• Nie Znaleziono Wyników

View of The Polish Immigrants in Great Britain

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "View of The Polish Immigrants in Great Britain"

Copied!
22
0
0

Pełen tekst

(1)

STUDIA POLONIJNE T: 1. LUBLIN 1976

FRANCISZEK ADAMSKI

EMIGRACJA POLSKA W WIELKIEJ BRYTANII

Prezentow ane opracow anie n ie m oże sobie bynajm niej rościć p rete n sji do gruntow nego opisu bardzo skom plikow anego zjaw iska .społecznego, ja ­ kim jest em igracja polska w W ielkiej B rytan ii. J u ż sam o użycie odpow ied­ niej term inologii stw arza niem ało kłopotu. Z p rzyjętego bow iem w k ra ju p u n k tu w idzenia chciałoby się mówić i pisać o „Polonii angielskiej”, ta k jak się m ówi o Polonii am erykańskiej, francuskiej czy niem ieckiej. T ym ­ czasem stosow anie tego w yrażen ia w odniesieniu do Polaków żyjących w Anglii niejedn ok ro tnie n a p o ty k a z ich stro n y n a zdecydow any sprzeciw . W ich m niem aniu nie m ogą być żadną m ia rą p rzy rów nyw ani do rodaków rozsianych w licznych krajach Europy, A m eryki czy Oceanii. P odstaw ę tego sprzeciw u zn ajd u ją w przyczynie znalezienia się poza granicam i k ra ­ ju i ciągle utrzyrhującym się w świadom ości najstarszego, a częściowo i średniego pokolenia, określonym sto su n k u do współczesnej polskiej rzeczywistości społeczno-politycznej.

O bserw atorow i czy ty m bardziej badaczow i życia niem al 130-tysięcznej rzeszy rodaków rozsianych w licznych p u n k tac h W ysp B ry ty jsk ich n ie ­ łatw o pogodzić się z takim stanow iskiem , je ż e li stw ierd za liczne sy tu acje i okoliczności świadczące o daleko zaaw ansow anym procesie asym ilacji Polaków w zawodowe, społeczne i relig ijn e życie A nglików. N iezależnie od organizow ania form i s tru k tu r życia społeczno-kulturalnego i religijn e­

go m ających podtrzym ać „tożsam ość” Polaków procesy asym ilacji stają się coraz bardziej widoczne, a n a w e t n ieuniknione, szczególnie w odnie­ sieniu do części średniego i praw ie całego najm łodszego pokolenia. Z resztą także najstarsze pokolenie, niezależnie od faktycznej i „dorobionej” m o ty­ w acji osiedlenia się i pozostaw ania niem al przez 30 la t w śród A nglików,

staje się w pew nej m ierze częścią jednej organicznej całości, ja k ą jest współczesne społeczeństwo brytyjsk ie. W ydają się o ty m św iadczyć w spo­ sób niezaprzeczalny liczne zjaw iska i fa k ty społeczne, k tó re stanow ią przedm iot niniejszych rozw ażań.

P rzedstaw iony tu m ateriał op iera się n a trojakiego ro dzaju źródłach. Pierw szym z nich są w ydane w Anglii w przeciągu ostatniego ok resu — nieliczne zresztą — publikacje poświęcone w p ro st lu b pośrednio życiu

(2)

Polaków w W ielkiej B ry tanii. N ależy tu m. in. znana praca prof. J. Zubrzyckiego 1, obecnego w ykładow cy n a w ydziale socjologicznym Uni­ wersytetu- w C anberze, książka J . A. T ann ahila opisującego życie i pracę robotników ró żnych narodow ości, poszukujących chleba n'a W yspach B ry­ tyjsk ich 2, w y d an a przed 15 la ty w P a ry żu książka B. Czaykowskiego i B. Sulika, pośw ięcona w całości polskiej pow ojennej em igracji politycznej w W ielkiej B ry tan ii 3, liczne dostępne inform atory, kalendarze 4 oraz a rty ­ kuły ukazujące się w tu tejszej prasie polonijnej.

D rugim źródłem są ro zm o w y , prow adzone w czasie kilkum iesięcznego p o b y tu a u to ra w A nglii z licznym i przedstaw icielam i ośrodków społecz­ no-politycznych, k u ltu ra ln y c h i religijnych. Rozm owy tę były prow adzone n a różnych „szczeblach” , w licznych sy tu acjach i okolicznościach — i to zarów no w środow isku osób świeckich, ja k i duchow nych. A u tor uczestni­ czył w n iek tó ry ch w ydarzeniach i uroczystościach o charak terze czysto politycznym , patriotyczno-narodow ym czy religijnym 5, mógł więc obser­ w ow ać . udział setek uczestników i ich zachow anie, słuchać przem ówień, k azań i referató w .

Trzecim źródłem w reszcie są niekończące się rozm ow y prow adzone długim i w ieczoram i w gronie rodzinno-tow arzyskim . A utor m iał możli­ wość odw iedzenia w ielu rodzin polskich, zresztą przez cały czas pobytu korzystał z gościnności polskich rodzin, a przez to m iał możność stykania się z w ielom a Polakam i trzech gen eracji i obserw ow ania n a co dzień ich życia. N a u kształto w an y obraz polskiej em igracji w W ielkiej B rytanii w pły n ęły też spotkania z g ru p ą studentów polskiego pochodzenia, h a r­ cerzam i obozującym i w p ięknych górzystych okolicach Walii, wczasowi­ czam i starszego pokolenia spędzającym i w akacje w pobliżu G uilford czy w reszcie licznym i księżm i sp raw ującym i opiekę duszpasterską nad ok. 70% Polaków o b jęty ch oddziaływ aniem polskich parafii.

Nie jest to oczywiście m ateriał w pełni uporządkow any, usystem aty­ zow any i udokum entow any. Był on zb ierany jako przygotow anie do szer­ szych b adań socjologicznych i stanow i tylko w stępne rozeznanie sytuacji. Jego w ery fik ację i pogłębienie będą stanow iły studia szczegółowe, jakie p ow in n y być przeprow adzone z pożytkiem dla polskiego w ychodźstw a i całego n arodu.

1 The Polish Im m igrants in Britain. The Hague 1956. 2 European V oluntary W orkers in Britain. Manchester 1958. 3 P olacy w W ielkiej B rytan ii, Paryż 1961.

4 Dużo ciekawych informacji podaje np. londyński K alen darz „Dziennika Pol­

skiego’’ 1973. ^

5 Między innym i w uroczystości zorganizowanej w Londynie z okazji 30-lecia tragedii gibraltarskiej.

(3)

1. LUDNOŚĆ POLSKIEGO POCHODZENIA W ANGLII I JEJ STRUKTURA SPOŁECZNO-ZAWODOWA

O statnia em igracja polska w W ielkiej B ry tan ii d a tu je się od p ierw ­ szych dni w rześnia 1939 r., kiedy tu zaw inęły jed nostk i polskiej m a ry ­ n a rk i handlow ej i w ojennej. Z ostała o n a n astęp n ie w zm ocniona przez n ie­ m al 26 000 Polaków przybyłych do A nglii w czerw cu i lipcu 1940 r. po kap itulacji F ran cji 6. Dalsze falę Polaków n ap ły n ęły po r. 1942 z teren ó w Zw iązku Radzieckiego, zza O ceanu (A rgentyna, K anada, Brazylia), i po skończonej wojnie, z Niemiec 7. Szczególnie liczna g ru p a przy b y ła jed n a k w latach 1945-1947. Oblicza się, że przyjechało tu wówczas ok. 200 000 byłych żołnierzy, z czego do 1949 r. w róciło do Polski ok. 50% 8. Do 1950 r. trw ała akcja sprow adzania do Anglii rodzin osiadłych tu żołnierzy. W jej w yniku przybyło tu ponad 32 000 osób, głów nie z W łoch i- Bliskiego W schodu oraz z A fryki. P rzybyło tu też ok. 14 000 robotników w yw iezio­ nych w czasie w ojny n a roboty przym usow e do N iem iec i A ustrii. S tąd oblicza się, że liczba ludności polskiej osiedlonej n a W yspach B ry ty jsk ich

przekroczyła w ted y 46 000 osób 9.

Niemal jednocześnie rozpoczął się jed n a k okres odpływ u Polaków za Ocean i do k raju . W edług zestaw ienia przygotow anego przez C zaykow - skiego i Sulika, w oparciu o angielskie dane statystyczne, w ciągu 8 lat, tj. od 31 X I I 1951 r. do 31 X II 1958 r., w yjechało z te re n u W ielkiej B ry­ tanii 32 016 Polaków (w tym 25 129 m ężczyzn i 6887 kobiet), nie, licząc dzieci i m łodzieży do lat 16. Te sam e źródła podają, że pod koniec 1958 r. liczba tzw. nien atu ralizow any ch Polaków w ynosiła w W ielkiej B ry tan ii 103 654 osoby. Do tego zaś czasu, począwszy od 1946 r.,' natu ralizow ało się w Anglii 23 317 Polaków, ale urodziło się ok. 18 000 dzieci p o lsk ic h 10. Biorąc jeszcze pod uWagę liczbę zgonów, n iektórzy obliczają lic z b ę 'P o la

-0 Zob. Polskie siły zbrojne w II w ojnie św iatowej. T. 2. Cz. 1. Londyn 1959

s. 145. .

’ Według A. Liebicha (Na obcej ziem i — polskie siły zbrojne 1939-1945. Londyn 1940 s. 69) liczba Polaków przybyłych tu spod bezpośredniego w ładztw a Nienjców dochodziła do 55 000,

8 Zob. Ż u b r z y c k i , jw.

9 Por. The Fourth R eport from the Select Com m itee on Estim ates. London 1948-1949. Parliamentary Papers 91.

10 Według B. Jeżewskiego (Polski Londyn. Polish G uide to London. Londyn 1973-1974 s. 30) dane dotyczące naturalizacji Polaków przedstawiają się następu­ jąco:

1946 — 60 osób 1960 — 4115 osób 1 9 4 7 — 1279 „ 1 9 6 5 — 2250 „ 1950 — 2916 „ 1970 — 1109 „

(4)

ków w W ielkiej B ry tan ii n a początku la t sześćdziesiątych n a ok. 150 000 n . Czaykow ski i S ulik są w ty m w yliczeniu bardziej ostrożni i sk łaniają się raczej p rzyjąć jako bardziej p ew n ą liczbę ok. 135 000 12. W ydaje się, że — biorąc pod uw agę różnicę urodzeń i zgonów 13 w następnym po tych obliczeniach dziesięcioleciu — m ożna szacować dzisiejszą em igrację polską w W ielkiej B ry tan ii n a ok. 120 000 osób.

T ak zw ana g e o g r a f i a Polonii angielskiej nie została w sposób do­ k ład n y opracow ana do d n ia dzisiejszego. W iadomo, że w pierw szym okre­ sie pow ojennym większość w ojska polskiego znajdow ała się n a terenie Szkocji, lotnictw o koncentrow ało się w południow o-w schodniej Anglii, zaś rozm ieszczenie II K orpusu było bardzo różnorodne. Sieć obozów pol­ skich żołnierzy po k ry ła p raw ie całą Angiię. W kilk a la t później zaznaczyły się dw ie głów ne ten d en cje przesunięć w rozm ieszczeniu. N ajpierw n astąpił odp ływ tysięcy ludzi z obozów i okręgów rolniczych do m iast. Liikwidacja tzw . h osteli dobiegła końca m ńiej w ięcej w latach sześćdziesiątych. Potem zaznaczył się odpływ Polaków ze Szkocji (obecnie pozostało tam ok. 5 000 Polaków). W yjechali oni do kraj ¡li, za Ocean lub osiedlili się w Londynie bądź w przem ysłow ych rejo n ach W ielkiej B rytanii. Obecnie najw iększym skupiskiem Polaków je s t Londyn. Oblicza się, że liczba ich przekracza tu 40 000 osób. S tanow ią najliczniejszą g ru p ę obcokrajow ców w tej m etro­ polii. O bok L ondynu drugim najw iększym skupiskiem osiedlenia się Po­ laków są M idlandy (hrabstw a L ancashire i Y orkshire). Polacy zam ieszkują tu tak ie ośrodki m iejsko-przem ysłow e, ja k M anchester (ok. 4000), B ir­ m ingham (ok. 4000), B rad fo rd (ok. 3000), W olverham pton, Leeds, N otting­ ham , Sheffield, C oventry i L eicester — tu liczba ich w ah a się w granicach 1500-3000 osób. W ty m regionie przem ysłow ym W ielkiej B rytanii za­ m ieszkuje w sum ie ok. 40 000 Polaków . Trochę m niejsze grupy, liczące od 100 do 2000 osób, spotykam y m. in. w B ristolu, G loucester, Reading, Slough, Ipsw ich, Hull, Lincoln, P eterborough, Sw indon, Bedford, New­ castle. W W alii głów nym i ośrodkam i polskiego osadnictw a je s t C ardiff i okolica, w Szkocji n ato m iast Glasgow, Edynburg, P e rth , Dundee, A ber­ deen. W o b u ty ch regionach liczba Polaków w ah a się w granicach po ok. 3000.

S t r u k t u r a s p o ł e c z n o-d e t n o g r a f i c z n a polskiej ludności w W ielkiej B ry tan ii je s t bardzo zróżnicow ana. W szystkie opracow ania

11 Taką liczbą- szafował „Kurier Polski”, usiłując uzasadnić potrzebę istnienia w Anglii 2 pism codziennych.,

11 Liczby zgonów przedstawicieli starszej generacji, która jest tu najliczniejsza, n ie rów now aży liczba urodzeń. Rodziny polskie nie wyróżniają się bowiem w sto­ sunku do angielskich w yższą dzietnością. Przeważają w każdym środowisku rodziny 1-2 dzietne.

13 Według Jeżew skiego (jw. s. 4) natomiast w 1967 r. miało żyć w Anglii ponad 150 000 Polaków, z czego w Londynie ponad 40 000.

(5)

oparte n a różnorodnych danych statystyczn y ch w sk azują n a niem al trz y ­ krotną przew agę m ężczyzn n ad kobietam i. D opiero bow iem tzw . trzecia fala im igracyjna dostarczyła pew nej liczby kobiet.-D w ie poprzednie o bej­ m ow ały w zasadzie sam ych m ężczyzn (żołnierzy). Także now e w a ru n k i społeczno-polityczne, ukształtow ane w Polsce po październ iku 1956 r., um ożliw iły (w ram ach akcji łączenia rodzin) n ap ły w pew nej liczby kobiet, k tóre wówczas jako im igrantki przew yższały sw ą liczebnością mężczyzn. Niem niej dzisiejsza em igracja polska w W ielkiej B ry tan ii odznacza się zdecydow aną przew agą mężczyzn. N iedobór kobiet zaostrza jeszcze n ie­ rów nom ierne ich rozm ieszczenie w poszczególnych ośrodkach polonij­ nych.

Nie m a żadnych sta ty sty k o bejm ujących s tru k tu rę w ieku Polaków. W oparciu o daw ne obliczenia Polskiego K orp usu P rzysposobienia i Roz­ m ieszczenia oraz spekulacje prof. Zubrzyckiego, dokonyw ane przed 15 la ­ ty, aktorzy książki Polacy w W ielkiej B ry ta n ii Czaykow ski i S ulik o k reś­ lają stru k tu rę w ieku tutejszej ludności polskiej jako bardzo n iek o rzy stn ą z p u n k tu w idzenia demograficznego. C echuje się ona zdecyzdow aną p rze­ wagą ludzi w w ieku średnim (z przew agą osób po 50 ro k u życia). K alen­

darz „D ziennika Polskiego” za r. 1967 podaje w o p arciu o spisy narodow e

n astępujące obliczenia w odniesieniu do ludności pow yżej la t 20:

Grupy wieku 1951 (w %) 1961 (w %)

20-39 60,0 36,0

40-59 26,8 . 44,2

60 3,2 19,8

: Udział dzieci i m łodzieży w w ieku do la t 16 stanow i, w edług innych danych szacunkow ych, olk. 11% całej zbiorowości.

Biorąc pod uw agę ogólny proces starzen ia się ludności i szczególnie niekorzystną w tym zakresie sy tu ację tutejszej polskiej g ru p y etnicznej, trzeba się raczej opowiedzieć za stanow iskiem głoszącym stałe pogarszanie się s tru k tu ry w iekow ej interesu jącej nas zbiorowości. To stw ierdzenie, aczkolwiek o p arte n a ubogim m ateriale d okum entacyjnym , zn ajd u je swe podbudow anie w obserw acji codziennych k o n taktów dokonyw anych w tym środowisku. Przew aga ludności po pięćdziesiątce narzu ca się jako fak t oczywisty. Także inform acje uzyskane w polskich ośrodkach p a ra ­ fialnych, a dotyczące zarejestrow an y ch w poszczególnych lata ch urodzeń, stanow isko to bardziej jeszcze podbudow ują.

S tru k tu ra zawodowa w y daje się ewoluować w jednym , zdecydow anie korzystnym kierunku. N iezbyt dokładne, ale często w dostępnych pub

(6)

li-k acjach przy taczan e d an e m ówią, że n a początli-ku la t siedem dziesiątych w śród Polonii angielskiej znajdow ało się ok. 50 w ykładow ców wyższych uczelni, ok. 90 księży, ok. 2000 techników i inżynierów , ok. 800 lekarzy, 50 arty stó w m alarzy, rzeźbiarzy i grafików oraz tyleż praw ników i archi­ tek tó w u . Jeśli się zważy, że w każdym rok u kilkudziesięciu polskich s tu ­ d entó w kończy szkoły wyższe, przechodząc do odpow iednich gru p wysoko k w alifikow anych pracow ników , o b raz pow yższy zyskuje jeszcze n a swej

ostrości. ' ,

W arto o ty m poinform aw ać n a sam ym początku p róby charaktery styki społeczno-zaw odow ej polskiej em igracji w W ielkiej B rytanii. T rzeba bo­ w iem pam iętać, ja k i był jej s ta rt w pierw szych latach pow ojnennych. W iadom o przecież, że większość osiadłych tu zdem obilizow anych żołnierzy — i n ie tylko żołnierzy — to byli ludzie pochodzenia w iejskiego (prze­ w aga ludności z d aw n y ch teren ó w w schodnich), często zawodowi oficero­ wie, ziem ianie bądź w yw iezieni do Niemiec robotnicy. Czaykowski i Sulik szacują, że co najm n iej 15% z n ich posiadało określone w ykształcenie zawodowe. W śród ty ch o statn ich przew ażali ludzie w zasadzie niew y­ starczająco przygotow ani do pracy w ta k odm iennych ' w arunkach. Już przeto w pierw szym okresie pow ojennym podjęto szeroką akcję przyspo­ sab ian ia zawodowego, w w y n ik u której kilkanaście tysięcy osób zdobyło w ystarczające kw alifikacje zawodowe, um ożliw iające im znalezienie dla siebie korzystnego m iejsca n a angielskim ry n k u pracy.

' D ane ONZ z 1951 r .15 w skazu ją n a stosunkow o w ysoką pozycję Pola­ ków osiadłych po II w ojnie w W ielkiej B rytanii. N a ogólną liczbę 84 000 o b jęty ch spraw ozdaniem aż 18 000 stanow ią pracow nicy kw alifikujący się do w a rstw y inteligenckiej. N iem niej pozostałe niem al 80% podjęło pracę w przem yśle ciężkim , rolnictw ie, w łókiennictw ie i usługach. Tu ze wzglę­ du n a n iew ystarczającą znajom ość języ k a angielskiego i konkurencję za­ w odow ą byli angażow ani n a bardziej poślednich stanow iskach. Ale z bie­ giem la t ta k początkow o u k ształtow an a sy tu acja zaczęła się zm ieniać na . korzyść. Polscy robotnicy w y b ijali się w yraźnie w śród innych grup et­

nicznych, opanow ując liczne specjalności zawodowe i g ru n tu jąc zna-14 A. M. W ilk w pracy magisterskiej napisanej w London Sehool of Eoonomics and Political Sciences (LSE) w 1969 r. podaje, że w skład polskiej emigracji w W iel­ kiej Brytanii w chodzili w pierwszych latach powojennych przedstawiciele następu­ jących grup zawodowych i w arstw społecznych (liczby podane w zaokrągleniu):

w ykw alifikow ani technicy i przedsiębiorcy — 7000

zawodowi oficerow ie — 6000

^ farm erzy , — 6000

urzędnicy — 2500

robotnicy rolni — 2500

nauczyciele i pracownicy szkolnictwa — 1000

(7)

jorność języka angielskiego. W tedy zaczęli system atycznie aw ansow ać w hierarchii społeczno-zawodowej. Przede w szystkim zrezygnow ali z pracy w rolnictw ie. W ielu z n ich otrzym ało stano w iska kierow nicze w przem yśle (oczywiśeie na niższych szczeblach). Liczni przesunęli się do zawodów lepiej płatnych i cieszących się w yższym prestiżem społecznym . Dziś n ietrudno ich spotkać w szkolnictw ie — i to zarów no szczebla średniego, ja k i wyższego — w adm inistracji państw ow ej i społecznej. Szczególnie średnie pokolenie, tu kończące szkoły wyższe, w ysunęło się stosunkow o wysoko w życiu zaw o dow ym 16.

Chociaż większość zatrudnionych tu Polaków stanow ią jeszcze ro b o tn i­ cy, są to ju ż jed n a k robotnicy w ykw alifikow ani, cieszący się w społe­ czeństw ie w y s o k im . prestiżem społecznym. M ożna powiedzieć, że re p re ­ zentują oni n ajstarszą dziś — jeszcze czynną zawodowo — generację. Ś rednia g en eracja w zasadzie w łączyła się do g ru p y inteligencji zawo­ dowej, głów nie technicznej, zaś n ajm łodsza usiłu je w tej g ru p ie - u trw alić swą pozycję. Dochodzi do tego pow szechna dążność najm łodszego pokole­ nia do zdobyw ania wyższego w ykształcenia. Z uzyskanych w w ielu środo­ w iskach inform acji w ynika, że pod tym w zględem Polacy zdecydow anie

przew yższają am bicje społeczno-zawodow e A nglików. . i

Inform acje dotyczące pozycji społeczno-zaw odow ej Polonii angielskiej byłyby, niepełne, gdybyśm y pom inęli m ilczeniem dwie, choć n iezby t liczne, ale charak tery sty czn e grupy. J e d n ą z nich stanow ią byli oficero­ w i e — i to często w ysokiej ran g i — k tó rzy nie podjęli tru d u zdobycia no­ wego przygotow ania zawodowego, lecz poszli po najm niejszej linii oporu. P rzyjęli pracę jako strażnicy w m uzeach (spotykałem ich w B ritish Museum, A lbert and V ictoria Museum), p o rtierzy w hotelach, pom yw a- cze naczyń w luksusow ych restau racjach czy m alarze m ieszkaniow i. In n i znowu zajęli się prow adzeniem — nie zawsze w łasnych — farm w ro ln i­ czych rejonach W alii i Szkocji czy w y ręb em lasu 17.

, Tym w szystkim należy przeciw staw ić g ru p ę tzw. kam ieniczników . Stanow ią ją stosunkow o liczni w łaściciele polskich dom ów w Londynie, czerpiący dochody z w y n ajm u m ieszkań. Liczbę polskich dom ów w Anglii oblicza się n a ok. 10 000, przy czym dom ów liczących ponad 10 pokoi je s t ok. 2700. Sw oją zaradnością i gospodarnością Polacy zaim ponow ali w ła­

16 Przez w iele tygodni korzystałem z gościny rodziny średniego pokolenia, której oboje m ałżonkowie ukończyli studia wyższe już na obczyźnie. Gospodarz przeszedł długą drogę awansu zawodowego i dziś zajmuje jedno z naczelnych .kierowniczych stanowisk w dużym m iędzynarodowym towarzystw ie ubezpieczeniowym.

17 Spotkałem w Walii takich 2 wyższych oficerów (pułkownik i major), którzy prżez 26 lat w zupełnym odosobnieniu od ludzi zajm owali się wyrębem lasu. Prow a­ dzili życie niem al pustelnicze. Pełni zahartowania, z dużym rozrzewnieniem opowia­ dali o sWych nieoodźiennych kolejach losu, przypominając X IX -w iecznych polskich osadników w Brazylii.

(8)

dzom m unicy paln y m L ondynu i in nych w ielkich m iast, które chętnie sprzedaw ały Polakom starsze, w ym agające rem o ntu domy. Udzielani) im n a w e t w ysokich kredytów , które Polacy reg u larn ie spłacają n aw et po dzień dzisiejszy. W śród w łaścicieli domów, k tó re p rac u ją n a swych „land- lord ów ”, m ożna spotkać n a w e t księży katolickich, którzy w inny sposób nie m ogliby się u trzy m ać czy tym bardziej prow adzić określonej akcji spo łeczno-charytatyw nej. Nie do w y jątk ó w należy posiadanie 5-7 domów, któ re w tu tejszy ch w a ru n k a ch stan o w ią dobry „business” 1S.

2. DZIAŁALNOŚĆ SPOŁECZNO-KULTURALNA

Życie społeczno-polityczne, k u ltu raln o -tow arzy skie i religijne Polaków w W ielkiej B ry tan ii jest u jęte w liczne form y organizacyjne. M ateriałów in form ujących o fakcie istnien ia i działalności licznych organizacji i sto- ' w arzyszeń m ożna znaleźć stosunkow o dużo w każdym- polskim klubie, bibliotece, w ydaw n ictw ach ty p u kalendarzow ego czy publikacjach nauk o­ w ych. A czkolw iek m am y tu do czynienia w sum ie z kilkudziesięcioma m niej lu b bardziej sform alizow anym i organizacjam i ty p u stow arzyszenio­ wego, któ re p o d ejm u ją n ajrozm aitsze form y działalności, istnieje uznana w zasadzie przez całą społeczność jak b y nadrzędna n a d nim i form a kon­

troli czy raczej opieki i pomocy. S tanow i ją Zjednoczenie Polskie w W iel­ kiej B ry tanii, posiadające swój w łasn y organ, k tórym jest „Przegląd Spo­ łeczny”, przynoszący ustaw icznie bogate inform acje o życiu i działalności poszczególnych organizacji, związków czy stow arzyszeń.

Zadaniem Z jednoczenia jest „stanie n a straży praw idłow ego funkcjo­ n o w an ia życia społecznego em igracji” . J e st ono niby m iędzyorganizacyjną form ą w y m ian y poglądów i doświadczeń, koordynuje działania i przed­ sięw zięcia poszczególnych jed no stek organizacyjnych, a jednocześnie sta ­ now i jak b y n aczeln ą rep rezen tację całości życia społecznego emigracji. Z jednoczenie zrzesza w sum ie ponad 40 stow arzyszeń. „Spis organizacji członkow skich — piszą au to rzy cytow anej w ielokrotnie m onografii o Po­ lakach w . W ielkiej B ry tan ii — brzm i wciąż im ponująco, ale ciągle też w y k ązu je pow ażne lu k i” 19. Oznacza to, że poza jego p atronatem znajdują się liczne zw iązki i organizacje nie tylko takie, ja k Zw iązek Filatelistów , ale rów nież liczne lokalne k om itety koordynujące czy przede w szystkim organizacje o c h a ra k te rz e religijnym , a w ięc parafie (m ają one tu swoistą

18 Jeden ze stałych byw alców Ogniska Polskiego w przeciągu 16 lat stał ‘ się Właścicielem ogromnej luksusowej kam ienicy w centrum Londynu tylko dzięki do­ chodom uzyskiw anym z wynajm u w ynajętych przez siebie 2 poślednich iom ów.

18 C z a y k o w s k i , S u l i k , jw. 398.

(9)

form ę organizacyjną, w yrażającą się n a zew nątrz w k o m itetach kościel­ nych), przede w szystkim zaś A kcja K atolicka.

Nie sposób tu w ym ienić w szystkich fu n kcjo n ujących w A nglii polskich o r g a n i z a c j i . J e st ich ponad 40. M ożna je, podzielić n a kilka g rup-bran ży 20, poczynając od politycznych (Stow arzyszenie Polskich Kom ­ batantów , Stow arzyszenie W ięźniów Politycznych) poprzez społeczne (Sto­ warzyszenie Lotników Polskich, Sam opomoc M aryn arki W ojennej, Koło Byłych Żołnierzy AK, Zw iązek Polskich Spadochroniarzy), zawodowe (Związek Techników Polskich, Zw iązek Rzem ieślników i R obotników P ol­ skich, Zw iązek Lekarzy Polskich n a W ychodźstwie, Zrzeszenie N auczy­ cielstw a Polskiego za G ranicą, Zw iązek D ziennikarzy Polskich, Zw iązek Ekonom istów Polskich, Zw iązek P isarzy Polskich n a Obczyźnie, S tow a­ rzyszenie Praw ników Polskich), sp ołeczno-kulturalne (Tow arzystw o U ni­ w ersytetów Robotniczych, Tow arzystw o O św iaty Pow szechnej, P olska M acierz Szkolna), m łodzieżowe (Związek H arcerstw a Polskiego, Zw iązek S tu d entów Polskich n a Obczyźnie) i tow arzysko-sam opom ocow e (np. Osie­ dle D elam ere P ark, Osiedle M elton M ew broy, Osiedle H usbands Bos- w o r th ) 21.

Obok religijnej i spółeczno-charytatyw nej działalności p o lsk ic h 'p a ra fii chyba jed y n ą organizacją, k tó ra sw ą żyw otnością i k ieru n k iem za in tere ­ sowań oraz zasięgiem działalności w yciska trw a ły ślad n a dzisiejszym — i nie tylko dzisiejszym — obliczu polskiej em igracji w W ielkiej B ry tanii, jest P o l s k i e S t o w a r z y s z e n i e K a t o 1 i c k i e. .W ydaje się, że ze w zględu n a ciężar g atunkow y działalności m ożna jed y n ie p rzy ró w n ać do niego pracę Zw iązku Inw alidów , k tó ry sp raw u je reg u la rn ą i w szchstronną opiekę nad niem ałą — bo liczącą ok. ’ 8000 osób — g ru p ą Polaków , któ rych w ojna obarczyła kalectw em fizycznych bądź psychicznym .

Na szczególną uw agę zasługuje jeszcze działalność organizacji m ł o ­ d z i e ż o w y c h . W chw ili obecnej oblicza się, że stan liczebny dzieci i i m łodzieży polonijnej w W ielkiej B ry tan ii w ynosi ok. 25 000. T rzeba zaakcentow ać z całym uznaniem fak t dużego zaangażow ania starszego i średniego pokolenia w kształto w an iu narodow ego oblicza dzieci i mło.- dzieży. J a k już powiedziano w yżej, w e w szystkich niem al w iększych śro­ dow iskach zam ieszkania Polaków działają polskie szkoły sobotnie, będące pod stałą opieką Polskiej M acierzy Szkolnej. Liczba ich nie jest stała, ale w każdym roku przekracza 50. W reg u la rn ą pracę szkół w łączają się p a­ rafię katolickie. Młodzież obok n a u k i języ k a polskiego, h isto rii i geografii

20 K alendarz „Dziennika Polskiego” 1973 s. 137.

21 Przytoczyliśmy tu najbardziej typow e i żywotne związki i organizacje. Pełny ich wykaz podają Czaykowski i Sulik, a jest on na bieżąco korygowany i uzupełniany przez kolejne wydania K alenarza „D ziennika Polskiego”.

(10)

Polski je s t tu poddaw ana katechizacji. W sum ie, rokrocznie działalnością polskiej szkoły sobotniej o b ejm u je -się pokaźną liczbę m łodzieży, w aha­ jącą się w g ranicach 7-8000 osób.

Obok szkół sobotnich należy jeszcze w ym ienić 3 polskie gim nazja, a m ianow icie: gim nazjum dla dziew cząt w Pitsford, prow adzone przez siostry nazaretan k i, kolegium księży m arianów w Faw ley Court, kształ­ cące w yłącznie ch ło p c ó w 22, oraz Polską Szkołę M uzyczną w Londynie, przygotow ującą uczniów do egzam inów państw ow ych. O bejm uje się* więc łącznie polskim średnim szkolnictw em ok. 500 osób.

Skoro m ow a o kształceniu i w ychow yw aniu młodego pokolenia, to nie m ożna n ie w spom nieć o działającej tu do chw ili obecnej placówce nauko­ w ej o ch arak terze uniw ersyteckim . J e s t n ią pow ołany do życia jeszcze w 1949 r. Polski U n iw ersy tet n a Obczyźnie (PUNO).' Jego s tru k tu ra orga­ n izacy jna odpow iada w granicach możliwości organizacji polskich przed­ w ojen n ych szkół akadem ickich. U n iw ersy tet posiada tylko jed en zorgani­ zow any w ydział, tj. W ydział H um anistyczny. Prow adzi się tu zajęcia w Zakresie polonistyki i historii. W in nych dziedzinach n a u k hum anistycz­ nych um ożliw ia się jed y n ie ukończenie p rzerw an ych studiów lub uzyska­ nie stopnia, m ag istra bądź doktora. W ty m celu do odpow iednich kom isji w ydziałow ych w chodzą profesorow ie w ielu specjalności hum anistycznych, p rac u jąc y w różn ych ośrodkach uniw ersyteckich. Akces zgłosili tu w szys­ cy profesorow ie polskich u niw ersy tetó w przedw ojennych zamieszkali na obczyźnie.

W r. 1962 ra m y U n iw ersy tetu poszerzono przez w łączenie doń istnie­ jącej w Londynie od 1941 r. polskiej wyższej uczelni technicznej, znanej później pod nazw ą R ad y ' A kadem ickich Szkół Technicznych (RAST). Skła­ d ała się ona z dwóch W ydziałów : Technicznego i A rchitektury. Ten ostatn i pow stał z istniejącej od 1942 r. w L iw erpoolu, Polskiej Szkoły A r­ ch itek tu ry . U czelnia ta kształciła w ow ym czasie ok. 300 studentów . W ten sposób utw orzono n a U niw ersytecie drugi jeszcze w ydział, a m ianowicie W ydział N auk Technicznych. W jego skład weszli, wszyscy profesorow ie i w ykładow cy RAST. W ydział ten n a d a je stopnie naukow e inżyniera oraz do kto ra n a u k technicznych.

J a k czytam y w Info rm atorze u n iw e rsy te ck im z r. 1967.,

U niwersytet utrzymuje poziom naukowy nie odbiegający od poziomu przedwojennych akademickich uczelni polskich i zagranicznych. Wyraź- ' nym tego świadectwem , jest liczba doktoratów, jakie na uniwersytecie uzyskali lub starają się o nie profesorowie i wykładowcy obcych uczelni

22 W łaśnie parę tygodni przed przygotowaniem tego artykułu gimnazjum to częściowo straw ił pożar. Podjęto z m ejsca starania o zdobycie funduszów na jego remont, aby nie przerywać nauki.

(11)

wyższych położonych w różnych krajach, w różnych częściach św ia­ ta*3.

W ciągu swej 23-letniej działalności u n iw e rsy te t w y d a ł pon ad 50 dyplom ów m agisterskich, ponad 40 dyplom ów doktorskich i p rzep ro w a­ dzono tu 20 przew odów habilitacyjnych. D yplom y i stopnie nau ko w e n a ­ dane przez PUNO uznaw ane są przez n iek tó re u n iw e rsy te ty am e ry k ań ­ skie, australijskie, niem ieckie i francuskie.

Poza U niw ersytetem praca naukow a prow adzona jest w 8 in sty tu cja ch badawczych, a m ianow icie w ; In sty tu cie B adań Z agadnień K rajow ych (od 1951 r.), In sty tucie Józefa Piłsudskiego, zajm ującego się badaniam i najnow szej historii Polski (od 1947 r.), In sty tu cie Polskim i M uzeum gen. Sikorskiego, O środku B adań S p raw Polsko-N iem ieckich, Polskim In sty ­ tucie W schodnim „R eduta” (od 1946 r.), Polskim T ow arzystw ie H isto­ rycznym (od 1946 r.), Polskim Tow arzystw ie N aukow ym n a Obczyźnie (od 1950 r.), Stu dium Polski Podziem nej 1939-1945. P u b lik u ją one re g u ­ larn ie swój dorobek n aukow y zarów no w w ydaw nictw ach książkow ych, ja k i w licznych pism ach periodycznych.

P o l s k a p r a s a e m i g r a c y j n a w W ielkiej B ry tan ii przed staw ia się w stosunku do liczby żyjących tu Polaków w cale pokaźnie. W ydaje się 5 tygodników , 4 czterodniów ki i 10 m iesięczników . N iektóre z tygodników m ają dość duże nakłady, ja k np. „G azeta N iedzielna” — 7000 egz., „W ia­ domości” —■ 4000 egz., „Ju tro -P o lsk i” — 3500 egz., „D ziatw a” — 2500 egz., „R obotnik” — 1300 egz. Całe n ak ład y poszczególnych ty tu łó w są rozpro­ w a d z a n e . zasadniczo w śród Polaków żyjących w W ielkiej B rytanii. N ie­ któ re jed n ak z pism m ają sw ych stałych czytelników rozsianych w różnych k rajach Europy, A m eryki czy4 A u s tra liisi.

Niezależnie od w ydaw nictw praso w y ch (czasopisma) polska em igracja w W ielkiej B ry tanii posiada kilka znanych także w k ra ju w y d a w- n i c t w k s i ą ż k o w y c h . N ależy do n ich przede w szystkim katolickie w ydaw nictw o V eritas, posiadające w łasną d ruk arn ię, w ypuszczające n a ry nek księgarski po kilka ty tu łó w w każdym roku. Do chw ili obecnej ukazało się tu ponad 400 pozycji książkowych. N iezależnie od publikacji historycznych w ydaw nictw o to dostarcza system atycznie polskiem u czy­ telnikow i n a obczyźnie lite ra tu rę religijną. Szczególnie ważne, dla polskiej k u ltu ry chrześcijańskiej jest, zakrojone n a w iele lat, przedsięw zięcie zm ie­ rzające do w ydan ia w języku polskim całej S u m y teologicznej św. To­ masza. Do chwili obecnej zrealizow ano zam ierzenie w połowie, dostarcza­ jąc polskim czytelnikom — po raz pierw szy w h isto rii naszego piśm ien­ 28 Polski U n iw ersytet na obczyźnie. Inform ator u n iw ersytecki. Londyn 1967 s. 5 nn. . . .

28 D irectory of Polish N ew spapers and P eriodically in the ■ F reew orld. Ed. B. Jeżewski; London 1962.

(12)

n ictw a filozoficzno-teologicznego — 16 tom ów najw ażniejszego dzieła św. Tom as zą w tłum aczeniu F. B ednarskiego OP, byłego profesora KUL.

W ażne m iejsce n a 'ta m te jsz y m ry n k u w ydaw niczym zajm uje też P o l ­ s k a F u n d a c j a K u l t u r a I n a , specjalizująca się w w ydaw aniu lite ­ ra tu ry społeczno-historycznej i społeczno-pólitycznej ■ oraz niedaw no pow­ stałe w ydaw nictw o Odnowa, nastaw io n e głów nie n a naukow e publikacje z zakresu n a u k społecznych i historycznych.

W szystkie ty tu ły ukazujące się w ty ch (i innych jeszcze) w ydaw nic­ tw ach są rozprow adzane przez k ilk a działających w Londynie polskich k s i ę g a r ń . Do n ajb ard ziej znanych i zasłużonych należy niew ątpliw ie — zw iązana z w ydaw nictw em O dnow a — Polska K sięgarnia „Orbis”, posiadająca w ielki w y b ó r książek polskich i książek w języku angielskim dotyczących sp ra w polskich. Zawsze m a n a składzie w szystkie najnow sze w y d aw n ictw a z W ielkiej B ry tan ii, Polski, F rancji, Stanów Zjednoczonych, a także polskie p ły ty gram ofonow e. Podobną rolę spełnia najw iększa pol­ ska księgarnia w L ondynie Cracovia Book C om pany Ltd, któ ra poza du­ żym w yborem książek polskich (naukow e, b eletrystyka, słowniki) pro­ w adzi też p ren u m e ra tę czasopism krajo w ych i em igracyjnych. Upowszech­ n ian iem polskiej lite ra tu ry em igracyjnej zajm ują się jeszcze inne m niejsze polskie księgarnie, ja k np. księgarn ia S P K w Londynie, K iosk Księgarski w O gnisku Polskim czy w reszcie P olska K sięgarnia W ysyłkow a „F. T y­ czyński” , zajm ująca się n a szeroką skalę kolportażem polskich w ydaw ­ n ictw naukow ych, publicystycznych i artystycznych.

P e łn ą dokum en tację w szystkich ukazujących się n a obczyźnie polskich publik acji oraz pozycji obcojęzycznych dotyczących, choćby tylko pośred­ nio, Polski m ożna znaleźć w 5 funkcjonujących od w ielu la t polskich b i b l i o t e k a c h . N ajw iększe zbiory posiada B iblioteka Polska przy P rin ces G ardens 9 w Londynie. D ysponuje ona 75 000 książek, 545 ręko­ pisam i, 856 nutam i, ponad 37 000 fotokopii, 2150 czasopism, w tym ponad 300 o trzy m y w an y ch n a bieżąco. O bok niej w y b ija się — ze względu n a liczbę posiadanych pozycji — B iblioteka In sty tu tu Polskiego przy P ont S tre e t 26 w Londynie. W łasną bibliotekę posiada też Polska YMCA z sie­ dzibą w Londynie. Pom niejsze biblioteki ruchom e, zlokalizowane w licz­ n y ch w iększych ośrodkach polonijnych W ielkiej B rytanii, zrzeszone są w C entrali B ibliotek R uchom ych z siedzibą w Londynie. N iestety, auto r nie dysponuje, żadnym i danym i, k tó re inform ow ałyby o zasięgu oddziały­ w an ia ty ch in sty tu cji.

W szystkie z om ów ionych wyżej organizacji, związków, stow arzyszeń czy placów ek ku ltu raln o -n au k o w y ch są. rozrzucone w licznych p unktach Londynu. W iele z n ich m a w łasne lokale, kluby, czytelnie bądź inne po­ m ieszczenia. Ale liczne z n ich gnieżdżą się w nieodpow iednich pomieszcze­ niach, u tru d n iający ch prow adzenie sw obodnej działalności statutow ej.

(13)

Rozproszenie w kilkudziesięciu p u n k tac h m iasta nie stw a rz a też dogod­ n y ch w arunków ' w spółpracy i w spółdziałania, owszem, n iejed n o k ro tn ie w ręcz uniem ożliw ia utrzym yw an ie sw obodnych ko n tak tó w i prow adzenie wspólnej działalności, k tó ra tylko w ta k ic h okolicznościach m ogłaby objąć sw ym zasięgiem szersze zastępy zorganizow anych, a szazególnie niezorga- nizowianych g ru p przedstaw icieli em igracji. N iektóre z ow ych pom ieszczeń stanow ią w łasność polskich związków i organizacji, ale liczne są dzierża­ w ione za w ysoką opłatą.

Biorąc w szystkie te okoliczności i tru d no ści pod uwagę, przedstaw iciele poszczególnych ugrupow ań politycznych, zw iązków społecznych i zaw o­ dowych ju ż przed 10 laty doszli do w spólnego p rzeko nan ia o potrzebie w ybudow ania jednego wielkiego ośrodka, zdolnego pom ieścić liczne orga­ nizacje i stanowiącego swego rodzaju cen tru m społeczno-politycznego i kulturalno-rozryw kow ego życia em igracji. O środek został pom yślany jako w spólny w ielki dom 25, goszczący pod sw ym dachem i zespalający m ożli­ w ie w szystkie jednostki organizacyjne. Zakupiono w ty m celu- w dzielnicy H am m ersm ith pew ne pomieszczenia, n a bazie k tó rych b u d u je się obecnie potężny i funkcjonalny gmach, k tó ry b ę d z ie ' stanow ił ow o w ym arzone cen tru m życia^organizacyjnego em igracji. W stan ie surow ym gm ach ukoń ­ czono w 1974 r., a w ciągu następnego ro k u został w zupełności oddany licznym użytkow nikom . Ju ż w fchwili p isan ia tego a rty k u łu w poszczegól­ nych, zaadaptow anych pom ieszczeniach Polskiego O środka Społeczno-K ul­ turalnego (POSK) prow adziły sw ą działalność liczne związki polonijne i instytucje. W iele pozostałych oczekuje n a swój przydział lokalow y. W gm achu będzie się bow iem znajdow ać now oczesna sala te a tra ln a i sala zebrań, resta u ra c ja z klubem i barem . W szystko to - zostało pom yślane w ty m celu, aby w P O S K -u m ogły się ogniskow ać n ajw ażniejsze ele­ m enty polskiego życia społecznego i kultu ralneg o poza krajem .

W ydaje się, że pom ysł budow y tego ro d zaju ośrodka je st z p u n k tu w idzenia narodow ego ja k n ajb ardziej uzasadniony. T rzeba bow iem w ie­ dzieć, że funkcjonujące obecnie w L ondynie liczne polskie ośrodki grom a­ dzą przew ażnie przedstaw icieli n ajstarszego pokolenia, k tórzy je dla siebie przed 30 laty tw orzyli. PO SK pow staje z m yślą o średnim , a przede w szystkim najm łodszym obecnie i przyszłych pokoleniach Polaków , którzy są i będą zapew ne w przyszłości gotowi pielęgnow ać polskie tra d y c je n a ­ rodow e n a zupełnie innym jed n a k podłożu. C zynnik polityczny (i to tym bardziej o licznych jeszcze zabarw ieniach) przestan ie tu odgryw ać w aż­ niejszą rolę. N a jego m iejsce ju ż teraz coraz w yraźniej w ysu w a się czyn­

25 Do lipca 1973 r. liczba członków POSK w ynosiła 2371 osób, liczba zaś w spie­ rających organizacji — 271. Dochód jednego roku = £ 240 000.

(14)

n ik k u lturalno -narodo w y , w ty m głów nie religijny. W yrastający z p atrio ­ tycznych pobudek PO SK będzie zatem w spólnym dorobkiem następnych pokoleń Polaków i obok polskiej p arafii w yłącznym krzew icielem , po­ czucia ich k u ltu ra ln y c h i narodow ych związków z ojczyzną ich ojców.

3. ŻYCIE RELIGIJNE I ROLA PARAFII

O rganizacja polskiego życia religijnego i duszpasterstw a em igracyjnego w W ielkiej B ry tan ii sięga sw ym i początkam i do okresu poprzedzającego II w ojn ę św iatow ą. J u ż w r. 1938 ks. W. Staniszew ski organizow ał polską 'p a ra fię n a DevoAii dla kilkudziesięcioosobowej g rup y zam ieszkałych tu polskich robotników . W życie p arafii w łączeni też byli w jakim ś zakre­ sie pracow nicy polskich placów ek dyplom atycznych w W ielkiej B ry­ tan ii.

W chw ili obecnej m ieszka tu ok. 120 polskich księży. Istn ieją 72 stałe placów ki duszpasterskie, podzielone n a 12 rejonów , natom iast liczba ośrodków du szpasterskich dochodzi do 180. Około 30 ośrodków w w ięk­ szych, m iastach posiada w łasne dom y lu b sale p a ra fia ln e 26. W w yłącznym posiadaniu Polaków je s t 15 kościołów i 24 kaplice 27. W sam ym Londynie z n a jd u ją się 2 polskie kościoły, mogące jednorazow o pomieścić ponad 2000 w iernych. J e s t to kościół MB Częstochowskiej i Sw. K azim ierza na D evonia Road oraz kościół Sw. A n d rzeja Boboli n a Leysfield Road. Z naj­ d ują się tu poza ty m 3 kaplice służące w yłącznie do użytku Polaków. N iezależnie od tego odpraw iane są polskie nabożeństw a w kilku kościo­ łach angielskich w Londynie. Podobnie w innych ośrodkach zam ieszkańia Polaków o d praw ian e są polskie nabożeństw a, k tóre grom adzą w sumie ok. 2/3 przedstaw icieli em igracji przyznającej się do zw iązków z Kościo­ łem.

O rganizacyjnie polski Kościół katolicki jest tu podzielony n a 2 M isje K atolickie, a m ianow icie ąngielsko-w alijską z siedzibą w Londynie i szkocką z siedzibą w G arfield. R ektorem M isji londyńskiej jest ks. Karol Zieliński, zaś M isji szkockiej ks. kan. W incenty N agi-D robina. Polacy m ają zatem, zapew nioną w łasną opiekę duszpasterską, i to zarówno kato­ licy, ja k i pro testan ci o raz praw osław ni. Istn ieje m ianow icie w Londynie p a ra fia ew angelicko-augsburska z w łasnym kościołem w Londynie, które­

86 Są to m. in. Birmingham, Blackburn, Coventry, Falrik, Halifax, Leed, Man­ chester, N ewcastle, Nottingham, Oldham, Reddlich, Wolverhampton.

87 Kościoły znajdują się poza Londynem w: Bolton, Bradford, Coventry, Here­ ford, Huddersfild, Kodderminster, Leicester, Manchester, Melton, Mowbray, North- wich, Dunstable.

(15)

go proboszczem jest bp W. Fierla. D ruga p a ra fia K ościoła ew angelicko-re­ form owanego korzy sta z protestanckiego kościoła francuskiego n a Soak Square* W Londynie też rezy d u je o rd y n ariu sz zagranicznej diecezji pol­ skiego Kościoła praw osław nego, a w iern i posiadają w łasną św iątyn ię n a P eny w e m Road.

W poszczególnych ośrodkach duszpasterskich organizow ane są — ja k powiedziano — nabożeństw a o stałej wyznaczonej porze, i to zarów no nabożeństw a liturgiczne, ja k i paraliturgiiczne. Tu też prow adzone są, w ram ach w spom nianych w yżej szkół sobotnich, lekcje katechizacji, k tóre choć niejed n o k ro tn ie obsługiw ane przez nauczycieli świeckich, Stanowią integralną częśę p r a c y , duszpasterskiej. O rganem pow ierniczym m ają tk u kościelnego jest Polskie Tow arzystw o D obroczynności (Polish B enevolent Fund), które jąko osoba p raw n a jest c e n tra lą w szelkich akcji c h a ry ta ty w ­ nych, prow adzonych w ram ach działalności kościelnej. T ow arzystw o to jest też właścicielem w spom nianych w yżej 30 dom ów p arafialnych.

W ścisłej w spółpracy z Kościołem — jako przedłużenie jego działal­ ności —' pozostają s t o w a r z y s z e n i a r e l i g i j n e , a m iano w icię: In ­ stytut- Polski Akcji K atolickiej, k oordynujący prace teren ow y ch kom ite­ tów A kcji Katolickiej, K atolickie Stow arzyszenie M łodzieży Polskiej, Iu - ventus C hristiana oraz F u n dacja „V eritas”, k tó ra jest in sty tu cją p o w ier­ niczą Polskiego K atolickiego S tow arzyszenia U niw ersyteckiego „V eritas”. Poza tym w licznych p arafiach d ziałają tzw . Polskie O środki K atolickie, K luby O rła Białego i K om itety P arafialn e. N iezależnie od różnych form statutow ej działalności tych organizacji (do k tó ry ch należy jeszcze zali­ czyć Polski Zw iązek Sodalicji M ariańskiej n a Uchodźstw ie) pogłębianie świadomości religijn ej katolików , głów nie inteligencji katolickiej, doko­ n u je się poprzez stałą in sty tu cję w ykładów , odczytów i sem inariów , które często p rzy bierają form ę w ielom iesięcznych stu diów w iedzy relig ijn ej 2S. N iestety, a u to r nie dysponuje danym i, n a podstaw ie k tó ry ch m ożna by scharakteryzow ać postaw y św iatopoglądow e, p rak ty k i religijne i św iado­ mość (religijną polskiej em igracji w W ielkiej B rytanii. W iadom o tylko, że ok. 70% Polaków (katolików) u trzy m u je jakiś — stały bądź doryw czy — •kontakt z polskim i duszpasterzam i. W iadom o też, że Polacy w yraźn ie się w ybijają w śród katolików Anglii pod w zględem p ra k ty k religijnych. A n­ gielska h ierarchia kościelna n iejed n o k ro tn ie,d aw ała wobec polskich księży w yraz swego uznania dla gorliwości relig ijn ej P olaków -i staw iała ich za

88 Tego rodzaju działalność duszpasterską prowadzi w całej Anglii od w ielu lat o. Jerzy Mirewicz, który jest jednocześnie redaktorem ukazującego się tu po II wojnie „Przeglądu Powszechnego”. Także były proboszcz parafii W imbledon ks. Edmund Karbowski zorganizował i sam zrealizował w swej parafii kurs w iedzy re­ ligijnej w latach 1971-1973. Kurs ten ukończyło 20 osób, głów nie spośród in

(16)

teli-\

w zór A nglikom , szczególnie w odniesieniu do p ra k ty k religijnych. P roble­ m aty k a ta dom aga się pogłębienia w drodze bad ań socjologicznych, z któ­ ry ch konieczności zdaje sobie spraw ę zarów no h ierarch ia kościelna, jak i kierow nictw o polskich organizacji i związków katolickich.

4. PROCESY ASYMILACJr A ŚWIADOMOŚĆ NARODOWA POLAKOW

A u to r n ie dy sp onu je odpow iednio w ystarczającym m ateriałem , w opar­ ciu o k tó ry m ógłby w sposób szeroki i ob iekty w ny przedstaw ić procesy asym ilacji Polaków do społeczeństw a i k raju , w którym żyją. Tym b a r­ dziej tru d n e by to było zadanie, gdyby się chciało ująć spraw ę w odnie­ sien iu do 3 żyjących tu pokoleń, a w y d aje się, że tylko takie podejście jest tu naukow o popraw ne. Zam ierzone b ad an ia socjologiczne, których p rojekt został przedstaw iony odpow iednim instytucjom i osobistościom em igra­ cyjnym , rzuciłyby n a tę sp raw ę w łaściw e światło. J a k dotąd, badań nie udało się zrealizować. M usim y się zatem n a razie zadowolić w stępnym , przed nau ko w y m odczuciem, cot do którego są zresztą zgodni liczni roz­ m ówcy, z k tó rym i tem a ty powyższe n iejednokrotnie w czasie pobytu w W ielkiej B ry tan ii dyskutow ałem .

Z anim p rzy stąp im y do sedn a interesującego nas w ty m zakresie za­ gadnienia, trzeb a uśw iadom ić sobie fakt, że w śród em igracji polskiej w W ielkiej B ry tan ii

w yróżnić można trzy zasadnicze w arstwy: dawną inteligencję, nową inteligencję techniczną [...] i warstw ę drobnomieszczańską. Dawna inte­ ligencja, tworząca kościec emigracji politycznej (głównie ci, którzy „urzą­ dzili się” materialnie) stoi całkow icie ha uboczu jakiegokolwiek życia politycznego, a jej zainteresowania są wyznaczone przynależnością do takiego lub innego stronnictwa, ugrupowania czy obozu. Zależnie też od tego kształtują się postawy polityczne tej grupy i jej stosunek do kraju. W ramach powszechnej oczywiście integracji prozachodniej, występują zróżnicowania rządzone sympatiami i w iarą w Stany Zjednoczone, rza­ dziej w W ielką Brytanię lub Francję, zupełnie rzadko W RFN. W grupie tej w ystępują tak samo duże antypatie do W ielkiej Brytanii [...], ale nie są już one zjaw iskiem częstym 29.

Ta część em igracji, do której należy w zasadzie całe starsze pokolenie, w y raźn ie o dcina się w sw ych postaw ach od stanow iska, jakiem u hołdują p rzedstaw iciele średniego pokolenia. W przeciw ieństw ie do tam tych Po­ lacy średn ich kategorii w iek u są w pełni w łączeni w procesy życia gospo­ darczego, a częściowo także społeczno-politycznego k raju , w którym żyją.

(17)

D om inują n a d n ajstarszy m pokoleniem poziom em w ykształcenia, zdoby­ tego n a u n iw ersytetach angielskich, irlandzkich lub n a w e t w k raja ch Bliskiego W schodu. Także k ieru n kiem posiadanego przygotow ania zawo­ dowego różnią się od „w ojskow o-urzędniczej form acji zaw odow ej” , jak a w zasadzie cechuje najstarsze pokolenie Polaków w W ielkiej B ry tan ii.

W ydaje się, że fa k t posiadania pełnych kw alifikacji zaw odow ych, po­ p arty ch najczęściej dyplom em szkoły w yższej, zw iązana z ty m g ru n to w n a znajomość język a angielskiego um ożliw iająca im pełn e w łączenie się w ży­ cie społeczne A nglików, a także m niejszy b alast obciążeń politycznych i św iadom ościow o-narodow ych w yraźnie sp rz y ja ją procesow i powolnego w tap ian ia się tej g rup y w społeczeństw o angielskie. Ich znajom ość daw nej, a n iejednokrotnie rów nież współczesnej, Polski je s t często znajom ością „z drugiej ręk i”, co najw yżej podbudow yw aną w łasnym i obserw acjam i, poczynionym i podczas odw iedzin rodziny w Polsce. Pokolenie to n ie w y ­ p iera się polskiego pochodzenia, ale sta ra n ia w zakresie n ieskazitelnej pol­ skości w form ach, k tó re bądź się przeżyw ają, bądź już przeżyły, przestały być przedm iotem jego am bicji. W śród tej w łaśnie katego rii em igracji zda­ rzają się najczęściej przypad k i natu ralizacji, m ającej w zasadzie podłoże w e w zględach ekonom icznych lu b turystyczno-paszportow ych. Oblicza się, że wśród ok. 80 tys. natu ralizo w any ch Polaków ta g ru p a d om inuje pro ­ porcjonalnie n ad w szystkim i p o z o sta ły m i30.

Procesow i w y n arad aw ian ia sp rzy jały tu w niem ałej m ierze także m ał­ żeństw a m ieszane, będące w latach pow ojennych zjaw iskiem częstym . W edług oficjalnych sta ty sty k angielskich n a przestrzen i całego okresu po­ w ojennego zaw arto ok. 25 000 m ałżeństw m ieszanych, w k tó ry ch jed n a stro na (w zasadzie mąż) legity m u je się polskim pochodzeniem . Proces^ n a ­ turalizacji dokonuje się niem al autom atycznie w przy p ad k u polskiego po­ chodzenia żony, w odw rotnej zaś sy tu acji n a p o ty k a czasowo p ew n e tr u d ­ ności. Z anikają one z chw ilą p rzyjścia n a św iat dzieci i w łączenia ich w angielski system kształcenia i w ychow ania.

Rzecz zrozum iała, że nie m ożna tego w szystkiego odnieść do całego średniego pokolenia Polaków w W ielkiej B ry tan ii. A u to r m iał liczne oka­ zje naocznego stw ierdzenia u trzy m y w an ia się, a n a w e t stałego pogłębiania ducha polskości także w śród Polaków k w alifikujących się do tego poko­ lenia. Owszem, w ielu z nich p racu je w polskich szkołach sobotnich, w y ­ daw nictw ach i org an izacjach polsko-katolickich. Ich to in ic ja ty w ą było organizow anie corocznych w ak acy jny ch w ycieczek m łodzieży polonijnej do kraju. W śród Polaków odw iedzających kraj dom inują przedstaw iciele tego pokolenia. Niem niej w zdecydow anej większości ulegli oni ju ż p ro ­ cesowi może jeszcze niepełnej, ale daleko zaaw ansow anej, in teg racji ze społeczeństwem angielskim , co nie oznacza, że d o rów nują ekonom icznie,

80 J e ż e w s k i , jw. s. 30.

(18)

zawodowo czy ty m bardziej społecznie i politycznie A nglikom z urodze­ nia. T rafn ie się ich ok reśla jako g ru p ę ludzi żyjących „średniozam ożnym życiem zaw odow ym ” w śród A nglików oraz tow arzyskim w polskim gronie, w o d erw an iu je d n a k od organizacji em igracyjnych. S ta ją się oni w dużej m ierze „zw ykłym i zjadaczam i ciężko zapracow anego chleba” , pokoleniem, któ re z w ysiłkiem -r- u koronow anym często pow odzeniem — zdobyło so­ bie i dalej zdobyw a w ygodny byt, stanow isko w śród Anglików, a stosun­ kowo w ysoką pozycję w śród in n y ch m niejszości narodow ych.

O pełnej in teg racji m ożna jed n a k dopiero m ówić w odniesieniu do najm łodszego, tu urodzonego, w ykształconego bądź kształcącego się poko­ lenia. Liczbę przedstaw icieli tej gen eracji u stala się — ja k powiedziano w y ż e j— w granicach 25 000. P o n ad 7000 osób spośród niej znajdu je się pod stałym oddziaływ aniem polskiej szkoły sobotniej, ponad 3000 m ło­ dzieży — pod w pływ em em igracyjnego ZHP. Młodzież starsza je s t w łą­ czona do Polskiego S tow arzyszenia M łodzieży A kadem ickiej „Iuventus C h ristian a ” . W zasadzie w ydaw ałoby się przeto, że istn ieją szerokie możli­ wości w łączenia się najm łodszego pokolenia w życie organizacyjne krze­ w iące świadom ość polskości. Chciałoby się powiedzieć, że zarów no starsze, ja k i śred nie pokolenie w k ła d a ją niem ało w ysiłku w u trzym anie tych organizacji i zagw arantow anie im m ożliwości skutecznego działania. F u n ­ kcjonow anie organizacji m łodzieżowych i krzew ienie w najm łodszym po ­ koleniu poczucia polskości — aczkolw iek bez dobrze przem yślanego i za­ planow anego n a dłuższą m etę pro gram u — stało się w spólną tro sk ą władz kościelnych i w szystkich bez reszty związków, stronnictw czy stow arzy­ szeń, i to niezależnie od ich o rien tacji politycznych.

Co w ty ćh w a ru n k ach m ożna powiedzieć o najm łodszym pokoleniu Polaków w W ielkiej B ry tan ii? Ja k ie nici łączą go z polskością? A utor nie czuje się u p raw n io n y do udzielenia pełnej i jednoznacznej odpowiedzi na to py tanie. Dopóki n ie będziem y dysponow ali udokum entow anym m a­ teriałe m em pirycznym , dopóty m usim y poprzestać n a indyw idualnym od­ czuciu i szukać dla niego co najw yżej p otw ierdzenia w opinii osób pos­ tro n n y ch , o bserw u jący ch to zjaw isko n a co dzień. S. Bożena, nazaretanka, d y rek to rk a gim nazjum polskiego dla dziew cząt w Pitsford, w odczycie w yg łoszon ym ' na' Sekcji Pedagogicznej K ongresu N auki i K u ltu ry Pol­ skiej n a O bczyźnie c h a ra k te ry z u je to pokolenie m ianem „ n o w y c h ' ludzi uk ształto w an y ch n a m odłę zupełnie dla nas no w ą” 31. Co jest dla nich ch arak tery sty czn e? P rzed e w szystkim to, że nie przeżyli bólu rozstania z k rajem , k tó ry zn ają jed y n ie z w akacji spędzonych u rodziny, że nie przeżyw ają nostalgii ludzi starszych.

»i N o w y czło w ie k na pograniczu dw óch kultur: polskiej i angielskiej. „Wycho­ w anie Ojczyste” 1970 nr 3.

(19)

Ten prosty fakt — piszę trafnie s. Bożena — dzieli pokolenia tutaj sil­ niej niż w Polsce, gdzie starsi i młodzi są zaangażowana w budowanie bytu narodowego i różnica m iędzy tymi ostatnim i jest łagodniejsza. Na wychodźstwie starsi walczą o przedłużenie życia emigracji, podczas gdy młodzi, o ile są pozytywni, pracują nad wzbogaceniem kraju za­

m ieszkania 32.

/ •

Ja k ie są szersze przyczyny takiego sta n u rzeczy? N a pierw sze odczucie chciałoby się powiedzięć, że jest o h w y n ikiem b rak u szerszych koncepcji wychowawczych, jakim i m ogliby się poszczycić przedstaw iciele pokolenia wychowawców. Takim i koncepcjam i, k tóre m ogłyby p rzy ją ć d orastające w powszechnej k rytycznej atm osferze pokolenie, n ie d ysponuje ani stro ­ n a religijno-kościelna, ani tym bardziej tradycyjno-p olity czn a. W realizo­ w anym program ie w ychow aw czym b ra k je s t takich w artości p atrio ty cz- no-narodow ych, któ re by m ogły kształtow ać m łodzież polskiego pochodze­ nia n a w pełni św iadom ych sw ej odrębności n arodow ej, a twórczo Zaanga­ żow anych w życie społeczno-gospodarcze i k ifltu ralne k ra ju sw ego u ro ­ dzenia Polaków 33.

W ynikiem ta k realizow anego w ychow ania jest fa k t system atycznego topnienia zastępów ludzi średniego, a przede w szystkim najm łodszego po­ kolenia w tzw. polskim życiu publicznym n a obczyźnie. Obecnie oblicza się, że czynnie angażuje się w ty m życiu najw yżej 10% przedstaw icieli tego pokolenia. D la niego ideologia em ig ran ta politycznego — oczywiście tru d n a do przekazyw ania z pokolenia n a pokolenie, a ta k skw apliw ie u praw iana przez najstarsze pokolenie — sta ła się p u sty m frazesem i nie znajduje szerszego oddźw ięku. „M łode oczy — dodaje s. B ożena — w i­ działy życie i rzeczywistość realniej niż starsi, spostrzegły każdy fałsz i z niem ałym podziw em w chodziły w obce angielskie otoczenie” 34.

Co więc w sum ie m ożna powiedzieć ó ty m najm łodszym pokoleniu dwóch k u ltu r? O ddajem y znow u głos w y traw n e m u pedagogowi, k tó ry w prost stw ierdza, że pokolenie to

32 Tamże. „Cele w ychow awcze na uchodźstwie — kontynuuje autorka — siłą okoliczności, w jakich się rodziły od początku, tzn. jeszcze w latach w ojennych, nie miały pełnych w ymiarów — cechow ał je prym ityw. I ciekawe, że kiedy byt m ate­

rialny się polepszył, nie nabrały one głębi ani szerokości, by objąć pełnego czło­ wieka. Ani ambona, ani organizacje społeczne, ani zawodowe, ani ugrupowania 'ludzi inteligentnych i «politycznie» zorientowanych nie um iały nadać rozmachu i kierunku. Kim m y jesteśm y i co w łaściw ie reprezentujemy? Czyli że zagadnie­ nie najistotniejsze d l a , każdej szanującej się społeczności, która dba o sw e dobro zasadnicze — w ychowanie młodego pokolenia — zeszło jakby z programu. W naj­ lepszym razie jest ono tak lapidarnie spłycone w niektórych swych sform ułowa­ niach, że staje się wprost nie do przyjęcia dla ludzi m yślących [...] Chyba żaden p ed agog. z prawdziwego zdarzenia i w pełni zaangażowany w pracy w ychow awca obecnie nie może się łudzić, że to, czego uczym y w szkołach sobotnich przyczyni się całkowicie do wychowania dzieci polskiego pochodzenia na pełnych, św iado­ mych, lojalnych Polaków [...]” (tamże). 33 Tamże. 34 Tamże.

(20)

nie czuje się bynajmniej zatraconym. Mówi się czasem o częściowym jego wynarodowieniu, m ówi się z dużą racją o zubożeniu wszystkiego, co polskie. Faktem jest, że brak um iejętności posługiwania się językiem polskim poprawnie, szczególnie w sprawach zawodowych, aż nadto daje się w e znaki. Lecz przy tym wszystkim należy zauważyć, jak bardzo rzadko wspom ina się o poziomie etycznym, o wartościach, które stanowią o należytej postawie człowieka wobec życia. Nie chodzi tylko o język,

chodzi o styl życia 35.

Dla tego pokolenia „k ard y n aln y m p u n k tem zw rotnym był fakt, że pol­ skość sam a w sobie p rzestała być w artością bezw zględną i najw yższą”, ty m bardziej że p rzek azy w an a je s t przez organizacje i prasę znajdujące się n iem al całkow icie w ręk a c h ludzi ze starszego pokolenia.

A jaka idea starszych — pyta dalej autorka referatu — mogłaby ucho­ dzić za ponętną i absorbować m łode um ysły? Ogromnie trudno by taką w yselekcjonować. Stąd tjrak udziału ludzi młodych jest naturalną kon­ sekwencją, choć ze smutkem się to konstatuje. Młodym trzeba kon­ kretu, a tego z pewnością zabrakło. Przyjrzyjmy się chociaż obchodom, które m ają na celu podtrzymanie m odelów polskości z dawnych lat — dla m łodzieży m ają one charakter egzotyczny i muzealny; żywych, kon­ kretnych wartości narodu młodzi nie dostrzegają i reakcja na polskość

tak demonstrowaną jest zawsze n egatyw n a36.

Celowo posłużyliśm y się w ch arak tery zo w an iu procesu przem ian św ia­ domości narodow ej najm łodszego pokolenia polskiej em igracji w W ielkiej B ry tan ii o p i n i a m i o s o b y , k t ó r a z e w z g l ę d u n a s w ą p o z y ­ c j ę s p o ł e c z n o - z a w o d o w ą , s t a t u s ż y c i o w y i d o ś w i a d ­ c z e n i e p e d a g o g a n i e m o ż e b y ć p o s ą d z o n a o j e d n o ­ s t r o n n o ś ć c z y t y m b a r d z i e j t e n d e n c y j n o ś ć s p o j r z ę - n i a. Od siebie dodam y, że niezależnie od akcentow anych przez s. Bo­ żenę czynników n a proces system atycznego w y n aradaw iania przedstaw i­ cieli najm łodszego pokolenia Polaków w pływ a w nie m niejszej mierze fak t ich codziennego obcow ania z w y tw oram i, urządzeniam i i in stytucja­ m i k raju , w k tó ry m się urodzili i w który m będą żyć. Szczególną w tym procesie rolę o d gryw ają hetero gen ne g ru py pierw otne, a m ianowicie gru­ p y rów ieśnicze i szkoła angielska, ze zrozum iałych względów nastaw iona n a o ddziaływ ania integrujące. Rola rodziny, ustaw ionej bardzo często wobec om aw ianego tu zagadnienia am biw alentnie jest w tym , ta k sze­ rokim , splocie uw artm k o w ań znacznie ograniczona i sprow adza się — co n ajw y żej — tylko do p rzekazyw ania częściowej znajomości języka po lsk ie g o 37. Rodzice — są to w zasadzie przedstaw iciele omówionego

35 Tamże. 36 Tamże. I

37 Autor spotykał się z licznym i rodzinami, w których jedynie rodzice mówią po polsku, natom iast rozmowa z dziećmi odbywa się w języku angielskim, którego zresztą znajom ością dzieci zdecydowanie przewyższają rodziców.

(21)

wyżej średniego pokolenia — n ie k ry ją się z przekonaniam i, że lepiej jest dla ich dzieci, gdy są w ychow yw ane „n a A nglików ”, bo m ają po­ tem rów ny z A nglikam i s ta rt życiow y i zawodowy. Są św iadom i, że ich dzieci m uszą być w pełni przygotow ane do życia w społeczeństw ie angiel­ skim.

Wydaje się, że w tej sytuacji jedynym słusznym działaniem, najbardziej postulowanym stanowiskiem powinno być — konkluduje s. Bożena — szukanie rozwiązania typu syntetycznego, które ponad przynależność narodową stawia przynależność do rodziny ludzkiej i dba o jej dobro w dostępnej dla siebie formie. Przyjm owana przez najmłodsze pokole­ nie kultura kraju, w której zostaje w ychowana i w której będzie żyć i pracować, powinna być wzbogacona o liczne elem enty i wartości kul­ tury powszechnej, dzięki czemu owa św iadom ość przynależności do ro­

dziny ludzkiej stanie się głębsza i empirycznie ugruntowana 88.

Pozostaje jed n a k pytanie, co z narodow ej k u ltu ry polskiej pow inno być przekazyw ane? Znow u podpisujem y się pod o p in ią s. Bożeny, k tó ra trafn ie podpowiada, że „jeśli dzieci zapoznam y tylko z k u ltu rą histo­ ryczną, nie ze współczesną, ro zw ijającą się k u ltu rą k raju , pozbaw im y ich elem entów now ych, a czerpać je b ęd ą w ted y jed y n ie z otoczenia obcego, z k u ltu ry angielskiej” 39.

THE POLISH IMMIGRANTS IN GREAT BRITAIN

S u m m a r y

The present article is an attempt to outline a picture of the Polish immigration in Great Britain after the Second World War. The material used has been based on the available English publications and the author’s private conversations and obser­ vations made during his several m onths stay in the Polish com m unities in

88 Tamże. Niekw estionowaną korzyść płynącą z takiego rozwiązania w pełni dostrzegają liczni przedstawiciele średniego powolenia. Dano temu wyraz na jednej z konferencji zorganizowanej przez em igracyjny Związek N auczycielstw a Polskiego. „Wszyscy prelegenci stwierdzali — czytamy w sprawozdaniu pokonferencyjnym, za­ tytułowanym Problem y szkoły polskiej na em igracji, zam ieszczonym w „Przeglądzie Społecznym” z r. 1971 nr 73 — że zaplecze kultury polskiej w yniesione z domu ro­ dzinnego, ze szkoły sobotniej, z harcerstwa czy z KSMP wzm acnia ich pozycje na uniwersytetach i w pracy zawodowej po studiach: są bowiem inni niż reszta, a tym samym bardziej interesujący dla otoczenia, budzą większe zaciekawienie, m ają szer­ sze horyzonty, bardziej europejskie niż ich angielscy koledzy. Gdy jako młodzi przy­ muszani byli przez rodziców do'uczęszczania do szkoły polskiej czy udziału w pracy w polskich organizacjach — nie doceniali ich wartości, często uw ażali to za uciążliwy balast. Dziś w pełni zdają sobie sprawę ze znaczenia dla nich tego za­ plecza kultury polskiej i są wdzięczni sw ym rodzicom i tym polskim organizacjom, jak harcerstwo i KSMP za przyswojenie im tego”.

(22)

England. This w ork has been w ritten as part of the broader sociological investi­ gations w hich are to be carried out in the forthcoming years.

The contents of the article is a description and analysis of the state of the Polish population in Great Britain, form s of their organizational, social, cultural and reli­ gious life as w ell as the forms of their assimilation and integration with British society. Thus, the follow ing issues have been exam ined: the beginning of the'P olish settlem ent in Great Britain, the post-war m ovem ents of the immigration, the „geo­ graphy” of their settlem ent, the w ays the Poles joined in the social and industrial life of their new country, and the form s of their activities aiming at maintaining their consciousness of belonging to the Polish nation and culture. These forms cover the work of social, political, cultural and religious organizations, the sphere of journalism, literature and scientific research. Their main objective is the youngest generation w hich is particularly exposed to the proccess of denationalization. An important role is played here by the Church since its religious activities are closely connected w ith nationally oriented ones. Thus, the author presents the assets of. the Polish Church in Great Britain and the forms of its participation in the whole socio-cultural life of the immigrants.

Finally, on the basis of the opinions of some leading immigrant activists the author tries to present the existing direction of assim ilation and denationalization of the youngest generation which is exposed to numerous influences of integration w ith the society and culture of the country they consider their homeland. With respect to this problem some suggestions concerning modification of educational activités of the Polish Sunday schools and youth organizations have been put forward.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Key words: pedagogical heritage, moral education, senior pupils, to be close to pupils, qualities, personality,

This article provides total globalization, the problem of managing world processes, including world culture and world public opinion, becomes one of the central objectives

Information technologies are new dimension in education space. The com- puter must be a teaching assistant, a tool to achieve their educational goals, but not a panacea for

Analizując tabelę 4, moŜemy zauwaŜyć, Ŝe cechy znajdujące się na pozycji numer 11 stały się jednakową pozycją wśród studentek i nauczycielek. Cecha znajdująca

głosiło, z˙e Gdan´sk ugina sie˛ pod cie˛z˙arem nałoz˙onej kontrybucji, która w sumie wynosi 30 mln franków, gdy maj ˛ atek ruchomy całego miasta jest oceniany na 60 mln

cuzi odchodzą ze swojego lokalnego kościoła, który brzmi, brzm iał - anty- amerykanizm, W owej perspektywie Brzeziński musiał być rozpoznawalny, bo był jednym

oczom zwykłego obywatela nasi politycy żonglują zaw artością teczek, dokładając, czyszcząc, pro k u r ująć i m atacząc Z tego pow odu proces, który m iał być

Ilość kalcytu przy powyższym przeliczeniu utrzy­ m ała się w stosunku do przeliczenia analizy ryczałtow ej p ra ­ wie niezmieniona, nieznacznie zm alała także ilość