Adam A. Dura
Etyka prostomyślności - moralność
otwarta - chrześcijaństwo
Folia Philosophica 20, 37-61
- przestaje być płynne, staje się statyczne, martwe. Zamarznięta fala nie jest już falą. Istotą fali jest ruch, jeśli ją zatrzymać, przestaje być falą. Anthony de M ello: P r zeb u d ze n ie
Problem moralności otwartej
Z acznijm y od w ykluczenia. W spół cześnie py tan ie o otw artość, chcąc nie chcąc, m usi m ieć k o n tek st postm o d er nistyczn y. O tw a rto ść - j a k p isz e L. K ołak ow ski - b y ć m o że je s t n aw et c n o tą p o stm o d e rn iz m u . A le tam „o tw artość” zd aje się sprow adzać do o d trą c en ia w sz e lk ic h „w y k lu c ze ń ” . T ym czasem „otw artość ro zu m ian a j a ko odm ow a w szelkiej identyfikacji je s t albo absurdalna, alb o w y raża ak t m i stycznego uniesienia” 1. P oniew aż po st m o d ern izm , z d a je się, w y k lu c z a to d ru g ie, p o z o sta je u z n a ć ro zu m ien ie pierw sze. D latego też p y tając o o tw ar tość system u etycznego, w ykluczam y w spółczesne, p o stm o dern isty czne k o n o tacje term in u „ o tw a rto ść ” . D alecy będziem y ró w n ież od odm ow y w szel
kiej iden ty fik acji w sensie aktu m istycznego. P ytanie zatem : C zym będzie dla nas o tw artość w p łaszczy źn ie m oralnej, b o ta o gniskuje n a sz ą uw agę?
C złow iek w sp ó łczesn y nie lubi, g d y m u się coś nakazuje b ąd ź czegoś z a kazuje. N iek o n ieczn ie je d n a k trzeb a to odczytać ja k o dążenie do relaty w i zm u albo nih ilizm u m oralnego. Jak bo w iem m aw iał J. Tischner, w artości ab solutne istn ieją b ez w ątpienia, ale z p e w n o śc ią nie w szystkie nam dostępne zasłu g u ją n a m iano absolutnych. D latego błędem byłoby, g dyby ktoś w ar- *
‘ L. K o ł a k o w s k i : Glos bardzo krótki i nieoświecony do postmodernistycznej debaty.
„Tygodnik Powszechny” 2001, nr 14 (2700), s. 10.
A D A M A. D U R A
Etyka prostomyślności -
moralność otwarta -
38 Adam A. Dura
tości chciał relatyw izow ać, ale błędem je s t też absolutyzacja w szystkich w ar tości. Z tym w ię k szą u w a g ą w słu ch u jem y się w k o n statację G om brow icza, który w Dzienniku... pisze: „S kąd w e m nie ta n iechęć w stosunku do w szel kiej m oralności zam kniętej w system ? [ ...] C h cę m ieć m oralność luźną, m o raln o ść m ojej natury. K ie d y na h o ry zo n c ie m o im u k a z u je się m o ra lista w sp ó łczesn y typu S a rtre ’a - czy tam y dalej - m am w rażen ie, że to n u rek w ynurzający się z g łębin, ale zap o m n iał zdjąć skafandra. O kropna m aska, obliczona n a nielu d zkie ciśnienie, p rzy k leiła m u się do tw arzy.”2 N ie z ale ż nie od trafny ch (lub nietrafn y ch ) anim ozji, k iero w any ch p o d adresem S ar tre ’a, chciałoby się zapytać: Jak a p o w inn a b y ć m oralność, aby nie stała się dodatk iem do życia, ciasnym gorsetem , k tó ry nie p o zw ala n a radość, o d czu cie satysfakcji i rozw ój duchow y?
W ty m m iejscu m ożna - ja k się w y d aje - p o staw ić d w a k olejne pytania: Co obejm ujem y term in em „m oralność otw arta” , ew entu alnie - „m oralność zam k n ięta”? - to p y tanie pierw sze. I drugie: D laczego do m oralności o tw ar tej przy w iązujem y - o czym w sp o m in a też G om brow icz - tak w ie lk ą w agę? P roblem y te staw iam y w kon tek ście autonom icznej etyki prostom yślności. N ie m iejsce tu, b y przed staw iać p e łn ą stru k turę etyki prosto m yśln ości, n ie m niej je d n a k o niek tóry ch elem entach napisać trzeba.
Jest to - po p ierw sze - etyka, w której akcent, po staw io n y n a w artość w ew n ętrzn ą życia {thymos), je s t niepo ró w n y w alnie w ażn iejszy od ak ty w n o ści racjonalnej (phronesis) sam ej w sobie. D lateg o działać p ro stom y śln ie to dokonyw ać nieustannej praktycznej syntezy thymos i phronesis {euthyphron
- „prosto m yśln y ”)3. Po drugie: je ś li je s t to ety k a o parta n a k atego rii p ro sto m yślności, to nie w olno zapom nieć, iż - ja k p isze sam jej tw ó rca -„ p ro s to - m yślność je s t faktem w ew nętrznym , k tó ry p rzy refleksji nad nim traci ów pro sto m y śln y ch arak ter dzięk i w ied zy sym bolicznej, nadającej m u k ształt racjo nalny ”4.
M im o tych trudności w olno uznać, że etykę J. B ańki oddaje n orm a p ro sto m y śln o ści, k tó rą m o żn a w y ra z ić n astęp u jąco : Jej „ is to tą i sen sem je s t poręczen ie m o raln e w artości. D ziałać zgod n ie z tą n o rm ą to u d zielać gw a rancji (czyli m o ralnego p oręczenia) określonym w arto ściom .”5 W system ach teoretycznych norm ę m ożna by sprow adzić do działania zgodnego z w łasnym
2 W. G o m b r o w i c z : Dziennik 1953-1956. Kraków 1989, s. 300.
3 Por. J. Ba ń k a : Intelektualizm etyczny Spinozy a etyka prostomyślności. Poznań 2000, s. 376.
4 I de m: Główne zasady etyki prostomyślności. Poznań 2000, s. 97; por. też I de m: Świat
poręczenia moralnego. Medytacje o etyce prostomyślności. Katowice 1988, s. 225; Rap me tafizyczny, czyli Odezwa wariata z Opatowa do reszty szaleńców. Ułożył i objaśnieniami
w postaci postyll opatrzył Józef Bańka. Katowice 1999, s. 267.
5 A. A. D u r a: Obecność normy prostomyślności w etyce chrześcijańskiej. Katowice 2000, s. 46.
sum ieniem . W reszcie gw oli p ełniejszej system atyzacji należy przypom nieć, że kryterium w artościow ania stanow i w yprow adzony z natury ludzkiej zm ysł prostom yślno ści m oralnej, k tó ry m a ch arak ter intersubiektyw ny. N o rm ą n a czelną byłoby w takim razie poręczenie m oralne poszanow ania szczęścia o so bistego. M o żna w nim u c zestn iczy ć je d y n ie w drodze em p atii. N ato m iast dyrektyw a n aczeln a w ujęciu J. B ańki przy jm u je brzm ienie: „Szanuj w d ru gim te w artości, którym i on je s t ożyw iony i k tó re p rzeży w a ja k o sw oje w a r tości osobiste, m ające dla niego najw ięk sze subiektyw ne zn aczen ie.”6
Z aró w n o w h isto rii ety k i, ja k i w sp ó łc ze śn ie nie b rak u je p ro p o z y c ji system ów , k tóre k reu ją i m oralno ść otw artą, i zam kniętą. M oże to b yć np. Z. B aum ana m oralność bez etyki albo etyka neotom istyczna w w ersji T. Slip ki. N ie chodzi je d n a k o to, by m oraln o ść odrzucać. A le też nie idzie o n a łożenie „ciasnych g o rsetó w ” w m oralności. C hcem y jed n a k ż e m ieć ro zezn a nie, co stanow ić m oże o m oralności otw artej, bo o n ią tutaj idzie.
W arunek w stępny i konieczny m oralności otw artej w inien by ć o dpow ied nio sform ułow any w ram ach antropologii filozoficznej. W p rzy pad ku etyki prostom yślności m ożna uznać, że spełnia w ym ogi teza J. B ańki o in dy w i dualnym i tw órczy m p o strzeg an iu rzeczyw istości p rzez człow ieka. Z ostało w niej p o d kreślo n e zarów no znaczen ie w łasnej p ro jekcji, ja k i w y k o rzy sta nie cech podm io tu , które u m o żliw iają p o ręczenie m oralne w artości. A n tro p o lo g ic z n y p o stu la t tw ó rczeg o sto su n k u do św iata to nie tyle dążen ie do obiektyw izacji, ile zdolność do zajęcia p ostaw y m oralnej, k tó ra m anifestuje się po ręczen iem m oralnym . P rzejd źm y zatem n a p łaszczy zn ę m oralną.
Sięgając do H. B ergsona, czytam y: „Z naczna część naszej m oralności za w iera obow iązki, których przym usow y charakter w yraża się przez nacisk spo łeczeństw a n a jed n o stk ę [...]; pozostała część m oralności w yraża pew ien stan em ocjonalny, który nie ulega naciskow i, lecz upodobaniu.”7 M oralność otw ar ta, czyli m o raln o ść u po d o b an ia, p rag n ie n ia zaw iera - zd an iem filo zo fa -
implicite odczucie p ostępu. Z ko lei m oraln o ść zam knięta, czyli m oralność n acisku, m a n a ce lu zach o w an ie sam ego sp o łeczeń stw a. M im o że tru d no natrafić na w y ró żn io n e rodzaje m oralności w stanie czystym , m ożna p ró b o w ać określić, ja k ą m oraln o ść p referu je p rzed staw ian y system etyczny.
Jeśli założyć, że celem etyki je s t d oprow adzenie jed n o stk i do p ełn i o so bow ego bytu, to trzeb a starać się uchw ycić, jak ie środki pro po nu je m o ral ność zam knięta, a ja k ie m oralność otw arta. I tak, pierw sza p referuje drogę nakazó w i zakazów , k tó re w y w o d z ą się zaró w n o ze sfery św iadom ej, ja k i n ieśw iad o m ej. Z a istn ia łą sy tu a c ję ró w n ież c h rz e śc ija ń sc y m o ra liśc i (S. R osik) o k reśla ją m o raln o ścią bojaźni. „Strach to je d e n z najw iększy ch
6 J. Ba ń k a : Świat poręczenia moralnego..., s. 15.
7 H. В e r g s on: Dwa źródła moralności i religii. Tłum. P . K o s t y ł o i K. S k o r u l s k i . Kraków 1993, s. 54-55.
40 Adam A. Dura
problem ów w życiu. U m ysł ogarn ięty strachem - p isze K rishnam urti - żyje w zam ęcie i konflikcie. [ ...] N ie śm ie odejść od sw ych schem atów m y śle nia. R odzi się w nim obłuda. D opóki się nie w yzw olim y od strachu, ch oć byśm y w spięli się na n ajw y ż sz ą g órę i o dkryli w szy stkich bogów , dopóty będziem y pozostaw ać w ciem n o ści.” 8 M ocne słow a. C óż je d n a k robić, gdy przez m oralność zam k n iętą form ow ane b y w a ją jed n o stk i niedojrzałe, często niezdolne do ujęcia sensu nakazów , cechujące się osłabionym poczuciem o d p o w ie d z ia ln o śc i, p rze c ię tn e , p rze n ik n ię te fo rm alizm em i m in im alizm em . C złow iek fo rm o w an y p rze z system a u to ry taty w n y ch n akazó w i zakazów , których nie z in tem alizo w ał albo - zgodnie z n o rm ą prosto m yśln ości - nie zaakceptow ał prosto m y śln ie, to najczęściej zaprzeczenie rozw o ju o sobo w e go i zaprzeczenie sam ej m oralności. M oralność zam knięta nie je s t w stanie w yzw olić czło w ieka z je g o w spółczesnej jask in i.
Przeciw nie m oralność otw arta, która charakteryzuje się dynam izm em . W y chodzi ona od realistycznej zasady agere sequitur esse - n atu ra b y tu stan o wi kryterium m oralnych w yborów m ających na celu u m ożliw ić p ełn ię ro z w oju osobow ego. M oralność ta - podkreśla chrześcijański m oralista S. R osik - nie eksponuje nakazów i zakazów , lecz otw iera się na postęp, na przekształ cenie czło w iek a in dyw idualnie i zbiorow o, siłą m iłości i w olnej akceptacji ideału nie n arzuconego p re sją zew nętrznego przym usu.
M ożna b y też przypuszczać, że o m oralności zam kniętej lub otwartej m oże niekiedy stanow ić - oprócz w łaściw ości sam ego system u etycznego - błędny stosunek do w artości. System m oże być w pełni otwarty, je śli jed n a k je d n o st ka się pogubi w płaszczyźnie w yborów aksjologicznych, m oże m ieć różne subiektyw ne, ale u p raw n ione odczucie m o raln ości statycznej (oczy w iście niezależnie od innych skutków takiej sytuacji). D ietrich von H ildebrand n a zw ie pro b lem b łędnym i interpretacjam i u d ziału człow ieka w w arto ściach 9. W róćm y jesz c ze n a m om ent do B ergsona, który za klasyczn y przykład, w zó r m o raln o ści otw artej u z n aw ał m o raln o ść k reo w a n ą w b ło g o sła w ie ń stw ach z Kazania na Górze św. M ateusza. „A kt, w k tórym du sza się otw iera - p isz e filo z o f - d o p ro w a d z a do p o sz e rz e n ia i w y n ie sie n ia m o raln o ści uw ięzionej i zm aterializow anej w form ułach na poziom czystej duchow ości. Ta m oralność, w odniesien iu do innej, staje się czym ś w ro d zaju fotografii, na której ruch zostaje zatrzym any. Taki je s t głęboki sens przeciw staw ień , które n a stę p u ją po sobie w Kazaniu na Górze [ ...]. Z jed n ej strony je s t to, co zam knięte, z drugiej to, co otw arte. A ktualnie obo w iązująca m oralność nie zo sta je zn ie sio n a, lecz p rz e d sta w io n a ja k o je d e n m o m e n t w dłu g im pro cesie p o stę p u .” 10 K o n statacja B ergsona staje się źródłem inspiracji, aby
8 J. K r i s h n a m u r t i : Wolność od znanego. Tłum. F. U r b a ń c z y k . Poznań 1994, s. 37. 9Por. A. S i e m i a n o w s k i : Człowiek a świat wartości. Gniezno 1993, s. 106-121. 10 H. B e r g s o n : Dwa źródła moralności..., s. 64.
w dalszej ko lejn ości także zbad ać otw artość etyki p ro sto m y śln o ści w obec etyki chrześcijań sk iej, dla której źró d łem s ą w łaśn ie błogosław ieństw a. To „zderzenie” m oralności autonom icznej z heteronom iczną w interesującym nas aspekcie m oże być ciekaw e.
Otwartość etyki prostomyślności albo o moralności dynamicznej
P rzedstaw io n e w innym m iejscu w yw ody, zw łaszcza te, któ re u w y p u k la j ą w arto ść i zn a cz e n ie p ro sto m y śln o śc i in d y w id u aln e j, w tym a u to n o m ię m o ra ln ą je d n o stk i o raz m odel homo euthyphronicus, p o z w a la ją p o staw ić n a stęp u jącą tezę: M oralność p o stu lo w an ą p rzez ety kę prosto m yślno ści n a leży um ieścić w o b szarze m oralności o tw a rte j11. W arto je d n a k dokonać ze staw ienia p rzynajm niej niek tó ry ch argum entów . Jako p ierw szy n asu w a się przedsystem o w e usytu o w anie no rm y p rostom yślności i w yprow ad zenie jej z n a tu ry c z ło w ie k a n ie z a le ż n ie od sp o so b u je j d efin io w a n ia . To z k olei uw alnia człow ieka od konieczności uprzedniej znajom ości założeń teoretycz nych, zarów no filozoficzn y ch, ja k i religijnych, system u etycznego. Z ało że nia te w p rak ty ce życiow ej niekiedy p rzy b ie ra ją postać ideologii, sw oistego w ym ogu całkow itego p rzyp o rząd ko w an ia jed n o stk i system ow i. A le w tedy tym bardziej trudno m ów ić o integralnym i autonom icznym rozw oju, w tym - także o k ształto w an iu m oralności otw artej. E tyka prosto m yśln ości chroni podm iot m o raln y p rze d pod obn y m n iebezpieczeństw em .
Z w róćm y też u w ag ę n a inne im plikacje zachodzące w etyce pro sto m y śl ności. N a le ż ą do nich: funkcja i znaczenie odrębnej, naturalnej i intersubiek- tyw nej spraw ności człow ieka, ja k ą je s t p ro sto m y śln ość m oralna; u sy tu o w a nie sum ienia, p o stu lat och ro n y p ro sto m y śln o ści ind yw id ualn ej, zw łaszcza przez chron ienie sfery intym nej i pryw atnej czło w iek a oraz p ry m at je d n o s t ki przed społeczeństw em ; założenie o tw ó rczym p o dejściu do rzeczy w isto ści; o d p o w ie d z ia ln o ść za p o rę c z e n ie m o ra ln e ż y cia spo łeczn eg o . G d y b y je d n a k dalej nasu w ały się w ątpliw ości, m ożna sięgnąć po inne argum enty. Jest w śró d n ich p raw o do indy w id u alizacji szczęścia oraz spon taniczność w tw orzeniu d o b ra m oralnego ja k o w aru n ek konieczny, b y w ogóle m ów ić 0 pro sto m y śln o ści p odm iotu. W reszcie do bardziej przek on ujący ch należy sw oistość relacji człow iek prosto m y śln y — w artości ludzkie (proste).
M am y zatem u z a sa d n io n e pow ody, b y tw ierd z ić og ó ln iej: E ty k a p ro sto m y śln o ści m a w y sta rc z a ją c e podstaw y , ab y k ształto w ać je d n o s tk i w o l ne, au to n o m iczn e, o tw arte n a rzeczy w isto ść, z in d y w id u a liz o w a n y rozw ój 1 p e łn ię życia. „Ż y jem y w o k resie akty w izm u , p o d o b strz a łe m p ro p a g a n dy, która stara się w nas w m ów ić - pisał J.M . B ocheń sk i - że dobre, w ielkie 11
42 Adam A. Dura
i p ię k n e je s t ty lk o d z ia ła n ie , że c z ło w ie k p o w in ie n b e z p rz e s ta n k u ku czem uś d ąży ć, p ęd zić n ap rzó d b ez ch w ili o d p o czy n k u , żyć w ru ch u i d ą żeniu, że n ied z iała n ie je s t czym ś złym , m arn y m , » asp o łeczn y m « , p o g ard y godnym . W tak im p o ło że n iu n iełatw o je s t zro zu m ieć w arto ść, zn a cz e n ie uży w an ia c h w ili, ż y cia w tera źn ie jsz o śc i, a tym bard ziej nau czy ć się z tej chw ili k o rzystać. [ ...] Stąd form ułu je reg u łę m o ra ln ą - U m iej żyć w chw ili obecnej i uży w ać j e j ! ” 12
N iekonieczn ie zatem trw anie w chw ili obecnej trzeba w iązać z h ed o n i styczną p o staw ą carpe diem. W tym m iejscu należy się raczej pow ołać na p ew ien typ B ergsonow skiej intuicji: „ [...] ciągłości i p rzen ik an ia się części, czasu psycho log iczneg o, nieprzew id zian eg o i now ego, aktyw ności, in dyw i dualności i ko nk retno ści zjaw isk a” 13. D latego też inne treści będzie m ieścić cyw ilizacyjne zaw ężenie egzystencji człow ieka do teraźniejszości (pozbaw ie nie transcendencji). Inne etyka p rostom yślności ze sw o ją o tw arto ścią w obec
recens, któ ra ju ż bardziej przy w od zi na m yśl K rish nam urtieg o, iż k o n cen tracja um ysłu na d ziałaniu „teraz” u m o żliw ia w yzw olenie w italnej energii (żarliw ości). D la czło w ieka prosto m y śln eg o zaangażow anie w recens staje się w arunkiem realizacji w arto ści p rostych, przeszłość bo w iem je s t ontolo- gicznie ju ż zam knięta, a p rzy szłość otw arta. D latego kto odb iera czło w iek o wi chw ilę, odb iera m u w ieczność, poniew aż w ła ś c iw ą je g o w ieczn o ścią je s t w łaśnie rzeczy w ista chw ila. Inaczej - ja k m ów ił G om brow icz - człow iek m oże się stać ow ym w ielkim N IC , rozpisanym n a kilk aset m ilionów sekund.
M oralność, k tó rą kreu je ety k a p ro sto m y śln o ści, to w w y ższy m stopniu problem sum ienia jed n o stk i niż jej św iatopoglądu, elem entarnej i n iesk ażo nej uczciw ości niż deklarow anej hierarchii w artości. W szak ludzie o różnych orientacjach o n tolog iczn y ch m o g ą się w m oralnych ocenach zgadzać, a n a w et - w sy tuacjach elem entarn y ch - m u szą się zgadzać. A to ju ż w ystarcza, aby podk reślić, że an alizow ana etyka nie ty lk o p o stulu je m oralność otw artą, ale jej zasad n iczy elem ent - norm a p rostom yślności - je s t rów n ież m ożliw a do p o m yślenia w system ach teoretycznych. J. B ańka stw ierdza to rów nież
explicite. W obec tego trzeb a zapytać: Jakie w arunki m usi spełniać system , aby to było m ożliw e? N a co w system ie należy zw rócić szczeg ó ln ą uw agę, gdy ktoś c h ciałb y doko n ać an alizy obecn o ści no rm y p ro sto m y śln o śc i np. w etyce chrześcijańskiej? Jakie n ieb ezp ieczeń stw a i trudności n iesie z so b ą system teoretyczny?
12 J.M. B o c h e ń s k i : Sens życia. I inne eseje. Kraków 1993, s. 14. 13 J. Ba ńka : Intuicjonizm Henryka Bergsona. Katowice 1985, s. 12.
Etyka (norma) prostomyślności a systemy teoretyczne
E tyka prostom yślności stanow i jasno: zarów no przedsystem ow e, ja k i sys tem o w e fu n k cjo n o w a n ie n o rm y p ro sto m y śln o śc i w iązan e je s t z p ew n ym przeżytym dośw iadczeniem . C hodzi głów nie o w ystępujące w sferze uczuć dośw iadczenie w łasnej prostom yślności. Z an im bliżej p rzy jrzy m y się p ro blem om , które zostały zasy gnalizow ane w p o staw ion ych pytaniach , w in n i śm y przypom nieć dw ie konstatacje. Po pierw sze: J. B ańka zakłada, że w okół pojęcia prosto m y śln o ści m o żn a zbudow ać - ja k sam to określa - „program życia, p ro jek t etyczny, k on sty tu cję św iata w arto ści” ; program , k tóry m ógłby się stać fundam entem odnow y m oralnej. Po drugie: aspiracje te potw ierdza w autonom icznej etyce p ro sto m y śln o ści14. Jej p odstaw ow y czynnik struk tu ralny - norm a prostom yślności, któ ra funkcjonuje w po rząd ku praktycznym , podlega badaniu ex post i staje się podstaw ą system u etycznego. M am y praw o sądzić, że etyka prostom yślności je s t tym system em teoretycznym , w którym funkcjonow anie norm y prostom yślności m anifestuje się w sposób n ajpełniej szy. Stanow i je g o podstaw ę.
N ie pow inno to je d n a k niczego zam ykać, gdyż prosto m yśln ość nie je s t spraw ą jed yn ie jednej koncepcji etycznej, lecz cechą intersubiektyw nej natury człow ieka. A skoro tak, to m ożna pow iedzieć, że otw artość etyki prostom yśl ności bodaj najpełniej w y raża się w fakcie, że głów ny jej czynn ik - norm a prostom yśln ości - m oże i de facto funkcjonuje w innych etycznych syste m ach. M ożna i trzeb a pytać o k ryteria, które o tym stanow ią, ale to dalszy problem . Tutaj w ażne je s t, że p rostom yślność ja k o dośw iadczenie m oralne została dostrzeżon a dużo w cześniej niż dopiero w filozofii w sp ó łczesn ej15. Z atem spróbujm y ustalić w arunki obecności no rm y prostom yślności w sys tem ie.
S pójrzm y bow iem : p o d staw o w y i k o n iec z n y w arun ek fu nk cjo n o w an ia norm y pro stom yślno ści w system ie etycznym stanow i zw iązanie dobra z su m ieniem czło w iek a i obecność p o ręczen ia m oralnego. To je s t konieczność, od której nie m o żn a się u ch y lić. P o n ad to n o rm a w sy stem ie d lateg o je s t prostom yślna, że zaw iera m om ent rekom endacji i stw arza bodźce do akty w nej p ostaw y w obec działania. Istnieje ró żnica m iędzy sytuacją, w której robi się coś na rozkaz, a sytuacją, w której działanie m a ch arak ter dobrow olny. I taka odpow iedź m ogłaby stanow ić p u n k t w y jścia w spółczesn ych p o szu k i w ań etycznego p ro g ra m u 16. Z aw sze je d n a k należy m ieć n a uw adze n ieb ez
14 Por. A. Dura: Przyczynek do „chrześcijańskiej postaci etyki prostomyślności”. W: „Folia Philosophica”. Red. J. B a ń k a . T. 18. Katowice 2000, s. 257 i nast.
15 Por. F. D o n o c i k: Problematyka prostomyślności w teoriach kultury. W: Etyka pro
stomyślności a tradycje kultury. Red. J. B a ń k a . Katowice 1986, s. 56-94.
16 Por. M. M i c h a l i k : W poszukiwaniu programu etycznego. „Res Humana” 2001, nr 1 (50), s. 40-47.
44 Adam A. Dura
pieczeństw o, że system stanie się czym ś w rodzaju paraw anu, który uniem oż liw i b ezp o śred n i k o ntakt czło w iek a z w artościam i. D latego n orm a prosto- m yślności, a tym sam ym ety ka J. B ańki, eksponuje bezpośred nio ść i spo n tan iczn o ść. P o p raw n y sy stem ety czn y w in ien się o pierać na w a rto śc iac h m oralnie p o ręczo n y ch o raz na o b ecn o ści explicite w yrażon ej norm y: żyj zgodnie z sum ieniem .
Jeśli o p o stęp o w an iu czło w iek a decy d u je in fo rm acja zam iast w arto ści m oralnie poręczonej, to w takiej persp ek ty w ie k ażda etyka u łożona w sy s tem fu n k cjo n u je p o z a p ro sto m y śln o śc ią d o b ra i zła. D o b ro w p isa n e je s t w ów czas w system , a nie w sum ienie i tylko od konstrukcji system u będzie zależeć, ja k człow iek zin terp retu je konkretn e działanie. A le zachodzi o b a w a, że dokonam y oceny system u, a nie sam ego podm iotu m oralnego. A p rze cież nie sposób ustanow ić (szczegółow ych) praw zab raniających w szystkich złych czy n ó w 17. Co w ięcej, ocen ia się w tedy p o dm io t p rzez pry zm at p rz y ję te g o sy stem u ety czn ego zam iast p rzez p ry zm at czynów , któ re rea liz u je
w życiu. M am y w ięc do czy n ien ia z po tęp ien iem człow iek a za je g o p o g lą dy. N ietk n ięte p ozostaje n ato m iast zło.
Jest jeszcze przynajm niej jed en - nierzadko pom ijany - problem . Etyki teo retyczne, które zaw ierają ogólny m odel d yrektyw oraz u sta lo n ą hierarchię w artości, w zo rują się nie tyle na system ach filozoficznych, ile na hipotetycz nych uogólnieniach naukow ych. Jeśli m ów i się, że filozofia nie spełnia p o kładanych nadziei, bo system y jed n e po drugich u padają, to obserw ow ane tęsknoty za unaukow ieniem etyki nie tylko nie zdają egzam inu, ale p o zosta w ia ją czło w iek a z nie rozw iązan y m i prob lem am i egzystencjalnym i. C zyż bo w iem d o k try n a ety czn a nie w y m ag a ro zum ien ia system u teoretyczneg o i dedukow ania zdań norm atyw nych o charakterze m oralnym , co byw a niekie dy skom plikow ane i trudne? D latego w koncepcji J. B ańki o m oralności de cydow ać będzie to, co prostom yślnie przylega do um ysłu człow ieka na zasa dzie jeg o najprostszych, elem entarnych typów m otyw acji. To dlatego w etyce prostom yślności kładzie się nacisk na w pisanie dobra w sum ienie człow ieka. A kontynuując to k m yślenia - norm a p rostom yślności, obecna w system ie, bliższa je st łacińskiem u cogito. Cogito jed n a k m a zw iązek z ego, co nie je s t m ożliw e bez odw ołania do m oralnego poręczenia i do instancji sum ienia.
N ie są to zapew ne w szystkie trudności, ja k ic h nastręcza p ro b lem o tw ar tości n o rm y p ro sto m y śln o ści na fu n k cjo n o w an ie w sy stem ach etyczn y ch. M ożna jed n a k uznać, że dostateczną perspektyw ę b ad aw czą zdołaliśm y sobie zapew nić.
G dy u w z g lę d n im y p o d sta w o w e k o n ieczn o ści, nie m o żn a z lek cew aży ć n ie b e z p ie c z e ń stw a z a stę p o w a n ia p ro sto m y śln o ś c i m o ra ln ej w sy ste m ie
17 Por. L. J a n s s e n s : Wolność sumienia i wolność religijna. Tłum. E. Cz e r n y . War szawa 1970, s. 109.
fak tem sło w n y m . Je st o n o z a w sze rea ln e, g dy w sy ste m w p ro w a d z a się sym bole sło w n e w ce lu w y ra ż en ia sło w em tego, co p rak ty czn e. T en d en cję sy ste m ó w te o re ty c z n y c h do o d z w ie rc ie d le n ia m o ra ln o śc i w sy m b o la c h słow nych M . O sso w sk a o k reśla „ o rie n ta c ją rad a ro w ą ” , a J. B ań k a - o rie n tacją „łżeczło w ieka” . O d słow nych sym bolów system y uchylić się nie m ogą. N a le ż y je d n a k m ie ć św iad o m o ść, iż n ie k ie d y s ta ją się o ne ź ró d łe m w e w n ętrzn eg o zak łam an ia. Słow em b o w ie m o d d ajem y treść w arto ści, z a k a zów, n o rm , ró w n ież tre ść m o ra ln eg o p o ręc z e n ia . G d y je d n a k w m ie jsc e w ła sn eg o w c z u w a n ia się w y e k sp o n u je m y ro z u m ie n ie sy tu a c ji m o ra ln ej p rzez in ny ch , n iec h y b n ie u cz y n im y w iele, b y do szło do z a ła m a n ia m o ra l nego p o ręczen ia. S ło w a - sam e p o zb aw io n e m o raln eg o p o rę c z e n ia - sp ro w adzan e do sy g n a łu -in fo rm a e ji d o p raw d y tru d no z w ery fik o w ać. D lateg o być m o że n a jp ie rw n a le ż a ło b y p y tać o p ro sto m y śln o ść se m a n ty cz n ą p rz e kazu, czyli o p o ręc z e n ie m o raln e ję z y k a , ja k im ch cem y m ó w ić o system ie etycznym .
System y teo rety czn e cechuje dążenie do obiekty w izacji św iata, co ró w nież m oże by ć p rzy c z y n ą tw o rzen ia n o rm bez p o ręczen ia m o ralnego oraz sygnalizow anej w cześniej n ieprostom yślności sem antycznej. To z ko lei ro dzi m o żliw o ść n ie a u te n ty c z n e g o życia. T w o rzenie m ase k p rz y n a le ż y do stanów nieprostom yślnych. Identyfikacja jed n o stk i z w zorcem system u m oże przyczynić się do zagub ien ia w łasnej tożsam ości. Tym czasem jeśli zachw ieje się to żsam o ść i in d y w id u aln o ść, p o d w ażo n e z o sta n ą p o d staw o w e funk cje no rm y pro sto m y śln o ści, ergo - ety k i p ro sto m y śln o śc i. T ru d n o w re szc ie w y elim inow ać p e w n ą d o zę n ieufności w obec etyki teoretycznej. D otyczy to m iędzy innym i zdolności rozw iązyw ania niektórych problem ów egzystencjal nych, np. cierpienia. To sam o m ożna pow iedzieć o og ran iczen iu zaufan ia do racjonalnych sposobów u zasadnian ia zasad m oralnych. W szak św iadom ość m oralna budzi się w raz z p e w n o śc ią o słuszności postępo w ania, a nie z ro zum ieniem p ro cesó w poznaw czy ch , do któ ry ch p rzy m u sz ają system y teo re tyczne. N iew ątp liw ie są to sugestie i uw ag i, k tóre nie m o g ą n am zn iknąć z p ola w idzen ia w zasadniczej analizie.
P od o b n ie m a się rzecz z k reo w an iem sensu ż y cia zg o d n ie z zasadam i system u, w k tóry m m a być obecna n o rm a p rostom yślności. M am y p o d sta w y przyjąć, że sens je s t p o ręczo n y m oralnie. G w aran cję życia sensow nego stanow i zatem w ie rn a re a liz a c ja p ro p o n o w a n y c h p rz e z sy stem w arto ści. B yłoby jed n ak najlepiej, gdyby te rzeczyw iście odpow iadały predyspozycjom , p o trzeb o m , asp ira cjo m je d n o stk i i u w aru n k o w an io m je j e g zy sten cji, przy czym ocena działan ia w in n a zależeć od sum ienia człow ieka, czyli od m o ralnego poręczenia, a nie od ko n stru k cji system u. W ten sposób pow racam y do p o d sta w o w e g o i k o n iec z n e g o u w aru n k o w an ia: b e z o d w o ła n ia się do sum ienia, w rozum ieniu norma normans, trudno m ów ić o norm ie prostom yśl ności w system ie.
46 Adam A. Dura
P rostom yślność, aczkolw iek źródłow o w y p row ad zon a z natury, znajd u je w łaściw e sobie m iejsce w płaszczy źnie kultury. A n alizy filozoficzne w sk a z u ją n a je j o tw arto ść w ob ec w zo rcó w k u ltu ro w y ch , co dla nas o każe się faktem o znaczeniu podstaw ow ym . O tw artość norm y w obec system ów etycz nych określa m ech an izm identyfikacji kulturow ej, k tó ry je s t bodaj najw aż niejszy dla o zn aczenia zw iązk ó w no rm y prostom yślno ści i kultury. Z a je g o p o m o c ą w y ja śn ia się p ro c e sy k o rz y sta n ia je d n o s tk i z w z o rc ó w w a rto śc i uniw ersalnych. W psychice człow ieka istn ieją „m iejsca n iedo m kn ięte”, k tó re są p odatn e n a działanie m ech an izm u identyfikacji kulturow ej. W w y nik u tego w artości k ulturow e tra c ą sw ój status uniw ersalny, stając się konkretnie i jed n o stk o w o urzeczy w istn ian e przez podm iot. Spróbujem y to bliżej p rze d staw ić.
W tej p łaszczy źn ie fu n k cjo n u ją takie term iny, jak : „k u ltu ra” („człow iek w ielopo jaw ien io w y ”), „id en tyfik acja k u ltu ro w a” , „iden tyfikacja k u ltu ro w a m o ralna” oraz w sp o m n ian y „m echanizm identyfikacji k u ltu ro w ej” . W yjdź m y od pary pojęć „kultu ra” - „człow iek w ielo p o jaw ienio w y” . B yw a, że są one używ ane zam iennie. Przypom nijm y, że kultu ra - w rozum ien iu J. B ańki - obejm uje w e w n ętrzn ą sferę czło w iek a - thymos i od no si się do fak tó w duchow ych, artystyczn y ch o raz religijnych. W takim u jęciu kultu ry u w y p u klone zostały w y ższe form y b y to w an ia człow ieka, d eterm in ujące sposoby życia grupy społecznej, dostarczając w zoró w m oralnych zachow ań. O d p o w iednio m oralnie p oręczo n e w y tw ory konk retny ch ludzi ulegały, ze w z g lę du na w artość i u n iw ersaln o ść, o b iektyw izacji i u trw aleniu, zostały w łączo ne w d orobek o g ólny ludzkości (kultura) i zyskały status w artości w życiu społecznym . A le m echanizm identyfikacji kulturow ej polega rów nież n a tym, że w ybrane w artości uniw ersalne, które oferuje dana kultura, jed n o stk a p rzy j m u je i u z n a je z a w ła sn e. Je d n o stk a cie sz y się n ie z a le ż n o ś c ią w d o b o rze w artości akceptow anych. „Z naczenie tego m echanizm u - pisze J. B ańka - zależy od sposobu, w ja k i określo n a zostanie sam a identy fikacja (tzn. czy je s t to id entyfikacja m aterialna, form alna, teokratyczna itp.). M echanizm ten o kreśla w łączen ie tego, co indyw idualne, do całości.” 18 R zecz d o tyczy w a r tości etycznych, p rzetranspon o w an y ch na w artości o sobiste (m oralne), m e chanizm ten je s t selek ty w n y i nazy w an y czasem m e c h a n i z m e m i d e n t y f i k a c j i e t y c z n e j . W tym św ietle łatw o m o żna sobie w y ob razić m o ż liw ość m e c h a n i z m u i d e n t y f i k a c j i r e l i g i j n e j 19.
R az jesz c ze uściślijm y, co kryje się p o d pojęciem m echan izm u iden ty fikacji kulturow ej. O tóż stanow i on o p rzy jęciu p rzez je d n o stk ę lub grupę sp o łe c z n ą sy stem u idei, o sią g n ię ć c y w iliz ac y jn y c h , fak tó w d u ch o w y ch , religijnych, a także zw yczajów i obyczajów , które d e c y d u ją o p rzy n ależn o
18 J. Ba ń k a : Świat poręczenia moralnego..., s. 264.
ści do danego k ręg u kulturow ego. G dyby to odnieść do kultu ry ch rześcijań skiej, id en ty fik a c ja k u ltu ro w a o zn aczać b ę d z ie u to żsa m ie n ie je d n o s tk i z chrześcijań sk im k ręg iem kulturow ym . U żyw a się p onadto je sz c z e jed n e g o term inu - i d e n t y f i k a c j a k u l t u r o w a m o r a 1 n a, k tó ra w cho dzi w z a kres identyfikacji kulturow ej. O k reśla o n a u to żsam ienie się je d n o stk i (albo grupy) z konk retny m sy stem em norm m oralnych. W arto zw ró cić uw agę, że „m echanizm ten je s t w y so ce selektyw ny, co spraw ia, że nie od razu i nie cała treść podstaw o w eg o nak azu m o ralnego staje się w ła sn o śc ią jed n o stk i. Je d nostka zachow uje się selektyw nie w ów czas, gdy czerpie ze w zoru ku ltu ro w ego, p rzeży w a stan identyfikacji z b o g actw em ku ltury i stara się w ybierać to, co jej najbardziej odpow iada. [ ...] [Jednostka - A .A . D .] Staje w obec w artości, które nie za w iera ją nic istotnego p o z a p o ręczen iem m oralny m , p o chodzącym w łaśnie od innej jed n o stk i, a nie sam ych treści kulturow ych. Je d nocześnie ta sam a je d n o stk a staje się ekspansyw na z chw ilą, kied y sam a coś tw orzy i p rzeży w a stan p ro jek cji, rzu tu jąc sw oje w łasne w arto ści na ekran zastanej ju ż k ultury.”20
P rzedstaw io n e w y w o d y u p o w ażn iają do tw ierdzenia, że człow iek prosto- m yślny m a m ożliw o ść - dzięki norm ie prosto m y śln ości - pełn ego otw arcia w obec akcepto w an eg o p rzez siebie k ręgu kultu row ego w raz z w łaściw y m sobie w zo rcem w artości. I to je s t ko n statacja m ająca kap italne znaczen ie dla n aszy ch ro zw a ża ń o e ty ce p ro sto m y śln o śc i i m o raln o ści o tw artej. N o rm a prostom yśln o ści je s t otw arta n a fu nkcjonow anie w system ach teorety czny ch przy uw zg lęd n ien iu podstaw o w y ch w arunków (kryteriów ) oraz p rzed staw io nych trud n o ści i zagrożeń. W p ły w ają one n a obecność no rm y w system ie, a ju ż n a pew n o na charak ter m oralności. Jed y n ie bo w iem m oralno ść otw arta je s t w łaściw a no rm ie prostom yślności. Inaczej: etyk a prosto m y śln ości i jej naczeln a zasad a - n o rm a pro sto m y śln o ści - k reu ją m oralno ść otw artą. I ty l ko w system ach o p artych na m oralności otw artej m ożna doszukiw ać się cech prostom yślności.
Otwartość wobec systemu - etyka chrześcijańska
W ten sposób o tw arła się p rzed nam i in teresu jąca m ożliw ość p rzy k ład o w ego ro zw ażen ia otw arcia norm y pro sto m y śln o ści w obec system u - tutaj: w obec etyki ch rześcijańskiej.
W etycznych ro zw ażan iach J. B ań k i o d najdujem y treści, k tóre explicite
dotyczą zw iązków norm y prostom yślności i chrześcijaństw a. N ajm ocniejszym argum entem je s t stw ierd zen ie m ożliw ości zaistn ien ia religijnej - „ch rześci
48 Adam A. Dura
jań sk iej p ostaci etyki p ro sto m y śln o ści”21. M ożna by też p rzyjąć, że istnieje tak a p o sta ć ety k i c h rz e śc ija ń sk ie j, k tó ra - z p e rsp e k ty w y etyk i (no rm y) prostom y śln o ści - spełnia k ryterium popraw ności system u. C hodzi o o b ec ność p oręczenia m o ralnego oraz w p isan ie dobra w sum ienie człow ieka. Z a drugi w ażki argum ent p rzy jd zie uznać odw ołanie do tekstu błog osław ieństw z Kazania na Górze (M t 5, 1-9). Z daniem J. B ańki je s t to najw spanialszy w ykład etyki prosto m y śln o ści w dziejach filozofii człow ieka. A spiracje o d no w y m oralnej opartej n a etyce pro sto m y śln o ści m ożna by u rzeczyw istnić, za po d staw ę p rzyjm ując b łogosław ieństw a. S tają się one realn ą p ersp ek ty w ą rozw oju ludzkości, k tóra zechciałaby p o godzić po stęp z rozw ojem d u chow ym człow ieka, uznając prosto m yślno ść za g en eraln ą zasad ę stosunków m ię d z y lu d z k ic h . W m y śli c h rz e ś c ija ń s k ie j o d n a jd u je m y p ro s to m y ś ln ą in terp retację, w m yśl której b ło g o sła w ie ń stw a są p rze d e w szy stk im p ró b ą p o jed n a n ia c z ło w iek a z n im sam ym . „ C zło w iek nie m a zm ie n ia ć stosun k u do B og a, ale do sam eg o siebie. W ted y - tw ierd zi J. T isch n e r - zm ien i się i to p ie rw sz e .”
K olejnym argum entem podkreślający m otw artość etyki prostom yślności w obec religii, w tym w obec chrześcijaństw a, je s t stanow isko J. B ańki w spra w ie ochrony sfery intym nej i pryw atnej człow ieka. O chrona obu sfer stan o w i w artość tak w ażną, że nie o d słania się jej b ez o d czucia w styd u i z a że now ania naw et p rzed najbliższym i. Z jed n y m w yjątkiem : m ożna się o d sło nić p rzed B ogiem i sw oim kapłanem . Skoro sferę in ty m n ą bez uszczerbku m ożna p o w ierzy ć relig ii i K o ścio ło w i, zo staje p rzezw yciężon a, być m oże najpow ażniejsza, trudność. W reszcie, by zakończyć p ew ien typ argu m enta cji, przy p o m n ijm y , że re lig ia c h rz e śc ija ń sk a je s t w stan ie z a p ro p o n o w ać człow iekow i środki sprzyjające prostom yślności, prostom yślność rodzące. I to w zakresie p ozw alający m uznać, że m am y do czyn ienia z n iepow tarzalnym źródłem odradzan ia m o cy duchow ej czło w iek a (źródło prostom yślności).
„Istn ieją [ ...] [natom iast - A .A . D.] przesłanki, które p o z w a lają na w p ro w adzenie dw óch n o w y ch pojęć: » prostom yślność relig ijna« i » p ro sto m y śl no ść ch rześcijań sk a« . B yły b y to term in y od w o łu jące się do m ech anizm u identyfikacji k ulturow ej. P rzypom nijm y, że istnieje m ożliw ość n adania m u z n a cz e n ia w z a le ż n o śc i od sp o so b u d o o k reśle n ia sam ej » id en ty fik a c ji« . R eligia - tutaj: chrześcijań stw o - ja k o integralna część ku ltu ry upow ażnia, aby m ów ić o m echanizm ie identyfikacji religijnej i - konsekw entnie - o m e chanizm ie identyfikacji ch rześcijańskiej. M ożliw e je s t też o kreślenie fu n k cji m echanizm ów . M ożna to uczynić przez an alo gię z fu n k cją m echanizm u
21 Por. J. Ba ńka : Filozofia prawa a etyka prostomyślności. W: Etyka X X wieku. Red. S. J e d y n a k . T. 2. Lublin 1991, s. 40; zob. także: A. Dur a: Kategoria prostomyślności
a sumienie w etyce chrześcijańskiej. W: Filozofia jako sposób odczuwania i konceptuali- zacji ludzkiego losu. Red. J. B a ń k a . Katowice 1999, s. 108.
identyfikacji kultu row ej, czyli będ zie to p rzy jęcie odpo w iedn ich idei, w a r tości, zw yczajó w stan ow iący ch o u to żsam ien iu je d n o stk i (grupy) z religią, w tym - z ch rześcijaństw em . O znacza to przy jęcie i akcep tację religijn eg o system u doktrynalnego. W arto sobie uśw iadom ić, że w przy p ad k u chrześci ja ń s tw a c z ło w ie k o tw iera się n a p ro p o n o w a n ą m u T ran scen d en cję. I tę
w łaśnie konstru kcję, któ ra um ożliw ia jed n o stc e (lub grupie) utożsam ić się z akcep to w an ą re lig ią (tutaj: z ch rześcijaństw em ), a dalej - konsekw entnie zintem alizo w ać odpow iadający je j zesp ół zasad m oralnych, b ędziem y n azy wać odpow iednio: p r o s t o m y ś l n o ś c i ą r e l i g i j n ą i p r o s t o m y ś l n o ś c i ą c h r z e ś c i j a ń s k ą . ”22
M u szą one w ch od zić w zakres pro sto m y śln o ści społecznej, dlatego p o d czas u sta la n ia z a sa d fu n k cjo n o w an ia obu now y ch k ateg orii m ożn a b y się odw ołać do p ro stom y śln ości obyw atelskiej. C zy n nik instytu cjo naln y religii m iałby praw o w ym agać, aby jed n o stk a - w yznaw ca m oralnie p oręczał sw oją p rzynależno ść do w ybranej p ro sto m y śln ie religii. W inien też uw ierzy telniać akty relig ijn e i m o raln e, ja k ie p rze w id u je relig ia. To sam o d o ty czy sfery m oralnej: n a żądanie „kap łan a sw ojego K o ścio ła” je d n o stk a w in na m oralnie poręczyć w arto ści, które w cześniej uzn ała za osobiste. E tyka p ro sto m y śln o ści z a k ła d a z a w sze i w o b ec k aż d eg o go to w o ść u rz e c z y w istn ie n ia tak ic h w łaśnie w artości.
Z godnie zatem z p ro sto m y śln o ścią relig ijn ą (i z p ro sto m y śln o śc ią ch rze ścijańską), relig ię m o żn a p rzy jąć lub odrzucić. Jedn ak że je d n o lub drugie w inno b yć autentyczne, p ełn e i szczere, czyli prostom yślne. P ro stom yślność religijna odrzuca p o sta w ę „półw y zn aw cy ” , albo też - używ ając pojęć w c z e snego ch rześcijaństw a - p o staw ę „letn io ści” (A p 3, 15-16).
R easu m u jąc: p rzy ję cie term in ó w „p ro stom y ślno ść relig ijn a ” i „ p ro sto m yślność ch rześcijań sk a” w istocie je s t form alnym otw arciem etyki pro sto m yślności n a relig ię ch rześcijań sk ą i ch rześcijań sk ą d o ktryn ę m oralną, przy czym w żadnej m ierze nie m oże być m ow y o orzekaniu prostom y ślności lub nieprostom yślno ści religii. Je st to zgoła obce duchow i etyki pro sto m y śln o ści, p o d o b n ie ja k nie m a p o d staw do w ery fik o w an ia p rosto m y śln o ści lub n ieprostom y śln o ści św iatopoglądu.
Sam a norm a prostom yślności, choć przedsystem ow a, nie tylko m oże funk cjon ow ać w sy stem ach teo rety czn y ch , ale - ja k u d ało się w y kazać - je s t o tw arta na treści ch rześcijań sk ie. Z ysk an o p rzy tym solidne p o d staw y do poszukiw ań obecności norm y prostom yślności w etyce chrześcijańskiej. Takie p o sz u k iw an ia ju ż z re s z tą p o d jęto 23. Tutaj n a to m ia st m o żem y p o w ied zieć o g ra n ic a c h o tw a rto śc i m o ra ln ej, j a k ą g en e ru je ety k a J. B ańki. G ra n ic ą n e g a ty w n ą b y łab y n iep ro sto m y śln o ść m o raln a. N a to m ia st k o n se k w e n c ję
22 A.A. Du r a : Obecność normy prostomyślności..., s. 128. 23 Por. ibidem.
50 Adam A. Dura
i szczyt otw artości w aspekcie p ozytyw nym w yraża m odel etyczny homo eu- thyphronicus. O m ów im y je kolejno.
Nieprostomyślność moralna, czyli o moralności otwartej - aspekt negatywny
Z reguły każde ro zw ażan ia m oralne m u szą dotykać p ro blem u zła zarów no w w ym iarze społecznym , ja k i indyw idualnym . N ie należy je d n a k ulegać złudzeniom : w obec zła m ożem y jed y n ie postaw ić pytanie: dlaczego? B ez n a dziei jed n a k , że ktoś udzieli w yczerpującej odpow iedzi. B yć m o że p rzy c z y n ą tego je s t fakt, że zło m a zaw sze charakter recentyw istyczny, a nasze próby w y jaśnień lo k u ją się z reguły p o za p ersp e k ty w ą tempus recens24. P rzeciętn y człow iek raczej nie p row adzi skom plikow anych rozw ażań; dla niego w aż niejszym je s t fakt, że zło go dotyka, co p rzyb iera czasem fo rm ę bolesnego zdarzenia egzystencjalnego. D la człow ieka prosto m y ślneg o zło m oralne je s t uchybieniem norm ie prostom yślności. A ujm ując to inaczej: zło w ynika z de cyzji sprzecznej z sum ieniem ; m a zw iązek z sytuacją, w której odm aw iam y m oralnego p oręczen ia w artościom pro sty m (ludzkim ). K iedy m ów ić b ę d z ie m y o dośw iadczeniu zła, przydatne okaże się określenie „nieprostom yślność” . (N iep ro sto m y śln o ść w k o n c e p cji J. B ań k i w y stę p u je także w z n a cz e n iu ontologiczny m i w ted y oznacza nicość).
G eneralnie m o żn a stw ierdzić, że z n iep ro sto m y śln o ścią m am y do czy n ie nia w ów czas, gdy je d n a część n aszego dośw iad czenia w ja k iś sposób p rz e słania inne kom pon en ty naszej św iadom ości24 25. P ow iem y w tedy: n ieprosto- m yślna postaw a, nieprostom yślny czyn, w reszcie niepro stom y ślny człow iek, czyli łżeczło w iek . N o rm a p ro sto m y śln o ści, której isto tę stan ow i m o raln e p o ręc z e n ie , ja k o rz e c z y w ista za sa d a m o raln eg o p o stę p o w a n ia w y z n a c z a w działan iu czło w iek a p ew ien obszar. M ożna b y założyć, że zaw iera się on m iędzy stanem niepro sto m y śln ości m oralnej a rea liz a c ją ideału homo euthy- phronicus. N iep ro stom y śln ość m o raln a je s t n eg aty w n ą g ran ic ą m oralności, ja k ą p o stulu je etyk a p rostom yślności. Jest to też granica o tw arto ści syste
mu. N asze rozw ażania poprow adzim y - ja k przyjęliśm y w cześniej - w dw óch kierunkach. P ierw szy obejm ie misterium iniqitatis, czyli o b szar p o z b a w io ny m o raln eg o p o ręc z e n ia , d ru g i - ety czn y m o del homo euthyphronicus.
W ko ncep cji J. B ańki ro zró żn ia się kilk a rodzajów niepro stom y śln o ści: nieprostom yślność ak sjologiczną, intelektualną, sem an ty czn ą i m o ra ln ą oraz nieprostom yślno ść o b ro n n ą lub chorobliw ą. „N ajw iększa z nich - ja k czy tam y - to obojętność n a los człow ieka, b rak zainteresow an ia tym , co dzieje
24 Por. Rap metafizyczny..., s. 213.
się w nim . W ten sposób tw o rzy się niepro sto m y śln e środow isko, nieprosto- m y śln e sp o łe c z eń stw o , w k tó ry m słow a n ie p o k ry w a ją się z od czu ciam i, n azw y z p o jęc iam i. Ż a d n e zaś d z ia łan ie n ie je s t m o ra ln ie p o rę c z o n e .”26 M ożem y w ted y m ów ić o nieprosto m yślny m system ie filozoficznym , niepro- stom yślnej w ierze czy też o niepro sto m yślny m sp ołeczeństw ie. Jako p rz y k ład p ierw sz e g o p o d a je s ię filo z o fię sp o łe c z eń stw a k o n su m p c y jn e g o H. M arcusego. N ie m ożem y się dziw ić, skoro w olność m yśli, słow a i sum ie nia zo stały - zdan iem k atow ickiego filozofa - zinsty tucjo nalizo w ane, a j e żeli chcem y o n ich rozpraw iać, to w kateg o riach konw encji. N ieprosto m y śl- ność w iary religijnej staje się faktem , gdy człow iek zgad za się p rzyjąć w iarę sw ojego d u c h o w n e g o , z a m iast p o z w o lić , by w ia ra n a ro d z iła się w nim . W reszcie niep ro sto m y śln e społeczeństw o p o w staje choćby w tedy, gdy d o chodzi do zam ian y odpow iedzialn o ści osobistej na od pow iedzialność z b io row ą, instytucjonalną. N ie m o żn a oczekiw ać obecności m oralnego po ręcze n ia przez tłum , to też z reg u ły w iększość sp ołecznych haseł je s t p ozbaw iona p oręczenia, czyli w gruncie rzeczy to p uste hasła. Ź ró dłem i p rzy c z y n ą ta kiego stanu rzeczy je s t m o r a l n a n i e p r o s t o m y ś l n o ś ć je d n o stk i. O zn a c z a to, że c z ło w ie k w sw o im d z ia łan iu k ieru je się nie w a rto śc iam i odczuw anym i w sferze thymos, ale inform acjam i d o stępnym i w sferze phro- nesis, czyli p o stęp u je niezg o d n ie z w łasnym sum ieniem .
S ytuacja, w której je d n o stk a sam a siebie skazuje na e g zy sten cję (bądź w y b iera egzystencję) w edług zasad bezosobow ej cyw ilizacji, została ok re ślona jak o c h o r o b l i w a n i e p r o s t o m y ś l n o ś ć . N ie p ro sto m y śln o ść obronna je s t filogen etyczn e zapro g ram o w ana i np. w św iecie zw ierząt służy do obrony w łasnego życia. N ieprostom yślność chorobliw a to spraw a charak teru człow ieka, k tó ry m o że być w ypaczo n y przez środow isko. C yw ilizacja bow iem je s t w stanie d ostarczyć środków , b y jed n o stk a lub grupa społeczna zy skała p rze w ag ę n ad kim ś innym . A le w ted y ju ż n atu raln e m echan izm y obronne nie w ystarczają: nieprostom yślność o bronna p rzek ształca w ch oro b liw ą nieprostom yślność.
O ile po jed y n czy czyn sprzeczny ze zm ysłem prostom yślno ści m oralnej nie po w o d u je u traty zdolności czło w iek a do m o ralnego poręczenia, o tyle o d m ien n ie je s t w sytu acji cho ro b liw ej n iep ro sto m y śln o śc i. W pierw szy m w yp adk u bow iem , choć nie m a m ow y o szczerości i sp ontaniczności dobra, m ożem y je sz c z e m ów ić o p o szuk iw an iu takiej szczerości. D rugi w ypadek natom iast oznacza stan m oralny, w którym jed n o stk a rezygnuje (m niej lub bardziej św iadom ie) z b y cia człow iekiem sum ienia, a daje zgo dę n a u p rzed m iotow ienie. P row adzi to do sytuacji, w której czyn p o zb aw ion y m oralnego poręczenia traktow any je s t jak o czyn dobry. A to ju ż oznacza, że m am y przed so b ą „człow iek a m ak iaw eliczn eg o ” albo łżeczłow ieka, czyli o sob ę w istocie
52 Adam A. Dura
sw ej z ak łam an ą, n ie c z u łą n a w arto ści. „S k u tk iem teg o ro d z a ju p o staw y »łżeczłow ieka« je s t nuda, m askow ana często nadgorliw ością, p o zo rn ą aktyw nością, k tóra k ończy się psych iczn y m w y czerp an iem .”27
Ł żeczło w iek zrezygnow ał ze swojej sfery w ew nętrznej, z w łasnej in d y w idualności, z sum ienia, zgodził się nato m iast na eg zy sten cję kształto w an ą przez sferę phronesis. Ta zaś obejm uje zaledw ie - ja k to nazyw a J. B ańka - „pow ierzch nię ludzkiego b y tu ” , usuw ając w cień je g o n ajg łębsze p rag n ie nia. Pow iem y: będzie to życie p ozbaw ione głębszej św iadom ości istnienia, w yzute z subtelnych m arzeń, id eałó w i projektów . W tej persp ekty w ie łż e człow iek nie w ybiera, on je s t w ybierany.
W spółczesność nie zaw sze je s t p ro sta albo też jed n o zn aczn a. M ożliw e są sytuacje lub stany, w któ ry ch człow iek jed y n ie m ów i o w arto ściach i ży ciu m oraln y m , lecz nie kieru je się w arto ściam i. N i e p r o s t o m y ś l n o ś ć a k s j o l o g i c z n a , bo o niej m ow a, m oże prow adzić i fakty czn ie prow adzi do p o d w ó jneg o w arto ścio w an ia w ży ciu człow ieka. Z jaw isko częste. B yć m oże je s t to sym bol n aszej epoki. Co p raw d a, zjaw isk o nie je s t naszym odkryciem , ale w tej epoce zostało - ja k się zdaje - d op row adzone do p e r fekcji. C hyba nigdy tak po m istrzow sku i z tak ą w p raw ą człow iek sam sie bie nie oszukiw ał. A le to p rzecież nie koniec sm ętnego obrazu. P rzeciętny człow iek zdaje się nie rozum ieć rzeczyw istości, w której przychodzi m u żyć28. Z jed n ej strony m oże chodzić o g ran icę d ostępnych inform acji, a z drugiej - o niew iedzę, która w y n ik a z ograniczoności ludzkiego rozum u. C ałość zaś zjaw iska nazyw ana je s t n i e p r o s t o m y ś l n o ś c i ą i n t e l e k t u a l n ą .
Z uw agi na sk o ń czo n ą liczb ę kom órek m ózgow ych o raz sk o ń czo n ą lic z b ę p o łączeń m ięd zy nim i, trzeb a u zn ać, że ró w n ie sk o ń czo n a je s t liczba kom binacji m yślow ych d ostępnych człow iekow i. O kreślony w obec tego je s t rów nież pozio m abstrakcji, którego przek ro czy ć nie będ zie w stanie. R ealne staje się zatem istn ienie tak ich system ów in fo rm aty czny ch (np. „hodow la program ów ”), które w kolejnej generacji nie b ę d ą zrozum iałe, chociaż m ożna z n ich będzie korzy stać w rozw iązyw aniu pro b lem ó w 29.
W spółczesno ść je s t w yp ełn ian a i w y p ełn io n a słow em . S łow a d o c ie rają w szędzie. Z daniem J. B ańki, m ożna by sobie w yob razić G eneralnego D y s try b u to ra Słow a. Jeśli nie p ro d u k u je sam , to sam d ecy d u je o d y stry b u cji i o ruchu, całym ciągu ruchów . O becność ow ego d y stryb uto ra spraw ia, że ten ruch będzie n ab ierał m ocy, prędkości. Z n ajd ziem y w słow ach w szystko, praw ie w szystko. M ożna się spotkać w now oczesnych św iątyniach słow a i nie
27 I dem: Intelektualizm etyczny Spinozy..., s. 401.
28 Por. J. G i m p e 1: U kresu przyszłości. Technologia i schyłek Zachodu. Tłum. B. P a n e k. Wrocław 1999, s. 25-45.
29 Por. J. B a ń k a : Ja teraz. U źródeł fdozofii człowieka współczesnego. Katowice 1983, s. 228; Rap metafizyczny..., s. 200-202.
m ieć p oczucia, że któ reś je s t do nas skierow ane. I u słyszym y zim ne, nic nie znaczące dla m nie, czasem chore słow a, k tó ry m odebrano znaczenie. S ło w o, za które „od po w iad a” m aszyna, czyli nikt. K onieczn ość po słu giw an ia się słow em p o zb aw io n y m m o ralnego p o ręczen ia (w naszej epoce) nazw ana zostaje n i e p r o s t o m y ś l n o ś c i ą s e m a n t y c z n ą . To now e, niepozorne, a n aw et su b teln e źród ło - p łasz c zy z n a m o raln eg o niep o k o ju . Ź ró d ło tym bardziej niebezp ieczn e, że toksy czn e, a czło w iek w sp ó łczesn y do tej sytu acji się przyzw yczaił.
N iep ro sto m y śln o ść sem an ty czn a w sk azu je na b rak o d p o w iedzialn ości, gdy czło w ie k p o słu g u je się n azw am i od stający m i od sw ojego znaczen ia. D la te g o w ra c a p ro b le m „ c h o ry c h ” słów . „C h o re sło w a ” to ju ż n ie tylk o problem ro zu m ienia bądź n iezro zu m ienia rzeczyw istości; to rów nież nieade- kw atność jęz y k a , k tó ra p o w o duje k olejne d eform acje środo w isk a czło w ie ka. Jak w tak im razie rozum ieć siebie, skoro zew nętrzne p u n k ty odniesienia zaw odzą? A człow iek chciałby rozum ieć. Jeśli nie w szystko, to przynajm niej w iele, a ju ż n a p ew n o pro cesy i zjaw iska, które stan o w ią o je g o egzystencji, niekiedy dotkniętej złem i cierpieniem . N aw et w tedy, gdy nie m oże spod zie w ać się zad ow alających rozstrzygnięć, chciałby osw oić rzeczyw istość za p o m o cą struktury kategorii zw iązanych z prostom yślnością, w sensie: w iedzieć, skąd p ły n ą zagrożenia indyw idualnej prostom yślności; gdzie je s t granica tego, co m oralnie dobre. E tyka prostom yślno ści stanow i jasn o . P o za poręczeniem m oralnym ko ń czy się granica tego, co m oralnie dobre, oraz tego, co w m o ralności nazy w am y za B ergsonem otw artością.
U jęcie rzeczy w isto ści w kateg o riach prosto m y śln ości b ąd ź też nieprosto- m yślności daje jed n o stc e p u n k ty o dn iesien ia co do o ceny m oralnej sw oich aktów. Jeśli trzeb a p o d ejm ow ać działanie w sytuacji niejasnej, b ez w ą tp ie n ia zach o d zi p o trz e b a z w ięk szo n ej c z u jn o śc i, p o g łę b ie n ia św iad o m o ści m oralnej. R o zró żn ien ie n a p łaszczyźn ie etycznej ró żny ch ro d zajó w niepro- stom yślności m a n a celu - ja k w olno sądzić - w skazan ie zjaw isk i p ro ce sów ży cia społeczn eg o najczęściej zag rażający ch p rosto m yśln ości in dyw i dualnej, czyli intym nej i pryw atnej sferze jed n o stk i. K ażdy rodzaj n ieprosto- m yślności je s t g ran ic ą dla tego, co o tw arte w etyce J. B ańki. N iek tó re z z a grożeń w y w o d zą się z praktyki m oralnej niepro stom yślneg o społeczeń stw a (np. n ieprostom y śln o ść sem anty czn a albo aksjologiczna). Inne w iązan e są bezpośredn io z kieru n k am i i tendencjam i rozw ojow ym i, które niejako w y m usza cyw ilizacja w spółczesna. Istota każdej nieprostom yślności sprow adza się do b rak u obecności p o ręczen ia m oralnego w określonym zakresie. N ie prostom y śln ość aksjologiczna, in telek tualn a i sem antyczna m o g ą p row adzić do n iep ro stom y śln ości m oralnej. Ta z kolei m oże się p rzek ształcić w stan n iep ro sto m y śln o śc i c h o ro b liw ej, tj. w s ta ń , w k tó ry m c z ło w ie k z n isz c zy ł w sobie m ożliw ość p o ręczen ia m oralnego. Inaczej: je s t to sytuacja, w której człow iek zn iszczy ł w łasn e sum ienie.
54 Adam A. Dura
N ieprostom y śln o ść stanow i - ja k w idać w y raźnie - dość czy teln ą n eg a ty w n ą g ra n ic ę w m o ra ln o śc i p o stu lo w an ej p rzez n o rm ę p ro sto m y śln o ści. P rzekroczenie tej m oralnej granicy okazuje się z jed n ej strony jed n o zn aczn e z p o zb aw ien iem siebie m o żliw o ści ż y cia na m ia rę n a jg łę b szy c h aspiracji lu d zk ie g o ducha. A z drug iej stro n y je s t z g o d ą n a e g z y ste n cję , w której z a b ez p iec z a się je d y n ie p o trz e b y n a jp ro stsz e - b io lo g icz n e i gatu nk ow e. G ranica uznania czynu za m oralny lub niem oralny w inna być dla w szystkich w spólna: w yznacza j ą prostom yślność. K to przekracza granicę prostom yślno ści, ten przekracza granicę m oralności; g ranicą otw artości zatem je s t dobro m oralne, a w system ie p rostom y śln y m - zgodność d ziałania z sum ieniem .
W arto je d n a k postaw ić jesz c ze inne pytanie: C zy m ożliw e je s t w yzn a czenie „m inim um ” w prostom yślności? O dpow iedź sprow adza się do ro zw a żenia m ożliw ości harm onijnego zaspokajania potrzeb pierw otnych, a zw łasz cza psych iczny ch i społecznych. Z godnie z n o rm ą pro stom y ślno ści, „o har m onijnym i integralnym zaspok o jen iu potrzeb p sy ch iczny ch i społecznych, a ty m sam y m o z a ch o w a n iu w łasn ej p o d m io to w o śc i i o d c z u ciu g od no ści decyduje sam homo euthyphronicus i nikt nie m oże tego za niego orzekać. N ik t - poza zain tereso w anym - nie m oże stw ierdzić je g o prostom yślności b ąd ź p o sta w y łże c z ło w ie k a . G ran ica p sy c h o lo g ic zn e g o m in im u m , któ re decyduje o p ro sto m yślności [ ...] , m a ch arak ter w ew n ętrzny i indyw idualny. Pociąga to za so b ą o g ro m n ą o d p o w iedzialność, z k tó rą w iąże się »ochrona c z ło w iek a w c z ło w ie k u « .”30 Z a z e w n ę trz n y z n ak za ch o w a n ia ow ego w e w nętrznego „m inim um ” p rostom yślności m ożna u znać sym ptom y p rzeży w a nego szczęścia31. Z asadniczo je d n a k tylko w e w łasn ym sum ieniu da się ro z sądzić, czy decyzje i w ybory, a w koń cu cała egzy stencja są m oralnie p o ręczone.
Etyczny model homo euthyphronicus, czyli o moralności otwartej - aspekt pozytywny
Z etycznego p un k tu w id zen ia p o trafim y rozróżnić człow ieka prostom yśl- nego i łżeczłow ieka, choć g ran ica bezsp rzeczn ie je s t faktem w ew nętrzn ym i w trakcie refleksji nad n ią traci prostom yślny charakter. Jednakże „o ile [...] nie m ożem y - pisze J. B ań k a - kom uś innem u p rzekazać sw ego dośw iad czenia (sw ego »ja« fronicznego), o tyle m ożem y d ostarczyć innym p o czu cie bezpieczeń stw a, szacunku i m iłości, a w ięc uczynić in nych uczestn ik a m i naszego »ja« ty m iczneg o ”32. W arto w 'ty m m iejscu przy po m n ieć m otto
30 Por. A. Dur a : Homo euthyphronicus albo o możliwości przetrwania w technopolu. W: „Folia Philosophica” Red. J. B a ń k a . T. 15. Katowice 1997, s. 98.
31 Por. S. Weil: Myśli. Warszawa 1985, s. 143. 32 J. Ba ń k a : Intelektualizm etyczny Spinozy..., s. 400.
ty ch rozw ażań: „W chw ili gdy u jm iesz coś w ram y p o jęcia - p rzestaje być płynne, staje się statyczne, m artw e. Z am arzn ięta fala nie je s t ju ż falą. Isto tą fali je s t ruch; je ś li j ą zatrzym ać, p rzestaje być falą. P ojęcia s ą zaw sze za m arznięte. R zeczyw istość je s t p ły n n a.”33 N ie inaczej je s t z sam ą prostom yśl- nością, a w p ew n y m sensie i z etyką, k tó ra o p iera się na p rosto m yślno ści i kreu je ety czn y m o d el czło w iek a, n a z y w an y homo euthyphronicus. N a p o jęcia zo staliśm y je d n a k skazani. S próbujm y zatem .
M odel homo euthyphronicus niech y b n ie tw o rzą określone m oraln e z a le ty, z tym że - ja k p am iętam y - sam a m ożliw ość kierow ania się w życiu ety ką prostom yślności w ym aga sp ełnienia w arunków w stępnych, ju ż to antro p o logicznych, ju ż to m oralnych. N iezb ęd n e będ zie ich przypom nienie.
P o d staw ą życia p ro stom y śln eg o je s t dojrzała i zin teg ro w an a osobow ość, a dalej - po g łęb io n a św iadom ość i k reaty w n y stosunek do św iata. Z akład a my, że tak uk ształto w an a o sobow ość zaw iera zdolność do em patii, n a tu ra l ne dążen ie do ideałów (albo do p rzek raczan ia siebie) i w rażliw o ść ak sjo lo giczną. Ś w iad o m o ść n a to m ia st w in n a o b ejm o w ać p ro ce sy zach o d zące na zew nątrz, w obec n iep ow tarzaln ości i w arto ści w łasnego indyw iduum , p rzy u w zględn ien iu istn ien ia zm y słu pro sto m y śln o ści m oralnej (naturalnego k ry terium ro zró żn ien ia do b ra i zła). D opiero akceptacja tego ostatniego w pro- stom yślnym akcie po w odu je, iż zm ysł pro sto m yśln ości m oralnej trak to w a ny je s t jak o norma normans. W sensie m oralnym oznacza to zdolność do m o ralnego p o ręczen ia w artości.
M odel homo euthyphronicus, który kreuje m oralność otw artą, nie m oże b y ć o d e rw a n y od eu ty fro n ik i, czy li filo z o fii c z ło w ie k a p ro sto m y śln e g o . Z w łaszcza gdy rzecz d o ty czy p ro b lem u sam odzielnego k ształtow an ia p rzez podm iot sfery phronesis (kody orientacji), k tó ra p ośred nio w p ły w a n a for m ow anie sfery thymos (w zory godności), o raz zacho w ania prostom yślno ści sem antycznej, czyli zaufan ia do słow a, za któ ry m stoi m oralne poręczenie. M oże w y g ląd a to nieco skom plikow anie. W istocie ok azuje się proste, bo pom yślane ja k o terap ia czło w ieka w w aru n k ach u w ik łan ia przez w sp ó łcze sn ą cyw ilizację. W szak m o żna sobie w yob razić je d n o stk ę w „stanie n a tu ra l nym ”, kieru jącą się w życiu prostom yślnością. N atom iast w system ach etycz nych należy zaw sze py tać o sum ienie.
A nalizow any m odel sytuuje się w perspektyw ie prostom yślności p rzy rod niczej. Z ak orzenien ie czło w iek a w o biektyw nym b ycie p rzy rod niczy m zn aj duje w yraz ró w n ież w tym , że homo naturalis - dla p rzy p om n ien ia natura- listy czn eg o ro d o w o d u - p o strz e g a n y je s t ja k o n a tu ra ln y su b sty tu t homo euthyphronicus. W arunkiem sine qua non je g o realizacji je s t zdolność p o d m iotu do m oralnego poręczenia. C hodzi o takiego człow ieka, k tóry p o tra fiłby ochronić prosto m y śln o ść indyw idualną, a je sz c z e inaczej: sferę inty m
56 Adam A. Dura
n ą i p ry w a tn ą jed n o stk i przed zaw łaszczeniem (u przedm iotow ieniem ). Z e w nętrzne stw ierdzenie tego je s t trudne. M ożem y je d y n ie zaufać in tuicy jne m u odczuciu autora czynu. Jakim ś zn akiem zew n ętrzny m m oże by ć sp on tanicznie u rzeczy w istn ian e dobro. W p ó źn iejszy ch ro zw ażan iach J. B ańki z n ajd u jem y tezę, że p o z a sp o n ta n ic z n o śc ią w rea liz a c ji d o b ra m oraln eg o trudno m ów ić o m oralnej p ro sto m y śln o ści podm iotu. Tak w ięc, w obrębie ety k i p ro sto m y śln o śc i n ie m o że b y ć m o w y o m o ra ln o śc i fo rm ow an ej za p o m o cą nak azó w lub zakazów .
Praw o do w szech stro n n eg o ro zw oju w pisane w człow ieka prostom yślne- go, p o z o sta je w o p o z y c ji w ob ec n iek tó ry ch ten d e n c ji d o m in u jąc y c h w e w spółczesnej rzeczyw istości. N a le ż ą do nich: standaryzacja, synchronizacja, koncentracja, m aksy m alizacja oraz centralizacja. P rzeciw staw ia się im o d pow iednio: p raw o i zasad ę p o ręczen ia m o ralneg o każdej decyzji; w olność jed n o stk i w spraw ach drobnych (w spraw ach w ielk ich b ow iem człow iek m a i tak zobo w iązan ia m oralne, k tó ry m m usi być w iem y ); p raw o do w łasnego sposobu k ształto w an ia życia, p raw o do zach o w an ia pry w atno ści i intym no ści; prop o zy cję „lu d zk iej” skali w rażliw o ści w odniesien iu do kultury, este tyki, przedm io tó w uży tkow y ch o raz u w o lnien ie jed n o stk i od jed n o stro n n o ści i pom yłek, k tó ry m m ogłaby uleg ać ludzkość ja k o gatunek.
Ideał człow ieka, ja k i p o stu lu je ety k a prosto m y śln ości, w y m ag a o tw arto ści na realizację określo nych w arto ści m o ralny ch (w artości p ro stych) oraz o k reślo n y c h w a rto śc i o so bo w y ch . Te p ie rw sz e , d e fin io w a n e ja k o dobro w obrębie ob iektyw nych norm p raw a natu raln eg o, tw orzone są w o d n iesie niu do głów nego im peratyw u scire quod malum est vitandum et bonum est faciendum. Znajdujem y rów nież próbę ich katalogow ania: dobroć, uczynność, śm iałość, chęć p o siad an ia rodziny, p racow ito ść, uczciw ość, p oczu cie h u m o ru, p rzyjazny stosunek do ludzi, altruizm , szlachetność, b ezinteresow ność, ż y c zliw o ść, w d z ię cz n o ść , b ezk o m p ro m iso w o ść , p ra g n ie n ie b y c ia ojcem , m atką, słow ność, w spaniałom yślność, w ierność, w iara w ideały, uprzejm ość, w zajem n e z ro z u m ie n ie, g rze c z n o ść, g o to w o ść p om o cy , p o c z u c ie dum y, godność, czystość duchow a, szczerość, żąd za w iedzy, serdeczność, czystość m o raln a, m ęstw o , czu ło ść, to w a rz y sk o ść , n iez a d o w o le n ie z teg o , co się osiągnęło, urok, odw aga, otw artość, p rak tyczn ość, rom antyzm , sp raw ied li w ość, p rzebaczen ie, w y trw ało ść itp. U G o m brow icza zn ajd ujem y w sk azó w kę, „że do n ich nie m a żadnej drogi, gdyż k ażdy nosi je w sobie”34, problem zaś w tym , czy o soba potrafi je odczuw ać. I niezm iernie w ażne spo strzeże nie drugie: zarysow an y katalo g nie tylko je s t p ro p o zy c ją o tw artą, ale je d n o stk a m a p raw o do z in d y w id u a liz o w a n e g o w y b o ru w a rto śc i, a sp o śró d w ybranych - m aksym alizacji tej, która jej daje poczucie najw iększego szczę ścia.