• Nie Znaleziono Wyników

Bydgoskie podania i legendy Wincentego Sławińskiego - między tradycją a propagandą

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Bydgoskie podania i legendy Wincentego Sławińskiego - między tradycją a propagandą"

Copied!
15
0
0

Pełen tekst

(1)

B

ydgoskie

podania

i

legendy

W

incentego

S

ławińskiego

-

MIĘDZY TRADYCJĄ A

PROPAGANDĄ

Każde stare miasto owiane jest legendami i podaniami.Ich wielośći rozmaitość świadczą nietylkoo wiekowości miasta, ale także ojegorolihistorycznej oraz o ak­ tywności kulturowej zamieszkujących je ludzi. Im znaczniejszym ośrodkiempoli­ tycznym, gospodarczym i kulturalnym jest miasto, tym powszechniej znane są jego dzieje bajeczne. Doskonałym przykładem takiego stanu rzeczy mogąbyć legendy związane z Krakowem, które od zarania naszej państwowości stanowiły dobro wspólnecałegonarodu. W tym bowiem mieście powstałalubbyła przechowywana większość najwcześniejszych źródełpisanych,wśródktórych ważne miejsce zajmują podaniailegendy, dotyczące przedhistorycznych zdarzeń i najdawniejszychdziejów Polski.To właśnie od nich edukacjęhistorycznązaczyna dziś każde dziecko w na­ szymkraju.

Inaczej rzecz ma się zBydgoszczą,która w historiii kulturze nie zajmuje tak poczesnego miejscajak Kraków. Przekazyzwiązanez historiąi dziejamigrodu były zapewnepowtarzanewrozlicznychwariantach przez setki lat, ale dopiero druga po­ łowa XIXwieku przyniosłapierwsze próby zebrania ispisania tychustnychprzeka­ zów.CharakterystycznadlaBydgoszczy wielokulturowość, łącząca wpływy polskie iniemieckie, orazwzględyhistoryczne sprawiły, żepierwszepublikacje lokalnych podańpowstawały głównie w języku niemieckim. Poszczególne teksty pojawiałysię sporadycznie w rozmaitych czasopismach niemieckich, takich jaknp.:„Aus dem Po­ sner Lande”, „Heimatbund- Nachrichten.Zeitschriftder Deutschenaus Bromberg unddem Netzegau”, „Deutsche Rundschau” czy „Historische Monatsblatterfur die Provinz Posen“. Podaniabydgoskie znalazły się także wzbiorze podań lokalnych z Prowincji Poznańskiejautorstwa A. Musolffa(Heimatliche Sagen undGeschichten aus derProvinz Posen, für die Jugend erzählvon Andreas Musolff — „Lokalne

(2)

poda-212 Agnieszka Rypel

niai historiezProwincji Poznańskiej, opowiedzianemłodzieży przez Andreasa Mu-solffa”, Bromberg 1910). W swej pracy autorpowoływał się nainneniemieckoję­ zyczne źródła, z których zanajistotniejsze uznać należy wydane w Bydgoszczy opracowania E. Schmidta: Aus Brombergs Vorzeit z. 1902roku oraz Geschichte des Deutschtumsim Lande Posen unterpolnischer Herrschaft z 1904 roku (por. Chy­ lewska 2005)'.

Propagowaniem polskich wersjipodań lokalnych zajmował się przedewszyst­ kim, szczególne zasłużony dla kultywowania polskości, „DziennikBydgoski”. Tona jego łamach ukazało sięw 1908roku sygnowane inicjałamiM.E.S. Podaniegminne o założeniu miasta Bydgoszczy. Do tematyki tej wracała następnie publicystka „Dziennika” - StefaniaTuchołkowa(1920). Pierwszy, i jedyny w przedwojennej Bydgoszczy, zbiór rodzimych legend lokalnych,zatytułowanyBabia Wieś. Z legend podmiejskich starejBydgoszczy został opublikowany w 1935 rokuprzez Wincentego Sławińskiego, posługującego się takżepseudonimem „Wusław”. Na książkę skła­ dały się teksty zamieszczane wcześniej przez autora na łamachrozmaitych czaso­ pismi kalendarzy. W warstwiefabularnej zbiór ten stanowiinspirację dlakolejnych propagatorów bajecznych dziejów Bydgoszczy. Warto podkreślić, że na drugąpo­ łowęXX wieku przypadarozwój zainteresowania bydgoskimi podaniami, których źródeł poszukiwanonietylkow przekazach ustnych,ale także wstarychkronikach idokumentachmiejskich12.

1 Świadectwo żywotności niemieckich podań lokalnych znaleźć można także we współczesnym literackim przewodniku po dawnym mieście Bydgoszcz, opracowanym przez Wilfrieda Samela - Brom­

berg. Ein Lesebuch. Die Stad Bromberg in Erzählungen, Anekdoten, Sagen, Chroniken. Reisebeschrei­ bungen, Romanen, Lebenserinnerungen und Gedichten von einst („Bydgoszcz. Wybór tekstów. Miasto

Bydgoszcz w dawnych opowiadaniach, anegdotach, podaniach, kronikach, relacjach z podróży, wspo­ mnieniach i poezji“), Husum 1994.

2 Przykładem takich podań mogą być zamieszczane w kolejnych numerach Kalendarza Bydgo­

skiego opowieści zaczerpnięte z: kroniki bydgoskich bernardynów spisywanej od roku 1604 r, a sięga­ jącej roku 1480 (np.: F. Mincer, Awantura o pogrzeb burmistrza, 1971, s. 55-58; W. Garbaczewski,

Duch w klasztorze՛, 2003, s. 183-188), miejskich dokumentów sądowych z procesów o czary, w których oskarżone kobiety podczas tortur przyznały się do kontaktów z bydgoskim diabłem Węgliszkiem (np.: R. Kuczma, Węgliszek — pomocnik Twardowskiego՛, Dwaj kompani, Opinia, 2005, s. 233 ); herbarza Kacpra Niesieckiego (np. Zła gęba, 1970, s. 60); wydanej w 1751 Anatomii Rzeczypospolitej Polskiej autorstwa Stefana Garczyńskiego (np. Gród bydgoski gorszy od Mosiny, 1977, s. 72-73); dokumentów miejskich dotyczących mennicy bydgoskiej (np. O skarbach zatopionych w Brdzie, 1977, s. 81-84); zeznań kupców z dawnego państwa krzyżackiego spisanych w latach 1440-1444, a opublikowanych przez M. Biskupa (np. L. Łbik, Legendarna historia albo historyczna legenda o oczyszczeniu Brdy przez

pewnego mistrza z pruskiego Królewca, 1999, s. 99-103) oraz z monumentalnego dzieła O. Kolberga,

Kujawy, cz. II (np. Z dowcipów chłopskich, 1977, s. 75).

Rodzaj zainteresowania przedhistorycznymi dziejami miasta orazjego mniej udokumentowaną historiąznajduje swoje uzasadnienie w danymkontekście kultu­ rowym ipolitycznym. To odniegozależy sposób, wjakizniekształceniu ulegatra­ dycja ustna - które wątki stopniowo zanikają, a które ewoluują lub pojawiają się w kolejnych wersjach opowieści. W zrozumieniu tego mechanizmu pomóc mogą

(3)

ustalenia genologiczne dotyczącezakresu rozumienia kluczowych dla naszychroz­ ważańterminów: „podanie” i„legenda”. Wielu badaczy podkreśla trudności w jed­ noznacznym ichzdefiniowaniu (por.Kwaśniewski 2004), ponieważ elementypodań, legend, aletakżemitów i baśni przenikająsię wzajemnie. Nieprecyzyjność znacze­ niowa ma także swoje źródło w tym, żeokreślenie„podanie” stanowiwłaściwiepol­ ski odpowiednik słowa„legenda”, pochodzącego od łacińskiegolego, czyli ‘słuchać rozmowy’, ‘zbierać’, ‘czytać’, ‘przekazywaćkomuścoś’ i oznaczającego ‘coś, co winno być przeczytane’3. Pierwotnie legenda stanowiła utwór nasyconypierwiast­ kami cudowności i niezwykłości, i opowiadała o życiu świętych, apostołów i mę­ czenników.W drugiejpołowie XVIII wieku zmieniło się rozumieniegatunku. Obok wątków hagiograficznychpojawiły siętakże wątki zaczerpnięte z podań ludowych, zwłaszczatych,wktórych istotną rolę grała - uzasadniona na grunciewierzeńreli­ gijnych - cudowna interwencja siłnadprzyrodzonych. Oustnychprzekazach, doty­ czącychświeckich wydarzeń, informowanoprzeważnie, używając testymonialnych formuł typu: jak mówią, według innych,jak starzy ludzie powiadają. Dopiero później upowszechnił siętermin „podanie”, którym określano zwykle opowieść ludową, przekazywaną ustniez pokolenia na pokolenie, związaną silnie z realiami topogra­ ficznymi i osobowymi. Mimo silnej obecności pierwiastka fantastycznego, fabuła podań odwołujesię do faktów i realiówzlokalizowanych czasowo igeograficznie,do obyczajów, instytucji, osób, elementów krajobrazu właściwego określonemuregio­ nowi i środowisku społecznemu, np. otoczonychaurą niezwykłości skał, jaskiń czy źródeł. Podaniaopowiadają o legendarnychpoczątkach danej zbiorowości, o mi­ tycznych założycielach rodu, organizacji plemiennejczy państwowej, miejscowości, władcach i bohaterach reprezentującychuznawanespołeczniewartości, ale także o zbójcach i czarnoksiężnikach.Bohateramipodań mogąbyć również osoby histo­ ryczne, któreodegrały doniosłąrolę w dziejach zbiorowości. W miarę upływuczasu, podanie może obrosnąćtakąotoczką fantastyczności, żeprzeradzasięw legendę.

3 W językach angielskim i francuskim do dziś nie rozróżnia się legendy i podania, które nazy­ wa się tym samym słowem: ang. legend i fr. legende.

Przydanie motywacji fantastycznej zdarzeniom rozgrywającym się w konkret­ nych realiach historycznych i topograficznych sprawia, że przedstawioną w poda­ niach ilegendach rzeczywistość możnawdowolny sposób kreować i interpretować. Z tegoteż powodu legendy ipodania już wdobie staropolskiej stały się elementem bieżącej propagandy. Jan Długosz, Marcin Bielski czy Bartosz Paprocki swobodnie traktowalimateriał historyczny, uzupełniając go wymyślonymi przez siebie poda­ niami i legendami,które na stałe weszły dozbiorowej wyobraźni kolejnychpokoleń Polaków(por. Maślanka 1984). Te, często sfabrykowane lub luźno trzymające się faktów i autentycznych podań ludowych, opowieści ukazywały genezę wspólnoty narodowej, ułatwiały identyfikację jej członków i formułowały swoisty kod pozwa­ lający na ich wzajemne rozpoznawanie. Odzwierciedlały także aktualne dążenia

(4)

214 Agnieszka Rypel

i aspiracje elit.Jakoprzykładposłużyć może, przedstawiona przez Henryka Samso­ nowicza, ewolucja sposobu ukazywania przezposzczególnych kronikarzypostaci Władysława Łokietka, który ostatecznie wykreowany został na symbolswojskości i rodzimości (1997: 34-36).W XVI wieku, w dobie budowania ideologii sarmackiej eksponowanie wątkuludowego jegobiografiipotrzebne byłodo,jak to ujmuje Sam­ sonowicz, „kompletowania przez Polaków ichwłasnej wizji, zajęcia godnego miej­ sca w gronie wielkich narodów Europy. Perypetie życiowe Władysława nadawały się do uczynienia zeńprzykładubohatera wytrwałego w dążeniu do celu mimo wielu przeciwności”(1997:35).

Podania związanez Bydgoszczą podlegałypodobnym procesom. Ukazany w nich obrazhistorii miasta ijego mieszkańcówbywał tendencyjny i zmieniał się zależnie od sytuacji politycznej.Autorzy poszczególnych podań nie tylko odwołują się do zespołu przekonań mieszkańców grodu nad Brdą, ale jednocześnie wpływająnate przekonania ikształtują je. Najpełniej zjawisko to zaobserwować można we wspo­ mnianym wcześniej zbiorze W. Sławińskiego „Babia Wieś. Z legend podmiejskich starej Bydgoszczy ”, który uczynimy głównym przedmiotem naszych rozważań. Do pogrupowania i analizowania zawartych w nim podań posłużę się zaproponowaną przez JolantęŁugowską koncepcją genologicznej klasyfikacji tekstów folklory­ stycznych. Metodologiczne założenia tej klasyfikacji wywodzą sięz Bachtinowskiej teorii gatunkówmowy,zgodnie z którąistotnywpływ na sposób ukształtowania się gatunku ma intencja wypowiedzi.Badaniom folklorystypoddawane są tylko te wy­ powiedziczłonków tradycyjnej społeczności,które„na mocytradycji uznane zostały godnymi zapamiętania, szczególnej ochrony i powtarzania. Będą to więc przekazy wzasadniczej mierze skodyfikowane, uwzględniające przede wszystkim społeczny punkt widzenia iogólnie przyjęty system wartości. Podzielana przez ogół członków społeczności lokalnej świadomość wspólnego dziedzictwa kulturowego ipotrzeby jegokultywowaniaprzyczynia się do wybitnego pomniejszenia, w zakresieproce­ sówkomunikacyjnych, dokonujących sięwkulturzeludowej, roli intencji ściśle in­ dywidualnych, odzwierciedlających punktwidzenianiezależny od racji zbiorowości” (Ługowska 1993: 33).

Zanajbardziej typowe dla folklorupolskiego intencje Ługowskauznajepoin­ formowanie, przestrogęprzed naruszeniem ogólnie przyjętych norm społecznych i ogólnie przyjętego systemu wartości, wzbudzenie uczucia irracjonalnego lęku, rozśmieszenie oraz dostarczeniemoralnej satysfakcji zpowodu rozwoju wydarzeń w oczekiwanym przez odbiorcękierunku. Każdy z wyodrębnionych typów wypo­ wiedzistajesię swegorodzaju ośrodkiem skupienia tradycyjnie wyodrębnianych ga­ tunków. Można zatem wyróżnić teksty informujące, wychowujące, wzbudzające lęk, manifestujące ludowy humororaz tekstyo charakterzekompensacyjnym (1993:35-36). Zastosowanie kategorii intencjonalnościjakonarzędzi typologii tekstów jest szcze­ gólnie użyteczne, gdywielopoziomowy opis określonej wypowiedzi prowadzi do wniosków wzajemnie sprzecznychiutrudnia gatunkową klasyfikację tekstu. Bada­

(5)

nie intencji wypowiedzi umożliwia takżepełniejsze określenie rzeczywistych funk­ cji kulturowych pełnionychprzez te wypowiedzi w danym kontekście społecznym. Jak w tekategorie wpisująsię bydgoskie podania i legendyspisane przez Win­ centego Sławińskiego?

W ścisłymtego słowaznaczeniu podania te nienależą dosfery folkloru, ponie­ waż nie pochodzą z oryginalnego źródła, to znaczy nie zostałyprzekazane bezpo­ średnio przez konkretnych mieszkańcówBydgoszczy4. Podania dotyczącedziejów miasta zostały spisane przez Sławińskiego, a następnie przekazywane w różnych, częstoistotniezmienianychwersjach(por. Kuczma, Derenda 1992; Konwelska-Rona 2004). JakkonstatujeGerardLabuda,pisemneutrwalenie stanowi wyraźnykrestra­ dycji,od tejchwilibowiem dalszy jej rozwój,szybszyipełen nowych skojarzeń,do­ konuje się w ramach świata pojęć literatury (1960). Warto jednakzaznaczyć, że niejedno podanie czy legenda przetrwały, anawet upowszechniły się dzięki temu, że zostałyzapisane i zaczynały żyći rozwijać się ponownie jako przekazustny. Ten argument, jak i fakt, że Sławiński,podobnie jak inni autorzy lokalnych podań i le­ gend, świadomie stosujewzorce gatunkowe potwierdzone także w folklorze5, wy-daje siędostatecznymuzasadnieniem do stosowania przeze mnie ustaleńbadawczych poczynionychprzez folklorystów.

4 Do nielicznych lokalnych podań, przekazywanych bezpośrednio przez mieszkańców należą mię­ dzy innymi Legenda krwawej ręki, udokumentowana przez R. Kuczmę i J. Derendę i przedstawiona

w wersjach opowiedzianych przez bydgoszczan - Bernarda Trzcińskiego, Edwarda Foryckiego, Mi­ chała Piontka, Henryka Gniewkowskiego, Helenę Kozłowską i Józefa Kołodziejczyka, którzy okupa­ cję hitlerowską przeżyli w Bydgoszczy i byli, jeśli nie naocznymi świadkami wydarzeń rozgrywających się na Starym Rynku we wrześniu 1939 roku, to przynajmniej świadkami rodzenia się ich legendy (Kuczma, Derenda 1992: 65-70). Innym przykładem może być przekazane przez Z. Raszewskiego, stare i do dziś żywe wśród mieszkańców Bydgoszczy podanie o podziemnych gankach łączących Kościoły karmelitów i klarysek znajdujące się na dawnym Przedmieściu Gdańskim, położonym na północnym brzegu Brdy z budowlami (ratuszem, zamkiem i konwentem jezuickim) usytuowanymi na prawym brzegu rzeki. Według Raszewskiego mieszkańcy miasta mnożyli niezbite dowody na istnienie sklepio­ nego przejścia pod Brdą, jednak nikt bezpośrednio nie przyznawał się, że te podziemia spenetrował (Raszewski 1994: 98). Inne przykłady to zanotowane w Kalendarzu Bydgoskim z 1971 roku Opowieści

z przedmieścia, w których przestawiono krążące w przedwojennej Bydgoszczy niesamowite historie o dokonaniach zamieszkujących w mieście hipnotyzerów i jasnowidzów.

5 W Podaniach Sławińskiego są to między innymi typowe dla tekstów folklorystycznych formuły słowne, które wiążą się ściśle z punktem widzenia narratora i pośrednio odsłaniają zamiar komunika­ cyjny autora. Należą do nich: 1) formuły uwierzytelniające, mające przekonać odbiorcę o prawdzi­ wości zdarzeń, np. O historii bocianiej wiedział stary kmieć, gdyż pochodził z rodu, który mieszkał tu

już przed setką lat („Bocianowo”), Na przedzie kroczył Czerwony Marcin z mieczem (miecz ten prze­ chowują do dziś w muzeum we Lwowie) („Chwytowe”); 2) formuły testymonialne, za pomocą których

narrator informuje czytelnika o źródle przedstawionych treści, np. Miał on, Jak powiada stara legenda, na bagnistym ostrowiu, okolonym rozlewającymi się wodami Brdy [...] stary dom („Przeklęty dom”);

3) wyrazy modálne, wyrażające najczęściej niepewność, co do ontologicznego statusu opowiadanych zdarzeń, np. Może się mylę, może gdzieś w starych księgach zapisano imiona dzielnych braci Szwedów („Szwederowo”).

(6)

216 Agnieszka Rypel

Zgodnie zklasyfikacjąŁugowskiej, podania historycznei lokalne (obokopo­ wieści ajtiologicznych opoczątkach światai człowieka, a takżeróżnych gatunków zwierząt i roślin, oraz legend i przekazów apokryficznych) należądo grupytekstów, których intencją jest poinformowaniespołeczności. W bydgoskich podaniach ile­ gendachinformacje te dotyczą założenia miasta oraz ważnychdlajego dziejów wy­ darzeń i postaci,a także objaśnieńpochodzenia lokalnych nazw. Analiza konkretnych podańW. Sławińskiego wykazujejednak, że rzeczywistą intencją tworzeniawielu z nich była intencjawychowawcza. W tekstach ludowych intencję tę realizują zwy­ kle ballady i budujące opowiastki, którychcelem jest stabilizowanie norm społecz­ nego współżyciapoprzezprzekazywanieogólnie akceptowanychwartości.

O tym, że w Bydgoszczyteksty,informujących zazwyczaj, podań historycznych i lokalnychczęstotworzone byłyz intencją dydaktyczno-wychowującą, zadecydo­ wała specyfika stosunków polsko-niemieckichwtym mieście. NapływNiemców do Bydgoszczy nasilił się zwłaszcza po 1812 roku, kiedypo wojnach napoleońskich miastoponownie stało sięczęściązaborupruskiego. W dziejachgrodu nad Brdą był to okres, w którym obywatele niemieccy stanowili zdecydowanąwiększość jego mieszkańców. Oni też przede wszystkim tworzyli elitę finansową, urzędniczą i inte­ lektualnąmiasta. Jednocześnie bydgoscy Polacy nie ustawaliwróżnorodnychini­ cjatywach gospodarczych i kulturalnych mających na celu utrzymanie polskości w Bydgoszczy (por. Mincer 2003). Z tego też powodubydgoskie podaniahistoryczne i lokalne rozwijały się w dwóch równoległych, zrzadkazbieżnych ze sobą, nurtach - polskim i niemieckim. Dobór wydarzeń i faktów historycznych ukazywanych w tych podaniach świadczy o tym, że dominowała w nichintencja wychowawcza o wyraźnie propagandowym charakterze.

Niemieccy autorzy podań uwiarygodniają ich akcję w taki sam sposób, w jaki czynią topóźniejsi polscy autorzy -osadzają ją w autentycznychmiejscach, podają nazwy realnie istniejących ulicczy zabytków, wprowadzająautentycznepostacie hi­ storyczne. Znamienny jest jednakdobór tych postaci i ocena wydarzeń historycz­ nych. Jako przykładposłużyć mogącztery podania historyczne zamieszczonew zbiorze A. Musolffa: Wielki KsiążęElektor w Bydgoszczy, Napad Szwedówna Bydgoszcz՝,

Troska Fryderyka Wielkiego oBydgoszczi Okręg Nadnotecki՝, Bydgoszcz za czasów francuskich 1806-1815. Wśródbohaterów tych podań, obok niemieckich władców FryderykaWielkiego, Fryderyka Wilhelma i jego małżonki Luizy, pojawia się także budowniczy Kanału Bydgoskiego, tajny radca finansowy Franz Balthazar Schonberg von Brenckenhoff, któremu starano się przywrócić zasłużone miejsce w pamięci hi­ storycznejmieszkańców.Polska historia wpodaniach tychjestw zasadzie nieobecna. Jak zauważa badającaniemieckie podania lokalneAleksandraChylińska: „W men­ talności bydgoskiego środowiska niemieckiego,a przedewszystkim inteligencji nie­ mieckiej, żywe było poczucie odrębności kulturalnej i politycznej polskich bydgoszczan, zagubionychnieco w morzu niemczyzny, ale mimo to świadomych swojej wartości i historii, przeciętnemu Niemcowinieznanej i może nawetnieco eg­

(7)

zotycznej” (2005:47). Względypropagandowe zadecydowały, żeniemieckim miesz­ kańcom Bydgoszczy przybliżano tylko te postaci iwydarzenia z historii Polski, które wiązałysię ściśle z pruską polityką narodowościową. Z tego też powodu jedynym polskim królem, który zostałwpodaniach tych przedstawiony, i dotego z sympatią, jest Jan Kazimierz {Wielki Książę Elektor w Bydgoszczy). W 1657 roku zawarłon z elektorem niemieckim Fryderykiem Wilhelmem korzystny dla Niemców układ, zwany później welawsko-bydgoskim. Na mocy tego układu Prusy Książęce odzy­ skały swą suwerenność i niezależną pozycję.

Okres panowania pruskiego wBydgoszczy jest wwymienionych powyżej po­ daniach silnie kontrastowany z nędzą miasta,którewXVIII wieku w wyniku zarazy, pożarów i zawieruchy wojennej istotnie znaczniepodupadło. Przekazy niemieckie podkreślają, że dopiero rządy Fryderyka Wielkiego przyczyniły się do wielkościmia­ sta, które właśnie Niemcom zawdzięcza wielki skok cywilizacyjny. Wymienia się zatemtakie osiągnięcia, jak: zbudowanie nowychdróg; wzniesienie spichrzów, ma­ gazynów, budynków administracyjnych i koszar wojskowych; uprzątnięcie ulic; udzielenie mieszkańcom miasta bezprocentowej pożyczki idarowanie gruntów pod budowę domów; utworzeniewiększych zakładów rzemieślniczychi modernizację już istniejących, sprowadzenie wykształconej kadryurzędniczej z innychrejonów Niemiec; promocję rolnictwa - modernizację hodowli bydła i trzodychlewnej;spro­ wadzenie do miasta osadników niemieckich i wreszcie budowęKanału Bydgoskiego iogólne ożywienie handlu(por. Chylewska: 2005).

W żadnymzpolskich podań, niezależnie od tego, czyzapisano je przed, czy po II wojnie światowej, wątkiteniepojawiły się, choć wiadomo, że w okresie między­ wojennym w pamięci rdzennych,zarówno polskich,jak i niemieckich, bydgoszczan żyłojeszcze wspomnienie „dawnych, dobrych niemieckich czasów” i dobrobytu, któryzapanowałzwłaszczapo 1870roku za rządówBismarcka. Tęsknionoza urzą­ dzeniami socjalnymi ipruską praworządnością (Kutta 1999: 195). Nie dziwi jed­ nak, że zarówno w dobie odbudowywania polskiej państwowości po 1920 roku, jak iwlatach nasilającej siękonfrontacjipolsko-niemieckiej w latach trzydziestych, ani tym bardziej po zakończeniu drugiej wojnyświatowej, w polskichpodaniach historycznychstarano sięunikać nawiązań do niemieckichepizodóww przeszłości Bydgoszczy, częstozresztą z punktu widzeniarozwoju gospodarczego rzeczywiście chwalebnych.

Do grupypolskich podańhistorycznych i lokalnych, w których za dominującą uznać należy intencję dydaktyczną i wychowawczą, wpisuje się,jak już wspomniano, znaczna część opowieści zawartych w zbiorzeW. SławińskiegoBabia Wieś. Z le­ gend podmiejskich starej Bydgoszczy. Stanowi on pierwsząpróbę zebrania podań, wwiększości odwołujących się doludowej etymologii nazwposzczególnychprzed­ mieść, ulici dzielnic miasta.Dominacja intencji wychowawczych i wyraźnie propa­ gandowycharakterwiększości podań Sławińskiego wiążąsię z narastaniem nastrojów antyniemieckichw Bydgoszczy. Wpierwszych latach poinkorporacji Bydgoszczy do

(8)

218 Agnieszka Rypel

Polskidałao sobie znać nagromadzona wdobiezaborówwrogość Polaków doNiem­ ców. Polscy bydgoszczanie domagali sięszybkiej polonizacji miasta. Z czasem ten wrogi stosunek Polaków do obywateli narodowości niemieckiej uległ złagodzeniu, choćnieufność u bardzo wielu pozostała (por. Kutta 1999). To w miarę poprawne współistnienie, oparte często na długotrwałychwięzach sąsiedzkich, zmieniło się rap­ townie w 1933 roku, kiedydo władzydoszedł Hitler.Niemieckaobecność, tak wi­ docznaw mieście, zaczęłajeszcze bardziej razićPolaków. Jakzanotowałwswych wspomnieniachZbigniew Raszewski: „Trudno było przejść przez Bydgoszcz, by się nie natknąć najakąś niemiecką instytucję. Mogło to być stowarzyszenie Deutsche Vereiniguhng, lub klub wioślarski »Rithjot«, Konserwatorium Muzyczne Winter-felda, księgarnie, redakcja dziennika »DeutscheRundschau«, stały teatr amatorski Deutsche Buhne Bromberg. W dużych sklepach niemieckich Polaka obsługiwano po polsku, ale Niemcapo niemiecku” (1992: 221). Jeszcze w 1934 konfiskowano w BydgoszczyMeinKampf, alejuż rok później legalnie sprzedawano jego polskiprze­ kład w czterech bydgoskich księgarniach. Raszewski wspomina także, iż w mieście możnabyło kupić apologetyczną, wydaną po polsku,biografięAdolfa Hitlera. W tym też czasie wBydgoszczy powstałatajnaNSDAP i tajna Hitlerjugend.Choć władze polskie doskonale orientowały sięw tych ruchach, nie dopuszczały do oficjalnej kon­ frontacji wobawie przez niemiecką propagandą. Kryzys sudecki ipóźniejsze zajęcie Czechosłowacji pokazały, że obawy te były całkiemuzasadnione.

W tej delikatnej sytuacji politycznej bydgoskiepodania i legendy opracowane przez Sławińskiego stały się narzędziem propolskiej propagandy. Rajmund Kuczma i JerzyDerenda - autorzy wydanych w 1992rokuLegend i przypowieści - nieprzy­ chylnie oceniają ten aspekt przedwojennego zbioru: „latanarastającejkonfrontacji niemiecko-polskiej znalazły swe niekorzystne odbicie na legendach podmiejskich przedstawionych przez W. Sławińskiego” (1992: 5). Zarzucają teżautorowi, że po­ mijając temat zamku, zubożył bydgoską historiografię. Stanisław Nowakowski, autor przedmowy do pierwszego, ijedynegowydaniaBabiej Wsi, fakt pominięcia tego te­ matu uzasadnia tym, że, choć w dalszym ciągu kontrowersyjny, został onjuż jednak wszechstronnieopracowany6.

6 Przedstawiano je między innymi w „Dzienniku Bydgoskim” w tekstach: Podania gminne o za­

łożeniu miasta Bydgoszczy (1908) oraz O czem Brda szumi? (1920).

Pominięcie wątków związanychzgrodem izamkiem można lepiej zrozumieć, przyjmując założenieopropagandowym wymiarze książki Sławińskiego. Wybórle­ gend z przedmieść niewydaje się przypadkowy.Franciszek Mincer słusznie zauwa­ żył,że włączenie do miasta wdrugiej połowie XIXwieku wielu dawnych folwarków, przedmieść i osadpodmiejskich dało niezamierzoneprzez władze pruskie efekty, wzmocniłobowiem żywioł polski w Bydgoszczy. Centrum miasta zajmowali Niemcy, ale tereny podmiejskie zamieszkiwali w głównejmierze Polacy. Taki zdecydowanie polski charakter miało np. Szwederowo (2003: 40). Odwołanie siędo odwiecznie

(9)

polskich obszarówzwiązanychz Bydgoszczą,również wokresiemiędzywojennym zamieszkałych głównie przez rdzennąludność polską, uwiarygodniało kreację byd­ goszczanina - Polaka. Pominięcie wątków związanychz bydgoskim zamkiem mogło być zatem wynikiem zabiegu kompozycyjnego, uwierzytelniającegoniejakotyppa­ triotycznego bohatera występującego w większości podań Sławińskiego. Zainny powódpominięcia związanych z zamkiem legend i podańuznaćmożna również fakt, żezostały one po raz pierwszyopublikowane wźródłachniemieckich, np. Angela ֊ pannana zamkuoraz Podanieo pannie na zamku. Nawet powojennientuzjaścipodań

bydgoskich, tacyjak Róża Kulwieć,twierdzili, żewzorzec rycerza- raubrittera, bo­ hatera legendyo Angelí,obcy jest polskiejkulturze i tradycji historycznej (Kuczma, Derenda 1992: 6). Być może z tegopowodu opowieści obydgoskim zamku nie opu­ blikowano w przedwojennym zbiorzepromującympolskośćmiasta.

Najsilniej wychowujący wymiar podańzawartych w książce Sławińskiego wi­ doczny jest nie tyle na poziomie kształtowania fabuły, ile w warstwie językowej.Ztego też powodu zarówno R. Kuczma i J. Derenda, opracowując te podania przed umiesz­ czeniem ich w zbiorze Legendy i przypowieści(1992), jak i J. Konwelska-Rona w zbiorzeLegendybydgoskie(2004), ingerowali przede wszystkim w język przed­ wojennych utworów. Znamienne jest, że autorzy dwóch kolejnych wersji legendpod­ miejskich, niejednokrotnie zachowują niemal dosłownie sformułowania zoryginału, jeślisą one „ideologicznie” neutralne. Pomijają natomiast starannie te określenia, które szczególnie akcentują patriotyczną wymowę opowiedzianych historii. Na przy­ kład: w podaniu, które u Sławińskiego nosi tytuł Wilczak, u Kuczmy i DerendySkąd się nazwa Wilczakwzięła?, a u JoannyKonwelskiej-RonyLegenda o Wilczaku,dia­ log między kupcami podróżującymiz Kujaw na zachód i zatrzymującymich przy­ wódcąpóźniejszej osady Wilczak, brzmi niemal identycznie:

1. -Dokąd i skąd?Rozległosię głuchepytanie.

֊ Skąd? Toć widzisz;dokąd- to nasza sprawa. Nadrogach się nie spowiadamy.

(W. Sławiński)

2. - Stój! Zaraz powiadaj, skąd i dokąd?

Kupiec ufny w mocswojej eskorty rzekibutnie:

- Skąd, toprzecież widzisz, adokąd to nasza sprawa. Nie mamy zwyczaju spo­ wiadać się na drogach. (R. Kuczma,J.Derenda)

3. „Stój! Skąd? Dokąd? Obca mowa?” „ Widać skąd. Gdzie ֊ naszasprawa.”

„Nie muszęsię wam spowiadać.” (J.Konwelska-Rona)

Sławiński wyraźnie podkreślaniemiecką narodowość kupców ( W odpowiedzi naśmiech niemieckiego kupca rozległ się silny, donośnygwizd) i to, że mieszkańcy osady niesą postrachem dla wszystkich podróżnych, ale jedynie dla Zwrfezz obcą mową niesłowiańską.Krzyżackaeskortakupców pogardliwie nazywanajest

żołdac-twem plugawym ikrzyżactwem. Równie lekceważąco podsumowane zostajetchórz­ liwe zachowanie eskorty, która wycofała się bez walki na sam widok polskich

(10)

220 Agnieszka Rypel

rycerzy: Knechty krzyżackie oddaliły się z kwitkiem, skąd przyszły. W późniejszej wersji Kuczmy i Derendy brak jakichkolwiek sugestii nie tylko o niemieckim, ale w ogóle o obcym pochodzeniu kupców, Krzyżakami są chroniący kupców rycerze. Konwelska-Ronaokreślawprawdzieniemiecką narodowość zatrzymanych wędrow­ ców, ale jednocześnie sygnalizuje, że to nie onajest głównymprzedmiotem niechęci Wilczków: Kupcówznali nieuczciwych/ Oraz cudzoziemcówchciwych.

PrzywódcaWilczków wwersji Sławińskiego stwierdza: Bo jatu dla Ojczyzny i mego pana gospodaruję, nie dla siebie.W wersji Kuczmy i Derendywypowiedźta brzmi: Nie dla siebie tu waruję, ale dla pana mego. U Konwelskiej-Rony motyw służby został całkowicie pominięty. Kuczma i Derendasiedzibę Wilczkównazywają

grodziskiem,Konwelska-Ronamówi o niej dworzysko mroczne,u Sławińskiego na­ tomiast stary rycerz wracado swego dworzyszcza — strażnicy,by dalej czuwać dlaOj­ czyzny. Znamiennesą także formuły kończące trzy kolejne wersje podań. W wersji z 1935 roku zakończenie wyjaśniające pochodzenie nazwy podbydgoskiegoosiedla brzmi: Miejscowość ta, gdzie Polska miała takiego dzielnego strażnika dobra pań­ stwowego, zwie się Wilczakiem՛, w wersji z 1992 roku: Odimienia zaś wilka, jakie przylgnęło doniego ijego pomocników z czasem ijego drewnianegrodzisko i okolicę Wilczakiem nazwano՛,aw wersjiz 2004 roku: WILCZAKzwano tę osadę/ Osławioną śmiałków stadem. Podobne zabiegi zauważyć można także w kolejnych wersjach podań dotyczących Bartodziejów,Chwytowa,Okolą, Szwederowa i Lichoty.

W oryginalnych tekstach autorstwa Sławińskiego wyraźnie rysuje się zantago­ nizowany obraz Polaków i Niemców.Autorodwołuje się do utartych stereotypów kształtujących poglądy na temat naszych zachodnich sąsiadów-„odwiecznych wro­ gów”, mówiących niezrozumiałym językiem i odmiennychpodwzględem obycza­ jowymorazkulturowym, nadmiernie uprzywilejowanych przybyszów bogacących

się kosztem rdzennejludności. Stereotyp ten już w X-XIIwiekunakazywałpomijać tak oczywiste fakty, jak to, żew tym czasie młodepaństwopolskienajwiększestraty poniosło z rąk słowiańskichpobratymców - Czechów i Pomorzan - a nieNiemców iże to właśnie między innymi dzięki Niemcom jużna progunaszej historii zaczęły do nas przenikać rozmaite duchowe i materialne wartości. Utrzymywaniu się tego stereotypusprzyjały pamiętne dlabydgoszczan (do którychprzede wszystkim adre­ sowany był zbiór Babia Wieś) brutalnezabiegi germanizacyjne oraz odradzanie się niemieckiego nacjonalizmu.

W podaniachSławińskiego językowy stereotyp Niemca najsilniej ujawnia się w powiastce Lechoń,cozaobserwować można wnastępujących typach kontekstów: 1.Niemcy, promując rozwój handlu igospodarki,niszczą naturalny porządek usta­ nowiony przez Boga,por. np.: budując kanał,robią wyłom w naturalnejbudo­ wieboskiej i kalają piękno natury,por. np.: Zniszczą nam ziemię i odbiorąjej urok՛, przepędzają namzwierzynę z lasów;

2. Niemcy nastają na dobro Polski, por. np.: zamierzenia Niemców nie zgadzają się z celami ojczyzny jego [Lechonia]; w przyszłości robota ich [Niemców] może

(11)

staćsię niebezpiecznądla naszejojczyzny, budowa kanału przezNiemców to

nieprzyszłośći rozwój polskiejziemi, lecz zguba՛,

3. Niemcy wykorzystująPolaków, por. np. : chcąnaszą pracą bogacićwłasnykraj, a nas uważać zanajemników՛,naspędzaliludu z motykami. Choróbsko ich ciska jednego po drugim, mrą, a Niemiec popędza,bo muspieszno opanować i wziąć

wposiadanieziemie polskie՛,

4. Niemcysą zachłanni i samowolni, por.np.: mało im dróg, kopią rowy, to krecie plemię, aby opanować krajczemprędzej՛, Jam pan na Lichocie (...). Mnie trzeba zapytać, czy się zgodzę. SwawolaNiemcówmusi byćukrócona.

StereotypPolaka utrwalanyjuż od średniowiecza wtwórczości niemieckiej obej­ mował takie cechy, jak: dzikość ibarbarzyństwo, zacofanie intelektualne iprymity­ wizm gospodarczy (por. Samsonowicz 1997: 91 i dalsze). W swych podaniach Sławiński próbuje obalić ten krzywdzący Polaków obrazutrwalony wświadomości niemieckiego społeczeństwa. Podkreśla zatemgospodarność polskich mieszkańców Bydgoszczyi jejokolic, wskazując na ich wkład w rozwój gospodarczy regionu,por., np.: Gródek bydgoski i osiadły na zamku władykanie skąpili nikomu ziemi w pobliżu miasta. Toteż między prastarymtraktem a Brdą, coś godzinę odBydgoszczy, rozsiadła się gromada uszlachconych gospodarzy, skołigaconych zesobą pokrewieństwem. (...) Mieszkańcy całego osiedla,oprócz zajęćpolnych, zajmowalisię hodowlą pasiek ipo­ łowem ryb w rzece, przerzynającej łąki. (...) W osiedlach słychać było klekotwarsz­ tatów samodziałowych, a w stodołach bezustanną, energiczną młockę.(Bartodzieje)՛, PoKrzyżakach, którzyprzeszli przezmiasto jak huragan, życiebydgoszczan wstępo­ waćzaczęło w okres pracytwórczejdla dobra miasta, krajui króla. Pozostały jeszcze tu i ówdzie zgliszcza. Miasto jednakpowoli wznosiło głowę dogóry. Rosły kamieniczki jednapo drugiej, załatanoszczerbyw zamku, dokończonomurów, zamykających pier­

ścieniem warownym gród i opatrzono okuciami bramy. (Babia Wieś).

Jeszcze silniej podkreśla jednak Sławiński patriotyzm Polaków. Mieszkańcy Lichoty miłowali Ojczyznę,jak każdyPolak, bo przeżywała ona naówczas bardzo ciężkie chwile. Siedemnastowieczni mieszczanie ze Szwederowa wykreowani zostali na wzórromantycznych, dziewiętnastowiecznychpowstańców(odebrawszy hala­ bardę zmorzonemu snem mocnemu Szwedowi i odpiąwszy szpadę, uzbroił nią po­ wstańca). Choć czterej bracia Szwedowie, bohaterowie podania Szwederowo, są

rzemieślnikami, autornazywa ich, oraz towarzyszących im mieszczan, rycerzami

(A rycerze nasi nieruchomo, jak skamieniali, wsparci na halabardach, czekali na przebudzeniesię wroga)i rycerstwem (strzec was będzie naszerycerstwo). Kierują

sięoni tradycjami patriotycznymi:Pamiętajcie ostatnie słowa ojca naszego, że naj­ pierw Ojczyznę, a potem rodzinę, a później własne potrzeby winniście mieć na uwa­ dze՛, Pamięć o ojcu, który na ołtarzu ojczyzny wszystko składał: życie, mienie, nakazywałamupostąpić wedle rodzinnejtradycji prawego mieszczanina. Są odważni i zdeterminowani: Stach poszedł w milczeniu bez źdźbła światełka. Przyświecano sobie mocą woli i młodymiźrenicami, pełnymi ognia i zapału. Wygląd młodych

(12)

՜ու

Agnieszka Rypel

mieszczanjest godny bohaterów -poważni, skupieni, z troską na czołach młodych i dumnych. Silneich bary pod powagą chwilii zamierzeń skuliły się, agłowy opadły napiersi. Nawet karczma prowadzona przez jednegoz braci widniała zdala jak wie­ kowa świątynia prastarych Polan.

Obraz Polaka w podaniach Sławińskiegouzupełnia także stereotyp Polaka- katolika.W Okoluniemiecki mistrz Johannes, niezadowolony z wykonanegoprzez polskiego mistrzaKrzysztofa projektu monety, twierdzi, że na jej rewersie zamiast wi­ zerunku świętej powinien znajdować sięrysunekjakiejś świeckiej postaci. Polski rzemieślnik odpowiada na to:Myliszsię Niemcze, miał być wizerunek godny Polaka, a nie heretyka.

Autorzy dwóch kolejnych wersji legend i podań bydgoskich starają się unikaćtak antagonistycznego przedstawiania stosunkówpolsko-niemieckich. Niemogą nie wspominać o nich,ponieważ zafałszowaliby historię. Zewzględu jednak na zmie­ niającą się mentalność współczesnych mieszkańców miasta orazkierowani swego rodzaju poprawnością polityczną, nakazującąwystrzeganiasięnajmniejszychnawet przejawów nacjonalizmu, łagodzą znacznie ukazywanie napięć międzydwoma na­ rodami i niezmiernierzadkoprzywołują stereotyp Niemca i Polaka.

Wtekstachpóźniejszychwersji, zwłaszcza w wersji R. Kuczmy i J. Derendy, nie można także znaleźć, taklicznych w oryginalnychpodaniachSławińskiego,ana­ chronizmów. Niektóre z nichprzytoczonezostaływ cytowanych wcześniej przykła­ dach. W głównej mierze dotyczą one sposobu, wjaki Sławiński traktuje kwestie związane zeświadomością narodową i państwową bydgoszczan. Otóż, w podaniach, których akcja rozgrywasię w czasach, wktórych Bydgoszcz niebyła jeszczemiastem

(Kiedy Toruńbyłjuż miastem, Wyszogród silną warownią, ao Bydgoszczy wiedziano niewiele — „Bartodzieje”՛, czy istniałajuż wówczas Bydgoszcz, niktnie umie stwier­ dzić — „Wilczak”), a więc z całą pewnością przed 1346, a prawdopodobnie jeszcze wcześniej, awięc w XIlub XII wieku, mieszkańcy okolic miastaodczuwali silny związek z Polską jako ojczyzną, mieli rozbudzoną świadomość przynależności na­ rodowej i odczuwali odpowiedzialność za rozwój gospodarczyregionujako ważnej części państwa polskiego. Tymczasem trudno jestjednoznacznie stwierdzić, czy w początkach średniowiecznej Europy pojęcienarodu i ojczyzny było już dostatecz­ niewykrystalizowane. Samsonowicz zauważa,że „wprzytłaczającej liczbieznanych przypadków więź narodowościowaniezajmowałaistotnegomiejsca w świadomości średniowiecznego społeczeństwa: ród, kraj, państwo,władza, religia-były to czyn­ niki ważniejsze. Naród-jakoznaczącawięź pojawił sięraczej- w naszym rozu­ mieniu- znacznie później, dopiero wraz z rozpadem iluzji uniwersalistycznych, rozwojem własnej literatury, zagrożeniami ze strony obcych. Były to już stulecia XIII-XIV. Dopiero schyłek średniowiecza, ostatnie stulecie, przyniosło już i na za­ chodziei na wschodzieEuropyprzykładyzbliżone do tych, które znamy z czasówno­ wożytnych. Jednakżeczy i wówczaspoczucie narodowe objęło wszystkich? Można wątpić. Jakzatemokreślalisięci, którzy tego typu więzi nie odczuwali i jak określali

(13)

ichinni?Wydaje się, żew gręwchodziło przedewszystkimoprócz rodu (ojca), miej­ scepochodzenia, zamieszkania, ale generalnierzecz biorąc, trudno się dopatrzeć ja­ kiejś jednolitej zasadyregulującej funkcjonowanie więzimiędzyludzkiej (1997: 38). Tymczasem w podaniach Sławińskiegomieszkańcydzisiejszych Bartodziejówpo­ magają zagubionymna bagnach podróżnym, nie tylew akcie prostej ludzkiej soli­ darności (tak,jak to przedstawiają autorzy późniejszych wersji), ale z pobudek patriotycznych: Jacy my tam dobrodzieje.Robimy, co nakazuje sumienie, obowiązek Polaka. Książę Świętopełk IIuratowany przez mieszkańców osady kończy uczto­ wanieze swymi wybawcami pogawędką o gospodarce i dziejach Ojczyzny.

Propagandowycharakterniektórych podań Sławińskiego sprawia,że pozbawie­ nieichwspomnianychanachronizmów oraz złagodzenie antagonizmów polsko-nie­ mieckich zmienia pierwotnąwymowętych tekstów. Najlepszym na to przykładem mogąbyć zmiany poczynione w treścipodania Lechoń. Tekstten ukazuje sprzeciw polskich mieszkańcówpodbydgoskichwsi wobec budowy przez Niemców Kanału Bydgoskiego. Kanał nazywanyjestsztucznąrzeką i rowem spławnym,aleteż nie­ szczęściem՛, niemiecką robotą i rynną, którą[Niemcy]pragną złoto naszeprzepuszczać do własnych kieszeni. ObawęPolakówbudzą cele postawioneprzezbudowniczych kanału: osuszeniebagien, nawodnienie piaszczystych pól, uzupełnienie wód Noteci przez dopływy z Gopła, ułatwienie spławiania drewna do Gdańska i Niemiec, wzmo­ żeniehandluzbożem,filtrami i miodem.Z dzisiejszego punktuwidzenia chęć zahamo­ wania rozwoju gospodarczegojako przejawpatriotyzmu budzipewnewątpliwości, zwłaszcza że tensam kanał, ale już w rękach polskich,jest uznawany przez bohate­ rów podaniaza dobrodziejstwo.O wartości poczynańgospodarczychprzynoszących, tak jak Kanał Bydgoski, korzyści wszystkim mieszkańcom regionu decydujebowiem przynależność narodowa ich inicjatorów. Niechęć do niemieckich budowniczych kanału widocznajest także wocenie tempa pracprzy jego budowie. StaryLechoń stwierdza, że robota żabimkrokiemposuwasię, atymczasem wiadomo, żepracebu­ dowlane zakończono w rekordowym czasieosiemnastu miesięcy. Współcześnie pod­ trzymywanie przedstawionej wLechoniu tezy, że sprzedawanie Niemcom polskiego drewna, miodu i zboża jestnaganne, ponieważ zubaża Polskę, a sprzedawanietych samych produktów do innychkrajów jest chwalebne, bo Polskę wzbogaca, jest nie­ zrozumiałe bez tendencyjnegoukazania stosunkówpolsko-niemieckich. Jeśli tekst podaniaoczyścisięz patriotycznej ideologii, jego bohaterowie - mieszkańcy Lichoty, Prądów,Miedzynia,Czyżkówka, Ślesina, Strzelewa, Rynarzewa,Łochowa, Białych Błot i Łabiszynaukazani będą w sposób zgodny z niemieckimstereotypemPolaka -jako ludzie zacofani intelektualnie i gospodarczo. Z tego zapewne powoduJoanna Konwelska-Rona w opracowanym przez siebie zbiorze niezamieściła własnej wer­ sji podaniaoLichocie. Jerzy Derenda podjąłsię próby złagodzeniawersji opowieści Sławińskiego. W jego przeróbce Polacy obawiają siędominacji Niemców, ale obawy te nie są wywołane przekonaniem o braku korzyści gospodarczych płynących z bu­ dowy kanału, lecz lękiemprzedkolonizacją niemiecką.

(14)

224 Agnieszka Rypel

Warto zaznaczyć, żew zbiorze Wincentego Sławińskiego znajduje się także tekst, który, poprzez nawiązanie do ludowychpodań wierzeniowych, realizuje intencję wychowującąbez ubocznego celu propagandowego. Podaniem tym jestBocianowo,

odwołujące siędoludowej etymologii nazwy tego bydgoskiego przedmieścia.W rze­ czywistości jest to nazwa dzierżawcza, utworzona przy pomocy sufiksu-owo (licz­ nie reprezentowanegownazewnictwiebydgoskich obiektów topograficznych) od przezwiska, względnie hipotetycznejnazwyosobowej Bocian (Czaplicka-Jedlikow- ska 2005: 108). Według wersji opowiedzianej przezSławińskiego,nazwa osiedla po­ chodzi od bocianiska- miejsca, w którym przed odlotem gromadzą siębociany. Bohaterpodania - WojciechChmurka, z zemsty za to, żebocianynie obdarzyłygo upragnionym synem,a kolejną córką,zestrzelił złuku matkę wychowującą pisklęta w gnieździezałożonym w jego obejściu. Dodatkowo upokorzyłbociany, rzucając ciałozabitego ptaka dochlewu(epizod pomijany wkolejnych wersjach podania).

Zgodnie zustaloną przez ludhierarchią tworów natury bocianzajmował szcze­ gólną pozycję. Decydowały oniej zarówno powszechna znajomośćtego ptaka, jak ijego szczególny, odmienny od innych ptaków, wygląd.Wierzono,żema on dwoistą naturę, ponieważjego białe pióra stworzył Bóg, a czarne - diabeł. O swoistości kul­ turowego obrazu bociana, przekazanego w ludowej tradycji narracyjnej, decyduje przeświadczenie, iż ptak ten był „na początku” człowiekiem,który zgrzeszyłprzeciw Bogu. Wierzenia związane zbocianem stanowią doskonałą wykładnię ludowych przekonań na temat specyficznego współistnienia i płynących stąd zobowiązań czło­ wiekawobec otaczającej go przyrody.Najbardziej rygorystycznie formułowany jest w nichzakaz zabijaniabocianów, zabierania ich jaj ipisklątorazniszczeniagniazd (Ługowska 1993: 93-96). Ten właśnie zakaz złamał bohaterpodaniaBocianowo i na­ raził się nagniew ptaków.

Wszystkie kolejne wersje podańspisanych przez autorów nawiązujących doory­ ginalnego zbioru Wincentego Sławińskiegomieszczą się w granicach określonego paradygmatu - zawierają tesame wątki, prezentują tych samych bohaterów, sytuują akcję w tych samych miejscachi w tym samym czasie. Ta powtarzalnośćpozwala lepiej uchwycićprocesprzemian zachodzących w świadomości mieszkańcówByd­ goszczy, żyjących wodmiennych warunkach społecznych, politycznych i gospodar­ czych, cosamo w sobie stanowi cennąwartością poznawczą.

Bibliografia

BiskupM., 1991, Historia Bydgoszczy, է. 1,Warszawa-Poznań.

Chylewska A.,2005,Bydgoszcz w niemieckich podaniachregionalnych,KronikaBydgoska, է. XXVI, s. 35-50.

Czaplicka-JedlikowskaM.,2005,Nazewnictwo obiektów topograficznych Bydgoszczy i oko­ licjakodziedzictwokultury ijęzyka bydgoszczan, [w:] Polszczyzna bydgoszczan. Histo­ ria i współczesność 2, podred.M.Święcickiej, Bydgoszcz, s. 87-114.

(15)

GarbaczewskiW., 2003,Duchwklasztorze, KalendarzBydgoskina rok 2003, s. 183-185. Konwelska-RonaJ.,2004,Legendybydgoskie,Bydgoszcz.

Kuczma R.,2005, Węgliszek-Pomocnik Twardowskiego; Dwaj kompani; Opinia,Kalendarz Bydgoskina rok 2005, s. 233-234.

Kuczma R., Derenda J., 1992, Legendy i przypowieści. Biblioteka bydgoska1,Bydgoszcz. Kutta J., 1999, SpołeczeństwoBydgoszczy w latach 1920-1939, [w:] Historia Bydgoszczy,

է. II,cz. 1,Poznań, s.175-212.

KwaśniewskiK.,2004,Poznańskie legendy i nietylko,Poznań.

Labuda G.,1960, Źródła, sagi i legendy do najdawniejszych dziejów Polski,Warszawa. Łbik L., 1999, Legendarna historiaalbohistorycznalegenda o czyszczeniuBrdy przez pew­

nego mistrzazpruskiegoKrólewca, KalendarzBydgoskinarok 1999, s.99-103. Ługowska J., 1993, Wświecieludowych opowiadań, Wrocław.

Maślanka J., 1984, Literatura a dzieje bajeczne,Warszawa.

M.E.S., 1908, Podania gminne o założeniumiasta Bydgoszczy. Powieść, Dziennik Bydgoski, nr 107-114.

Mincer E, 1971, Awanturao pogrzebburmistrza, „Kalendarz Bydgoskina rok1971”, s. 55-58. Mincer F.,2003,Bydgoszcz -dziejemiasta i okolic, [w:] Polszczyznabydgoszczan.Historia

i współczesność,pod red. M. Święcickiej,Bydgoszcz, s. 15-52.

Raszewski Z., 1994,Pamiętnik gapia. Bydgoszcz, jaką pamiętamz lat1930-1945,Bydgoszcz. SamsonowiczH., 1997, O,,historii prawdziwej”, Gdańsk.

SławińskiW., 1935,Babia Wieś.Z legend podmiejskich dawnej Bydgoszczy,Bydgoszcz. TuchołkowaS., 1920, O czemBrda szumi?Legendao Bydgoszczy, Dziennik Bydgoski, nr273.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Opis nieznanych dotychczas szczegółów związanych ze staraniami George Sand o zna- lezienie nabywcy pianina Pleyela zawierają pamiętniki żony Bazile’a Canuta, Hèlene

„Koncerty fortepianowe” wyraźnie nawiązują do formy i konwencji koncertów tworzonych w stylu brillant, stylu muzyki fortepianowej I połowy XIX wieku, komponowanych przez, m.in.:

Uczniowie oceniają, jaka jest funkcja pierwszej części utworu, a jaka drugiej. Uczniowie charakteryzują bohaterów: Martę i Nemroda, zastanawiają się, dlaczego Marta

Wspólny polsko-niemiecki projekt konserwacji- -restauracji rzeźby Fryderyka Wielkiego jest triumfem istotnych wartości przy- świecających nie tylko Muzeum Narodo- wemu

Julian Fontana (1810-1869), poto- mek włoskiej rodziny od dawna osiadłej w Polsce, która wydała wielu wybitnych architektów, zaprzyjaźnił się z Frydery- kiem Chopinem już w

Umawiają się wiosną, że diabeł weźmie to, co będzie jesienią nad ziemią, ale chłop sadzi ziemniaki, więc diabłu zostaje tylko sucha nać.. W następnym roku diabeł chce

A więc mężczyzna, który jest kobietą, jest jednak mężczyzną, a kobieta, która niewoliła, czyli była mężczyzną, jednak – jak się okazuje – nie posiada i nie panuje,

d) przystąpić do egzaminu kwalifikacyjnego. Zgoda na przeniesienie może być uwarunkowana koniecznością wyrównania ewentualnych różnic w programie studiów z