• Nie Znaleziono Wyników

Biuletyn homiletyczny

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Biuletyn homiletyczny"

Copied!
23
0
0

Pełen tekst

(1)

Bronisław Mokrzycki

Biuletyn homiletyczny

Collectanea Theologica 47/4, 105-126

(2)

BIULETYN HOMILETYCZNY

Zawartość: I. SŁOWO BOŻE W KOŚCIELE. Z biblijnej prehistorii Mszy św iętej (c.d.): Uroczystości paschalne Izraela. II. CZYTANIA BIBLIJNE W LI­ TURGII. N ow otestam entalne „lekcje” pokutne (dokończenie). III. Z ROZMÓW O POSŁUDZE SŁOWA. Dlaczego w ino zm ieszane z wodą? *

I. SŁOWO BOŻE W KOŚCIELE Z biblijnej prehistorii Mszy św iętej (c.d.) 2. U r o c z y s t o ś c i p a s c h a l n e I z r a e l a

Synoptycy zaczynają sw e opisy ustanow ienia Eucharystii od osadzenia tego w ydarzenia w izraelskim kontekście paschalnym: „W pierwszy dzień P r z a ś n i k ó w , kiedy ofiarowano P a s c h ę . . . ” (Mk 14, 12; por. Mt 26, 17; Łk 22, 7; podkreślenia moje B.M.). Dla chrześcijan pochodzenia żydowskiego „Pascha”, „Przaśniki” m iały swój uchw ytny ciężar gatunkow y zarówno ze względu na całą gam ę w ielokrotnie przeżywanych treści, jak i specyficzny klimat tych uroczystości. W iązały się bowiem spontanicznie w św iadom ości Izraelitów z bogactwem teologicznych w ątków , nagromadzonych w ciągu w ie ­ ków i zawartych w obrzędach ow ych św iąt.

W niknięcie w „korzenie” Eucharystii wym aga zatem od nas przygląd­ nięcia się bliżej całemu kontekstowi obrzędów, które w ykonyw ał Jezus w w ie ­ czerniku, polecając apostołom czynić „to” samo na Jego pamiątkę (por. Łk 22, 19). Istotny obrzęd Eucharystii w yw odzi się w łaśn ie z paschalnej uczty Izra­ ela i ma być sprawowany w nowy sposób przez uczniów Pana poprzez w ie ­ ki, „aż do Jego pow rotu” (por. 1 Kor 11, 26). Wybrane przez Chrystusa ele­ m enty owej „uczty paschalnej” stają się dla nas pełniejsze treściowo, gdy je um iejscow im y w ich naturalnym niejako „kontekście” w szystkich obrzędów, duchowego klim atu, a naw et całej tradycji paschalnej Izraela *. Owoc nabiera

* Redaktorem niniejszego biuletynu jest ks. Bronisław M o k r z y c k i SJ, Kraków—Warszawa. Uwaga! Następny numer biuletynu poświęcony będzie nadal tem atyce eucharystycznej.

1 L. D e i s s, La Cène du Seigneur, Paris 1975, 39; L. B o u y e r, La vie

de la liturgie, Paris 1960, 148— 164 (passim); t e n ż e , Eucharistie, Tournai2

1968, 82—93 (passim); J. G é l i n e a u , La Cène du Seigneur, w: Dans vos

assem blées, t. II, Paris 1971, 399—405; J. A. J u n g m a n n , La liturgie des prem iers siècles, Paris 1962, 25; t e n ż e , M issarum sollem nia, t. I, Paris

1Ô64, 29n; H.A.P. S c h m i d t , In troductio in L itu rgiam occidentalem , Ro- m ae 1962, 338; M. R i g h e t t i , Manuale di storia liturgica, t. III, Milano

(3)

pełnej w ym ow y w konteście kwiatów , liści, gałęzi, konarów, pnia, a nawet korzeni, ukrytych w glebie. Podobnie Eucharystia, będąc w swej obrzędowej płaszczyźnie „owocem” paschalnego „drzewa”, w inna być ukazana w tym autentycznym , sobie w łaściw ym kontekście, aż po najdalsze sw e „korzenie”, ukryte już dziś w głębi historii.

a) W iosenna „pascha” nomadów

Najprawdopodobniej początków paschalnej tradycji Izraela (pewnych ele­ m entów obrzędowych) należy się doszukiwać w czasach bardzo zam ierz­ chłych, przed M ojżeszem i przed W yjściem z Egiptu, w epoce patriarchów (?). Ludy p a s t e r s k i e , do których niegdyś należeli Izraelici, obchodziły n a w i o s n ę rodzinne św ięto „przełomu”. Na progu w iosny uroczyście ce­ lebrowano przebudzenie się życia. U stępowanie zimy zwiastow ało pasterzom lepsze czasy, obfitsze tereny dla trzody. Złożenie ofiary z najmłodszego j a g- n i ę c i a czy koźlęcia w tym kontekście miało sw oistą wym ow ę; będąc w yra­ zem wdzięczności stanow iło nade w szystko sposób zapewnienia sobie błogo­ sław ieństw a niebios (zwłaszcza wzrostu trzody). K r e w zabitego na ofiarę zwierzęcia m iała ustrzec w szystkich i w szystko przed ew entualnym nieszczę­ ściem. Radość rodzinna m usiała cechować ów obrzęd, sprawowany podczas nocy zim ow o-w iosennego przesilenia, przy blasku księżycowej pełni.

Może do takiej uroczystości naw iązyw ali Izraelici, prosząc faraona o po­ zw olenie udania się na pustynię celem „złożenia ofiary” (por. Wj 3, 18; 4, 23; 5, 1 nn; 7, 16. 26; 8, 4. 16. 21—24. 9, 1. 13; 10, 3. 7. 11. 24. 26)? W każdym razie najstarszy prawdopodobny obrzęd „paschalnych” uroczystości w iosen ­ nego „przełomu” związany był z cyklam i zmian w p r z y r o d z i e i z ko­ czowniczym życiem nomadów, wypasających sw e trzod y2.

b) Historyczne w ydarzenie Paschy Izraela

I oto nadeszła „w ielka w iosna” dla potomków Abrahama, jęczących pod jarzmem Egiptu niby pośrodku zimowej nocy, pełnej smutku, m elancholii, udręczenia oraz w izji śmierci. Około połowy XIII w. przed Chrystusem Bóg skutecznie „wspom niał” na twardy ich los tzn. w ysłuchał m odlitw, jęków i narzekań uwięzionych synów Abrahama (por. Wj 3, 4—10. 16—20). Inge­ ruje w historię poprzez jednego z uwięzionych — Mojżesza — w yryw a daw ­ nych nomadów z przemocy Egiptu (por. Wj 11— 15), prowadząc ich poprzez w ody Morza Czerwonego oraz pustynię (por. Wj 15, 22—20, 21; 32—34) ku ziemiom obiecanym od dawna ich praojcom jako dziedzictwo (por. Rdz 12, 1—8; 13, 14— 17; 15, 7—21; 22, 15— 18; 26, 24; 35, 12).

W ielkie w y j ś c i e z E g i p t u ma m iejsce w nocy i ściśle nakłada się na prastarą, pasterską uroczystość w iosennego przełomu, nadając dawnym obrzędom n o w ą h i s t o r y c z n ą t r e ś ć ! Oto nowy „przełom”, oto praw ­

dziwa „Wiosna” dla synów Abrahama! Oto historyczna Pascha, przejście z niew oli do wolności, z ciem ności — do światła, ze smutku — do en tuzja­ stycznej radości, z groźby śm ierci — do pełnego życia!

„Przyrodnicze” św ięto stało się teraz historycznym „wydarzeniem ”, fak ­ tem przełom owym dla tych spadkobierców w ielkich obietnic Bożych, którzy od dawna już pełnili rolę niew olników faraona (por. Rdz 15, 13—14). Tu w szystko nabiera n o w e g o z n a c z e n i a : wiosna, przełom, baranek i jego krew, uczta spożywana teraz na stojąco, w pośpiechu i gotowości do „drogi w yjścia” (gr. exodos, łac. exodus). W szystkie te elem enty m ówią o B o ż e j

2 Zob. L. D e i s s , dz. cyt., 40; P. E. B o n n a r d , Pascha, w: STB, Poznań 1973, 646; J. D h e i l l y , Dictionnaire biblique, Tournai 1964, 850— 851.

(4)

i n g e r e n c j i w yzw alającej niew olników, o „wielkim dziele Bożym ”, cu­ downym i potężnym, zdziałanym na rzecz potomków Abrahama, „ojca w ie­ rzących”.

Odtąd też „lud w yzw olony” będzie poprzez w ieki z wdzięcznością w spo­ minał owo „w ydarzenie” w corocznym obrzędzie paschalnym, sprawowanym jako największa uroczystość Iz ra e la 3.

c) Rolnicze Św ięto Przaśników (i „pierwocin”)

Istniało także inne, bardzo stare ś w i ę t o w i o s e n n e , związane z k ul­ turą r o l n i c z ą ludów osiadłych, uprawiających ziem ię (zwłaszcza Kana- nejczycy!). Jak „prapascha” (z barankiem) cechow ała plem iona koczowników- -pasterzy, tak znów kultury agrarne zaznaczają się starą formą św iętow ania na w iosnę „przaśników” czy „pierwocin” rolnych, składanych w ofierze.

Izraelici po zdobyciu Ziemi Obiecanej i osiedleniu się w Kanaanie p r z e ­ j ę l i również to nowe św ięto w iosenne, być może za pośrednictwem Kana- nejczyków.

Uroczystości „Przaśników”, czyli „niekwaszonego chleba” (hebr. m azzot) trw ały aż siedem dni — od 15 do 21 Nizan (marzec — kwiecień). Polegały zaś na spożywaniu w tych dniach n i e k w a s z o n e g o c h l e b a i w y ­ r z u c e n i u z domu w szelkiego k w a s u (por. Wj 12, 15. 19).

W obrzędzie tym, być może, wyraża się również prastare przekonanie, że kwas jest początkiem zgnilizny i w szelkiego psucia się, a w ięc i przyczyną chorób (wzgląd higieniczny!). Stąd też w znaczeniu przenośnym „kwas” o- znaczać będzie w Now ym Testam encie naw et m oralne i duchowe „zepsucie” (por. 1 Kor 5, 7). W iosenne Święto Przaśników było zatem najpierw corocz­ nym „oczyszczeniem ” i „odnowieniem ”.

Tradycja w ypiekania „przaśników” wiązała się z okresami nieprzewidzia­ nego braku chleba (por. 18, 6; 19, 3; Wj 12, 33 n), a także z czasem żniw jako okresem zbiorów i pilnej pracy (por. Rt 2, 14; Joz 5, 11). Chodziło tu zawsze chyba o pew ien p o ś p i e c h , o brak czasu na zakw aszenie ciasta. N iekwaszone chleby dołączano też normalnie do ofiary z pierwszych zbiorów,

czyli „pierwocin” (por. Kpł 23, 5—14; Pw t 26, 1).

Na w iosnę bowiem, w okresie Paschy, dojrzewał w Palestynie jęczm ień ; w tym czasie rozpoczynano pierwsze zbiory. Nazajutrz po szabacie, a w ięc w kontekście Św ięta Przaśników, synow ie Izraela m ieli przynieść do św iątyni p i e r w s z y s n o p nowego jęczm ienia jako ofiarę „pierwocin” rolnych dla P a­ na (gr. aparchś). Stąd uroczystości paschalne nabierały również tego kolorytu w iosennych „pierwocin”, tak w ym ow nych w ostatecznym kształcie Paschy — w Chrystusowym misterium.

Niezależnie od historycznej genezy owego święta, tradycja izraelska łą ­ czyła je z w ielkim w ydarzeniem W yjścia z Egiptu (por. Wj 12, 17; 23, 15; 34, 18). Biblijna interpretacja dostrzega w znaku niekwaszonego chleba wspom nienie „pośpiechu”, z jakim udręczony lud w ychodził z niew oli faraona. N ie było w tedy czasu na zakwaszenie ciasta, spożywano w ięc placki „przaśne” (mazzot), sporządzone z ciasta jeszcze nie wyrośniętego, nie zakw a­ szonego (por. Wj 12, 34, 39).

Tak w ięc i to święto, zw iązane pierwotnie z p r z y r o d ą , otrzymało n o w ą t r e ś ć oraz interpretację — jako pamiątka historycznego w ydarze­ nia o doniosłym znaczeniu. Izrael połączył te dwa różne św ięta w jedną uroczystość w iosenną typu w spom nieniow ego i rokrocznie obchodził ją bardzo uroczyście jako najw iększe swoje św ięto oraz początek roku (por. Wj 12, 2). Wprawdzie czasam i wyraźnie odróżnia się obydwa św ięta (por. Kpł 23,

3 P. E. B o n n a r d , art. cyt., 646—647; L. D e i s s, dz. cyt., 40; J. D h e i l l y , dz. cyt., 851.

(5)

5—8; Ezd 6, 19—22; 2 Krn 35, 17), ale zasadniczo traktowane są łącznie jako jedno św ięto ludu Bożego, w spom inającego z wdzięcznością swe podstaw owe „w yzw olenie,’ (por. P w t lrt>, 1—8; 2 Krn 30, 1— 13)4.

d) Doroczne uroczystości paschalne w Izraelu

O ile historia św ięta Paschy izraelskiej tonie trochę w pomroce dziejów, 0 tyle s e n s tych uroczystości oraz ich duchowe znaczenie jest jasne nibyr blask południa. Idzie tu w yraźnie o w ielki e x o d u s jako fakt historyczny! W ielkie w yjście z Egiptu (wraz z całym bogactwem w ątków teologicznych): jest zarówno dla Izraela, jak i dla ludu Bożego Nowego Przymierza, w y ­ d a r z e n i e m w y j ś c i o w y m , ogromnym, typologicznym, pełnym znacze­ nia i otwierającym przyszłość. To w łaśnie „ta noc” (haec nox) wspominana* będzie na tyle sposobów i przybierać będzie w ciąż nową, pełniejszą szatę znaczeniową, aż stanie się „nocą, w której Chrystus skruszywszy w ięzy śm ier­ ci jako Zw ycięzca w yjdzie z otchłani” (E x su ltet).

Tu zaczynają się pełne tajem nic „narodziny ludu Bożego”, wydobytego przez Boga z niew oli oraz wód Morza Czerwonego niby m ałe nowonarodzone.* dziecię, które ojciec z m iłością bierze w ramiona i czule przygarnia (por. Oz 11, 1—3). W nurcie wydarzeń w ielkiego w yjścia Bóg „przybiera” za swego syna Izraela, zagubionego pośród niebezpieczeństw pustyni (por. Pw t 32, 10). To w łaśnie tu, na p ustyni w yjścia, mają m iejsce pierwsze „zaręczyny”i „za­ ślubiny” Boga ze sw ym ludem niby młodą Oblubienicą (por. Jr 2, 2), um iło­ w aną przez N iego „m iłością odwieczną” (por. Jr 31, 3)5. W szystkie w łaściw ie w ielkie w ątki teologiczne zbawczych dziejów, przymierza Boga z ludźmi, tu. mają sw e najdalsze „korzenie” historycznej uchwytności i typiczne „źródło”.

Jak konkretnie św iętow ał Izrael poprzez w ieki p a m i ą t k ę owego w y ­ darzenia o tak fundam entalnym znaczeniu?

R y t u a ł sprawowania Paschy kształtował się oczywiście poprzez w ieki 1 nabierał coraz to nowych elem entów , a ponadto istniały zapewne różne „tradycje”, dotyczące drugorzędnych szczegółów obrzędowych. Możemy jednak na podstaw ie danych biblijnych oraz innych przekazów tradycji izraelskiej- odtworzyć p r z y b l i ż o n y przebieg św iąt paschalnych w czasach Chrystu­ sa®. Wyróżnić trzeba najpierw d w a e t a p y tych uroczystości: jeden św ią­ tynny, drugi ściśle rodzinny; jeden wyraża ideę ofiary, drugi — uczty ofiar­ nej, rodzinnej, jednoczącej synów Abrahama w obrzędowym wspom inaniu, dziękczynnym „wielkich czynów ” Boga, zdziałanych dla swego ludu.

1) Obrzęd św iątynny: zabijanie baranka paschalnego

W dniu 10 Nizan (nasz marzec—kwiecień) ojciec rodziny lub przed­ staw iciel w spólnoty uczniów w ybierał jednorocznego baranka bez skazy, by przygotować go jako paschalną ofiarę.

A L. D e i s s, dz. cyt., 40; P. E. B o n n a r d , art. cyt., 647; J. D h e i 11 y, dz. cyt., 107—1-08.

6 L. D e i s s , dz. cyt., 40; P. E. B o n n a r d , art. cyt., 647; J. D h e i 11 y, dz. cyt., 853—855.

• Przy opracowaniu obrzędów Paschy izraelskiej w P alestynie za cza­ sów Chrystusa w ykorzystano głównie: L. B o u y e r, La vie de la liturgie, 149— 164; t e n ż e , Eucharistie, 82—93; J. A. J u n g m a n n , M issarum so l-

lem nia, 30—31; D. R o p s , Z ycie codzienne w P alestyn ie za czasów C h rystu ­ sa, Poznań 1965, 507—509; S t r ą k o w s k i , C h rystus — Baranek w Piśm ie św ., Lublin 1961, 17—21); J. D h e i 11 y, dz. cyt., 851—852; L. D e i s s , dz. cyt., 42—51 (passim); H.A.P. S c h m i d t , dz. cyt., 338—339; M. R i g h e t t i , dz. cyt., 7—9.

(6)

W łaściw e uroczystości paschalne rozpoczynały się w dniu 14 Nizan tak cw anym „Przygotowaniem ” (gr. Paraskeue; łac. Parasceve). Pierw szy akt m ia ł m iejsce w św iątyni jerozolim skiej w godzinach popołudniowych. N ie­

zliczony tłum m ężczyzn (ojcowie rodzin, nauczyciele) z barankami na ram io­ nach przew ijał się przez dziedzińce św iąteczne. Pew ne w yobrażenie może dać nam o tym św iadectw o J ó z e f a F l a w i u s z a ( I w . po Chr.), który tw ier­ dzi (może z przesadą?!), że podczas Paschy w ypadającej w okresie wojny z Rzym ianami liczba ludzi odwiedzających św iątynię w ynosiła 2.700.000; na­ tomiast baranków miano zabić w tedy na ofiarę paschalną aż 255.600!7 Na dziedzińcu św iątynnym z a b i j a n o b a r a n k i paschalne w godzinach 15— 18 (a w ięc po złożeniu codziennej ofiary całopalnej z baranka). Kapłani zbierali k r e w baranków do czasz i w ylew ali ją na podstawę ołtarza cało­ palenia. W tym czasie rozbrzm iewał śpiew Hallelu (Ps 113—118; Wig. 112— 1117) przy akompaniam encie srebrnych trąb świątynnych. Wnętrzności i tłuszcz z baranków spalano na ołtarzu. Skórę zdejmowano. Mięso zaś — po tych ofiam iczych czynnościach — zabierano do domu, by spożyć je w rytual­ nym posiłku podczas wieczerzy, zespalającej całą rodzinę przy świątecznym stole.

ks. B ronisław M okrzycki SJ, K ra k ó w —W arszaw a

II. CZYTANIA BIBLIJNE W LITURGII

Nowotestamentalne „lekcje” pokutne (dokończenie)

15) Hbr 12, 1—5: Jeszcze nie opieraliście się aż do p rzelew u k rw i, walcząc

prze ciw grzech ow i

N ieznany bliżej autor (uczeń św. Pawła?) w św ietle chrystologii Listu do Hebrajczyków podaje w iele praktycznych wskazań moralnych dla adresa­ tów — chrześcijan pochodzenia żydowskiego.

Po zachęcie do w ierności wzniosłem u powołaniu chrześcijańskiem u i po ukazaniu klasycznych wzorów bohaterskiej w iary w Starym Przymierzu au­ tor skupia uwagę czytelników znów na wiodącej postaci samego „Jezusa, który nam w w ierze przewodzi i ją w ydoskonala” (w. 2) stanowiąc dla w szystkich swoich uczniów niedościgły w z ó r w y t r w a ł o ś c i w w alce z grzechem jako podstaw owym złem („przecierpiał krzyż, nie bacząc na jego hańbę, i zasiadł po prawicy tronu Boga” jako zwycięzca — w. 2).

Przykład Chrystusa niezwyciężonego w męce, opierającego się złu aż do chrześcijan (w. 3). W ynikiem zaś owej „kontem placji” Chrystusowego zw y- śm ierci podjętej dla ludzi mimo tak w ielkiej wrogości ze strony grzeszników — ma stanowić przedmiot r o z w a ż a n i a , m edytacji, „zastanawiania się” cięstw a przez krzyż i w łasną krew winno być um ocnienie chrześcijan w w a l­ ce z grzechem (osobistym, otaczającego świata).

W w alce tej nie można „ustaw ać”, gdyż wróg (grzech!) zawsze atakuje człowieka; nie można też upadać na duchu czy „łamać się”, gdy w alka się przedłuża i w yniki nie są zadowalające (por. w. 3). Siła oporu przeciw złu ma swój najw yższy w ykładnik aż w „przelaniu krw i” podczas w alki. Taki bowiem wzór obowiązujący przyświeca nam w szystkim (Chrystus ukrzyżo­ wany!) i naw et za cenę uratowania życia nie wolno ulegać grzechowi. Autor cytuje Prz 3, l i n jako swego rodzaju „argument biblijny” na potwierdzenie

7 Talmud podaje później jeszcze w iększą liczbę pątników w Jerozolimie na czas najw iększych św iąt — bo aż 12 m ilionów (!), stąd też obrzędy litur­ giczne trzeba było powtarzać trzykrotnie (por. D. R o p s, dz. cyt., 501).

(7)

konieczności w ytrw ania w e w szelkich doświadczeniach, dopuszczonych przez m iłującego Boga — Ojca. Akcent perykopy liturgicznej spoczywa na koniecz­ ności zdecydowanej postaw y w w alce z grzechem — i to za w szelką cenę (por. w. 4!).

W naszych czasach takie „zastanawianie się” pokutne ma głęboki sens, a w iązanie go z Ukrzyżowanym Panem jako „ceną” ludzkiego grzechu winno przem awiać do rozsądku i do serca... Zbyt może lekcew ażym y sprawę grze­ chu, w ew nętrznej odpowiedzialności w sumieniu, unikania okazji oraz „ceny” płaconej w w alce z grzechem. Tak łatwo się tłum aczym y i u s p r a w i e d l i ­ w i a m y uzasadniając postawę kompromisową zewnętrznym i warunkami, ludzką słabością, presją środowiska itp. A jednak zawsze pozostanie n ie­ w zruszonym podstawowy obowiązek „ochrzczonych” w e Krwi Pana przeciw ­ staw iania się grzechowi w sobie i w św iecie „aż do przelania krw i”!

W czasie pokutnej refleksji, nabożeństwa czy przygotowania do sakra­ m entu nawrócenia ten tekst biblijny ma w ięc głęboki sens oraz ciężar ga­ tunkowy w łaśn ie w bezkom prom isowym wym aganiu. Do nas w szystkich m ó­ wi autor natchniony: „Zastanawiajcie się nad tym...” (w. 3).

16) Jk 1. 22— 27: W prow adzajcie słow o w czyn , a nie bądźcie tylko słucha­ czam i

List św. Jakuba Młodszego (syna A lfeusza i krewny Chrystusa Pana, przełożony Kościoła jerozolimskiego, umęczony z polecenia Sanhedrynu w r. 62), powstał gdzieś w latach 49—62. Zawiera zaś w iele krótkich i treś­ ciwych pouczeń moralnych, pochodzących z troskliw ego serca pasterza Chry­ stusowej owczarni. Perykopa liturgiczna w yjęta została z pierwszych partii listu i dotyczy zbawczego słowa Bożego, „zaszczepionego” w nas wraz z fak ­ tem chrztu.

Życie chrześcijańskie jest trwającą odpowiedzią na Boże słowo — pro­ rockie i w „pełni czasów” W cielone — jest posłuszeństw em (lub n ieposłu­ szeństwem!) Słowu. Wyrażając w olę Boga słowo to nastawione jest nie tyle na inform ację (religijną nawet!), co przede w szystkim na wykonanie, przeku­ w anie w czyn. Dopiero w y k o n a n i e s ł o w a Bożego stanowi też spraw ­ dzalne „kryterium ” Jego Boskiej m ocy (por. J 7, 17). Słowo Boże, konkretnie — Jezus Chrystus i Jego Ewangelia, to „doskonałe prawo, prawo w olności”, które trzeba „pilnie rozważać”, by o nim pamiętać w każdej sytuacji i w y ­ konać je w czynie chrześcijańskiego życia (por. w. 25). Takie podejście do słowa sprowadza błogosław ieństw o i strzeże od złudzeń.

Przeciw nie — chrześcijanie „słuchający” tylko słowa, lecz n ie troszczący się skutecznie o jego w ykonanie w życiu, popadają w zgubne „oszustwo”. U słyszane słow o nie towarzyszy ich życiu, gdyż „ z a p o m i n a j ą” o nim w konkretach codzienności ( = nie wykonują! „Zapomnienie” jest przeci­ w ieństw em „pam iętania-w spom nienia-anam nezy”, czyli skutecznego i działa­ jącego „pam iętania”, uobecniającego jakoś wspom inaną rzeczywistość!). Obraz przeglądania się w lustrze i szybkiego zapomnienia o swym wyglądzie podkreśla tę samą m yśl (w. 22—-'24). „Zapomnienie” oznacza tu „nieskutecz­ ność”, a w ięc jakąś „frustrację”, „niespełnienie się”, klęskę, szkodę, złudzenie. Nasuw ają się w tym m iejscu jędrne obrazy z Chrystusowej przypowieści o zasiew ie ziarna (słowa!), którego dalszy los zależy od gleby i rzeczywiście jest tak różny! Droga oraz ptaki wydziobujące ziarno, skalista gleba, żar słoń ­ ca i usychanie wschodzącego zasiew u, ciernie zagłuszające wzrost ziarna (por. Mt. 13, :1'—9. 18—23; Mk 4, 3—9. 14—20; Łk 8, 4—8) — w szystko to ma w spólny m ianownik „n i e s k u t e c z n o ś c i ” i kojarzy się z Jakubowym „szybkim zapom inaniem ”, czyli niew ykonyw aniem zbawczego słowa Bożego w życiu chrześcijańskim .

Perykopa niniejsza znów uwrażliwia nas na „ r o z w a ż a n i e ” Bożego słowa (por. w. 25!) w ramach pokutnej refleksji. Odnowiona praktyka

(8)

po-kutna Kościoła w całości zmierza m iędzy innym i do takiego w łaśnie uboga­ cenia naszych w ysiłków pokutnych pokarmem słowa Bożego, a także do zaakcentowania zbawczej skuteczności tego słowa. Ono to budzi wiarę lub ją ożywia, kruszy serca i „przenika aż do szpiku kości” będąc Słowem stwórczym i zawsze działającym skutecznie. Ono też „osądza pragnienia i zam ysły serc” nie ulegając żadnym względom ludzkim (por. Hbr 4, 12n; Iz 55, lOn).

Czytanie to może nauczyć szerszego spojrzenia na rachunek sumienia, czyniony już nie tylko w edług „naszych” schematów, ale przede wszystkim w oparciu o słowo Boże, które ma tu pierwszorzędne znaczenie jako „nor­ m a” postępowania i „sędzia” sumień! W rażliwość na „wykonywanie słow a” zwraca również naszą uwagę na tzw. peccata om issonis (por. „że bardzo zgrzeszyłem... i zaniedbaniem ” — w liturgicznym akcie pokutnjun!).

Jakub podaje też konkretne c z y n y , w ynikające z posłuszeństwa sło­ wu: „powściąganie swego języka”, w rażliwość na potrzeby bliźnich (wdowy i sieroty), a przy tym w szystkim zachowanie siebie „czystym ” mimo presji otoczenia czy zgubnych w pływ ów „św iata” (w. 26—27). Praktyczne zaprzecza­ nie tym wym aganiom w życiu codziennym jest „łudzeniem siebie” i upra­ w ianiem religijności „pozbawionej podstaw” czy też „pobożności próżnej”, pustej bez realnego pokrycia, co w sumie zawsze wychodzi na „oszukiwanie siebie”.

17) Jk 2, 14—26: Jaki z tego p o ży te k , skoro ktoś będzie u trzy m y w a ł, że w ie ­

rzy, a nie będzie spełniał u czynków ?

Klasycznym ujęciem relacji „wiara — uczynki” jest Jakubowe stw ier­ dzenie, że „wiara bez uczynków jest m artwa” (w. 17); co w cale nie koliduje z Paw łow ym podkreśleniem zbawczej roli wiary, n ie zaś uczymków ludzkich w całym procesie „usprawiedliw ienia” Bożego (por. Rz 3, 21—31i). C z y n y bowiem, o których m ówi św. Jakub, nie są czysto ludzkim w ysiłkiem , lecz przejawem w ew nętrznej dynamiki w iary, zrodzonej z mocy Bożego słowa (por. też Flp 2, 13).

Konkretny język Jakuba i tu w ypow iada się porównaniami, w ziętym i ze św iętej historii oraz z ludzkiego zw yczajnego życia. Przykładem „martwej w iary”, zdolnej zrodzić jedynie lęk, a nie zbawienie, jest w iara złych du­ chów, które „wierzą i drżą” (w. 19). To samo ilustruje obraz „martwego ciała — bez ducha”, unaoczniający dobitnie, czym jest „wiara bez uczyn­ ków ”, czyli nie wypow iadająca się w działaniu, ku czemu przecież z naj­ głębszej swej natury dąży nieprzepartą siłą w ew nętrznej dynam iki (w. 26; por. też Paw łow e zdanie, że „wiara działa przez m iłość” — Ga 5, 6). Pozy­ tyw ne przykłady ze Starego Testam entu to Abraham, u którego „wiara współdziałała z jego uczynkami i przez uczynki stała się doskonała” (w. 22), oraz „nierządnica Rahab”, ratująca w ysłanników w ędrującego ludu Bożego sprytnym w ykrętem (w. 25). W obydwu wypadkach „czyny”, działanie ludz­ kie, współpraca, ukazane zostały w ścisłym powiązaniu z inspirującą je wiarą, bez której same nie m iałyby zbawczego znaczenia. Dobrze ukazuje się nam w tym tekście pożądana harmonia elem entów i proporcji: dar Boży przyjęty z w iarą, w ypowiadać się m usi w działaniu jako konsekw encji wiary.

Pokutny akcent spoczywa znów na poważnej odpowiedzialności za Boże obdarowanie, otrzym ane wraz z łaską chrztu. Słowo, wiara, życie chrześci­ jańskie zgodne z przyjętym w w ierze słowem — oto norm alne i zdrowe funkcjonow anie „organizmu” rzeczyw istości chrześcijańskiej. Groźne w skut­ kach i „modne” o d r y w a n i e m oralności od sfery „czysto religijnej”, od w iary jako odpowiedzi dawanej Bogu — ma tu dobre antidotum ; dlatego też bardzo na czasie jest ta skromna perykopa!

(9)

18) Jk 3, 1—12: Jeśli kto nie g rze szy m ow ą, je st m ężem doskon ałym Na w skroś praktyczny List św. Jakuba skupia się na w ielu zagadnie­ niach „moralności chrześcijańskiej”, a do klasycznych i wybijających się na czoło należą nie tylko „wykonywanie usłyszanego słow a” i „wiara przeja­ w iająca się w uczynkach”, ale także znany passus o „ g r z e c h a c h j ę ­ z y k a ”, który stanowi niniejszą perykopę pokutną. Problem to aż nazbyt

praktyczny i w iecznie aktualny!

Przestroga przed zajm owaniem pozycji „nauczyciela” (w. 1) już ustawia słuchaczy w kierunku czuwania nad językiem i bardziej chętnego słuchania niż m ówienia (por. 1\, 19!). Błąd tzw. „nauczycieli”, przekonanych o swej w iedzy i „posłannictw ie” korygowania innych, w ykazyw ania im błędów oraz w skazyw ania sposobów dobrego postępowania, jest bardziej powszechny niż przypuszczamy. Osądzanie i w ydaw anie „recept” — oto nagm inne przejawy owej postaw y duchowej. Utarło się nawet powiedzenie, że na św iecie „naj­ więcej jest sędziów i lekarzy” tzn. ludzi noszących w sobie przekonanie o takim w łaśn ie „powołaniu” czy „posłannictwie”.

Już w drugim zdaniu Apostoł osłabia też przedwczesne zapały trzeźwym stwierdzeniem , że „wszyscy często upadamy” (w. 2); zatem w inniśm y błędy innych widzieć, ale z wyrozum ieniem oraz w głębokim przekonaniu o w ła ­ snej grzeszności — nie spiesząc z osądem (potępiającym) ani nie usiłując za w szelką cenę „dobierać się bliźniemu do skóry”, by go natychm iast w y le ­ czyć (por. kapitalną przestrogę Pana o w yrzucaniu drzazgi z oka bliźniego — Mt 7, 1—6; ŁK 6, 37—38. 41—42).

Na tak przygotowanym gruncie pojaw ia się zbawienne skierowanie „ostrza” krytyki i w ysiłk ów „pedagogicznych” w e w łaściw ą stronę — ku so­ bie, w głąb w ł a s n e g o s u m i e n i a , gdzie jest co osądzać i „natych­ m iast” naprawiać! Twierdzenie zasadnicze, w yeksponow ane w perykopie jako m otyw naczelny, mocno, prawie że z „przesadą biblijną”, akcentuje wartość opanowania w łasnego języka: „Jeśli kto nie grzeszy mową, jest mężem do­ skonałym ” (w. 2). Wiadomo zaś, że nie obejdzie się bez grzechu tam, gdzie panuje „gadulstwo” (por. Prz 10, 19; Syr 20, 8). Widząc taką doskonałość w opanowaniu języka przytacza teraz św. Jakub nieom al całą litanię traf­ nych porównań, obrazujących ogólną prawdę moralną. „Wędzidło”, którym człow iek kieruje tak w ielkim zw ierzęciem , jak koń (w. 3); „ster” pozw ala­ jący dowolnie m anewrować potężnym okrętem (w. 4); nikły „płomyk” ognia, w zniecający pożar całego lasu (w. 5) — to znaki w ielkiej m ocy narzędzi m ałych, którymi mądrze posługuje się człowiek.

W kontekście m ocnych porównań powraca niby refren ostry sąd apostoła pod adresem ludzkiego języka, który będąc małym członkiem ludzkiego cia­ ła „ma powód do w ielkich przechw ałek” (w. 5); niby ogień wznieca on w ie l­ ki pożar w św iecie („sfera niepraw ości”), bezcześci całe ciało, zarażając pasm o zm iennych kolei życia („krąg życia”) „piekielnym ogniem ” zła, które się nim posługuje (w. 6) napełniając go w łasnym „jadem zabójczym” (w. 8). A przecież istnieje m ożliwość opanowania języka, jak w ykazyw ał to autor w porównaniach!

Dalej prowadzi tę m yśl Apostoł wspom inając na znane zjawisko opano­ wania, „ujarzm ienia” i osw ojenia przez człow ieka nawet dzikich zwierząt czy ptaków (w. 7). W kontraście z poprzednim ogólnym zdaniem o doskona­ łości człowieka panującego nad w łasnym językiem stoi następne stw ierdze­ nie, brzmiące nieco pesym istycznie (a może tylko zbyt realistycznie?!), że „języka nikt z ludzi okiełznać nie potrafi” (w. 8).

W ywody sw e jeszcze raz wzm acnia św. Jakub nową serią obrazów, w y ­ kazujących przewrotną nienaturalność czy w ynaturzenie, jakiem u służy nasz język: oto ten sam język jest narzędziem uw ielbienia skierowanego do Boga — i zarazem przeklinania ludzi, utworzonych na Boże podobieństwo (w. 9— 10). A przecież w przyrodzie, w naturze, nie ma takiej niekonsekwencji:

(10)

z jednego źródła nie może w ypływ ać rów nocześnie woda słodka i gorzka (w. 11. 12b); drzewo figow e nie rodzi oliw ek, a w inny szczep nie owocuje figam i (w. 12a).

W niosek praktyczny natchnionego autora, w pleciony w te w ywody, jest okrzykiem zdumienia, poruszeniem sprężyn logiki i sumienia, duszpasterską zachętą do przemiany: „Tak być nie może, bracia m oi”! (w. 10).

W epoce „zalewu słow a”, hałasu, reklamy, m ówienia ze wszystkich stron, na w szystkie sposoby i o w szystkim — głębsza r e f l e k s j a n a d f u n k c j ą j ę z y k a ludzkiego oraz odpowiedzialnością za każde słowo (por. Mt 12, 36) w ydaje się być „oazą” upragnioną i godną powszechniejszego za­ lecenia. N abożeństwa pokutne stanowią taki uprzyw ilejow any punkt reflek ­ sji; w tym wypadku nad językiem i to w łasnym : Czy jest poddany kontro­ li sumienia, form owanego przez Ewangelię? Czy potrafi m ilczeć w stosownym czasie? Jaki „krąg” w okół siebie roznieca — pokoju, czy waśni, rozbicia i nienawiści?

19) 1 P 1, 13—23: Zostaliście w y k u p ien i nie czym ś p rze m ija ją cy m , srebrem

lub zło te m , ale drogocenną k rw ią C h rystusa jako baranka n iepokalanego i bez zm a zy

Pierw szy list św. Piotra apostoła, napisany pod koniec jego życia (ok. 64 r.), zawiera um acniające na trudne ch w ile „przypomnienia” prawd zna­ nych oraz „zachęty” do postaw oczywistych dla wierzących chrześcijan.

Wśród prześladowań i trudności specjalnie potrzebna jest mocna nadzie­ ja, uzbrajająca w cierpliwość pośród doświadczeń. Potrzeba jej nie tylko pierwszym adresatom listu (chrześcijanie północnych prowincji Azji M niej­ szej), ale w szystkim „pielgrzymom ”, zm ierzającym do ojczyzny pośród różno­ rakich ucisków. Chrystus paschalny, a w ięc cierpiący i zw ycięski w męce, jest niezastąpionym wzorem oraz źródłem mocnej nadziei dla chrześcijan w szech czasów. Nasza perykopa następuje po takim w łaśnie przypomnieniu istotnych podstaw chrześcijańskiej nadziei (w. 3—12) i skupia się na o s o ­ b i s t e j ś w i ę t o ś c i każdego z ochrzczonych (w. 13—23).

U podłoża nadziei i św iętości każdego wierzącego leży fundam entalny fakt Chrystusowego odkupienia oraz chrzest jako udział w tym m isterium (w. 18. 23). Chrystus paschalny, powracający w paruzji, stanowi ostateczny punkt „żywej nadziei ochrzczonych (w. 20. 13). „Ponowne powołanie do ży­ cia” przez żyw e i trwające słowo Boże (w. 23) włączyło chrześcijan w ów nurt „żywej nadziei” i w ielkich zobowiązań. Zwrot chrzcielny od „dawniej­ szych żądz” — ku św iętości w całym sw ym postępow aniu” (w. 14—16) w y ­ maga czuwania i panowania nad sobą (w. 13), posłuszeństw a Bożemu słowu (w. 14. 22) oraz świętej bo jaźni synowskiej przez całe życie (w. 17). To nowe życie przejawia się zarówno w w ierze i nadziei (w. 13. 21), jak przede w szystkim w „nieobłudnej m i ł o ś c i bratniej”, do której św. Piotr ser­ decznie zachęca adresatów: „jedni drugich gorąco czystym sercem u m iłuj­ cie” (w. 22).

W i ą z a n i e zasad chrześcijańskiego życia (czy „moralności”, jeśli ktoś woli!) z fundam entalnym w ydarzeniem Paschy oraz obiektywnym w szczepie­ niem w nią poprzez słowo, w iarę i chrzest, należy do w ażnych zadań k ate­ chezy chrześcijańskiej; ukazuje bowiem życie chrześcijańskie jako „moral­ ność faktu”, n ie tylko „nakazów”, a ponadto przeciwdziała zgubnemu i fa ł­ szywem u oddzielaniu pierw iastka religijno-m isteryjnego od wym agających „zasad moralności chrześcijańskiej”.

Zwłaszcza młodzi chrześcijanie, w obrębie wspólnotowych m edytacji re­ ligijnych oraz pokutnych, w inni to jasno wydobywać z kart Dobrej Nowiny, refleksyjnie pogłębiać i dzielić się w zajem nie spostrzeżeniami tego typu.

(11)

20) 2 P 1', 3—11: S tarajcie się jeszcze bardziej um ocnić w asze pow ołanie

i w y b ó r

Ostrzeżenia -przed fa łsz j^ y m i nauczycielam i wiary i sprawa opóźniania, się „dnia Pańskiego” — to głów ne w ątki 2 Listu św. Piotra. Perykopa n i­ niejsza w yjęta jest z w iększej całości, dotyczącej palącego problemu w ycze­ kiwanej paruzji (r. 1 i 3), w samym liście zaś stanowi w łaściw y jego po­ czątek.

Na drodze do pełni Bożych obietnic leży konkret życia chrześcijańskie­ go, które jest odwrotnością „zepsucia (wynikającego) z pożądliwości na św ię­ cie” (w. 4) oraz „dawnych swoich grzechów” (w. 9). Życie ochrzczonych jest realizacją Bożego powołania i wyboru, brzemiennego w obietnice oraz n a­ dzieje (w. 3—4. 10— 11). W arunkiem ich realizacji jest jednak w s p ó ł p r a c a z ł a s k ą p o w o ł a n i a , przejawiająca się w bardzo konkretnej formie (odwrócenie się od zła, gorliwość, poznanie, cnota, powściągliwość, cierpli­ wość, pobożność, w iara, przyjaźń braterska, a wreszcie najważniejsza — m i ł o ś ć ) .

P rzeciw nie zaś, odmowa konkretnej w spółpracy „czyni chrześcijan bez­ czynnym i i bezowocnymi przy poznawaniu Jezusa Chrystusa” (w. 8), „ślepy­ mi krótkowidzam i” (w. 9). A zatem poprzez współpracę z łaską na co dzień Boże powołanie, wybór i obdarowanie „umacnia się” w człowieku ochrzczo­ nym (w. 10).

Znów w i ą z a n i e faktu powołania chrzcielnego (oraz samej rzeczyw i­ stości chrztu) z w ysiłk iem życia godnego chrześcijanina nasuwa się tu jako zbawienna refleksja pokutna, przydatna w każdej sytuacji duszpasterskiej, w środowisku zaś młodych chrześcijan szczególnie aktualna.

21) 1 J 1, 5—1.0, 2, 1—2: Jeżeli w y zn a je m y nasze grzech y, (Bóg) będąc w ie r ­

n ym i sp ra w ied liw y m odpuści je nam i oczyści nas z w sze lk ie j n iepraw ości

Teologiczna m yśl autora czwartej ew angelii przewija się również poprzez 1 J, a poetycki styl oraz teologiczna głębia ow iane są i tu atm osferą gorą­ cego serca um iłowanego ucznia i — można powiedzieć — „płonącego teo­ loga”.

Pod koniec I w. na terenach Azji M niejszej pojawiają się obok czystego nurtu Ew angelii m ętne doktryny Kerynta (zaprzeczanie Bóstwu Chrystusa Pana) i innych zw olenników chrześcijańskiej „pregnozy”. Jan Apostoł, p i­ sząc z Efezu list do chrześcijan tych terenów, przestrzega w iernych przed fałszyw ym i nauczycielam i oraz ich sugestyw ną nauką, przypominając proste, mocne i jasne praw dy-fakty, dotyczące chrystologii oraz życia chrześcijań­ skiego.

Wśród Janowych tem atów teologicznych (Bóg św iatłością, prawdą, spra­ w iedliw ością, życiem i miłością) znajduje się też sporo praktycznych nauk moralnych, dotyczących życia ochrzczonych. Prezentowana tu perykopa jest fragm entem początkowych partii listu (po prologu, stwierdzającym realizm w cielenia się „Słowa życia” — w. 1—4; por. J 1, 1—14) i dotyka w dzięczne­ go tematu: „Bóg jest św iatłością — o c z y s z c z a nas z grzechu, byśmy się stali synam i św iatłości” (por. w. 5 i 7; por. też analogiczny w ątek Paw łow y Rz 1/3, 21; Ef 5, 8n; 1 Tes 5, 5). Jest to zatem tem at c h r z c i e l n y i p o ­ k u t n y zarazem; bardzo szczęśliw ie zresztą!

Św. Jan ogłasza z radosną em fazą „Nowinę” (dobrą = Ewangelię!), otrzymaną od Chrystusa. Dotyczy ona religijnej prawdy oraz wartości mo­ ralnych ( = „św iatłość”!). Bóg objaw ił się jako Prawda i Dobro, jako „Świa­ tłość”. Objawienie to nie ma charakteru czysto noetycznego, poznawczego; Bogu objawiającem u idzie o podzielenie się ową „św iatłością”, o nawiązanie w italnej w ięzi z ludźmi, o w ciągnięcie ich w krąg „św iatła” poprzez wiarę

(12)

słow u Objawienia oraz życie odpowiadające owemu „poznaniu”, jednoczące­ mu z Bogiem.

Stąd w niosek oczyw isty dla natchnionego autora, że „chodzenie w ciem ­ ności” ( = „nieznajomość Boga” i życie potw ierdzające ową karygodną „igno­ rancję”) oraz twierdzenie że posiada się łączność z Bogiem, wykluczają się wzajem nie, stanowią oczyw iste kłamstwo, zaprzeczenie żywej Prawdy. Znajomość zaś Boga i życie odpowiadające temu poznaniu świadczą o „cho­ dzeniu w św iatłości”, o prawdziwej więzi z Bogiem oraz podobieństwie do Niego (w. 7).

Najbardziej charakterystycznym przejawem owej „więzi” z B ogiem -Św ia- tłością jest w zajem na „łączność między sobą” wierzących, czyli rzeczywista wspólnota miłości. Tylko w takim układzie „Krew Jezusa oczyszcza nas z w szelkiego grzechu” (w. 7). Widać stąd, jak warunkiem oczyszczenia jest miłość bliźniego! (por. Mt 6, 14— 15; 18, 35; Mk 11, 25; Kol 3, 13).

Takiego „oczyszczenia z grzechów” potrzebujemy wszyscy! I to w łaśnie z w ielką siłą ogłasza św. Jan, nazywając wprost i bez rozróżniania „kłam­ cą” każdego, kto ośm ieliłby się twierdzić inaczej (w. 8. 10). Warunkiem otrzy­ mania przebaczenia grzechów jest zatem „prawda”, uznanie się za grzeszni­ ka („wyznawać swe grzechy” — w. 9), zwrócenie się ku Bogu-Światłości, by żyć zgodnie z Jego objawioną Prawdą i miłować w szystkich ludzi; dopiero w takim usposobieniu w ew nętrznym oraz zewnętrznym „nawróceniu” um ożliwiam y w sobie działanie „Jezusowej Krwi oczyszczającej” (w. 7b).

Ewangelia winna ustrzec przed grzechem; gdyby jednak ktoś zgrzeszył, to i w tedy sytuacja jego nie jest beznadziejna, Chrystus bowiem przelał swą Krew w ofierze przebłagalnej za grzechy całego świata, obecnie zaś w staw ia się za ludźmi jako ich „rzecznik”, obrońca (gr. P arakletos — stają­ cy w obronie oskarżonego mocą swego autorytetu!). Poprzez sakramentalną pokutę w Kościele z tym w łaśnie Chrystusowym w staw iennictw em oraz zbawczą mocą Jego Krwi spotykamy się uchwytnie!

W pokutnym rozważaniu tej perykopy cenne jest przybliżenie dwóch elem entów oczyszczenia w Kościele: uznanie się za grzesznika i „spowiedź” sakram entalna przy równoczesnym zwrocie w ew nętrznym ku Bogu oraz bliźnim, ze szczerą wolą moralnej zm iany i naprawy życia. A w ięc „złota równowaga” w szystkich elementów!

— Ani form alny „sakram entalizm ” z szukaniem „uchwytnej asekuracji” czy „wyrównania dotychczasowych rachunków” (sumienia), by mieć już czy­ ste „konto” (nie rezygnując na serio z „własnych dróg”);

— ani czysto naturalny „moralizm” i w ysiłek cennej skądinąd „pracy nad sobą” o w łasnych siłach;

— ani też „fałszywa religijność”, nie licząca się z wym aganiam i m oral­ nymi faktu chrztu („to inna dziedzina”!) lub ciągłe (i wygodne!) „zw alanie” na przysłowiową „ludzką słabość”, dla przezwyciężenia której niczego się nie robi!

Wprowadzając w rozważanie analizowanego tekstu w arto zwrócić uwagę na to w szystko i podkreślić „trzeźwość”, „realizm ” i „roztropność” takiego ustawienia.

22) 1 J 2, 3— 11: K to n ien aw idzi sw ego brata, ten ży je w ciem ności

Janowy w ątek teologiczny „św iatłość-m iłość” stanowi sedno niniejszej perykopy, kontynuującej 1 J 1 i rozwijającej podjęty w cześniej temat („Bóg jest św iatłością — zjednoczeni z Nim żyjem y w św iatłości”).

M oralny aspekt problemu przybiera tu form ę „ p r z y k a z a ń”, skon­ kretyzowaną ostatecznie w „nowym przykazaniu” (w. 3 i 7—8). Boże przyka­ zania spływ ają niejako w jeden nurt i w nim się wyrażają, jak można w y ­ wnioskować z om awianej perykopy i z teologicznego zam ysłu autora. „Znać Boga” to „zachowywać Jego przykazania”. Pierw szy człon bez drugiego jest

(13)

typow ym „kłam stwem ” (w. 3—4). „Znajomość Boga” wyrażająca się w za­ chow yw aniu Jego przykazań jest aż tak intensyw na, że stanowi rzeczywiste zjednoczenie z Bogiem („być w N im ”, „trwać w N im ” — w. 5—6) i żywe św iadectw o posiadania autentycznej m iłości Bożej w sobie (w. 5). Miłość bowiem sprawia, że „postępowanie” chrześcijanina przybiera podobieństwo do „postępowania Boga” (wyrażone w dziejach, zwłaszcza w Chrystusie!), a kon­ kretyzuje się w „zachowywaniu Jego nauki”, czyli „przykazań” (w. 5—6). Owo „postępować tak, jak On postępow ał” (w. 6) — dotyczy przede w szystkim i ostatecznie m i ł o ś c i . W Praw ie oraz w całym Starym Przy­ m ierzu objaw iał ją Bóg na w iele sposobów i nakazywał praktykowanie jej w prorockim słowie. Można zatem powiedzieć, iż jest to „nauka” stara i „przykazanie istniejące od dawna” (w. 7), przypominane teraz na nowo. Równocześnie jednak mamy tu do czynienia z nauką bardzo świeżą i z „przy­ kazaniem nowym ”. Zarówno bowiem przejaw m iłości Boga ku nam, jak i ludzkiej odpowiedzi na Bożą m iłość otrzymał niezwykły, wybuchający po­ środku historii w yraz — Osobę, życie, naukę oraz ofiarną śmierć Jezusa Chrystusa, W cielonego Syna Bożego.

Ten „m iłosny czyn Boga”, szczyt „Jego postępowania” względem stw o­ rzeń, przybrał też form ę „ n o w e g o p r z y k a z a n i a ” w dosłownym zna­ czeniu. M andatum novu m (por. J 13, 34) „prawdziwe jest w Nim i w nas” (w. 8); jednoczy bowiem z Bogiem autentycznie, doprowadza do pełni do­ skonałości miłość Bożą w nas, a wyraża się praktycznie w „miłowaniu się w zajem nym tak, jak On nas um iłow ał” w C hrystusie — aż po ofiarę z życia za wrogów (J 13, 34; 1/5, 12— 17; Rz 5, 6—8).

Tak oto „ciemności ustępują, a św ieci już prawdziwe św iatło” (w. 8)! Bóg bowiem jako światłość, która zajaśniała nam w Chrystusie, przeniknąć nasze życie naprawdę, rzeczywiście. M ożliwym staje się to, co jest po ludzku niem ożliwym : m iłow anie drugiego człow ieka tak bardzo bezinteresownie, że aż po ofiarę z życia za sw ojego nieprzyjaciela! I w tedy to poprzez ludzkie postępowanie, przebija się, przedziera i prom ieniuje Bóg jako św iatłość, któ­ ra świeci, którą w szyscy widzą, która rozprasza mroki i pozwala doświad­ czalnie poznać Bożą miłość w ludzkiej rzeczywistości życia.

Odwrotnością tego „szczytu” jest pospolita „ n i e n a w i ś ć do brata” (w. 9 i 11). Ona to stanowi najgęstszy m r o k , uchw ytny i dostrzegany przez ludzi, nam acalnie „przesłaniający Boga-M iłość” niby tłum iąca kotara (por. KDK 19) i oddalający ludzi nie tylko od siebie wzajem nie, ale przede w szystkim od Boga, który jest„Sw iatłością-M iłością” (por. 1 J 1, 5; 2, 8—10).

„Nienawiść do brata” nie posiada zatem żadnego usprawiedliwienia! W każdym takim wypadku człow iek-chrześcijanin „żyje w ciemności, działa w ciem ności i nie w ie dokąd dąży” (w. 11). Zagubienie „drogi” do ostatecz­ nego celu, życie bez sensu — oto zasadnicze skutki owej „ślepoty”, która dotknęła oczy człow ieka nie znającego Boga praktycznie, czyli nie zachowu­ jącego Jego przykazań-w oli-nauki-Praw a, w yrażonego w całokształcie Obja­ w ienia, konkretniej — w Jezusie C hrystusie ukrzyżowanym.

Z katastrofalnej sytuacji zagubienia w mroku jest jednak w y j ś c i e , ponieważ „ciemności ustępują, a św ieci już prawdziwe św iatło” (w. 8), trwa era Nowego Przymierza i w ciąż jeszcze m ożliwe jest „przejście” w krainę „św iatła”, „odżegnanie się” od ciem ności poprzez chrzcielne lub pokutne na­ wrócenie. W ykładnią jego i sprawdzianem najbardziej przekonywującym b ę­ dzie miłość, otwarta na każdego człowieka bez ograniczeń: „Kto m iłuje sw e­ go brata, ten trwa w św iatłości” (w. 10).

Mimo praw ie natrętnych „rozważań o m iłości” w katechezie, homiliach, konferencjach czy rekolekcyjnych naukach — teren praktyczny odcinka „m iłość-nienaw iść” stanow i w ciąż problem duszpasterski, zgorszenie „postron­ n ych” i zbyt wysoką „przeszkodę”, o którą rozbija się w ielu, jeżeli nie w ięk ­ szość! Pokutne zatem rozważanie o niej w tak kategorycznych obrazach,

(14)

w klim acie skruchy, najlepszej w oli oraz zatrzymania się bardziej osobiste­ go — ma sens i prowadzić może do odnow y chrzcielnego „zwrotu ku św ia­ tłu ” (chrzest jako „ośw iecenie” — gr. jotism ós).

23) 1 J 3, 1—24: M y w ie m y , że p rze szliśm y ze śm ierci do życia, bo m iłu je m y

braci

Trzeci rozdział 1 J w całości w ypełnia tę perykopę i kontynuuje w pew ­ nym sensie w ątek „nowego przykazania” w szerszym nieco kontekście. Punktem w yjścia jest tu fakt naszego „usynow ienia” w Chrystusie jako fra­ pujący przejaw Bożej m iłości (w. 1). Droga „usynow ienia” oraz jej rozwój w kierunku zjednoczenia i upodobnienia się do Boga Świętego (w. 2—3) po­ siada sw ą odwrotność w drodze grzechu, objawiającej „dzieci diabła” (w. 4—8). Miłość Boża posunęła się tak dalece, że nawet z tej drogi zguby w yryw a w ciąż ludzi niszcząc „dzieło diabła” poprzez swego Syna (w. 8) i pozwalając w plątaninie złudzeń i sieci „rozpoznać” w łaściw ą drogę, a także odróżnić działanie sług szatana od czynów dzieci Boga (w. 10). „Kry­ terium ” rozpoznawcze stanowi zagadnienie w ypełniania w oli Bożej, stosunek do grzechu, a nade w szystko mocny probierz m iłości braterskiej (w. 10. 14. 23).

Spraw iedliw ość i m iłość objaw iają „dzieci Boga” w sposób niejako na­ macalny: „każdy, kto postępuje niespraw iedliw ie, nie jest z Boga, tak jak i ten, kto nie m iłuje swego brata” (w. 10). Teologiczny w ątek „św iatłość-m i- łość” przybiera tu nowy kształt i nazwę: „ż y c i e - m i ł o ś ć”. Kontrast zaś „św iatłość-ciem ność”, w sensie „m iłość-nienaw iść”, rysuje się w om awianej perykopie na nowej płaszczyźnie: „ ż y c i e - ś m i e r ć ”. Ten paschalny te­ mat unaocznia w nowy sposób (obok w alk i „św iatłości” z „ciem nością”!) zmaganie m iłości z nienaw iścią w obrazie zapasów „życia” ze „śm iercią”.

Znakiem prawdziwego życia jest znów miłość, ujawniająca się w brater­ skiej m iłości w zględem ludzi: „My w iem y, że przeszliśm y ze śmierci do życia, bo m iłujem y braci” (w. 14). Owo „p r z e j ś c i e”, swego rodzaju „pascha”, w iąże się z Chrystusową Paschą w nas — z chrzcielnym w spół- um ieraniem wraz z Chrystusem — oraz w spółzm artw ychwstaniem (por. Rz 6, 13). „Nienaw iść”, „zabójstwo”, „śmierć” to jedna strona w dramacie ow ej „paschy”; „m iłość”, postępow anie nacechow ane spraw iedliwością i m iłością, „życie w ieczn e” to znów wartości, ku którym „przechodzą w ierzący” (por. w. 14—15) w obrębie dramatu sakramentalnej „paschy”.

K o n k r e t n e wskazania dotyczą znów „czynnej m iłości” bratniej, do­ strzegającej również doczesne potrzeby bliźnich (w. 17); dotykają też ow ego „szczytu”, dostępnego nam na drodze naśladowania Bożej miłości. Jest nim oczywiście gotowość „oddania życia za braci” (w. 16).

Zachęta Apostoła: „nie m iłujm y słow em i językiem, ale czynem i praw ­ dą” (w. 18) nie zawsze sprawdza się w życiu ochrzczonych; ale naw et w ta­ kim w ypadku jest w ciąż otwarta droga „przejścia ze śm ierci do życia” po­ przez nawrócenie, którego Bóg pragnie i zaw sze je um ożliwia (w. 20) — głów nie na drodze m iłości znów czynnej (sakrament ją w yraża i pieczętuje!). Zachowywanie bowiem przykazań Bożych i w ypełnianie Jego upodobania sprowadza się w Nowym Przymierzu ostatecznie do jednego przykazania, w ypływ ającego z w iary w Chrystusa paschalnego: „abyśmy ... m iłow ali się wzajem nie tak, jak nam nakazał” (w. 23). Nakazał nam m iłować się m iłoś­ cią ofiarną, w zorowaną na Jego wydaniu się za nas, zwłaszcza w m ęce i śm ierci krzyżowej (por. J 18, 34; 15, 12— 17).

Pokutne w ysiłk i zmierzać w inny zawsze do odnowienia „najważniejsze­ go” w życiu Kościoła — do przywrócenia lub ożyw ienia m iłości w zajem nej w śród ludzi (wierzących!). Perykopa ta w strząsa sum ieniem ukazując życie b e z m i ł o ś c i , nienaw iść wzajem ną i niespraw iedliw ość jako „zabójstwo”,

(15)

„m orderstwo” oraz k l i m a t ś m i e r c i w iecznej, ogarniającej już teraz grzesznika! Radykalne spojrzenie na nienaw iść jako śm iercionośną dawkę przede w szystkim dla siebie, może otrzeźw iać zbyt teoretyczne rozważanie 0 potrzebie m iłości lub naglącego zwrotu ku niej. Paschalna „brama” nawró­ cenia w ciąż stoi przed nami otworem: „Bo jeśli nasze serce oskarża nas, to przecież Bóg jest w iększy od naszego serca” (w. 20) i zawsze dozwala nam „przechodzić ze śm ierci do życia” (por. w. 14).

24) 1 J 4, 16—21: Bóg je st m iłością: kto trw a w m iłości, trw a w Bogu,

a Bóg trw a w nim

Ukazawszy Boga jako źródło m iłości i jako Miłość uprzedzającą obja­ wioną nam w Chrystusie (por. 1 J 4, 7— 15), św. Jan po raz drugi ogłasza w ażne stwierdzenie: „Bóg jest m iłością” (w. 16; por. w. 8). Poznając w Chry­ stusie Pana Boga, poznaliśm y zatem samą Miłość, a poprzez odpowiedź w ia­ ry „uwierzyliśm y m iłości” i przylgnęliśm y do Niej w sakram encie chrztu; t r w a m y zatem w B o g u - M i ł o ś c i (w. 16). Zanurzenie w paschalne m isterium Chrystusa sprawiło w ochrzczonym „przedziwną w ym ianę”

(adm irabile com m erciu m ), wzajem ne przenikanie się, w spólnotę i przepływ

życia Bożego w nas oraz nasze trw anie w Bogu. Życie z kolei odzwierciedla jakoś to podobieństwo do Boga „trwającego w nas”. M iłość nasza zaś dosko­ n ali się i przechodzi ze stanu lęku do synowskiego zaufania oraz nadziei na pełnię zjednoczenia oraz upodobnienia do Boga w dniu paruzji (w. 17—18).

Po tym bardzo w zniosłym obrazie chrzcielnej rzeczywistości w człowieku w ierzącym autor przechodzi do w n i o s k ó w p r a k t y c z n y c h , p łyną­

cych logicznie z tak w zniosłego obdarowania: „My m iłujem y, ponieważ Bóg sam pierwszy nas um iłow ał” (w. 19). A zatem ostatecznym źródłem miłości naszej jest sam Bóg oraz Jego bezinteresowna, uprzedzająca m iłość (por. też w. 9—11).

I znów św. Jan powraca do uzupełniającego w ątku „przykazania”; Bóg n ie tylko nas um iłował pierwszy, obdarował sw ą m iłością i pobudza do jej objaw iania-realizow ania w naszych ludzkich stosunkach, ale ponadto form al­ nie i bardzo w yraźnie n a k a z u j e wzajem ną miłość jako wyraz miłości ku Niemu: „Takie zaś m amy przykazanie od Niego, aby ten, kto m iłuje Boga, m iłow ał też i brata sw ego” (w. 21; por. J 13, 34; 15, 12— 17; 1 J 2, 8nn, 3, 23; 2 J 5—6).

Na tle rozważanej rzeczyw istości (obdarowanie-uzdolnienie i przykaza­ nie) kreśli św. Jan radykalny i w cale nie rzadki casus: „Jeśliby ktoś mówił: Miłuję Boga, a brata swego nienaw idził, jest kłam cą” (w. 20). N ie da się bo­ w iem oderwać tych dwóch rzeczyw istości od siebie! Bóg w cielił się i zapew ­ nił, że w bliźnim trwa Jego sprawdzające naszą m iłość incognito (por. Mt 25, 40). Nie można zatem odwrócić się od bliźniego i zamknąć przed nim sw e nieprzejednane serce, a jednocześnie zwracać się ku Bogu, otwierać przed Nim serce i wyznaw ać Mu swą miłość. K łam stwo całej tej sytuacji w idać w kontekście objaw ienia się nam Boga w Chrystusie oraz w św ietle Jego zapewnienia, że „cokolwiek zrobiliśm y jednemu z tych najm niejszych, Jem u sam em u uczyniliśm y” (por. Mt 25, 40). Można zatem po ludzku, uchwytnie, sprawdzać swą m iłość ku Bogu i w eryfikow ać ją niejako nam a­ calnie: „albowiem kto nie m iłuje brata swego, którego widzi, nie może m i­ łow ać Boga, którego nie w idzi” (w. 20).

Dobrze, jeżeli miłość towarzyszy w szelkim praktykom pokutnym jako „klim at” duchowy, a ponadto stanowi samą treść refleksji nad w łasnym sum ieniem . Ścisły związek (a nawet znak równości i jakieś utożsamienie!) m iłości ku Bogu oraz m iłości ku ludziom (wszystkim ludziom!) stanowi m oc­ n y punkt niniejszej perykopy. U chw ytne kryteria („brat, którego w idzę”) 1 m ocne w yrażenia („jest kłam cą”!) pomagają w refleksyjnej m edytacji,

(16)

zmuszają bowiem do brania na serio Bożego słowa, które „przenika” i „tnie” niby m iecz obosieczny naszą gnuśną świadomość, uśpioną przyzwyczajeniem oraz m iłością w łasną.

25) Ap 2, 1—5; N awróć się i p ierw sze czyn y podejm ij!

Po krótkim prologu, adresie i wstępnej w izji (Ap 1, 1'—)20) św. Jan za­ mieszcza w swej A pokalipsie listy „do siedmiu Kościołów, które są w A zji” (por. Ap 1, 4). Perykopę niniejszą stanowi pierwszy z siedmiu list do K oś­ cioła w Efezie.

W ów czesnej stolicy Azji Mniejszej chrześcijaństwo istniało już prawie pół w ieku. K ościół w Efezie założył św. P aw eł podczas trzeciej wyprawy misyjnej (54 r.; por. Dz 19); tam też osadził później św. Tymoteusza jako przełożonego gm iny (por. 1 Tm 1, 3). Po roku 70 prawdopodobnie osiedlił się tu również św. Jan Ewangelista.

Duch lokalnego Kościoła, w cielony w osobę swego przełożonego (bisku­ pa), nazwany tu został „aniołem ” (w. 1). Chrystus Pan niby ogrodnik pilnu­ jący prawidłowego wzrostu Kościoła „przechadza się” wśród siedm iu złotych św ieczników , a zatem jest ściśle zw iązany ze swym Kościołem i t r o s z c z y s i ę o jego świętość. Przodujący wśród w spólnot Azji K ościół efeski ma w iele cech pozytyw nych („czyny”, „trud”, „w ytrw ałość”, poddawanie próbie nauczycieli, cierpienia zniesione dla Chrystusa — w. 2—3). Podkreślony jest też jako w ielki plus stosunek do sekty „nikolaitów” głoszących synkretyzm, swobodę obyczajów aż do nierządu (sakralnego) włącznie. N ienaw iść Kościo­ ła efeskiego do takich postaw religijno-m oralnych pokrywa się z Chrystu­ sową nienaw iścią i napiętnow aniem (w. 6).

Mimo tylu pochwał słyszym y i tu bezwarunkowe w e z w a n i e do po­ kuty i odnowienia, a nawet groźbę ew entualnej kary (por. w. 4—5). Wyrzut Chrystusa jest zastanawiający i godny uwagi: „Ale mam przeciw tobie to, że odstąpiłeś od twej pierwotnej m iłości” (w. 4). Idzie tu zapew ne nie tyle 0 m iłość ku Bogu i Chrystusowi (por. w. 2—3. 6), ile raczej o wzajem ną m i ł o ś ć b r a t e r s k ą wśród członków gm iny efeskiej, nadszarpniętą chy­ ba w ew nętrznym rozbiciem, przewidyw anym już i zapowiedzianym kiedyś przez Apostoła Narodów (por. Dz 20, 29 n).

Po takim w yrzucie rozbrzmiewa klasyczne naw oływ anie do nawrócenia:

m etanoeson! — „nawróć się!” W yrazem nawrócenia jest „podjęcie pierwszych

czynów”, a w ięc powrót do pierwotnej gorliwości w w ypełnianiu m andatum

novum. Warunkowa kara „ruszenia św iecznika z m iejsca” dotyczy chyba u-

traty przodującego stanowiska wśród K ościołów Azji, upadek znaczenia 1 w pływ u (w. 5).

Apokaliptyczne L isty są słow em Bożym skierowanym do każdego z nas, do wierzących w każdej epoce (por. A. J a n k o w s k i OSB, A ktualność apo­

kalip tyczn ych listó w do siedm iu K ościoła, Ruch Biblijny i Liturgiczny 12,

1959, 260—277).

Każda wspólnota chrześcijańska, reprezentowana przez swego przełożo­ nego (biskup, proboszcz, przełożony zakonny!), w tym tekście może znaleźć dobry punkt źródłowy do rzetelnej reflek sji nad d w i e m a głów nie sprawami, doniosłym i społecznie oraz indyw idualnie: „miłość pierwotna”, a w ięc rzu­ cająca się w oczy i przekonywująca m iłość wzajem na m ożliwie doskonała (por. J 13, 35), a także w spólna troska o jasne stanowisko wobec tendencji „rozluźniających” ew angelicznego ducha oraz karność życia zgodnego z przy­ kazaniami i radami ewangelicznym i.

Indywidualna refleksja w tych samych punktach może zaczerpnąć pod­ niety w kierunku biblijnego m etanoia — odnowienia radykalizmu chrzciel­ nego zwrotu ku Chrystusowi w e w spólnocie braterskiej Kościoła. Idzie w niej przede w szystkim o „wierność” pierwotnem u duchowi, zwłaszcza m i­

Cytaty

Powiązane dokumenty

JAROSIŃSKI Zbigniew: Postacie

Inicjatorem powołania pisma był Na­ czelny Instytut Akcji Katolickiej, a pierwszym redaktorem na­ czelnym został ks.. dr Stanisław

Autor stwierdza, iż w kwestii wartościowania literatury trudno o precyzyjne i kompletne kryterium.Opowiada się za ocenę artystyczną wolną od politycznych, moralnych

Obok działalności dydaktycznej pracownicy Sekcji brali udział w szeregu spotkań naukowych uczelni i poza Uniwersyte­ tem.. Sawicki wygłosił referat

Po przedstawieniu klasyfikacji rodzajów, ról oraz funkcji ironii przechodzi do jej opisu jako formy interpretacyjnej , kładąc szczególny n a ­ cisk na

(Publiczność literacka między żywym i zapisanym słowem).. : Współczesne polskie koncepcje

Analiza życia literackiego epoki, kultury literackiej, społecznego obiegu tekstu literackiego, jego funkcji ideowych i artystycznych, pozyji społecznej literata

W artykule omówiono ewolucję i założenia myśli krytycznej Brzozowskiego, do momentu wyraźnego zaostrzenia konfliktu pi­ sarza z literaturą Młodej Polski (rok