M ICHAŁ CICHORACKI W yższa Szkoła Pedagogiczna w Bydgoszczy
MARKSOWSKI MODEL PRODUKCJI
KAPITALISTYCZNEJ
„K lasycznym tw ierdzeniem teorii ekonom icznej K arola M arksa je s t tzw. dzisiaj w literaturze ekonom icznej « fu n d a m e n ta ln y teorem at M a r k s a » głoszący, iż w yzysk pracow nika je s t niezbędnym i dostatecznym w arunkiem zysku kapitali sty. M ichio M orishina w swej głośnej książce M a r x ’s E conom ics (1973) przepro w adził ścisły dow ód, używ ając standardow ego aparatu ekonom ii m atem atycznej, zw ykłego zestaw u podstaw ow ych tw ierdzeń M arksow skich, w łącznie z prawem w artości, ja k i fundam entalnym teorem atem M arksa. [...].
John R oem er zbudow ał bardziej realistyczny m odel, w którym w artość zale ży od pracy niekoniecznie w sposób liniowy. U dow odnił w nim pew ne uogólnienie fundam entalnego teorem atu M arksa. [...]. W najnow szej m onografii Garcii de la Sienry (1992) przedstaw iony je s t najbardziej realistyczny z opracow anych dotąd m atem atycznych m odeli, zachow ujący rygorystyczne dow ody klasycznego korpu su tw ierdzeń ekonom ii M arksow skiej, z fundam entalnym teorem atem M arksa w łącznie. I tak oto teoria w ażna, ale pozostająca przez sto lat na poziom ie intuicyj nym , a m iejscam i niejasna i za tę niejasność w ielekroć krytykow ana [...] doczekała się m atem atycznego sform ułow ania i rygorystycznych dow odów podstaw ow ych
swych teorem atów . W spółczesny aparat m atem atyczny pozw olił w ykazać, iż Karol M arks w sw ych przenikliw ych intuicjach nie błądził i że zysk kapitalisty rzeczyw i ście bierze się z nieopłaconej pracy je g o pracow nika” 1.
T e nieudostępniane dzisiaj szerokiej publiczności dokonania am erykańskich m arksistów analitycznych nabierają szczególnego znaczenia w kontekście utraty przez partie m arksistow skie uprzyw ilejow anej pozycji politycznej w E uropie Środ kow ow schodniej. Paradoksem historii musi w ydaw ać się teraz fakt eksplanacyjnej płodności m arksizm u (czego dow odzą wyżej w ym ienione przykłady) rosnącej w prost proporcjonalnie do czasu, jak i m ija od zniknięcia z m apy św iata totalitarne go im perium zbudow anego na bazie niew łaściw ej interpretacji M arksow skiego przesłania, i w imię tegoż M arksa likw idującego m iliony niew innych obyw ateli z różnych państw .
W św iecie „końca historii” aktualne jed n ak pozostaje pytanie, na ile poli tyczna historia m arksizm u, zw iązana z je g o w ykorzystaniem do budow y ideolo gicznych struktur państw kom unistycznych, je g o negatyw na w tym w zględzie oce na (niebezpieczeństw o to zauw ażył, praw dopodobnie ja k o pierw szy, M ichał Baku nin) m ogą przesłaniać nam fakt rzeczyw istych i nie podw ażalnych zasług teorii M arksa dla światowej ekonom ii, socjologii czy m etodologii. W ym ienieni na po czątku am erykańscy uczeni pokazują dobitnie, w jak i sposób należy traktow ać intelektualną spuściznę socjalizm u i przypom inają innym o zapom nianym w yda w ałoby się, a przecież nadal fundam entalnym dla każdego naukow ca obow iązku obiektyw nego i bezstronnego dążenia do praw dy, bez w zględu na przekonania polityczne czy religijne. W pisują się oni tym sam ym w nurt tradycji intelektualnej, dla której m arksizm , często niejasny, a naw et fałszywy, był, m im o w szystko, źró dłem nieustannej inspiracji oraz filozoficznej przygody - tradycji, której ton nadają nazw iska m.in. Róży Luksem burg, R udolfa H ilferdinga, Josepha Schum petera czy G eorga Sim m la.
N ie sposób przecież nie zauw ażyć trw ającego także i dzisiaj dyskursu m ię dzy przedstaw icielam i nowych prądów teoretycznej ekonom ii a autorem K ap ita łu, dla których stał się on fundam entem naukow ym rów nie istotnym , ja k dzieła A dam a Sm itha czy D avida Ricardo. Teoria praw w łasności, teoria w yboru publicznego, teoretyczne odm iany m yślenia ekonom icznego zw iązane z tzw . „szk o łą austriacką” - w szystkie one toczą nadal nieustanną polem ikę z m arksizm em , pow ielając je d
1 L. N ow ak, M arksizm versus liberalizm : pew ien p a ra d o k s, [w:] M arksizm , liberalizm ,
nocześnie M arksow ską przecież intuicję o nadrzędnej roli w łasności prywatnej we w spółczesnym kapitalizm ie2.
Z tych w łaśnie pow odów w arto przedstaw ić w skróconej, oczyw iście, form ie podstaw ow e, elem entarne zarysy M arksow skiego m odelu produkcji kapitalistycz nej, je g o konsekw encje socjologiczne oraz odnieść obydw a te paradygm aty do kondycji dzisiejszego ustroju kapitalistycznego. A że nie je s t to zadanie z góry skazane na porażkę niech św iadczy przykład i dokonania przedstaw icieli am ery kańskiego m arksizm u analitycznego.
Towar i wartość
Jed n ą z kilku podstaw ow ych cech kapitalistycznego sposobu produkcji jest, w edług M arksa, proces specyficznego w ytw arzania produktu, tw orzonego oraz interpretow anego w analizie ekonom icznej jak o towar. T ow ar - kupow any, sprze daw any, w ym ieniany na rynkach ekonom icznych je s t elem entarn ą fo rm ą kapitali zm u, je s t czym ś w rodzaju m etafizycznej, starogreckiej arche, będącej podstaw ą w szechśw iata (w tym w ypadku św iata ekonom icznego), je s t rzeczą w obec sam ego kapitalizm u zew nętrzną, ale jak o podstaw ow y cel produkcji kapitalistycznej sta nowi istotne ogniw o, łączące fakt późniejszej cyrkulacji tow aru z antropologicz nym aspektem je g o w ytw arzania.
Żeby jed n ak tow ar m ógł znaleźć się w centrum globalnej cyrkulacji, a co za tym idzie, przynieść zysk produkującem u je przedsiębiorcy, m usi m ieć także sw o ją w artość. K ażdy tow ar przecież kom uś służy, do czegoś się przyczynia - w artość użytkow a tow aru urzeczyw istnia się tylko poprzez użycie lub spożycie, realizuje się zaw sze poprzez sw o ją ilościow ą określoność, gdyż w przypadku tow aru m am y do czynienia z p ew n ą ilościow o określoną je g o m a s ą czy to będzie kilogram j a błek, kilogram żelaza, m etr nieruchom ości przeznaczonej pod zabudow ę, czy też liczba istotnych inform acji zaw arta w interesującej nas analizie ekonom icznej lub ilość now oczesnych i oryginalnych zastosow ań strategii zarządzania przedsiębior stw em , czy w końcu liczba języków obcych, jakim i biegle m ożem y się posługiw ać w naszej przyszłej pracy.
W kapitalistycznym sposobie produkcji mam y jed n ak do czynienia, oprócz w artości użytkow ej, także z w arto ścią w ym ienną tow arów , w a rto śc ią która reali zuje się poprzez ilościow o określon ą w ym ianę, np. pięciu kilogram ów ja b łe k na
jed en kilogram żelaza - proporcje ilościow e m ogą być także w tym przypadku różne w zależności od m ożliw ości zaspokajania popytu i m ożliw ości realizacji podaży panujących w danym m om encie na rynkach ekonom icznych, w spartych dodatkow o ekonom iczną ingerencją pojedynczych państw , w spólnot ekonom icz nych lub globalnych koncernów . O w artości w ym iennej decyd ują bow iem propor cje, w jak ich w artości użytkow e tow arów jed n eg o rodzaju m ożna w ym ienić na w artości użytkow e tow arów rodzaju drugiego. „[...] w dw óch różnych rzeczach, w kw aterze pszenicy i w cetnarach żelaza tkwi coś w spólnego o tej samej w ielko ści. O bie rzeczy rów nają się w ięc jak iejś trzeciej, która sam a w sobie nie je s t ani jed n ą, ani drugą. Każda z nich jak o w artość w ym ienna - musi w ięc dać się spro
w adzić do tej trzeciej”3.
Jako w artości użytkow e tow ary zatem różnią się przede w szystkim jak o ścią - j a b ł k a s ą czym ś jakościow o różnym od żelaza, a nieruchom ość przeznaczona pod zabudow ę czym ś jakościow o odm iennym od np. kom putera czy też je g o oprogra m ow ania. Z w artością w ym ienną tow arów je s t jed n ak inaczej - ona z kolei je st jakościow o różna od samej w artości użytkow ej, a zatem w artości w ym ienne m ogą
różnić się tylko pod w zględem ilości danego tow aru.
Z pojęciem dychotom ii, dw oistości w artości tow arow ej zw iązane jest u M arksa podw ójne rozum ienie znaczenia pracy, dw oisty charakter pracy zawartej w tow arach. M am y w ięc pracę konkretną, w ykonyw aną na jak o ścio w o różnym , ale w każdym przypadku określonym tw orzyw ie, pracę „tu i teraz”, w tym m iejscu i w tym w łaśnie czasie, dającą ekonom iczne określenie w artości użytkow ej. W koń cu konkretna praca piekarza i konkretna praca filozofa zaspokajają jak ieś bardziej lub mniej sprecyzow ane indyw idualne i zbiorow e potrzeby, stając się przez to źró dłem w artości użytkowej w ytw orzonego dzięki tej pracy tow aru.
Z drugiej jed n ak strony M arks w prow adził niebagatelnie istotną dla swojej teorii m odyfikację - drugie pojęcie pracy, pracy abstrakcyjnej, pracy „po prostu”, pracy „w ogóle”, w ydatkow ania ludzkiej siły roboczej niezależnie od czasu i m iej sca jej w ykonyw ania. Ta abstrakcyjna, jed n o ro d n a praca je s t w łaściw ym tw orzy wem w artości w ym iennej tow arów . Jeśli w eźm iem y pod uw agę poziom fizycznych i um ysłow ych um iejętności pracow ników , ich warunki finansow e zw iązane z w y konyw aną pracą, stopień rozwoju nauki i technologii w ykorzystyw anych w proce sie produkcji tow arów oraz różnego rodzaju usług, warunki naturalne, organizację
1 K. M arks, Kapitał, 1.1, r. 1, cyt. Za: Marks, Engels, Lenin o problemach ekonomicznych.
sposobu produkcji, now oczesne sposoby zarządzania przedsiębiorstw em , dostęp do inform acji finansow ej, to okaże się, że czas pracy w łożony w w yprodukow anie danej ilości danego tow aru zm ienia się co kilka lat i z biegiem czasu to w ar ten ma lepszą jak o ść, mimo istnienia krótszego cyklu produkcyjnego. B ędąca podstaw ą w artości w ym iennej praca abstrakcyjna będzie, po prostu, czasem pracy społecznie niezbędnym do w ytw orzenia danego towaru, w danych historycznie określonych w arunkach technologicznych i ludzkiej spraw ności, niezależnie od tego, przez ko go i w jak ich okolicznościach byłby ten czas zużyty.
W ymiana towarów
C harakterystyka kapitalistycznego sposobu produkcji byłaby oczyw iście charakterystyką banalną, gdyby M arks ograniczył się w je j badaniu tylko do przed staw ienia dychotom icznego pojęcia wartości tow arów i dw oistego charakteru pracy w nich zaw artych. To bowiem , co początkow o kształtuje, a później napędza kapi talizm , decyduje o je g o niezwykłej elastyczności i trw ałości historycznej, to proces w ym iany tychże tow arów , którego skalę i zasięg nieprzypadkow o określa się dzi siaj m ianem globalizacji.
W artość użytkow a je st warunkiem niezbędnym posiadania i użytkow ania w artości w ym iennej, gdyż tylko te rzeczy, które zaspokajają jak ieś ludzkie potrze by m ogą stać się, w konsekw encji, tow aram i w ym ienianym i. Tylko bow iem po przez proces porów nyw ania swoich produktów ludzie spraw iają, że stają się one w artościam i i m ogą być na siebie w ym ieniane. „Żaden tow ar nie je s t w artością użytkow ą dla sw ego posiadacza - w szystkie tow ary są w artościam i użytkowym i dla tych, którzy ich nie posiadają. M uszą więc ustaw icznie przechodzić z rąk do rąk. Ale to przechodzenie z rąk do rąk stanowi w ym ianę, a w ym iana ustosunko w uje je w zajem nie ja k o wartości i realizuje je jak o w artość”4.
W w ym ianie tow arow ej pojaw iają się ju ż ludzie, którzy są posiadaczam i to w arów . Każdy posiadacz chce bowiem zbyć swój tow ar tylko w zam ian za inny, którego w artość użytkow a zaspokoi jak ąś jeg o potrzebę. W ym iana staje się w ten sposób procesem ogólnospołecznym , także w tym w ym iarze m ikroekonom icznym , w którym posiadacz towaru zdaje sobie spraw ę z tego, że towar, który aktualnie je s t w je g o posiadaniu, a który chce wym ienić na inny tow ar m ający dla niego
4 K. M arks, Kapitał, t. I, r. 2, cyt. Za L. K ołakow ski, Główne nurty marksizmu. W arszaw a 1 9 8 9 ,1.1, s. 229.
w ięk szą w artość użytkow ą, tenże je g o tow ar, nie musi w cale posiadać w artości użytkowej dla tego, z kim chce on go w ym ienić. W szyscy uczestnicy w ym iany tow arow ej w iedzą, że każdy tow ar stanow i szczególny ekw iw alent innych tow a rów, niezależnie od tego, czy stanow i on w artość użytkow ą dla nabyw cy (m oże stanow ić, ale nie musi).
Posiadacz kilogram a jab łek m oże w ym ienić j e na kilogram żelaza (załóżm y dla potrzeb tej pracy tak ą abstrakcyjną sytuację) niekoniecznie zakładając, że w krótce założy w łasne przedsiębiorstw o przew ozów kolejow ych, a żelaza użyje ja k o m ateriału do budow y szyn, podkładów lub też w łasnych lokom otyw . M oże bow iem w ym ienić ja b łk a na żelazo po to, by żelazo w ym ienić na coś innego, a to, z kolei, na tow ar jeszcze innego rodzaju, aż dojdzie do tego, którego w artość użyt kow a przew yższy sum ę wartości użytkow ych tow arów poprzednich i na czym pewien etap w ym iany tow arow ej będzie m ożna zakończyć. T o sw oiście pojęte, ekonom iczne perpetuum m obile decyduje w łaśnie, zdaniem M arksa, o niezw ykłej żyw otności, elastyczności i gospodarczej ekspansyw ności kapitalizm u. Jabłka, żelazo, akcje, obligacje, deryw aty, w ykształcenie - w szystkie te rzeczy stają się tow aram i dopiero poprzez w ym ianę - przed w y m ian ą s ą tylko nic nie znaczącym i produktam i, rzeczam i zew nętrznym i w obec całego krw iobiegu św iatow ej i lokal nych gospodarek. Dzięki w ym ianie, pojętej w rachunkow ości m atem atycznej jak o x przedm iotu użytkow ego A = y przedm iotu użytkow ego B, produkty w cho dzą do tego krw iobiegu stając się tow aram i, a co za tym idzie, najbardziej elem entarnym i składnikam i całego ogólnospołecznego procesu produkcji.
W ym iana je s t form ą życia, konstytutyw nym w arunkiem pow stania i trw ania każdej w artości ekonom icznej oraz w szystkich innych procesów ekonom icznych - stw ierdzi trzydzieści lat po w ydaniu pierw szego tom u K apitału kolejny klasyk myśli socjologicznej G eorg Sim m el5.
Stałe pow tarzanie w ym iany czyni z niej norm alny proces społeczny m ający odrębną specyfikę, ale, także dzięki tem u, będąc elem entem w iększej całości eko nom icznej i prawom tej całości podlegający, czego dow odem w ytw arzanie niektó rych produktów pracy specjalnie w celu w ym iany. W tym m om encie następuje także oddzielenie wartości użytkowej przedm iotów produkow anych na w łasne potrzeby od w artości użytkowej tow arów produkow anych tylko w celu wym iany, spekulacji, i osiągnięcia dużych zysków w krótkim czasie (taki charakter m ają np. operacje finansow e zw iązane z m ożliw ościam i, ja k ie d ają zm ienne kursy w ym iany
w alut; na jednej takiej operacji fundusz „Q uantum ” należący do G e o rg e’a Sorosa zarobił m iliard $). To oczyw iście zm ienia także charakter niektórych tow arów , ale nie zm ienia ostatecznie ich dychotom iczności,
Pieniądz
W artość każdego towaru posiada zatem pew ien ilościow y ekw iw alent w w artości tow aru innego, równego mu co do ustalonych wcześniej proporcji w taki sposób, że w ym iana staje się m ożliw a i opłacalna dla je g o w łaścicieli. K apita lizm byłby jed n ak system em mało skom plikow anym , gdyby je g o konstytutyw ną cech ą pozostałaby tylko i w yłącznie w ym iana tow aru za tow ar. H istorycznie rzecz biorąc taka w łaśnie w ym iana istniała i była podstaw ą daw nych, pierw otnych sys tem ów polityczno-gospodarczych.
Jednak z biegiem czasu „[...] obrót, w którym posiadacze tow arów w ym ie niają sw oje w łasne artykuły na różne inne i p o rów nu ją je z nim i, nigdy nie obejdzie się bez tego, by różni posiadacze tow arów w sw oich stosunkach nie w ym ieniali różnych tow arów na jed en i ten sam trzeci rodzaj tow aru i nie porów nyw ali ich z nim co do w artości. Taki trzeci towar, stając się ekw iw alentem dla różnych in nych tow arów , otrzym uje bezpośrednio, jakkolw iek w w ąskich granicach, ogólną, czyli społeczną form ę ekw iw alentną. [...] W m iarę rozw oju w ym iany tow arow ej forma ta przyrasta na stałe do pewnych szczególnych rodzajów tow arów , czyli krystalizuje się w form ę pieniężną. Poniew aż w szystkie inne tow ary są tylko szczególnym i ekw iw alentam i pieniądza, a pieniądz je s t ich ogólnym ekw iw alen tem , odnoszą się one ja k o poszczególne tow ary do pieniądza ja k o do tow aru ogól- nego .6
Tow ary zatem w pieniądzu i tak napraw dę tylko w pieniądzu w yrażają sw oją w artość. Pom ijam y w tym rozdziale kw estię dość istotną dla M arksa, a w ięc w yra żenie w artości tow arów w m etalach szlachetnych, np. złocie i srebrze, ja k o począt kowych stadiach form ow ania się towaru - pieniądza. Z naszego punktu w idzenia najistotniejsze je st ogólnikow e, co prawda, lecz potrzebne w tej pracy stw ierdze nie, iż pieniądz w łaśnie je st ogólnym m iernikiem w artości tow arów . Zdaniem Sim m la w pieniądzu w ym ienialność osiąga swój najdoskonalszy środek tw orzenia w artości ekonom icznych, a sam pieniądz je s t czystą form ą w ym ienialności.
W szystkie tow ary jak o wartości są, ja k pisze M arks, uprzedm iotow ioną ludzką pracą, w tych w łaśnie w artościach krystalizuje się ludzka praca, bez której nie byłoby pew nie ani tow arów , ani ich w artości. Ten w łaśnie czas pracy decyduje w ogrom nej m ierze o w artości każdego tow aru, a ta z kolei krystalizuje się w pie niądzu, jeg o ekw iw alencie i najogólniejszym m ierniku.
„Proces w ym iany tow aru rozpada się w ięc na dw ie przeciw staw ne i w zajem się uzupełniające m etam orfozy - przem ianę tow aru w pieniądz i p ow ro tn ą prze m ianę pieniądza w tow ar. M om enty m etam orfozy tow aru s ą zarazem czynnościam i posiadacza tow aru: sprzedażą - w ym ianą tow aru za pieniądz i kupnem - w ym ian ą pieniądza na tow ar, oraz je d n o śc ią obu tych aktów: sprzedażą w celu kupna”7.
W ten zatem sposób dochodzim y do problem atyki cyrkulacji tow arów , któ rej pieniądz je st je d n ą z najbardziej istotnych cech definiujących. Jak w idać gospo darka kapitalistyczna nie opiera się tylko i w yłącznie na prostej w teorii oraz prak tyce w ym ianie tow aru za tow ar - ten m ało skom plikow any m echanizm ekono m iczny burzy bow iem pojaw ienie się na rynku pieniądza jak o czynnika rew olucjo nizującego i regulującego na nowych zasadach dotychczasow e stosunki społeczne.
Jak w cześniej w spom niano o atrakcyjności tow aru i je g o potencjalnej w arto ści ostatecznej decydują wartości użytkow e (w czesny kapitalizm ) i w ym ienne (ka pitalizm dzisiejszy). Sprzedaż polega na w ym ianie tow aru, który nie je s t nam po trzebny, na tow ar innego rodzaju - pieniądz. T enże pieniądz podlega z kolei innej m etam orfozie, gdyż służy kupnu tow aru, który je s t nam akurat potrzebny i z punktu w idzenia doniosłości czy racjonalności naszych działań ekonom icznych m a dla nas w iększą w artość użytkow ą niż tow ar sprzedany w cześniej (ab strah u je my w tym m om encie od opisu sytuacji z w a rto ścią u ży tk o w ą tow aru p ro d u k o w a nego specjalnie w celu w ym iany). W ten sposób tw orzy się M arksow ska triad a T - P - T. tow aru zam ienionego w pieniądz i tego ż sam ego pieniądza zam ienione go ponow nie w tow ar. „Jeden proces je s t procesem dw ustronnym : na biegunie posiadacza tow aru - sprzedażą, na przeciw nym biegunie posiadacza pieniądza - kupnem . C zyli sprzedaż je s t kupnem T - P, je st jed n o cześn ie P - T. O bieg pienią dza polega na stałym, m onotonnym pow tarzaniu tego sam ego procesu. T ow ar stoi zaw sze po stronie sprzedaw cy, pieniądz po stronie nabyw cy ja k o środek kupna. [...] C iągłość ruchu je st w ięc w łaściw ością tylko pieniędzy i ten sam ruch, który
ja k o ruch tow aru obejm uje dw a przeciw staw ne procesy, ja k o w łasny ruch pienią dza stanow i w ciąż ten sam proces zam iany m iejsc z coraz to innym tow arem ”8.
R ozw inięty kapitalizm dysponuje jed n ak nie tylko środkam i natychm iasto wej w ym iany tow arow o-pieniężnej. Banki oraz inne w ysoko w yspecjalizow ane instytucje kredytow e dzięki ogrom nej sum ie zgrom adzonej w nich gotów ki m ogą sobie pozw olić na oddzielenie w czasie zbycia tow aru i realizacji je g o ceny - w tym przypadku sprzedaw ca staje się w ierzycielem , kupiec dłużnikiem , a cyrku lacja tow arow a przybiera n o w ą form ę, kom plikując zarazem stosunki społeczne, o czym pisze M arks w akapicie dotyczącym walki klasow ej w św iecie starożyt nym , k tó rą przedstaw ia ja k o w alkę m iędzy w ierzycielam i a dłużnikam i. Taki sam charakter przybierają dzisiaj usługi - tow ary oferow ane przez różnego rodzaju kancelarie adw okackie, tow arzystw a ubezpieczeniow e, leasingow e, agencje oce niające kondycję ekonom iczną firm oraz państw - charakter w ym iany pozostaje ten sam, a zm ienił się tylko tow ar oferow any na rynku. D zisiejszy kapitalizm do konał transform acji z ustroju tow arow ego, w którym w ym iana zachodziła m iędzy pieniądzem a dobrem m aterialnym , w system z ro lą usług finansow ych ja k o rolą w iodącą. Stąd też zm iana w charakterze i w adze sam ego kapitału - coraz w ięk szą kontrolę nad gospodarką spraw uje kapitał m enedżerski, który św iadczy w łaśnie tego typu usługi - odbyw a się to oczyw iście kosztem zm niejszania w pływ ów eko nom icznych dom inującego w początkow ych stadiach kapitalizm u kapitału w łaści cielskiego.
„W handlu św iatow ym w artość tow arów nabiera charakteru uniw ersalnego. T oteż sam odzielna postać ich w artości przeciw staw ia się im tutaj ja k o pieniądz św iatow y. [...] Pieniądz św iatow y funkcjonuje jak o pow szechny środek płatniczy, pow szechny środek nabyw czy i absolutna, społeczna m aterializacja bogactw a w ogóle. [...] D om inująca je s t tutaj je g o funkcja jak o środka płatniczego przy w yrów nyw aniu bilansów m iędzynarodow ych”9.
K apitalizm je s t zatem system em ekonom icznym , w którym w łaśnie pieniądz nabiera szczególnego, tajem niczego charakteru, ja k o pow szechnego, niezależnego od barier politycznych, gospodarczych, kulturow ych i religijnych, środka płatni czego, i którego posiadanie je s t głów nym , podstaw ow ym celem racjonalnego działania w szystkich ludzi. U niw ersalny charakter pieniądza polega na istnieniu niew idzialnej więzi m iędzy nim sam ym a posiadaczem i nabyw cą tow aru,
global-8 K. M arks, Kapitał, op.cit., s. 114-121. 9 O p .c it., s. 150-1 5 1 .
nym charakterze je g o użycia i potencjalnej opłacalności, ja k a przynosi sprzedaw cy, a potem kupcow i, który nabyty za niego tow ar m oże ponow nie sprzedać, uzyskując w ten sposób m niejszy lub w iększy zysk.
W ym iana tow arów i obieg pieniądza s ą zatem tym i czynnikam i, które w sposób zasadniczy kształtu ją kapitalistyczne stosunki produkcji, a w ięc ekono m iczne zależności m iędzy ludźmi w ynikające z procesów produkcji, w ym iany i podziału dóbr m aterialnych.
Kapitał
Źródłem pow stania i ciągłości kapitału je st obecny w cyrkulacji tow arow ej pieniądz - to on jak o cel ostateczny, ku którem u zm ierza racjonalne działanie każ dego przedsiębiorcy, napędza kapitał, je s t źródłem je g o żyw otności i ekspansyw - ności - je st sw o istą granicą ekonom icznego universum , poza k tórą nie w ybiega w zrok żadnego z nich.
„B ezpośrednią form ą cyrkulacji tow arów je s t T - P - T - przem iana tow aru w pieniądz i pow rotna przem iana pieniądza w tow ar, sprzedaż w celu kupna. O bok tej form y spotykam y jed n ak inną, zasadniczo o d m ien ną form ę P - T - P, przem ia nę pieniądza w tow ar i pow rotną przem ianę tow aru w pieniądz, kupno w celu sprzedaży. Pieniądz, który w swoim ruchu dokonuje takiej cyrkulacji, przem ienia się w kapitał, staje się kapitałem i ju ż ze sw ego przeznaczenia potencjalnie je st kapitałem ” 10.
Słowem - obok zw ykłej, standardow ej w ym iany tow aru za pieniądz, który ponow nie zam ienia się w tow ar, gospodarka kapitalistyczna w ykształciła jeszcze jed en , ju ż bardziej skom plikow any sposób cyrkulacji, sposób, który je s t jed n o c z e
śnie początkiem cyrkulacji (tw orzy kapitał) i jej zw ieńczeniem (ku tem u kapitałow i zm ierza) - staje się punktem w yjścia i punktem końcow ym tego rodzaju w ym iany ekonom icznej.
W zw ykłej w ym ianie tow arow ej pieniądz tw orzy rolę pośrednika m iędzy początkow ym a końcow ym ogniw em m etam orfozy tow arow ej - w cyrkulacji ro dzaju P - T - P - rolę pośrednika przejm uje tow ar, a pieniądz, ja k o początek i ko niec gry ekonom icznej staje się kapitałem , a przez to sw oistym sp iritu s m ovens całej kapitalistycznej gospodarki.
W edług M arksa każdy pryw atny przedsiębiorca, m ając np. 100 złotych w ol nej gotów ki i chcąc osiągnąć zysk kupuje, dajm y na to, książkę p ośw ięcon ą w spó ł
czesnym zastosow aniom najlepszych strategii m arketingow ych (przykładem takiej strategii je st dzisiaj koncepcja tzw. dow nsizingu - teoria, w m yśl której odpow ie dzialność za najistotniejsze decyzje dotyczące cyklu produkcyjnego zepchnięta zostaje na m ożliw ie najniższe szczeble zakładow ej struktury). Po przysw ojeniu sobie je j treści i w ykorzystaniu w praktyce kapitalista m oże sprzedać książkę za 120 złotych, czyli ponow nie w ym ienić j ą na pieniądz, w tym w ypadku osiągając jed n ak zysk w w ysokości 20 złotych. W łaściw e sform ułow anie M arksow skiej tria dy przybrałoby zatem kształt form uły P - T - P ’, gdzie P byłoby w yjściow ym , otw ierającym grę ekw iw alentem pieniężnym , T - tow arem , który stanow iłby ekw iw alent tow arow y sum y w yjściow ej a P ’ - sum ą w yjściow ą plus przyrost osią gnięty ze sprzedaży, czyli ogólnie rzecz biorąc, byłoby w łaśnie kapitałem . 20 zło tych, różnica m iędzy P ’ a P, sum ą końcow ą a w yjścio w ą tego rodzaju cyrkulacji ekonom icznej, stanow iłaby w tej sytuacji przyrost kapitału i razem z su m ą w y j ścio w ą tw orzyłaby ogólne pojęcie kapitału - w artości stale się pom nażającej i sam odzielnie w zrastającej. M ając 120 złotych kap italista m oże p onow nie w y m ienić j e na odpow iadający tej sum ie tow ar, po czym sprzedać go p onow nie uzyskując pew ien przyrost kapitału tak, że będzie m ożna w y ko rzy stać go do kupna tow aru droższego i sprzedaży za cenę po raz kolejny w y ż sz ą od tej w y ło żonej na je j kupno.
A bstrahujem y w tym m om encie od istotnych różnic, ja k ie zauw aża M arks m iędzy kapitałam i przem ysłow ym , kupieckim i lichw iarskim - w tym artykule najw ażniejszy je s t ogólny w zór kapitału P - T - P ’ pokazujący, iż m odel ekono m iczny kapitału pierw otnego i pew nego przyrostu tw orzy abstrakcyjne, idealizują ce pojęcie kapitału jak o procesu rządzącego kapitalistycznym sposobem produkcji. Stale kupow ać, by stale drożej sprzedaw ać - w taki sposób m ożna by w skrócie, oczyw iście, przedstaw ić M arksow ską w izję pow stania i rozw oju kapitalizm u.
„Z nacznie w ażniejsze i znacznie bardziej nieodparte je s t jed n ak co innego. W istocie bowiem gospodarka kapitalistyczna nie je s t i nie m oże być stacjonarna ani naw et nie w zrasta w ten sam sposób. Jest ona bow iem nieustannie rew olucjoni zow ana od środka przez now e przedsiębiorstw a, tj. przez w prow adzanie nowych tow arów albo now ych m etod w ytw arzania, czy now ych m ożliw ości handlow ych do istniejącej struktury przem ysłow ej. [...] N ieustannie m aterializują się m ożliw o ści zagarnięcia zysków dzięki produkcji rzeczy now ych lub w ytw arzaniu starych tańszym i m etodam i. [...] Tak się w łaśnie dokonuje postęp w społeczeństw ie kapi talistycznym . Po to, by uniknąć sprzedaw ania poniżej w artości w szystkie firm y
m uszą w końcu pójść tym tropem , podejm ow ać inw estycje, a w tym celu odkładać na rozm nożenie część sw ego zysku, tj. akum ulow ać. W rezultacie w szyscy aku- m ulują” " .
M am y zatem kapitał, jeg o akum ulację i w końcu m onopol na w szystkie przejaw y życia społeczno-politycznego w spólnot kapitalistycznych, zgodnie z M arksow ską te z ą o w tórności polityczno-praw nej nadbudow y w obec bazy eko nom icznej. A sam kapitalizm je s t system em ekonom icznym , w którym w ładzę polityczną posiadają ludzie grom adzący i akum ulujący kapitał, do których należą środki produkcji, dzięki którym tow ary m ogą z zyskiem w ym ieniać na pieniądze i którzy d ecy d u ją o polityczno-praw nej strukturze państw , w których działają (to ostatnie zjaw isko zw ykło dzisiaj kojarzyć się z tzw. D irec to r's law - praw em redystrybucji dochodu narodow ego - m ów iącym , iż o strukturze w ydatków bu dżetow ych i przeznaczeniu ich na konkretne cele decyduje tak napraw dę klasa ludzi kontrolujących rząd).
Wartość dodatkowa
K lasycznym dzisiaj tw ierdzeniem teorii ekonom icznej K arola M arksa jest, ja k m ów iliśm y na początku artykułu tzw . „fundam entalny teorem at M ark sa” gło
szący iż w yzysk pracow nika je st niezbędnym i dostatecznym w arunkiem zysku kapitalisty, który bierze się z nieopłaconej pracy je g o pracow nika - ta problem aty ka stanow i jed en z głów nych tem atów zainteresow ania w spółczesnego m arksizm u analitycznego. B ez odpow iedniego zrozum ienia tej w łaśnie tezy niezw ykle trudno je s t zdać sobie spraw ę z historiozoficznych konsekw encji m arksizm u - postulatów dezalienacji jednostki, rew olucji proletariackiej przyw racającej godność je d n o st kom i całej ludzkości. To je s t oś teoretyczna, w okół której kręci się cały m arksizm i z czym kojarzą się najdaw niejsze, klasyczne tradycje lewicow ej działalności po litycznej, a co stanow i jednocześnie oryginalną, tw ó rc zą m yśl, j a k ą w szczepił M arks postricardiańskiej ekonom ii.
Z reasum ujm y nasze dotychczasow e rozw ażania - m am y zatem do czynienia z an a liz ą ekonom iczną definiującą pojęcia w artości, w ym iany, pieniądza, kapitału i któ rą w spom agam y dodatkow o M arksow skim w arunkiem produkcji kapitalistycz nej - zaw arciem transakcji m iędzy w łaścicielem środków produkcji a pracow ni kiem, na m ocy której pracow nik oddaje w łaścicielow i sw oje fizyczne i duchow e
uzdolnienia w zam ian za środki finansow e pozw alające mu ow e uzdolnienia zrege nerow ać i ponow nie odtw orzyć.
Zdaniem M arksa w łaściciel środków produkcji opłaca d zienną w artość siły roboczej w ynikającą z w artości w ym iennej w yprodukow anych przez n ią tow arów (dobra m aterialne, usługi finansow e, zdrow otne, ośw iatow e - pod pojęciem tow aru rozum iem y tutaj w szystko to, co m oże uczestniczyć także w e w spółczesnych pro cesach w ym iany), ale jednocześnie posiada prawo korzystania z usług tej siły w ciągu całego dnia roboczego, czyli teoretycznie m oże zm usić pracow nika do pracy znacznie przekraczającej okres 8 godzin dziennie (zjaw isko bardzo charakte rystyczne dzisiaj dla niemal w szystkich pracow ników przedsiębiorstw pryw atnych - dziennikarzy, w ysokiej i niskiej kadry m enedżerskiej, przedstaw icieli w olnych zaw odów itp.). N adw yżka w artości dostarczonej przez dodatkow e użytkow anie siły roboczej ponad w artość jej regeneracji oraz odtw orzenia je s t w łaśnie w artością dodatkow ą, którą kapitalista przyw łaszcza sobie kosztem pracow nika. Jeśli, dajm y na to, pół dnia roboczego w ystarczy na odtw orzenie siły roboczej pracow nika i stanowi dla niego pracę niezbędną, która w ynika z w arunków zaw artej w cześniej um owy, to druga część dnia roboczego je s t pracą d o d a tk o w ą za k tó rą pracow nik nie otrzym uje finansow ej rekom pensaty.
W pierw szej części dnia roboczego pracow nik w ykonuje czynności zaw o dow e i zarabia na regenerację swoich uzdolnień fizycznych i duchow ych, a zarazem produkuje tow ary, których w artość w ym ienna je s t (lub przynajm niej w inna być) rów na w artości w ym iennej pracy w łożonej w ich w yprodukow anie (czyli pensji w ypłacanej pracow nikow i). N atom iast w drugiej części dnia robocze go, m im o że nadal pracujem y, to nie zarabiam y ani na siebie, ani na w łasne rodzi ny - pracujem y dla w łaściciela, który m ając tow ar sprzedaje go na rynku nie płacąc za jeg o w yprodukow anie i przyw łaszczając jednocześnie ekw iw alent pieniężny należny pracow nikow i za w artość w ym ienną pracy w łożonej w produkcję tow aru - w artość w ym ienna tow arów w yprodukow anych w tej części dnia roboczego nie jest ju ż równa, ale znacznie naw et przekracza w artość w y m ienn ą pracy w łożo nej w ich w yprodukow anie (zysk płynący z ich sprzedaży przekracza w artość pen sji w ypłaconej pracow nikom ). O w a nadw yżka stanowi w łaśnie P ’ w ym iany tow a- row o-pieniężnej, źródło przyrostu kapitału i finansow ego zysku.
Pracow nik „[...] potrzebuje dla swej egzystencji zarów no, ja k dla utrzym ania rodziny, która zapew nia dalsze trw anie siły roboczej naw et po jeg o śm ierci, okre ślonej sum y środków w yżyw ienia. Czas pracy koniecznej dla w ytw orzenia tych
środków spożyw czych reprezentuje w artość siły roboczej. O tóż w artość ta, w ypła cona robotnikom w postaci ich płacy roboczej je s t znacznie m niejsza niż -w a rto ść , k tó rą nabyw ca siły roboczej m oże z niej osiągnąć. D odatkow a praca robotnika ponad m iarę tego, co je s t koniecznym odtw orzeniem je g o płacy roboczej je s t w ła śnie źródłem w artości dodatkow ej, źródłem ciągłego przyrostu kapitału. [...] Praca najem na tym się różni od daw niejszych firm pracy nieopłaconej, że ruch kapitału nie zna granic, a je g o żarłoczna chciw ość na pracę d o datko w ą je s t nienasycona. W form acjach społeczno-gospodarczych, w których w artość użytkow a produktów przew aża nad ich w artością w ym ienną, granice pracy dodatkow ej s ą określone w ęższym lub szerszym zakresem potrzeb. Lecz z sam ej istoty w ytw arzania nie w ynika bezgraniczna potrzeba tej pracy dodatkow ej. Inaczej za to dzieje się tam, gdzie przew aża w artość w ym ienna. Jako producent cudzej pracow itości, jak o w y ciskający pracę dodatkow ą i w yzyskujący siłę roboczą kapitał przew yższa pod w zględem energii, ogrom u i skuteczności w szystkie poprzednie system y w ytw a rzania oparte na bezpośredniej pracy przym usow ej. W ażny je s t dla niego nie sam proces pracy, w ytw arzanie wartości użytkow ych, lecz proces pow iększania w arto ści, w ytw orzenia w artości w ym iennych, z których m ożna osiągnąć w y ższą sum ę w artości niż ta, z k tórą się rozpoczęło. Ż ądza w artości dodatkow ej nie zna uczucia sytości” 12.
W artość dodatkow a w ytw orzona w procesie produkcji je s t zatem nadw yżką w artości w ytw orzonego produktu nad su m ą w artości elem entów je g o produkcji - tj. środków produkcji i siły roboczej. „K apitał K rozpada się na dw ie części - na sum ę pieniędzy c w ydatkow aną na środki produkcji i na sum ę pieniędzy v w ydat ko w an ą na siłę roboczą; c w yobraża część w artości o b rócon ą w kapitał stały, v zaś - część o b róconą w kapitał zm ienny. Pierw otnie w ięc K = c + v, np. w yłożony kapitał 500 funtów = 410 funtów (c) + 90 funtów (v). Pod koniec procesu produk cji otrzym ujem y tow ar, którego w artość = (c+v)+m , gdzie m je s t w arto ścią d od at kową, np. 410 funtów (c) + 90 funtów (v) + 90 funtów (m ). Pierw otny kapitał K zm ienił się w K ’, w zrósł z 500 funtów do 590 funtów . R óżnica m iędzy nim i = m,. to je s t = w artości dodatkow ej 90 funtów . P oniew aż w artość elem entów produkcji je st rów na w artości w yłożonego kapitału, w ięc w gruncie rzeczy tau to lo g ią je st tw ierdzenie, że nadw yżka w artości produktu nad w arto ścią elem entów je g o
dukcji rów na się przyrostow i w artości w yłożonego kapitału, czyli w ytw orzonej w artości dodatkow ej"13.
G enerow anie w taki w łaśnie sposób zysków i m aksym alne pow iększanie różnicy m iędzy K a K ’, m iędzy w artością elem entów produkcji a w arto ścią w ytw o rzonego dzięki nim tow aru, je s t głów nym celem w łaścicieli środków produkcji, a co za tym idzie, istotą kapitalistycznego sposobu produkcji. D ążenie do m aksy m alnego ograniczania zbędnych kosztów produkcji, redukcja czasu pracy niezbęd nego do w ytw orzenia tow aru i pow iększanie czasu pracy dodatkow ej pom nażającej w artość dodatkow ą stało się najbardziej istotną, konstytutyw ną cech ą kapitali stycznej form acji społeczno-gospodarczej w M arksow skim m odelu produkcji i w ym iany ekonom icznej, czego dow odem są w spółczesne, zaznaczone na począt ku dokonania am erykańskich m arksistów analitycznych, a także polskie próby stw orzenia alternatyw nego w obec M arksow skiego m odelu m aterializm u
historycz-14 nego .
W spółczesna, krytyczna analiza ekonom ii kapitalistycznej, przeprow adzana z pozycji liberalnych, naw iązuje, co prawda, do pew nych intuicji m arksow skich w tym w zględzie, niektóre z nich jed n ak zupełnie pom ijając (znaczenie wartości dodatkow ej), niektóre, z kolei, nadm iernie eksponując (zanik m ożliw ości inwesty- cyjnych). W ydaje się jednak, że w łaśnie przez to krytyka ta posiada zbyt małe i zbyt ograniczone m ożliw ości eksplanacyjne. W ydłużenie horyzontu czasow ego jeśli chodzi o zyski, stw orzenie ideologii oszczędzania i ograniczenie, tym sam ym , nadm iernych w ydatków pow odujących w zrost konsum pcjonizm u i zanik m o żli w ości inw estycyjnych, zapobieżenie sytuacji 20 : 80 o znaczającej, iż w nadcho dzącym stuleciu w ystarczy 20 % zdolnej do pracy populacji, aby utrzy m ać św ia to w ą gospodarkę - pozostałe 80 % populacji znajdzie się na m arg in esie życia społeczno-p olitycznego - w szystkie te o strzeżenia pokazują, że ekonom iści cią gle o p isu ją negatyw ne, z socjologicznego punktu w idzenia, skutki zastosow an ia ekonom ii k apitalistycznej, nie opisując jednocześnie ich praw dziw ych przyczyn, czyli w spółczesnych m echanizm ów tw orzenia wartości do datkow ej15. N a nieszczę ście, nie w szyscy akum ulują i oszczędzają ja k chciał Joseph Schum peter. A prze cież najzagorzalsi naw et zw olennicy kapitalizm u, tacy ja k Edw ard L uttw ak przy znają, że stw orzony dzięki neoliberalnym kursom gospodarczym „[...] « t u r b o k a
-13 K. Marks, Kapitał..., s. 223-224.
14 Zob. L. Nowak, U podstaw teorii socjalizmu, 1.1, Ii, III. Poznań 1991. 15 Zob. L. Thurow, Przyszłość kapitalizmu. Wrocław 1999.
pitalizm [...] je st tragicznym dow cipem : to, co m arksiści tw ierdzili przed stu laty i co w ów czas było absolutnie błędne, staje się dzisiaj rzeczyw istością. K apitaliści są coraz bogatsi, zaś robotnicy coraz b ie d n i e j s i » ” 16.