ych sekt 1 herezji przeciwko K ościołow i i porządkowi społecznem u. W szystkim w a l­ czącym ludziom K ościół w kładał do ręki różaniec św ięty. N ieustanna, w y ­ trw ała, cierpliw a m odlitw a różańcowa czyni cuda. Różaniec św ięty jest szczytem prostoty m odlitewnej i zarazem szczytem głębi teologicznej, bo zbiega się w nim szept prostaczków z m yślą teologów. Może dlatego różaniec jest tak skuteczny, że jest aktem głębokiej pokory i w yznaniem żyw ej wiary. Stąd w ielka nadzieja, że m odlitw a różańcowa przyniesie ludziom do­ brej w oli upragniony p o k ó j24. Zachodzi jednak pytanie, czy zaproponowana 20 Kard. S. W y s z y ń s k i , W szy s tk o p o sta w iłe m na M aryję, dz. cyt., 219—226.

21 BNK III, 12.

22 BNK III, 12a 12b, 12c.

23 C. M. M e d i c a , M a ryja ży w ą ew angelią C h rystu sa , tłum. M. Z o c-c a l i , K raków 1981, 114.

24 Kard. S. W y s z y ń s k i , W szy s tk o p o sta w iłe m na M a ryję, dz. cyt.,

Cytaty

Powiązane dokumenty

Autor stwierdza, iż w kwestii wartościowania literatury trudno o precyzyjne i kompletne kryterium.Opowiada się za ocenę artystyczną wolną od politycznych, moralnych

Koniecznego, Zakład Oydaktyki Literatury i Języka Polskiego (doc. Łojek), Zakład Językoznawstwa

Po przedstawieniu klasyfikacji rodzajów, ról oraz funkcji ironii przechodzi do jej opisu jako formy interpretacyjnej , kładąc szczególny n a ­ cisk na

Zbiór zawiera rękopisy, maszynopisy, druki, korekty autorskie, książki z autografami, wycinki prasowe, afisze, foldery, pocztówki, taśmy magnetofonowe, zdjęcia i

Polakowski 3.: Problemy motywacji w procesie nabywania doświadczeń literackich przez młodzież szkół średnich.. Polakowski 3.: Typy kultur pedagogicznych w pracy

Wypowiedzi uczestników zebrano w grupy tematyczne: ocena stanu literatury i życia literackiego, polityka kulturalna, dorobek prozatorski, poezja polska 1945-80,

W artykule omówiono ewolucję i założenia myśli krytycznej Brzozowskiego, do momentu wyraźnego zaostrzenia konfliktu pi­ sarza z literaturą Młodej Polski (rok

Główny walor pisarstwa Nowaka dostrzega w ukazaniu dramatyzmu losów wywodzących się ze wsi inteligen­ tów, nie w opisach przyrody czy w apoteozie folkloru, akcent