• Nie Znaleziono Wyników

Astrologia Talesa

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Astrologia Talesa"

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

Artur Przybysławski

Astrologia Talesa

Acta Universitatis Lodziensis. Folia Philosophica nr 16, 3-21

2004

(2)

A C T A U N I V E R S I T A T I S L O D Z I E N S I S

F O L IA P H IL O S O P H IC A 16, 2004

A rtur P rzybyslaw ski

A ST R O L O G IA TA LESA

M yth o s znaczy „ m o w a” , „opo w iad an ie” . N ie przeciw staw ia się on w pierwszym rzędzie

słowu logos, k tó reg o pierw otnym sensem, zanim nie zacznie o n o w skazyw ać n a inteligencję i ro zum , je s t także „ m o w a” , „ d y sk u rs” . [...] N ie chodzi więc o to , by przeciw staw ić m it rozum ow i ja k o dw óch o d rębnych adw ersarzy, z k tó ry ch k ażdy w yposażony je s t we właściwą sobie b ro ń , ale o to , ab y p o p rze z d o k ła d n ą an alizę określić, n a czym p o leg a ró żn ic a w „ fu n k cjo n o w an iu ” teologicznego dyskursu poety takiego ja k H o m er w sto su n k u d o tekstów filozofów czy' histo ry k ó w , oznaczyć rozbieżności w sposobach k o m p o n o w a n ia , organizacji i rozw oju op o w iad an ia, w sem antycznych grach i w rozm aitych logikach n a rra c ji1.

F ilozofia wyszła z wody. Jakże jed n ak często zap o m in a się, że m a ona jeszcze inny początek, a m ianow icie bogów . Z p u n k tu w idzenia całej późniejszej filozofii Tales pam iętany jest przede wszystkim ja k o ten, który wodę uznał za zasadę wszechrzeczy, ja k o ten, który zerwał z m yśleniem m itologicznym i zaproponow ał nowy typ refleksji, k tó rą rządził logos. Ów obiegowy pogląd prow adzi najczęściej do banalnych tw ierdzeń, k tó re m iast dowodzić filozoficznego wysiłku Talesa, im putują m u naiw ność. W edle takiego ujęcia2 filozofia u swych źródeł jest zajęciem nie spekulatyw nego myśliciela, lecz tłum acza, który im iona bogów zastępuje p o noć bardziej zrozum iałym i term inam i. T akie ujęcie nie w ykracza, w gruncie rzeczy, poza stw ierdzenie pew nego prostego fak tu historycznego, ja k im je st zm iana nazewnictwa. Czy jed n ak sam o zastąpienie im ienia O keanos słowem „w o d a” m iałoby rzeczywiście być tak wielkim osiągnięciem, sk o ro każdy G rek nie m iał wątpliwości co do akw atyczności tego boga? Filozofia zaczynać by się m iała od truizm u? W Talesie m o żn a dostrzec filozofa dopiero w tedy, gdy podejm ie się próbę uchwycenia wysiłku myślowego, jak i stoi za ow ą zm ianą nazew nictw a. Nie dlatego jest on filozofem, że proponuje now y język, lecz przede wszystkim dlatego, że m a pow ody, by to uczynić. Jeśli filozofia

1 J.-P . V e r n a n t , Ź ródła m yśli greckiej, przeł. J. Szacki, G d a ń sk 1996, s. 15-17. 2 Por. n p . G . S. K i r k , J. E. R a v e n , M . S c h o f i e l d , Filozofia przedsokratejska, przeł. J. L ang, W arszaw a 1999, s. 108.

(3)

4 A rtu r Przybyslawski

wywodzi się od Talesa, to jeszcze dzisiaj pow inna być w stanie zobaczyć w jego myśli swe szlachetne początki. W przeciwnym razie myśl Talesa zawsze jaw ić się będzie jak o tw ór prymitywny. Chodzi więc o to, by już na początku filozofii dostrzec ten wysiłek myślowy, k tó ry zawsze ją ożywia! bez względu na czas i miejsce, zm aganie z językiem próbującym sprostać dośw iadczeniu filozoficznemu, ta k w yjątkow em u i jednostkow em u, że póź­ niejsze myślenie i dyskurs będzie m ogło już tylko eksplorow ać obszar otw arty przez Talesa. ,

Z dorobkiem Talesa los obszedł się nader łaskawie, albowiem zachow ał d la nas dw a najw ażniejsze zdania, k tó re pośw iadczają dw oistość jego m yślenia. Jeśli chce się wejść w św iat Talesa, nie m o żn a w yrzucać z niego m itologii i jej bogów. Liczba m n o g a jest tu bardzo isto tn a - nie bóg, lecz bogowie. T ru d n o o bardziej w yraźną d eklarację politeizm u niż zdanie T alesa, tru d n o o bardziej charakterystyczny rys greckości niż politeizm - „dla tej to m oże racji Tales utrzym yw ał, że w szystko jest pełne bogów ” 3. Hegel jed n ak z politeizmem T alesa rozpraw ia się ta k szybko, ja k b y m onizm byl jedynym chlebem powszednim inteligentnego G reka w VI w. p.n.e. N a d o d atek nie przebiera w słowach:

Tw ierdzenie Talesa, ze w oda je s l A bsolutem , albo ja k m aw iali staro ży tn i, zasad ą, jest twierdzeniem filozoficznym . O d niego właśnie zaczyna się filozofia, p o niew aż w raz z nim p o jaw ia się św iadom ość tego, że isto tą, tym , co praw dziw e, jed y n y m bytem , k tó ry istnieje sam w sobie i d la siebie, jest Jedno. [...] G recy trak to w ali słońce, góry, rzeki itd. ja k o sam oistne moce, czcili je ja k o bogów, podnosili je dzięki fantazji d o rangi istot aktyw nych, nieśw iadom ych, chcących. [...] O tó ż tw ierdzenie to jest p o skrom ieniem owej dzikiej, nieskończenie pstrej H om eryckiej fantazji - znosi tę n ieskończoną m nogość oderw anych od siebie zasad , całe to nie trzym ające się ku p y w yobrażenie, zgodnie z którym pewien szczegółowy przed m io t jest czymś praw dziw ym ” 4.

Cale to w yobrażenie H egla „trzym ałoby się k u p y ” , gdyby T ales uznal twierdzenie o wodzie za ważniejsze od swej deklaracji politeizm u. Tales jed n ak form ułuje po p rostu dw a stw ierdzenia i żadnem u nie przyznaje pierwszeństwa. Pierwszeństwo przyznaje jednem u z nich Hegel, a czyni to oczywiście w imię swej filozofii. A zatem odczytanie H eglow skie jest w oczywisty sposób połowiczne. Owa polowiczność jest w jego interpretacji nieunikniona, wszelkie zaś inne odczytanie byłoby na gruncie heglizmu błędem. Jeśli bowiem rozwój ducha znajduje odzwierciedlenie w filozofii - a ta k w edle H egla być m usi - to h isto ria filozofii m u si ukazyw ać dialektyczny rozw ój sam ej filozofii. Stąd też w ynika uprzyw ilejow anie

3 A r y s t o t e l e s , O duszy, przeł. P. Siwek, W arszaw a 1988, s. 70, [41 la]. Pozw alam sobie tu n a m ałe nadużycie tegoż cy tatu , co - m am nadzieję - m o żn a m i wybaczyć.

4 G . W. F. H e g e l , W ykła d y z historii filo zo fii, przeł. Ś. F . N ow icki, l. 1, W arszaw a 1994, s. 243 i n.

(4)

A stro lo g ia T alesa 5 ogólności (a w raz z nią jedności), k tó ra staje się punktem odniesienia dla całego Heglowskiego w ykładu historii filozofii. Filozofia zatem zacznie się w m om encie, gdy św iadom ość zdoła ująć byt ja k o jedność, gdy w jego w ielorakich m anifestacjach dostrzeże ogólność. I ta k też twierdzi Hegel: „filozofia zaczyna się tam , gdzie to, co ogólne, zostaje ujęte ja k o wszechogar­ niające istnienie, albo gdzie istnienie uchwycone jest w pewien sposób ogólny” 5. Takie założenia zm uszają Hegla do jego jednostronnego i połowicz­ nego odczytania. U znanie rów norzędności Talesow ych zd ań byłoby wręcz sprzeczne z założeniami całej Heglowskiej filozofii, w ram ach której ujm ow ana być m usi historia filozofii6. Jeśli Hegel ja k o filozof m a być sobie wierny, m usi zdaniu o wodzie przyznać pierwszeństwo, dlatego że pierw szeństw o przyznaje m u nie tyle on sam , co raczej duch spełniający się w dziejach filozofii.

U sam ego T alesa n ap o ty k am y je d n a k po p ro stu dw a ró w n o rzęd n e zdania, k tó re nie chcą się poddać dialektycznem u ruchow i, rządzącem u ponoć rozwojem filozofii. T o właśnie ich rów norzędność je st najw iększą zagadką, a więc - zgodnie z w ykładnią zagadki u Colliego i C alasso - największym wyzwaniem dla myślenia. Nie uprzedzajm y je d n a k faktów i wróćm y jeszcze do Hegla.

Niewątpliwą zasługą Hegla jest sam o odczytanie w ybranego i uprzywilejo­ wanego przez niego zdania Talesa. Hegel ja k o pierwszy dostrzega dość prosty fakt dotyczący tego pierwszego pojęcia filozoficznego, jak im jest Talesow a woda, a mianowicie, że „W oda nie m a zmysłowej ogólności - [lecz] właśnie spekulatywną”7. Hegel jako pierwszy stara się pokazać wysiłek myślowy Talesa, który porzuciwszy empirię, próbuje myśleć Je d n o ś ć n a tu ry ” . T ales w ybiera stowo, ■ które w ustach filozofa natychm iast wyzbywa się nie tylko swej empirycznej konkretności, ale i - ja k m ówi Hegel - zmysłowej ogólności. W oda nie odsyła już do codziennego dośw iadczenia ani naw et d o jego uogólnienia. Słowo to mówi o wysiłku myśliciela, a wysiłek jest tu konieczny, gdyż „zachodzi konflikt pomiędzy ogólnością zmysłową a ogólnością pojęcia”8. Tales próbuje myśleć J e d n o ś ć ” poprzez stary zużyty term in, k tó ry w raz z tą próbą n abiera nowej m ocy, czyniącej z niego pojęcie filozoficzne. Z dawnego słowa uogólniającego doświadczenie zmysłowe pozostaje tylko znajom y kształt liter, k tó re tu p o raz pierwszy uk ład ają się w taki rodzaj nazwy, bez którego filozofia nie m ogłaby istnieć - abstrakcyjne pojęcie; w rodzaj nazwy, który sam kiedyś stanie się przedm iotem filozofii.

K iedy Hegel w słowie „w o d a” dostrzega konflikt m iędzy zm ysłow ą ogólnością a ogólnością spekulatyw ną, odkryw a u sam ego p o czątk u filozofii

5 Ibidem, s. 139.

b W lej kwestii po r. Przedmowa tłumacza, [w:] G . W. F. H e g e l , op. cit., t. 1, s. X X X II í n.

7 Ibidem, s. 241. * Ibidem.

(5)

6 A rtu r Przybysławski

coś, co zawsze będzie kształtow ać jej dyskurs - m etaforę, której, p a ra d o k ­ salnie, dyskurs filozoficzny starał się zawsze pozbyć’. Hegel term inu „m etafora” tu nie używa, jasne jest jednak, że opisywany przez niego konflikt zachodzi między znaczeniem literalnym a znaczeniem m etaforycznym słow a „w o d a” . Znaczeniem literalnym jest ogólność zmysłowa, czyli podsum ow anie wielu dośw iadczeń zmysłowych, w których odnajdyw ano ten sam typ przedm iotu, opatryw any z tego względu zawsze tą sam a nazwą. Przy tym znaczeniu pozostają wszystkie odczytania Talesa, które w pychają go w ciasny kontekst fizykalizmu. Jeśli jed n ak Taies m a być filozofem, m usi m yśleć abstrakcyjnie, a zatem m usi wyjść p o za zwykłe uogólnienie dośw iadczenia zmysłowego. „N astępuje tu odejście od tego, co zaw iera się w naszym postrzeżeniu zmysłowym, odstąpienie od tego czegoś bezpośrednio istniejącego” 10. Dzięki tem u krokow i myślenie m oże poprzez instrum entalnie trak to w an y term in „w o d a” ująć jedność wszechrzeczy. T erm in „w o d a” ukazuje zatem swoje znaczenie m etaforyczne - ogólność spekulatyw ną. W arto zauważyć, że do owej ogólności spekulatywnej dochodzi się z konieczności poprzez znaczenie literalne. Znaczenie literalne potrzebne jest po to, by poza nie wykroczyć. M o m en t jego p rzekraczania rozpoznaje Hegel ja k o k o n flik t pom iędzy obom a, ogólnościami. K onflikt, który wcale nie zostaje zażegnany z chwilą pom yślenia jedności. Albowiem Tales nie używa słowa „jedność” . Jedność zawsze m yślana jest poprzez ogólność zmysłową, k tó ra jest punktem oparcia d la refleksji filozoficznej, m ającej ów p u n k t następ n ie przekroczyć ku abstrakcyjnej treści — jedności.

Jeśli cały ów zabieg m etaforyzacji pozw alający narodzić się filozofii wydaje się dziś banalny, to należy sobie zdać spraw ę z sytuacji Talesa. Intuicja Talesa pchnęła go do pom yślenia czegoś nowego, wyprzedzając niejako adekw atny dla niej język, czyli język filozofii. To właśnie w obliczu intuicji T alesa ujaw niła się niewystarczalność języka m itologii i b rak języka filozoficznego. Nie dysponow ał on arsenałem abstrakcyjnych pojęć, z których korzysta cała późniejsza filozofia. G dy m a się jedno takie pojęcie, łatwiej ju ż tw orzyć kolejne. Tales je d n a k je st pierwszy. D lateg o zapew ne ów m o m en t pierwszej intuicji filozoficznej był chw ilą napiętego m ilczenia, niemego thaumadzein. N a początku było milczenie, a nie słowo, które zabrzm iało dopiero chwilę później.

„Twierdzenie, że zasadą jest w oda, jest całą filozofią T alesa” " - z tą opinią H egla zgadza się całkowicie antyheglista Nietzsche. Rów nież Nietzsche

9 Sym ptom atyczne, że już pierwsze zdanie filozofii je s t zdaniem m etaforycznym . B rak tu jed n a k m iejsca n a szersze rozw ażania o roli m etafory w m yśleniu filozoficznym . W tej kwestii po r. tek st P. d e M a n a , Epistemologia m etafory, [w:] i d e m , Ideologia estetyczna, przel. A. Przybysław ski, G d a ń sk 2000.

10 G . W. F. H e g e l , op. cit., s. 244. 11 Ibidem, s. 243.

(6)

A stro lo g ia Talesa 7 pam ięta Talesow i tylko zdanie o w szechobecności wody i tylko n a jego podstaw ie ocenia d o k o n an ia Talesa: „W artość myśli T alesa - także po stwierdzeniu jej niedowiedlności - polega raczej n a tym, że ow a m yśl m iata być z założenia niem ityczna i niealegoryczna” 12. Z a niem ityczną m o żn a by tę myśl uznać tylko wtedy, gdyby nie towarzyszyło jej zdanie o bogach.

Wszelka wypowiedź w języku jest m etaforyczna13 i tak też jest w przypadku Talesowego zdania o wszechobecności wody. Ostatecznie w edług Nietzschego „ w o d a ” o raz im ię boga, którym posłuży się p o e ta grecki, są rów nie m etaforyczne, równie ułom ne w przekazie ich dośw iadczenia. T oteż d la filozofa - porów nyw anego z dram aturgiem - „w yrażenie każdej głębokiej intuicji filozoficznej za p om ocą dialektyki i refleksji naukow ej stanow i wpraw dzie jedyny środek przekazania czegoś ujrzanego, ale środek m izerny, w zasadzie m etaforyczny, całkowicie niewierny przekład w inną sferę i inny język. T ak Tales widział jedność bytu, a gdy chciał ją zakom unikow ać, mówił o wodzie!” 14 N a czym zatem m iałaby polegać różnica między filozofem a poetą, którzy rów ni są w obec m etaforyczności języka? N ietzsche sugeruje, że polega o n a n a doborze bardziej zrozum iałej (czyli bardziej spekulatyw nej) m etafory. Co jed n ak decyduje o jej większej zrozum iałości? Jeśli n a przykład imię Zeus jest ju ż dla nas tylko pustą nazw ą i kojarzy się z bajkam i, a Talesow a „w o d a” pozw ala nam na filozoficzne zrozum ienie, to decyduje 0 tym doświadczenie. D la w tajem niczonego orfika imię boga było bardziej nasycone treścią niż wszelka nazw a odw ołująca się do potocznej em pirii. M itologia m usi być m roczna i hiperalegoryczna d la dzisiejszego człowieka, bo brak m u greckiego jej dośw iadczenia.

Podsum ow ując Heglowskie i N ietzscheańskie odczytania Talesa, m ożna zdecydow anie stwierdzić, że greckiemu m ędrcow i nie chodzi w cale o wodę, na pewno nie o wodę, k tó rą poi nas codzienne dośw iadczenie. Rów nie dobrze m ożna by w jej miejsce wpisać x (co zresztą czyni w swej interpretacji Gilson, o czym za chwilę) i podstaw iać pod niego dow olne nazwy żywiołów. Okazuje się zatem, że najważniejszą informację w Talesowym zdaniu komunikuje nam gram atyka - liczba pojedyncza owego abstrakcyjnego orzecznika. O treści zdania T alesa decyduje to, ja k ono jest wypowiedziane. „ C o ” tego zdania jest p o ch o d n ą jego ,j a k ” . G dyby nie liczba pojedyncza, ani H egel, ani Nietzsche nie byliby w stanie przedstaw ić swoich - słusznych i rzetelnych - interpretacji tego zdania. O kazuje się zatem - wbrew potocznym ujęciom - że Tales chciał m ówić o jedności i wcale nie szło m u o określenie 1 nazw anie arche. Filozoficzne użycie term inu „arche" przypisuje się dopiero

12 F . N i e t z s c h e , Filozofia te tragicznej epoce Greków, [w:] i d e m , Pism a pozostałe

1862-1875, przei. B. B aran , K ra k ó w 1993, s. 117.

13 Por. F. N i e t z s c h e , Przedstawienie retoryki starożytnej, przel. B. B aran, [w:] Nietzsche

1900-2000, red. A. Przybysławski, K ra k ó w 1997, s. 24-26.

(7)

g A rlu r Przybysławski

A naksym androw i, a i to nie jest całkowicie pewne. Tales zaś chce w yrazić intuicję jedności. D opiero później - po jej stwierdzeniu - będzie m o żn a tę jedność próbow ać opisać i odpow iadać na pytania, czym jest i ja k a jest. U T alesa ow a jedność nie jest jeszcze w ogóle określona. M oże nieprzypad­ kow o uczeń T alesa - A n aksym ander - w prow adza term in ,,apeiron” , akcentując nadal nieokreśloność tej dopiero co rozpoznanej jedności; apeiron to niemal przekład Talesowej „w ody” 15. N ato m iast w yraźna różnica między Talesem i A naksym andrem polegałaby n a fakcie, że ten drugi pojm ow ał

apeiron genetycznie, u p a tru ją c w nim źródło, z k tó reg o w szystko się

różnicuje. Talesowi zaś m yślenie genetyczne jest obce, jeśli wierzyć anegdocie przekazanej przez D iogenesa Laertiosa: „ N a pytanie, co było najpierw , noc czy dzień, odpowiedział: »Noc, o jeden dzień pierwej«” 16.

D latego też m ówienie, że u T alesa arche jest w odą, to ak u ra t najm niej isto tn a - jeśli w ogóle nie błędna - inform acja, k tó ra jed n ak figuruje na pierwszym m iejscu w każdym podręczniku filozofii greckiej chętnie powie­ lającym banalne Arystotelesow e odczytanie Talesa. Banalne to m ało pow ie­ dziane,. w M etafizyce bowiem czytamy:

T ales [...] twierdzi, że w o d a je s t zasadą. [...] Zapew ne d oszedł d o tego w niosku n a d ro d ze obserw acji, że pożywienie je s t w ilgotne i że sam o ciepło pow staje z wilgoci i dzięki niej żyje (a to z czego coś pow staje, je s t zasad ą wszystkich rzeczy). N a po d staw ie tego o raz z faktu, że n a sio n a wszystkich rzeczy m ają w ilgotną n a tu rę , pow ziął m yśl, że w o d a je s t n a tu ra ln y m p oczątkiem wszystkich rzeczy w ilgotnych” 17.

Z wywodów A rystotelesa wynika, ja k w idać, je d n a - jakże błyskotliw a - teza, że w oda jest naturalnym początkiem wszystkich rzeczy w ilgotnych, a ten zbiór - śmiem twierdzić - nie pokryw a się ze zbiorem wszystkich rzeczy, pom ijając fakt, że jest to sąd analityczny, a więc żadne z niego filozoficzne odkrycie. C o zatem n a przykład z sucharam i, jeżeli już o p o ­ żywieniu m ow a, i z innymi rzeczami, które wcale wilgotne nie są? Arystoteles m oże i chciał tu pokazać, że w oda to arche, dlaczego je d n a k każe Talesowi posługiwać się w swym w nioskow aniu tą - delikatnie m ów iąc, w ątpliw ą - regułą, p o d an ą tu w nawiasie? Owo „coś” - tu znów pozw olę sobie na śmiałe stwierdzenie - to jeszcze nie wszystko. N ad er niefrasobliw ie poczyna sobie z Talesem ojciec logiki. Jedno jest pewne: podstaw ow e źródło naszej wiedzy o Talesie pozostaw ia wiele do życzenia. N iepewność A rystotelesowego św iadectw a nie w ynika tylko z dom niem anego b rak u dostępu do dzieł Talesa, ale i ze zwykłej niedbałości, k tó rą uprzejmie przem ilczają podręczniki. W arto przy tym zwrócić uwagę na jed n o m ałe słowo „zapew ne” , które

15 Por. G . E. R. L l o y d , N a uka grecka o d Talesa do Arystotelesa, przeł. J. Lesiński, W arszaw a 1998, s. 27.

16 D i o g e n e s L a e r t i o s , op. cit., s. 28 [I, 1, 36].

(8)

A stro lo g ia T alesa 9

m ów i o tym , że całe to ujęcie, wedle k tó reg o T ales je s t em pirykiem uogólniającym potoczne dośw iadczenie (dotyczące zresztą tylko gastronom ii i ogrodnictw a), wedle którego Tales jest - ja k byśmy dzisiaj powiedzieli - naukow cem , to wyłącznie dom niem anie A rystotelesa (ab strah u jąc ju ż od faktu, że naukow iec nie jest filozofem). I naw et jeśli w interpretacjach uznaje się znikom ą w artość tego św iadectw a d la naszej w iedzy o pierwszym filozofie, to nadal przedstaw ia się go ja k o zwykłego badacza przyrody. P aradoksalnie, nasze najważniejsze św iadectwo o Talesie najwięcej m ów i o autorze owego św iadectwa, to zaś, co m ów i, tru d n o — ja k w idać - uznać za pow ód do chwały. Od A rystotelesa m o żn a się dow iedzieć tylko tego, że według T alesa ziemia spoczywała n a wodzie i że w oda to arche. W ziąwszy zaś pod uw agę fakt, że tym term inem Tales się nie posługiwał, m ożem y tylko pokusić się o dom niem ania, cóż takiego pow iedział T ales, co nasunęło A rystotelesowi myśl o tym , że m ow a tu o arche (do tej kwestii jeszcze powrócę). Jeśli już odwoływać się do filozoficznych au to ry tetó w w kwestii Talesa,· to lepiej niech nim będzie Nietzsche: „M izerne i nieuporządkow ane obserwacje empiryczne, jakie Tales poczynił n a tem at występowania i przemian wody lub ściślej form wilgoci, w żadnym stopniu nie pozw alałyby n a takie ogrom ne uogólnienie ani naw et by go nie sugerow ały” 18.

T rzeba tylko uściślić, że owe m izerne i nieuporządkow ane obserwacje empiryczne czyni nie T ales, lecz A rystoteles, który swoje przyrodoznaw cze nastawienie wm aw ia innym 1’. I niestety czyni to bardzo skutecznie, czego przykładem - pośród wielu opracow ań - jest fundam entalna praca Jo n a th a n a B arnesa The Presocratic Philosophers (k tó ra n o tab en e zaczyna się od pochwały A rystotelesa).

D la Bam esa zdanie Talesa o wodzie znamionuje początki nauki zachodniej, jego a u to r zaś to właściwie „embryonic scientist”™. I choć uznaje o n , że zdanie T alesa m ów i w istocie o jedności, to w ątpliw e w ydaje się p odane przez B arnesa wyjaśnienie pow odów , k tó re rzekom o skłaniałyby T alesa do jego w ypowiedzenia. Otóż:

prezentuje o n o to , c o w n ajbardziej oczywistym sensie stanow i n a jp ro stsz ą h ip o tezę, k tó ra wyjaśni bu dow ę św iata: jed n ość jest p ro stsz a n iż wielość; po stu lo w a n a jed n o ść je s t bardziej fu n d am e n ta ln a n iż wielość. N a u k a zawsze d o m ag a się ekonom ii І p ro sto ty w w yjaśnianiu; a przyjm ując tę tezę T ales p o tw ierdza się ja k o p o czątk u jący n aukow iec; zobaczył, że je s t o n a d o sko n ale p ro sta i z p o w o d u jej p ro sto ty przyjął j ą j a k o hipotezę11.

Ie F . N i e t z s c h e , Filozofia..., s. 116.

19 J a k tra fn ie zauw aża N ietzsche, w arto ść myśli T alesa poleg a n a tym , że nie d a się jej dowieść, że nie d a się jej p o p rzeć em pirią, w przeciwnymi bow iem razie z o sta łab y z red u ko w an a d o pro steg o uogólnienia, k tó re nie m iałoby nic w spólnego z filozofią (por. ibidem, s. 115-119).

20 J . B a r n e s , The Presocratic Philosophers, L o n d o n -B o sto n 1982, s. 5 і 11. 11 Ibidem, s. 11.

(9)

10 A rtu r Przybysławski

Z kilku pow odów wyjaśnienie takie jest zupełnie chybione. Jest ono konsekwencją błędnego założenia Barnesa, że Tales jest właściwie naukowcem, a nie filozofem. Takie założenie czyni w swojej ekspozycji A rystoteles, a jako że jest niemal jedynym źródłem naszej wiedzy o Talesie, założenie to prawie autom atycznie przejmowane jest przez kom entatora, który, m ając za sobą taki au to ry tet, m oże dokonyw ać dalszych projekcji n a myślenie Talesa. Skąd bowiem w tym akurat przypadku bierze się przesłanka, że jedność jest prostsza niż wielość?! N a pewno nie od Talesa, który w ychowany na politeizmie w naturalny sposób skłaniał się będzie do przyjęcia wielu zasad rządzących światem. Jeśli przyjmie jed n ą zasadę, to d o k o n a tego raczej wbrew obiegowe­ m u ówcześnie przekonaniu, wbrew swoim nawykom myślowym — „trzeba było wielkiej odwagi ducha” 22, ja k zauważył Hegel, by odwrócić obiegowy schem at wyjaśniania rzeczywistości. N atom iast Tales według Barnesa dokonuje prostego - i ja k sam przyznaje - wątpliwego wnioskow ania, w którym wcale nie widać zm agania kogoś, kto otw iera now ą drogę refleksji. N a d o d atek tak ie ujęcie sugeruje, że Tales tak wyraźnie widząc jedność wszechrzeczy (Barnes wolałby tu zapew ne powiedzieć: świata), k tó ra nie pozostaw ia żadnych wątpliwości co do swego prym atu nad wielością (założenie stricte platońskie!), słowa „w o d a” używa chyba przez nieuwagę, zamiast powiedzieć po prostu .jed n o ść” . A prze­ cież nie jest to spraw a nieuwagi, lecz braku języka d la nowego odkrycia wskazanego przez intuicję filozoficzną, która - ja k słusznie stwierdza Nietzsche - nie podpiera się naukowymi (a już z pewnością nie trywialnymi) wnioskow a­ niami. Tales faktycznie wybiera to słowo właściwie przypadkowo, ale dzieje się ta k dlatego, że b rak m u w zasadzie słów w obliczu tego, co właśnie odkrył. W takiej sytuacji każdy w ybór jakiegokolw iek słowa, n a ja k i stać T alesa, będzie kom prom isem , przyznaniem się do niem ożności nazw ania nowego dośw iadczenia. Barnes zaś, zakładając najpierw naukow e nastaw ienie T alesa, musi w efekcie dojść od żenujących wyjaśnień przypom inających ja k o żywo A rystotelesa23. Jeśli założyć, że wszechobecność wody to uogólniony wniosek z obserwacji empirycznych, to wypowiedź Talesa jest po p rostu niedorzeczna i dow odzi raczej, że dom niem any początek nauki europejskiej dokładnie przeczy zdrowemu rozsądkow i naukow em u, którem u w bursztynach i m agne­ sach tru d n o by było dostrzec nie tylko duszę, ale i wodę. Tales nie jest pierwszym naukow cem - jest pierwszym filozofem.

Właściwym twierdzeniem filozoficznym Talesa jest, w edług Barnesa, zdanie przytaczane przez Arystotelesa: „T akże T ales, ja k w idać z tego, co nam tra d y q a przekazała, zdaje się sądzić, że dusza jest siłą poruszającą, bowiem powiedział, że m agnes posiada duszę, poniew aż porusza żelazo” 24.

22 G . W. F. H e g e l , op. cit., s. 243. 23 J. B a r n e s , op. cit., s. 11. 24 A r y s t o t e l e s , O duszy, s. 53 (405a).

(10)

A stro lo g ia T alesa 11

B arnes znów p ró b u je rek o n stru o w ać tu taj w nioskow anie T alesa n a tem at duszy ja k o zasady ruchu i pow szechnego życia. A b strah u jąc jed n ak od rozw ażań, czy T ales rzeczywiście bada! m agnez i bursztyn, k tó re uzna! za obdarzone duszą i czy wnioskow anie podane w O duszy zostało do k o n an e przez sam ego T alesa, czy przez A rystotelesa, to w ażny jest fakt, że tem u, co nieożywione, bezduszne (ta apsycha), przypisuje on posiadanie duszy, życie. Jeśli ta k a jest intencja kierująca Talesem , któ ry w związku z tym m agnez i bursztyn w ybrał tylko ja k o przykład ilustrujący ta k ą tezę, to znów nie m oże być tu m ow y o prostym ogólnym w niosku z em pirycznych b ad ań , m im o że takie nastaw ienie sugerow ałyby słowa D iogenesa L aertiosa: „A rys­ toteles i H ippiasz twierdzą, że opierając się n a obserwacji kam ienia m ag ­ netycznego i bursztynu Tales przypisywał posiadanie duszy także ciałom m artw ym ” 25.

Z nów sytuacja w ygląda tu podobnie, ja k w przypadku A rystotelesow ej relacji dotyczącej arche, przedstaw iane obserwacje nie upraw niają d o wniosku tak ogólnego. Jeśli zatem intencją Talesa było w ykazanie w szechobecności życia, a nie badanie kam ieni m agnetycznych i bursztynów , to w arto przy tym zauw ażyć, że to filozoficzne twierdzenie ujm uje rzeczywistość dokładnie tak, ja k czyniło to m yślenie m itologiczne, k tó re w m artw ych przedm iotach dostrzegało żywych bogów 26.

Za redukcyjne ujęcia myśli T alesa odpow iedzialny je st ch y b a w dużej mierze pewien podręcznikowy zw rot. Jest nim określenie „filozofia przyrody” , „filozofia n a tu ry ” , zgodnie z którym i jej tw órców nazyw a się fizykami. Samo określenie nie jest błędem , sugeruje je d n a k albo nastaw ienie czysto naukowe, albo - w perspektywie późniejszej metafizyki - rzekom e ograniczenie refleksji pierwszych filozofów tylko d o natu ry , a późniejszych filozofów stawia wyżej ja k o tych, którzy mieli wyjść poza ow ą ograniczoną refleksję i zająć się ju ż prawdziwie filozoficznymi problem am i. Z anim je d n a k spojrzy się na sprawę w ten sposób, w arto przyjrzeć się ow em u rzekom o og ran i­ czonemu polu zainteresow ań zwanym physis.

Przekładanie kluczowych greckich term inów jest przedsięwzięciem dość ryzykownym . Zwykle ceną jest albo obcięcie któregoś z istotnych znaczeń danego term inu, albo w ybór określenia, k tó re wnosi ze so b ą sens obcy greckiemu słowu. I ta k physis ujm ow ana ja k o n a tu ra lub przy ro d a skłania do rozum ienia jej n a sposób A rystotelesow y (n a tu ra rzeczy) alb o do zawężenia perspektyw y do przyrodoznaw stw a. G recka physis — tak ja k widzieli j ą milezyjczycy - nie daje się trak to w ać w tak i sposób. Ja k pisze Jean-Pierre V ernant:

23 D i o g e n e s L a e r t i o s , op. cit., s. 22 (I, 1, 24).

16 Por. J.-P . V e r n a n t , M it i religia w Grecji starożytnej, przeł. Κ.. Ś ro d a , W arszaw a 1998, s. 35.

(11)

12 A rtu r Przybysławski

U jo ń sk ich „fizyków ” realizm og arn ął od raz u całość bytu. Nie m a niczego, co nie byłoby n a tu rą , physis. Ludzie, bóstw o i św iat tw o rzą uniw ersum zjednoczone, hom ogeniczne, jed n o - pjanow e: są częściami czy też aspektam i jed n e j i tej sam ej physis, k tó ra wszędzie uru ch am ia te sam e siły, ujaw nia tę sam ą życiową m oc. [...] je s t tylko jed n a physis, k tó ra w yklucza pojęcie n ad p rzy ro d zo n o ści27.

Filozofia przyrody czy milezyjska fizyka nie jest więc filozofią ograniczoną tylko do przyrody - jest filozofią wszechświata, filozofią pełni. W szechświat był dla G reków jednow ym iarow ą całością, a bogowie greccy nie mieszkali w zaśw iatach (co potw ierdza choćby Iliada i Odyseja). Filozofia m ilezyjska nie była uboższa o dziedziny refleksji, które na pierwszy plan w ydobyła późniejsza m etafizyka czy teologia spekulatyw ną. Jej przedm iotem było W szystko. Jakie inne znaczenie m ogło m ieć Talesow e „w szystko” , jeśli nie

physis w całym jej bogactwie i pełni. Początek refleksji filozoficznej jest

filozofią totalności, filozofią, wobec której właśnie późniejsza m etafizyka jawi się jak o refleksja ograniczona, szukająca swego przedm iotu w dziedzinie, k tó ra d la milezyjczyków po pro stu nie m ogła istnieć poza physis.

W yjątkow ą próbę interpretacji myśli Talesa podejm uje E tienne Gilson. N ajpraw dopodobniej jest jedynym , który wychodzi od problem u pom ijanego przez standardow e interpretacje lub rozstrzyganego w sposób pozostaw iający wiele do życzenia. Zaczyna mianowicie od stwierdzenia równorzędności Taleso- wych zdań o wodzie i o bogach oraz zapytuje o m ożliwość ich pogodzenia, które nie będzie polegać n a prostym utożsam ieniu prazasady z bogam i. Słusznie stw ierdza, że tradycyjne interpretacje czynią z T alesem dwie rzeczy: albo wodę ujm ują jak o boga najwyższego, albo „zam iast zmieniać wodę w boga dokonuje się zmiany Talesowego boga w w odę” 28. W pierwszym p rzypadku m am y do czynienia z m itotw órcą, który podaje tylko kolejne imię greckiego boga, a więc wątpliwe staje się stanow isko T alesa ja k o pierwszego filozofa. W drugim zaś Talesa albo pozbawia się w ogóle mitologii, albo z jego politeizm u - a tru d n o o bardziej d o b itn ą jego deklarację niż zdanie T alesa — czyni się monoteizm, co nie jest interpretacją błyskotliwą. A jednak tego typu ignorancja znalazła dla siebie miejsce - i to dość m ocne - w badaniach filozofii greckiej. N ajlepszą diagnozą takiej sytuacji są słowa Jean a-P ierra V ernanta:

zacierając różnice i przeciw ieństw a o d ró żn iające b o gów p a n te o n u , znosi się jed n o cześn ie wszelki praw dziw y dystans m iędzy politeizm am i ty p u greckiego a chrześcijańskim m onoteizm em , k tó ry od tąd staje się wzorcem. A le to spłaszczenie uniw ersum reiigii, k tó re p ró b u je się wtłoczyć w tę sam ą form ę, nie p ow inno zadow olić h isto ry k a. Czyż jego głów ną tro s k ą nie p o w inno być, wręcz przeciwnie, wydobycie specyficznych rysów , nadający ch każdej wielkiej reiigii jej własne oblicze i czyniących z niej, w jej jedności, system w pełni oryginalny?29

27 J.-P. V e r n a n t , Źródła m yśli..., s. 122 i n.

21 E. G i l s o n , Bóg І filo zo fia , przeł. M . K o ch an o w sk a, W arszaw a 1961, s. 16. 29 J.-P. V e r n a n t , Af i l І religia..., s. 31.

(12)

A stro lo g ia Talesa 13 Myśl T alesa jest idealnie dw oista - m itologiczna i filozoficzna - co właśnie decyduje o jej niezwykłości. A zatem „zam iast w m aw iać w Talesa, iż jego bogowie są tylko w odą lub że jego w oda jest bogiem , dlaczego nie spróbować trzeciej hipotezy historycznej, a mianowicie, że z zasady filozofowie m ów ią i m ają na myśli tylko to, co m ów ią” 30. Tales w ypow iada dw a zdania 0 zupełnie różnym charakterze i nieuzgadnialnej treści. I choć G ilson jak o jedyny identyfikuje ten problem w myśli T alesa, a jego zrozum ienie uznaje za kluczowe dla jego interpretacji, to grecki filozof pom ów iony jest o „brak filozoficznej o dw agi” , k tó ra p o w in n a zm usić go do p o rzu cen ia swych bogów (sicf) w imię m onistycznego obrazu rzeczywistości przedstaw ianego przez p ow stającą filozofię, nie godzącą się n a m ityczny o b ra z św iata. O statecznie zatem uwagi G ilsona niemal pokryw ają się z Heglowskim i - obaj porzucenie politeizm u uw ażają za a k t odwagi (różnica polega tylko n a jego czasowej lokalizacji). Odpow iedź n a pytanie o ideologię stojącą za tą niezbyt tolerancyjną tezą jest w przypadku G ilsona oczywista.

Swą interpretację Talesa francuski historyk podsum ow uje następująco:

Jeżeli ja k o filo zo f powiesz, że wszystko jest „x ” i że „ x ” je s t bogiem , m ów isz przez to, że w szystko jest nie tylko bogiem , lecz tym sam ym bogiem . Ja k m ożesz d o d a ć później, że św iat je s t pełen bogów? Jeśli, ja k o człowiek religijny, zaczniesz od założenia, że św iat jest pełen bogów, to twoi bogowie albo nie są zasadam i rzeczy, w k tó ry c h są obecni, a lb o też, jeśli każdy bóg jest la k ą zasadą, nie m o żn a ju ż dłużej m ówić, że jest ty lk o je d n a zasad a wszystkich rzeczy. S k o ro Tales i jego następcy przem aw iali ja k o filozofow ie, m usieli przyjąć w ypadek pierw szy ja k o jedynie logiczny. Pow inni byli powiedzieć, że w szystko je s t jednym 1 tym sam ym bogiem , d och o dząc zarazem w ten spo sób d o m aterialistycznego pan teizm u stoików , k tó ry m grecka filozofia ostatecznie się kończy. M ów iąc ab strakcyjnie, w czesnogreccy filozofowie mogli byli n aty ch m iast dopro w ad zić d o k o ń c a ewolucję greckiej teologii n atu raln ej; nie zrobili tego, gdyż nie chcieli stracić swych bogów 31.

Innym i słowy, dw oistość nauki Talesa bierze się z faktu, że nie potrafi on zrezygnować z prym itywnych, ja k je określa G ilson, w yobrażeń m itologii, które w sposób naturalny m uszą zniknąć z późniejszej refleksji, stawiającej w miejsce wielu zasad abstrakcyjną jedność - jedność, k tó ra oczywiście właściwe — dostatecznie teologiczne i nieprymitywne - ujęcie uzyska w filozofii chrześcijańskiej. Jest to oczywiście nieupraw nione rzutow anie perspektyw y późniejszej filozofii n a tradycję grecką, k tó re piętnow ał V ernant, a przed nim Nietzsche, pisząc o tych, „którym grecka, tak w spaniała i głęboka m itologia nie daje spokoju dopóty, dopóki nie sprow adzą jej do fizykalnych trywialności, do słońca, pioruna, pogody i mgły ja k o jej prapoczątków , i którzy np. sądzą, że w ograniczonej adoracji jednego firm am entu przez poczciwych Indogerm anów odnaleźli czystszą form ę religii, niż był nią

30 E. G i l s o n , op. cit., s. 17. 31 Ibidem , s. 23 i n.

(13)

І4 A rtu r P rzy b y sk w sk i

politeizm ” 32. A zatem G ilson w swej obiecującej próbie interpretacji czyni tylko pierwszy k ro k ku rzetelnej lekturze Talesa, z której w końcu rezygnuje n a skutek własnych uprzedzeń. G reckich bogów łatw o odsyła do lam usa prym ityw nych w yobrażeń, z k tó ry ch należy zrezygnow ać, aby filozofia m ogła się bez przeszkód dalej rozwijać. N ato m iast sam G ilson stwierdzenie, że późniejsza filozofia europejska pow inna wyrzec się swego boga, aby przyspieszyć swój rozwój, uznałby zapewne za przejaw nietolerancji.

Ja k i jed n ak jest dalszy kro k po rozpoznaniu dość przecież oczywistego fak tu dwoistości nauki Talesa? O tóż - przyw ołując cytow aną n a początku m yśl V ern an ta - trzeba dokładnie określić różnicę w funkcjonow aniu obu dyskursów i napięcie między nimi w myśli Talesa. Chodzi o różnicę między dyskursem m itologicznym i filozoficznym. I chociaż „niełatw o dopraw dy powiedzieć, czym różni się w yobrażenie H om era, że ocean jest źródłem wszechrzeczy, od analogicznej nauki Talesa o w odzie” 33, to właśnie n a tak postaw ione pytanie trzeba przede wszystkim odpowiedzieć, jeśli Talesow a nau k a m a być filozofią, a nie tylko przekładem dobrze znanych m itów. D o b rą ilustracją będzie rozważenie standardow ej dezinterpretacji term inu „ w o d a ” , k tó ry rozum ie się często ja k o po p ro stu inne im ię jednego z G reckich bogów - najczęściej m ówi się w tym przypadku o O keanosie.

Z a takie interpretacje znów w dużej mierze odpowiedzialny jest Arystoteles, który myśl T alesa łączy z m itologiam i przodków :

N ie k tó rz y n aw et sąd zą, że sta ro ż y tn i, k tó rz y żyli n a d łu g o przed o b ecną gen eracją i pierwsi układali opowieści o bogach, głosili p o d o bn e po g ląd y n a przy ro d ę. Uczynili bowiem O k e a n o sa i T ety d ę rodzicam i pow staw ania, a świadkiem przysięgi bog ó w była w oda, której nad ali nazw ę Styks, bo to, co je s t najstarsze, jest najbardziej czcigodne, a przysięga jest n ajbardziej czcigodna. Czy rzeczywiście ten p o gląd n a p rzy ro d ę je s t p ierw otny i starożytny, to m oże być niepewne, ale Tales twierdzi, że w każdym razie ta k w yjaśniano pierwsze przyczyny34.

Po pierwsze, wydaje się, że objaśnienie Talesowej wody jak o , n a przykład, O keanosa nie jest zbyt przekonujące również d la sam ego A rystotelesa, o czym świadczy ostatnie zdanie tego cytatu. I słusznie, bo chociaż H om er nazyw a O keanosa i Tetydę rodzicam i bogów , to przecież każdy G rek wiedział, że jest to tylko jed n a z wersji m itu o początku wszechrzeczy. T a boska p a ra jest, według H ezjoda, potom stw em G ai i U ran o sa35. Nie sięgając jeszcze dalej i uwzględniając fakt, że „Ziem ia zasię najpierw zrodziła sobie rów nego U ran o sa gwiezdnego” 36, trzeba by uznać, że to bóstw o chtoniczne

32 F. N i e t z s c h e , Filozofia..., s. 108 i n.

33 W. J a e g e r , Paideia, przeł. M . Plezia, t. 1, W arszaw a 1958, s. 177. 34 A r y s t o t e l e s , M eta fizyka , s. 11 i n . (983b).

35 Por. Theogonia, s. 126-137.

36 H e z j o d , N arodziny bogów ( Theogonia) , przeł. J. Ł anow ski, W arszaw a 1999, s. 36 (126-127).

(14)

A stro lo g ia Talesa 15 pow inno podsunąć filozofowi pierwszy term in filozoficzny. Nie tylko zresztą H ezjod byłby potw ierdzeniem takiej hipotezy, ale i fragm ent z Iliady, do którego zapew ne naw iązuje tu A rystoteles, przem ilczając w ażność sym bolu ziemi podczas skladania przysięgi:

D o dzieła więc! Z łóż mi przysięgę n a św iętą w odę Styksow ą, D ło ń położyw szy jed n ą n a ziemi wszechżywiciełce, D ru g ą zasię n a m orzu o lśniących błyskach, by wszystkie Bogi podziem ne z K ro n o sem w raz były d la n a s św iad k am i...37

W brew zatem tem u, co twierdzi A rystoteles, świadkiem przysięgi nie jest tylko w oda, ale i ziemia, i ja k by tego było m ało, wszyscy bogowie.

Po drugie zaś, jeśli Talesow ą wodę uznać za pierw iastek boski, który m itologia nazyw ała różnym i im ionam i, to w jej miejsce m o żn a by z pow o­ dzeniem podstaw ić imię któregoś z bogów, n a przykład O keanosa, bo on narzuci się pierwszy jak o prym arne bóstw o akwatyczne. Jednakże w tej właśnie chwili cala filozoficzna doniosłość jego d o k o n ań zostaje zanegow ana. Albowiem imię to - podstaw ione d o Talesowego zd an ia w miejsce „w o d y ” - nie będzie ju ż m ogło m ówić o jedności wszechrzeczy. Z danie o wodzie m ogło wyrażać jedność na m ocy abstrakcyjności orzecznika, k tó ry daw ał się wręcz redukow ać do samej gram atyki — liczby pojedynczej, umożliwiającej taką interpretację. Imię O keanosa w ypowiedziane w liczbie pojedynczej jest faktycznie liczbą m nogą (deklaracją politeizm u) - O keanos nie jest przecież jedynym bogiem i jego wszechobecność nie wykluczałaby wszechobecności innych bogów - zwłaszcza zaś towarzyszącej m u p ram atki o imieniu Tetyda.

N ie jest jed n a k ściśle p o p raw n e pow iedzenie „sam O cean [...] od k tó re g o poch o d zi ród n iebianów cały” . W raz z O keanosem w ystępow ała bogini T ety d a, k tó rą słusznie przyw ołuje się ja k o M atk ę. Ja k O keanos m ógłby być „p o czątkiem wszystkiego” , jeśli w jego osobie m ielibyśmy tylko m ęskie źródło pierw otne, k tó rem u nie tow arzyszyłaby p ło d n a p ierw o tn a bogini wody?3*

T ylko przy założeniu, że zdanie o wodzie jest zdaniem dyskursu niemi- tologicznego, m ożna w Talesie upatryw ać pierwszego filozofa, czyli tego, który p o trafi - n a m iarę swych możliwości - m ów ić o abstrakcyjnej jedności. G dyby Tales powiedział, że wszystko jest O keanosem (co faktycznie sugeruje m itologiczne wyjaśnienie tego zdania), pow iedziałby, że w szystko jest w ielością i nie wyszedłby p o za m itologię. Z d a n ia „W szystko jest O keanosem ” i „W szystko jest w odą” to deklaracje dw óch różnych dyskursów - m itologicznego i filozoficznego. R óżnica zaś między obom a dyskursam i polega, w tym przy p ad k u , n a napięciu m iędzy m ito lo g ią i g ram aty k ą

37 H o m e r , Iliada, przeł. I. W ieniewski, K ra k ó w 1984, s. 269 (XIV, 267-270). 3* K . K e r é n y i , The Gods o f the Greeks, E d in b u rg h 1958, s. 13.

(15)

16 A rlu r Przybysławski

w pierwszym zdaniu (gdy imię w liczbie pojedynczej oznacza faktycznie m itologiczną wielość) i braku takiego napięcia w drugim (gdy używ a się quasi-abstrakcyjnej nazwy). T a różnica zaś - co chyba najciekawsze! - funk­ cjonuje w m yśli Talesa, gdyż powiedzenie, że wszystko jest pełne bogów, znaczy niemal to sam o, co powiedzenie, że w szystko jest O keanosem . Owo nieredukow alne napięcie m iędzy obom a dyskursam i u T alesa staje w yraźnie przed oczami, gdy po p rostu zestawić ze sobą jego dwie myśli:

W SZ Y ST K O JE S T P E Ł N E B O G Ó W W S Z Y S T K O JE S T W O D Ą 3’

W szystko jest w odą - wszystko jest pełne bogów , to niem al symetryczne twierdzenia, w których isto tn ą różnicą jest liczba m n o g a i liczba pojedyncza ich orzeczników. W szystko jest w odą - wszystko jest pełne bogów, czyli w szystko jest jednością i wszystko jest wielością. A zatem główny problem staw iany przez Talesa to PR O B LE M JE D N O Ś C I I W IEL O ŚC I. Problem ten być m oże dlatego um ykał dotychczas in terp retato ro m T alesa, że nie został przez niego wprost stematyzowany. Sformułowany jest niejako pomiędzy obom a tezam i Talesa i staje przed oczami dopiero w tedy, gdy uzna się rów norzędność i nieredukow alność obu jego tez. W łaśnie Tales staw ia pytanie, na k tó re H eraklit odpowie d o k try n ą staw ania się, a P lato n teorią idei. Oczywiście Tales nie m ógł go jeszcze skonceptualizow ać i ująć w fi­ lozoficzną argum entację, nie zm ienia to jed n ak faktu, że w jego myśli pojawia się ten być może najważniejszy w historii filozofii problem . Oczywiście T ales też nie m ó g ł udzielić n a niego filozoficznej od p o w ied zi, p o d a ć rozstrzygnięcia, skoro samo jego postawienie i sformułowanie było problemem. W ażne jest przy tym, by pam iętać, że w tym m om encie europejskiej refleksji

nie przesądza się o nadrzędności jedności w obec wielości. W m itologicznym

obrazie świata, stanowiącym tlo d la refleksji Talesa, właśnie wielość zajmowała poczesne miejsce. Tym bardziej niesam owity jaw i się geniusz Talesa, który nie p o p ad a - ta k ja k późniejsza tradycja - w skrajność i nie w ybiera tylko jednej z przeciwstawnych opcji. W takiej perspektywie interpretaqe akcentujące m onizm Talesa są jednostronne i wynikają z wielowiekowego przyzwyczajenia do prym atu jedności nad wielością. Co ciekawe, ta k kluczowy d la filozofii problem pozw ala u jej zarania postaw ić właśnie m itologia ta k pochopnie

39 K onieczne jest tu pew ne wyjaśnienie. Oczywiście drugie zdanie nie jest dosłow nym cytatem z Talesa. Jeśli jed n a k lezę o w odzie przekazuje n am A rystoteles, p o sługując się przy tym term inem „arche", k tóreg o używ ano d o p iero p o Talesie, to in te rp re tac ja p ró b u ją c a od p o w iad ać n a p y tan ie, „Czym jest w oda ja k o arche i ja k ro zum ie się w tym p rzy p ad ku zasadę?” , wydaje się nadużyciem . P ro p o no w an e przeze m nie sform ułow anie myśli T alesa wydaje się w związku z tym n a tyle ogólne, że m ożn a je przyjąć, nie p ró b u ją c rozstrzygać problem u arche i związanych z tym trudności.

(16)

A stro lo g ia T alesa 17 jej przeciw staw iana. A m itologię przeciw staw ia się filozofii tylko w tedy, gdy uznaje się ją za zbiór prym ityw nych w yobrażeń nie oferujących żadnej pożywki dla trzeźwej refleksji (k tó ra w związku z tym m a być dopiero spraw ą przyszłości).

R ozw ażania n ad Talesem nie m o g ą skończyć się n a stw ierdzeniu tego niedostrzeganego, a przecież fundam entalnego fak tu historycznego, jakim jest postaw ienie problem u wielości i jedności. O tó ż jeśli n a u k a T alesa streszcza się w tych dw óch zdaniach, to praw dziw ą zagadką staje się sam o słowo παντα. T ru d n o się nie zgodzić, że je st o n o in n ą nazw ą natu ry . Czym jest to, co daje się określać zarów no ja k o jedność, ja k i ja k o wielość? Ja k w związku z problem em wielości i jedności rozum ieć to słowo40 - ja k o w spólną jedność substancjalną? ja k o ogół rzeczy istniejących? ja k o zbiór wszystkich bytów poszczególnych? ja k o pierw iastek boski? ja k o term in, który później zastąpi słowo „b y t” ? W iększość z tych p y tań z ak ład a ju ż jakąś filozofię, spraw iając zatem , że są to w sto su n k u d o T alesa pytania przedwczesne. T ru d n o ść zatem spraw iałoby ju ż sam o zapytanie o znaczenie tego słowa τα παντα - liczba m noga rodzaju nijakiego „w szystkie” , a więc przekład w liczbie pojedynczej ja k o „w szystko” je st pewnym nadużyciem . W myśli Talesa παντα dookreślane jest raz przez liczbę m n o g ą orzecznika, a raz przez pojedynczą. W ydaje się zatem , że słowo to w skazuje raczej sam nieokreślony status natury, dający się ujm ow ać p o d k ątem jedności lub wielości, w perspektyw ie filozofii lub m itologii, ale każde z tych ujęć brane z osobna jest redukcją, a sam ów term in nie daje się włączyć w któryś z tych dw óch dyskursów τα παντα - coś więcej niż m itologiczna wielość i coś więcej niż filozoficzna jedność. Rozstrzygnięcie przyznające wyższą rangę którejś z tych perspektyw byłoby nieupraw nioną, arb itra ln ą decyzją, nie respektującą faktu, że Tales jest przypadkiem granicznym , któ ry raczej zakreśla h o ry zo n t m yślenia, w ja k im rozw ijała się wcześniej m ito lo g ia i w jakim rozwijać się będzie później filozofia, stopniow o od m itologii odchodząca. Tales nie opow iada się po żadnej ze stron, on umożliwia sam o postawienie problem u w yboru między jednością i wielością i św iadom ego rozstrzygnięcia go później n a korzyść jedności, ta k ja k wcześniej status prym arny nadaw ano wielości.

T rzeba zatem odpowiedzieć n a pytanie, ja k m ogło dojść do sform ułow ania problem u wielości i jedności oraz co do niego doprow adziło. W obec faktu, że Tales jest pierwszy, a więc m a za so b ą tylko m itologiczny obraz świata, odpowiedzi trzeba szukać w m itologii bez względu n a to, ja k się ją ocenia. To jedyne tło m yśli Talesa, k tó re m o żn a albo odrzucić ja k o zbiór niejasnych

4" Por. rozw ażan ia n a tem a t tego term inu w: A. L o w i t , Heidegger i Grecy, przeł. M . K ow alska, [w:] H eidegger dzisiaj, red. P. M arciszuk, C. W odziński, W arszaw a 1991, s. 141-146 o raz M . H e i d e g g e r , E. F i n k , H eraklit, F ra n k fu rt a m M ain 1996, s. 30-65.

(17)

18 A rtu r Przybysławski

bajek, albo po trak to w ać poważnie, skoro staje się podłożem , n a którym kiełkuje europejska refleksja filozoficzna. Jeśli Tales wychodzi poza m itologię (co nie oznacza wcale, że z nią zrywa), to trzeba pokazać, dlaczego tak czyni. T rzeba więc pokazać harm onię jego przeciw staw nych tez, dostrzec ciągłość w jego myśli.

M itologia grecka to wielość. Olim pijska D w u n astk a to zaledwie m ała gru p k a w całej rzeszy bóstw. Jakby tego jeszcze nie wystarczyło, bogowie m ogą zmieniać postać i obdarzeni są w ieloma im ionam i. O m brios, Hyetios, K ataibates, K ap p o tas, K eraunos, Polieus, Boulaios, Basileus, Soter, K te- sios, M elichios, C hthonios, K atachthonios, Philios, G am elios to tylko część długiej listy im ion, m ogących zastąpić imię Zeusa, który nie jest pod tym względem wyjątkiem. Kim jest byk poryw ający Europę? K im jest orzeł poryw ający Talię? K im jest łabędź podstępnie zdobyw ający Nemezis? Czy to ten sam Zeus? Jeśli tak, to po co m u tyle imion, k tó re m iast potw ier­ dzać jego tożsam ość, zacierają ją rów nie skutecznie, ja k jego kolejno przybierane postacie? O tóż sam a tożsam ość greckich bogów jest wysoce wątpliwa:

grecki bóg określa się p rzez całość relacji łączących go i przeciw staw iających pozostałym bóstw om p a n te o n u , ale pow stające w ten sposób s tru k tu ry teologiczne są zbyt liczne, a ich n a tu ra je s t z a n ad to niejed n o ro d n a, by m ogły połączyć się w jeden do m inu jący schem at. K ażdy bóg w ystępuje w obec innych w sieci pow iązań zm ieniających się w zależności od m iasta, św iątyni i czasu. T e p rzeg ru p o w an ia b o gów n ie p o d leg a ją ja k ie m u ś jed n e m u m odelow i o n ad rzędnej w artości, aie tw orzą wielość konfiguracji, k tó re nie p o k ry w ają się ze sobą d o k ład n ie, lecz u k ład a ją się w o b raz o kilku wejściach i wielu osiach. O dczy tan ia tego obrazu zm ieniają się w zależności o d p u n k tu wyjścia i przyjętej perspektyw y41.

Istnienie, tożsam ość42 poszczególnego boga zawsze zapośredniczone są w innym bogu, z którym relacja decyduje o takim a nie innym imieniu, 0 takiej a nie innej postaci. A zatem grecki bóg nie m oże być zidentyfikowany sam w sobie - nie istnieje ja k o sam ow ystarczalny, odrębny byt. M itologia to sieć pow iązań, k tó ra nie pozw ala na wyizolowanie jednego, konkretnego, sam otożsam ego bytu, który m ógłby zostać nazw any jednym niezmiennym 1 ostatecznym imieniem boskim. N aw et jeśli powiemy, że istnieje przecież centrum owej sieci pow iązań i zwie się ono Zeusem , a więc gdy izolujemy w k o ńcu naczelną zasadę, sp raw a tylko p ozornie się u p raszcza. Owo centrum tym trudniej zdefiniować, że wchodzi ono w relacje ze wszystkimi bogam i (i zależnie od nich zyskuje coraz to inne imię), a więc jego po zo rn a tożsam ość w jeszcze większym sto p n iu zap o śred n iczo n a jest w innych p ostaciach boskich. T e zaś rów nież o k reślają się w relacji d o owego

J.-P. V e r n a n t , M it i reíígía..., s. 37-38.

42 O problem ie tożsam ości i trudności ujęcia tej zasady w filozofii w czesnogreckiej piszę szerzej w tekście Filozofia o â A do A , „P rin cip ia” 2001, t. 30-31.

(18)

A stro lo g ia Talesa 19 centrum , dzięki czemu zyskują im iona, k tó re m uszą ulec zm ianie, gdy z kolei w grę w chodzą ich związki z innymi postaciam i.

A zatem politeizm oznacza nie tylko wielość zasad-bogów . Rów nież każda z tych wielu zasad nie jest p ro stą jednością, k tó rą uchwycić by m ogło jedno pojęcie - jed n o imię. Politeizm oznacza więc odrzucenie tożsam ości, czego p rostą konsekwencją jest paradoksalność czy m roczność m itologicznych opowieści. M itologia u tru d n ia pom yślenie jedności. Nie m o żn a jej wyrazić imieniem boga, bo ten będzie zawsze jednym z wielu bogów , podlegających ciągłej m etam orfozie. D latego właśnie Tales dla swojej intuicji jedności m usi szukać now ego języka. Jeśli je d n a k język m itologii nie n ad aje się do wypowiedzenia Talesowej intuicji, nie oznacza to, że czerpał ją on spoza mitologii.

T o właśnie o n a naprow adza T alesa n a owo pierwsze zdanie w historii filozofii. M itologia grecka jak o wyraz politeizm u akcentuje przede wszystkim wielość. W spom ina jed n ak również o jedności, tyle tylko, że nie czyni tego wprost, nie nadaje jej imienia. Ową intuicję jedności m ożna znaleźć w historii Zeusa. O tym , że Zeus nie jest prostą, ab so lu tn ą jednością świadczy nie tylko jego uw ikłanie i zapośredniczenie w sieci relacji z innym i bogam i, ale i fakt, że, ja k pięknie m ówi R o b erto C alasso, „Zeus urodził się w świecie, który byl ju ż sta ry ”43. Przed nim św iat m iał już czterech w ładców, a zatem to nie w ładanie Zeusowe podsuw a intuicję jedności. Jedności szukać należy nie w samej jego postaci, lecz raczej w czynie, którego m iał dokonać:

Zeus m iał teraz zebrać to wszystko, co ju ż ro zp roszy ło się p o świecie, o p ląta ć złotym łańcuchem i po łk n ąć. [...] Po tem kolejno wszystko, co znalazło się w głębi Zeusa, pow róciło z pow rotem n a światło. W róciły drzew a i rzeki, gw iazdy i ogień podziem ny, isto ty boskie i zwierzęta. W szystko w ydaw ało się takie sam o ja k przedtem , a jed n a k w szystko było inne. Od ziarnka p iasku poczynając, a n a olbrzym ich ciałach krążący ch p o niebie kończąc, wszystko było połączone niew idzialnym łańcuchem . W szystko lśniło pow leczone św iatłem , ja k b y się narodziło po raz pierwszy. Ale Zeus wiedział, że jest inaczej: dzięki n iem u w szystko rodziło się po raz o statn i” .

Czyn Z eusa - spojenie w szystkiego - pozw oli później pom yśleć tę totalność, której Grecy n ad ad zą nazwę physis. Oto m om ent, w którym m itologia przekazuje intuicję jedności (próżno szukać jej n a samym początku

theogonii, rodzenie bowiem zawsze przecież w ym aga dw ojga). Jedność nie

jest tu kategorią pierw otną, w przeciwnym razie politeizm po p ro stu nie byłby politeizmem. N aw et takie imię ja k A pollo, czyli - wedle jego wykładni z Ennead [5.5.6] - Niewielon jest imieniem jednego z wielu bogów. D la dzisiejszego Europejczyka wielość to pom nożona jedność, to negacja jedności. Jeśli jed n ak pierw otnym tłem refleksji jest politeizm , to jedność m ogła być

43 R. C a l a s s o , Zaślubiny Kadmosa z Harmonią, przeł. S. K asprzysiak, K rak ó w 1995, s. 205. 44 Ibidem, s. 209.

(19)

20 A rlu r Przybysławski

m yślana dopiero ja k o negacja wielości - tego zresztą każe się dom yślać Plotyn, tłum acząc dogodność im ienia A polla d la nazw ania jedności: „A bodaj że to imię »Jedno« oznacza zaprzeczenie wielości i d latego też »A pollonem « (»Nie-wielonem«) zwali Je symbolicznie m iędzy sobą pitagorej- czycy ze względu n a zaprzeczenie wielości” 45.

Choć nie sposób zaprzeczyć pierw otności Je d n a w systemie Plotyna, to w tym świadectwie, dotyczącym zresztą pitagorejczyków , negatyw ny aspekt jedności podkreślony jest dw ukrotnie, przy czym kontekstem jest tu właśnie m itologia. Jeśli zatem m ówi się o różnicy między m itologią i filozofią, to polegałaby o n a n a filozoficznym uprzyw ilejow aniu jedności, pierw otnie myślanej w m itologii ja k o negacja wielości, i uczynieniu z niej zasady tłum aczącej wielość. Z tego p u n k tu widzenia platonizm jaw iłby się jak o odw rócenie m yślenia m itologicznego.

Ja k dziwnie m usiało brzmieć dla samego Talesa jego zdanie o wodzie właśnie dlatego, że jeszcze przed m om entem m ów ił o wszechobecności bogów. T ak a m usiała być kolejność tych zdań. Tales w ychodzi od politeis- tycznej wielości, k tó ra nie jest po pro stu wielością jednostek, lecz wielością, k tó ra nieustannie się pom naża, nie m ogąc się oprzeć n a sam otożsam ej jednostce. W takiej perspektywie jego prawdziwe filozoficzne dokonanie polega na otw arciu drogi do sform ułow ania zasady tożsam ości, bez której jedności nie d a się pomyśleć. Jeśli zatem politeistyczna m yśl T alesa ociera się o jedność, to świta w niej przeczucie zasady tożsam ości, d o której m o żn a dojść tylko p oprzez zanegow anie nietożsam ościow ego m yślenia m itologicznego, a więc zanegow anie politeistycznej, pierw otnej wielości - „imię »Jedno« oznacza zaprzeczenie wielości” . Nic dziwnego, że cała późniejsza filozofia pam ięta Talesowi przede wszystkim zdanie o wodzie, bo właśnie dzięki niem u refleksja eu ro p ejsk a będzie m o g ła uruchom ić i zaktualizow ać najwyższe praw o swego m yślenia - zasadę tożsam ości. Rozwój filozofii m usi więc oznaczać w ypieranie m itologii i gdyby Tales m ógł to przeczuć, zapew ne nie przyznałby się do wynalezienia pierwszego abstrakcyjnego pojęcia. Refleksja europejska nie zdołała wytrw ać w tej pierw otnej sytuacji dw óch rów norzędnych dyskursów (m ythos i logos). Pam ięta o niej jeszcze H eraklit, a późniejsza filozofia zaczyna je sobie przeciwstawiać. G dy logos stanie się w ładcą absolutnym , rozpocznie się panow anie metafizyki. A co m ówi jej ojciec? - „daw ni m ędrcy - lepsi byli od nas i bliżej bogów m ieszkali” 46.

W refleksji Talesa m ythos i logos przestają być synonim am i. Tales mówi dw om a językam i - językiem m itologii i językiem filozofii, których jednak m im o ich odrębności nie sposób jeszcze całkowicie rozdzielić. Tales zatem

” P l o t y n , E n ready, t. II, s. 277 (5.5.6).

(20)

A stro lo g ia Talesa 21 nie byl tylko m ędrcem. Nie byl też tylko filozofem. Czym zatem zajm ow ał się Tales? „Tales zajm ow ał się pierwszy astrologią”47. N ie po to jed n ak , by - wzorem swych egipskich nauczycieli — przepow iadać tylko zaćm ienia słońca, za co tak go podziw iano. Przyszła wreszcie p o ra n a głów ną tezę tego tekstu. O tóż wbrew D iogenesowi L aertiosow i i innym twierdzę, że Tales byl autorem A strologii żeglarskiej. D laczego? W edle swej nazw y astro-logia jest mówieniem o gwiazdach, ale jest też i m ów ieniem o bogach

(mythos), skoro gwiazdy, zgodnie z literą Platońskiego Timajosa, to , jestestw a

żyjące, boskie i wieczne” 48. Błękit nieba żeglarzom kojarzy się z błękitem m orza, z którym łączy się n a horyzoncie. W nocy jed n ak te błękitne w ody nieba stają się czarne ja k to ń oceanu. W tedy patrząc w nocne, rozgwieżdżone niebo, m ożna zobaczyć, że wszystko jest pełne wody, że w szystko jest pełne bogów.

A rtu r P rzybysław ski

T H E A S T R O L O G Y O F T H A L E S

T b e aim o f the tex t is to show T hales n o t as an early prim itive thin k er b u t as an in v en to r o f the new d iscourse th a t Jaler will be called philosophical. N evertheless T hales rem ained a t the sam e tim e m ythological sage faithful to G reek religion. T h e subtle an d com plicated relation betw een logos an d m ythos is showed as a b ack g ro u n d o f the o ne-m any pro b lem so crucial for the E u ro p e an tho u g ht.

47 D i o g e n e s L a e r t i o s , op. cit., s. 22 (I, 1, 23). Sw oją d ro g ą to zastanaw iające, że słowo „a stro lo g ia ” uparcie p rzekład an e je s t ja k o „ a stro n o m ia ” . Czy a stro n o m ia - zgodnie ze swą nazw ą - byłaby nazyw aniem bogów , czy m oże wyznaczaniem albo określaniem boskich praw? W pierwszym przypadku wyprzedzałaby astrologię, w drugim zaś byłaby tylko m oralizato r­ stwem.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Charyzmat „oddania siebie Świętej Rodzinie” jest uobecniany i zgłębia­ ny w Domu Świętej Rodziny: tutaj jest nam dane zrozumieć w pełni to, kim jest Chrystus. W szkole

Choć układ kompozycyjny założenia dworsko-folwarczno- parkowego jest czytelny, to jednak dwór w Prusinowicach oraz cały towarzyszący mu kompleks zabudował dworskich

Zadaniem niniejszego artykułu jest przedstawienie szeregu koncepcji założenia o racjonalności, jakie występują we współczesnej literaturze z metodologii ekonomii,

sądy, które krytykował wspomniany anonimowy kaznodzieja, albo Stanisław ze Skarbimierza w kazaniu De superstitionibus, wśród nich nie było jednak – jak się zdaje

Забороняється діяльність в установах організацій, що не зареєстровані в порядку, передбаченому Законом України «Про свободу совісті та

Met dit model is het mogelijk een gebied met een groot detailniveau (wegennet rondom Schiphol) in samenhang met een minder gedetailleerd gebied (regio Schiphol) te onderzoeken.. Bij

Na strategię listu jako subiektywnej wypowiedzi jego nadawcy nakłada się bowiem strategia powieściowa autora. Realizuje się ona poprzez koresponden­. cję postaci oraz za

Z obiektów dawnego zało enia pozostał jedynie dwór, kapliczka (z figurk Matki Boskiej wewn trz), studnia oraz poło one na północny wschód od dworu