R
E
C
E
N
Z
J
E
Encyclopaedia oj the Social Sciences. N ew Y ork 1954, 11 w y d a
nie, 15 tomów w ośm iu fascykułach. N aczelny re d a k to r prof. Edw in Seligm an
W ym ieniona Encyklopedia stanow i duże i pow ażne p rze d się wzięcie naukow e, dzieło głów nie uczonych i to w arzy stw n au k o w ych Stanów Zjednoczonych, przeprow adzone jed n ak z udziałem w ybitnych znawców ze w szystkich p raw ie k o n ty n en tó w świata. Zasadniczy trzon red ak cy jn y i doradczy stanow ili specjaliści, przew ażnie profesorow ie w yższych uczelni i w y b itn i znaw cy przedm iotu Stanów Zjednoczonych, A nglii (J. M. K eynes, Josiah Stamp), F ra n cji (Charles Rist, Sim iand), N iem iec (Schum acher, B rinkm an), W łoch (Luigi E inaudi, G raziani), S zw ajcarii (Rap- pard). Czołowe Zjednoczenia nau k o w e S tanów Zjednoczonych pom agały w przygotow aniu w ydaw nictw a, a w ięc am eryk ańsk ie tow arzystw a: Antropologiczne, Ekonom iczne, H istoryczne, N auk Politycznych, Psychologiczne, Socjologiczne, S tatysty czne, P ra w nicze, W ychow ania Narodowego, D ziałaczy Społecznych.
Szerszy K om itet red ak cy jn y objął około 800 uczonych z róż nych krajów . W ty m szerszym K om itecie znaleźli się z Polaków prof. M arceli H andelsm an i prof. B ronisław M alinowski, czę ściowo należący do nauki angielskiej (prof. antropologii U n iw er sy tetu w Londynie).
W reszcie lista autorów haseł olbrzym ieje do około dw u i pół tysiąca nazwisk. N ierzadko jedno nazw isko op racow uje k ilk a lub kilkanaście, a n a w e t kilkadziesiąt haseł. Piszą z Polaków : Skałkow ski A dam (o Kościuszce), Zofia D aszyńska-G olińska (o K ołłątaju i A ntonim Popław skim ), Fran ciszek B u jak (o Aug. Cieszkowskim i K am ieńskim ), A rtu r Ś liw iński (o M ochnackim), H andelsm an (o A. C zartoryskim , Długoszu, Lelew elu, W ielopol skim), Tadeusz G rabow ski (o Skardze), K onopczyński W ładysław (o rządzie, większości, o praw ach m niejszości), K rzyw icki L udw ik (o K elles-K rauzie i W aryńskim ), K u trze b a S tanisław (o praw ie słow iańskim , M aciejow skim ), L ednicki W acław (o W. Spasowiczu) W iliam Rose (o St. K onarskim )), Lew ak A dam (o M ierosław skim ), Rapacki M arian (o M ielczarskim ), M aliniak W ładysław (o R. H u- bem i A. Frycz-M odrzew skim ), R utkow ski J a n (o F r. L ubeckim i P. A. Steinkelerze), Znaniecki E. i F. (o L. G um plowiczu), Szcze- panow ski S. P ru s (o A. P. Szczepanowskim ), D ziew ulski S tefan
(o Strojnow skim ), K. K rzeczkow ski (o Fr. Skarbku), Kazim ierz K um am ecki (o W ład. Leop. Jaw orskim ), W ładysław Zawadzki (o W ład. Czerkaw skim ).
L ite ra tu ra p rzedm iotów Encyklopedii doprow adzona została m niej w ięcej do ro k u 1932, ta k sam o tablice i w ykazy. Dzieło za tem źródłow o cofnięte o ćw ierć w ieku. Czy w arto o nim zdawać spraw ę w przeglądzie p iśm iennictw a z ostatn ich lat? Sądzę, że tak, i to z k ilk u powodów . W ydaje się, że om aw iany zbiór jest jed y n y m w św iecie z o statn ich dziesiątków la t o ta k w ysokim poziomie oraz w szechstronności i przejrzystości. D ział biograficzny nie p rz e sta je być a k tu a ln y ta k naukow o jak inform acyjnie, choć w y rosły h istorycznie now e setk i czy tysiące nazwisk, godnych w ejścia do areopagu pam ięci ludzkiej i nauki. Encyklopedia cieszy się n ad to w dalszym ciągu a tra k cją , czego dow odem jedenaste w yd a nie z r. 1954. Ludzi p racu jący ch w Polsce w dziedzinie nau k spo łecznych z pew nością z ain teresu je zw rócenie uw agi na sposób p o staw ien ia i zróżnicow ania n a u k społecznych w ujęciu, przeg lą dzie i w ocenie ta k w ielkiego dzieła.
N a d w a głów nie p ro b lem y należy w pierw szym rzędzie od s tro n y n aukow ej skupić zainteresow anie. O bydw a posiadają duże znaczenie m etodologiczne. P ierw szy dotyczy k ry te riu m istoty nauk społecznych, czyli n ajb ard ziej ogólnego i zasadniczego przedm iotu form alnego n a u k społecznych. D rugi problem , w y n ik ający z p ierw szego, pozw ala zorientow ać się w tru d n y m zadaniu klasyfikacji n a u k społecznych.
J a k te dw a p rob lem y podstaw ow e rozw iązuje redakcja Ency klopedii?
N aczelny re d a k to r prof. E dw in Seligm an daje n a w stępie I tom u filozoficzno-m etodologiezny klucz dla nau k społecznych. M ożna zaryzykow ać zdanie, iż je s t to adap tacja arystotelizm u do w spółczesnego nom inalizm u indyw idualistycznego, m oderowanego zdrow ym rozsądkiem , w ielk ą znajom ością n a u k społecznych i oczyw istą p o trzeb ą tra k to w a n ia tej w ielkiej dziedziny tak, jak ona się rozw inęła i w zbogaciła. W rezultacie filozoficzny pun k t w y jścia podlega zakw estionow aniu, a sam o dzieło rozsądnie upo rząd kow ane i przedstaw ione. A nau k i społeczne, to praw dziw y w ęzeł g o rd y jsk i dla sy stem aty k a i m etodologa. Można ustalić p raw id ło w e założenie, a pop lątać konsekw encje. Można przeoczyć coś w założeniach, a konsekw encjom dać inny w yraz, lepszy, celowszy. Po p ro stu ta c ite om inie się drogow skaz podstaw owej tezy. T ak też p ostąpiła red a k c ja Encyklopedii.
P rof. Seligm an, już nie żyjący, jest człowiekiem , którego zna i ceni A m eryka, ale zna go' i ceni św iat n aukow y w ogóle. Profesor ekonom ii u n iw e rsy te tu now ojorskiego, w y b itn y znaw ca skarbo- wości i finansów , honorow y doktor u n iw e rsy te tu w P aryżu
i w H eidelbergu, członek w ielkich to w arzystw naukow ych ró ż nych krajów , także akadem ii rosyjskiej, swego czasu prezes am e rykańskiego Tow arzystw a Ekonom icznego, prezes am erykańskiego Zjednoczenia profesorów w yższych uczelni, jeden z tró jk i ko misji ekspertów finansow ych św iata p rzy Lidze N arodów (d ru gim był od niedaw na P re zy d e n t W łoch prof. L uigi E in au d i i Ho len d er prof. Bruins). Seligm an, to um ysł jasny, głębszy i praw y, godzien dużego zaufan ia naukowego.
P osłuchajm y ted y jego w yw odu. Co to są nau k i społeczne? Są to nauki, k tó re b ad ają zjaw iska społeczne. N auki owe k lasy fik u ją te zjaw iska i in te rp re tu ją .
M amy w ten sposób określony m ate ria ln y p rzedm iot n au k społecznych, łatw y do u sta le n ia i bodaj bezsporny.
Ale jak się przedstaw ia rzecz z fo rm aln y m p rzedm iotem n au k społecznych, to jest najogólniejszym ich aspektem , racją, k ątem p atrzen ia na przedm iot m aterialn y , to znaczy „social phen o m en a“?
Seligm an odpow iada: N auki społeczne tra k tu ją o człowieku, jako członku społeczności (of a group). W przeciw ieństw ie do indyw idualnych potrzeb (wards), k tó re m ogą być zaspokojone przez działanie sam ej jednostki, bez pom ocy innych, są potrzeby odczuw ane (experienced) przez jednostkę, k tó re jed n a k m ogą być zaspokojone jedynie przez działanie społeczne (by associated or
group action). Takie w łaśnie p o trzeb y nazyw am y w spólnym i po
trzebam i (the com m on w ants), i nim i w łaśnie z a jm u ją się nau k i społeczne.
Chodzi zatem cały czas, podk reślam to, o p o trzeb y jednostki. Raz zaspakaja ona swe po trzeb y bez pom ocy innych, sam ow y starczalnie, dru gim razem nie może zaspokoić sw ych in d y w id u al nych potrzeb sam a, w sw oim in d y w idu aln ym zakresie, a w ted y zaspokojenie potrzeby jedno stki dokonane będzie przez społeczne działanie. Będzie to wówczas działanie społeczne, ale i sam a po trzeba, mimo, iż je s t indyw idualna, s ta je się p o trzebą w spólną
(social).
Ja k w idzim y tedy, nie m a potrzeb w spólnych sensu stricto. W szystko, co działa się społecznie, jest zaspokojeniem potrzeb tylko jednostki.
Czy taki p u n k t w idzenia jest słuszny? Tylko o tyle, o ile przyjm iem y, że w szystko, co ludzie, co społeczności czynią, spły wa w skutkach także n a jednostki w tak im lub in ny m w yglądzie. Ale na jakie jednostki? Może z drugiego lub trzeciego pokolenia, może na jednostki nie te, któ re m ają „po trzeb y “? A te działania społeczne sp ły w ają także na jednostki, choć one nie odczuw ają, czy nie m ają, takich oto pokry tych społecznie „ p o trzeb “.
Nie, ekskluzyw izm indyw idualistyczny nie w y jaśn i tego m ocno skom plikow anego zagadnienia. Tak samo, jak go nie w yjaśn i
s k ra jn y , stato latry czn y , hip o stazu jący społeczność, p u n k t wyjścia. W tedy znów jed n o stk a ginie, bo zasp ak aja się głównie „potrzeby ogólne“, „ p o trzeb y “ odległe czasowo, nierzadko chim eryczne, „po trzeb y “ odległe n aw et jask raw o co do m iejsca i co do ludzi.
Są jednostkow e, są i społeczne potrzeby. Chodzi o ich rozum ną harm onię. Społeczność je s t nad indyw iduum , osoba ludzka jest nad społecznością. M iędzy ty m i po trzebam i dokonuje się i winno się dokonyw ać życiowo w y ró w n anie i uzgadnianie rozsądne i praw e.
N adto należy przypom nieć, iż są wspólne, rzeczyw iste spo łeczne potrzeby, k tó re zasp ak aja działanie jednostek i to w obrę bie jednostkow ych indy w idu aln ych stosunków . A lkoholicy w swo jej jednostkow ej sferze p o k ry w a ją swe fałszyw e i zdrożne „po trz e b y “. Ileż z tego k lęsk dla społeczności (rodzinnej, narodow ej, państw ow ej). O dw rotnie lu dzie trzeźw i, pracow ici, gospodarni z asp ak ajają sw e „po trzeb y “ jednostkow e, a równocześnie, sw ym jednostkow ym działaniem zasp ak ajają zasadnicze potrzeby zdro wego, pom yślnego życia społecznego, społeczną par excellence „p o trzeb ę“. Nie będę m nożył przy k ład ó w dalszych.
Seligm an czyni z „po trzeb y “ k u lm in u jące pojęcie dla nauk społecznych. Ale, co to je s t „p o trzeb a“? Czy jest to zdatne po jęcie do położenia go jako fu n d am e n tu n au k społecznych?
Sądzić należy, że nie! W ant oznacza i potrzebę, i brak, i nie dostatek, oznacza także i pragnienie. 1 „P o trz e b a “ czy „pragnie n ie “ nie m ów ią nic o ich treści. T rzeba dopiero wskazać, do czego się odnoszą. „P o trz e b ę “ ted y jak o podklasę, należy podporząd kować. K om u lub czemu? J e s t tak ie pojęcie podporządkow ujące jeszcze od czasów A rystotelesa, a n a stęp n ie tysiącleciam i form o w an e i o kreślan e bliżej. Ono w iąże się z pragnieniem , ale p rag nien ie je s t m u sub alterno w an e. T akim pojęciem jest dobro. Bo- nu m est quod o m nia ap p etu nt. D obrem jest to, czego wszyscy pragn ą. W szyscy prag ną, to jest m ają potrzebę dobra (a unikania złego). Rzeczą filozofii m oralnej i filozofii społecznej w spartej na rzeteln ej m etafizyce, je s t u stalenie treści dobra, co oznacza dla n au k społecznych, dobra społecznego (bonum com m une, common
good —- a nie zdeform ow ane common want). Dobro jest przed
m iotem pragn ien ia. Dobro osoby polega na adaptow aniu tego co ona czyni i czym jest, do jej celu. P o trzeb a jest sygnałem , oby nie fałszyw ym , by podjąć środek odpow iedni do n a tu ry człowieka zm ierzającego do dobra. Rzecz jest dobra nie dlatego, że się jej pożąda (pragnie, potrzebuje), a le pożąda się dlatego, że jest dobra. Bo dobro udoskonala by t, zatem człow ieka w pierw szym
1 S ło w n ik a n g ie ls k ic h s y n o n im ó w The M e r r i a m - W e b s t e r P o c k e t D ic tio
rzędzie, udoskonala jego natu rę. D latego i jednostkow e dobro,
i dobro społeczne, m ają szerokie rozpięcie, od stre fy ludzkiej
biologicznej, aż po górne rejo n y sublim acji duchow ej. T aki bo w iem diapazon w łaściw y jest n a tu rz e ludzkiej. Tym sam ym jed n ak dobro społeczne m a treść także duchow ą, głów nie d u chową, i to w takiej proporcji, w jakiej pozostaje nasza przy ro d a do naszej stro n y duchow ej.
Je st rzeczą pocieszającą, iż Seligm an d a je kluczow e, k u lm i nujące pojęcie dla n au k społecznych, gdy w ielu wispółczesnych naw et o tym nie m yśli, zadaw alając się ro zp atry w an iem jed y n ie przedm iotu m aterialnego n auk społecznych. Je d e n k ro k n astęp n y już dałby Seligm anow i pełne rozw iązanie.
J a k w ygląda u Seligm ana k lasy fik acja n a u k społecznych? Nie odw ołuje się już ona do generalnego klucza „p o trzeb “, zapom ina o nim.
N auki społeczne dzieli prof. Seligm an n a 1) czyste nauk i społeczne, 2) pół-społeczne (semi-social) nauki, 3) n au k i o im plikacjach społecznych. Do pierw szej i naczelnej g ru p y czystych nauk społecznych należą w edług przy jęteg o przez Seligm ana system u A rystotelesa a) polityka, b) ekonom ia, c) praw o. Do nich afiliu je d) historię, e) antropologię, f) penologię (dlaczego m a osobne m iejsce poza praw em ?), g) socjologię.
Pół-społecznym i n auk am i są a) etyka, b) w ychow anie, c) fi lozofia, d) psychologia.
Trzeci typ stanow ią nauki o im plikacjach społecznych: a) bio logia, b) geografia — z jedn ej strony, i c) m edycyna, d) filo logia, e) sztuka —• z drugiej.
Jeśli się przypom ni klucz „ p o trzeb “ z ich sposobem sfo rm u łowania, cała klasy fik acja prócz niew ątpliw ego trzo nu A ry sto telesowego, wisi po p ro stu w pow ietrzu.
R edakcja zapew nia, że Encyklopedia om aw ia w pierw szym rzędzie w szystko to, co dotyczy czystych n a u k społecznych. Z pół-spolecznych n auk w y b iera tylko to, co zaw iera społeczne aspekty. Z trzeciej g ru p y uw zględnia jed y n ie ściśle (precisely) społeczne aspekty tych nauk.
Ale co to jest społeczny aspekt? I dlaczego te trz y k lasy nauk, a nie więcej lub m niej? A rystoteles w iedział, dlaczego polityka, ekonom ia i praw o są zasadniczym i, bezpośrednim i n auk am i społecznymi, czystym i, jak je nazyw a Seligm an. One bow iem w w yb itn y i zasadniczy sposób pom agają urzeczyw istniać dobro wspólne. J e st do pew nego stopnia o tw a rtą kw estią, czy i w ja kim zakresie etyka stoi w system ie A rystotelesa w yżej od po lityki, w każdym zaś razie co n ajm n iej w pierw szej bezpośredniej grupie n auk społecznych. Jeśli dobro w spólne m a pry n cy p ialn ie n a tu rę duchową, głów nie m oralną, a ta k jest u S tag iry ty , jego
p o lity k a w tej płaszczyźnie, choć naczelna z nauk, je s t podpo rząd k o w an a u staleniom m oralnym .
Dlaczego ety k a u S eligm ana je s t pół-społeczną nauką, gdy podstaw y n a u k społecznych inie da się ustalić bez rozw iązania uprzedniego p ro b le m aty k i celów życia ludzkiego, treści i celów dobra społecznego, a więc treści m oralnych?
I dlaczego antropologia, historia, socjologia (jeśli jest je d y nie badaw czą i opisową) są czystym i n au kam i społecznymi, gdy ich udział w z a sp ak ajan iu dobra społeczności, a naw et „p otrzeb“ jed n ostk i przez akcję społeczną, ja k to u jm u je Seligm an, jest pośredni, dalszy (pół-społeczny zatem )? Czy w ychow anie (szcze gólnie ono!), filozofia i psychologia, nie m ają co n ajm niej tego sam ego udziału w z a sp ak ajan iu „p o trzeb'' jednostki przez spo łeczność, ja k historia, antropologia, socjologia? Dlaczego np. m edy cyn a je s t n a u k ą o im plik acjach społecznych, a n ie czystą n a u k ą społeczną? Przecież b ad a ona bezpośrednio zaspakajanie
jednostkow ych potrzeb rze teln ie p raw d z iw y ch ,2 drogą akcji
społecznej, p o trzeb życia i zdrow ia? T akich kręp u jący ch pytań m ożna postaw ić jeszcze dość wiele.
S eligm an uczynił słusznie h ierarch izu jąc nauki społeczne. A le trafn o ść ta p łynie nie z tego p u n k tu w yjścia, k tó ry on p rzy ją ł. N auki społeczne są nau k am i p raktycznym i, bo ich p o d staw o w y i zasadniczy cel, to przygotow anie naukow ych w nio sków do dobrego działania społecznego, do urzeczyw istniania dob ra społecznego. Są m iędzy nim i nauki, k tó re stoją bezpo średnio w obec tego zadania (etyka, polityka, praw o, ekonomika). Są inne, k tó re pośrednio przy go to w u ją przepracow any naukowo m a te ria ł i w nioski dla owego zasadniczego celu. Są wreszcie jeszcze inne, k tó re b ardziej odlegle i pośrednio, luźnie służą naczelnem u celowi. W ty m u jęc iu np. geografia, biologia itd. stoją dalej, i m ożna z ra c ją nadać im m iano n au k o im plikacjach społecznych.
N a tak im to rozpięciu Encyklopedia zbudow ała bardzo w ielki i złożony system .
W I tom ie om ów iony jest szeroko rozwój społecznej m yśli i in sty tu c ji od starożytności po dzisiejszą dobę. N astępnie przed staw io n e zo stały h isto ria i szkolnictw o n a u k społecznych.
O lbrzym ią ilość m ate ria łu w obrębie tró jpo działu Seligm ana rozdzielono n a t. zw. ty tu ły a b stra k c y jn e i ty tu ły biograficzne. A b stra k c y jn e stano w ią szczegółowe zróżniczkow anie sk lasy fi kow anych n a u k społecznych n a pięćdziesiąt kilk a tytułów . W y m ieniam je w po rządku plus m inus alfabetycznym , zaaplikow a
2 L a 1 a u d e ’a V a c a b u la ire t e c h n i q u e e t c ritiq u e d e la ph iloso phie
nym w języku angielskim przez Encyklopedię: ad m in istra c ja spraw iedliw ości, rolnictw o, sztuka, banki, wolność obyw atelska, handel, tran sp o rt, przedsiębiorstw a, konsum pcja, spółdzielczość, kredyt, ekonomika, p o lity ka ekonom iczna, w ychow anie, w y ży wienie, rząd, przem ysł, inw estycje i spekulacja, praw oznaw stw o, praca, dyplom acja, lite ra tu ra i prasa, opinia, filozofia, partie, urzędy, społeczności p ry m ity w n e, własność, psychologia, p u bliczne finanse, socjalizm , zdrow ie, odpoczynek, religia, r e p re zentacja, nauka, o rganizacje społeczne, m ałżeństw o i rodzina, socjologia, staty sty k a, taryfy, podatki, ubezpieczenia, stosunki m iędzynarodow e, w ojn a itd.
Odpowiednio do powyższego podziału z pew nym i m odyfika cjam i prow adzi Encyklopedia dział biograficzny rozległy i in- struk tyw n y. W ty m schem acie ab stra k cy jn y m i biograficznym mieści się szereg tysięcy haseł w p orządku alfabetycznym i p rz e pracow anych rzeczowo, fachowo, treściw ie i zw arcie.
Całość stanow i bogate, i n a w ysokim poziom ie p rzed staw ie nia źródło szeroko pojętej w iedzy społecznej współczesnego świata.
Ignacy C z im a
K u rt H e i n i g, Das Budget, I Band. Die B udgetkontrolle,
Tübingen 1949, s. VI + 586, II Band, Das B udg etw esen, T übingen 1951, s. IV + 491, III Band, Registerband, T ü b in gen 1953.
A utor, nie żyjący już profesor w Sztokholm ie K u rt Keinig, kiedyś poseł do p a rla m e n tu niem ieckiego, zm uszony b ył do w y em igrow ania z ojczyzny w okresie hitlery zm u . Gościny udzieliła m u Dania, później Szwecja, gdzie za swe duże i pracow ite dzieło o budżecie uzyskał d o k to rat honorow y U n iw e rsy te tu w S z to k holmie.
Przeszło tysiącstronicow e dużego fo rm a tu opracow anie za gadnień budżetow ych, bo o statni, trzeci tom zaw iera jed yn ie indeks osobowy i rzeczowy, w ysunęło H einiga na czoło zn aw ców tej dziedziny skarbow ej w świecie. Prócz w yzyskania św ia towej lite ra tu ry o budżecie, au to r zdołał naw iązać bezpośredni k ontakt z rządam i i in sty tu cja m i skarbow ym i oraz znaw cam i szeregu krajów , jak np. F ran cji, Belgii, H olandii, Szw ajcarii, Anglii, Danii, Szwecji, Stanów Zjednoczonych A. P., Rosji, nie m ówiąc o Niemczech. U łatw iły m u pracę B iuro Ligi N arodów, B ritish M useum, biblioteki i archiw a p a rla m e n ta rn e oraz rz ą dowe.