• Nie Znaleziono Wyników

Biuletyn homiletyczny

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Biuletyn homiletyczny"

Copied!
17
0
0

Pełen tekst

(1)

Bronisław Mokrzycki

Biuletyn homiletyczny

Collectanea Theologica 53/1, 81-96

(2)

BIULETYN HOMILETYCZNY

Z a w a rto ść: I. SŁOW O BOŻE W K O ŚC IELE. W gąszczu różnych relig ii (Z p re h isto rii k a p ła ń stw a — c.d.). II. CZY TA N IA B IB L IJN E W L IT U R G II. „S tó ł S łow a Bożego” p rz y u d zie la n iu św ięceń (c.d.). III. Z ROZM ÓW O P O ­ SŁUD ZE SŁOW A. M e d y tac ja b ib lijn a *.

■ I. SŁOW O BOŻE W K O ŚC IELE W gąszczu różnych religii (c. d.)

Z p re h is to rii k a p ła ń stw a

3. „ K a ż d y n a r ó d c h o d z i ł w ł a s n y m i d r o g a m i ” (Dz 14, 16) F u n k c je p o śred n ik a czy k a p ła n a p ełn ili , w p ie rw o tn y c h w spólnotach o j c o w i e rodzin, później w ład c y i k r ó l o w i e , a także ludzie tw orzący sp e c ja ln ą k l a s ę osób „pośw ięconych” dla p e łn ie n ia posług w y łącznie r e li­ g ijn y c h (zaklinacze, czarodzieje, k a p ła n i i k a p ła n k i itp.). Często w y stę p u ją raz em obok siebie w szy stk ie -kategorie „p o śred n ik ó w ” , choć fu n k c je ich są podzielone lu b dotyczą różn y ch płaszczyzn (np. w rodzinie — ojciec, w życiu p ublicznym — król, u sta w ic z n a służba w s a n k tu a riu m — kap łan ) *.

— P i g m e j c z y c y

P ig m e jsk ie szczepy w A fryce śro d k o w ej, n a A n d am an ach , półw yspie M a lak a i F ilip in a c h n ale ż ą do n a j s t a r s z y c h szczepów lu d zk ich na ziemi, a za raze m n a jb a rd z ie j p ry m ity w n y c h w dziedzinie cyw ilizacji (N egril- low ie, A ndam eńczycy, S e m a n g o w ie )2. P o d k re śla się je d n a k ich w ysoki po ­ ziom duchow y oraz stosunkow o czyste p ojęcie re lig ijn e i m o raln e (zw łaszcza m onoteizm ). P oprzez te szczepy m ożem y w ięc n ie ja k o sięgnąć aż do czasów p r e h i s t o r y c z n y c h , by w yrobić sobie choćby ja k iś p rzybliżony obraz p ra s ta ry c h p rz e k o n a ń re lig ijn y c h ludzkości, k u ltu i jego w y ra zu . N aczelnicy i sta rszy z n a p lem io n p ig m e jsk ich p rze ch o w y w ali pieczołow icie tra d y c je ści­ śle zw iązane z relig ijn o śc ią, zw łaszcza tra d y c je rodzinne i p lem ienne. Isto ta n ajw y ż sz a ró żnie n a z y w a n a w różn y ch p le m io n a ch (W aka, N zam bi, N zam e, P u lu g a, K ari, K arę, K hm youm ) je st „ S t w ó r c ą ” i „ P a n e m ś w i a t a ” , a ta k ż e P r a w o d a w c ą m o raln y m , w ied zący m w szystko. Bóg je st isto tą d u c h o w ą , choć n ajcz ęśc iej n a z y w a ją Go o k reśle n ia m i za cz erp n ię ty m i ze zja w isk p rzy ro d y (grzm ot, ogień, oddech). A n tro p om orf iezne ry sy Boga p rz e ­

* R e d a k to re m n iniejszego b iu le ty n u je st ks. B ro n isław M o k r z y c k i S J, K ra k ó w -W arsźa w a. U w aga! N astęp n y n u m e r b iu le ty n u n a d a l pośw ięcony będzie te m a ty c e zw iązan ej z k ap łań stw e m .

1 A. G e o r g e , K a p ła ń stw o , w: S ło w n ik teologii b ib lijn e j, red. X. L é o n - D u f o u r , Poznań 1973, 362.

2 Zob. E. D ą b r o w s k i , R eligia lu d ó w p ie rw o tn y c h a geneza religii, w: R elig ie św ia ta , red. E. D ą b r o w s k i , Poznań 1957, 33—38.

(3)

ja w ia ją się m. in. w p rze k o n a n iu , że je st O n „ O j c e m r o d z i n y ”, id e a l­ n ej ro d zin y , istn ie ją c e j w z a św ia tac h . O prócz ślad ó w m o d litw y o d n a jd u je m y ju ż ta m z a ry s o fia ry re lig ijn e j. „P igm ejczyk w y le w a ją c y p rz e d spożyciem k ilk a k ro p e l w in a palm o w eg o czy m iodu dla sw o jeg o W aka, i to z to w a­ rzy szen iem o k reślo n e j fo rm u ły , je s t o fia rn ik ie m w p ełn y m zn aczen iu tego sło w a” 8. P lem io n a, d la k tó ry c h b u rz a i w ic h e r są zn a k ie m zb liżan ia się Boga, a b ły sk a w ica i p io ru n u k o n k re tn ia ją Jeg o g n iew w obec grzesznego człow ieka, o f i a i r ą z k rw i i w ody u s iłu ją p rz e je d n a ć g n iew Boga. G dy zbliża się b u rza, „ n a c in a ją w łasn e ciało i m ieszając w y d o b y tą w te n sposób k re w z w odą ro z p ry sk u ją ją k u n ieb u , b ła g a ją c K a re (P iorun) o zm iło w an ie” 4.

O bok P igm ejczyków n ależy w y m ien ić p le m io n a p o ł u d n i o w о- a u s t r a - 1 i j s к i e. Choć ich cy w iliza cja je st w yższa od p ig m e jsk iej, to je d n a k r e ­ ligijn o ść n ie je st ju ż ta k czysta. T ym n ie m n ie j szczepy p a le o a u stra lijsk ie p o sia d a ją w y ra ź n y m onoteizm i e le m e n ta rn e zary sy k u ltu , a n a w e t p o ja w ia się u n ic h (chyba po ra z p ie rw sz y w dziejach?!) pó jęcie o j c o s t w a Bo­ ga w zględem w s z y s t k i c h lu d z i5.

U k ry w a ją c y długo p rze d b ad aczam i sw e p rz e k o n a n ia re lig ijn e J a m a - n i с i (niew ielkie p le m ię za m ieszk u jące Z iem ię O gnistą) o k re śla B oga t a ­ je m n iczy m i n az w am i W a ta u in e w a („W ieczny”, „N iezm ien n y ”) i H ita p u a n („O jciec m ó j”). Znów id e a o jc o stw a Bożego w sto su n k u do ludzi, zn a n a u w ielu p ie rw o tn y c h ludów , p o ja w ia się u p lem ien ia, k tó re długi czas u w a ż a ­ no (błędnie!) za a r e lig ijn e 6. W śród n a jsta rsz y c h p le m io n fu n k c je re lig ijn e z d a je się sp ełn iać ten, kto „sto i n a czele” w sp ó ln o ty ro d zin n e j, k lan o w ej, p le m ie n n ej (ojciec, n aczeln ik , wódz, starszyzna).

— S u m e r o w i e i A k k a d o w i e

W z a ra n iu d ziejów h i s t o r y c z n y c h (pierw sze zachow ane zapisy) p o ja w ia się lu d S u m e r ó w , k tó ry w ra z z p óźniejszym i S e m i t a m i da p o d w alin y po d tzw . k u ltu r ę m e z o p o t a m s к ą, k w itn ą c ą w dorzeczu T y g ry su i E u fr a tu („ludy e u fra te js k ie ” , „E u fra te jc z y c y ”). P ochodzenie S u ­ m e ró w je st tru d n e do u sta le n ia . M ogli przybyć z g órzystych k ra in W schodu lu b p rzy w ęd ro w ać m orzem . N a p o cz ątk u III ty siąclecia przed C hr., gdy p o w sta ją pie rw sz e nap isy , S u m ero w ie p ro w a d z ą ju ż osiadły try b życia w M e­ zopotam ii. Z a jm u ją się u p ra w ą ro li, p ro w a d zą c d o sta tn ie życie. Zorganizowani* są w p a ń s t w a -m i a s t a, n a czele k tó ry c h sto ją k sią ż ę ta czy kró lo w ie; p ro w a d z ą życie spokojne, zorganizow ane i o dznaczające się w y so k im już rozw ojem cyw ilizacji. Z łoty okres m ie jsk ie j m o n a rc h ii i pow szechnej ró w n o ­ w ag i w M ezopotam ii za ła m a ł się w chw ili, gdy L ugalzaggisi, k ró l m ia sta U m m a, n a p a d ł n a sąsied n ie m ia sta -p a ń stw a , by „ogniem i m ieczem ” u tw o ­ rzy ć jedno p ań stw o , o g a rn ia ją c e cały znany m u obszar ziem i. D y k ta to rsk ie zap ęd y krw aw eg o L ugalzaggisi obróciły się p rz e c iw n iem u , a założone przez niego p ań stw o stało się łu p e m d la now ego ludu, stosującego te sam e m etody. Oto bo w iem dzikie i ru ch liw e p le m io n a p u sty n n e pod w odzą S arg o n a W iel­ kiego o p an o w u ją k r a j S u m eró w w ro k u 2350 p rze d C h ry stu se m i z a k ła d a ją now ą d y n a stię z A k k ad u (b ib lijn e S in ea r) — d y n a stię sem icką. C y w ilizacja z S u m ero -A k k a d ii n ależy do n a js ta rs z y c h ze zn an y ch (ponad 4000 la ł przed

3 T a m że , 34—35. 4 T a m że , 35.

5 Zob. ta m że, 36. P o r. H . Z i m o ń , G eneza m o n o te izm u lu d ó w p ie rw o t­ n y c h w u ję c iu W ilh e lm a S c h m id ta , w : W k ie r u n k u c h rze śc ija ń sk ie j k u ltu r y , red. b p В. B e j z e, W a rsza w a 1978, 178, p rzy p is 37.

6 Zob. E. D ą b r o w s k i , R elig ia lu d ó w p ie rw o tn y ch ..., 40. „C złow iek p ie rw o tn y m u sia ł w zy w ać je j (Isto ty N ajw yższej) często i z w ielk ą ufnością, skoro n ajcz ęśc iej sp o ty k a n ą n a z w ą N ajw yższej I s to ty je s t O jciec (H. Z i ­ m o ń , art. cyt., 177).

(4)

Chr.). B ogow ie u z n a w a n i b y li z a tych, k tó rzy g w a r a n tu ją pom yślność k ra ju . K sią żę ta czy k r ó l o w i e , sto jący n a czele p a ń s tw a -m ia sta , u w a ż a ją się ty lk o za p rz e d sta w ic ie li p ra w d z iw y c h w ład c ó w i panów , ja k im i są o p ie k u ń ­ czy bogow ie m iast. S um erow ie, p o słu szn i w oli bogów, w znoszą ś w i ą t y ­ n i e k u ich czci, sta w ia ją p o s ą g i , sk ła d a ją o f i a r y , zanoszą m o d ły 7. W edług za p isu n a g lin ia n e j tab liczce su m e ry jsk ie j p o ś r e d n i c t w o r e ­ lig ijn e w ład c y m ia s ta U r w yw odzi się w p ro s t z w oli bogów. N . S. K r a - m e r 8 ta k streszcza te n fra g m e n t: „G dy św ia t został stw orzony i zadecydo­ w ały się losy S u m eró w i m ia sta U r (b ib lijn e U r w C haldei), A n i E nlil, d w a głów ne b ó stw a su m e ry j skie, m ia n o w ały k ró le m U r boga k się ż y c a N anna. T en z k o le i w y b ra ł kiedyś U r-N a m m u ja k o sw ojego ziem skiego p rz e d sta w i­ ciela do sp ra w o w a n ia rzą d ó w w S u m erze i w U r ” . P o d o b n ie u z a sa d n ia ł sw ą w ład z ę w d w a w ie k i później w ła d c a su m e re jsk i L ip it-Is z ta r z I s i n 8. „T ak ja k trz e b a było się uciec do jak ieg o ś p o śred n ic tw a, by u zyskać coś od kró la, — pisze K r a m e r — z bogam i m ożna było się porozum ieć rów nież ty lk o zw ra c a ją c się do kogoś, k to p o sia d a ł ic h ła sk i. S tą d też za p ew n e pochodzi zn a n e u S u m e ró w odw oływ anie się do jak ieg o ś boga osobistego, pew nego ro d z a ju an io ła stróża, przy d an eg o do opieki k aż d em u człow iekow i i k aż d ej głow ie rodu. P rz e d n im w ła ś n ie stra p io n y człow iek o tw ie ra ł sw e serce, jego p ro sił i b ła g a ł i dzięki n ie m u o trzy m y w a ł r a tu n e k w nieszczęściu” 10.

W cześniejszym od b abilońskiego eposu o G ilgam eszu i p o to p ie je s t su ­ m e ry js k i u tw ó r o Z iusudrze. T abliczka, choć znacznie uszkodzona, o d słan ia przed n a m i su m e ry jsk i opis stw o rze n ia świata· i człow ieka, a ta k ż e niszczą­ cego potopu, z 'k tó re g o ocalał Z iu su d ra w w ielk iej łodzi w ra z z w sze lk ą ro ś­ linnością. Z iu su d ra, p rzy p o m in a ją c y b ib lijn eg o Noego, je st ty p o w y m p o- ś r e d n i k i e m , bogo b o jn y m królem , k tó ry w ciąż oczekiw ał n a boskie o b ja ­ w ie n ia , „pełniąc służbę codziennie, stale... w zy w a ją c niebios i ziem i” . Po g w ałto w n y m potopie trw a ją c y m siedem dni i nocy Z iu su d ra k o rzy się p rze d bogiem słońca oraz sk ła d a m u o f i a r ę z w o łu i b a ra n a . „A n i E nli up o ­ d o b ali sobie Z iu su d rę, d ali m u życie ja k o bogu — w ieczne tc h n ie n ie ja k d la boga spuścili d la niego z niebios. W ów czas Z iu su d ra, k ró l, w y b aw ic iel w sze lk ie j roślinności i ro d z a ju ludzkiego, w k r a ju n a pog ran iczu , w k r a ju D ilm un, ta m gdzie w schodzi słońce, osiadł za ich sp ra w ą ” 11.

W su m e re jsk ic h w ierz en ia ch w y stę p u je ta k ż e p odziem ny św ia t zła _i_ g ro ­ zy, zw an y „ K u r” („obcy k r a j”), o d pow iednik greckiego H ad e su i b ib lijn eg o S zeolu. P odziem ny św ia t zm arły ch w m itologii S u m eró w odgrodzony był rze k ą, k tó r ą p o zw a lał p rzebyć „człow iek od b a r k i”. W opisie przeżyć je d ­

nego z k ró ló w su m e ry jsk ic h w k ra in ie p odziem i znów d o strze g am y ś w i a t p o ś r e d n i k ó w . S am k ró l U r-N a m m u p e łn i fu n k c je sa k ra ln e , gdy p rzed zejściem do k ra in y z m arły ch złożył d a ry i o fiary sied m iu p o d ziem n y m bós­ tw om , k a ż d em u w jego. pałacu . S iedzibę w ty m n o w y m dla niego św iecie w y zn a cz ają m u „podziem ni k a p ła n i” , czyli p o średnicy, k tó ry c h i ta m _nie b ra k . Do k a p ła ń sk ic h fu n k c ji k ró la n a le ż y ta k ż e „pośw ięcenie p a ła c u ” św ieżo w zniesionego, ja k w y n ik a ze w sp o m n ie ń m o n a rc h y p rze b y w a jąc eg o w k r a i­ n ie p o d z ie m i12.

7 Zob. S. M o s с a t i, K u ltu ra sta ro ży tn a lu d ó w se m ick ich . W arsza w a 1966. 39—40.

8 S. N. K r a m e r , H isto ria za c zyn a się w S u m e rz e , W a rsza w a 1961, 82. 8 T a m że , 139.

10 T a m że, 142. Zob. te ż ta m że , 150. S u m e ry jsk i „H iob” w sw ych „ tre ­ n a c h ” sk a rż y się n a b r a k p rze w o d n ik a, n a k tó reg o oczekuje: „Boże m ój, o Ty, co je ste ś O jcem , k tó r y m n ie zrodził, p o d n ieś m ą tw arz!... J a k długo m ię zaniechasz, pozostaw isz m ię bez opieki?... J a k długo p o zostaw isz m ię bez p rze w o d n ictw a?” (tam że, 153).

11 T a m że , 196.

(5)

N ajb a rd zie j czczony su m e ry jsk i b o h a te r G ilgam esz (nie m ylić z b a b ilo ń ­ sk im G ilgam eszem !) w alczący z p o tw o rem H u w a w a (stra ż n ik „ k ra in y Ż y cia”, zw łaszcza jego św ię ty ch cedrów ) je s t ta k ż e „w ła d c ą ”, p ełn ią c y m fu n k c je к a- p ł a ń s к i e. P rz e d u d a n ie m się n a stra s z liw ą w a lk ę zw ra c a się z m o d li­ te w n ą p ro śb ą do boga słońca U tu , b y sobie zapew nić opiekę, a ta k ż e sk ład a te m u bóstw u o f ia r y 13.

A k k a d y j s c y sp ad k o b iercy S u m eró w podobnie w iąż ą w ład zę k r ó ­ le w sk ą z k a p ła ń sk im i p re ro g a ty w a m i, a p ie rw sz y zdobyw ca S arg o n W ielki, w g legendy podobny do b ib lijn eg o M ojżesza, m ia ł pochodzić z m a tk i-k a p ła n - ki. W legendzie tej czytam y: „ J a m je st S argon, k ró l potężny, k ró l m ia sta A gade... M a tk a m oja, w y so k a k a p ła n k a , poczęła m nie, u ro d ziła w ta jem n icy , u łożyła m n ie w koszu z trzc in y , sm oła z a m k n ę ła jego p o k ry w ę; p u śc iła m nie z p rą d e m rzeki, k tó re j w oda nie p o g rąż y ła m n ie ”. P rz y d o m ek „W ielki” u z a ­ sa dniony je s t w ie lk im i p o d b o ja m i tego m onarchy. R ozciągnął on sw ą w ładzę od Z ato k i P e rsk ie j aż p o M orze Ś ródziem ne i w głąb S yrii. P rz e jśc ie swe znaczył zniszczeniam i w ro g ich m u m iast, a u w aż ał się za „k ró la -p o m a z a ń c a ” , k a p ł a n a i n a m ie s tn ik a bogów. J e d e n z n ap isó w głosi: „S argon, k ró l m ia ­ s ta A gade, n a m ie s tn ik Isz ta r, k ró l m ia s ta K isz, n am asz cz an y k a p ła n A nu, k ró l całego k r a ju , pom ocnik A n lila ” u . Po dw óch w iek a ch p a n o w a n ia a k k a - d y jsk iej d y n astii S arg o n a w ładzę w M ezopotam ii p rz e jm u ją G u t e j c z y c y , dziki lu d z sąsied n ich gór ira ń sk ic h . Ok. 2000 ro k u p rzed C hr. znów n a s ta ­ je ep o k a spokojnego ro z k w itu , gdy w ład zę o b e jm u je k siążę z Lagasz, n a z ­ w a n y „b udow niczym św ią ty ń ”. O statecznie je d n a k p o w ra c a ją S em ici z p u s ty ­ ni, a now y .ich szczep, A m o r e j с z у с у, z a k ła d a k ilk a d y n a s tii15.

—- B a b i l o ń c z y c y i A s y r y j c z y c y

K o lejn e losy M ezopotam ii toczyć się b ęd ą pod rz ą d a m i w ielk ich potęg B a b i l o n i i (stolica B abilon) i A s y r i i (stolica N iniw a). Zw ycięzcy p o ­ lity czn i p o k o n an i je d n a k zostali przez, w yższą k u ltu rę p o d b ity c h S um erów . B abilończycy i A sy ry jcz y cy p rz y s w a ja li sobie w sze ch stro n n ie w yższą od sw o­ je j k u ltu r ę S um erów , co je st szczególnie w idoczne w dziedzinie r e lig ii16.

C ałością życia relig ijn eg o w B abilonii, a później w A sy rii k ie ro w a ła d o b ­ rze zo rg an izo w an a k l a s a k a p ł a ń s k a , n a czele k tó re j s ta ł k r ó l - - w ł a d c a . K a p ł a n i - z a k l i n a c z e w y p ęd z ali dem ony, o p an o w u jące g rze szn ik a i p o w o d u jąc e choroby. O prócz fo rm u ł-z ak lę ć _ posługiw ano się w w alc e z d em onam i w odą, ogniem , roślinam i, k am ien iam i, m asłem i m le ­ kiem , a ta k że w y z n a w a n ie m grzechów przez p a c je n ta w obecności k a p ła n a - -z a k lin a c z a ; „zastęp o w an o ” też chorego zw ierzęciem , k tó re k a p ła n k ła d ł obok chorego, by oszukane dem ony p rze n io sły się z człow ieka w o fiaro w an e zw ie­ rzę. In n ą k la sę k a p ła n ó w sta-nowili w r ó ż b i c i , p rze p o w ia d a ją c y p r z y ­ s z ł o ś ć z w ą tro b y o fia rn y c h zw ie rząt, z lo tu ptak ó w , za ch o w an ia się ludzi i zw ierząt, z gw iazd, ch m u r i k ie ru n k u w ia tró w . O głaszali też oni w y- r o c z n i ę ja k o w y ra z w oli bogów, co m iało szczególne zn aczenie d la w ła d ­ ców w y ru sz a ją c y c h n a wojinę. B yli p o n ad to : k a p ła n i d o k o n u ją cy oczyszczeń i nam aszczeń, płaczkow ie i śpiew acy; kobieca słu żb a k a p ła ń s k a ob ejm o w ała n a w e t n iew olnice i p ro s ty tu tk i sa k ra ln e . K a p ła n i m ieszkali w p obliżu św ią­ ty n i i strze g li je j, p ro w a d zą c za raze m a d m in is tra c ję „k o ście ln ą”'; d b ali ta k ż e o n a u k ę i o ś w i a t ę ja k o głów ni stróżow ie k u ltu ry , k tó ra m ia ła c h a ­ r a k te r n a w sk ro ś re lig ijn y .

N ajw a żn ie jsz y m i p rz e ja w a m i k u ltu były o f i a r y i m o d l i t w y , a ta k ż e w ielk ie p r o c e s j e . Ś w i ą t y n i e p ełn e były posągów bóstw ,

13 Zob. ta m że , 219—221.

14 S. M o s e a t i, dz. cyt., 40—41. 15 Zob. ta m że , 41.

(6)

p rz y b ra n y c h w bogate szaty. N a o łta rzac h p rze d posągam i sk ła d a n o dw a raz y d zien n ie o fiary p o k arm o w e , k tó re częściowo spalano, częściow o zaś o d d aw a n o do spożycia kapłanom . Z w ierzę ta m i o fiarn y m i były b a ra n y , ja g ­ n ię ta i p ta k i. S k ła d a n o też o fiary z n ap o jó w (wino, piw o, m leko, m iód i oli­ w a). O fiary sk ła d an o w w ielu św ią ty n ia c h dw a ra z y dzien n ie — o w sch o ­ dzie i o zachodzie słońca-. O bok św ią ty ń b u dow ano „ z i g u r r a t y ”, czyli w ieże o 5-7 p ię tra c h , w znoszących się p ira m id a ln ie — z k a p lic ą n a szczycie.

M o d l i t w a ja k o a k t k u ltu b ab ilo ń sk o -a sy ry jsk ie g o -ma sw oje fazy: m odlący się k lę k a, p a d a n a tw arz , ch w y ta s k ra j szaty boskiego posągu, ściska jego stopy, w znosi k u n ie m u ręce, o tw ie ra dłonie — w y ra ż a ją c po ­ ch w ałę d la po tęg i bóstw a, p ro szą c -o pom yślność lu b odd alen ie nieszczęścia. Istn ia ły u sta lo n e fo rm u ły m odlitew ne, a le dopuszczone były ta k ż e sp o n ta­ n ic zn e m o d ły 17.

O fic ja ln y k u lt p rze b ieg a ł w ry tm ie d w u n a stu m iesięcy księżycow ego ro ­ ku. K ażdy dzień ro k u pośw ięcony b y ł je d n em u bó stw u ; istn ia ły je d n a k spe­ cjaln e, w ie lk ie ś w i ę t a , zw iązan e z „ p a tro n a m i” m ia sta i p o ra m i ro k u , zw łaszcza „w iosennym o drodzeniem ży c ia”, k tó re obchodzono ze szczególnym p rze p y ch em . B yło to św ięto N o w e g o R o k u („T am m uza”), c e n tra ln a u ro ­ czystość w życiu lu d ó w e u fra te jsk ie h . R ów nież w p e ł n i k s i ę ż y c o w e j św iętow ano w sposób w y ją tk o w y i sk ła d a n o sp e cja ln e ofiary.

Ś w ięta N ow ego R oku rozpoczynały się od k ilk u d n io w y c h przygotow ań, k tó re polegały n a m odlitw ach, o fia ra c h i obrzęd ach oczyszczenia sa n k tu a rió w . K u lm in a cy jn e uroczystości no w o ro czn e k u czci Mardu-ka- odbyw ały się w św ią ty n i E sag ila w B abilonie. M a rd u k („D obry S y n ”) b y ł n a jp ie rw lo k a l­ n y m b ó stw em B abilonu; gdy je d n a k w ie lk i H a m m u ra b i p o d b ił in n e m ia sta e u fra te js k ie i n a rz u c ił im swe zw ierzchnictw o, M a rd u k sta ł się n ie ja k o bo­ giem n aro d o w y m całego im p e riu m (pod p an o w a n iem A sy rii m iejsce M a r­ d u k a za jm ie a s y ry js k i bóg w o jn y — A ssur). W u roczystościach now orocz­ n y ch szczególnie w y ra ziście u ze w n ę trz n ia ła się ro la k ró la, k ap łan ó w i ludu. S am k r ó l m u s i a ł p r z e w o d n i c z y ć ty m uroczystościom osobiście; bez niego nie m ogłyby się odbyć, a to sp ro w ad ziło b y n a cały k r a j nieszczę­ ście. W szyscy bogow ie i m ieszkańcy B abilo n ii m ieli b rać udział w u roczys­ tościach now orocznych. K ról sta w a ł p rzed p osągiem Ma-rdu-ka ja k o n a jw y ż ­ szego (państw ow ego!) boga w b ab ilo ń sk im p an teo n ie , by go uczcić — k o rząc się p rze d nim . K a p ł a n polecał w ięc k rólow i u k lę k n ąć ; n a s tę p n ie zd ej­ m ow ał z niego o znaki w ładzy, a p o n a d to policzkow ał go i ciągnął za- uszy. T ak upokorzony w ła d c a ogłaszał sw ą niew inność; w y p o w iad ał coś w ro d za ju „apologii” p o w o łu ją c się n a sw oją n ie w in n o ść w tzw. „spow iedzi n e g a ty w n e j”, z a w ie ra ją c e j listę czynów, k tó ry c h u n ik a ł (np. „nie biłe-m m oich p o d d an y ch an i też nie u p o k a rz a łe m ic h ”); p rzy p o m in a ł też sw e dobre czyny: pieczę n a d m iastem , p rze strz e g a n ie obow iązków obrzędow ych, m iłość do poddanych. Po odzy sk an iu insygniów k ró lew sk ic h władca- p rzy stę p o w ał d-о złożenia ofiary.

Pod k oniec uroczystości, ósm ego dnia, fo rm o w a ła się wielka- p r o c e s j a now oroczna. Ze w szy stk ich sa n k tu a rió w przynoszono posągi bóstw , by w b a r ­ w n y m o rszak u zanieść je do św ią ty n i A k itu na- s k ra ju m ia sta . Ta-m o d b y w a­ ła się św ię ta p an to m im a , w fo rm ie „ m iste riu m ”, p rz e d staw ia ją ceg o w a lk ę M a rd u k a z chao ty czn y m i siłam i w sze ch św ia ta ; opisuje to p o e m a t o stw o­ rz e n iu św ia ta E n u m a E lisz („K iedy n a gó rze”). Po „zw y cięstw ie” boga p ro ­ cesja w ra c a do sw ej św ią ty n i, gdzie „u stalan o p rzeznaczenie n a ro k n a d c h o ­ d zący ”. N a ko-niec w yo b rażan o także w ja k iś sposób (?) „gody” M a rd u k a z b o ginią S a rp a n itu .

W m iste ria c h ty c h p rz e b ija typow e dla relig ii M ezopotam ii p ojęcie ładu i zw ycięskiego życia, zw iązanego z cy k lam i zm ian w p rzy ro d zie oraz k u lte m

17 Zob. ta m że , 57—68; por. też E. D ą b r o w s k i , R eligia B abilonii i A s y r ii, w : R eligie św iata, 127—128.

(7)

p ło d n o śc i18. U roczystości i ofiary, z p ro c e sją k u czci M a rd u k a , odbyw ały się n a w i o s n ę , w m ie sią cu N isa n (m arzec-kw iecień). T rw a ły aż dziesięć dni. W iększość czasu pośw ięcan o n a przy g o to w an ie, g dyż dopiero po siedm iu d n ia c h ro zp o c zy n ała się p ro ce sja. .O rszak z p o sąg am i in n y c h bogów p rz e p ra ­ w ia ł się łodzią p rzez E u fra t, by dotrzeć do określonego m iejsca. W reszcie dziesiątego dnia od rozpoczęcia uroczystości, posąg M a rd u k a w ra c a ł do sw e­ go sa n k tu a riu m ls.

T e o k r a c j a stanow i c h a ra k te ry sty c z n ą cechę życia lu d ó w e u fr a ie j- skich, zw łaszcza p a ń s tw a b a b iło ń sk o -asy ry jsk ieg o . „K rólów u w aż an o ty lk o za u lu b ie ń có w bogów i w ykonaw ców ich w oli. W łaściw e rzą d y sp raw o w ał M a r- d u k czy A ssur. W im ien iu głów nego boga p ro m u lg o w an o p ra w a , p rzy stę p o ­ w a n o do w o jn y lu b za w ieran o p o k ó j” 20. P rz ek ro cz en ie w o li b o g a u w a ż a n o też za g rzech przeciw p a ń stw u . Do głów nych za d ań k r ó l a n a le ż a ła tro sk a o n a le ż y te w y k o n y w an ie obow iązków re lig ijn y c h w cały m p ań stw ie . A u te n ­ ty c z n y m tłu m aczem w oli bogów był k ró l i ty lk o kró l. R ola k a p ł a n ó w (będących pod n ad z o rem k róla) ogran iczała się p ra w ie w yłączn ie do w yko­ n y w a n ia re lig ijn y c h o b rz ę d ó w 21. W ielki w ład c a i p ra w o d a w c a bab ilo ń sk i H arom urafoi (ok. 1700 r. p rz e d Chr.) w sław nym kodeksie, za w ierając y m zbiór d a w n y c h i n o w y ch p ra w , z s a ty sfa k c ją stw ie rd z a ogrom ny po ży tek sw ego d zieła; a źródłem czynów m o n a rc h y je st m ąd ro ść p ły n ą c a z p ow oła­ n ia przez „w ielk ich bogów ”, k tó rzy uczynili go „d obroczynnym p a s te rz e m ”. O to fra g m e n t epilogu z ko d ek su H am m u ra b ieg o :

„P ołożyłem k re s w o jn ie , p odniosłem do b ro b y t k r a ju , w sp okojnych sie­ d zib ach dałem spoczynek ludow i, nie śc ierp ia łem tych, co w ich rz y li w n im p o rząd ek . P o w o ł a l i m nie w ielcy bogow ie, ja zaś by łem dobroczynnym p a s t e r z e m , berło m oje było sp raw ied liw e, m ój cień d o b ro tliw y p a d ł n a m o je m ia sto ; p rz y g a rn ą łe m n a sw e łono lu d y S u m e ru i A kk ad u , a one z a ­ zn ały pow odzenia pod m o ją opieką. R ządziłem nim i w pokoju, m ąd ro ść m o ja p rz y n io sła im pop raw ę, ta k iż silny n ie u cisk ał słabego, a sp raw iedliw ość w y m ierzo n a b y ła sierocie i w d o w ie” 22.

— E g i p c j a n i e

Do n a js ta rs z y c h c y w iliza cji ś w ia ta należy obok sum eryjsko-bafoilońskiej, cyw ilizacja e g i p s k a , p rze n o szą ca nas w o k res około 3000 la t p rze d C h r y s tu s e m 23. Ze w zg lęd u n a dłu g ą niew olę p o to m k ó w A b ra h a m a w E gipcie o raz p ó źniejsze sto su n k i Iz ra e litó w z E g ip c jan a m i m ów ić m ożna o w p ł y ­ w i e cyw ilizacji egipskiej n a życie n a r o d u w ybranego. C y w iliza cja ta ode­ g ra ła w ie lk ą rolę w d ziejach Iz ra e la ja k o lu d u w y b ran eg o , a re lig ia (religie?) E g ip tu to je d e n z w aż n y ch problem ów , n a ś w ie tla ją c y c h tło w c ie la n ia się S ło w a Bożego w lu d z k ie słowo w d ziejach Izrae la. Z nów uw agę zatrzy m ać w inniśm y n a fo rm a c h p o ś r e d n i c t w a religijnego, k tó re sk u p ia się zw łaszcza n a k la sie k a p ła ń sk ie j o ra z n a osobie m o n a rc h y — fa ra o n a .

W ierzen ia E g ip c ja n p o zn a je m y z dość bo g aty ch źródeł, zachow anych w n a p isa c h n a w ielu p o m n ik a ch („te k sty p ira m id ”, „ te k sty sa rk o fa g ó w ”, „ n a ­ p isy św ią ty n n e ”), a ta k że w te k sta c h zach o w an y ch na p e rg a m in a c h i p a p i­ ru s a c h (zw łaszcza tzw . „K sięgi z m a rły c h ”). „E gipt je st d a re m N i l u ” — 18 Zob. S. M o s c a t i, dz. cyt., 69—70; E. D ą b r o w s k i , R elig ia B a­ b ilo n ii i A sy r ii, 129.

19 Zob. E. D ą b r o w s k i , R eligia B a b ilo n ii i A sy r ii, 129. 20 T a m że , 126.

21 Tam że.

22 S. M o s c a t i , dz. cyt., 43.

23 Zob. E. D ą b r o w s k i , R elig ia B abilo n ii i A sy r ii, 122; L. H. G r o 1- l e n b e r g , A tla s b ib liq u e p o u r tous, Paris 1965, 15.

(8)

„E gipt je s t d a r e m s ł o ń c a ! ” O to dw a określen ia, k tó re p ro w a d zą nas w sam o sedno relig ii E giptu. „E gipt to p as u ro d z a jn e j ziem i po obydw u stro n a c h N ilu, uzależn io n y od jego w ody. J e s t on ro d z a je m w ielk iej oazy, otoczo­ n e j p rze z p u sty n ię ; żyzna g leb a i p u sty n n e piaski, życie i śm ie rć gran iczą z sobą o m ie d zę . T a m się kończy E gipt, gdzie n ie dociera w o d a N ilu. W tym z n a cz en iu po jm o w ać trz e b a w y ra że n ie H ero d o ta , że E gipt je st d a re m Nilu. W ró w n e j je d n a k m ierze E gipt je st d a re m słońca. D zięki jego d obroczyn­ n e m u d ziała n iu n a w o d n io n a p rzez N il g le b a zieleni się i ow ocuje. C odzien­ n ie E g ip c ja n in m ia ł te n w id o k p rze d oczam i” 24. N azw y b ó stw eg ip sk ich n a ­ w iązyw ać będ ą s ta le do tych dw óch p o d sta w o w y c h i ży c io d a jn y ch sił, a cykl zm ia n w p rzy ro d zie (zam ieran ie i p o w ró t „życia”) rzu to w ać b ęd z ie n a m ity i leg en d y o śm ierci czy o d d a la n iu się b ó stw a — oraz jego p o w ro c ie do ży­ cia czy też ła sk a w y m zb liża n iu się do w y cz ek u ją cy c h śm ierteln ik ó w . We w zru sz a ją c e j opow ieści (micie) o O zyrysie E g ip c jan in p rzeży w ał los dobro­ czynnego N. i 1 u; w b ó stw a c h Ra, A m m onie (Horus, T um , A tu m Ra) czczo­ no u sk rzy d lo n y d ysk s ł o ń c a , k tó re w sw ym d o b roczynnym b iegu po n ie ­ b oskłonie rozsiew a dobro· i d a je życie, by w ieczo rem p o grążyć się w m ro­ k a c h nocy — i po jaw ić się znów w b la sk a c h p o ran n e g o w schodu. P óźniejsze b óstw a, P ta h czy A pis (za czasów P tolom euszów — IV—I w. p rze d C hr. — głów ne bóstw o Egiptu) i w iele in n y c h — w iązać się b ęd ą już z p e w n ą de­ g ra d a c ją k u ltu i p a n o w a n ie m zo o latrii (cześć b o sk a o d d aw a n a zw ierzętom i ptakom ).

E g ip c jan ie czcili b ó stw a w ś w i ą t y n i a c h , k tó ry c h r u in y zachow ały się w w ielu m iejscow ościach i d a ją w y o b ra że n ie o ro zm iarac h k u ltu św ią­ tynnego, C e n tra ln y m p u n k te m w św ią ty n i b y ła nisza, w k tó re j um ieszczano w y o b ra że n ie głów nego bóstw a. In n e p o s ą g i bogów zn a jd o w ały się n a te re n ie św ią ty n i, ale nie n a ta k w yek sp o n o w an y m m iejscu. T ra d y c ji k u lty c z- n e j strzec m ieli k a p ł a n i , k tó rzy tw o rzy li „kolegia k a p ła ń sk ie ” , zw łasz­ cza p rz y znaczniejszych sa n k tu a ria c h . M ówi się n a w e t o szkołach teologicz­ nych: h elio p o litań sk ie j, h e rm o p o litań sk iej i m em fickiej. C h a ra k te ry s ty k ę k a ­ p ła n ó w egipskich p o d ał H ero d o t (V w . p rze d Chr.) w książce za ty tu ło w a n e j D z ie je 2S. L ud zasadniczo n ie m ia ł d ostępu do w n ę trz a św iąty n i, w k tó re j k u lt sp raw o w ali k a p ła n i przy d rzw ia ch zam k n ięty ch . W zw iązku z n a d z w y ­ c z a jn y m i’ u roczystościam i w ynoszono posągi b ó stw a ze św ią ty n i p rz y d źw ię­ k a c h m uzyki, by lu d mógł je zobaczyć i oddać im n ależ n ą cześć. Isto tę k u l­ tu w Egipcie, pod o b n ie ja k w in n y c h relig iach , sta n o w iły o fiary i m odlitw y, później ta k że procesje.

O f i a r y sk ła d a n o ze zw ie rząt oraz k ad zid ła. K ap ła n i ja k o stróżow ie św ią ty n i p e łn ili sw ą służbę codziennie: p o d trzy m y w a li ogień, p a lili kadzidło.

24 E. D ą b r o w s k i , R elig ia E giptu, w : R eligie św ia ta , 137.

25 „ K a p łan i golą sobie co d ru g i dzień całe ciało, ażeby a n i wesz, an i ż a d en in n y o b rzy d liw y ow ad n ie p o k az ał się u n ic h podczas sp raw o w an ia służby b ożej. S zatę noszą k a p ła n i ty lk o z p łó tn a , a obuw ie z ły k a p a p iru ­ sow ego; in n e j sz aty n ie w olno im w dziew ać a n i innego obuw ia. K ą p ią się w zim n ej w odzie d w a ra z y każdego d n ia i dw a ra z y k aż d ej nocy. In n e też tysiączne, żeby ta k pow iedzieć, sp e łn ia ją obrzędy. Za to je d n a k niem ało m a ją korzyści. Bo ze sw ego p ry w a tn e g o m a ją tk u nic n ie w y d a ją n a jed zen ie an i nie czynią in n y c h w y d atk ó w , lecz w y p ie k a się d la n ic h św ię ty chleb, d alej o trz y m u ją k aż d y co dzień w ielk ą ilość w ołow iny i gęsiny, a ta k ż e d o sta rc za się im w in a gronow ego; ty lk o ry b n ie w olno im spożyw ać. B obu zgoła nie sie ją E g ip c jan ie w sw ym k ra ju , a jeżeli ta k i w y ro śn ie, a n i go n a surow o nie gryzą, a n i gotow anego nie jedzą. K a p ła n i zaś n a w e t jego w id o k u n ie znoszą, gdyż sądzą, że je s t to n ieczy sty owoc strączkow y. K ażdy bóg m a n ie je d ­ nego tylk o k a p ła n a , lecz w ielu, z k tó ry c h je d e n je s t a rc y k a p ła n e m ; a jeżeli k tó ry ś um rze, w stę p u je syn n a jego m ie jsc e” ( H e r o d o t , D zie je 2, 37; p o d a ję za E. D ą b r o w s k i , R eligia E giptu, 147— 148, p rzy p is 4).

(9)

C odziennie też obm yw ano posągi1 bogów, odziew ano je też i „k a rm io n o ”. Istn ia ły ta k ż e p ra k ty k i w zajem n eg o „odw iedzania się” przez poszczególne b ó stw a (procesje z p osągam i z jed n eg o sa n k tu a riu m do drugiego). Ś lady m o d litw zachow ały się w p ię k n y ch n ie ra z h ym nach, in sp iro w a n y c h chyba p rzez szkoły k a p ła ń s k ie 26.

R e lig ijn a fu n k c ja w ład cy , f a r a o n a , u w y d a tn ia się w E gipcie zw łasz­ cza w p e w n y m w y d a rz e n iu n iezw ykłym , a z p u n k tu w id z e n ia relig io zn a w ­ czego d oniosłym i bardzo zagadkow ym . Id zie o p an o w a n ie w ładcy z osiem ­ n a s te j d y n astii — Amenotfisa IV i jego żony N e fe rtiti (1375—1358).

K ap ła n i z T eb jeszcze przed d w u stu la ty u su n ę li d y n astię H yksosów, a d la n ow ej d y n a stii p rzy g o to w ali T eby ja k o stolicę, z głów nym bogiem dy­ n a s tii A m m onem . H eliopolis z bogiem R a zeszło w ięc w cień, a w p ły w y k a ­ p ła ń sk ie j szkoły te b a ń sk ie j były te ra z ogrom ne. K a p ł a n i c i byli też w iern y m i stró ż a m i re lig ijn y c h tra d y c ji Egiptu.

W c z w a rty m ro k u swego p a n o w a n ia m łody fa ra o n A m enofis IV n ag le doko n u je ogrom nego dzieła r e f o r m y r e l i g i j n e j ; czyni to w b re w k o leg iu m k ap łan ó w , a do tego ta k rew o lu c y jn ie, że czegoś podobnego ponoć w h isto rii relig ii n ie sp o ty k a się nigdzie. T a „ re w o lu cja re lig ijn a ” m ia ła c h a ­ r a k te r w y b itn ie m onoteistyczny! I to je st a b s o lu tn e n ovum w ty m czasie! F a ra o n i jego żona w y k az ali niezw y k ły ta le n t i p rzen ik liw o ść re lig ijn ą , d o j­ rzałość m yśli i m etafizyczne zacięcie. N ow e poglądy re lig ijn e fa ra o n n a ty c h ­ m ia st w p ro w ad ził w p ra k ty k ę . N a m iejsce głów nego b ó stw a z T eb — A m - mona>, a ta k ż e n a m ie jsc e w szy stk ich in n y c h b óstw w p ro w a d z ił jednego bo­ ga, k tó reg o n a z w a ł A tonem . Je d y n y m jego w y o b ra że n iem m ia ła być t a r ­ c z a s ł o n e c z n a . M ało tego! A to n m ia ł być nie ty lk o bogiem całego E giptu, ale w ręcz bogiem w s z y s t k i c h n a r o d ó w pod słońcem , bo­ giem całej ziemi! A by za ak cen to w ać now ość i ra d y k a liz m refo rm y fa ra o n zm ienił sw e im ię A m enofis („A m m on je st zadow olony”), zw iązane z im ie­ niem b ó stw a A m m ona — n a now e im ię E c h n a to n („blask A to n a ”), w sk a z u ­ ją c e n a jedynego boga w szech św iata. W tym że celu opuścił T eby, u n iezależ­ n ia ją c się od k a p ła ń sk ie j szkoły te b a ń sk ie j, a now ą stolicę założył w m ie j­ scow ości zw an ej dziś T e ll-e l-A m a rn a (sław ne odkrycia!). F a ra o n E ch n a to n ja k o „b lask A to n a ” p rz e ją ł całkow icie w ł a d z ę r e l i g i j n ą w Egipcie, o b d arz ają c p o d d an y ch sw ą m ądrością. Jego H y m n do słońca je s t p raw d ziw ą p e rłą r e lig ijn e j p oezji i spontanicznie k o ja rz y się z w ielo m a te k sta m i S ta ­ rego T estam e n tu . P o śre d n ictw o re lig ijn e fa ra o n a je s t tu b ard z o w zniosłe i czyste. P rz y b liż a um ysły i se rc a do je d y n e j Isto ty , w y o b rażo n ej w słońcu ja k o „żyw ym A to n ie”. O to d la p rz y k ła d u fra g m e n t owego hym n u :

„ P ię k n y je st tw ój w schód n a horyzoncie nieba, o żyw y A tonie, będący p o czątk iem (wszelkiego) życia. G dy zaśw iecisz n a w schodnim horyzoncie (nieba), n ap e łn ia sz całą ziem ię pięknością sw oją. Ty je ste ś pięk n y , w ielk i i św iecący, ty ś je st w ysoko n a d ziem ią w zniesiony. P ro m ie n ie tw o je o b ej­ m u ją (w szystkie) k raje ... P o d b i j a s z j e m i ł o ś c i ą s w o j ą . (Choć) je ste ś daleki, (ale) p ro m ie n ie tw o je są n a ziem i...” 27

W p ew n y m sensie sam fa ra o n je st ta k im „prom ieniem A to n a ”, jego p o ­ śred n ik iem . W h y m n ie ty m w y stę p u je m ocno za ak c e n to w a n a sym bolika d n ia i nocy, ś w ia tła i ciem ności, p ow iedzielibyśm y — p a sc h a ln a sym bolika w y ra żo n a w biegu n a tu ry , do k tó re j n a w ią z u je B iblia i litu rg ia Kotścioła. W zniosła je st ta k ż e k o n te m p la c ja p rzy ro d y , w y ra ż o n a w o m a w ian y m hym nie, a ta k że opis dzieła stw o rze n ia i opatrznościow ej tro sk i B oga o w szy stk ie isto ty . P odobnie p a trz y ł n a św iat P sa lm ista , w o ła ją c pod n a tc h n ie n ie m D u­ cha Ś w iętego w k o n te m p lu ją cy m uniesieniu. Oto in n y fra g m e n t, n a w ią z u ­ jący do pow szechności religii, k tó rą w y z n a je fa ra o n -k o n te m p la ty k :

26 Zob. E. D ą b r o w s k i , R eligia E giptu, 138. 141 i 147.

27 T a m że, 141—142 (cytow ane te k sty egipskie w p rzek ład zie A. Ś m i e ­ s z k a ) .

(10)

„ J a k liczne (i ró ż n o ra k ie są) dzieła tw oje!... S tw orzyłeś ziem ię w edle życzenia sw ego; (stw orzyłeś ją) sam (bez n ic zy je j pom ocy); (stw orzyłeś) lu ­ dzi i w szy stk ie w ielk ie i m ałe zw ie rzęta; stw orzyłeś wszystko·, co ż y je n a ziem i i chodzi n a nogach, ja k i to, co (żyje) w górze i la ta n a skrzydłach.

Obce k r a je P a le sty n y i E tiopii i (nasz) k ra j egipski, każdy (w ogóle n a ­ ród) p o sta w iłe ś na. jego m ie jsc u (tj. w jego k ra ju ) i stw orzyłeś to, czego (m ieszkańcy jego) p o trz e b u ją . K ażdy człow iek m a sw e poży w ien ie i policzo­ n y je s t czas jego żyw ota. Ję z y k i ty c h (narodów ) ró żn ią się w ym ow ą (tj. dźw iękam i), ró w n ież ich w y g ląd z e w n ę trz n y i b a rw a (cery) je s t ró żn a. (To) ty, o R ozróżniający, poro zró żn iałeś n a ro d y ” 28.

Ileż tu tego, „co p raw d ziw e i św ię te” ! — w g o p in ii soboru o relig iach pogańskich. Teksty, z h y m n u w y ra ź n ie „ o d b ija ją p ro m ie ń owej P ra w d y , k tó ­ r a ośw ieca w szy stk ich lu d z i” (DRN 2) ja k o p ra w d z iw e „Słońce sp ra w ie d li­ w o ści” (por. M k 3, 20), — ja k o „n a w ied z ające n a s z w y so k a W schodzące S łońce” (O riens e x alto — por. Ł k 1, 78). N ie sposób n ie zestaw ić z tym fra g m e n te m h y m n u E ch n a to n a słów P salm isty :

„ J a k liczne są d zieła T w oje, P an ie ! Ty w szy stk o m ą d rz e uczyniłeś: zie­ m ia je s t p e łn a T w ych stw orzeń. O to m orze w ielkie, długie i szerokie, a w n im je s t bez lik u ż y ją te k i zw ie rz ą t w ie lk ic h i m a ły c h ” (Ps 104, 24—25).

M onoteistyczny a k c e n t p o ja w ia się w y ra ź n ie ta k że w e fra g m en c ie , k tó ­ ry w iąże „ tra n sc e n d e n c ję ” bóstw a, ta k b ard z o oddalonego —■ z „ im m a n e n c ją ” jego za m ie szk a n ia w se rc u czło w ie k a-w y b rań c a:

„Tyś stw o rzy ł n ie b o dalekie, by n a n im św iecić i p a trz e ć (stam tąd ) n a w szystko, coś uczynił (na ziemi). O, ty je d y n y (boże), p o ja w ia ją c y się w sw ej (jedynej) p o staci ja k o żyw y A to n św iecący, p ro m ie n ieją cy , o d d a la ją c y się i (znów) w racający!... W szystkie oczy w id zą cię p rze d sobą, gdy jako słońce d zienne je ste ś p o n ad ziem ią... T y ż y j e s z w m y m s e r c u . N ik t in n y cię nie zna (w tw ej ta jem n icz ej, p ra w d z iw e j istocie) oprócz syna tw ego E ch-en -A to n a..., k tó ry pochodzi od cieb ie sam ego” 29 (por. M t 11, 26).

R efo rm a E c h n a to n a tr w a ła k ró tk o ; o b ję ła o k res ty lk o jego p an o w a n ia. N astępcy E c h n a to n a w ró cili do T eb i d a w n y c h fo rm k u ltu , zw łaszcza do k u ltu A m m ona. F a k t te n p o d k re śla w y ją tk o w e znaczenie p rze p ro w ad z o n ej refo rm y , u w y d a tn ia ją c ty m b a rd z ie j je j oryginalność -i unikalność. Je d y n y m trw a ły m p o m n ik iem „re lig ijn e j re w o lu c ji” E c h n a to n a pozostanie n a zaivsze w zniosły „H ym n do słońca” 30.

— K a n a n e j c z y c y

P od k oniec trzeciego ty siąc lec ia p rze d C h ry stu s e m n a te re n y A zji P rz e d ­ n ie j (późniejsza S y ria , F e n ic ja i P ale sty n a ) n ap ły w a ły w k ilk u fa la c h ludy sem ickie za jm u jąc e te ziem ie i o sied lające się n a nich n a stałe. E gip cjan ie te re n y te n az y w ali k in a h m i, stą d nazw a K a n a a n . B iblia •mieszkańców Azji P rz ed n ie j n a z y w a „lu d am i c h a n a n e jsk im i” lu b A m o re jc z y k a m i31.

Iz ra e l p o d b ija ł te lu d y b io rąc stopniow o w p o sia d an ie ziem ię K a n a a n ja k o „Z iem ię O b iecan ą” przez Boga sw ym p ra o jc o m — p a tria rc h o m . O d - d z i a ł y w a n i e lu d ó w p o d b ity c h czy o ta cz ają cy c h Iz ra e la było zaw sze silne, a relig ia K a n a n ejc zy k ó w p rzez w iek i całe stanow ić będzie niebezpiecz­ n ą pokusę oraz zagrożenie czystości izraelskiego m onoteizm u i m oralności. B iblia w iele raz y n a w ią z u je do re lig ijn y c h zw yczajów K an a n ejc zy k ó w p ię ­ tn u ją c je bard zo o stro i p rz e strz e g a ją c lu d y w y b ra n e p rze d sy n k rety z m e m i rozw iązłością (por. np. P w t 12, 2— 3. 29—31).

28 T a m że , 143. 29 T a m że , 144. 30 T a m że , 142.

31 Zob. E. D ą b r o w s k i , R elig ia K a n a n e jc zy k ó w i E gipcjan, w : R e ­ ligie św iata, 191.

(11)

N ajw y ższy m bogiem w p a n te o n ie K an a n e jc z y k ó w b y ł E l — „ p a n bogów i stw o rze n ia”. N ajczęściej je d n a k sp o ty k a n ą n az w ę b ó stw a sta n o w i B a a l („ P a n ”), z d o d an iem n az w y m ia s ta czy te re n u . J e s t to bóg n ie b a i w ojny, a zw łaszcza b u rzy n io są ce j deszcz. B aal p an o w a ł ta k ż e w podziem iach, sk ą d w yw odzą się w szy stk ie ź ró d ła w ody. P o d ziem n a siedziba B a ala n o siła nazw ę z e b u 1. Bóg podziem i — B aal Z ab u l — n a jp ra w d o p o d o b n ie j d ął p o cz ątek zn a n em u o k re śle n iu sz ata n a, „w ład cy złych du ch ó w ” — B elzebub (por. 2 K ri 1, 2; M t 10, 25; 12, 24. 27; M k 3, 22; Ł k U , 18^19). W yobrażeniem B a ­ a la był ryczący b y k (jak grzm ot!) czy w ąż, n ajcz ęśc iej je d n a k z w y k ła k a ­ m ie n n a s t e l a — m assebhah.

D o znaczn iejszy ch b ó stw zaliczyć trz e b a rów nież A s z t a r t ę (hebr. A szto ret), boginię płodności i m iłości, ja k b a b ilo ń sk a Iszta r. A sz ta rtę czczono w K a n a a n ie ta k że pod n a z w ą A s z e r y , co k o ja rz y ło się z pow szechnym sym bolem te j bogini — p n ie m d rze w a (aszer). In n i p o m n iejsi bogow ie K a n a ­ nejczy k ó w to: S ed ek („sp raw ie d liw o ść”), S zalem („pokój”), G ad („szczęście”), R eszef („b ły sk a w ica”), M elek (M oloch — „ k ró l”), a zw łaszcza D agon („zbo­ że — ry b a ”), p a tro n ro ln ic tw a i bóg „ m o rsk i”. P o dobnie ja k w Egipcie, m a ­ m y tu ro zw in ię tą z o o l a t r i i ę . Czczono u b ó stw ia n e zw ie rzęta lub też bós­ tw a sym bolizow ane w poszczególnych zw ie rzętac h . Do św ię ty ch zw ie rz ą t K a ­ n an e jc zy k ó w n ależały : k ro w a, byk, koń, w ąż, a zw łaszcza ry b a i gołąb — ja k o n a jb a rd z ie j c h a ra k te ry sty c z n e dla relig ii kanainejskiej.

K u lt k a n a n e js k i b y ł p ro sty . M iejscem k u ltu były ś w i ą t y n i e , _ale n ajczęściej szczyty w zgórz, czyli tzw. „ w z n i e s i e n i a ” (hebr. bam óth). K am ie n n y o łta rz o taczały c h a ra k te ry sty c z n e , dochodzące n ie k ied y do 3 m w ysokości, k am ien n e s t e l e (m assebhóth) o raz p n i e d rze w n e (asze ró th )„ P ra w d o p o d o b n ie używ ano ta k ż e te ra k o to w y c h sta tu e te k , p rz e d sta w ia ją c y c h poszczególne bóstw a. M iejscem k u ltu b y ła ta k ż e g r o t a , w k tó re j n ib y w m a łe j św ią ty n i um ieszczano m ały o łta rz w fo rm ie stołu o raz s ta tu e tk ę bóstw a. K u lt św ię ty ch d rzew p rz e ja w ia ł się w um ieszczaniu p n i d rzew n y ch •na w zgórzach i w św ią ty n ia ch , a ta k że w p ielęg n o w an iu „ ś w i ę t y c h g a j ó w ” k u czci A sz ta rty oraz p ojedynczych drzew , w sła w io n y ch te o fa n ia - mi. K a p ł a n i czy sędziow ie lu d u siad y w ali też c h ę tn ie p o d ta k im „św ię­ ty m d rze w e m ” , w czasie p e łn ie n ia sw ych fu n k cji.

G łów nym p rz e ja w e m k u ltu b yło sk ła d an ie o f i a r n a o łta rz a c h — w św ią ty n ia c h czy n a w zgórzach. B yły to· o fiary ze z w ie rząt (b aran y , woły, kozy), z p ro d u k tó w ro ln y ch (chleb i owoce), o fiary lib a c y jn e z n ap o jó w (wino, m leko), a· ta k ż e ·— i to je s t c h a ra k te ry sty c z n e d la K a n a n ejc zy k ó w — o f i a r y z l u d z i . B ib lia w ie lo k ro tn ie i z o b u rze n iem w sp o m in a o tych stra sz n y c h o fiarac h k a n a n e js k ic h (por. n p . K pł 18, 21; 20, 2; P w t 12, 31; 18, 10; J r 7, 31; 19, 5; Ez 20, 31; Mi 6, 7; Sdz 6, 26).

O fia ry z ludzi m ogły m ieć p o d w ó jn ą fo rm ę : — „o fia ry fu n d a c y jn e j”, czyli złożonej w celu za p ew n ie n ia b ło g o sław ie ń stw a dla te re n u lu b b u d o w li — lu b k rw a w e j o fiary złożonej z in n e j okazji. W „o fia ra c h fu n d a c y jn y c h ” n a jc z ę ­ ściej sk ła d a n o n i e m o w l ę t a (do 1 ty g o d n ia życia; ch y b a pierw o ro d n e?), choć sp o ty k a się ta k ż e szk ielety ludzi dorosłych. N iem ow lę z a b ija n o 'i u m ie ­ szczano w am forze, a n a s tę p n ie zako p y w an o w fu n d a m e n ta c h dom u czy m u ­ rów m ia sta . N iekiedy dzieci p rzeznaczone n a o fia rę z a k o p y w a n o ż y w ­ c e m um ieszczając je w am fo rze g ło w ą w dół. Jeszcze o k ru tn ie jsz ą fo rm ą o f ia r y było p a · l e n i e ż y w c e m m ałych dzieci k u czci b o żk a M eleka

(Molocha).

D ru g im p rz e ra ż a ją c y m ry se m k u ltu k a n a n ejsk ieg o by ła p r o s t y t u c j a s a k r a l n a połączona z szałem relig ijn y m , p o d trzy m y w a n y m m uzyką, śpie­ w am i, ta ń ce m i piciem n ap o jó w u p ajają cy c h . O ddziaływ ało to siln ie n a

Iz ra e la ja k o p o k u s a i z a g r o ż e n i e ; B ib lia św iadczy o ty m n a w ielu m ie jsc ac h (por. np. 1 K ri 14, 24; 2 K ri 23, 7; Oz 4, 14).

P o śre d n icy re lig ijn i, w y p o sażen i w boską w ładzę (k ap ła n i, królow ie, sę­ d ziow ie n a ro d u czy w różbici) — z a sia d ali pod ro złożystym i drzew am i, p e ł­

(12)

n iąc sw e fu n k c je s a k ra ln e (zob. np. Sdż 4, 5; 9, 37).P ierw otna id ea re lig ijn a zw iązan a ze z n a k ie m d r z e w a w sk a z y w a ła n a „taje m n ic z ą zasłonę, ja k ą d a w a ł cień o lb rzy m ich d rze w ” ; pó źn iejsza d e g e n e r a c j a relig ii zw iązała te n zn a k z ro z p u stą s a k ra ln ą (por. Oz 4, 13; Iz 1, 29; 57, 5n; J r 2, 20; 3, 6; Ez 6, 13; 20, 28). P o d o b n ie stele k am ie n n e , p ie rw o tn ie -— zn a k obecności b ó stw a (por. Iz 57, 6), z czasem s ta ły się sym bolem ro zp u sty i p o d n ie tą do niej.

C zynności s a k ra ln e k a p ła n ó w to p rz e d e w szy stk im sk ła d an ie o fia r n a o łta rzac h (zabijanie i p a le n ie zw ie rząt czy ludzi) lu b w y lew a n ie płynów o fia rn y c h b ó s tw u )32.

ks. B ro n isla w M o k rzy c k i S J, K ra kó w -W a rsza w a II. CZY TA N IA B IB L IJN E W L IT U R G II

„Stół Słow a Bożego” przy udzielaniu św ięceń (c.d.) I. C z y t a n i a z e S t a r e g o T e s t a m e n t u (c.d.)

4) J r 1, 4—9: „ Pójdziesz, do k o g o k o lw ie k cię poślę" (w. 7). W poi.: P ow ołanie proroka

P e ry k o p a ta p rz e d sta w ia p o w o łan ie p ro ro k a Je re m ia sza , jednego z tzw. „w ie lk ic h p ro ro k ó w ” S ta re g o T estam e n tu . P ochodził o n z k a p ła ń sk ie j rodziny w A n ato t, m iejscow ości położonej blisko Jero zo lim y . P o słan n ictw o p rorockie p e łn ił w końcow ej fazie k ró le s tw a J u d y (od 628 r. za Jo z jasz a — aż do u p a d ­ k u k ró le stw a w 580 r.).

C z y ta ją c te n f ra g m e n t u św ia d am iam y sobie n a t u r ę .i z a d a n i a p o w o ł a n i a p r o r o c k i e g o . M isja p ro ro c k a n ależ y do trze ch isto tn y ch zadań, zw iązan y ch z osobą i d ziałan iem M esjasza P ańskiego, a ta k ż e z „cza­ sam i m e sja ń sk im i”, w k tó ry c h przecież żyjem y ja k o „lud m e sja n ic z n y ” (por. K K 9). I do n as w szy stk ich za te m w ja k im ś sensie odnoszą się te słow a.

P ro ro k ie m n ie może być ten, kto tego p rag n ie , ubiega się o to lu b sam p rzy g o to w u je się do p e łn ie n ia pro ro ck ieg o zadania. P ro ro k m usi być p o w o ­ ł a n y p r z e z B o g a s a m e g o . P ow o łan ie ta k ie — w B ożym zam yśle i p la n ie zbaw czym — je st odw ieczne; w y p rzed za m o m e n t poczęcia się czło­ w ie k a czy jego n a ro d z in (por. w . 5). N a człow ieku, k tó ry m a pełnić p ro ro c k ą m isję, sk u p ia się odw ieczne d ziałan ie Boga, k tó ry go „zn a” od zaw sze, a w czasie „ k s z ta łtu je ”, „pośw ięca” i „ u s ta n a w ia ” (w. 5). J e s t to „ d a r” (charyzm at) przeznaczony n ie d la osobistego w y n iesien ia czy p o ży tk u „pow ołanego”, lecz d l a d o b r a i n n y c h , d la podniesieniai całego lu d u Bożego, a n a w e t d la d o b ra w szy stk ich ludzi („ustanow iłem cię p ro ro k ie m dla n a ro d ó w ” — w . 5).

G łó w n y m za d an iem p ro ro k a będzie bow iem „m ówić słow a Boże” , „m ó- w i ć w i m i e n i u B o g a ” , „ogłaszać w y ro k i P a ń sk ie ” , u k azy w ać rze­ czyw istość w id z ia n ą „od stro n y ” czy też „oczym a B oga” .

T a k a m isja, w b re w pozorom , m usi być w n aszy m św iecie w ysoce n i e ­ p o p u l a r n a . S tąd p ra w ie nieodłączne od p ro ro c k ich z a d a ń w idm o p rz e ­ śla d o w ań (por. o k rzy k P a n a : „Jeru za lem , Jeru zalem ! Ty. z a b ija sz proroków i k a m ie n u je sz tych, k tó rzy do ciebie są p o sła n i” — M t 23, 37). O pór śro d o ­ w iska, do k tó reg o p o słan y je st p ro ro k , uzasad n ia, p rz y n a jm n ie j częściowo, jego w e w n ę trz n y lę k czy o p ó r w p o d ję ciu ta k tru d n e g o i ryzykow nego za d an ia. Z ro z u m ia ły m w ięc sta je się p ie rw sz y o druch Je re m ia sz a , w ołanego do p e łn ie n ia fu n k c ji p ro ro c k iej, a ta k ż e w e w n ę trz n e sprzeciw y, b u n ty i opo­

32 T a m że , 192—198. G. R i c c i o t t i , D zieje Izraela, W arsza w a 1956, 104— 110.

(13)

ry w ielu ludzi w ołanych n a p rz e strz e n i d ziejów do p e łn ie n ia podobnych zadań.

A je d n a k obaw y „w e zw an y c h ” są n ieu za sad n io n e ! W szystkie ra c je i n a j­ b a rd z ie j logiczne u z a sa d n ie n ia o b a la je d n o zdanie — słow o P a n a : „N ie lę k a j się ich, bo je ste m z tobą, by cię ch ro n ić” (w. 8). B ó g s a m , ja k je st je d y n y m źródłem pro ro ck ieg o datru, ta k rów nież O n sam je st c a ł y m w y ­ p o s a ż e n i e m i z a b e z p i e c z e n i e m sw ego słu g i-p ro ro k a . W d arz e p ro ro c k im u ja w n ia się su w eren n o ść i w olność Boga, a ta k ż e Jeg o w szech­ moc.

A n alizo w an a p e ry k o p a z a w ie ra rów n ież opis ja k b y „o b r z ę d u w y ­ św ięcen ia n a p ro ro k a ”, z a k c e n ta m i sym bolicznym i, k tó re w sk a z u ją k o n k r e t­ nie n a isto tę sam ego p ro ro c tw a oraz źródło jego n iezniszczalnej siły. S ły ­ szym y w ięc o „w yciągnięciu rę k i” Bożej w k ie ru n k u p ro ro k a , o „d o tk n ięciu jego u s t”, a ta k ż e słyszym y ja k b y „ fo rm u łę k o n s e k ra c y jn ą ”, k tó ra ów g e s t w y ja ś n ia n a d a ją c m u ściśle o k reślony sens: „Oto k ła d ę m oje słow a w tw o je u s ta ” (w. 9). R ęka w y cią g n ęta — to zn a k Bożej m ocy i „w zięcia w p o sia d a ­ n ie ”, w sp e cja ln ą o p ie k ę człow ieka, k u k tó re m u te n gest je st skierow any. D otknięcie, czyli „nałożenie rę k i” w y ra ż a to jeszcze do b itn iej. D o tknięcie u st sym b o lizu je u k ie ru n k o w a n ie Bożej m ocy w człow ieku k u p rze p o w iad an iu , k u głoszeniu Bożego słowa.

W e w szy stk ich trze ch sto p n iach h iera rc h ic zn eg o k a p ła ń stw a c h rz e śc ija ń ­ skiego z a d a n i e p r o r o c k i e w y su w a się n a czoło jako jedno z trzech n a jisto tn ie js z y c h fu n k c ji p o słu g iw a n ia w K ościele C h ry stu so w y m . Do w szy st­ k ic h też ro d za jó w św ięceń m ożna w y k o rz y sta ć tę p ery k o p ę ja k o czytanie i źródło h om iletyczne czy k atech ety czn e.

W ra m a c h św ięceń d i a k o n ó w słyszym y, że m a ją oni „pom agać b is­ k upow i i jego k a p ła n o m w posłudze słow a” ; „ n a p o lecen ie b isk u p a będ ą m ogli głosić k a z a n ia i p rze k azy w a ć Bożą n a u k ę w ie rn y m i n ie w ierzą cy m ” ; d alej — „m ają być nie tylko słuchaczam i E w angelii, lecz i je j g łosicielam i”, a w sw oim p o stęp o w an iu w in n i „uk azy w ać w iern o ść słowu, k tó re głoszą u sta m i” . P od k oniec obrzędu d ia k o n o trzy m u je od b isk u p a k s i ę g ę E w a n ­ g e l i i ze słow am i: „W eźm ij E w angelię C h ry stu so w ą , k tó re j głosicielem się stałeś, i w ierz w to, co będziesz czytał; n au c za j tego, w co uw ierzysz, i w y ­ p e łn ia j to, czego będziesz n a u c z a ł”.

Ś w ięcenia p r e z b i t e r i a t u w w ielu m iejscach p rz y p o m in a ją p ro ro c­ k ą czy też nauczy cielsk ą fu n k c ję k a p łan ó w ja k o w sp ó łp raco w n ik ó w b is k u ­ piego p o słu g iw a n ia w K ościele. P rzem ó w ien ie w yśw ięcającego b isk u p a m ów i, że m a ją oni „głosić E w angelię, złączeni z k ap ła ń stw e m b isk u p ó w ”. K a n d y ­ daci do k a p ła ń stw a słyszą słow a: „G dy o trzy m acie św ięcenia p re z b ite ria tu , w im ien iu C h ry stu s a N auczyciela będziecie spełniać u rzą d n au czy cielsk i w za­ k re sie w am pow ierzonym . W szystkim głoście słowo Boże, k tó re sam i z r a ­ dością przy jęliście. R o zw ażajcie p raw o Boże, w ierz cie w to, co p rzeczytaliście, n au c za jc ie tego, w co uw ierzycie, i sp ełn iajcie to, czego in n y c h będziecie n a u ­ czać. N iech w asza n a u k a będzie p o k a rm e m d la lu d u Bożego”. P rz ed sam ym i św ięceniam i b isk u p p y ta k an d y d a tó w m. in.: „Czy chcecie p iln ie i m ą d rz e sp ełn iać posługę słowa, głosząc E w angelię i w y k ła d a ją c p ra w d y k a to lic k ie j w ia ry ? ” W sam ej zaś m od litw ie k o n se k ra c y jn e j słyszym y alu z ję do p ro ro c ­ k ie j fu n k c ji ap o sto lsk ich w spó łp raco w n ik ó w : „K ie ru ją c się tą sam ą O p a trz ­ nością, P an ie, A postołom T w ojego S y n a dałeś ja k o w sp ó łp rac o w n ik ó w n a u ­ czycieli w iary , przez k tó ry c h n a p e łn ili oni cały św iat słow em B ożym ”. P od k oniec zaś tejże m odlitw y m o w a je st ju ż o p rez b ite ra c h , k tó rzy w naszych czasach p rz e jm u ją to sarno zad an ie w sp ie ra n ia n astęp có w apostolskiego k o ­ legium : „N iech będ ą w ie rn y m i w sp ó łp rac o w n ik am i biskupów , ab y słow a E w an g elii doszły aż n a ko ń ce ziem i i w szy stk ie n a ro d y zjednoczone w C h ry s­ tu sie u tw o rzy ły je d e n św ię ty lu d Boży”.

N ajm o cn iej p o d k re śla ją p ro ro c k o -n a u cz y cie lsk ą m isję św ięcen ia b i s k u ­ p i e . W hom ilii k ilk a k ro tn ie p o w ra c a w ą te k głoszenia E w angelii, a n a w e t

(14)

coś w ięcej — o d p o w i e d z i a l n o ś ć za jej głoszenie, gdyż to p rzede w szy stk im b iskupom p o w ierz o n a je s t tro s k a o losy E w an g e lii w św iecie. B iskup też p rze d e w szy stk im uczestniczy w m e sja ń sk ic h fu n k c ja c h C h ry s tu ­ sa N auczyciela-D oktora, K a p ła n a i P a s te rz a (cuius m u n e re D octoris, S a ce r­ dotis e t P astoris fun g eris). P ierw sze d w a z dziew ięciu p y ta ń sk ie ro w a n y ch do e le k ta dotyczą głoszenia i strze że n ia sło w a Bożego: „Czy chcesz w ie rn ie i n ie ­ u sta n n ie p rze p o w iad ać E w angelię? Czy chcesz strzec czystego i n ie tk n ię teg o d epozytu w ia ry , zgodnie z tra d y c ją zaw sze i w szędzie p rz e strz e g a n ą od cza­ sów a p o sto lsk ic h ?”

N a jb a rd z ie j p rz e m a w ia ją c y m elem e n te m obrzędow ym , dotyczącym p ro ­ ro ck iej m is ji b isk u p a , je s t sta ro ż y tn y gest „ n a ł o ż e n i a k s i ę g i E w a n ­ g e l i i n a g ł o w ę ” e l e k t a . Po isto tn y m nało żen iu r ą k b isk u p a kon- s e k ra to r n a k ła d a n a głow ę e le k ta o tw a rtą księgę E w angelii, k tó rą d w aj d ia ­ koni p o d trz y m u ją aż do zakończenia m o d litw y k o n se k ra c y jn e j. W B ibliotece N arodow ej w P a ry ż u je d e n z m a n u sk ry p tó w (IX w.) u k a z u je bardzo p la ­ stycznie te n w ła ś n ie m o m en t podczas b isk u p ich św ięceń św. G rzegorza z N az- ja n z u (IV w.). W śród obrzędów „ w y ja śn ia ją c y c h ” z n a jd u je się znów sym bo­ liczny gest p r z e k a z a n i a k s i ę g i E w angelii ze słow am i: „W eźm ij E w an g elię i p rze p o w iad aj Słow o Boże z w sze lk ą cierpliw ością i n a u k ą ” (por. 1 T m 4, 2).

J a k n ieg d y ś p ro ro k Je re m ia sz p ełn iąc w śró d p rze ślad o w a ń m is ję p ro ro c ­ k ą z a p o w i a d a ł n ad e jśc ie W ielkiego P ro ro k a i M esjasza P ań sk ieg o , ta k dziś b iskupi, k a p ła n i i d ia k o n i K ościoła p r z e d ł u ż a j ą to w ielk ie p o sła n ­ nictw o Je z u sa C h ry stu sa, „ P o s ł a a e g o” (por. J 9, 7) n a św ia t p rzez O jca ze „S łow em życia w iecznego” (por. J 6, 68). To sam o orędzie i m isja ta sa m a; tru d n o śc i rów nież te sam e; podobne też p o sta w y „w ezw anych”, nie zaw sze w olne od lęku, w ym ów ek i chęci ucieczki.

W s z y s c y przez ch rzcielne w łączen ie w C h ry stu s a P a n a uczestniczy­ m y, w Jego p ro ro c k im po słan n ictw ie. W szyscy w ięc w ja k im ś sensie jesteśm y „ p o sła n i” i m am y głosić E w an g e lię zarów no słow em , ja k i życiem zgodnym z n a u k ą Bożą. I n a s „ d o tk n ą ł” Bóg w sa k ra m en c ie ch rz tu i b ie rz m o w an ia ; i nasze u sta p rz y jm u ją c e P a n a w E u c h a ry s tii są jak o ś „k o n sek ro w a n e” k u p rz e p o w ia d a n iu D obrej N ow iny św iatu . H ie ra rc h ic z n a p osługa słow a m a w ięc n ie ja k o n a tu ra ln e p r z e d ł u ż e n i e i w s p a r c i e w m isji p ro ro c k iej całego lu d u Bożego, ochrzczonego — a w ięc uzdolnionego i zobow iązanego do ew a n g elizo w an ia św iata. K ażdy obrzęd św ięceń w in ie n p o ru sza ć tę św ia­ dom ość i m obilizow ać w k ie ru n k u w spółodpow iedzialności w szy stk ich w ie r­ n ych za dzieło ew an g elizacji.

(c.d.n.) ks. B ro n isła w M o k rzy c k i SJ, K ra k ó w -W a rsza w a III. Z ROZM ÖW O PO SŁU D ZE SŁOW A

M e d y tac ja b ib lijn a

K o n ty n u u ją c odpow iedź n a liczne p y ta n ia ty p u : „ J a k m o d l i ć s i ę l e p i e j ? ” — p o d ajem y w za ry sie ju ż b a rd z ie j k o n k re tn e w skazów ki, k tó re m ogą dopom óc w p rz e p ro w a d z a n iu m o d litw y m yśln ej, o p a rte j o te k st P ism a Ś w iętego. W schem acie ty m w y k o rz y stu je m y p rzed e w szy stk im zalecen ia św . I g n a c e g o L o y o l i , założyciela T o w arzy stw a Jezusow ego, ja k i in n e propozycje, zw łaszcza p o d an e w b ro szu rce załączonej do serii P arole e t prière (księgi N ow ego T e sta m e n tu z ob szern y m k o m e n ta rz e m o n ac h y le n iu k u życiu w ew n ę trz n e m u , u k a z u ją c e się w w y d a w n ic tw ie D esclée w P ary żu w la ta c h sześćdziesiątych i siedem dziesiątych).

W sch em acie tym , k tó ry je s t ty lk o pom ocą, w y ró żn im y t r z y c z ę ś c i : przy g o to w an ie, w ła śc iw ą m e d y ta c ję i zakończenie m odlitw y.

(15)

1) P r z y g o t o w a n i e s i ę d o m e d y t a c j i

C elow o u ży w a m o k re śle n ia „przy g o to w an ie s i ę ”, a n ie „p rzy g o to w a­ n ie ”, gdyż sp ra w ą bodajże n a jw a ż n ie jsz ą w m o d litw ie c h rz e śc ija ń sk ie j jest o tw a rc ie się n a d zia ła n ie D u ch a Ś w iętego i ta k a d y s p o z y c y j n o ś ć (w yjściow a), b y n ie sta w ia ć przeszk ó d Bogu, k tó ry zaw sze d z ia ła i je st go­ tó w n a m się udzielać, a n a w e t p ra g n ie tego gorąco.

Z n asze j stro n y w y siłe k k o n c e n tro w a ć się będzie p rze d e w szy stk im n a u s u n i ę c i u p r z e s z k ó d w ty m b ard z o in ty m n y m dialogu. K to chce d o b rze „ro z m y śla ć” czy „rozw ażać słowo Boże”, w in ie n za ją ć p ostaw ę p r a w d y w obec Boga i sta n ą ć p rze d N im w całej szczerości b y tu stw o rzo ­ nego. B ędzie to p o sta w a b ard z o p o k o r n a , gdyż p ra w d a o „człow ieku p rze d B ogiem ” je s t ta k a , ja k ą w y ra ż a Jego odpow iedź d a n a św. K a t a r z y ­

n i e ze S ien y (XIV w.) n a jej p ro śb ę o pozn an ie B oga i siebie sam ej. „M oja córko — b rz m ia ła B oska odpow iedź — skoro chcesz w iedzieć, kim je ste m i k im ty jesteś, p rze to w iedz, że JE S T E M TYM , K TÖ R Y JE S T , a ty je ste ś tą, k tó re j n ie m a ”. P rz y g o to w an ie się do m o d litew n eg o ro zw aż an ia słow a Bożego m ożna sprow adzić do c z t e r e c h n a stę p u ją c y c h elem en tó w :

a) U c i s z e n i e s i ę z e w n ę t r z n e i w e w n ę t r z n e . T rzeba koniecznie „w yłączyć się” (w p e w n y m sensie) z hałaśliw ego n u r tu życia, by m óc się uspokoić i w yciszyć, b y po p ro stu „być u siebie w d o m u ”, tzn. w e w ła s n y m w n ę trz u czy se rc u — ca łą isto tą. C h rz e śc ija n in w in ie n opuścić p o ­ w ie rz c h n ię życia, by w ejść w jego głębię. „W ypłyń n a g łębię” (d u c in al­ tu m ) — pow ied ział n iegdyś P a n do P io tra , p rz e b y w a ją c w jego łodzi i n a u ­ czając z niej tłu m y (por. Ł k 5, 4). T ak w łaśn ie za p rasz a i nas, gdy chce­ m y się m odlić l e p i e j . T akie „w yłączenie się” z codziennego n u r tu nie oznacza ucieczki od życia rea ln eg o , lecz je st dźw ignięciem go n a w yższy po ­ ziom, sta n o w i cechę au ten ty c zn e g o rea lizm u , k tó ry liczy się z p ra w d z iw y m p o w o łan iem człow ieka oraz sensem otaczającego n a s św iata.

Z e w n ę t r z n e uciszenie oznacza p rzed e w sz y stk im ja k ie ś o d o s o b ­ n i e n i e . T rz eb a w ięc znaleźć sa m o tn y „ k ą t” w e w łasn y m dom u, w św ią­ ty n i czy „n a łonie p rz y ro d y ” — z d a la od w szystkiego, co m oże ro zp raszać n a s z ą uw agę. D odać tu należy, że n a jle p sz y m czasem n a m o d litw ę m y śln ą są godziny p o r a n n e (w b rew złudzeniu, że w iec zo rem je ste śm y b a rd z iej sk u p ie n i i w yciszeni!).

Do w e w n ę t r z n e g o w y ciszen ia zaliczyć trz e b a św iadom e p o zo sta­ w ien ie w szy stk ich in n y c h m y ś l i , w y o b r a ż e ń , t r o s k i z a i n ­ t e r e s o w a ń . N a su w a ją c e się ' „obce” m e d y ta c ji m y śli n ależy spokojnie o ddalać, a „ w d z ie ra ją c e się” n ie ra z n a siłę m yśli o in n y c h „p iln y ch ” sp ra ­ w a c h zostaw ić n a boku. W y jątk o w e t r u d n o ś c i ' ze sk u p ie n ie m w e w n ę trz ­ n y m m ogą się p o ja w ić w ła śn ie w ted y , gdy chcem y rozm yślać... N ie należy się te m u dziw ić an i też p o p ad ać w niepokój. Po p ro stu „Zły nie ś p i”, a n a ­ sza n a tu r a je st b ard z o p o d a tn a n a su g estie „z p o w ierz ch n i życia” . T ym b a rd z iej w ięc n a le ż y czuw ać i n ie p o d d aw a ć s ię w rażen io m , że „m o d litw a się n ie u d a ”, że „szkoda cz asu ”, że „n ie p o tra fim y ”.

Jeszcze ra z z n ac isk iem chcę p o d k reślić, że w aż n y m elem e n te m p rz y ­ g o to w an ia się z n asze j stro n y do ta k w zniosłego sp o tk a n ia z B ogiem ży­ w ym je st n a sz a p e ł n a o b e c n o ś ć u s i e b i e ” , w „dom u se rc a ”, czyli m o żliw ie n ajd o sk o n a lsz e sk u p ie n ie się i uspok o jen ie. N ic z n erw ow ości czy n a p ię c ia n ie m oże to w arzy szy ć ta k ie m u w y cisze n iu i sk u p ie n iu ; cecho­ w ać je w in ie n w łaśn ie w ie lk i s p o k ó j . Bóg p rze m aw ia ty lk o do se rc w y ci­ szonych (n o n in co m m o tio n e D eu s — p o r. 1 K ri 19, U ).

b)

U ś w i a d o m i e n i e

s o b i e o b e c n o ś c i Boga.

U spokojony człow iek w in ie n

sobie teraz wyraźnie uświadomić, że

„stoi p rze d B ogiem ż y w y m ”, by

z

N im ro zm a w iać .

Potrzebne nam jest to

u św ia d o m ie n ie sobie f a k tu , że n ie ty lk o

„w

N im

żyjemy, poruszamy się

i je s te ś m y ” (Dz 17, 28),

Cytaty

Powiązane dokumenty

W artykule omówiono ewolucję i założenia myśli krytycznej Brzozowskiego, do momentu wyraźnego zaostrzenia konfliktu pi­ sarza z literaturą Młodej Polski (rok

Rewolucja 1905 roku zmusiła pisarzy do zmiany obrazu robotnika w literaturze - bezwolną ofiarę prze­ mocy zastępuje robotnik-olbrzym, który ma do spełnienia

Krytyk literacki, koncentrujący swą uwagę przede wszystkim na ftoezji, historyk literatury polskiej XX wieku, romanlsta, edytor - tak można określić sfery

Oako sposób na przełama­ nie kryzysu w uprawianiu historii literatury wskazuje autorka próbę stworzenia modelu opowiadania historii zmierzającego ku realistycznej

funkcji kulturotwórczej oraz porównuje niektóre procesy charak­ terystyczne dla polskiego życia naukowego z analogicznymi pro­ cesami na Zachodzie.

Autor - pełen dystansu do językoznawców, którzy tępię neologi­ zmy i zapożyczenia - przyględa się procesom językowym dostrze­ gając w nich odbicie rozmaitych

Pawlak« jako członek zespołu autorskiego tego dzieła; groma­ dzi ona materiały ze źródeł niedostępnych w Poznaniu: z archi­ wum Polskiego Radia 1 Telewizji« z

Autor eksponuje przede wszystkim wątek biograficzny, a obok niego ana­ lizuje świat idei 1 poglądów pisarza, jago wyobraźnię literacką, zespół poruszanych zagadnień