• Nie Znaleziono Wyników

View of Prawo postępu i prawo moralne w teologii Bolzana

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of Prawo postępu i prawo moralne w teologii Bolzana"

Copied!
14
0
0

Pełen tekst

(1)

R O C Z N I K I F I L O Z O F I C Z N E Tom X L V -X L V I, zeszyt 2 - 1997-1998 A D A M DRO ZDEK Pittsburgh, U SA P R A W O P O S T Ę P U I P R A W O M O R A L N E W T E O L O G II B O L Z A N A

Bernard Bolzano jest znany dzisiaj jako logik i m atem atyk, a w iększość studentów zapoznaje się z tw ierdzeniem noszącym jego imię (jest to tw ierdze­ nie Bolzano-W eierstrassa). Jedynym dziełem tłum aczonym na wiele języków są wydane pośm iertnie Paradoksy nieskończoności, ważne głów nie ze w zglę­ du na definicję zbioru nieskończonego i dowodu istnienia zbioru nieskoń­ czonego, który to dowód w bardzo podobnej postaci znajdujem y później u Dedekinda. Jednakże w swoich czasach Bolzano znany był przede wszystkim jako teolog. To zainteresow anie nie powinno dziw ić, gdyż Bolzano był księ­ dzem katolickim i profesorem filozofii religii na U niw ersytecie K arola Ferdy­ nanda w Pradze. Jego teologiczne poglądy były jednak w wielu zasadniczych punktach nieortodoksyjne, co prow adziło do konfliktów z wyznaw cam i trady­ cyjnej i oficjalnej teologii. Teologia Bolzana silne pow iązana jest z jego filozofią i logiką, przede wszystkim z doktryną prawd samych w sobie.

I

Bolzano, czasami zwany anty-K antem 1, zdecydow anie w ystępow ał przeciw subiektywizmowi Kanta w kw estii istnienia pojęć i praw d w sobie. Pojęcia i prawdy nie były ugruntow ane w podm iocie poznającym , lecz były n iezależ­ nymi od podm iotu obiektam i. Prawdy w sobie m ają obiektyw ny charakter, m ogą być odkrywane przez rozum ne istoty, lecz nie ustanaw iane, nie pow oły­ wane do bytu. W odróżnieniu od subiektyw izm u K anta, Bolzano jest

(2)

1 3 8 ADAM DROZDEK

tyw istą w pojm ow aniu prawdy. U Kanta podstaw ą prawd a p rio ri, których odpow iednikiem u Bolzana są prawdy w sobie, jest rozum podm iotu poznają­ cego i przestrzenno-czasow a zm ysłowość. Neokantyzm czyni z obiektów w sobie podstaw ę poznania. Na przykład H. Lotze pisze o prawdzie jako treści przedstaw ień, gdzie praw da ta jest niezależna od podm iotu, gdyż „nie­ zależna jest ona od naszych m yśli”2. O ddziela on logiczną treść myśli od procesów m y ślo w ych' oraz od m etafizycznej realności rzeczy4.

W owym oddzieleniu prawdy od sfery psychologicznej Bolzano jest po­ przednikiem H usserla i Rickerta, dla którego sądy są oddzielone od bezczaso- wych i nierzeczyw istych znaczeń5, jednakże Bolzano idzie tu dalej w tym obiektyw izm ie, gdyż nie wym aga on nawet istnienia świadomości. W ażne są teologiczne konsekw encje takiego rozum ienia praw d w sobie.

Otóż obiektyw ność praw d w sobie w system ie Bolzana idzie tak daleko, że są one niezależne rów nież od Boga. Bóg zna wszystkie prawdy, lecz nie jest ich autorem , jak uważał Kartezjusz. Prawdy te są niezależne od jego woli i rozum u, lecz także od jego istoty. Chodzi tu Bolzanowi o prawa apriorycz­ ne, praw a konieczne, których sam Bóg nie m oże podważyć (I, 428)6. Tak więc, na przykład, Bóg może spowodow ać, by ktoś miał wyobrażenie cztero- w ym iarow ej przestrzeni, nie m oże jednak spowodow ać, by przestrzeń miała cztery wym iary (IV, 206-207)' . Zdaniem Bolzana „ 2 x 2 = 4 nie dlatego, że Bóg w ten sposób m yśli, lecz Bóg myśli w ten sposób, ponieważ 2 x 2 = 4 ”8. Przez uzależnienie Boga od niezależnych od niego prawd sa­ m ych w sobie Bolzano odrzuca jeden z podstaw ow ych elementów teologii chrześcijańskiej.

Dla A ugustyna Bóg jest pierw szą praw dą, która stanowi miarę wszelkich innych praw d. Bóg stw orzył w szystko zgodnie z ideami istniejącym i w jego um yśle. Idee te są nie stw orzone, wieczne, niezm ienne i stanow ią wzory,

exem plaria, w szystkiego, co stworzone. Ten egzem plaryzm znaleźć można

2 H . L o t z e, L o g ik , L e ip z ig 1928, s. 512. 3 T a m ż e , s. 11, 5 8 , 149, 186.

4 T a m ż e , s. 45, 570.

5 H . R i c k e r t, D ie G r en z en d e r n a tu r w is s e n s c h a ftlic h e n B e g r iffsb ild u n g , T ü b in g e n 1913, s. 1 1 9-121; t e n ż e , D e r G e g e n s ta n d d e r E r k e n n tn is , T ü b in g e n 1915, s. 154-160.

5 L ic z b a rz y m s k a i n a s tę p u ją c a p o n ie j lic z b a a ra b s k a o z n a c z a to m i stro n ę cztero to m o w e j p ra c y B o lz a n a L e h r b u c h d e r R e lig io n s w is s e n s c h a ft (S u lz b a c h 1834).

P rz y k ła d je s t ź le d o b ra n y , c h y b a że tra k to w a n y b ę d z ie ja k o d e fin ic ja , a w ięc ja k o p ra w ­ d a a n a lity c z n a : p rz e s trz e ń je s t z d e fin io w a n a ty lk o ja k o p rz e strz e ń tró jw y m ia ro w a.

8 C y t. za: E . W i n t e r, R e lig io n u n d O ffe n b a r u n g in d e r R e lig io n s p h ilo so p h ie B er n a rd B o lz a n o s , B re sla u 1932, s. 30.

(3)

PRAWO POSTĘPU 1 PRAWO MORALNE W TEOLOGII BOLZANA 1 3 9

również w poglądach Anzelma, A lberta W ielkiego, Bonaw entury i Tom asza z Akwinu. Egzemplaryzm w ynikał dla nich z faktu, że Bóg jest jedynym stw órcą wszechrzeczy. Tak więc dla Tom asza causa efficiens działa rów no­ cześnie z causa exem plaris (causa fo rm a lis) w akcie stw orzenia.

Posługując się zasadą indukcji m atem atycznej, Bolzano pokazuje, że istnie­ je nieskończenie wiele prawd w sobie. W śród tych praw d w yróżnia on praw ­ dy podstawowe, a więc niedow odliw e; jed ną z takich praw d podstaw ow ych jest powszechne prawo moralne. Prawo to zajm uje centralną pozycję w teolo­ gicznych rozw ażaniach Bolzana, do tego stopnia, że teologię tę uważać m oż­ na za formę realizacji w świecie owego prawa.

II

Najwyższe prawo m oralne jest praktyczną prawdą, z której w yprow adzić można każdą inną praktyczną praw dę, czyli regułę dotyczącą m oralności i obowiązku (I, 228). Prawo to ma rozm aite sform ułow ania, z których B olza­ no używa następującego: „czyń zaw sze to, czego wym aga pow szechne dobro lub dobro ogółu” (IV, 216; I, 236). E w angeliczną złotą regułę: „czyń każde­ mu to, co pragnąłbyś, by tobie czyniono” uważa Bolzano za nieco m niej ogólną (nie obejm uje ona, jego zdaniem , naszych zobowiązań wobec świata zwierzęcego - IV, 227-228). Bolzano uspraw iedliw ia K ościół, że nie uczy prawa m oralnego w podanym przez niego sform ułow aniu tym, że sform uło­ wanie to ma charakter naukowy i że do religii nie należy kładzenie nacisku na podstawowy charakter tego praw a, lecz na wiele w ypływ ających z niego reguł. Tak więc używanie go w sform ułow aniu proponowanym przez Bolzana „może dokonać więcej szkody niż pożytku u niew ykształconych lud zi” (IV, 237).

Prawo moralne jest praw dą podstaw ow ą, a więc niedow odliw ą. Bolzano mógłby się posłużyć w uzasadnieniu tego praw a argum entem , który znajduje­ my już u Platona. Otóż Platon mówi w P raw ach, że „w szelkie stw orzenie istnieje ze względu na [dobro] ogółu, by być błogosław ieństw em dla świata; człowiek jest stworzony nie ze w zględu na siebie, lecz ze w zględu na [dobro] ogółu” (903c). Dla Bolzana zasadność stw ierdzenia Platona w ynika z zasad­ ności prawa m oralnego, a nie na odwrót.

Zasięg prawa moralnego obejm uje „w szystkie istoty, które posiadają rozum i pew ną moc pozw alającą na dokonanie tego, co ów rozum nakazuje” . D oty­ czy to również Boga (IV, 203-204). Bóg w sposób konieczny rozpoznaje prawo m oralne i w sposób konieczny działa zgodnie z tym prawem , lecz go

(4)

140 ADAM DROZDEK

nie stw orzył. Zdaniem Bolzana zależności prawa m oralnego od woli Boskiej nie dałaby się pogodzić z B oską świętością. „Jak m ożna by powiedzieć, że Bóg jest święty, tj. że jego wola zgodna jest zawsze z tym, co jego rozum rozpoznaje jako dobre, gdyby z samej woli m ożna w yw ieść, co jest, a co nie jest dobre?” (I, 247). Oznacza to jednak także, że Boska wszechmoc nie jest absolutnie bezw arunkow a. W szechm oc ta polega, w rozum ieniu Bolzana, nie tylko na czynieniu tego, co m ożliw e, lecz zarazem tego, co jest zgodne z prawem m oralnym (I, 198, 200). Duża doza prawdy zawiera się więc w stw ierdzeniu, że dla Bolzana Bóg jest „siłą pobudzającą do wypełnienia obow iązku” m oralnego, a praw o m oralne „szybuje ponad Bogiem [...] jak w ieczyste fatum ”9.

III

Centralne m iejsce praw a m oralnego widoczne jest w samej definicji religii. R eligia jest nie tyle nauką o Bogu, lecz obejm uje naukę m ającą wpływ - po­ zytyw ny lub negatyw ny - na czystość m oralną i szczęście ( Tugend i G lückse­

ligkeit) człow ieka (I, 4, 60-61), tak więc nawet ateista jest osobą religijną

(I, 63). D oskonała religia to ta, której zasady m ają najkorzystniejszy wpływ na szczęście i czystość m oralną (I, 96), gdzie czystość m oralna polega na czynieniu tego, co nakazuje praw o m oralne (III, 139; IV, 267).

Bolzano mówi o religii naturalnej, która rozpoznaw ana jest rozum owo, bez konieczności odw oływ ania się do objaw ienia (I, 90, 169). Podstawowe zasady religii naturalnej są niem al pow szechnie uznane (I, 300). Religia naturalna jest jednak niew ystarczająca i sam a w sobie nie może być religią doskonałą. Aby stać się taką, religia naturalna dopełniona być musi objawieniem . A po­ niew aż Bóg nie czyni niczego zbędnego, objaw ienie nie dotyczy niczego, co znaleźć m ożna w religii naturalnej (I, 26). Objawienie jest konieczne, sama religia naturalna jest niew ystarczająca, gdyż rozum pozostawiony samemu sobie nie jest w stanie nie tylko być pewnym niektórych prawd, lecz nawet uznać je z pew ną dozą praw dopodobieństw a; przykładam i takich prawd są: przebaczenie grzechów (czy kara oczekuje grzesznika nawet wtedy, gdy się

9 P. F r a n k, D ie p h ilo s o p h is c h e n P r o b le m e in D r. B e r n a r d B o lz a n o s ..E r b a u u n g s r e d e n '', K ö n ig sb e rg 1926, s. 15, 39. Z d e c y d o w a n ie p rz e sa d n e je s t je d n a k stw ie rd z e n ie F ra n k a , że w sy s te m ie B o lz a n a B ó g je s t „ p o z b a w io n y m isto ty c z y m ś ” , a p ra w o m o raln e je s t „ b e z w a rto ś ­ cio w y m p o ję c ie m p o m o c n ic z y m w słu ż b ie ro z u m u ” , p o n ie w a ż p o s z c z e g ó ln e o b o w iązk i m o raln e p o w in n y b y ć w y w ie d z io n e z p ra w a m o ra ln e g o .

(5)

PRAWO POSTĘPU I PRAWO MORALNE W TEOLOGII BOLZANA 141

poprawi - I, 275, 279), kw estia pochodzenia zła (I, 291); nauka o odkupieniu (I, 326); to, że m odlitwy zostają wysłuchane; spraw a stanu duszy po śmierci (I, 292) i inne. Prawd objaw ienia nie m ożna w pełni pojąć, tj. „ująć według ich wew nętrznych podstaw ”, lecz mimo to są one użyteczne. K w estie m oral­ no-religijne nie są pod tym względem odosobnione, gdyż podobnie m ają się rzeczy z w ielom a prawdami m atem atyki czy fizyki, których „w ew nętrznych podstaw ” nie znamy, lecz potrafim y z nich uczynić dobry użytek (I, 336).

Chociaż wiele nauk może mieć pozór nauk objaw ionych, to za nauki praw ­ dziwie objaw ione m ogą uchodzić tylko takie, które charakteryzują się dwiem a cechami: m oralną przydatnością oraz obecnością nadzw yczajnych zdarzeń (cuda), których jedynym celem jest potw ierdzenie objaw ionego charakteru tej nauki (I, 27). Nadzwyczajne w ydarzenia to takie, których przyczyny trudno nam podać lub podać ich zupełnie nie jesteśm y w stanie. Przez sw ą nadzw y­ czajność przykuw ają naszą uwagę i zw racają ją do Boga, który „będąc osta­ teczną podstaw ą wszystkiego, musi być rów nież i ich przyczyną” (I, 377). Ważne jest, że nadzwyczajny (cudowny) charakter jakiegoś w ydarzenia jest niew ystarczający. M usi on towarzyszyć objaw ieniu nauki, która przyczynia się do wzrostu czystości m oralnej i szczęścia ogólnego. W przeciw nym razie nie mamy do czynienia z objaw ieniem , a tow arzyszący mu cud jest tylko niepotrzebną sztuczką (I, 363). Pogląd ten w ynika stąd, że z woli Boga nic nie dzieje się niepotrzebnie, każde w ydarzenie służy jakiem uś celowi. Dlatego analiza każdego w ydarzenia powinna mieć nie tylko charakter analizy przy­ czynowej, lecz również teleologicznej. Św iętość Boga gw arantuje, że cel każdego wydarzenia jest dobry. Jednakże jeśli takiego celu nie da się wykryć, to powinniśmy uznać, że celem tym jest potw ierdzenie Boskiej nauki. Nie ma racji ktoś, kto powiada, że w ydarzenia nie posiadają głosu (I, 375-376). Od­ nosi się to do efektów naszych działań, które m ówią często w ięcej aniżeli słowa, ale rów nież do w ydarzeń naturalnych, co zbliża Bolzana do poglądu wyrażonego m.in. przez Berkeleya w A lciphronie, że przyroda jest językiem , którym przem aw ia do ludzi B ó g10.

W system ie Bolzana treścią religii nie jest w iara w Boga, lecz w iara ta jest środkiem do wzm ocnienia i uzasadnienia celu natury m oralnej. Tak więc wiara w Boga pow inna przypom inać nam o naszych obow iązkach, a następnie zainspirować nas do w cielania owych obow iązków w czyn. W reszcie jeśli dokonanie pewnych rzeczy jest praktycznie niem ożliw e, religia pow inna „nas

10 A. D r o z d e k, T eo lo g ia B er ke le y a , „ S tu d ia P h ilo s o p h ia e C h ris tia n a e ” , 1997, n r f s. 129-130.

(6)

1 42 ADAM DROZDEK

uspokoić i napełnić nasze serca pozytyw nym i obrazami i dobrą nadzieją co do przyszłości” 11. W ynaturzenie religii polega na wykonywaniu obowiązków wobec Boga, a zaniedbyw aniu ich wobec ludzi. Otóż „wszelkie obowiązki człow ieka wobec Boga nie m ają innej podstaw y i celu, jak zaspokojenie dobra ogółu samych ludzi. Zobow iązani jesteśm y wierzyć w istnienie Boga tylko dlatego [...] że jest to środkiem do szczęśliwości naszej i innych ludzi” 12.

„W religii, szczególnie w objaw ieniu Boskim, nie chodzi tyle o to, jak rzecz w sobie jest urządzona, lecz raczej o to, jakie przedstaw ienie o niej jest najbardziej budujące” 13. W podejściu tym Bolzano zgadza się z przedstaw i­ cielam i tzw. neologii, która była ruchem odnowy teologii protestanckiej - najbardziej znanym i jego przedstaw icielam i byli Lessing i H erder14. Od­ w oływ anie się w definicji religii do Boga jest potrzebne tylko uczonym - z pew ną dozą ironii zauw aża Bolzano w jednym z listów - aczkolwiek nie przyniesie to szkody norm alnym lu d zio m 15. Religia jest więc dla Bolzana po prostu m ądrością życiow ą, która pow iada, że człow iek może osiągnąć szczęście przez posłuszeństw o praw u m oralnem u16. W tych rozważaniach Bolzano znów odstępuje od rozum ienia religii w teologii chrześcijańskiej, w której Bóg jest centralną kategorią re lig ii17. Przez postaw ienie w centrum uw agi pojęcia praw a m oralnego Bolzano pozbaw ia religii jej specyfiki i po­ woduje, że staje się ona częścią etyki, podczas gdy zazwyczaj religia jest pierw otna względem etyki, będąc źródłem norm m oralnych. U Bolzana jednak te norm y są konsekw encjam i praw a m oralnego niezależnego o jakiejkolw iek instancji religijnej czy filozoficznej.

11 B . B o 1 z a n o, E r b a u u n g s r e d e n a n d ie H ö r e r d e r P h ilo so p h ie an d e r P ra g e r U n iv e r­ s itä t, t. III, P ra g 1851, s. 113. 12 T a m ż e , s. 116. 13 B . B o 1 z a n o, L e b e n s b e s c h r e ib u n g , S u lz b a c h 1836, s. 27. 14 W i n t e r, d z. c y t., s. 34, 43; W . K ü n n e, B o lz a n o s P h ilo so p h ie d e r R elig io n u n d d e r M o r a l, „ A rc h iv fü r G e sc h ic h te d e r P h ilo s o p h ie ” , 7 8 (1 9 9 6 ), s. 311, 322. 15 C y t. za: W i n t e r, d z. c y t., s. 46. 16 W i n t e r, d z. c y t., s. 46, 52.

17 A u g u s ty n np. d e fin iu je re lig ię ja k o „ u w ie lb ie n ie B o g a ” (O p a ń stw ie B o żym , X, 1); por. też ro z w a ż a n ia T o m a sz a z A k w in u ( S u m a te o lo g ic z n a , II-IIae, 81, 2) i k a rd y n a ła N ew m an a, dla k tó re g o re lig ia je s t „ z n a jo m o ś c ią B o g a ” ( L o g ik a w ia ry , W a rsz a w a 1989, s. 29 6 ).

(7)

PRAWO POSTĘPU I PRAWO MORALNE W TEOLOGII BOLZANA 143

IV

Mimo sprow adzenia religii do wykładu prawa m oralnego, Bolzano pośw ię­ ca dużo uwagi dyskusji przym iotów Boskich i Boskiego działania.

Bóg jest nie uw arunkow aną rzeczyw istością (I, 174) i z tego w łaśnie po­ wodu jest doskonały, wszechm ocny i w szechw iedzący (I, 176). W szechm oc i wszechwiedza Boska pozw alają wierzyć, że świat urządzony jest w naj­ doskonalszy sposób (III, 125). Bolzano zgadza się zatem z teodyceą Leibniza i powiada, że powinniśm y się cieszyć z istniejących instytucji i system ów , gdyż wszystko to w optym alny sposób służy „dobru istot żyw ych” (III, 249). W skazuje to, że prawo m oralne ma kosmiczny zasięg, że kształt tego najlep­ szego ze wszystkich światów w yznaczony jest raczej przez owo praw o niż przez przym ioty samego Boga. Przym ioty te zdają się być w ręcz w służbie prawa m oralnego, które realizuje się dzięki działaniu Boga. W idać to szcze­ gólnie w określeniu świętości Boskiej. Bóg jest święty, mówi Bolzano, tj. chce On tylko tego, co przyczynia się do szczęścia i wzrostu m oralnego jego stworzenia (III, 128), czyli świętość Boska oznacza posłuszeństw o praw u moralnemu. W system ie Bolzana zatem stw ierdzenie, że „wola Boska zgodna jest z prawem m oralnym ” (III, 134), powinno być w zm ocnione do zasady, że wola Boska jest wyznaczana, determ inow ana przez praw o m oralne. W yklucza­ łoby to z Boskich działań w szelką dowolność, przypadkow ość, które m ogłyby sprawiać, że działania te nie byłyby nakierow ane na w zrost dobra ogólnego.

Bóg jest nieskończoną substancją duchow ą (III, 115). Jest on niezm ienny, niepodzielny, jedyny. Jest on wieczny, czyli istnieje w każdym m om encie czasu, i wszechobecny, co oznacza, że jest on obecny naraz w każdym punk­ cie przestrzeni, który nie jest pusty, lecz zaw iera jakąś substancję; Bóg je d ­ nak wypełnia przestrzeń w sposób odm ienny aniżeli m ateria (I, 203; III, 159- 160). Tę odm ienność zapewne m a na myśli Bolzano, gdy mówi o rzeczyw is­ tej obecności Chrystusa w kom unii, co nazywa on obecnością sakram entalną, „która jest obecnością rzeczyw istą (realną), ale nie cielesną i w ypełniającą przestrzeń” (IV, 334).

Jest to jednak sprawa bardzo niejasna. W system ie Bolzana różnica m iędzy substancją duchow ą i m aterialną nie jest różnicą natury tych substancji, lecz ich doskonałości. W myśl praw a ciągłości, przejętego za Leibnizem , Bolzano uznaje, że istnieją ciągłe, nieskokow e przejścia w naturze, m .in. m iędzy sub­ stancjami; a więc tych substancji jest nieskończenie wiele, uszeregow anych w nieskończoną hierarchię. Ponadto czas i przestrzeń są pojęciam i pozw alają­ cymi przede wszystkim na zastosow anie w procesie poznania praw a nie- sprzeczności, um ożliw iają bowiem dla dow olnego atrybutu A orzec, czy sub­

(8)

144 ADAM DROZDEK

stancja ta m a atrybut A czy nie-A (I, 162)ls. Czas i przestrzeń są więc po­ jęciam i pozbaw ionym i realności. Bolzano uznaje przy tym, że istota duchowa m oże przebyw ać w tym samym m om encie w różnych m iejscach oraz że w tym samym m iejscu w tym samym m omencie może przebyw ać wiele istot duchow ych (III, 162). Ciało m aterialne wypełnia ograniczoną część przestrze­ ni, która jednak składa się z nieskończenie wielu punktów. Na wszystkie te punkty oddziałuje w tym samym m om encie dusza, czyli jest w tym samym m om encie w nieskończenie wielu punktach. Skoro m ożliw e to jest dla ducha skończonego, to tym bardziej dla Boga, który jest duchem nieskończonym (III, 163). W ydaje się zatem , że m imo podkreślania przez Bolzana, że czas i przestrzeń są orzekane o stw orzonych i skończonych substancjach19, to definicja w szechobecności Boskiej pozw ala sądzić, że Boga również można określać za pom ocą kategorii czasu i przestrzeni, czyli że Bóg nie stoi poza hierarchią substancji, lecz jest jej częścią. Jest to odm ienne od wizji Boga podanej przez A ugustyna czy Cantora, dla których Bóg stanowił kategorię sam ą w sobie do tego stopnia, że przekraczał nawet kategorię bytów nieskoń­ czonych20.

Bolzano prezentuje rów nież dowód na istnienie B ogazi. Dowód jego pole­ ga na w ykazaniu, że Bóg - nie uw arunkow ana rzeczyw istość - istnieje i jest jeden. D ow ód opiera się na przesłankach, z których najw ażniejszą jest istnie­ nie praw a pow szechnego rozw oju, zgodnie z którym wszystko we wszech- świecie zm ierza ku lepszem u, na dłuższą metę tendencje rozw ojow e w przy­ rodzie, w społeczeństw ie i w życiu poszczególnych ludzi są wstępujące. N aj­ w iększy użytek czyni Bolzano z tego prawa w dziele Athanasia, które zawie­ ra dość niezw ykłą teorię nieśm iertelności.

18 P o r. B . B o l z a n o , B eitr ä g e zu e in e r b e g rü n d e te re n D a r ste llu n g d e r M a th em a tik, P ra g 1810, 1, 14; 1, 10; t e n ż e, W isse n sc h a fts le h re . S u lz b ac h 1837, § 79; t e n ż e, P a ra ­ d o x ie n d e s U n e n d lic h e n , L e ip z ig 1851, § 39.

19 T e n ż e, P a r a d o x ie n , § 39, § 55.

A. D r o z d e k, B e y o n d In fin ity : A u g u s tin e a n d C anxor, „ L av al th é o lo g iq u e e t p h ilo s o ­ p h iq u e ” , 5 1 (1 9 9 5 ), n r 1. s. 127-140.

‘:i B o lz a n o p re z e n tu je trz y ta k ie d o w o d y : w R e lig io n s w is s e n s c h a ft (I, 178-179), w W isse n ­ s c h a fts le h r e (§ 3 3 0 ) i n a jb a rd z ie j w y ra fin o w a n y w A th a n a s ia (S u lz b ac h 1838, s. 3 2 1 -3 2 6 ); ten to w ła śn ie d o w ó d p re z e n tu je m y w n in ie jsz y m a rty k u le. Z o b . też; H. S c h r ö d t e r , P h ilo s o ­ p h ie u n d R e lig io n : d ie „ R e lig io n s w is s e n s c h a ft” B e r n a r d B o lz a n o s, M e ise n h e im am G lan ¡972, s. 7 7 -8 7 ; E. H e r r m a n n , D e r re lig io n s p h ilo s o p h is c h e S ta n d p u n k t B e r n a r d B o lz a n o s un ter B e r ü c k s ic h tig u n g s e in e r S e m a n tik , W is s e n sc h a fts th e o rie u n d M o ra lp h ilo s o p h ie , U p p s ala 1977, s. 1 4 8-155.

(9)

PRAWO POSTĘPU I PRAWO MORALNE W TEOLOGII BOLZANA 145

A oto sam dowód. N iewątpliwe jest, że istnieje coś rzeczyw istego, przy­ najm niej nasze przedstaw ienia, m yśli itp. N asze przedstaw ienia, m yśli itp. są naszymi przedstaw ieniam i, a zatem naszym i atrybutam i, a nie substancjam i [zdaniem Bolzana substancje istnieją sam odzielnie, atrybuty (tzw. adherencje) są niesam odzielne i są atrybutam i substancji - A. D.]. Nasze przedstaw ienia, myśli itp. wciąż się zm ieniają. Istnieją zatem zm ienne substancje, których my sami jesteśm y przykładam i. Każda zm ienna istota ma moc przedstaw iania. Ta moc przedstaw iania, zgodnie z prawem postępu, nieustannie rośnie. Zm ienna istota zakłada istnienie czegoś niezm iennego, co pozostaje takie samo mimo wszelkich innych zmian, „jak bowiem m oglibyśm y orzec, że istota, którą widzimy [...] jest tą samą, którą w cześniej w idzieliśm y [...]?”. To założenie jest również konieczne, gdyż oddziaływ anie innych istot na daną zm ienną istotę „jest w stanie rozwinąć masę m ocy”, którą w rzeczyw istości obserw uje­ my. Owo niezm ienne jądro um ożliw ia ciągły w zrost m ocy danej istoty. P od­ stawa rozw oju danej istoty jest skończona i ograniczona, jednakże poniew aż istota ta ciągle się rozwija, to podstaw ę tę uważać trzeba za coś, „co w sobie mogłoby być większe, aniżeli jest rzeczyw iście”. Poniew aż m ożliw ości danej istoty w danej chwili są jakie są, nie w iększe i nie m niejsze, to musi istnieć niezależny od tej istoty powód, dlaczego te m ożliw ości nie są w iększe. Zm ienna istota ma tylko skończoną ilość m ożności, jeśli więc m ożności te wzajem nie się warunkują, to przynajm niej jedna z nich musi być w arunkow a­ na przez coś zewnętrznego. Poniew aż, z definicji, każda istota jest całością swych m ożliw ości, musi istnieć przyczyna tej istoty. Stw orzenie oznacza stworzenie nie w czasie, lecz w w ieczności, zatem przyczyna ta musi być również wieczna, a także niezm ienna (będąc bow iem zm ienną, sam a przyczy­ na potrzebow ałaby przyczyny). Jako niezm ienna, przyczyna ta musi zaw ierać w szelką moc w nieskończonej, niem ożliw ej do w yczerpania ilości, co czyni ją bytem doskonałym . Ta ostateczna przyczyna jest jedna, gdyby bowiem było ich wiele, to każda z nich m usiałaby działać tak samo, czyli być tą sam ą istotą (Bolzano opiera się tu na principium identitatis indiscernibilium ). Przy­ czyną tą jest Bóg.

Dowód powyższy jest w ersją dowodu kosm ologicznego, zaczyna on bo­ wiem od istnienia zmiennych i skończonych substancji i od założenia, że grunt ich istnienia musi istnieć poza nimi. Zauw ażm y przede wszystkim pewną paradoksalność tego dowodu. Skoro Bóg jest nieuw arunkow aną rzeczy­ wistością, to czy możliwe jest dow iedzenie jego istnienia? W dow odzie używa się przesłanek, a więc w arunków. Zdać sobie jednak należy spraw ę, że nieuw arunkow anie, o którym mówi definicja bytu Boskiego, jest kategorią ontologiczną, natom iast warunki dowodu są natury logicznej. D ow ód taki

(10)

1 4 6 ADAM DROZDEK

oznacza, że są praw dy bardziej oczyw iste niż istnienie Boga, z których to istnienie m ożna wywieść.

Zasadność tego dow odu opiera się na przesłankach, które same w sobie nie są oczyw iste. Bolzano zakłada tu zasadność prawa powszechnego rozw o­ ju. Skąd w iadom o, że praw o to jest słuszne? Fakt, że wszechśw iat się rozw i­ ja, staje się lepszy, że w szystko zm ierza ku pełności, jest na tyle nieoczyw is­ tym założeniem , że sam w sobie m oże służyć za dowód na istnienie Boga, który jako doskonały byt jest gw arantem działania tego prawa. Poprzez roz­ wój w iodący ku coraz to w iększej pew ności świat przybliżałby się zarazem do Boga, co jest poglądem , który - jak wiadom o - odnajdujem y u Teilharda de Chardin.

N astępnie dowód ten zakłada, że stw arzanie jest odwiecznym procesem, co pozw ala na uzasadnienie, że i ostateczna przyczyna jest wieczna. Takie rozum ienie stw arzania jest jed nak o w iele m niej oczywiste i o wiele rzadziej w ysuw ane aniżeli stw orzenie w czasie.

Bolzano powiada rów nież, że istoty zm ienne m ają skończoną ilość możli­ w ości. M ożna jednak argum entow ać, że skończoność nie wyklucza nieskoń­ czoności. W w ąskich granicach zm iennej istoty m ieścić się może nieskończe­ nie w iele m ożliw ości, podobnie jak odcinek prostej zawiera nieskończenie w iele punktów' albo jak ograniczone przestrzennie ciało m aterialne składa się z nieskończenie w ielu punktów .

Ponadto, na co zw raca uw agę H errm ann, istnienie czegoś uwarunkowanego nie zakłada istnienia czegoś nieuw arunkow ego, lecz tylko czegoś, co w arun­ kuje*'. M ożliwość istnienia bytu nie uw arunkow anego przyjm uje Bolzano z góry, posługując się jako argum entem tym, że „niemal nikt, jak dotąd, nie w ątpił, że coś nieuw arunkow anego w ogóle istnieje” (I, 177). Ponadto „Bol­ zano najw idoczniej nie pom yślał o m ożliw ości, że dwa obiekty m ogą się w zajem nie w arunkow ać”23.

V

K ontrow ersyjna jest pozycja Bolzana w spraw ie relacji prawdy i m oralnoś­ ci. O tóż istnieje w nas naturalny popęd do poznania prawdy (I, 56), ale rów­

22 H e r r m a n n, d z. c y t., s. 152.

2 H. G a n t h a 1 e r, P . S i m o n s, B e r n a r d B o lz a n o s k o sm o lo g isc h c r G o ttesb ew e is, „ P h ilo s o p h ia N a tu ra lis ” , 2 4 (1 9 8 7 ), s. 474.

(11)

PRAWO POSTĘPU I PRAWO MORALNE W TEOLOGII BOLZANA 147

nież „pęd do szczęśliw ości” (I, 43). W czym m ożna znaleźć ow ą szczęśli­ wość? Otóż szczęśliw ość tę odnaleźć m ożna postępując zgodnie z praw em moralnym - i dlatego też człow iek znajduje praw dziw e spełnienie nie w w ol­ ności, lecz w m oralności (I, 48).

Ponieważ postępow anie zgodnie z praw em m oralnym m a najw yższą w ar­ tość, to podporządkow ane być tem u rów nież powinno poszukiw anie praw dy, tak więc poszukiw anie prawdy powinno być zaw ieszone, jeśli w ym aga tego dobro ogólne. Człowiek jest istotą skończoną, nie będzie więc nigdy w stanie poznać wszystkich prawd, których jest nieskończenie w iele, pow inien jednak respektować prawo m oralne, choćby jego w iedza była niepełna. Czasam i pożyteczne jest nawet posłużenie się błędnym przekonaniem , jeśli dobro ogólne mogłoby na tym skorzystać. Tak więc błąd ma pozytyw ne znaczenie i bywa wręcz konieczny ze w zględu na praw o moralne. Chodzi tu nie tylko o nieświadom y błąd, ale o świadom e sam ooszukiw anie się: istnieją m ianow i­ cie przypadki, „gdy nie tylko pozw ala się na to, lecz gdy jest naszym obo­ wiązkiem sam ooszukiw ać się”24, bo „czym światło jest dla oka, tym praw da dla rozumu, a poniew aż nie każde światło jest pożyteczne, a tylko [światło] na właściwym m iejscu”. Tak samo jest z praw dą; '.

Błąd ma pozytyw ne znaczenie - i Bóg posługuje się nim, kiedy to ko ­ nieczne. Sam Bóg jest prawdą, lecz oznacza to jedynie, iż nie dopuszcza On do uznania przez nas błędu, jeśli błąd ten jest szkodliwy. Z godnie z tym rozumieniem Bóg pozw ala na przyjęcie przez nas błędów , gdy te są pożytecz­ niejsze aniżeli prawda. Prawda bowiem m oże być dla nas nie do zniesienia, Bóg więc prowadzi nas do niej stopniowo. K onsekw encją tego poglądu jest uznanie zasadności każdej religii uznającej sam ą siebie za religię objaw io­ ną2''. Prawo m oralne jest zasadniczym elem entem służącym ocenie danej religii. W różnych fazach rozw oju ludzkości m ożliw e są różne praw dziw e religie i w ocenie ich praw dziw ości należy wziąć pod uw agę naukę tej religii, nie cuda, które m ają potw ierdzać jej praw dziw ość. Rzecz bow iem polega na tym, na ile dana religia przyczynia się do wzrostu m oralnego ludzi, na ile jest „moralnie pożyteczna”, a nie w jakiej opraw ie przychodzi (I, 443-444; II, 4).

4 B . B o I z a n o, E r b a u u n g sr e d e n an d ie H ö r e r d er P h ilo s o p h ie a n d e r P r a g e r U n iv e r ­ sitä t, t. IV , P ra g 1852, s. 36.

T am że , s. 45. W arto z au w a ż y ć, że ju ż P la to n m ó w ił o p o s łu g iw a n iu się „ fałsz am i w s k a z a n y m i” (P a ń s tw o , 4 1 4b) i d o w o d z ił w y ż sz o śc i m o ra ln e j k łam cy ś w ia d o m e g o nad n ie ś w ia ­ do m y m , g d y ż tem u p ie rw sz e m u p ra w d a św ieci w d u sz y , tem u d ru g ie m u z aś fa łs z (p o św ię c o n y tem u je s t d ialo g H ip p ia s z M n

(12)

1 4 8 ADAM DROZDEK

W arto jednak podkreślić, że te subiektyw istyczne poglądy na religię należą do w czesnych poglądów Bolzana, w późniejszym okresie porzucił je. W R eli­

gionsw issenschaft charakterystyka religii przybiera o wiele bardziej obiek-

tyw istyczny ton. Bolzano pow iada bowiem , że w iedza, której fałszywości m ożna dow ieść, w łaśnie dlatego nie może przynieść żadnego pożytku m oral­ nego, poniew aż niem ożliw a jest w iara w jej fałszyw ość (III, 6-7). Dotyczy to jedn ak nauki dow odliw ie fałszyw ej, a więc m ożliw a jest wiara w naukę, która jest fałszyw a, ale my o tym nie wiemy. Bolzano przew idując taki za­ rzut, pow iada, że należy przynajm niej „pokazać, że dana nauka nie jest do­ w odliw ie fałszyw a”, czego dokonuje się przez pokazanie, że dana nauka nie pozostaje w sprzeczności z innymi dow odliw ie praw dziw ym i naukami. Tonuje to w czesne poglądy Bolzana, lecz nie w yklucza m ożliw ości istnienia fałszy­ wej nauki niesprzecznej z tym, co jest dow odliw ie prawdziwe. Pozostaje zatem w ciąż otw arta m ożliw ość, że jakaś fałszyw a nauka może być moralnie pożyteczna.

Gdy jakaś nauka jest m oralnie pożyteczna, to nie należy jej od razu odrzu­ cać, jeśli napotka się w niej sprzeczności. Rzecz w tym, że sprzeczności m ogą dotyczyć dosłow nego rozum ienia pew nych elem entów tej nauki, pod­ czas gdy w rozum ieniu obrazow ym sprzeczność znika. Rozum ienie obrazowe zaś przedstaw ia pew ien obraz w sposób „najbardziej dla nas korzystny” (II, 21). To obrazow e rozum ienie dotyczy jednak tylko nauki, a nie potw ierdzają­ cych ją cudów: „żaden m yślący człow iek nie może pow ażnie sądzić, że opisy cudów w księgach Nowego Przym ierza w zam ierzeniu ich autorów powinno się traktow ać tylko alegorycznie” (II, 113). W dyskusji ze Stoppanim Bolzano utrzym uje, że w iara katolików w transsubstancjację, tj. w przem ienienie chle- ba i w ina w ciało i krew Chrystusa, ma o wiele korzystniejszy wpływ na m oralność w iernych aniżeli w iara protestantów w sym boliczne znaczenie kom unii. G dyby jednak pozostać przy tym argum encie i utrzym ywać, że obecność C hrystusa w kom unii traktować należy w sposób obrazowy, to - jak zarzucał Stoppani w korespondencji z Bolzanem - wierni staną się ofiarą fetyszyzm u w traktow aniu kom unii27. Później Bolzano wycofał się z tej po­ zycji i w Religionsw issenschaft bardzo m ocno podkreśla sprawę literalnego traktow ania transsubstancjacji, aczkolw iek m im ochodem zauważa, że „nawet gdybyśm y m ogli przyjąć, że Jezus nie przew idyw ał i nie zam ierzał tak do­

27 D y s k u s ja ta sta n o w i treś ć k sią ż k i Ü b er d ie P e r fe c tib ilitä t d es K a th o lizism u s (L eip zig 1845); p o r. W i n t e r, d z . c y t., s. 107-108.

(13)

PRAWO POSTĘPU I PRAWO MORALNE W TEOLOGII BOLZANA 149

słownego wykładu swych słów [dotyczących kom unii], to i wtedy nic szkodli­ wego nie wypływałoby z takiej nauki” (IV, 326).

VI

Bolzano, będąc zwolennikiem leibnizjańskiej teodycei, rów nież istnienie zła w świecie widzi w pozytywnym św ietle, na co pozw ala mu uniw ersalne prawo moralne. Tak więc jest rzeczą pew ną - pow iada Bolzano - że Bóg dopuszcza do zajścia tych wydarzeń, które są najkorzystniejsze dla dobra ogólnego (I, 360), co obejm uje rów nież w ydarzenia, które uznalibyśm y za złe czy szkodliwe. Zło w świecie jest konieczne dla jego w iększej doskonałości, tak więc nie przeczy to świętości Boskiej, że zło jest przez niego pow odow a­ ne (I, 75).

Historia Kościoła świadczy o wielu rzeczach, których charakter daleki był od tego, co uznalibyśm y za duch chrześcijaństw a. Jednakże zdaniem Bolzana błędy w Kościele albo dotyczyły spraw natury pozareligijnej, albo będąc nawet tej natury nie miały szerokiego zasięgu, albo m ając taki zasięg nie były szkodliwe w danym czasie, a w ręcz przeciw nie, pożyteczne, i „w łaśnie z po ­ wodu tej użyteczności tolerow ała je opatrzność B oska”. W ten to sposób nic nie poszło na marne, a zdobyte dośw iadczenie pozw oliło na w zniesienie się Kościoła na wyższy poziom.

Obecność zła w życiu poszczególnych ludzi rów nież nie jest przypadkiem . Dzięki nieskończonej mocy, m ądrości i św iętości Boskiej w szelkie przedsię­ wzięcia powzięte w dobrych zam iarach doprow adzą do dobrego skutku (IV, 122; I, 240). Co prawda przedsięw zięcia te m ogą też mieć złe skutki, lecz owe dobre zamiary powodują, że nie będziem y za nie odpow iedzialni w obli­ czu Boga. Jeśli jednak zamiary były zle, to naw et pozytyw ne efekty nie liczą się na naszą korzyść (IV, 139-140).

Naruszenie dobra ogólnego jest grzechem śm iertelnym . G rzechy takie zasługują na w ieczne potępienie (IV, 152). Nie oznacza to załam ania praw a postępu, gdyż potępienie jednych stanowi ostrzeżenie dla pozostałych, a więc przyczynia się do wzrostu dobra ogólnego. Poza tym grzesznik wcale nie czułby się szczęśliwy przebyw ając przez w ieczność przed obliczem Boga (IV, 184).

(14)

150 ADAM DROZDEK

VII

Teologia Bolzana przedstaw ia Boga, którego transcendencja podporząd­ kow ana jest obiektyw ności praw dy. Bóg nie jest praw dą w tym sensie, że praw da jest czymś od Boga odm iennym . Niezależność Boska oznacza tylko niezależność od jakiejkolw iek innej istoty stw orzonej, do tego stopnia, że w szelka istota stw orzona jest nieustannie zależna od Boga. Tak więc Bóg utrzym uje w szystko w istnieniu, czyli nie tylko stworzył świat, ale jest nie­ ustanną przyczyną jego istnienia (III, 163, 253, 257-258, 285-286). Niezależ­ ność B oska nie oznacza jed n ak niezależności od obiektywności czy też aprio- ryczności, co w przekonaniu Bolzana gw arantuje, że Bóg nie jest w stanie ustanow ić w edług w łasnego upodobania apriorycznych, tj. czystych prawd pojęciow ych. Te praw dy pojęciow e w yznaczają obszar działalności Boskiej. Boskie przym ioty są motorem tej działalności, lecz jej plan pochodzi z zew­ nątrz, m ianow icie ze sfery praw d obiektyw nych. Ta sfera powoduje, że Bóg stw orzył św iat takim, jakim go w idzim y, św iat, który dzięki obiektywnem u praw u postępu zm ierza ku doskonałości, przy czym doskonałość ta wyznaczo­ na jest doskonałą realizacją obiektyw nego praw a m oralnego. Praw dą jest, że dla Bolzana „to, co m oralne, jest treścią i uzasadnieniem tego, co religij­ ne”28, lecz treścią i uzasadnieniem tego, co moralne, jest sfera obiek­ tywnych prawd. Bóg dla Bolzana jest logikiem - z czym zgodziłoby się wielu jego poprzedników , np. K artezjusz czy Leibniz, uważający Boga za m atem atyka - lecz logik ten posługuje się niezależnym od niego systemem form alnym , którego może używ ać, by w yprowadzać twierdzenia. System ten jest obiektyw ny w sobie, a realizacją tego system u jest świat stworzony przez Boga-logika. Świat został stw orzony w sposób determ inowany przez przesłan­ ki system u (prawo m oralne i praw o rozw oju), rozw ija się zgodnie z tym form alnym system em czystych prawd. Świat jest modelem tego systemu i doskonałość Boga jest gw arantem , że jest to model zamierzony, zgodny z system em . Bóg jednak jest tutaj tylko w ykonaw cą tego, co głosi niezależny od niego system , na którego kształt sam nie ma wpływu. Trudno się dziwić, że koncepcja ta nie spotkała się z pozytyw nym oddźwiękiem w czasach Bol­ zana i że dziś nie należy ona do często dyskutow anych system atyzacji teolo­ gii chrześcijańskiej.

28 L. W a 1 d s c h m i t t, B o lz a n o s B eg r ü n d u n g d es O b je k tiv ism u s in d e r th eo retisc h en u n d p r a k tis c h e n P h ilo s o p h ie , G ie ß e n - W ü r z b u r g 1937, s. 35.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wykorzystuj¹c wzór na dyla- tacjê czasu (MT 06/06), stwierdzamy, ¿e jeœli po- ci¹g porusza siê z prêdkoœci¹ v, to czas zmie- rzony pomiêdzy zdarzeniami (wys³anie i

kiedy władca zasiadł na tebańskim tronie w okolicznych górach pojawił się dziwny stwór który porywał ludzi i rzucał ich w przepaść miał twarz kobiety a z

Własność ta, powiązana logicznie z kwestią linearności wyrażeń językowych, sprowadza się do tego, że z potoku mowy można wydobywać jednostki dwojakiego rodzaju: po

Podczas gdy Immanuel Kant stawiając pytanie „czym jest człowiek?” starał się człowieka — światowego obywatela, który jest obywatelem dwóch światów, uczynić

Osobnym zagadnieniem jest  to,  że  książka  Stworzenie i po- czątek wszechświata  pokazuje,  jak wiele pracy czeka współcze- snych  teologów.  Mimo 

Metodologicznie chybiony jest pogląd, jakoby nauka powstawała tak, iż najpierw wskazuje się przedmiot zamie- rzonego badania, niczym pole do uprawy; potem szuka się stosownej

Ale skoro każdy podzbiór zbioru liczb naturalnych ma swój unikalny kod w postaci nieskończonego ciągu zer i jedynek (oraz każdy ciąg zer i jedynek odpowiada pewnemu podzbiorowi

Wariacją n–elementową bez powtórzeń ze zbioru m–elementowego nazywamy uporząd- kowany zbiór (n–wyrazowy ciąg) składający się z n różnych elementów wybranych z